Czytasz wypowiedzi wyszukane dla słów: Prezydenci państw europejskich





Temat: Ratujmy Rospudę
KE zablokuje budowę estakady nad Rospudą?
KE zablokuje budowę estakady nad Rospudą?
Aleksandra Pezda 21-07-2006, ostatnia aktualizacja 21-07-2006 09:01

Pod naszym apelem do prezydenta o wstrzymanie budowy drogi nad chronioną Doliną
Rospudy podpisało się już 56 tysięcy osób. Minister transportu Jerzy Polaczek
nie chce jednak alternatywnych rozwiązań: - Nie ma na to czasu - mówi.
Tymczasem polemiką wokół Doliny Rospudy zainteresowała się już Komisja
Europejska.

Wraz z ekologami walczymy o wstrzymanie budowy drogi, która ma przeciąć
chronioną Dolinę Rospudy pod Augustowem. Budowa półtorakilometrowej estakady -
alarmują naukowcy i ekolodzy - zniszczy jedną z najpiękniejszych i najdzikszych
dolin rzecznych w Polsce. Wymrą rzadkie storczyki, znikną chronione ptaki.

Wczoraj minister transportu zwołał w tej sprawie konferencję prasową - jak
zapowiadał, po to, żeby "przeciwstawić się nieprawdziwym doniesieniom
prasowym". Jednak w merytoryczną polemikę nie wchodził. Na ponawiane przez
dziennikarzy pytanie o to, czemu budujemy kosztowną drogę przez torfowiska za
pieniądze z budżetu państwa, zamiast sięgnąć po unijne fundusze, chroniąc przy
tym przyrodę, minister nie dał jednoznacznej odpowiedzi. Powtarzał tylko, że
droga od początku miała być budowana z pieniędzy państwowych. - A teraz nie ma
już czasu na inne rozwiązania - mówił.

Dlaczego nie ma czasu? Minister Polaczek przytaczał głównie argumenty
emocjonalne: - Obecne rozwiązania komunikacyjne zagrażają ludzkiemu życiu. W
ciągu 14 lat (tyle trwają przygotowania do budowy obwodnicy Augustowa) zginęło
tam niemal 700 osób. To jest droga śmierci - mówił. I powtarzał: - Nie możemy
chronić przyrody kosztem życia ludzkiego.

Tyle tylko, że liczba podana przez ministra dotyczy wypadków na całej
kilkusetkilometrowej trasie z Warszawy przez Białystok, Augustów i Suwałki, aż
do granicy w Budzisku, a nie samego Augustowa. Zaś w sporze ekologów z
drogowcami chodzi o 39 km obwodnicy Augustowa.

Miasto faktycznie potrzebuje obwodnicy jak najszybciej - przez Augustów rocznie
przetacza się ponad milion tirów. "Gazeta" jednak wspólnie z ekologami podsuwa
drogowcom alternatywne wyjście - można oszczędzić malowniczą i chronioną
Rospudę, a drogę poprowadzić obok - wydłużając ją zaledwie o kilka kilometrów.
Ekolodzy obliczyli w dodatku, że budowa takiej inwestycji - bez kosztownej
estakady na grząskim gruncie - będzie kosztowała mniej.

- Koncepcja drogi "na Raczki" (takiej, jaką proponują ekolodzy) pojawiła się w
początkowym etapie, ale tam są grunty rolne i uznaliśmy, że poprowadzenie drogi
przez nie zaburzyłoby interes społeczny - tłumaczył Jerzy Doroszkiewicz,
zastępca dyrektora białostockiego oddziału Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i
Autostrad. Propozycję ekologów ocenił jako "nieładną" - To tylko wyrysowana
kreska, a nie projekt - kpił na konferencji.

- To tak, jakby nie budować autostrady A2, bo biegnie przez grunty rolne -
oburza się Robert Chwiałkowski ze stowarzyszenia drogowców SISKOM, które razem
z "Gazetą" walczy o ochronę Rospudy.

GDDKiA nie chce już jednak rozmawiać o zmianie trasy i wykupie nowych gruntów -
pieniądze już zostały wydane na grunty pod planowana estakadę. A minister
Polaczek podkreśla, że w sprawie obwodnicy Augustowa wszystko odbywa się
zgodnie z przepisami o ochronie środowiska.

Ale polemiką wokół Doliny Rospudy zainteresowała się już Komisja Europejska.
Dolina Rospudy jest wpisana do Europejskiej Sieci Ekologicznej "Natura 2000" i
wszelkie inwestycje na jej terenie powinny być konsultowane z UE. Tak się na
razie nie dzieje, a jeśli okaże się, że drogowcy złamali unijne normy ochrony
przyrody, inwestycja może zostać zablokowana, a nawet może dojść do nakazu
rozbiórki już wykonanych prac.

Przemysław Chylarecki, Ogólnopolskie Towarzystwo Ochrony Ptaków: - Nie stoimy
wcale przed wyborem: życie ludzi czy ochrona zwierząt. Można pogodzić obydwie
racje. Wiadomo jednak, że ochrona przyrody kosztuje. Skoro więc musimy wykupić
nowe grunty - zróbmy to!






Temat: Do beduinki
W tej kwestii nie da się powiedzieć: w krajach arabskich (czy ogólniej mówiąc muzułmańskich) jest tak a tak, gdyż nie są one jednorodnym tworem. Inaczej jest np. w Arabii Saudyjskiej czy innych państwach Zatoki, inaczej chociażby w Libanie czy Tunezji.

W krajach arabskich religią panującą jest islam, ale nie oznacza to, że jest on tam religia jedyną. W wielu z nich, np. w Syrii, Libanie, Egipcie itp. żyją chrześciajnie miejscowych obrządków. Są też miejsca, np. Syria czy Tunezja, gdzie obok muzułman, żyją żydzi (piszę małą literą, bo mam na myśli żydów jako wyznawców judaizmu, a nie Żydów jako narodowość). Islam uznaje ludy księgi, czyli chrześcijan i żydów za wierzących w tego samego Boga co muzułmanie.
W odwiedzanych przeze mnie krajach arabskich widziałam kościoły (wręcz wielokrotnie chciano mnie w niedzielę wysyłać do kościoła), klasztory, kapliczki. Pamiętajmy, że to Bliski Wschód jest kolebką 3 wielkich religii, więc także chrześcijaństwa. To stamtąd dopiero chrześcijaństwo (a wcześniej judaizm, a później islam) wypływało w świat.

Omówię kilka przykładów państw:
Syria - w większych miastach są osobne dzielnice chrześciajńskie, jak np. w Damaszku dzielnica Bab Tuma. W takich dzielnicach sklepy zamknięte są w niedzielę, podczas, gdy w części muzułmańskiej w piątek. Ludzie chodzą do kościołów. Są w Damaszku kościoły różnych obrządków. Ludzie różnych religii mogą obok siebie pokojowo egzystować. W Aleppo (Halab) jest cała dzielnica ormiańska - a Ormianie też są chrześcijanami. W Syrii jest też wspólnota żydowska. Ja mam w Aleppo kolegę Araba żyda. Mówi on, że czuje się Syryjczykiem bo jego rodzina mieszka na tej ziemi od setek lat, że kocha Syrię, bo to jest właśnie jego ojczyzna i nie wyobraża sobie, opuszczenia jej i wyjazdu do Izraela, nawet gdyby miał go tam czekać większy dobrobyt (on jest przeciwny istnieniu państwa Izrael. Mówi, że ta ziemia powinna należeć do Palestyńczyków, że żydzi powinni mieszkać tam gdzie akurat byli, a nie odebrać ziemię Palestyńczykom, że także przed utworzeniem państwa Izrael, trochę żydów mieszkało w Palestynie,mieszkali ale też w Syrii, w Egipcie, Tunezji, Maroku, Europie, Ameryce... i że powinni pozostać tam gdzie byli). Mówi, że w Aleppo, wszyscy jego znajomi wiedzą, że jest on żydem i to akceptują. Nie musi ukrywać swojego wyznania.

Liban - stanowi całą mozaikę kulturalną i religijną. Nawet władze są tam wybierane wg klucza religijnego: prezydentem jest zawsze chrześcijanin, premierem - muzułmanin sunnita, przewodniczącym parlamentu - muzułmanin szyita (choć nie dam głowy, czy tu nie pomyliłam między premierem a przewodniczącym parlamentu i czy nie jest odwrotnie), głównodowodzącym wojsk - druz. Oprócz przyczyn politycznych wybuchu wojny domowej w Libanie rzadko zauważa się właśnie tę religijną. Bo to właśnie ta mieszanka w pewnym momencie eksplodowała. Teraz Liban stara się wracać do siebie, stara się uporządkować przeszłość, tak by nie wpływała na teraźniejszość, stara się zabliźnić rany (chociażby to, że masakry w Sabrzei i Szetili dokonały chrześcijańskie bojówki [przy biernej postawie wojsk izraelskich, które wówczas zajmowały Beirut]). Obecnie w Libanie są dwa dni w tygodniu ustawowo wolne od pracy - piątek i niedziela. Wtedy urzędy są zamknięte, a dzieci nie idą do szkoły.

Egipt - tutaj istnieje dość duża społeczność Koptów. Także tutaj bez problemu moga wyznawać swoją wiarę. Większość Koptów, nawet dzieci, ma na nadgarstku wytatuowany krzyż. Wręcz dziwili się, że Europejczycy czegoś nie mają - bo jak mi niektórzy mówili - sądzili, że wszysyc chrześcijanie tak robią. W Kairze jest
cała dzielnica koptyjska z starymi cennymi zabytkami. Na Półwyspie Synaj jest klasztor Św. Katarzyny, który jest uważany za najdłużej nieprzerwanie działający klasztor na świecie.

Libia - praktycznie w ogóle nie ma tu rodowitych chrześcijan. Są za to kościoły i katedry zbudowane za czasów kolonizacji włoskiej, ale obecnie funkcjonują chyba tylko te w Benghazi i w Trypolisie. Obecnie przebywa w Libii dużo "kontraktowiczów", którzy oczywiście korzystają z tych kościołów, ba są tam nawet polscy księża czy zakonnicy

Tunezja - tutaj jest także stosunkowo mało "chrześciajn-autochtonów", ale mieszkają tutaj Europejczycy, którzy bez problemów mogą korzystać z istniejących tutaj kościołów - zbudowane przede wszystkim w czasie kolonizacji francuskiej.

Na pewno sytuacja nie wygląda tak, chociażby w Arabii Saudyjskiej. Tam nie można w żaden sposób publicznie prezentować rzeczy związanych z inną religią, np. krzyżyków, nie ma tam kościołów.





Temat: LIBAN
Cześć,

Obawiam się, że jedynym demokratycznym krajem w regionie jest niestety tylko
Izrael. Zbudowany jest w oparciu o podobny system wartości, jak kraje
europejskie i Stany Zjednoczone, przyjął podobną samoorganizację i strukturę
sprawowania władzy. Oczywiście nie chcę powiedzieć, że Izrael jest krajem
rządzonym przez ludzi miłujących pokój, to zupełnie inna sprawa. Bez wątpienia
najlepiej ze wszystkich krajów Bliskiego Wschodu zaimplementował sobie
demokrację.
Niewiele wiem o Libanie. Jest to kraj wielkich kultur, cywilizacji przeszłości,
wielkiej historii i także ciekawej, acz pogmatwanej współczesności. Nie jest to
kraj li tylko arabski - takie stwierdzenie byłoby po prostu nieprawdziwe.
Niemniej jednak tak go kwalifikujemy i ma to oczywiście swoje racjonalne
uzasadnienie. Odnosząc się zaś do kwestii demokracji w krajach arabskich, to
przyznam szczerze, iż moim zdaniem coś takiego, jak demokracja, w krajach
arabskich nie funkcjonuje. Nie znam kraju arabskiego, w którym system rządów
byłby rzeczywiście demokratyczny. Świat zachodni doprowadził co prawda do tego,
w ramach prowadzonej przez cały wiek XX krucjaty kulturowo-cywilizacyjnej, iż
większość krajów arabskich przyjęła demokratyczne formy sprawowania władzy,
lecz w istocie demokracja rozumiana najprościej jako władza ludzi (nie w
komunistycznym broń Boże znaczeniu) jest czymś kulturowo obcym większości
społeczeństw azjatyckich, w tym i arabskich. W krajach arabskich funkcjonują
więc parlamenty, partie polityczne, wybory oraz przeróżne inne instytucje
wyrażające demokratyczną formę sprawowania władzy, lecz w rzeczywistości tworzą
one pewną zafałszowaną fasadę, pod którą kryją się rządy autorytarne, a czasami
wręcz zbrodnicze, jak było w Iraku. Innego przykładu dostarcza Jemen, w którym
jest i system parlamentarny i partie polityczne, urząd prezydenta, premiera i
inne przeróżne instytucje, jednak wiadomo, że wszystko podporządkowane jest
układom plemiennym. I dobrze - jeżeli tylko państwo funkcjonuje sprawnie,
system sprawowania władzy jest przejrzysty i czytelny, a obowiązujące prawo
powszechnie akceptowane przez społeczeństwo i uznawane za sprawiedliwe. Jeżeli
ludziom z władzą żyje się bezpiecznie, to nie widzę powodu, by źle oceniać taką
w istocie niedemokratyczną formę organizacji ustroju państwowego. Gorzej, gdy
dochodzi do łamania praw człowieka, jak ma to miejsce chociażby w Syrii, którą
skądinąd jestem zafascynowany jako podróżnik. Nawet taka Tunezja jest krajem
bardzo niedemokratycznym w naszym rozumieniu tego słowa.
Należy oczywiście zdać sobie sprawę, że podstawowe instytucje demokratyczne, a
więc wybory, parlament, partie polityczne, zaistniały w życiu politycznym
krajów arabskich już na dobre. Myślę, że co najmniej w kilku krajach zaczęły
pełnić bardzo istotną rolę, a przy założeniu, że elity przynajmniej części
państw arabskich rzeczywiście chcą korzystać z dorobku kulturowego Zachodu
(odrzucając jednak jego fatalną ignorancję dla kultury Islamu), to z pewnością
ludzie w tych krajach mogą liczyć w niedalekiej przyszości na demokratyzację,
rozumianą jednak inaczej niż demokracja. Przez demokratyzację rozumiem
zwiększenie swobód obywatelskich, zapewnienie działania wolnej od nacisków
prasy, zmianę fatalnej czasami polityki wobec mniejszości religijnych lub
kulturowych (jak np. wobec Koptów w Egipcie). Demokrację rozumiem zaś trochę
inaczej. Wyrosła ona w Europie, odpowiada naszym doświadczeniom, Europa zresztą
dojrzewała do demokracji bardzo długo. Doświadczenia i tradycje arabskie są
zgoła inne. Należy je oczywiście szanować, jeżeli tylko wyrastające z nich
systemy i instytucje życia publicznego nie dopuszczają do krzywdzenia ludzi. Z
tym w krajach arabskich wciąż jest niestety krucho, co nie znaczy, że w Europie
i Stanach albo w takiej Rosji jest wspaniale. Niestety.

pozdrawiam,

jajcio



Temat: Czeczeni zestrzelili rosyjski śmigłowiec Mi-26
Nareszcie jakis spokojny i rzeczowy glos. Wydaje mi sie, ze nalezy zdecydowanie
rozgraniczyc Rosjan jako ludzi od Rosji jako panstwa a moze nawet dokladniej od
rezymu rzadzacego tym panstwem w danej chwili.

Tak jak Monika uwazam, ze Rosjanie posiadaja dusze podobna do naszej, szczera,
slowianska. Ze ich piesni sa piekne i chwytajace za serce i ze napewno bym
wolal wypic flaszke z Rosjaninem niz Niemcem czy Anglikiem. I nasz wieszcz
Mickiewicz przyjaznil sie z Puszkinem i pisal do Braci Moskali.

Dlatego RUSKI odpowiadajac na list Polaka z Pulaw bardzo slusznie stwierdzil,
ze nie zamierza podejmowac dyskusji z kims, kto na wstepie stwierdza ze od
dziecka nienawidzi Rosji i uwaza ja za swego wroga. Po co tracic czas na
przekonywanie kogos, kto z gory zaklada ze ma racje i nie da sie przekonac.

Ja tez jestem Polakiem i uwazam, ze Rosja historycznie byla naszym wrogiem
takim samym jak Niemcy. Ale jak wspomnialem wrogosc ta istnieje na poziomie
rzadow (rezymow) a nie narodow. To rzady usiluja manipulowac ta "wrogoscia"
napuszczajac na siebie narody. Problemem jest to, ze im bardziej prymitywny
narod tym latwiej jest nim manipulowac.

Dlatego forumowicz z Pulaw zamiast nienawidziec rezymu carskiego, stalinowskiego
czy brezniewowskiego nienawidzi Rosjan a nie przeszkadza mu komunista Miller
czy Kwasniewski.

Rosja i Niemcy sa naszymi naturalnymi wrogami jako sasiedzi. Ale byly czasy
kiedy to my bylismy tymi co bili. To nasz general Zolkiewski, jako jedyny w
historii, wkroczyl do Moskwy. Napewno nie glaskalismy tam Rosjan.

Co mnie najbardziej uderza w wielu wypowiedziach, to slepa milosc Polakow do
Ameryki. Bardzo prosze znowu rozgraniczyc narod anerykanski od rzadu. To jest
wlasnie ta "slepa" milosc do rzadu amerykanskiego. Czy byl on kiedys naszym
przyjacielem? Przeciez nie kto inny jeno Prezydent USA wraz z premierem Anglii
sprzedali nas rezymowi Stalina. Dziekuje za taka przyjazn.

Hipokryzja rzadow USA nie jest mniejsza niz azjatycka przebieglosc rezymow
rosyjskich czy sowieckich. To przeciez rzad USA wspieral walke Afganow i
Czeczenow przeciwko ZSRR. Gdy przestalo to dla nich byc korzystne to
wpier...lili Afganom i wypieli sie na Czeczenow. Teraz Busha i Putina lacza
przyjacielskie wiezy.

W czasach wojny Iracko - Iranskiej USA wspieralo Husseina w walce z iranskimi
fanatykami religijnymi. Rumsfeld (obecny sekretarz obrony i jeden z glownych
zwolennikow ataku na Irak) jako wyslannik Reagana konferowal w Bagdadzie z
Husseinem i udzielal mu pomocy wywiadowczej i nie przeciwstawial sie uzyciu
przez Irak gazow bojowych.

Symptomatyczne jest, ze oba te rezymy (w chwili obecnej oba demokratyczne, z
wybieralnym prezydentem i parlamentami) nie chca uznac Miedzynarodowego
Trybunalu d/s Zbrodni, ktory kilka tygodni temu rozpoczal swa dzialalnosc.

Moga sadzic kazdego - np. Milosevica - ale nie dopuszcza aby ich zolnierze czy
pracownicy cywilni w innych krajach byli sadzeni przez ten trybunal za
popelnione zbrodnie. A u obu zbrodni tych mnogo. Ostatnio coraz czesciej sie
mowi o zbrodniach popelnionych w Afganistanie przez wspierana przez Rosje
frakcje Northen Alliance, ktora w czasie najciezszych walk byla najblizszym
sojusznikiem USA. Alkoholik gen. Dostum i jego banda pod skrzydlami Pentagonu
dokonala straszliwych zbrodni wojennych, przy ktorych zbrodnie w konflikcie
jugoslowianskim bledna.

Zawsze marze o tym aby znalazl sie jakis wspanialy przywodca slowianski i
doprowadzil do zjednoczenia wszystkich narodow slowianskich w jedna wielka
federacje. Stali bysmy sie potega pierwsza w Europie a byc moze, ze i na
siwecie.

Pozdrawiam



Temat: ++++Jak+zginac+wsrod+szczerych+przyjaciol+europejs
wojo!!!! napisał:

> To proponuje EU m.in. Izraelowi.
>
> Jak zginąć wśród szczerych przyjaciół
>
> Esej
>
> Nietrudno zrozumieć prezydenta Busha, który mówiąc o konieczności wojny z
> Irakiem, przywołuje historię haniebnej zdrady popełnionej w Monachium 64
> lata temu.
>
>
> W nocy z 29 na 30 września 1938 roku przywódcy Wielkiej Brytanii i Francji
> podpisali w Monachium z Hitlerem i Mussolinim układ, który - za cenę
> rozbioru Czechosłowacji - miał zapewnić Europie trwały pokój. Jedenaście
> miesięcy później, 3 września 1939 roku, premier Neville Chamberlain, główny
> architekt monachijskiego porządku, wbrew swym najgłębszym przekonaniom
> łamiącym się głosem obwieścił, że Wielka Brytania znalazła się w stanie
> wojny z Niemcami. W historii najnowszej trudno o bardziej spektakularny
> koniec iluzji.
> Powodem zwołania konferencji monachijskiej był międzynarodowy kryzys
> spowodowany przez mniejszość niemiecką w Czechosłowacji. Od 1933 r. ulegała
> ona wpływom nazizmu, coraz wyraźniej występując przeciw czechosłowackiemu
> państwu. W większości popierała Partię Niemców Sudeckich (SdP), której
> przywódca Konrad Henlein z polecenia Hitlera stosował taktykę stawiania
> narastających żądań. Miało to uniemożliwić kompromisowe rozwiązanie czesko-
> niemieckiego sporu i przenieść go na forum międzynarodowe, co pozwoliłoby
> Hitlerowi wystąpić w roli obrońcy rzekomo uciśnionych rodaków.
> Scenariusz ten Niemcom udało się w pełni zrealizować - po kilkakrotnym
> fiasku porozumienia się z SdP strona czechosłowacka na początku sierpnia
> 1938 roku musiała zgodzić się na przybycie do Pragi brytyjskiego mediatora
> lorda Waltera Runcimana, czyli poddać swą politykę wewnętrzną arbitrażowi
> obcego państwa.
> Czechosłowacki prezydent Edvard Benesz doskonale wiedział, że w przypadku
> wojny z Rzeszą bez pomocy Zachodu Czechosłowacja skazana będzie na klęskę. Z
> tego względu gotów był pójść na ogromne ustępstwa względem Niemców
> sudeckich, byle tylko nie stracić francuskiego i brytyjskiego poparcia. Gdy
> 7 września Benesz oznajmiał przedstawicielom SdP zakres proponowanych
> ustępstw, jeden z nich aż jęknął: "Na miłość boską, on dał nam wszystko".
> Parę godzin później Henlein zmienił taktykę i pod byle pretekstem zerwał
> negocjacje. Strona czechosłowacka znalazła się w ślepej uliczce. Zamiast
> przekonać Zachód do swoich racji wywołała tam tylko irytację.
> Podczas Parteitagu w Norymberdze 12 września Hitler wściekle zaatakował
> Czechów. Jego słowa miały być sygnałem do przygotowywanego przez SdP
> powstania. Wybuchły rozruchy, jednak władzom czechosłowackim udało się je
> stłumić. Sam Henlein uciekł do Rzeszy, skąd 15 września zażądał przez radio
> oderwania Sudetów od Czechosłowacji. Dwa dni później zaczął organizować
> Freikorps, który miał wziąć udział w wojnie przeciw niedawnej ojczyźnie. O
> ugodzie nie mogło już być mowy.
> Europa znalazła się na progu wojny. Na Zachodzie perspektywa nowego
> konfliktu nie wywoływała entuzjazmu. Francja, którą z Czechosłowacją łączył
> sojusz, nie czuła się na siłach, aby samodzielnie wystąpić przeciwko
> Niemcom. Oglądała się na Wielką Brytanię, ta zaś chciała uniknąć wojny. Tego
> samego dnia, gdy lipska rozgłośnia nadała proklamację Henleina, brytyjski
> premier Neville Chamberlain udał się do przebywającego w Berchtesgaden
> Hitlera. Był to krok bez precedensu. Przywódca najpotężniejszego wtedy
> mocarstwa z własnej inicjatywy jechał do dyktatora prosić go o zachowanie
> pokoju. Nie w miejsce neutralne, lecz do prywatnej rezydencji, nie na
> konferencję, lecz na audiencję. To trochę tak, jakby George W. Bush
> pofatygował się dziś do Bagdadu na spotkanie z Saddamem Husajnem.
>
>
>
>
> Piotr M. Majewski
>
>
>
> Artykuł ukazał się w tygodniku Newsweek Polska, w numerze 38/02 na stronie 30




Temat: ++++Jak+zginac+wsrod+szczerych+przyjaciol+europejs
++++Jak+zginac+wsrod+szczerych+przyjaciol+europejs
To proponuje EU m.in. Izraelowi.

Jak zginąć wśród szczerych przyjaciół

Esej

Nietrudno zrozumieć prezydenta Busha, który mówiąc o konieczności wojny z
Irakiem, przywołuje historię haniebnej zdrady popełnionej w Monachium 64
lata temu.

W nocy z 29 na 30 września 1938 roku przywódcy Wielkiej Brytanii i Francji
podpisali w Monachium z Hitlerem i Mussolinim układ, który - za cenę
rozbioru Czechosłowacji - miał zapewnić Europie trwały pokój. Jedenaście
miesięcy później, 3 września 1939 roku, premier Neville Chamberlain, główny
architekt monachijskiego porządku, wbrew swym najgłębszym przekonaniom
łamiącym się głosem obwieścił, że Wielka Brytania znalazła się w stanie
wojny z Niemcami. W historii najnowszej trudno o bardziej spektakularny
koniec iluzji.
Powodem zwołania konferencji monachijskiej był międzynarodowy kryzys
spowodowany przez mniejszość niemiecką w Czechosłowacji. Od 1933 r. ulegała
ona wpływom nazizmu, coraz wyraźniej występując przeciw czechosłowackiemu
państwu. W większości popierała Partię Niemców Sudeckich (SdP), której
przywódca Konrad Henlein z polecenia Hitlera stosował taktykę stawiania
narastających żądań. Miało to uniemożliwić kompromisowe rozwiązanie czesko-
niemieckiego sporu i przenieść go na forum międzynarodowe, co pozwoliłoby
Hitlerowi wystąpić w roli obrońcy rzekomo uciśnionych rodaków.
Scenariusz ten Niemcom udało się w pełni zrealizować - po kilkakrotnym
fiasku porozumienia się z SdP strona czechosłowacka na początku sierpnia
1938 roku musiała zgodzić się na przybycie do Pragi brytyjskiego mediatora
lorda Waltera Runcimana, czyli poddać swą politykę wewnętrzną arbitrażowi
obcego państwa.
Czechosłowacki prezydent Edvard Benesz doskonale wiedział, że w przypadku
wojny z Rzeszą bez pomocy Zachodu Czechosłowacja skazana będzie na klęskę. Z
tego względu gotów był pójść na ogromne ustępstwa względem Niemców
sudeckich, byle tylko nie stracić francuskiego i brytyjskiego poparcia. Gdy
7 września Benesz oznajmiał przedstawicielom SdP zakres proponowanych
ustępstw, jeden z nich aż jęknął: "Na miłość boską, on dał nam wszystko".
Parę godzin później Henlein zmienił taktykę i pod byle pretekstem zerwał
negocjacje. Strona czechosłowacka znalazła się w ślepej uliczce. Zamiast
przekonać Zachód do swoich racji wywołała tam tylko irytację.
Podczas Parteitagu w Norymberdze 12 września Hitler wściekle zaatakował
Czechów. Jego słowa miały być sygnałem do przygotowywanego przez SdP
powstania. Wybuchły rozruchy, jednak władzom czechosłowackim udało się je
stłumić. Sam Henlein uciekł do Rzeszy, skąd 15 września zażądał przez radio
oderwania Sudetów od Czechosłowacji. Dwa dni później zaczął organizować
Freikorps, który miał wziąć udział w wojnie przeciw niedawnej ojczyźnie. O
ugodzie nie mogło już być mowy.
Europa znalazła się na progu wojny. Na Zachodzie perspektywa nowego
konfliktu nie wywoływała entuzjazmu. Francja, którą z Czechosłowacją łączył
sojusz, nie czuła się na siłach, aby samodzielnie wystąpić przeciwko
Niemcom. Oglądała się na Wielką Brytanię, ta zaś chciała uniknąć wojny. Tego
samego dnia, gdy lipska rozgłośnia nadała proklamację Henleina, brytyjski
premier Neville Chamberlain udał się do przebywającego w Berchtesgaden
Hitlera. Był to krok bez precedensu. Przywódca najpotężniejszego wtedy
mocarstwa z własnej inicjatywy jechał do dyktatora prosić go o zachowanie
pokoju. Nie w miejsce neutralne, lecz do prywatnej rezydencji, nie na
konferencję, lecz na audiencję. To trochę tak, jakby George W. Bush
pofatygował się dziś do Bagdadu na spotkanie z Saddamem Husajnem.

Piotr M. Majewski

Artykuł ukazał się w tygodniku Newsweek Polska, w numerze 38/02 na stronie 30



Temat: wypowiedz profesora Kiefer
wypowiedz profesora Kiefer
co o niej sadzicie?

*********** Q U E L L E *********************************
Śląsk się marnuje - twierdzi prof. Heinz Kiefer

Rozmawiał: Bartosz T. Wieliński 04-10-2002

Założono, że problem górnictwa i hutnictwa można rozwiązać w ciągu kilku lat,
a to jest niemożliwe. W Zagłębiu Ruhry restrukturyzację zaczęliśmy 30 lat
temu, a ona ciągle trwa

Bartosz T. Wieliński: Panie profesorze, o czym Pan myśli, gdy przejeżdża Pan
przez Śląsk?

Heinz Kiefer: O tym, jak bardzo ten region ucierpiał, i o tym, ile czasu
minie, zanim odzyska dawną świetność.

Czy któreś ze śląskich miast nazwałby Pan miastem europejskim?

- Raczej nie, ale są miejsca, których nie powstydziliby się na Zachodzie.
Chociażby centrum Gliwic czy Mikulczyce. Podoba mi się w Piekarach i
Radzionkowie. W Katowicach są coraz lepsze drogi i przybywa wieżowców. Za to
kamienice w centrum są w opłakanym stanie. Najgorzej wygląda Bytom. Z tego
powodu jest mi podwójnie przykro, bo to moje rodzinne miasto.

Politycy są dobrej myśli: górnictwo staje się rentowne, na Śląsk przybywają
nowi inwestorzy.

- To puste formułki. W jaki sposób zrestrukturyzowano śląskie górnictwo?
Zwolniono ludzi, dano im odprawy i o nich zapomniano. Wystarczy wybrać się do
Bobrka albo Karbu, by zobaczyć, w jakiej nędzy żyją byli górnicy. Na Śląsku
brakuje nowych miejsc pracy i to nie tylko dla prostych robotników, ale i
inżynierów. Macie niesamowity potencjał ludzki, ale on się marnuje.

Popełniliśmy gdzieś błąd?

- Założono, że można rozwiązać problem górnictwa i hutnictwa w ciągu kilku
lat, a to jest niemożliwe. W Zagłębiu Ruhry restrukturyzację zaczęliśmy 30
lat temu, a ona ciągle trwa. Co więcej, wspierały nas w tym całe Niemcy -
jedno z najbogatszych państw świata. Nie mam pojęcia, w jaki sposób podobny
ciężar chce unieść biedna Polska. Bez pomocy z zewnątrz to niewykonalne.

Kto ma więc nam pomóc?

- Jak to kto? Oczywiście, że Niemcy. Mamy duże doświadczenie, którym się
podzielimy. Łączy nas wspólna historia. Tyle że to nie jest takie proste. Na
Śląsku brakuje odpowiedniego klimatu dla inwestycji. Powiem krótko: wy tu nie
chcecie Niemców. Zbyt dużo jest na Śląsku antyniemieckich uprzedzeń i fobii,
czyli połączenia bolszewizmu z polskim nacjonalizmem. Na przykład cała afera
z pomnikiem von Redena w Chorzowie. Władze nie chcą uhonorowania zasłużonego
dla miasta i regionu człowieka tylko dlatego, że był on Niemcem. To wyraźny
sygnał dla innych Niemców, by Chorzów omijać. Sam się zdziwiłem, gdy
doświadczyłem, że żyją na Śląsku ludzie przekonani, że Opole było zawsze
polskim miastem. Takie przykłady można mnożyć.

Jeśli nie zainwestują Niemcy, to być może zrobią to Francuzi albo Szwedzi.

- A czy oni mają jakikolwiek związek z tą ziemią? Nie. Poza tym proszę nie
zapominać o tym, że w Niemczech żyją tysiące Ślązaków, którzy chętnie
wróciliby i zainwestowaliby w swojej ojczyźnie. Trzeba ich tylko do tego
zachęcić, przekonać, że są na Śląsku dobrze widziani. By tak się stało,
musicie zacząć myśleć inaczej o regionie. Górny Śląsk musi odzyskać utraconą
tożsamość. Musi wyróżniać się spośród innych regionów Polski. W końcu
pamiętajcie: z Warszawy nie widać złożoności Śląska. Kogo poza regionem
obchodzi, że Bytom to jedno z najstarszych miast tego kraju i że wkrótce
będzie obchodził 750. rocznicę nadania praw miejskich?

Pana zdaniem należy powrócić do idei autonomii dla Śląska?

- Nie. Tu nie są potrzebne jakieś nowe rozwiązania prawne. Problem w tym, jak
sami Ślązacy postrzegają swój region. Musicie dążyć, by Śląsk stał się
regionem europejskim. Z jednej strony należy współpracować z Niemcami i
wykorzystywać ich doświadczenia. Z drugiej, zacieśnić więzy z czeskim
Śląskiem. W Ostrawie mają te same problemy, co wy. Praga traktuje ich jako
daleką prowincję. W efekcie powstałby silny euroregion, położony w
newralgicznym punkcie Europy. Wtedy moglibyście spokojnie konkurować, np. z
Katalonią czy Lombardią.

Od czego należy według Pana zacząć?

- Od konsolidacji regionu. Górny Śląsk to obecnie kilkadziesiąt miast, tyluż
prezydentów i wizji przyszłości. Należy to wszystko scalić i stworzyć wielką
trzymilionową metropolię, pod jednym zarządem. Tylko z takimi regionami liczą
się w Brukseli. Ciągle trzeba przełamywać stereotypy. Żeby zrealizować ten
śmiały plan, jedno pokolenie musi przeminąć.

*****************************************************************************




Temat: Sukcesy Kropiwnickiego
> 1. Poprawa stanu finansow miejskich, stwierdzona przez agencje ratingowa
> Standard & Poor's. W ciagu roku rzadow Kropiwnickiego ocena finansow
> miejskich poprawila sie z negatywnej na stabilna. Dzieki temu miasto moze
> zaciagac pozyczki (np. na pokrycie dlugow narobionych przez poprzednie wladze
> Łodzi) bez gwarancji skarbu panstwa. Za gwarancje skarbu panstwa miasto
> musialo placic. Zmniejszono deficyt budzetowy, poprawiono strukture budzetu
> miasta.

Powiedzmy sobie szczerze. Ceną było ograniczenie do minimum inwestycji. To
najłatwiejszy sposób zmniejzenia deficytu, ale prowadzący do degradacji miasta.

> 2. Najwiekszy w historii Łodzi naplyw inwestorow (Gilette, Bosch, Merloni,
> Philips i wielu innych). Oczywiscie to nie jest wylacznie zasluga wladz
> miasta, ale otwartosc prezydenta na inwestorow zagranicznych i determinacji w
> szybkim zalatwianiu zezwolen byly czesto decydujace.

To fakt. Udało się Kropiwnickiemu rozbić pewien układ biurokratyczno-
korupcyjny.

> 3. Rozbudowa lotniska na Lublinku. To juz nie sa czcze slowa. Wykupiono
> tereny na rozbudowe pasa startowego, drogi kolowania i potrzebnej
> infrastruktury. Negocjacje z wlascicielami byly trudne, bo w sumie bylo ich
> ponad 20. Mimo to udalo sie je szybko przeprowadzic. Rozstrzygnieto przetarg
> na rozbudowe lotniska. Jeszcze w tym roku mam nadzieje, ze bedziemy sie
> cieszyc z jego efektow. Na razie pozyskano niemieckiego przewoznika. Lotnisko
> w koncu jest miedzynarodowym nie tylko z nazwy.

Z sukcesy będę się cieszyć, jak wjadą buldożery. :)

Zw2racam jednak Twoją uwagę, ze zmarnowano sporo czasu, licząc na powstanie w
najbliższym czasie międzykontynentalnego lotniska między Łodzią a W-wą. Przez
długi czas na Lublinku nie działo się NIC- za co winę ponosi właśnie ekipa
Kropiwnickiego.
Plusem jest jednak rzadka Polsce umiejętność uczenia się na własnych błędach.

> 4. Poprawa stosunkow z łódzko-żydowskich. Do tej pory Łódź była omijana przez
> Żydów szerokim łukiem, cieszac sie opinia najbardziej antysemickiego miasta w
> Europie. Kropiwnicki od ponad roku z uporem maniaka organizuje obchodzy 60.
> rocznicy likwidacji Litzmannstadt Getto. Zaproszono prezydenta Izraela,
> Czech, Niemiec, Polski. Szykuje sie impreza o skali miedzynarodowej. Juz w
> tej chwili Żydzi patrza na nasze miasta przychylniejszym okiem. Od roku
> odbywaja sie w Łodzi imprezy przypominajace obecnosc Zydow w Łodzi i
> wskrzeszające ich kulture. Zeby nie siegac daleko, w ramach obchodow, w
> przyszlym tygodniu, na Starym Rynku codziennie bedzie mozna ogladac (za
> darmo) przedstawienia teatrow ulicznych.

Poprawa stosunków z wpływowym lobby żydowskim cieszy.

A opinię "miasta antysmickiego" osobiście wiążę z 2 sprawami:
- wojną między 12- 14-letnimi "kibicami" RTS i ŁKS.
- sprawą odszkodowań, które międzynarodowe organizacje żydowskie pragną
wyłudzić od Polski. Argument antysemickiego kraju i antysemickiego miasta jest
w tych działaniach niezbędny, gdyż chodzi o zrzucenie na Polaków
odpowiedzialności za Zagładę.

I jeszcze jedno- szkoda, że główną rolę w koncepcji upamiętnienia łódzkiego
Getta miała odegrać firma niejakiego Czesława Bieleckiego. To dobry kolega
Kropiwnickiego z niesławnych czasów AWS.

pozdrawiam



Temat: WOJNA w IRAKU
chupacabra napisała:

> Mnie najbardziej denerwuje to, że Ameryka kreuje się na wielkiego misjonarza
> narodów (skądś to znamy, nieprawdaż..?, a tak naprawde uwzięli się na Irak
(no
> bo dlaczego nie Korea Północna na przykład), żeby zachować mit potęgi po
> porażce w Afganistanie. Owszem, wtedy obalili reżim talibów, ale przeciez
> głównym celem całej tej interwencji zbrojnej (bo przecież nie wojny!) w
> Afganistanie miało byc schwytanie bin Ladena. Nie wyszło i teraz trzeba kogoś
> konkretnego obalić! Dziwię sie, że tak po prostu odpuścili Korei, bo dla mnie
> przynajmniej te dowody na posiadanie przez nich broni nuklearnej są bardziej
> przekonujące.
Denerwuje mnie obluda Europejczykow, pod przykrywka wysublimowanej, uczonej, i
przewrotnej humanitarnosci. "Mesjanizm" Amerykanow wynika z nieporozumienia
kulturowego, ktorego ja czesto padam ofiara obcujac na co dzien z Polakami
(choc nie tylko). Wiele moich zachowan, nie odbiegajacych w US od
tzw. "sredniej", jest tutaj prawie pietnowanych. "Mesjanizm" ow to wielkie i
niezaprzeczalne poczucie wlasnej wartosci od prezydenta, przez szefow wielkich
korporacji, porzez facecikow siedzacych przy komputerkach, czy robotnikow na
budowie, splacajacych raty za swoj domek z ogrodkiem z "obowiazkowo" wywieszona
flaga. Wiem ze to Europejczykow rowniez dziwi i czasem denerwuje. Prawda jest
taka, ze "mocarstwa" europejskie moga w dzisiejszych czasach mniej niz Indie,
czy Chiny i ciezko jest im sie z tym faktem pogodzic. Nie jest faktem, albo
inaczej, jest klamstwem, ze US w Afganistanie mialo przedewszystkim zlikwidowac
Binladena. Po fakty odsylam do zrodel - archiw zwyklej prasy. Natomiast to co
bedzie z Korea, to sie jeszcze okaze. Wojna w Korei/atak na nia pociagnie duzo
wiecej strat po stronie naszych skosnookich braci niz Irak. Oczywista opcja
jest zrownanie polowy Korei z ziemia i wyeliminowanie przy okazji polowy
populacji tego milego panstwa. Pytanie retoryczne: czego chce Korea Polnocna?
Dlaczego grozi (sic!) US of A;-)))? Bo "wielki wodz" goni juz resztkami sil i
domaga sie natepnych darmowych dostaw ryzu i paliwa, ktore pochodza z...US.
Dlaczego US ma obowiazek karmic Koree Polnocna za moje pieniadze???!!!
Dlaczego ja mam karmic wariactwo "wielkiego wodza", zeby utrzymac jakas
rownowage? Przeciez tego wlasnie WYMAGA od US "opinia swiatowa" i inne panstwa.
To dopiero obluda. Niech Europa karmi Koree, daje jej rope, albo niech wypisze
pozwolenie inblanco na dzialania wszelkiego typu w tym regionie. US ma
utrzymywac ta skompromitowana instytucje ONZ, dokarmiac pol swiata, ale jesli
chodzi o zrobienie gdzies porzadkow, to kazdy "entelegent" jest wstrzasniety.
Glowna przyczyna sytuacji na przyladku koreanskim jestescie wy, milujacy pokoj,
humanitarne polglowki, nie widzace nic oprucz wlasnego nosa. Ale tak wam jest
wygodnie. Zawsze mozna wszystko zrzucic na US. Alobo ze gdzies interweniuja,
albo ze nie interweniuja (bo nie widza interesu (sic!).....a co US to jakis
czerwony krzyz???), albo ze kogoz zywia, albo ze nie zywia, albo ze zywia nie
tego co co trzeba. To absurd. Ludzie, jesli nic sie nie robi, bo albo sie nie
chce, albo sie nie ma za co, to trzyma sie morde w kubel i nie maci wiecej niz
juz jest namacone. "mesjanizm" US to rowniez europejski produkt. Europa sie
nie kwapi z czystej wygody, zeby cos produkrywnego robic, oprucz krytyki i
metnego lania wody. Przyzwoitosc nakazuje przynajmniej sie nie odzywac.
Uszanowanie,
Paul




Temat: Oddzial Niemcow w strukturach RAS
Śląsk się marnuje - twierdzi prof. Heinz Kiefer

Rozmawiał: Bartosz T. Wieliński 04-10-2002

Założono, że problem górnictwa i hutnictwa można rozwiązać w ciągu kilku lat, a
to jest niemożliwe. W Zagłębiu Ruhry restrukturyzację zaczęliśmy 30 lat temu, a
ona ciągle trwa

Bartosz T. Wieliński: Panie profesorze, o czym Pan myśli, gdy przejeżdża Pan
przez Śląsk?

Heinz Kiefer: O tym, jak bardzo ten region ucierpiał, i o tym, ile czasu minie,
zanim odzyska dawną świetność.

Czy któreś ze śląskich miast nazwałby Pan miastem europejskim?

- Raczej nie, ale są miejsca, których nie powstydziliby się na Zachodzie.
Chociażby centrum Gliwic czy Mikulczyce. Podoba mi się w Piekarach i
Radzionkowie. W Katowicach są coraz lepsze drogi i przybywa wieżowców. Za to
kamienice w centrum są w opłakanym stanie. Najgorzej wygląda Bytom. Z tego
powodu jest mi podwójnie przykro, bo to moje rodzinne miasto.

Politycy są dobrej myśli: górnictwo staje się rentowne, na Śląsk przybywają
nowi inwestorzy.

- To puste formułki. W jaki sposób zrestrukturyzowano śląskie górnictwo?
Zwolniono ludzi, dano im odprawy i o nich zapomniano. Wystarczy wybrać się do
Bobrka albo Karbu, by zobaczyć, w jakiej nędzy żyją byli górnicy. Na Śląsku
brakuje nowych miejsc pracy i to nie tylko dla prostych robotników, ale i
inżynierów. Macie niesamowity potencjał ludzki, ale on się marnuje.

Popełniliśmy gdzieś błąd?

- Założono, że można rozwiązać problem górnictwa i hutnictwa w ciągu kilku lat,
a to jest niemożliwe. W Zagłębiu Ruhry restrukturyzację zaczęliśmy 30 lat temu,
a ona ciągle trwa. Co więcej, wspierały nas w tym całe Niemcy - jedno z
najbogatszych państw świata. Nie mam pojęcia, w jaki sposób podobny ciężar chce
unieść biedna Polska. Bez pomocy z zewnątrz to niewykonalne.

Kto ma więc nam pomóc?

- Jak to kto? Oczywiście, że Niemcy. Mamy duże doświadczenie, którym się
podzielimy. Łączy nas wspólna historia. Tyle że to nie jest takie proste. Na
Śląsku brakuje odpowiedniego klimatu dla inwestycji. Powiem krótko: wy tu nie
chcecie Niemców. Zbyt dużo jest na Śląsku antyniemieckich uprzedzeń i fobii,
czyli połączenia bolszewizmu z polskim nacjonalizmem. Na przykład cała afera z
pomnikiem von Redena w Chorzowie. Władze nie chcą uhonorowania zasłużonego dla
miasta i regionu człowieka tylko dlatego, że był on Niemcem. To wyraźny sygnał
dla innych Niemców, by Chorzów omijać. Sam się zdziwiłem, gdy doświadczyłem, że
żyją na Śląsku ludzie przekonani, że Opole było zawsze polskim miastem. Takie
przykłady można mnożyć.

Jeśli nie zainwestują Niemcy, to być może zrobią to Francuzi albo Szwedzi.

- A czy oni mają jakikolwiek związek z tą ziemią? Nie. Poza tym proszę nie
zapominać o tym, że w Niemczech żyją tysiące Ślązaków, którzy chętnie wróciliby
i zainwestowaliby w swojej ojczyźnie. Trzeba ich tylko do tego zachęcić,
przekonać, że są na Śląsku dobrze widziani. By tak się stało, musicie zacząć
myśleć inaczej o regionie. Górny Śląsk musi odzyskać utraconą tożsamość. Musi
wyróżniać się spośród innych regionów Polski. W końcu pamiętajcie: z Warszawy
nie widać złożoności Śląska. Kogo poza regionem obchodzi, że Bytom to jedno z
najstarszych miast tego kraju i że wkrótce będzie obchodził 750. rocznicę
nadania praw miejskich?

Pana zdaniem należy powrócić do idei autonomii dla Śląska?

- Nie. Tu nie są potrzebne jakieś nowe rozwiązania prawne. Problem w tym, jak
sami Ślązacy postrzegają swój region. Musicie dążyć, by Śląsk stał się regionem
europejskim. Z jednej strony należy współpracować z Niemcami i wykorzystywać
ich doświadczenia. Z drugiej, zacieśnić więzy z czeskim Śląskiem. W Ostrawie
mają te same problemy, co wy. Praga traktuje ich jako daleką prowincję. W
efekcie powstałby silny euroregion, położony w newralgicznym punkcie Europy.
Wtedy moglibyście spokojnie konkurować, np. z Katalonią czy Lombardią.

Od czego należy według Pana zacząć?

- Od konsolidacji regionu. Górny Śląsk to obecnie kilkadziesiąt miast, tyluż
prezydentów i wizji przyszłości. Należy to wszystko scalić i stworzyć wielką
trzymilionową metropolię, pod jednym zarządem. Tylko z takimi regionami liczą
się w Brukseli. Ciągle trzeba przełamywać stereotypy. Żeby zrealizować ten
śmiały plan, jedno pokolenie musi przeminąć.




Temat: ++++Jak+zginac+wsrod+szczerych+przyjaciol+europejs
CD>>>>+++Jak+zginac+wsrod+szczerych+przyjaciol+eur

Nietrudno zrozumieć prezydenta Busha, który mówiąc o konieczności wojny z
Irakiem, przywołuje historię haniebnej zdrady popełnionej w Monachium 64 lata
temu.

CD (Newsweek)

Dla Hitlera wizyta Chamberlaina stanowiła jeszcze jeden dowód, że nawet
zbrojna napaść na Czechosłowację nie spotka się z przeciwdziałaniem państw
zachodnich. Wykrzykiwał, że nie cofnie się przed wojną europejską, ostatecznie
zgodził się jednak powstrzymać się od użycia siły, jeżeli Chamberlain przekona
Czechosłowację do odstąpienia Sudetów. Chyba w możliwość taką nie wierzył,
zależało mu jednak, aby zyskać czas na przygotowania do inwazji. Brytyjski
premier przyjął przedstawiony mu dyktat za dobrą monetę.
Benesz nie miał złudzeń, jak należy interpretować wyjazd Chamberlaina i
uprzedzając rozwój wydarzeń, zaproponował kompromis. Jeszcze 15 września do
Paryża wyruszył jego tajny emisariusz z poufną propozycją, że Czechosłowacja
odstąpi część Pogranicza, jeżeli do Rzeszy dodatkowo zostanie przesiedlona
pewna liczba zwolenników SdP. W Londynie, gdzie 18 września spotkali się
Chamberlain i francuski premier Edouard Daladier, ten ostatni nie wspomniał
nawet o planie Benesza. Zapadła decyzja, aby poświęcić Czechosłowację.
Następnego dnia Wielka Brytania i Francja zażądały, aby w interesie zachowania
pokoju w Europie Czechosłowacja odstąpiła wszystkie obszary z przewagą
ludności niemieckiej i przyjęła status neutralny.
Postawieni wobec takiego dictum Czesi postanowili grać na zwłokę. W zanadrzu
mieli wciąż atut w postaci sojuszu ze Związkiem Sowieckim. Benesz skontaktował
się z sowieckim posłem w Pradze Sergiejem Aleksandrowskim zaraz po otrzymaniu
francusko-brytyjskiej noty, lecz nie usłyszał od niego niczego poza
ogólnikami. Nie miał iluzji co do postawy Kremla: "Oni także grają swoją grę -
stwierdził. - Im także nie można wierzyć bez zastrzeżeń i gdyby nas do tego
[wojny] popchnęli, zostawią nas tak".
Jak należało przypuszczać, ani Wielkiej Brytanii, ani Francji nie zadowoliła
odmowna odpowiedź Czechosłowacji. Kilka godzin po jej wysłaniu, o 2.00 w nocy
z 20 na 21 września w rezydencji Benesza na praskim Zamku stawili się
ambasadorowie sir Basil Newton i Leopold de Lacroix. Anglik obojętnie
odczytał, a następnie przekazał ultimatum swego rządu, które w przypadku
odrzucenia żądań Hitlera zapowiadało całkowite désintéressement losem
Czechosłowacji. Francuz, komunikując to samo, płakał. Miał świadomość, że
uczestniczy w haniebnej zdradzie. Benesz zwołał posiedzenie rządu. Nad ranem
zapadła decyzja, aby przyjąć dyktat. Czechosłowaccy politycy zrozumieli, że
nie można liczyć na pomoc.
Decyzja o kapitulacji wywołała w Czechosłowacji powszechne oburzenie.
Najgłośniej protestowali przeciw niej komuniści sterowani z Moskwy, skąd
poniewczasie nadeszło kategoryczne zapewnienie o sojuszniczej wierności. Walki
nawet bez sojuszników żądali też generałowie, chcąc ocalić honor narodu.
Następnej nocy doszło w stolicy do wielkich manifestacji, w czasie których
wielotysięczne tłumy (prawdopodobnie podżegane przez komunistów) wtargnęły na
dziedziniec Hradu, szturmując rezydencję Benesza. Sytuację uspokoiło dopiero
pojawienie
się na zamkowym balkonie gen. Jana Syrovego.

TAK SPRZEDALA EUROPA HITLEROWI SOJUSZNIKA .
LOJALNA , DEMOKRATYCZNA ,PRAWORZADNA , NOWOCZESNA Czechoslowacja
ZOSTALA WYDANA TYRANOWI , MORDERCY NIE KRYJACEMU SWOICH ZAMIAROW .
A DO BRONI ATOMOWEJ HITLEROWI BRAKOWALO TYLKO KILKU LAT .............

TERAZ TEN SAM TRICK EUROPA PROBUJE Z IZRAELEM I SADAMEM HUSEJNEM .




Temat: Dlaczego USA sa najpotezniejszym panstwem swiata?
USA najbardziej moralny kraj swiata? co za bzdetna propaganda... jakie byly
dwie glowne powody wojny o niepodleglosc? a) nie chcieli placic podatkow
Wielkiej Brytanii (chwali sie) b) nie chcieli zgodzic sie na rezygnacje z
wyzyskiwania niewolnikow (w Europe nigdy tak pogardliwie i bez skrupulow nie
wykorzystywalo sie czarnych niewolnikow, poza tym wtedy juz byly pierwsze
procesy nawolujacy do ich wyzwolenia)... poczytajcie w porzadnej i
niepropagandowej ksiazce historycznej...

USA rzeczywiscie ma imponujaca etyke pracy wynikajaca z protestantyzmu. te
historie z Enronem to chyba po prostu wynik natury czlowieczej oraz nadmiernej
wiary w dobroc czlowieka.

USA jest krajem daleko posunietych skrajnosci... z jednej strony jest
konserwatyzm (laczony z pedem do rasyzmu - patrz Teksas, Luizjana i te de -
byklem tam i wiem ze rasizm jest zywy do dnia dzisiejszego), a z drugiej
liberalizm ideologiczny idacy w kierunku idealizacji pornografii. i wiekszosc
ludzi popada w ktoras z tych skrajnosci... nie ma z reguly silnego srodka, moze
poza Wschodi Wybrzezem (z Nowym Jorkiem na czele) i kilka takich enklaw jak San
Diego. w Stanach jest tylko etyka pracy. jej moralnosc uwazam za pokrecona.

jesli chodzi o stosunek do swiata to bylem w Szwecji i bylem w Stanach. Szwedzi
moze nie wiedza wiele wiecej o swiecie niz Amerykanie, ale rzady panstw
skandynawskich wykazuja duzo wieksza troske o dobro swiata. normalny zwykly
zjadacz chleba zreszta nigdzie na swiecie sie tym szczegolnie nie przejmuje.
ktos tam wczesniej powiedzial ze Norwegowie nie przejmuja sie swiatem, ale to
wlasnie Norwegia wydaje najwiecej na swiecie per kapita na pomoc dla biednych.
Zreszta kraje Europy jak daja pomoc dla nbiednych to rzeczywiscie jest to pomoc
dla biednych. w amerykanskim wydaniu pomoc dla biednych to pieniadze wydawane w
celu utrzymania interesow ameryknaskich w regionie (w okresie komunizmu
95% 'pomocy dl biednych' z USA do Afryki skierowywano do Somalii, Etiopii,
(wazne bazy wojskowe), Konga (wazne zloza), Egiptu (oczywiscie nie kiedy NAser
tam se rzadzil) i Liberii. zreszta amerykanska pomoc jest wyjatkowo slepa... po
prostu dawano pieniadze bo amerykanom juz sie nie chcialo zajmowac wydawaniem
tych pieniedzy... no i najwiekszy odbiorcy pomocy dla biednych to Izrael.

i te de... musze isc... ale mozna by dalej pisac dlugo

rzady USA troszcza sie tylko o siebie a nie o dobro swiata i dlatego tez
odniesli sukces. uzyskali przewage po IIWS i nie dali jej sobie odebrac. metody
byly rozne od tych bardziej moralnych do tych mniej (czesto posuwano sie do
szantazu politycznego zeby chocby uzyskac prawie monopol na handel niektorymi
towarami jak chocby handel bananami). to wlasnie do Ameryki odnosi sie haslo
neokolonializmu. i jest w tym niestety wiele racji szczegolnie w Ameryce
Srodkowej ktora Amerykanie traktoali jako swoja strefe ekonomiczna. kiedy
pojawial sie prezydent demokratycznie wybrany ale nawloujacy do uniezaleznienia
sie gospodarczego od Stanow to USA szybko nazywal go komunista i wysylal CIA a
nawet wojsko by doprowadzic do zmiany rzadow.



Temat: Dossier Blaira: Irak może odpalić broń chemiczn...
Do experta kochaniutkiego
Expert pisac zgrabnie potrafisz. Ale jaki glupiutki jestes.
Olaboga.
Problemem moj gluptasku nie jest posiadanie broni masowej
zaglady tylko to co sie z nia chce zrobic.
Gdyby USA chcialy jej uzywac do tego o czym marzy Saddam to
taki gluptasek jak ty juz dawno nie mialby okazji pisac takich
bzdur tutaj ani nigdzie indziej. Wogole pewnie niczego bys w
zyciu nie zrobil bo, zeby cos zrobic to trzeba by przede
wszystkim zyc. Zreszta gbyby Bush mial mentalnosc Saddama czy
Hitlera do ktorego wielu takich jak ty go porownuje to problem
Iraku i nie tylko Iraku zostalby rozwiazany juz pierwszego dnia
urzedowania prezydenta Busha. I jesli masz co do tego
watpliwosci to bardzo slabo znasz historie i zdolnosci pana
Adolfa. A po takim teksciku na forum zostalaby ci moze godzina
zycia. Zjawiliby sie u ciebie smutni panowie w czerni z
wystajacymi pukawkami za pazucha, male bum i po tobie.
Ale na twoje szczescie ( a moje nie bo przydalaby ci sie mala
lekcja o swiecie) mozesz wypisywac te brednie o Bushu, czy
Amerykanach bo po prostu sie mylisz.
I dlatego, ze sie mylisz to jeszcze zyjesz.
Pozdrawiam wciaz zywych.

Gość portalu: expert napisał(a):

> Gość portalu: Jacek napisał(a):
>
> > Święte słowa. Ile jeszcze trzeba doświadczeń, ile tragedii...
> > - czekanie i łudzenie się negocjacjami z Hitlerem
> > - chore zamiłowanie Europy do wiecznych negocjacji i
> > dyskusji, do konferencji i paplaniny
> > Saddam własnorecznie wykonuje wyroki smierci i wcale się z
tym
> > nie kryje, odcina prawe dłonie swoim zołnierzom za drobne
> > przewiny (widzialem reportaz w ZDF), wodzi za nos ONZ tyle
lat.
> > Wiadomo, ze zdolny jest do nagłych paranoji - bandycki atak
na
> > Kuwejt.
> > Ile jeszcze eunuchy w rodzaju operetkowego Chiraca czy
> > innych "dyskutantów" oraz podobnych facetów bez jaj bedą
> czekać
> > na to odpalenie, które jest właściwie pewne zgodnie z
regułą,
> że
> > jak ma stać się coś złego, to na pewno sie stanie.
> > Czy jeśli w mojej klatce schodowej mieszkał by
niezrównoważony
> > bandzior ze składem trotylu w mieszkaniu - to ja miałbym
> czekać
> > uważając, że to jest jego mieszkanie i nie mam prawa sie
> wtrącać?
> > Czy miałbym czekać na wybuch stale z nim negocjując?
> > Ile jeszcze trzeba tragedii, żeby niektórzy faceci
> przypomnieli
> > sobie, że maja mózg i jaja?
>
> W kwestii jaj - najlepiej mieć je we właściwym miejscu.
Znacznie
> gorzej, jeżeli zajmują miejsce mózgu.
> W kwestii Hitlera - on też żądał przestrzeni życiowej dla
siebie
> (można to zastąpić słowem "ropa"). W końcu powiedział, że nie
> chce ani "korytarza" ani Gdańska, chce wojny (i była, 2
> światowa).
> W kwestii eunuchów - czyżby ktoś ci coś wyciął, że tak
krzyczysz?
> W kwestii negocjacji - proponuje zakończyć wszelkie negocjacje
i
> natychmiast zaatakować wszelkimi dostępnymi środkami pod egidą
> ONZ pewne państwo, które jako jedyne na świecie nie podpisało
> konwencji ONZ o zakazie prób i gromadzenia broni chemicznej i
> bakteriologicznej, a poza tym posiada globalne środki do
> przenoszenia tej broni, a ostatnio sformułowało i ogłosiło
> doktrynę o prewencyjnych uderzeniach zbrojnych "na wszyskie
> państwa i siły na całym świecie, które mogą zagrozić
> interesom ...." czyli zagraża całemu światu i mówi o tym
> otwarcie. Jakie? Łatwo to sprawdzić - to USA.
> Pozdrowienia




Temat: Amerykanie sceptyczni wobec oferty Saddama
USA sa fajne, USA sa be
A jakze!
Jestem wdzieczny Ameryce za to, ze pomogla w walce z komunizmem.
Ze pomogla w walce z Hitlerem, ze byla na swiecie, by stanowic
przeciwwage dla zaborczej (bez watpienia) i groznej dla swiata
polityki ZSRR. Kto nie wierzy, jaki bajzel szykowal nam Stalin,
Trocki, Lenin - niech poczyta Stalina, Trockiego, Lenina. A
jesli nie ma czasu - Suworowa (no wlasnie ja tego ostatniego, na
wczesniejszych, jak dotad nie mialem czasu).
Tak wiec dziekuje Ameryce rowniez za plan Marshalla, jaki by
nie byl ich w tym interes, to pomogli Europie, ktora teraz, jak
nas przyjmie, byc moze, pomoze nam.

ALE !!!

Te czasy juz minely. Nie ma ZSRR. Nie ma Hitlera, Chiny sa
miejscem, ktore przyciaga najwiecej zagranicznych inwestycji na
swiecie, a Mao lezy w grobie. Zostaly tylko dinozaury,
zalamujace sie pod swoim wlasnym ciezarem i wlasciwie to zyjace
juz na nieco innej planecie - Kuba, Polnocna Korea...
USA nie ma przeciwwagi, nie ma za bardzo rownych sobie
przeciwnikow.
W tym momencie USA, a konkretnie polityka zagraniczna USA,
powinna sie zmienic. Jednak ONI nadal nastawieni sa na czuwanie
nad reszta swiata z wielka palka i garstka malutkich
sojusznikow. Potrzebuja ich jednak tylko raczej dla
usprawiedliwienia - "Ze co, ktos sie z nami nie zgadza? Ale
przeciez ten, ten, ten i tamten nas popiera!".

Ale powiedzcie mi, jesli sie myle, czy nie jest tak, ze nigdy,
ale to przenigdy nie powinno byc tak, aby jeden kraj rozsadzal
spory, w ktorych jest strona, bo USA MA powazne interesy w
rejonie Zatoki Perskiej, jak to same przyznaly ustami prezydenta
Cartera w 1979 roku - tzw. "druga doktryna Cartera", jesli sie
nie myle, aby jeden kraj decydowal o uzyciu sily na niekorzysc
drugiego kraju, aby wreszcie ten sam jeden kraj, wspoltworzyl
porozumienia miedzynarodowe (ekologiczne o ograniczeniu emisji
gazow szkodliwych, militarne o niestosowaniu min
przeciwpiechotnych), z ktorych to porozumien wreszcie sie
wycofuje?
Chyba troche dziwne wydawaloby mi sie, gdyby jakis kraj zadal
wylaczenia swoich zolnierzy z konwencji o miedzynarodowym sadzie
ds zbrodni wojennych (informacje na temat tej ostatniej sprawy
tylko obily mi sie o uszy. Wiem, ze Norymberga jest zwolywana
tylko w szczegolnych przypadkach, nie ma zadnego
miedzynarodowego ciala, ktore sprawnie rozsadzaloby te sprawy ,
rozpatrywalo skargi jednostek itp. - projekt obejmowal powolanie
sadu miedzynarodowego z prawdziwego zdarzenia. Kto go
zbojkotowal? No kto? Juz wiecie, prawda?).

No i, niestety, to wszystko czyni USA.
Pomijam Napalm, dwie bomby atomowe zrzucone na cywilne cele, bez
ruszania celow wojskowych. Wiem, ze ONZ (jak mi ostatnio
tlumaczyl pewien Amerykanin - bardzo dobrze poinformowany
Amerykanin, co sie rzadko zdarza) jest organizacja pod wieloma
wzgledami bezwladna, nieefektywna, nienadarzajaca za tempem
wydarzen w swiecie, i ze zdecydowanie ktos lub cos powinno ja
zastapic w rozpatrywaniu miedzynarodowych spraw, a juz na pewno
w rozpatrywaniu uzycia sily przeciwko suwerennemu panstwu.

Ale na listosc boska, TO NIE MOZE BYC JEDEN KRAJ. Jakkolwiek
duzy by nie byl, zawsze bedzie stronniczy.
Hitler mial powody, by atakowac Polske. Irak mial powody, by
atakowac Kuwejt, Czechy mialy powody, by zajac Zaolzie, KAZDY
SOBIE ZAWSZE ZNAJDZIE POWOD, JESLI TYLKO CHCE.
Nie powierza sie sadow osobom zainteresowanym sprawa, ktora jest
sadzona. Juz starozytni Rzymianie to wiedzieli.
I dlatego uwazam, ze USA od dluzszego czasu przekracza swoje
kompetencje na arenie miedzynarodowej. 11 wrzesnia byl
sygnalem: "Hej, dzieci, bawicie sie prochem, a on was moze
oparzyc, wasza beztroska moze was drogo kosztowac! Na swiecie sa
rozni wariaci, ktorzy nie odrozniaja cywili od zolnierzy. Wy
wlasnie tym wariatom od lat nadeptujecie na odcisk." Ale ci
wariaci tez mieli swoje powody. Tak jak Palestynczycy, ktorzy 11
wrzesnia z radosci tanczyli na ulicach.

I dlatego dziekuje Ameryce za to, ze byla, ze jest, ze nam
pomogla, ale jesli bedzie chciala pomagac znowu, to niech jednak
sie spyta, czy tej pomocy chcemy. ONZ jest organizacja, ktora
zostala po to powolana, zeby sie jej pytac. Rozne kraje, miedzy
innymi nasz, ustalily dawno jej kompetencje. Decydowanie o
zbrojnym ataku na panstwo suwerenne, w jakims wyzszym
miedzynarodowym interesie, wlasnie do tych kompetencji nalezy.
Jakakolwiek by nie byla "nieefektywnosc" tej organizacji - to
niestety nie mamy nic lepszego.
A juz na pewno jest ona lepsza, niz wizja USA, patrzacych calemu
swiatu przez ramie, czy przypadkiem nie robi czegos
niestosownego.

Tyle mam do powiedzenia.



Temat: ISLAM W EUROPIE
Francja bez chust i krzyży
Francja bez chust i krzyży

Kontrowersyjna ustawa uchwalona. Francuscy muzułmanie, żydzi i chrześcijanie
nie będą mogli manifestować swej wiary w szkołach - zdecydowało we wtorek
zdecydowaną większością głosów Zgromadzenie Narodowe

Za ustawą, która od wielu tygodni wzbudzała we Francji gorące emocje, głosowało
494 posłów rządzącej prawicy i socjalistycznej opozycji, przeciw było tylko 36.
W tej sprawie musi się jeszcze wypowiedzieć Senat, jest jednak prawie pewne, że
po wakacjach uczennice i uczniowie francuskich szkół publicznych nie będą mogli
stawić się w klasach w muzułmańskich chustach, żydowskich kipach czy z dużymi
krzyżami na piersiach. Takich symboli "ostentacyjnie" manifestujących
przynależność do jakiejś religii zakazuje bowiem ustawa.

Problem pojawił się, gdy do szkół zaczęło trafiać coraz więcej dziewcząt w
muzułmańskich chustach. Według różnych źródeł jest ich od kilkuset do kilku
tysięcy. Sprawy kilku - szczególnie sióstr Levy ze szkoły w Aubervilliers pod
Paryżem - stały się jednak głośne, gdy dyrekcja postanowiła je wyrzucić,
ponieważ uparcie odmawiały zdjęcia chust. Zdarzało się, że niektóre dziewczęta,
argumentując to względami religijnymi, odmawiały udziału w zajęciach wf. czy
lekcjach biologii o rozmnażaniu.

Prezydent Jacques Chirac, kierując się prośbami nauczycieli, postanowił
uregulować tę sprawę ustawowo. Projekt ustawy zaproponowała specjalnie zwołana
komisja.

Według sondaży zakaz noszenia wyraźnych symboli religijnych popiera ok. 70
proc. Francuzów, w tym 40 proc. muzułmanów. Zwolennicy powołują się na bardzo
silną we Francji tradycję rozdziału państwa od Kościoła. Argumentują, że brak
muzułmańskiej chusty umożliwi dziewczętom lepszą integrację w społeczeństwie, a
rodzice nie będą mogli ich zmusić do zakrywania głowy. Za projektem
opowiedziała się większość nauczycieli. Socjaliści chcieli nawet, by został on
zaostrzony i zakazywał wszelkich widocznych symboli religijnych.

Kampanię przeciw ustawie prowadziły m.in. niektóre organizacje muzułmańskie,
skrajnie lewicowe i broniące praw człowieka. Ich zdaniem ustawa narusza swobody
obywatelskie, może przyczynić się do jeszcze większych napięć między
muzułmanami a resztą społeczeństwa i do usztywnienia stanowiska tych z nich,
którzy dotychczas nie bronili swych symboli. We Francji mieszka najliczniejsza
[w Europie?] mniejszość muzułmańska - od 5 do 7 mln osób, głównie pochodzących
z Afryki Północnej, i 600 do 700 tys. Żydów [narodowość: Ż, wyznanie: ż; albo:
wyznawców judaizmu].

Najwyżsi hierarchowie Kościoła katolickiego we Francji opowiedzieli się przeciw
ustawie, lecz niektórzy biskupi są innego zdania.

Francuską debatę z zainteresowaniem śledzono w innych krajach, które mają
podobny problem. Brytyjskie władze zapowiedziały, że nie zamierzają wprowadzać
podobnych zakazów. Gdy siostry Levy wyrzucano ze szkoły, Trybunał Konstytucyjny
w Niemczech orzekł, że nie można zakazać noszenia chusty muzułmańskiej
nauczycielce. Niektóre kraje arabskie groziły Francji pogorszeniem stosunków w
razie przyjęcia ustawy.

źródło: gazeta.pl, Reuters, AFP, dp 10-02-2004



Temat: TERRORYŚCI MORDUJĄ !!!
TERRORYŚCI MORDUJĄ !!!
TERRORYŚCI MORDUJĄ!!!
15 sierpnia 2002 roku tajna policja (Agencja Bezpieczeństwa
Wewnętrznego?, CBŚ?) dokonała terrorystycznego napadu na miejsce
letniego wypoczynku Ryszarda Matuszewskiego (Mohan) w Gdyni.
Kilkunastu agentów ABW wyłamało zamki i wdarło się do środka
mieszkania, w którym przebywał Ryszard Matuszewski. Ryszarda
Matuszewskiego według opowieści sąsiadów bito i torturowano
(skatowano do nieprzytomności bijąc go siedzącego na stołku),
zaś mieszkanie zostało totalnie zdemolowane, a część rzeczy i
dokumentów będących własnością osoby wynajmującej mieszkanie
została skradziona. Po zrzuceniu ze schodów (z III piętra)
Ryszarda Matuszewskiego wrzucono do karetki, a następnie
terroryści odjechali swoimi kilkoma samochodami w nieznanym
kierunku. Nie wiemy w ogóle czy Ryszard Matuszewski jeszcze
żyje, czy tajne służby włamując się chciały upozorować działania
mafii, żeby następnie bez przeszkód zlikwidować R.
Matuszewskiego.

Działania terrorystów mają związek z przyjazdem papieża, gdyż
R. Matuszewski jest za każdym razem na tą okazję torturowany i
więziony -czyli politycznie represjonowany z powodu swojego
niekatolickiego wyznania religijnego oraz antyklerykalnego
światopoglądu. Prosimy wszystkie organizacje obrony praw
człowieka o dowiadywanie się o losy Ryszarda Matuszewskiego,
gdyż obawiamy się, iż może on zostać bezkarnie zlikwidowany jako
niewygodny politycznie i światopoglądowo.
> Ponadto tajne papieskie służby dokonały włamania do mieszkania
przyjaciółki Ryszarda Matuszewskiego w Częstochowie, a także
brutalnego pobicia jednego z kolegów R. Matuszewskiego z Gliwic.
Nadto kilkanaście osób jest stale śledzonych przez terrorystów,
posiadających mnóstwo różnych samochodów i agentów w różnym
wieku i aparycji. Czy tak ma wyglądać - pytamy - neutralność
światopoglądowa państwa? Czy to jest owo konstytucyjnie
zagwarantowane prawo do wolności wyznania? Stanowczo
protestujemy przeciwko takim gestapowskim metodom stosowanym
przez ABW i CBŚ na mniejszościach wyznaniowych! Stanowczo
protestujemy przeciwko mordowaniu R.Matuszewskiego za
antyklerykalne poglądy! Żądamy zatrzymania i ukarania wszystkich
odpowiedzialnych za tą zbrodnie oraz natychmiastowego
wypuszczenia R. Matuszewskiego na wolność w dobrym zdrowotnie
stanie! Liczymy przy tym na pomoc Państwa. Im więcej osób będzie
zaangażowanych w sprawę, tym większy będzie jej skutek. Nie
pozwólmy, by z Polski zrobiono drugi Taliban!
> Zastraszeni przyjaciele Ryszarda Matuszewskiego
>
> DZWOŃ, PROTESTUJ I DOWIADUJ SIĘ O SPRAWIE POD NUMERAMI:
> ABW GDAŃSK (058)3234558, ABW KATOWICE (032)2005172 KWP GDAŃSK
(058)3016221, KWP KATOWICE (032)2510221, KGP WARSZAWA (022)
6210251
>
> Do wiadomości:
> KGP WARSZAWA
> KWP GDAŃSK
> KWP KATOWICE
> ABW WARSZAWA
> ABW GDAŃSK
> ABW KATOWICE
> PREZYDENT RP
> PREMIER RP
> MSWIA
> SEJM RP
> RZECZNIK PRAW OBYWATELSKICH
> AMNESTY INTERNATIONAL POLAND
> HELSIŃSKA FUNDACJA PRAW CZŁOWIEKA
> PROKURATURA APELACYJNA W KATOWICACH
> PROKURATURA APELACYJNA W GDAŃSKU
> FUNDACJA ATENA
> TYGODNIK FAKTY I MITY
> TYGODNIK NIE I ZARZĄD KRAJOWY RUCHU NIE
> STOWARZYSZENIE NEUTRUM
> EUROPEAN COMITEE OF HUMAN RIGHTS WATCH
> EUROPEAN COMITEE OF HUMAN RIGHTS DEFENCE
> SCOTISH DEMOCRATIC GUARD OF HUMAN RIGHTS
> EUROPEAN PARLAMENT BRUSSEL
> EUROPEJSKI TRYBUNAŁ PRAW CZŁOWIEKA W STRASBURGU
> BRACTWO ZAKONNE HIMAVANTI
> PREZYDIUM APP RACJA
> KOMITETY WOJEWÓDZKIE APP RACJA
> GAZETA WYBORCZA
> TVN
> POLSAT
> TVP
> LICZNE INTERNETOWE FORUM I GRUPY DYSKUSYJNE



Temat: George Bush: Żadnych złudzeń
1.) Może jestem za dużym optymistą ale widzę realne możliwości
uniknięcia scenariusza bałkanizacji Iraku. Większość
społeczeństwa Iraku to przecież szyici, żyjący pod jarzmem
zeświecczonego sunnity Saddama. Skoro USA ich spod tego jarzma
uwolnią to sąsiadujący z Irakiem szyicki Iran nie będzie miał
innego wyjścia jak tylko wesprzeć swych braci w wierze, podobnie
jak już dzisiaj wspiera rząd Karzaja w nowym Afganistanie. Nie
robi tego z miłości do USA, ale dlatego, że wynika to z jego
własnych ideologicznych założeń i z jego własnej racji stanu.
Iran MOŻE zatem być ważnym czynnikiem stabilizującym w regionie
już po wojnie z Irakiem. Jednocześnie fakt, że USA najpewniej w
ciągu roku zniszczą dwóch największych wrogów Iranu, reżim
talibów w Afganistanie i reżim Husajna w Iraku, potencjalnie
MOŻE wpłynąć dobroczynnie na sytuację wewnętrzną w samym Iranie,
wzmacniając dążący do demokratyzacji obóz prezydenta Hatamiego
przeciw ajatollahowi Chameneiemu. Rewolucja irańska już od paru
lat dość nieubłaganie wchodzi, by tak rzec, w swą „fazę
thermidoriańską”. Atak na Irak MOŻE przyspieszyć ten proces.
Oczywiście jest to scenariusz bardzo optymistyczny, ale na tyle
realny, by opłacało się na niego grać.
2.) Skoro już mowa o Iranie, rozśmieszył mnie do łez post p.
Sylwii, w którym umieściła ona Iran (a także Afganistan i
Pakistan) wśród państw arabskich. P. Sylwia zapewne nigdy nie
była w Iranie, boby wiedziała, że dla przeciętnego Irańczyka
nazwanie go Arabem to zniewaga, co krwi wymaga. Osobiście byłem
świadkiem bójki w jaką wdał się pewien mój znajomy Irańczyk, gdy
jakiś Francuz, ot taki sam ignorant jak p. Sylwia, nazwał go
Arabem. Trzy osoby po tej chryi hospitalizowano. Cóż,
zamieszkujący Iran Persowie to bardzo dumna nacja.
Inny powód do śmiechu w poście p. Sylwii to powtarzana teza o
miliardzie Arabów. Około miliarda to na świecie jest muzułmanów.
Arabów jest według większości źródeł mniej niż 200 milionów.
P. Sylwia z równym sensem mogłaby napisać o miliardzie Anglików
i zapewniać, że wszyscy są oczywiście rdzennymi Słowianami.
3.) Jedna uwaga natury bardziej ogólnej. Europejczycy zarzucają
Amerykanom często krótkowzroczność, manifestującą się tym, że
interweniują oni w jakimś punkcie zapalnym, rozwalają złych
facetów a potem wycofują się zostawiając sprawy same sobie. W
efekcie w wyzwolonym kraju, bądź regionie zaczyna się niekiedy
dziać gorzej niż przed wyzwoleniem. Jest to zarzut słuszny. Mam
jednak jedną uwagę. Takie zachowanie Amerykanów bierze się stąd,
że nie mają oni tradycji kolonialnych. Dla Europejczyka jest
oczywiste, że jak biały człowiek już gdzieś do trzeciego świata
wkracza, to tam zostaje, buduje administrację, paternalistyczny
rząd zależny od metropolii w Europie, i że z jego pomocą
dokładnie kontroluje sytuację na miejscu przez następne dekady,
albo i wieki. Amerykanie nie myślą takimi kategoriami. Wchodzą,
likwidują doraźny problem i są skłonni oczekiwać, że od tego
momentu, autochtoni już sami dadzą sobie radę, zdołają sobie
własnymi siłami stworzyć demokrację i dobrobyt, będą umieli
pokojowo współpracować z resztą świata, w tym z samą Ameryką
itd. Oczekiwania te są oczywiście naiwne, ale to z nich właśnie
bierze się ubogość amerykańskich planów na „to co będzie dalej”,
to jest po zwycięstwie. A co ma być?, pytają zdziwieni
Amerykanie, stworzy się Irakijczykom demokratyczny
(proamerykański oczywiście) rząd, a potem już niech ten rząd
sobie rządzi. A my, Europejczycy rwiemy włosy nad amerykańską
głupotą.
Tyle że, zważywszy tę sytuację, bardziej konstruktywnym od
rwania włosów zachowaniem, byłoby wypracowanie własnego
europejskiego planu stabilizacji dla Iraku, po tym jak
Amerykanie już się zeń zechcą wycofać. Silne zaangażowanie w
Iraku leży w naszym własnym interesie. Wiele się na tym forum
mówiło o ropie. Nie wiem czy wszyscy goście portalu zdają sobie
sprawę, że Europa jest od arabskiej ropy uzależniona
NIEPORÓWNANIE BARDZIEJ niż Ameryka, która ma inne źródła
zaopatrzenia.




Temat: Jak śmierć szejka A. Yasina wpłynie na syt. na B.W
Jak śmierć szejka A. Yasina... c.d.
Żydzi na każdym kroku zwykli zasłaniać się walka z terroryzmem. Potępiają
zamachowców samobójców, a czym naprawdę jest polityka Izraela? Jakie prawo mają
nazywać kogoś terrorystą, kiedy sami stosują jeszcze większą politykę terroru?
Kiedy po stronie palestyńskiej jest ponad 3 razy więcej ofiar, kiedy na każde
zabite dziecko izraelskie przypada 6 dzieci zabitych przez armię izraelską?
Kiedy Palestyńczykom burzy się setki domów, kiedy pozbawia się ich
jakichkolwiek warunków w których mogli by prowadzić godne życie? Kim jest 20
letni chłopak w geście desperacji wysadzający się w powietrze? Czy Szaron nie
wie, że wcześniej prawdopodobnie zburzono mu dom, zabito może ojca, brata,
dziewczynę? Gdzie są dziesiątki tysięcy Palestyńczyków, którym Szaron kazał
zburzyć domy, gdzie są rodziny ponad 3 tysięcy Palestyńczyków, których zabiło
wojsko izraelskie? Kim będzie dziecko Palestyńskie, które zawsze tylko widziało
izraelskie czołgi, burzące palestyńskie domy czy żołnierzy zabijających jego
10letnich kolegów rzucających w nich kamieniami? Gdzie za miesiąc czy dwa będą
miliony Palestyńczyków, którym zabito ich symbole walki i oporu, najpierw
szejka Jassina, później Abdel Aziza al.-Rantisiego? Czy będą oni kiedykolwiek w
stanie wybaczyć narodowi izraelskiemu te potworne zbrodnie? Czy najbardziej
prawdopodobnym scenariuszem nie jest to, że w geście desperacji i nienawiści do
narodu żydowskiego staną się kolejnymi osobami wysadzającymi się w powietrze?
Szaron i jego gabinet tak naprawdę stosuje "grę pozorów". Grę mająca na celu
wmówienie całemu światu, że jest on nastawiony pokojowo. Jakiekolwiek próby
krytyki jego polityki przez inne rządy czy społeczeństwa będą zbywane
posądzeniami o antysemityzm. Pamiętam jak 3 lata temu nieżyjąca już szwedzka
minister spraw zagranicznych Anna Lind nazwała postępowanie Szarona wobec
Palestyńczyków niegodnym i haniebnym. Odpowiedź rządu izraelskiego była
natychmiastowa. Wypowiedź Anny Lind określono jako antysemicką oraz
stwierdzono, że nie jest już mile widziana w Izraelu jako przedstawiciel
szwedzkiego rządu. Smutne jest również to, że bardzo często Żydzi
usprawiedliwiając swoje działania wykorzystują do tego swoją historię lub też
walkę z terroryzmem. Tak naprawdę sami stosują terroryzm na jeszcze większą
skalę prowadząc politykę apartheidu wobec narodu Palestyńskiego. Najgorszego
systemu jaki powstał w dziejach ludzkości.

Gabinet premiera Szarona jest świadom tego, że opinia międzynarodowa domaga się
utworzenia państwa Palestyńskiego. Dlatego właśnie prowadzi swoją "grę
pozorów". Politykę zapewniającą na każdym kroku, że chce on pokoju i
rozwiązania konfliktu, w tym samym czasie "likwidując" osoby będące
Palestyńskimi symbolami walki i oporu. Wie, że w ten sposób tylko nasili
przemoc, ale czy nie jest mu to na ręke? W rozmowie z Bushem czy innymi
przywódcami europejskimi stwierdzi, że walczy z terroryzmem. Po kolejnych
zamachach samobójczych stwierdzi, że tym terrorystom nie można dać własnego
państwa oczywiście zyskując aprobatę prezydenta Busha, który od razu zyska
kilka punktów wyborczych...

Szaron twierdzi, że akceptuje "mapę drogową" jako plan rozwiązania konfliktu
Bliskowschodniego. Tak naprawdę nigdy go jednak nie zaakceptował. Dał temu
dowód wielokrotnie, mówiąc że Izrael nigdy nie odda Palestyńczykom wschodniej
części Jerozolimy, czy tez w ostatnim glosowaniu na forum jego partii. Nie
dopuszczał w nim nawet myśli o oddaniu Palestyńczykom całego Zachodniego Brzegu
Jordanu. Zapewnia również o planach burzenia żydowskich osiedli w Strefie Gazy,
a jedyne co burzy w tej chwili to palestyńskie domy w Strefie Gazy czy na
Zachodnim Brzegu z siła największą w historii. W ostatnich dniach armia dostała
od niego zielone światło do zburzenia kilkuset domów w Rafah... Czy człowiek
ten chce pokoju? Tak naprawdę chodzi mu tylko o jedno. Chce by Palestyńczycy
pewnego dnia stracił jakiekolwiek nadzieje na godne życie na tych ziemiach,
zostawiając wszystko i emigrując gdzieś gdzie będą mogli prowadzić godne życie.
Sharon będzie mógł stworzyć wtedy swój cel do którego dąży każdego dnia "Czysty
rasowo wielki Izrael"...




Temat: Przywłaszczona wojna- Z Brzeziński.
Zimnowojenne obsesje
Gość portalu: mefet napisał(a):

> Fragment znakomitego artykułu Z. Brzezińskiego z dzisiejszej Rzeczpospolitej.

> Preferowana przez administrację Busha dość wąska i niemal jednowymiarowa
> definicja terrorystycznego zagrożenia stwarza szczególne ryzyko, że
> zagraniczne mocarstwa również będą uciekać się do słowa "terroryzm", by
> załatwić swoje sprawy. Tak jak robi to rosyjski prezydent Władimir Putin,
> izraelski premier Ariel Szaron, indyjski premier Atal Bihari Vajpayee czy
> chiński prezydent Jiang Zemin. Dla każdego z nich ta niepełna amerykańska
> definicja terroryzmu jest wygodna i przydatna.
>
> Rozmawiając z Amerykanami, zarówno Putin jak i Szaron, posługują się niemal w
> każdym zdaniu słowem "terroryzm", aby przekształcić amerykańską walkę z
> terroryzmem we wspólną walkę przeciwko ich konkretnym muzułmańskim sąsiadom.
> Putin wyraźnie dostrzega tu okazję do odsunięcia islamskiej wrogości od
> Rosji, mimo rosyjskich zbrodni w Czeczenii i wcześniej w Afganistanie. Szaron
> z radością powitałby pogorszenie się amerykańskich stosunków z Arabią
> Saudyjską i, być może, amerykańskie uderzenie na Irak, co dałoby mu wolną
> rękę w tłumieniu palestyńskiego oporu. Hinduscy fanatycy w Indiach również z
> ochotą postawiliby znak równości między islamem w ogóle a terroryzmem w
> Kaszmirze. Nie chcący pozostawać w tyle Chińczycy zdołali ostatnio przekonać
> administrację Busha do uznania jednego z walczących w Xinjiangu ujgurskich
> islamskich ugrupowań separatystycznych za organizację terrorystyczną,
> powiązaną z al-Qaidą.
>
> Ameryce grozi ryzyko, że jej apolitycznie zdefiniowana wojna z terroryzmem
> zostanie przywłaszzczona i użyta do innych celów. Konsekwencje tego byłyby
> niebezpieczne. Jeśli Ameryka miałaby być postrzegana przez jej kluczowych
> demokratycznych sojuszników w Europie i Azji jako moralnie tępa i politycznie
> naiwna, ze względu na niezdolność do zdefiniowania terroryzmu w szerszym i
> głębszym wymiarze - i jeśli uważano by ją również za bezkrytycznie
> wspierającą tłumienie etnicznych lub narodowych aspiracji - to globalne
> poparcie dla amerykańskiej polityki z pewnością osłabnie. Poważnie ucierpi
> też amerykańska zdolność do utrzymania szerokiej demokratycznej koalicji
> antyterrorystycznej. Ponadto, drastycznie zmniejszy się rozmiar
> międzynarodowego poparcia dla ewentualnej militarnej konfrontacji z Irakiem.

Według Brzińskiego to tylko Amerykanie mają prawo do określania kto jest, a kto nie
terrorystą. Takie stanowisko nie wróży niczego dobrego koalicji antyterrorystycznej,
która wkrótce się zapewne rozpadnie. Na świecie istnieje przynajmniej kilkanaście
zbrojnych grup, które walczą o zmianę granic, niepodległość czy wyzwolenie
społeczne. W większości przypadków ich istnienie zależy od przynajmniej cichego
poparcia drugich państw, w tym także Stanów Zjednoczonych.

Brzeziński liczył na zmianę amerkańskiej polityki względem Bliskiego Wschodu,
sądząc, że przeciętni obywatele dostrzegą związek między bezwarunkowym
poparciem dla Izraela i atakiem na WTC. Stało się jednak inaczej. Obecna administracja
jest jeszcze bardziej bezkrytyczna niż Clinton i jego ludzie.

Stałym motywem działań Brzezińskiego jest walka z Rosją. Jest to w istocie kontunuacja
polityki z czasów Zimnej Wojny, tak jakby od 90 r nic się na świecie nie zmieniło. Jego poglądy
mają sporo zwolenników w Polsce, problem w tym, że uprawiając taką politykę,
trudno ją pogodzić chociażby z rowojem stosunków gospodarczych z tym krajem.
Jakie są zyski czysto polityczne, też nie jest do końca jasne. Taka polityka
może przynieść korzyści jedynie w przypadku napięcia między Rosją i Zachodem.
Problem w tym, że Rosja nie chce powtórki z Zimnej Wojny, liczy natomiast na współpracę.
Polska się sama z tej współpracy wyklucza.
Zamiast więc czerpać korzyści z naszego położenia, zredukowaliśmy swoją pozycję do roli
ciecia pilnującego bram Zachodu. Wyglada na to, że taka rola nam w zupełności odpowiada.




Temat: Konferencja European Students' Week in Łódź
Konferencja European Students' Week in Łódź
„Czy potrzebujemy ONZ?” Studenci z całego świata będą przez tydzień
dyskutować i próbować odpowiedzieć na to pytanie w Łodzi od 23 do 29
października w trakcie największej międzynarodowej konferencji studenckiej w
Polsce.

European Students’ Week In Lodz to międzynarodowa konferencja organizowana
przez studentów i dla studentów. „Do We Need The United Nations?”, będzie
pytaniem przewodnim tegorocznej edycji ESWiL, które, miejmy nadzieję, skłoni
ponad 250 studentów reprezentujących blisko 50 państw do refleksji nad
przyszłością świata i za razem zmotywuje ich do dyskusji na temat tego, jaką
rolę w jego kształtowaniu powinna odegrać Organizacji Narodów Zjednoczonych.

Jest to niezwykle ważna kwestia, zwłaszcza, że to właśnie pokolenie
dzisiejszych studentów będzie świadkiem i współuczestnikiem rozwoju bądź
marginalizacji Organizacji Narodów Zjednoczonych. Jednocząca się Europa nie
może zapomnieć o reszcie świata, dlatego należy uczulić młodych Europejczyków
na problemy globalnej współpracy, której architektami mogą się okazać w
przyszłości. Jednocześnie temat konferencji jest punktem wyjścia do szerszej
dyskusji dotyczącej ONZ, która obchodzi w tym roku sześćdziesięciolecie. Jest
to idealna okazja do refleksji nad istotą, misją i znaczeniem tej
organizacji. Zaproszeni na konferencję znamienici goście i wykładowcy
przekażą uczestnikom wiele interesujących informacji i podzielą się swoim
bogatym doświadczeniem inspirując do dalszej dyskusji. Towarzyszące wykładom
warsztaty będą okazją dla młodych ludzi do wykorzystania zdobytej wiedzy w
celu wypracowania w miarę spójnej odpowiedź na towarzyszące im przez cały
czas trwania konferencji pytanie: Czy potrzebujemy ONZ?

Każdego dnia uczestnicy konferencji będą brali udział w wykładach, dyskusjach
panelowych i warsztatach. W wykładach o charakterze ogólnym będą
uczestniczyli wszyscy, natomiast grupy warsztatowe zostaną podzielone
tematycznie a studenci będą mogli wybrać, w których z proponowanych
warsztatów chcą brać udział. Wśród osób prowadzących wykłady i warsztaty
znajdą się eksperci z polskiego oddziału UNDP, UNICEF'u, Banku Światowego,
Narodowego Banku Polskiego, specjaliści z Global Policy Forum, ambasadorzy i
pracownicy placówek dyplomatycznych, wykładowcy uniwersyteccy,
przedstawiciele Amnesty International i innych organizacji związanych z
tematyką Human Rights, a także wiele innych wybitnych postaci.

Części merytorycznej towarzyszy bogaty program kulturalny. Zdaniem
organizatorów doskonała zabawa sprzyja wzajemnemu poznaniu się, zrozumieniu
oraz znalezieniu wspólnej płaszczyzny porozumienia. Szereg imprez
zaplanowanych w godzinach wieczornych ma stanowić odskocznię od gorących
debat toczonych w ciągu dnia. Pragnęlibyśmy aby wszystkim uczestnikom naszej
konferencji towarzyszyło przeświadczenie, iż nawet jeżeli reprezentowane
przez nich poglądy różnią się w niektórych kwestiach to jednak wszyscy
jesteśmy po tej samej stronie, bo pracujemy na rzecz tej samej, wspólnej
przyszłości.

Organizatorzy: Konferencja organizowana jest przez Komitet Organizacyjny
ESWiL 2005 przy współpracy z Urzędem Miasta Łodzi, Uniwersytetem Łódzkim,
Forum Młodych Dyplomatów, AEGEE Łódź, EYE Poland oraz kołem przyjaciół ONZ
Terra Nostra. Patronatem honorowym wydarzenie objęli już m.in.: Minister
Spraw Zagranicznych Adam Daniel Rotfeld, Wiceprzewodniczący Parlamentu
Europejskiego Jacek Saryusz-Wolski, Prezydent Miasta Łodzi, Program ds.
Rozwoju ONZ (UNDP), Centrum Informacji ONZ (UNIC) oraz Rektor Uniwersytetu
Łódzkiego.




Temat: Do Ballesta
translation
Gość portalu: mrW napisał(a):

> Gość portalu: walrus napisał(a):
>
> > Gość portalu: mrW napisał(a):
> >
> > > -dzuiekuje za mile slowa....,
> > > -ty to musisz miec kiszke w tej glowie, zas nie pojoles o co mi chodz
> i - w
> > iec
> > > napisze to jescze raz bys zrozumial;"ja i inni nie umiec mowic po
> > > niemieckiemu, ja i inni nie potrafic tez czytac po niemieckiemu - ty
> teraz
> >
> > > rozumiec???"
> > 1.
> > tekst nie byl wcale do ciebie kierowany bo wiem ze w zab niemieckiego nie
>
> > znasz.
> > 2.jezeli jestes mimo tego zainteresowany to skorzystaj z translatora!
>
>
> -no nareszcie.....zrozumiales
> -stary, jestesmy na forum a nie w sklepie spozywczym!
> -tekst mnie interesuje?, a "tlumacz z internetu" jest do bani! - moze bys
tak
> ty przetlumaczyl
> -bo widzisz?!.., jaki jest sens tego posto skoro tylko jedna lub pare osob
go
> rozumie

Wolne tlumaczenie doniesienia agencji dpa z 30.12.2002:
Mimo swiatowego kryzysu gospodarczego obrot zagraniczny gospodarki niemieckiej
wzrosl w roku 2002 o 1 %.
Dane zostaly podane przez niemiecki urzad statystyczny. Wartosc eksportu
wynosi 647 miliardow euro co jest nowym rekordem(w roku 2001 odp. 638
miliardow eur). Jednoczesnie udalo sie niemieckiej gospodarce umocnic drugie
miejsce na swiatowej liscie eksporterow za USA a przed Japonia.

Nadwyzka bilansu handlowego tzn roznica miedzy eksportem a importem osiagnela
rowniez rekordowy wynik.Do tego wyniku doszlo przez zmniejszenie importu o 4%
na 520 miliardow euro. Nadwyzka wynosi w tym roku 127 miliardow euro w
porownaniu do 95,5 ubieglego roku.Tak wysoka nadwyzka jest juz dlatego
potrzebna aby finasowac milionowe liczby podroz zagranicznych niemcow.

Przemysl samochodowy jest eksporterem nr 1.Eksportowane niemieckie samochody
mialy wartosc 120 miliardow euro, 70 % rocznejj produkcji samochodow
osobowych zostalo eksportowane.

Na drugim i trzecim miejscu w branzy eksportowej znajduje sie przemysl budowy
maszyn i chemia. Wsrod wszystkich wielkich panstw uprzemyslowionych jesz RFN
najbardzej zalezna od eksportu uslug i wytworow przemyslu. Wartosc eksportu
wynosi wedlug szacowan Bawarskiego Banku Krajowego(?) 35% rocznego dorobku
narodowego .W USA i Japonii wartosc eksportu wynosi 10,3%. Francja Wlocha i WB
eksportuja wytwory wartosci 28% dorobku narodowego.
Prognosy na rok 2003 widza w eksporcie sile napedowa niemieckiej gospodarki.
Wedliug niemieckiego fedralnego zwiazku/zrzeszenia handlowego(BGA) przemysl
dostosowal sie do zmienionej koniunktury i miedzynarodowej rywalizacji na
rynku handlowym. Organizacja do spraw rozwoju i wspolpracy gospodarczej (OECD)
poswiadczyla RFN od polowy lat 90 znacznie polepszone mozliwosci konkurencji
cennej na rynku swiatowym .
Utrzymanie tempa eksportu zalezy jednak od polityki swiatowej. Wedlug slow
prezydenta BGA Antona Brauera sa wojna w Iraku z podwyzka cen ropy i
negatywnym oddzialaniem na koniunkture nieznanymi trudnosciami ktore nalezy
najpierw przezwyciezyc.

Szanse niemieckiego eksportu sa bez politycznej katasrofy w zatoce perskiej
nawet bardzo dobre. Wedlug WESTLB (niem.Bank) w drugiej polowie roku 2003
mozna liczyc z wzrostem w granicach ok. 8%, co moze nawet miec pozytywny
wplyw na bilans roku 2004.
Na rozwoj eksportu negatywnie wplynac moze wzrost wartosci euro w stosunku do
dolara. Jako bufor na drastyczne wachania kursu dewiz dziala Europejska
Wspolnota Pieniezna. W ubieglym roku niemiecki eksport do 11 partneskich
krajow wyniosl 275 miliardow euro tzn ok 43 % calkowitego eksportu. Eksport
do pozostalych krajow uni wyniosl 73 miliardy euro.
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • chadowy.opx.pl



  • Strona 3 z 4 • Wyszukiwarka znalazła 106 wypowiedzi • 1, 2, 3, 4