Czytasz wypowiedzi wyszukane dla słów: Prezydenci Kazachstanu
Temat: Czy odrodzi sie Zwiazek Radziecki?
GW Ukraińcy bardziej skłonni do integracji z Rosją
serwisy.gazeta.pl/swiat/1,34180,2091977.html
Ukraińcy bardziej skłonni do integracji z Rosją niż odwrotnie
Rozmawiał Marcin Wojciechowski 25-05-2004, ostatnia aktualizacja 25-05-2004
15:14
Białorusinów i Ukraińców znacznie więcej łączy z Rosją niż Rosję z tymi
krajami - mówi Walerij Fiodorow, dyrektor instytutu badań socjologicznych
Marcin Wojciechowski: Dlaczego ponad połowa Rosjan chce mieszkać we własnym
kraju, a mieszkańcy Białorusi i Ukrainy są bardziej przychylni integracji w
ramach b. ZSRR?
Walerij Fiodorow, dyrektor instytutu badań socjologicznych: Rosja jest większym
krajem i dużo bardziej samowystarczalnym. Białorusinów i Ukraińców znacznie
więcej łączy z Rosją niż Rosję z tymi krajami. Nie chodzi tylko o powiązania
gospodarcze, ale choćby rodzinne. Z naszych badań wynika, że tylko 34 proc.
Rosjan ma krewnych lub przyjaciół na Białorusi i Ukrainie oraz że odpowiednio
57 proc. Ukraińców i 69 proc. Białorusinów ma związki osobiste z Rosją.
Co oprócz związków osobistych może być podstawą zbliżenia mieszkańców tych
państw?
- Większość Rosjan wymienia wspólną kulturę, język i historię jako główne
przesłanki dla integracji. Z kolei dla Ukraińców i Białorusinów ważniejsze są
wspólne interesy gospodarcze. To paradoksalne, ale za zbliżeniem gospodarczym z
sąsiadami w Rosji opowiada się przede wszystkim elita, a przeciętnym ludziom
jest to bardziej obojętne. Z kolei na Ukrainie jest dokładnie odwrotnie, bo
elita - przynajmniej werbalnie - jest za zbliżeniem z UE i NATO, zaś przeciętni
ludzie - według naszych badań - chcą utrzymania tradycyjnych związków z Rosją.
Nieco inaczej jest na Białorusi, gdzie nie ma takiej przepaści między postawą
elit i społeczeństwa.
Dlaczego przeciętni Rosjanie są dość sceptycznie nastawieni do integracji z
Białorusią i Ukrainą?
- W Rosji panuje silne przekonanie, że będziemy dojną krową integracji na
terenie b. ZSRR. Pokazuje to zresztą doświadczenie naszego zbliżenia z
Białorusią. Dlatego paradoksalnie wyższe poparcie projekty integracyjne zyskują
nad Dnieprem i w Mińsku niż u nas.
Wasze badania nieprzypadkowo ogłoszono w czasie szczytu prezydentów Białorusi,
Kazachstanu, Ukrainy i Rosji, którzy rozmawiali na Krymie o integracji tych
państw.
- Historia Unii Europejskiej sięga korzeniami Europejskiej Wspólnoty Węgla i
Stali. Fundamentem integracji była gospodarka. Dopiero po 20-30 latach zaczęły
się tworzyć zalążki wspólnej tożsamości europejskiej i stały się realne myśli o
integracji politycznej. W b. ZSRR istniała wspólna tożsamość radziecka, w
każdym razie lansowano ją i wiele osób naprawdę się z nią utożsamiało. Na
początku lat 90. zaczął się od niej masowy odwrót i budowanie państw
niepodległych. Okazuje się jednak, że korzenie wspólnej tożsamości wcale nie
zniknęły i są silniejsze, niż można było sądzić.
Czy to wystarczy do ponownego zbliżenia na gruzach b. ZSRR?
- Czas pokaże. Z naszych badań widać, że jest pewien potencjał, który można
wykorzystać na różne sposoby. Reszta należy do polityków. To nie będzie szybki
proces. Niewykluczone jednak, że jeśli nie zabraknie woli politycznej, to za 20-
30 lat b. republiki ZSRR staną się sobie jeszcze bardziej bliskie niż państwa
UE.
Temat: Przypominajcie w Brukseli o Ukrainie
I Ukraina wciąż liże te rany – rozumiem. Ale ekipa prezydenta Kuczmy ma dziś
złe notowania z całkiem innych powodów.
To prawda. Ukraina popadła w stan tumultu wywołanego niezręczną polityką władz.
To może doprowadzić nawet do próby zastosowania wariantu gruzińskiego, czego
Kuczma się boi i stąd te jego dziwaczne eksperymenty ze zmianą konstytucji itd.
Ale myślę, że pada ofiarą manipulacji ze strony ludzi, którzy chcą w ten sposób
zachować władzę i wpływy. Niebezpieczne jest to, że ostrzeżenia nie docierają
do prezydenta.
Przepraszam, ale trudno w to uwierzyć w dzisiejszym świecie masowej informacji.
Fakt, że sam prezydent wplątał się w intrygi tak zwanych oligarchów wskutek
ożenku własnej córki z potentatem Pinczukiem, a na szefa administracji wziął
sobie innego oligarchę Medwedczuka. Wiele zależy od tego, jak się ułożą
stosunki prezydenta z premierem reprezentującym interesy zagłębia donieckiego.
Ten, za kim pójdzie zagłębie, wygra wybory.
Ale na razie Ukrainą rządzi ekipa prezydenta Kuczmy, której polityka
zagraniczna nie jest czytelna.
Mamy dziką historię: z jednej strony ta ekipa głosi współpracę w kwadracie:
Ukraina, Rosja, Białoruś, Kazachstan, a z drugiej stale podkreśla przywiązanie
do koncepcji euroatlantyckiej, wysyła żołnierzy do Iraku itd. To jest
rozdwojenie jaźni – przeciętnemu obywatelowi trudno zrozumieć tę grę. Ale
opozycja nawołuje do wyłożenia kart na stół: z kim idzie Ukraina?
No właśnie: kamieniem węgielnym naszej polityki ukraińskiej była formuła: nie
ma wolnej Polski bez wolnej Ukrainy ani wolnej Ukrainy bez wolnej Polski. Czy
to hasło nie zaczyna być puste?
Ono jest nie do zastąpienia wskutek geopolityki naszego regionu i owoców
dotychczasowej współpracy. Droga Ukrainy do Europy prowadzi przez Polskę.
Polska musi dalej odgrywać tę rolę, nawet mimo potknięć po stronie ukraińskiej
i niemiłych incydentów w obecnych stosunkach polsko-europejskich. Polska może
zaimponować w Brukseli także zwracaniem uwagi, by Unia nie zapominała o
Ukrainie i nie tworzyła niepotrzebnych przeszkód, które pomagają zakusom Rosji.
Z drugiej strony uważam, że program Jerzego Giedroycia, pojednania polsko-
ukraińskiego, został w dużym stopniu wykonany.
Teraz chodzi o jego pogłębienie i rozszerzenie – potrzeba nowych metod, środków
i infrastruktury w stosunkach między naszymi państwami i różnymi środowiskami.
Pomysły w rodzaju obu konferencji belwederskich zorganizowanych z inicjatywy
prezydenta Kwaśniewskiego uważam za warte kontynuacji, ale sytuacja wymaga też
spotkania niezależnych ekspertów obu stron, może z wyłączeniem działaczy
partyjnych. Taka konferencja powinna wystąpić z nowymi propozycjami
długofalowymi. A ze spraw bieżących trzeba sfinalizować ideę uniwersytetu
polsko-ukraińskiego w Lublinie. Apeluję do władz polskich o prawne
uporządkowanie tego zamierzenia. To zachęci stronę ukraińską do podobnego
wysiłku.
Temat: Przypominajcie w Brukseli o Ukrainie
Przypominajcie w Brukseli o Ukrainie
Sława!
Przypominajcie w Brukseli o Ukrainie
polityka.onet.pl/artykul.asp?DB=162&ITEM=1148285&MP=1
Rozmowa z Bohdanem Osadczukiem, ukraińskim publicystą i naukowcem
Mamy dziką historię: z jednej strony ta ekipa głosi współpracę w kwadracie:
Ukraina, Rosja, Białoruś, Kazachstan, a z drugiej stale podkreśla
przywiązanie do koncepcji euroatlantyckiej, wysyła żołnierzy do Iraku itd. To
jest rozdwojenie jaźni – przeciętnemu obywatelowi trudno zrozumieć tę grę.
Ale opozycja nawołuje do wyłożenia kart na stół: z kim idzie Ukraina?
ADAM SZOSTKIEWICZ
ADAM SZOSTKIEWICZ: – Jak pan jako Ukrainiec, historyk i publicysta patrzy na
znaczenie ugody perejasławskiej: czy to był przełom w dziejach waszego
narodu?
BOHDAN OSADCZUK: – Dla Chmielnickiego to nie miał być przełom, tylko presja
wywierana na Polskę przy pomocy Moskwy. Po wojnie smoleńskiej Moskwa była
żądna rewanżu i widziała w sporze polsko-kozackim szansę pozyskania
Chmielnickiego. Prowadził on bardzo skomplikowaną grę polityczną w obronie
tożsamości i interesów państwa kozackiego. Nie udało mu się wcześniej
stworzyć sojuszu z Turkami. Wtedy nie pozostało mu nic innego, jak
wykorzystać czynnik moskiewski. Ale nie chodziło mu o sojusz z Moskwą, bo
wówczas oprawa nadana porozumieniu wyglądałaby inaczej. Car chciał, żeby
ceremonia podpisania ugody odbyła się w Kijowie. Chmielnicki to odrzucił i
zaproponował prowincjonalną dziurę – miasto garnizonowe, siedzibę pułku.
Umowa była przy tym nie najgorsza: zachowywała wszystkie kozackie przywileje
prócz polityki zagranicznej.
Ale w wyniku ugody doszło do wojny polsko-kozackiej i podziału państwa
Chmielnickiego między Rzeczpospolitą i Moskwę. Plan Chmielnickiego skończył
się fiaskiem.
Tak i nie. Pod kuratelą moskiewską wewnętrzny ustrój Kozaczyzny został jednak
zachowany, czyli sytuacja była korzystniejsza niż pod władaniem Polski.
Dopiero caryca Katarzyna z niemiecką pedanterią unicestwiła wszelkie przejawy
kozackiej samodzielności.
Znam współczesne ukraińskie głosy przestrzegające, że rocznica ugody może być
wykorzystana propagandowo przez ekipę Kuczmy do przygotowywania „anschlussu”
Ukrainy przez Rosję.
Nie widzę groźby przekształcenia Ukrainy w prowincję jakiegoś odnowionego
imperium rosyjskiego. Nawet współczesna administracja ukraińska, ta wyrosła
jeszcze w czasach sowieckich, rozsmakowała się w samodzielności. Prezydent
Kuczma, uchodzący za zwolennika ściślejszej współpracy ukraińsko-rosyjskiej,
dał swej książce (dosyć grube tomisko) wydanej w Moskwie tytuł: „Ukraina to
nie Rosja”. Pisze on, że przywrócenie jakiejkolwiek zależności typu
perejasławskiego nie wchodzi w rachubę.
Więc jaka jest prawda: w którą stronę ciąży Ukraina?
Ukraina jest dziwnym krajem: już nie na Wschodzie, jeszcze nie na Zachodzie.
Transformacja jest trudna i bolesna. Brakuje tego, co miała Polska – prawie
ćwierćwiecza własnej państwowości po I wojnie światowej. Były za to ogromne
straty ludzkie i materialne, wielki głód i prześladowania, które pozbawiły
Ukrainę głównej siły odrodzenia narodowego – świadomego chłopstwa
zniszczonego przez Stalina.
Pozdrawiam i zapraszam na:
Forum Słowiańskie
Temat: Czy to już dno...?
Igrzyska
Zwykły zdawałoby się to był dzień... I raptem niczym grom z jasnego
nieba gruchnęło: Wiktoria! I radość wielka, spontaniczna, szczera
poniosła się przez krainy obojga narodów hen aż tam za Dzikie
Pola...
Minęła właśnie rocznica (pierwsza) od tamtej podniosłej historycznej
chwili...
Był to rok w czasie którego nie „zasypiano gruszek w popiele”, lecz
rok mozolnej pracy u podstaw.
Oto jakoś tak niepostrzeżenie „Euro 2012” okazało się być celem
naszym nadrzędnym i jedynym, naszą racją stanu, naszym „być albo nie
być”, naszym wielkim patriotycznym obowiązkiem. Naród cały niczym
wielki zgodny tłum kibiców zaczął skandować: Igrzysk! Igrzysk!
Polityka i gospodarka, władze, urzędy i instytucje wszystko wokół
igrzysk kręcić się zaczyna. Wszak jest to życzeniem narodu.
Zgodnie z naszą cechą narodową „zastaw się a postaw się” plany już
nakreślono, budżety zatwierdzono. Przyszłość nasza świetlana, do
której prostą szeroką autostradą podążymy to Stadion.
Starożytni żądali też chleba. Nam światłym wystarczą już jeno
igrzyska.
Nie dziwi nic...
Organa ścigania i „sprawiedliwość” wielkim nakładem sił i środków
oczyszcza PZPN, który okazał się być „Stajnią Augiasza”, a gotowość
podjęcia się trudów prezesury deklaruje sam kwiat naszych elit.
Nawet sam Pan Prezydent wręczając uroczyście obywatelstwo polskie
podreptał usłużnie naprzeciw pajaca zza wielkiej wody etykietę i
majestat na szwank narażając (dziw, że nie przyklęknął). Wszak pajac
ten to nasz reprezentant, to sól tej ziemi, „krew z krwi kość z
kości”, ambasador ojczyzny naszej ukochanej.
Ba! Nawet czas zaczęliśmy odmierzać do igrzysk uroczystego
otwarcia...
A gdy już na arenach pobudowanych za ostatni własny i unijny grosz
igrzyska się odbędą.
Gdy już po znoju, na należnych za sukces organizacyjny laurach,
spoczniemy...
Tak. Wówczas choćby i potop...
A ja malkontent pytam:
Ile zapłaciliśmy pajacowi zza wielkiej wody za łaskawe przyjęcie
obywatelstwa polskiego?
Dlaczego polskości odmawia się tym, którzy marzą o tym po nocach i
tęsknią gdzieś tam za Bajkałem czy w innym Kazachstanie?
Dlaczego organa ścigania darzą swym zainteresowaniem tylko PZPN? W
czym gorszym jest Związek Palanta Polskiego czy np. Polski Związek
Zbieraczy Puszek po Konserwach?
Że taki Związek nie istnieje? Jest więc to zaniedbaniem potwornym i
należy temu zaradzić natychmiast!
I czyż nie będzie już za późno, gdy przypomnimy sobie o chlebie...
Niniejszym na przekór wszystkim krzyczę obrazoburczo: „Kobiety, wino
i śpiew”!
Lecz czy jam jest jeszcze godzien miana Polaka...
Najniższe ukłony!
Zadumany M.J.
Temat: Ukraina - Rosja
Ukraina podpisała układ z Rosją, Białorusią i Kaza
Ukraina podpisała układ z Rosją, Białorusią i Kazachstanem, ale z poprawkami
Wacław Radziwinowicz 19-09-2003, ostatnia aktualizacja 19-09-2003 22:17
Kilkudniowe targi o układ powołujący Wspólną Przestrzeń Gospodarczą między
Białorusią, Kazachstanem, Rosją i Ukrainą zakończyły się kompromisem. Prezydent
Leonid Kuczma go podpisał, ale przeforsował do niego poprawki. I zapewnia, że
teraz układ nie ogranicza suwerenności Ukrainy
Gdy prezydenci po podpisaniu układu w pałacu Liwadijskim w Jałcie (tym samym, w
którym w 1945 roku "wielka trójka" dzieliła świat na strefy wpływów) wyszli do
dziennikarzy, widać było, że Kuczma jest bardzo podenerwowany, a Aleksander
Łukaszenko się na niego boczy.
Kuczma przyznał, że podpisał dokument, ale "z poprawkami" takimi, jakie
powinien był wnieść jako "strażnik konstytucji" swego kraju. Kiedy dziennikarze
pytali go, jakie to konkretnie poprawki, odpowiedział nie on, lecz Władimir
Putin, mówiąc, że "zgodne z konstytucją Ukrainy".
Widać było, że postawa gospodarza bardzo nie podoba się Łukaszence, który nie
ukrywał niezadowolenia z powodu ukraińskich zastrzeżeń. Prezydent Białorusi
obawia się, że WPG może spotkać los poprzednich podejmowanych przez państwa
postradzieckie wspólnych przedsięwzięć, które pozostały na papierze. - Dlatego
Białoruś włączy się w proces tworzenia WPG tylko w odpowiedzi na realne
działania innych członków - zapowiedział Łukaszenko.
Przed spotkaniem w Jałcie prezydent Ukrainy był ostro atakowany nie tylko przez
opozycję ukraińską, ale nawet przez niektórych członków własnego rządu (m.in.
ministra gospodarki Waleryja Choroszkowskiego). Oponenci wskazywali m.in. na
zapis z projektu układu, iż o sprawach gospodarczych w WPG będzie decydować
organ koordynacyjny, w którym głos decydujący przypadać będzie Rosji. A nasza
konstytucja - powtarzali ukraińscy przeciwnicy układu - nie pozwala na to, by o
naszych sprawach decydował organ ponadpaństwowy.
Zgodnie z projektem nowy związek czterech państw miałby się przekształcić w
unię celną ze wspólną polityką podatkową i finansową, wspólną walutą. Rada
Najwyższa po długich debatach w ostatniej chwili, dopiero w środę pozwoliła
Kuczmie podpisać układ, pod warunkiem że wprowadzi do niego
zastrzeżenia "zgodne z prawodawstwem ukraińskim".
Przed podpisywaniem układu w pierwotnej wersji przestrzegał też Ukrainę
komisarz ds. rozszerzenia UE Günter Verheugen, który w ubiegłym tygodniu
specjalnie przyjechał do Kijowa i powiedział, że umowa o WPG może mieć "poważne
skutki dla stosunków Ukrainy z Unią Europejską".
Ambasador USA w Kijowie John Herbst poszedł jeszcze dalej: w czwartek w
wywiadzie dla prasy ukraińskiej powiedział, że tworzenie WPG "nie odpowiada
interesom Ukrainy".
Nie wiadomo, jakie konkretnie poprawki po dwudniowych ostrych dyskusjach ze
swymi gośćmi wniósł do pierwotnego projektu Kuczma i czym tak poirytował
prezydenta Białorusi. Ale wczoraj Kuczma zapewnił rodaków, że WPG będzie "co
najwyżej strefą wolnego handlu".
Wersja do druku Wyślij znajomym Podyskutuj na forum
Strona 4 z 4 • Wyszukiwarka znalazła 139 wypowiedzi • 1, 2, 3, 4