Czytasz wypowiedzi wyszukane dla słów: PRL 1945-1989





Temat: zasiedzenie
tatarudego napisał:

> Księgi wieczyste lub ich odpowiedniki funkcjonują w większości krajów.
> W polsce oraz w innych państwach wywodzacych swoje systemy prawne z tradycji
> prawa rzymskiego (nie wiem jak jest u anglosasów)

tak nazywa sie to notariarem łacińskiem - noratiat sprywatyzowany pojawia sie po
słynnym pożarze w Chicago bodaj 1871 i nie jest ( prywatny wcale nie jest
poszechny w systemie anglosaskim po rostu w jednym stanie jest tak a w innym
inaczej)

istnieje instytucja> zasiedzenia znana już w czasach przedchrystusowych. Ogólnym
celem zasiedzenia > jest porządkowanie stanów prawnych rzeczy ruchomych jak i
nieruchomych. Chodzi> o> to aby w sytuacji gdy własciciel rzeczy nie interesuje
się swoją własnością (np> .> porzucił ją), a jednocześnie rzecz taka znajduje
się we "właścicielskim" > (smaoistnym) władaniu osoby, która włascicielem nie
jest, stan niepewnosci co do > własnosci nie trwał w nieskończoność. W dużym
uproszczeniu można przyjąć, iż > domniemywa się, że skoro właściciel przez 30
lat nie dokonał żadnych działań > właścicielskich, to znaczy że nie chce już być
właśicielem.

oczywiście masz rację jednakże nalezy zwrócić uwagę na to, że instytucja ta w
prawie rzymskim przewidywała vis maior czyli działanie nieprzeidzialnych
okoliczności - sądze, że to przerywałoby bieg zasiedzenia na okres PRL - jak
miał włąściciel wykonyac włąsnośc skoro był przymusowy zarzad albo by złożyc
dowolny wniosek musiaby wrócić i pójśc do wiezienia - to proadzi do
kontrowersyjnego wniosku, że od 1945 do 1989 - żadne prawo nie działało
włąściwie zatem i w tym okresie zasiedzenie nie było możliwe!!

Tu mozna przytoczyć cale tony argumentów za i przeciw.

> Wracając do ksiąg wieczystych, to ich rola sprowadza się do zapewnienia
pewnośc> i> obrotu nieruchomościami (to też oczywiście uproszczenie- odsyłam do
bogatej> literatury). W prostych i zrozumiałych dla "ludu" słowach można
powiedzieć, że> to co jest w księdze ujawnione (wpisane) ma domniemanie
prawdziwości a wobec> jawności ksiąg nie można zasłaniać się niewiedzą co do
okolicznosci w nich> ujawnionych.

Chodzi pewnie ci o "rękojmie wiary ksiąg publiczynch" to troszkę co innego ale
to szczególy w sumie nie istotne

W praktyce sprowadza się to do tego że np. jeśli ktoś kupi
> nieruchomość od osoby ujawonej w księdze jako właściciel nabywa własność,
> chociażby sprzedający faktycznie właścicielem nie był (np. w skutek
> wcześniejszego zasiedzenia), oczywiscie pod warunkiem, iż kupujacy działa w
> dobrej wierze a z treści księgi nie wynika co innego. Podobnie co do zasady ma
> się z ciężarami i hipotekami.

vide sprawa opisana w linku!!!!

> Co do instytucji zasiedzenia to oczywiście można mieć różne stanowiska. Ja
> uważam, że okresy przewidziane przez polskie prawo są zbyt krótkie, a poważnym
> mankamentem jest i to, że roszczenie o stwierdzenie zasiedzenianie podlega
> przedawnieniu.

okazalo sie że życie jak zwykle przerasta wyobraźnie a kto mógł przeidziec
komunizm?? mysłe że 20 i 30 lat to jest wystarczajacy okres - no może zła wiara
jest za krótko tu bym dał wieciej niż jedno pokolenie - np. rodziny sa skłócone
i dopiero w następnym pokoleniu dzici sie dogadują czyli może 40 a może nawet 50

> Gdyby nie instytucja zasiedzenia to znaleziona np. w lesie stara moneta nie
> stałby się nigdy własnością znalazcy, a już na zawsze stanowiła by własność
teg> o> kto ją zgubił, przy czym osoba taka jako właściciel mogłaby dochodzić
zwrotu,> odszkodowania za bezumowne korzytsanie itp.

nie żebym sie czepiał ale ale co z meteorytem??? był niczyj ? teraz zaś????
ale to trochę żart a trochę też problem :)

Pozdrawiam





Temat: dzis rocznica mordu SB - na ksiedzu Popieluszce
informacje
" Kieres: bez przełomu w sprawie śmierci ks. Popiełuszki

PAP 19-10-2003, ostatnia aktualizacja 19-10-2003 10:55

Nie należy spodziewać się przełomu w ustaleniach dotyczących zamordowania ks.
Jerzego Popiełuszki, a jedynie szerszego naświetlenia działań poprzedzających
zbrodnię - uważa prezes Instytutu Pamięci Narodowej prof. Leon Kieres.
czytaj dalej »

Prof. Kieres w sobotę uczestniczył we Włocławku w konferencji
naukowej "Represje wobec Kościoła katolickiego na Kujawach i Pomorzu w latach
1945-1989", przygotowaną przez IPN i miejscową Kurię Diecezjalną. Zorganizowano
ją w przeddzień 19. rocznicy śmierci ks. Popiełuszki.

"Nie spodziewam się przełomu, jeżeli idzie o znane dotychczas informacje
dotyczące śmierci ks. Jerzego Popiełuszki" - powiedział prof. Kieres.

Zaznaczył, że pojawiają się pewne informacje dotyczące przebiegu wydarzeń
poprzedzających zbrodnię, jak i rzekomo innej daty śmierci, niż ustalona w
czasie tzw. procesu toruńskiego. "Za wcześnie, by do tego rodzaju informacji
przywiązywać uwagę graniczącą z pewnością" - dodał.

Prof. Kieres wskazał, że prokuratorzy IPN w ramach prowadzonego śledztwa
dotyczącego represji wobec Kościoła w PRL dociekają, czy zajmowała się tym
specjalna tajna grupa.

"Weryfikowana jest hipoteza, że w strukturach ówczesnego Ministerstwa Spraw
Wewnętrznych istniała nieformalna, powołana bez jakiejkolwiek podstawy prawnej,
tajna grupa, której celem było planowanie, organizowanie i wykonywanie akcji
represyjnych wobec duchownych katolickich i innych wyznań, zagrażających - jak
to oceniano - ustrojowi" - powiedział.

Szef IPN podkreślił, że ta hipoteza została w dużym stopniu
uprawdopodobniona. "Dowodzą tego dokumenty, które we wrześniu zostały
odnalezione w archiwach IPN, a dotyczyły działania tego samego aparatu represji
wobec dziennikarzy oraz przedstawicieli świata kultury, zwłaszcza aktorów,
reżyserów i pisarzy. W tych dokumentach są nie tylko opisy działań, ale również
imiona i nazwiska oraz podpisy osób zatwierdzających, wykonujących i
składających sprawozdania" - zaznaczył.

Represje wobec dziennikarzy i artystów objawiały się m.in. nękaniem przez
telefon czy rozpowszechnianiem fałszywych informacji natury
obyczajowej. "Sądzimy, że jeżeli działania takie były prowadzone wobec tego
środowiska, to uprawdopodobniona jest teza, że wobec Kościoła katolickiego
podobne działania prowadzono" - argumentował prof. Kieres.

Ks. Jerzy Popiełuszko został zamordowany 19 października 1984 r. przez oficerów
Służby Bezpieczeństwa. Miał 37 lat.

Kapelan "Solidarności" tego dnia wieczorem odprawił nabożeństwo w Bydgoszczy.
Gdy wracał do Warszawy, w Górsku k. Torunia został porwany przez funcjonariuszy
SB. Dalej jego ostatnia droga wiodła przez Toruń, gdzie duchowny podjął
nieudaną próbę ucieczki z rąk oprawców. Następnie zawieziono go do Włocławka,
gdzie zmaltretowanego włożono do worka z obiążeniem i wrzucono do Wisły. "





Temat: "Polski szowinizm na Śląsku"
"Polski szowinizm na Śląsku"
Tylko cytuję jego poglądy !

Oto co na temat Polski i Śląska piszą sami zainteresowani czyli zwolennicy
narodowości śląskiej Arnold7 z Katowic i jego kolega z Niemiec :

Wklejam w całości z
forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=10650&w=9537068
Polski szowinizm na Slasku
Autor: arnold7
Data: 07.12.2003 18:28 + odpowiedz na list

Ponizsze wypowiedzi nie sa rzadkoscia!
"Breslau - Ein Reisefuhrer. Wracamy do innego stolika aby móc obserwowac
schodki Ratusza popijajac pszeniczne piwo. Jest czas by rzucic okiem na plan
miasta. Az "szczypie w oczy" ten nacjonalizm czy wrecz szowinizm polski w
nazewnictwie ulic i placów Wroclawia. Pilsudski, Pulaski, Traugutt.
Kosciuszko, Dmowski, Drobner, Dubois, Kollataj, "Henryk ale tatarzyn
Sienkiewicz", jeszcze: "Powstancy Slascy", Warszawscy, Partyzanci, itd., itd.
Brakuje tylko "Ogniem i mieczem", "Czterech pancernych" i powrotu Bieruta do
Uniwersytetu. Historycznych osobowych - slaskich nazw - dla ulic, placów -
brak, moze gdzies na obrzezu miasta?"

www.echoslonska.com/0201/aktuell/020103ak_EwaldBienia_BreslauRajza.htm

Dlaczego uczniowie slazcy musza uczyc sie na pamiec "Litwo ojczyzno moja"? Od
kiedy Litwa jest ojczyzna Slazakow? Dlaczego nie ma w programach w szkolach
na Slasku nic o Eichendorffie (Lubowice), Hauptmann (Jelenia Gora -
Jagniatkow), Freytag (Kluczbork), itd. Dlaczego w bibliotekach i ksiegarniach
na Slasku nie mozna kupic ksiazek napisanych przez pisarzy ziemi slaskiej:
Eichendorff, Hauptmann, Freytag, Heym, Bienek, Piontek i dziesiatki innych
(znanych) badz setek innych - mniej znanych. Kultura i literatura slaska jest
bardzo bogata. Celowe jej "uciskanie" wywoluje naturalnie wrazenie, ze ona
nie istnieje.To praktykowala PRL, ale od 1989 wiele sie nie zmienilo. Regaly
w ksiegarniach lub w bibliotekach slaskich uginaja sie od takich
Mickiewiczow, Sienkiewiczow, Norwidow, Kochanowskich, Rejow, Konopnickich
oraz innych duchowi slaskiemu obych pisarzy i poetow, podczas gdy o
miejscowych pisarzach nic sie nie znajdzie. Kiedy sie w koncu na Slasku
skonczy ten polski szowinizm, dyskryminacja kultury slaskiej i inne
rodzaje "przesladowan" ?

"Slazakow bioracych udzial w powstaniach
polskich uwazam za ofiary manipulacji, majacej na celu zagrabienie przez
Polske
najbogatszej czesci Gornego Slaska. A druga sprawa to Polacy, ktorzy
najechali
na Slask jako powstancy. Glownie z Malopolski i Wielkopolski."
forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=423&w=7967983&a=8009315

Polacy niech nie dyktuja nam, jakie pomniki
mozemy tu stawiac a jakie nie, jakie mamy miec podejscie do powstan polskich
czy przejecia Slaska pod polska administracje,
forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=423&w=7967983&a=8009315

"Doprowadziliscie CALY Slask do ruiny, przy ktorej skutki wojny
> tzrydziestoletniej byly po prostu banalne."
na Slasku.
90% zostalo wypedzonych, wymordowanych, zmuszonych do emigracji
forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=423&w=7954794&a=7955691

Re: Gerard Cieślik przeciw Oberschlesien
Autor: arnold7
Data: 10.09.2003 21:39 + odpowiedz na list

"Śląsk był zawsze polski"

dobre, sorry - smieszne

Ten syn powstanca polskiego jest doskonalym przykladem wstecznictwa,
forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=423&w=7908165&a=7908890

to polskie motto "Bog, honor, ojczyzna" to rzeczywiscie sporo przesadzone dla
zwyklego czlowieka i Polaka bardziej by pasowalo Bog, jabol, wciulac babie ))
forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=423&w=7719731&a=7726301

Jaki jest dlug Polski wobec Slaska?
Autor: arnold7
Data: 07.09.2003 00:44 + odpowiedz na list

Jako wewnetrzna kolonia, bezlitosnie i w kretynski sposob eksploatowana od
1922/1945 roku, Slask ma pewien rachunek do wystawienia wobec panstwa
polskiego.
Moim zdaniem 89 mld euro nie będzie zbyt wygrowaną kwotą.
forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=423&w=7838056
A jo jes S`loonzok. I mom uzasadnione pretynsje do zuodziyjskigo pan`stwa
polskigo.
forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=423&w=7838056&a=7838229
Oczywiscie do tych 89 mld. euro dochodzi bezwzgledny zwrot wszystkich
zagrabionych dziel sztuki.
forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=423&w=7838056&a=7846523

ARNOLD O POLSCE : Za to teraz jest super. Syf, gnoj, bezrobocie, bezprawie,
korupcja, ale grunt
ze pod bialo-czerwona flaga."
forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=423&w=7703044&a=7708810

I co na to sam Arnold7 ?
Napisał :
Re: Arnold ! A co powiesz na to ?
Autor: arnold7
Data: 07.12.2003 17:58 + dodaj do ulubionych wątków

+ odpowiedz na list

+ odpowiedz cytując

Dobre. I prawdziwe.

Akcja zbierania podpisow na rzecz autonomicznego Gornego
Slaska
forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=321&w=9534474&a=9536709



Temat: 19.X.1984 - SB zamordowalo ksiedza Jerzego
to bylo na naszym terenie i blisko nas
" Kieres: bez przełomu w sprawie śmierci ks. Popiełuszki

PAP 19-10-2003, ostatnia aktualizacja 19-10-2003 10:55

Nie należy spodziewać się przełomu w ustaleniach dotyczących zamordowania ks.
Jerzego Popiełuszki, a jedynie szerszego naświetlenia działań poprzedzających
zbrodnię - uważa prezes Instytutu Pamięci Narodowej prof. Leon Kieres.
czytaj dalej »

Prof. Kieres w sobotę uczestniczył we Włocławku w konferencji
naukowej "Represje wobec Kościoła katolickiego na Kujawach i Pomorzu w latach
1945-1989", przygotowaną przez IPN i miejscową Kurię Diecezjalną. Zorganizowano
ją w przeddzień 19. rocznicy śmierci ks. Popiełuszki.

"Nie spodziewam się przełomu, jeżeli idzie o znane dotychczas informacje
dotyczące śmierci ks. Jerzego Popiełuszki" - powiedział prof. Kieres.

Zaznaczył, że pojawiają się pewne informacje dotyczące przebiegu wydarzeń
poprzedzających zbrodnię, jak i rzekomo innej daty śmierci, niż ustalona w
czasie tzw. procesu toruńskiego. "Za wcześnie, by do tego rodzaju informacji
przywiązywać uwagę graniczącą z pewnością" - dodał.

Prof. Kieres wskazał, że prokuratorzy IPN w ramach prowadzonego śledztwa
dotyczącego represji wobec Kościoła w PRL dociekają, czy zajmowała się tym
specjalna tajna grupa.

"Weryfikowana jest hipoteza, że w strukturach ówczesnego Ministerstwa Spraw
Wewnętrznych istniała nieformalna, powołana bez jakiejkolwiek podstawy prawnej,
tajna grupa, której celem było planowanie, organizowanie i wykonywanie akcji
represyjnych wobec duchownych katolickich i innych wyznań, zagrażających - jak
to oceniano - ustrojowi" - powiedział.

Szef IPN podkreślił, że ta hipoteza została w dużym stopniu
uprawdopodobniona. "Dowodzą tego dokumenty, które we wrześniu zostały
odnalezione w archiwach IPN, a dotyczyły działania tego samego aparatu represji
wobec dziennikarzy oraz przedstawicieli świata kultury, zwłaszcza aktorów,
reżyserów i pisarzy. W tych dokumentach są nie tylko opisy działań, ale również
imiona i nazwiska oraz podpisy osób zatwierdzających, wykonujących i
składających sprawozdania" - zaznaczył.

Represje wobec dziennikarzy i artystów objawiały się m.in. nękaniem przez
telefon czy rozpowszechnianiem fałszywych informacji natury
obyczajowej. "Sądzimy, że jeżeli działania takie były prowadzone wobec tego
środowiska, to uprawdopodobniona jest teza, że wobec Kościoła katolickiego
podobne działania prowadzono" - argumentował prof. Kieres.

Ks. Jerzy Popiełuszko został zamordowany 19 października 1984 r. przez oficerów
Służby Bezpieczeństwa. Miał 37 lat.

Kapelan "Solidarności" tego dnia wieczorem odprawił nabożeństwo w Bydgoszczy.
Gdy wracał do Warszawy, w Górsku k. Torunia został porwany przez funcjonariuszy
SB. Dalej jego ostatnia droga wiodła przez Toruń, gdzie duchowny podjął
nieudaną próbę ucieczki z rąk oprawców. Następnie zawieziono go do Włocławka,
gdzie zmaltretowanego włożono do worka z obiążeniem i wrzucono do Wisły. "



Temat: 19 lat temu SB zamordowalo ks POPIELUSZKE
ku pamieci
" Kieres: bez przełomu w sprawie śmierci ks. Popiełuszki

PAP 19-10-2003, ostatnia aktualizacja 19-10-2003 10:55

Nie należy spodziewać się przełomu w ustaleniach dotyczących zamordowania ks.
Jerzego Popiełuszki, a jedynie szerszego naświetlenia działań poprzedzających
zbrodnię - uważa prezes Instytutu Pamięci Narodowej prof. Leon Kieres.
czytaj dalej »

Prof. Kieres w sobotę uczestniczył we Włocławku w konferencji
naukowej "Represje wobec Kościoła katolickiego na Kujawach i Pomorzu w latach
1945-1989", przygotowaną przez IPN i miejscową Kurię Diecezjalną. Zorganizowano
ją w przeddzień 19. rocznicy śmierci ks. Popiełuszki.

"Nie spodziewam się przełomu, jeżeli idzie o znane dotychczas informacje
dotyczące śmierci ks. Jerzego Popiełuszki" - powiedział prof. Kieres.

Zaznaczył, że pojawiają się pewne informacje dotyczące przebiegu wydarzeń
poprzedzających zbrodnię, jak i rzekomo innej daty śmierci, niż ustalona w
czasie tzw. procesu toruńskiego. "Za wcześnie, by do tego rodzaju informacji
przywiązywać uwagę graniczącą z pewnością" - dodał.

Prof. Kieres wskazał, że prokuratorzy IPN w ramach prowadzonego śledztwa
dotyczącego represji wobec Kościoła w PRL dociekają, czy zajmowała się tym
specjalna tajna grupa.

"Weryfikowana jest hipoteza, że w strukturach ówczesnego Ministerstwa Spraw
Wewnętrznych istniała nieformalna, powołana bez jakiejkolwiek podstawy prawnej,
tajna grupa, której celem było planowanie, organizowanie i wykonywanie akcji
represyjnych wobec duchownych katolickich i innych wyznań, zagrażających - jak
to oceniano - ustrojowi" - powiedział.

Szef IPN podkreślił, że ta hipoteza została w dużym stopniu
uprawdopodobniona. "Dowodzą tego dokumenty, które we wrześniu zostały
odnalezione w archiwach IPN, a dotyczyły działania tego samego aparatu represji
wobec dziennikarzy oraz przedstawicieli świata kultury, zwłaszcza aktorów,
reżyserów i pisarzy. W tych dokumentach są nie tylko opisy działań, ale również
imiona i nazwiska oraz podpisy osób zatwierdzających, wykonujących i
składających sprawozdania" - zaznaczył.

Represje wobec dziennikarzy i artystów objawiały się m.in. nękaniem przez
telefon czy rozpowszechnianiem fałszywych informacji natury
obyczajowej. "Sądzimy, że jeżeli działania takie były prowadzone wobec tego
środowiska, to uprawdopodobniona jest teza, że wobec Kościoła katolickiego
podobne działania prowadzono" - argumentował prof. Kieres.

Ks. Jerzy Popiełuszko został zamordowany 19 października 1984 r. przez oficerów
Służby Bezpieczeństwa. Miał 37 lat.

Kapelan "Solidarności" tego dnia wieczorem odprawił nabożeństwo w Bydgoszczy.
Gdy wracał do Warszawy, w Górsku k. Torunia został porwany przez funcjonariuszy
SB. Dalej jego ostatnia droga wiodła przez Toruń, gdzie duchowny podjął
nieudaną próbę ucieczki z rąk oprawców. Następnie zawieziono go do Włocławka,
gdzie zmaltretowanego włożono do worka z obiążeniem i wrzucono do Wisły. "




Temat: Slask powroci do Niemiec, nic na to nie poradzicie
Arnold7 : "Polski szowinizm na Śląsku"
Tylko cytuję jego poglądy !

Oto co na temat Polski i Śląska piszą sami zainteresowani czyli zwolennicy
narodowści śląskiej Arnold7 i jego kolega z Niemiec :

Wklejam w całości z
forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=10650&w=9537068
Polski szowinizm na Slasku
Autor: arnold7
Data: 07.12.2003 18:28 + odpowiedz na list

Ponizsze wypowiedzi nie sa rzadkoscia!
"Breslau - Ein Reisefuhrer. Wracamy do innego stolika aby móc obserwowac
schodki Ratusza popijajac pszeniczne piwo. Jest czas by rzucic okiem na plan
miasta. Az "szczypie w oczy" ten nacjonalizm czy wrecz szowinizm polski w
nazewnictwie ulic i placów Wroclawia. Pilsudski, Pulaski, Traugutt.
Kosciuszko, Dmowski, Drobner, Dubois, Kollataj, "Henryk ale tatarzyn
Sienkiewicz", jeszcze: "Powstancy Slascy", Warszawscy, Partyzanci, itd., itd.
Brakuje tylko "Ogniem i mieczem", "Czterech pancernych" i powrotu Bieruta do
Uniwersytetu. Historycznych osobowych - slaskich nazw - dla ulic, placów -
brak, moze gdzies na obrzezu miasta?"

www.echoslonska.com/0201/aktuell/020103ak_EwaldBienia_BreslauRajza.htm

Dlaczego uczniowie slazcy musza uczyc sie na pamiec "Litwo ojczyzno moja"? Od
kiedy Litwa jest ojczyzna Slazakow? Dlaczego nie ma w programach w szkolach
na Slasku nic o Eichendorffie (Lubowice), Hauptmann (Jelenia Gora -
Jagniatkow), Freytag (Kluczbork), itd. Dlaczego w bibliotekach i ksiegarniach
na Slasku nie mozna kupic ksiazek napisanych przez pisarzy ziemi slaskiej:
Eichendorff, Hauptmann, Freytag, Heym, Bienek, Piontek i dziesiatki innych
(znanych) badz setek innych - mniej znanych. Kultura i literatura slaska jest
bardzo bogata. Celowe jej "uciskanie" wywoluje naturalnie wrazenie, ze ona
nie istnieje.To praktykowala PRL, ale od 1989 wiele sie nie zmienilo. Regaly
w ksiegarniach lub w bibliotekach slaskich uginaja sie od takich
Mickiewiczow, Sienkiewiczow, Norwidow, Kochanowskich, Rejow, Konopnickich
oraz innych duchowi slaskiemu obych pisarzy i poetow, podczas gdy o
miejscowych pisarzach nic sie nie znajdzie. Kiedy sie w koncu na Slasku
skonczy ten polski szowinizm, dyskryminacja kultury slaskiej i inne
rodzaje "przesladowan" ?

"Slazakow bioracych udzial w powstaniach
polskich uwazam za ofiary manipulacji, majacej na celu zagrabienie przez Polske
najbogatszej czesci Gornego Slaska. A druga sprawa to Polacy, ktorzy najechali
na Slask jako powstancy. Glownie z Malopolski i Wielkopolski."
forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=423&w=7967983&a=8009315

Polacy niech nie dyktuja nam, jakie pomniki
mozemy tu stawiac a jakie nie, jakie mamy miec podejscie do powstan polskich
czy przejecia Slaska pod polska administracje,
forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=423&w=7967983&a=8009315

"Doprowadziliscie CALY Slask do ruiny, przy ktorej skutki wojny
> tzrydziestoletniej byly po prostu banalne."
na Slasku.
90% zostalo wypedzonych, wymordowanych, zmuszonych do emigracji
forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=423&w=7954794&a=7955691

Re: Gerard Cieślik przeciw Oberschlesien
Autor: arnold7
Data: 10.09.2003 21:39 + odpowiedz na list

"Śląsk był zawsze polski"

dobre, sorry - smieszne

Ten syn powstanca polskiego jest doskonalym przykladem wstecznictwa,
forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=423&w=7908165&a=7908890

to polskie motto "Bog, honor, ojczyzna" to rzeczywiscie sporo przesadzone dla
zwyklego czlowieka i Polaka bardziej by pasowalo Bog, jabol, wciulac babie ))
forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=423&w=7719731&a=7726301

Jaki jest dlug Polski wobec Slaska?
Autor: arnold7
Data: 07.09.2003 00:44 + odpowiedz na list

Jako wewnetrzna kolonia, bezlitosnie i w kretynski sposob eksploatowana od
1922/1945 roku, Slask ma pewien rachunek do wystawienia wobec panstwa
polskiego.
Moim zdaniem 89 mld euro nie będzie zbyt wygrowaną kwotą.
forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=423&w=7838056
A jo jes S`loonzok. I mom uzasadnione pretynsje do zuodziyjskigo pan`stwa
polskigo.
forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=423&w=7838056&a=7838229
Oczywiscie do tych 89 mld. euro dochodzi bezwzgledny zwrot wszystkich
zagrabionych dziel sztuki.
forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=423&w=7838056&a=7846523

ARNOLD O POLSCE : Za to teraz jest super. Syf, gnoj, bezrobocie, bezprawie,
korupcja, ale grunt
ze pod bialo-czerwona flaga."
forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=423&w=7703044&a=7708810

I co na to sam Arnold7 ?
Napisał :
Re: Arnold ! A co powiesz na to ?
Autor: arnold7
Data: 07.12.2003 17:58 + dodaj do ulubionych wątków

+ odpowiedz na list

+ odpowiedz cytując




Temat: Tadeusz Mazowiecki: Na początku jest pustka
Mazowiecki jest KREOWANY przez PROPAGANDĘ
żydo-komuny Michnika.

Michnik klękał na kolanach przed Wałesą, gdyz już w rzaden inny sposób nie był
w stanie ZGASIĆ Wałesy.

MAFIA żydowska i MOSAD wokół Wałesy byli bezradni, a tak bardzo pragneli żydzi
w z Polski, aby to jakiś żyd był prezydentem Polski po CHWILOWYM obaleniu
jednej FRAKCJI żydo-komuny na miejsce której CZTOWAŁA druga frakcja żydo-komuny.

Mówienie PROPAGANDY Michnika dla społeczeństwa polskiego, że Mazowiecki był
pierwszym premierem rządów "niekomunistycznych" to jest WIELKIE KŁAMSTWO !

Mazowiecki urodził w Płocku 1927 roku.
Co robił i gdzie był Mazowiecki w czasie okupacji hitlerowskiej ? - NIC na ten
temat NIE ZNAJDZIESZ !

Dlaczego Mazowiecki NIE UCZESTNICZYŁ w żadnej formie oporu przeciw OKUPANTOM ?
Jak to sie stało że Mazowiecki WIWINOŁ się ze słóżby wojskowej w 1945 roku ?

DLACZEGO MAGISTERIUM Mazowieckiego jest IDENTYCZNE jak Kwasniewskiego?

Przecież Mazowiecki też NIE MA WYŻSZEGO wykształcenia, a jego "droga
polityczna" zaczeła sie z tzw. "awansu społecznego" gdzie wykształcenie NIE
BYŁO POTRZEBNE !

Czy wy ludzie nie wiecie o tym że Mazowiecki był członkiem "katolickiej
organiazcji PAX" wykreowanej przez agentów rosyjskich w Polsce z Sierowem na
czele dla POZOROWANIA DEMOKRACJI w PRL-u.

Po tym jak Mazowiecki został wpisany na liste PAX-u ktoś stworzył BEZ WIEDZY
Kuri Wrocłaskiej czasopismo "Wrocławski Tygodnik Katolików" i pierwszym
pismakiem -redaktorem został własnie Mazowiecki.

Potem gdy "władza ludowa" z PRL-u walczyła z kosciołem i skazała na 12 lat
więźienia brdzo znanego biskupa Czesława Kaczmarka z Kielc, a nastepnie
prymasa Wyszyńskiego ten "katolik"(sić!) Mazowiecki z religijnej "katolickiej
oraganizacji" PAX ani słowa NIGDY nie wspomniał w swojej gazecie we Wrocławiu
ze Kaczmarek i Wyszynski zostali skazani w ramach prześladowań religijnych w
PRL-u, bo w jakiejś obronie tych duchownych Mazowiecki NIGDY nie stanoł, gdyz
był cichym AGENTEM PZPR-u co POZOROWAŁ tolerancję relegijną w tamtejszym PRL-u.

Kiedyz to NIBY Mazowiecki zerwał z PRL-em i żydo-komuną ?

Czy tym JEGO PROKUMONISTYCZNYM expose z 12 wrzesnia 1989 roku gdzie Mazowiecki
zadeklarował "odkreślenie przeszłossci GRUBA KRESKĄ" i czy nie widać dzisiaj
jakie to było NIE UCZCIWE !!

Tym posunieciem ten KARIEROWICZ Mazowiecki UDOWODNIŁ i już swiom expose że jest
CZŁOWIEKIEM KOMUNY i to Mazowiecki PSZCZEPIŁ KOMUNĘ do III RP, a PROPAGANDA
Michnika ją zawsze POPIERAŁ i NADAL POPIERA w tym też nie członaka lecz
ZWYKŁAEGO AGENTA PZPR-u Mazowieckiego, którego ZAWSZE SPONSORAWALI żydo-
komuniści z PZPR-u, aby Mazoweiecki KOŁOWAŁ przecietnych ludzi i POZOROWAŁ
demokarację w ich imeniu.



Temat: Polska a UE grozi KATASTROFA!!!
Oszczerca T.P. Terlikowski nazwał mnie w tekście publikowanym na łamach "Racji
Polskiej" "sumieniem wyjątkowo zbrukanym" i pisał, że prawie 50 lat życia
spędziłem na "wiernej służbie Polsce Ludowej". Jak wiadomo, tzw. Polska Ludowa
trwała 45 lat, od 1944 do 1989 roku. Ciekawe więc, na czym polegała
moja "wierna służba" takiej właśnie Polsce, np. w 1945 roku, gdy miałem 5 lat.
Oszczerca najwyraźniej nie wie, że w wieku 23 lat wiosną 1964 roku zostałem
zatrzymany za "niewierność" PRL-owi, bo za rozpowszechnianie memoriału 34
intelektualistów. Najwyraźniej nie wie, że w pierwszej połowie lat 60.
należałem do opozycyjnego "bogoojczyźnianego nurtu" młodzieży studenckiej (por.
na ten temat uwagi w książce J. Eislera "Marzec 1968", Warszawa 1991, s. 111-
112). Nie wie, że w czasach PRL-u uniemożliwiono mi druk kilku książek o
historii, że cenzura zatrzymała mi parę dziesiątków artykułów (w tym parę ponad
30-stronicowych). Że pierwsze zatrzymania cenzury ugodziły w moje teksty w 1963
roku, gdy miałem 23 lata, a ostatnie na krótko przed załamaniem PRL-u w maju
1989 roku, gdy miałem tych lat 49 (wtedy na tydzień przed wyborami do Sejmu
kontraktowego cenzura zatrzymała mój tekst o potrzebie odpolitycznienia wojska
i milicji). To była rzeczywiście "wierna służba"!
A teraz przejdźmy do informacji bardziej szczegółowych, prostujących fałsze
Terlikowskiego o "wiernej służbie". Otóż w październiku 1956 roku zyskałem
wielki aplauz sali, występując jako 16-letni uczeń gimnazjum na kilkutysięcznym
wiecu w Białej Podlaskiej, podejmując między innymi sprawę Katynia i zwrotu
polskich zabytków kultury przetrzymywanych z ZSRS. Pod wpływem ogromnego
entuzjazmu dla walk Powstania Węgierskiego właśnie wtedy, w październiku 1956
roku, rozpocząłem na własną rękę naukę języka węgierskiego, co później stało
się podstawą do opublikowania przeze mnie licznych książek i kilkuset artykułów
o sprawach węgierskich. Przypomnę, co przyznawał na mój temat nawet mój obecny
przeciwnik, były minister w rządzie Mazowieckiego Waldemar Kuczyński,
oskarżający mnie dziś o "dziki antykomunizm". Jak pisano w "Gazecie Wyborczej"
z 17 października 1995 roku: "Opowiada Waldemar Kuczyński, znajomy Nowaka od
czasów studiów w pierwszej połowie lat 60.: - Był specjalistą od Węgier,
entuzjastą powstania `56 i polskiego Października. Mówił i pisał maksimum
prawdy jak na tamte czasy. Był związany z ruchem kontestacji studenckiej na
Uniwersytecie Warszawskim (...). Później poszedł drogą 'wallenrodyczną',
funkcjonował oficjalnie, ale w publikacjach przemycał różne rzeczy". Tak
opowiadał o mnie wróg polityczny, jeden z bardziej znanych działaczy Unii
Wolności.
Jak więc na tym tle ocenić plugawe kalumnie "Racji Polskiej" o mojej wiernej
służbie PRL-owi?



Temat: Freistatt Oberschlesien
Gość portalu: Pioter napisał(a):

> Masz rację anito, że aqua jest trudnym rozmówcą (jak zresztą każdy, kto
widzi
> drzazgę w oku brata, a nie zauważa belki w swoim oku).
> Czy się mu to podoba, czy nie, Prusy były najnowocześniejszym państwem
Europy w
>
> XIX wieku. Już w 1813 zniesiono pańszczyznę i wprowadzono pobór wojskowy i
> przymus szkolny. Posiadały najnowoczesniejszą administrację i najbardziej
> demokratyczne prawa (np. działalność Koła Polskiego w parlamencie - czy coś
> podobnego było w Sejmie PRL?).
Porównywanie II Rzeszy do PRL jest nieuczciwe ponieważ PRL nie była państwem
suwerennym tylko radzieckim protektoratem natomiast Niemcy były wtedy państwem
suwerennym. Proponowałbym więc raczej porównywanie Prus, II Rzeszy czy
Republiki Weimarskiej z II RP. To moim zdaniem bedzie uczciwe porównanie i
zreszta wypadnie ono zdecydowanie na korzyść II RP jesli chodzi o
przestrzeganie praw mniejszości.
Ukazywanie "germanizacji" jedynie jako szykanów
> szkolnych, to pewne nieporozumienie. Ten proces dotykał wszelkich przejawów
> życia społecznego i czy komuś zagroził? Szlachta i tak sobie z niego nic nie
> robiła, a chłopom było obojętne kto rządzi, byleby rządził sprawnie.
Chcesz powiedzieć, że ludziom germanizacja nie przeszkadzała? W takim razie
dlaczego czynnie i biernie przeciwko niej protestowali. Co do zagrożenia to
jak najbardziej zagrażała dlatego, że wszelkie stanowiska np. w administracji
były niedostepne dla Polaków. Aby Polak mógł uzyskać takie stanowisko musiał
sie zgermanizować. Innego wyjścia nie było.
Nie piszę
> o mieszczaństwie, bo tego stanu w Polsce przedrozobiorowej nie było (a nawet
> jeśli to byli to przeważnie Niemcy). Dla mnie jest zrozumiałe, że mieszkając
w
> Prusach należy znać język niemiecki (choćby dla kontaktów z administracją).
Zgadzam się jeśli mieszka sie w jakimś państwie powinno sie znac język tego
państwa przynajmniej dla własnego dobra.
> Jako historyk przeglądałem zapisy akt USC z różnych miejscowości (lata 1871 -

> 1922) i najciekawsze jest "spolszczanie" nazwisk (np. jeśli urzędnik
> napisze "Kwiecinski" a zainteresowany podpisze się "Kwietschinsky") i zapis
pod
>
> większością dokumentów (po niemiecku) "odczytano po polsku i podpisano". Czy
to
>
> jest "germanizacja"? Moim zdaniem daleko rzeczywistemu
obrazowi "germanizacji"
To ciekawe skąd było w mojej rodzinie tyle nazwisk polskich ale w zniemczonej
wersji. Nie twierdzę, że przykład pana Kwiecińskiego nie jest prawdziwy ale to
raczej odosobniony przypadek.
> do tego obrazu jaki o niej mają Polacy.
> Co do pytania o gazety i książki po niemiecku w PRL były wydawane w okresie
> 1945 - 1948 w okręgu przemysłowym Wałbrzyskim (nie zdążono
jeszcze "wysiedlić"
> fachowców). Po tym okresie nie znam takich periodyków. Dopiero po 1989 można
> już zakupić ksiązki i gazety niemieckie w księgarniach i kioskach.
Mylisz sie wydawano niemieckie książki i gazety przez cały czas. Tak samo jak
cały czas w okresie PRLu były czynne niemieckie szkoły czy organizacje. Język
niemiecki był dyskryminowany jedynie w województwach katowickim i opolskim ale
juz np. w Cieszynie uczono się go w liceach. Pamiętam jedna taka śmieszna
nazwę niemieckiej gazety dla pracowników PGR "Der PGR Arbeiter". Wychodziła
ona zdaje się w Słupsku.
> Co do "daj, at' ja pobruąe, a ti počivaj", to przecież w księgach
henrykowskich
>
> jest napisane, że wypowiedział to Czech do swojej śląskiej żony (gdzie tu
mowa
> o języku polskim czy Polakach) I dlaczego Polacy twierdzą, że jest
to "zabytek
> polskiej literatury" jeśli Śląsk w tym okresie (ok 1240 roku) nie należał do
> Polski, a był tworem złożonym z dużej ilości samodzielnych księstw (później
> podlegających formalnie - nie rzeczywiście - pod Koronę Czeską)?
Ano dlatego Polacy tak twierdzą, ponieważ językoznawcy zarówno polscy,
niemieccy jak i czescy uważają to zdanie za polskie a gwary dolnośląskie za
polskie. A przy okazji nie wiem czy wiesz, ze pierwsza książka po polsku
została wydrukowana we Wrocławiu i był to zbiór pieśni religijnych dla
dolnośląskich Polaków.



Temat: Czy Danuta Berlińska była w PZPR?
Wczoraj w Instytucie Śląskim koledzy i ja wpadlismy najpierw w osłupienie, a
następnie w oburzenie, czytając artykuł, w którym prawicowy wiceprezydent Opola
Karbowiak zrobił z Osmańczyka kolaboranta. Szczegóły w wątku Karbowiak do
łopaty.
Osmańczyk urodził się w 1914 roku w Strzelinie na Dolnym Śląsku. Przed wojną
działał w Związku Polaków w Niemczech - był kierownikiem Centrali Prasowej ZPwN.
Po wybuchu wojny uciekł do Warszawy, gdzie pracował w podziemnej rozgłości,
póżniej pracował w powstańczym Polskim Radiu i AK. Był korespondentem wojennym
i relacjonował proces norymberski. W 1946 r. w "Sprawach Polaków" miał odwagę
pisać o pozytywnych cechach Niemców i nawoływał do podjęcia sąsiedzkiej
współpracy i rezygnacji z odwetu. Wkrótce książka ta była na indeksie, została
wycofana z bibliotek. Kolejne wydanie cenzura dopuściła na fali
solidarnościowej i ukazało się w 1983 r.
Jako poseł na sejm w czasach PRL walczył o to, zeby obywatele mogli mieć
paszport w domu, wskazywał na dyskryminację Ślązaków i tragedię rozłączonych
rodzin śląskich; wielokrotnie przeciwstawiał się peerelowskim absurdom. Był
inwigilowany przez bezpiekę. W testamencie zapisał swoje unikatowe zbiory
biblioteczne Instytutowi Śląskiemu w Opolu.
Szczególnie ważne są jego publikacje: "Wielkie rozłączenie. Polska - Niemcy,
Polska - Rosja, bilans lat 1939-1989, wydane w Nowym Yorku w 1989 roku, a więc
pisane za PRL, a także Rzeczpospolita Polaków i Był rok 1945.... W wyborach
czerwcowych 1989 został wybrany senatorem Ziemi Opolskiej z ramienia NSZZ
Solidarność.
Tyle w skrócie.
Wg pana Karbowiaka był kolaborantem, bo otwarcie solidaryzował się z narodem
chilijskim, kiedy Pinochet i jego klika mordowali Pablo Nerudę, Allende,
(wybranego w demokratycznych wyborach komunistę), a także tysiące Chilijczyków
było torturowanych, zamęczonych, rozstrzeliwanych, znikali bez wieści. Wtedy
wszyscy przyzwoici ludzie solidaryzowali się z Chlijczykami.
Kiedy byłam w Stanach oglądałam filmy na festiwalu filmów praw człowieka,
m.in. "Dzieci Pinocheta" - wstrząsający film o represjach reżimu i o
nielicznych odważnych, którzy się przeciwstawiali. Było dużo podobieństw z
działaniami naszej opozycji i Solidarności. Żaden z tych autentycznych
bohaterów nie pełni ważnej funkcji w życiu publicznym. Zgodnie z zasadą, że
rewolucja pożera swoje dzieci. Szkoda, że pan Karbowiak tego filmu nie
widział.
Edmund Osmańczyk pisał pod prąd. Nigdy nie przywoływał postanowień partii czy
cytował Lenina, Stalina itp. Jego prace są pisane w imię humanitaryzmu i
piętnujące polskie wady i absurdalne rozwiązania, a więc dla nas czytelników
była to zarazem krytyka systemu. Dlatego napisaliśmy list - drugi. Pierwszy w
1986 roku nie ukazał się. Wtedy opluwała Osmańczyka komunistyczna gazeta.
Dzwonilismy po kolei do redakcji, prosząc o połączenie z Bernardem Waleńskim -
autorem (ksywa "Bernardyn") i sługusem reżimu, przedstawiając mu argumenty z
listu i zadając pytania: jakim prawem, za ile się sprzedał etc. Bodajże przy
trzecim albo czwartym telefonie wściekł się, zaczął wrzeszczeć - dajcie mi
spokój i rzucił słuchawką.
Mam nadzieję, że teraz rozumie Pan nasze oburzenie.
Pozdrawiam
Danuta Berlińska



Temat: nie bezpieka rządziła PRL
nie bezpieka rządziła PRL
Otwarcie wszystkich teczek nie ujawni żadnej tajemnicy rządzenia PRL, bo to
nie bezpieka rządziła
Pod władzą aparatu
Od 1954 r. bezpieką rządził już aparat. Po 1956 r. poszło do niej trochę
kierujących się zasadą: "trzeba, żeby i tam weszli jacyś przyzwoici ludzie".
Odchodzili z niej potem, nie mówili o niej wiele. Już więcej mówił mi, choć
niczego o tej sprzed roku 1954, zdemobilizowany Szlachcic. Gesty
przyzwoitości zdarzały się jednak i wtedy. Kiedy jako młodzi rewolucjoniści
lat 1955-1956 spiskowaliśmy w imię prawdziwego socjalizmu przeciw czerwonej
burżuazji, sekretarz propagandy KW parokrotnie żądał, by nasz Klan Płonącego
Pomidora wyaresztowano. Wojewódzki szef bezpieki nie posłuchał. Miałem to za
pochlebną plotkę. W 1995 r. znajomy przedstawił mi starszego pana: "A ten pan
cię 40 lat temu nie aresztował..."
W latach 60. bezpiekę jak wojsko czyszczono z Żydów, bo ZSRR uwodził Arabów.
Po 1981 r. gen. Kiszczak wcielił do bezpieki ludzi z kryminalnej.
Ci starali się nawet czasami pomagać. Jeden taki, przeglądając podczas
rewizji moją korespondencję, stał tuż obok zajadłego bezpieczniaka, z zimną
krwią odkładał jeden list za drugim, mówiąc: "to prywatne, to prywatne, to
prywatne". Listy mocno wątpliwe, których nie zdążyłem schować. Oficer z
Trójmiasta, który pomagał "Solidarności", nie był wyjątkiem.
Groźniejszy był współpracujący z bezpieką i korzystający z niej rzecznik
prasowy rządu od lutego 1981 r., który szczuł ją przeciw ks. Popiełuszce i
powinien był odpowiadać za podżeganie do zbrodni. Oszczędzał za to w jakimś
sensie Adama Michnika i mnie, sugerując na przykład, że to ja piszę za
uwięzionego Adama - co było dla nas obu komplementem. Słyszę, że kogoś w 1981
r. wysyłałem do rzecznika, żeby cofnął swoją rezygnację z członkostwa w SDP.
Nieprawda. Podobno jakiś nasz senior finansował dla PRL jakiegoś premiera
emigracji. Też dowcip. Dwaj starsi koledzy, którzy wrócili po 1945 r. z
emigracji, traktowali rzecznika z najwyższą odrazą, jeszcze umieli się
dziwić. Ja, choć młodszy, niczemu się już nie dziwiłem, a na pewno nie temu
łgarzowi, kiedyś piszącemu świetne, fingowane, krótkie kryminały (pod
pseudonimem, 10 lat miał zakaz pisania). Teraz od lat pławi się w
świntuszeniu, czego reklama sprawia mu tylko satysfakcję. Dla jego
informacji: lekarka, która mnie odwodziła od wyjazdu do Moskwy na kongres
Międzynarodowej Organizacji Dziennikarzy w 1981 r., nie umiała ukryć związków
z SB, ale była dobrą lekarką.
(..)
Bezpieka miała kierownictwu partii dostarczać wiedzy o nastrojach
społecznych. Ale na ogół mówiono jej to, co chciała usłyszeć. Dlatego nie
przewidziała Grudnia `70. Parę dni przed piętnastym prof. Pajestka zapewniał
szefa "Życia Gospodarczego", że wszystko będzie dobrze; choć ja sam jeszcze w
kwietniu 1970 r. na seminarium w Jabłonnie mówiłem publicznie, że jego plan
tak poskutkuje, że "późną jesienią dojdzie do krwawych zajść na ulicach miast
polskich" (dosłownie). Tak samo przed 4 czerwca 1989 r. upewniano
kierownictwo o sukcesie i możliwych jeszcze mandatach z wolnych wyborów. Nie
będę już wytykał, kto w piątek przed wyborami śmiał się przy gen. Jaruzelskim
z mojej wypowiedzi dla Wolnej Europy, kiedy przewidywałem 94-96 proc.
mandatów w Senacie dla nas (i tak za mało!) i wszystkie z wolnych wyborów w
Sejmie.
www.wprost.pl/ar/?O=72473



Temat: miejsce dla zdrajcy?
Diabełku drogi!

Nie rozumiem twojego zastrzeżenia, wszystkie poglądy na forum mają charakter
prywatny.
Twoje definicje są aż zanadto proste i niestety pełno w nich dziur.
Jeśli przyjąć twoją definicję zdrady, to trudno uznać członków PZPR za
zdrajców, w końcu żadnej obietnicy nie składali a nawet przeciwnie – tow.
Gomułka obiecał „Władzy raz zdobytej nigdy nie oddamy”. Już prędzej za zdrajcę
można by uznać marszałka Rydza Śmigłego, który we wrześniu 1939 zostawił
walczących żołnierzy na pastwę losu i uciekł do Rumunii. Pod twoją definicję
pasuje jak znalazł.
Rząd PRL nie uznawany? A przepraszam przez kogo? Rząd PRL uznawany był przez
całą społeczność międzynarodową. PRL była syfem, ale było to jedyne państwo
polskie. Innego nie było. Rząd londyński był tak samo zależny od Wielkiej
Brytanii jak PKWN od ZSRR a w czasach komuny nikt – nawet opozycja – nie
traktował go poważnie. Po wojnie uznawały go tylko frankistowska Hiszpania,
muzułmańska Turcja i Watykan.
Sam napisałem, że Kukliński nie był zdrajcą, ale przyjąłem prawną definicję
zdrady z kodeksu karnego. Kukliński nie zmierzał do pozbawienia Polski
niepodległości, pozbawienia obszaru ani zmiany konstytucyjnego ustroju i w tym
sensie nie popełnił zbrodni zdrady. Działał jednak na rzecz obcego państwa, a
władze amerykańskie miały(i mają) nasz kraj w „głębokim poważaniu”. CIA
wspierała generała Pinocheta, który był dużo większym zbrodniarzem niż
Jaruzelski, a w każdym razie ma na koncie więcej ofiar. Gdyby dla interesów
Ameryki trzeba było poświęcić Polskę, prawdopodobnie władze amerykańskie nie
miałyby żadnych skrupułów.
Różnica między okupacją hitlerowską a Polską Ludową jest oczywista – tam
okupant był obcy, tu rządzili polscy komuniści. Władza mówiła tym samym
językiem co społeczeństwo, państwo nazywało się Polska a nie „Generalne
Gubernatorstwo”. Dlatego współdziałanie z hitlerowcami było przeciwko Polsce i
narodowi polskiemu, natomiast udział w rządach po 1945 roku często był służbą
na rzecz Polski. Na Śląsku gdzie mieszkam więcej dobrego zrobił „kolaborant”
generał Ziętek niż szczery patriota Marek Kempski.
Kukliński w swoim mniemaniu działał na rzecz Polski, ale to jego słowa i jego
zwolenników. Są one tak samo bezwartościowe jak słowa gen. Jaruzelskiego.
Zauważ, że ci, którzy z racji sprawowanych urzędów mają większą wiedzę o tej
sprawie – prezydenci Wałęsa i Kwaśiewski, kolejni ministrowie obrony z różnych
opcji – nie wydają tak jednostronnych opini.
A Twoja definicja bohaterstwa to już mnie całkiem poraża. Rozumiem, ze uważasz
za bohaterów wojowników z Al.-kaidy, który dla celów wyższych(z pobudek
religijnych) poświęcają własne życie. A coś takiego jak ocena moralna?
Kukliński byłby dla mnie bohaterem gdyby włączył się w struktury demokratycznej
opozycji. Być może zostałby wtedy zwolniony z armii, ale po 1989 roku nikt nie
wątpiłby w jego bohaterstwo(poza Kaganem i jemu podobnymi). Jednak wybrał
służbę na rzecz obcego państwa. Kim więc są ci, którzy służyli Polsce Ludowej,
uważając ją za swoją ojczyznę, np. Oskar Lange, Aleksander Gieysztor czy choćby
Andrzej Olechowski? Taki superszpieg Marian Zacharski jest dla mnie moralnie
dużo czystszy niż Kukliński.
Ale teraz obowiązuje nas nowa wersja hagiograficznej historii zgodnie z którą
Solidarność to była banda nieodpowiedzialnych gówniarzy, w dodatku naszpikowana
szpiegami, a komunizm w pojedynkę obalił dzielny pułkownik(Ludowego Wojska
Polskiego) Ryszard Kukliński. A na straży tej interpretacji stoi dziennikarz
PRL-owski Józef Szaniawski. Nóż się w kieszeni otwiera...




Temat: miejsce dla zdrajcy?
Gość portalu: P-77 napisał(a):

> Diabełku drogi!
>
> Nie rozumiem twojego zastrzeżenia, wszystkie poglądy na forum mają charakter
> prywatny.
> Twoje definicje są aż zanadto proste i niestety pełno w nich dziur.
> Jeśli przyjąć twoją definicję zdrady, to trudno uznać członków PZPR za
> zdrajców, w końcu żadnej obietnicy nie składali a nawet przeciwnie – tow.
>
> Gomułka obiecał „Władzy raz zdobytej nigdy nie oddamy”. Już prędzej
> za zdrajcę
> można by uznać marszałka Rydza Śmigłego, który we wrześniu 1939 zostawił
> walczących żołnierzy na pastwę losu i uciekł do Rumunii. Pod twoją definicję
> pasuje jak znalazł.
> Rząd PRL nie uznawany? A przepraszam przez kogo? Rząd PRL uznawany był przez
> całą społeczność międzynarodową. PRL była syfem, ale było to jedyne państwo
> polskie. Innego nie było. Rząd londyński był tak samo zależny od Wielkiej
> Brytanii jak PKWN od ZSRR a w czasach komuny nikt – nawet opozycja –
> ; nie
> traktował go poważnie. Po wojnie uznawały go tylko frankistowska Hiszpania,
> muzułmańska Turcja i Watykan.
> Sam napisałem, że Kukliński nie był zdrajcą, ale przyjąłem prawną definicję
> zdrady z kodeksu karnego. Kukliński nie zmierzał do pozbawienia Polski
> niepodległości, pozbawienia obszaru ani zmiany konstytucyjnego ustroju i w
tym
> sensie nie popełnił zbrodni zdrady. Działał jednak na rzecz obcego państwa, a
> władze amerykańskie miały(i mają) nasz kraj w „głębokim poważaniu”.
> CIA
> wspierała generała Pinocheta, który był dużo większym zbrodniarzem niż
> Jaruzelski, a w każdym razie ma na koncie więcej ofiar. Gdyby dla interesów
> Ameryki trzeba było poświęcić Polskę, prawdopodobnie władze amerykańskie nie
> miałyby żadnych skrupułów.
> Różnica między okupacją hitlerowską a Polską Ludową jest oczywista – tam
> okupant był obcy, tu rządzili polscy komuniści. Władza mówiła tym samym
> językiem co społeczeństwo, państwo nazywało się Polska a nie „Generalne
> Gubernatorstwo”. Dlatego współdziałanie z hitlerowcami było przeciwko Pol
> sce i
> narodowi polskiemu, natomiast udział w rządach po 1945 roku często był służbą
> na rzecz Polski. Na Śląsku gdzie mieszkam więcej dobrego zrobił „kolabora
> nt”
> generał Ziętek niż szczery patriota Marek Kempski.
> Kukliński w swoim mniemaniu działał na rzecz Polski, ale to jego słowa i jego
> zwolenników. Są one tak samo bezwartościowe jak słowa gen. Jaruzelskiego.
> Zauważ, że ci, którzy z racji sprawowanych urzędów mają większą wiedzę o tej
> sprawie – prezydenci Wałęsa i Kwaśiewski, kolejni ministrowie obrony z ró
> żnych
> opcji – nie wydają tak jednostronnych opini.
> A Twoja definicja bohaterstwa to już mnie całkiem poraża. Rozumiem, ze
uważasz
> za bohaterów wojowników z Al.-kaidy, który dla celów wyższych(z pobudek
> religijnych) poświęcają własne życie. A coś takiego jak ocena moralna?
> Kukliński byłby dla mnie bohaterem gdyby włączył się w struktury
demokratycznej
>
> opozycji. Być może zostałby wtedy zwolniony z armii, ale po 1989 roku nikt
nie
> wątpiłby w jego bohaterstwo(poza Kaganem i jemu podobnymi). Jednak wybrał
> służbę na rzecz obcego państwa. Kim więc są ci, którzy służyli Polsce
Ludowej,
> uważając ją za swoją ojczyznę, np. Oskar Lange, Aleksander Gieysztor czy
choćby
>
> Andrzej Olechowski? Taki superszpieg Marian Zacharski jest dla mnie moralnie
> dużo czystszy niż Kukliński.
> Ale teraz obowiązuje nas nowa wersja hagiograficznej historii zgodnie z którą
> Solidarność to była banda nieodpowiedzialnych gówniarzy, w dodatku
naszpikowana
>
> szpiegami, a komunizm w pojedynkę obalił dzielny pułkownik(Ludowego Wojska
> Polskiego) Ryszard Kukliński. A na straży tej interpretacji stoi dziennikarz
> PRL-owski Józef Szaniawski. Nóż się w kieszeni otwiera...

I tenże Szaniawski, pisał wiernopoddańcze listy do generała Jaruzelskiego,
proponując mu swoje usługi, w ramach ekspiacji za grzechy.

>




Temat: Co za czlowiek! Czapki z glow. Idzie Leski.
Co za czlowiek! Czapki z glow. Idzie Leski.
www.prawica.net/modules.php?name=News&file=article&sid=962
Zemsta na Powstańcu Warszawskim

(...)

Kazimierz Leski był inżynierem mechanikiem, praktykującym w holenderskich
stoczniach, gdzie z biegiem czasu był głównym projektantem niektórych statków
i okrętów. We wrześniu 1939 roku walczył jako lotnik. Pierwszego dnia inwazji
sowieckiej na Polskę, 17 września 1939 roku został zestrzelony przez
Sowietów, był ciężko kontuzjowany, następnie trafił do niewoli niemieckiej.

Uciekł z jenieckiego obozu i zaczął pracę w konspiracji organizując wywiad i
kontrwywiad. W II Oddziale Komendy Głównej AK działał w Komórce 666
zajmującej się przerzutami kurierów za granicę. Kazimierz Leski znany był z
niesamowitej odwagi. Kilkakrotnie w mundurze niemieckiego generała podróżował
do Francji (czasem nawet aż do Hiszpanii) z ocenami dla Rządu Londyńskiego,
wizytował niemieckie sztaby (sic), w tym sztab armii feldmarszałka von
Rundstedta!

W 1942 roku mimo woli brał udział jako „ekspert ze Wschodu” w inspekcji
budowy umocnień na Wale Atlantyckim! Leski był wciągany w tego typu akcje,
bowiem kiedy przyjeżdżał do Paryża w niemieckim mundurze to musiał zgłaszać
się do niemieckiej komendantury po kartki żywnościowe i skierowania do
hotelu, skąd go zapraszano do w/w akcji, jako eksperta ze wschodniego frontu.
Oczywiście nie mógł tym zaproszeniom odmawiać. Trzeba było mieć nerwy ze
stali, znać świetnie niemiecki i francuski, aby wytrzymać tego typu
konfrontacje.

W 1944 roku, w Powstaniu Warszawskim dowodził kompanią AK w okolicach Sejmu i
Alej Ujazdowskich. Od października 1944 r. został szefem Sztabu Obszaru
Zachodniego AK, następnie Delegatury Sił Zbrojnych na Kraj. W chwili wejścia
Sowietów do Polski podjął pracę w swym ukochanym zawodzie w Stoczni Gdańskiej
nad jej odbudową, utrzymując cały czas kontakt z podziemiem. Trwało to bardzo
krótko, już w 1945 r. został aresztowany. Zdołał uciec z samochodu UB.
Ponownie został aresztowany.

W procesie I Komendy WiN, po torturowaniu i patriotycznej postawie podczas
procesu, sąd skazał go na 12 lat więzienia. Wyrok zmniejszono do sześciu lat.
Po odbyciu kary w niezwykle surowych warunkach, Kazimierza Leskiego skazano
ponownie na 10 lat "za współpracę z okupantem.” Wyszedł po odbyciu niespełna
połowy kary, w 1955 roku. Po odzyskaniu suwerenności przez Polskę w 1989 roku
został przewodniczącym Związku Powstańców Warszawskich.

W PRL nie chciano skorzystać z jego wybitnych kwalifikacji inżyniera budowy
okrętów. Z trudem „utrzymał się” na stanowisku redaktora naukowego w
wydawnictwie, a następnie był stale szykanowany jako p.o. dyrektora naukowego
Ośrodka Informacji Naukowej PAN, gdzie w pionierski sposób zajmował się w
latach 1962-78 bojkotowaną w tej placówce, z uwagi na jego osobę,
informatyzacją wyszukiwania informacji naukowej i automatyzacją tłumaczeń.

Wprawdzie w 1956 r. został rehabilitowany, ale dopiero w 1972 r. przyznano mu
dodatek do renty inwalidzkiej za krzyż Virtuti Military, bowiem 16 lat
trwało „wypisanie” go z rejestru skazanych. Z dr. K. Leskim zetknąłem się
kilka razy na informatycznych konferencjach, zawsze intrygowała mnie jego
niebanalna postawa, indywidualność, szlachetna a nawet piękna twarz.

Wiedziałem, że jest „zasłużonym” działaczem, ale wówczas określenie to
pasowało do przywracanych do łask b. działaczy KPP, czy PPR. Nie było w PRL
zwyczaju afiszowanie się swoim prawdziwym życiorysem. Tak też robił ten
skromny, ale Wielki Bohater, wobec którego spłacam teraz ten dług
niedoinformowania.

Życie Kazimierza Leskiego wymaga filmu, ale zanim znajdą się środki na jego
realizację wnioskuję, aby Jego imieniem nazwać Ośrodek Informacji Naukowej
PAN oraz jedną z ulic w Warszawie, możliwie w rejonie gdzie walczył w
Powstaniu, np. Na Skarpie Leskiego. Myślę, że prezydent Warszawy, Lech
Kaczyński, tak czuły na sprawę Powstania Warszawskiego sprawi, że mój wniosek
zostanie zrealizowany, a także inni bohaterowie Powstania zostaną podobnie
uhonorowani.

Andrzej Targowski

OBSERWACJE Z USA
więcej tekstów autora...

- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
Kazimierz Leski, Życie niewłaściwie urozmaicone, Wspomnienia oficera wywiadu
i kontrwywiadu AK. Warszawa: PWN, 1989 r. s. 600. Zajrzyj do działu Lektury.




Temat: [...]

Gazeta.pl > Kraj > Informacje Środa, 23 października 2002

PiS i PO ponownie skarżą ustawę lustracyjną do Trybunału Konstytucyjnego

PAP 23-10-2002

Naruszenie konstytucyjnych zasad: równości wobec prawa, określoności przepisów
prawnych, jawności życia publicznego i prawa do informacji - takie zarzuty
postawili podpisanej przez prezydenta ustawie lustracyjnej posłowie PiS i PO w
nowym wniosku do Trybunału Konstytucyjnego.

Tydzień temu prezydent Aleksander Kwaśniewski podpisał nowelizację ustawy
lustracyjnej, której istotą jest wyłączenie spod lustracji wywiadu i
kontrwywiadu PRL.

Wniosek podpisany przez grupę posłów PiS i Platformy Obywatelskiej wpłynął już
do Trybunału Konstytucyjnego. "Wierzymy, że wygramy także i tym razem" - mówił
w środę dziennikarzom Kazimierz Ujazdowski (PiS), który ma prezentować sprawę
przed TK. Ocenił, że Trybunał, który już zajmował się tą ustawą, zna ją na tyle
dobrze, że może wydać wyrok "jeszcze przed Bożym Narodzeniem".

Naruszenie zasady równości wobec prawa polega - według wnioskodawców - na
niesłusznym zróżnicowaniu sytuacji prawnej osób publicznych, które w
przeszłości współpracowały z SB i z wywiadem lub kontrwywiadem. "Postanowienia
ustawy lustracyjnej w obecnym kształcie to zachęta do tego, by kłamać w
majestacie prawa. Ta ustawa jest antykonstytucyjna. Współpracownicy wywiadu i
kontrwywiadu nierzadko dokonywali przecież czynów ohydnych" - mówił Ujazdowski
na konferencji prasowej.

Naruszenie zasady "określoności" prawa polega na niezgodnym z prawem zmienianiu
przepisów. "SLD z uporem godnym lepszej sprawy, jak nie drzwiami to oknem,
próbuje zmienić tę ustawę". "Teraz mamy ustawę, która w sposób jaskrawy i
niedwuznaczny paraliżuje lustrację i utrwala koncepcję państwa partyjnego. To
ciągłe powracanie do nowelizacji lustracji świadczy, że jest tu jakiś interes
rządzących" - mówił reprezentujący Platformę Bogdan Klich.

W przekonaniu wnioskodawców, taka zmiana lustracji przeczy konstytucyjnym
zasadom jawności życia publicznego i gwarancji prawa do informacji o
przeszłości osób publicznych.

Wyłączenie spod lustracji wywiadu, kontrwywiadu i służby ochrony granic Klich
nazwał "zbiorowym zniekształceniem polskiej pamięci i dalszą rehabilitacją
PRL". "Preambuła naszej konstytucji mówi wyraźnie, że Polska jest niepodległa i
suwerenna od 1989 r. a nie od 1945 r." - podkreślał Ujazdowski.

W lipcu Senat przyjął projekt nowelizacji jako własną inicjatywę ustawodawczą.
Jest ona powrotem do części zapisów lutowej nowelizacji ustawy lustracyjnej,
uchylonych w czerwcu przez Trybunał Konstytucyjny. Trybunał uznał tryb
uchwalenia lutowej zmiany za niezgodny z konstytucją.

Po orzeczeniu TK, SLD przeprowadził w Senacie, przy sprzeciwie opozycji,
ponowną nowelizację ustawy, wyłączającą spod lustracji wywiad, kontrwywiad i
służby ochrony granic PRL. We wrześniu propozycje Senatu - głosami SLD, UP oraz
Samoobrony - bez ważniejszych zmian przyjął Sejm.

Według opozycji, była to kolejna próba zmiany prawa, by lustracji uniknęli
liderzy SLD: Józef Oleksy, Jerzy Jaskiernia (oczyszczony przez Sąd Lustracyjny
I instancji - PAP) oraz szef Kancelarii Premiera Marek Wagner.

Z kolei SLD wielokrotnie podkreślał, że wyłączenie wywiadu i
kontrwywiadu "ucywilizuje" lustrację, gdyż - według Sojuszu - nie można na
jednej płaszczyźnie stawiać donoszenia do SB oraz np. zdobywania ważnych
informacji dla wywiadu bądź zdobywania informacji o obcych szpiegach w Polsce.

Natomiast Rzecznik Interesu Publicznego Bogusław Nizieński krytycznie oceniał
nowelizację ustawy. Argumentował, że wyłączałaby ona spod lustracji "cały
wywiad i kontrwywiad", co oznaczałoby "pozostawienie dla lustracji nielicznych
resztek".

Agent "Alek" bezpieczny ponownie,nastepny unik przed prawda wykonany
po mistrzowsku.Nie ma co! Moskiewska szkola towarzyszy z Prawdy swoje robi.

W przekonaniu wnioskodawców, taka zmiana lustracji przeczy konstytucyjnym
zasadom jawności życia publicznego i gwarancji prawa do informacji o
przeszłości osób publicznych.




Temat: Krótka historia katolewicy w Polsce
Krótka historia katolewicy w Polsce
haggard.w.interia.pl/katolib.html
W Polsce katolicyzm liberalny bardzo długo był - przynajmniej jako wyraźnie
wyodrębniony i wpływowy nurt - nieobecny, pozostając co najwyżej przekonaniem
wąskiego grona pojedynczych osób; dobitnie zaznaczył swoją obecność dopiero
po 1945 w postaci środowiska wydającego krakowski "Tygodnik Powszechny" i
miesięcznik "Znak" (J. Turowicz, S. Stomma, J. Woźniakowski i in.), do
którego po 1956 dołączyli, skłaniający się nawet ku "socjalizmowi
chrześcijańskiemu", PAX-owscy secesjoniści z "Więzi" (T. Mazowiecki, W.
Wieczorek i in.); swoją wyjątkową i zupełnie nieproporcjonalną do
powszechnego oblicza katolicyzmu polskiego pozycję nurt ten zawdzięczał
również splotowi zewnętrznych okoliczności historycznych: sprawujący z
nadania Kremla władzę w niesuwerennej PRL komuniści margines swobody
(zlikwidowany czasowo jedynie w okresie szczytowego natężenia antykościelnego
terroru 1953-56) woleli pozostawić raczej grupie liberalnej, lewicującej i
wrogiej nacjonalizmowi oraz modelowi "Polaka-Katolika", aniżeli środowiskom
tradycyjnie katolickim i narodowym, z drugiej zaś strony przedstawiciele tego
nurtu, świadomie z góry wykluczający społeczną aktywność katolicyzmu
(słynny "minimalizm katolicki", proklamowany przez S. Stommę, "Znak" 3/1946)
i - wbrew szerzonej już od lat 70. legendzie "niezłomności" (A. Micewski,
Współrządzić czy nie kłamać? Pax i Znak w Polsce 1945-1976, Paryż 1979; R.
Jarocki, Czterdzieści pięć lat w opozycji (o ludziach "Tygodnika
Powszechnego"), Kraków 1990; J. Żakowski, Pół wieku pod włos, czyli życie
codzienne "Tygodnika Powszechnego" w czasach heroicznych, Kraków 1999) -
przystający na bardzo daleko idące kompromisy z rządzącymi, mieli jednak na
tyle poczucia smaku i przyzwoitości, że nie skompromitowali się takimi
formami kolaboracji oraz tak jawnymi herezjami, jak "katolicy społecznie
postępowi" z PAX; w tej sytuacji "Tygodnik Powszechny", jako jedyne pismo nie
kontrolowane bezpośrednio przez reżim komunistyczny i jedyne, w którym
wypadało pisać ludziom przyzwoitym, uzyskał - zwłaszcza w okresie stanu
wojennego - zupełnie niepowtarzalny status trybuny całej opozycji
antykomunistycznej, a jednocześnie - korzystając z posiadanego monopolu na
reprezentowanie katolicyzmu w życiu intelektualnym, jak również ze
sprzyjającej aury w Kościele "posoborowym" - mógł szerzyć pośród inteligencji
katolickiej idee k.l.; w zmienionej po 1989 konfiguracji sytuacja ta
powtórzyła się, choć już na mniejsza skalę, w tym sensie, że choć grupa ta
utraciła już monopol reprezentacji, to jest wykorzystywana - tym razem przez
lewicowo-liberalną "klasę polityczno-medialną" - do antagonizowania środowisk
katolickich i nawet wywoływania podziałów w łonie samego Episkopatu, poprzez
przeciwstawianie tendencjom rozpoznawanym i piętnowanym
jako "zamknięte", "fundamentalistyczne", "integrystyczne", "ksenofobiczne", "a
ntysemickie", "populistyczne" i "antyeuropejskie" -
katolicyzmu "otwartego", "tolerancyjnego", "ekumenicznego", "światłego"
i "proeuropejskiego"; w tym celu sama egzystencja "Tygodnika Powszechnego",
który z chwilą stanięcia się nieoficjalnym organem formacji używającej
kolejno nazw: ROAD - Unia Demokratyczna - Unia Wolności, stracił większość
swoich dawnych czytelników i współpracowników, i samodzielnie nie utrzymałby
się na rynku, jest sztucznie podtrzymywana przez koncern medialny "Agora",
wydający m.in. "Gazetę Wyborczą".

Czyli określenie "księża-patrioci" albo "katolicy postępowi" bardziej pasuje
do środowisk związanych z TP a nie do Radia Maryja.




Temat: Krótka historia katolewicy w Polsce
yossi, mam stypedium dla ciebie
za dobra robote. Czesciowo placone przez Sorosa. Dla bojownikow jak
ty.yossarian18 napisał:

> haggard.w.interia.pl/katolib.html
> Czyli określenie "księża-patrioci" i "katolicy postępowi" bardziej pasuję do
> środowisk związanych z TP niż RM.
>
>
> "W Polsce katoliczym liberalny bardzo długo był - przynajmniej jako wyraźnie
> wyodrębniony i wpływowy nurt - nieobecny, pozostając co najwyżej przekonaniem
> wąskiego grona pojedynczych osób; dobitnie zaznaczył swoją obecność dopiero
> po 1945 w postaci środowiska wydającego krakowski "Tygodnik Powszechny" i
> miesięcznik "Znak" (J. Turowicz, S. Stomma, J. Woźniakowski i in.), do
> którego po 1956 dołączyli, skłaniający się nawet ku "socjalizmowi
> chrześcijańskiemu", PAX-owscy secesjoniści z "Więzi" (T. Mazowiecki, W.
> Wieczorek i in.); swoją wyjątkową i zupełnie nieproporcjonalną do
> powszechnego oblicza katolicyzmu polskiego pozycję nurt ten zawdzięczał
> również splotowi zewnętrznych okoliczności historycznych: sprawujący z
> nadania Kremla władzę w niesuwerennej PRL komuniści margines swobody
> (zlikwidowany czasowo jedynie w okresie szczytowego natężenia antykościelnego
> terroru 1953-56) woleli pozostawić raczej grupie liberalnej, lewicującej i
> wrogiej nacjonalizmowi oraz modelowi "Polaka-Katolika", aniżeli środowiskom
> tradycyjnie katolickim i narodowym, z drugiej zaś strony przedstawiciele tego
> nurtu, świadomie z góry wykluczający społeczną aktywność katolicyzmu
> (słynny "minimalizm katolicki", proklamowany przez S. Stommę, "Znak" 3/1946)
> i - wbrew szerzonej już od lat 70. legendzie "niezłomności" (A. Micewski,
> Współrządzić czy nie kłamać? Pax i Znak w Polsce 1945-1976, Paryż 1979; R.
> Jarocki, Czterdzieści pięć lat w opozycji (o ludziach "Tygodnika
> Powszechnego"), Kraków 1990; J. Żakowski, Pół wieku pod włos, czyli życie
> codzienne "Tygodnika Powszechnego" w czasach heroicznych, Kraków 1999) -
> przystający na bardzo daleko idące kompromisy z rządzącymi, mieli jednak na
> tyle poczucia smaku i przyzwoitości, że nie skompromitowali się takimi
> formami kolaboracji oraz tak jawnymi herezjami, jak "katolicy społecznie
> postępowi" z PAX; w tej sytuacji "Tygodnik Powszechny", jako jedyne pismo nie
> kontrolowane bezpośrednio przez reżim komunistyczny i jedyne, w którym
> wypadało pisać ludziom przyzwoitym, uzyskał - zwłaszcza w okresie stanu
> wojennego - zupełnie niepowtarzalny status trybuny całej opozycji
> antykomunistycznej, a jednocześnie - korzystając z posiadanego monopolu na
> reprezentowanie katolicyzmu w życiu intelektualnym, jak również ze
> sprzyjającej aury w Kościele "posoborowym" - mógł szerzyć pośród inteligencji
> katolickiej idee k.l.; w zmienionej po 1989 konfiguracji sytuacja ta
> powtórzyła się, choć już na mniejsza skalę, w tym sensie, że choć grupa ta
> utraciła już monopol reprezentacji, to jest wykorzystywana - tym razem przez
> lewicowo-liberalną "klasę polityczno-medialną" - do antagonizowania środowisk
> katolickich i nawet wywoływania podziałów w łonie samego Episkopatu, poprzez
> przeciwstawianie tendencjom rozpoznawanym i piętnowanym
> jako "zamknięte", "fundamentalistyczne", "integrystyczne", "ksenofobiczne", "a
> ntysemickie", "populistyczne" i "antyeuropejskie" -
> katolicyzmu "otwartego", "tolerancyjnego", "ekumenicznego", "światłego"
> i "proeuropejskiego"; w tym celu sama egzystencja "Tygodnika Powszechnego",
> który z chwilą stanięcia się nieoficjalnym organem formacji używającej
> kolejno nazw: ROAD - Unia Demokratyczna - Unia Wolności, stracił większość
> swoich dawnych czytelników i współpracowników, i samodzielnie nie utrzymałby
> się na rynku, jest sztucznie podtrzymywana przez koncern medialny "Agora",
> wydający m.in. "Gazetę Wyborczą".




Temat: Rozpoczął się pogrzeb płk. Kuklińskiego
MICHMIKOWI, TOBIE I WSZYSTKIM PIEWCOM "PATRIOTY" W. JARUZELSKIEGO, którzy
pojawią sie w dyskucji o ŚP Pułkowniku Kuklińskim kilka faktów z życiorysu WJ:
- 14.06.1941 r. zsyłka rodziny na Sybir,
- w październiku 1941 poinformowany o tworzeniu się Armii Polskiej w Związku
Sowieckim nie zaciąga się do armii,
- 4.06.1942 po powrocie z łagru umiera w Bijsku ojciec Generała.
Nasz "bohaterski" rodak odważy się odwiedzić grób własnego ojca po .... 48
latach.
- w lipcu 1943 zostaje POWOŁANY do wojska w armii Związku Sowieckiego (obcego
państwa) i skierowany do szkoły oficerskiej dla czerwonoarmistów w Riazaniu by
po szkoleniu dostać przydział do 2 DP berligowców. Promocję na stopień
oficerski otrzymał wraz następnym bohaterem F. Siwicki.
dalej już szybko:
1944 - 1945 walka w Polsce, Wał Pomorski itd.
1945-1947 - walka z UPA ale i z polskimi "bandami" m. in. organizacją WiN na
terenie powiatów: Piotrkowskiego i Radomskiego.
- 1947-1957 dalszy ciąg sławy i chwały czyli: Centrum Wyszkolenia Piechoty,
wykładowca w szkołach wojskowych, oraz w Głównym Zarządzie Wyszkolenia Bojowego.
- 1957 - 1960 m. in. dowódca 12 Dywizji Piechoty,
- 1960-1965 sama kwintesencja patriotycznej postawy, czyli Szef Głównego
Zarządu Politycznego Wojska "Polskiego". Dla niezorientowanych - szef
wszystkich wojskowych politruków, czyli wyjątkowo zasłużonej dla marksizmu -
leninizmu grupy oficerów politruków i donosicieli, pogardzanej przez nawet
większość kadry Ofierskiej LWP.
- 1965-1968 dalszy awans tj. Szef Sztabu Generalnego LWP.
- 1968-1990 minister obrony narodowej. Już od samego początku zaszczytnie służy
walce o wolność i demokrację. Na początku kwietnia 1968 po bohaterskim udziale
w hucpach grupy Moczarowskiej ("marzec '68) zostaje mianowany Ministrem Obrony
Narodowej. Sierpień 1968 bohaterski udział w oswobodzeniu bratniej
Czechosłowacji. Nota bene "nasz" narodowy bohater tłumaczy się, że w 1968 był
świeżym ministrem, a tak w ogóle na początku sierpnia 1968 r był na urlopie
(chyba na Krymie ?) i nic nie wiedział. Dalszy ciąg kariery to m. in. grudzień
1970 - bez komentarza, i dalej cierpiąc i płacząc na losem Polski dociągnął
Wojciech do 1980 r. by już w na jesieni 1980 r. podjąć się opracowania planów
wprowadzenia stanu wojennego. Dalej już z górki. 1981 premier PRL, I sekretarz
KC PZPR, no i 13 grudnia 1981 ocalenie Polski. Ten okres pominę milczeniem.
- 1988- 1990 nasz heros powodowany współczuciem i racja stanu (ekonomicznym
bankructwem gospodarki socjalistycznej) doprowadza do obrad okrągłego stołu.
Wreszcie wybrany w 1989 r. przez okrągłostołowy Sejm na PREZYDENTA.
Po drodze mały epizodzik, dokładnie jak LUMP z dzisiejszych gorących wiadomości
ONETU, który dla zatarcia śladów spalił mieszkania swoich ofiar, nasz bohater
powodowany troską nakazuje spalić dokumenty z posiedzeń Biura Politycznego KC
PZPR, zacierając ślady propolskiej działalności tego gremium "patriotów" -
faktycznie decydujących o losach Narodu. Jeszcze tylko błogosławieństwo na
puszczenie z dymem dokumentów działalności Służby Bezpieczeństwa i z tych
popiołów powstaje kochający Polskę MĄŻ STANU.
Na koniec fragment wspomnień siostry MĘŻĄ STANU z 1939 opisujący wkroczenie
wojsk radzieckich na tereny RP: "Miasteczko było udekorowane czerwonymi
flagami, jacyś osobnicy - byli to w większości Żydzi - biegali po mieście z
czerwonymi opaskami i chwytali polskich oficerów, którzy pojawiali się z
rozbitych oddziałów, zamykali ich w stajniach i chlewach i, jak mówiono mieli
rozstrzeliwać. Gdy nadjechał nasz tabor wywiązała się strzelanina. I wtedy
pierwszy i oby ostatni raz widziałam ludzi prowadzonych na rozstrzał, Byli to z
kolei wspomniani przeze mnie osobnicy pojmani przez polskich żołnierzy, a
pastwiący się poprzednio nad polskimi oficerami."
Z pozdrowieniem dla kumpli Wojciecha, Czesława i Jurka - Historia.




Temat: A dlaczego Jarek Kaczyński nie był internowany
Internowany Andrzej Szczypiorski TW "MIREK"
Nieoficjalnie
SZCZYPIORSKI ANDRZEJ (1924-2000), syn A. Szczypiorskiego. Polski prozaik,
publicysta. Uczestnik powstania warszawskiego w szeregach AL, w latach 1944-
1945 więzień Sachsenhausen-Oranienburg.

W 1946-1947 studiował na Wydziale Konsularno-Dyplomatycznym Akademii Nauk
Politycznych w Warszawie. W 1948-1951 redaktor dziennika Życie Warszawy, w 1951-
1956 kierownik literacki Teatru Śląskiego w Katowicach, w 1956-1958 radca
ambasady PRL w Danii, w 1958-1964 redaktor Polskiego Radia w Warszawie, w 1965-
1975 redaktor tygodnika Polityka, w 1971-1975 w redakcji miesięcznika Odra
(Wrocław). W 1989-1991 senator RP.

Znany i ceniony polski pisarz i publicysta został pozyskany na tajnego
współpracownika w latach pięćdziesiątych. Przyjął kryptonim "MIREK". Niemal
cała jego bliższa i dalsza rodzina miała od dawna silne związki z UB. Wyjątkiem
był tu jego ojciec. Ale już wszyscy bracia i siostry ojca pracowali dla
bezpieki w randze kapitanów i majorów. Wszyscy należeli do Polskiej Partii
Robotniczej i później do PZPR. Wśród najbliższej rodziny S. było około siedmiu
takich osób. Żona brata jeszcze przed wojną była członkiem Komunistycznego
Związku Młodzieży Polskiej i Komunistycznej Partii Polski, a już od stycznia
1942 roku należała do PPR. Była łączniczką i sekretarką Pawła Findera i
Marcelego Nowotki. Po wojnie pracowała w milicji. On sam w młodości był
aktywistą ZMP, potem PZPR.

Okres stalinowski Szczypiorski spędził, by posłużyć się jego własnym
określeniem - "jak mysz pod miotłą". Tą miotłą było Polskie Radio w Katowicach,
gdzie trafił w 1951 roku. Wcześniej był: w 1947 roku członkiem kolegium
redakcyjnego pisma "Gromada", w 1948 r. dziennikarzem "Życia Warszawy", w
latach 1949-51 kierował mutacją tego pisma w Lublinie i Radomiu. Jako
szczególnego rodzaju szykana jawi się wysłanie Szczypiorskiego na placówkę
dyplomatyczną do Danii w charakterze attache kulturalnego. Oczyszczony w ten
sposób wrócił do kraju, by podjąwszy współpracę z Polskim Radiem umoralniać
naród wygłaszanymi w każdą niedzielę felietonami.

W 1954 roku wszedł w kontakt z jednym z wydziałów Departamentu I Ministerstwa
Bezpieczeństwa Publicznego. Dwukrotnie wyjeżdżał do Anglii pomagając bezpiece w
sprowadzeniu do kraju własnego ojca. Jako współpracownik wywiadu wyjechał do
Danii na placówkę dyplomatyczną. Został przeszkolony w zakresie służby
wywiadowczej. Zobowiązanie i pisemnie postawione zadania podpisał własnoręcznie
nazwiskiem i pseudonimem. W Danii przebywał stosunkowo krótko. Został stamtąd
wyrzucony za malwersacje. Udowodniono mu prowadzenie nielegalnych kombinacji o
charakterze finansowym. W 1963 roku oficer wywiadu przeprowadził z nim dwie
rozmowy operacyjne, w czasie których S. potwierdził swą wolę współpracy z SB.
Jeszcze wielokrotnie, przy okazji wyjazdów zagranicznych, był "zadaniowany"
przez wywiad. Podpisywał wyznaczane mu zadania i kolejne zobowiązania. Nigdy
nie odnaleziono dokumentów, które świadczyłyby o zaprzestaniu współpracy. W
latach sześćdziesiątych S. był aktywnym publicystą głoszącym ideały PZPR.
Dopiero w latach 70-tych zaczął odgrywać rolę jednego ze sztandarowych
opozycjonistów.

Ale nie on, słynny pisarz, głosiciel prawd moralnych, "wielki nauczyciel
narodu", jest głównym bohaterem tego opowiadania. Esbecka tradycja rodzinna
przeszła na syna, którego w absolutnej tajemnicy przed S. bezpieka pozyskała
jako TW "GAWEŁ".

Przez wiele lat skutecznie donosił na rodzonego ojca za bardzo duże jak na
owe czasy pieniądze. Zresztą, nie tylko donosił. Dwukrotnie umożliwił SB
spenetrowanie mieszkania S.

Oficjanie:
www.culture.pl/pl/culture/artykuly/os_szczypiorski_andrzej
Urodził się w 1924, w Warszawie, prozaik i publicysta. W okresie okupacji
hitlerowskiej żołnierz Armii Ludowej. Uczestnik powstania warszawskiego, po
kapitulacji więzień obozu w Sachsenhausen. Zmarł 16 maja 2000 w Warszawie.

Debiutował w 1946 r. na łamach prasy jako publicysta. Od r. 1955, kiedy wydał
swój pierwszy zbiór opowiadań, ogłosił ponad 20 tomów prozy, w tym powieści,
zbiory reportaży i felietonów, szkice i eseje. Pod koniec lat 70. Szczypiorski
związał się z opozycją demokratyczną; w stanie wojennym (1981-1982) był
internowany, a w latach 1989-1991 pełnił urząd senatora. Później zrezygnował z
czynnego uprawiania polityki; stał się za to niezwykle cenionym publicystą,
autorytetem moralnym i intelektualnym w Polsce lat 90.




Temat: Proces byłego studenta i dziekana prawa
Gościa podpisanego "Hrabia" odbieram jako stalinowską
awangardę "intelektualną",której jest pewnie pokłosiem .Poziom tego człowieka
jest odzwierciedlony w tej opinii i współczuję mu. wypowiedź jest zamknięta
w "klapkach "uczonego".
Przypominam "HrabiemU", że intelektualną kadrę Polski wymordował Stalin z
Hitlerem, a na pepeszach Wyzwolicielskiej Armii Sowieckiej na 44 lata
zaserwowano Polsce i innym narodom nowy ład, którego przedstawicielem wg mnie
jest "Hrabia" i pan dziekan prawa prof. Kegel.
Chwała "Gazecie",(wydawcą jest "Agora, sadzę, iż "Gazeta" nie robi Jackowi
Bąbce kampanii wyborczej),że ujawniła ten przypadek walki Jacka Bąbki z
układami na linii dziekan prawa Uniwersytetu Wrocławskiego - prof. Kegel -
prokuratura Wrocławska,a w dalszej kolejności sądami wrocławskimi, które jak
podano w tygodniku "Wprost" (sąd okręgowy) jest najgorszy w Polsce.Moim
kryterium jakości sądu jest ilość kasowowanych wyroków przez Sąd Najwyższy", a
sądy wrocławskie w ilości kasowanych wyroków biją rekordy.
Jeżeli prof. Kegel myśli, że znalazł sposob na dyshonorowanie Jacka Bąbki przez
instrumentalne posłużenie się prokuraturą - to sie grubo myli, Jacek Bąbka
znajdzie sprawiedliwość w SN i TK.
"Hrabio" i "Hrabino" wg Was to "Gazeta" wywołała "wilka z lasu" -skoro
sądzicie,że jest to kampania wyborcza na senatora.
Wchodzę w skład Komitetu Wyborczego Jacka Bąbki na senatora, jesteśmy ludźmi,
prawymi i szykanowanymi przez system PRL-owski i III RP.
podwaliny III RP tworzyłam uczestnicząc w akcjach przeciw PRL-owi w 1968, 1980
i 1989 r., promując Jacka Bąbkę mam nadzieję, że prawi ludzie wszystkich nacji
i pogladów, którzy kochają moją i naszą Ojczyznę Polskę a nie "ten kraj", który
był i jest szarpany jak "czerone sukno" przez funkcjonariuszy publicznych
PZPR,UW, AWS,PO -bedą działać w kierunku jaki jest zapisany w Konstytucji -
Polski prawa, w nie kierować się ślepą nienawiścią władzy, która jest w wydaniu
pewnie" intelignta" "Hrabiego".
Jestem "kresową Polką", którą Sowieci w 1945 r. przesiedlili , a na spotkaniu w
auli Leopldina - "Forum Polityki" ,w sprawie budowy "Centrum wypedzonych we
Wroclawiu" rek. Krzemiński tych na siłę przesiedlonych z Zachodniej Ukrainy,
resztki niepomordowanych uczonych, intelektualistów i pozostałych ludzi
nazwał. cyt. " dzicy przesiedleńcy i szabrownicy".
W związku z bełkotem "Hrabiego" postanowiłam zabrać głos i wszystkich tych,
którzy są z Wołynia, Podola, Galicji i ich pottomkowie iddźcie i głosujcie na
Jacka i Bąbkę na prawo, na godność człowieka, broni, każdego-sprzątaczkę czy
profesora.Jego mottem i moim jest Człowiek , ktory jest najwyższym dobrem.
Mam wyższe wykształcenie- jestem elektronikiem na stanowisku specjalisty ale
wynagrodzenie mam niższe niż specjalista po podstawówce w Politechnice
Wrocławskiej.
Z poważaniem inż. Weronika Falikowska




Temat: Schroeder i Powell w Warszawie na rocznicę Pows...
Z bólem i wstydem patrzyłam na Kwaśniewskiego...
To była piękna lekcja historii i chwała Kaczyńskiemu za Muzeum Powstania
Warszawskiego oraz organizację uroczystości. Oklaski jakie dostał były w pełni
zasłużone.
Komuna przez dziesięciolecia bardzo dbała o to, aby Powstanie Warszawskie nie
było przedmiotem zainteresowania społeczeństwa a szczególnie młodzieży. Zadbała
też skrupulatnie aby w jej ocenie "zaplute karły reakcji (sanacji)",trafiły do
więzień, łagrów, obozów, a wyroki śmierci wykonywano na nich w jak najszybszym
terminie. Przez dziesięciolecia ludzie ci doznali krzywd niewyobrażalnych w
cywilizowanym świecie - za walkę o własny kraj, bezgraniczne poświęcenie i
patriotyzm, zostali ponownie, po zakończeniu wojny, unicestwieni przez władze
własnego kraju. Szykanowani, obrażani i wyszydzani byli, o ile dane im było
przeżyć, niechcianymi obywatelami we własnym kraju.
W szkole, a należę do pokolenia powojennego, nigdy nie słyszałam prawdziwej
historii, słowo "patriotyzm" zostało niemal usunięte ze słownictwa i
zastąpione "wielką przyjaźnią polsko-radziecką", a autorytetami byli wyłącznie
przywódcy Wielkiego Brata zza wschodniej granicy i "właściwi" przedstawiciele
świata nauki i kultury.
Czemu zatem dziwić się, że młodzież nie zna historii własnego kraju, nie
przywiązuje wagi do pamiątek narodowych i rodzinnych, nie szanuje starszych,
nie może oprzeć się na autorytetach, nie ma właściwych wzorców i żyje- ta
starszawa przeważnie dziejami po roku 1945, a najmłodsza po roku 1989.
Na szczęście wielu w domach dokształcało się i wiedziało gdzie leży prawda.
Uroczystości obejrzałam "od deski, do deski". Czekałam na to co powie
Schroeder, ale jeszcze niecierpliwiej czekałam co powie Kwaśniewski.
I cóż usłyszałam? Gładziutkie przemówionko a la lata 70-te z podretuszowaną na
wpółczesność propagandą. A gdzie słowo PRZEPRASZAM czy PRZEPRASZAMY? Wszak i on
należy do pokolenia,wprawdzie powojennego, ale wytrwale kultywującego przez
lata młodości i później przyjętą jedynie słuszną linię PZPR i ZSRR. Za "nic"
nie awansowało się w PZPR i nie było przewidywanym na funkcję I Sekretarza.
Ucieczka "w datę urodzenia" nie usprawiedliwia, wręcz przeciwnie, pogłębia
winę. Poza tym jest przedstawiecielem Najwyższej władzy w Państwie -
Prezydentem i to na jego barkach leży odpowiedzialność za czyny i słowa.
Tymczasem nic. Na wiele więcej zdobył się przedstawiciel obcego kraju - Anglii.
Prezydent naszego kraju wydukał jedenie coś o bólu i wstydzie. To naprawdę
wstyd, to niegodne.
A gdzie słowa o represjach władz Polski Ludowej po wojnie, a gdzie słowa
przeprosin, gdzie żal i pokłon przed zakatowanymi w więzieniach i obozach
PRL,gdzie ich nazwiska i przeproszenie rodzin? Ojciec mojej koleżanki, członek
AK w Krakowie przesiedział we Wronkach, z 3-tnie odraczanym wyrokiem śmierci do
1957 roku. Wyszedł kiedy jego córka miała 7 lat i wówczas zobaczył ją poraz
pierwszy, aresztowany tuż przed Świętami Bożego Narodzenia i jej narodzinami.
Nigdy tego okresu nie udało im się "nadrobić". Opowiadał jak jego koleżankę
podczas przesłuchań potraktowali panowie z UB. Kobieta w 7-mym miesiącu ciąży,
mimo bicia i katowania nie chciała wydać koleżanek i kolegów. Położono ją na
betonie, na brzuchu deskę z której "panowie" zrobili sobie huśtawkę. Rezultat
łatwo przewidzieć - ani dziecko, ani ona nie preżyli. Jej winą było to, że była
żolnierzem AK i walczyła o Polskę.
Przykładów można mnożyć. Mam nadzieję, że historia oceni oprawców właściwie i
sprawiedliwie, młode pokolenie będzie uczyło się historii m.in. w Muzeum
Powstania Warszawskiego, a pedagodzy będą godni kształcenia i wychowywania
młodych ludzi od których będzie zależała przyszłość Polski.
"Warszawo ma, widzisz w oku mym łza..."
Mam niedosyt i pewnego rodzaju nawet niesmak.Okazało się bowiem, że
przyzwoiciej potrafili zachować się przedstawiciele krajów alianckich aniżeli
nasi - Kwaśniewski i jego byli partyjni koledzy. Również pan Belka, który o
dziwo tej prawdziwej historii uczył się w domu, ale nic z niej nie zrozumiał
jak się okazuje.
Dlatego czekam na prawdzwiwych przywódców naszego kraju, przyzwoite
potraktowanie historii i właściwą edukację młodzieży.
Obecnym mogę jedynie powiedzieć - wstydźcie się Panowie.Tego poczucia
nieuczciwości i ciągłego kamuflowania własnej przeszłości nie zapijecie pół
litrem czystej po zakończeniu uroczystości. To się nigdy nie udaje. Prędzej czy
później historia i następne pokolenia wystawiają rachunek - jednym pomniki,
drugim ...




Temat: Prymas do abp Huzara: pojednajmy się w prawdzie
ODPOWIEDZ ERESOWI (2)
re:
> O naszych grzechach historycznych trudno znaleźć
> obszerniejsze publikacje.

- Eh tam, o tych naszych rzekomych "grzechach" tez jest mnostwo publikacji,
wlaczajac te napisane przez Ukraincow-obywateli Polski. Wezmy chocby takie
kuriozalne dzielo jak "Ukraincy w Polsce 1944-1989" Drozda i Halagidy.

Pisze eres: "nasze grzechy," skad wydaje sie wynikac ze eres jest Polakiem. Czy
naprawde eres jest Polakiem, czy tylko tak, ahem, udaje Polaka?...

re:
>Wiedzę o pogromach na Chełmszczyźnie,

- Slowo "pogrom" oznacza masowy mord. Czy twierdzi eres ze Polacy dokonali na
Ziemi Chelnmskiej masowych mordow Ukraincow?...

re:
> akcjach odwetowych dostarcza historiografia. Już w maju 1943 r. Polacy
rzucili
> brzemienne w krwawe skutki hasło „odpłaty za Wołyń”.

- Czyzby rzucili to haslo bez powodu, ze zbrodniczej wrecz glupoty, z czystej
nienawisci, czy tez mieli rzeczywiste powody by rzucic to haslo?...

re:
>W marcu 1944 r
> . nastąpiła
> kolejna ofensywa polska przeciw UPA skoordynowana z działaniami walczącej pod
> Włodzimierzem Wołyńskim w ramach akcji „Burza” 27 DP AK. W toku tej
> akcji
> spalono kilkadziesiąt ukraińskich wsi, a w Sahryniu wymordowano całą
ukraińską
> ludność – 500, a wg innych źródeł 800 osób.
> Odrębny rozdział to akcja „Wisła”. O polskim terrorze pisali Szota
> i Szcześniak

- Ale czy pisali prawde? I czy pisali tez ten Szota i Szczesniak o tym co ten
rzekomy "polski terror" poprzedzilo?

re:
>o okrucieństwie wojsk LWP, o stosowaniu zasady
> zbiorowej odpowiedzialności, o tym, że wojska kierowały się przeciw wsiom, a
> nie przeciw partyzantce.

- A czy byla jakas roznica miedzy bandytami upowskimi a chlopami ktorzy
udzielali im pomocy? Czy wielu z tych chlopow nie nalezalo do band upowskich.

re:
>Wedle
> danych UBP tylko od marca do do czerwca 1945 r. z rąk polskich formacji
> podziemnych zginęło przeszło 1500 Ukraińców”.

- Ciekawe jak wiarygodne sa te "dane" stalinowskiej, nafaszerwoanej Moskalami i
innymi nie-Polakami, bezpieki walczacej z polska Armia Podziemna na temat
rzekomych zbrodni tej Armii Podziemnej? A moze to ta sowiecka pseudopolska
bezpieka mordowala Ukraincow a wine za te zbrodnie zwalala na polska Armie
Podziemna? Takie mordy na ukrainskich nacjonalistach bylyby w politycznym
interesie stalinowskich Komunistow.

re:
> Na koniec dodam, że w tym szaleństwie ukraińsko-polskiej nienawiści i
> wzajemnego mordowania były i przypadki współpracy polskich oddziałów leśnych
z
> UPA. Ale to już zupełnie inna historia.

- Bez przesady z tym "szalenstwem polskiej nienawisci," panie eres.

Sumujac, glowna mysl postingu eresa wydaje sie byc nastepujaca: Ukraincy mieli
rzeczywiste powody by nienawidzic (a wiec i mordowac) Polakow.

Natomiast nie znajduje w postingu eresa zadnej message ze Polacy tez mieli
rzeczywiste powody by nie kochac Ukraincow.

Posting eresa - niby usilujacy przedstawic tylko polskie przewiny wobec
Ukraincow, gdyz te przewiny sa rzekomo nieznane, podczas gdy o ukrainskich
przewinach rzekomo dobrze wiadomo - wydaje sie byc w rzeczywistosci proba
przekonania ze to Ukraincy byli ofiarami Polakow, nie na odwrot. Jako taki,
posting eresa wydaje sie nalezec do dlugiej serii ukrainskich zaprzeczen i
falszow historycznych w kwestii stosunkow ukrainsko-polskich.

Eresa powolywanie sie na PRL-owskie zrodla, w tym "zrodla" ubowskie, jeszcze
bardziej podwaza wiarygodnosc tego co on pisze w swoim postingu.

Jesli eres jest rzeczywiscie Polakiem, ktoremu zalezy na prawdzie
historycznej,a nie na falszu historycznym, jakiego niekiedy dopuszczaja sie np.
redaktorzy Gazety Wyborczej,nie powinien poslugiwac sie stereotypem: "To Lachy
rzneli," tylko uwaznie przyjrzec sie rzeczywistym faktom historycznym i
zwiazkom przyczynowo-skutkowym, zarazem kwestionujac nieustannie swoje i cudze
przekonania na temat stosunkow polsko-ukrainskich. Jesli eres nie jest
Polakiem, to co do m,nie moze on sobie myslec i pisac co mu sie zywnie
podoba.

Do tej samej postpeerelowskiej serii co posting eresa wydaje sie tez nalezec
oswiadczenie Kardynala Glempa, a przynajmniej podane przez libertynska KAI jego
fragmenty, takie jak cytowane powyzej slowa: "uparte polonizowanie ruskiej
ludności dzisiejszej Ukrainy ... było ogromną krzywdą dla ludności
zamieszkującej Ukrainę ... krzywdy nagromadzone przez stulecia wybuchły
gwałtowną zemstą i mordami."

Czy to nie zastanawiajace ze niektorzy posluguja sie klamstwem nawet kiedy
nawoluja do mowienia prawdy?
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • chadowy.opx.pl



  • Strona 3 z 4 • Wyszukiwarka znalazła 136 wypowiedzi • 1, 2, 3, 4