Czytasz wypowiedzi wyszukane dla słów: Prezydent Egiptu
Temat: lumpeksy w Izraelu?
lumpeksy w Izraelu?
ostatnio modnie tutaj powiedzieć coś o biedzie w Izraelu
koledzy antysemici nie chcą zauważyć że o Izraelu mówi się, łącznie z
Arabami którzy mają(przynajmniej na razie) obywatelstwo tego kraju!!!!
we wszystkich wskaźnikach mówi się także o nich
wiem że oni w Izraelu mają może z 3 procent wszystkiego, ale biedy mają dużo
więcej
więc wasze misterne próby kreacji "żydowskich osiedli biedy" mijają się z
prawdą
tak idiotycznej propagandy nie chwyta się nawet lewactwo z Izraela
Żydzy naród handlowy
są tam co najwyżej slamsy arabskie
pozdrawiam slumsiarzy arabskich
w USA zawsze od 350 lat przy każdej okazji ludzie wyrażali skrajne poglądy
dotyczy to wszystkich prezydentów, kwestii rasizmu i niewolnictwa kary
śmierci itp
Izraela też
jeśli myślisz że jeden propagandowy text (prawdopodobnie napisany przez
Araba)
jest znakiem że USA przestanie popierać Izrael to nie jesteś partnerem do
dyskusji, sorry
w USA jest ponad sto (100) milionów ortodoksyjnych protestantów (do tego
mających duży przyrost naturalny) którzy popierają Izrael na prostej
zasadzie:
*Jezus był Żydem z Izraela
* w biblii jest napisane, co powinieneś wiedzieć
cytuje z pamięci:
"Abraham spytał się czy jego następca nie może być syn z prostytutki
egipskiej, Bóg odpowiedział mu: Nie! Izmael też będzie wielkim władcą ojcem
narodów, ale nie tutaj! będzie wielkim władcą na wschodzie.
A na tej ziemi (mowa o okolicach Jordanu) będzie panował twój syn
Abraham: ale ja nie mam nawet prawowitego syna!
Bog: dam ci syna i on będzie panował na tej ziemi, będzie ojcem wielkiego
narodu"
i z tego mniej więcej powodu oni zawsze popierają Izrael i polityków
prawicowych, w przeciwieństwie do rzymskich katolików, protestanci podchodzą
do swojej religii serio
propagandę antyziraelską szerzyy grupa lewaków, komunistów którzy jak na
lewactwo są często pedałami bądź wszystklie swoje niedoszłe dzieci udupili
prezerwatywami lub aborcjami
stąd jest ich coraz mniej, stają sie śmieszną głośno ujadającą mniejszością
Temat: the company for...
Odchodzę.
"Odchodzę, dłużej tak nie wytrzymam, chcę być znowu szczęśliwa, nie
mam już sił
Udawać, że coś jest między nami, wybacz nie chcę Cię ranić, zpomnij
mnie."Tak śpiewa Kasia Cerekwicka a ja razem z nią, odchodzę po
czwartym kwartale, wraz ze styczniem.
Jeszcze nikt nie wie, tylko Wy, Towarzysze Broni.
Moje 9 lat pójdzie w niwecz, w zapomnienie i niepamięć.
Mam już dość:
- uwłaczania mojej inteligencji
- jeżdżenia po mnie, jak po burej suce
- wciskania marketingowego kitu
- indolencji i miernocie przełożonych, którzy zamiast wykorzystywać
mój potencjał, ciągną mnie w dół i rywalizują ze mną
- pańskim gestom i fochom, obrażaniu się za każde słowo niezgodne
ze "słuszną linią Partii, znaczy Firmy"
- planów "dokopujących" mi w tyłek i pustoszącym konto
- wymaganiom jak w kraju 3go Świata (bo sią rozwijamy)
- płaczu moich dzieci - "Mamo nie jedź do pracy" i "Ta Pani znowu
dzwoniła i pytała gdzie jesteś".
- opowieści dziwnej treści i opowiadania moim Konsultantkom, z
którymi się prywatnie przyjaźnię od lat, o wizji i możliwości
zajęcia mojego miejsca
- wiecznej nadziei, że ktoś przyjdzie i zrobi porządek, bo nie wierzę
-wyp.....alać ode mnie, dość Pani Alu, Basiu, Śaint General, Wielki
Instruktorze
- Tomku, bardzo mi przykro, nic nie poradzisz.
A Wy cała reszto "Warszawki, przyszpilona do stołków"???
Z kosmosu jesteście, czy co???
Staram się, robię co mogę, ale czasy SIĘ ZMIENIŁY.
Konsultantki w Irlandii, sprzedaż w lesie, forsa w Matriksie a nie w
realu.
Nie obrażę się jak Prezydent, powiem Won, A-VON mi stąd.
Wynocha.
Pa, pa i powodzenia wytrwałym Kapitanom.
Nie patrzcie na moje emocje, niech każdy kieruje się swoimi, i
przede wszystkim własną sytuacją.
Ja mówię dość i robię sobie wakacje, pierwsze od lat, wyjadę do
Egiptu kontemplować kruchość czasu pod piramidami.
Bye, bye....
Czuwajcie Kochane, mocne Dziewczyny.
Wasz KapitanPlaneta3, w stanie spoczynku.
-
Temat: ____Salaman Fayed____minister.skarbu sypie Arafata
____oni_wszyscy__sie___rozsypia__to kwestia czasu
OWP
- Jasser Arafat, przywódca tej terrorystycznej organizacji ponosi
odpowiedzialność za masakry w chrześcijańskich miastach Damour, Aishiye, Beit
Mallat, Tall Abbas i wielu innych miastach Libanu w latach 1982-1990.
- OWP jest odpowiedzialna za wymordowanie 100.000 libańskiej ludności cywilnej.
- "Fatah", jedna z frakcji OWP nadal zajmuje terytoria skonfiskowane libańskiej
ludności chrześcijańskiej. To OWP zniweczyła pokój w Libanie, teraz zaś czyni
to samo w Ziemi Świętej.
- Gdzie podziało się 80.000 arabskich chrześcijan z Betlejem?
EGIPT
- Prezydent tego kraju raz po raz wyraża swój gniew z powodu "nierespektowania
praw miliona Palestyńczyków". Dlaczego jednak nie słyszymy o 12 milionach
koptyjskich chrześcijan, których dyskryminacja i prześladowania są w Egipcie na
porządku dziennym?
- Egipt oburza się w związku z otwarciem archeologicznego tunelu w Jerozolimie,
a jednocześnie w kraju tym kościoły są palone, a setki koptyjskich chrześcijan
znikają bez wieści w Manshiet Nasir, Assiut, Zawiya al-Hamra i innych
chrześcijańskich enklawach na terenie Egiptu.
- Reżim egipski odmawia Koptom podstawowych praw i więzi przywódcę kościoła
koptyjskiego, Shenoudę.
- Egipt wzywa do uzbrojenia OWP przeciwko Żydom izraelskim, odmawiając
jednocześnie prawa do obrony egipskim chrześcijanom atakowanym przez
siły "Dżihadu".
SYRIA
- Prezydent Assad wziąż mówi o "okupacji" i o konieczności "wycofania się
okupanta" (mając na myśli Izrael), podczas gdy 45-tysięczny korpus syryjski
(piechoty, czołgów i tajnej policji) okupuje Liban i brutalnie prześladuje
ludność cywilną tego kraju.
- Setki Libańczyków są aresztowane i torturowane przez tajne siły syryjskie.
- Syria pozbawiła Liban niepodległości i pokoju, i zrujnowała jego gospodarkę.
- Assad nie tylko zniszczył pokój w Libanie; jest również odpowiedzialny za
wymordowanie dziesiątek tysięcy Syryjczyków.
ARABIA SAUDYJSKA
- Rząd Arabii Saudyjskiej wyraża swe oburzenie z powodu rzekomego "gwałcenia"
praw religijnych islamu w Jerozolimie. Jak wyglądają prawa chrześcijan w Arabii
Saudyjskiej i na całym Półwyspie Arabskim? Chrześcijanie siedzą w więzieniach;
nie wolno im modlić się w miejscach publicznych. Monarchia Saudich nie jest
krajem pokoju. Jest krajem niesprawiedliwości, a ponadto finansuje "świętą
wojnę Dżihad" wszędzie tam, gdzie ma ona miejsce na świecie.
LIGA ARABSKA
- Uzurpuje sobie prawa do Palestyny i wzywa rządy państw świata do pomocy w
walce o prawa Arabów, ale:
- Dlaczego ta sama Liga Arabska nie wypowiada się na temat ludobójstwa
popełnianego na Afrykańczykach w Południowym Sudanie i w górach nubijskich?
- Dlaczego Liga Arabska popiera masakrę Kurdów w północnym Iraku i
prześladowania Berberów w Algierii?
- Dlaczego Liga Arabska popiera ludobójstwo Asyryjczyków, Bahajów, Maronitów i
innych grup w tym regionie?
Temat: Dawid Warszawski komentuje wyrok Trybunału Hask...
To nie zupelnie tak.
1) Panstwa arabsko-palestynskiego nigdy nie bylo i nie ma do tej pory. Istnieje
natomiast tzw. Autonomia Palestynska (Palestinian Authority), ktora powstala
dopiero w polowie lat 1990-tych, jako jeden z rezultatow procesu pokojowego w
Oslo, procesu ktory Arafat osobiscie storpedowal po rokowaniach w Camp David
latem 2000 r. Ow rzad jest wiec rzadem nie panstwa a owej Autonomii. Owa
Autonomia ma co prawda wiele atrybutow panstwowosci (n.p. rzad, parlament,
prezydent, policja), nie jest jednak jak na razie _panstwem_. Istnieje natomiast
nadzieja ze panstwo takie niebawem powstanie. Przed polowa lat 1990-tych ani
rzadu ani panstwa arabsko-palestynskiego nigdy w historii nie bylo.
2) W latach 1949-1967 ani Zachodni Brzeg nie byl _czescia_ Jordanii ani Gaza nie
byla _czescia_ Egiptu! Zachodni Brzeg byl _okupowany_ przez Transjordanie (ktora
pozniej zmienila nazwe na Jordanie), a Gaza byla _okupowana_ przez Egipt, w obu
przypadkach _wbrew_ uchwale ONZ z listopada 1947 r. Tylko dwa panstwa na
swiecie, Wielka Brytania i Pakistan, uznaly aneksje Zachodniego Brzegu przez
Transjordanie (ktora to ankesja miala miejsce dopiero w latach 1950-tych, kiedy
to owczesna Transjordania jednoczesnie zmienila swoja nazwe na Jordanie, jako ze
po tejze aneksji znajdowala sie po obydwu stronach rzeki Jordan).
3) Izraelska okupacja Zachodniego Brzegu i Gazy w 1967 r., w wyniku wojny
zainicjowanej pzez Egipt i Syrie (Jordania dolaczyla sie do tej wojny dopiero w
ostatniej chwili) zastapila jedynie poprzednia okupacje przez Jordanie i Egit.
Okupacje Zachodniego Brzegu przez Jordanie i Gazy przez Egipt w latach 1949-1967
byly dokladnie tak samo _nielegalne_ z punktu widzenia prawa miedzynarodowego
jak obecna okupacja izraelska. Ani mniej ani wiecej. Tyle ze wtedy nikt na
swiecie sie tym nie przejmowal... Jezeli chodzi o Synaj to byl on rzeczywiscie
egipski, i jak tylko Egipt postanowil zyc w pokoju z Izraelem to Izrael oddal
Egiptowi caly bez wyjatku Synaj. Izrael proponowal wtedy zreszta aby Egipt
rowniez "wzial" Gaze, ale Egipt kategorycznie temu odmowil.
4) Jezeli chodzi o lata 1949-1967 (czyli od ukladu o przerwaniu ognia na wyspie
Rhodos w 1949 r. do wojny szesciodniowej w 1967 r.), to nie tylko Izrael
zajmowal czesc obszarow ktore wedlug planu ONZ z 1947 r. mialy wchodzic w sklad
planowanego arabskiego panstwa, lecz rowniez Transjordania/Jordania i Egipt.
Faktem jest ponadto, ze te tereny ktore mialy byc arabskim panstwem, a ktore po
wojnie w latach 1948-1949 byly kontrolowane przez Egipt i Transjordanie/Jordanie
byly _wieksze_ niz tereny kontrolowane przez Izrael. Nikt jednak nigdy nie
kwestionowal faktu, ze i Tranjordania/Jordania i Egipt zwiekszyly swoje obszary
kosztem planowanego przez ONZ panstwa arabskiego. Dokladnie to samo wytyka sie
natomiast caly czas Izraelowi, mimo ze a) tereny przywlaszczone przez Egit i
Transjordanie byly wieksze niz tereny przywlaszcone przez Izrael, i b) ow
podzial czy rozbior planowanego przez ONZ arabskiego panstwa odbyl sie w wyniku
wojny rozpoczetej przez panstwa arabskie, ktore poprzez ta wojne chcialy
uniemozliwic realizacje tegoz planu ONZ z 1947 r.
Pytanie jest wiec nastepujace: Jakim panstwom ma Izrael oddac Zachodni Brzeg i
Gaze? Panstwa arabsko-palestynskiego nigdy tam nie bylo (i formalnie nadal nie
ma), Egipt okupowal Gaze _nielegalnie_ w latach 1949-1967 i nie zgodzil sie
zreszta w koncu lat 1970-tych na to aby Gaza do niego wrocila, Jordania
okupowala Zachodni Brzeg tez _nielegalnie_, a ponadto kilkanascie albo
dwadziesciapare lat temu (nie pamietam teraz dokladnie kiedy) owczesny krol
Jordanii Hussejn oficjalnie zrzekl sie roszczen Jordanii do Zachodniego Brzegu.
Wnioski i argumenty Warszawskiego sa wiec jak najbardziej poprawne. Popronuje
aby "maruda" nieco sie zaglebil w najnowsza historie tych terenow zanim zabierze
glos nastepnym razem.
Temat: CNN PODAJE: Zydzi uciekaja z Egiptu!
CNN PODAJE: Zydzi uciekaja z Egiptu!
CNN HeadlineNews: Zydzi uciekaja z Egiptu
Nie ma nadziei na szybkie zakonczenie cyklu nienawisci miedzy Zydami i
Arabami w Egipcie.
Po osmiu poprzednich kleskach, ktore zniszczyly infrastruktore kraju i
zdezorganizowaly zycie zwyklych obywateli Egiptu, Zydzi w tym tygodniu
rozpoczeli nowa ofensywe sprowadzajac na ten kraj ciemnosci.
Zachodni dziennikarze sa szczegolnie oburzeni z powodu tej ostatnej plagi.
Jak pisze sfrustrowana Andrea Koppel: "Relacje sa po prostu niemozliwe gdy
nie mozesz dostrzec nawet czubka wlasnego nosa! Moje dobrze poinformowane
zrodla egipskie podaja ze pod oslona ciemnosci Zydzi unicestwiali tysiace
Egipcjan. Ich slowo jest dla mnie dostatecznym dowodem."
Podczas gdy Zydzi utrzymuja ze plagi sa uzasadnione, biorac pod uwage
irytujace niewolnictwo narzucone im przez Egipcjan, Faraon, przywodca Egiptu,
odrzuca to stwierdzenie.
"Jesli tylko plagi ustana, niewolnictwo nie bedzie konieczne. Kazde
spoleczenstwo ma prawo do zycia bez takich zagrozen."
Rzecznik prasowy rzadu Egiptu, Saeb Erekat oswiadczyl oficjalnie ze
niewolnictwo jest uzasadnione w sytuacji gdy Zydzi posiadaja lepsze
uzbrojenie dostarczane im przez wszechpoteznego Boga.
Szczegolnie oburzeni ostatnia zydowska ofensywa sa Europejczycy.
"Zydowska agresja musi ustac jesli ten region ma miec kiedykolwiek nadzieje
na pokoj. Zydzi musza oddac sie ponownie w niewole dla dobra reszty swiata",
oswiadczyl rozgniewany prezydent Francji Jacques Chirac.
Nawet niektorzy Zydzi podzielaja ten poglad.
Zyd Adam Shapiro zabarykadowal sie w komnatach Faraona aby chronic go przed
spodziewana kolejna plaga, ktora, jak wszyscy sie obawiaja, bedzie smierc
pierworodnych.
Pan Shapiro utrzymuje ze podczas gdy niewolnictwo byc moze nie jest dobre,
jest jednak spowodowane plagami i wobec tego, skonczy sie wraz z nimi.
"Zydzi posuneli sie za daleko ze swoimi atakami. Szarancza i epidemie prawie
calkowicie zniszczyly gospodarke egipska." smuci sie Pan Shapiro i goraco
zapewnia: "Egipcjanie to naprawde bardzo mili ludzie a po blizszym poznaniu
Faraona naprawde ma sie ochote go usciskac."
Stany Zjednoczone zadaja aby zydowscy liderzy Mojzesz i Aaron kontynuowali
negocjacje z Faraonem.
Podczas gdy Mojzesz wskazuje ze Faraon skladal im wielokrotnie obietnice
uwolnienia i nastepnie natychmiast je lamal, narzucajac potem coraz ciezsze
niewolnictwo, Richard Boucher z Departamentu Stanu gwaltownie potepia
ostatnia ofensywe.
"Faraon nie ma absolutnej wladzy wykonawczej. Zydzi musza wrocic do stolu
rokowan poniewaz nic nie osiagna sprowadzajac kolejne plagi."
Ostatnia seria atakow skierowana jest przeciwko nowej odwaznej Saudyjskiej
inicjatywie pokojowej.
Saudyjski Nastepca Tronu Abdullah oswiadczyl:
Gdy tylko Zydzi porzuca swoj jezyk, zmienia nazwiska na egipskie i przestana
rodzic synow, narody arabskie wezma pod uwage mozliwosc zawarcia z nimi
pokoju.
(by Daniel P. Waxman)
jbinteraction.com/Sefaranu/one/peace/passover.htm
Temat: Czarny dzień izraelskiej demokracji
Gość portalu: dana33 napisał(a):
> ... i masz racje, zenie krzyczymy
> dostatecznie duzo. musze z zazdroscia przyznac, ze propaganda arabska jest
> doskonala. umieja natychmiast zareagowac,
CNN HeadlineNews: Zydzi uciekaja z Egiptu.
Nie ma nadziei na szybkie zakonczenie cyklu nienawisci miedzy Zydami i Arabami
w Egipcie.
Po osmiu poprzednich kleskach, ktore zniszczyly infrastrukture panstwa i
zdezorganizowaly zycie zwyklych obywateli Egiptu, Zydzi w tym tygodniu
rozpoczeli nowa ofensywe sprowadzajac na ten kraj ciemnosci.
Zachodni dziennikarze sa szczegolnie oburzeni z powodu tej ostatnej plagi.
Jak pisze sfrustrowana Andrea Koppel: "Relacje sa po prostu niemozliwe gdy nie
mozesz dostrzec nawet czubka wlasnego nosa! Moje dobrze poinformowane zrodla
egipskie podaja ze pod oslona ciemnosci Zydzi unicestwiali tysiace Egipcjan.
Ich slowo jest dla mnie dostatecznym dowodem."
Podczas gdy Zydzi utrzymuja ze plagi sa uzasadnione, biorac pod uwage irytujace
niewolnictwo narzucone im przez Egipcjan, Faraon, przywodca Egiptu, odrzuca to
stwierdzenie.
"Jesli tylko plagi ustana, niewolnictwo nie bedzie konieczne. Kazde
spoleczenstwo ma prawo do zycia bez takich zagrozen."
Rzecznik prasowy rzadu Egiptu, Saeb Erekat oswiadczyl oficjalnie ze
niewolnictwo jest uzasadnione w sytuacji gdy Zydzi posiadaja lepsze uzbrojenie
dostarczane im przez wszechpoteznego Boga.
Szczegolnie oburzeni ostatnia zydowska ofensywa sa Europejczycy.
"Zydowska agresja musi ustac jesli ten region ma miec kiedykolwiek nadzieje na
pokoj. Zydzi musza oddac sie ponownie w niewole dla dobra reszty swiata",
oswiadczyl rozgniewany prezydent Francji Jacques Chirac.
Nawet niektorzy Zydzi podzielaja ten poglad.
Zyd Adam Shapiro zabarykadowal sie w komnatach Faraona aby chronic go przed
spodziewana kolejna plaga, ktora, jak wszyscy sie obawiaja, bedzie smierc
pierworodnych.
Pan Shapiro utrzymuje ze podczas gdy niewolnictwo byc moze nie jest dobre, jest
jednak spowodowane plagami i wobec tego, skonczy sie wraz z nimi.
"Zydzi posuneli sie za daleko ze swoimi atakami. Szarancza i epidemie prawie
calkowicie zniszczyly gospodarke egipska." smuci sie Pan Shapiro i goraco
zapewnia: "Egipcjanie to naprawde bardzo mili ludzie a po blizszym poznaniu
Faraona wrecz ma sie ochote go usciskac."
Stany Zjednoczone zadaja aby zydowscy liderzy Mojzesz i Aaron kontynuowali
negocjacje z Faraonem.
Podczas gdy Mojzesz wskazuje ze Faraon skladal im wielokrotnie obietnice
uwolnienia i nastepnie natychmiast je lamal, narzucajac potem coraz ciezsze
niewolnictwo, Richard Boucher z Departamentu Stanu gwaltownie potepia ostatnia
ofensywe.
"Faraon nie ma absolutnej wladzy wykonawczej. Zydzi musza wrocic do stolu
rokowan poniewaz nic nie osiagna sprowadzajac kolejne plagi."
Ostatnia seria atakow skierowana jest przeciwko nowej odwaznej Saudyjskiej
inicjatywie pokojowej.
Saudyjski Nastepca Tronu Abdullah oswiadczyl:
Gdy tylko Zydzi porzuca swoj jezyk, zmienia nazwiska na egipskie i przestana
rodzic synow, narody arabskie wezma pod uwage mozliwosc zawarcia z nimi pokoju.
(by Daniel P. Waxman)
jbinteraction.com/Sefaranu/one/peace/passover.htm
Temat: Phenian przygotowuje się do kolejnych prób raki...
CNN HeadlineNews
CNN HeadlineNews: Zydzi uciekaja z Egiptu
Nie ma nadziei na szybkie zakonczenie cyklu nienawisci
miedzy Zydami i Arabami w Egipcie.
Po osmiu poprzednich kleskach, ktore zniszczyly
infrastruktore kraju i zdezorganizowaly zycie zwyklych
obywateli Egiptu, Zydzi w tym tygodniu rozpoczeli nowa
ofensywe sprowadzajac na ten kraj ciemnosci.
Zachodni dziennikarze sa szczegolnie oburzeni z powodu
tej ostatnej plagi.
Jak pisze sfrustrowana Andrea Koppel: "Relacje sa po
prostu niemozliwe gdy nie mozna dostrzec nawet czubka
wlasnego nosa! Moje dobrze poinformowane zrodla egipskie
podaja ze pod oslona ciemnosci Zydzi unicestwiali tysiace
Egipcjan. Ich slowo jest dla mnie dostatecznym dowodem."
Podczas gdy Zydzi utrzymuja ze plagi sa uzasadnione,
biorac pod uwage irytujace niewolnictwo narzucone im
przez Egipcjan, Faraon, przywodca Egiptu, odrzuca to
stwierdzenie.
"Jesli tylko plagi ustana, niewolnictwo nie bedzie
konieczne. Kazde spoleczenstwo ma prawo do zycia bez
takich zagrozen."
Rzecznik prasowy rzadu Egiptu, Saeb Erekat oswiadczyl
oficjalnie ze niewolnictwo jest uzasadnione w sytuacji
gdy Zydzi posiadaja lepsze uzbrojenie dostarczane im
przez wszechpoteznego Boga.
Szczegolnie oburzeni ostatnia zydowska ofensywa sa
Europejczycy.
"Zydowska agresja musi ustac jesli ten region ma miec
kiedykolwiek nadzieje na pokoj. Zydzi musza oddac sie
ponownie w niewole dla dobra reszty swiata", oswiadczyl
rozgniewany prezydent Francji Jacques Chirac.
Nawet niektorzy Zydzi podzielaja ten poglad.
Zyd Adam Shapiro zabarykadowal sie w komnatach Faraona
aby chronic go przed spodziewana kolejna plaga, ktora,
jak wszyscy sie obawiaja, bedzie smierc pierworodnych.
Pan Shapiro utrzymuje ze podczas gdy niewolnictwo byc
moze nie jest dobre, jest jednak spowodowane plagami i
wobec tego, skonczy sie wraz z nimi.
"Zydzi posuneli sie za daleko ze swoimi atakami.
Szarancza i epidemie prawie calkowicie zniszczyly
gospodarke egipska." smuci sie Pan Shapiro i goraco
zapewnia: "Egipcjanie to naprawde bardzo mili ludzie a po
blizszym poznaniu Faraona wrecz ma sie ochote go usciskac."
Stany Zjednoczone zadaja aby zydowscy liderzy Mojzesz i
Aaron kontynuowali negocjacje z Faraonem.
Podczas gdy Mojzesz wskazuje ze Faraon skladal im
wielokrotnie obietnice uwolnienia i nastepnie natychmiast
je lamal, narzucajac potem coraz ciezsze niewolnictwo,
Richard Boucher z Departamentu Stanu gwaltownie potepia
ostatnia ofensywe.
"Faraon nie ma absolutnej wladzy wykonawczej. Zydzi musza
wrocic do stolu rokowan poniewaz nic nie osiagna
sprowadzajac kolejne plagi."
Ostatnia seria atakow skierowana jest przeciwko nowej
odwaznej Saudyjskiej inicjatywie pokojowej.
Saudyjski Nastepca Tronu Abdullah oswiadczyl:
"Gdy tylko Zydzi porzuca swoj jezyk, zmienia nazwiska na
egipskie i przestana rodzic synow, narody arabskie wezma
pod uwage mozliwosc zawarcia z nimi pokoju."
Temat: Ci to mają szczęście...
Ci to mają szczęście...
Szkoda, że do Paryża kawałek drogi..:(
W sumie są tanie linie lotnicze ;)
MUSZE TAM POLECIEC !!!! Jest jeszcze ktos chetny ? ;)
www.rzeczpospolita.pl/gazeta/wydanie_041029/kultura/kultura_a_3.html
gdyby link wygasł :
Władcy starożytnego Egiptu: i boscy, i ludzcy
Nic dziwnego, że tę ekspozycję inaugurowali wspólnie prezydenci Jacques
Chirac i Hosni Mubarak. We Francji, a być może i nigdzie indziej, chyba nie
było bowiem dotąd tak mądrze skomponowanej wystawy poświęconej trzem tysiącom
lat imperium faraonów.
Jest i skromna, i przebogata; olśniewająca i edukująca zarazem. Godna
polecenia turyście, egiptologowi, szkolnej dziatwie, a nawet miłośnikom
thrillerów z mumią w roli tytułowej. W paryskim Instytucie Świata Arabskiego
(IMA) udało się zgromadzić ponad 200 bajecznych eksponatów, rzadko wcześniej
pokazywanych publiczności w Europie. Pochodzą głównie ze zbiorów Narodowego
Muzeum Egipskiego w Kairze, ale także m.in. z muzeum w Filadelfii, z Luwru i
paryskiej Biblioteki Narodowej.
Przed wejściem do IMA zwiedzających wita gigantyczna, cztery tony ważąca
figura Tutenchamona (po raz ostatni prezentowana we Francji prawie 40 lat
temu), a dalej jest już tylko ciekawiej. Przede wszystkim dlatego, że nie
postawiono tu na eksponowanie "aspektu boskości" Cheopsa, Chefrena,
Akhenatona czy Ramzesa - wiemy przecież, że byli bliżsi Ozyrysowi i Izis niż
swym poddanym - lecz raczej na ukazanie ludzkiego oblicza władców
starożytnego Egiptu. Naturalnie, nie brak szczerozłotych czy kamiennych
popiersi faraonów z wszystkich dynastii (także z zamierzchłych czasów
predynastycznych) i ich insygniów władzy. Szanujący się faraon musiał nosić
na głowie diadem ze stylizowaną głową jadowitej kobry, bo to oznaczało jego
moc. Kiedy jednak skrył się już przed wzrokiem tłumu - jadł i pił,
podtrzymywał dynastię, a także... załatwiał potrzeby fizjologiczne. Część
wystawy, poświęcona intymnym stronom życia faraonów, jest zdecydowanie
najbardziej interesująca.
No bo czyż nie bardziej zajmujące od wpatrywania się w martwe płatki powiek
mumii (straszne wrażenie zrobiło to na mnie kiedyś w British Museum,
zwłaszcza w sali zmumifikowanych dzieci i grzebanych z nimi zwierzątek
domowych) jest podziwianie biżuterii, przedmiotów codziennego użytku, rycin
na papirusie lub w kamieniu... A nawet - nie przepraszam za wyrażenie -
przenośnego sraczyka z czasów Akhenatona. Siedzisko w tym urządzeniu
najpierwszej potrzeby nadworni rzemieślnicy dopasowali do boskich kształtów
pośladków władcy, samo "ujście" wykutej w kamieniu latryny miało formę
klucza; poniżej znajdował się zbiornik z piaskiem.
Wystawa w IMA gwarantuje i inne odkrycia: odaliski w haremie faraona nie były
tęgawymi, leniwymi kobietami spoczywającymi na jedwabiach i adamaszkach pod
ochroną eunuchów (jak w przekazach arabskich), lecz pracowitymi żonami,
tkającymi płótna i opiekującymi się dziećmi. Papirusowe dokumenty wiele mówią
również o gastronomicznych upodobaniach sprzed tysiącleci. W Egipcie jadano
otóż baraninę, wieprzowinę i cielęcinę, jak również kaczki i ryby. Kurczęta
trafiły do faraońskiej kuchni dopiero na 1500 lat przed naszą erą.
Christiane Ziegler, komisarz wystawy "Faraon" w Instytucie Świata Arabskiego,
a jednocześnie kustosz działu Starożytnego Egiptu w Luwrze, mówi, że ta
wystawa pozwoli zrozumieć, iż faraon nie był jedynie mityczną postacią, przed
którą jego poddani musieli pełzać, nie ośmielając się podnieść wzroku. Mimo
pozorów boskości, w efekcie żył i umierał jak wszyscy inni. A mumifikacja nie
zapewnia nieśmiertelności.
Wystawa w Instytucie Świata Arabskiego będzie otwarta do 10 kwietnia 2005.
Temat: Dwa strzały
By przygotować amerykańską odpowiedź, Kissinger zwołał późnym wieczorem
spotkanie szefów departamentów: Stanu, Wojska i Wywiadu, lecz bez udziału
śpiącego już prezydenta; jego stan spowodowany aferą Watergate był taki,
że jego nieobecność nikogo nie dziwiła. Postanowiono podnieść gotowość
bojową wojsk amerykańskich na całym świecie do DefCon 3, o jedno oczko
poniżej przygotowania do prawdopodobnej wojny. Breżniewowi wysłano list w
imieniu prezydenta, w którym stwierdza się, że wszelkie jednostronne kroki
"wywołają nieobliczalne konsekwencje niebędące w interesie żadnego z
naszych krajów, a które położyłyby kres wszystkiemu, co z takim trudem
staraliśmy się osiągnąć". Jeżeli Kreml odpowiedziałby podobną mobilizacją
sił, Waszyngton był gotów przejść do DefCon 2 - czyli do progu wojny.
Nixon następnego dnia, już po fakcie, zaakceptował podjęte kroki.
Amerykańska reakcja zaskoczyła Kreml. Breżniew nie rozumiał, że to jego
list wywołał tę lawinę wydarzeń, i na posiedzeniu Biura Politycznego
nazajutrz pomstował na Kissingera, który najwyraźniej zawarł tajne
porozumienie z Goldą Meir. Uznano jednak, że do wojny nie można dopuścić:
Egipt i Syria nie były tego warte. Greczko proponował wprawdzie ogłoszenie
częściowej mobilizacji i wysłanie półtora tysiąca komandosów, by zajęli
Golan, został jednak przegłosowany. Odpowiedziano Nixonowi listem, który
ignorował amerykańską gotowość bojową. Na to Amerykanie zaproponowali
podjęcie wspólnych działań, które zapewniłyby przestrzeganie zawieszenia
broni. Groźba wojny została zażegnana.
W Tel Awiwie pani Meir zszokowana groźbą Kissingera, że Ameryka "odetnie
się" od Izraela, szukała możliwości kompromisu z "jedynym przyjacielem,
jakiego mamy, i to przyjacielem potężnym". Dziesięć dni później Kissinger
przedstawił plan dalszej normalizacji przewidujący zaopatrzenie III Armii
oraz Suezu i wymianę jeńców. Został przyjęty, a następnie na skutek
"dyplomacji wahadłowej" Kissingera Izrael zgodził się wycofać pięćdziesiąt
kilometrów na wschód od kanału, Egipt zaś - wycofać swe wojska na zachodni
jego brzeg. Sadat miał swoje zwycięstwo.
W Izraelu specjalna komisja po zbadaniu przyczyn klęski pierwszych dni
zaleciła 1 kwietnia 1974 r. usunięcie szefa wywiadu wojskowego generała
Zeiry i skrytykowała szefa sztabu generała Elazara, który natychmiast
podał się do dymisji. Generała Szarona z kolei uwolniła od zarzutu
niesubordynacji. Gabinet pani Meir z ostro krytykowanym publicznie - lecz
nie przez komisję - Dajanem podał się do dymisji dwa miesiące później. A
negocjacje rozpoczęte przez Kissingera doprowadziły w końcu w 1979 r. do
pierwszego układu pokojowego Izraela z państwem arabskim - Egiptem. Teraz
zwycięstwo miały już obydwie strony.
Artykuł jest skróconą wersją rozdziału przygotowywanej do druku książki o
wojnach Izraela od 1967 r.: "Wojna czterdziestoletnia". Pełna wersja
ukazuje się w miesięczniku "Midrasz". Autor dziękuje właścicielowi hotelu
Klezmer-Hois w Krakowie Wojciechowi Ornatowi za umożliwienie pracy nad tym
rozdziałem
Temat: !!! 11.09.01 arabstwo pamietamy co zrobiliscie
Wstrząs i rewanż
Ameryka w ogniu: Kraje arabskie
Przez ekrany całego świata przemknęły obrazy Arabów wiwatujących po tragedii w
Nowym Jorku. Kilka godzin później tańce ustały. Współczucie czy strach przed
odwetem?
Arabska ulica rządzi się swoimi prawami i nie podąża za deklaracjami
politycznych liderów.
Ale zwykli Arabowie i muzułmanie w wielu krajach nie byli tak skorzy do
potępiania zbrodniczych aktów. W ich głosach żal mieszał się z poczuciem,
że "Amerykanie sami sobie na to zasłużyli".
Wielu radykalnych Palestyńczyków, którzy postrzegają Izrael i USA jako
odwiecznych wrogów, a World Trade Center jako centrum żydowskiej finansjery,
urządzało spektakle radości, tańcząc i strzelając w powietrze z karabinów. Do
takich scen dochodziło m.in. w jednym z większych miast Autonomii Nablusie
oraz w obozie dla uchodźców Szatila w Libanie. - Strzały i tańce były
spontanicznym aktem, naszych ludzi. Ale mamy teraz rozkaz, by kontrolować
tego typu wystąpienia - mówił Abu Hani, urzędnik z administracji obozu.
- Rozmawiałam z moją rodziną - mówi znajoma Palestynka, która chciała pozostać
anonimowa. - Nazajutrz po zamachu jeszcze się cieszyli. Ale dzisiaj mój ojciec
powiedział mi: "Wiesz, dopiero teraz widziałem zdjęcia. To było straszne. Nie
rozumiem, jak można się radować z takich rzeczy, tam przecież były kobiety i
dzieci".
W Egipcie, gdzie fundamentaliści od kilku lat rosną w siłę, nastąpił wyraźny
rozziew między rządem a społeczeństwem. - W pracy wszyscy się cieszą, choć
umiarkowanie - mówi informatyk Hosam Bakir z Kairu, który podczas studiów
korzystał z amerykańskiego stypendium w USA. Wśród jego przyjaciół nie ma
osób, potępiających zdecydowanie zamach.
- Przeważa raczej nadzieja, że Amerykanie zrozumieją, iż muszą zmienić swoje
postępowanie wobec Bliskiego Wschodu.
"Ameryka zebrała to, co zasiała" - czytamy na pierwszych stronach arabskich
gazet. Dziennik "Gulf Daily News" cytuje wypowiedź 26-letniej prawniczki
Samiry Mohammed. - Czy chcecie usłyszeć moją szczerą opinię? Byłam bardzo
szczęśliwa, gdy usłyszałam wiadomość o World Trade Center. Nienawidzę tego, co
robią Amerykanie na Bliskim Wschodzie.
Dla egipskiego prezydenta Hosni Mubaraka terrorystyczny atak na Stany
Zjednoczone zdarzył się w najgorszym momencie. Od czasu, gdy został
prezydentem w 1981 r., przeżył co najmniej 10 zamachów organizowanych przez
muzułmańskich radykałów i musi bardzo uważać na swoje słowa poparcia dla
Ameryki. Z drugiej strony Egipt, obok Izraela, jest najhojniej finansowanym
przez USA krajem na świecie. Dla Mubaraka obecny kryzys to spore wyzwanie i
test dla jego dyplomatycznych talentów.
Taka byla radosc arabstwa z nieszczescia , nie zapomnijmy.
Temat: Izrael i sąsiedzi (bliżsi i dalsi)
Coraz chłodniej między Izraelem i Stanami Zjednocz
wyborcza.pl/1,75477,6865093,Coraz_chlodniej_miedzy_Izraelem_i_Stanami_Zjednoczonymi.html?
utm_source=Nlt&utm_medium=Nlt&utm_campaign=1721538?
utm_source=RSS&utm_medium=RSS&utm_campaign=4809329
Coraz chłodniej między Izraelem i Stanami Zjednoczonymi
Tomasz Bielecki
Coraz chłodniejsze stosunki między Izraelem i USA mogą udaremnić
plany Baracka Obamy dla Bliskiego Wschodu. - Prezydent USA zrobił
dwa błędy. Stracił zaufanie zarówno premiera Izraela, jak i
izraelskiej opinii publicznej - twierdzi publicysta Ari Szawit
Amerykański minister obrony Robert Gates odwiedził wczoraj Izrael,
a potem Jordanię. A bliskowschodni wysłannik prezydenta USA George
Mitchell i dwaj inni urzędnicy z Białego Domu kursują między
Egiptem, Syrią oraz Jordanią.
- Widać, że Waszyngton nie szczędzi wysiłków na rzecz pokoju na
Bliskim Wschodzie. Kłopot w tym, że nadal nie widać żadnych
konkretów jego planu - mówi palestyński politolog George Giacaman z
Uniwersytetu Bir Zeit w Ramallah.
Celem Baracka Obamy jest szybkie ożywienie rozmów pokojowych między
Izraelem i Palestyńczykami, co miałoby się przełożyć na poprawienie
wizerunku USA w świecie arabskim oraz dać początek stabilizacji na
całym Bliskim Wschodzie.
- Amerykanie najwyraźniej nie potrafią wsłuchać się w głos
Izraelczyków. Naszym głównym zmartwieniem są teraz nuklearne plany
Iranu. Będziemy gotowi na ustępstwa wobec Palestyńczyków dopiero
wtedy, gdy Waszyngton pomoże nam oddalić to zagrożenie - twierdzi
izraelski publicysta Amnon Lord.
To dlatego kwestia Iranu, a nie Palestyńczyków zdominowała wbrew
oczekiwaniom Waszyngtonu wczorajsze rozmowy Roberta Gatesa w
Jerozolimie. - W sprawie Iranu nie wolno nam wykluczać żadnej opcji -
mówił wczoraj izraelski minister obrony Ehud Barak, odnosząc się do
planów ewentualnego ataku lotniczego na instalacje nuklearne w
Iranie. Podczas konferencji prasowej z Gatesem nie zaprzeczał
różnicom w ocenie irańskiego zagrożenia między USA i Izraelem. -
Cóż, my nie możemy niczego dyktować Amerykanom. Ale nasze stanowisko
pozostaje bez zmian - mówił.
Choć Gates zapewniał, że wysiłki dyplomatyczne USA na rzecz
zatrzymania irańskiego programu nuklearnego nie będą trwać bez
końca, a Waszyngton spodziewa się kompromisowej odpowiedzi Iranu do
września, to w Izraelu narasta przekonanie, że jedynym pomysłem
Baracka Obamy na Bliski Wschód są budujące przemówienia i głoszenie
pokoju między cywilizacjami. Czy w razie potrzeby pośle wojska USA,
aby udaremniły plany budowy irańskiej bomby atomowej? - Tego nie
jest pewien ani premier Beniamin Netanjahu, ani wielu naszych
wojskowych ekspertów - mówi analityk rządowego ośrodka badań
strategicznych w Izraelu.
Zdaniem wielu izraelskich publicystów premier Netanjahu gotowy jest
zaatakować Iran bez zgody USA nawet w najbliższych miesiącach.
Zwłaszcza że Biały Dom raczej nie zdobyłby się na otwartą
konfrontację ze swym najwierniejszym sojusznikiem na Bliskim
Wschodzie i nie zablokowałby przelotu izraelskich bombowców nad
Irakiem. Taki atak doszczętnie zrujnowałby plany Obamy, który w
przeciwieństwie do George'a Busha wciąż wierzy w kompromis i potęgę
dyplomacji.
Napięte stosunki między Izraelem i Amerykanami sprawiają, że rząd
Netanjahu przy poparciu wielu Izraelczyków niemal otwarcie sabotuje
wysiłki USA na rzecz pokoju z Palestyńczykami. Waszyngton naciska na
wstrzymanie budowy nowych osiedli żydowskich na okupowanym Zachodnim
Brzegu, co nawet wielu lewicowych publicystów w Izraelu
nazywa "obsesją na tle osadników". Wypominają Obamie, że
skoncentrował się na tej jednej kwestii i zapomina, że nie będzie
pokoju, jeśli Hamas nie uzna Izraela i nie wyrzeknie się przemocy.
Wprawdzie Gates przywiózł do Jerozolimy projekt kompromisu, który
pozwoliłby dokończyć Izraelowi już rozpoczęte budowy nowych osiedli,
ale uparty Netanjahu nie ustąpił w tej sprawie ani na krok.
Tymczasem liczba osadników, którzy zdaniem Palestyńczyków są jedną z
głównych przeszkód dla pokoju, wzrosła od początku tego roku aż o
2,4 proc. - Jeśli Amerykanie nie zatrzymają osiedli, to Obama okaże
się gołosłowny. Arabowie już przestają mu wierzyć - twierdzi
palestyński publicysta Ghassan Chatib.
Niepodległa i dostatnia Palestyna miała być wzorem dla innych Arabów
w zamysłach administracji Billa Clintona, ale plany spaliły na
panewce po wybuchu intifady w 2000 r. Potem prezydent Bush chciał
zaczynać demokratyzację Bliskiego Wschodu od Iraku, co okazało się
także katastrofą. Znawcy Bliskiego Wschodu obawiają się, że
zniechęcony pierwszymi porażkami Obama może stracić zainteresowanie
dla tego regionu, a Waszyngton - jak w ostatnich latach prezydentury
Busha - pozwoli, aby proces pokojowy tkwił w ślepej uliczce
Temat: Do beduinki
W tej kwestii nie da się powiedzieć: w krajach arabskich (czy ogólniej mówiąc muzułmańskich) jest tak a tak, gdyż nie są one jednorodnym tworem. Inaczej jest np. w Arabii Saudyjskiej czy innych państwach Zatoki, inaczej chociażby w Libanie czy Tunezji.
W krajach arabskich religią panującą jest islam, ale nie oznacza to, że jest on tam religia jedyną. W wielu z nich, np. w Syrii, Libanie, Egipcie itp. żyją chrześciajnie miejscowych obrządków. Są też miejsca, np. Syria czy Tunezja, gdzie obok muzułman, żyją żydzi (piszę małą literą, bo mam na myśli żydów jako wyznawców judaizmu, a nie Żydów jako narodowość). Islam uznaje ludy księgi, czyli chrześcijan i żydów za wierzących w tego samego Boga co muzułmanie.
W odwiedzanych przeze mnie krajach arabskich widziałam kościoły (wręcz wielokrotnie chciano mnie w niedzielę wysyłać do kościoła), klasztory, kapliczki. Pamiętajmy, że to Bliski Wschód jest kolebką 3 wielkich religii, więc także chrześcijaństwa. To stamtąd dopiero chrześcijaństwo (a wcześniej judaizm, a później islam) wypływało w świat.
Omówię kilka przykładów państw:
Syria - w większych miastach są osobne dzielnice chrześciajńskie, jak np. w Damaszku dzielnica Bab Tuma. W takich dzielnicach sklepy zamknięte są w niedzielę, podczas, gdy w części muzułmańskiej w piątek. Ludzie chodzą do kościołów. Są w Damaszku kościoły różnych obrządków. Ludzie różnych religii mogą obok siebie pokojowo egzystować. W Aleppo (Halab) jest cała dzielnica ormiańska - a Ormianie też są chrześcijanami. W Syrii jest też wspólnota żydowska. Ja mam w Aleppo kolegę Araba żyda. Mówi on, że czuje się Syryjczykiem bo jego rodzina mieszka na tej ziemi od setek lat, że kocha Syrię, bo to jest właśnie jego ojczyzna i nie wyobraża sobie, opuszczenia jej i wyjazdu do Izraela, nawet gdyby miał go tam czekać większy dobrobyt (on jest przeciwny istnieniu państwa Izrael. Mówi, że ta ziemia powinna należeć do Palestyńczyków, że żydzi powinni mieszkać tam gdzie akurat byli, a nie odebrać ziemię Palestyńczykom, że także przed utworzeniem państwa Izrael, trochę żydów mieszkało w Palestynie,mieszkali ale też w Syrii, w Egipcie, Tunezji, Maroku, Europie, Ameryce... i że powinni pozostać tam gdzie byli). Mówi, że w Aleppo, wszyscy jego znajomi wiedzą, że jest on żydem i to akceptują. Nie musi ukrywać swojego wyznania.
Liban - stanowi całą mozaikę kulturalną i religijną. Nawet władze są tam wybierane wg klucza religijnego: prezydentem jest zawsze chrześcijanin, premierem - muzułmanin sunnita, przewodniczącym parlamentu - muzułmanin szyita (choć nie dam głowy, czy tu nie pomyliłam między premierem a przewodniczącym parlamentu i czy nie jest odwrotnie), głównodowodzącym wojsk - druz. Oprócz przyczyn politycznych wybuchu wojny domowej w Libanie rzadko zauważa się właśnie tę religijną. Bo to właśnie ta mieszanka w pewnym momencie eksplodowała. Teraz Liban stara się wracać do siebie, stara się uporządkować przeszłość, tak by nie wpływała na teraźniejszość, stara się zabliźnić rany (chociażby to, że masakry w Sabrzei i Szetili dokonały chrześcijańskie bojówki [przy biernej postawie wojsk izraelskich, które wówczas zajmowały Beirut]). Obecnie w Libanie są dwa dni w tygodniu ustawowo wolne od pracy - piątek i niedziela. Wtedy urzędy są zamknięte, a dzieci nie idą do szkoły.
Egipt - tutaj istnieje dość duża społeczność Koptów. Także tutaj bez problemu moga wyznawać swoją wiarę. Większość Koptów, nawet dzieci, ma na nadgarstku wytatuowany krzyż. Wręcz dziwili się, że Europejczycy czegoś nie mają - bo jak mi niektórzy mówili - sądzili, że wszysyc chrześcijanie tak robią. W Kairze jest
cała dzielnica koptyjska z starymi cennymi zabytkami. Na Półwyspie Synaj jest klasztor Św. Katarzyny, który jest uważany za najdłużej nieprzerwanie działający klasztor na świecie.
Libia - praktycznie w ogóle nie ma tu rodowitych chrześcijan. Są za to kościoły i katedry zbudowane za czasów kolonizacji włoskiej, ale obecnie funkcjonują chyba tylko te w Benghazi i w Trypolisie. Obecnie przebywa w Libii dużo "kontraktowiczów", którzy oczywiście korzystają z tych kościołów, ba są tam nawet polscy księża czy zakonnicy
Tunezja - tutaj jest także stosunkowo mało "chrześciajn-autochtonów", ale mieszkają tutaj Europejczycy, którzy bez problemów mogą korzystać z istniejących tutaj kościołów - zbudowane przede wszystkim w czasie kolonizacji francuskiej.
Na pewno sytuacja nie wygląda tak, chociażby w Arabii Saudyjskiej. Tam nie można w żaden sposób publicznie prezentować rzeczy związanych z inną religią, np. krzyżyków, nie ma tam kościołów.
Temat: Jedwabne-Wołyń: dość tych bredni!
Umowmy sie, ze od udawadniania w tym watku jestes Ty. Ja nie chcialem Ci
niczego udowadniac, a jedynie namawialem Cie, zebys na temat odpowiedzialnosci
i przeprosin spojrzal z innej perspektywy niz dotychczas, zebys problemu winy i
odpowiedzialnosci nie zawezal jedynie do kwestii fomalno-prawnych.
Wyrazilem watpliwosc, czy fakt wymordowania przez grupe osob narodowosci
polskiej, grupy osob narodowosci zydowskiej, to wynik konfliktu lokalnego
wystepujacego jedynie w Jedwabnem (jak chchesz Ty), czy byl to moze wynik
konfliktu miedzy tymi dwoma spolecznosciami, wystepujacego na terenie
zamieszkalym wspolnie przez te dwa narody (wersja moja). W dalszym ciagu
interesuje mnie Twoje zdanie...
Wyrazilem watpliwosc, czy najwazniejszym, a wlasciwie jedynym kryterium musi
byc wasko pojmowana racja stanu (kierowanie sie jedynie prawem miedzynarodowym
i slownikowymi regulkami tyczacymi narodu, obywatela itd.). Bylem zdania, ze w
sytuacji kiedy suwerennosc Polski nie jest zagrozona, ani nie jest zagrozone
zycie jej obywateli, kwestie moralne, tudziez wizja jakiegos pokojowego
wspolzycia w przyszlosci, moglyby odgrywac jakas role w pojmowaniu racji stanu.
Ewentualnie, ze wizerunek Polski w swiecie powinien odgrywac jakas role. O tym
nie napisales nic.
Jestem zdania, ze Twoj sposob podejscia do problemu jest malo przydatny w
odniesieniu do przyszlosci, ze powoduje iz zaprzeszle konflikty przenoszone sa
we wspolczesnosc i w efekcie moga prowadzic do ponownych wybuchow nienawisci na
tle narodowym.
O tym tez nie napisales nic.
Wlasciwie to piszemy caly czas o roznych sprawach I nie widze wiekszego sensu
by ciagnac te dyskusje dalej. Ja ze swojej strony chetnie przyznaje Ci racje w
tym co piszesz, moje zastrzezenia dotycza perspektywy z ktorej to robisz.
Pozostaje oczywiscie przy mojej wspolodpowiedzialnosci moralnej .
Na koniec krotki cytat z przemowienia prezydenta Niemiec przed Knessetem (jest
zawsze interesujacym jak inni podchodza do problemow, ktore nas zajmuja)
„ W obliczu ludu Izraela sklaniam sie w pokorze przed pomordowanymi [....]
Prosze o wybaczenie tego, co uczynili Niemcy, w imieniu moim, mojej generacji,
a takze z woli naszych dzieci i wnukow, ktorych przyszlosc chcialbym widziec
wspolna z dziecmi Izraela.
[...] Zycie bez swiadomosci przeszlosci nie isnieje. Przeznaczenie
nadchodzacych generacji jest zawsze zwiazane z tymi, ktorzy odeszli.
Prezydent Weizmann , w swoim godnym zastanowienia przemowieniu przed
Bundestagiem w roku 1996 [....] otworzyl nam oczy na te kontynuacje. Dla Zydow
jest ona zrozumiala sama przez sie. Ale i my w Niemczech i Europie, z nasza
calkowicie rozna historia, nie mozemy dopuscic, by tak pojeta kontynuacja,
poszla w zapomnienie. Chcialbym tutaj zacytowac z jego mowy fragment tyczacy
ludu Izraela, poniewaz nie potrafie tego lepiej wyrazic:
„... 150 generacji przeminelo od czasu slupow ognistych towarzyszacych wyjsciu
z Egiptu, do czasu slupow dymu Holokaustu. I ja, urodzony z potomkow Abrahama,
w krainie Abrahama, bylem wszedzie obecny...
...I tak jak ja towarzyszylem im wszedzie i zawsze, tak moi ojcowie towarzysza
mi teraz i stoja dzisiaj tutaj, obok mnie”
[...]
Obrazy mordow, za ktore Niemcy sa odpowiedzialni, beda towarzyszyly narodowi
niemieckiemu w przyszlosci [....]
Mozliwe, ze wine osobista zabrali zbrodniarze ze soba do grobu. Nastepstwa
winy, ktora podwazyla podstawy ludzkiej etyki, ponosza nastepne generacje.
Wiedza o tym , byla na dlugo przed Holokaustem, zapisana w naszych wspolnych
judaistycznych i chrzescjanskich tradycjach; byla to podstawa naszej
europejskiej etyki.
Dzisiaj przepelnia nas troska, jak przyszle generacje obchodzic sie beda z
winami ich ojcow.
Musimy naszym dzieciom te zaleznosci nieustannie tlumaczyc.[....]
Wiedza o tym musi zostac przekazana w rece mlodych, bo nadejdzie czas, kiedy
naoczni swiadkowie beda martwi.
Jestesmy to winni takze tym Niemcom, ktorzy w momencie proby, mieli odwage
postapic wlasciwie.[...]“
Polecam szczegolnej uwadze ostatnie zdanie z cytatu Rau´a, a takze
interpretacje wspolnoty dokonanej przez Weizmann`a.
I to wlasciwie juz wszystko, co mialem do powiedzenia w tym watku.
Temat: Czy Polska coś zawdzięcza USA?
Polonia est amicem populi americani :o)
Ave,
w artykule Łętowskiego setnie ubawił mnie fragment o "strategicznej przyjaźni"
pomiędzy Polską i USA.
To ładne słowa, czy idą za nimi konkrety? Izrael, Egipt, Jordania w
ramach "przyjaźni" dostają od USA po 3 mld USD rocznie. POlska zaś ma dać za F-
16 dla USD 4 mld USD, nie dostaje zaś nic. I to jest prawdziwy
obraz "przyjaźni" Polski z USA.
Przypominam, że w Rzymie przyjaciel ludu rzymskiego, to był zwykły wasal.
T.
Gość portalu: P-77 napisał(a):
>
> Tytus Flavius popełnia trochę (to trzeba przyznać) błędów historycznych, ale
w
> ogólnym rozrachunku ma rację.
> Ale dla ścisłości – w 1918 oku prezydent Wilson poparł dążenia
> niepodległościowe Polaków, jednak potem Kongres USA odmówił ratyfikacji
> traktatu wersalskiego. Francji nie zależało na silnej Polsce tylko przede
> wszystkim na osłabieniu Niemiec. W czasie II wojny Wlk. Brytania i Francja
> wypowiedziały wojnę Hitlerowi, ale Polsce nie miały ochoty pomagać. Churchil
> faktycznie był bardziej niż Roosvelt zainteresowany niepodległością Polski,
ale
>
> szybko sobie tę kwestię odpuścił.
> Jednak zostawmy w spokoju historię. Tak naprawdę rzecz idzie w czym innym.
Nie
> tak dawno w „Gazecie” znalazł się arcyciekawy wywiad Aleksandra Smo
> lara w
> sprawie roli Polski w rywalizacji Unii i USA. Pod większością tez Smolara
> podpisałbym się obiema rękami. I oto dziś objawili się dwaj nawiedzeni
> amerykanofile – Maciej Łętowski i Krzysztof Czabański. Obaj wypisują bzdu
> ry –
> Łętowski pisze, że Polska winna być „strategicznym przyjacielem” US
> A(jakby nie
> widział, że te dwa słowa się wykluczają) a Czabański uważa, że polska racja
> stanu polega na trzymaniu się jak najdalej Rosji, tylko ciekawe jak to się ma
> do geografii. W dodatku poraża mnie ta wyższość względem barbarzyńskiego
> wschodu, biedny Czabański jest bliżej Rosji (oczywiście tej swojej
> wizji „Rosji”) niż mu się to wydaje.
> Ale podobnie myśli większość elit, choć może nie używa tak prymitywnych
> argumentów. I tu paradoks, gdy prostak z Teksasu chce zbombardować Bagdad
> prawie wszyscy nasi politycy temu przyklaskują. Mimo, że w samych USA nie
jest
> to przecież tak jednoznaczne, wystarczy spojrzeć na noblistę Cartera.
Nawiasem
> mówiąc tylko u nas są głosy oburzenia, że ten nobel dla byłego prezydenta to
> sprzeciw przeciwko arcysłusznej polityce amerykańskiej a Dawid Warszawski
> wypomina Carterowi porażki dyplomatyczne. Cóż szanowny panie redaktorze,
tylko
> ten nie robi błędów, kto nic nie robi.
> Kiedy Andrzej Lepper chcer wyjechać do Iraku, wszyscy się słusznie oburzają,
> ale najczęściej przywołuje się tu polską rację stanu. Tymczasem ten pomysł
jest
>
> koszmarny dlatego, że Husajn jest niebezpiecznym dyktatorem a nie dlatego, że
> to wróg Amerykanów. Na świecie są różne reżimy totalitarne, ale USA walczą
> tylko z tymi dyktatorami, którzy im przeszkadzają. Dlatego gdy czytam, że
> Polska powinna współdziałać ze Stanami w walce o prawa człowieka, to śmiać mi
> się chce. Skoro USA to taki praworządny kraj to dlaczego nie chcą
> Międzynarodowego Sądu Karnego? Czyżby się czegoś bali? Kiedy słyszę, jak Bush
> mówi „kto nie jest z nami ten jest za terroryzmem” nie wiem czemu
> kojarzy mi
> się to z retoryką stalinowską.
> Kiedy czytam, że Polska powinna stać się liderem w Europie Środkowej
realizując
>
> interesy USA odnoszę wrażenie, że wypowiadający te pomysły sami nie wiedzą,
co
> mówią. Taka Polska będzie co najwyżej lokajem Ameryki w tej części Europy a
> lokajami brzydzą się wszyscy. Nie oszukujmy się ben Laden załatwił Bushowi
> reelekcję i co najmniej do 2009 roku stosunki między UE a Stanami będą
napięte.
>
> W NATO już jesteśmy a podczas przyjęcia do Unii wiele państw członkowskich
może
>
> nie chcieć amerykańskiego wasala.
> W tej chwili polska racja stanu powinna składać się z dwóch elementów – p
> ełne
> zabieganie o przyjęcie do Unii i dbanie o to aby na mapie świata Polska była
> dostrzegalna, choćby jako rzecznik praw człowieka. Nasze władze mogłyby np.
> złożyć projekt rezolucji potępiającej Chińską Republikę Ludową bez obracania
> się na innych. Zresztą USA wiele mogłyby się od nas nauczyć np.
przestrzegania
> praw jednostki w postępowaniu karnym.
Temat: LIBAN
3 Demokracja i świat islamu
Maleńkie emiraty Katar i Abu Zabi, zasobne w złoża gazu ziemnego, mogą być
spokojne o swoją przyszłość. Ludziom w tych krajach nie w głowie rewolucja.
Demokratyzacja w Katarze jest wynikiem woli emira, a nie konieczności.
Tymczasem w przeludnionej Arabii Saudyjskiej, która jako pierwsza wzbogaciła
się na ropie, przez ostatnie ćwierć wieku dochód na głowę mieszkańca spadł z 26
tys. dol. do 7 tys. rocznie - to trzy razy mniej niż w Katarze i nieco mniej
niż w Polsce. Saudowie zmarnowali fortunę, stawiając pałace na pustyni i
spełniając zachcianki tysięcy członków rodziny królewskiej. Młodzi ludzie, bez
pracy, są sfrustrowani i podatni na ideologię fundamentalistyczną.
Mniejsze państwa uczą się na błędach Saudyjczyków, zmniejszając uzależnienie od
ropy i gazu. Arabia próbuje naśladować ich sukcesy, ale sama reforma
ekonomiczna nie wystarczy; żeby naprawić państwo, trzeba by ukrócić przywileje
książąt, a to już byłaby reforma polityczna.
Zdaniem części analityków ubiegłoroczny wzrost cen paliw, przynosząc większe od
zakładanych dochody, przyczynił się do opóźnienia wyborów lokalnych w Arabii. Z
tego punktu widzenia ich spadek mógłby przyspieszyć proces demokratyzacji.
Niestety, jest mało prawdopodobne, że cena ropy spadnie, dopóki w krajach nią
dysponujących utrzymuje się zagrożenie terrorystyczne. To jeden ze sposobów, w
jaki al Kaida walczy z "bezbożną" demokracją.
A jednak widać pierwiosnki zmian
W komentarzach amerykańskich popularność zdobywa teza, że polityka Waszyngtonu
przyczynia się do demokratyzacji Bliskiego Wschodu. George W. Bush umieścił ją
na liście priorytetów w tegorocznym orędziu o stanie państwa. Wezwał nawet po
imieniu swoich sojuszników - Arabię Saudyjską i Egipt - do "wejścia na drogę
demokracji".
Jednak zdaniem ekspertów arabskich presja Ameryki odnosi skutek przeciwny do
zamierzonego, a to z uwagi na fatalną reputację USA w tej części świata,
spowodowaną popieraniem Izraela i inwazją na Irak. "Bush chce, żebyśmy się
reformowali? No to na złość się nie zreformujemy!". Nastroje antyamerykańskie
są tak silne i tak powszechne, że jeden z arabskich komentatorów pytał
ironicznie: "Czy jeśli Amerykanie są przeciw korupcji, to ja muszę być za?".
- Amerykanie popierali i popierają arabskie dyktatury, więc kiedy teraz mówią,
że chcą reform, nie wierzymy im - mówi Hassan Mukkahal. - To zachodnia
hegemonia jest winna temu, że nie mamy demokracji. Mówiąc wprost: nie mamy
demokracji, bo mamy ropę.
Trudno się dziwić, że Arabowie nie wierzą w szczere zamiary USA. Egipska
opozycja nazywa wybory w tym kraju "mydlaną operą dla Amerykanów". Wydaje się,
że Busha zadowala demokracja fasadowa, niepowiązana z ryzykiem zmian
politycznych, które mogłyby dać władzę fundamentalistom. Prezydent USA odtrąbił
sukces w Iraku, pogroził palcem sojusznikom w Rijadzie i Kairze, a w którejś
kolejnej mowie powie: "Patrzcie, w Arabii Saudyjskiej i Egipcie wybory się
odbyły. Tacyśmy skuteczni!".
Ale nawet nieszczera demokratyzacja może być ziarnem, które kiedyś przyniesie
plon. W Arabii słowo "wybory" było do niedawna tabu. Teraz Saudyjczycy po raz
pierwszy mogą dyskutować, zadawać pytania i mówić, czego oczekują od rządu. -
Kiedy pozna się słodki smak wolności, niełatwo z niego zrezygnować -
przekonywał jeden ze świeżo upieczonych wyborców.
Jak głosi jedna z mądrości Beduinów: "Kiedy wielbłąd wsadzi głowę do namiotu,
to można się spodziewać, że wkrótce cały wejdzie do środka". Ale naturalnie
nigdy nie ma takiej pewności - zwierzę może się rozmyślić, można je też
przytrzymać za ogon.
Pierwiosnki zmian widać w wielu miejscach. Pewna zachodnia organizacja co roku
prowadzi ogólnoświatowy konkurs na esej - podczas gdy dotąd większość prac z
państw arabskich zawsze dotyczyła Izraela, w tym roku dominuje temat reformy
ich własnych społeczeństw. Sami rządzący coraz częściej dostrzegają potrzebę
reform, choć nie wiedzą jeszcze, jak ich dokonać, nie rezygnując z władzy.
Podczas Arabskiego Forum Strategicznego w grudniu zeszłego roku następca tronu
Dubaju, przemawiając do innych arabskich przywódców, wygłosił dość kategoryczne
ostrzeżenie: - Jeśli się nie zmienicie, to was zmienią. Jeśli nie rozpoczniecie
radykalnych zmian zmierzających do wprowadzenia zasady przejrzystości,
sprawiedliwości i odpowiedzialności, wasze narody odrzucą was, a historia oceni
surowo.
Robert Stefanicki
Temat: Kataw Zar-faksem z Tel Awiwu! "Z powodu Busha"
Kataw Zar-faksem z Tel Awiwu! "Z powodu Busha"
Faksem z Tel Awiwu
"Z powodu Busha"
KATAW ZAR
Prezydent Stanów Zjednoczonych Jerzy W. Bush, gwiazda światowego kabaretu,
która świeciła nieobecnością na Międzynarodowym Kongresie Intelektualistów we
Wrocławiu w 1948 roku, ponosi odpowiedzialność za śmierć ok. 650 obywateli
Izraela - cywili i żołnierzy, którzy polegli w okresie intyfady - a także za
śmierć kilku tysięcy Palestyńczyków zabitych przez żołnierzy izraelskiej
armii.
Alboż to z teksaskiego krwiopijstwa, z braku wyobraźni bądź tylko z obawy
przed pójściem śladami Wilusia Clintona, którego Bushowie szczerze nienawidzą
(bo tacie Bushowi Wiluś C. odebrał był prezydenturę, a Busha juniora Wiluś C.
mierzi z powodu zapachu piżma pozostawionego przez panią Monikę Lewiński w
owalnym
gabinecie Białego Domu), prezydent Bush nie traci czasu i energii na
holowanie Izraela i Palestyńczyków do stołu obrad. Zamiast narzucić
tropikalnym Żydom negocjacje pokojowe, jak to za Clintona bywało w Camp
David, w Wye Plantation i w Tabie, Jerzy W. Bush udzielił premierowi Izraela
carte blanche na zabijanie, jak królowa Wielkiej Brytanii agentowi nr 007
Jamesowi Bondowi.
Popierany przez Busha premier Szaron przybiera pozy generała Szarona od Sabry
i Szatili. Głosujący na Szarona tropikalni Izraelici starali się zapomnieć,
że ten doświadczony farmer, hodowca baranów z Negewu, najlepiej się czuje
przy nożu rzeźnika i rożnie.
WYSZŁO SZYDŁO
Z WORKA
Omalże od początku palestyńskiej intyfady pierwszoplanowi izraelscy Żydzi
polityczni i wojskowi zwykli skakać sobie do gardeł, oskarżając się nawzajem
o grzech nieudolności. W połowie września przeciwnicy urzędującego premiera
użyli olbrzymich plakatów, ustawionych przy szosie szybkiego ruchu wiodącej z
Tel Awiwu do Jerozolimy, tudzież posłużyli się radiem, telewizją i gazetami,
wypominając Szaronowi, że się mocno posunął w latach i już nie przypomina
niegdysiejszego rzezimieszka i zawadiaki, dzięki któremu rozmowy pokojowe z
Egiptem toczyły się w odległości 104 kilometrów od Kairu, a linia zawieszenia
broni z Syrią po Wojnie Sądnego Dnia w 1973 roku odległa była jedynie o 34 km
od Damaszku. O autorstwo plakatów podejrzewano byłego premiera Netanjahu i
niespodzianką stało się odkrycie, że antyszaronowa kampania jest dziełem
samego Szarona,
przypominającego tą drogą swoje osiągnięcia militarne.
TRAKTORY ZDOBYŁY MUKATĘ
Przez 12 miesięcy i trzy dni palestyńskiej intyfady 5,5 miliona izraelskiego
Żyda podśmiewało się po hebrajsku z Szarona, aż się staruszek zdenerwował,
chrząknął i pokazał na co go stać. Kiedy raz jeszcze wyleciał w powietrze
autobus, tym razem w samym centrum Tel Awiwu, na ruchliwej ulicy Allenby,
gdzie obok straganów i domów przelotnej miłości mieści się bank Polskiej Kasy
Opieki, biura Polskich Linii Lotniczych Lotu tudzież słynna polska i dobrze
zaopatrzona księgarnia Neusteinów
Temat: Izrael torpeduje wysiłki pokojowe. Buduje mur.
Izraelski pokój : http://www.republika.pl/tadbin/
Niepodległość dla Palestyny?
W Afganistanie prawie pokój, a w Izraelu prawie wojna trwa w najlepsze. Izrael
bardzo się stara, aby społeczność światowa, w tym głównie Ameryka, uznały ruch
wyzwoleńczy Palestyńczyków za terroryzm, zagrażający światu i pomogły w jego
zwalczeniu.
Tymczasem wojska izraelskie same angażują się na coraz większą skalę w
działania odwetowe i represyjne. Rośnie też determinacja Palestyńczyków, mnożą
się zamachy kamikaze muzułmańskich, a spirala nienawiści, ofiar, zamachów i
pacyfikacji wciąż tylko rośnie.
Czy jest możliwe jej przerwanie, tak by nastał wreszcie pokój na Bliskim
Wschodzie? Osobiście sądzę, że tak, a w szczególności, że można to osiągnąć
tylko przez uznanie pełnej niepodległości Autonomii Palestyńskiej w Izraelu.
Takie były zresztą ustalenia rokowań izraelsko-palestyńskich, podpisanych we
wrześniu 1993 r. w Oslo przez premiera Icchaka Rabina i Jasera Arafata, za co
obaj otrzymali Pokojową Nagrodę Nobla. Przy czym według przyjętej wówczas
deklaracji ostateczne zakończenie rokowań co do szczegółów i utworzenie
niepodległego państwa Palestyny miało nastąpić w 1999 r.
Lecz w 1995 r. Icchak Rabin został zabity przez żydowskiego fanatyka
religijnego, a realizacja zawartych w 1993 r. porozumień utrudniana i hamowana
była skutecznie zarówno przez skrajnie prawicowe ugrupowania żydowskie, jak i
radykalne organizacje palestyńskie. W konsekwencji, już po określeniu i
wydzieleniu terytoriów Autonomii Palestyńskiej, dalsze negocjacje, dotyczące
statusu Jerozolimy i osiedli żydowskich w Autonomii, utknęły w 1997 r. Wszelkie
próby ich późniejszego wznowienia kończyły się niepowodzeniem.
Autonomia Palestyńska to tylko 22% powierzchni byłej Palestyny, obszary
najbiedniejsze, na których Izraelczycy przez 30 lat swej okupacji inwestowali
jedynie w budowę osiedli dla osadników żydowskich. Za przekazanie Autonomii
tych kilkuset osiedli, głównie kibuców, zamieszkałych obecnie przez ponad 70
tys. Żydów, Izrael powinien oczywiście otrzymać odpowiednie odszkodowanie (dla
USA byłby to mały pryszcz).
Natomiast niepodległe, biedne i przeludnione Państwo Palestyńskie samo z
niepodległością sobie nie poradzi. Ale można mieć nadzieję, że dostanie pomoc
światową, głównie arabskich państw naftowych. A przede wszystkim szansą na
skromną wegetację dla Palestyńczyków byłaby praca w Izraelu, trochę turystyka
do miejsc świętych, może uprawa owoców południowych.
Lecz czy uznanie niepodległości Autonomii Palestyńskiej przez Izrael jest
możliwe? Uważam, że jak najbardziej, pod jednym wszak warunkiem, że taką wolę
okaże i zdecydowane polecenie wyda prezydent Stanów Zjednoczonych A.P.
Oczywiście przy chórze Unii Europejskiej, Rosji i wielu innych orkiestrantów,
ale liczących się jedynie jako tło. Po wojnie izraelsko-egipskiej w
październiku 1956 r., gdy Eisenhower i Bułganin kazali Izraelowi ewakuować swe
wojska z Półwyspu Synaj, zostało to szybko i skrupulatnie wykonane. Dziś
wystarczy głos jednego tylko prezydenta Busha. Ale czy zdobędzie się on na to w
sytuacji, gdy dotąd Stany Zjednoczone, niemal bezkrytycznie i bezwarunkowo,
popierały politycznie, moralnie i militarnie państwo Izrael we wszystkich jego
działaniach antypalestyńskich?
Temat: Zydzi z Izraela URĄGAJĄ swiatu - twuuu !
Zydzi z Izraela URĄGAJĄ swiatu - twuuu !
Zydowskim liderom OPRAWCOM "sprawiedliwy despota" gwarantuje nietykalnośc
nawet przy jawnym naruszaniu międzynarodowego prawa okreslonego przez ONZ.
Kiedy dziś prezydent Bush gani ONZ za brak stanowczej postawy, kiedy ma za
złe, że zgromadzenie to nie karze Iraku za lekceważenie rezolucji, to
przecież nie znaczyło to wcale, że Stany Zjednoczone są bez winy.
Przeciwnie, SAMO USA obniżało prestiż ONZ ilekroć rezolucje dotyczyły
Izraela.
Dziś, gdy taki zarzut pada pod adresem Waszyngtonu, apologeci z niesmakiem
krzywią usta, tłumacząc, że nie można tych sytuacji porównywać, gdyż Izrael
jest państwem demokratycznym.
Naprawdę?
Co to właściwie znaczy i w jaki sposób ma usprawiedliwić poczynania
drastycznie odbiegające od tego, co się powszechnie uważa za demonstrację?
Charley Reese z „Orlando Sentinel” (gazety, która w przeciwieństwie do
współpracujących z rządową propagandą mediów wykazuje dużą odwagę) proponuje
pouczający quiz.
www.geocities.com/CapitolHill/Senate/7891/index_whatsnew.html
On i wielu innych swiatlych ludzi OTWARCIE mowi i pisze o prawdziwy OBLICZU
Zydow z Izraela i ODSLANIA hipokryzję i EWIDENTNY FALSZ rządu USA
egzekwowania "prawa miedzynarodowego":
– Które państwo na Bliskim Wschodzie jako jedyne posiada broń nuklearną? –
Izrael.
– Które z państw bliskowschodnich odmawia podpisania porozumienia o
nieprolifiracji broni nuklearnej i nie dopuszcza do międzynarodowych
inspekcji? – Izrael.
– Które z państw bliskowschodnich siłą zagarnęło suwerenne terytoria innych
narodów i okupuje je wbrew rezolucjom Rady Bezpieczeństwa ONZ? – Izrael
– Który z bliskowschodnich sprzymierzeńców Stanów Zjednoczonych od lat zabija
swoich wrogów politycznych w innych państwach (warto zauważyć, że praktyki
takie zwie się czasami eksportowaniem terroryzmu, co, jak można sądzić z
artykułu opublikowanego 16 stycznia w „Chicago Sun Times” Israel might
assasinate terrorists in U.S. [Izrael może zabijać terrorystów także na
terenie USA], grozi również mieszkańcom Stanów Zjednoczonych)? – Izrael.
– W którym państwie bliskowschodnim wysocy rangą oficerowie przyznali
publicznie, że dokonano egzekucji na nieuzbrojonych jeńcach wojennych? – W
Izraelu.
– Które z państw na Bliskim Wschodzie odmawia pociągnięcia do karnej
odpowiedzialności żołnierzy, którzy przyznali się do zabijania jeńców
wojennych? – Izrael.
– Które państwo doprowadziło do wygnania 762 000 ludzi i odmawia im prawa
powrotu na własne ziemie, do domów i biznesów? – Izrael.
– Które bliskowschodnie państwo odmawia wypłaty rekompensat za skonfiskowane
konta bankowe i biznesy? – Izrael.
– W którym z państw na Bliskim Wschodzie dokonano zamachu na dyplomatę ONZ? –
W Izraelu.
– W którym kraju bliskowschodnim człowiek, który wydał rozkaz zabicia
dyplomaty ONZ, został premierem? – W Izraelu.
– Który to bliskowschodni kraj wysadził w powietrze misję dyplomatyczną USA w
Egipcie i zaatakował na międzynarodowych wodach amerykański okręt, zabijając
33 i raniąc 177 marynarzy? – Izrael.
– Które z państw bliskowschodnich zatrudniło szpiega Jonathana Pollarda do
kradzieży tajnych dokumentów, którymi podzielono się później ze Związkiem
Sowieckim? – Izrael.
– Kto zaprzeczał jakimkolwiek związkom z Pollardem, by później dać mu
obywatelstwo, a następnie żądać dla niego ułaskawienia od amerykańskiego
prezydenta? – Izrael.
– Który kraj ma drugie pod względem wpływów najsilniejsze lobby w
Waszyngtonie (według magazynu „Fortune”)? – Izrael.
– Które z państw bliskowschodnich naruszyło 69 rezolucji Rady Bezpieczeństwa
ONZ i którego weto USA uchroniło przed 29 innymi rezolucjami? – Izrael.
– Jakiemu państwu Stany Zjednoczone grożą bombardowaniem, ponieważ nie
stosuje się do rezolucji Rady Bezpieczeństwa ONZ? – Irakowi!
BRAWO, BRAWO! "AMERYKANSKA DEMOKRACJA i SPRAWIEDLIWOSC" pod zarzadami Busha
okrazonego w Bialym Domu przez zydowska administracje !
Temat: Izrael i sąsiedzi (bliżsi i dalsi)
Wojna Izraela z Hamasem w Strefie Gazy
wyborcza.pl/1,76842,6156927,Tak_walcza_izraelscy_zolnierze_i_Hamas.html
Telefony od fałszywych przyjaciół, bomby, które celowo nie
wybuchają, manekiny przebrane za bojowników Hamasu - to fortele
stosowane przez obie strony w Strefie Gazy
Wojna Izraela z Hamasem w Strefie Gazy
Wojna w Gazie od kilku dni jest w stanie zawieszenia: armia
izraelska opanowała większość enklawy, ale zatrzymała się przed
najgęściej zaludnionymi rejonami: miastami Gaza, Chan Junis i
Dżabalia. Walki toczą się na ich obrzeżach, w samych miastach
atakuje tylko lotnictwo.
Żeby całkowicie zniszczyć siły zbrojne Hamasu, czyli Brygady
Izzedina Kassama, należałoby wejść do miast, co oznaczałoby znaczne
zwiększenie się liczby ofiar wśród cywilów. Dlatego Izraelczycy się
wahają.
Wojskowi chwalą się, że niemal już zniszczyli infrastrukturę Hamasu,
ale należy odnosić się do tych informacji z rezerwą. Zniszczona
została większość tuneli pod granicą z Egiptem, którym Hamas
przemycał broń, oraz zajęte przez Hamas budynki rządowe Autonomii
Palestyńskiej umiarkowanego prezydenta Mahmuda Abbasa - komisariaty
policji, ministerstwa itp. Ale tam nie było składów broni.
Bojownicy ukrywają ją w meczetach, szkołach i prywatnych domach - w
zasadzie wszędzie. Każdy budynek może być magazynem. Żeby dokładnie
zniszczyć "infrastrukturę Hamasu", całą Strefę Gazy trzeba by
zrównać z ziemią. A do produkcji i odpalania prymitywnych rakiet nie
trzeba żadnej "infrastruktury".
Hamasowcy, uzbrojeni w moździerze, karabiny kałasznikowa i
granatniki, nie przyjęli otwartej bitwy z armią izraelską, bo byłoby
to samobójstwo. Dlatego bojownicy walczą w cywilnych ubraniach,
używają cywili oraz obiektów cywilnych jako żywych tarcz. Wywiad
izraelski uważa np., że przywódcy partii ukrywają się w bunkrze pod
największym szpitalem w mieście Gaza.
W miastach Hamas stworzył podobno sieć podziemnych tuneli, którymi
przemieszczają się bojownicy. Dzięki nim mogą atakować z zaskoczenia
i zaraz znikać.
Izraelscy komandosi również przebierają się w cywilne ubrania:
nocami wchodzą do miast i polują na hamasowców.
O tym, jakie jeszcze fortele stosują obie strony, pisał kilka dni
temu "New York Times". W jednym z budynków Izraelczycy znaleźli np.
manekina, który przypominał bojownika Hamasu. Gdyby do niego
strzelili, wybuch trotylu zawaliłby budynek, grzebiąc znajdujących
się w nim żołnierzy. W takich sytuacjach Izraelczyków często ratują
psy wyszkolone do wyszukiwania materiałów wybuchowych i ludzi.
Żołnierze tak obawiają się pułapek Hamasu, że nigdy nie wchodzą do
zajmowanych domów przez drzwi. Najpierw wywalają dziurę w ścianie.
Nawet przechodząc z pokoju do pokoju wewnątrz budynku, unikają
przechodzenia przez drzwi.
Izraelczycy też używają podstępów: ich szpiedzy narodowości
arabskiej dzwonią do ludzi w Gazie i udając zatroskanych przyjaciół
z Egiptu lub Jordanii, wypytują, czy rodzina popiera Hamas i czy
bojownicy są gdzieś w sąsiedztwie.
Izraelczycy na różne sposoby starają się ograniczyć straty wśród
cywilów. Często dzwonią do mieszkańców domów na kilka minut przed
ich zbombardowaniem. Czasami zrzucają najpierw bombę, która nie
wybucha, ale straszy cywilów i zmusza ich do ucieczki. Dopiero potem
spada bomba z ładunkiem.
Ale najważniejsze jest dla Izraelczyków uniknięcie strat własnych.
Regularne oddziały poruszają się naprzód bardzo powoli, tylko za
czołgami i buldożerami. Zaatakowane odpowiadają zmasowanym ogniem z
artylerii lub z powietrza. - Jesteśmy wtedy bardzo agresywni. Nie
zawahamy się przed niczym, by chronić życie naszych kolegów -
mówił "NYT" jeden z żołnierzy grupy inżynieryjnej.
Porównanie sił
HAMAS: kilkanaście tysięcy bojowników i policjantów, w tym kilka
tysięcy dobrze wyszkolonych
IZRAEL: 40 tys. zawodowych żołnierzy, 80 tys. poborowych i pół
miliona rezerwistów. Ale w operacji w Gazie czynnie uczestniczy
pewnie nie więcej niż kilkanaście tysięcy żołnierzy.
Temat: *****Wspolny_arabsko-izraelski____interes?????****
*****Wspolny_arabsko-izraelski____interes?????****
Powstrzymanie teroryzmu , tak by sie moglo wydawac ale czy tak jest ?
Dla przywódców arabskich wrogiem jest Izrael, ale jeszcze większym islamski
fanatyzm
Bratnie kraje arabskie przez lata nie chciały pomóc Palestyńczykom, bo
potrzebny był ich gniew. Ale dziś ten gniew rodzi bardzo niebezpieczne
owoce. Fanatyzm i terroryzm. A nic bardziej nie spędza snu z powiek
okolicznym dyktatorom niż gotowi na śmierć żołnierze Allaha.
ROMAN FRISTER
Korespondencja z Jerozolimy
O czwartej nad ranem, tuż przed brzaskiem, ponad pięćset rodzin koczowało
koło mostu nad Jordanem, na wschód od Jerycha. Przejście otwiera się dopiero
o szóstej, ale władze jordańskie ograniczają liczbę Palestyńczyków, którym
wolno przekroczyć granicę z Zachodniego Brzegu do królestwa haszymidzkiego.
Do stu pięćdziesięciu osób dziennie. Kto pierwszy, ten lepszy. Ponad połowa
mieszkańców Jordanii to obywatele pochodzenia palestyńskiego. Nic więc
dziwnego, że każdego nowego przybysza z terenów administrowanych przez
Arafata, nawet jeśli deklaruje, że jest tylko turystą, kupcem lub osobą
udającą się w rodzinne odwiedziny, podejrzewa się o tendencje wywrotowe.
Dwór królewski w Ammanie nie szuka nowych kłopotów. Każdy dodatkowy
Palestyńczyk to dodatkowe zagrożenie.
(Cos tam palestynow nie lubian bo kto chce zaraze miec u siebie zaraze)
Marionetka Arafat
Tego samego dnia, dwie godziny po otwarciu mostu granicznego, wylądował na
lotnisku im. Ben Guriona samolot egipskich linii lotniczych Air Sinaj.
Jedynie wąska grupa wtajemniczonych wiedziała, że przyleciał szef egipskiego
wywiadu Omar Sulejman. O dziewiątej miał spotkanie z izraelskim ministrem
obrony narodowej Ben-Eliezerem; na popołudnie zaplanowano wizytę u Jasera
Arafata w Ramalli.
Mniej więcej o tej samej godzinie (w Waszyngtonie była północ) prezydent
George Bush połączył się telefonicznie z saudyjskim następcą tronu emirem
Abdallą. Tematem rozmowy była konieczność wprowadzenia w życie reformy
palestyńskich służb bezpieczeństwa oraz pozycja Arafata w planowanych nowych
układach pokojowych. Przewodniczący Autonomii Palestyńskiej potraktowany
został trochę jak marionetka w cudzym przedstawieniu.
Późnym wieczorem, po odprawieniu Sulejmana, Jaser Arafat zwołał najbliższych
współpracowników, aby wyrazić swoje niezadowolenie z brutalnych, jak to
określił, nacisków Egiptu i Arabii Saudyjskiej. Poirytowany był
informacjami, że arabscy, amerykańscy i izraelscy soliści polityczni
śpiewają chórem tę samą piosenkę. Nazajutrz wyprawił swego zaufanego
współpracownika Abu Mazena z tajną misją do Riadu. Jaser Arafat nie zalicza
się do ludzi, którzy łatwo rezygnują.
Temat: Mordercza gra o nowy Kanaan. Robi się ciekawie...
Mordercza gra o nowy Kanaan. Robi się ciekawie...
http://www.naszdziennik.pl/index.php?typ=my&dat=20030314&id=my13.txt
Każde oficjalne nowe wypowiedzi na temat gotowości Stanów Zjednoczonych do
wojny z Irakiem powodują spadek cen na giełdzie nowojorskiej. Tak też we
wtorek, 25 lutego komentował sprawę spadku wartości na giełdzie E.S. Browning
w "Wall Street Journal". Inwestorzy uciekają z rynku. Właśnie wtedy, gdy USA
i Wielka Brytania proponują nową rezolucję ONZ, a jednocześnie Irak z oporem
zaczął niszczyć te spośród swoich rakiet, które o kilka procent przekraczają
dozwolony zasięg rażenia. Niedawno Ariel Szaron zażądał od przybyłego z
Waszyngtonu Johna Boltona, amerykańskiego wiceministra do spraw kontroli
zbrojeń i bezpieczeństwa międzynarodowego, by USA natychmiast po inwazji na
Irak podjęły atak na Syrię, następnie Egipt, a potem na Iran (według
komunikatu radia Westport, Connecticut ze spotkania z wyborcami
republikańskiego kongresmana Christophera Shaysa).
Zdenerwowanie na giełdach
Europejska część NATO, a zwłaszcza Francja, po konfliktach w sprawie pomocy
dla Turcji w przypadku ataku na Irak wchodzi obecnie w fazę rekryminacji co
do udziału w wojnie w Afganistanie. Wojna ta trwa już trzeci rok i może
przeciągnąć się na następne trzydzieści lat. Wyznaczony przez USA prezydent
Hamid Karzaj czuje się niepewnie w Kabulu i strzeże go przyboczna straż
amerykańska, ponieważ Afganów uważa on za niepewnych, zwłaszcza że duże
połacie kraju są w rękach walczących o władzę regionalnych przywódców
afgańskich.
Nic dziwnego, że badania stopnia optymizmu inwestorów amerykańskich
wykazują... głęboki pesymizm. Kłótnie między USA i innymi członkami NATO
przyczyniają się do spadku zaufania. Ceny ropy naftowej i złota idą w górę, a
międzynarodowa wartość dolara spada. Tymczasem prawdziwym źródłem braku
stabilności jest konflikt między Arabami i Izraelem, ślepo popieranym przez
USA.
Największa w Azji, a druga po USA, gospodarka Japonii też czuje się zagrożona
konsekwencjami planowanego amerykańskiego ataku na Irak (wzrost cen ropy
naftowej oraz ponowne załamanie się giełdy w Tokio, jak również ogólna
recesja gospodarki japońskiej). Spadek wartości dolara obniża zyski
japońskiego eksportu do USA i wręcz niekiedy czyni ten eksport deficytowym.
Stracona szansa pokoju
Sytuacja na Bliskim Wschodzie byłaby zupełnie inna, gdyby rząd Stanów
Zjednoczonych potrafił nakłonić Izrael wiosną 2000 roku do przyjęcia
propozycji pokojowej Arabii Saudyjskiej, która była oparta o zgodę i podpisy
wszystkich państw arabskich na Bliskim Wschodzie. Warunki traktatu pokojowego
zawierały gwarancję stosunków dobrosąsiedzkich, jak i normalnej wymiany
gospodarczej z Izraelem państw arabskich. Status terytorialny miał być
odtworzony na podstawie granic z 1967 roku oraz postanowień ONZ nr 242 oraz
nr 338 (można tu zaznaczyć, że żadne państwo członkowskie Organizacji Narodów
Zjednoczonych nie pogwałciło tylu postanowień ONZ, ile - bez większego echa
- pogwałciło państwo Izrael).
Arabska oferta traktatu gwarantowała zawarcie normalnych stosunków
dyplomatycznych, jak i uroczyste uznanie prawa Izraela do istnienia w
bezpiecznych granicach. Izrael w zamian miałby ewakuować nielegalne osiedla i
przekazać państwu palestyńskiemu tereny Zachodniego Brzegu, Gazy, wschodniej
Jerozolimy i oddać Syrii wzgórza Golan, jak również zgodzić się na
sprawiedliwe potraktowanie prawie czterech milionów wypędzonych
Palestyńczyków. Izraelskie święte miejsca, jak Ściana Płaczu, pozostałyby pod
kontrolą Izraela.
Droga do stałego i sprawiedliwego pokoju oraz normalnego współżycia między
Izraelem i jego sąsiadami stanęła otworem po raz pierwszy od 50 lat.
Niestety, ekstremiści izraelscy pod wodzą Ariela Szarona i Benjamina
Netanjahu zniszczyli wielką okazję dziejową zawarcia pokoju korzystnego dla
Izraela, Palestyńczyków i innych mieszkańców Bliskiego Wschodu.
Ariel Szaron doszedł do władzy przez sprowokowanie powstania Palestyńczyków.
Wzniecił zajścia na Wzgórzu Świątynnym, bezczeszcząc na oczach muzułmanów
wielki meczet Al
Temat: Autonomia Bydgoszczy i Województwa
Str. 2 z 4
Powinno się powołać Senat Bydgoszczy do kontrolowania autonomicznego
ustawodawstwa Sejmu Bydgoszczy, składający się z senatorów o przejrzystych i
sprawdzonych biografiach.
Województwo dostarczałoby kontyngent poborowych do wojska pod rządem
warszawskim.
Prawnicy przygotowaliby projekt Konstytucji autonomicznego Województwa Kujawsko-
Pomorskiego pod dyktando tymczasowego Rządu Bydgoskiego. Wzorem byłaby
Konstytucja 3 Maja i Konstytucja Stanów Zjednoczonych.
Obecna Konstytucja RP została zredagowana do wpasowania obecnej RP żywcem do UE
i służy przyszłemu absolutystycznemu totalizmowi globalizmu i jest opresyjna
dla Polaków.
______________________________________________________
Do opracowania i wykonania inicjatywy autonomii winno się wybrać ludzi spośród
cieszących się zaufaniem Bydgoszczan i znanych z osobistych kontaktów z wieloma
z nich. Pomocnymi do określenia ich kwalifikacji byłyby kryteria proponowane
przez ks. prałata Henryka Jankowskiego: kandydat musi wykazać się pochodzeniem
polskim z co najmniej czterech pokoleń i nie pochodzić z Frankistów.
Wybrani delegaci i przywódca winni zawrzeć ścisłą współpracę z Polish-American
Congress w Chicago i zorganizować Polonię tak jak jej Prezes Edward Moskal
potrafił to uczynić w 1996 roku dla odparcia obcych żądań o polskie
nieruchomości i ziemie.
Amerykańska Polonia winna w następnych wyborach w USA na prezydenta i
reprezentantów USA głosować na kandydatów, którzy odwołają pomoc zagraniczną
USA dla pasożytniczych krajów, a oddadzą ją Polsce jako należne jej
zadośćuczynienie za “sprzedanie” jej reżimowi “imperium zła”.
Jest to bardzo pilne, odwlekanie uniemożliwi przedsięwzięcie.
Winno wydalić się z Województwa Kujawsko-Pomorskiego i Miasta Bydgoszczy wrogów
i sabotażystów.
Bydgoszczanie winni przejąć środki władzy i zarekwirować je, jeżeli one
stanowią własność wrogów autonomii.
Wszelkie środki władzy winny być w rękach autonomicznego rządu. Jej
przedłużenie winny stanowić komitety obywatelskie i sieć aktywistów.
Od samego początku akcji winno się wezwać neutralną komisję obserwatorów
rekrutowanych w takich krajach jak Szwecja, Szwajcaria, Egipt, czy Libia.
Polityka Stanów Zjednoczonych w praktyce pokrywa się z polityką Światowego
Kongresu Żydów, z którym próby dyskusji Polonii zawiodły i sprowadziły się do
monologu strony żydowskiej. Żydostwo w Polsce i świecie winno natychmiast
zaprzestać kampanii antypolskich i antykatolickich, a bezwzgłednie na terenie
Województwa. Rząd autonomiczny zawarłby przyjąźń z rządem Iraku i Iranu, które
w dowód ich przyjaźni dostarczałyby do polskiej rafinerii ropę naftową po
kosztach produkcji do czasu odbudowania przemysłu kujawsko-pomorskiego do
poziomu ekonomii przynoszącej dobrobyt mieszkańcom Województwa.
__________________________________________________________
Pierwszą inicjatywą autonomicznego Rządu Bydgoskiego winno być żądanie od
Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej do 1 miliarda dolarów za każdego
emigranta z Bydgoszczy i Województwa Kujawsko-Pomorskiego, który opuścił
terytorium obecnego Województwa, udając się zagranicę i tam pozostając po
1 lipca 1939 roku, wliczając w to poborowych i ochotników wcielonych do Wojska
Polskiego.
__________________________________________________________
Jakkolwiek punkty powyższej propozycji zestawione są impresyjnie, to
przypomnieć należy, że większość samorzutnych wyzwoleń z niewolniczych
zależności znanych z historii zaczynała się pośród inspiratorskich pomysłów i
ideji, wahań i wątpliwości, które naród pochwycił jak pochodnię, od której
każdy przypalił włąsną i miliony świateł rozjasniły wyjście z mrocznej
beznadziejności.
Oddanie Polski globalistom UE jest końcem istnienia Polski. Patrick Buchanan
zestawił statystyki negatywnego przyrostu naturalnego Europy przedstawione w
książce: “Śmierć Zachodu”.
“W 2025 roku będą mieszkać w Europie całkiem inni ludzie. Waszą sprawą jest –
mówił Buchanan, zwracając się do młodego audytorium w wywiadzie autorskim – czy
chcecie mieszkać w środowisku Azjatów, Murzynów i innych, porzucając kulturę
(dorobek) ojców. Ja nie będę żył w waszych czasach.”
Filozof francuski Jean Baudrillard wróży rychły koniec obecnemu systemowi
kapitalistycznemu, czyli Unii Europejskiej i walucie euro, oraz Stanom
Zjednoczonym i światowej hegemonii dolara:
Strona 2 z 3 • Wyszukiwarka znalazła 102 wypowiedzi • 1, 2, 3