Czytasz wypowiedzi wyszukane dla słów: prezydencja Unii Europejskiej
Temat: Wielkie święto.
"Niedźwiedź ciągle na nowo zachęca mnie do tego, abym pełnił swoją posługę z
radością i ufnością - tak przed 30 laty, jak i obecnie, gdy mam nowe zadania - i
abym dzień po dniu mógł mówić moje «tak» Bogu: «Zwierzęciem pociągowym jestem
przed Tobą, dla Ciebie i właśnie w taki sposób jestem przy Tobie»" - zwierzył
się papież. Dodał, że niedźwiedź św. Korbiniana został wypuszczony na wolność w
Rzymie, jednak w jego przypadku Bóg "zdecydował inaczej".
Następnie Benedykt XVI odmówił modlitwę do Matki Bożej, której całe życie było
służbą. "Zawsze postępujesz tak cicho i dyskretnie, jak na weselu w Kanie.
Bierzesz na siebie wszystkie ludzkie sprawy i niesiesz je przed oblicze Pana i
Jego Syna. Twoją siłą jest dobroć. Twoją siłą jest służba. Naucz nas, tych
wielkich i tych małych, panujących i służących, w taki sposób żyć i w taki
sposób wypełniać swoją odpowiedzialność. Pomóż nam odnaleźć moc pojednania i
przebaczenia. Pomóż nam być cierpliwymi i pokornymi, pomóż też być tak wolnymi i
silnymi, jaką Ty byłaś w godzinie Krzyża" - modlił się papież.
Po papieskim błogosławieństwie, Ojca Świętego pozdrowił burmistrz Monachium,
Christian Ude. Papież wpisał się do Złotej Księgi miasta. Potem witał się z
zaproszonymi na spotkanie gośćmi, wśród których był m.in. abp Alfons Nossol z
Opola. Spotkanie z Ojcem Świętym uświetnił śpiew chóru katedralnego z
towarzyszeniem katedralnej orkiestry.
Z Marienplatz Benedykt XVI pojechał się do Residenz, wystawnej siedziby dynastii
Wittelsbachów przy Max-Joseph-Platz, gdzie spotkał się z czołowymi politykami
Niemiec. Przed wejściem do pałacu papieża powitał prezydent Horst Köhler. Po
spotkaniu z papieżem szef państwa niemieckiego poinformował, że zaapelował do
Ojca Świętego, aby nie ustawał w wysiłkach na rzecz ekumenizmu. "Młodzi katolicy
i protestanci chcieliby jak najszybciej uczestniczyć we wspólnocie stołu
eucharystycznego" - mówił po spotkaniu Köhler. Dodał, że zarówno on, jak i
papież są świadomi znaczenia Kościołów w Niemczech". Podczas rozmowy Benedykt
XVI wyraził także swoje zaniepokojenie sytuacją na Bliskim Wschodzie. Z kolei
prezydent zachęcił Ojca Świętego do następnych odwiedzin Niemiec. "Papież
powinien częściej przyjeżdżać" - powiedział Köhler po spotkaniu.
Natomiast kanclerz Niemiec Angela Merkel w trakcie spotkania obiecała papieżowi,
że podczas prezydencji Niemiec w Unii Europejskiej wprowadzi ona na forum
organizacji temat wpisania wartości chrześcijańskich do unijnego Traktatu
Konstytucyjnego. Poruszyła także kwestie dialogu ekumenicznego. Zauważyła, że
wprawdzie należy jasno mówić o różnicach międzywyznaniowych, jednak dalszy
postęp na drodze ekumenizmu są potrzebne, choćby ze względu na spadającą liczbę
chrześcijan w Niemczech. Po spotkaniu Merkel podkreśliła, że papież jest
wybitnym teologiem, ale nie chce trafiać do ludzi jedynie przez intelekt.
Następnie Benedykt XVI spotkał się z premierem Bawarii Edmundem Stoiberem,
któremu towarzyszyła rodzina. Wzdłuż głównej sali pałacu ustawiła się w
szpalerze kompania bawarskich strzelców górskich. Folklorystyczny zespół
muzyczny odśpiewał papieżowi kilka bawarskich pieśni. Po części oficjalnej
Ojciec Święty długo żegnał się ze zgromadzonymi w Residenz osobami.
Na nocleg udał się do pałacu arcybiskupów, w którym mieszkał w latach 1977-82
jako metropolita Monachium i Fryzyngi. Będzie on rezydencją papieża do
poniedziałku 11 września.
Jutro rano Benedykt XVI na terenie monachijskich terenów wystawowych Neue Messe
odprawi Mszę św., w której weźmie udział 250 tys. wiernych.
www.kai.pl/nowyserwis/motd.xml
Temat: Oberschlesien grüßt Frau Kanzlerin Merkel!
Kanclerz Merkel - wykład na Uniwersytecie Warszawskim
Kanclerz Niemiec Angela Merkel powiedziała, że Polska stanowi centralny punkt w
politycznym myśleniu i działaniu każdego kanclerza Niemiec.
Angela Merkel wygłosiła na Uniwersytecie Warszawskim wykład o celach
prezydencji niemieckiej w Unii Europejskiej. "Jest naszym wspólnym zadaniem i
odpowiedzialnością, aby żyć w zgodzie" - powiedziała niemiecka kanclerz.
Angela Merkel podkreśliła, że aby można było tworzyć wspólną przyszłość, należy
zaakceptować przeszłość. Oznacza to, że wypędzeni Niemcy będą mogli godnie
przypominać o swoim cierpieniu, ALE NIE POWINNI ZAFAŁSZOWYWAĆ HISTORII - mówiła
niemiecka kanclerz. Dodała, że POWIERNICTWO PRUSKIE I WSZYSTKIE TEGO TYPU
UGRUPOWANIA NIE MAJĄ I NIGDY NIE BĘDĄ MIAŁY JEJ POPARCIA.
"Od nowa musimy dołożyć starań, aby uprzedzenia zniknęły na zawsze, ale mamy
już za sobą wiele pracy" - powiedziała, dodając, że deklaracja polskich
biskupów z 1965 roku, UZNANIE GRANIC I POROZUMIENIE O DOBRYM SĄSIEDZTWIE
zmieniło to stosunki polsko-niemieckie na dobre.
Kanclerz Niemiec powiedziała, że porozumienia polsko-niemieckiego nie można
oddzielać od zjednoczenia europejskiego, które od 1989 roku jest dla obu
narodów drogą do lepszej przyszłości.
Przyszłość Europy kanclerz Niemiec widzi w jedności działań wszystkich członków
Unii Europejskiej. Tylko w ten sposób - jej zdaniem - Europa będzie mogła
stawić czoła wyzwaniom przyszłości, takim jak polityka energetyczna,
konkurencja gospodarcza Azji, czy ocieplenie klimatu. "Tylko wspólnie możemy
podołać tym zadaniom. Bez Unii Europejskiej nie będziemy w stanie stworzyć
właściwych ram dla zglobalizowanego świata i gospodarki" - powiedziała. Dodała,
że tylko wspólnie Europa może chronić dobrobyt i wspólne wartości, które
opierają się na fundamentach chrześcijańskich.
Mówiąc o polityce zagranicznej Angela Merkel podkreśliła, że Unia Europejska
powinna prowadzić wspólną politykę wobec innych państw.
Szczególne dotyczy to polityki wobec Stanów Zjednoczonych i Rosji. Zdaniem
Angeli Merkel bardzo ważną sprawą jest partnerstwo w ramach NATO. Istotne dla
Unii jest też pogłębianie stosunków gospodarczych w ramach partnerstwa
transatlantyckiego. Mówiąc o Rosji, kanclerz podkreśliła, że partnerstwo z tym
mocarstwem ma dla Unii Europejskiej strategiczne znaczenie. "Chcemy szeroko
zakrojonej umowy o partnerstwie i współpracy z tym państwem" - powiedziała.
Angela Merkel i dodała, że cały czas zabiega o szybkie rozwiązanie problemu
rosyjskiego embarga na polskie mięso. Dodała, że jest to bardzo ważne w ramach
solidarności europejskiej.
Angela Merkel podkreśliła też, że Europa potrzebuje nowego traktatu
konstytucyjnego. Jak powiedziała - "globalna odpowiedzialność i sprawność
działania nie może się opierać na obecnych założeniach konstytucyjnych".
Temat: Prawda o unijnym zamachu konstytucyjnym
Mocna oś Paryż - Berlin
Konferencja zakończyła się tak, jak oczekiwano - odłożeniem decyzji. Teraz
próbę reanimacji europejskiej konstytucji podejmie prezydencja irlandzka. To
wiadomość pozytywna, bo trudno podejrzewać Bertiego Aherna o intrygowanie. Być
może dyskusja zostanie wznowiona dopiero podczas prezydencji holenderskiej.
Jakkolwiek będzie, odłożenie decyzji nie jest rozwiązaniem rokującym duże
nadzieje na przyszłość. Nikt nie może jednak zagwarantować, że w najbliższym
półroczu którakolwiek ze stron zechce uczynić krok wstecz i umożliwić
znalezienie rozwiązania zadowalającego i Niemcy, i Polskę. W gruncie rzeczy
jedyna nadzieja w tym, że opadną emocje, a Schröder przestanie
pokrzykiwać: "Polska i Hiszpania nie dostaną już od nas nawet długopisu".
Trudno przewidzieć, jakie będą polityczne konsekwencje brukselskiego krachu. Z
pewnością konsekwencje finansowe będą, zwłaszcza dla Polski, bolesne. Jeśli
jednak znajdzie się rozwiązanie problemu i przesilenie minie, pozycji Polski w
UE przez długie lata nikt nie powinien podważać. I to jest jedyny niebagatelny
sukces Millera.
Po brukselskiej porażce na korytarzach Breydela - siedziby przewodniczącego UE -
panuje pesymizm i rozczarowanie. "Nie stałoby się nic złego, gdyby awangarda
Giscarda podpisała traktat i założyła grupę inicjatywną zdolną dać nowy impuls
Unii Europejskiej" - usłyszeliśmy. W Brukseli nikt nie uważa, że oś Paryż -
Berlin jest złem. Nikt nie podważa bezspornych zasług Niemiec w
budowie "europejskiego domu" ani też ich wspaniałomyślności w finansowaniu
unijnych inicjatyw - od portugalskiego Algarve do greckiej Tesalii. Wszyscy
mają świadomość, że na osi Paryż - Berlin kolejne wspólnoty europejskie kręciły
się od 50 lat i nie widzą powodu, by nie miały się kręcić przez kolejne 50 lat.
Nikt się nie łudzi, że oś Paryż - Berlin może być zastąpiona osią Londyn -
Berlin, a już na pewno nie osią Madryt - Warszawa. W gruncie rzeczy, dopóki
Berlin płaci, wszystkim jest na rękę płynięcie z prądem.
Jacek Pałasiński
Zabójcy traktatu?
Jadąc do Brukseli, premier Leszek Miller zmierzał prosto w pułapkę. Trzeba było
na kogoś zrzucić winę za "operację konstytucja", a nasi pryncypialni,
pozbawieni europejskiego doświadczenia politycy byli wymarzonymi ofiarami.
Prezydent Kwaśniewski powiedział BBC, że bez zmian w traktacie Polska nie
będzie mogła go zaakceptować. Dziennikarz w Londynie dodał słowo "weto" i
pasztet był gotowy: "Polska storpedowała najważniejsze w historii unii
porozumienie" - pisały gazety europejskie. Treaty killers (zabójcy traktatu) -
tak nas nazywano w brukselskich kuluarach. To strzelanie do Polski zirytowało
Berlusconiego. "Tutaj gra się na zrzucenie odpowiedzialności za brak
porozumienia na Polskę i Hiszpanię - powiedział. - Te kraje mają prawomocne
interesy, których bronią, tak jak zrobiłby każdy, gdyby był na ich miejscu. A
poza tym, zastrzeżenia do projektu traktatu zgłaszają nie tylko Hiszpania i
Polska". Potem, podczas końcowej konferencji prasowej, definitywnie uniewinnił
Polskę i Hiszpanię: "Dowiodły one otwarcia, zadeklarowały gotowość odstąpienia
od Nicei, ale mimo to stanowiska pozostały odległe" - powiedział. Na pytanie,
kto w takim razie ponosi winę za fiasko, odpowiedział: "Poczucie dyplomatycznej
przyzwoitości każe mi przemilczeć, kto nie poszedł w ślady Polski i Hiszpanii i
nie przyjął postawy otwartości". Należy to czytać: nie poszły Niemcy, Francja i
cała awangarda Giscarda.
Pozdrawiam i zapraszam na:
Forum Słowiańskie
nakarm dziecko, kliknij w pajacyka TERAZ:
www.pajacyk.pl
Ignorant
+++
Pozdrawiam i zapraszam na:
Forum Słowiańskie
nakarm dziecko, kliknij w pajacyka TERAZ:
www.pajacyk.pl
Ignorant
+++
Temat: Oto co na temat Traktatu Lizbońskiego myśli
Oto co na temat Traktatu Lizbońskiego myśli
Vaclav Klaus, obecny prezydent Czech, kraju, który od stycznia przejął
przywództwo EU.Prezydentowi Czech zależy, żeby obywatele jego kraju rozumieli,
dlaczego sprzeciwia się Traktatowi Lizbońskiemu:
"Zadziwia mnie, ile osób pyta mnie dzisiaj, co to właściwie jest Traktat
Lizboński. Ileż z tych osób przyznaje, że nie potrafią powiedzieć o nim nawet
kilku prostych słów swoim dzieciom czy dziadkom. I wszyscy dodają: gdyby mógł
Pan nam to w prosty sposób objaśnić. To nie takie łatwe, ale spróbuję to wyjaśnić.
1. Unia Europejska (teraz UE, wcześniej Wspólnota Europejska WE, dawniej
Europejska Wspólnota Gospodarcza, EWG) definiowana jest na podstawie traktatów
[umów] zawartych między państwami członkowskimi. Nazywane są one zazwyczaj od
miejsc, gdzie zostały przyjęte. Pierwszym był Traktat Rzymski w 1957 roku.
Ostatnim był Traktat z Nicei z 2001 roku.
2. Wszystkie traktaty - z wyjątkiem pierwszego - są rozwinięciem i zmianą
traktatów wcześniejszych, jako osobne dokumenty nie mają sensu. Nie można ich
właściwie zrozumieć, jeśli nie mamy obok traktatu je poprzedzającego.
Każdy traktat oznacza tu drobne, w tym wypadku zasadnicze, posunięcie procesu
integracji europejskiej w kierunku większej unifikacji i centralizacji, a co
za tym idzie, osłabienia pozycji i kompetencji państw członkowskich*.
3. Radykalną innowacją miał być traktat, który był też nazwany Traktatem
Konstytucyjnym (lub Konstytucją Europejską) z 2004 roku. W naszym [tj. Czechów
- przyp. KG] imieniu podpisał go premier Gross. Traktat ten był dokumentem
odmiennym, zarówno pod względem treści (ogromna liczba zmian), jak i formy
(był tekstem całkowitym, który zastępował wszystkie wcześniejsze umowy).
Doprowadziło to - wraz z użyciem słowa Konstytucja w jego tekście i nazwie -
do tego, że do jego zatwierdzenia wymagane było w wielu krajach powszechne
referendum. Wyniki znamy: traktat został w 2005 roku odrzucony przez obywateli
Francji i Holandii.
4. W ramach niemieckiej prezydencji UE w pierwszej połowie 2007 roku, kanclerz
Angeli Merkel udało się przekonać państwa członkowskie (w tym Republikę
Czeską, reprezentowaną przez premiera Topolánka), że "wadami" Traktatu
Konstytucyjnego były jedynie:
- jego forma, ponieważ Konstytucja została napisana jako tekst całościowy.
Dzięki temu można było ją przeczytać i zrozumieć;
- kilka zanadto „kłujących w oczy" kwestii, które przypominały, że Unia
Europejska staje się państwem (flaga, hymn, prezydent, święto narodowe, itd.)
i przestaje być organizacją międzynarodową.
Dlatego zaproponowała [Angela Merkel - przyp. KG] przepisać Traktat
Konstytucyjny jako zupełnie inny tekst, w formie poprawek do istniejących
traktatów. Ta metoda została przyjęta w czerwcu 2007 roku a ponieważ tekst był
dopracowywany jeszcze w drugiej połowie tegoż roku w ramach prezydencji
portugalskiej, otrzymał nazwę Traktat Lizboński.
5. Ten "nowy" traktat nie jest jedynie częściowym. a już z pewnością nie
małym, dodatkiem (nowelizacją) do istniejących umów. Powstały traktat różni
się w sposób fundamentalny. Mimo to, na poziomie elit politycznych uzgodniono,
że wszystkie kraje będą starały się zatwierdzić ten traktat w parlamentach
(aby przypadkiem obywatele ponownie nie odrzucili traktatu w referendach). Co
więcej, traktat był zatwierdzany w większości krajów niezwykle szybko i jest
potwierdzone, że w niektórych krajach parlament przyjął go wcześniej, aniżeli
jego tekst zaistniał w rodzimym języku. Wyjątkiem jest Republika Czeska, gdzie
wobec tego traktatu istnieją silne polityczne obiekcje. Doprowadziło to do
tego, że u nas [w Czechach - przyp. KG] - jako jedynym kraju UE - traktat ten
nie został w parlamencie nie tylko uchwalony, ale do tej pory nawet poważnie
go nie rozpatrywano. Traktat został przyjęty przez parlamenty w Niemczech i
Polsce, ale do tej pory nie podpisali go tamtejsi prezydenci.
cdn
Temat: Senator w koronie. Będzie ją nosił cały dzień
Dziękuję za słowa otuchy, tak bardzo ich potrzebuję. W podzięce za Twą dobroć chciałbym Ci udostępnić moje biogramy opracowane przez niemiecki BND z jej włoskim i amerykańskim dodatkiem opracowanym przez CIA. To co poniżej przeczytasz ma na całym świecie klauzulę: „ściśle tajne” i jest dostępne tylko do wiadomości premierów i prezydentów i po dwóch ministrów w rządach. Raporty mają jeszcze dodatkową klauzulę: „W wypadku wydrukowania przed przeczytaniem spalić” Naturalnie moje imię i nazwisko zastąpiłem gazetowym pseudo „marburczyk”. Reszta informacji jest w 100 procentach prawdziwa:
"MARBURCZYK, rocznik 1952, na emigracji od 1981. Od początku swego pobytu w RFN uzyskawszy bierne i czynne prawo wyborcze włączył się aktywnie w nurt niemieckiego życia politycznego. Dzięki argumentom MARBURCZYK-a Dietrich Genscher (Wolni Demokraci – FDP) zdecydował się opuścić koalicje z SPD i FDP utworzyła koalicję z CDU/CSU, a Helmut Kohl został w 1982 roku kanclerzem federalnym. W podzięce za wsparcie chadecji władze niemieckie przyznały mu zasiłek dla bezrobotnych. MARBURCZYK przez wiele lat udziela niezbędnego poparcia chadecji w kolejnych wyborach i kiedy następuje upadek bloku sowieckiego w 1989 wszyscy komentatorzy światowi są zgodni, że to tylko i wyłacznie zasługa MARBURCZYK-a, który opuściwszy ten domek z kart jakim był obóz sowiecki doprowadził do nieuchronnego upadku bloku wschodniego, a zatem i do ponownego połączenia się Niemiec.
Rozczarowany poźniejszą polityką Helmuta Kohla udziela swego poparcia niemieckiej socjaldemokracji i jego głosem wybory wygrywa SPD, a kanclerzem zostaje Gerhard Schröder.
W 2005 na wieść, że Schröder bez zgody MARBURCZYK-a chce wcześniejszych wyborów, udziela on ponownie wsparcia niemieckiej chadecji i do władzy dochodzi koalicja CDU/CSU, a wybór Angeli Merkel na kanclerza jest osobistą zasługą MARBURCZYK-a. W podzięce za jego wieloletnie czynne uczestnictwo na arenie polityki niemieckiej, na wniosek prezydenta Horsta Köhlera przyznano w 2003 jemu, a w 2008 jego żonie rentę inwalidzką. W 2009 socjaldemokracja niemiecka zwróciła się do władz czeskich jako prezydencji Unii Europejskiej o ponowne wsparcie przez MARBURCZYK-a socjaldemokratów, ale premier Mirek Topolanek po rozmowie telefonicznej z MARBURCZYK-em powiedział wprost: "To se ne vrati panie Schröder" co wywołało w SPD nastroje katastroficzne i wszyscy są zgodni, że poparcie MARBURCZYK-a dla chadecji przesądza ponowny wybór pani Merkel na stanowisko kanclerza Niemiec."
W wydaniu włoskim jest jeszcze taka uwaga: „Jest tajemnicą polinszynela, że przed ostatnim konklawe wszyscy kardynałowie kontaktowali się z MARBURCZYK-em i to on zadecydował, że kardynał Ratzinger został natychmiast nowym papieżem.” Mój biogram amerykański brzmi dodatkowo tak: „ Pogłoska jakoby MARBURCZYK zamierzał wybudować nową fabrykę samochodów napędzanych perpetuum mobile wywołała załamanie się rynku samochodowego w USA i wiele firm z tej branży stanęło na krawędzi bankructwa. Prezydenci najpierw Busch, a potem Obama wielokrotnie prosili MARBURCZYK-a o zaniechanie tego projektu i dopiero kiedy wywiad izraelski Mosad i brytyjskie M15 potwierdziły, że MARBURCZYK kupił co prawda cegłę w OBI, ale użył jej do podłożenia pod kanapę, gdyż ułamała mu się w niej noga, uspokoiły światowe rynki samochodowe”
To tyle o mojej skromnej roli w bieżącym świecie.
Temat: Idziemy na kompromis w sprawie Nicei za "Rz"
Idziemy na kompromis w sprawie Nicei za "Rz"
Porozumienie w sprawie unijnej konstytucji bardzo blisko. Po wczorajszym
spotkaniu z kanclerzem Niemiec Gerhardem Schröderem premier Leszek Miller dał
do zrozumienia, że nie będziemy już bronić systemu nicejskiego. A to znaczy,
że decyzje w UE będą zapadać głosami większości państw, które reprezentują
większość ludności.
Po spotkaniu w domu premiera na warszawskim Ursynowie Miller i Schröder byli
w bardzo dobrych humorach. Miller nazwał wręcz Schrödera "wielkim europejskim
i światowym przywódcą". Nie było śladu po niedawnych sporach w sprawie
interwencji w Iraku i zapisów unijnej konstytucji.
Sygnalizując możliwość kompromisu, premier przywołał niedawne zamachy w
Madrycie. - Uznaliśmy, że kompromis w sprawie traktatu konstytucyjnego UE
jest nie tylko potrzebny, ale i możliwy. W obliczu zagrożenia terroryzmem
Europa potrzebuje ściślejszej integracji - mówił. Zdaniem specjalistów
właśnie odejście od Nicei doprowadzi do zacieśnienia integracji i
usprawnienia UE.
W projekcie konstytucji zapisano, że po 2009 r. do uchwalania unijnego prawa
potrzeba będzie poparcia co najmniej połowy krajów członkowskich, w których
musi mieszkać ponad 60 procent ludności Unii (podwójna większość). Do tej
pory Polska nie zgadzała się na wprowadzenie tego systemu, broniąc
korzystniejszych arytmetycznie zapisów traktatu z Nicei.
- Każde państwo musi mieć jeden głos, zaś każdy głos obywatela UE musi być
tak samo liczony. Od tego odstąpić nie możemy - powtarzał wczoraj Schröder.
Premier takiego warunku w sprawie Nicei nie postawił.
Obaj byli zgodni: - Potencjał polityczny, ekonomiczny i kulturalny Polski
musi być w konstytucji należycie uwzględniony - mówili.
A Schröder zapewniał: - Widzimy na to szanse bez rezygnacji z systemu
podwójnej większości.
Kanclerz Niemiec już wcześniej sygnalizował, że Niemcy byłyby gotowe do
zmiany progów procentowych zapisanych w projekcie konstytucji. W jego
otoczeniu wspominano o zrównaniu obu większości - państw i ludności - do
poziomu 55 proc.
W tej chwili jednak - zdaniem wysokiej rangi polskich dyplomatów, z którymi
rozmawiała "Rz" - rozważane jest podwyższenie progu ludnościowego
(przypuszczalnie do 64 - 65 proc. mieszkańców UE), który ułatwi Polsce i
Hiszpanii budowanie koalicji blokujących decyzje. Niemcy miałyby się także
zgodzić na odłożenie do 2014 roku terminu odejścia od systemu nicejskiego i
utrzymanie przynajmniej do 2020 roku wymogu jednomyślności przy podejmowaniu
decyzji w kluczowych dla Polski obszarach, jak sprawy budżetowe, podatkowe,
normy społeczne i zagraniczne.
Jeden z najbliższych współpracowników kanclerza powiedział wczoraj w
Berlinie, że dla niemieckiego rządu najważniejsze jest, aby przejście z
systemu nicejskiego na podwójną większość - np. w 2014 r. - stało się
automatycznie. A jeżeli nad zmianą systemu ma głosować Rada UE, to w
głosowaniu większościowym, nie zaś jednomyślnie. Do tej pory Polsce to nie
odpowiadało.
Schröder i Miller przekonywali wczoraj, że "rozmawiali o różnych wariantach",
jednak "nie dyskutowali o procentach". To zapewne dyplomatyczny ukłon w
stronę kierujących w tej chwili Unią Irlandczyków, aby to oni mogli obwieścić
kompromis w sprawie konstytucji. - Zobowiązaliśmy ministrów spraw
zagranicznych, aby wraz z prezydencją irlandzką pracowali nad kompromisem -
stwierdził Miller.
Schröder zapewniał: - Jesteśmy zgodni, że proces budowania konstytucji
europejskiej chcemy zakończyć za prezydencji Irlandii.
To przełomowa deklaracja, bo do tej pory szanse na zakończenie prac do końca
czerwca, kiedy Irlandczycy kończą swą prezydencję w UE, były małe. Zmiana
postawy polskich władz do pewnego stopnia zaskoczyła nawet niemieckiego
kanclerza. - Wypytywał, co się takiego stało, że Polska zmieniła zdanie -
relacjonowali "Rz" niemieccy dyplomaci.
Przebywający w Dubaju prezydent Aleksander Kwaśniewski powiedział, że z
informacji, jakie przekazał mu szef MSZ Włodzimierz Cimoszewicz, wynika, że
rzeczywiście rysuje się możliwość kompromisu między Polską i Niemcami. - To
byłby kompromis oparty na zasadzie solidarności europejskiej, który przy
podejmowaniu decyzji nie będzie wykluczał państw słabszych - stwierdził
Kwaśniewski. I zastrzegł: - To nie jest zmiana stanowiska rządu w związku z
wynikami wyborów w Hiszpanii.
Pozytywne sygnały z Warszawy ostatecznie przekonały wczoraj premiera Irlandii
Bertie Aherna do zalecenia spotykającym się w czwartek w Brukseli
przywódcom "25" wznowienia rokowań w sprawie konstytucji. Irlandzki premier
uważa, że porozumienie jest możliwe najdalej podczas kolejnego szczytu Unii
17 - 18 czerwca.
Jędrzej Bielecki
Andrzej Stankiewicz
Strona 4 z 4 • Wyszukiwarka znalazła 164 wypowiedzi • 1, 2, 3, 4