Czytasz wypowiedzi wyszukane dla słów: Prezydenci Kenii
Temat: newsy 2007
Wrocław walczy o Expo 2012
Maciej Nowaczyk (Paryż), Michał Kokot, pap 2007-11-25, ostatnia aktualizacja 2007-11-25 20:20
W pierwszej rundzie na Josu ma zagłosować ponad 60 krajów. Wrocław pewny jest 30, ale po cichu liczy na 40. Wtedy wszedłby do drugiej rundy i zwiększyłby swoje szanse. Zwycięży pod warunkiem, że kraje, które w pierwszym głosowaniu poprą Tanger, w drugim zagłosują na Wrocław.
Głosować ma aż 140 delegatów. Kilka mało znanych krajów dołączyło do Międzynarodowego Biura Wystaw (BIE) tuż przed weekendem. Korea i Maroko zapowiedziały, że nie przyłączą się do dzisiejszego apelu Wrocławia, by nowe kraje członkowskie wstrzymały się od głosu.
- Jestem zbulwersowany ich postawą. Naprawdę nie sądziliśmy, że na finiszu walki dojdzie do takiej sytuacji. Ale nie poddajemy się. Ostatnie działania stawiają jednak pod znakiem zapytania sens starań o kolejną wystawę - mówił w niedzielę w Paryżu prezydent Rafał Dutkiewicz.
Na kogo możemy liczyć? Niestety europejskiej solidarności nie będzie - mimo poparcia Polski przez Komisję Europejską i przewodniczącego Parlamentu Europejskiego Hansa-Gerta Poetteringa Francja, Hiszpania i Portugalia zagłosują na Tanger. Przychylne tej kandydaturze są też kraje Beneluksu. Białoruś odda głos na Josu, a Grecy i Rumuni wciąż się zastanawiają - wybiorą między Polską a Koreą. Resztę głosów europejskich mamy zagwarantowaną. Razem 22.
Kazimierz Michał Ujazdowski wywalczył głosy Chin i Japonii, a prezydent Dutkiewicz Izraela.
Kraje karaibskie w przeszłości prawie zawsze głosowały tak samo, ale teraz możemy liczyć na głosy Dominiki (nie Dominikany), Trynidadu i Tobago, Haiti i St. Vincent. W czasie dzisiejszej prezentacji chcemy jeszcze powalczyć o głosy niezdecydowanych Bangladeszu, Senegalu i Grenady. W czasie spektaklu więc delegaci zobaczą na telebimach filmy z tych krajów.
Czy to wystarczy? Do awansu do drugiej tury może tak, ale do zwycięstwa głosów możemy mieć za mało.
Rozstrzygnięcie ma zapaść kwadrans po 19.
Borusewicz nie jedzie do Paryża
Swój udział w wyborze gospodarza Expo 2012 odwołał marszałek Senatu Bogdan Borusewicz, bo w poniedziałek spotyka się z delegacją Izby Doradców Królestwa Maroka
Tym samym jedynym przedstawicielem polskiego rządu w Paryżu będzie Bogdan Zdrojewski, minister kultury i dziedzictwa narodowego. Bogdan Borusewicz miał pojechać do Paryża w zastępstwie Radosława Sikorskiego, ministra spraw zagranicznych, który w tym samym czasie będzie w Stanach Zjednoczonych.
- To nie jest odwołanie wyjazdu. Po prostu nie jadę. Nie jestem w stanie przesunąć swoich obowiązków. Nie udało mi się pogodzić tego wyjazdu z innymi rzeczami - powiedział RMF FM Borusewicz.
Wicedyrektor biura Borusewicza Zdzisław Iwanicki poinformował, że marszałek przyjmuje w poniedziałek delegację Izby Doradców Królestwa Maroka, która przybywa do Polski na jego zaproszenie. Władze Wrocławia są rozgoryczone decyzją marszałka. - Jesteśmy kompletnie zaskoczeni, że do Paryża wesprzeć nasze starania o Expo nie przyjedzie marszałek Senatu. Nie znam nawet powodu jego absencji - komentował decyzję Rafał Dutkiewicz.
W Paryżu nie będzie ani prezydenta Lecha Kaczyńskiego, ani premiera Donalda Tuska. Wystąpienie tego ostatniego delegaci mają zobaczyć na telebimie. Nasze starania wsparł Lech Wałęsa, który wydał w niedzielę kolację dla delegatów i korpusu dyplomatycznego. Ale w poniedziałek na sali go też nie będzie i, podobnie jak w przypadku premiera Tuska, przemówi z ekranu.
Josu reprezentować mają prezydent i premier, a Maroko król Mohamed VI.
Kto na kogo zagłosuje
Na Koreę: Antigua i Barbuda, Argentyna, Bahamy, Australia, Bahrajn, Barbados, Białoruś, Belize, Brazylia, Kambodża, Kolumbia, Komory, Korea Północna, Dżibuti, Wschodni Timor, Ekwador, Salwador, Fidżi, Gabon, Gwatemala, Gujana, Honduras, Indonezja, Iran, Wybrzeże Kości Słoniowej, Kazachstan, Kenia, Kirgistan, Kiribati, Korea Południowa, Laos, St. Kitts i Nevis, St. Lucia, Samoa, Seszele, Wyspy Salomona, Sri Lanka, Suazi, Tadżykistan, Tajlandia, Togo, Tonga, Tuvalu, Tanzania, Uzbekistan, Vanuatu, Wenezuela, Wietnam, Liberia, Malediwy, Mali, Wyspy Marshalla, Nauru, Nepal, Holandia, Nikaragua, Nigeria, Palau, Panama, Paragwaj, Peru, Filipiny.
Na Polskę: Austria, Bułgaria, Kanada, Chiny, Chorwacja, Czechy, Dania, Dominika, Finlandia, Niemcy, Wielka Brytania, Haiti, Węgry, Islandia, Izrael, Włochy, Japonia, Rosja, St. Vincent, San Marino, Słowacja, Słowenia, Szwecja, Szwajcaria, Trynidad i Tobago, Turcja, Ukraina, Namibia, Norwegia, Polska.
Na Maroko: Algieria, Andora, Kongo, Kostaryka, Cypr, Demokratyczna Republika Kongo, Egipt, Gambia, Gwinea Równikowa, Francja, Ghana, Gwinea, Gwinea Bissau, Jordania, Kuwejt, Arabia Saudyjska, Hiszpania, Syria, Tunezja Zjednoczone Emiraty Arabskie, Jemen, Liban, Monako, Maroko, Niger, Portugalia, Katar.
Niezdecydowani: Bangladesz, Belgia, Kuba, Grecja, Grenada, Senegal, RPA, Surinam, Uganda, Urugwaj, Madagaskar, Malezja, Malta, Mauretania, Meksyk, Mongolia, Oman, Pakistan, Rumunia.
W zestawieniu siedmiu krajów, które dołączyły do BIE w ostatniej chwili
Źródło: Gazeta Wyborcza Wrocław
http://miasta.gazeta.pl/wroclaw/1,35751 ... &startsz=x
Temat: KLUB PRZY ŚMIETNIKU
Przerażająca perspektywa
Irańczykom zależy na wypromowaniu Saifa-al-Adela, znanego bojownika Al-Kaidy
Iran chce przejąć kontrolę nad siatką terrorystyczną Osamy bin Ladena, Al-Kaidą. Nakłania ją do umieszczenia na kluczowych stanowiskach ludzi znanych z przyjaznego stosunku do Teheranu.
REKLAMA Czytaj dalej
Według raportów otrzymanych ostatnio przez zachodnie służby wywiadowcze Irańczycy szkolą w Teheranie wysoko postawionych aktywistów Al-Kaidy, by przejąć władzę w tej organizacji, kiedy jej przywódcą przestanie być bin Laden.
Pogłoski o złym stanie jego zdrowia krążą od wielu miesięcy. Ten 49-letni obecnie mężczyzna choruje na nerki i wymaga regularnego dializowania. Od ponad dwóch lat nie pojawił się na żadnej taśmie wideo, co rodzi spekulacje, że może już nie żyje.
Ayman al-Zawahiri, fot. AFP
Przeciek z raportu francuskiego wywiadu DSGE sugerował we wrześniu, że bin Laden, za którego głowę wyznaczono 25 milionów nagrody, zmarł na tyfus. Służby wywiadowcze przyjmują założenie, że nawet jeśli nadal żyje, jego zdolność do kierowania Al-Kaidą jest znacznie ograniczona, a większością spraw bieżących zawiaduje "numer dwa" tej organizacji, urodzony w Egipcie Ayman al-Zawahiri.
Iran zawsze utrzymywał bliskie kontakty z Al-Kaidą, mimo że szyickie państwo i sunnickie przywództwo organizacji terrorystycznej dzieli wiele różnic ideologicznych i strategicznych. Przedstawiciele zachodnich wywiadów sądzą, że Iran stara się wychować nowe pokolenie przywódców sieci, którzy, gdy w końcu przejmą władzę, będą gotowi ściśle współpracować z Teheranem.
Niedawne raporty wywiadowcze z Iranu wskazują, że Irańczykom zależy szczególnie na wypromowaniu Saifa-al-Adela, znanego bojownika Al-Kaidy, poszukiwanego przez USA za przypuszczalny udział w szkoleniu niektórych terrorystów biorących udział w zamachach z 11 września.
46-letni Al-Adel, były pułkownik egipskich sił specjalnych, dołączył do Al-Kaidy walcząc u boku mudżahedinów przeciwko wojskom sowieckim w Afganistanie w latach 80. Jest on na liście 22 najbardziej poszukiwanych terrorystów, sporządzonej po atakach z 11 września. Także on miał podobno swój udział w wydarzeniach w Somalii, gdzie w 1993 roku zginęło 18 żołnierzy amerykańskich, oraz w zamachach bombowych na ambasady USA w Kenii i Tanzanii w 1998 roku.
Teoretycznie Al-Adel przebywa w areszcie domowym w Teheranie od czasu, gdy w 2001 roku uciekł do Iranu po inwazji koalicji pod wodzą Amerykanów na Afganistan. Od pięciu lat mieszka w hotelu Strażników Rewolucji wraz z Saadem i Mohammedem bin Ladenami, synami przywódcy Al-Kaidy. Do 2003 roku Al-Adel pełnił rolę szefa ochrony bin Ladena i od czasu przybycia do Iranu nawiązał podobno bliskie przyjaźnie z liczącymi się przywódcami Strażników Rewolucji.
Irańczycy wywierają obecnie naciski na przywództwo Al-Kaidy, by Al-Adel stał się w tej organizacji "numerem trzy", co zważywszy na zły stan zdrowia bin Ladena oznacza w praktyce "numer drugi". Dałoby mu to silną pozycję do przejęcia kontroli nad całą organizacją, na wypadek gdyby Al-Zawahiri został zabity lub nie był w stanie nią kierować.
"To ważna rozgrywka Irańczyków, a perspektywa ścisłego sojuszu Al-Kaidy i Iranu jest naprawdę przerażająca" – mówi jeden z wyższych rangą przedstawicieli zachodnich wywiadów. – W przeszłości dzieliły ich różnice, ale wobec zagrożenia dla Iranu i organizacji bin Ladena zdają sobie sprawę, że w ich wspólnym interesie leży zacieśnienie więzi".
Owe próby nawiązania ściślejszej współpracy przypisywane są prezydentowi Mahmudowi Ahmadineżadowi uważającemu, że Iran i Al-Kaida mają podobne cele – zniszczenie wpływów Ameryki i jej sojuszników w całym regionie. Ahmadineżad pragnie również umocnić ten sojusz na wypadek, gdyby na Iran spadły sankcje ONZ związane z odmową wstrzymania wzbogacania uranu. Zdaniem wielu zachodnich rządów jest on częścią tajnego programu zbrojeń jądrowych.
Jeśli Al-Kaida gotowa będzie dopuścić do wyższych stanowisk Al-Adela i inne osoby przebywające obecnie w Iranie, Irańczycy zgodzą się udostępnić tej organizacji ośrodki szkoleniowe i sprzęt. Powiązania między Iranem i Al-Kaidą datują się od początku lat 90., gdy bin Laden przebywał w Sudanie. Według raportu komisji badającej zamachy z 11 września irańscy Strażnicy Rewolucji pomagali szkolić bojowników Al-Kaidy, a Teheran podejrzewany był o udzielenie pomocy tej organizacji w przeprowadzeniu zamachów bombowych na amerykańską bazę wojskową w Dhahran w Arabii Saudyjskiej w czerwcu 1996 roku. Zginęło wtedy 19 żołnierzy amerykańskich.
Zacieśnianie takiej współpracy postrzegane jest w kołach zachodnich wywiadów z najwyższym z najwyższym niepokojem. Iran od dawna wspiera grupy terrorystyczne. To przede wszystkim Strażnicy Rewolucji utworzyli, finansowali, szkolili i wyposażyli Hezbollah, radykalną milicję libańską. Obecnie oskarża się ją o spisek mający na celu obalenie rządu libańskiego i przejęcie władzy.
Wszelki wzrost wpływów Iranu w Al-Kaidzie może mieć katastrofalne skutki dla bezpieczeństwa międzynarodowego. Organizacja ta nie kryje, że chciałaby zdobyć broń masowego rażenia, w tym "brudne" bomby atomowe.
Eksperci wywiadu uważają, że Iran wkrótce będzie zdolny produkować własną broń jądrową. Wiadomo również, że kraj ten rozwija program budowy bardzo skutecznej broni chemicznej.
"Rozważamy scenariusz dnia zagłady, kiedy to Al-Kaida zrealizuje w końcu swój ostateczny cel, jakim jest zdobycie broni masowego rażenia – mówi wysoki rangą przedstawiciel zachodniego wywiadu. – A w przeciwieństwie do innych grup terrorystycznych Al-Kaida jest całkowicie zdecydowana jej użyć".
Strona 2 z 2 • Wyszukiwarka znalazła 33 wypowiedzi • 1, 2