Czytasz wypowiedzi wyszukane dla słów: prepisy na sałatki
Temat: moja historia-prosze o komentarz!!
moja historia-prosze o komentarz!!
czesc dziewczyny!jestem w 21 dniu 1 fazy i trace resztki nadziei ze ta dieta
przyniesie kiedys efekty.przed uplywem 1 tyg zauwazylam, a raczej poczulam po
ubraniach leciutkie wysmuklenie sylwetki(nagle zrobilo sie troche luzniej w
spodniach).paradoksalnie waga ani drgnela do tej pory! waze 55-6kg i moim
celem jest pozbycie tej koncowki 5-6.
50kg-tyle wazylam zanim kilka lat temu zaczelam dosc nieracjonalnie
eksperymentowac z odzywianiem. za kazdym razem dopadalo mnie jojo. raz udalo
mi sie zejsc z 58 do 47, ale na zasadzie bardzo drastycznego ograniczenia
jedzenia, co przyplacilam problemami ze zdrowiem (zaburzenia hormonalne, brak
okresu itd.)
kiedys bylam tez na diecie wysokobialkowej,jednoczesnie duzo i profesjonalnie
cwiczac, zrzucilam jakies 3 kg i ladnie wyrzezbilam cialo,niestety teraz nie
mam czasu na ruch, waga wrocila, a nie cwiczac pakowanie w siebie bialka w
takich ilosciach mija sie z celem.
nie chce wpakowac sie w jakies bledne kolo na granicy anoreksji, dlatego
skusilam sie na South Beach, niestety, efekty sa takie jak pisze, a raczej
ich nie ma.
podejrzewam ze te obiecane 6 kg w 2 tyg jest mozliwe u osob ktore przechodza
na w/w diete z zupelnie normalnego odzywiania sie (mam na mysli jedzenie
tradycyjnych obiadow, ziemniaki, kotlety, sosy, desery i wszystko to co
typowe dla naszej polskiej kuchni)
moje odzywianie przed SOUTH BEACH wygladalo tak:od kilku lat nie mialam
ziemniaka w ustach, co tu ukrywac, z braku czasu obiadow po prostu nie
jadalam, a glownie cos co mozna szybko wyjac z lodowki i zjesc, nawet na
zimno. duzo serkow,jogurtow, pelnoziarniste pieczywo, mleko 0,5 z owsianka na
sniadania, wedliny tylko z indyka,duzo owocow, warzyw, banany, unikalamm
slodyczy ,zadnej smazeniny, chyba ze nalesniki, zero sera zoltego,zero masla,
potem nie jadlam nawet margaryny do chlebka - kwestia przyzwyczajenia.
zadnych frytek czy hamburgerow ,w ogole zero tzw jadania na miescie w fast
foodach. za to czesto ryz albo kasza. duzo wody min, herbata tylko zielona,
albo czerwona,kawa. zero alkoholu, rowniez nie pale. ostatni posilek
zazwyczaj nie pozniej niz o21.
po przejsciu na south beach korzystam z ksiazkowych przepisow, tzn
-sniadania (ok 10:00)-omlety z 2 jajek,pieczarki, ser zolty +sok warzywny
-przekaska (ok 12)-krowka smieszka ,albo roladki indycze, warzywka
-lunch (ok 14:30) piers na oliwie z oliwek z plastrem sera i zawsze z jakas
salatka, np grecka
-przekaska (ok 17)-wiejski z warzywami
-obiad (przed 21)- reszta salatki z obiadu i np roladki indycze. jem wtedy
cos lekkiego zawsze bo jest pozno, a niestety tryb pracy zmusza mnie do
takich por posilkow.
-jadam tez desery, figura aromatyzowana wanilia albo galaretka bez cukru.
figury jem pol szklanki a galaretki troszke wiecej
do tego oczywiscie zielona, czerwona herb, kawa, hektolitry mineralnej.
nie ograniczam ilosci spozywanych salatek, dorzucajac do posilkow warzywa nie
licze ich ani nie warze, bo wydaje mi sie ze przeciez nie tucza! ale nigdy
nie kest to wiecej niz 1 pomidor, 2 duze pieczarki do omleta, nie wspomne o
rzodkiewkach czy salacie bo to przeciez tylko wypelniacze.
NA CZYM POLEGA MOJ BLAD? CZY KTORAS Z WAS JEST W PODOBNEJ SYTUACJI? PROSZE O
RADE ALBO JAKAS ALTERNATYWNAI SKUTECZNA DIETE. POZDRAWIAM WSZYSTKIE
PLAZOWICZKII!!
Temat: dziennik kruczydla, czyli powzielam postanowienie
No nie, widzę, że moja sława kulinarna przewyższa to co naprawdę potrafię :)))
Ty też jesteś wege? No to jest o tyle łatwiej, że nie masz pokus typu golonka i
smalec. Niestety - wiem to z własnego doświadczenia - samo niejedzenie zwierząt
nie gwarantuje szczupłej sylwetki...
Nie lubisz też warzyw - ale może jak przestawisz się na jakieś urozmaicone
sałatki, czy duszone rzeczy to jakoś da się to przełknąć?
Z surówek - oczywiście standard typu marchewka z jabłkiem i cytryną, seler +
rodzynki (mało) i chudy jogurt, por + kukurydza, jogurt, ew. prażony słonecznik
(mało, bo też kaloryczny), pieczone buraki z natką, oliwą i cytryną, czarna
rzepa utarta z jogurtem, kapusta pekińska + jabłko + papryka + winegret,
sparzona kapusta czerwona albo włoska z jabłkiem - to są sprawdzone rzeczy na tę
porę roku - tanie, smaczne i nie pędzone na nawozach. Tylko nie wiem, czy to
lubisz...
Można też poszaleć z rzeczami z innej strefy klimatycznej - będzie drożej no i
poza sezonem te warzywa nie są takie smaczne jak w lecie. Polecam moją ulubioną
sałatkę - brokuły na parze, papryka surowa, jakieś zioła (szczypiorek/dymka,
koperek), w lecie daję też pomidory, ale teraz są tekturowe, oliwa z oliwek,
cytryna/balsamico, sól pieprz.
Albo cukinia (pioruńsko droga, w lecie kosztuje 2 zł!!!) grillowana na
teflonowej patelni, potem natarta czosnkiem, sól, pieprz, zioła (kto się nie
odchudza polewa oliwą)
Jeśli nie wchodzi Ci "surowizna" to polecam "Eintopfy", ale nie z parówką w
środku :) Wersja "polska": cebulę podsmażasz na małej ilości oliwy, kapusta
(czerwona, włoska, biała - na co masz ochotę), pieczarki, marchewka, ew. mały
ziemniak, czy ze 2 łyżki kaszy, to posiekane, dodajesz do cebuli, zalewasz wodą
i dusisz. Przyprawy jakie kto lubi, warzywa też różne - co masz pod ręką. Pod
koniec natka albo jakieś kiełki.
Wersja "zagraniczna" - ratatouille - gdzieś już pisałam przepis (teraz nie
wpiszę, bo śpieszę się na samolot :) - ale znajdziesz napewno, bo to było na tym
forum.
No i zupy - z marchewki i ziemniaka (jednego :) - gotujesz na samej wodzie
marchew (mało kalorii) i ziemniaka, do miękkości, potem miksujesz i
przyprawiasz. Można dodać jogurtu, albo jajko - ale to będzie już mniej dietetyczne.
Można też tak samo zrobić krem z mrożonego zielonego groszku, albo - moje
ostatnie odkrycie - z selera. Zasada generalna jest taka: żadnych kostek
rosołowych (glutaminian sodu, mam po tym potworne bóle głowy), żadnej śmietany,
groszków ptysiowych, grzanek itp. - z samych zmiksowanych warzyw i przypraw
wychodzą super zupy. Można też zacząć od "bazy" - podsmażonej na małej ilości
oliwy cebuli i do tego dodać resztę składników, zalać wodą itd.
No i dyżurne danie - duszona kapusta kiszona (bez skwarek, zasmażek itp) - tylko
z cebulą i kminkiem, ew. można dać koncentrat pomidorowy.
Uffff.... Już niedługo lato a co za tym idzie pyszne świeże warzywa (pomidory!),
z którymi nic nie trzeba robić żeby nabrały smaku!
Temat: Apart. Nest w Faliraki-Rodos
Apart. Nest w Faliraki-Rodos
Byliśmy w apartamentach Nest. Muszę przyznać, że to dobry wybór i nie
żałujemy. Dostaliśmy pokój w budynku B na parterze i nie było tam balkonu
tylko taras nie do końca zabudowany. Poprosiliśmy więc od razu Beatę
(rezydentkę) o pokój na piętrze z balkonem i bez problemu przenieśli nas do
budynku, który znajduje się na samym początku jak się wchodzi do Nest’a po
prawej stronie (na którym widnieje logo „Hotel Nest”). Mieszkaliśmy obok
rezydentów, tam są chyba najlepsze pokoje. My byliśmy w apartamencie B18, są
tam dwa pokoje i dwie łazienki. Jeden pokój to sypialnia, gdzie znajdują się
dwa lóżka i szafa, drugi połączony z aneksem kuchennym, gdzie jest szafa,
stół i lodówka. Oprócz tego mieliśmy przeogromny balkon łączący te dwa
pokoje. Dostęp do tarasu był z obydwu pokoi, można było rozsunąć wszystkie
drzwi balkonowe i był super przewiew. Dodatkowo były wiatraki na żyrandolach,
które kręciły się na okrągło. I cały czas mieliśmy cień (moim zdaniem klima
nie potrzebna, a kosztuje dość sporo – 6 euro za 1 dzień). Z balkonu mieliśmy
widok na basen i bar.
Jeśli chodzi o rozrywkę w Faliraki znajdują się tam dwie ulice – klubowa i
barowa. Jednak już o 1 w nocy bary nie puszczają muzyki, bo tam są takie
przepisy i wszyscy przenoszą się do klubów zamkniętych. I bardzo dobrze bo w
barach ludzie tylko chlają i nie tańczą a w klubach jest super zabawa do
rana. Polecam klub Sting, tam wstęp niekiedy kosztuje 2E, nieraz płacą tylko
faceci, ale można dostać darmowy bilet. Jako starter polecam bar George’s
(piwo tylko 1E, ale tylko w poniedziałek i wtorek). Jeśli chodzi o jedzenie
polecam tawernę Nectar (żółte logo). Znajduje się ona na głównej ulicy Rodos-
Lindos, należy iść w stronę centrum za kościołem po prawej stronie. Fajny tam
klimat, dostajemy po posiłku gratis uzo lub likier i kupon, który można
wykorzystać np. na piwo. Porcje są tam przeogromne i należy zamawiać na dwie
osoby plus sałatka i dwa piwka 12-16E.
Radzę szybko śpieszyć się z wypożyczeniem samochodu, my mieliśmy z tym
problem i w końcu skorzystaliśmy z oferty Triady - 30E za jeden dzień (Fiat
Panda z klim.). Na mieście czekało się kilka dni i było nieraz drożej. Ale
pod koniec tygodnia widziałem wolne samochody przed wypożyczalniami, pewnie i
ceny niższe.
Co warto zobaczyć, widzieliśmy Dolinę Motyli - fajne miejsce ale drogo,
Siana, tam można kupić bimberek Souma z pestek winogron 52%, dwie butelki po
0,250l –5E (dla mnie bomba), Prassonissi najpiękniejsze miejsce na wyspie, no
i oczywiście miasto Rodos. Zjeździliśmy wyspę w 1 dzień a wieczorem
pojechaliśmy do stolicy, na Lindos-Akropol pojechaliśmy autobusem.
Temat: NEST - Rodos - Faliraki
cyt. Gość: Sibi 24.08.2004 13:05
Byliśmy w apartamentach Nest. Muszę przyznać, że to dobry wybór i nie
żałujemy. Dostaliśmy pokój w budynku B na parterze i nie było tam balkonu
tylko taras nie do końca zabudowany. Poprosiliśmy więc od razu Beatę
(rezydentkę) o pokój na piętrze z balkonem i bez problemu przenieśli nas do
budynku, który znajduje się na samym początku jak się wchodzi do Nest’a po
prawej stronie (na którym widnieje logo „Hotel Nest” . Mieszkaliśmy obok
rezydentów, tam są chyba najlepsze pokoje. My byliśmy w apartamencie B18, są
tam dwa pokoje i dwie łazienki. Jeden pokój to sypialnia, gdzie znajdują się
dwa lóżka i szafa, drugi połączony z aneksem kuchennym, gdzie jest szafa,
stół i lodówka. Oprócz tego mieliśmy przeogromny balkon łączący te dwa
pokoje. Dostęp do tarasu był z obydwu pokoi, można było rozsunąć wszystkie
drzwi balkonowe i był super przewiew. Dodatkowo były wiatraki na żyrandolach,
które kręciły się na okrągło. I cały czas mieliśmy cień (moim zdaniem klima
nie potrzebna, a kosztuje dość sporo – 6 euro za 1 dzień). Z balkonu mieliśmy
widok na basen i bar.
Jeśli chodzi o rozrywkę w Faliraki znajdują się tam dwie ulice – klubowa i
barowa. Jednak już o 1 w nocy bary nie puszczają muzyki, bo tam są takie
przepisy i wszyscy przenoszą się do klubów zamkniętych. I bardzo dobrze bo w
barach ludzie tylko chlają i nie tańczą a w klubach jest super zabawa do
rana. Polecam klub Sting, tam wstęp niekiedy kosztuje 2E, nieraz płacą tylko
faceci, ale można dostać darmowy bilet. Jako starter polecam bar George’s
(piwo tylko 1E, ale tylko w poniedziałek i wtorek). Jeśli chodzi o jedzenie
polecam tawernę Nectar (żółte logo). Znajduje się ona na głównej ulicy Rodos-
Lindos, należy iść w stronę centrum za kościołem po prawej stronie. Fajny tam
klimat, dostajemy po posiłku gratis uzo lub likier i kupon, który można
wykorzystać np. na piwo. Porcje są tam przeogromne i należy zamawiać na dwie
osoby plus sałatka i dwa piwka 12-16E.
Radzę szybko śpieszyć się z wypożyczeniem samochodu, my mieliśmy z tym
problem i w końcu skorzystaliśmy z oferty Triady - 30E za jeden dzień (Fiat
Panda z klim.). Na mieście czekało się kilka dni i było nieraz drożej. Ale
pod koniec tygodnia widziałem wolne samochody przed wypożyczalniami, pewnie i
ceny niższe.
Co warto zobaczyć, widzieliśmy Dolinę Motyli - fajne miejsce ale drogo,
Siana, tam można kupić bimberek Souma z pestek winogron 52%, dwie butelki po
0,250l –5E (dla mnie bomba), Prassonissi najpiękniejsze miejsce na wyspie, no
i oczywiście miasto Rodos. Zjeździliśmy wyspę w 1 dzień a wieczorem
pojechaliśmy do stolicy, na Lindos-Akropol pojechaliśmy autobusem.
Temat: mnie sie udalo
Poniżej macie mój "przepis" i parę drobnych rad, kilka osób ma niemal prawie to
samo w mailu, pozwoliłam sobie skopiować tę wiadomość.
Podstawą jakiejkolwiek skutecznej diety jest samokontrola. I na wstępie
uprzedzam wszystkich, że każdy ma inny organizm i właściwy dobór diety to
bardzo indywidualna sprawa. Moje warunki wyjściowe były następujące: 164 cm, 83
kg, zdrowy układ trawienny, prawidłowa przemiana materii, bez alergii, tzw.
strusi żołądek.
Co robiłam:
- liczyłam kalorie, miałam tablice z www.schudnij.pl i takie kółko z kaloriami,
bywa w księgarniach. One się nawzajem uzupełniały niemal doskonale. Do tego
waga kuchenna (taka za 30 zł starczy, ma małą podziałkę, ale nic co jem nie ma
powyżej kilograma), kalkulator. Niestety liczyć trzeba. Skrupulatnie i bez
oszukiwania się, każdy kąsek ważyć i zapisywać. I najlepiej kupować od razu
takie produkty które kaloryczność mają na opakowaniu, np. dietetyczne cukierki
4 kalorie sztuka. Po jakimś czasie miarkę się ma w oku i liczenie kalorii nie
będzie już potrzebne.
- nie chodzić głodnym. Ataki głodu to zabójca diety. Zawsze trzeba mieć przy
sobie coś do jedzenia, np. banana, grejfruta, gruszkę, nektarynki, pomidory,
paprykę w kawałkach. Trzeba to jeść po trochu, po kawałku, tylko jak się jest
głodnym.
- jeść tylko to, co się lubi. Ja np. nie cierpię jabłek i żadnego od początku
diety nie zjadłam. Pozwalajcie sobie na frykasy, np. pierś indyka, lepsza ryba,
i tak jecie małe porcje, więc dużo drożej to nie wyniesie, a o ile lepiej
smakuje.
- jeśli macie tendencję do podjadania z lodówki wieczorami, to podjadajcie, ale
coś innego niż dotychczas, ja np. zażerałam się kiszoną kapustą i kiszonymi
ogórkami, które uwielbiam, a są tak mało kaloryczne, że nawet pół kilo nikomu
dużo nie zaszkodzi.
- jeśli macie ochotę na słodycze, to kupcie sobie kulkę lodów śmietankowych,
ona ma ze 40 kalorii. Zjedzcie, ale wyrzućcie wafel, bo ten z kolei ma 150 -
200 kalorii.
- jako bliski zamiennik chipsów polecam płatki kukurydziane, garść to jakieś 10-
15 gram.
- zapiszcie się na basen, aerobik, gimnastykę, czy coś takiego. To ważne, bo
przy dużej utracie wagi łatwo dorobić się obwisłej skóry, należy ją ujędrniać,
dobry balsam też się przyda. Ja chodziłam (chodzę nadal) na basen.
- osobiście wyeliminowałam ze swojej diety żółty ser i tłuste twarogi, a z
pieczywa jadam tylko jakieś 10-15 g razowca do śniadania. Generalnie na
śniadanie można jeść dużo, i tak to się spala w ciągu dnia.
- jako "zapychacz" żołądka polecam ugotowane białko z jajek, ma 18 kalorii, a
dwa takie wystarczą, żeby każdy atak głodu zlikwidować. Żółtka można dać psu
(mój pies uwielbia jeść ze mną śniadania). Ewentualnie 1 jajko + 1 białko.
Dobre są też rzodkiewki, ogórki, pomidory.
- na początku diety nie polecam chodzenia do miejsc typu Pizza Hut czy KFC,
trudno się opanować. Teraz już łatwo zignorować mi pizzę i wziąć sałatkę.
- polecam też co parę dni (np. pięć) przez jeden dzień jeść normalne posiłki
tak z 1500 - 2000 kalorii. Organizm mianowicie przystosowywuje się do obniżonej
dawki kalorii i trzeba go od czasu do czasu "rozbujać", po takim dniu
obfitszego jedzenia przez parę dni zachowuje się tak, jakby ciągle dostawał
zwiększoną dawkę kalorii.
Uwaga końcowa: dawka kalorii, którą spożywałam, wahała się od mniej więcej 600
do 900 dziennie. Poniżej nie radzę schodzić, bo organizm przerzuci się na tryb
głodowy i zacznie odkładać wszystkie kalorie jak leci.
Temat: znów problem
grochalcia napisała:
> kurka, gorzej niz fatalnie....w tej diecie najgorsze sa dla mnie kolacje...no
> to co ja mam jesc??? w koncu mi ten tunczyk bokiem wyjdzie....
dla mnie tez najgorsze byly kolacje na poczatku, ale z innego powodu - nie
chcialo mi sie gotowac i wymyslac po calym dniu, dawniej po prostu robilam
kanapki... ale juz sie przyzwyczailam ;)
oczywiscie, ze nie mozna jesc tunczyka caly czas, nie tylko wychodzi bokiem, ale
i nie jest to zbyt zdrowe, ze wzgledu na mozliwa zawartosc metali ciezkich! nie
nalezy przesadzac!
> a np. makrele wedzona mozna?? (tluszcz wiem, wiec rzadko pewnie),
oczywiscie, ze MOZNA :) moze nie cala, ale tak z pol ;) ja jem czesto, bo
uwielbiam, najlepiej z ogorem kiszonym :)
Grochalcia, co z tego, ze tluszcz?? na kolacje MOZNA jesc tluszcz, nie ma
problemu, byle nie ZA tlusto. trzeba miec 1 posilek dziennie weglowy, jeden
tluszczowy, a trzeci - dowolny. ponoc najlepiej chudnie sie na kolacjach
neutralnych, ale ja prawie zawsze jem tluszczowe i jak dbalam o diete, to
chudlam bez problemu.
> albo moze zupke jarzynowa bez marchewki i ziemniakow oczywiscie...i pewnie bez
> smietany...
zupe jak najbardziej! w zaleznosci od warzyw w zupie moze byc i smietana! zdaje
sie, ze zdradliwy jest groszek zielony, groch i soczewica (bo to wegle), ale
jesli tego nie ma, to mozna zrobic zupe tluszczowa ze smietana :)) a jak zupa
weglowa (z tymi grochami), to bez smietany i na odtluszczonym rosole (zebrany
tluszcz z zimnego rosolu!) lub na wodzie. takie zupy sa pyszne i super na
kolacje, np kalafiorowa, mmmm...
> z czym mozna zjes ten makaron, zeby naprawde byl dobry???
no ja nie jem na slodko, lubie na ostro. mozna zjesc z warzywami (jakas
mrozonka, ale bez kukurydzy) i piersia kurczaka (ale piersia, bo najchidsza i
nie za czesto) albo chuda ryba. mozna zjesc z sosem pomidorowym (na cebulce,
mmm). nie bardzo mam pomysly na makaron na kolacje, bo ja kolacje glownie
tluszczowe jadam :)
a lubisz fasolke po bretonsku? zrob sobie wegetarianska na kolacje, przepis
ponizej. z miesem raczej nie, bo groch do wegli ;)
forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=11143&w=52145461&a=52149136
ja czesto jem na kolacje "takie cos": kroje cukinie wzdluz na dosc grube
plastry, ukladam w naczyniu do zapiekania, sole. na to daje pokrojone pieczarki,
doprawiam, na to plasterek wedliny i cienki plasterk zoltego sera. podlewam woda
i wstawiam do piekarnika na 20-30 minut. jem z jakas salatka lub warzywem, no
pyszne, mowie Ci :)
albo gotuje soczewice. na patelni podsmazam na malej ilosci oliwy cebule i
pieczarki. mieszam z soczewica.
albo takie placuszki z selera: pol cukini i kawal selera zetrzec na tarce, dodac
1-2 jaja, 2-3 lyzki smietany, troche startego zoltego sera, doprawic. smazyc od
razu na patelni, male placuszki. pyszna kolacja tluszczowa :) wczoraj mialam z
salata z rukoli z odrobina parmezanu. a na obiad mozna z gulaszem
> ale slodkie sniadanka jak najbardziej???powiedz, ze taaaaak
no mozna, ale nie za duzo, bo moze przeszkadzac chudnieciu... a musisz ten
makaron dosladzac? bo jak bez fruktozy, tylko same owoce, kefir, makaron, to
raczej nie jest tak zle :)
``````````````````
kurczak: 03.03.05
Strona 3 z 3 • Wyszukiwarka znalazła 216 wypowiedzi • 1, 2, 3