Czytasz wypowiedzi wyszukane dla słów: problemy społeczne Europy
Temat: ISLAM W EUROPIE
"Imigracyjny dylemat" Nasz Dziennik 10-08
Imigracyjny dylemat
Francja od lat boryka się z napływem nielegalnych imigrantów. Kolejne rządy
próbują bezskutecznie powstrzymać falę obcokrajowców, pragnących za wszelką
cenę osiedlić się nad Sekwaną.
Minister spraw wewnętrznych Nicolas Sarkozy przedstawił projekt nowej ustawy
imigracyjnej, której celem ma być przyjmowanie we Francji tzw. imigracji
chcianej i wybranej, a nie - jak dotychczas - imigracji "doznawanej". Dokument
przewiduje przede wszystkim ułatwienia dla zdolnych, utalentowanych ludzi,
którzy będą mogli przyczynić się do "rozwoju i blasku Francji" (naukowców,
informatyków, artystów). Będą otrzymywać trzyletnie wizy pobytowe.
Dziś Paryż płaci koszta rozbudowanego systemu pomocy społecznej, bezpłatnej,
stojącej na wysokim poziomie opieki lekarskiej dla ludzi mających niskie
dochody lub ich nieposiadających. Każdy obcokrajowiec, nawet bez legalnych
papierów, ma zapewnione minimum opieki medycznej. Francja może też poszczycić
się rozbudowanym, sprawnym systemem przyjmowania osób proszących o azyl
polityczny i zajmowania się nimi. Rocznie wnioski o azyl składa tu około 70
tys. ludzi. Dla większości z nich jest to jedyny sposób, by znaleźć się pod
opieką francuskiego państwa, i najczęściej skuteczny środek osiedlenia się na
stałe. Mimo że jedynie około 10 procentom osób składających prośbę o azyl
polityczny udaje się go otrzymać, pozostali nie opuszczają Francji; żyją i
pracują nielegalnie. Ocenia się, że obecnie jest około 500 tys. osób "bez
papierów".
Problemem dla Francji jest zwłaszcza imigracja muzułmańska, która nie integruje
się ze społeczeństwem francuskim, stwarzając poważne problemy natury socjalnej
i politycznej. Warto przypomnieć, że wśród uczestników zamieszek na
przedmieściach Paryża i w podparyskich miejscowościach w listopadzie ubiegłego
roku zdecydowaną większość stanowiły dzieci muzułmańskiej imigracji.
Ugrupowania prawicowe od lat biją na alarm, widząc w imigracji muzułmańskiej
zagrożenie chrześcijańskich wartości kultury europejskiej. Sytuacja we Francji
jest tym bardziej niepokojąca, że żyje tu 4 miliony muzułmanów. Napływają oni
wciąż szeroką falą w ramach tzw. łączenia rodzin lub docierają z dawnych
kolonii i proszą o azyl polityczny. Obecny rząd, chcąc powstrzymać masowy
napływ imigrantów, złożył w bieżącym roku projekt nowej ustawy imigracyjnej,
który został przyjęty 18 maja przez Zgromadzenie Narodowe.
Nowe prawo ułatwia dopływ do Francji imigrantów wykwalifikowanych, utrudnia
natomiast małżeństwa z obcokrajowcami i procedurę łączenia rodzin. Anuluje
jednocześnie przepis umożliwiający automatyczne staranie się o kartę pobytu po
10 latach nielegalnego pobytu na terytorium Francji.
Mimo zaostrzenia przepisów do Francji wciąż napływają obcokrajowcy, chcący
wszelkimi metodami zalegalizować tu swój pobyt. Tak naprawdę nikt nie wie, co z
nimi zrobić. Nad Sekwaną jest coraz trudniej. Ostatnio minister spraw
wewnętrznych wpadł na pomysł częściowego rozładowania problemu imigracyjnego.
Postanowił podwoić finansową ofertę dla imigrantów, którzy zdecydowaliby się na
powrót do ojczyzny. Obecnie proponuje się 4 tys. euro na osobę dorosłą i 2 tys.
na dziecko. Na razie oferta ta nie wzbudziła większego zainteresowania. Ponadto
Nicolas Sarkozy wydał prefektom polecenie uregulowania pobytu rodzin, których
dzieci od września 2005 r. uczęszczały do szkoły francuskiej, urodziły się we
Francji lub przybyły z rodzicami do Francji, nie mając ukończonych 13 lat.
Wymaga się też, by dzieci nie utrzymywały związków z krajem rodziców i
wykazywały "realną chęć integracji". Rodziny te powinny do 15 sierpnia złożyć w
prefekturach odpowiednie kwestionariusze. Cała akcja rozpoczęła się w miniony
poniedziałek, powodując olbrzymie kolejki przed biurami prefektur. Tylko
prefektura w Paryżu wyznaczyła już 2 tys. spotkań osobom starającym się o
legalne papiery, które zostaną przyznane po pozytywnym wyniku rozmowy. Gdyby
decyzja prefektury okazała się negatywna, ludzie ci mają otrzymać decyzję
wydalenia z Francji. Znając jednak francuską rzeczywistość, należy stwierdzić,
iż nie oznacza to wcale, że tak się stanie.
Decyzje Nicolasa Sarkozy'ego idą wprawdzie w dobrym kierunku, ale nie
rozwiązują problemu imigracji, z którym przyszły rząd będzie musiał się
skonfrontować. Ocenia się bowiem, że z obecnej akcji przyznawania papierów
skorzysta tylko kilka tysięcy ludzi. Prawdziwym problemem są tysiące
imigrantów, którzy często od ponad 10 lat żyją nielegalnie we Francji. Różnymi
sposobami próbują oni regulować swoją sytuację, posuwając się nawet do strajków
głodowych.
Jak na razie rząd chowa głowę w piasek, nie dając masowo kart pobytu i nie
dokonując wydaleń z Francji. Problem imigracji wciąż czeka na rozwiązanie.
Franciszek L. Ćwik
Temat: zlns
zlns
22.12.2009
Oświadczenie
Związek Ludności Narodowości Śląskiej z zadowoleniem przyjął II
Opinię dotyczącą Polski Komitetu Doradczego Rady Europy do spraw
Konwencji Ramowej o ochronie mniejszości narodowych. Problem
narodowości śląskiej został potraktowany dość szeroko i przedstawia
główne problemy, które nurtują narodowość śląską.
Nasze pisma i starania przynoszą powoli skutek.
W II Opinii podkreślono m.in. że orzeczenie Europejskiego Trybunału
Praw Człowieka, w Strasburgu nie wyraziło opinii w kwestii czy
Ślązacy stanowią mniejszość narodową, co zaprzecza niejednokrotnym
stwierdzeniom władz Polski oraz mediów polskich, które twierdzą,
że - narodowość śląska nie może być uznana bo nie została uznana w
Strasburgu.
Smuci nas fakt, że polskie media prawie wcale nie zauważyły sprawy
narodowości śląskiej zawartej w II Opinii i nie poinformowały o tym
społeczeństwa polskiego.
Nasze oburzenie natomiast wzbudza fakt, że polskie władze fałszują
nie tylko historię, ale fałszują również nieodległe i bieżące fakty,
które umieściły w Uwagiach do II opinii dotyczącej Polski Komitetu
Doradczego Rady Europy do spraw Konwencji ramowej o ochronie
mniejszości narodowych
Przykładowo osoby, które zadeklarowały przynależność do narodowości
niepolskiej w trakcie ostatniego Spisu Powszechnego zostały przez
władze polskie uznane za osoby deklarujące narodowość polską.
Problem dotyczy osób deklarujących przynależność do narodowości
śląskiej. Widać, że władze polskie, które jeszcze kilkadziesiąt lat
temu twierdziły, że nasi dziadkowie i ojcowie są Niemcami, co
służyło tym władzom za podstawę do zaboru mienia, wypędzeń,
wysiedleń, osadzania w obozach koncentracyjnych i innych form
represji, obecnie postanowiły nazwać nas Polakami wbrew naszej
oczywistej deklaracji spisowej. Szereg członków naszych rodzin
mieszka w Niemczech, a część naszych członków posiada polskie i
niemieckie obywatelstwo. Dochodzi zatem do absurdu, bo rodziców
naszych Polska uznaje za Niemców, a nas dzieci za Polaków, czy też w
przypadku posiadania podwójnego obywatelstwa - dana osoba jest przez
władze polskie uznawana raz za Polaka, a raz za Niemca. Pomimo
takiegonielogicznego klasyfikowania nas przez władze polskie
obstajemy przy swojej deklaracji przynależności do narodowości
śląskiej.
Polskie władze pisząc w Uwagach „W zgodnej opinii naukowców
(historyków, socjologów, językoznawców) nie można bowiem mówić o
istnieniu odrębnego narodu śląskiego” albo kłamią jawnie, albo są na
tyle niedoinformowane, że powinny natychmiast wycofać niedouczonych
urzędników reprezentujących Polskę ze struktur władzy. Począwszy od
nadania kodu ISO 639-3 dla języka śląskiego do wielu prac naukowych
znajdziemy zaprzeczenie słowom polskiego rządu.
Władze polskie w Uwagach do II Opinii pisząc o narodowości śląskiej
używają słów: „Nie spełnia bowiem zapisanych w art. 2 ustawy z dnia
6 stycznia 2005 r. o mniejszościach narodowych i etnicznych oraz o
języku regionalnym warunków wymaganych, aby daną grupę obywateli RP
uznać za mniejszość.” – tu trzeba jednoznacznie powiedzieć, że
narodowość śląska spełnia wszystkie warunki zawarte w art. 2, a
jedynym warunkiem, który nie spełnia to nieujęcie w wykazie
wspieranych przez państwo mniejszości. Właśnie ten problem
podnosiliśmy w naszych pismach stawiając to jako zarzut władzom
polskim.
Obłuda rządu Donalda Tuska wyszła na wierzch w Uwagach do II Opinii.
Publicznie pokazuje się Ślązakom kukiełkę Kazimierza Kutza i na jego
plecach zbiera Donald Tusk poparcie wyborcze, a faktycznie zachowuje
się jak Maciej Giertych.
W styczniu po konsultacjach ustosunkujemy się szerzej do Uwag
polskich do II Opinii i prześlemy do Strasburga.
Za ZLNS
Kozubek Grzegorz
Roczniok Andrzej
Temat: Nauczanie w języku ojczystym
TPŚM „Danga“ - Partnerstwo dla Różnorodności.
Problemy językowe i etniczne można rozwiązywać w cywilizowany sposób
Członkowie Tôwarzistwa Piastowaniô Ślónskij Môwy „Danga” wzięli
udział w konferencji Partnerstwo dla Różnorodności w Gdańsku
W dniach 11–13 września b.r. odbyła się w Gdańsku ósma edycja
konferencji Partnerstwo dla Różnorodności (Partnership for
Diversity). Konferencję zorganizowało Biuro Języków Mniejszościowych
i Regionalnych (European Bureau for Lesser Used Languages - EBLUL)
przy współpracy samorządu Województwa Pomorskiego i Zrzeszenia
Kaszubsko-Pomorskiego. Konferencje Partnership for Diversity
odbywają się co roku w innym mieście europejskim. W tym roku po raz
pierwszy na miejsce obrad wybrano jeden z nowych krajów unijnych.
Europejskie Biuro Języków Regionalnych i Mniejszościowych jest
organizacją wspierającą różnorodność językową i koordynującą
działania mniejszościowych wspólnot językowych zamieszkujących nasz
kontynent. Okazuje się, że w Europie około 40 mln. ludzi posługuje
się na co dzień językami różnymi od oficjalnych języków swoich
państw.
Do Gdańska przyjechali reprezentanci kilkudziesięciu europejskich
wspólnot językowych, m. in. Katalończycy, Baskowie, mieszkańcy
Galicji, Bretończycy, Fryzowie, Irlandczycy (język gaelic), Szkoci
(języki scots i gaelic), mieszkańcy Gotlandii, Niemcy (język
dolnoniemiecki). Polskie mniejszości językowe reprezentowali
gospodarze, czyli Kaszubi, oraz Ślązacy – w konferencji wzięli
udział przedstawiciele dwóch stowarzyszeń stawiających sobie za cel
ochronę i rewitalizację śląskiej mowy: towarzystwa „Danga”
i stowarzyszenia Pro Loquela Silesiana.
Podczas konferencji można było się zapoznać z sytuacją
poszczególnych małych języków, a także z działaniami podejmowanymi
w celu ich ochrony przez władze państwowe i same wspólnoty
mniejszościowe. A sytuacja ta jest bardzo różna. Najlepiej sprawy
wyglądają w tych krajach i regionach, gdzie społeczeństwa i władze
państwowe uświadomiły sobie, że różnorodność językowa jest wielką
wartością kulturową. Tak jest np. w Hiszpanii, gdzie języki
kataloński, baskijski i galicyjski, dzięki przemyślanym,
systematycznym i wieloletnim działaniom nie tylko zostały uratowane
od śmierci, ale prężnie się rozwijają a ich perspektywy są bardzo
dobre. Wydaje się, że dobrym przykładem dla nas Ślązaków może być
także język ladino z włosko-niemieckiego pogranicza językowego.
W tych regionach na porządku dziennym są takie pojęcia jak
wieloetniczność, edukacja dwujęzyczna, czy planowanie językowe. Inne
wspólnoty, np. mieszkańcy Gotlandii, są na początku tej drogi, gdyż
dopiero uświadamiają sobie potrzebę podjęcia bardziej
zorganizowanych działań dla ochrony swojej mowy.
Konferencja była także okazją do przyjrzenia się sytuacji języka
kaszubskiego. Osiągnięcia Kaszubów w pracy nad ochroną swojej mowy
są naprawdę imponujące. Jeszcze w początkach lat dziewięćdziesiątych
zeszłego stulecia wydawało się, że nic nie uratuje tej mowy od
wymarcia. Posługiwanie się kaszubskim było w powszechnym przekonaniu
uważane za coś właściwego może dla niewykształconych chłopów, ale na
pewno nie godnego człowieka cywilizowanego. W ciągu kilkunastu lat,
dzięki systematycznej pracy organizacji społecznych i władz
samorządowych, sytuację tę udało się radykalnie zmienić. Dzisiaj
Kaszubi mają dwujęzyczne szkoły, wypracowane zostały metody
i programy nauczania, wykształcono kilkuset nauczycieli
kaszubskiego. Rozwija się literatura po kaszubsku, kaszubski dobija
się do salonów, a posługiwanie się tą mową staje się nawet modne.
Dość powiedzieć, że prezes Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego Artur
Jabłoński przemówienie powitalne wygłosił w całości po kaszubsku.
Również członkowie władz samorządowych województwa, np.
przewodniczący sejmiku Brunon Synak, rozpoczynali swoje wystąpienia
od wygłoszenia kilku zdań w tym języku.
Szkoda, że konferencja nie została dostrzeżona przez górnośląskie
elity. Prócz społeczników, w konferencji nie wziął udziału nikt ze
śląskich władz samorządowych, ani nikt ze znanych polityków.
Naprawdę można się było na konferencji wiele dowiedzieć o tym, jak
problemy językowe i etniczne można rozwiązywać w cywilizowany
sposób, w duchu porozumienia i dla dobra wszystkich.
dr. Józef Kulisz, prezes Tôwarzistwa Piastowaniô Ślónskij
Môwy „Danga“
Na dalsze pytania dotyczące konferencji oraz Tôwarzistwa „Danga”
odpowiada dr. Józef Kulisz (e-mail: jozef.kulisz@gmail.com; tel.:
609 09 68 86)
Temat: Dlaczego NIENAWISC do USA wsrod Arabow?
Gość portalu: mateo napisał(a):
>
> Posluchaj, USA sprawnie i zdecydowanie rozbijaja wszelkie przeblyski jednosci
w
>
> swiecie arabskim. Iran i Irak to dobre tego przyklady. Niewazne czy popiera
sie
>
> szacha czy jakiegos innego dyktatora, wazne zeby kontrolowac sytuacje.
>
O jakiej jednosci mowisz?
>
> Swiat arabski zyje w innej epoce. "Zaledwie" 200 lat temu w Europie inaczej
> rozumiano demokracje i wolnosc. Zamiast prowokowac i niszczyc, musimy sie
> porozumiec. To element roznorodnosci kulturalnej na naszej planecie, ktory
> wkrotce moze zaniknac jak wymierajace gatunki.
>
Czy druga strona /arabska/ naprawde chce sie porozumiec?
Przyklady zadne tego nie potwierdzaja.
> Moze tak a moze nie. Pewnie jest jednak ze nastepny rezim bylby
> antyamerykanski, i to jest glowny problem.
Pewnie, ze jest. Problem dla calego swiata. Antyamerykanski - to znaczy anty-
Zachodni, czyli cywilizacyjnie i kulturowo wrogi naszemu swiatu.
>
> > W absolutnej wiekszosci Arabowie nienawidzacy USA nie daza wcale do wolne
> go
> > i otwartego spoleczenstwa. Chca islamskiej totalitarnej organizacji
> > spolecznstw. Amerykanskie wplywy w swiecie Arabskim uniemozliwiaja
> > nienawidzacym swiata zachodniego islamistom wprowadzenie swojej odrazajace
> j
> > wersji Islamu, a nie uniemozliwiaja im zaprowadzenie demokracji w duchu
>
> Niesprawdzalna, karkolomna i krzywdzaca teza. Sami Amerykanie nie zechca tego
> sprawdzic, gry na bliskim wschodzie trwaly ostatnich sto lat i trwac beda
> dalej. 15 lat temu wiekszosc obserwatorow uwazala ze Rosjanie nie sa w
stanie,
> po epoce carow i rezimie komunistycznym, zaakceptowac czegos takiego jak
> demokratyczne wybory. Dzisiaj Rosja chociaz nie jest demokracja w stylu
> amerykanskim, jest jednak bardziej liberalna.
>
To podaj choc jeden przyklad ze swiata arabskiego na trium demokracji! Rosja
jest kulturowo blizsza Europie o cale tysiaclecie chrzescijanstwa, niz kraje
arabskie.
> Tak, Izrael probuje istniec za wszelka
> cene. Cena ta jest ogromna, zarowno w kategoriach spolecznych, finansowych
jak
> i humanitarnych. Jest tak duza, iz nalezy przypuszczac ze spoleczenstwo
Izraela
>
> jest nie mniej fanatyczne.
> Arabowie nie ignorowali tego kawalka ziemi, jak go nazywasz, oni tam po
prostu
> zyli. Zauwaz jaka demokracje maja okazje poznac doglebnie Palestynczycy. Taka
> ktora zabija, w ktorej sprytne zmiany rzadow, kolejne wybory likwidujace
> wczesniejsze zobowiazania, uniemozliwiaja znalezienie winnych i rozmywaja
> odpowiedzialnosc. Nie widac nadziei na horyzoncie. Kwestia ich nienawisci
jest
> wiec sporna, ale dlaczego mieliby dazyc do takiego modelu?
>
Paradoksalne, ale Arabowie w Izraelu maja wiecej swobod obywatelskich niz w
jakimkolwiek kraju arabskim, zwlaszcza typu Irak, Libia, Sudan, Jemen
Kiedy byly na przyklad wolne wybory w jakimkolwiek z tych krajow?!
Marcin
Temat: POLSKA CORAZ SILNIEJSZA, DOBRY POTENCJAL
POLSKA CORAZ SILNIEJSZA, DOBRY POTENCJAL
OBECNIE CZEST SPOTKA SIE OPINIE ZE W POLSCE JEST GORZEJ I NIE MA PRZYSZLOSCI.
UWAZAM ZE JEST TO OPINIE NIE DO KONCA PRZEMYSLANA. PRZEZ OKREZ DEKADY PRZEMIAN
WIELE SIE ZMIENILO NA LEPSZE POMIMIO ZAISTNIALYCH PROBLEMOW.
OBECNIE ZPOWOLNIENIE NASZEJ GOSPODARKI TO NIE WINA NAS TYLKO RZADZACYCH
POPRZEDNIO NIEMADRYCH ZWIAZKOW ZAWODOWYCH "AWS" ORAZ FAZY SPADKU CYKLU
KONIUNKTURALNEGO KTORE PRZECHODZI KAZDA NORMALNA GOSPODARKA RYNKOWA.
PO SERII SUKCESOW Z POCZATKU DEKADY ZAWSZE MUSI PRZYJSC CZAS NIECO MNIEJ
KORZYSNY.
UWAZAM ZE MAMY PRZYSZLOSC W POLSCE, GLOWNIE DZIEKI INTEGRACJI Z UE
ORAZ PRZEJMOWANIA LUDZI Z NASTEPNYCH POKOLEN KTORZY SA MOWOCZESNI I SKUTECZNI.
JESTESMY KRAJEM SREDNIM ZE SPORYM POTENCJALEM. NIE ZWROCILISMY UWAGE
NA TO ZE NASZA POZYCJA NA ARENIE MIEDZYNARODOWEJ WZROSLA I BEDZIE ROSLA
GDYZ USA ZALEZY ABY UCZYNIC Z NAS LIDERA TEJ CZESCI EUROPY (PRZECIWWAGA DAL
ROSJI)> OBECNIE SYTUACJA JEST NIEZWYKLE KOZYSTNA JAKIEJ W HISTORII NIE BYLO,
MAMY WSPARCIE POLITYCZNE, MILITARNE I W NAJBLIZSZYM CZASIE JESZCZE EKONOMICZN
ORAZ JESZCZE ZWIEKSZONE POLITYCZNE.
LICZY SIE Z NAMI USA, ROSJA, NIEMCY, FRANCJA CZY ANGLIA, TRAKTUJA POLSKE
JAKO WAZNEGO I CENNEGO PARTNERA KTOREGO NIEOPLACA SIE LEKCEWARZYC BO PO CO...
POMIMO ZE NIE BEDZIEMY NIGDY STANOWIC TAKIEJ SILY JAK ROSJA, NIEMCY CZY ANGLIA
LECZ WCALE NIE JEST TO NAM KONIECZNE. WAZNE JEST ZE W TEJ CZESCI SWIATA W
KTOREJ LEZYMY JESTESMY NUMER 1, I KTO CHCE WIERZYC LUB NIE PRZYPADKIEM
(A MOZE NIE) ZNALEZLISMY SIE W 1 LIDZE.
STANY ZJEDNOCZONE MAJA DO NAS SPECJALNE PLANY, ZALEZY IM NA NASZYCH DOBRYCH
ZOLNIERZACH I BEDE INWESTOWAC W NASZE WOJSKO BO JESTESMY TANIM I BARDZO DOBRYM
SOJUSZNIKIEM KTORY SIE BEDZIE SIE BIL WSZEDZIE - TO NASZ NAJLEPSZY ATUT CZYLI
SWIETNY ZOLNIERZ.
POMIMO SZALEJACEGO BEZROBOCIA NA PEWNO BEDZIE LEPIEJ CHOCBY DALTEGO ZE NIE
RZADZI NAMI KTOS TRAKI JAK: WALESA, BUZEK, KRZAKLEWSKI, BALASZ, BAUC, ORAZ
CALA BANDA NIEUDACZNIKOW I ZLODZIEI KTORYCH MOIM ZDANIEM NALEZALOBY DEPORTOWAC
RZADY "AWS" DALY NAM NAUCZKE PODOBNA DO SYSTUACJI Z WALESA - ABY NIE GLOSOWAC
NA SRODOWISKA ZWIAZKOW ZAWODOWYCH KTORE TWORZA SOBIE DOGODNA SYTUACJE PRAWNA
CZYLI PRZYWILEJE I NIE MYSLA SZERZEJ O POLSCE I INNYCH GRUPACH SPOLECZNYCH.
TAK NAPRAWDE PRZEZ OSTATNIE 10 LAT PRZEMIAN TO DOPIERO UCZYLISMY SIE
KAPITALIZMU I DLATEGO MYSLE ZE PRAWDZIWE OSIAGNIECIA I POWODZENIA STOJA
PRZED NAMI. JESTESMY NARODEM ZDOLNYM, UCZACYM SIE, EKSAPNSYWNYM ORAZ LATWO
PRZYSTOSOWAUJACYM SIE DO NOWYCH WARUNKO - WIEC JESTEM SPOKOJNY O PRZYSZLOSC.
POTRZEBA NAM TYLKO SPOKOJU ORAZ JEDNOSCI (SPOKOJU NAM NIE ZABRAKNIE PROBLEM
MOZE BYC Z JEDNOSCIA).
POWINNISMY DBAC O DOBRE STOSUNKI Z USA, NIEMCAMI, ANGLIA, HISZPANIA ORAZ ROSJA
JEDNAK PATRZAC W PRZYSZLOSC TO BARDZO CIEZKO BEDZIE UTRZYMAC DOBRE STOSUNKI
Z ROSJA KTORA BEDZIE CHCIALA ODBUDOWAC WPLYWY W EUROPIE WSCHODNIEJ GDZIE
BEDZIE KRAJ TAKI JAK POLSKA - SILNY POLITYCZNIE I EKONOMICZNIE.
OSOBISCIE UWAZAM ZE POWINNISMY DBAC O ZWIAZKI Z UKRAINA I POWINNO NAM ZALEZEC
NA SILNEJ UKRAINIE KTORA BEDZIE PRZECIWWAGA DLA ROSJI W REGIONIE. DOPOKI
ROSJA NIE ZDOMINUJE UKRAINY DOPOTY POLSKA MOZE BYC BARDZO SPOKOJNA.
POZA KWESTIAMI GOSPODARCZYMI UWAZAM ZE RZADY POLSKIE POWINNY PROWADZIC
DZIALANIA PROWADZACE DO WSKRZESZANIA KULTURY POLSKIEJ, BUDOWAC JEDNOSC
NARODOWA ORAZ PROMOWAC POZYTYWNY WIZERUNEK POLSKI W SWIECIE JAKO KRAJU
ATRAKCYJNEGO Z PIEKNA HISTORIA.
Temat: Gruzja boi się tajnego porozumienia USA - Rosja
Gość portalu: Rada napisał(a):
>
> Jakie wszystkie miepowodzenia? I jak Putin moze poradzic sobie z tymy
> Czeczenami, ktore ukrywaja sie na territorium Gruzii?
Grożenie Gruzinom interwencją to XIX wiek. Uważasz, że Gruzini cieszą się
obecnością Czeczenów na swoim terytorium? Przecież dla nich to może być w
przyszłości taki sam problem jak dla was. Zamiast Gruzinom grozić, trzeba im
zaoferować taką pomoc jaką oni potrzebują, wspólpracować z nimi, a nie wysyłać
na ich terytorium rosyjskie wojska!
Wydaje mi się, że Rosji cały ten "czeczeński problem" jest na rękę. Przy pomocy
straszenia "czeczeńskimi terrorystami" można sobie załatwić wiele interesów
politycznych (np. Jelcyn mógł odwrócić uwagę społeczeństwa od złej sytuacji
gospodarczej, a Putin pod antyczeczeńskim sztandarem zjednoczył wokół siebie
prawie cały naród).
Teraz z kolei Czeczenia jest potrzebna Rosji w poważniejszej rozgrywce
międzynarodowej. Można np. szantażować Busha wejściem do Gruzji, aby otrzymać
jakiś wpływy na rozwój sytuacji w powojennym Iraku (dostęp do tamtejszej ropy).
Dzięki sprawie czeczeńskiej Putin może też doprowadzić do destabilizacji Gruzji
a następnie zaprowadzenia tam prorosyjskiego reżimu. W ten sposób Rosja mogłaby
stanąć na szlaku transportu kaspijskiej ropy.
Uważam że Rosja gdyby chciała, już dawno miałaby problem czeczeński z głowy.
Ale nie chce.
> To co wojna trwa tak
> dlugo to niema nic dziwnego. Z calym szacunkiem do jakosci bojowej
nemieckiego
> Wehrmachtu, i biorac pod uwage ze oni w ogole nie przebierali w srodkach,
nemcy
>
> nie poradzili z partyzantami niegdzie i nigdy, i na territorium Polski, i w
> Bialorusji , i na Ukrainie, i w na zachodzie Europy tez, jak i na Balkanach.
> Wojna partyzancka to ciezka sprawa.Oprocz tego Czeczeny, Afganczycy i
> Wjetnamczycy na dzis sa bez watpienia najlepszymi fachowcami ot walki
> partyzanskiej. A co do rozwiazan pokojowych juz probowano raz, ale nic z tego
> nie wyjszlo. Trzy lata istnienia niezaleznej Czeczenii malo czym odroznialo
sie
>
> od wojny teraz i skonczylo sie najazdem na Dagiestan.
Atak na Dagestan jakoś dziwnie zbiegł się w czasie z kampanią Putina. Uważasz
że to był tylko zbieg okoliczności, bo ja nie.
> Oprocz tego, jak nie
> wiesz trzy lata "pokoju" przyniesli nie mnej ofiar i uciekienerow niz
ostatnia
> wojna. Tylko o tym nie pisze polska prasa. To jakie wyjscie? Trzymac na
granice
>
> z Gruzija w nieskonczonosc pare diwizij? Rosyja w tym przypadku wykazala duzo
> wiecej cierpliwosci niz kazde inne panstwo. Ale ile mozna zbierac prawie
> kazdego poranka trupy na granice s Gruzija wsrod zolnierzy i cywilow? Uwazam
ze
>
> Czeczenia musi byc niezalezna, ale nie taka jaka ona byla przed druga wojna.
W Czeczeni będzie spokój, gdy Rosja wyrzeknie się polityki mocarstwowej, w
której Czeczeni są jej na razie bardzo potrzebni. Rosja musi w końcu zdecydować
się czy wybiera wschód czy zachód. Na zachodzie nie ma miejsca dla państw,
ktore grożą swoim sąsiadom interwencją zbrojną.
Temat: >Holandia_mowi_glosno__ISLAM_ZAGRAZA_<<<<<<<<<<<
>Holandia_mowi_glosno__ISLAM_ZAGRAZA_<<<<<<<<<<<
Holandia budzi sie (troche za pozno) zagrozona Islamem !!!
Islam za paredziesiat lat ukradnie EU ich kraje .
Fortuyna zza grobu zwycięstwo
Szybka kariera i śmierć populisty Pima Fortuyna całkowicie zmieniła
holenderskich polityków. W kampanii przed dzisiejszymi wyborami po raz
pierwszy otwarcie przyznano, że Holandia ma wielki problem z imigrantami.
Fortuyn, homoseksualista i przywódca prawicowych populistów, wywołał w
ub.r.
prawdziwą burzę, otwarcie podnosząc kwestię imigracji.
W przededniu wyborów został zamordowany przez zamachowca ekologa, ale
sukces
jego "Listy Pima Fortuyna" okazał się przełomowy dla holenderskiej sceny
politycznej.
Okazało się bowiem, że populistyczny demagog mówił głośno to, co myślało
wielu wyborców, a także polityków z umiarkowanych partii. Jego
wystąpienie
spowodowało, że problem masowego napływu imigrantów przestał być
wstydliwym
tematem. Przybyszów spoza Europy jest w Holandii obecnie już 1.6 miliona,
co
stanowi jedną dziesiątą ludności. Ich liczba zwiększa się osiem razy
szybciej, niż reszty mieszkańców kraju.
W kampanii przed dzisiejszymi wyborami politycy nie obawiali się już
mówić,
że martwi ich napływ Turków i Arabów. Po raz pierwszy uznano za problem
fakt, że większość ludności czterech największych miast kraju będą
wkrótce
stanowili cudzoziemcy, głównie wyznawcy islamu. Nie wahano się dyskutować
o
nieproporcjonalnie dużym odsetku imigrantów muzułmanów w statystykach
przestępczości.
W programach wyborczych wszystkich partii, od lewa do prawa, zawarto
postulaty wysunięte wcześniej przez Fortuyna: ścisłej kontroli imigracji
i
energicznej walki z przestępczością. Zarówno lewica, jak i prawica mówią
teraz muzułmańskim przybyszom: musicie się zintegrować z resztą
społeczeństwa i zaakceptować zasady holenderskiej tolerancji. Chodzi tu
m.in. o szacunek dla kobiet i akceptację homoseksualistów. Hasła Fortuyna
zwyciężyły, ale, nieco paradoksalnie, jego partia poniosła porażkę.
Na "Liście Pima Fortuyna" było wielu oszołomów, którzy skompromitowali
się w
parlamencie. Tradycyjne partie przejęły ich slogany i odzyskały
inicjatywę.
Walka rozegra się więc między ustępującym chadeckim premierem Janem
Peterem
Balkenende i 39-letnim przywódcą centrolewicowej Partii Pracy Wouterem
Bosem. Ten pierwszy nazywany jest, z racji swojego młodzieńczego
wyglądu, "Harrym Potterem", drugi ma natomiast przydomek holenderski John
Kennedy.
Bos i socjaldemokraci skorzystali na kłótniach w prawicowej koalicji
chadeków, liberałów i populistów z partii Fortuyna. Po jej rozpadzie w
październiku ub.r. popularność lewicy (która poniosła spektakularną
porażkę
w ostatnich wyborach) stale rośnie. Według sondaży, socjaldemokraci mogą
liczyć na 40 mandatów w 150-miejscowym parlamencie. Wynik chadeków też
będzie oscylował wokół 40 mandatów, natomiast liberałowie mogą liczyć na
około 28. Nie wyklucza się powyborczej wielkiej koalicji chadeków i
Partii
Pracy. Czy Holandia będzie więc miała chadecko-socjaldemokratyczny rząd,
realizujący hasła... Pima Fortuyna?
MARCIN SZYMANIAK
Temat: ISLAM W EUROPIE
Francja bez chust i krzyży
Francja bez chust i krzyży
Kontrowersyjna ustawa uchwalona. Francuscy muzułmanie, żydzi i chrześcijanie
nie będą mogli manifestować swej wiary w szkołach - zdecydowało we wtorek
zdecydowaną większością głosów Zgromadzenie Narodowe
Za ustawą, która od wielu tygodni wzbudzała we Francji gorące emocje, głosowało
494 posłów rządzącej prawicy i socjalistycznej opozycji, przeciw było tylko 36.
W tej sprawie musi się jeszcze wypowiedzieć Senat, jest jednak prawie pewne, że
po wakacjach uczennice i uczniowie francuskich szkół publicznych nie będą mogli
stawić się w klasach w muzułmańskich chustach, żydowskich kipach czy z dużymi
krzyżami na piersiach. Takich symboli "ostentacyjnie" manifestujących
przynależność do jakiejś religii zakazuje bowiem ustawa.
Problem pojawił się, gdy do szkół zaczęło trafiać coraz więcej dziewcząt w
muzułmańskich chustach. Według różnych źródeł jest ich od kilkuset do kilku
tysięcy. Sprawy kilku - szczególnie sióstr Levy ze szkoły w Aubervilliers pod
Paryżem - stały się jednak głośne, gdy dyrekcja postanowiła je wyrzucić,
ponieważ uparcie odmawiały zdjęcia chust. Zdarzało się, że niektóre dziewczęta,
argumentując to względami religijnymi, odmawiały udziału w zajęciach wf. czy
lekcjach biologii o rozmnażaniu.
Prezydent Jacques Chirac, kierując się prośbami nauczycieli, postanowił
uregulować tę sprawę ustawowo. Projekt ustawy zaproponowała specjalnie zwołana
komisja.
Według sondaży zakaz noszenia wyraźnych symboli religijnych popiera ok. 70
proc. Francuzów, w tym 40 proc. muzułmanów. Zwolennicy powołują się na bardzo
silną we Francji tradycję rozdziału państwa od Kościoła. Argumentują, że brak
muzułmańskiej chusty umożliwi dziewczętom lepszą integrację w społeczeństwie, a
rodzice nie będą mogli ich zmusić do zakrywania głowy. Za projektem
opowiedziała się większość nauczycieli. Socjaliści chcieli nawet, by został on
zaostrzony i zakazywał wszelkich widocznych symboli religijnych.
Kampanię przeciw ustawie prowadziły m.in. niektóre organizacje muzułmańskie,
skrajnie lewicowe i broniące praw człowieka. Ich zdaniem ustawa narusza swobody
obywatelskie, może przyczynić się do jeszcze większych napięć między
muzułmanami a resztą społeczeństwa i do usztywnienia stanowiska tych z nich,
którzy dotychczas nie bronili swych symboli. We Francji mieszka najliczniejsza
[w Europie?] mniejszość muzułmańska - od 5 do 7 mln osób, głównie pochodzących
z Afryki Północnej, i 600 do 700 tys. Żydów [narodowość: Ż, wyznanie: ż; albo:
wyznawców judaizmu].
Najwyżsi hierarchowie Kościoła katolickiego we Francji opowiedzieli się przeciw
ustawie, lecz niektórzy biskupi są innego zdania.
Francuską debatę z zainteresowaniem śledzono w innych krajach, które mają
podobny problem. Brytyjskie władze zapowiedziały, że nie zamierzają wprowadzać
podobnych zakazów. Gdy siostry Levy wyrzucano ze szkoły, Trybunał Konstytucyjny
w Niemczech orzekł, że nie można zakazać noszenia chusty muzułmańskiej
nauczycielce. Niektóre kraje arabskie groziły Francji pogorszeniem stosunków w
razie przyjęcia ustawy.
źródło: gazeta.pl, Reuters, AFP, dp 10-02-2004
Temat: Rosja bliżej Nato dzięki... Szamilowi Basajewowi
Gość portalu: Polak napisał:
> Ania w tym co napisała ma dużo racji. Rosjanie mają o sobie absolutnie mylne
> wyobrażenie. W oczach świata to nie żadne mocarstwo i absolutnie nie żaden kraj
>
> z zachodniego kręgu cywilizacyjnego. Owszem sami Rosjanie bardzo chcieliby się
> tam widzieć, chcieliby być pytani o zdanie, chcieliby bezkarnie wprowadzać
> wszędzie własne porządki itd. Niestety stan faktyczny pokazuje niedemokratyczne
>
> społeczeństwo trzymane twardo przez niewyobrażalnie skorumpowany aparat władzy,
>
> kraj posiadajacy wszelkie możliwe surowce naturalne i ogrome obszary ziemi
> uprawnej a mający potencał gospodarczy równy malutkiej Holandii i poważne
> problemy z wyżywieniem własnego społeczeństwa. To jednak nie przystoi do
> wyobrażeń o sobie jakie mają dumni Rosjanie. Dlatego tak bardzo boli ich
> rzeczywistość, w której obudzili się ze "snu o potędze" trzymajac rekę w
> nocniku. Tezy o jakiejś rusofobii to śmieszność, którą starają się zasłonić
> przed powszechną dezaprobatą dla ich poczynań. Rosja w NATO? Wolne żarty! A z
> czym? Przecież Rosja nie wie co to demokracja, co to prawa człowieka, co to
> równość i partnerstwo. Musi upłynąć wiele czasu zanim Rosja się tego nauczy,
> nie wiadomo jednak czy zechce. Przecież według Rosjan to wszystkie normalne
> kraje powinny uczyć się od Rosji i do niej dostosowywać. Kwestionowanie tego
> spotyka się z oburzeniem i niechęcią. Nie zdaja sobie nawet sprawy jakie to
> jest śmieszne i żałosne. Żal mi natomiast wszystkich zwykłych, uczciwych Rosjan
>
> i szczerze życzę im jak najlepiej.
Nie wiem co uprawnia Cię do podpisywania się jako "Polak". Co prawda poglądy jakie tu
prezentujesz są dosć często spotykane w Polsce, charakteryzują jednak raczej pół, a może
nawet ćwierćinteligentów. Posługujesz się jakimis analogiami, powołujesz na jakies fakty,
ale widać że niewiele wiesz, a jeszcze mniej rozumiesz.
Problem korupcji w Rosji- to jest oczywista prawda, ale Ty piszesz jak rozumiem jako reprezentant
tego lepszego, mniej skorumpowanego swiata. Ale powiedz w którym to kraju zabito byłego
szefa policji, a podejrzanemu o to gangsterowi pozwolono uciec, i nikt do tej pory za to nie poniósł
kary? Albo inny przykład, w którym kraju w rządzie przez prawie dwa lata zasiadał gangster,
którego następnie zabito, a po przypadkowym schwytaniu zabójcy zamiast tego ostatniego
przypilnować pozwolono mu się powiesić (wersja oficjalna) w najlepiej strzezonym więzieniu
w Polsce? Żeby było ciekawiej kiedy prokurator zarządził sekcję zwłok, zrobiono to po trzech tygodniach
chyba tylko po to żeby trup zgnił i nie można było znaleźć sladów zabójstwa.
Poziom demokracji w Rosji. Jak ją chcesz zmierzyć? Czy członek NATO Turcja to przyklad demokracji
i poszanowania praw człowieka? Media mają więcej wolnosci w Rosji niż w Turcji.
O jakim to kraju mówi się od ponad dwustu lat jako o chorym czlowiekiem Europy? A kto mówił
o rozumieniu demokracji w pewnym kraju jak o małpie i zegarku? A dlaczego polish-jokes to prawdziwa
gałąź przemysłu rozrywkowego w Stanach czy Niemczech?
Kiedy Polska wejdzie do Unii, wielu naszych rodaków bolesnie się przekona, że Zachód nie postrzega
nas jako bohaterski naród który przeciwstawił się Hitlerowi, ale jako naród pijaków, drobnych złodzieji
i brudasów.
Temat: George Bush: Żadnych złudzeń
1.) Może jestem za dużym optymistą ale widzę realne możliwości
uniknięcia scenariusza bałkanizacji Iraku. Większość
społeczeństwa Iraku to przecież szyici, żyjący pod jarzmem
zeświecczonego sunnity Saddama. Skoro USA ich spod tego jarzma
uwolnią to sąsiadujący z Irakiem szyicki Iran nie będzie miał
innego wyjścia jak tylko wesprzeć swych braci w wierze, podobnie
jak już dzisiaj wspiera rząd Karzaja w nowym Afganistanie. Nie
robi tego z miłości do USA, ale dlatego, że wynika to z jego
własnych ideologicznych założeń i z jego własnej racji stanu.
Iran MOŻE zatem być ważnym czynnikiem stabilizującym w regionie
już po wojnie z Irakiem. Jednocześnie fakt, że USA najpewniej w
ciągu roku zniszczą dwóch największych wrogów Iranu, reżim
talibów w Afganistanie i reżim Husajna w Iraku, potencjalnie
MOŻE wpłynąć dobroczynnie na sytuację wewnętrzną w samym Iranie,
wzmacniając dążący do demokratyzacji obóz prezydenta Hatamiego
przeciw ajatollahowi Chameneiemu. Rewolucja irańska już od paru
lat dość nieubłaganie wchodzi, by tak rzec, w swą „fazę
thermidoriańską”. Atak na Irak MOŻE przyspieszyć ten proces.
Oczywiście jest to scenariusz bardzo optymistyczny, ale na tyle
realny, by opłacało się na niego grać.
2.) Skoro już mowa o Iranie, rozśmieszył mnie do łez post p.
Sylwii, w którym umieściła ona Iran (a także Afganistan i
Pakistan) wśród państw arabskich. P. Sylwia zapewne nigdy nie
była w Iranie, boby wiedziała, że dla przeciętnego Irańczyka
nazwanie go Arabem to zniewaga, co krwi wymaga. Osobiście byłem
świadkiem bójki w jaką wdał się pewien mój znajomy Irańczyk, gdy
jakiś Francuz, ot taki sam ignorant jak p. Sylwia, nazwał go
Arabem. Trzy osoby po tej chryi hospitalizowano. Cóż,
zamieszkujący Iran Persowie to bardzo dumna nacja.
Inny powód do śmiechu w poście p. Sylwii to powtarzana teza o
miliardzie Arabów. Około miliarda to na świecie jest muzułmanów.
Arabów jest według większości źródeł mniej niż 200 milionów.
P. Sylwia z równym sensem mogłaby napisać o miliardzie Anglików
i zapewniać, że wszyscy są oczywiście rdzennymi Słowianami.
3.) Jedna uwaga natury bardziej ogólnej. Europejczycy zarzucają
Amerykanom często krótkowzroczność, manifestującą się tym, że
interweniują oni w jakimś punkcie zapalnym, rozwalają złych
facetów a potem wycofują się zostawiając sprawy same sobie. W
efekcie w wyzwolonym kraju, bądź regionie zaczyna się niekiedy
dziać gorzej niż przed wyzwoleniem. Jest to zarzut słuszny. Mam
jednak jedną uwagę. Takie zachowanie Amerykanów bierze się stąd,
że nie mają oni tradycji kolonialnych. Dla Europejczyka jest
oczywiste, że jak biały człowiek już gdzieś do trzeciego świata
wkracza, to tam zostaje, buduje administrację, paternalistyczny
rząd zależny od metropolii w Europie, i że z jego pomocą
dokładnie kontroluje sytuację na miejscu przez następne dekady,
albo i wieki. Amerykanie nie myślą takimi kategoriami. Wchodzą,
likwidują doraźny problem i są skłonni oczekiwać, że od tego
momentu, autochtoni już sami dadzą sobie radę, zdołają sobie
własnymi siłami stworzyć demokrację i dobrobyt, będą umieli
pokojowo współpracować z resztą świata, w tym z samą Ameryką
itd. Oczekiwania te są oczywiście naiwne, ale to z nich właśnie
bierze się ubogość amerykańskich planów na „to co będzie dalej”,
to jest po zwycięstwie. A co ma być?, pytają zdziwieni
Amerykanie, stworzy się Irakijczykom demokratyczny
(proamerykański oczywiście) rząd, a potem już niech ten rząd
sobie rządzi. A my, Europejczycy rwiemy włosy nad amerykańską
głupotą.
Tyle że, zważywszy tę sytuację, bardziej konstruktywnym od
rwania włosów zachowaniem, byłoby wypracowanie własnego
europejskiego planu stabilizacji dla Iraku, po tym jak
Amerykanie już się zeń zechcą wycofać. Silne zaangażowanie w
Iraku leży w naszym własnym interesie. Wiele się na tym forum
mówiło o ropie. Nie wiem czy wszyscy goście portalu zdają sobie
sprawę, że Europa jest od arabskiej ropy uzależniona
NIEPORÓWNANIE BARDZIEJ niż Ameryka, która ma inne źródła
zaopatrzenia.
Temat: Jestesmy pokoleniem glupcow?
Jestesmy pokoleniem glupcow?
Spojrzmy prawdzie w oczy..
www.nocziemi.most.org.pl/popolsku/chomsky.htm
Początki historii propagandy
Zacznijmy od pierwszej współczesnej operacji propagandowej, przeprowadzonej
przez rząd. Stało się to za czasów adm.Woodrowa Wilsona.Gdy wybrano go
prezydentem w 1916 roku, jego program głosił:,,Pokój bez zwycięstwa’’Było to
w środku 1Wojny Świ.Ówczesne społeczeństwo było nastawione wyjątkowo
pacyfistycznie i nie widziało żadnego powodu,by angażować się w wojnę w
Europie.Ponieważ admin.Wilsona była zdecydowana na udział w wojnie,musiała
jakoś temu zradzić.Stworzono więc rządową komisję propagandową–tak zwaną
Komisję Creela.Udało się jej w ciągu sześciu miesięcy przemienić
pacyfistyczne społeczeństwo w histeryczną,pałającą chęcią walki
zbiorowość,pragnącą zniszczenia wszystkiego, co niemieckie, rozrywania
Niemców na strzępy, przystąpienia do wojny i ocalenia świata.Było to znaczne
osiągnięcie,które prowadziło do kolejnych.W tym samym czasie oraz później,po
wojnie,wykorzystano identyczne techniki do wywołania histerycznej obawy przed
tak zwanym Czerwonym Zagrożeniem. Umożliwiło to skuteczne zniszczenie
związków zawodowych oraz likwidację tak niebezpiecznych problemów jak wolność
prasy i myśli politycznej.Cieszyło się to znacznym poparciem mediów i
establishmentu przemysłowego, które w istocie organizowały promowały
większość tych działań, co walnie przyczyniło się do ich sukcesu.Pośród tych,
którzy aktywnie i entuzjastycznie partycypowali w tym procesie,
byli ,,postępowi’’ intelektualiści, osoby z kręgu Johna Deweya.Byli oni
bardzo dumni, co widać na podstawie ich ówczesnego piśmiennictwa, iż, jak to
określali, ,,bardziej inteligentni członkowie społeczeństwa’’–czyli oni sami–
zdołali pchnąć niechętną zbiorowość do wojny przez wzbudzenie w niej strachu
i szermowanie fanatycznymi sloganami.Wykorzystano w tym celu szeroki wachlarz
środków.Sfabrykowano na przykład liczne opowieści o popełnianych przez Hunów
okrucieństwach, o obrywaniu przez nich rączek belgijskim niemowlętom, o
wszelkiego rodzaju okropnościach, na które nadal można natknąć się w
podręcznikach historii. Były to bez wyjątku wymysły brytyjskiego ministerstwa
propagandy, które postawiło sobie za cel – jak określało to na swoich tajnych
naradach - ,,kontrolowanie myśli całego świata’’.Co bardziej istotne,
pragnęło ono również kontrolować myślenie co bardziej inteligentnych członków
amerykańskiego społeczeństwa, którzy szerzyliby dalej wysmażaną przez nie
propagandę i pchnęli pacyfistyczne państwo w objęcia wojennej histerii.
Zamiar ten udało się zrealizować, i to nadzwyczaj skutecznie. Płynie stąd
nauka: państwowa propaganda, wspierana przez wykształcone klasy, gdy nie
można się jej sprzeciwić, może przynieść olbrzymie rezultaty. Naukę tę
przyswoili sobie Hitler i wielu innych, wcielając ją w życie po dziś dzień !
Temat: Przywłaszczona wojna- Z Brzeziński.
Zimnowojenne obsesje
Gość portalu: mefet napisał(a):
> Fragment znakomitego artykułu Z. Brzezińskiego z dzisiejszej Rzeczpospolitej.
> Preferowana przez administrację Busha dość wąska i niemal jednowymiarowa
> definicja terrorystycznego zagrożenia stwarza szczególne ryzyko, że
> zagraniczne mocarstwa również będą uciekać się do słowa "terroryzm", by
> załatwić swoje sprawy. Tak jak robi to rosyjski prezydent Władimir Putin,
> izraelski premier Ariel Szaron, indyjski premier Atal Bihari Vajpayee czy
> chiński prezydent Jiang Zemin. Dla każdego z nich ta niepełna amerykańska
> definicja terroryzmu jest wygodna i przydatna.
>
> Rozmawiając z Amerykanami, zarówno Putin jak i Szaron, posługują się niemal w
> każdym zdaniu słowem "terroryzm", aby przekształcić amerykańską walkę z
> terroryzmem we wspólną walkę przeciwko ich konkretnym muzułmańskim sąsiadom.
> Putin wyraźnie dostrzega tu okazję do odsunięcia islamskiej wrogości od
> Rosji, mimo rosyjskich zbrodni w Czeczenii i wcześniej w Afganistanie. Szaron
> z radością powitałby pogorszenie się amerykańskich stosunków z Arabią
> Saudyjską i, być może, amerykańskie uderzenie na Irak, co dałoby mu wolną
> rękę w tłumieniu palestyńskiego oporu. Hinduscy fanatycy w Indiach również z
> ochotą postawiliby znak równości między islamem w ogóle a terroryzmem w
> Kaszmirze. Nie chcący pozostawać w tyle Chińczycy zdołali ostatnio przekonać
> administrację Busha do uznania jednego z walczących w Xinjiangu ujgurskich
> islamskich ugrupowań separatystycznych za organizację terrorystyczną,
> powiązaną z al-Qaidą.
>
> Ameryce grozi ryzyko, że jej apolitycznie zdefiniowana wojna z terroryzmem
> zostanie przywłaszzczona i użyta do innych celów. Konsekwencje tego byłyby
> niebezpieczne. Jeśli Ameryka miałaby być postrzegana przez jej kluczowych
> demokratycznych sojuszników w Europie i Azji jako moralnie tępa i politycznie
> naiwna, ze względu na niezdolność do zdefiniowania terroryzmu w szerszym i
> głębszym wymiarze - i jeśli uważano by ją również za bezkrytycznie
> wspierającą tłumienie etnicznych lub narodowych aspiracji - to globalne
> poparcie dla amerykańskiej polityki z pewnością osłabnie. Poważnie ucierpi
> też amerykańska zdolność do utrzymania szerokiej demokratycznej koalicji
> antyterrorystycznej. Ponadto, drastycznie zmniejszy się rozmiar
> międzynarodowego poparcia dla ewentualnej militarnej konfrontacji z Irakiem.
Według Brzińskiego to tylko Amerykanie mają prawo do określania kto jest, a kto nie
terrorystą. Takie stanowisko nie wróży niczego dobrego koalicji antyterrorystycznej,
która wkrótce się zapewne rozpadnie. Na świecie istnieje przynajmniej kilkanaście
zbrojnych grup, które walczą o zmianę granic, niepodległość czy wyzwolenie
społeczne. W większości przypadków ich istnienie zależy od przynajmniej cichego
poparcia drugich państw, w tym także Stanów Zjednoczonych.
Brzeziński liczył na zmianę amerkańskiej polityki względem Bliskiego Wschodu,
sądząc, że przeciętni obywatele dostrzegą związek między bezwarunkowym
poparciem dla Izraela i atakiem na WTC. Stało się jednak inaczej. Obecna administracja
jest jeszcze bardziej bezkrytyczna niż Clinton i jego ludzie.
Stałym motywem działań Brzezińskiego jest walka z Rosją. Jest to w istocie kontunuacja
polityki z czasów Zimnej Wojny, tak jakby od 90 r nic się na świecie nie zmieniło. Jego poglądy
mają sporo zwolenników w Polsce, problem w tym, że uprawiając taką politykę,
trudno ją pogodzić chociażby z rowojem stosunków gospodarczych z tym krajem.
Jakie są zyski czysto polityczne, też nie jest do końca jasne. Taka polityka
może przynieść korzyści jedynie w przypadku napięcia między Rosją i Zachodem.
Problem w tym, że Rosja nie chce powtórki z Zimnej Wojny, liczy natomiast na współpracę.
Polska się sama z tej współpracy wyklucza.
Zamiast więc czerpać korzyści z naszego położenia, zredukowaliśmy swoją pozycję do roli
ciecia pilnującego bram Zachodu. Wyglada na to, że taka rola nam w zupełności odpowiada.
Temat: Więzienie dla niemieckiego biznesmena za handel...
Gość portalu: jotes napisał(a):
> Gość portalu: Jar napisał(a):
>
> > galaxy2099 napisał:
> > >
> > > I w 100% zgodze sie z toba, ze lepsze Niemcy pacyfistyczne niz
> > wojujace bo historia pokazuje na co stac narod niemiecki pod
> > "wlasciwym" przywodztwem (np. hitlerowskim) - oczywiscie nie
> > generalizujac.
> > >
> >
> > Mysle, ze nie jakies rzekome wrodzone tendencje Niemcow do
> > militaryzmu czy agresji wzgledem innych panstw sa problemem, bo
> > nie sadze, zeby Niemcy sie tym jakos wyrozniali wsrod innych
> > europejczykow.
> > Problemem moze byc historia, ktora przez zrecznych demagogow moze
> > byc takich krajach wykorzystywana do ponownego rozbudzania tych
> > starych niby juz zapomnianych tradycji.
> > Dlatego moim zdaniem latwiej jest w panstwie, ktore kiedys bylo
> > militarnym mocarstwem (jakn n.p. Niemcy ale tez Rosja), rozbudzic
> > znowu w ludziach takie agresywne tendencje niz w panstwie, ktore
> > w przeszlosci nie prowadzilo jakis wiekszych wojen (zaczepnych).
> > Vide neofaszysci, ktorych w Niemczech na szczescie nie ma za
> > wielu (przynajmniej tych aktywnych i wojujacych).
> >
> > Jar
>
> Nie przesadzaj z tym mocarstwem niemieckim, zerknij do historii powstanie
> tzw. Rzeszy to druga polowa XIX wieku kiedy prusacy pobili niemcow i na
> kilkadziesiat lat (do 2-giej wojny barbarzynskiej), przedtem powstanie Prus
> jako krolestwa systemem oszustw i kosztem Polskich praw, a w zamierzchlych
> czasach cesarstwo rzymskie narodu niemieckiego. Cala ta wielkosc zbudowana
> na propagandzie i tworzeniu koalicji krotkotrwalych, dowodem ich potegi napasc
> na Polske a pozniej w czerwcu 1941 na Rosje oczywiscie tez podstepnie
> znienacka. OD CZERWCA 1941 do zimy 1942/43 uwazani byli za potege,ale przez
> durnych sluchaczy propagandy gebelsowskiej funkcjonujacej do dzis w Polsce
> gloryfikujacej Niemcy jadace rowno w dol na wlasciwe miejsce w szeregu i to
> jest ich ostatnii zjazd, jedyna ich szansa to w miare szybko sie zatrzymac
> i schylic glowe przed madrzejszymi i silniejszymi. Moja kolejnosc w Europie
> to: 1.Anglia,2.Francja.Skandynawia,Hiszpania,Polska,Wlochy,
Moze sie zle wyrazilem z tym mocarstwem. Chodzilo mi o to, ze
jesli kiedys sie jakiemus spoleczenstwu wmowilo, ze sa "nadludzmi"
i do dzis w spolecznej pamieci (przynajmniej u niektorych") takie
demony pokutuja, to jest teoretycznie latwiej (przy odpowiednich
warunkach brzegowych typu kryzys gospodarczy) znowu je obudzic.
Ze taka irracjonalna "pamiec" istnieje widac na przylkladzie
antysemityzmu w Polsce, ktory sie od przedwojny dosyc dobrze
uchowal, mimo ze w Polsce mieszka teraz zaledwie tysiecy zydow
(przed wojna kilka milionow jak sie nie myle).
Jar
Temat: Kto zasiedli EUROPE? i kiedy?
kontrkultura napisał:
> > Zostaw hindusow w Indiach chinczykow w Chinach itd .Wielokulturowosc nigd
> zie
> > sie nie sprawdza we wszystkich krajach sa problemy(wieksze lub mniejsze) z
>
> > mniejszosciami narodowymi.
>
> Niestety (wbrew optymistycznym pogladom Marcusa) sami nie bedziemy w stanie
> wykarmic starzejacych sie Europejczykow, wiec wybieramy wsrod wszystkich
> chetnych.
> pamietaj rowniez o tym,ze nowi emigranci szczegolnie z Azji to olbrzymie
obciazenie dla wszelkiej pomocy SOCJALNEJ.W Anglii 60% tych w/w
emigrantow,azylowcow jest na roznego rodzaju zasilkach socjalnych- fakt ze
rozmnazaja sie szybko ale rownie szybko staja w kolejce po "socjal".
Czasy sie rowniez zmienily przemysl nie potrzebuje takiej ilosci robotnikow jak
to bylo jeszcze powiedzmy 20-30 lat temu.Olbrzymia automatyzacja,komputeryzacja
ograniczyla znacznie ilosc zatrudnionych i teraz jest glownie zapotrzebowanie
na wysokiej klasy specjalistow ale juz nie w tak duzej ilosci.
Mysle.ze reformy aministracyjne ograniczenie biurokracji,korupcji, utzrymywanie
przez rzad roznych partii,organizacjinic nie robiacych nic po prostu szastanie
pieniedzmi przez kolejne wladze danego kraju po to tylko zeby utrzymac sie u
wladzy -to jest chyba droga do zapewnienia przyszlosci kazdego kraju.
O tym to jednak nalezy pomarzyc.
> > mniejszosciami narodowymi.Wszystko wyglada cacy dopoki jest dobra koniunkt
> ura
> > ekonomiczna-jezeli zaczyna sie walic szuka sie kozla ofiarnego wlasnie w
> > emigrantach nawet ktoregos tam pokolenia ale etnicznie odmiennego.W takim
> > momencie dochodza wasnie RELIGIJNE i prawie wojna domowa gotowa.Popatrz na
>
> > Kosowa ,Indie,Pakistan,Indonezja cala Afryka nawet Europa glownie Anglia i
> td
> > itd.Nawet w bogatej USA murzyn ,Meksykanin,Portoryk...... jest druga klasa
>
> > obywatela i jest bezposrednio lub posrednio dyskryminowany i to jest FAKT.
>
> W USA podobno jest taki zart:
> "Lepiej byc niepelnoletnia, jednonoga Afro-Amerykanka z dzieckiem, niz bialym
> anglikiem". Czy jakos tak, w kazdym razie zart odbija w pewnym stopniu
> rzeczywistosc. Krocej mowiac nieprzyjazn rasowa zostala w latach 60, a
> ostateczny schylek miala w 1996 roku.
>
> Co do twojej uwagi na temat Chinczykow
> ::dzieki za przestroge::
> ,chodzilo mi o to, ze nie dorywaja sie do wladzy i nie narzucaja Amerykanom
ich
>
> sposobu zycia.
>
> Co do syndykatow - sluszna uwaga, zawsze istnieja, a tym bardziej, ze
> mniejszosci narodowe scislej ze soba wspolpracoja niz wielkie i liczne
> spolecznstwa, no i trudniej im prace znalesc. Dobra praca zajeta
> Europejczykami, zas tylko ta mniej szlachetna i platna, ktorej nie chcieli
> wykonywac Europejczycy zostaje dla nich.
> W USA zawsze istnialy wloskie syndykaty (od 1901), ale czy tak by sie stalo,
> gdyby wszystcy mieli przybysze dobrze placona prace?
> Bo przeciez najwieksi mafiozi wywodzili sie najbiedniejszych warstw
> spolecznych: Lucky Luciano, czy Maranzani no i wlasciwie prawie wszystcy
> stamtad sie wywodzili.
Temat: Irak: Bush kłamie
Witam Państwa i przyłączam się do dyskusji.
Najpierw kilka faktów. Rezolucje ONZ w stosunku do Izraela i
krajów sąsiednich - bo większość taki ma charakter (proszę
spojrzeć w archiwa ONZ)nie są wykonywane i to nie tylko przez
Izrael ale także przez autonomiczą strukturę jaką jest Autonomia
Palestyńska oraz kraje arabskie.Po drugie to nie kto inny jak
Stany Zjednoczone w ostatnich latach starały się doprowadzić do
zakończenia procesu pokojowego. Gwałtowny sprzeciw
fundamentalistów izraeliskich i arabskich na to nie pozwolił. Co
do żądnych krwi i spiskujących Żydów, to chyba autorzy tego typu
maili nigdy nie byli w tamtych rejonach i nigdy nie mieli
kontaktów z przedstawicielami zarówno Żydów jak i Arabów a swoje
wnioski opierają na niezrozumiałych uprzedzeniach i
stereotypach. Koran zabrania walki z cywilami oraz
niezagrażającym wierze innowiercom, co przyznaje sam przywódca
Haamasu. Niestety tak jak wyprawy krzyżowe znalazły
swoje "uzasadnienie" w Biblii, tak stało się z atakami
terrorystycznymi. I tu należy dojść do sedna sprawy. Od wielu
lat wąska, acz niebotycznie bogata grupa przywódców
fundamentalistycznych, przy wykorzystaniu swoich fortun stara
się wizje, chore wizje, nie mające nic wspólnego z wiarą,
wprowadzić w życie. Wykorzystuje do tego legiony biedoty,dla
której są wychowawcami, żywicielami i wręcz prorokami. Dlatego
też fanatyk religijny ma poparcie 50% społeczeństwa w takich
krajach jak Palestyna, Syria, czy też co stwierdzam z
przerażeniem Egipt. W innych krajach ten odsetek jest mniejszy
ale niestety wszędzie rośnie. A jak to wygląda z
fundamentalistami starozakonnymi w Izraelu. Wystarczy zajrzeć na
ulice miast. Tam tzw. pejsowcy są traktowani z niechęcią i
permanentnie krytykowani. A więc proporcje są zgoła odmienne.
Oczywiście diaspora żydowska to całkiem inny temat, albowiem
zachowaniem swym potwierdza stare powiedzenie o byciu "świętszym
od papieża", ale tak jest zawsze - wystarczy spojrzeć na naszych
rodaków z USA. Natomiast Irak jest krajem który łączy dwie
utopie - socjalizm komunizujący i fundamentalizm religiny w
formie partii Baas z jej przywódcą na czele. I co teraz zrobić.
Niewątpliwie Irak nie posiada konwencjonalnych środków mogacych
zagrozić komukolwiek. Ale problem jest inny. Irak a raczej jego
przywódcy od wojny kuwejckiej posiadają gigantyczny kompleks
ameryki. I starają się z niego wyleczyć jedynym znanym im
sposobem. A niestety, taka Francja, Rosja, Niemcy czy też Chiny
bardzo w tym pomagają. Już w zeszłym roku w niezawisłej gazenie
ukazał się artykuł o ekspercie rosyjskim, który w czasach pracy
w Iraku pracował przy składnikach do broni chemicznej i według
niego wojna kuwejcka spowodowała zastopowanie badań na ponad 8
lat. W Pekinie głośna była sprawa zeznań jednego z dysydentów w
sprawie sprzedaży technologii medycznych, mogących stanowić
potencjalne zagrożenie, do, jak to się wyrażono, jednego z
krajów arabskich. W kuluarach mówiono właśnie o Iraku. Wydażenie
to zbiegło się z uniemożliweniem prac ekspertom ONZ (dla których
jedyną możliwą ich decyzją w takiej sytuacji był wyjazd z
Iraku). To tylko część informacji, aleto i tak będzie
długa "wypowiedź". Obawiam się, że dla większości boardowiczów,
którzy nie mają zamiaru pogłebić swojej wiedzy w tym temacie i
wolących pozostać przy swoich stanowiskach to będzie niewiele i
jak powiedział jeden z wielkich pisarzy rosyjskich widząc
zabitych polskich oficerów w Katyniu, JA WIEM ŻE TO NIEMCY I NIE
POTRZEBUJĘ NA TO DOWODOW. A Pan SH jest nie Hitlerem a Stalinem
dla swojego narodu, ale nie posiada takiej inteligencji i przez
to jest zdecydowanie bardziej niebezpieczny bo całkiem
nieobliczalny. Użycie przez niego broni masowego rażenia może
nie nastąpic wogóle, ale jest takie prawdopodobieństwo. Jeszcze
większe jest prawdopodobieństwo, że w jej posiadanie wejdą
terrorysci, z którymi kontakt Irak utrzymuje (potwierdzał to
niejednokrotnie Iran i sami terroryści). A teraz o rezolucji
Rady i jej skuteczności. Jak wszyscy pamietają, rezolucje miały
sens jedynie jak USA stanowiło większościowy "udział" w ich
stosowniu. Kiedy miały się tym zająć inne kraje, to kończyło się
to fiaskiem - przykład terny byłej Jugosławii. Przypomina to
zabawy z Ligą Narodów. I można pozostawić Irak samemu sobie, i
pozwolić na realizację scenariusza w którym Stany, po długim
zmaganiu z terroryzmem na swoim terytorium, wejdą w
izolacjonizm. Po wygraniu z diablem z Ameryki przzyjdzie czas na
diabła z Europy. Zacznie się od Rosji i Francji a potem ......
Proszę się zastanowić nad konsekwencjami i faktem, że my tez
możemy kiedyś sobie nie poradzić z czymś co się może teraz
wykluwa.
Z poważaniem,
Temat: Szczyt Rosja - Unia Europejska o Kalikingradzie...
Gość portalu: A. J. Turek napisał(a):
> Nie wiem, w związku z tym co napisałeś, czy jesteś zwolennikiem, czy
> przeciwnikiem akcesji do UE, ale mniejsza z tym. Ja nie twierdzę, że to
> Polska, czy Litwa będą rządzić w Unii, ani że będą miały decydujący głos. Jak
> jednak widać na przykładzie Holandii czy Irlandii, także z mniejszymi
> państwami UE jako całość musi się liczyć. Chodzi mi o to, że pozostając poza
> Unią będziemy mieli dalece mniejszy wpływ na sprawy europejskie, niż będąc jej
> członkiem. Poza tym wcale nie jestem wielkim entuzjastą Unii Europejskiej i
> nie widzę w niej panaceum na problemy wewnętrzne Polski. Uważam też, że w
> interesie Polski leży utrzymywanie jak najlepszych stosunków ze Stanami
> Zjednoczonymi, co z kolei, jak pokazuje przykład Wielkiej Brytanii, jest
> możliwe do pogodzenia z członkostwem w UE. Nie zgadzam się, ze Polska i Litwa
> są na etapie odreagowania swojej przeszłości. Społeczeństwa tych krajów, jeśli
> wolno uogólniać, starają się tylko z tej przeszłości wyciągać wnioski i
> zapewnić sobie w miarę możliwości bezpieczną przyszłość. Stąd taki a nie inny
> stosunek do ustępstw wobec Rosji. Stąd sympatia dla Czeczenii, która się
> obecnie znajduje w takim położeniu, jak Polska 150 lat temu. A jeżeli
> europeskie "giganty" chcą lokować swoje "rzeczywiste interesy" w Rosji i na
> stosunkach z nią budować swą przyszłość, to życzę powodzenia.
Jestem realistą co do Unii, dlatego cudów nie oczekuję, a czy uda się nam na
akcesji skorzystać to będzie zależeć od nas samych.
Porównanie nas do Holandii czy Irlandii nie jest uzasadnione. Holandia jest
krajem, który w trudnych okolicznosciach zachował własną kulturową tożsamosć,
(znajdując się pomiedzy silnymi nacjonalizmami- niemieckim i francuskim) wnosząc
ponadto niezwykły wkład do kultury swiatowej, z czym się nawet nie możemy równać.
Irlandia jest to sukces ostatnich lat, w znacznym stopniu dzięki akcesji. Czy będziemy w
stanie odniesć podobny sukces, to się okaże.
Unii zależy na surowcach i rynku zbytu w Rosji. Z podobnych powodów swiat handluje z
Chinami, pomimo, że kraj ten odbiega od wyznawanych przez Zachód standardów. Dlatego
polskie, czy litewskie grymasy nie będą brane pod uwagę. My oczywiscie możemy z Rosją
nie handlować, przedkładając np. sprawę czeczeńską nad interesami gospodarczymi.
Nikt w Unii, czy w Rosji nie będzie z tego powodu rozdzierał szat. Rosjanie się obejdą
bez naszej cebuli czy ziemniaków, a swój gaz będą tłoczyć przez Ukrainę i Slowację, lub
przez Baltyk.
Dziwią mnie jednak Twoje argumenty odwołujące się do przeszłosci. W koncu bylismy
zależni nie tylko od Rosji, ale także od Niemiec czy Austrii. Czy postępowanie Niemców
w GG nazwiesz wlasciwym? Jakos to Ci nie przeszkadza, ale to w koncu Niemcy nie tak dawno
widzieli w Polakach podludzi, i co gorsza negatywny stosunek do Polaków tzw. zwykłych Niemców
jest nadal widoczny. W tym względzie zmieniło się mniej niż się zwykle przypuszcza-
pomimo polityki odprężenia. Dlatego argumenty historyczne są zwykle selektywne- lubimy
Niemców, gdyż są bogaci i mogą nam pomóc (to się dopiero okaże), a gardzimy narodami
biedniejszymi od nas.
Temat: "To oczywiście kłamstwo."
999s napisał:
> > Raczej ja Pana pytałem,czy Polska i polskość na obcym terenie jest równoz
> naczna
> > z okrucieństwem.
> >
> > Tutaj można też zapytać - gdzie jest ta Polska ?-,Ukraincy nie byli na ni
> e swoi
> > m
> > terytorium,raczej Pana Polska tam ....... dotarła
>
> Aha czyli Pomorze zachodnie względnie warmia i mazury były odwieczną kraińską
> ziemią? hm pozwoli pan iż się z panem głęboko nie zgodzę.
A jakie były wyniki plebiscytu na Warmi i Mazurach?,przy okazji zapytam ile to
Mazurów macie w Waszej Polsce,nie udało się Wam wszystki sprzedać?
>
> Na wytyczenie granic powojennej Polski Polacy wpływu nie mieli żadnego. Skoro
> dostali to co dostsali to zaczeli to uważać to za swoje ziemie.
Dlatego pytałem o honor Polski i Polaka,jeżeli już zmuszono Was do przejęcia
tych niepolskich ziem,to przynajmniej nie zmuszajcie(nad czym przez dzisiątki
lat pracujecie) zmuszonych do przyjęcia Waszej polskości.
Co w tym takieg
> o
> dziwnego? Natomiast Ukraińcy nie zamierzali uznwać władztwa Polski nad terenami
> przyznanymi Polsce- ich prawo- walczyli, a Polski prawem (bezprawiem)
> silniejszego wysiedliła.
Niemcy Wam też pokazali kto jest silniejszy,piąkne,prawda,dlaczego opłakujecie
to po dziś miesiąc w miesiąc,nie są przypadkiem Ukraincy w Waszej polskiej
roli,a Wy Polacy Niemcami?
Jak dali to Polska wzięła i nie grymasiła bo uznała, ż
> e
> to w jej własnym interesie. Interesów innych w swej polityce wewnętrznej nie
> uznawała. Okrutne to? Okrutne! Podłe? Podłe!
>
> O tym ,że zdarzało się Ukraińcom mordować niewinną polską ludność nie wspominam
> ,
> bo gwno was to obchodzi.
Pewnie zdarzało się ,a co nas obchodzi,to gó.... Panu do tego,jednak nie
przeprowadzili całej,przemyślanej odgórnie,więc z postawą i dokładnością Niemców
- akcji Wisła -,ot,taki jest dla mnie Polak "niewinny".
>
> > A kto was Polaków prosił do Sląska?
>
> Nikt nas nie prosił, śląsk to było odszkodowanie. jakoś dziwne, ze za komuny ja
> k
> brzuszki mieliśta pełne (dzięki gierkom itp) to tak nie wierzgaliście za tym
> swym cudnym ślązkiem drodzy Ślązacy.
Gierek,Nieślązak,jedno trzeba mu przyznać - nie kradł do swojej pywatnej
kieszeni -,zadłużył Wasz kraj,pomimo dobrze prosperującej sprzedaży Mazurów i
Slązaków do Niemiec w ramach,albo lepiej nazwać - pod tytułem - "łączenie
rodzin",dlatego nie macie dzisiaj Mazurów,ale w euforii śpiewacie hymn - mazurka
Dąbrowskiego -,a sam wymieniny Dąbrowski nie potrafił po polsku.
>
> > A kto was Polaków tam prosił?,
>
> problem w tym, że nikt większa częśc Polaków na kresach to byli autochtoni, i w
> tym, ze mimo, że byli u siebie stanowili (w przypadku ukrainy) mniejszość
> społeczeństwa.
>
> łomatko Wszyscy wokoło Ślązaki, Niemcy, Ukraińcy, zaraz pewnie dojdą
> Niałorisini, Litwini i Nóg wie co jeszcze nic jeno cięgiem przez wieki orani
> byli waleni w pupcie przez Polaków_ aż mi się łezka w oku kręci bo moznaby
> pomyśleć, że Polska w XX wieku to jakieś imperium było co dowalało wszystkim
> dookoła. Ale nie była.
>
> > Nigdy nie były Polsce możliwości dane,być silniejszym,a gdyby,to Polska b
> yłaby
> > pierwszym agresorem w Europie,a może i na świecie,
>
> Rzeczpospolita w wieku XV-XVI była u szczytu potęgi. Wtedy liczyły się trzy
> dynastie panujące: Habsburgowie, Jagiellonowie, i (chyba) Buorboni. Potęga
> Rzplitej opierała się w bardzo znacznej cześci na Koronie Polskiej. Łapy
> trzymaliśmy przy sobie. Czego nie mozna powiedziec o okolicznych państwach gdy
> ter obrosły w piórka.
>
> >głupi wąsik miał was zostawić
> > w spokoju,sami byście zaczęli.....mordować.
>
> ale nie zostawił. Ech chciałoby sie na coś takiego popatrzeć co panie Ślązak?
> Jak Polacy mordują się nawzajem miód -oj pardon my french- słodki Honig na serc
> e
> ślaskiego patrioty tak?
>
>
>
>
>
Temat: Serbowie na Łużycach
aqua napisał:
> aqua napisał:
> > > Zastanawiające przy tym jest
> > > również, że odtworzenie narodu śląskiego, prowadzi nienawiści polsko-
> > > niemieckiej, bo jak sądzę, ten naród s`loonski tworzony przez RAS` i
> obecn
> > ych
> > > na tym forum przedstawicieli, opierając się na duchu niemieckim i pru
> skim,
> > > czerpie witalność z nienawiści do Polski i Polaków.
>
> Bardzo jest mi przykro z powodu tragedii w twojej rodzinie, jednakże z
> pretensjami mogłabyś się zwrócić do tych co rozpętali II wś. Tam leży
przyczyna
>
> nieszczęść Śląska, Polski i całej Europy. Udział mieszkańców Śląska w tej
> wojnie jest ewidentny i również oni ponieśli konsekwencje polityki Hitlera.
> Rozumie to Arnold i chyba wszyscy Ślązacy zabierający tutaj głos, tylko ty
> jakby tego nie rozumiesz i swoje małe tragedie wywyższasz ponad wszystko.
Tobie
>
> nie przychodzi nawet na myśl zastanowić się nad tragedią zamojszczyzy,
tragedią
>
> powstania warszawskiego, Ślązaków zamordowanych przez niemców, tragedią
Żydów,
> tragedią bycia Polakiem w czasie wojny, tragedią Rosjan w obozach jenieckich,
> itd. Nie chcesz się nad tym zastanowić by nie obniżyć rangi swoich własnych
> przeżyć. Nie chcesz się nad tym zastanawiać, żeby nie popsuć sobie obrazu
> wysokiej kultury niemieckiej, z którą się utożsamiasz. Nie, ty widzisz tylko
> jakieś swoje prywatne nieszczęścia. Nie wyobrażasz sobie nawet, że moją
rodzinę
>
> mogły spotkać od niemców znacznie bardziej okrutne doświadczenia, tak jak
każdą
>
> polską rodzinę, ze stalinizm również moją rodzinę dotknął. Nikt ci nie każe
> wyrzekać się kultury niemieckiej, ale nie uciekniesz od faktu, że niemiecki
> naród okazał się najbardziej zbrodniczym narodem w dziejach ludzkości. I
musisz
>
> z tym żyć pielęgnując swoją niemieckość, swoje przywiązanie do niemieckiej
> cząstki Śląskiego bytu. I wcale nie musisz kochać Polski, ale skoro tu żyjesz
> musisz ją uznać za swoją ojczyznę, innego wyjścia nie ma.
> Do innych wątków przez ciebie poruszonych ni będę się ustosunkowywał, gdyż
nie
> są dla mnie przeznaczone.
>
ty chyba nie bylbys soba, gdys mi nie dokleil wlasnych teorii:
1: wiele razy pisalam, ze wspolczuje kazdej ofierze bez wzgledu na narodowosc
(o tym powinienes wiedziec, bo w dyskusjach z toba tez to podkreslalam).
2: udzial Slazakow w czasie wojny byl podobny jak udzial innych narodowosci.
Pamietaj, ze rozni kolaboranci sa wszedzie, w kazdej spolecznosci, w polskiej
tez.
3: nie raz pisalam, ze Slazakow spotkal terror ze strony Hitlera (ostatni raz
pisalam we wczesniejszej mojej wypowiedzi). Tylko ze o tym mowilo sie przez
ostatnie kilkadziesiat lat. Natomiast jest wiele innych wydarzen o ktorych nie
wolno bylo mowic (podobnie jak z Katyniem), a co sie z tym wiaze, wiekszosc
spoleczenstwa nie ma o tym zielonego pojecia. Te forum jest tego doskonalym
przykladem. Stad wieksza potrzeba przyblizania nieznanych wydarzen, a to
sprawia dla niektorych mylne wrazenie, ze byl zawsze tylko jeden terror.
4: jak juz kiedys wspomnialam, na slaskim forum poruszam generalnie slaskie
problemy. Gdybym natomiast z jakims mieszkancem Zamojszczyzny zaczela rozmawiac
o przeszlosci jego ziemi, to NIGDY nie przyszloby mi do glowy, aby obrazac go
insynuujac hipokryzje, tylko dlatego, ze jego przezycia sa inne niz mnie sie
zdawalo. I NIGDY nie osmielilabym sie mu napisac „nie wycieraj sobie geby ....”
5: byles oburzony, ze porownywalam germanizacje z polonizacja, bo wedlug ciebie
tragedia bylo to pierwsze. No i nie mogles powstrzymac sie od insynuacji. Wiec
po wielu tlumaczeniach podalam ci przyklad, ze rzeczywistosc jest czasem inna,
niz niektorzy by sobie zyczyli. W odpowiedzi otrzymuje komentarze o
wywyzszaniu. Co by nie napisac, zawsze musisz krytykowac.
> Nie wyobrażasz sobie nawet, że moją rodzinę
> mogły spotkać od niemców znacznie bardziej okrutne doświadczenia, tak jak
> każdą polską rodzinę,
Tyle, ze ja nie uzurpuje sobie prawa do oceny przezyc twojej rodziny. Nie
napisalam ci „nie wycieraj sobie geby ....” i nie wysmiewalam tragedii twojej
rodziny. Cala dyskusja (na forum Arnolda) dotyczyla problemu narodowosci
slaskiej. Ty, w odroznieniu do mnie, nie masz zwiazku emocjonalnego z tym
tematem. Powiem wiecej: z twoich pytan i wypowiedzi wynikalo, ze ten temat jest
ci obcy. Na twoja prosbe probowalam ci go przyblizyc (i to nie tylko ja). W
efekcie otrzymalam stek insynuacji, bo to co pisalam (no, pisalismy, biorac pod
uwage reszte uczestnikow forum) bylo sprzeczne z twoimi wyobrazeniami. Czy nie
uwazasz, ze przegiales?
Temat: Dokonania "kultury" niemieckiej.....
Gość portalu: Lechita napisał(a):
> Gość portalu: Hubert napisał(a):
>
> >
> > Ogladales zyciorysy Plancka,Röntgena Boscha itd.Pochodzili oni z Polski?
> > A moze
> Francjii?
>
>
>
> LECHITA : i co z tego skoro wybitnych ludzi jest wiecej z innych krajow w
> tym rownierz Slowianskich i Romanskich. Pozatym to swiadczy o dokonaniach tych
> ludzi jako JEDNOSTEK,a nie,ze sie wywodzili z Niemiec badz innej
> nacji.....
>
>
>
>
>
> A panstwo powinno byc dla
> mieszkancow.
>
>
>
> LECHITA : owszem jeden pracuje,a drugi bierze socjal ( czyli zeruje na
> drugim......).....))))) istne niemieckie-socjalistyczne rozumowanie,ktore
> zatrulo
> Europe.
>
>
>
>
>
> W jakim jeszcze kraju na
> > ziemi panuje taki dobrobyt jednostki i takie zabezpieczenia socjalne jak w
>
> RFN?
>
>
>
> LECHITA : zabezpieczenia socjalne,ogromny interwencjonizmy doprowadzily do
>
> tego,ze Niemcy maja zerowy wzrost gospodarczy i sa coraz,coraz mniej
> konkurencyjni. Chca juz tylko wegetowac w wypracowanym przez przodkow
> dobrobycie,czyli chyla sie ku upadkowi...To sypiaca sie gospodarka .
> Dobrobyt to nawet w Celtyckiej Irlandii jest wiekszy,albo w Japonii.....
>
>
>
> > A ta mentalnosc Slowianska i indywidualistyczno-wolnosciowa nie pozwoli
> Polakom zakosztowac nawet takiego standartu zycia jaki panuje w
> RFN.
>
>
>
> LECHITA : pozwoli jesli bedzie liberalizacja gospodarki jak w Chile lub
> USA,narazie socjalizm wszystko niszczy......Anglosasi tez sa nacja
> indywidualistyczna i dzieki pokojowi na swojej ziemi osiagneli wiele.
> ps.przypacz sie swiatu gospodarek nowoczesnych......przyszlosc jest na Oceanie
> Spokojnym ,a nie w Zachodniej Europie.
Wszystkich Noblistow Slowian jest duzo mniej niz Noblistow Niemcow.
Spoleczenstwo chce byc solidarne i dlatego znowu wygrala SPD i Zieloni.A
oczywiscie kapitalisci jak wszedzie zyczyli by sobie takich stosunkow ekonomicz
nych jak w USA ,gdzie 10% spoleczenstwa dysponuje 80% dochodow,a 30 mln.obywateli zyje ponizej minimum socjalnego.I wmawia sie im przy tym,ze
sa sami temu winni!!Polska podaza w tym samym kierunku.
Zerowy wzrost gospodarki jest spowodowany spadkiem inwestycji zwiazanym z
transferem 100 mld euro rocznie do NRD na ich renty i emerytury i opieke medyczna.W koncu NRD owcy nie wplacali skladek do kasy.
Sa kraje w Europie np.Francja,ktore maja nawet wyzsze bezrobocie niz Niemcy,
i to bez problemow zjednioczeniowych.
A niemiecka gospodarka jest bardzo silna i coraz bardziej konkurencyjna.Eksport co roku wzrasta znacznie i jest teraz na 2 miejscu na swiecie po USA i daleko przed Japonia z nadwyzka 100 mld Euro.
A ta celtycka Irlandia.Kraj ,ktory otrzymuje najwieksze dotacje w Europie porownujesz z krajem,ktory placi najwieksze skladki do EU?Jak to mozna porownac.Nie byles nigdy we Wloszech,Francji Anglii.Trzeba pojezdzic najpierw
po Europie,a potem dyskutowac o porzadku i dobrobycie w danym kraju.
Polacy nie maja predyspozycji,by stworzyc panstwo liberalne typu Germanskiego
jak Niemcy,Holandia czy Anglia (Angler+Sachsen=Anglicy)
A jakie gospodarki dalekowschodnie maja byc dla Niemcow przykladem?Korea,gdzie
przemysl nie egzystowal by bez dotacji panstwa,gdzie doplaca sie nielegalnie do produkci exportowej,gdzie firmy koreanskie sa zaskarzane o prowadzenie dumpingu
cenowego?Albo Chiny,gdzie 90% ludnosci zyje w biedzie,i PSB na osobe jest duzo
nizszy niz w Polsc a jeden samochod przypada na pare tysiecymieszkancow?
Albo Japonia?Gdzie ludzi nie stac na naprawe zebow,ze sytuacja mieszkaniowa Japonczykow jest tragiczna?Ze duze miasta tona w smieciach.Banki Japonskie
siedza na astronomicznych dlugach.
To cale twoje zmyslanie sluzy tylko jednemu;Poprawienie sobie samopoczucia
jako zakompleksionego Polaka w stosunku do Niemcow.
Temat: Niemiec czy Ślązak? Polska kura zmienia pióra!
Prawda o zdrajcach!
Czym jest RAŚ?
Ruch Autonomii Śląska został założony w roku 1990. Jak to przeważnie bywa,
ludzie zakładający daną organizację mają przed oczyma cele polityczne, wszak
zawód posła jest zajęciem bardzo intratnym. Wiadomo, że mniejszości narodowe w
Polsce cieszą się przywilejem niższego progu procentowego, co jest bardzo
atrakcyjnym łupem dla wszelkiej maści karierowiczów. Tutaj jednak pojawił się
pewien problem, wielu ludzi zamieszkujących na Śląsku, nie mogło startować z
list mniejszości niemieckiej ponieważ... ich polskie nazwiska pasują do Niemiec
jak pięść do nosa. Oczywiście, zawsze można zmienić nazwisko, nauczyć się
języka, odgrzebać prababcię z domu Müller, aczkolwiek najsmaczniejsze kąski,
zostały już rozdane. Tutaj Ślązakom przyszli z pomocą jak to zwykle w takich
sytuacjach bywa intelektualiści (a raczej entelektualiści), doszukujący się
swych korzeni w "tradycji śląskiej autonomii" "zarówno księstw piastowskich,
pruskich prowincji Schlesien i Oberschlesien, Śląska austriackiego jak i
przedwojennego Województwa Śląskiego w II RP." (cyt. Za RAŚ). To
intelektualiści dopisali ideologię do planów zwykłych karierowiczów.
Skąd poparcie?
Ciekawą sprawą jest, że grupa karierowiczów wsparta przez garstkę
intelektualistów jest w stanie uzyskać poparcie całkiem sporej grupy słabo
wykształconych mieszkańców śląskich wsi i miasteczek. Przyczyn tego stanu
rzeczy dopatrywałbym się właśnie owym niskim poziomie wykształcenia Ślązaków (i
ogólnie mieszkańców Polski). Po 1989 roku masowo zaczęły bankrutować
doprowadzone do upadku przedsiębiorstwa państwowe, rolnictwo przestało się
opłacać, rozpoczęła się pauperyzacja społeczeństwa polskiego. Procesy te nie
ominęły Śląska, którego ludność środków do życia poczęła szukać za Odrą.
Wyjeżdżający za chlebem do Reichu Ślązacy wstydzili się swej narodowości
polskiej, sami Niemcy także, nie uważali ich za swoich rodaków. W tych
warunkach "autonomiści śląscy" trafili na bardzo podatny grunt. Niektórym
antypolsko nastawionym kręgom w Niemczech zależy na osłabieniu polskości na
Śląsku, więc RAŚ zawsze może liczyć na ich wsparcie (z wzajemnością). RAŚ
tworzą ludzie o polskich nazwiskach: Krzysztof Kluczniok (przewodniczący),
Jerzy Bogacki (wiceprezes) Józef Gwóźdź (wiceprezes), wtórują im
niewykształceni utrzymujący się z pracy w Niemczech mieszkańcy śląskich wiosek,
którzy po dwumiesięcznym pobycie "na zachodzie" pogardliwie mówią o "Polaczkach
z sąsiedztwa". Postępuje wynarodowienie ludności śląskiej, na którym traci
polski interes narodowy. Ludność polska jest dyskryminowana przez lokalne
władze (nierzadko zdominowane przez mniejszość niemiecką), przywraca się
niemieckojęzyczne nazwy miast i ulic. Jeżeli szybko nie podejmiemy działań
mających na celu wzmocnienie polskiego żywiołu narodowego na Śląsku, to po
wejściu do Unii Europejskiej będzie on pierwszym regionem, który zostanie
odłączony od Polski. RAŚ nie ukrywa swoich celów, "opowiada się za Europą
zjednoczoną" oraz za Europą "w której znikną państwa narodowe" (cyt. za
oficjalną stroną internetową RAŚ). W normalnych warunkach śląscy autonomiści
byliby grupką niegroźnych marzycieli, jednakże w kontekście zagrożenia polskiej
państwowości przez Unię Europejską RAŚ może stać się istotnym elementem
godzącym w jedność terytorialną Polski . Nie powinniśmy zatem w żadnym razie
bagatelizować działalności tej organizacji.
Temat: KIM JEST WSPÓŁCZESNY FOLKSDOJCZ
KIM JEST WSPÓŁCZESNY FOLKSDOJCZ
NA PROŚBĘ CO NIEKTRYCH DAJĘ PUBLIKACJĘ NA TEMAT: KIM JEST FOLKSDOJCZ!
R. Autonomii Śląska twierdzi, iż w minionym spisie powszechnym
do "narodowości śląskiej" przyznało się ok. 100 tysięcy osób. W Czerwonce-
Leszczynach według RAŚ, odsetek osób przyznających się do przynależności do
tej grupy etnicznej miał wynieść ok. 20-80 %. Liczby te są z pewnością mocno
zawyżone, aczkolwiek należałoby sobie zadać pytanie o socjologiczne podłoże,
deklarowania "narodowości śląskiej". Zjawisko to w ostatnich latach wydaje
się przybierać na sile. Co ciekawe, po 1989 roku "Ślązakami" poczuła się nie
tylko ludność rdzenna, lecz także część ludności napływowej.
Czym jest RAŚ?
Ruch Autonomii Śląska został założony w roku 1990. Jak to przeważnie bywa,
ludzie zakładający daną organizację mają przed oczyma cele polityczne, wszak
zawód posła jest zajęciem bardzo intratnym. Wiadomo, że mniejszości narodowe
w Polsce cieszą się przywilejem niższego progu procentowego, co jest bardzo
atrakcyjnym łupem dla wszelkiej maści karierowiczów. Tutaj jednak pojawił się
pewien problem, wielu ludzi zamieszkujących na Śląsku, nie mogło startować z
list mniejszości niemieckiej ponieważ... ich polskie nazwiska pasują do
Niemiec jak pięść do nosa. Oczywiście, zawsze można zmienić nazwisko, nauczyć
się języka, odgrzebać prababcię z domu Müller, aczkolwiek najsmaczniejsze
kąski, zostały już rozdane. Tutaj Ślązakom przyszli z pomocą jak to zwykle w
takich sytuacjach bywa intelektualiści (a raczej entelektualiści),
doszukujący się swych korzeni w "tradycji śląskiej autonomii" "zarówno
księstw piastowskich, pruskich prowincji Schlesien i Oberschlesien, Śląska
austriackiego jak i przedwojennego Województwa Śląskiego w II RP." (cyt. Za
RAŚ). To intelektualiści dopisali ideologię do planów zwykłych karierowiczów.
Skąd poparcie?
Ciekawą sprawą jest, że grupa karierowiczów wsparta przez garstkę
intelektualistów jest w stanie uzyskać poparcie całkiem sporej grupy słabo
wykształconych mieszkańców śląskich wsi i miasteczek. Przyczyn tego stanu
rzeczy dopatrywałbym się właśnie owym niskim poziomie wykształcenia Ślązaków
(i ogólnie mieszkańców Polski). Po 1989 roku masowo zaczęły bankrutować
doprowadzone do upadku przedsiębiorstwa państwowe, rolnictwo przestało się
opłacać, rozpoczęła się pauperyzacja społeczeństwa polskiego. Procesy te nie
ominęły Śląska, którego ludność środków do życia poczęła szukać za Odrą.
Wyjeżdżający za chlebem do Reichu Ślązacy wstydzili się swej narodowości
polskiej, sami Niemcy także, nie uważali ich za swoich rodaków. W tych
warunkach "autonomiści śląscy" trafili na bardzo podatny grunt. Niektórym
antypolsko nastawionym kręgom w Niemczech zależy na osłabieniu polskości na
Śląsku, więc RAŚ zawsze może liczyć na ich wsparcie (z wzajemnością). RAŚ
tworzą ludzie o polskich nazwiskach: Krzysztof Kluczniok (przewodniczący),
Jerzy Bogacki (wiceprezes) Józef Gwóźdź (wiceprezes), wtórują im
niewykształceni utrzymujący się z pracy w Niemczech mieszkańcy śląskich
wiosek, którzy po dwumiesięcznym pobycie "na zachodzie" pogardliwie mówią
o "Polaczkach z sąsiedztwa". Postępuje wynarodowienie ludności śląskiej, na
którym traci polski interes narodowy. Ludność polska jest dyskryminowana
przez lokalne władze (nierzadko zdominowane przez mniejszość niemiecką),
przywraca się niemieckojęzyczne nazwy miast i ulic. Jeżeli szybko nie
podejmiemy działań mających na celu wzmocnienie polskiego żywiołu narodowego
na Śląsku, to po wejściu do Unii Europejskiej będzie on pierwszym regionem,
który zostanie odłączony od Polski. RAŚ nie ukrywa swoich celów, "opowiada
się za Europą zjednoczoną" oraz za Europą "w której znikną państwa narodowe"
(cyt. za oficjalną stroną internetową RAŚ). W normalnych warunkach śląscy
autonomiści byliby grupką niegroźnych marzycieli, jednakże w kontekście
zagrożenia polskiej państwowości przez Unię Europejską RAŚ może stać się
istotnym elementem godzącym w jedność terytorialną Polski . Nie powinniśmy
zatem w żadnym razie bagatelizować działalności tej organizacji.
patriota.pl
Temat: [...]
www.patriota.pl/?dzial=publicystyka&nr=19
Folksdojcze w natarciu
[ Pokaż | Wyślij | Drukuj ]
Czas akcji: piątek wieczór. Miejsce akcji: mała wieś pod Opolem.
Na stację benzynową podjeżdża podrdzewiała BMWica rocznik 1992.
Z wozu wysiada pięciu wyrośniętych drabów, gustownie ubranych w
dresy firmy Adidas, w uszach lśnią kolczyki.
Tankują benzynę, gdy przychodzi moment uregulowania rachunku spierają się
ze sobą. Po długiej kłótni płacą za paliwo i przy gorących odgłosach
berlińskiego techno, odjeżdżają w kierunku domu.
Zwykły przechodzień potraktowałby to towarzystwo jako element rodem z
przestępczego półświatka, w rzeczywistości jednak są to "prawdziwi Ślązacy"
wracający na weekend z pracy w Niemczech.
Ruch Autonomii Śląska twierdzi, iż w minionym spisie powszechnym do
"narodowości śląskiej" przyznało się ok. 100 tysięcy osób. W
Czerwonce-Leszczynach według RAŚ, odsetek osób przyznających się do
przynależności do tej grupy etnicznej miał wynieść ok. 20-80 %. Liczby te są
z pewnością mocno zawyżone, aczkolwiek należałoby sobie zadać pytanie o
socjologiczne podłoże, deklarowania "narodowości śląskiej". Zjawisko to w
ostatnich latach wydaje się przybierać na sile. Co ciekawe, po 1989 roku
"Ślązakami" poczuła się nie tylko ludność rdzenna, lecz także część ludności
napływowej.
Czym jest RAŚ?
Ruch Autonomii Śląska został założony w roku 1990. Jak to przeważnie
bywa, ludzie zakładający daną organizację mają przed oczyma cele
polityczne, wszak zawód posła jest zajęciem bardzo intratnym. Wiadomo, że
mniejszości narodowe w Polsce cieszą się przywilejem niższego progu
procentowego, co jest bardzo atrakcyjnym łupem dla wszelkiej maści
karierowiczów. Tutaj jednak pojawił się pewien problem, wielu ludzi
zamieszkujących na Śląsku, nie mogło startować z list mniejszości niemieckiej
ponieważ... ich polskie nazwiska pasują do Niemiec jak pięść do nosa.
Oczywiście, zawsze można zmienić nazwisko, nauczyć się języka, odgrzebać
prababcię z domu Müller, aczkolwiek najsmaczniejsze kąski, zostały już
rozdane. Tutaj Ślązakom przyszli z pomocą jak to zwykle w takich sytuacjach
bywa intelektualiści (a raczej entelektualiści), doszukujący się swych korzeni
w "tradycji śląskiej autonomii" "zarówno księstw piastowskich, pruskich
prowincji Schlesien i Oberschlesien, Śląska austriackiego jak i
przedwojennego Województwa Śląskiego w II RP." (cyt. Za RAŚ). To
intelektualiści dopisali ideologię do planów zwykłych karierowiczów.
Skąd poparcie?
Ciekawą sprawą jest, że grupa karierowiczów wsparta przez garstkę
intelektualistów jest w stanie uzyskać poparcie całkiem sporej grupy słabo
wykształconych mieszkańców śląskich wsi i miasteczek. Przyczyn tego stanu
rzeczy dopatrywałbym się właśnie owym niskim poziomie wykształcenia
Ślązaków (i ogólnie mieszkańców Polski). Po 1989 roku masowo zaczęły
bankrutować doprowadzone do upadku przedsiębiorstwa państwowe,
rolnictwo przestało się opłacać, rozpoczęła się pauperyzacja społeczeństwa
polskiego. Procesy te nie ominęły Śląska, którego ludność środków do życia
poczęła szukać za Odrą. Wyjeżdżający za chlebem do Reichu Ślązacy
wstydzili się swej narodowości polskiej, sami Niemcy także, nie uważali ich
za swoich rodaków. W tych warunkach "autonomiści śląscy" trafili na bardzo
podatny grunt. Niektórym antypolsko nastawionym kręgom w Niemczech
zależy na osłabieniu polskości na Śląsku, więc RAŚ zawsze może liczyć na
ich wsparcie (z wzajemnością). RAŚ tworzą ludzie o polskich nazwiskach:
Krzysztof Kluczniok (przewodniczący), Jerzy Bogacki (wiceprezes) Józef
Gwóźdź (wiceprezes), wtórują im niewykształceni utrzymujący się z pracy w
Niemczech mieszkańcy śląskich wiosek, którzy po dwumiesięcznym pobycie
"na zachodzie" pogardliwie mówią o "Polaczkach z sąsiedztwa". Postępuje
wynarodowienie ludności śląskiej, na którym traci polski interes narodowy.
Ludność polska jest dyskryminowana przez lokalne władze (nierzadko
zdominowane przez mniejszość niemiecką), przywraca się niemieckojęzyczne
nazwy miast i ulic. Jeżeli szybko nie podejmiemy działań mających na celu
wzmocnienie polskiego żywiołu narodowego na Śląsku, to po wejściu do Unii
Europejskiej będzie on pierwszym regionem, który zostanie odłączony od
Polski. RAŚ nie ukrywa swoich celów, "opowiada się za Europą
zjednoczoną" oraz za Europą "w której znikną państwa narodowe" (cyt. za
oficjalną stroną internetową RAŚ). W normalnych warunkach śląscy
autonomiści byliby grupką niegroźnych marzycieli, jednakże w kontekście
zagrożenia polskiej państwowości przez Unię Europejską RAŚ może stać się
istotnym elementem godzącym w jedność terytorialną Polski . Nie
powinniśmy zatem w żadnym razie bagatelizować działalności tej organizacji.
Paweł Bolek
Strona 3 z 3 • Wyszukiwarka znalazła 107 wypowiedzi • 1, 2, 3