Czytasz wypowiedzi wyszukane dla słów: Problemy rozwoju lokalnego





Temat: polski sklep w Brukseli
polski sklep w Brukseli
Życie w Belgii nie należy do najłatwiejszych. Wielu Polaków wyjeżdża tam bez
znajomości języka, kultury, zwyczajów. Po spędzonych tam latach i pracy "na
czarno", niektórzy decydują się na założenie oficjalnej działalności
gospodarczej. Jak wygląda więc rzeczywistość, jaki wpływ miała integracja z
UE, czy nasi rodacy radzą sobie bez problemów?
Belgia jest krajem atrakcyjnym do założenia w nim własnego przedsiębiorstwa -
ze względu na przewidywalność sytuacji gospodarczej i stabilność rozwoju.
Ponadto Polacy cieszą się w Belgii opinią solidnych i tanich wykonawców,
zwłaszcza w zakresie usług remontowych. - można przeczytać na popularnym
serwisie internetowym "Pierwsza praca".
Postanowiłem sprawdzić, czy powszechnie publikowane informacje zachęcające do
założenia własnej działalności na terenie państw członkowskich, mają pokrycie
w surowych realiach.

Ewa Boratyńska pochodzi z Siemiatycz, jej rodzice prowadzą miejscową
wypożyczalnię video. Podróże w kierunku Belgii zaczęła już 16 lat temu,
pracując głównie dorywczo jako opiekunka do dzieci.
Po skończeniu szkoły, w wieku 20 lat wyjechała już na stałe. Wykorzystała
zdobyty w Polsce zawód i podjęła pracę w domu starców jako pielęgniarka.
- Zdecydowałam się na wyjazd i dołączyłam do przebywającej tu wówczas matki.
Przywiodła mnie głównie wizja lepszego życia, zarobków. To były ciężkie lata
w Polsce - przemiany polityczne i gospodarcze. Tu poznałam męża i wspólnie
postanowiliśmy otworzyć wypożyczalnię video, do czego namawiała nas również
moja mama.
Przez kilka lat rozwijaliśmy działalność, w sierpniu 2004 r. zdecydowaliśmy
poszerzyć ofertę o polski sklep. Tego tutaj bardzo brakowało. Jak się
okazało, było to dobre posunięcie.

Sklep pani Ewy znajduje się w północnej części Brukseli, w dawniej obficie
zamieszkanej przez Polaków dzielnicy Schaerbeek.

- Otworzyliśmy w styczniu kolejny sklep w Antwerpii, niebawem powstanie
następny. Niestety, technologiczny postęp oraz zmiana przyzwyczajeń ludzi,
wymusiła na nas decyzję o zamknięciu wypożyczalni video. Po tylu latach pracy
i włożonego w to czasu było mi niezwykle ciężko wywiesić kartkę, iż
wypożyczalnia została zamknięta - ze smutkiem dodała pani Ewa.

Sklep na Schaerbeek wygląda jak typowy sklep w Polsce. Na półkach wyłącznie
polskie produkty, nawet chleb, który dostarczany jest tu z polskiej piekarni
na terenie Brukseli. Zakupy umila muzyka z polskiego radia, dostępnego przez
internet.

W czasie mojej rozmowy z właścicielką do sklepu przychodzi wiele osób, wiele
twarzy da się rozpoznać, to osoby z naszych stron.

- Jak ocenia pan pomysł stworzenia takiego sklepu? - pytam jednego z klientów.
- Jestem bardzo zadowolony, codziennie robię tu zakupy. Przyjechałem tu z
żoną i dziećmi ponad 9 lat temu i mimo długiego już pobytu odczuwamy
niezwykle silny sentyment do naszych polskich produktów, które smakują
zupełnie inaczej niż te lokalne. Do tego rozmawiamy w naszym ojczystym
języku..
Podobne opinie dominują wśród pozostałych klientów.

Niebawem minie rok od integracji Polski z UE, pani Ewa ocenia ten okres
bardzo pozytywnie.
- Uważam, iż decyzja o wejściu do Unii była bardzo dobra. Fakt integracji
wywołał u nas chęć do otworzenia sklepu. Niestety, w praktyce aż tak dużo się
nie zmieniło, jak tego wszyscy oczekiwaliśmy. Na granicy polsko-niemieckiej
nadal są problemy, gdy przywozimy towar z Polski. Dlatego często dokonujemy
zakupów u pośrednika z Niemiec, omijając w ten sposób często nieprzyjemną
procedurę.
Istotną sprawą jest również fakt częstych kontroli, zdarza się, że niemal co
tydzień przyjeżdża tu kilkunastoosobowa grupa kontrolerów, którzy
skrupulatnie sprawdzają, czy każdy towar został oclony.

Dziękuję za rozmowę i życzę dalszych sukcesów.

Jarosław B. Surmacz, Glos Siemiatycz





Temat: Co poprawić w mieście ?
Szanowni Państwo

Pozwolę sobie odpowiadać w kolejności zadanych pytań;

Na wstępie dla Kwiat Paproci;

Jeżeli chodzi o życie kulturalne czy generalnie czas wolny dla młodzieży;
W naszym programie wyborczym było dużo miejsca poświęcone tym problemom,
moim wkładem jako koalicjanta komitetu Postaw na Chełm jest chęć wybudowania w
Chełmie skyteparku i najprawdopodobniej w przyszłym roku miasto zajmie się tą
sprawą, po drugie już 3 lata temu podczas tworzenia strategii Rozwoju Miasta
prosiłem prezydenta Grabczuka o wpisanie do tego dokumentu tej inwestycji i
gdyby wtedy podjęto kroki w tym kierunku dzisiaj mielibyśmy świetny wyciąg.
Był to najlepszy czas na taką sprawę, nie istniał stok w Bobliwie i była
mniejsza konkurencja a teraz zabierają się za to inne gminy w całym
województwie na czele z Rejowcem. Moja propozycja zakładała, iż stok w Kumowej
Dolinie powinien być pokryty igielitem lub sztuczną trawą tak aby można było z
niego korzystać przez cały rok nie oglądają się na warunki pogodowe. Dzisiaj
musimy zaczynać od początku uwzględniając nowe warunki, trzeba oszacować koszty
inwestycji, utrzymania obiektu itd. itp. analizując opłacalności. W tej sprawie
jest naprawdę dużo do zrobienia, gdyż część terenów podlega nadleśnictwu z
którym trzeba wynegocjować użyczenie terenu i ewentualną wycinkę części
drzewostanu ale sądzę, iż uporządkowanie tego miejsca i znalezienie gospodarza
przyczyniłoby się też dla lasów rozwiązując w tym przypadku problem dzikich
wysypisk i dewastacji. Na dzień dzisiejszy nie mamy w budżecie pieniędzy
dlatego jedyną ewentualnością jest partnerstwo publiczno – prywatne a do tego
potrzeba zgody całej Rady Miasta i współdziałania (której niestety dzisiaj nie
ma).

Jeżeli chodzi o obwodnicę północną to tu sprawa jest przesądzona, gdyż jest to
inwestycja centralna i zostanie ona zbudowana. Rozumiem jednak niepokój części
Państwa, iż Chełm mógłby podzielić losy Piask, które teraz wszyscy skutecznie
omijają, dlatego w interesie samorządu jest; po pierwsze uczynić z Chełma
miasto atrakcyjne inwestycyjnie; po drugie zadbać o to aby była jak największa
liczba zjazdów z tej obwodnicy do Chełma - to zadanie dla Pani Prezydent.
Jeżeli chodzi o atrakcyjność inwestycyjną widzę w tym i możliwość swojego
udziału (podam konkretny przykład jak to zrobić bo już tyle napisałem że
zarzucicie mi Państwo, iż Siepsiak uprawia demagogię) trzeba min. obniżyć
podatki lokalne od środków transportu do najniższych stawek w Polsce i będzie
to mój wniosek aby uczynić to od 2009 roku. Dlaczego nie teraz? Nie teraz
dlatego, iż jesteśmy w trudnej sytuacji finansowej a i polityczna nie służy,
gdyż koalicja 12 – tki zasypuje nas uchwałami obciążającymi budżet pod kontem
wydatków a pieniądze te idą na „przejedzenie”.
Chełm leży na najkrótszej drodze tranzytowej Paryż-Berlin- Warszawa-Kijów to
naprawdę dogodne miejsce w logistyce spedytorów ( głównie wielkich;
międzynarodowych) na umiejscowienie tu swoich baz i przeniesienie firm, nie
chodzi mi oczywiście aby z Chełma zrobić jeden wielki parking dla Tirów, gdyż w
firmach tego typu przestoje są stratą, natomiast mając już obwodnicę i zjazd do
dzielnicy przemysłowo składowej, której lokalizacja nie utrudnia życia
mieszkańcom omijamy problemy utrudnień w ruch, zanieczyszczeń etc. Za dużą bazą
spedycyjną powinni przyjść inni ( w postaci składów celnym, magazynowych itd. a
na ich obsłudze korzystać mogą lokalni przedsiębiorcy i nasi rodacy mam
nadzieję wracający z zagranicy z kapitałem) Przyszłość nie rysuje się więc
tylko w czarnych barwach niestety nie da się jej przyspieszyć a wiem że
większość cierpliwość już straciła ktoś jednak musi się tym zająć i ja należę
do tego grona, którego Państwo nie oceniajcie już dziś tak krytycznie lecz z
równą ostrością ale za jakiś czas.

Jestem tylko jednym z 23 radnych ale gwarantuję Państwu, iż będę walczył o
takie zarządzanie; o wdrażanie takich pomysłów, które mają służyć rozwojowi i
będę służył swoją wiedzą i radą gdyż jako radny takie mam możliwości.

Pozdrawiam

Paweł Siepsiak






Temat: Przed wyborami do Europarlamentu
Program Zielonych 2004 cz. 2
2. Bezpieczne Państwo – Wspólna polityka obronna i bezpieczeństwa

Polityka zagraniczna Unii Europejskiej musi być oparta na poszanowaniu praw
człowieka i na szacunku do prawa międzynarodowego, a jedną z jej podstawowych
zasad musi stać się zapobieganie konfliktom jako podstawa wspólnej polityki
bezpieczeństwa i obrony UE
W roku poprzedzającym wstąpienie Polski do UE nasz kraj, wbrew woli mieszkańców,
stał się elementem tzw. koalicji, która wypowiedziała wojnę terroryzmowi
rozpoczynając ją od wypowiedzenia wojny Irakowi. Chociaż antywojenne stanowisko
społeczeństwa polskiego było zgodne z głosami dobiegającymi z wszystkich krajów
europejskich, nie zostało wzięte pod uwagę przy podejmowaniu decyzji przez rząd.
Również Unia Europejska nie zdołała zająć jednolitego, antywojennego stanowiska,
jednak w Parlamencie Europejskim sta-no-wiącym demokratyczną reprezentację
obywateli UE dominowało nastawienie antywojenne. Chociaż Parlament nie ma
kompetencji decyzyjnych w zakresie polityki zagranicznej UE, jego stanowisko z
okresu poprze-dza-jącego interwencję w Iraku wyraźnie pokazało, że wojna ta nie
jest prowadzona w imieniu Europejczyków. Chcemy wzmacniać tę część Parlamentu
Europejskiego, która opowiada się przeciwko łamaniu praw między-narodowych w
imię interesów poszczególnych państw.
 Polityka zagraniczna UE musi za jeden z priorytetów uznać realizację praw
człowieka jako kryterium oceny partnerów na scenie międzynarodowej (z tego
względu należy w sposób szczególny traktować problemy Czeczenii, Tybetu,
Tajwanu, Chin – interesy ekonomiczne nie mogą powodować przymy-kania oczu na
łamanie praw człowieka w Rosji czy Chinach).
 Aby zapewnić, że decyzje z zakresu polityki zagranicznej nie będą podejmowane
przez głowy państw w oderwaniu od woli obywateli Europy, obieg informacji i
dokumentów musi być przejrzysty, a rola Parlamentu Europejskiego w kształtowaniu
polityki zagranicznej, a zwłaszcza – w ocenie pracy insty-tucji prowadzących tę
politykę, musi wzrosnąć.
 Unia Europejska powinna stać się potęgą cywilną, a nie zbrojną – działaniom z
zakresu zapobiegania konfliktom należy przyznać absolutne pierwszeństwo przed
jakimikolwiek działaniami militarnymi.
 Należy zbudować i rozszerzać zakres działania europejskich cywilnych sił
pokojowych, już teraz uwzględnionych w projekcie Konstytucji Europejskiej, ale
jedynie jako siły właściwe do świadczenia pomocy humanitarnej.
 Niedopuszczalne są jakiekolwiek działania zbrojne podejmowane w ramach UE lub
NATO bez mandatu ONZ.
 Konieczna jest kontrola eksportu broni konwencjonalnej; niedopuszczalne –
angażowanie finansów UE w rozwój i badania prowadzone przez przemysł zbrojeniowy.
 Obecnie handel bronią lekką jest poza międzynarodową kontrolą a jest to
problem globalny mający lokalne konsekwencje w postaci śmierci i cierpień setek
tysięcy ludzi. (Broń lekka to obecnie praw-dziwa broń ,,masowej zagłady” a to z
powodu jej powszechnej dostępności). Będący poza kontrolą transfer broni
zwiększa skalę łamania praw człowieka, przyczynia się do podsycania i eskalacji
konfliktów, a w efekcie powiększa nędzę ludzi i społeczeństw. Jest to także
wielki międzynarodowy biznes nie podlegający międzynarodowej regulacji.
 Zieloni 2004 w PE oraz w wszelkich instytucjach europejskich przyłączą się do
wysiłków wielu międzynarodowych organizacji pozarządowych mających na celu
stworzenie i ratyfikowanie między-narodowego Traktatu o Handlu Bronią.
 Polska powinna oprzeć swoją obronność na wyspecjalizowanej i mniejszej armii
zawodowej – należy znieść kosztowny społecznie i ekonomicznie przymusowy pobór
osób cywilnych do armii




Temat: Zaczyna się reslawizacja ???? !!!
sztylet69 napisał:

>
> > +++Ignorant: Nawet, gdy będą mieli tańszych pracowników?
>
> To kwestia rozwiazan strukturalnych,a nie tylko pensji-
> koszty pracy (ubezpieczenia, swiadczenia, prawo pracy),
> podatki, skladki zdrowotne.

+++Ignorant: Zauważ, że Polak na ogól nie ma socjalu za 1000$, a na polskie
warunki, szczególnie przygraniczne placa anwet 750$ to sporo i znacznie więcej
niż tyle samo w głębi Niemiec, gdzie koszty utrzymania znacznie wyższe i brak
rodzimego zaplecza...

>
>
> > +++Ignorant: Sporo Polaków za 1000 $ zajmie się tym...
>
> Wielu czeka na to,oj wielu... Niestety, jak wyzej. Sprawa
> ram strukturalnych. To dlatego panstwa liberlane typu USA
> rzadza w gospodarce swiatowej. Socjalizm=krepowanie
> gospodarki.

+++Ignorant: Ale wlaśnie Niemcy to synonim socjalizmu, zreszta przez nich
jeśli nawet nie wymyślony, to wdrozony...
Dlatego tak zaciekle zwalczam germanofilów i eurofilów chcących zafundować nam
jedynie sluszne wzory...

>
>
> > +++Ignorant: Warto były powiększyć i przyspieszyć skalę
> ostfluchtu...
> > Pozatem dojdzie czynnik demograficzny gdy pozostali
> starcy zaczna wymierać, co
> > tylko pogłebi proces...
>
> Absolutnie prawda.
>
> > Coś jednak w tym musi być gdy sami Niemcy(władze) liczą
> na Polaków,
>
> Problem,ze na Polakow licza wladze lokalne, kierujace sie
> zwyklym zdrowym rozsadkiem. Niestety, decyzje o char.
> systemowym leza w gestii rzadu federalnego.

+++Ignorant : Część władzy jednak mają pozatem mogą wymuszać na centrali pewne
liberalizacje i decentralizacje decyzji, do którymi postulatami władza
federalna powinna się ugiąc bo zmniejsza się ich odpiwiedzialność, a partie
lokalne nie różnia się od federalnych...

>
> > Zawsze je obniżyć i zamiast płacic za pustostany ( też
> kosztuje) możn osiągnąc
> > choć częściowy zrot kosztów licząc na lepsze czasy i
> odwrócenie koniunktury...
>
> I dlatego Niemcy wpadli na taki dziwny pomysl, ze
> zdejmuja z blokow gorne pietra. Nie niszcza calego
> budynku tylko zmniejszaja kubature do rozmiarow do
> ogarniecia i utrzymania.

+++Ignorant: czyli trwale ograniczają zasoby mieszkaniowe, co świadczy o tym,
że uważają depopulacje za trwały proces...

>
> > Bo gdybys Ty miał perspektywę ponoszenia całości
> kosztów, lub zwrotu ich, to
> > chyba wybrałbyś te drugą możliwość...
>
> Ja tak.Ale moj bank uznalby ze w zwiazku z duzym ryzykiem
> przyznalby mi slaba zdolnosc kredytowa i w ogole nic by
> nie poszlo.

+++Ignorant: Banki może kierują takimi przesłankami, ale niektóre będą chciały
przejąć grunty i nieruchomości za długi, więc pozwolą zadłużąć się...
Pozatem reżym będzie musial obniżąć odpowiednie podatki i łagodzic przepisy...

Mimo wszystko proces jest korzystny, bo im mniej Niemców tym lepiej...

>
>
> > Pozatem gdy nawet rozbiora, to pozostaną tereny
> uzbrojone, tańsze niż w Polsce,
> >
> > w raz na budownictwo indywidualne dla nowych panów tej
> ziemii...
>
> Otoz to! To optymistyczny watek. A propos-w Jastrzebiu
> miasto zrezygnowalo z polskich wodociagow i podlaczylo
> sie do czeskiego. Woda,nawet po doliczeniu 22 proc VAT, i
> tak jest tansza od polskiej a do tego lepszej jakosci.
> Taka wspolprace to ja rozumiem. W ogole Jastrzab to temat
> na ksiazke, moja uczlnia opracowala dla nich plany
> rozwoju i przbranzowienia. straszny chaos na poczatku byl.

+++Ignorant: I to jest właściwie pojęta wspólpraca transgranioczna, bo zawsze
coś po drugiej stronie granicy jest tańsze lub lepsze, więc nacjonalizmu
wodociągowego...

Czeskie wodociągi, a może polskie np. tramwaje...

Opowiedz coś więcej o tym materiale na książkę.

>
>
> > Pozdrawiam!
> Pozdrawiam




Temat: Najpoważniejsze wypadki na Podlasiu
TIRY NA TORY NA KOSZT UE= POLSKA ZAMIAST ZARABIAĆ
TIRY NA TORY NA KOSZT UE=POLSKA ZAMIAST ZARABIAĆ NA TRANZYCIE TRACI
Polska jako kraj tranzytowy przecinających się najważniejszych europejskich
szlaków transportowych wschód - zachód i północ - południe traci zamiast
zarabiać na tranzycie. Tiry niszczą nieprzystosowane polskie drogi, powodują
wypadki i zanieczyszczają środowisko. Jednocześnie bankrutuje polska kolej, na
skutek braku dobrych przepisów, które podobnie jak np. w Szwajcarii i Austrii
umożliwiałyby szybszy i tańszy dla kierowców przejazd przez Polskę tirów na
kolejowych platformach (TIRY NA TORY). Na obwodnice czekaja setki polskich
miast, ruch tranzytowy jest uciążliwością (zanieczyszczenia, hałas, wypadki) a
nie czynnikiem rozwoju gospodarczego.

Wypadek autobusu wiozącego białostockich uczniów to efekt zderzenia z Tirem, i
prawdopodobnie wyprzedzania rowerzysty - gdyby zostały spełnione postulaty
ekologów dotyczące przejazdu przez Polskę tirów na kolejowych platformach (TIRY
NA TORY), przenoszenia ruchu rowerowego na drogi rowerowe do takiej tragedii BY
NIE DOSZŁO.

Próby przypisania niekompetencji władz "protestom ekologów" jest bezpodstawne i
skandaliczne - niekompetencja i łamanie prawa Unii Europejskiej przez lokalne
władze powoduje, że np. Via Baltica nie tylko nie uzyskała do tej pory
dofinansowania ze środków Unii Europejskiej, ale wręcz grożą Polsce kary
finansowe za złamanie unijnych przepisów. W Polsce np. wciąż w wypadkach
spowodowanych przez leśne zwierzęta giną też ludzie (np. w województwie
podlaskim okolice Biebrzy), bo polskie władze pomimo nacisków organizacji
ekologicznych nie stosują powszechnych w Europie ogrodzeń dróg na terenach
leśnych, przejść dla zwierząt itp.

TIRY NA TORY to rozwiązanie stosowane w np. Szwajcarii, Austrii i idealne dla
Polski. Polska jako kraj tranzytowy przecinających się najważniejszych
europejskich szlaków transportowych wschód - zachód i północ - południe traci
zamiast zarabiać na tranzycie. Tiry niszczą nieprzystosowane polskie drogi,
powodują wypadki i zanieczyszczają środowisko. Jednocześnie bankrutuje polska
kolej, na skutek braku dobrych przepisów, które podobnie jak np. w Szwajcarii i
Austrii umożliwiałyby szybszy i tańszy dla kierowców przejazd przez Polskę
tirów na kolejowych platformach (TIRY NA TORY). Na obwodnice czekają
BEZKUTEZNIE SETKI MIAST... Niekompetencja polskich władz poraża już od wielu
lat.

WEDŁUG BADAń PRZECIĘTNY KIEROWCA TRANZYTOWEGO Tira przejeżdżając całą Polskę
zostawia u nas łącznie 170 zł (wliczając wszystkie koszty: opłaty, jedzenie,
noclegi). Jednoczesnie 1 Tir powoduje takie zniszczenia drogi jak przejazd 160
000 samochodów osobowych.,,

Tiry to wypadki, zniszczone drogi, zanieczyszczenie środowiska, upadek kolei.

LEPSZA SIEĆ PUBLICZNYCH BEZPŁATNYCH DRÓG EKSPRESOWYCH, DWUJEZDNIOWYCH ZAMIAST
AUTO=STRAT=KILKU ODCINKÓW PŁATNYCH,PRYWATNYCH NA KOSZT PAŃSTWA I KOSZTEM
ZMNIEJSZENIA WYDATKÓW NA INNE DROGI PUBLICZNE (tzw. "partnerstwo publiczno -
prywatne")

Więcej informacji na stronach internetowych:
www.zieloni.osiedle.net.pl/via-baltica-rospuda.htm
www.zieloni-bialystok.w.pl -Białystok, Podlasie-lokalne informacje; eko -
działalność, problemy, rozwiązania

www.referendum-bialystok.w.pl - propozycja referendum w Białymstoku -
mieszkańcy Białegostoku mają szansę powiedzieć, w jakim mieście i regionie
chcieliby żyć i mieszkać - ZMIENIĆ BIAŁYSTOK I PODLASIE ! DOŚĆ ZAŚCIANKOWOŚCI !




Temat: Ciemno, ciemno co raz ciemniej
Maciej Kuźmicz 22-06-2004, ostatnia aktualizacja 22-06-2004 18:11

Cena pracy robotników w Polsce jest wciąż konkurencyjna na światowym rynku -
utrzymuje się na poziomie Meksyku czy Brazylii. Ale zdecydowanie najtańsi są
Azjaci, zwłaszcza Chińczycy

- Chiny to przemysłowa baza przyszłości, jedno z głównych źródeł towarów
przemysłowych dla USA i Europy. Wielkość tego importu rośnie o 15-20 proc.
rocznie - napisali analitycy firmy doradczej Boston Consulting Group w
raporcie "China and the new Rules for Global Business".

Dla fabryk w krajach najbogatszych to bardzo złe wiadomości, szczególnie, że
praca w Chinach nie będzie drożała. - Chiński juan jest niedowartościowany o
mniej więcej 20-30 proc. w stosunku do dolara. Ale Chiny są krajem o tak
niskich kosztach produkcji, że nawet jeżeli juan zdrożałby dwukrotnie, to oni
nadal będą produkować taniej niż Polacy - mówi "Gazecie" Kevin Waddell,
wiceprezes polskiego oddziału BCG i współautor raportu.

Raj dla producenta

Jak pokazują najnowsze badania, Chiny powinny utrzymać przewagę niskiego
kosztu produkcji jeszcze przez dekadę. W Państwie Środka nadal ponad 800 mln
ludzi mieszka na wsi. Ich migracje do ośrodków przemysłowych będą utrzymywać
niskie płace. Tania siła robocza oznacza jednak często łamanie prawa pracy,
brak związków zawodowych, brak osłon socjalnych.

W Chinach godzina pracy kosztuje średnio 80 centów - dla porównania, w
najdroższych na świecie Niemczech za godzinę pracy robotnika pracodawca musi
zapłacić ponad 30 dolarów!

Dla firm to jednak dobre wiadomości: mogą produkować za grosze. Ta
prawidłowość nie dotyczy jednak wszystkich branż. - W krajach takich jak
Polska na pewno będzie lokalizował się przemysł, który wymaga nie tylko
prostej i taniej siły roboczej, ale również wiedzy. To np. branża
samochodowa, sektor stalowy, produkcja sprzętu AGD. Natomiast produkcja
odzieży i elektroniki pozostanie tam, gdzie jest najtaniej, czyli w Chinach,
Indonezji - wyjaśnia Waddell.

Ostatnio swoje zakłady w naszym regionie (na Słowacji) zlokalizowały m.in.
Hyundai i francuskie PSA. W Polsce Toyota produkuje skrzynie biegów i
silniki, a Whirlpool zainwestuje w budowę fabryki pod Wrocławiem 600 mln zł.

Polska jest na razie bardzo konkurencyjna, jeżeli wziąć pod uwagę średni
koszt pracy. Pracodawca płaci robotnikowi nad Wisłą średnio 2,7 dol. za
godzinę - więcej niż w Meksyku (2,45 dol. za godzinę), niewiele mniej niż w
Brazylii (2,75 dol.).

To zaskakujące, szczególnie, że inwestorzy zaliczają Brazylię i Meksyk do
krajów rozwijających się, a Polska po wejściu do UE jest uważana za rynek
rozwinięty, a więc droższy. Węgrzy i Czesi dostają za godzinę o ponad dolara
więcej, robotnikowi z Tajwanu płaci się średnio dwukrotnie więcej niż
Polakowi, a Koreańczykowi - prawie 10 dol.!

Nie tylko fabryki

Kraje o niskich kosztach produkcji (m.in. Chiny, Indonezja, Indie, Rosja,
Tajlandia) to jednak nie tylko fabryki, które dostarczają krajom rozwiniętym
tanich i dobrych jakościowo produktów. To też bardzo obiecujące rynki.

- Chiny to największy na świecie rynek lodówek i telefonów komórkowych -
uważają konsultanci BCG. Korporacje mają jednak spore problemy z inwestycjami
i rozwojem w krajach takich jak Chiny. - Łatwo znaleźć robotników, dużo
trudniej kadrę menedżerską średniego i wyższego szczebla. Poza tym Chiny to
wiele lokalnych rynków, gdzie strategie działania dla firm mogą być różne.

- Zagrożeniem dla wielkich korporacji międzynarodowych są globalne potęgi z
krajów niskokosztowych - jak np. wytwórca AGD, firma Haier z Chin. Mają
niewyobrażalnie niskie koszty działania, zwiększają możliwości produkcyjne,
rosną w siłę na rynku lokalnym, a ten jest przecież wielki - dodaje Waddell.




Temat: Podłość ludzka nie ma granic ---
Podłość ludzka nie ma granic ---
W jednym z polskich seriali mówi się tak co odcinek: to zdanie wyraża swoistą, maksymalnie skrótową refleksję nad złożonością spraw świata: nic więcej dodawać już nie trzeba. Rozpoznawszy tak świat, bohater może już przystąpić w optymistycznym nastroju (acz z wyrazem czujności na obliczu) do codziennych czynności. Pośród których - widzowie mogą być tego pewni - przeciwstawi się skutecznie lokalnym przejawom zła. Zawsze konkretnie umiejscowionym w czarnym charakterze X lub Y.

Mówił o tym kiedyś w jednym z felietonów Wojnowicz (Władimir). Zainteresował go problem koniecznych cech czarnych charakterów, cech, dzięki którym możemy z wielka pewnością rozpoznać, kto sprawia, że na świecie rozlewa sie podłość. I dzięki temu przygotować się skutecznie na odparcie ataku zła. Żeby w obrębie literatury sowieckiej ostatnich dekad XX wieku móc funkcjonować w roli czarnego charakteru, zauważa Wojnowicz, nie wystarczy działać aspołecznie. Trzeba mieć jeszcze określone cechy fizyczne, jak się wydaje przenoszone genetycznie. Czarny charakter winien być przygarbionym brunetem, jego wzrok winien być mętny, usta mięsiste, barwy wątroby, nos o dużych nozdrzach, uszy odstające, dłonie o długich, ruchliwych palcach. Oto obraz człowieka podejrzanego, powinniśmy w kontaktach z takimi indywiduami zachowac najwyższą czujność, albowiem nawet jesli to partia postawiła ich na określonych stanowiskach, sam ich wygląd wskazuje, że za ich działaniami kryją się niejasne cele. Nie bez powodu ci ludzie skarżą się na wrzody dwunastnicy i miewają na ogół nieświeży oddech. Dziwne - ale dobierają sobie nieciekawe zawody pracowników spółdzielczości lub księgowych. Bohater pozytywny to głównie blondyn, muskularna, pewnie krocząca postać o niebieskich oczach, paląca dziennie dziesiątki papierosów a jednak zawsze dysponująca świeżym oddechem. Mając tak szczegółowo zarysowane charakterystyki upostaciowień zła i dobra możemy mieć pewność, konstatuje Wojnowicz, że nie popełnimy zyciowej omyłki wchodząc w nazbyt bliski kontakt (a być moze nawet wiążąc swe nadzieje) z kimś, kogo już sama genetyka postawiła po stronie zła.

Uczestnicząc w tym Forum stałem się adresatem licznych komunikatów, po których odbiorze powinienem zyskać pewność, gdzie i w kim kryje się zło. Rzecz zastanawiająca: komunikaty o upostaciowieniach zła nadchodziły z wielu stron, zmieniały się nazwy, język pozostawał wciąż ten sam.

Gdybym częstotliwość komunikatu pozostawała w związku z jego prawdziwością, należałoby uznać, że zło świata tkwi współcześnie w jakiejś dziwnej, zapewne nie w pełni ludzkiej istocie. Tchórzliwi mężczyźni tego ludzkiego pod-gatunku jeśli nie zajmują się akurat biciem żon albo nie gwałcą jakichś chłopców, kopulują ze zwierzętami, knując przy tym nieustannie spiski; nie trzeba dodawać że są zawsze brudni i nieogoleni, a kiedy wyjeżdżają za granicę, załatwiaja publicznie swe potrzeby w miejscach uznanych przez UNESCO za dziedzictwo ludzkiej kultury. Z dużą dozą pewnosci można załozyć, że smierdzi im z ust. Ich kobiety to wrzaskliwe jędze, zakrywające swe wstrętne owłosione ciała w czarnych worach, dzieci - hałastra rozwydrzonych, brudnych i zawszonych bachorów. Młodzieńcy walęsają się nie podejmując pracy, ich głównym zajeciem jest oczekiwanie na okazje do kradziezy lub gwałtu. Mord nie sprawia im żadnego problemu, znajdują bowiem dla niego usprawiedliwienie we własnej niby-religii, stąd też przyuczają własne dzieci do zabijania (już piecioletnie ich dzieci zabijają i to masowo). Mają natomiast problem ze zbudowaniem siedmiopietrowego domu, ponieważ takie zadanie wykracza przez swą złożoność poza ich możliwości intelektualne.

W swym felietonie Wojnowicz odsłaniał fakt funkcjonowania w literaturze sowieckiej stereotypu obcego rasowo Żyda (dzis rolę upostaciowienia zła odgrywa - z niewielkimi modyfikacjami - mieszkaniec okolic Kaukazu, również brunet). Obcego, zatem w istocie rzeczy stojącego na przeszkodzie budowie prawdziwego socjalizmu w Rosji. Wszystko zgodnie ze znanym już wcześniej w Niemczech stwierdzeniem: "antysemityzm to socjalizm głupców".

Z jakim projektem rozwoju ludzkości wiążą współcześni głupcy anty-muzułmanizm? Przecież, na Boga, nie stereotypizuje się i nie nadaje cech demonicznych niemal jednej piątej ludzkości bez wyraźnego powodu? Demonizacja ludzi to wstępny etap odczłowieczenia. Umożliwiającego traktowanie ludzi jak rzeczy.

C.




Temat: kompost
Moge Ci odpowiedziec tylko to co wiem od swoich znajomych tam mieszkających,
bowiem to oni zaszczepili we mnie chęc poznania tematu bardziej niz pobieznie.
Od lat staraja się o przebadanie mieszkańców,i wymuszenie na władzy środków na
zabezpieczenie tego trucicielskiego obiektu. ale władza lokalna jest głucha na
prośby, bowiem stwierdzenie tego faktu, że ludzie choruja od tego obiektu
oznacza milionowe odszkodowania za utratę zdrowia. na pewno skazona jest gleba
różnego rodzaju toksynami z odcieków z wysypiska i róznego rodzaju zwiazkami
chemicznymi, których rozklad trwa dziesieciolecia a nawet dłużej Nie mniej gdy
pogrzebalam w internecie znalazłam kilka ciekawych informacji na ten temat.
Np. w miejscowości Barycz gdzie jest wysypisko, oddalone o ok 1000m od
zabudowań ( W Radiowie ok 300-400m) stwierdzono : 6-cio krotnie wiecej
zachorowań na raka, 8-krotnie wiecej zachorowań na cukrzycę, 2 - 4 krotnie
wiecej osób chorowało na choroby ukladu krażenia i układu oddechowego. 100%
mieszkańców miało ubytek w zębach większy niż 50%. Praktycznie wszyscy
chorowali na różnego rodzaju alergie. Poza tym liczne zmiany w obrazie krwi i
wiele wiele róznego rodzaju objawów ktore są dosyc szczegółowo opisane. Te dane
są opublikowane i nie sa tajne. Poza tym w któryms z numerów POLITYKA z 2002 r
znalazłam obszerna publikacje na temat tzw. smrodu i o sie za tym kryje. Ci
ludzie z Radiowa pozostawieni są sami sobie bo wszyscy maja ich w głebokim
poważaniu, wiem na pewno, ze praktycznie wszystkie dzieciaki z tego osiedla
choruja na różnego rodaju allergie i wzmożone zachorowania na układ oddechowy
oprócz tego wsród znajomych którzy tam mieszkaja w wieku 30 -40 lat nie ma ani
jednej osoby która nie mialaby jakiegos poważnego schorzenia. Owszem mozna to
zwalić na rozwoj cywilizacji czy aby na pewno to jest przyczyna w tym wypadku.?
Czy osiedle otoczone z jednej strony Puszczą Kampinoska a z dugiej strony lasem
Bemowskim powinno odczuwac w taki sposob rozwoj cywilizacji? Kiedys znajomi
poprosili mnie o zauczestniczenie w spotkaniu na terenie Kompostowni. Przez
tydzień leczyłam opucnięte powieki i łzawiące oczy od smrodu z jakim tam się
spotkałam, a ubranie prałam trzykrotnie. Mimo, że kapałam sie trzy razy pod
rząd cały czas miałam wrażenie, że ten smród wychodzi mi ze skóry. Znam tez ból
tych mieszkańców jeżeli chodzi o zimowanie szczurów w ich domach w porze
zimowej. Swego czasu gdy dosyc czesto jeżdziłam w porze nocnej ulica Estrady na
jezdni było porozjeżdzane co najmniej kilkanaście sztuk tych gryzoni. To tylko
kilka informacji, wiec jak widzisz nie jest to bezpdstawne oburzenie. Wszelkie
tego typu inwestycje powiny byc z dala od wszelkiego rodzaju zabudowań , a
place składowe winny byc zhermetyzowane czyli obiektami zamknietymi z
filtrami tak aby z wiatrem, z placu skaldowego nie rozchodzily sie
mikroorganizmy po okolicznych terenach. Chce abys zrozumiala sens mojej
wypowiedzi. Ekologia nie może polegac na tym, że chronimy część spoleczeństwa,
wyniszczając przy tym mniejsze grupy spoleczne, a póki co tak się niestety
dzieje.
Mozesz przeczytac to, oraz szereg innych publikacji na ten temat. Niestety nic
się nie zmieniło do dnia dzisiejszego. Moze popatrzysz nieco szerzej na ten
problem

www.bielany.waw.pl/$aktualnosci/2002/0909_01.php



Temat: Jak się czujesz reemigrancie? (cd).
Jak się czujesz reemigrancie? (cd).

Konieczność podjęcia decyzji o pozostaniu bez możliwości odwiedzania kraju
(złamania wizy) lub powrocie do domu w połączeniu ze wzrastającą tęsknotą
zaprowadziły mnie z powrotem do Polski.
Szybko znalazłem pracę. Ambitny i energiczny początek. Najbardziej
rozpoznawalna marka w branży . Wyzwanie. Walka o stanowisko managerskie
zakończona powodzeniem. Byłem z siebie zadowolony. Niestety... realia
odbiegały znacznie od mych optymistycznych projekcji. I tak nie byłem w domu.
Warszawa, średnio 14/h na dobę, średnio atrakcyjne zarobki, nie wypłacane
zresztą na czas, problemy z wypłacalnością firmy. Stałem się katalizatorem
między właścicielem a wku...onymi pracownikami. Batem na jednych, murem dla
drugich. Murem broniącym bezpośredniego dostępu do właścicieli od tych z
którymi sympatyzowałem i jednocześnie batem na nich. Firma była w przededniu
upadku. Wypompowywano środki. Postanowiłem odejść. Ślepa uliczka. Pech.
Spróbuje gdzie indziej. Jeszcze tylko brutalna walka o to co mi się należy
(niewypłacone wynagrodzenia) i już mnie nie było.
Jeden z firmowych kolegów mieszkający wcześniej przez chwilę w Irlandii
poradził bym w obliczu przemęczenia i ogólnego rozstroju rozważył trzy-cztero
miesięczny wyjazd tamże.
Nie ma tam słońca lecz żyje się spokojnie. Irlandczycy są wspaniale (jak
nigdzie indziej) nastawieni do naszej mniejszości. „Złapiesz dystans, inną
perspektywę, odpoczniesz trochę i wrócisz spróbować znów. Pełny nowych sił.
Zobaczysz ładne miejsce. Naprawdę warto. Sam wybieram się ponownie” – mówił.
Podążając za radą w miesiąc później wylądowałem w Dublinie. Jak kiedyś w
Miami, bez kontaktów i znaczącego zabezpieczenia finansowego.
To była zupełnie inna emigracja. Polski na każdym rogu. Brać jakby mniej
„wysublimowana”, pogoda zniechęcająca. Umiejętnie dobierając kontakty
towarzyskie, nie dając wciągnąć się w pesymistyczne lub wiecznie pijane grupki
wyciągające rękę do nowego dublińczyka zacząłem od prostej pracy w magazynie –
jeden miesiąc. Dwa przedświąteczne miesiące i święta z tacą w restauracji w
centrum. Finansowo do przodu. W końcu po nieustających poszukiwaniach udało
się. Pomocnik w firmie klimatyzacyjnej. Małe pieniądze, sporo nowej wiedzy,
dobre perspektywy. Konflikt w firmie, w który wdałem się broniąc własnego
prawa do równego traktowania. Nie było tam, oprócz mnie, nikogo z Polski.
Stworzył się mały obóz zaciekle walczący z moim uporem. Pół roku pracy
przepełnionej stresem i obroną. Odruch ucieczki i rezygnacja wyperswadowana w
ostatniej chwili przez właściciela firmy. Awans i radość z wygranej. Zawodowe
samobójstwo przeciwnika.
Po jakimś czasie gdy euforia minęła a ja okrzepłem w nowej roli zacząłem
rozglądać się za możliwościami dalszego rozwoju. Upewniwszy się, że daje sobie
radę ze swoimi obowiązkami z własnych środków podjąłem i ukończyłem kurs na
zarządcę nieruchomości w jednej z lokalnych szkół wyższych. Dorzuciłem jeszcze
kilka stówek na dający mi sporo radości, wydany przez poważne ciało certyfikat
AutoCAD-a. Gdzieś przy okazji w pracy certyfikowano mnie z przetłaczania,
składowania i transportu gazów chłodniczych i LPG.
Zacząłem podejmować próby w celu przeskoczenia do szeroko rozumianej działki
Facility Management. Dostałem nawet propozycje finansowo bardziej atrakcyjną
od mojego obecnego zajęcia. Nie podpisałem kontraktu. Obowiązki nowej pracy
przedstawiały się tak monotonnie i nie rozwojowo, że postanowiłem szukać dalej.
I wtedy nastąpiło coś o czym z pewnością mogę powiedzieć: „Ci którzy słyszeli
o tym w wiadomościach TVP lub TVN nie zrozumieją bo nie mogą, skali i
konsekwencji zjawiska”. Nastąpił krach. To co nazywamy kryzysem.
Błyskawicznie załamał się rynek pracy. Osiągnięciem stawało się utrzymanie
dotychczasowego dochodu. Próby zmiany pracy na lepszą nie były tylko czymś
niestosownym wobec otoczenia lecz niemal niemożliwym do wykonania. Firma w,
której pracowałem jako dość mocno zakorzeniona na rynku, z długoterminowymi
kontraktami długo nie odczuwała wszechobecnych zmian. Potem bardzo stopniowo
zaczęła redukować zatrudnienie. W ciągu roku z dwunastu inżynierów zostało nas
siedmiu.
Od dawna chciałem wracać. Moje życie osobiste w końcu dobrnęło do punktu w
którym nie musiałem się więcej czuć za kogokolwiek odpowiedzialny. Byliśmy w
przededniu zwolnienia następnych dwóch osób. Sam się podłożyłem. Pewnie jedną
z nich byłbym i tak. A nawet jeśli nie tym razem… Wszystko wiodło mnie ku domowi.




Temat: W środę strajk na kolei
gdanskaa napisał:

>
> No to niech państwo lepiej dotuje PKS czy coś takiego a
nie KOLEJ - bo ta jest
> naprawdę bardzo kapitałożerna i utrzymuje na stałym
poziomie możliwość
> przewiezienia olbrzymiej ilości taboru (a wykorzystana
jest kilka razy na
> dobę). To tak, porównując, jakby chcieć budować
autostradę do wioski gdzie
> jedzie 5 samochodów na dobę, podczas gdy wąska
asfaltówka wystarczyłaby w
> zupełności.
> Nie twierdzę, że tym ludziom nie można pomóc utrzymując
transportu. Ale może to
> być tańszy transport (np. autobusy) zamiast naprawdę
drogiej sieci kolejowej.

to raczej nie mozliwe poniewaz wielu przewoznikow w zimie
nie jest wstanie zapewnic dojazdy szczegolnie na kaszuby
ze wzgldy na nieodsniezone i nie posypane drogi. Poza tym
przewoznicy obecni maja juz na maksymalnym wykorzystaniu
autobsy poniewaz wielu wiekszych wykonuje juz przejazdy
na trasach dochodowych a na inne nie chce poprostu
wchodzic. Ci co chca wejsc na rynek probuja szczescia na
trasach o duzym natezeniu pasazerow (np Kartuz Gdansk) i
inne ich nie interesuja,albo staja do przetargow na linie
ZKM Gdynia, lub busami obslguja trasy turystyczne.

I to jest problem jasne ze ruch autobusow bylby tanszy
ale wymagalby dobych odsieznoaych tras i prawa ktore
umozliwialoby koordynatorowy pomorskiemu rozkladow jazdy
na wymuszenie na przewoznku oblugi rowniez trasy mniej
dochodowej (na sasadzi masz dobry kuer na tej trasie ale
jedoczesni music miec gorszy na innej). Przykadem takich
klopotow niech bedzie sytuacja w jednej z wsi w
pomorskiem gdzie dzieci dojezdzaja do szkoly bonazna.
niestety nie pamietam nazwy wsi.

>
>
> > Krzyzowa
> > ta tez umozliwla bardzo szybki dojazd do Gdyni z Kartuz.
>
> Dam Ci przykład - w Bydgoszczy ok. 10 lat temu
wybudowano linię kolejową do
> odległego osiedla Fordon. Były super plany, jak to
miało pomóc ludziom w
> dotarciu do pracy, odciążyć drogi i transport miejski.
Okazało się że
> przeciętnie w pociągu jechało 5-10 osób ! A 99% i tak
wybrała autobusy miejskie
>
> bo jeżdżą częściej, są mniejsze i bardziej elastycznie
doasowane do ludzi.
> Nawet wybierali autobusy odjeżdżające sprzed dworca !
Nie wiem jakoi ma być
> sens utrzymywania, jeszcze raz powtarzam, DROGIEJ w
eksploatacji jak cholera
> kolei i wygodnej głownie dla kolejarzy i ich rodzin (bo
dla nich DARMOWEJ!)
> kolei skoro w to miejsce można mniejszym kosztem
zapewnić tańszy transport !?

owszem z tym ze na Fordo byly autobusy na do wielu wsi
gdzie jest to polacznie nie ma autobusow. Trzeba by
jechac z wieloma przesiadkami.

i jak pisalem wyzej co doautbusow przewoznicy jakos sie
nie kwapia z tm co do zwiazkowcow to na koncu wyjasniam
swoej stanowisko.

>

> Trójmiasto, jak już o tym mówimy, nie wymaga prowizorki
jaką jest droga nr 7 a
> z prawdziwego zdarzenia AUTOSTRADY A-1 łaczącej Gdańsk
nie tylko z Warszawą
> (jak siódemka, która jest przez Warszawiaków
preferowana bo zapewnia im wygodny
>
> dojazd na Mazury) ale i z Bydgoszczą, Toruniem (i przez
Toruń z Warszawą),
> Włocławkiem, Łodzią, południem Polski i Europy. To że
Polska pólnocna
> potrzebuje modernizacji sieci drogowej i mądrych
decyzji jest oczywiste, ale to
>
> nie jest temat artykułu.

owsz do do drog masz racje z tym ze mi bardziej chodziloo
przebudowe torowiska Gdansk Wawa. Rozumiem ze na ta
przebudowae rzuca sie ci co jezdza w tamtm kierunku
ciekawe jaka bedzie ciena iletu jak sie wezmie to pod uwage.

>
>
> Oczywiście że tak powinno być ! Choć drogi krajowe,
autostrady (podobnie jak
> główne szlaki kolejowe, z tym się oczywiście zgadzam)
generują miejsca pracy,
> rozwój regionu itd. Więc działają na korzyść większej
grupy niż kierowców.
> A jak już płacić (tak jak sugerujesz aby dotować kolej
regionalną) - to mądrze
> i nie więcej niż trzeba z podatków.
>

owesze nie wicej i wlasnie w tym wypadku polaczen
regionalych o to chodzi. ta juz ita czesto polacznie jest
jedno rano jedno wieczorem. moze rozwiazniem bylby
autousy szynowe?

Co do zwiazkowcow zgadzamsie oni czeto nie patrza na nic
innego tylko na swojw stolki. inaczej juz dawno
proowalby wymuc zmiane drogich skaldow na autobusy
szynowe uzywane w calej zachodniej europie w polaczeniach
lokalnych.

> Pozdrawiam !




Temat: Źle się dzieje w BRD
Źle się dzieje w BRD
Jak pisze GW:

"Niemcy starzeją się i wyludniają w zastraszającym tempie, i to nie tylko na
słabo uprzemysłowionym wschodzie, ale także w wielu regionach zachodnich.
Brak dzieci oznacza na dłuższą metę koniec gospodarczej prosperity i dobrobytu

Wyludnione i starzejące się Niemcy to problem nie tylko dla Berlina, lecz
także dla całej UE. Obciążone wydatkami socjalnymi na emerytury Niemcy z
lokomotywy europejskiej gospodarki staną się kulą u nogi.

Puste bloki i świeżo wyremontowane kamienice w miastach, których
burmistrzowie kombinują, jak by tu osiedlić w nich... Polaków, opuszczone
wioski - to codzienność w b. NRD, którą od zjednoczenia opuściło milion
mieszkańców. Przenoszą się na zachód w poszukiwaniu pracy, a w rodzinnych
stronach zostają starzy rodzice albo osoby mało energiczne i słabo
wykształcone, w większości mężczyźni.

"Tam, gdzie brakuje pracy, gdzie sypią się śródmieścia, gdzie restauracje
stoją puste i gdzie zamyka się teatry i baseny, nie sprowadzą się młode
rodziny. Tam, gdzie spada poziom wykształcenia, nie ulokuje się żadne
większe, nowoczesne przedsiębiorstwo. To oznacza spadek wpływów z podatków
dla tych gmin i konieczność dalszych cięć - tu trzeba zamknąć bibliotekę, tam
podnieść podatki lokalne. I tak szanse na zwerbowanie nowych mieszkańców
jeszcze bardziej spadają" - piszą eksperci berlińskiego Instytutu Światowej
Ludności i Rozwoju Globalnego w opracowaniu "Niemcy 2020".

Obecnie na przeciętną Niemkę przypada średnio tylko 1,37 dziecka, podczas gdy
do odtworzenia populacji potrzebny jest wskaźnik 2,1. Bezdzietność stała się
zjawiskiem kulturowym. Jedna trzecia kobiet urodzonych w 1965 r. nigdy nie
urodzi dziecka.

Z wyliczeń demograficznych wynika, że gdyby do Niemiec nie napływali
cudzoziemcy, w 2050 r. z 82 mln mieszkańców zostałoby zaledwie 50 mln. Jeśli
zaś rocznie w Niemczech będzie się osiedlać 200 tys. imigrantów (tak jak od
lat się dzieje), to liczba ludności spadnie do 70 mln.

Jak będzie w praktyce? Berlińscy naukowcy przebadali wszystkich 440
niemieckich powiatów pod kątem 22 czynników demograficznych, gospodarczych i
społecznych: od liczby dzieci, przez siłę nabywczą mieszkańców, bezrobocie,
strukturę wiekową, odsetek i stopień integracji imigrantów, poziom
wykształcenia mieszkańców, aż po nasycenie przedszkolami i warunki
mieszkaniowe.

Najlepsze perspektywy na przyszłość mają dwa południowe regiony - Badenia-
Wirtembergia i Bawaria: mają najmłodsze, najlepiej wykształcone
społeczeństwo, największą siłę nabywczą i najlepsze wyniki gospodarcze.
Jednak i tu rodzi się za mało dzieci, a sytuacja nie pogorszy się tylko
dlatego, że napływają tu nowi mieszkańcy z regionów Niemiec pogrążonych w
kryzysie.

Najgorzej jest i będzie w b. NRD, a także w Berlinie i innych wielkich
miastach - Hamburgu i Bremie oraz w Kraju Saary. W 2020 r. pustkami będą
świecić całe środkowe Niemcy, od Saksonii i Turyngii aż po Zagłębie Ruhry -
te regiony stracą nawet 15 proc. mieszkańców!

Opublikowany kilka dni temu berliński raport jest najgłośniejszym sygnałem
alarmowym od lat. Wprawdzie Niemcy od dawna dyskutują o kryzysie
demograficznym, który prowadzi do przeciążenia systemu emerytalnego i kas
chorych, ale do tej pory podejmowali reformy w gruncie rzeczy kosmetyczne. Od
lat dyskutuje się też, jak zachęcić młode, wykształcone kobiety do rodzenia
dzieci - obecnie 40 proc. kobiet z wyższym wykształceniem jest bezdzietnych.
Brakuje miejsc w żłobkach i przedszkolach, które często zamykają już w
południe, pracodawcy wymagają elastyczności i mobilności, a po urlopie
wychowawczym trudno wrócić do zawodu. Rząd obiecuje wprawdzie miliardy na
opiekę nad dziećmi, ale minister finansów jakoś nie może wyasygnować tych
pieniędzy."




Temat: Wtopa...
Problem polega moim zdaniem m.in. na znacznych różnicach w filozofii podejścia
do budowy torów. Żeby zbytnio nie przynudzać powiem, że te angielskie są
znacznie krótsze, o czym wie chyba każdy kibic. Tory w Polsce są długie. Proszę
zobaczyć jak spisali się nasi reprezentanci z Tarnowa (nie uwzględniam z
oczywistych wzgledów T.G.), gdzie mamy najdłuższy w naszej lidze tor! Wprawdzie
pewnym usprawiedliwieniem może być młody wiek tarnowian, ale na naszych torach
jakoś im to nie przeszkadza.
Czyta się ostatnio o modernizacji naszych stadionów żużlowych. Mowa przede
wszystkim o Częstochowie, przebąkuje się o tym we Wrocławiu, a dzisiaj donosi o
tym lokalny dodatek do "Wyborczej" z Zielonej Góry:
miasta.gazeta.pl/zielonagora/1,35162,2209243.html
Wydaje się, że wszystko jest "cacy", ale zwróćcie proszę uwagę, że stadion ma
być "wielofunkcyjny", a wiadomo nie od dziś, że jeśli coś jest do wszystkiego,
to najczęściej jest do niczego! Właśnie na tym polega ból naszego żużla, że
polskie tory żużlowe to oplecione żużlową nawierzchnią boiska do piłki kopanej!
Wszyscy wiemy, że bogatych stać na to, aby ułożyć "jednodniowy" tor żużlowy
nawet w hali, albo ze stadionu lekkoatletycznego w parę godzin zrobić
piłkarski, układając murawę z segmentów przypominających wielkie doniczki. Czy
tak będzie u nas? Wątpię. Ale pominąwszy możliwości spytajmy o potrzeby. Czy w
Zielonej Górze potrzebny jest lepszy stadion piłkarski niż już istniejący? Czy
piłkarscy trzzecioligowcy z Wrocławia i Częstochowy muszą rozgrywać swoje mecze
na stadionie wielkości Maracany? Odpowiedź jest chyba oczywista. Moim zdaniem
wielofunkcyjność stadionu powinna polegać na wykorzystaniu jego korony. Nie
może być tak, że trybuny to usypany z ziemi wał, ktory udostępnia się ludzim
dwa razy w miesiącu. Wiem, że przykład wroclawskiego "olimpika" może wzbudzić
conajmniej uśmiech, ale to wbrew pozorom najfunkcjonalniejszy stadion w Polsce.
W jego koronie mieszczą się pomieszcenia dydaktyczne wrocławskiej AWF i inne
instytucje. Jakie, to inna sprawa, ja mówię o potencjalnych możliwościach
pozasportowego wykorzystania obiektu. Ma także rację prezes Dowhan, przewidując
możliwość organizacji imprez masowych dzięki sztucznemu oświetleniu, ale też
stadion w Zielonej Górze, położony w naturalnej niecce ma inne możliwości
rozwoju. Moim zdaniem największym utrapieniem są bardzo małe parkingi, podobnie
zresztą jak na "olimpiku". Reasumując wznoszę postulat: skróćmy tory! Zyska na
tym widowisko- bo najefektowniejsza jest jazda na łuku, bezpieczeństwo - bo
największe mprędkości zawodnicy uzyskują na prostych, umiejetności naszych
zawodników - bo w reszcie Europy tory są zdecydowanie krótsze!
Pozdrawiam!



Temat: Bez energii
Bez energii
„Nasz Dziennik” donosi, że w związku z naszymi zobowiązaniami wobec Unii
Europejskiej być może będziemy musieli importować energię pochodzącą ze
źródeł odnawialnych. A wszystko to pomimo tego, że możliwa do uzyskania w
Polsce energia elektryczna i cieplna ze źródeł odnawialnych stawia nas w
samej czołówce państw europejskich i 150 razy przewyższa roczne
zapotrzebowanie naszego kraju.
W negocjacjach z Unią Europejską zobowiązaliśmy się do zwiększenia produkcji
energii pochodzącej ze źródeł odnawialnych: obecnie stanowi ona nieco ponad
2,6 proc. całkowitej produkcji energii, tymczasem już w 2010 r. jej udział
będzie musiał wzrosnąć do 12 proc., a w 2070 r. - blisko 75 proc. Jeśli nie
uda nam się spełnić tych wymogów – a zdaniem ekspertów i przedsiębiorców
skupionych wokół Polskiego Towarzystwa Certyfikacji Energii, warunek ten jest
niemożliwy do spełnienia – będziemy musieli kupować energię odnawialną od
naszych sąsiadów.
Choć prawo energetyczne wymaga, by dystrybutorzy kupowali energię ze źródeł
odnawialnych (obecnie w wysokości 2,5 proc. wielkości zakupu), to jedynie 7
ze 180 skontrolowanych przez Urząd Regulacji Energetyki firm wywiązało się z
tego obowiązku. Co jest przyczyną upośledzenia rozwoju rynku odnawialnej i
przyjaznej środowisku energii, skoro natura dała Polsce tak korzystne warunki
do jej produkcji? Specjaliści wskazują na kilka czynników, z których
najważniejszy dotyczy przepisów: ponieważ są one zbyt rozbudowane
(przykładowo: aby uzyskać pozwolenie na budowę spółki bazującej na
odnawialnych źródłach energii, przedsiębiorca musi uzyskać zgodę wielu
instytucji, w tym m.in. kilku ministerstw), a także ulegają ciągłym zmianom,
wytwórcy nie chcą angażować się w produkcję zielonej energii, a odbiorcy w
kupno. Niestabilność prawa stwarza taką sytuację, w której obie strony
obawiają się podejmować długoterminowe inwestycje, m.in. dlatego, że
ogranicza to ich możliwości uzyskania kredytów bankowych.
Innym problemem jest fakt, że w naszym ustawodawstwie brak regulacji
chroniących odnawialne źródła energii, co prowadzi często do nieracjonalnego
ich wykorzystania, a przyszłości może nawet doprowadzić do zmniejszenia
zasobów! Przykładem jest gospodarowanie wodami geotermalnymi, z których
czerpanie energii powinno odbywać się w systemie zamkniętym - wody po
wypłynięciu na powierzchnię i oddaniu ciepła powinny być zawracane z powrotem
pod ziemię. Tymczasem, wykorzystane wody najzwyczajniej w świecie kierowane
są do lokalnych cieków – nie ma więc możliwości ponownego ich wykorzystania.
By rozwiązać te i inne problemy z energetyką odnawialną, z inicjatywy posłów
Ligi Polskich Rodzin oraz współpracującego z nimi ekspertów powstał poselski
projekt ustawy o racjonalnym wykorzystaniu odnawialnych zasobów energii.
Wedle projektu, dysponentem źródeł energii odnawialnej miałby przestać być
Minister Środowiska – tereny bogate w jej źródła dzierżawić miałyby gminy,
zachowując większość udziałów. Wedle wyliczeń autorów projektu dałoby to
gminom w sumie aż 100 mld zł, z którego sfinansowano by zaopatrzenie w
energię cieplną i elektryczną. Ponadto, jeszcze w 1999 r. parlament
zobowiązał Ministerstwo Gospodarki do przygotowania rządowego projektu ustawy
o zagospodarowaniu odnawialnych źródeł energii; termin był wyznaczony na
koniec grudnia 2000 r. Choć sprawa dotyczy spraw kluczowych dla polskiej
gospodarki, projekt poselski, o którym była mowa powyżej, od prawie półtora
roku jest na etapie drugiego czytania w podkomisji sejmowej, natomiast
projektu rządowego nie ma do dziś...




Temat: Bezrobotni w Częstochowie
Witam,

Pozdrawiam Pana, bo z tego co tutaj widze, to jednak Pan jest odoba najbardziej
kompetentna sposrod wszystkich kandydatow na Prezydenta naszego miasta.

Ja sam bylem czlonkiem PZPR przez wiecej niz 10 lat.

Teraz SLD za bardzo nie lubie, ale na arenie ogolnopolskiej nie widze innej
partii, na ktora mozna glosowac. Jest Platforma Obywatelska, ale po tym, jak
zachowala sie ostatnio w sprawie Borowskiego rozczarowalem sie bardzo -
zachowali sie jak przedstawiciele najstarszej profesji swiata.

Natomiast aktualna klika SLD w Czestochowie jest tak skorumpowana i slaba pod
wzgledem kompetencji, ze zrobilbym wszystko zeby oni nie wygrali w naszym
miescie.

W Panskim podejsciu do problemu bezrobocia widze wlasnie te niezbedne elementy,
o ktorych sam rowniez mysle. Dodalbym jeszcze fundusze europejskie.

Ja jako przedstawiciel Politechniki tez caly czas mysle o zatrudnieniu dla
naszych absolwentow - to wspaniali ludzie, nie ustepujacy absolwentom z innych
Uczelni, a czesto lepsi. Potrzebne sa jednak inwestycje, ich przyciaganie.
My natomiast musimy wychodzic z pomyslami - na Uczelni jest naprawde duzy
potencjal pod tym wzgledem.

Gość portalu: W.Grabałowski napisał(a):

> Tak naprawdę to problem zasiłkowy jest problemem prawnym,więc problemem
posłów
> i senatorów którzy tak to uregulowali i z tego co wiem nie mają zamiaru
> zmieniać.
> Bezrobocie i przeciwdziałanie mu to również i zadanie przeszłego prezydenta i
> to w bardzo szerokim zakresie.Tu potrzebne są konkretne działania,tworzenia
> sprzyjającego klimatu dla rozwoju przedsiębiorczości (całym kompleksem
działań)
> Bo to tylko nowe miejsca pracy dadzą możliwość zatrudnienia.Drugą sprawą jest
> ochrona miejsc pracy istniejących.Nie tylko wielkich zakładów jak Huta Cz-wa
> ale i wielu małych,borykających się z codziennymi problemami.To współpraca z
> bankami,tworzenie funduszy poręczeń kredytowych,to polityka podatków lokalnych
> i opłat (w tym czynszów).NOWE MIEJSCA PRACY - to one i tylko one daja
> możliwość wchłonięcia tak ogromnej rzeszy bezrobotnych.To ożywienie
budownictwa
>
> które jest miejscem pracy wielu ludzi.
> Nie ... ograniczanie możliwości zarobkowania emerytów i rencistów.Nie robią
Oni
>
> przecież tego dla przyjemności a z konieczności bo mają głodowe emerytury.
> Odrębnym poważnym problemem jest bezrobocie absolwentów szkół i średnich i
> wyższych.Tu trzeba kompleksu działań przedsiębiorców,uczelni i Prezydenta a
> także banków i instytucji wspierających przedsiębiorczość.Ja wiem jak to
zrobić
> .
> Fundusz poręczeń kredytowych tworzyliśmy w ubiegłym roku.W przyszłym roku
> będzie już działał
> Wyrazy szacunku i pozdrowienia
> Wojciech Grabałowski
> Niezależny kandydat na Prezydenta
> C z ę s t o c h o w y




Temat: zamaskowane komunisty?
zamaskowane komunisty?
Ginter Kokoschka - od ubiegłego lata szef naszego koła Mniejszości
Niemieckiej - przybiegł do farorza ze skargą na Wilibalda Kupkę, który
właśnie założył lokalne koło Mniejszości Śląskiej (Kupka złapał wiatr w
żagle po Narodowym Spisie Powszechnym i postanowił kuć żelazo, póki gorące).
Kokoschka oskarżył konkurencję o "prozelityzm", czyli przyciąganie
wszystkich, którzy dotąd byli "niemieckiego wyznania".

Wilibald nie musiał zbytnio się wysilać, gdyż niemal cała "niemiecka" armia
Gintera jednego dnia przeszła na drugą stronę i przywdziała "śląskie" barwy.
Szef mniejszości niemieckiej nagle został bez wojska - wytrwała przy nim
tylko stara Gudrun Nowina, wierna aż po grób. To akurat wszyscy rozumieli,
gdyż Gudrun platonicznie kochała się w swym szefie od dawna, jeszcze w
czasach, gdy oboje pracowali w Komitecie Miejskim PZPR. Ale wtedy tow.
Kokoszka i tow. Nowinowa dyskretnie nie wspominali o swym niemieckim
pochodzeniu, raczej powoływali się na dziadków powstańców i ojców,
którzy "zostali przymusowo wcieleni do Wehrmachtu", ale
potem "zdezerterowali i poszli do armii Andersa". Ginter dostał Krzyż
Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski, jaki należał mu się za 25 lat pracy w
kopalni, do których zaliczono mu sześć lat pracy w aparacie partyjnym.
Gudrun (kazała się wtedy tytułować "Gienia") musiała się zadowolić Złotą
Odznaką "Zasłużonemu w rozwoju województwa katowickiego". Na szczęście nad
wszelkie zaszczyty wystarczała jej słodka obecność szefa.

A Wilibald Kupka, jako miejscowy piekarz, był wtedy działaczem Stronnictwa
Demokratycznego - dziś już zapomnianej partii satelickiej, która u boku
PZPR "reprezentowała interesy śląskiego rzemiosła i drobnej wytwórczości".
Wprawdzie nigdy nie odżegnywał się naonczas od swojego śląskiego
pochodzenia, ale bynajmniej nie uważał się za mniejszość narodową. Wprost
przeciwnie: na wszystkich oficjałkach gorliwie wygłaszał wciąż te same
dyrdymały o "prastarych ziemiach piastowskich" i "pradawnej kulturze
polskiej na trwale zakorzenionej w naszych sercach" oraz uznawał się za
potomka w prostej linii "najwytrwalszych bojowników o polskość tej ziemi".

Farorz nie chciał w tym sporze odgrywać roli mądrego Salomona i rozstrzygać,
komu należą się te 22 dusze, które dotąd pod wodzą Kokoschki zasilały
szeregi mniejszości niemieckiej, a teraz jak jeden mąż nawróciły się na
śląskość i przeszły pod skrzydła Kupki. Tym bardziej iż do ich przywództwa
aspirował jeszcze w porywach Werner Grzib, ambitny radny i działacz Związku
Górnośląskiego, do 1989 r. społeczny inspektor ruchu drogowego ORMO, który
całe lata dumnie woził w swoim trabancie imponujący lizak milicyjny
zatknięty w prawym dolnym rogu przedniej szyby, widomy znak przyznanej mu
władzy.

- I cóż ja mam zrobić, drogi Teosiu? Podzielić tę grupę i rozdać każdemu po
kawałku? Przecież i tak wiemy, że chodzi tu wyłącznie o autobus do Reichu,
który dwa razy do roku fundował swoim wyznawcom Ginter Kokoschka na koszt
niemieckiego podatnika. Odkąd rząd niemiecki ograniczył dotacje dla
mniejszości, Gudrun Nowina kazała wszystkim zrzucać się na autobus po 200 zł
i wyjazdy "do krainy przodków" umarły. A Wilibald Kupka załatwił sponsora i
rozwiązał problem. I byłby zwycięzcą w tej grze, ale Werner Grzib dobrze
wypadł z tym festynem z darmowymi krupniokami i artystą Józefem Polokiem na
koszt gminy. Gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta. Przecież nikt u nas
nie był przeciw demokracji.




Temat: Wreszcie trochę USA w Polsce!!!
Wreszcie trochę USA w Polsce!!!
Tacy ludzie powinni rządzić Polską.

Fragment:
Wacław Jopek pieniędzmi i materiałami wspiera nie tylko centrum
duszpasterskie na Jeziorem Lednickim, ale też budowane centrum pielgrzymkowe
na tzw. górce przeprośnej w okolicach Częstochowy. To miejsce znają wszyscy
pielgrzymujący pieszo z Warszawy na Jasną Górę. Na razie buduje się kościół,
ale w planach jest duże zaplecze dla pielgrzymów. Jopek zaangażował się także
w budowę domu samotnej matki we Władysławowie, którego powstanie jest
odpowiedzią księży ze Zgromadzenia Misjonarzy Świętej Rodziny na
ubiegłoroczną wizytę holenderskiego statku aborcyjnego. W archidiecezji
łódzkiej Wacław Jopek wspierał i finansowo, i rzeczowo rozwój szkolnictwa
salezjańskiego. W jednym z jego zakładów, w Radziejowicach, na prośbę
pracowników halę fabryczną przerobił na kaplicę. W tej samej miejscowości
pomagał proboszczowi parafii zbudować sieć przydrożnych kapliczek.

Wacław Jopek znany jest jeszcze z jednej formy działania, którą można by
nazwać solidarnością w biznesie: najpierw robimy interes ze swoimi, dajemy
zarobić i rozwijać się swoim. Daje więc reklamy w pierwszym rzędzie w mediach
katolickich - prasie i stacjach radiowych.

Tego typu osób jest wielu wśród nieco mniejszych biznesmenów, znanych w
lokalnych społecznościach ze wspierania celów religijnych. Jednym z nich jest
właściciel Solbetu z Solca Kujawskiego, dużej firmy produkującej materiały
budowlane, który tak dalece chce pozostać anonimowy, że tym, którym pomaga
zakazał o tym rozmawiać z gazetą. A wiadomo, że znacząco wspiera budowę
podstawowej szkoły katolickiej w Bydgoszczy, pomagał powstaniu sanktuarium
maryjnego w Ostrowąsie pod Aleksandrowem Kujawskim, budowę kościołów w
okolicy, współfinansował wizytę papieską w Bydgoszczy w 1999 roku. I nie są
to jego wszystkie działania. Przy czym wiadomo, że sam nie liczy na żadne
podziękowania i prowadzi skromny tryb życia.

Warunkiem rozmowy ze współwłaścicielem innej dużej firmy, która powstała
kilkanaście lat temu "od zera", było to, iż nie ujawnię ani nazwiska, ani
nawet branży firmy. Jej właściciele w ubiegłym roku wpłacili na konto Caritas
160 tysięcy złotych, w tym roku już 50 tysięcy. I nie jest to jedyna
organizacja, którą wspierają.

- To oczywiste, że się dzielimy, dlatego, że mamy - mówi przedsiębiorca. -
Bóg nad nami czuwa, pomaga, ale też pokazuje: nie bądź pyszny, bądź pokorny.

Rozgłos może nieść za sobą nie tylko problemy takie, jakich doświadczył Roman
Kluska. Wiąże się także z innymi niedogodnościami. Chodzi o lawinę próśb o
pomoc, której nie można sprostać.

www.rzeczpospolita.pl/gazeta/wydanie_040712/publicystyka/publicystyka_a_1.html




Temat: Nietolerancja
rpj4 napisał:

> 5. Zniknięcie UE doprowadziłoby - z jednej strony - na pewno na zakończenie
> wydatków na jej finansowanie, z drugiej jednak - do natychmiastowego
> zablokowania obrotu gospodarczego, w najlepszym razie do znacznego jego
> ograniczenia między byłymi państwami członkowskimi. I tak utrata korzyści z
> przewag kosztów komparatywnych była by chyba kosztowniejsza, niż finansowanie
> UE.

Drogi RPJ,
Jezeli dojdzie do znikniecia, to nie bedzie to wina samego projektu, a tylko
jego wykonawcow. Podobnie jak to bylo z realnym socjalizmem.
Podstawa powinien byc projekt oparty na wiezi ekonomicznej (EOG). Bylaby wtedy
szansa na podregulowanie wlasnych gospodarek, polityki socjalnej, lepszego
partnerstwa. NATO wystarczyloby calkowicie jako plaszczyzna polityczna.
To mogloby byc podstawa rzeczywiscie trwalej Unii;

> 7. Czy UE ma sens - ja uważam, że ma, mimo wszytkich problemów:
> - światopoglądowo jest podzielona, bo i podzielone są państwa członkowskie,

Jak negatywnie na sprawnosc panstwa dzialaja zatwardziale kontrowersje
swiatopogladowe to znamy ze swojego (belgijskiego) podworka. Paraliz. Socjalizm
walonski zabija szanse na rozwoj ekonomiczny, co doprowadza Flandrie do pasji.
Ale co z tego. Niczego nie mozna zmienic, az trzasnie.
Podobnie jest z parlamentem UE, ktory sluzy tylko jako pole walki politycznej.
Dla mnie moga go jutro rozwiazac, takze wszystkie pokrewne konstelacje.

> - zbiurokratyzowana - to jest trochę niejednoznaczne - bowiem są sfery
> działalności UE faktycznie działające nakazowo-rozdzielczo, ale np. te DG,
> które zajmują się rynkiem wewnętrznym, czy konkurencją służą znoszeniu, a nie
> mnożeniu utrudnień. A jak pisałem co do CAPa - też decyzja polityczna państw
> członkowskich, i go nie będzie.

Nie chce usprawiedliwiac Francji i Niemiec, bo to one wlasnie sa odpowiedzialne
za obecny stan Unii. W najmniejszym stopniu GB i nowe kraje.

Zgodzilbym sie na unijne regulacje, jezeli istotnie upraszczalyby one zycie.
Niestety tak mysla tylko ich autorzy. Kyoto wprowadzilo zamieszanie w i tak juz
oslabionym przemysle. Probuje sie to teraz obchodzic (etycznie, srodowiskowo i
finansowo nie do przyjecia) "kupowaniem" swiezego powietrza w Afryce.

Wprowdzanie uniwersalnych norm produkcyjnych w imie interesow klienta, de facto
nieszczacych lokalne produkty. Takie przyklady mozna mnozyc.
Zastanawiam sie, ile lat zastoju gospodarczego potrzeba do rozjasnienia umyslow
w Unii. Kilka takich lat mamy juz za soba, bez rezultatu. Socjalizm sie rozwija.

> Szanowni Państwo - przecież głosujemy w wyborach tak narodowych, jak i
> europejskich - wybierzmy przeto polityków z wizją UE, taką
> jaką chcemy. To jak działa UE tak naprawdę jednak zależy od nas.

Widac wybieramy politykow na jakich zaslugujemy :(




Temat: OECD: Pogoda dla bogaczy
...
> Nastepne szalbierstwo to zachwyt nad amerykanska gospodarka i powiecmy 5.2%
> bezrobocie...kolejna zabawa statystyczna bo okazuje sie, ze aktywnych
zawodowo
> jest w superpreznej ameryce mniej niz powiecmy w wiekszosci krajow lewackiej
> Europki...inaczej mowiac bezrobocie moze byc mniejsze nie dlatego bo wiecej
> ludzi pracuje...wystarczy jak jest mniej zarejestrowanych jako szukajacych
> prace. . .

W praktyce sytuacja zatrudnienia, jezeli cokolwiek, to jest zawsze znacznie
lepsza w USA niz wskazuja na to statystyki. Sklada sie na to wiele czynnikow
ale najwiekszy wplyw to latwa mozliwosc (w porownaniu z reszta swiata)
zatrudnienia sie legalnie lub nie (czyli tego ujetego w statystykach i tego
poza statystykami).

Po pierwsze miliony tymczasowych pracownikow z calego swiata pracuje w USA
legalnie ale wielokrotnie wiecej pracownikow pracuje nielegalnie czyli nie
widnieja oni w oficjalnych statystykach. I przez nielegalnych pracownikow
zdominowane sa czesto cale galezie gospodarki USA takie jak wirtualnie 100%
ludzkiej sily roboczej na farmach, w obrobce miesa i podobnych. Jezeli
odwiedzasz USA to napewno natychmiast zauwazysz ze kazdy hotel, motel etc. jest
obslugiwany w 100% przez pracownikow z innych krajow (w wiekszosci tez
nielegalnych).

Jest tak w wielu innych dziedzinach i prawdziwym problemem dla przedsiebiorcow
w USA zawsze jest problem braku rak do pracy. Ekonomia USA zawsze wymaga
znacznie wiecej rak do pracy niz jest dostepnych lokalnie w USA wiec dlatego
zawsze konieczny jest doplyw sily roboczej z innych krajow.

Nastepny segment ludzi zatrudnionych z ominieciem statystyk to ludzie zajmujacy
sie wlasnym drobnym biznesem czyli ci samozatrudnieni. Obojetnie czy jestes
konsultantem, reprezentantem jakiejs firmy czy po prostu zajmujesz sie
sprzedaza czegokolwiek na eBay to w praktyce w duzej mierze tylko drobna czesc
tego obrotu jest uwzgledniana w statystykach. Wystarczy spojrzec na eBay gdzie
wielu obraca setkami tysiecy czy milionami dolarow rocznie zatrudniajac rodziny
i przyjaciol w podobnie niewidniejacych w statystykach zajeciach gdzie w
praktyce w wiekszosci wypadkow mozesz tego rodzaju "zatrudnienie" zaliczyc do
hobby i czesto obejsc wiekszosc legalnych wymagan czyli nadal nie bedziesz
widniec w statystykach.

Co widac w statystykach w USA to stosunkowo maly (w porownaniu np. z krajami
Europy) wzrost bezrobocia w czasie recesji (np. z 4.5% do 6%) i pozniej
stosunko niski spadek bezrobocia w okresie gwaltownego rozwoju gospodarki tak
jak np. w tej chwili. Tutaj w praktyce znowu w gre wchodzi to "zatrudnienie"
nie uwzgledniane w statystykach. Normalnie kiedy nadchodzi recesja to dla
przykladu po prostu masowo zwalnia sie pracownikow tymczasowych z innych
krajow. W wypadku nielegalnych pracownikow to czy oni traca czy zyskuja prace
nie widnieje w statystykach ale w wypadku legalnych pracownikow obojetnie czy
sa to programisci z Indii czy sprzataczki w hotelach to wystarczy ze kilkaset
tysiecy takich pracownikow wyjedzie spowrotem do swoich krajow i natychmiast
nie widnieja oni w zadnych statystykach.

W latach recesji w 2001 czy w 2002 miliony leganych procownikow tymczasowych z
innych krajow tylko wylacznie z branzy komputerowej zostalo pozbawionych
lukratywnych prac ale poniewaz wiekszsc z nich w takiej sytuacji bierze
pieniadze i przenosi sie spowrotem do swoich krajow to pomimo ze spadla
gwaltownie ilosc miejsc pracy w tej branzy to nie odzwierciedla sie to na
bezrobociu w USA proporcjonalnie tyle samo. Jezeli zwalniano by proporcjonalnie
tyle samo lokalnych pracownikow w USA to kazdy z nich niestety nie ma takiej
samej latwej mozliwosci odlotu do innego kraju gdzie mozna zyc za 1/10 zarobkow
i kazdy z nich natychmiast zostaje uwzgledniony w statystykach bezrobocia.



Temat: IZRAEL ZWYCIEZY!!!!!!!!
Podyskutujmy serio
Obecna populacja Żydów w świecie jest niewielka. Po wiekach asymilacji,
lokalnych i powszechnych holocaustów, upartego trwania i odradzania się,
ucieczek i przesiedleń, dziś jest ich 13 - 14 milionów - a więc niewiele więcej
niż w czasach rzymskich (a ludność globu powiększyła się w tym czasie ponad 10 -
krotnie). Jest to jednak społeczeństwo jakościowo inne niż wtedy - miejsce
ciemnych rolników, pasterzy, wyrobników miejskich zajęli inteligenci i
intelektualiści, uczeni, specjaliści zawodów wolnych, bankierzy, inżynierowie,
menadżerowie. Z tego względu rola Żydów w świecie jest dziś nieporównanie
większa niż ongiś. Dziś, podobnie jak przed powstaniem Bar - Kochby tylko około
1/3 Izraelitów bytuje we własnym państwie a reszta w diasporze (dziś
skoncentrowanej głównie w USA). Państwo Izrael, wywalczone mieczem, jak Kanaan
za czasów Jozuego, bytuje w otoczeniu trwale wrogim. Arabowie nieprędko
zapomną, że Żydzi, po wiekach pokojowego i, w porównaniu z sytuacją w świecie
chrześcijańskim, sielskiego egzystowania w krajach islamskich, wyzuli ich
palestyńskich braci z ziemi na której ci mieszkali dłużej niż Żydzi.
Specyficzny splot uwarunkowań sprawił, że syjonistyczne odrodzenie państwa
żydowskiego zbiegło się (i stało istotnym impulsem) z odrodzeniem Islamu i
rozwoju aspiracji narodowych Arabów. A także przekształciło Palestyńczyków z
małego, peryferyjnego ludu o słabo wykształconej tożsamości, w najbardziej
prężny i wykształcony naród arabski - żyjący głównie w diasporze (!!). Te
wszystkie uwarunkowania stawiają przed narodem żydowskim trudne zadanie i
problemy. - Dotychczas Izrael trwa i umacnia się dzięki talentom, uporowi i
umiejętnościom swych obywateli (jest to najwyżej wykształcony naród świata).
Ale nie przetrwałby on bez olbrzymiej pomocy materialnej i moralnej ze strony
potężnej diaspory i bez ochronnego parasola mocarstw zachodnich, głównie USA,
które do dziś nie mogą się otrząsnąć (o co troskliwie dbają filosemickie
ośrodki i media) z ciężaru zbrodni holocaustu, za który odpowiedzialność
ponoszą nie tylko Niemcy hitlerowskie. - Ale ani te wszystkie atuty ani
posiadanie najwcześniejszego uzbrojenia, nie dają Izraelowi gwarancji
bezpiecznego bytu w przyszłości. Warunkiem przetrwania tego państwa w otoczeniu
krzepnących i potężniejących państw arabskich jest pojednanie z Arabami,
przekształcenie Izraela w normalne państwo i naród nie mający żadnych cech
złowrogiego dla tego narodu i dla jego sąsiadów piętna "narodu wybranego".

www.sierpc.com.pl/czytelnia/burakowski/czy_kres_wedrowki_narodu_wybranego.html




Temat: Fan Club Nu, Dany33
Gość portalu: dana33 napisał(a):

> czesc IV
> to jest jeden z problemow tutejszych: nie wiesz kto jest
> porzadnym czlowiekiem, a kto nie.

I to uznałbym za znak rozpadu odwiecznej miejscowej arabsko-żydowskiej kultury. Biorąc pod uwagę rozwój sytuacji w innych krajach regionu mogę jedynie stwierdzić, że trzeba się było solidnie napracować, żeby do tego doprowadzić. Bo stare więzi nie pękają tak szybko.

ale fakt jest, ze od
> chwili rozpoczecia intifady ja sie nie zblizylam ani do
> starego miasta w jerozolimie, ani do arabskiej czesci
> jerozolimy, ani nie jezdze wiecej po zakupy do
> betlehem?natomiast ulice jerozolimy zachodniej, jej
> galerie sa pelne klientow arabskich?to tez cos ci mowi?
> oczywiscie, ze nie musisz wierzyc w to co pisza gazety
> israelskie, ale jesli spedziles w oriencie pare lat, to
> musiales slyszec o zwyczaju arabskim mordowania wlasnej
> matki/zony/corki w obronie tzw. honoru rodziny, ktory
> zostaje zbeszczeszczony chociazby przez spacer z
> mezczyzna.

O sankcjach spadających w takim wypadku na kobietę i jej rodzinę (jeśli rzecz się wyda), o środkach zapobiegania takim zdarzeniom - tak, słyszałem.

Jeśli idzie o mordowanie takich kobiet, to chyba są to jednak przypadki rzadkie, raczej uzywa się instytucji natychmiastowego rozwodu; do przegięć dochodzi tam, gdzie w grę wchodzi możliwość utraty lokalnej pozycji przez daną rodzinę, choćby ze wzgledów ekonomicznych czy politycznych. To wówczas następuje odwołanie się do podstawowych wartości i - wymuszona przez okolicznosci - demonstracja absolutnego przywiązania do honoru, choćby za każdą cenę. Ale to nie jest bynajmniej powszechna reguła.

Sądzi się m. in., że podobny był kontekst samospalania się wdów w Indiach. Czytałem o tym ciekawy esej.

tak ze gwalt zostawia taka nieszczesna bez
> zadnych szans na przezycie w kazdym wypadku. a jak
> jeszcze zrobia jej odpowiednie pranie mozgu, ze
> ?przynajmniej? rodzina dostanie pieniadze?

Nadal tę historię o gwałconych samobójczyniach-Palestynkach uważam za dziennikarski produkt.

Raczej (i to jest prostsze wyjaśnienie) bardziej prawdopodobne wydaje mi się dobrowolne przyjęcie przez tych młodych ludzi roli ofiary - dla dobra przyszłych pokoleń. Zapewne przyjęciu tej roli towarzyszy perswazja ideologiczna (którą Ty nazywasz praniem mózgu). Nie ma powodu, by Szwajcarzy mogli odwoływać się do mitu dobrowolnego męczeństwa Winkelrieda, a Palestyńczycy nie mogli odwoływać się do podobnego w swej strukturze mitu męczennika za wiarę.

> nu! nikt nie
> wyzuwa palestynczykow a czlowieczenstwa, te grupy
> terrorystyczne robia to sami, a poniewaz (znow) nie wiesz
> kto do nich nalezy a kto nie, to? oh, jak sie mylisz, byly swietne mury w obozach zaglady,
> ktorych nikt nie mogl przeskoczyc.

Byli tacy, co przeskakiwali. I ten mur, który budujecie też będzie przeskakiwany. To nie jest żadne wyjście.

> A wg ciebie, to co mamy zrobic? Jak mamy sie od nich
> oddzielic, jesli nie mozemy razem zyc?
> Oni powini miec wlasny kraj i GRANICE, a my prawo dac im
> wize wjazdowa lub nie. w oslo i camp david dostali
> fantastyczna szanse na stworzenie wlasnego panstwa,
> dlaczego tego nie zrobili? Dlaczego zajeli sie zbrojna
> walka przeciw israelowi zamiast budowac szkoly, szpitale
> i drogi? Nawet nie musieliby korzystac z israela i jego
> miejsc pracy, bo sami mieliby prace we wlasnym kraju?

> widzisz, ja nie chce przekonac nikogo, ze ja i tylko ja
> mam racje.

Tu nie chodzi o przekonywanie, tu raczej chodzi o to, że powstała sytuacja, w której żadne z możliwych rozwiązań nie jest w stanie zapobiec utracie twarzy któregoś z uczestników tego klinczu. W tym układzie nikt już nie ma racji.

> ja bym chciala tylko troche sprawiedliwosci:
> jesli mowisz o deir yassin, to powiedz tez o zamordowaniu
> konwoju lekarzy i pielegniarek szpitala hadassy, jesli
> mowisz o braku sadow dla zydow, ktorzy mordowali arabow,
> to wspomnij tez lincz w ramalli i gdzie ich sady. nie
> chce tu licytacji, bo kazda strona robi bledy i kazda
> matka placze, wszystko jedno czy arabska czy zydowska,
> ale chce, zeby kazdy myslacy czlowiek zanim otworzy usta
> to krytyki najpierw pomysli, ze on tu nie mieszka i nie
> wie naprawde co sie tu dzieje i ze kazdy medal ma dwie
> strony. to wszystko.

Być moze należałoby zacząć wszystko od początku? Przyjrzeć się najboleśniejszym i najdawniejszym ranom po obu stronach? Zacząć od ich leczenia?

To mogłoby przybrać formę aktów symbolicznych. Tyle, że ktoś powinien coś takiego zrobić jako pierwszy.

Co zrobić? Jaki akt? Nie wiem. Tak, jak w tytule tego wątku: "Ale widzisz Dano - ja nie wiem..."

> nu, powiedzialam ci juz, ze mam gadane...

Ale wydaje mi się, że jednak Ciebie przebiłem.

Trafiła kosa na kamień.

Pozdrawiam,

i - oby nie bylo wojny z Irakiem

=




Temat: Drugi raport Bliksa w ONZ
Gość portalu: kecaw napisał(a):

Ogólny bełkot.

> Tylko wojna jest jedyną alternatywą na to co dzieje się z
> Irakiem.

Zauwaz "mistrzu logiki", że pojęcie "alternatywa" oznacza, że 2
możliwości. Obawiam się jednak - a dajesz na to przykłady w
dalszej swojej wypowiedzi - że stosujesz tzw. logike amerykańską
(takie coś jak demokracja ludowa), która dosyć odbiega od
ogólnie przyjętych w nauce kryteriów.

> Jeśli ma nastąpić zdecydowanie przeciwdziałanie
> terroryzmowi państwowemu ,ktory na skutek upowszechnienia się
> broni A B C zagrozi za kilkanaście lat światu.To dzisiejsze
> mocno kontrowersyjne działania mają sens.Odpowiedzialna
polityka
> oznacza działania przeciwdziałające tym zagrozeniom.Jestem
> zdumiony ,iż wielu nie widzi tego o czym informuje nas 11.09.
> Dzisiejszy globalizujący się swiat wymaga adekwatnych do tego
> działań .Jak można oczekiwać ,iż Ameryka myśleć i działać
będzie
> tak zaściankowo jak Europa.Interesy europejskie mają wymiar
> coraz bardziej lokalny połączony ściśle z mała naszą
> odpowiedzialnością.

Cóż z ekonomią jesteś też niespecjalnie zaznajomiony. O ile
wiem, to własnie ekonomia europejska jest "światowa". Inaczej
byśmy sobie nieporadzili. USA żyją swoim własnym ekonomicznym
życiem, upraszcając (może zrozumiesz): im więcej John zeżre, tym
lepiej bedzie dla Ameryki.
Tak, USA mają kilka wielkich "globalnych" koncernów ale to nie
one "ciagną: gospodarkę.

>Ekonomiczne znaczenie poszczegolnych państw
> tez nie predestynuje je do działań globalnych. Na obecnym
Etapie
> kraje europejskie są w sytuacji II Rzeszy po 1871 roku .Zajęte
> konsumpcją jednoczenia się .Ta sytuacja związana z tym
procesem
> zajmie a właściwie zajmuje tak cenny czas.

Niestety nie jest tak dobrze jak myślisz. Niczego właściwie
jeszcze nie konsumujemy. Proces jednoczenia cały czas trwa.
Oczywiście jest lepiej niż przed zjednoczeniem ale droga do
radosnej konsumpcji efektu jeszcze odlegla.

>Nawet więcej jak
> ukazuje to niedawny przykład Bośni pozwala tolerować brak
> działania .Jedyna zdolna do działania siła to Ameryka tylko
ona
> jest niestety jedynym efektywna. Myślę iz z centra procesów
> globalizacji zdecydowanie lepiej widać i słychać jakie
istnieją
> zagrozenia.

Chyba nie chcesz powiedzieć, że centrum globalizacji jest w
stolicy USA... NY - tak ale co to ma wspólnego z Bushem? Równie
dobrze jak NY można podać Szwajcarie...

> Na podstawie intensywnego rozwoju nauki mozna a nawet
> trzeba postawić tezę ,iz terrorystyczne pąństwa zaraz
dysponować
> będą ową bronią A B C .Przyjmując ową tezę za nieuchronny fakt
> nalezy zadać pytanie co czynić w takiej sytuacji .A coś czynić
> trzeba i ktoś to trzeba musi zrealizować a tym kimś jest
> Ameryka .

Ponieważ uważasz, że już niedługo wszyscy bedą mieli broń ABC
(tutaj można polemizować,od dawna każdy polski jak i zapewne
iracki uniwersytet umiałby teoretycznie wyprodukować "atoma", a
jednak Irak chyba nie ma broni A...problem nie leży w wiedzy
lecz nakladach i ogromie przedsięwzięcia), to rozumiem, ze
Ameryka profilaktycznie obali wszystkie rządy Świata.

>Europejczycy mogą ograniczyć się do asystowania bowiem
> z uwagi na przesłanki o ktorych pisałem nie są w stanie przez
> najbizsze lata działć .Jedyna kwestią bedzie nasze utyskiwanie
i
> pouczanie co i jak mają robić inni Taka rola jest tez
konieczna
> ale pamiętać trzeba ze jest to rola ststysty ze wszystkimi
tego
> konsekwencjami.Do tej roli dzięki Bogu nadajemy się
> wyśmiwenicie .Konstatować i nie ponosić odpowiedzialności jest
> wygodnie.Działać juz nie .

No, zagalopowałeś sie i nie Wiesz gdzie jesteś. Bełkot.

> Kolejnym wyzwaniem po Iraku ma być
> Korea po niej Palestyna i Izrael jest jeszcze paląca kwestia
> rosyjskiej brudnej wojny w Czeczenii ale to nastąpi po
> kolei .Więc czy wojna teraz ograniczona czy kataklizm za lat
> kilkanaście .Wybor ten nalezy nie do ciebie Europo ale do
ciebie
> Ameryko.

No tak. Mam nadzieję, że ograniczysz głupotę na Ziemi, zabijając
sie w rozpaczy, że Ameryka nie zaatakowała Rosji walcząc o
wolność ludów kaukaskich.

Mimo wszystko: Pozdrowienia Waldusiu.




Temat: A Niemcy coraz głupsi...
Ostrzeżenie demografów: Niemcy pustoszeją
Anna Rubinowicz-Gründler, Berlin 04-05-2004, ostatnia aktualizacja 04-05-2004
18:09

Niemcy starzeją się i wyludniają w zastraszającym tempie, i to nie tylko na
słabo uprzemysłowionym wschodzie, ale także w wielu regionach zachodnich. Brak
dzieci oznacza na dłuższą metę koniec gospodarczej prosperity i
dobrobytuWyludnione i starzejące się Niemcy to problem nie tylko dla Berlina,
lecz także dla całej UE. Obciążone wydatkami socjalnymi na emerytury Niemcy z
lokomotywy europejskiej gospodarki staną się kulą u nogi.

Puste bloki i świeżo wyremontowane kamienice w miastach, których burmistrzowie
kombinują, jak by tu osiedlić w nich... Polaków, opuszczone wioski - to
codzienność w b. NRD, którą od zjednoczenia opuściło milion mieszkańców.
Przenoszą się na zachód w poszukiwaniu pracy, a w rodzinnych stronach zostają
starzy rodzice albo osoby mało energiczne i słabo wykształcone, w większości
mężczyźni.

"Tam, gdzie brakuje pracy, gdzie sypią się śródmieścia, gdzie restauracje stoją
puste i gdzie zamyka się teatry i baseny, nie sprowadzą się młode rodziny. Tam,
gdzie spada poziom wykształcenia, nie ulokuje się żadne większe, nowoczesne
przedsiębiorstwo. To oznacza spadek wpływów z podatków dla tych gmin i
konieczność dalszych cięć - tu trzeba zamknąć bibliotekę, tam podnieść podatki
lokalne. I tak szanse na zwerbowanie nowych mieszkańców jeszcze bardziej
spadają" - piszą eksperci berlińskiego Instytutu Światowej Ludności i Rozwoju
Globalnego w opracowaniu "Niemcy 2020".

Obecnie na przeciętną Niemkę przypada średnio tylko 1,37 dziecka, podczas gdy
do odtworzenia populacji potrzebny jest wskaźnik 2,1. Bezdzietność stała się
zjawiskiem kulturowym. Jedna trzecia kobiet urodzonych w 1965 r. nigdy nie
urodzi dziecka.

Z wyliczeń demograficznych wynika, że gdyby do Niemiec nie napływali
cudzoziemcy, w 2050 r. z 82 mln mieszkańców zostałoby zaledwie 50 mln. Jeśli
zaś rocznie w Niemczech będzie się osiedlać 200 tys. imigrantów (tak jak od lat
się dzieje), to liczba ludności spadnie do 70 mln.

Jak będzie w praktyce? Berlińscy naukowcy przebadali wszystkich 440 niemieckich
powiatów pod kątem 22 czynników demograficznych, gospodarczych i społecznych:
od liczby dzieci, przez siłę nabywczą mieszkańców, bezrobocie, strukturę
wiekową, odsetek i stopień integracji imigrantów, poziom wykształcenia
mieszkańców, aż po nasycenie przedszkolami i warunki mieszkaniowe.

Najlepsze perspektywy na przyszłość mają dwa południowe regiony - Badenia-
Wirtembergia i Bawaria: mają najmłodsze, najlepiej wykształcone społeczeństwo,
największą siłę nabywczą i najlepsze wyniki gospodarcze. Jednak i tu rodzi się
za mało dzieci, a sytuacja nie pogorszy się tylko dlatego, że napływają tu nowi
mieszkańcy z regionów Niemiec pogrążonych w kryzysie.

Najgorzej jest i będzie w b. NRD, a także w Berlinie i innych wielkich
miastach - Hamburgu i Bremie oraz w Kraju Saary. W 2020 r. pustkami będą
świecić całe środkowe Niemcy, od Saksonii i Turyngii aż po Zagłębie Ruhry - te
regiony stracą nawet 15 proc. mieszkańców!

Opublikowany kilka dni temu berliński raport jest najgłośniejszym sygnałem
alarmowym od lat. Wprawdzie Niemcy od dawna dyskutują o kryzysie
demograficznym, który prowadzi do przeciążenia systemu emerytalnego i kas
chorych, ale do tej pory podejmowali reformy w gruncie rzeczy kosmetyczne. Od
lat dyskutuje się też, jak zachęcić młode, wykształcone kobiety do rodzenia
dzieci - obecnie 40 proc. kobiet z wyższym wykształceniem jest bezdzietnych.
Brakuje miejsc w żłobkach i przedszkolach, które często zamykają już w
południe, pracodawcy wymagają elastyczności i mobilności, a po urlopie
wychowawczym trudno wrócić do zawodu. Rząd obiecuje wprawdzie miliardy na
opiekę nad dziećmi, ale minister finansów jakoś nie może wyasygnować tych
pieniędzy.
bi.gazeta.pl/im/2055/m2055998.jpg
bi.gazeta.pl/im/2055/m2055997.jpg
serwisy.gazeta.pl/swiat/1,34174,2055219.html
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • chadowy.opx.pl



  • Strona 3 z 4 • Wyszukiwarka znalazła 106 wypowiedzi • 1, 2, 3, 4