Czytasz wypowiedzi wyszukane dla słów: Problemy reformy oświaty





Temat: Pytanie
O propagandzie sukcesu i klęski
Niewiele mam do dodania do Twego tekstu, tym bardziej do polemizowania (choć
trochę się jednak znajdzie. ;) )

Takim "niepolemicznym dodatkiem" może być mój stosunek do "Wprost". Nie czytam
go od dawna, a jeśli gdzieś dorywczo, to z zerowym zaufaniem. Oni OD DAWNA (od
początku? Kiedyś jeszcze Urban sugerował jakieś agenturalne powiązania Króla i
kogoś z jego zaufanych) piszą "pod tezę". Niekoniecznie nawet wynikającą z
politycznych antypatii. Kiedyś - parę już lat temu - był tam np. artykuł o
najlepszych polskich managerach. Jak oceniali kto nimi jest? Prosto, wręcz
prymitywnie: miarą była WARTOŚĆ BEZWZGLĘDNA wyniku podziału zysku tegorocznego
przez ubiegłoroczny. Czyli: jeśli ktoś w swej firmie miał np. 1 zł zysku (albo
straty - bez różnicy!) przed rokiem, a w roku ocenianym 10 zł - był lepszy od
tego, który miał miliard zysku (albo straty!), a teraz ma dwa zysku. ŻADNYCH
odniesień do wielkości obrotu firmy, wartości majątku, liczby załogi...totalny
bezsens. Ten artykuł, gdzie redakcja obnaża swą miałkość, więcej mi powiedział
o rzeczywistej wartości tego pisma, niż dziesiątki podejrzeń (w większości na
pewno uzasadnionych) o nieobiektywność polityczną.

Natomiast co do mojego stosunku do podanych przez Ciebie liczb. Nie neguję
LICZB. Uważam jednak za dyskusyjną ich wartość jako miernika odzyskiwanego
zaufania.
Bardzo duży procent wyborców SLD głosował PRZECIW. Przeciw temu obrazowi rządu
i stylu rządzenia Polską, jaki pokazał AWS: niekompetencja, korupcja, stołki z
klucza, TKM i republika kolesiów... Po czym, już po krótkim czasie rządów
Millera, obraz był taki sam. Tego rozczarowania nie zniwelują rosnące wskaźniki
- tym bardziej, że nawet WIDOCZNY wzrost (a kto zaręczy że BĘDZIE widoczny dla
nie-ekonomistów?) nie spowoduje ROZWIĄZANIA konfliktów i problemów. Przykład:
spadek bezrobocia - powiedzmy, że o 100 tys. - nie będzie przecież oznaczał
LIKWIDACJI problemu, lecz ZŁAGODZENIE go. Odczuje to KILKA procent dotkniętych
tym nieszczęściem...
W sumie: POPRAWA notowań - zapewne tak, ale POWRÓT do notowań z roku 2001 - na
pewno nie.
Kolejny problem, o którym piszesz: niepopularne decyzje.
JAKIE decyzje niepopularne a konieczne zostały podjęte? Likwidacja Kas
Chorych?? Załóżmy, że tak, tylko - czy lekarstwo zaproponowane przez obecny
rząd jest lepsze od choroby resortu za Buzka? A co np.z kopalniami? Z oświatą?
Z reformą finansów? (Pomijając "królika z kapelusza", jakim był pomysł Millera
dotyczący dyskusji nad podatkiem liniowym.)
Owszem: podjęto parę decyzji szybkich, kontrowersyjnych, ale...kontrowersyjnych
pod względem SKUTKÓW, natomiast "pod publiczkę". Zaliczam tu np. bezpośrednie
wybory prezydentów miast.Skutek: tylu "kohabitacji", do których NIE dorośliśmy,
nigdy chyba nie było!
I im bliżej wyborów i im niższe bieżące notowania rządu - tym mniejsze szanse,
że decyzje KONIECZNE a niepopularne, zostaną podjęte.

A to wszystko przekładać się będzie na ogląd LEWICY jako FORMACJI, nie tylko
SLD jako partii rządzącej. Dla "przeciętnego obywatela" lewica i SLD to wciąż
w praktyce to samo. I trzeba będzie długiego procesu, w tym - prac programowych
a następnie publicystycznych, przybliżających NOWY, RZECZYWIŚCIE PROSPOŁECZNY
program lewicy temu "przeciętnemu" - by mógł nastąpić jakiś przełom i powrót
zaufania DO FORMACJI.
Dlatego jestem umiarkowanym pesymistą (choć nie panikarzem), jeśli chodzi o
prognozy dla polskiej lewicy na najbliższe lata. Dla rządu SLD-UP oczywiście
też.
A ponieważ NIE neguję również roli propagandy "wolnej" prasy - takiej, jaką
przedstawiasz i jaka raczej pozostanie niezmienna - więc tym bardziej...

Tyle na dziś.

Pozdrawiam.

Marcq






Temat: Wspomnienia na temat Pustelnika.
Gość portalu: Zuldi-Marejka napisał(a):

> Wenecji już nie ma – zasypana. Za chwile powstanie tam osiedle domów
> bliźniaczych i już nic jej nie pomoże. Taka jest siła prywaty i cholerne
prawo
> rynku. Jeśli w Miejscowym Planie zapisana jest zabudowa mieszkaniowa to
nikt
> nie uratuje, a nasz Plan jest totalnie, tylko i wyłącznie nastawiony pod
> inwestorów. Na razie na terenie glinek przy Zwale są przewidziane tereny
> zieleni miejskiej, ale podobnie było z Wenecją. Przy następnym uchwalaniu
Planu
>
> może się to zmienić, gdyby pojawił się genialny inwestor ( może trochę zbyt
> dużo defetyzmu ).

Miejscowy plan dla miasta to podstawa, jeśli nie ma w nim przewidzianych form
ochrony dla terenów o szczególnych wartościach przyrodniczych - to już po nich.
Jest natomiast pewna kwestia, trudna do rowiązania przy zadowoleniu obu stron -
mam na myśli ogółu mieszkańców i tych mieszkańców, którzy mają to szczęście
poiadać taki teren, a gmina jest gdzieś pośrodku.
Bowiem z jednej strony chcemy mieć dostęp do takich uroczych miejsc, a zdrugiej
strony właściciel chce móc na nim inwestować.
Jeśli Rada, wprowadzi ustalenia w miejscowym planie takie które uniemożliwią
inwestowanie właścicielowi, to ten ubiegać się będzie o odszkodowanie lub wykup
takiej nieruchomości (a ten będzie się skarżył gazetom że go wykorzystano).
W tym jest szkopuł, co jest mniejszym złem dla interesów miasta, czy umożliwić
inwestowanie właścicielowi, czy nie i płacić mu odszkodowanie chroniąc grunty
przyrodnicze?
Od razu nasuwa się pytanie, czy wobec tego lepiej stworzyć jakiś ład
przestrzenny w budownictwie dla wszystkich właścicieli, uwzględniając potrzeby
rozwoju miasta jak kanalizacja, oświetlenie, utwardzenie ulic, odszkodowania za
ulice, wodociągi przy wykorzystaniu terenów na zieleń publiczną z tego co już
jest gminne, czy starać się objąć formą ochrony resztę wartościowych
przyrodniczo terenów bezwzględu na koszty.
Ale ten problem to nie tylko to czy umożliwić inwestorom działania czy też nie
(bo hasło inwestor to też indywidualny właściciel nie tylko duża spółka), także
sposób w jaki my właściciele respektujemy ustalenia tegoż planu,(znam bo się
interesowałam tekstem tego opracowania). na przykład dla wielu miejsc ustala
tzw. powierzchnię biologicznie czynną czyli to co powinno być na gruncie wolne
od zabudowy, a właściciele betonują czasem prawie całe podwórka.
Następny przykład: ustala jako warunki ochrony przyrodniczej iż należy
pozostawiać zadrzewienia śródpolne i leśne, lub grupy zadrzewień o wartościach
przyrodniczych - a mieszkańcy wycinają z reguły wszystko w pień, lub starają
się wyciąć udowadniając że to chore drzewa, że zgrażają bezpieczeństwu,
podlewając je jakimiś kwasami itp. a żeby ratować takie drzewa trzeba mieć
pieniądze na ich leczenie, nie każdy może.
Jak widać problem jest wielowątkowy, ja osobiście przyglądam sie uważnie
programowi edukacyjnemu, mającym na celu kształtowanie świadowmości
ekologicznej u dzieci i młodzieży w całej Polsce (stąd między innymi reforma
oświaty).

Co do Wenecji panie Raffix - był to bardzo duży staw z wyspą pośrodku, gdzie
przed wojną i jeszcze w czasach powojennych ludzie relaksowali się pływaniem na
łódkach, była to okoliczna atrakcja nie tylko dla markowian.






Temat: Obsługa sprzętów. Z czego żyją bezrobotni
...dlaczego jest jak jest
Stary, to co napisales to sa pobozne zyczenia. nic z tego nie bedzie,
cos takiego trzeba bylo zrobic 10 lat temu reka Pilsudskiego. Glowne problemy
polskiej transformacji to ze 'przewrot' systemu dokonal zwiazek zawodowy
opanownay przez lewicowych marzycieli (Kuron) i niedouczonych profesorow ( jak
JK Bielecki, Balcerowicz). Komunisci PRL byli przygotowani na zmiane systemu i
przeskok z fotelow sekretzrzy PZPR na fotele prezesow (zobacz gdzie dzis sa
ludzie ktorzy rzadzili (PRL w koncu lat 80). Nie bylo i nie ma charyzmatycznej
postaci na polskiej scenie politycznej ani elity politycznej ktora by
pociagnela prawdziwe reformy. To co obecnie sie dzieje na rynku pracy to wynik
braku wizji ekonomicznej dla tego kraju rzadzonego przez puste garnitury takich
blaznow jak tow. miller,kwasniewski, kolodko, cimoszko, i cala plejada motlochu
z SLD, Samoobrony i PSL.
Zeby mozna bylo liczyc na jakis zmiany trzeba poczekac na nowe pokolenie (20
lat)

Gość portalu: TOS napisał:

> Gdzie my zyjemy ? - w panstwie, gdzie zwykly obywatel sie
> nie liczy, w panstwie gdzie rzad mowi nam na jakich
> zasadach mamy zyc, w panstwie gdzie prawie wszyscy
> urzednicy administracji bez wyjatku na stanowisko
> decyduja o twoim losie, w panstwie gdzie "Polak potrafi"
> odnosi sie w wiekszosci wypadkow do kombinowania i
> przewalania, a nie pomyslowosci w sektorze prywatnym, w
> panstwie gdzie zwykly obywatel jest zmuszony na oddanie
> wiekszosci swoich zarobkow (w formie podatkow i innych
> oplat) w celu sfinansowania nastepnych, chybionych
> programow rzadowych, w panstwie gdzie istnieje podzial
> spoleczny = na urzednikow politycznych, ktorzy sa ponad
> wymiarem sprawiedliwosci i na obywateli ktorzy pracuja
> aby oplacic ich pobory, w panstwie ktore po latach walki
> o demokracje i wolny rynek pograza sie w systemie ktory
> wszyscy mieli nadzieje, ze juz nie powroci.
> Rozwiazanie ? - zmienic prawo karne, a jezeli trzeba to
> nawet konstytucje, aby mozna bylo karac tych co lamia
> prawo - odnosi sie to glownie do kradnacych, bioracych
> lapowki i bezmyslnych politykow, ktorzy zawsze zaslaniaja
> sie swoimi immunetytami, zminiejszyc agancje rzadowe jak
> i sam rzad na kazdym szczeblu o okolo 70 %, wprowadzic
> uproszczone przepisy odnosnie sektora prywatnego i
> ulatwic oraz wspomagac prywatna incjatywe, leganla
> oczywiscie !!! w ramach reformy oswiaty wprowadzic nauke
> myslenia samodzielnego, nawet jezeli jest to w starciu z
> utartymi tradycjami, wprowadzic programy propagujace
> pomyslowosc na kazdym szczeblu, zachecic ludzi do
> myslenia. Dlaczego w wielu wypadkach (tych legalnych)
> "Polak potrafi", odnosi sie do Polaka za granica ? W
> kraju mamy duzo absolwentow uczelni, ktorzy nie moga
> znalezdz pracy, czy nikt ich nie nauczyl myslec
> samodzielnie, planowac i budowac nowych urzadzen,
> systemow lub procesow ?




Temat: UWAGA! Jeszcze nowsza matura. Ma być łatwiejsza...
Kiedyś progiem było 33% i ludzie zdawali maturę
Kiedyś (lata 70-te) na maturze pisemnej z matematyki trzeba było rozwiązać trzy
zadania z pięciu (można było wybierać). Rozwiązanie jednego dawało ocenę
dostateczną, dwóch - dobrą, trzech - bardzo dobrą (skala ocen od 2 do 5).
Czyli progiem było 33%. Za dwa błędy ortograficzne w wypracowaniu z polskiego
była dwója (jeśli dobrze pamiętam). Mimo wyższych wymagań ludzie zdawali maturę
i to było normalne.

Programy nauczania zostały znacznie okrojone. Usunięto wiele elementów
wymagających logicznego myślenia. Za to wprowadzono naukę pojęć-haseł jak z
encyklopedii. Dodatkowo ograniczono do 3 lat czas nauki w szkole średniej.
Kiedyś nauka odbywała się przez 6 dni w tygodniu, teraz 5 dni. Ferii też
przybyło (kiedyś nie było ferii lutowych). Wolne od zajęć są dni rekolekcji oraz
dni matur. Jak by na to nie patrzeć możliwości nauki było więcej pomimo braku
nowoczesnych narzędzi nauczania.
Dodatkowo niskie wynagrodzenia nauczycieli spowodowały selekcję negatywną,
chociaż ciągle jeszcze można spotkać zapaleńców w tym zawodzie.

>Czy teraz młodzież jest głupsza niż była 20 lat temu?

Teraz młodzież spędza wiele czasu na oglądaniu telewizji, grach komputerowych,
przeglądaniu internetu (to akurat może być pożyteczne, ale bywa różnie) itp.
Czytanie książek - zbędne. To, co napisałem nie dotyczy wszystkich, ale jest
regułą.

W ciągu 20 lat ilość wiedzy wzrosła. Samo zmniejszenie tempa nauki oznacza w
praktyce cofanie się. Obniżenie poziomu nauczania w szkołach jeszcze pogarsza
sytuację. Czy to oznacza większą głupotę? Młodzież wie o wielu rzeczach, które
kiedyś były nieznane. To oczywiste. Ale logiczne myślenie, kojarzenie faktów,
wyciąganie wniosków staje się problemem.

Wyższe uczelnie produkują obecnie magistrów, których poziom jest mniej więcej
taki, jak maturzystów sprzed 20-30 lat. Na PW na uwagę asystenta, że trzeba
prawie wszystkich studentów oblać, bo nic nie umieją, profesor odpowiedział -
nie możemy, bo kogo będziemy uczyli !!!
Oczywiście są osoby wyróżniające się. Dla nich przygotowywane jest wprowadzenie
kolejnego standardowego poziomu szkolnictwa wyższego dającego tytuł doktora.

A co do Giertycha - psuje jeszcze bardziej to, co jest już zepsute. Konieczna
jest głęboka reforma całego systemu oświaty. Taka reforma, która wyzwoli w
młodzieży aktywność, nauczy logicznego myślenia, analizy faktów i wyciągania
wniosków. Szczególną rolę mogą tu odegrać takie przedmioty jak matematyka i
fizyka, których program powinien zostać tak zmodyfikowany, aby młodzież mogła
nauczyć się myśleć, a nie tylko ściągać i stosować 3xZ (zakuć, zdać, zapomnieć).

Jestem za matematyką na maturze!




Temat: Dialekt śląski
Gość portalu: mieszaniec napisał(a):

> Co znaczy, to sobie przeczytaj tego chcieja, co pisze, że śląski to dialekt
> języka niemieckiego, gdzie wywodzi że "siednij" wzięło sie od "setzen".
> Tu się nie dyskutuje o historii Śląska, tylko o języku, a raczej o dialekcie,
> który choćbyś się ugotował ze wściekłości, jest dialektem języka polskiego, a
> nie językiem samodzielnym, co wyjaśnił poprzedni komentator i co potwierdzają
> polscy i niemieccy lingwiści. Słowacki nie jest dialektem czeskiego, chociaż
> jest podobny, widocznie są spełnione warunki niezbędne dla uznania go
językiem
> samodzielnym. Ja się nie wypowiadam, bo lingwistą nie jestem.
> Przed wojną w seminarium duchownym we Wrocławiu kleryków uczono nie
śląskiego,
> a polskiego, aby ci ludzie mogli nauczać miejscowe dzieci religii. Tam
> czytali i Mickiewicza i Śłowackiego.
> Ja wiem, że was, niemiecko-śląskich nacjonalistów krew zalewa, kiedy się wam
> dowodzi, że macie cokolowiek wspólnego z Polakami, bo uważacie się za
> Ubermenschów, a Polacy to tylko lebry, sutenerzy i złodzieje waszych
> samochodów. Ale do rzeczy
> Język którym mówią Ślązacy z Śląska Górnego czy Opolskiego to niestety mój
> panie Niemiec - dialekt języka polskiego. Dialekt bo niesamodzielny i ubogi.
> Weź pan sobie słownik i popróbuj wyrazić po śląsku liczne polskie wyrazy
> zaczynające się na bez- lub inne określenia abstrakcyjne, n.p. współczucie.
> Polskiego - bo rdzeń to staropolszczyzna.
> A poza tym - po co się mądrzyć? Od tego są specjaliści - ich cytujemy i na
ich
> opinii polegamy, a nie na swoim chciejstwie.

Specjalisci sa rozni:

republika.pl/silesia2/jezyki.html
oraz:

Jan Ignacy Baudouin de Courtenay

Niektórzy spośród najbardziej nieustraszonych i oświeconych ludzi tej epoki
nie zdobyli sobie powszechnego uznania po prostu dlatego, że przeciwstawiali
się wszystkim bez wyjątku panującym modom politycznym swoich czasów. Jedną
z takich postaci był bez wątpienia Jan Ignacy Baudouin de Courtenay (Iwan Alek-
sandrowicz Boduen de Kurtene, 1845-1929). Z wykształcenia był filologiem;
w rodzinnej Warszawie nieodmiennie odmawiano mu zatrudnienia, natomiast jako
profesor w Kazaniu, Dorpacie, Krakowie i Petersburgu zdobył sobie pozycję jed-
nego z pionierów współczesnego językoznawstwa. Był pacyfistą, zwolennikiem
walki o ochronę środowiska, feministą, bojownikiem o postęp w dziedzinie edu-
kacji i wolnomyślicielem, występował także przeciwko większości konwencji społ
ecznych i umysłowych, jakie panowały w jego czasach. Szczególnie irytowały
go modne frazesy, jakimi szermowali nacjonaliści wszelkiego autoramentu. Ze
swojej pracy empirycznej nad dialektami "mniejszych" ludów słowiańskich, takich
jak Serbowie, Ślązacy czy Słoweńcy, wyniósł pełną świadomość faktu, że
współczesny nacjonalizm zagraża prawom jednostki do własnej tożsamości kultu-
rowej w tej samej mierze co reżimy mocarstw imperialistycznych. Żaden war-
szawski polityk, który chciałby zmienić Kaszubów, Ślązaków czy Białorusinów
w Polaków, nie miał, jego zdaniem, prawa czuć się dotknięty tym, że carska admi-
nistracja próbuje zmienić Polaków w Rosjan. Za zajmowanie się problemami Sło-
waków Baudouin de Courtenay został na Węgrzech oskarżony o działalność szpie-
gowską na rzecz cara; w Galicji odkrył, że jego poglądy na temat Ukraińców są
równie niemile widziane; nie odnowiono mu też kontraktu na stanowisko profesora
na Uniwersytecie Jagiellońskim. W Rosji potępiono go jako degenerata i zdrajcę,
a w r. 1913 wpakowano do więzienia za wyrażanie niepożądanych opinii. Po
tym wszystkim powróciwszy w r. 1918 do Warszawy, aby przyjąć tam katedrę
profesora honoris causa, rozwścieczył swych współpatriotów, oświadczając pod-
czas wykładu inauguracyjnego, że Polska została wskrzeszona z martwych nie po
to, aby powiększyć liczbę "imperialistycznych państw-hien". Jako kandydat na
urząd prezydenta w 1922 r. uzyskał poparcie mniejszości narodowych i niemal
20% ogółu głosów, ale podczas dyskusji na temat reformy oświaty przyprawił
o szok wielu ze swoich zwolenników, wysuwając propozycję, aby we wszystkich
szkołach żydowskich w Polsce uczyć języka polskiego, do wszystkich zaś szkół
polskich wprowadzić naukę jidysz. Ideały Baudouina de Courtenay były niewąt-
pliwie zakorzenione w najlepszych tradycjach polskiego indywidualizmu i dok-
tryny o wolnej woli, nie mieściły sięjednak zupełnie w ciasnych granicach nacjo-
nalizmu polskiego współczesnej epoki. Z tego też powodu nie doczekały się ob-
szerniejszej wzmianki we współczesnych historiach. Bez nichjednak obraz polskiej
sceny politycznej nie może być obrazem pełnym.




Temat: Narodowosc Slaska
Jan Ignacy Baudouin de Courtenay

Niektórzy spośród najbardziej nieustraszonych i oświeconych ludzi tej epoki
nie zdobyli sobie powszechnego uznania po prostu dlatego, że przeciwstawiali
się wszystkim bez wyjątku panującym modom politycznym swoich czasów. Jedną
z takich postaci był bez wątpienia Jan Ignacy Baudouin de Courtenay (Iwan Alek-
sandrowicz Boduen de Kurtene, 1845-1929). Z wykształcenia był filologiem;
w rodzinnej Warszawie nieodmiennie odmawiano mu zatrudnienia, natomiast jako
profesor w Kazaniu, Dorpacie, Krakowie i Petersburgu zdobył sobie pozycję jed-
nego z pionierów współczesnego językoznawstwa. Był pacyfistą, zwolennikiem
walki o ochronę środowiska, feministą, bojownikiem o postęp w dziedzinie edu-
kacji i wolnomyślicielem, występował także przeciwko większości konwencji społ
ecznych i umysłowych, jakie panowały w jego czasach. Szczególnie irytowały
go modne frazesy, jakimi szermowali nacjonaliści wszelkiego autoramentu. Ze
swojej pracy empirycznej nad dialektami "mniejszych" ludów słowiańskich, takich
jak Serbowie, Ślązacy czy Słoweńcy, wyniósł pełną świadomość faktu, że
współczesny nacjonalizm zagraża prawom jednostki do własnej tożsamości kultu-
rowej w tej samej mierze co reżimy mocarstw imperialistycznych. Żaden war-
szawski polityk, który chciałby zmienić Kaszubów, Ślązaków czy Białorusinów
w Polaków, nie miał, jego zdaniem, prawa czuć się dotknięty tym, że carska admi-
nistracja próbuje zmienić Polaków w Rosjan. Za zajmowanie się problemami Sło-
waków Baudouin de Courtenay został na Węgrzech oskarżony o działalność szpie-
gowską na rzecz cara; w Galicji odkrył, że jego poglądy na temat Ukraińców są
równie niemile widziane; nie odnowiono mu też kontraktu na stanowisko profesora
na Uniwersytecie Jagiellońskim. W Rosji potępiono go jako degenerata i zdrajcę,
a w r. 1913 wpakowano do więzienia za wyrażanie niepożądanych opinii. Po
tym wszystkim powróciwszy w r. 1918 do Warszawy, aby przyjąć tam katedrę
profesora honoris causa, rozwścieczył swych współpatriotów, oświadczając pod-
czas wykładu inauguracyjnego, że Polska została wskrzeszona z martwych nie po
to, aby powiększyć liczbę "imperialistycznych państw-hien". Jako kandydat na
urząd prezydenta w 1922 r. uzyskał poparcie mniejszości narodowych i niemal
20% ogółu głosów, ale podczas dyskusji na temat reformy oświaty przyprawił
o szok wielu ze swoich zwolenników, wysuwając propozycję, aby we wszystkich
szkołach żydowskich w Polsce uczyć języka polskiego, do wszystkich zaś szkół
polskich wprowadzić naukę jidysz. Ideały Baudouina de Courtenay były niewąt-
pliwie zakorzenione w najlepszych tradycjach polskiego indywidualizmu i dok-
tryny o wolnej woli, nie mieściły sięjednak zupełnie w ciasnych granicach nacjo-
nalizmu polskiego współczesnej epoki. Z tego też powodu nie doczekały się ob-
szerniejszej wzmianki we współczesnych historiach. Bez nichjednak obraz polskiej
sceny politycznej nie może być obrazem pełnym.




Temat: Czy można zdać egzamin gimnazjalny bez korepety...
Odpartyjnić Polskę a władzę dać fachowcom a nie partyjniakom z
SLD (czytaj z PZPR).
Tak napisała Anna M. Cofnijmy się, Szanowna Pani, trochę w czasie. Jest rok
1998, rządzą fachowcy z AWS. Odpowiadając na zaproszenie ówczesnego ministra
edukacji do dyskusji na temat planowanej reformy,Instytut Spraw Publicznych
zorganizował (jeszcze przed jej wprowadzeniem) wiele spotkań specjalistów
zainteresowanych problemami edukacji. Celem tych spotkań było rozważenie
projektu reformy, a ich uczestnikami byli zarówno naukowcy, także z najwyższymi
tytułami, jak i pracownicy administracji oświatowej, m.in. kuratorzy i byli
wiceministrowie edukacji, a zatem osoby w pełni kompetentne, chociaż szkoda, że
zabrakło nauczycieli-praktyków. Intencją dyskutantów było przewidzenie i
przedstawienie czynników, które mogą stanowić zagrożenie dla reformy. I chociaż
Ministerstwo Edukacji Narodowej zaprosiło do dyskusji nad projektem reformy, to
jednocześnie przystąpiło do jej realizacji, a zatem minister Handke z góry
założył nieliczenie się z głosami znawców przedmiotu. Jednak ci swoje wnioski
opublikowali. A oto niektóre z nich (cytuję za broszurą wydaną w Warszawie w
lipcu 1998 r. przez Instytut Spraw Publicznych, pt. "Uwagi i propozycje do
projektu reformy systemu edukacji" pod redakcją Elżbiety Putkiewicz i Marty
Zahorskiej):
*Reforma systemu edukacji w Polsce jest zadaniem koniecznym i pilnym. Reformie
postawiono właściwe cele.
*Projekt reformy nie zawiera oceny kosztów jej realizacji. Tymczasem warunkiem
koniecznym realizacji reformy jest znaczący wzrost nakładów na edukację.
Prowadzenie szeroko zakrojonej reformy bez odpowiednich nakładów grozi raczej
pogłębieniem złych tendencji niż pojawieniem się pozytywnych.
*Zagrożeniem dla reformy jest brak poparcia społecznego. Dlatego też kolejnym
nieodzownym warunkiem powodzenia reformy jest uzyskanie wynegocjowanego,
długofalowego poparcia społecznego i politycznego dla wprowadzanych przemian.
Konieczne jest nawiązanie współpracy ze społecznymi partnerami zainteresowanymi
edukacją, tzn. rodzicami, administracją oświatową i samorządową oraz
środowiskami związanymi z gospodarką.
*Jednoczesne realizowanie wszystkich zamierzonych elementów reformy jest
ryzykowne. Konieczne jest ustalenie priorytetów i stopniowa realizacja reformy.
*Program wychowawczy budzi zbyt wiele wątpliwości i kontrowersji, zarówno pod
względem treści, jak i możliwości jego realizacji. Należy zatem zrezygnować z
realizowania go w przedstawionej wersji.
*Duże wątpliwości budzi zasadność wyodrębniania gimnazjów ze szkół
podstawowych. Nie można tworzyć szkół gimnazjalnych bez odpowiedniego zaplecza
kadrowego i infrastruktury oświatowej.
*Zdecydowanie lepszego przygotowania wymaga reforma szkolnictwa zawodowego.
Kształcenie politechniczne powinno się rozpoczynać już w szkołach podstawowych.
Fachowcy z AWS zadecydowali jednak, iż najważniejsze to wprowadzić, a potem...
jakoś to będzie. Całkowicie się zgadzam ze stanowiskiem Agaty, iż za oświatowe
błędy nie można winić tylko SLD czy AWS. Proszę sobie przypomnieć, czy
pamiętacie Państwo, aby kiedykolwiek od zakończenia II wojny światowej nasze
władze (obojętnie spod jakich sztandarów) wypracowały spójny model kształcenia
Polaków na wszystkich szczeblach edukacji? Jeśli coś takiego się zdarzyło, to
bardzo proszę o przypomnienie mi, kiedy to było i na czym miało polegać.
A swoją drogą, czytając wypowiedzi wspomnianej Agaty, Krzysztofa, Macieja
(pomijając ich "drobne" utarczki słowne), dostrzegam coś, co może być zalążkiem
prawdziwej reformy szkolnictwa (przynajmniej na jego podstawowych poziomach),
gdyby tylko Ministerstwo miało zamiar takową przeprowadzić. A co Państwo o tym
myślicie? Może byście jeszcze coś podpowiedzieli. Pozdrawiam - Jacek.




Temat: Rewolucja w ocenianiu szkół. Postęp się opłaca
Do Pana WK
Zapewniam Pana, że posiadam wystarczajace wykształcenie i - może
ważniejsze dzisiaj - umiejętności, do rozumienia tego, co Pan pisze.
W ostatnim tekście dostrzegłem w Panu coś, co każe mi wierzyć, że
poglądy Pana, choć bardzo wyraziste i przejaskrawione, mogą wynikać
ze szczerych chęci działania dla dobra oświaty. Prawdopodobnie z
powodu młodego wieku (nie będę tego sprawdzał, choć to łatwe, tak
jak wczoraj ustalenie miejsce pracy) i związanego z nim nadmiernego
egzaltowania się poglądami nacjonalistycznymi zaprawionymi nieugiętą
wiarą w uzdrowicielską dla narodu moc środowisk klerykalnych,
dezawuuje Pan wszystko, co inne, i wszystkich, którzy myślą inaczej.
To dobrze, że ma Pan wyraziste poglądy, ale nie wolno Panu - jako
nauczycielowi - wmawiać młodym ludziom, że są to jedynie słuszne
poglądy. To wyczytałem z Pana wypowiedzi i to mnie drażniło, jako
osobę, podobnie jak Pan, zatroskaną o losy polskiej oświaty. Jestem
głęboko przekonany, że dobra szkoła winna uczyć szacunku i
tolerancji dla różnych poglądów, religii, kultur itp. Nie powinien
też Pan przedstawiać młodym ludzim świata w barwach czano-białych.
Nie wszyscy decydenci, posłowie, urzędnicy różnych szczebli działali
na szkodę oświaty.
W mojej ocenie na szkodę oświaty działało i działa wpływowe lobby
parlamentarzystów, niektórych nauczycieli akademickich i "działaczy"
oświatowych czerpiących zyski z rozkwitu szkolnictwa niepublicznego.
To właśnie lobby skutecznie wmówiło młodym Polakom, jeszcze pod
koniec ubiegłego stulecia, ze wszyscy mogą mieć wyższe wykształcenie
i że zdobycie tego wyższego wykształcenia zlikwiduje bezrobocie.
Efekt jest taki, jak zamierzyli - publiczne pieniądze pomnożyły ich
fortuny. Z efektami ubocznymi w postaci nadmiernie rozbudzonych
ambicji niedouczonych magistrów, problemami uczelni, których
rektorzy nie mają nawet wykształcenia średniego - będziemy się
borykać jeszcze wiele lat. A mogły (te pieniadze) trafić do kieszeni
nauczycieli i uczynić ten zawód elitarnym, mogły wesprzeć
materialnie młodych, zdolnych ale uboższych uczniów i studentów
sprawiając, ze najzdolniejsi, a nie najbogatsi studiowaliby na
najlepszych uczelniach, mogły.....
Reforma systemowa z 2000 roku też wygenerowała olbrzymie koszty i
wcale nie poprawiła systemu, w każdym razie nie adekwatnie do
kosztów. W mojej ocenie wdrożenie jej, podobnie jak pozostałych
nieudanych reform było wyrazem frustracji rzadzących wówczas elit,
głodnych sukcesu (wyborczego). Gorszące jest to, że główny sprawca
nieprzygotowanych reform, które przyniosły wiele szkód państwu i
jego obywatelom, dzisiaj bryluje na salonach Europy.
Musi Pan jednak pamiętać, że działa w określonych warunkach. Pewnie
ma Pan rację, że matura z języka polskiego w obecnym kształcie jest,
delikatnie mówiąc, wadliwa. Wadliwy jest cały, kosztowny system
matur. Ale ma jedną zaletę, której nie miał zaden system
dotychczasowy: jest jednolity dla wszystkich szkół w kraju. Mierzy,
może nieco wadliwie, ale w jednakowy sposób wiedzę uczniów
wszystkich szkół w kraju. Dla tej jednej zalety trzeba go poprawiać,
a nie odrzucać. Wątpię, czy kiedykolwiek system egzaminów
zewnętrznych będzie akceptowany przez wszystkich nauczycieli.
W moim odczuciu nagradzanie, nauczycieli osiągajacych najlepsze
wyniki nauczania jest krokiem w dobrym kierunku, nawet wtedy kiedy
zasady tego nagradzania będą niezrozumiałe dla nauczycieli
przedmiotów humanistycznych. Ciekaw jestem czy Pan zdawał maturę z
matematyki. Brak tego przedmiotu na maturze jest jej największą
wadą, oczywiście obok schematycznego sprawdzanie prac z języka
polskiego.
Pozdrawiam Pana i życzę sukcesu w działaniach na rzecz naprawy
polskiej oświaty.



Temat: Debata: oświata po dekadzie reform
Debata: oświata po dekadzie reform
„Nauczycielowi” odpowiem tak. Skoro pan prof. Marciniak jest taki
mądry („Profesor Marciniak jest pewnie jednym z mądrzejszych ludzi w
tym kraju. Zbyt łatwo Pan dyskredytuje innych ludzi, czyżby wszyscy
musieli myśleć tak jak Pan?”), to dlaczego nie odniósł się do
następujących kwestii:

- powszechne przekonanie jest takie: OŚWIATA JEST W WIELKIM
KRYZYSIE; z wypowiedzi Pana Profesora wynika, że ma się dobrze; skąd
ta rozbieżność między doświadczeniem Profesora i doświadczeniem
szerokiej rzeszy obserwatorów?

- ZEWNĘTRZNA FORMA EGZAMINÓW, tak chwalona na spotkaniu przez
Profesora i innych, to za mało; FORMĘ TRZEBA WYPEŁNIĆ MĄDRĄ TREŚCIĄ;
treść współczesnej matury z języka polskiego jest głupia, szkodliwa,
infantylna, hamuje rozwój uczniów – wymaga zaledwie odtwórczych
działań, schematyzmu, niszczy samodzielność myślenia, zabija
poglądowe, problemowe myślenie, nie wymaga wartościowania, zmusza
zaledwie do wyszukiwania informacji w tekście (mądry Pan Profesor o
tym nie wie?, to nie jest taki mądry; wie i mówi to, co mówi, to
jest kłamcą, a sam w czasie wystąpienia powiedział: „jeśli egzamin
będzie przygotowywał do umiejętności wyższego rzędu, to jest to
dobry egzamin” – TEN NIE PRZYGOTOWUJE i Pan, „Nauczycielu”,
powinien o tym wiedzieć);

- Pan Profesor nie wie, że prezentację maturalną uczniowie „kupują”?
To niech się nie zabiera za reformowanie oświaty, bo nie będzie
wiedział, jaki powinien być punkt wyjścia dla podejmowanych zmian; a
jeśli wie (prasa o tym pisze zbyt często, aby nie wiedzieć), to tym
gorzej dla Niego – godzi się na to, by POLSKA SZKOŁA ZAMIAST FUNKCJI
WYCHOWAWCZEJ REALIZOWAŁA FUNKCJĘ DEMORALIZATORSKĄ. To wielki
skandal, bo muszą o tym wiedzieć i posłowie (Pan Nowakowski jest
polonistą, egzaminatorem i wie o tym, i nic nie robi, by to zmienić –
jak nazwać taką postawę?) i, co gorsza, wie o tym Pan Kurator
Mazowiecki, przedstawiciel administracji oświatowej w terenie. Co o
tych ludziach mamy sądzić. Doradź „Nauczycielu”?

- Pan Profesor, jako szef zespołu do spraw reformy programowej, nie
wie, że nie wolno tak wadliwej formie egzaminów zewnętrznych
podporządkowywać treści nowej podstawy programowej, a to właśnie
uczyniono? Tłumaczył to sam prof. S. Żurek na spotkaniu w Płocku we
wrześniu. DO GŁUPIEJ FORMY DOSTOSOWANO TREŚĆ NOWEJ PODSTAWY
PROGRAMOWEJ – NIC Z TEGO DOBREGO NIE WYJDZIE. Niektórzy potrafią to
przewidzieć, nie czekając na efekty, Szanowny „Nauczycielu”. I nic
tu nie pomoże mądrość Pana Profesora, gorzej, zaszkodzi tylko. On
powinien to widzieć. Ale jak matematyk ma widzieć problemy edukacji
humanistycznej?

- a jednym z poważniejszych problemów tej edukacji jest dążenie do
zmiany paradygmatu uczenia tego przedmiotu z chronologiczno-
kulturowego na komunikacyjno-problemowy, czyli, mówiąc jaśniej, z
takiego jak dawniej (porządek historyczny, ład, porządek, poznawanie
twórczości pisarzy polskich, integracja z kulturą i historycznym
porządkiem kulturowym) na nowy (ujęcie zagadnieniowe, częściowa
chronologia, a w jej obrębie chaos, groch z kapustą, siano –
uczniowie pogubieni nie potrafią wymienić nawet pisarzy z danej
epoki);

- nikt z Gości, łącznie z Panem Profesorem, nie zająknął się na
temat fatalnych podręczników do literatury do szkoły średniej;

- o wszystkich tych zagadnieniach wie Poseł Nowakowski, a mimo to
podpisuje się obiema rękami pod wszystkim, co proponuje obecna ekipa
rządząca (ganiąc obecną, nie bronię poprzednich – niestety,
wszystkie od roku 1999 robiły to samo, także PiS-owska, mimo
operowania frazeologią bogoojczyźnianą).

- wszyscy obecni na spotkaniu Goście, z Profesorem na czele,
dogmatycznie założyli, że kształt reform proponowanych przez obecną
ekipę MEN-owską jest dobry, tymczasem wiele wskazuje na to, że tak
nie jest, że to kolejny etap działań pozornych, bo na inne albo nas
nie stać, albo nam nie pozwolą z Brukseli; Pan Profesor, będą
profesorem, zapewne zdaje sobie z tego sprawę.

Serdecznie pozdrawiam „truizma” z tego forum i „zwykłego” z
poprzedniego (polemika prof. Marcinkowskiego z p. Zbrzeznym,
czytałem ostatni wpis). WK




Temat: Luka między kadrą uczelni a studentami
Luka między kadrą uczelni a studentami
Pan Tomasz Zbrzezny postawił znakomitą diagnozę nie tylko na temat
kondycji współczesnych studentów, ale całego systemu polskiej
oświaty. Jest to diagnoza do bólu prawdziwa. Musiało zatem zaboleć i
pana Romana Marcinkowskiego. Dobrze, że zabolało. Powinno boleć i
zawstydzać każdego, kto wie, że jest źle (a tylko ślepy tego dziś
nie wie, i to ślepy na duchu, nie na ciele) i nic nie robi, i nic
publicznie nawet na ten temat nie mówi, tylko wygłasza takie
bałamutne komentarze.
Niestety, pan Marcinkowski w sposób naiwny i wyjątkowo wybiórczy
widzi problem. Widzi ambitnych pośród morza nieambitnych, widzi
zainteresowanych pośród morza niezainteresowanych, widzi uczciwych
pośród morza nieuczciwych. To dobrze, że ich widzi, ale tak naiwnie
diagnozować potrafi każdy. Kto jednak spróbuje odpowiedzieć na
pytanie, dlaczego istniej owo morze, bo istnieje na pewno. Próbę tę
podjął, jak na razie, pan Tomasz Zbrzezny, a nie pan Roman
Marcinkowski.

Pan Marcinkowski urwał się chyba wczoraj z choinki, a może wrócił z
zagranicy, bo chyba nie czyta polskiej prasy, która od lat alarmuje,
że istnieje wielki społeczny problem – kryzys polskiej szkoły –
kryzys jej struktury, podręczników, celów i metod nauczania, misji
wychowawczej, reguł matury, wynagradzania nauczycieli, kryzys
umiejętności reformatorskich – wszystko tu dzieje się jakby
przypadkowo, doraźnie, koniunkturalnie (samych zmian podstawy
programowej w ostatnich latach było kilka – w ciągu zaledwie kilku
lat).

Zarzut o braku szacunku dla młodzieży ze strony pana Zbrzeznego jest
postawiony niepoważnie. Nie szanuje dziś młodzieży tylko ktoś, kto
zagłaskuje bolesny problem, jakim jest zły system polskiej oświaty,
ktoś, kto nie chce dostrzec tej przemocy strukturalnej, jaką państwo
polskie stosuje wobec młodzieży poprzez wadliwe instytucje systemu
edukacyjnego, zmuszając ją do uczestniczenia w tej farsie
edukacyjnej, maskaradzie maturalnej (prezentacje przygotowuje się
nieuczciwie, na maturze pisemnej z literatury pisze się o
głupotach). Nieudolność reformatorską polskiej oświaty przez
wszystkie ekipy polityczne po roku mniej więcej 1998 można
postrzegać już w kategoriach ZAMACHU NA POLSKIE SPOŁECZEŃSTWO:
REFORMY EDUKACYJNE oraz NISZCZENIE POLSKIEJ OŚWIATY I POLSKIEJ
KULTURY ODBYWAJĄ SIĘ OD LAT W TRYBIE ZAMACHU, BEZ OGLĄDANIA SIE NA
OPINIĘ PUBLICZNĄ.

Niech pan Marcinkowski odniesie się do wszystkich postawionych w
wywiadzie z p. Zbrzeznym kwestii. Niech się odniesie do diagnoz na
temat wadliwości reform edukacyjnych podnoszonych na łamach polskiej
prasy od lat (wypowiedzi p. prof. Marcina Króla, p. prof. Jana
Hartmana, prof. Ryszarda Legutki i wielu innych). Takie wybiórcze
stawianie sprawy to skandal. Niech też ujawni, co szczególnego sam
organizuje, poza ramami chorego systemu, dla polskiej młodzieży.
WK, nauczyciel LO im. Wł. Jagiełły w Płocku




Temat: Pani prezydent manipuluje faktami
Pani prezydent manipuluje faktami
Jestem mamą uczennicy Szkoły Podstawowej Nr 36 w Szczecinie przy ul.
Wojciechowskiego 50.
Pełna podziwu obserwuję zmagania PaniDyrektor ZSO 8 z Wydziałem
Oświaty UM w Szczecinie. Jestem oburzona słowami, jakie pod adresem
tej placówki kieruje V-ce Prezydent miasta p. Masojć. Znam problem
restrukturyzacji szczecińskiej oświaty ponieważ SP-36 jest planowana
do likwidacji już od kilku lat i tylko dzięki pomocy Kuratora
Oświaty widniejemy na mapie edukacyjnej Szczecina, ale tak naprawdę
nie wiemy jak długo.
Argumenty jakich używa p. Masojć w przypadku tej szkoły i sposoby
uprzykrzania Wam życia są niejako powieleniem sytuacji naszej szkoły
szczególnie jeśli chodzi o nabór nowych uczniów. Bardzo podobnymi
metodami Wydział Oświaty próbuje zdyskredytować szkołę w oczach
rodziców potencjalnych kandydatów na uczniów. W ubiegłym roku
zamknięto nam nabór do klasy „0” i jednego oddziału klasy I, a za
chwilę zapewne usłyszymy, że „dzieci nie chcą uczęszczać do SP-36 bo
ma nieatrakcyjną ofertę edukacyjną”, ale przy tych wszystkich
manipulacjach p. Masojć i p. Rogaś nawet nie zająkną się, że Wydział
Oświaty nie przyznaje szkole środków na dodatkowe zajęcia dla
uczniów.
Szkoła do której planowane jest od lat przeniesienie SP-36, czyli SP-
68 dostaje pozwolenie na utworzenie dwóch oddziałów „0” po 15
dzieci, przy czym jeden z nich tworzą dzieci z rejonu naszej szkoły,
a nam nie wolno mieć jednej klasy 19 – osobowej. Ogromna
niesprawiedliwość. Ciągła niepewność bytu naszej placówki odstrasza
rodziców, którzy chcą mieć dla swoich dzieci poczucie bezpieczeństwa
i stabilizacji. Kadra nauczycielska też stoi przed trudnymi
wyborami, czy uczyć w tej szkole, czy może szukać miejsca gdzie
indziej? I tu nasuwa się pytanie czy jest w Szczecinie chociaż jedna
placówka ( no, może poza XIII LO), która ma pewny byt?
Mam nadzieję, że jeśli wszyscy rodzice podniosą głośny protest to
może uda nam się coś wywalczyć.
Wielki słowa uznania z mojej strony dla postawy Pani Anny
Chatlińskiej. Szanuję Panią, ponieważ wiem jak trudno jest
przeciwstawić się silniejszemu przeciwnikowi, tym bardziej, że w
jakiś sposób jest Pani od niego zależna.
Dzisiaj nie wiemy jakie są dalsze plany restrukturyzacji
szczecińskiej oświaty, chociaż te pytania padają zarówno od radnych
jak i mieszkańców naszego miasta, którym los szkół nie jest
obojętny. Brak wizji, merytorycznych argumentów jako podstawy
reformy jak i brak społecznej debaty rodzą protest coraz większej
części społeczeństwa Szczecina. To nie jest tak, że protestujemy dla
idei, ale nasze argumenty nie są wysłuchiwane, albo p. Masojć
ripostuje je obrażając biorących udział w "negocjacjach". Na jednym
ze spotkań w naszej szkole, rodzicowi z Komitetu Obrony SP-36 ,
próbującemu wciąć się w monolog p. Masojć powiedziała: "Pańska
agresja wynika z pańskiej niewiedzy". Tak nie można traktować
ludzi!!! Każdy zasługuje na szacunek, ale skoro arogancka władza
pokazuje, że nie ma go dla obywateli - trudno się dziwić zmasowanym
protestom.




Temat: Przed referendum na Białorusi - o języku :(
Przed referendum na Białorusi - o języku :(
2006-08-28 09:32:39
Czy język białoruski stanie się bardziej podobny do rosyjskiego?
tut.by, 2006-08-28
Aleksander Łukaszenka postanowił zreformować język Białoruski. Prezydent
spotkał się z ministrem oświaty Aleksandrem Radźkowem i polecił jego
resortowi opracować nowe zasady ortografii i interpunkcji. „Obecna pisownia
języka białoruskiego oparta jest na zasadach przyjętych w 1957 roku. Jednak
język rozwija się i udoskonala, co powoduje konieczność uaktualnienia i
ujednolicenia zasad ortografii i interpunkcji” – oświadczyła służba prasowa
prezydenta.

W wyniku reformy język białoruski stanie się bardziej podobny od rosyjskiego.
Mówi się, że dotknie ona nazw własnych. Na przykład, przewiduje się, że imię
Mikoła zostanie zmienione na Mikałaj, Źmicier na Dźmitryj itd. Wyrażane są
obawy, że z języka białoruskiego może zniknąć apostrof, który stosowany jest
tam, gdzie w języku rosyjskim występuje twardy znak.

Lider zjednoczonej opozycji Aleksander Milinkiewicz był zaskoczony tym, że
reforma języka została zlecona ministerstwu oświaty. „Główni specjaliści w
dziedzinie filologii znajdują się w Akademii Nauk” – przypomniał on
gazecie „Wriemia Nowostiej”. Milinkiewicz sądzi, że zbliżenie języka
białoruskiego z rosyjskim związane jest z prawdopodobnym referendum we
sprawie aktu konstytucyjnego rosyjsko-białoruskiego państwa
związkowego. „Byłoby logiczne, aby zademonstrować bliskość kultur i języków i
na tej podstawie mówić o wspólnej historii Rosji i Białorusi”.

Sytuacja języka białoruskiego jest złożona. W szkołach nauczana jest jego
wersja oficjalna – tzw. „narkomowka” wpowadzona przez władzę radziecką.
Zorientowana narodowo inteligencja, opozycja oraz część studentów posługują
się „taraszkiewicą”, nazwaną od imienia jej twórcy Bronisława Taraszkiewicza,
który w latach 1919-1920 opracował gramatykę białoruską na terytorium
Zachodniej Białorusi. Jest również „trasianka” - będąca w powszechnym użyciu
mieszanka języka rosyjskiego i białoruskiego.

W 1995 roku Aleksander Łukaszenka przeprowadził referendum o nadaniu językowi
rosyjskiemu statusu języka urzędowego na równi z białoruskim. Ostry sprzeciw
opozycji nie przeszkodził wprowadzeniu dwujęzyczności. Według danych z 2005
roku 56% Białorusinów opowiada się za dwujęzycznością, 20,1% chce by jedynym
językiem urzędowym był białoruski, a 11,2% uważa, że urzędowym powinien być
tylko język rosyjski.

Sam prezydent rozmawia po rosyjsku, wtrącając słowa białoruskie najczęściej
tylko w określonych sytuacjach, na przykład gdy rzecz dotyczy opozycji.
Eksperci gubią się w domysłach do czego Łukaszence potrzebna jest nowa
gramatyka. „Cel reformy jest niezrozumiały. Szef państwa przejawia
zainteresowanie problemami kultury, jednak wątpię, że zacznie posługiwać się
językiem białoruskim, nawet tym zreformowanym” – powiedział gazecie „Wriemia
Nowostiej” doktor nauk filologicznych Aleksander Fiaduta.

Anna Naumowa, Olga Tomaszewska




Temat: Rewolucja w ocenianiu szkół. Postęp się opłaca
Rewolucja w ocenianiu szkół. Postęp się opłaca
Dziękuję dyrektor Renacie Kutyło-Utzig ze zwycięskiej szkoły za
zachowanie zdrowego rozsądku w tej hurraoptymistycznej strategii
Miasta w honorowaniu szkół i nauczycieli za osiągnięcia edukacyjne.

Problem jest dużo głębszy i mało kto chce go podjąć. Nie ma się z
czego cieszyć. Udowodniono już, że egzaminy testowe, do których
przygotowują współczesne szkoły potrafią zdać nawet małpy. Niestety
współczesna edukacja na każdym etapie kształcenia realizuje fałszywe
założenie, że należy ucznia tresować, właśnie niczym małpę, w
rozwiązywaniu testów. Porównywać efekty tych treserskich działań to
kompromitacja równa tej, jaką jest sam proces tresury. Uczniowie po
12 latach pobytu w polskiej publicznej szkole umieją rozwiązywać
testy, ale nie umieją mówić ani pisać, nie czytają, nie umieją
samodzielnie myśleć ani rozwiązywać problemów, nie rozumieją pojęć
(tak alarmują wykładowcy akademiccy) – mimo tego znaczącego
przyrostu wiedzy, na który wskazuje i z którego dumne jest Miasto.
Jest to przyrost pozorny i fałszywy, bo dokonuje się w nieistotnych
dziedzinach i mierzony jest prymitywnymi instrumentami (testy po
każdym cyklu kształcenia, chora matura z języka polskiego). Ale jacy
mierniczy, takie też miary. Wstyd i hańba.

Hańba wszystkim decydentom, od których zależał w ostatniej dekadzie
los polskiej oświaty. Wstyd i hańba wszystkim posłom i ministrom z
Ziemi Płockiej, urzędnikom kuratoryjnym, metodykom, działaczom
partyjnym z tych wszystkich opcji politycznych (AWS i UW, SLD, PiS,
LPR, Samoobrona i teraz PO z PSL-em), które w ostatniej dekadzie
były u steru władzy, a przez pewien czas były wszystkie, od których
decyzji zależał los oświaty. Za wdrożenie i utrzymanie hańbiących
reguł nowej matury, za gimnazja, za podręczniki i metody nauczania,
za żałosne, żebracze pensje nauczycieli, za brak wizji celów, którym
powinny służyć edukacja i wychowanie młodego pokolenia Polaków.

Parę dni temu Tomasz Zbrzezny na łamach Gazety oskarżał
wyraźnie: „Polska szkoła jest chora. Umiera. Dosłownie się
rozpada.” „Reforma ministra Handkego była zbrodnią na polskiej
oświacie”. Filozof oskarżał PAŃSTWO POLSKIE o zniszczenie w
ostatniej dekadzie polskiej oświaty, o spełnianie przez nią
haniebnej funkcji demoralizatorskiej (ściąganie, nagminne
oszukiwanie), o nierealizowanie funkcji formacyjnej, o deformowanie
charakterów uczniów, o zaszczepianie nawyków minimalistycznych, o
niećwiczenie pamięci uczniów. Filozof punktował bezwzględnie
słabości polskiego systemu edukacyjnego.

I kto się tym przejął? Kto zabrał głos? Który poseł? Który urzędnik?
Który wykładowca akademicki? Który biskup? Który rektor lokalnych
wyższych uczelni? Jedyne dwa głosy, które zamieściła Gazeta służyły
odwróceniu uwagi od powagi problemu. Czy może być zatem prawdą, że
istnieje ponadpolityczna zmowa wszystkich sił w państwie (instytucji
władzy, partii politycznych, związków wyznaniowych, organizacji
społecznych), by akceptować te niszczące polską edukację rozwiązania
na wszystkich szczeblach kształcenia – od szkoły podstawowej po
szkoły wyższe, podkopujące siły intelektualne i moralne narodu
polskiego? Czy też nie o zmowę chodzi, a jedynie o zwykły,
przyziemny dyletantyzm, czyli brak kompetencji tych, którzy z braku
innych umiejetności wzięli się akurat za posłowanie lub
administrowanie? Pilnie potrzebujemy odpowiedzi na to krępujące
pytanie.

Wiesław Kopeć, nauczyciel




Temat: Autonomia dla Slaska!
hallo korn,
bardzo mi sie podobalo, co napisales. Trafiles w sedno sprawy. A przynajmniej
bardzo blisko sedna. Mysle, ze potrafilibysmy sie dogadac, choc wiele nas
dzieli i rozni. Tak np. RAS jest dla Ciebie zbyt prawicowy (nacjonalistyczny),
dla mnie zbyt lewicowy (Europa 100 flag to juz prawie bolszewizm). Ty jestes
Polakiem, ja Niemcem. Pana Gorzelika nie dazysz sympatia, ja go bardzo wysoko
cenie.
Z drugiej strony wiele nas laczy. Ja znam Twoj jezyk, oboje jestesmy Slazakami.
Przede wszystkim zas, mamy bardzo podobne wyobrazenie co do przyszlosci naszej
Ojczyzny. Slask dla wszystkich jego mieszkancow, niezaleznie od mowy,
narodowosci, koloru skory itd. Kraj samorzadny i praworzadny, ludzie zyjacy w
dobrobycie. A jaka droga wiedzie do tego celu ? Tego w Twoim poscie nie ma,
choc "warszawskocentralizm" Cie wkurza. Moim zdaniem mozliwa jest tylko jedna
droga, absolutnie sprawiedliwa i demokratyczna, a polegajaca na tym, ze ludnosc
mieszkajaca na Slasku sama ja w wolnosci i pelnej swobodzie okresli. Wowczas
nie bedziemy mogli miec do nikogo wiecej pretensji. Zauwaz, prosze, ze mowie
o "ludnosci zamieszkujacej Slask" a nie o Slazakach. Oczywistym jest bowiem, ze
rowniez ci, ktorzy do Slaskosci sie nie poczuwaja, przez fakt zycia na Slasku
maja prawo, ale i obowiazek, o nim (a przez to i o swoim losie) decydowac.
Jezeli na taka formule mozesz sie zgodzic (co zakladam), to pojawiaja sie dwa
problemy zasadnicze:
1. Problem prawny. W jaki sposob ludnosc na Slasku mialaby korzystac ze swego
prawa do samodecydowania o sobie ? Jakie instrumenty ma ona (ta ludnosc) do
wykonywania swego obowiazku troski o losy regionu ?
Dzisiejsza Konstytucja RP oraz bazujacy na niej porzadek prawny na to pytanie
nie daja zadnej odpowiedzi.
2. Problem polityczny. Dzisiejsze pokolenie nie jest w stanie wziac na siebie
tego obowiazku, gdyz nie posiada (prawie) zadnego wychowania politycznego (i
doswiadczenia rowniez). O to skutecznie zadbaly wladze PRL. Fakt ten jest
zrodlem nieporozumien i klotni wokol sprawy Slaskiej. Oto np. zagorzali
przeciwnicy Slaskiej Autonomii w rzeczywistosci powodowani sa najczesciej
zwyklym strachem przed koniecznoscia "wziecia spraw we wlasne rece". O ile
wygodniej jest przeciez narzekac na panstwo, oczekujac od niego jednoczesnie
cudu gospodarczego, nieprawdaz ? Zwolennicy nie sa lepsi :)) Najpopularniejsze
spojrzenie na Autonomie Slaska polega na zadaniu "autonomicznego sciagania
podatkow". A jak to mialoby zostac zorganizowane ? Organy wladzy
ustawodawczej ? Tu juz brak koncepcji. Wladza wykonawcza ? Brak koncepcji.
Oswiata, kultura, szkoly wyzsze, policja mialyby byc nadal finansowane i
zarzadzane centralnie ? Bzdura zarowno ekonomiczna jak i polityczna. Wladza
sadownicza centralna ? Abstrakcja. Orzecznictwo centralne, prawo lokalne
(przynajmniej czesci musialyby byc tworzone lokalnie na potrzeby wykonywania
tej "autonomii gospodarczej") ? Jakis pomysl na sluzbe zdrowia ? Niestety nie.
Ubezpieczenia spoleczne. Nie. To wszystko mialoby pozostac problemem panstwa
centralnego, bo tak uczyla ideologia komunistyczna. Reasumujac,
slowo "autonomia" w odniesieniu do Slaska jest (politycznie) zupelnie puste, a
ludzie, ktorzy o niej (tej autonomii) rozprawiaja nie maja zielonego pojecia o
czym mowia.
Na koniec jeszcze krotko na temat Twoich obaw w kwestji mozliwej regermanizacji
Slaska, prawa do samostanowienia Narodu Slaskiego, separacji itd. Oczywiscie,
taki scenariusz nie jest niemozliwy, zauwaz jednak, ze niezalezy to od ustroju
politycznego Slaska. Jesli taka bedzie kiedys wola zamieszkujacej Slask
ludnosci, to przeprowadzi ona odpowiednie reformy w dowolnym ustroju, gdyz
odebrac ludziom ich praw nie sposob. Mozna im je jedynie przez pewien czas
odmawiac, na co dala nam historia wystarczajaco duzo dowodow. Z puntku widzenia
interesow Polski byloby korzystniejsze dac dzisiaj regionom autentyczna wladze
niz czekac z tym do nastepnej Rzeczypospolitej. Do IV RP moga sie niektorzy po
prostu nie zapisac. I co wtedy ?
Odpisz, prosze, co o tym sadzisz, pozdrawiam i dobrej nocy ))



Temat: Co robią nasi posłowie
oto fragment posiedzenia ze stenogramu ze strony
6 kadencja, 21 posiedzenie, 4 dzień (05-09-2008)

53 punkt porządku dziennego:
Informacja bieżąca.

Wicemarszałek Jarosław Kalinowski:

Dziękuję bardzo.

Pani poseł Teresa Wargocka, Prawo i Sprawiedliwość.

Poseł Teresa Wargocka:

Panie Marszałku! Pani Minister! Szanowni Państwo! Rozpoczął się
nowy rok szkolny. Środowiska oświatowe, zwłaszcza ze szkół
zawodowych nauczyciele praktycznej nauki zawodu, przedmiotów
teoretycznych, pytają ministra edukacji: co dalej? Dzisiejsza część
obrad jest poświęcona temu, żeby wypełnić takie polityczne
zapotrzebowanie, żeby poszła w świat informacja, że resort edukacji
myśli o kształceniu zawodowym.

Przedmiotem tej informacji bieżącej był temat: wprowadzenie
zmian organizacyjnych i programowych w kształceniu zawodowym. Z
odpowiedzi pani minister wynika, że nie ma żadnych konkretnych zmian
w organizacji i w programach szkół zawodowych w Polsce. To jest
konstatacja związana z tym, co usłyszeliśmy na sali sejmowej.

Szanowni Państwo! Problemów jest wiele. Z założeń reformy
programowej Platformy Obywatelskiej możemy wyczytać, że kształceniem
zawodowym ministerstwo zajmie się poważnie po 2012 r., czyli jest to
plan na następną kadencję.

(Poseł Tomasz Kulesza: Nieprawda.)

Proszę przeczytać.

(Poseł Tomasz Kulesza: Trzeba uważnie przeczytać i zrozumieć.)

Żeby coś uzdrawiać, trzeba najpierw znać przyczyny złego stanu.
A że jest stan szkół zawodowych, kształcenia zawodowego tragiczny,
wszyscy mamy tego świadomość i nie potrzeba tego uzasadniać.

Przy wprowadzeniu reformy edukacji w 2002 r. rząd ustawą
zrezygnował z jakiegokolwiek wpływu na sieć szkół zawodowych i
specjalności nauczanych w tych szkołach. Przekazano te kompetencje
samorządom. Samorządy otrzymały niskie subwencje oświatowe na
nauczanie w szkołach zawodowych. Było powszechnym zjawiskiem, że
tworzyły one licea ogólnokształcące jako najtańsze w systemie.
(Dzwonek)

Bardzo szybko czas mija, a problemów wiele.

Pytań mam siedem i hasłowo je przedstawię, bo trzeba na nie
odpowiedzieć jak najszybciej.

Jak dostosować kształcenie zawodowe do potrzeb rynku pracy? Jak
podnieść efektywność kształcenia?

Wicemarszałek Jarosław Kalinowski:

Pani poseł, chwileczkę. Ja nie przeciwko pani, naprawdę. Proszę
posłuchać.

Pani poseł i panie i panowie posłowie, to jest dyskusja. Poseł
może zadać pytanie, ale nie musi.

(Poseł Tomasz Kulesza: Ale czasu mało.)

itd itd - reszta na str
orka2.sejm.gov.pl/Debata6.nsf/main/6DD76A09#200




Temat: Sześciolatki wybrały przedszkole, ale pójdą do ...
Dlaczego ludzie kończą szkołę i nie umieją prawie
Zmiany w systemie oświaty, spotęgowane przemianami obyczajowymi,
spowodowały pojawienie się skutków ubocznych. Najważniejszym jest
pozbawienie ucznia samodzielności.
Nie próbuję podejmować jakiejkolwiek dyskusji ze zwolennikami
wprowadzanych reform.
Z nimi „podyskutowało” sobie życie. Wystarczy przypatrzyć się
efektom. Po 9 latach nauki (szkoła podstawowa i gimnazjum),
przeciętny uczeń umie o wiele mniej, niż dawniej umiał uczeń po
ukończeniu 8-letniej szkoły podstawowej.
Uczeń szkoły średniej ma potem o rok mniej czasu na przygotowanie
się do matury. Już teraz głosy wykładowców na wyższych
uczelniach są jednoznaczne: poziom wiedzy maturzystów kilku
ostatnich latach drastycznie poleciał w dół.
Świeżo upieczonego studenta trzeba przez pierwszy semestr studiów
uczyć tego, co powinien znać po szkole średniej. Dawniej
szkoła uczyła mniej więcej tego, co wymagały wyższe uczelnie. Młody
człowiek chodził do szkoły, uczył się lepiej lub gorzej, a w
ostatniej klasie zaczynał myśleć, co dalej: wybierał odpowiedni
fakultet i brał się za przygotowanie do matury i do egzaminów na
wyższe uczelnie. Teraz, jeśli myśli poważnie o studiach, musi
już na początku drugiej klasy LO pomyśleć o wyborze przedmiotów,
których będzie się szerzej uczył (bo wymaga tego wyższa uczelnia),
o korepetycjach lub dodatkowej nauce własnej.
Decyzję o wyborze wyższej uczelni musi podjąć o ponad rok
wcześniej. Zmiany w systemie oświaty, spotęgowane przemianami
obyczajowymi, spowodowały pojawienie się skutków ubocznych.
Najważniejszym jest pozbawienie ucznia samodzielności. Tzw. „prawa
ucznia” powodują, że jest on psychicznie nieprzygotowany do studiów
wyższych. Jak sama nazwa wskazuje, nauka polega tu na
studiowaniu – samodzielnym zgłębianiu wiedzy. Na wyższej
uczelni nikt nie zapyta, czy wszyscy rozumieją, nie będzie
powtarzał kilkakrotnie tego, co stwarza problemy studentowi.
Student ma się nauczyć i zdać odpowiednie egzaminy. Jak – to już
jego sprawa (są wykłady, literatura).
Egzaminator nie będzie się bawił w wyjaśnianie, co student
powiedział dobrze, co źle, i dlaczego wystawia taką właśnie ocenę.
Nie jest istotne, czy ten czuje się pokrzywdzony, czy też nie.
Wysłuchuje werdyktu osoby, która umie nieporównanie więcej niż on i
nie ma żadnych dyskusji. Jest to sytuacja dokładnie odwrotna
do tej, którą wprowadziły reformy w szkole średniej.
Kierunek tych reform jest mniej więcej taki:
„Nauczycielu! Wystawiasz ocenę niedostateczną, a może przyznajesz
mniej punktów, niż maksimum? Uzasadnij, dlaczego?”.
Pozycja ucznia jest uprzywilejowana. Czy można się dziwić,
że człowiek (istota z natury leniwa – gdyby tak nie było, nie
ułatwiałby sobie życia wynalazkami), korzysta z okazji do
nieróbstwa?
Po co ma się ktoś męczyć, starać się zrozumieć, rozwiązywać zadania
(zamiast dyskoteki), skoro może wymagać: „nie rozumiem, bo mi tego
dobrze nie wytłumaczono!”?
Może wymagać i wcale nie musi tego udowadniać. Założenia
reformatorów są jednoznaczne: uczeń jest istotą, która
najprawdopodobniej została w procesie nauki szkolnej skrzywdzona –
takie mamy reformatorskie top-trendy.
A potem przychodzi matura, którą trzeba zdać samodzielnie.
A potem przychodzą studia, gdzie trzeba być samodzielnym.
I młody człowiek jest bezradny, bo nie umie się uczyć!
Jest przyzwyczajony, że to czy on rozumie, czy też nie, jest
problemem innych - tych, którzy go uczą. A tu okazuje się, że świat
jest jednak trochę inaczej urządzony. Nie tak jak go w szkole
uczono… Dobrymi chęciami jest piekło wspaniale wybrukowane…
A oni chcieli tak dobrze…żeby się dziecko biedne w szkole nie
stresowało…
Więc pytam: a kiedy to biedne dziecko ma się nauczyć walczyć w
trudnych sytuacjach, których życie nie skąpi?
Gdy będzie już dorosłym, wychowanym w bezstresowej atmosferze, w
pełni ukształtowanym człowiekiem?
Wtedy będzie za późno. Tekst dedykuję wszystkim zwolennikom
bezstresowej (?) szkoły.




Temat: Co na to władze oświatowe U. M. Radomia?
Co na to władze oświatowe U. M. Radomia?
Czy szanowne władze sa w stanie w sposób merytoryczny uzasadnić bądź
sprostować (niekoniecznie na tym forum) sens artykułów w
sobotnichwydaniach "GW" i "SL". problem dotyczy "przejęcia" przez plastyka
wszystkich sal warsztatowych odzieżówki. Dodatkowym akcentem w tej sprawie
jest wypowiedx dyr. plastyka w radio "... jak można uczyć (chyba matematyki)
w zabytkowym pałacyku...). Jako rodzic dziecka z tej szkoły, zywotnie
zainteresowany losem swego dziecka, które wybrało ten a nie inny zawód pytam:
1. Dlaczego obecne władze nadal przesladują odzieżówkę.
2. O co w tym wszystkim chodzi, bo nie wierzę, że o dobro dziecka, kiedy
jednym uczniom zabiera się dotychczasowy dorobek szkoły - wyśmienita kadra,
wyposażenie, perspektywy tworzenia nowych kierunków kształcenia zawodowego w
tej szkole- odbierając prawie cały zespół sal do prowadzenia nauki zawodu.
3. Podobno władze proponują umiejscowienie warsztatów na najwyższym pietrze w
głównyej części budynku dydaktycznego - szanowni Państwo, ktoś jest chyba
chory, czy sprawdono stan fundamentów, ilość metrażu przypadającego na 1
ucznia i inne niezbędne rzeczy.
4. Nie tak dawno szkoła ta jako pierwsza w Radomiu miała "dzień otwarty",
przez ostatnie 2 dni prezentowała się na prezentacjach szkół średnich
Radomia, a z góry otrzymała cios w plecy. Z czym w porównaniu do odzieżówki
wychodzi plastyk?, trochę gliny i innej papraniny.
5. Czy chodzi o wygaszenie odzieżówki, bo nie tak dawno w "ED" był konkurs w
którym prezentowwały sie klasy maturalne i ile ich było z plastyka - otóż
tylko 1, zaś z odzieżówki chyba 7 i gdzie tu mowa o braku naboru do tej
szkoły (przy takiej polityce władz, to napewno naboru może nie być - a jak
wówczas zostaną potraktowani wykształceni i przygotowani do reformy w szkole
nauczyciele).
6. Co dla władz powinno byc ważniejsze, rzeźby, które może staną w ogródkach
nowobogackich czy zespół ludzi umiejących coś dobrego uszyć (policzcie o ile
więcej kosztuje kształcenie w plastyku, tam należy inwestować, a tu jest
dobry sprzęt na obecne czasy)
7. Dla mnie jako rodzica, który kilka lat temu walczył z komunistycznym
Zarządem miasta o pozostawienie odzieżówki na mapie Radomia jest faktem
oczywistym, że obecnie miłościwie nam panujące władze miasta są w swych
poczynaniach gorsze od poprzednich, a metody działania pisz wymaluj to czysta
SBecja (miano tylko kilka sal oddać plastykowi a nie wszystkie)
8. Z szeregów oświaty wywodzi się Pani Prezydent Kutkowska i Pan Dyrektor
Kiełbasiński (o którym szczególnie dużo dobrego słyszałam jako o dyrektorze
jednej ze szkół, którą wywindował na przyzwoity poziom). Czy Wam NIE WSTYD
KOSZTEM JEDNYCH I TO DOJEŻDŻAJĄCYCH SPOZA RADOMIA DZIECI STWARZAĆ LEPSZE
WARUNKI DO NAUKI DZIECIOM Z PLASTYKA? ( nie jestem do końca przekonana o ich
plastycznych uzdolnieniach).
9. Z relacji nauczycieli i uczniów odzieżówki wiem, że pracują od rana tzn.
7:10 do późnego popołudnia, bo część sal na ten rok przejął plastyk, zaś
plastyk w tych salach ma zajęcia do 14:00 (a w swoim budynku ma sale nadające
się do zajęć, ale one są wykorzystywane przez rozrywkowego dyrektora na cele
przyjemniejsze - wywinął się z afery na jesieni 2002, bo go kumple z SLD
wybronili - ślad jest w Kuratorim, mozna sprawdzić)
10. Ponoć w salach oddanych na ten rok plastykowi jest jakaś galeria wystaw i
nic dziwnego, że w dalszym ciągu plastykowi może być ciasno.

Pociągnięcia władz uważam za bardzo trafione, "MĄDRE, ROZWAŻNE I W DOBRZE
POJĘTYM INTERESIE DZIECI", zastanawiam sie tylko, dlaczego Pani Kutkowska i
Pan Kiełbasiński tak dotkliwie doświadczeni przez poprzednią ekipę realizują
jednak jej kierunek - to wstyd - nie macie swojego zdania, co w języku
przyjaciól Moskali (patrz Mickiewicz) można napisać "WAŃKA WSTAŃKA".

Pamietajcie,ze zbliżają się wybory. My będziemy o tym pamiętać!!!




Temat: Miss Radziwiłł uderza ponownie!
"Jezeli wszystkie reformy kolejnych ministrow byly wg. Ciebie szkodliwe
dla polskiej oswiaty, a jedynym ministrem, ktorego cenisz jest pani L" -
niestety, obawiam się, że rozmowa z Toba może troche przypominac rozmowę ze
specjalistami pana Handke, oni tez bowiem nikogo oprócz siebie nie słuchali.
Czy mógłbys mi wskazac w mojej wypowiedzi, gdzie ja napisałem to - co mi
insynuujesz?
Nie jest tak, abym bezgranicznie cenił pania L. Napisałem tylko, że cenię ją
bardziej, niż pana H. Zresztą aby być cenionym wyżej, niz ów arogancki
niespecjalista to faktycznie niewiele trzeba. Jedna rzecz jest faktem
niezaprzeczalnym - L. przepracowała troche lat w szkole, H. który mi szkołe
reformował, nie przepracował w szkolnictwie ani jednego dnia. Ot specjalista.
Przypomijmy jedną ciekawostkę. Pamiątam, jak w 89 rocznik zdający maturę był
pierwszym, który nie musiał obowiązkowo zdawać matematyki. pamiętam tez, że
przyjęto to jakoś wreszcie oznakę jakichs zmian. Przypomijmy, jak H próbował te
matematyke znów przywrócić. Przy czym zaznaczam, nie chce sie w tej chwili
angażować w dyskusje o samej konieczności matematyki na maturze. Chce zwrócic
uwagę na argumentację pana Handke - Matematyka miała byc "bo on tak uważał"
(cytuję z pamięci, ale dośc wiernie). Kto tu prezentuje komunistyczne myślenie?
Handke w ogóle sraszliwie udeologiczniał szkołe (z wierna pomoca pani
radziwiłł - więc to chyba oni, a może i Ty, bardziej byli przywiązani do wizji
szkoły sprzed 89 roku. Bo gdzie wyczytałeś to u mnie, to nie mam pojęcia.
Konkrety prosze, a nie demagogię.
A co do tego tajemniczego "nicnierobienia". Widzisz, ja akurat pracuję w szkole
i wiem, że to jest codziena orka (to mie ma brzmieć negatywnie), wiem, że nie
ma cudownych recept, wiem że nie ma cudownych środków. Liczy sie codziejna,
mało efektowna praca z dzieckiem, trud. rewolucje, burzenie wszystkiego -
owszem, fajnie wyglądają w mediach, ale nie leczą żadnych bolączek. Co
3łaściwie dało wprowadzenie gimnazjów, oprócz wykonania ogromnej, i jak zycie
pokazało, nikomu niepotzrebnej pracy? To tak jakby ratować stan polskich dróg
zmienianiem ruchu drogowego na lewostronny. Byłaby ogromna zmiana? Byłaby. Czy
coś by to naprawiło w nawierzchni???
Za samą ustawę czyczącą do reformy pani L zasługuje na szacunek, kilka spraw
a'propos przeprowadzania egzaminów też za jej rządów wyglądało lepiej. Pewnie
to mało, ale jak wspomniałem - prawa w oświacie to codzienny, mało medialny
trud, a nie efektowne popisy.
Wiesz co jest najtragiczniejsze - że w ogóle poruszamy problem popierania czy
niepopierania jakiejś partii. Tymczasem to jest w ogóle nieważne - albo ktoś ma
pojęcie o oświacie i szanuje współpracowników (w tym wypadku nauczycieli - bez
ich udziału nie uda się żadna reforma) albo nie. Min. Hndke i jego
współpracownicy wykazywali sie arogancją i niestety brakiem pojęcia o
praktycznej stronie zagadnienia.
Zanim jednak będziemy kontynuowali - prosiłbym o konkrety. Nie dyskusje o
partiach, 89 roku, tylko konkretnych bolączkach szkoły. Ja w swoim początku
wątku wskazałem konkretnie, za co współpracowników pana H nie cenię.



Temat: Antyklerykalny ruch rusza do wyborow!
Gość portalu: jp2=0 napisał(a):

> po raz pierwszy staniemy przed szansa otwartego
ukrocenia samowoli kk w kraju.
> "Racja" do boju!

bardzo ładny statut :)
najbardziej sposobało mi się jak dotąd:
Artykuł 4
1. Działalność APP „Racja” opiera się na pracy
społecznej członków.
2. Określone przez Radę Krajową funkcje we władzach
partii mogą być pełnione etatowo i odpowiednio wynagradzane.

innymi słowy niektórzy na partii zarobią :)

o i to jest fajne:

Artykuł 18
2. Każdy członek zobowiązany jest do opłacania
miesięcznej składki członkowskiej. Jej wysokość ustala
Rada Krajowa APP „Racja”.

czyli praca społeczna + składki,
chyba założyciele nie wierzą w efektywność pracy członków :)

o znalazłem program:
1.
1. Oświata
Za najważniejszy czynnik prawidłowego rozwoju Narodu APP
„RACJA” uznaje wolny, nieskrępowany i bezpłatny dostęp
wszystkich obywateli (a zwłaszcza dzieci i młodzieży) do
oświaty na wszelkich jej poziomach.

a rz-plita wczoraj piasła że prywatne uczelnie są lepiej
zarządzane.
a to klerykalna gazeta :)

2. Służba zdrowia
APP „RACJA” doprowadzi do upowszechnienia w praktyce
(a nie tylko w teorii) bezpłatnej opieki medycznej dla
wszystkich obywateli RP. Służyć temu będzie ustalenie
realnej składki ubezpieczeniowej.

czyli - damy Wam darmową służbą zdrowia, za którą
zapłacicie. To najlepszy program jaki widziałem !

3. Gospodarka i ekonomia
W tym celu (jakiś tam ogólny cel został powyżej wymieniny
- przyp. mój) należy:

* skutecznie egzekwować zobowiązania finansowe obywateli
i przedsiębiorstw wobec państwa.

hi hi,
a jakież to droga partio? i skąd pańswo ma na to brać
skoro w następnym zdaniu mowa o obniżce podatków.
resztę programu gospodarczego pomijam (nie chce mi się
czytać po tym początku)

4 neutralnośc światopoglądowa
to jest fajne:
APP „RACJA” jest zwolennikiem niezwłocznego
wypowiedzenia przez Polskę konkordatu, który czyni nasz
kraj lennym wobec Watykanu, a z księży katolickich tworzy
grupę specjalnie uprzywilejowanych osób.

gdyby zapłatał się tu jakiś zwolennik - o który fragment
konkordatu chodzi?
Wy chyba nie wiedzie co znaczy "lenno" :)

o i to jest fajne:
APP „RACJA” żąda rozliczenia i surowego, przykładnego
ukarania wszystkich aferzystów, łapówkarzy i złodziei,
którzy pod pozorem nieudacznictwa lub na skutek
faktycznych niekompetencji, po roku 1989 zamienili nasz
kraj w III RP (Rozkradzioną Polskę), a dokładnie w
katolicką republikę bananową, gdzie rządzi kler, kolesie
i panoszy się bezprawie.

a moze by tak pozew o zniesławienie :)

"Należy odpolitycznić i usprawnić aparat sądowniczy, w
celu bardziej skutecznego i szybszego orzekania. "

Droga partio,
tym zdaniem udowodnilaś kompletne ignoranctwo w temacie
"polski wymiar sprawiedliwości".

"Aferzyści powinni być głównymi bohaterami procesów. Nie
czekając na reformę sądownictwa, można również powołać
specjalny trybunał, który w trybie pilnym rozliczy
pasożytów żerujących na ciągle biedniejącym narodzie."

rotfl - no tym mnie zabili :)

"Trzeba ich samych oraz ich rodziny lub znajomych (o ile
tym pierwszym udowodni się przepisanie zagarniętych dóbr)
pozbawić majątków i skazać na długoletnie, ciężkie
roboty, adekwatnie do wielomilionowych oszustw, których
są autorami. "

tu widze problem,
cięzkie roboty są marnie opłacane, może im zycia nie
starczyć na odpracowanie. Może lepiej wysoko płatne
stanowiska w spółkach - szybciej odpracuja :)))

"APP „RACJA” stawia sobie jako jedno z najważniejszych
zadań – pilnowanie pieniędzy podatników tak, aby służyły
one im samym, czyli dobru wspólnemu wszystkich obywateli RP."

jak pilnować partio droga?
zamknąc w sejfie i postawić oddzial wojska???

"APP „RACJA” uważa za wskazane dokonanie zmian w
Konstytucji RP, która np. w kwestiach bezpłatnego
kształcenia i opieki zdrowotnej – i tak nie jest
respektowana."

pomyślmy - konstytucja mówi o bezpłatnym kształceniu.
To nei jest przestrzegane i należy to zmienić
(konstytucję - tak napisano).
Czyli trzeba wprowadzić zapis o płatnym kształceniu.

Partio, czego Ty właściwie chcesz?

Podsumowując
APP RACJA prowadzi u mnie w rankingu programów
- deklasując mój ulubiony do tej pory PiS.




Temat: prywatne szkoly maja sens?

> a dlaczego wazne zeby prywatna? czym sie rozni prywatna do normalnej?

Widzisz, gdyby panstwowa szkola byla szkola normalna (nie wiem dlaczego
stawiasz tu znak rownosci?) nikt nie myslałby o szkole prywatnej. Ale troskliwy
rodzic woli zaplacic dodatkowo za chociazby: lepsza opieke (wieksze
bezpieczenstwo), mniej liczna klase, lepszy kontakt dziecka z nauczycielem,
lepsza mozliwosc kontaktu rodzica z nauczycielem, bogatsza oferte programowa,
szanse, ze dziecko juz na starcie nie nabierze do szkoly niecheci ...

Oczywiscie takie szkoly niosa tez wiele niebezpieczenstw wynikajacych chocby z
przebywania dzieci w dosyc zamknietym srodowisku .... w kazdym razie dziecko
po dobrej szkole podstawowej, obojetnie pryw. czy panstw. powinno byc otwarte
na swiat, miec dobry kontakt z doroslymi (kontakty miedzy rowiesnikami pomijam
bo i to jasne), nie bac sie zadawania pytan ...
Dobra szkola powinna rowniez dbac o wychowanie dziecka, czyli o cos o czym sie
obecnie w szkolach panstwowych czesto zapomina.

Żeby nie było zbyt rózowo, w szk. pryw. sa również i problemy ... wynikajace
np. z róznych oczekiwań rodzicow; jedni oczekuja tego co napisalam wyzej , inni
zwyklego przepchniecia przez szkole trudnego dziecka. Jedynym rozwiazaniem jest
konsekwencja dyrekcji w realizowaniu załozen szkoly.

Troche inna sytuacja jest jesli chodzi o prywatne szkolnictwo srednie i wyższe,
bo o ile prywatna podstawówka jest swiadomym wyborem rodzica o tyle prywatne
licea (czesto) czy studia (prawie zawsze) sa koniecznoscia ... tu trafiaja
dzieci ktore nie dostały sie gdzie indziej ... oczywiscie sa wyjatki, np
wspomniany gdzies wyżej Koźminski, ktory cieszy sie coraz lepsza opinia, a
co za tym idzie trafia tam wiecej zdolnej mlodziezy ...

Na szczescie prywatne szkoly poddane sa takim samym prawom rynku jak wszystko
co prywatne, dlatego tylko kwestia czasu jest wyeliminowanie z rynku szkól
slabych.

Środowisko nauczycielskie czesto krytykuje szkoly prywatne, chocby z racji
tego , ze stawia sie tu nauczycielom duzo wieksze wymagania niz w szkole
panstwowejj , poza tym zlego nauczyciela łatwiej jest tu zwolnić, w szkole
państwowej nauczyciel mianowany jest niemal nie do ruszenia, niestety ... eee
na temat nauczycieli moglabym napisac drugie tyle ... ;)

> ochromy i policji. I ci PANSTOW ZAWSZE CHRONIE MORDERCOW I ZBOJOW.
>
> Nigdy nei robi niczego dla ofiar. DLaczego?

Bo mordercy i zboje mieli trudne dzieciństwo... ;)

> bardzo mozliwe - od ajkiegos czasu nei chodzilem do szkoly. Ale mysle, ze
> zalezy to od miejsca - mieszkam na wsi. I lokalan wiocha ma calkiem
normalenni
> wygladajace szkoly. Ale blizsza inspekcja za 3-4 latka ;)

Niewykluczone, ze wiejska szkola jest duzo lepsza od szkoly wielkomiejskiej.
Zreszta w Belgii sytuacja w szkolnictwie jest na duzo lepszym poziomie niz w
Polsce, a przynajmniej tak mi sie wydaje ... :)

> > W kazdym razie Oświata w Polsce, jak kania dżdżu, potrzebuje reform.
> IMHO Reformy w obecnym stylu zapoczaktowali Niemcy w 1940 w Krakowie. Po
wojnie
> tylko kontynuowano trendy.

Co to znaczy w obecnym stylu? tzn o ktory styl Ci chodzi, prl-owski? czy obecny
(puszczony na żywioł) ?

Ja uważam, że najlepszym rozwiazaniem byloby wprowadzenie bonow oswiatowych.




Temat: RAS
RAS-Opolskie
KOMITET WYBORCZY
"R U C H A U T O N O M I I Ś L Ą S K A"
WOJEWÓDZTWO OPOLSKIE

Uwierz w szczęśliwą przyszłość Śląska, w odrodzenie Narodu Twego.
Niech nic nie wzruszy Ci tej wiary mimo wszystko, co wydarzyło się.
Zachowaj się pod każdym względem jak gdyby od Ciebie wszystko zależało,
Przeznaczenie i rozwój śląskich spraw i odpowiedzialność na Tobie spoczęła.

Ruch Autonomii Śląska jest reprezentantem wszystkich mieszkańców województwa
opolskiego niezależnie od ich opcji etnicznej, religijnej i językowej. Nie
identyfikuje się z żadną ogólnopolską siłą polityczną.

Uważamy, że identyfikowanie się z regionem jest dużo lepszym i wyraźniejszym
wyznacznikiem naszych celów i programu wyborczego.

Ruch Autonomii Śląska działa legalnie i zgodnie z konstytucją RP oraz polską
racja stanu i międzynarodowymi zobowiązaniami państwa polskiego.

Posądzanie nas, że dążymy do oderwania Śląska od Polski i przyłączenia go do
Niemiec jest totalną bzdurą i nieprawdą! Nie jesteśmy również nacjonalistami
ani separatystami jak usiłuje się twierdzić!

Autonomia to zasada, która pozwala jednostkom i wspólnotom samodzielnie
rozwiązywać swe problemy, gospodarować owocami swojej pracy i poszukiwać
własnych dróg rozwoju. Chodzi nam o to, abyśmy mogli decydować sami o
wszystkim co nas dotyczy w sprawach samorządności, gospodarki, kultury.

Autonomia to alternatywa dla państwowego centralizmu i biurokracji, które
ubezwłasnowolniają Ciebie i Twoich bliskich. Tylko autonomiczny region może
być w niedalekiej przyszłości partnerem i konkurentem dla krajów, landów lub
kantonów innych państw europejskich.

W województwie opolskim kandydatami do samorządów z Komitetu Wyborczego Ruch
Autonomii Śląska są ludzie, którzy chcą pracować dla naszego regionu, małej
ojczyzny, Heimatu - rozumianego jako interes wszystkich mieszkańców śląskiej
ziemi. Nasi kandydaci wywodzą się spoza układów politycznych. Dzięki temu
potrafią w sposób kompetentny i bezstronny spojrzeć na problemy gmin, powiatów
i województwa.

Nasz program wyborczy kierujemy przede wszystkim do młodych ludzi, dla których
samorządność w formie proponowanej przez Ruch Autonomii Śląska jest szansą na
urzeczywistnienie swoich dążeń i pragnień.

Nasz program społeczno-polityczny

1. Po pierwsze gospodarka.

będziemy aktywnymi w pozyskiwaniu inwestorów na teren naszego województwa,
powiatu, gminy poprzez system możliwych ulg

będziemy pomagać chcącym inwestować w naszym regionie ze szczególnym
uwzględnieniem tych, którzy zarobione pieniądze na Zachodzie zechcą
zainwestować u siebie, dając w ten sposób pracę innym

będziemy dążyć do ekologicznej gospodarki odpadami komunalnymi (odzyskiwanie,
zagospodarowywanie i przerób surowców wtórnych - to też nowe miejsca pracy)

będziemy wykorzystywać każdą okazję do promowania naszego regionu, powiatu,
gminy

będziemy skutecznie prowadzić lobby na rzecz reformy finansowania samorządów -
za kompetencjami winny pójść pieniądze ( pieniądze z podatków powinny w
większej części pozostawać w samorządach )

2. Rolnictwo

będziemy brać czynny udział w tworzeniu giełdy produktów rolnych, która
otworzy rynek zbytu i jednocześnie zagwarantuje pracę w rolnictwie

będziemy wspierać inicjatywy dotyczące produkcji paliwa ekologicznego z
rzepaku, jako element przyszłego rozwoju gospodarczego województwa oraz jako
środek na zapewnienie miejsc pracy

będziemy popierać agroturystykę i rolnictwo ekologiczne aby było alternatywą
dla rozwoju opolskiej wsi przy wykorzystaniu naturalnych walorów
przyrodniczych regionu - temu służyć będą nasze działania
(szeroko pojęta promocja i informacja gospodarcza)

3. Edukacja i kultura mieszkańców województwa opolskiego

jesteśmy za regionalizacją oświaty tzn. programy nauczania muszą uwzględniać
edukację regionalną, być skierowane na potrzeby zatrudnienia regionu

jesteśmy za utrzymaniem i kultywowaniem wielokulturowości naszego regionu -
nie zgadzamy się na polonizowanie śląskości

jesteśmy za niczym nieskrępowanym kultywowaniem języków mniejszości etnicznych
i narodowych

będziemy bronić praw zamieszkujących województwo opolskie mniejszości
narodowych i etnicznych

będziemy nawiązywać kontakty partnerskie z gminami, miastami województwa
śląskiego - dziś lepiej znamy gminy partnerskie zagraniczne, niż te z
województwa śląskiego !

Wybory to nasza szansa dla odnowy samorządów.
Wybierz kandydatów Ruchu Autonomii Śląska.




Temat: RAŚ startuje w wyborach
RAS-OPOLSKIE
RUCH AUTONOMII ŚLĄSKA
WOJEWÓDZTWO OPOLSKIE

Uwierz w szczęśliwą przyszłość Śląska, w odrodzenie Narodu Twego
Niech nic nie wzruszy Ci tej wiary mimo wszystko, co wydarzyło się.
Zachowaj się pod każdym względem jak gdyby od Ciebie wszystko zależało,
Przeznaczenie i rozwój śląskich spraw i odpowiedzialność na Tobie spoczęła.

Ruch Autonomii Śląska w województwie opolskim tworzą ludzie, którzy chcą
pracować dla naszego górnośląskiego regionu, małej ojczyzny, Heimatu -
rozumianego jako interes wszystkich mieszkańców śląskiej ziemi.

Nasi działacze wywodzą się spoza dotychczasowych układów samorządowych.
Pozwoli to im w sposób świeży i bezstronny spojrzeć na problemy gmin powiatów,
województwa a jednocześnie eliminować zjawiska korupcji urzędników.

Nasz program społeczno-polityczny

1. Mieszkańcy naszego regionu

będziemy bronić praw zamieszkujących województwo opolskie mniejszości
narodowych i etnicznych

będziemy wspierać współpracę wszystkich mieszkańców Śląska

chcemy nawiązać kontakty partnerskie z gminami, miastami województwa śląskiego
(wymiana kulturalna, wymiana doświadczeń w działalności samorządowej) - dziś
lepiej znamy gminy partnerskie niemieckie, niż te z województwa śląskiego !

2. Edukacja i kultura

jesteśmy za regionalizacją oświaty tzn. programy nauczania winny być ustalane
w regionie i uwzględniać prawdziwą edukację regionalną ( na wszystkich
szczeblach nauczania ) oraz winny być skierowane na potrzeby zatrudnienia
regionu

jesteśmy za utrzymaniem i kultywowaniem wielokulturowości naszego regionu -
nie zgadzamy się na polonizowanie śląskości

jesteśmy za niczym nieskrępowanym kultywowaniem języków mniejszości etnicznych
i narodowych

jesteśmy za równym dostępem do edukacji dla wszystkich mieszkańców województwa
opolskiego

3. „Po pierwsze Gospodarka, głupku”.( prezydent USA Bill Clinton )

będziemy aktywnymi w pozyskiwaniu inwestorów na teren naszego województwa,
powiatu, gminy
będziemy pomagać chcącym inwestować w naszym regionie, powiecie, gminie ze
szczególnym uwzględnieniem tych, którzy zarobione pieniądze na Zachodzie
zechcą zainwestować u siebie
będziemy promować wszelkie inicjatywy w dziedzinie produkcji ekologicznej
energii i wykorzystania energii odnawialnych
będziemy aktywnie wspierać i promować inwestycje przerabiające rzepak w paliwo
ekologiczne
będziemy dążyć do ekologicznej gospodarki odpadami komunalnymi ( odzyskiwanie,
zagospodarowywanie i przerób surowców wtórnych )
będziemy wykorzystywać każdą okazję do promocji naszego regionu, powiatu, gminy
( w tym promocja , reklama istniejących firm nawet na koszt samorządu, oferty
inwestycyjne)
4. Rolnictwo

chcemy poprzez swoich przedstawicieli brać czynny udział w tworzeniu centrum
logistycznego dla produktów rolniczych jako element konkurencyjności z
rolnictwem UE

będziemy wspierać inicjatywy dotyczące produkcji paliwa ekologicznego z
rzepaku, jako element przyszłego rozwoju gospodarczego województwa oraz jako
środek na zapewnienie miejsc pracy

chcemy aby agroturystyka i rolnictwo ekologiczne było alternatywą dla rozwoju
opolskiej wsi przy wykorzystaniu naturalnych walorów przyrodniczych regionu -
temu służyć będą nasze działania ( szeroko pojęta promocja i informacja
gospodarcza )

5. Samorząd

nasi radni w swojej pracy będą kierować się zasadami:
stałe konsultacje z wyborcami przed podjęciem ważnych decyzji
nie będziemy opierać swojego mandatu radnego na starych kontaktach, nawykach,
przyzwyczajeniach z minionej epoki
chcemy naszą pracą udowodnić wyborcom, że liczymy się z nimi również po
wyborach informując ich o najważniejszych sprawach samorządu
będziemy walczyć z wszelkimi przejawami korupcji urzędników
stworzenie skutecznego lobby na rzecz reformy finansowania samorządów - za
kompetencjami winny pójść pieniądze ( pieniądze z podatków powinny w większej
części pozostawać w samorządach )
stworzenie programu edukacji obywatelskiej mającej na celu wykształcenie
prawdziwego i świadomego obywatela ( poprzez dostępne samorządowe publikatory -
lokalne gazety, biuletyny, informacje na stronach internetowych oraz
wprowadzenie stosownych programów do szkół )
RUCH AUTONOMII ŚLĄSKA to organizacja o wyrazistym obliczu. RAŚ nie ogranicza
się do wąsko pojmowanego „regionalizmu” innych organizacji śląskich,
wielkopolskich czy kaszubskich. Prezentujemy sprecyzowaną wizję Śląska jako
podmiotu w zjednoczonej Europie. Wizja ta oparta jest na rozwiązaniach
przyjętych już w wielu regionach europejskich. Wymienione wyżej cele RAŚ
zamierza osiągnąć metodami pokojowymi, wykorzystując dostępne procedury
demokratyczne.




Temat: JEZDEM DOWARTOSCIOWANY
Bardzo mi przykro, ale tego typu czasopisma do mnie nie docierają. Jednak
biorąc pod uwagę to, co można przeczytać na tym forum i to , co się mówi,
trudno jest poszukać wiele sukcesów, a wręcz przeciwnie:

1. Bezrobocie wzrosło: czyli co dwa lata stracone ? Prawdopodobnie tak, bo
brakowało i brakuje przejrzystej i realistycznej koncepcji z jego walką. A
problem ten jest zdecydowanie najważniejszy. Przykład Tonsilu i Masivu jest
tylko potwierdzeniem , że nikt tego nie monitoruje i władza jest po prostu
zaskakiwana. Rozwój lokalnej przedsiębiorczości też nie wygląda najlepiej. ( -
, -, -)
2. Tereny inwestycyjne na szczęście są i zostały chyba sprzedane z
określonym zyskiem, tylko cała procedura sprzedaży jest tutaj trochę niejasna.
Rodzą się pytania: dlaczego nie rozpropagowano tego na szerszą skalę? Czy nie
można tego było sprzedać pod konkretną inwestycję, dającą wyraźny przyrost
miejsc pracy? (+,+, -)
3. Słynne i emocjonalne 35ha. Dobrze, że zostały one sprzedane, tylko czy
nie było lepszej możliwości? Może cieszyć fakt, że dało to możliwość remontów
i inwestycji oświatowych, służby zdrowia, infrastruktury drogowej. Opcje
polityczne się przepychają, kto ma tutaj większe zasługi. Ja postaram się być
neutralny i powiem, że nie koalicja rządząca, nie opozycja, ale najbardziej
Szkoła i jej zdecydowanie się należy największe uznanie. Myślę, że bardzo wielu
by chciało mieć takie możliwości za 7 milionów złotych. (+, +,-)!!
4. Reforma szkolnictwa średniego po prostu samorządowi nie wyszła,
dlatego, że zabrakło merytorycznych podstaw i merytorycznego podejścia. Bałagan
w „mleczu” i na „koszarach” wystawia bardzo złą metryczkę powiatowi. Można tu
było zauważyć dualistyczne zachowanie powiatu, który z jednej strony bardzo
szybko zlikwidował „mlecz „ podając słabe argumenty, a z drugiej strony długo
milczał na temat nieprawidłowości (fałszerstw) na ‘koszarach”. Jak takie
zachowanie należy rozumieć? Po prostu bardzo negatywnie. (-,-,-)
5. Uczelnie wyższe, chyba nie z wysokich półek. Miała być Politechnika,
Akademia Rolnicza i gdzie one są? Absolwenci szkól średnich wybierają jednak
uznane uczelnie państwowe i prywatne w Poznaniu i innych dużych ośrodkach
akademickich. Władze zapomniały, że edukacja na poziomie wyższym jest drogą
inwestycją, którą ponoszą rodzice lub sami studenci, a pracodawcy coraz
częściej patrzą , jaką ich przyszły pracownik skończył szkołę wyższą. Na
miejscu jest taniej, ale co komu z tego, jak nie będzie mógł znaleźć pracy? (+,-
,-)
6. Szpital –jego prywatyzacja i bardzo wiele prywatyzacyjnych niejasności
(-,-,-).
7. Obiektywizm informowania o pracy powiatu jest jednostronny .(-,-,-)
8. Styl sprawowania władzy nie jest najlepszy, a najgorszą jego stroną
jest tzw. propaganda sukcesu, przypominająca trochę minioną epokę. (-).

Tak więc wpadanie w samouwielbienie jest bardzo mocno przesadzone. Władzom
naszym brakuje zwykłej skromności i pokory!
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • chadowy.opx.pl



  • Strona 3 z 4 • Wyszukiwarka znalazła 139 wypowiedzi • 1, 2, 3, 4