Czytasz wypowiedzi wyszukane dla słów: PREZENTACJE PUBLICZNE





Temat: nowa linia tramwajowa
Prezentacja nowej linii tramwajowej na DTP
Wybrałem się w ramach Dni Transportu Publicznego na Obozową, aby zobaczyć
prezentację linii, więc zdaję oto relację:

Linia prowadzić będzie środkiem Powstańców Śląskich, z przeplotem tuż za pętlą
Nowe Bemowo. Po drodze przystanki przy Piastów Śląskich, Maczka (w obie strony
po północnej stronie skrzyżowania) i przy Conrada (w obie strony przed
skrzyżowaniem). Kilka rzeczy mi się nie spodobało.

1) Przystanek przy Maczka będzie chyba wronom służył. Jeśli dobrze pamiętam, na
to skrzyżowanie nie ma chyba wyjścia z bloków położonych między Maczka a
Kochanowskiego? A już na pewno nie ma tam wyjścia z ogródków działkowych. A na
stację benzynową ludzie (ci spragnieni wieczorową porą ;-)) mogą wysiąść przy
Conrada. W dodatku w planowanym położeniu przystanki w stronę północną będą od
siebie oddalone o ok. 200 m (za Maczka i przed Conrada).

2) Wszystkie przystanki w zespole Al. Reymonta będą przed skrzyżowaniem. A więc
w żadnym kierunku nie będzie wspólnego przystanku, także do autobusowych
(wszystkie położone są za skrzyżowaniem) nie będzie blisko. Biorąc pod uwagę,
że pewnie w Reymonta bedą skręcały dwie linie, każda z innej strony - będzie
kolejne miejsce z pieszymi biegającymi po skrzyżowaniu. I to w trzech różnych
kierunkach. A akurat tam jest full miejsca nawet na poprzesuwanie istniejących
przystanków. Jak odpowiedział współprowadzący prezentację przedstawiciel TW -
za rozmieszczanie przystanków odpowiada ZTM i to do nich należy zgłaszać
postulaty - w takim zakresie zmiany w projekcie powinny jeszcze być możliwe do
uwględnienia. Trzeba by coś zadziałać w tej sprawie...

3) Bezsensowne rozplanowanie rejonu pętli na Nowym Bemowie. Sama pętla ma
zostać taka, jak jest, z zawijasem dookoła pętli autobusowej oraz wjazdem i
wyjazdem po jej południowej stronie. Nie lepiej byłoby zrobić nowy wyjazd po
stronie północnej (przeplot przez jezdnię i tak jest planowany w tym właśnie
miejscu, będzie się o kilka metrów mijał z nawrotem na pętli), rozebrać samą
pętelkę i przełożyć perony? Takie rozplanowanie spowoduje też także i tutaj
idiotyczny rozkład przystanków. W stronę północną będzie obecny przystanek
przed pętlą, nie będzie zaś wspólnego przystanku za pętlą. Więc busy - koło
pętli, tramwaj z pętli - na pętli, tramwaj z południa - przed pętlą. I rzucamy
kostką, co będzie najpierw. Za to tramwaj jadący z północy na wprost będzie
się zatrzymywał dwa razy : na wysokości pętli i zaraz za nią. Nie planuje się
odrębnych torów do skrętu na pętlę, więc nie da się tego pierwszego przystanku
(jak rozumiem - dla wysiadających z tramu jadącego z północy na pętlę) ominąć.

Reasumując - nie wiem, czemu nie pierwszy raz mam wrażenie, że takie projekty
robią doskonali fachowcy, za to pozbawieni odrobiny choć zdrowego rozsądku...

Poza tym po prezentacji zadawano pytania - w większości ogólnie na temat
rozwoju sieci tramwajowej. I tu zdenerwowałem się jeszcze bardziej:

1) Budowana linia, jak się niestety spodziewaliśmy, obejmuje tylko odcinek Nowe
Bemowo - Broniewskiego. Co do odcinka Radiowa - Górczewska - w przyszłości ma
być, ale w tej chwili nie przygotowuje się go. Nie ma też żadnych terminów jego
realizacji. A więc całe to halo dotyczy tylko tego ogryzka... I pomyśleć, że
jeżeli spojrzeć na projekty "unijne" - niczego więcej temu miastu nie
trzeba...

2) Linii na Gocław obecnie nie planuje się.

3) Linii na Targówek (przedłużenie Stalowej) obecnie nie planuje się.

4) Podobnie wcale nie planuje się tramwaju na Górczewskiej.

Czyli oprócz dwóch odcinków na Powstańców Śląskich (w tym jeden nie wiadomo
kiedy) i linii na Tarchomin (ewentualnie z łącznikiem na Żerań FSO) oraz trasy
Banacha - Wilanów (na etapie sporządzania studium wykonalności) nie planuje się
żadnych inwestycji!!!

No, jeszcze bym zapomniał, że oczywiście była mowa o tym, że planuje się
modernizację trasy Grójecka - Al. Jerozolimskie - Most Poniatowskiego - Al.
Waszyngtona - Grochowska... Ciekawe ile lat jeszcze będzie to planować...:-/

Bastian





Temat: wzorowy uczeń 3 klasa
Nie sądzę, aby nie był to dla Ciebie "duży problem", a jedynie dla Twojej
córki. Boli Cię, że córka została niesprawiedliwie potraktowana i też głęboko
to przeżywasz. Raczej byłabym zdziwiona, gdybyś podeszła do tego obojętnie.
Jestem zaskoczona tłumaczeniami, że skoro dziecko nie uczęszczało do szkoły, to
nie można sprawdzić np. tego, czy utrzymuje czystość wokół siebie. Przecież to
nie pierwszy jej rok w szkole, więc nauczycielka miała okazję wcześniej to
zauważyć, a jeśli nawet jej nie uczyła wcześniej, to przecież córka miała
kontakt z nauczycielką/nauczycielami w domu i skoro jest to jeden z wymogów, to
nauczyciel mógł zwrócić uwagę, czy uczennica dba o porządek wokół siebie, czy
nie, a poza jeśli kryterium dbałości, czy też aktywności nie można sprawdzić,
to nie należy go wogóle brać pod uwagę. Zatem wszelkie dywagacje w tej sferze
uważam za bezsensowne. Spośród wymagań określonych w WSO należy wybrać tylko
te, które Twoja córka była w stanie spełnić. Nie można karać dziecka za to,
czym z przyczyn obiektywnych nie mogła się wykazać. Natomiast skoro Twoja córka
pomimo choroby potrafiła utrzymać świetne wyniki w nauce, a jej zachowanie w
czasie choroby w kontaktach z nauczycielami było właściwie, to powinna znależć
się w gronie prymusów, gdyż niewątpliwie jest wzorem do naśladowania. Myślę, że
jej koleżanki i koledzy w klasie nie mieliby nic przeciwko temu, a nauczycielka
wybór Twojej córki jako prymuski mogłaby umotywować m.in. w ten sposó: Pomimo
wielu utrudnień, nie straciła zapału do nauki i nadal osiąga bardzo dobre
wyniki, jest przykładem godnym naśladowania.
Myślę, że nie należy córki zmuszać do wzmożonej aktywności, jeśli jest to wbrew
jej potrzebom. Będzie wtedy niepotrzebnie przeżywać wewnętrzny
konflit: "spełnić oczekiwania mamy wbrew sobie, czy zadbać o siebie". Powiedzmy
sobie w końcu jasno, co innego przygotowywanie uczniów do wystąpień publicznych
powoli i z rozsądkiem (chodzi tu m.in o rozwijanie zdolności prezentacji swoich
umiejetności, podnoszenia poczucia swojej wartości, umiejętności prezentacji
swojej opinii, itp. co w przyszłości będzie przydatne chociażby przy
poszukiwaniu pracy),które powinno być ćwiczone również, a nawet przede
wszystkim, w czasie lekcji, a co innego przymuszanie dzieci do takiej
aktywności w formie udziału w teatrzykach, konkursach recytatorskich wbrew ich
woli. Niestety w wielu przypadkach jest to wynik realizacji własnych celów
nauczycieli (czy to ze wzgledu na awans zawodowy, czy też konieczność wykazania
się swoja aktywnością przed dyrekcją szkoły, bo z tego jest rozliczany) i nie
należy się temu poddawać. Chwal Swoją córkę, a zdrugiej strony walcz o jej
prawa do bycia docenioną skoro na to zasługuje. To tak na przyszłość, bo w tej
sprawie, którą opisujesz, to już musztarda po obiedzie. Więcej odwagi w życiu.
Dziecko bierze przykład z Ciebie.





Temat: 150 lat Górnośląskich Kolei Wąskotorowych
150 lat Górnośląskich Kolei Wąskotorowych
INFORMACJA Z WWW.GKW.PRV.PL

Bytom, 12-14.IX.2003: Obchody 150-lecia Górnośląskich Kolei Wąskotorowych

ORGANIZATORZY: GMINY BYTOM, TARNOWSKIE GÓRY, MIASTECZKO ŚLĄSKIE oraz
STOWARZYSZENIE MIŁOŚNIKÓW KOLEI i STOWARZYSZENIE GÓRNOŚLĄSKICH KOLEI
WĄSKOTOROWYCH
POD PATRONATEM WOJEWODY ŚLĄSKIEGO, MARSZAŁKA WOJEWÓDZTWA ŚLĄSKIEGO ORAZ
DYREKTORA NACZELNEGO PKP CARGO S.A.

I. WĄSKOTOROWE POCIĄGI JUBILEUSZOWE linii BYTOM-TARNOWSKIE GÓRY-MIASTECZKO
ŚL.
sobota-niedziela, 13-14 września 2003 oraz soboty, niedziele i święta do 12
października 2003
- odjazdy z Bytomia Wąsk. o godz. 10:00, 14:00, Tarnowskie Góry 10:45,
14:45, przyjazdy do Miasteczka Śl. Wąsk.11:10, 15:10
- odjazdy z Miasteczka Śl. Wąsk. o godz. 12:00, 16:20, Tarnowskie Góry
12:25, 16:45, przyjazdy do Bytomia Wąsk. 13:20, 17:30
Bilety do nabycia w pociągach. Szczegółowy rozkład jazdy. Dojazd do stacji
Bytom Wąsk. pociągami z Katowic i Gliwic do stacji PKP Bytom;
wejście na peron wąskotorowy od strony ul. Zabrzańskiej; dojazd autobusami
komunikacji publicznej do dworca Bytom, tramwajami linii 5,9,18,30 do
przystanku Bytom Zamłynie.

II. POCIĄGI PAROWE KATOWICE-BYTOM-GLIWICE, GLIWICE-BYTOM-KATOWICE
sobota-niedziela, 13-14 września 2003,
Katowice-Bytom-Gliwice-Bytom-Katowice:
- odjazd z Katowic o godz. 9:20, przyjazd Bytom 9:52, odjazd 10:37, przyjazd
do Gliwic 11:05
- odjazd z Gliwic o godz. 13:12, przyjazd Bytom 13:40, odjazd 14:25,
przyjazd do Katowic 14:51
niedziela, 14 września 2003, Katowice-Bytom-Katowice:
- odjazd z Katowic o godz. 16:25, przyjazd Bytom 16:58, odjazd 17:40,
przyjazd do Katowic 18:06
Przejazd pociągami parowymi bezpłatny; pociągi te są skomunikowane na dworcu
w Bytomiu z pociągami wąskotorowymi. Pociągi parowe uruchomiono staraniem
PKP CARGO S.A., PKP POLSKIE LINIE KOLEJOWE S.A., PKP PRZEWOZY REGIONALNE Sp.
z o.o. i FUNDACJI WIEKU PARY.

III. IMPREZY TOWARZYSZĄCE
Bytomskie Centrum Kultury:
piątek, 12 września 2003 w godz. 9:00-17:00:
- I Ogólnopolskie Seminarium Kolei Wąskotorowych
Udział bezpłatny. Zgłoszenia proszę kierować na adres Referatu Transportu
Lokalnego Urzędu Miasta Bytom: kml@um.bytom.pl

Bytom, Rynek i Biuro Promocji Bytomia, Rynek 7:
piątek-sobota-niedziela, 12-14 września 2003:
- wystawa fotograficzna "Górnośląskie Koleje Wąskotorowe - 150 lat", wagon z
jubileuszowymi wydawnictwami
sobota, 13 września 2003 w godz. 14:00-21:30:
- festyn rodzinny "Pożegnanie lata": program dla dzieci, orkiestry i
zespoły, śląski dowcip w programie Hryniewicza i Czernego

Bytom - Rozbark, Warsztaty Naprawcze i Muzeum Górnośląskich Kolei
Wąskotorowych, ul. Brzezińska 27:
sobota-niedziela, 13-14 września 2003 w godz. 9:30-15:00:
- wystawa modeli kolejowych
- ekspozycja muzealna pamiątek związanych z historią kolejnictwa
- zwiedzanie zabytkowych warsztatów naprawczych i ekspozycji taboru ,
sobota, 13 września 2003 w godz. 10:00-13:00:
- zlot pojazdów zabytkowych, prezentacja technik ratownictwa, pokazy
sprawnościowe, egzaminy na kartę rowerową
Dojazd autobusami 42, 91, 185 i tramwajami linii 6, 8, 41 do przystanku
Bytom ul. Siemianowicka.

Bytom - Karb, zabytkowa stacja i lokomotywownia Bytom Karb Wąsk., ul. Reja:
sobota-niedziela, 13-14 września 2003 w godz. 10:00-18:00
- dni otwarte lokomotywowni Bytom Karb Wąsk., prezentacja historycznego i
współczesnego
taboru Górnośląskich Kolei Wąskotorowych, m.in. wąskotorowego wagonu salonki
z 1912 r.
niedziela, 14 września 2003, godz. 18:30
- klubowy pokaz filmów o kolejach wąskotorowych
Dojazd koleją wąskotorową z Bytomia Wąsk. odjazdy 10:00, 14:00, 17:40 lub
tramwajami 8, 41 do pętli przy Szkole Górniczej.




Temat: Górnośląskie Koleje Wąskotorowe - 150 lat
Górnośląskie Koleje Wąskotorowe - 150 lat

INFORMACJA Z WWW.GKW.PRV.PL

Bytom, 12-14.IX.2003: Obchody 150-lecia Górnośląskich Kolei Wąskotorowych

ORGANIZATORZY: GMINY BYTOM, TARNOWSKIE GÓRY, MIASTECZKO ŚLĄSKIE oraz
STOWARZYSZENIE MIŁOŚNIKÓW KOLEI i STOWARZYSZENIE GÓRNOŚLĄSKICH KOLEI
WĄSKOTOROWYCH
POD PATRONATEM WOJEWODY ŚLĄSKIEGO, MARSZAŁKA WOJEWÓDZTWA ŚLĄSKIEGO ORAZ
DYREKTORA NACZELNEGO PKP CARGO S.A.

I. WĄSKOTOROWE POCIĄGI JUBILEUSZOWE linii BYTOM-TARNOWSKIE GÓRY-MIASTECZKO
ŚL.
sobota-niedziela, 13-14 września 2003 oraz soboty, niedziele i święta do 12
października 2003
- odjazdy z Bytomia Wąsk. o godz. 10:00, 14:00, Tarnowskie Góry 10:45,
14:45, przyjazdy do Miasteczka Śl. Wąsk.11:10, 15:10
- odjazdy z Miasteczka Śl. Wąsk. o godz. 12:00, 16:20, Tarnowskie Góry
12:25, 16:45, przyjazdy do Bytomia Wąsk. 13:20, 17:30
Bilety do nabycia w pociągach. Szczegółowy rozkład jazdy. Dojazd do stacji
Bytom Wąsk. pociągami z Katowic i Gliwic do stacji PKP Bytom;
wejście na peron wąskotorowy od strony ul. Zabrzańskiej; dojazd autobusami
komunikacji publicznej do dworca Bytom, tramwajami linii 5,9,18,30 do
przystanku Bytom Zamłynie.

II. POCIĄGI PAROWE KATOWICE-BYTOM-GLIWICE, GLIWICE-BYTOM-KATOWICE
sobota-niedziela, 13-14 września 2003,
Katowice-Bytom-Gliwice-Bytom-Katowice:
- odjazd z Katowic o godz. 9:20, przyjazd Bytom 9:52, odjazd 10:37, przyjazd
do Gliwic 11:05
- odjazd z Gliwic o godz. 13:12, przyjazd Bytom 13:40, odjazd 14:25,
przyjazd do Katowic 14:51
niedziela, 14 września 2003, Katowice-Bytom-Katowice:
- odjazd z Katowic o godz. 16:25, przyjazd Bytom 16:58, odjazd 17:40,
przyjazd do Katowic 18:06
Przejazd pociągami parowymi bezpłatny; pociągi te są skomunikowane na dworcu
w Bytomiu z pociągami wąskotorowymi. Pociągi parowe uruchomiono staraniem
PKP CARGO S.A., PKP POLSKIE LINIE KOLEJOWE S.A., PKP PRZEWOZY REGIONALNE Sp.
z o.o. i FUNDACJI WIEKU PARY.

III. IMPREZY TOWARZYSZĄCE
Bytomskie Centrum Kultury:
piątek, 12 września 2003 w godz. 9:00-17:00:
- I Ogólnopolskie Seminarium Kolei Wąskotorowych
Udział bezpłatny. Zgłoszenia proszę kierować na adres Referatu Transportu
Lokalnego Urzędu Miasta Bytom: kml@um.bytom.pl

Bytom, Rynek i Biuro Promocji Bytomia, Rynek 7:
piątek-sobota-niedziela, 12-14 września 2003:
- wystawa fotograficzna "Górnośląskie Koleje Wąskotorowe - 150 lat", wagon z
jubileuszowymi wydawnictwami
sobota, 13 września 2003 w godz. 14:00-21:30:
- festyn rodzinny "Pożegnanie lata": program dla dzieci, orkiestry i
zespoły, śląski dowcip w programie Hryniewicza i Czernego

Bytom - Rozbark, Warsztaty Naprawcze i Muzeum Górnośląskich Kolei
Wąskotorowych, ul. Brzezińska 27:
sobota-niedziela, 13-14 września 2003 w godz. 9:30-15:00:
- wystawa modeli kolejowych
- ekspozycja muzealna pamiątek związanych z historią kolejnictwa
- zwiedzanie zabytkowych warsztatów naprawczych i ekspozycji taboru ,
sobota, 13 września 2003 w godz. 10:00-13:00:
- zlot pojazdów zabytkowych, prezentacja technik ratownictwa, pokazy
sprawnościowe, egzaminy na kartę rowerową
Dojazd autobusami 42, 91, 185 i tramwajami linii 6, 8, 41 do przystanku
Bytom ul. Siemianowicka.

Bytom - Karb, zabytkowa stacja i lokomotywownia Bytom Karb Wąsk., ul. Reja:
sobota-niedziela, 13-14 września 2003 w godz. 10:00-18:00
- dni otwarte lokomotywowni Bytom Karb Wąsk., prezentacja historycznego i
współczesnego
taboru Górnośląskich Kolei Wąskotorowych, m.in. wąskotorowego wagonu salonki
z 1912 r.
niedziela, 14 września 2003, godz. 18:30
- klubowy pokaz filmów o kolejach wąskotorowych
Dojazd koleją wąskotorową z Bytomia Wąsk. odjazdy 10:00, 14:00, 17:40 lub
tramwajami 8, 41 do pętli przy Szkole Górniczej.




Temat: Strategia dla kultury
?INKUBATORY PRZEDSIĘBIORCZOŚCI, PRZEMYSŁY KULTURY?
Rząd RP przyjął w dniu 21 września 2004 r. program pt. : ?Narodowa Strategia Rozwoju Kultury na lata
2004?2013?. Wiceminister Kultury Agnieszka Odorowicz Informująca w TVN 24 (22.09. godz. 18.15),
że Program obejmuje pięć działów, w tym:
rozwój czytelnictwa (2004-2005 zakup książek do bibliotek na kwotę 40 milionów złotych),ochrona
dziedzictwa kulturowego, w tym szczególna ochrona i rewaloryzacja zabytków, rozwój szkolnictwa
artystycznego, działania na rzecz dostępnści kultury, zwiększenie nakładów na szkolnictwo
artystyczne, działania na rzecz młodych twórców.

W tym ostatnim dziale przewiduje się, że Akademie Sztuk Pięknych, we własnych budynkach, prowadzić
będą działalność wspierającą ?mikro przedsiębiorstwa ? inkubatory przedsiębiorczości? zakładane
przez absolwentów, dla których przez rok Uczelnia starać się będzie o ?granty? finansujące zadania
podejmowane przez młodych twórców.

Działania te mają utworzyć ?przemysły kultury? pozwalające uzyskać dochody młodym twórcom,
a także, według planów Ministerstwa Kultury, osiągnąć ?efekt mnożnikowy? (co w przedsiębiorstwie
nazywa się po prostu zyskiem) oraz ?zwrot ekonomiczny? ? co brzmi, jak oczekiwanie zwrotu nakładu
poniesionego przez Ministerstwo Kultury (?).

Mamy więc zapowiedź wsparcia absolwentów ASP w ich pierwszych krokach na rynku kultury, wolnym
rynku, rządzącym się własnymi prawami. Cóż, należy cieszyć się, że zauważono problem trudnego
startu i bezrobocia, w środowisku twórców, że zauważono koszty związane ze stworzeniem warsztatu
pacy.

?Uczeni pracowali półtora roku?? powiedziała Pani Wiceminister. Niestety, na 150 stronach Strategii, nie
można dostrzec analizy aktualnego rynku kultury i sztuki. Trudno dociec, na podstawie jakich
doświadczeń powstała wizja.

Znając doskonale to środowisko, bo w przyszłym roku będę obchodził 50.? lecie pracy zawodowej
określanej potocznie zawodem ?artysty plastyka,? nie jestem pewien, czy odgórnie wprowadzany
program się powiedzie. Dlaczego?

Otóż, nie można mówić o ?inkubatorach przedsiębiorczości? i jednocześnie na codzień postępować
niezgodnie z zasadami uczciwej konkurencji. Bo jest nieuczciwością, jeżeli profesor ASP, usiłujący
pozyskać pracę głosi hasło, że: ?projekt daje za darmo, a tylko pobiera honorarium za realizację.?
Jest to deprecjowanie zawodu projektanta, który niekoniecznie musi być wykonawcą.
Jest to także nieetyczne, bo i tak w koszty wykonawstwa wliczane są projekty, ponieważ trzeba
rozliczyć wkład pracy poszczególnych członków zespołu.

Stowarzyszenie ZPAP, które skupia w skali kraju 8.000 członków (wg danych Zarządu Głównego),
w mieście Poznaniu liczy 211 osób ? czyli prawie tyle, co opuszcza rocznie poznańską ASP, nie ma
wpływu na jakość postaw. Złożyło się na to kwestionowanie ustawowych uprawnień ZPAP do zabierania
głosu w sprawach publicznych przez liderów pełniących władzę po 1990 roku, braku wewnętrznej
kontroli, narzucenie roli przedsiębiorstwa wystawienniczego pozyskującego samorządowe dotacje na
prywatnie wynegocjowane wystawy dla nielicznych, a konto stowarzyszenia traktując jako wygodny
tytuł do przepuszczania pieniędzy.

Czy można się spodziewać, że te same osoby, które obarczały kosztami bieżącymi utrzymania
stowarzyszenia, w tym kosztami rozliczeń i księgowania dotacji celowych na wyżej wymienione
wystawy ? wszystkich płatników składek, członków Okręgu ZPAP ? nie organizując dla wszystkich,
na równych prawach, dostępnych prezentacji osiągnięć zawodowych, będą w sposób etyczny, zgodnie
z normami demokratycznego społeczeństwa obywatelskiego, tworzyły ?rynek kultury? w ramach
?inkubatorów przedsiębiorczości??

Jakie będą panowały zasady na terenie ?inkubatorów przedsiębiorczości? i w tworzonych ?przemysłach
kultury? kiedy dziś ci sami ludzie nie wywiązują się z podjętych zobowiązań kontrolnych, jakie podjęli
się realizować w ZPAP, a istnienie i sprawna działalność organów kontrolnych jest warunkiem
ustawowym legalności działania stowarzyszeń i organizacji pożytku publicznego.

Podporządkowanie stowarzyszenia ZPAP gronu profesorskiemu ASP, zlikwidowało samodzielną rolę
stowarzyszenia, które w społeczeństwie obywatelskim stoi między państwem a rodziną. Kształcony
indywidalizm osobowości twórcy, tak istotny w jego wypowiedzi, stoi w sprzeczności z koniecznością
wspołistnienia i współtworzenia zbiorowości społeczeństwa.
Doprowadzenie do upadku stowarzyszenia i jednoczesne przedłużenie sztucznej, posługującej się
własnymi prawami, dalekimi od demokracji, jakie panują w uczelniach, może nie tylko nie pomóc
młodym twórcom, ale stać się przyczyną dalszych patologii.

Jerzy Bąk, członek Komisji Rewizyjnej Okręgu ZPAP Poznań




Temat: Przerażona Erika Steinbach w Warszawie
Tak aktualnie:
Wprost ma takie samo prawo umiescic na
okladce karykature polityczna, co mial
np. Der Spiegel karykaturujac niedawno
premiera Wloch Berlusconiego jako
szefa wloskiej mafii.
Czasopisma angielskie zamieszczaja czesto
na okladkach karykatury politykow niemieckich.
Oburzenie na polska karykature dowodzi braku
poczucia humoru oraz stostowanie podwojnej miary.

> Ale wspolne centrum z Niemcami, to jest naprawde Schnapsidee.
> Polacy powinni uczcic polskich pomordowanych w Polskim Centrum
> Zbrodni II Wojny S. na narodzie Polskim i przypadkiem nie
> obrazac ich godnosci wymieniajac ich jednym tchem ze
> zbrodniarzami ktorych wygodnie przetransportowano z Polski pod
> auspicja czerwonego krzyza.

Warto by jednak zapytac, czy Polska domaga sie
od Niemiec jakichs swiadczen, o czym Polacy nie wiedza?
Wowczas Niemcy moglyby sie bronic majac przed oczymy
olbrzymie zadluzenie spowodowane zjednoczeniem.
Przypuszczam, ze niemieccy Wypedzeni byliby odbierani
w RFN od poczatku inaczej, gdyby nie swiadomosc Niemiec,
ze sa okupowani przez Aliantow, i ze teoretycznie mozna
by zazadac od nich o wiele wiekszych odszkodowan, niz te,
ktore zaplacili, bo nie doszlo do podpisania ukladu
pokojowego z RFN. Fakt wypedzenia pozwalal relatywizowac
ewentualne zadania odszkodowan. Bez tych obaw przed
nowymi zadaniami odszkodowan Wypedzeni mieliby w RFN
zupelnie inny, normalny status.

Wprost prowadzi polityke nie polska, lecz
podporzadkowujaca Polske Izraelowi i USA
i to w sytuacji, gdy UE, takze Niemcy, walczy o
powodzenie Euro. Polska wchodzi do UE pod haslami
antyeuropejskimi. Przypomnijmy tu, ze szef Wprost
okreslil obywateli UE nie tak dawno w swym editorial
jako "EU-nuchy". Wprost klamie czytelnikom dokonujac
niekiedy nierzetelnych porownan: np. USA z UE nie
uwzgledniajac, ze UE nie sa panstwem, a USA sa,
ze po przyjeciu Polski wskazniki UE pogorsza sie,
ze porownywac moza tak naprawde tylko poszczegolne
kraje UE z USA. Wprost manipuluje takze czytelnikami
usilujac ich przekonac o celowosci wojny z Irakiem:
np. niedawno, mozna bylo przeczytac, ze moze Irak mial
jednak bron ABC itd.
Dodajmy, ze Niemcy odrzucily agresje na Irak a Polska
bierze w niej udzial - Niemcy zrozumialy po II wojnie sw.
wiecej niz Polska.
Newsweek Polska opublikowal artykul nawolujacy Polakow wrecz
do zachowywania sie w UE jak polityczni chuligani - "rozpychania
lokciami" itp. Zachowanie chuliganskie jest zawsze nie na miejscu,
ale razi szczegolnie jesli ktos jest w jakims kregu kims nowym.

Niemcy cierpia tez z powodu wlasnej historii. Pewnie
byloby im dzis latwiej, gdyby zaraz po wojnie
rozliczyli swe elity za wpakowanie ich w taka katastrofe,
ale wszyscy wiedzieli, ze zawinili prawie wszyscy i nie mial
kto kogo rozliczac.
Niemniej dla nowego pokolenia Niemcow ich historia jest
bardzo bolesnym obciazeniem. Przypomnienie wlasnych cierpien
pozwala latwiej uporac sie z tym w niczym niezawinionym
balastem. W Berlinie powstaje ogromny pomnik ku pamieci
pomordowanych Zydow Europy, w USA sporo jest muzeow Holocaustu,
do tego liczne Filmy ksztaltujace obraz Niemiec na calym swiecie.
Trzeba bardzo duzej kultury i dojrzalosci by takiemu
obciazeniu sprostac - nie mozna tego wymagac od kazdego Niemca.
Jest naturalnym odruchem, by pokazac swiatu wlasne cierpienia.

Stad pewna pociecha dzisiejszych Niemcow, ze oni takze cierpieli
oraz ryzyko, ze media doprowadza po pewnym czasie do zatarcia
w swiadomosci skutku i przyczyny. Aby tak sie nie stalo,
najlepiej zadbac aby cierpienia wszystkich ludzi wywolane
przez Niemcy wojnami swiatowymi zostaly uczciwie przedstawione
- takze cierpienia Niemcow.

Problemem nie jest uczciwe przedstawienie losu Wypedzonych, lecz
sposob w jaki media funkcjonuja we wspolczesnych demokracjach, a
mianowicie, ze tworza swiadomie falszywe wyobrazenia o narodach
i sprawach dokonujac w ten sposob zdrady na demokracji.
Motywy sa rozne: Uprzedzenia redakcji, sojusze z politykami w imie
jakichs wielkomocarstwowych ambicji, chec pomocy wlasnemu exportowi
itp. Daltego UE potrzebuje pilnie wspolnej opinii publicznej,
wspolnej prasy, wspolnych autorytetow publicznych.

Wydaje mi sie takze, ze Centrum Wypedzen, jesli nie
bedzie ono rzetelnie potraktowane przez jego organizatorow,
obroci sie przeciw ich dazeniom: Kazdy, kto zobaczy cierpienia
Niemcow, zapyta o ich przyczyne, a przyczyny moze obejrzec w Polsce.
Polacy nie reagowaliby tak emocjonalnie na projekt Centrum Wypedzen,
gdyby nie mieli swiadomosci, ze zaniedbali swe miejsca pamieci
narodowej, ze np. prezentacja w internecie przebiegu okupacji
niemieckeij w Polsce jest bardzo zaniedbana, bo brak min.
wersji w jezykach obcych.

Piotr Kraczkowski - beam.to/ll




Temat: Pani wiceminister kultury
Rząd RP przyjął w dniu 21 września 2004 r. program pt. : ?Narodowa Strategia Rozwoju Kultury na lata
2004?2013?. Wiceminister Kultury Agnieszka Odorowicz Informująca w TVN 24 (22.09. godz. 18.15),
że Program obejmuje pięć działów, w tym:
rozwój czytelnictwa (2004-2005 zakup książek do bibliotek na kwotę 40 milionów złotych),ochrona
dziedzictwa kulturowego, w tym szczególna ochrona i rewaloryzacja zabytków, rozwój szkolnictwa
artystycznego, działania na rzecz dostępnści kultury, zwiększenie nakładów na szkolnictwo
artystyczne, działania na rzecz młodych twórców.

W tym ostatnim dziale przewiduje się, że Akademie Sztuk Pięknych, we własnych budynkach, prowadzić
będą działalność wspierającą ?mikro przedsiębiorstwa ? inkubatory przedsiębiorczości? zakładane
przez absolwentów, dla których przez rok Uczelnia starać się będzie o ?granty? finansujące zadania
podejmowane przez młodych twórców.

Działania te mają utworzyć ?przemysły kultury? pozwalające uzyskać dochody młodym twórcom,
a także, według planów Ministerstwa Kultury, osiągnąć ?efekt mnożnikowy? (co w przedsiębiorstwie
nazywa się po prostu zyskiem) oraz ?zwrot ekonomiczny? ? co brzmi, jak oczekiwanie zwrotu nakładu
poniesionego przez Ministerstwo Kultury (?).

Mamy więc zapowiedź wsparcia absolwentów ASP w ich pierwszych krokach na rynku kultury, wolnym
rynku, rządzącym się własnymi prawami. Cóż, należy cieszyć się, że zauważono problem trudnego
startu i bezrobocia, w środowisku twórców, że zauważono koszty związane ze stworzeniem warsztatu
pacy.

?Uczeni pracowali półtora roku?? powiedziała Pani Wiceminister. Niestety, na 150 stronach Strategii, nie
można dostrzec analizy aktualnego rynku kultury i sztuki. Trudno dociec, na podstawie jakich
doświadczeń powstała wizja.

Znając doskonale to środowisko, bo w przyszłym roku będę obchodził 50.? lecie pracy zawodowej
określanej potocznie zawodem ?artysty plastyka,? nie jestem pewien, czy odgórnie wprowadzany
program się powiedzie. Dlaczego?

Otóż, nie można mówić o ?inkubatorach przedsiębiorczości? i jednocześnie na codzień postępować
niezgodnie z zasadami uczciwej konkurencji. Bo jest nieuczciwością, jeżeli profesor ASP, usiłujący
pozyskać pracę głosi hasło, że: ?projekt daje za darmo, a tylko pobiera honorarium za realizację.?
Jest to deprecjowanie zawodu projektanta, który niekoniecznie musi być wykonawcą.
Jest to także nieetyczne, bo i tak w koszty wykonawstwa wliczane są projekty, ponieważ trzeba
rozliczyć wkład pracy poszczególnych członków zespołu.

Stowarzyszenie ZPAP, które skupia w skali kraju 8.000 członków (wg danych Zarządu Głównego),
w mieście Poznaniu liczy 211 osób ? czyli prawie tyle, co opuszcza rocznie poznańską ASP, nie ma
wpływu na jakość postaw. Złożyło się na to kwestionowanie ustawowych uprawnień ZPAP do zabierania
głosu w sprawach publicznych przez liderów pełniących władzę po 1990 roku, braku wewnętrznej
kontroli, narzucenie roli przedsiębiorstwa wystawienniczego pozyskującego samorządowe dotacje na
prywatnie wynegocjowane wystawy dla nielicznych, a konto stowarzyszenia traktując jako wygodny
tytuł do przepuszczania pieniędzy.

Czy można się spodziewać, że te same osoby, które obarczały kosztami bieżącymi utrzymania
stowarzyszenia, w tym kosztami rozliczeń i księgowania dotacji celowych na wyżej wymienione
wystawy ? wszystkich płatników składek, członków Okręgu ZPAP ? nie organizując dla wszystkich,
na równych prawach, dostępnych prezentacji osiągnięć zawodowych, będą w sposób etyczny, zgodnie
z normami demokratycznego społeczeństwa obywatelskiego, tworzyły ?rynek kultury? w ramach
?inkubatorów przedsiębiorczości??

Jakie będą panowały zasady na terenie ?inkubatorów przedsiębiorczości? i w tworzonych ?przemysłach
kultury? kiedy dziś ci sami ludzie nie wywiązują się z podjętych zobowiązań kontrolnych, jakie podjęli
się realizować w ZPAP, a istnienie i sprawna działalność organów kontrolnych jest warunkiem
ustawowym legalności działania stowarzyszeń i organizacji pożytku publicznego.

Podporządkowanie stowarzyszenia ZPAP gronu profesorskiemu ASP, zlikwidowało samodzielną rolę
stowarzyszenia, które w społeczeństwie obywatelskim stoi między państwem a rodziną. Kształcony
indywidalizm osobowości twórcy, tak istotny w jego wypowiedzi, stoi w sprzeczności z koniecznością
wspołistnienia i współtworzenia zbiorowości społeczeństwa.
Doprowadzenie do upadku stowarzyszenia i jednoczesne przedłużenie sztucznej, posługującej się
własnymi prawami, dalekimi od demokracji, jakie panują w uczelniach, może nie tylko nie pomóc
młodym twórcom, ale stać się przyczyną dalszych patologii.

Jerzy Bąk, członek Komisji Rewizyjnej Okręgu ZPAP Poznań




Temat: ROMANS - DYREKTOR jest RADNYM
USTAWA z dnia 8 marca 1990 r. o samorządzie gminnym.
...
Art. 24. Radny jest obowiązany brać udział w pracach rady gminy i jej komisji
oraz innych instytucji samorządowych, do których został wybrany lub desygnowany.
Art. 25. 1. (51) W związku z wykonywaniem mandatu radny korzysta z ochrony
prawnej przewidzianej dla funkcjonariuszy publicznych.
3. Pracodawca obowiązany jest zwolnić radnego od pracy zawodowej w celu
umożliwienia mu brania udziału w pracach organów gminy,

2. czy ktoś widział moje zwolnienie na dzień 28 lutego 2007r.?
3. 28 lutego nie było sesji Rady Miejskiej - jest przewidziana na 7 marca
2007r.,
4. nigdy nie chciałem i nie chcę być burmistrzem, mam inne plany,
5. brzydzę sie plotkami - a to w niektórtych wątkach myśl przewodnia,
6. widać, że mam wielu fanów - szukajacych tylko pretekstu: jak tu cos znaleźć
na rs77 i zaistnieć w sieci,
uważam, że w gminie jest wielki opór materii przed zmianami, które w większości
z p.Krzysztofem G. chcemy wprowadzać, nadal funkconują grupy wzajemnej
adoracji, istnieją pewne układy - część postów jest jedną z konsekwencji tych
projektów - mam pełną tego swiadomość, a by zmienić mentalność większości
naszego społeczeństwa potrzeba, by wiele wody w Słudwi upłynęło.
7. nie zamierzam ciągle udowadniać, że nie jestem wielbłądem - prawdę mówiąc
wszystko mi jedno, co niektórzy piszą ( te same osoby zmieniają nicki np.
Heyah888 , Osamabinladen - wziąłbyś się lepiej za
sprzedawanie tych złotych kart Heyah, pamietaj nikt nie jest anonimowy - teraz
przy "0" sms będzie na nie popyt - nieprawda, demagogia i obłuda ( inne
ezychlin, kawka itd.).
8. ważne dla mnie są prawda, rzetelność, odpowiedzialność i sprawiedliwość -
decyzje które podejmuję są przemyślane i podjął bym je jak trzeba było i "77"
razy;
9. system informacji jak na razie w gminie jest dopiero w powijakach, cos
jednak zaczyna drgać - i to dobrze,
wyraziłem wolę udzielania odpowiedzi na Państwa merytoryczne pytania - żadnego
nie postawiono...
Za to ciągłe przypuszczenia - śmieszą mnie bardzo wymyślne, coraz to nowe
powody mojej rezygnacji z funkcji dyrektora - już pisałem - kto chce niech
wierzy,
kto nie niech nie wierzy - posada ta jest tak intratna, że jak na razie
kandydatów jest bez liku :) - jak na razie nikt nie chce - lepiej być
nauczycielem i zgadzam sie z tym w 100%.,

Teraz poważnie, nigdy nie gustowałem i nie gustuję w stanowiskach, nie chcę być
dyrektorem i nie chce być ... - tego może nie powiem - będzie temat, pretekst
do wynurzeń co niektórych).
Zapytacie dlaczego? Lubię cos tworzyć, przekształcać, konstruować, rozwijać -
meczę się w administrowaniu i zarządzaniu.
Zamknąłem kolejny trudny budżet szkoły (2006) - na początku roku był brak 350
tys. - pozyskaliśmy wiele środków pozabudżetowych, wdrożylismy różne zmiany
organizacyjne, projekty unijne itd. - to jest główna rola naczelnego dyrektora,
a nie jak niektórzy piszą matury
- to w większości rola dyrektora ds. pedagogicznych.
Jak bym zrezygnował w grudniu - faktycznie, mogliby Panstwo zarzucić jakąś
ucieczkę, czy coś podobnego. Najpierw poznajcie fakty, a potem piszcie - o
faktach wszak "dżentelmeni nie dydkutują".
Jak juz pisałem szkoła jest na dobrej drodze rozwoju i dobrze, przy mądrym
dyrektorze dalej będzie sie rozwijać - osądzicie sami.
Na zakończenie kadencji zgłosiłem szkołę do znaku jakości Q INTERKL@SA -
zapraszam na stronę:
www.zszychlin.hg.pl/znak/prezentacje.htm
Projekty unijne - mają Państwo rację, nie ma jak na razie żadnych większych
inicjatyw - chcę pomóc wszystkim występującym, nie ma jednak kto występować.
Chciałbym poznać wszystkie organizacje pozarządowe działające w Żychlinie -
poznać ich potrzeby i to, co moga dać miastu.
Przepraszam za zbyt długą wypowiedź - dawno tu nie zaglądałem.
Zakładam nowy wątek - pytania - odpowiem tylko na merytoryczne.
Pozdrawiam.



Temat: Regiony Polski
Międzynarodowe Targi Poznańskie - miejsce spotkań świata biznesu i polityki
Przestrzeń dla specjalistów

Coraz częściej oprócz polskich przedsiębiorców Międzynarodowe Targi Poznańskie
odwiedzają obcokrajowcy, a wśród nich obywatele państw Unii Europejskiej. Z
danych Polskiej Korporacji Targowej wynika także, że 75 proc. wystawców
zagranicznych stanowią właśnie firmy z UE.

Co roku Międzynarodowe Targi Poznańskie wynajmują w sumie 350 tys. mkw. To
połowa rynku powierzchni wystawienniczej w Polsce, a różnego rodzaju wystawy
ogląda rocznie 350 tys. zwiedzających.

- Są adresowane do poszczególnych segmentów gospodarczych. Odwiedzającymi są
głównie fachowcy w swoich branżach - mówi Bogusław Zalewski, prezes targów.

MTP powstały tuż po I wojnie światowej, w czasie gospodarki rynkowej. - Są jej
wytworem tak jak giełdy czy banki. Niezależnie od spadku zainteresowania nimi,
spadku PKB i nakładów inwestycyjnych, ostatnio uznawane są za doskonałe
narzędzie marketingu bezpośredniego - uważa Zalewski. - Umożliwiają kreowanie
wizerunku firmy i prezentację produktu. Są miejscem spotkań zarówno świata
biznesu, jak i polityki.

Rolę targów doceniają kraje na całym świecie. - Rozbudowują je państwa na
Bliskim i Dalekim Wschodzie, a także USA, które są ojczyzną Internetu -
wymienia Bogusław Zalewski.

W czasach PRL każdy resort krajowy, m.in. górnictwa czy hutnictwa, miał swój
pawilon. Oddzielne pomieszczenia zajmowały także państwa, które na targach
prezentowały różne produkty. - Resortowa struktura odeszła razem z ustrojem.
Rozmieszczenie wystawców według państw ma sens jedynie w przypadku turystyki.
Na dostosowanie targów do nowoczesnych wymogów przeznaczyliśmy do tej pory 300
mln zł - opowiada Zalewski.

Część z ponad 50 budynków na terenie MTP wyburzono. Zostało szesnaście. -
Pieniądze wydaliśmy na ich rozbudowę i modernizację. Trzeba było stworzyć
przestrzeń komunikacyjną dla specjalistów zainteresowanych określoną branżą.
Targi mają generować przepływ informacji, sprzyjać przejrzystości gospodarki i
racjonalizacji cenowej - tłumaczy prezes MTP.

Zgodnie z Biuletynem Informacji Publicznej MTP to spółka z o.o. Skarb państwa
posiada w niej 60 proc. udziałów, miasto Poznań - 40 proc. Kapitał zakładowy
wynosi ponad 42 mln zł. Spółka zajmuje się działalnością usługową, wytwórczą i
handlową, prowadzoną samodzielnie, wspólnie bądź w kooperacji z innymi osobami
lub w formie pośrednictwa, w obrocie krajowym i zagranicznym.

Targi sprzyjają rozwojowi lokalnego biznesu. - Najwięcej zyskują właściciele
firm, które prosperują wokół targów. Pierwsi mają możliwość zapoznania się z
nowościami i innowacjami. Poza tym goście targowi, którzy przyjeżdżają z
odległych miejscowości, korzystają z hoteli, restauracji i klubów - podkreśla
Zalewski. Jakiś czas temu MTP kupiły 180 ha ziemi na obrzeżach miasta. Lokalni
przedsiębiorcy niepokoją się, że jeśli targi zostaną tam przeniesione, dużo na
tym stracą. Na razie jednak MTP zostaną w centrum. - Kupiliśmy ziemię w
miejscu, przy którym ma powstać autostrada, ale na razie kończymy modernizację
i remonty tych budynków, które mamy w centrum. Nie przeniesiemy się wcześniej,
niż zakończy się budowa autostrady - przekonuje Zalewski.

Międzynarodowe Targi Poznańskie organizują kilkaset konferencji i kongresów
oraz 40 targów specjalistycznych rocznie. Są dzięki temu największe nie tylko w
Polsce, ale i w całej Europie Środkowej i Wschodniej. Inwestycje przemysłowe,
budownictwo, motoryzacja, informatyka, poligrafia, przemysł rolno-spożywczy,
medycyna, turystyka i moda - to tylko niektóre przykłady. MTP są otwarte nie
tylko na wystawców i zwiedzających z krajów Unii Europejskiej i innych państw
zachodnich, których z roku na rok przybywa. - Nie chcemy zrywać kontaktów i
dlatego zwracamy również szczególną uwagę na rynki wschodnie - Ukrainę czy
Białoruś - wyjaśnia prezes Zalewski.

Targi jako centrum kongresowo- -konferencyjne jest jednym z największych
przedsięwzięć tego rodzaju w Polsce. Posiadają 12 sal konferencyjnych,
wyposażonych m.in. w nowoczesne kabiny tłumaczeń symultanicznych i 10 kanałów
językowych, mieszczących od 20 do 5000 osób. W ubiegłym roku korzystali z nich
m.in. samorządowcy, którzy zjechali do Poznania z całej Europy na Zgromadzenie
Ogólne Miast i Gmin CEMR.

MONIKA FILIPOWSKA




Temat: Nowe Miasto - coś drgnęło:)
Nowe Miasto - coś drgnęło:)
Według dzisiejszej Wyborczej:

Inwestorzy Nowego Miasta ujawnili w środę aktualne plany. Zastrzegli, że nie
jest to jeszcze ostateczna wersja projektu, ale jego bardzo przybliżona
wizja. Wedle nich pierwszy etap przedsięwzięcia będzie ukończony na początku
2006 r.

Jak powiedział Bartosz Puzdrowski, szef projektu Nowego Miasta ze strony
niemieckiej firmy ECE, inwestycja obejmuje 5,5 ha w centrum Krakowa i
podzielona została na dwa zadania. Pierwsze to przebudowa płyty parkingowej
nad stacją kolejową oraz jej podziemi. Pozwolenie na budowę dla tej części
Nowego Miasta inwestorzy spodziewają się uzyskać do końca roku. Na początku
przyszłego chcieliby dostać pozwolenie dla zasadniczej, komercyjnej fazy
przedsięwzięcia. Będzie to zespół obiektów pomiędzy dworcem kolejowym oraz
ul. Pawią - sięgający poza ul. Ogrodową.

Dworzec jak rynek

Pierwszy - patrząc od ul. Lubicz - powstać ma hotel. Jak przyznał Jan Dębski,
szef ECE na Polskę, trwają jeszcze rozmowy z operatorami zainteresowanymi
włączeniem hotelu do swojej sieci. W tworzącej jedną bryłę budowli,
rozciągającej się wzdłuż ul. Pawiej, przewidziano podział funkcjonalny.
Kondygnacje podziemia, parteru i pierwszego piętra wynajęte zostaną na handel
i usługi, a drugiego i trzeciego piętra - na biura. Zespół kin znajdzie się w
budynku na końcu ciągu ul. Pawiej. Inwestorzy zakładają, że miejsca
postojowe, oprócz płyty nad stacją, powstaną na ostatniej, wewnętrznej
kondygnacji centrum komercyjnego, wzdłuż torów kolejowych.

Dla przyszłego placu dworcowego przewidziano funkcję przestrzeni publicznej,
mogącej w pewnym zakresie zastąpić Rynek Główny. - Możliwe byłoby tu
organizowanie niektórych imprez, mniejszej rangi czy bardziej hałaśliwych -
przypuszcza Witold Pasek, rzecznik Tishman Speyer Properties. Zaznacza, że o
prawdziwej konkurencji dla Rynku Głównego inwestorzy nie myślą. Ul. Pawia
postrzegana jest jako przyszła reprezentacyjna arteria miasta.

Wnętrze z pytajnikiem

Nie wiadomo na razie, jak rozwiązana zostania zabudowa wewnątrz części
komercyjnej. Pod zadaszeniem znajdzie się wyjście z peronów wraz z planowanym
w tym miejscu placem publicznym, wyprowadzającym ruch pieszy na zewnątrz, na
wysokości ul. Ogrodowej. W tym kierunku według przewidywań udawać się będzie
30 proc. podróżnych. 70 proc. podążać ma w stronę Starego Miasta, pomiędzy
planowanymi butikami.

Czy dostaną do dyspozycji jeden czy dwa pasaże - tego jeszcze nie
przesądzono. - Niezależnie od ostatecznego rozwiązania obydwa będą miały
szerokość ul. Floriańskiej - zarzeka się Bartosz Puzdrowski.

Według niego rozwiązanie z dwoma pasażami daje możliwość przygotowania
większej liczby mniejszych punktów handlowych, właściwszych dla krakowskich
kupców. Docelowo inwestorzy Nowego Miasta mogliby przygotować ofertę dla 180-
200 sklepów czy punktów usługowych. Przewiduje się też miejsce dla sklepu
spożywczego o powierzchni 2,5 tys. m kw.

Odbicie historii

W prezentacji przedstawiono bryłę przyszłego kompleksu z jego elewacjami od
strony ul. Pawiej oraz placu dworcowego. W obydwu rzutach zwracają uwagę
ogromne tafle ze szkła strukturalnego, ujęte w kamienną ramę. Szczególne
wrażenie wywołuje fasada od strony placu kolejowego - ściana szkła o
wymiarach 90 na 20 m, przedzielona wejściem do pasażu handlowego. Na zewnątrz
wypuszczono szklane tubusy, umożliwiające podświetlenie elewacji i uzyskanie
efektów wizualnych.

- Odbiór tej płaszczyzny będzie inny, gdy w narożniku ul. Pawiej i Lubicz
powstanie hotel - zapewnił Marek Borkowski, szef krakowskiego biura IMB
Asymetria, w którym powstał projekt Nowego Miasta.

Podobną strukturę przewidziano dla fasady od ul. Pawiej. Jej wielkość gubi
się nieco w kamiennej fasadzie, która od tej strony ciągnie się na długości
600 m. W obydwu elewacjach odbijać się będzie historyczna zabudowa Krakowa -
kościół św. Floriana oraz pałac Włodkowiczów. W założeniu architektonicznym
Nowe Miasto powstać ma nie w opozycji do Starego Miasta, ale jako jego
uzupełnienie. Projektanci uznali, że właściwe dla takiego podejścia jest
zaproponowanie rozwiązań nowoczesnych, nie naśladujących obiektów
historycznych.




Temat: Biurokracja MPK i ZDiK
ZDiK w odwrocie
Kociokwik w kinie Wrzos
Takich tłumów kino "Wrzos" nie pamiętało od lat. Zajęte były wszystkie
miejsca siedzące, zakorkowane drzwi i część korytarza. Na ekranie nie
prezentowano jednak żadnego filmowego hitu. Rekordową widownię przyciągnęła
wyświetlana z projektora wizja reorganizacji ruchu na ul. Kalwaryjskiej,
przygotowana przez Wydział Gospodarki Komunalnej i Ochrony Środowiska UM
Krakowa wraz z Zarządem Dróg i Komunikacji.

Podgórscy mieszkańcy i kupcy na widok nowych rozwiązań przecierali oczy ze
zdumienia. Prowadząca prezentację Janina Pokrywa z WGKiOŚ nie mogła dokończyć
objaśnień, związanych z nową koncepcją. Co chwilę jej przerywano. - To nie
żaden projekt, tylko jakiś kociokwik. Raz w prawo, raz w lewo, do góry, na dół,
w bok, do tyłu. Nic nie wiadomo. Chyba oddam pani kluczyki do swojego samochodu
i niech sobie pani sama jeździ tymi drogami - mówił nerwowo jeden z mężczyzn. -
Proponowane rozwiązania przypominają pomysł z Nikaragui, gdzie chciano zmienić
ruch z prawostronnego na lewostronny, ale na początku tylko dla samochodów
ciężarowych - żartował inny z mieszkańców.

Przypomnijmy, że projekt wprowadzenia zmian ruchu po raz pierwszy
przedstawiono 3 tygodnie temu, w siedzibie Rady Dzielnicy XIII. Nowe
rozwiązania zakładają wprowadzenie na ul. Kalwaryjskiej jednego kierunku jazdy -
od ul. Legionów Piłsudskiego do ul. Warneńczyka. Następnie od ul. Warneńczyka
proponuje się przeciwny kierunek do ul. Smolki, od której ul. Kalwaryjską można
byłoby jechać tylko w kierunku ronda Matecznego. Do Rynku Podgórskiego nie
można byłoby dojechać także ulicą Zamoyskiego. Takie zmiany - zdaniem twórców
koncepcji - doprowadziłyby do zmniejszenia ruchu, usprawnienia komunikacji
publicznej oraz odciążenia ul. Kalwaryjskiej od ruchu tranzytowego.

Nowa wizja spotkała się z całkowitą dezaprobatą mieszkańców i kupców, którzy
prawie jednogłośnie przegłosowali wnioski skierowane do Rady Dzielnicy o
podjęcie uchwały o odrzuceniu w całości proponowanego projektu, rozliczeniu
remontu ul. Kalwaryjskiej sprzed 5 lat oraz opracowaniu nowej koncepcji
reorganizacji ruchu, którą zapoczątkowałaby ankieta, przeprowadzona przez Radę
Dzielnicy wśród mieszkańców.

- Przedstawiona reorganizacja, zakładająca przeplatany ruch tramwajów i
samochodów, spowolniłaby przepływ ruchu. Zwiększyłaby się też wypadkowość oraz
osłabiła widoczność na skrzyżowaniach. Zamiast sugerowanych zmian, należałoby
przede wszystkim poprawić sygnalizację świetlną przy wjeździe na most
Piłsudskiego z ul. Rollego, wprowadzić na całej długości ul. Zamoyskiego ruch
dwukierunkowy, a także utworzyć naprzemienne, jednokierunkowe ulice pomiędzy
ul. Kalwaryjską a Zamoyskiego, co spowodowałoby powstanie większej ilości
miejsc do parkowania - proponował Jan Żakowski, przewodniczący Rady Programowej
Krakowskiej Kongregacji Kupieckiej.

- Wszyscy uczestnicy spotkania są za wyeliminowaniem z ul. Kalwaryjskiej
tranzytu. Moim zdaniem, proponowane rozwiązanie jest jedynym, które może to
umożliwić. Ostatni generalny remont torowiska na ul. Kalwaryjskiej był
przeprowadzany 20 lat temu. Ten sprzed 5 lat był tylko częściową poprawką
tamtej niefortunnej inwestycji. Tegoroczna modernizacja ma kosztować około 12 -
15 mln zł i będzie przeprowadzona zgodnie z wszelkimi normami. Bez względu na
reorganizację ruchu, jakość komunikacji w tym miejscu na pewno się więc
poprawi - zapewniła Irena Cebula, z-ca dyr. ZDiK. - Nie byłoby tak burzliwej
dyskusji, gdyby takie spotkanie przeprowadzono wcześniej. Uczymy się jednak
wspólnie rozmawiać. Samą koncepcję zmiany ruchu trzeba przerobić tak, by
ewentualnie mogła być zastosowana w przyszłości - dodała Janina Pokrywa z
WGKiOŚ. Teraz stosowną uchwałę co do projektu musi podjąć Rada Dzielnicy XIII,
która była organizatorem spotkania. Przewodniczący Ryszard Kobiałka zapewniał
mieszkańców, że radni będą liczyć się z ich zdaniem. )

Hehehe, jeżeli to przejdzie to ZDik będzie murowanym kretynem marca, a
najpoważniejszym kandydatem do kretyna roku




Temat: Żydzi w RFN jak katolicy i protestanci
Żydzi w RFN jak katolicy i protestanci
Wg dzisiejszej Rzeczpospolitej:

Jak katolicy i protestanci

Gminy żydowskie w Niemczech otrzymają w najbliższym czasie status prawny podobny do statusu Kościołów katolickiego i protestanckiego. Odpowiedni układ państwowy zostanie podpisany w Berlinie 27 stycznia, w rocznicę wyzwolenia obozu zagłady w Auschwitz.

Poinformował o tym Paul Spiegel, szef Centralnej Rady Żydów w Niemczech, organizacji reprezentującej 90 tysięcy mieszkających w tym kraju Żydów.

- Porozumienie to jest wielkim dowodem zaufania do Niemiec. Dlatego 27 stycznia jest datą tak ważną i symboliczną - powiedział Spiegel w wywiadzie dla sobotniego wydania berlińskiego dziennika "Der Tagespiegel".

Centralna Rada Żydów w Niemczech od dłuższego czasu zabiegała o podpisanie układu państwowego. Rząd Gerharda Schr?dera wyraził zgodę na takie rozwiązanie w listopadzie ubiegłego roku. Równocześnie postanowiono zwiększyć dotacje z budżetu federalnego dla tej organizacji żydowskiej z jednego do trzech milionów euro rocznie. Środki te mają zostać przeznaczone przede wszystkim na projekty integracyjne społeczności żydowskiej w Niemczech. Zdecydowana większość (70 tysięcy osób) mieszkających obecnie w Niemczech Żydów przybyła do tego kraju z obszaru byłego ZSRR.

Pod względem liczebności jest to obecnie trzecia wspólnota żydowska w Europie. Ma szczególną pozycję w życiu społecznym i politycznym, czego wyrazem jest częsty udział Paula Spiegla w wydarzeniach rangi państwowej.

Przedstawiciele społeczności żydowskiej nie kryją, że w Niemczech zdarzają się nadal przypadki antysemityzmu. Paul Spiegel ma pretensje o jednostronną - jego zdaniem - prezentację konfliktu izraelsko-palestyńskiego w niemieckich mediach, które - jak twierdzi - nie przedstawiają zbrodni palestyńskich. Jak wynika z ostatnich badań opinii publicznej Infratest Dimap, 20 procent Niemców jest zdania, że Żydzi mają "zbyt duże wpływy w niemieckim społeczeństwie". 40 procent pytanych uważa, że wpływy te są "duże". Ponad połowa (52 procent) respondentów twierdzi, że Żydzi wykorzystują pamięć o holokauście dla "własnych korzyści". To o 13 punktów procentowych więcej niż przed sześcioma laty.

Niemieckie Kościoły: katolicki i ewangelicki, nie mają zastrzeżeń do przyznania gminom żydowskim nowego statusu prawnego. Podobne stanowisko prezentuje społeczność islamska. - Domagamy się jednak równego traktowania - powiedział wczoraj "Rz" Kizil Kaya, przewodniczący Rady Islamskiej. Jest to instytucja reprezentująca około 600 tysięcy muzułmanów zrzeszonych w 32 organizacjach. Społeczność muzułmańska w Niemczech liczy 3,2 miliona osób. Jak udowadnia Kizil Kaya - co najmniej 100 tysięcy z nich to etniczni Niemcy. - Nie otrzymujemy od państwa żadnej pomocy finansowej. Nie jesteśmy też uznawani przez władze jako reprezentanci społeczności muzułmańskiej ani jako organizacja o charakterze religijnym - podkreśla szef Rady Islamskiej. W opinii władz porozumienie państwowe nie jest jednak w tym przypadku możliwe ze względu na specyficzną strukturę organizacji islamskich.

Piotr Jendroszczyk z Berlina



Temat: jak ma na imie krzys52?
Interesujace historie mi tu opowiadasz, Magu
jestem aktywnym czlonkiem jednego z wyznan chrzescijanskich, nie zycze sobie,
aby jakiekolwiek symbole religijne byly obecne w instutucjach fundowanych z
pieniedzy podatnikow, nie zycze sobie porannych modlitw w szkolach czy
nauki "creation science", a moje dzieci odbywaja edukacje religijna POZA
szkola. Jasne??? Ale moje protesty wyrazam bez chamstwa.
.
:::
Innymi slowy popierasz liberalna demokracje w USA - czyli tam gdzie ona od 200
lat istnieje i ma sie dobrze, bez Twojej pomocy. Niemniej pochwalam. Ciekawe
tylko dlaczego do tej pory nie ujawnilas sie z powyzszym. Na polskiej liscie
jakos nie krzewisz liberalnej demokracji (ani be ani me, na ten temat) lecz
zajmujesz sie konwersacjami o niczym, z ludzmi ktorzy tepia mnie wlasnie za
propagowanie liberalizmu (glownie oddzielenia religii od panstwa). Powiesz, ze
im idzie o sposob prezentacji, zapewne. Otoz nic bardziej blednego. Zwalczany
bylem przez ciemnogrod takze gdy forma byla bez zarzutu. To o tresc chodzilo.
Caly czas o tresc.
...Dwa lata temu probowalem dyskutowac z Borsukiem na ten temat. Wymyslil
sobie, ze wymanipuluje mnie na "z gory upatrzone pozycje". Zanim poruszylem ten
temat Borsuk miedlil oczywiscie o herbatkach, ksiazkach, wierszykach - w dosc
licznym gronie zreszta tak im sie konwersowalo. Zainteresowal sie natychmiast
gdy zaprezentowalem swoje. Okazalo sie,ze Borsuk takze, a jakze, i jak
najbardziej jest za rozdzialem religii od panstwa. Tyle tylko, ze, jak
wywalkowalem z niego, ten rozdzial bardziej mu podchodzi na taka chadecka
modle. Co ciekawe nie tyle w niemieckim wydani - ktore i ja bym akceptowal -
ten rozdzial mial byc lecz wlasnie w polskim. Polski rozdzial religii od
panstwa podobal sie Borsukowi lepiej. Czy Tobie takze podoba sie polska
wersja "liberalizmu" (z utrzymywaniem religii przez podatnika, konstytucyjnie
narzuconym konkordatem, religia w szkolach, symbolami w budynkach publicznych).
Z tego co piszesz powyzej Ty jestes za rozdzialem religii od panstwa na
amerykanska modle. Dlaczego zatem, ze spytam raz jeszcze, dajesz sie
podpuszczac ludziom ktorzy zwalczaja mnie za te same pro-amerykanskie poglady?!
...Odkad pamietam Borsuk nakrecal "dyskusje o niczym", a tematow drazliwych
unikal jak ognia. Chyba ze zostawal zmuszony, co szlo jakby zeby mu rwal.
Niemniej wylazily wtedy z Borsuka poglady, ktore dla przecietnego Amerykanina
bylyby nie do przyjecia - tak wsteczny w stosunku do liberalizmu jest Borsuk.
Tymczasem miss_mag woli spedzac czas na dyskusjach o niczym w miejsce chocby
zaprezentowania tego co na gorze - jakis rok temu, na przyklad.
...Nie twierdze, ze nie masz prawa rozmawiac tu o czym sie Tobie podoba.
Oczywiscie, ze masz. Tyle tylko, ze dziwne wydaje mi sie ustawienie Twoich
priorytetow: najpierw herbatki, pozniej marki win a gdzies tam na szarym koncu,
i pod przymusem, poglady na obecnosc religii w panstwie tj. na
zinstytucjonalizowane narzucanie jej. Bezsprzecznie masz prawo miec te ostatnie
w nosie, niemniej, skoro juz deklarujesz sie jak powyzej, moglabys sprobowac
zdobyc sie na drobny wysilek ustalenia kto to jest ten facet na ktorego
wypuszczaja Cie usluzni koledzy, na priva, badz na forum Helgi.
...Rozumiem, ze Ciebie interesuje grono w ktory w niezobowiazujacy sposob, w
milej atmosferze pogadasz sobiena jakies banalne tematy - relax. To jest OK, i
relaksuj sie dalej. Nie opowiadaj mi tylko o jakichs swoich protestach ktore
wyrazasz bez chamstwa. Bo coz Ty niby mozesz oprotestowywac skoro to co w
Stanach podoba Ci sie, a do tego co w Polsce - nie chcesz sie wtacac.
.
K.P.




Temat: Zdzblo w Cudzym Oku czyli Krytyka Selektywna
Wg dzisiejszej Rzeczpospolitej:

Jak katolicy i protestanci

Gminy żydowskie w Niemczech otrzymają w najbliższym czasie status prawny
podobny do statusu Kościołów katolickiego i
protestanckiego. Odpowiedni układ państwowy zostanie podpisany w Berlinie 27
stycznia, w rocznicę wyzwolenia obozu zagłady w
Auschwitz.

Poinformował o tym Paul Spiegel, szef Centralnej Rady Żydów w Niemczech,
organizacji reprezentującej 90 tysięcy mieszkających w
tym kraju Żydów.

- Porozumienie to jest wielkim dowodem zaufania do Niemiec. Dlatego 27 stycznia
jest datą tak ważną i symboliczną - powiedział
Spiegel w wywiadzie dla sobotniego wydania berlińskiego dziennika "Der
Tagespiegel".

Centralna Rada Żydów w Niemczech od dłuższego czasu zabiegała o podpisanie
układu państwowego. Rząd Gerharda Schr?dera wyraził
zgodę na takie rozwiązanie w listopadzie ubiegłego roku. Równocześnie
postanowiono zwiększyć dotacje z budżetu federalnego dla tej
organizacji żydowskiej z jednego do trzech milionów euro rocznie. Środki te
mają zostać przeznaczone przede wszystkim na projekty
integracyjne społeczności żydowskiej w Niemczech. Zdecydowana większość (70
tysięcy osób) mieszkających obecnie w Niemczech Żydów
przybyła do tego kraju z obszaru byłego ZSRR.

Pod względem liczebności jest to obecnie trzecia wspólnota żydowska w Europie.
Ma szczególną pozycję w życiu społecznym i
politycznym, czego wyrazem jest częsty udział Paula Spiegla w wydarzeniach
rangi państwowej.

Przedstawiciele społeczności żydowskiej nie kryją, że w Niemczech zdarzają się
nadal przypadki antysemityzmu. Paul Spiegel ma
pretensje o jednostronną - jego zdaniem - prezentację konfliktu izraelsko-
palestyńskiego w niemieckich mediach, które - jak
twierdzi - nie przedstawiają zbrodni palestyńskich. Jak wynika z ostatnich
badań opinii publicznej Infratest Dimap, 20 procent
Niemców jest zdania, że Żydzi mają "zbyt duże wpływy w niemieckim
społeczeństwie". 40 procent pytanych uważa, że wpływy te są
"duże". Ponad połowa (52 procent) respondentów twierdzi, że Żydzi wykorzystują
pamięć o holokauście dla "własnych korzyści". To o
13 punktów procentowych więcej niż przed sześcioma laty.

Niemieckie Kościoły: katolicki i ewangelicki, nie mają zastrzeżeń do przyznania
gminom żydowskim nowego statusu prawnego. Podobne
stanowisko prezentuje społeczność islamska. - Domagamy się jednak równego
traktowania - powiedział wczoraj "Rz" Kizil Kaya,
przewodniczący Rady Islamskiej. Jest to instytucja reprezentująca około 600
tysięcy muzułmanów zrzeszonych w 32 organizacjach.
Społeczność muzułmańska w Niemczech liczy 3,2 miliona osób. Jak udowadnia Kizil
Kaya - co najmniej 100 tysięcy z nich to etniczni
Niemcy. - Nie otrzymujemy od państwa żadnej pomocy finansowej. Nie jesteśmy też
uznawani przez władze jako reprezentanci
społeczności muzułmańskiej ani jako organizacja o charakterze religijnym -
podkreśla szef Rady Islamskiej. W opinii władz
porozumienie państwowe nie jest jednak w tym przypadku możliwe ze względu na
specyficzną strukturę organizacji islamskich.

Piotr Jendroszczyk z Berlina

Jak widac dzialalnosc religijna dotowana jest nie tylko w Polsce.
Ale ty tego nie wiesz, bo i skad.?
Przy okazji poczytaj sobie jak Niemcy odbieraja Zydow.
Poczytaj troche zamiast podbijac bezmyslnie.
Praktycznie nie ustosunkowales sie do tego co pisal CCCP, Urbana tez czytasz
wybiorczo, czytasz tylko to co dotyczy KK , chociaz Urban pisze o wielu innych
sprawach, pisze np. o aferach w SLD ale ty to wmiatasz pod dywan a piszesz
tylko o KK.




Temat: Interpretacja sondażu raz jeszcze:)
Interpretacja sondażu raz jeszcze:)
Pytanie 1: 0,8 proc. antysemitów

Gdy padło pytanie otwarte: "Jakie grupy w Polsce mają za duży wpływ na sprawy
naszego kraju" i badani sami mieli wymyślać odpowiedzi, okazało się, że Żydów
wymieniło zaledwie osiem osób (0,8 proc.)! Wymieniano raczej tzw. aktorów życia
publicznego, o których codziennie mówią media. Najczęściej polityków, partie -
40 proc. - i biznesmenów - 26 proc. Rzadziej Kościół - 11 proc. - oraz mafię,
gangi - 6 proc. Takie wyniki wymagałyby odrębnego komentarza, dla nas ważne
jest tu, że najsilniejsza postać stereotypu antysemickiego w Polsce praktycznie
nie występuje.

19 proc. - aktywny stereotyp antysemicki

W drugim pytaniu otwartym ("Czy któraś z mniejszości narodowych żyjących w
Polsce ma za duży lub za mały wpływ na sprawy naszego kraju?") próbowano - jak
pisze OBOP - "w gruncie rzeczy wymusić myślenie w kategoriach etnicznych, jak
pokazują odpowiedzi na poprzednie pytanie, nie najważniejszych". Prawie trzy
czwarte badanych konsekwentnie potwierdziło, że nie patrzy na społeczeństwo w
kategoriach etnicznych. Ale wśród tych, którzy podjęli sugestię, najwięcej
przejawiło postawy antysemickie.

W efekcie - licząc wśród wszystkich badanych - aż 19 proc. wskazało Żydów jako
tę mniejszość, która ma zbyt wielki wpływ na to, co się dzieje w Polsce. Dwa
razy mniej (10 proc.) wymieniło Niemców, 2 proc. - Cyganów, Ukraińców i
Białorusinów. Według OBOP owe 19 proc. badanych to grupa, która ma "bardziej
ugruntowane przekonanie" o wpływie Żydów.

- Nie ma sprzeczności między tymi dwoma wynikami [wcześniej 0,8 proc. postaw
antysemickich, teraz - 19 proc. - red.] - wyjaśnia OBOP. - Zdaniem 19 proc.
Żydzi są mniejszością, której wpływ na sprawy Polski jest za duży, ale nawet
oni nie sądzą, że wpływ ten góruje nad wpływami innych grup wyróżnionych wedle
nieetnicznych kryteriów.

24 proc. - pasywny stereotyp antysemicki

Następnie OBOP zadał pytanie o wpływy Żydów tym, którzy sami z siebie nie
wskazali Żydów, odpowiadając na poprzednie pytanie. - Pytając wprost o wpływ
Żydów, stworzono sytuację, w której mogły zostać wyrażone mniej ugruntowane i
mniej aktywne przekonania - objaśnia OBOP. - Pytanie to przywołuje wprost
antysemicki stereotyp i stawia badanego wobec wyboru: poddać się stereotypowi
lub go odrzucić. "Poddało się" 24 proc. To właśnie grupa o słabiej
ugruntowanych przekonaniach o wpływie Żydów. OBOP: - Ludzie ci powtarzają pewną
kliszę, wyobrażenie zbiorowe, stereotyp ukształtowany przez historię i osadzony
mocno w świadomości społecznej.

Wykształcenie sprzyja (!) aktywnemu stereotypowi
...
..
.......Witam Wszystkich z Samem na Czele,
....Generalnie nalezy cieszyc sie, ze antysemityzm okazal sie w Polsce banka
mydlana. Te 24 proc. to jednak bardzo malo w odniesieniu do (zapewne)
oczekiwanej powszechnosci zjawiska.
....Ale do rzeczy. Otoz o ile OBOP przyznal sie do "wymuszania myslenia w
kategoriach etnicznych", w drugim pytaniu, o tyle nie przyznal sie do
wymuszania niemyslenia w kategoriach etnicznych w pytaniu pierwszym. Pytanie
pierwsze tak zostalo ulozone by do glowy nie zawitala mysl o Zydach. I poza
przypadkami patologicznymi, zapewne - rzeczywiscie nie zaswitala. W efekcie, i
bez wzgledu na intencje, nie bylo to bynajmniej niewinne i otwarte pytanie.
....Domyslam sie, ze do badania zastosowano ankiete. W takim przypadku, przy
ukladaniu pytan musi byc wzieta pod uwage liczaca sie sklonnosc ankietowanych do
udzielania "odpowiedzi poprawnych". W takich przypadkach respondent nie wyraza
swej osobistej opinii lecz prezentuje poglad, ktory - jego zdaniem - jest
pogladem uznanym za poprawny. Bardzo czesto robi to pod ankietera, przy czym
jest to zazwyczaj odpowiedz "poprawna politycznie" (ludzie nie lubia byc brani
za glupow czy gburow w kontaktach bezposrednich). Przy tego typu badaniach
niedopuszczalne sa pytania wprost. Wlasnie z uwagi na chec
prezentacji "oprawnych opinii".
...W swietle powyzszych (dwoch) istotnych skrzywien nie jestem pewien czy ten
sympatyczny wynik odpowiada rzeczywistosci. Ktora - oby byla taka jaka oglosil
ja OBOP - niekoniecznie taka byc musi.
..
Pzdr.
K.P.
..
PS....Sam, czy zgubiles zeszyty z F.Kraj? ))



Temat: Buzek: realizujemy wizje Korfantego
Buzek: realizujemy wizje Korfantego
:)

Dziś realizuje się wizja Polski i Śląska, prezentowana przed ponad 70 laty
przez Wojciecha Korfantego - uważa szef Parlamentu Europejskiego Jerzy Buzek,
który uczestniczył w sobotę w Katowicach w widowisku dedykowanym temu
polskiemu działaczowi narodowemu na Śląsku, dyktatorowi III Powstania Śląskiego.

- Korfanty miał jasną wizję - cały Śląsk należy do Polski. Miał także jasną
wizję dla Polski. Polska zwrócona ku Zachodowi, ze Śląskiem jako głównym
zwornikiem, jako forpocztą. I tę wizję my na Śląsku, my w Polsce, realizujemy
dzisiaj - wizję Wojciecha Korfantego sprzed 70 lat - mówił Buzek w swoim
pierwszym publicznym wystąpieniu na Śląsku po wyborze na szefa europarlamentu.

Buzek przypomniał postać zmarłego w 1939 r. Korfantego. - Syn górnika z
Siemianowic, zdobył staranne wykształcenie, był wielokrotnie posłem w pruskim
i niemieckim parlamencie. Zawsze podkreślał, że jest posłem z Polski. W I i II
powstaniu śląskim nie wziął udziału, uważał, że nie były wystarczająco
przygotowane. Ale po plebiscycie sam stanął na czele powstania - wyliczał szef PE.

Jego zdaniem, wielkie multimedialne widowisko, łączące m.in. powstańcze pieśni
wykonywane przez zespół "Śląsk" i muzykę Józefa Skrzeka z animacjami
komputerowymi, świetlnymi i laserowymi, jest równie nowoczesne dzisiaj, jak
wówczas nowoczesnym politykiem był Wojciech Korfanty. Koncert - podkreślił
Buzek to - wielka cześć dla tego wielkiego męża stanu - polskiego, śląskiego
polityka. -

Sobotnie widowisko - jak mówił jego gospodarz, marszałek woj. śląskiego
Bogusław Śmigielski - było inspirowane życiem Wojciecha Korfantego oraz
postawą bohaterów powstań śląskich. -70-lecie śmierci Korfantego to moment,
kiedy powinniśmy spojrzeć wstecz - jaką Śląsk odegrał rolę dla Polski, dla II
Rzeczypospolitej - mówił marszałek.

W koncercie zatytułowanym "Wojciechowi Korfantemu - Rapsod Śląski" wzięło
udział prawie 120 artystów. Twórcy widowiska chcieli, by poza upamiętnieniem
postaci Korfantego, była to artystyczna próba oddania emocji związanych ze
śląskością.

Oprawę koncertu stanowiły m.in. nowocześnie zaaranżowane prezentacje dawnych
fotografii i filmów, będące podkładem dla muzyki - wybranej i zaaranżowanej
przez śląskiego kompozytora i multiinstrumentalistę Józefa Skrzeka. Występował
on na przemian z Zespołem Pieśni i Tańca "Śląsk". Zaśpiewała też Justyna
Steczkowska. Całość wzbogacili tancerze.

Zorganizowane kosztem ok. 800 tys. zł widowisko było kulminacyjnym punktem
obchodów Roku Korfantego w woj. śląskim. Termin przedstawienia wybrano
nieprzypadkowo, krótko po 70. rocznicy śmierci polityka. Jego pogrzeb 20
sierpnia 1939 r. w Katowicach był wielką patriotyczną manifestacją Ślązaków.

Zgodnie z ubiegłoroczną decyzją Sejmiku Woj. Śląskiego, 2009 r. jest w tym
regionie poświęcony Wojciechowi Korfantemu. Na obchody składają się m.in.
organizowane już od wiosny - także poza regionem - wystawy, sesje naukowe,
konkursy i koncerty. Powstaje komiks o Korfantym, wydano też pocztówki z jego
wizerunkiem.

Wojciech Korfanty (1873-1939), polski przywódca narodowy Górnego Śląsku,
związany z Chrześcijańską Demokracją, w XX-leciu międzywojennym był posłem na
Sejm. Od października do grudnia 1923 był wicepremierem w rządzie Wincentego
Witosa i jego doradcą z ramienia Chrześcijańskiej Demokracji. W 1930 został
aresztowany i wraz z posłami Centrolewu osadzony w twierdzy brzeskiej, ale z
samego procesu brzeskiego był wyłączony. Wyjechał do Czechosłowacji, a potem
do Francji.

W kwietniu 1939 r. po wypowiedzeniu przez III Rzeszę układu o nieagresji i
niestosowaniu przemocy, powrócił do Polski, jednak mimo chęci walki z Niemcami
został aresztowany i osadzony na Pawiaku. Pomimo protestów opinii publicznej
spędził tam prawie trzy miesiące. Ciężko chory, zwolniony został 20 lipca 1939
r., niespełna miesiąc później zmarł. Z jego śmiercią wiąże się wiele
niejasności. Jedna z hipotez mówi, że zatruł się oparami arszeniku, którym
nasączone były ściany jego celi.




Temat: Centrum Wypędzonych będzie od 2005 w Berlinie !
Prezydent Kwaśniewski o wypędzonych c.d.
Czy inicjatorzy berlińskiego centrum rzeczywiście chcą w XXI wieku, w
rozszerzonej Unii Europejskiej, podzielić Niemców i odgrodzić ich kraj od
wschodnich sąsiadów nowym "murem berlińskim"? Przeciwnicy "europejskiej"
formuły pamięci o wysiedlonych upierają się, że ich koncepcja jest dobra, ale
Polacy i Czesi do niej nie dorośli.

Zdają się nie słyszeć głosów niepokoju i oburzenia, stale twierdząc, że ich
idea nie szkodzi pojednaniu. Niestety, szkodzi: to już nie kwestia do dyskusji,
lecz fakt. Najwyraźniej zaproponowany sposób upamiętnienia wysiedlonych na
razie upamiętnia wzajemne żale. Niszczy dorobek pojednania. Orędownicy
berlińskiego centrum twierdzą często, że w ich projekt wpisana jest europejska
perspektywa. Można jednak odnieść wrażenie, że ta europejska perspektywa jest
nadzwyczaj wybiórcza. Z całą mocą ujawnia się wtedy, gdy losy wysiedlonych
Niemców zestawiane są z losami wypędzonych w byłej Jugosławii. Znika jednak,
gdy w grę wchodzi sposób prezentacji historii. Ten nagły "narodowy" ton każe
niestety domniemywać, że nie ma tu miejsca na europejską solidarność w radzeniu
sobie z zawiłą historią.

Nieuchronnie rodzi się podejrzenie, że mamy tu do czynienia nie z europejską
postawą, lecz z europejską retoryką. Dlatego najistotniejsze jest, by nie
schodzić z drogi polsko-niemieckiego pojednania. Drogi, którą wyznaczają: list
biskupów polskich do biskupów niemieckich z 1965 roku; polityka kanclerza
Brandta; poparcie Polski dla zjednoczenia Niemiec oraz poparcie Niemiec dla
aspiracji atlantyckich i europejskich Polski; pamiętne spotkanie premierów
Mazowieckiego i Kohla w Krzyżowej; poruszające przemówienie prezydenta Romana
Herzoga podczas obchodów pięćdziesiątej rocznicy powstania warszawskiego;
wspólny hołd prezydentów Polski i Niemiec oddany ofiarom wojny na Westerplatte
w sześćdziesiątą rocznicę jej wybuchu. Poradzimy sobie z każdym problemem w
naszych relacjach, jeśli już samo jego sformułowanie wyrastać będzie z
filozofii pojednania. Czy inicjatywa berlińskiego centrum wyrasta z tej
filozofii? Czy może rzeczywiście jest tak, jak pisze profesor Kołakowski, że
inicjatorzy tego pomysłu "chcą ten proces powstrzymać albo nic ich ta sprawa
nie obchodzi"?

Poza pułapką stereotypów

Padają często głosy, że europejskość centrum nie może być pojmowana
jako "cudowna różdżka", za dotknięciem której znikną wszystkie problemy. To
prawda. Pomysłodawcom "europejskiego" centrum najwyraźniej nie chodziło jednak
o zmianę etykietek, lecz o autentyczną, głęboko ugruntowaną europejską postawę.
Tylko taka postawa - postawa wspólnego uczenia się z historii - pozwoli
wykorzystać debatę na temat wysiedleń i wypędzeń dla dobra wspólnej Europy, nie
zaś jako narzędzie podziałów. Inicjatywa polskich i niemieckich
intelektualistów była czymś z ducha europejskim. Pomyślana ponad dawnymi
podziałami i służąca unikaniu nowych podziałów. Była wydarzeniem, które
zaistniało w europejskiej przestrzeni publicznej. To napawa optymizmem. Warto
podkreślić, że nie dyskutujemy dziś w rozbiciu na "narodowe" obozy: głosy wielu
niemieckich przyjaciół są bardzo bliskie naszym przekonaniom. Dlatego nie
pozwólmy się złapać w pułapkę etnicznych stereotypów, nie stygmatyzujmy naszych
adwersarzy.

Jesteśmy gotowi rozmawiać z każdym, kto w rozmowie upatruje podstawowej metody
wyjaśniania nieporozumień. Taka rozmowa wymaga jednak gotowości akceptacji
elementarnej prawdy: Centrum przeciw Wypędzeniom w Berlinie, eksponujące przede
wszystkim cierpienia Niemców - to powrót do Europy narodowych animozji, w
której historię łatwo zastąpić może ideologia. Jeśli potrzebujemy dziś podróży
w czasie, to raczej do przodu: ku przyszłej, wspólnej Europie, w której narody
ponad historią uczą się przyjaźni. -




Temat: Klienci nabijani w butelkę
Klienci nabijani w butelkę
Jesteśmy zewsząd atakowani reklamą: z radia ,telewizji, plakatow, prasy.
Wiele spotow reklamowych jest po prostu nieuczciwych i robi z nas durnia.
O uczciwosci w reklamie napisano juz wiele lecz ja chcialbym na to spojrzeć z
mego punktu widzenia. Jak traktują nas firmy?

1.Dlaczego oferta telefoni komórkowej na rynku kart pre-paid jest podawana w
cenach netto? Grupą docelowa pop,simplus,czy taktak jest mlodziez lub osoby o
skromnych portfelach, które operuja cenami brutto,więc nie ma sensu podawanie
im cen netto. Ceny netto sa przydatne dla osob prowadzacych dzialalnosc
gospodarcza, bo one to sobie odpisza podatek VAT. Ale ile takich osob ma pre-
paid, moze z 0.01% ?
Zachodzi synek z mama do salonu kupic zestaw pre-paid i zamiast obiecanych w
domu 299 zl, mama zdziwiona mowi skąd te 365 zl, w domu mowiles co innego. Ja
czuje sie nabijany w butelke...
Szczyt glupoty to podawanie w jednej reklamie takich stwierdzeń:
pierwsza * - w cenach netto
druga * - w cenach brutto
trzecia * - w cenach netto
Czy my mieszkamy w USA, gdzie wszystkie ceny podawane sa netto?

2.Co do darmowych minut w abonamencie telefoni komorkowej to bierze mnie
smiesznosc, jakie one sa darmowe skoro trzeba placic abonament, cos darmowego
to cos za darmo! W USA za abonament ok 100 zl dostajemy nie marne 100, czy
240 minut. Tam operuje sie tysiacami 3000,4000 czy 5000 minut "gratis" w
abonamencie.A czasem dostaje sie nawet bezplatne polaczenia nocne.
Zainteresowanych odsylam na strony "www" operatorów
komorkowych w USA. Nie wspominam o dziwnych promocjach i reklamie gdzie
drobnym maczkiem jest napisana prawda o danej "okazji"
- polaczenia z trzema numerami gratis (drobnym maczkiem ale tylko z numerami
w naszej sieci)
- taktowanie co sekunde (drobnym maczkiem ale tylko po pierwszej minucie,
platne dodatkowo 5 zl)
- dodatkowe darmowe minuty (drobnym maczkiem ale tylko przez 6 miesiecy)
- polaczenia z 1 dowolnym numerami "gratis" (drobnym maczkiem platne za
usluge 5 zl + VAT miesiecznie)
- 30 darmowych minut (drobnym maczkiem ale tylko do wykorzystania poza
godzinami szczytu)
- najtanszy abonament na rynku (drobnym maczkiem minuta rozmow horendalnie
droga, brak prezentacji rozmowcy) i tak dalej i tak dalej

3. Jeden z operatorow komorkowych w reklamie sie chwali ze jako pierwszy
wprowadza taktownie co sekunde w Europie wschodniej. Bedac na Slowacji w 2001
roku widzialem ze taka usluge oferowal tamtejszy operator.

4. TPSA reklamuje ze polaczenia z telefonami komorkowymi sa po 80 groszy.Ale
nie akcentuje ze jest to cena netto, dotyczy abonamentu standardowego, jest
to po godzinie 18:00 i nie realizuja jej aparaty publiczne !!! W kolejnej
reklamie chwala sie ze stanialy rozmowy miedzy narodowe np. do USA 2.44 zl. Z
USA zadzwonic do Polski kosztuje w przeliczeniu 15 groszy za min. Istnieja
tam karty za 4$ na 120 minut rozmowy z Polską. Drodzy TPSA jest jeszcze co
obnizac. W innej reklamie TPSA, na pytanie pani Czubowny, dlaczego Internet
jest taki drogi pan z Francji odpowiada "Spojrzmy na to z innej strony. Na
przyklad urodzila mi sie corka". Calkowita ignorancja klienta.Ona o cenach,
on o córce...

5.Reklama samochodów w prasie. Mamy super ceny, super promocje. I przy cenie
gwiazdka, a na dole drobnym maczkiem 80% ceny samochodu.Czy tak musi wygladac
reklama aut? A co do "otwartych drzwi" w salonach, czy w zwykle dni drzwi nie
sa otwarte?

6.Reklama cen biletow linii lotniczych. Widzisz fajną cenę, zachodzisz do
biura podrozy a pani mowi, to cena bez oplat lotniskowych. Muszę doliczyc
jeszcze 70$. Mnie nie interesują doliczenia, lecz prawdziwa cena biletu,
ktora powinna byc ceną ostateczną dla klienta. Marzę zeby osoby z zarzadu
linii lotniczych po zajsciu do sklepu spotkały sie ze stwierdzeniem w
kasie "Musze doliczyc panu marze, lub oplatę za sprzątaczkę..." Oplata
lotniskowa jest zwyklym kosztem dla linii lotniczych i nie ma potrzeby je
oddzielania w cenie biletów.




Temat: Film
Wycofać z kin "Złe wychowanie"
WYDARZENIE 6 września 2004
www.stopklatka.pl/wydarzenia/wydarzenie.asp?wi=21724
Wycofać z kin "Złe wychowanie" - nawołuje LPR
Liga Polskich Rodzin chce wycofania z polskich kin najnowszego filmu Pedro
Almodovara zatytułowanego "Złe wychowanie". Specjalne oświadczenie do
dystrybutora i mediów wystosował wiceprezes zarządu głównego LPR Sylwester
Chruszcz.
W oświadczeniu czytamy m.in., że film Almodovara to ...wypaczony obraz
rzeczywistości społecznej... film jest prowokacją, która wykracza poza granice
dobrego smaku i przeczy samej idei sztuki.... "Złe wychowanie" oskarżono też o
ataki na Kościół Katolicki w Polsce. Pełny zapis oświadczenia prezentujemy
poniżej.

OŚWIADCZENIE: WYCOFAĆ Z KIN "ZŁE WYCHOWANIE"
Zwracam się do firmy Gutek Film, dystrybutora filmu "Złe wychowanie" w
reżyserii Pedro Almodovara o wycofanie filmu z ekranów polskich kin.
Wypowiadam się stanowczo przeciw prezentowanemu w filmie wypaczonemu obrazowi
rzeczywistości społecznej, która nie stanowi normy ogólnoprzyjętych zachowań.
Propagowanie związków homoseksualnych za pomocą obrazu uważam za oburzające.
Film jest prowokacją która wykracza poza dobry smak i przeczy samej idei
sztuki.
Nie należy również zapominać o momencie w którym odbyła się premiera filmu w
Polsce. Można bowiem odnieść wrażenie, że prezentacja w polskich kinach filmu
jest niejako wpisana w niepokojący trend ataków na Kościół Katolicki w Polsce.
Sama zaś idea filmu ma za zadanie zdyskredytowanie Kościoła jako instytucji.

Sylwester Chruszcz
Wiceprezes Zarządu Głównego
Ligi Polskich Rodzin

OŚWIADCZENIE FIRMY GUTEK FILM
Film "Złe wychowanie" nie jest w intencji reżysera atakiem na Kościół, czego
Pedro Almodovar dał wyraz w publicznych wypowiedziach i co jest jasne dla osób,
które film widziały. Obraz hiszpańskiego mistrza kina wykracza daleko poza
jakikolwiek kontekst publicystycznej debaty o kwestiach nadużyć w środowiskach
kościelnych. Zarówno reakcja LPR jak i akty wandalizmu świadczą o całkowitym
niezrozumieniu przesłania filmu, który stawia istotne pytania moralne sięgając
po artystyczne środki wyrazu całkowicie dopuszczalne w naszym kręgu kulturowym.
5 września otrzymaliśmy oświadczenie Ligi Polskich Rodzin podpisane przez
wiceprezesa jej zarządu głównego Sylwestra Chruszcza, wzywające do wstrzymania
rozpowszechniania filmu "Złe wychowanie", który został nazwany prowokacją
wykraczającą poza dobry smak, atakiem na Kościół katolicki i rzekomo propaguje
związki homoseksualne.
Jednocześnie wiele plakatów reklamujących film w Warszawie zostało
zniszczonych, a na niektórych pojawiły się wykonane szablonem
napisy "odwołane".
Chcemy podkreślić, iż żadne naciski polityczne nie skłonią nas do wycofania
filmu. Jeśli chodzi o kampanię dezinformacyjną, jakiej padliśmy ofiarą, to sam
jej charakter wystawia najlepsze świadectwo jej autorom.

Gutek Film




Temat: Boga nie ma,bo jakby był toby coś powiedział.
Wiarygodność Ewangelii
mateusz.pl/czytania/2010/20100124.htm
"Po raz kolejny dostrzegamy – tym razem już w pierwszym zdaniu
Ewangelii – jak wielką troskę o wiarygodność i dbałość o
udokumentowaniu faktów ukazuje św. Łukasz w swoich pismach.
Przekazuje on swoją Ewangelię konkretnemu adresatowi – Teofilowi.
Trudno więc podejrzewać, aby chciał ryzykować przekazanie fałszu i
narazić się bezpośrednio na zarzut kłamstwa. Powołuje się jeszcze
dodatkowo na naocznych świadków i na swoich poprzedników, którzy
próbowali już pewne rzeczy spisywać. Wydarzenia te można było wtedy
łatwo sprawdzić i zweryfikować, gdyż dokonały się w sposób jawny,
publicznie, w dużej społeczności. Dlatego też i Łukasz, mimo, że nie
należał do grona Apostołów, mógł dotrzeć do bezpośrednich
uczestników, wszystkiego sie dowiedzieć, uporządkować fakty i
przekazać je w jasnej, logicznej relacji.

Ten cel, który sobie Łukasz postawił – „przekonać Teofila o
całkowitej pewności nauk, których mu uprzednio udzielono”,
przyświecał Ewangeliście przez cały czas pisania Ewangelii. Stąd
wynika kunsztowna kompozycja, przejrzystość, dbałość o szczegóły i
wierna narracja, spisana na podstawie relacji naocznych świadków.
Jest bardzo ważne, abyśmy sobie dobrze zdali z tego sprawę, ponieważ
pozwoli nam to potraktować słowa Ewangelii z całą powagą i wiarą,
jako prawdę, a nie jako zamierzchły mit czy fikcyjną opowieść.

Jezus z Nazaretu, bohater Łukaszowej Ewangelli, jest postacią
historyczną, wszystkie przytoczone przez Łukasza wydarzenia, łącznie
ze Zmartwychwstaniem, wydarzyły się rzeczywiście, a prawda, która
kryje się w komentarzach, symbolach i faktach, ma charakter
objawiony. Właśnie takie wnioski możemy wysnuć już z pierwszego
zdania Ewangelii.

Zaraz potem czytamy opis pierwszego publicznego przedstawienia się
Jezusa jako Mesjasza. Ta oficjalna inauguracja zbawczej działalności
Jezusa miała miejsce w Jego rodzinnym mieście, Nazarecie.
Poprzedziły ją liczne cuda, znaki i nauki, z których Jezus zdążył
zasłynąć w całej okolicy. Na pewno budziło to sensację, podziw i
ciekawość ludzi. W tym kontekście prezentacja i samookreślenie się
Jezusa miało przeogromne znaczenie. Było to wyznanie wielkiej wagi,
bo pochodziło z ust samego Jezusa. To, co wtedy powiedział, miało
zasadnicze znaczenie dla całej Jego misji, określało wiarygodnie
Jego intencje, cel i pomagało zrozumieć Jego postępowanie.

Oczywiście, nauczeni przykładem wielu samozwańców i oszustów,
doświadczeni wieloma pustosłownymi kampaniami reklamowymi, mamy
prawo, a nawet obowiązek sprawdzenia wiarygodności wyznania Jezusa.
Przecież każdy mógł coś takiego o sobie powiedzieć. Owszem, tak. Ale
nie każdy mógł potem potwierdzić swoje słowa całym życiem, naukami,
czynami, konsekwencją, a przede wszystkim śmiercią i
Zmartwychwstaniem. To pierwsze wyznanie musimy odczytać w kontekście
całego życia Jezusa, a także życia Kościoła, zwłaszcza w pierwszym
okresie działalności.

A właściwie co takiego ważnego powiedział o sobie Jezus? Otóż
powołał się na proroctwo Izajasza, zapowiadające działalność
Mesjasza. Był to właściwie cały program „mesjańskiej kadencji”
Jezusa: działanie mocą Ducha Świętego; wypełnienie posłannictwa
Ojca; solidarność z najmniejszymi, ubogimi, prześladowanymi,
zniewolonymi; obdarowanie łaską Bożą. Zauważmy, że Jezus nie czynił
niczego dla siebie ani w swoim własnym imieniu: powołał się na
starożytne proroctwo, ukazał swoją zależność od Ducha Świętego i
więź z Ojcem. Nie był więc samozwańcem lecz posłusznym wykonawcą
odwiecznie zamierzonej i przygotowanej misji. I otwarcie o tym
powiedział. Kto chce, może te słowa i obietnice przyjąć. Chyba warto
zaryzykować?"

Ks. Mariusz Pohl



Temat: Prokuratura zbada bydgoskie Muzeum Okręgowe
Bardzo, bardzo ciekawe. Nagonka jak za czsów gdy w Polsce był
Stalinogród. Dlaczego, bo z informacji jakie są dostępne w
mediach (nie mylić z tym co wykazała kontrola - co rzeczywiście
jest w raporcie pokontrolnym i jak sprawy się mają) można
wysnuć kilka wniosków i pytań:
1) Proszę sobie przypomnieć początek akcji odwoływania Winter
(niedynamiczna instytucja muzealna popadająca w stagnację;
artyści współcześni a nie nieżyjący, a do tego spoza
Bydgoszczy - wszystko absurdy, łatwe do zbicia, bo formułowane
przez osoby, które o muzeum g... wiedzą). A teraz okazuje się,
że chodziło o niegospodarność na krawędzi ktyminału.
2)Jeśli by zwalniać dyrektorów za to, że płacą za przygotowanie
wystaw i tekstów katalogów swoim pracownikom ekstra, podpisując
z nimi umowy o dzieło, to w Polsce mielibysmy kilkaset wakatów
na te stanowiska, bo to normalna praktyka w instytucjach
kultury i nie tylko. Przecież we wszystkich instytucjach
publicznych (urzędach, szkołach itp.) i częściowo również w
prywatnych, praktykuje się takie metody. Praca muzealnika,
wynikająca ze standardowej umowy o pracę nie zobowiązuje go do
urządzenia określonej liczby wystaw w roku i napisaniu przez
niego kilku tekstów (te np. podlegają prawom autorskim, które
nie zapewnia umowa o pracę), a więc podpisanie umowy o dzieło
jest normalną procedurą. Powoływanie się na takie praktyki w
celu odwołania dyrektor, to zwykła nagonka, szukanie dziury w
całym. Oczywiście, osobną sprwę stanowi treść tych umów.
3) Jeśli byłoby tak, że pod protestem o odwołanie Winter
podpisywali się ci, co byli przez nią finansowani, oznaczałoby
to, ze względu na ilość podpisów, że Bydgoszcz ma najbogatsze
muzeum w Polsce.
4) Dlaczego używa się jako zarzutu pojęcia "kreatywna
księgowość" i jednocześnie przyjmuje się za prawdziwe
oświadczenie na piśmie księgowej, że nie widziała wcześniej
jakiś tam papierów - no to przecież nie kto inny tylko księgowa
jest odpowiedzialna za "kreowanie", a więc nie może ona być
świadkiem oskarżenia, a raczej podejrzaną, której oświadczenia
woli, w tym kontekście są wątpliwe. Być może podpisywała
oświaczenia w obawie przed utratą pracy?
5) Czysczenie muzeum. To pojęcie, wypisz wymaluj z wokabularza
Stalinogrodu.
6) Sposób prezentacji zarzutów, również. W Polsce obowiązuje
przecież zasada domniemania niewinności (fakt, że w procesach
karnych, ale ta sprawa przecież zmierza w tym kierunku). Chyba,
że prowadzi się z całą premedytacją walkę z kimś, kto podpadł i
się nie podoba. Należałoby więc, bo tak jest po prostu
przyzwoicie, najpierw przedstawić raport Winter, poprosić ją o
pisemne wyjaśnienia, a potem prezentować i jedno i drugie,
publicznie. A nie po chamsku, wymachiwać raportem przed
dziennikarzami, udawadniając, że akcja przeciw dyrektor była
uzasadniona.

Nie bronię Winter za wszelką cenę. Jeśli raport jest zrobiony
rzetelnie, zarzuty są przecież poważne. Ale strasznie mnie
wk..... jak jacyś niewydarzeni politycy rozpieprzeją wszystko
co było przed nimi, ponieważ mają chore ambicje i kolegów
śliniących się na wolny stołek i kasę.
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • chadowy.opx.pl



  • Strona 3 z 4 • Wyszukiwarka znalazła 144 wypowiedzi • 1, 2, 3, 4