Czytasz wypowiedzi wyszukane dla słów: prezentacje humor
Temat: 02.04 - "Cholonek" - Teatr Korez w Ck Wiatrak
02.04 - "Cholonek" - Teatr Korez w Ck Wiatrak
CHOLONEK U SIEBIE CZYLI NA ZABORZU
CK Wiatrak - Centrum Kultury Alternatywnej
Zabrze ul. Wolności 395
2 kwietnia godz. 19:00
www.ckwiatrak.prv.pl
ZAPRASZAMY
Dom Współpracy Polsko-Niemieckiej zaprasza 2 kwietnia br. o godzinie 19.00 do
Niezależnego Centrum Kultury Wiatrak w Zabrzu-Zaborzu.
Spektakl "Cholonek" będzie szczególny - także ze względu na wyjątkowość
miejsca, w którym zostanie zaprezentowany; odbędzie się bowiem po raz pierwszy
w rodzinnym mieście Janoscha, Zabrzu!. "Cholonek" jeszcze nigdy nie był tak
blisko miejsc, w jakich Janosch obserwował ludzi i rytm ich życia, które po
latach objawiły się w książce "Cholonek albo dobry Pan Bóg z gliny", a teraz
objawiają się na scenie. Zaborze to przecież miejsce, z którego bierze
początek opowiadana historia. W jednym z najstarszych budynków Zaborza mieści
się CK Wiatrak; budynek ten "pamięta" czasy trwałych ondulacji fryzjera
Klappstocka, zabawy dzieci z karbidem i domowe sposoby na walkę z mendoweszkami.
"Cholonek" to adaptacja powieści wybitnego niemieckiego pisarza rodem z
Zaborza Horsta Eckerta (JANOSCHA) "Cholonek czyli dobry Pan Bóg z gliny".
Współproducentem spektaklu jest Dom Współpracy Polsko-Niemieckiej. Światowa
prapremiera odbyła się 16 października 2004 r.; po premierze Kazimierz Kutz
powiedział: "[W] siedzibie dawnego Dezember Palace miał miejsce teatralny cud,
bo tak należy nazwać przedstawienie w Teatrze Korez. Nazywa się "Cholonek"
[...] Tak, to jest objawienie. Nie znajduję lepszego słowa na to, co przeżyłem
w dawnym `Reichstagu`" (źródło: Gazeta Wyborcza, 29.10.2004).
Spektakl przygotowany przez Teatr Korez jest przede wszystkim recepcją
postrzegania świata na sposób JANOSCHA: czasem tak brutalny, że wydawać by się
mogło, iż nierzeczywisty... W ten właśnie sposób świat swojego dzieciństwa
pamięta JANOSCH i to zobaczymy na scenie.
Spektakl opowiada o Ślązakach żyjących na pograniczu polsko-niemieckim,
poprzez sytuację polityczną zmuszonych do istnienia pomiędzy dwoma światami...
czasem "swojskimi", czasem wręcz wrogimi. Bohaterowie książki JANOSCHA zdają
sobie sprawę ze swej inności, odrębności wobec świata; ich tożsamość śląska
jest atawistyczna, organiczna. Zmuszeni są do dostosowywania się do
okoliczności, które niesie historia, polityka. Walczą z poczuciem, iż ich mała
ojczyzna, ich "heimat" nie jest dany im na stałe, jedyną bronią jaką posiadają
jest poczucie humoru oraz umiejętność przystosowania się do zaistniałej sytuacji.
"Cholonek" to spektakl grany gwarą, o Ślązakach: nie-Polakach, nie-Niemcach, a
może i Polakach, i Niemcach.... To spektakl o ludziach "pomiędzy", których
trudno szukać w filmach Kutza, czy "beraniach" Ligonia. Bohaterowie tej
uznanej już przez widzów i media śląskiej sagi są jak ogromne krzywe lustro, w
którym przegląda się historia małego skrawka ziemi istniejącego także gdzieś,
pomiędzy...
"Cholonek" jest niewątpliwym fenomenem nie tylko ze względu na podejmowany
temat czy sposób jego prezentacji, ale i z uwagi na fakt, iż od trzech lat
grany jest (każdorazowo) przy pełnej sali i jest (niezmiennie) bardzo
entuzjastycznie przyjmowany przez publiczność i media.
Przypominamy:
Adaptacja: Robert Talarczyk, reżyseria: Mirosław Neinert i Robert Talarczyk,
Scenografia i kostiumy: Ewa Satalecka,
Opracowanie muzyczne: Stanisław Szydło. W premierowym wykonaniu tego programu
Wystąpili: Grażyna Bułka, Ewa Grysko/Barbara Lubos-Święs, Izabella Malik,
Mirosław Neinert, Dariusz Stach, Robert Talarczyk.
Współproducentem spektaklu jest Dom Współpracy Polsko-Niemieckiej.
Bilety można nabyć w CK Wiatrak, ul. Wolności 395, Tel/Fax 032 276 87 15, 0
880 424 128.
Temat: Brzydze sie ludzmi..
Brzydze sie ludzmi..
Pewien irlandzki pisarz, George Bernard Shaw napisał kiedys "Im bardziej poznaję ludzi, tym bardziej kocham zwierzęta". Czyz nie mial racji? Szczerze przyznaje, ze przygladam sie ludziom wokol mnie, zreszta jak kazdy. Obserwujemy i jestesmy obserwowani. Jednak czy to co spostrzegacie napawa Was duma? Mnie wrecz przeciwnie, brzydze sie ludzmi i choc wiem, ze czlowiek jest tylko czlowiekiem, mysle ze to go nie usprawiedliwia. Tez jestem czlowiekiem, ale to nie znaczy ,ze musze siedziec cicho, mam prawo wyrazac swoje mysli, nawet gdy moga one byc dla innych bolesne. Drazni mnie dwulicowosc, zawisc, egoizm, ktore sa dzis na porzadku dziennym. Wiecie jacy jestescie (Przynajmniej jakies 99,9% z Was)? Czy z reka na sercu wyznacie, ze nigdy nie cieszyliscie sie z czyjejs porazki? Niestety, ale zamiast myslec by gdy to tylko mozliwe- wszystkim bylo dobrze, wiekszosc pragnie by jemu bylo jak najlepiej, a innym jak najgorzej. Co wiecej.. gdy cos sie nam nie uda, pretensji nie mamy do siebie o to, ze za malo sie staralismy. Lepiej obwiniac wszystkich wokol, bo przeciez to nie my nie przykladalismy sie do pracy, tylko to szef mial zly humor i jest dla nas okropny i nas nie docenia. Nie ulega watpliwosci, ze nasza prezentacja na ktorej przygotowanie mielismy miesiac,a robilismy dzien przed terminem, na kolanie i skupieni na wciagajacym filmie, nie miala sobie rownych. A to ze szef nas nie docenia? "A niech chama diabli biora!". Naturalnie, lepiej obwiniac wszystkich i wszystko wokol, niz spojrzec prawdzie w oczy i przyznac sie przed samym soba. Smieszne sa rowniez niektore przyjaznie. Tym ktorzy moga pochwalic sie prawdziwymi i zaufanymi przyjaciolmi, szczerze gratuluje. Osobiscie wielokrotnie przekonalam sie o zasadach przyjacielskich relacji. Nie tylko przypominamy sobie o znajomych, wtedy gdy cos potrzebujemy, potrafimy tez pamietac o nich przy rozmowach z innymi. Bo o czym lepiej rozmawiac, jak nie o Kasce, ktora zdradzil facet, a ona teraz wpada w ramiona każdego, ktorego napotka na swojej drodze? Przemilczmy oczywiscie, ze co sobote sami wychodzimy z dyskoteki w milym towrzystwie, co tydzien zreszta w innym(ten temat przemilczmy). No ale fakt, "co ta Kaska wyrabia?" Z lekka obawa, ale pozwole sobie wspomniec o czyms tak niezwyklym jak- kultura osobista. Slowa typu 'dziekuje', 'przeprszam' maja tak trudna wymowe, ze lepiej je nie wymawiac. Po co mielibysmy gimnastykowac jezyk? Szkoda naszych sil. Nie ludze sie, ze wiekszosc z Was mnie zrozumie, nie oczekuje az tak wiele. Nie mam tez zamiaru zmieniac swiat, bo by mi na to zycia nie starczylo. Od roku staram sie postepowac w sposob godny, tak bym nie musiala sie siebie wstydzic. Chce bez obawy spogladac w wlasne odbicie i nie czuc do siebie odrazy. Boli mnie, ze gdy wypowiadam swoje zdanie na jakis temat na forum, to ludzie maja pretensje do mnie o to, ze wogole odwazylam sie cos powiedziec, czego oni akurat nie chcieli uslyszec. Znowu takie osoby co beda chwalic i klaskac w rece, wystarczy, ze sie odwroca i juz beda negowac komus na ucho. No ale.. to ja jestem ta zla i okropna, bo zasugerowalam ze to czy tamto moznaby zmienic. Pragne dodac,ze nie jestem zadnym potworem i taka ocena postepowania wcale mnie nie satysfakcjonuje. Potrafie rowniez sie zachowac. Wielokrotnie gryze sie w jezyk i swoje zdanie zatrzymuje dla siebie. Z drugiej strony -jesli spytacie o moje zdanie , odpowiem szczerze. Gdy wiem, ze cos moze kogos zabolec, pytam czy na pewno chce to uslyszec. Nie wtracam sie tez w czyjes sprawy, mam wlasne zycie i nie musze zyc za kogos. Przeciez kazdy jest kowalem swego losu. Mam nadzieje ,ze choc w polowie wyrzucilam z siebie wszystko to, co siedzialo mi na sercu. Moze niektorzy z Was przemysla moje slowa, a inni z kolei.. gdy znow stana przed lustrem, pomysla- ktora maske dzis zaloza?
Jako podsumowanie pozwole sobie zacytować slowa Jonathana Davis’a „Śmiejecie się ze mnie, bo jestem inny. Ja się śmieję z was, bo wszyscy jesteście tacy sami”.
Temat: KRAKÓW = UJ= NAJWIĘKSZE AUDYTORIUM W POLSCE
KRAKÓW = UJ= NAJWIĘKSZE AUDYTORIUM W POLSCE
Auditorium Maximum oddane do użytku
Zobacz powiększenie
Fot. PAWEL PIOTROWSKI / AGENCJA GAZETA
Zobacz powiększenie
Fot. PAWEL PIOTROWSKI / AGENCJA GAZETA
Zobacz powiększenie
Fot. PAWEL PIOTROWSKI / AGENCJA GAZET
Zobacz powiększenie
Fot. PAWEL PIOTROWSKI / AGENCJA GAZET
SERWISY
¤ Studia
Joanna Jałowiec 09-09-2005 , ostatnia aktualizacja 09-09-2005 20:51
Jedna z największych w ostatnich latach inwestycji UJ i zarazem chluba uczelni
miała swoją kolejną premierę. Po nieoficjalnym otwarciu w lipcu, w piątek
dokonano symbolicznego przecięcia wstęgi w holu budynku.
Ciemna elewacja okazałego gmachu przy ul. Krupniczej 35 kryje w swoim wnętrzu
przestronną audytoryjną salę amfiteatralną na 1200 osób, podziemny parking,
który może służyć także jako hol wystawienniczy, kawiarnię oraz pięć
mniejszych sal. Główne audytorium można w ciągu 30 minut podzielić na dwa
mniejsze pomieszczenia, a półokrągła rampa po podwyższeniu do poziomu mównicy
tworzy scenę. Budynek jest wyposażony w system inteligentnego zarządzania BMS,
klimatyzację i nowoczesny sprzęt umożliwiający prezentacje w systemie 3D.
- Auditorium Maximum powstało z potrzeby, wyobraźni, odwagi i pracy setek
osób. Z potrzeby, bo studenci nie mieścili się w starych budynkach, z odwagi,
bo trzeba było podjąć niepopularną decyzję o budowie kosztownej inwestycji z
środków uczelni - mówił rektor UJ prof. Karol Musioł.
Oczko w głowie rektorów
Po oficjalnych wystąpieniach w dużej sali przyszedł czas na zwiedzanie
budynku. Rolę przewodnika pełnił tryskający humorem prof. Franciszek Ziejka. -
Kolory na ścianach i schodach sam wybierałem, a ten balkon na ostatnim piętrze
powstał specjalnie jako mównica dla wystąpień antyrektorskich - żartował.
Pokazywał kabiny dla tłumaczy symultanicznych, przystosowane dla osób
niepełnosprawnych specjalnie otwierane drzwi, salę komputerową, zaprowadził
też gości na balkon dużego audytorium. - Proszę posłuchać jak świetnie
wszystko słychać. Dziewięć dni temu akustykę tego wnętrza sprawdził Krzysztof
Penderecki - mówił prof. Ziejka - W podziemiach mamy parking na 90 aut, który
można zamienić na salę balową. Można tu urządzać również techno-bale, bo całe
wnętrze jest srebrne.
I już całkiem na poważnie dodał: - Spełniło się moje marzenie, by zapewnić
studentom odpowiednie warunki do nauki. Mimo trudności udało nam się wybudować
najnowocześniejszy tego typu budynek w Polsce.
Nie tylko dla studentów
Władze uczelni spodziewają się szybkiego zwrotu choć części poniesionych na
budowę Auditorium Maximum nakładów. - Od początku roku akademickiego będziemy
mieć w 90 procentach wykorzystane sale. Zajęcia będą odbywać się od rana do
wieczora - mówi prof. Karol Musioł. Oprócz studentów przy ul. Krupniczej już
wkrótce pojawią się uczestnicy międzynarodowych konferencji. Organizatorem
pierwszej z nich jest Europejskie Stowarzyszenie dla Kształcenia
Międzynarodowego - EAIE. W obradach, które rozpoczną się 14 września, weźmie
udział ponad dwa tysiące uczestników, odbędzie się 26 warsztatów oraz ponad
100 sesji. - To dopiero początek. Mamy zamiar zaprosić do nowego gmachu
jeszcze wielu innych organizatorów dużych konferencji i zjazdów - zapowiada
Musioł.
Łączny koszt budowy Auditorium Maximum wyniósł 43 mln zł, z czego 29 mln zł
pochodzi z funduszy unijnych, 1 mln zł ze środków MENiS, a 13 mln zł z środków
własnych uczelni.
Temat: MAŁOPOLSKIE PRZYSPIESZENIE I SUKCES
Auditorium Maximum oddane do użytku
Zobacz powiększenie
Fot. PAWEL PIOTROWSKI / AGENCJA GAZETA
Zobacz powiększenie
Fot. PAWEL PIOTROWSKI / AGENCJA GAZETA
Zobacz powiększenie
Fot. PAWEL PIOTROWSKI / AGENCJA GAZET
Zobacz powiększenie
Fot. PAWEL PIOTROWSKI / AGENCJA GAZET
SERWISY
¤ Studia
Joanna Jałowiec 09-09-2005 , ostatnia aktualizacja 09-09-2005 20:51
Jedna z największych w ostatnich latach inwestycji UJ i zarazem chluba uczelni
miała swoją kolejną premierę. Po nieoficjalnym otwarciu w lipcu, w piątek
dokonano symbolicznego przecięcia wstęgi w holu budynku.
Ciemna elewacja okazałego gmachu przy ul. Krupniczej 35 kryje w swoim wnętrzu
przestronną audytoryjną salę amfiteatralną na 1200 osób, podziemny parking,
który może służyć także jako hol wystawienniczy, kawiarnię oraz pięć mniejszych
sal. Główne audytorium można w ciągu 30 minut podzielić na dwa mniejsze
pomieszczenia, a półokrągła rampa po podwyższeniu do poziomu mównicy tworzy
scenę. Budynek jest wyposażony w system inteligentnego zarządzania BMS,
klimatyzację i nowoczesny sprzęt umożliwiający prezentacje w systemie 3D.
- Auditorium Maximum powstało z potrzeby, wyobraźni, odwagi i pracy setek osób.
Z potrzeby, bo studenci nie mieścili się w starych budynkach, z odwagi, bo
trzeba było podjąć niepopularną decyzję o budowie kosztownej inwestycji z
środków uczelni - mówił rektor UJ prof. Karol Musioł.
Oczko w głowie rektorów
Po oficjalnych wystąpieniach w dużej sali przyszedł czas na zwiedzanie budynku.
Rolę przewodnika pełnił tryskający humorem prof. Franciszek Ziejka. - Kolory na
ścianach i schodach sam wybierałem, a ten balkon na ostatnim piętrze powstał
specjalnie jako mównica dla wystąpień antyrektorskich - żartował. Pokazywał
kabiny dla tłumaczy symultanicznych, przystosowane dla osób niepełnosprawnych
specjalnie otwierane drzwi, salę komputerową, zaprowadził też gości na balkon
dużego audytorium. - Proszę posłuchać jak świetnie wszystko słychać. Dziewięć
dni temu akustykę tego wnętrza sprawdził Krzysztof Penderecki - mówił prof.
Ziejka - W podziemiach mamy parking na 90 aut, który można zamienić na salę
balową. Można tu urządzać również techno-bale, bo całe wnętrze jest srebrne.
I już całkiem na poważnie dodał: - Spełniło się moje marzenie, by zapewnić
studentom odpowiednie warunki do nauki. Mimo trudności udało nam się wybudować
najnowocześniejszy tego typu budynek w Polsce.
Nie tylko dla studentów
Władze uczelni spodziewają się szybkiego zwrotu choć części poniesionych na
budowę Auditorium Maximum nakładów. - Od początku roku akademickiego będziemy
mieć w 90 procentach wykorzystane sale. Zajęcia będą odbywać się od rana do
wieczora - mówi prof. Karol Musioł. Oprócz studentów przy ul. Krupniczej już
wkrótce pojawią się uczestnicy międzynarodowych konferencji. Organizatorem
pierwszej z nich jest Europejskie Stowarzyszenie dla Kształcenia
Międzynarodowego - EAIE. W obradach, które rozpoczną się 14 września, weźmie
udział ponad dwa tysiące uczestników, odbędzie się 26 warsztatów oraz ponad 100
sesji. - To dopiero początek. Mamy zamiar zaprosić do nowego gmachu jeszcze
wielu innych organizatorów dużych konferencji i zjazdów - zapowiada Musioł.
Łączny koszt budowy Auditorium Maximum wyniósł 43 mln zł, z czego 29 mln zł
pochodzi z funduszy unijnych, 1 mln zł ze środków MENiS, a 13 mln zł z środków
własnych uczelni.
Temat: 02.04 - "Cholonek" Teatr Korez w Ck Wiatrak
02.04 - "Cholonek" Teatr Korez w Ck Wiatrak
CHOLONEK U SIEBIE CZYLI NA ZABORZU
CK Wiatrak - Centrum Kultury Alternatywnej
Zabrze ul. Wolności 395
2 kwietnia godz. 19:00
www.ckwiatrak.prv.pl
ZAPRASZAMY
Dom Współpracy Polsko-Niemieckiej zaprasza 2 kwietnia br. o godzinie 19.00 do
Niezależnego Centrum Kultury Wiatrak w Zabrzu-Zaborzu.
Spektakl "Cholonek" będzie szczególny - także ze względu na wyjątkowość
miejsca, w którym zostanie zaprezentowany; odbędzie się bowiem po raz pierwszy
w rodzinnym mieście Janoscha, Zabrzu!. "Cholonek" jeszcze nigdy nie był tak
blisko miejsc, w jakich Janosch obserwował ludzi i rytm ich życia, które po
latach objawiły się w książce "Cholonek albo dobry Pan Bóg z gliny", a teraz
objawiają się na scenie. Zaborze to przecież miejsce, z którego bierze
początek opowiadana historia. W jednym z najstarszych budynków Zaborza mieści
się CK Wiatrak; budynek ten "pamięta" czasy trwałych ondulacji fryzjera
Klappstocka, zabawy dzieci z karbidem i domowe sposoby na walkę z mendoweszkami.
"Cholonek" to adaptacja powieści wybitnego niemieckiego pisarza rodem z
Zaborza Horsta Eckerta (JANOSCHA) "Cholonek czyli dobry Pan Bóg z gliny".
Współproducentem spektaklu jest Dom Współpracy Polsko-Niemieckiej. Światowa
prapremiera odbyła się 16 października 2004 r.; po premierze Kazimierz Kutz
powiedział: "[W] siedzibie dawnego Dezember Palace miał miejsce teatralny cud,
bo tak należy nazwać przedstawienie w Teatrze Korez. Nazywa się "Cholonek"
[...] Tak, to jest objawienie. Nie znajduję lepszego słowa na to, co przeżyłem
w dawnym `Reichstagu`" (źródło: Gazeta Wyborcza, 29.10.2004).
Spektakl przygotowany przez Teatr Korez jest przede wszystkim recepcją
postrzegania świata na sposób JANOSCHA: czasem tak brutalny, że wydawać by się
mogło, iż nierzeczywisty... W ten właśnie sposób świat swojego dzieciństwa
pamięta JANOSCH i to zobaczymy na scenie.
Spektakl opowiada o Ślązakach żyjących na pograniczu polsko-niemieckim,
poprzez sytuację polityczną zmuszonych do istnienia pomiędzy dwoma światami...
czasem "swojskimi", czasem wręcz wrogimi. Bohaterowie książki JANOSCHA zdają
sobie sprawę ze swej inności, odrębności wobec świata; ich tożsamość śląska
jest atawistyczna, organiczna. Zmuszeni są do dostosowywania się do
okoliczności, które niesie historia, polityka. Walczą z poczuciem, iż ich mała
ojczyzna, ich "heimat" nie jest dany im na stałe, jedyną bronią jaką posiadają
jest poczucie humoru oraz umiejętność przystosowania się do zaistniałej sytuacji.
"Cholonek" to spektakl grany gwarą, o Ślązakach: nie-Polakach, nie-Niemcach, a
może i Polakach, i Niemcach.... To spektakl o ludziach "pomiędzy", których
trudno szukać w filmach Kutza, czy "beraniach" Ligonia. Bohaterowie tej
uznanej już przez widzów i media śląskiej sagi są jak ogromne krzywe lustro, w
którym przegląda się historia małego skrawka ziemi istniejącego także gdzieś,
pomiędzy...
"Cholonek" jest niewątpliwym fenomenem nie tylko ze względu na podejmowany
temat czy sposób jego prezentacji, ale i z uwagi na fakt, iż od trzech lat
grany jest (każdorazowo) przy pełnej sali i jest (niezmiennie) bardzo
entuzjastycznie przyjmowany przez publiczność i media.
Przypominamy:
Adaptacja: Robert Talarczyk, reżyseria: Mirosław Neinert i Robert Talarczyk,
Scenografia i kostiumy: Ewa Satalecka,
Opracowanie muzyczne: Stanisław Szydło. W premierowym wykonaniu tego programu
Wystąpili: Grażyna Bułka, Ewa Grysko/Barbara Lubos-Święs, Izabella Malik,
Mirosław Neinert, Dariusz Stach, Robert Talarczyk.
Współproducentem spektaklu jest Dom Współpracy Polsko-Niemieckiej.
Bilety można nabyć w CK Wiatrak, ul. Wolności 395, Tel/Fax 032 276 87 15, 0
880 424 128.
Temat: Prezydent Zaleski: MZD ma usunąć Mężydłę
jojujacy napisał:
> Nie ma i nie bedzie żadnej nowej drogi z Lubicza do Łysomic co i
tak nie ma
> zwiazku z ruchem bo i tak most A1 bedzie PŁATNY :) .
Ty to gościu jesteś niemożliwy:))))
Budujemy autostradę A1. Ale przychodzi gościu "jojujący" i mówi:
Ludzie, przecież ta auostrada będzie płatna! Nikt nią nie będzie
jeździł. Chyba że "się zagapi i nie zjedzie przed bramką".
Co robimy??? Budujemy bezpłatną autostradę obok!!!
:)))))))))))))))
gościu, ty masz naprawdę poczucie humoru:)))
I najlepsze jest to, ze ty wszystkie drogi krzyżujesz w jednym
miejscu na placy Daszyńskiego w Środmieściu Torunia (pn-pd: gdansk-
lodz; wsch-zach: Warszawa Bydgoszcz, pn-wsch - pd-zach: Olsztyn-
Poznań)
:)))))
Teraz już wiesz, dlaczego ludzie którzy trochę się zastanawiają nad
tym - są tak przeciwni tej inwestycji??
Ja jestem gotów odpuścić Wschodnią w każdej chwili, za każdą cenę.
Bo wiem, że to jest nierealna inwestycja. Bez względu czy dostaniemy
600 milionów czy nie, to ja w ciągu 5-10 lat nie doczekam się braku
korków w Toruniu i wygodnych dróg i mostów. Obojętnie ile już
wydaliśmy - trzeba to odpuścić.
Po prostu Toruń potrzebuje mostu dla mieszkańców. Naprawdę. Nie
mostu tranzytowego. My budujemy most dla siebie, nie dla całej
Polski. Nikt nas nie najedzie samochodami, jak obok bedzie
autostrada.
Grudziądzka się nie zapcha - jeśli zapewnimy na niej ruch ciągły,
czyli uda nam się zmniejszych natęzenie na Kościuszki, która ruch
ciągły na Grudziądzkiej blokuje. A do tego trzeba szybko zbudować
łącznik Lubicka-Waryńskiego-Przy Kaszowniku. I Trasę średnicową. I
tyle. Naprawdę tyle wystarczy, a A1 zbuduje nam GTC z rządem RP i to
pomoże.
Ty gościu, kombinujesz jak koń pod górę. Bo dziś jedynym argumentem
żeby budować Wschodnią jest postęp prac i poniesione koszty. I na
tym polega problem Zaleskiego. I stąd strategia "wrogów mostu -
wrogów Torunian - wrogów narodu". Ale to Zaleski ma problem, bo
popełniał błąd na błędzie: sam podjął decyzję o zmianie lokalizacji
nie posiadając opinii środowiskowych dotyczących lokalizacji w
wariancie podstawowym, Waryńskiego. Sam podjął tę decyzję nie mając
wtedy nawet dobrych, niezależnych opracowań. Nie przeprowadzając
dyskusji na ten temat. Jego pomysł skrytykowano podczas uroczystej
prezentacji na UMK. Był krytykowany wielokrotnie. I uparcie
forsowany.
Dziś to Zaleski ma problem. Nie miasto. Nie mieszkańcy. I on z tego
problemu chce wyjść "zaczynając budowę". Bo wtedy już nikt się do
niego nie przyczepi. Już będziemy uwaleni. Współodpowiedzialni.
A ja nie chcę do głupoty się przykładać. Głupoty a może jeszcze
jakiś innych rzeczy. Gdyby było wszystko jedno, tu 600mln i tam
600mln, i ten sam efekt. Ale nie jest to samo. Jest mega bajzel.
Jest kłamliwe uzasadnienie że coś jest lepsze i fajne a jest
gowniane i tandetne.
Temat: DEEP PURPLE "Bananas" recenzja
Grzecznie poczekalem do premiery i kupilem ORYGINAL (co sie coraz rzadziej
zdarza w dzisiejszej rzeczywstosci).Czemu? Bo od czasu udostepnienia w sieci
fragmentow i utworow ,a potem prezentacji kilku przez Kaczkowskiego,wiedzialem
ze to DOBRA plyta.Po 3 przesluchaniach kusi mnie zeby napisac BARDZO DOBRA ,ale
pewnie zostalbym oskarzony o skrajny subiektywizm.
Co tu duzo mowic: starsi panowie pokazali klase.Wezmy "House of pain".Dla mnie
najlepszy opener od "Battle rages on".Krotki ,tresciwy ,zadnego funkowania,
wysmienite sola i wokal.A nie jest to najlepszy utwor na
plycie.Singlowe "Haunted".... wiadomo ,ze muzycy tej klasy i w tym wieku nie
graja dla siebie i musza cos na swojej muzyce zarobic.Wiec nagrywaja m.in takie
balladki.Moim zdaniem to bylo dobre rozwiazanie - duzo gorzej byloby ,gdyby w
ramach promocji plyty wypuscili jakis taneczny remiks badz zaprosili do
wspolpracy rapera, "uswietniajac" jego obecnoscia jakis kawalek.A tak mamy
ladna balladke z dosc obrzernym (jak na taka piosenke) solem Morse'a.I po
krzyku.A dalej mamy juz same radosci.No ,prawie same."Picture of innocence"
jest za bardzo abandonowate i szczerze mowiac sredniawe.Podobnie "Silver
Tongue" ,choc tu sprawe ratuje powtarzajacy sie motyw klawiszy,a psuje marna
(krotka) czesc instrumentalna.Bo wlasnie tego mi na tej plycie troche brakuje -
mogli troche wiecej pograc!Szczegolnie w "Walk on" az sie prosi o dluzsze solo
gitary ,cos w stylu "Midnight blues" Snow'iego White'a ,albo o wyrazistrze solo
Aireya (Gillan niepotrzebnie mruczy).No coz ,moze na koncertach.....No ,ale
oprocz 2 wyzej wymienionych to mamy tu same fajne numery!Np. tytulowy - swietny
(smieszny) tekst ,melodia i organowo-gitarowa koncowka w stylu Purpli
lat '80,nie wspominajac juz o pokreconym metrum.Albo "Doing it tonight" - moim
zdaniem REWELACYJNY numer,oczywiscie jesli nie oczekujemy drugiego "Highway
star" i mamy odrobine poczucia humoru.Takiej wspanialej melodii dawno nie
slyszalem.No i piekne sola.Kwadratowe "Up the wall" wyroslo na calkiem
przyzwoitego rockera "I got your number" , a "Sun goes down" troche przypomina
w refrenie Ozziego ,ale ma fajny ,apokaliptyczny klimat.Co mnie na tej plycie
najbardziech chyba cieszy to dobre ,solidne melodie.Cos ,czego nie bylo
na "Abandonie" ,ktory ,tak na marginesie,wydaje sie teraz jakas pomylka ,ktora
niechcacy ujrzala swiatlo dzienne w czasie dzielacym "Purpendicular"
i "Bananas".Dobrze tez ,ze Airey ,jako nowy, nie zostal zepchniety gdzies w
tlo.Wrecz przeciwnie - to bardzo organowa plyta ,Morse sie troche opanowal ze
swoimi "wiatrakami" i razem wspolbrzmia swietnie.Don Airey miejscami gra
tak ,ze chyba nawet Wielki Jon Lord nie dalby mu rady,choc jego sola powinny
byc bardziej wyeksponowane w miksie.Aha ,i jeszcze te dwa cudenka : "Never a
word" i "Contact lost" - delikantne ,zwiewne ,piekne.Swietna
plyta ,panowe.Zastanawiam sie jednak w jakim stopniu jest to zasluga
producenta "z zewnatrz".M.Bradforda.Jesli w duzym ,to miejmy nadzieje ,ze juz
do konca bedzie ich producentem.
Temat: Kultura 2006
W najbliższą niedzielę 14 maja o godz. 16.00, w ramach comiesięcznych
prezentacji muzyki klasycznej, w dolnej części kościoła Wniebowstąpienia
Pańskiego przy alei KEN 101 wystąpi zespół ENSEMBLE de NAROL pod dyrekcją
oboisty Tytusa Wojnowicza, wraz z którym zagrają : W. Kłosiewicz (klawesyn), H.
Turonek (flet), G.Lalek (skrzypce), H. Kowalewicz (róg), L. Wachnik (fagot), A.
Birula (teorban, gitara) i T. Januchta (kontrabas). Koncert poprowadzi Adam Rozlach.
W programie muzycznego popołudnia usłyszymy m. in. kompozycje A. Vivaldiego, G.
Ph. Telemanna i M.Corrette'a oraz 2. Koncert brandenburski J.S. Bacha.
Wydział Kultury
Urzędu Dzielnicy Ursynów m.st. Warszawy
i Parafia p.w. Św. Tomasza Apostoła
zapraszają na koncert pt.
TOTUS TUUS
- Ave Maria
Wystąpią :
Katarzyna Laskowska - sopran
Małgorzata Pańko - mezzosopran
Kwintet smyczkowy I SOLISTI DI VARSAVIA
Jerzy Zelnik - recytacje
sobota, 13 maja 2006 r., godz.17.00
kościół św.Tomasza Ap., ul. Dereniowa 12
WSTĘP WOLNY
Więcej tutaj:
www.ursynow.waw.pl/informacje/koncert130506.php
DOM SZTUKI
21.05.2006 TEATR ZA DALEKI
"WSZYSCYŚMY Z JEDNEGO SZYNELA"
to sztuka w prześmieszny sposób ukazująca rosyjskie obyczaje i kulturę, oparta
na utworach najwybitniejszych rosyjskich poetów.
Znakomicie grane skecze, przeplatane piosenkami, zabierają widzów w podróż po
XIX-wiecznej Rosji. Świetnie dobrana muzyka i szybkie tempo spektaklu pozwalają
bawić się na nim od początku do końca.
Przedstawienie zachwyca zarówno osoby nie znające zbyt dobrze literatury
rosyjskiej, jak i te, które znają ją na wylot. Poza przezabawnym i mądrym
humorem jest tu też, jak w każdym spektaklu Rafała Kmity, nuta refleksji, która
daje odbiorcy wiele do myślenia.
NOK
14.V., niedziela, godz. 12.00 > koncert z cyklu „Bliżej klasyki”
Chór ALLEGREZZA del CANTO (znaczy: Radość śpiewania)
W programie: klasyka staropolska oraz chóralne opracowania muzyki rozrywkowej.
18.V., czwartek, godz. 19.30 > koncert z cyklu „Co kraina to...muzyka”
Laureat festiwalu Nowa Tradycja ŻYWIOŁAK oraz gościnie GENDOS- szaman tuwiński,
mistrz śpiewu gardłowego
19, 20, 21.V., piątek-niedz., godz. ..... > spektakl teatralny
Teatr La M.Ort
25.V., czwartek, godz. 19.30 > koncert z cyklu „Jazz, powidła, lasy”
MARC THOMAS (Francja), Paweł Perliński, Robert Majewski, Andrzej Łukasik,
Kazimierz Jonkisz, Artur Andrus.
28.V., niedziela, godz. 12.00 > koncert z cyklu „Bliżej klasyki”
MUZYKA PRAWOSŁAWIA
W programie: historia muzyki prawosławnej, obrządek i bogata ilustracja muzyczna
Występują: Zespół Muzyki Cerkiewnej
Temat: Inauguracja nowego centrum handlowego
Jako przedstawiciel organizacji czasu wolnego
muszę przyznać, że od początku transformacji ustrojowej nie
odbyła się rzetelna dyskusja dotycząca problemu mijania się
społecznych oczekiwań z oferowanymi rozwiązaniami
organizacyjnymi i finansowymi w zakresie mobilnego wypoczynku,
promocji zdrowia metodami aktywizacji ruchowej poprzez kulture
fizyczną. W większości przy wyborach kandydatów do funkcji
samorządowych każdy wpisuje sobie w oferte zainteresowania
sportem (w tym dla wszystkich)i rekreacją. Po wyborach w nowych
warunkach Rady Miasta i Sejmiku Pomorskiego powinien być on
wypracowywane od podstaw, a przynajmniej w jego fundamentach
założeniach mieć pewien priorytet, charakter solidnej i spójnej
konstrukcji programowej. Tym bardziej, że tu na miejscu w
osiedlu, dzielnicy, mieście mamy okazje spotykać się z
nieprawidłowościami i problemami właściwego zagospodarowania
czasu wolnego z największym pożytkiem (patologie społeczne i
zdrowotne). Ognisko TKKF ”Rozstaje” jako podmiot inicjujący
realizację zadań zwraca się z wnioskami -programami nie tylko do
Władz, ale również do mediów. Niestety trafiamy na niewidzialną
ściane, a jako organizacja pozarządowa nie jesteśmy w stanie
zagłuszyć reklamy hipermarketów. Np.w dniu 21.11.2003 r (piątek
w godz. 16.30 - 21.00) w Gdansku-Zaspie w klubie "Szafir" przy
ul. Kombatantów 4)odbyla się impreza "Aktywnosc w dzialaniach na
rzecz osób starszych - Andrzejki dla SENIORÓW" - jak co roku
organizowana z duzym powodzeniem. Uczestniczlo w niej ponad 70
osób nawet z odleglej Lodzi starsza pani bedac u córki w
odwiedzinach a znajac ze swojego miasta org. TKKF dowiedziala
sie za posrednictwem "Pomorskiego Co, Gdzie,Kiedy" (dzienniki
Trójmiejskie mimo podanej informacji,nic nie napisały)-przyszla
i chyba nie zalowala.
Celem spotkania, oprócz milego spedzenia czasu wolnego byla
prezentacja tych inicjatyw, które sie przyjely w Ognisku
TKKF "Rozstaje", jak i promocja zajec profilaktycznych,
rehabilitacyjnych i aktywnosci ruchowej w ogóle, dla
nowych osób, ale przede wszystkim chodzilo nam o inspiracje dla
Seniorów i organizacji zainteresowanych animacja dzialan na
rzecz osób starszych.Aktywizacja i motywacja srodowiska seniorów
w kierunku uczestnictwa w rozwoju kulturalnym, spolecznym,
sportu i rekreacji w trzecim wieku.
Program imprezy:
- Promocja i rozwój amatorskiej twórczosci artystycznej Seniorów
- Sprawdzone pomysly na aktywna i twórcza starosc
- Gry i zabawy ruchowe (tance i konkursy)
- Przepowiednie i lanie wosku
- Konkursy wiedzy o zdrowiu
- Itd.itp............
Na impreze kazdy przyszedl w dobrym humorze i z wlasnym
koszyczkiem,poniewaz dieta w tym wieku bywa rózna (najlepszy
biegacz, biegajacy maratony i pólmaratony 81-letni Pan Marian
Parusinski przygotowal swój przepis dla kazdego), organizatorzy
zapewnili napoje i drobny poczestunek oraz mnóstwo, mnóstwo
nagród (z uwagi, ze przyszlo mniej osób niz zakladalismy).
Seniorzy odwzajemnili sie szampanska zabawa . Wielka szkoda, ze
o tej imprezie niepoinfirmowal zaden wychodzacy miejscowy
dziennik, . Nie przybyl tez przedstawiciel MOPS-u.
Z powazaniem,
marek M.Moneta - prezes
Temat: Państwo prawa według Palnicka.
Gość portalu: Palnick napisał(a):
> Moi drodzy współforumowicze! Jestem wzruszony faktem, że jeden z Was
postanowił
>
> zapoczątkować wątek oparty na swoim domniemaniu (bolesnie chybionym, co
wykażę
> poniżej)a dotyczącym moich poglądów. Jest mi również miło spotkać tu ponownie
> sympatycznych kolegów (lesio), również innych może mniej sympatycznych ale
bez
> nich nie byłoby wymiany poglądów . Jacuś jest mi znany ze specyficznej
> umiejętnosci widzenia czegos czego nie ma, a dar to wielki . Pozwolę sobie
> jednak - skoro wywołał mnie do tablicy - powiedziec jak ja rozumiem Państwo
> prawne.
Drogi Palnicku,
skoro wykazałeś się już małostkowością i brakiem poczucia humoru powiem Ci tak.
Mój złośliwy, przyznaję żart, w żadnej mierze nie może być uznany jako moja
prezentacja Twoich poglądów. Oczywiście przepraszam Cię za ów żarcik, jeśli
poczułeś się w jakikolwiek sposób dotknięty. Natomiast sorry ale nie jestem w
stanie przyjąć konwencji, w której na paszkwil odpowiada się super poważnymi
sentencjami, bo albo w dalszym ciągu musiałbym stroić sobie żarty albo
doprowadzić do konfliktu uniemożliwiającego jakąkolwiek dyskusję. W zamierzeniu
miał być to żartobliwy wątek, nie wyszło. Nie przejmuję się tym zbytnio
(większość wątków toczy się niezgodnie z założeniami ich autorów) i zgodnie z
Twoimi intencjami postaram odpowiedzieć Ci się bardziej poważnie pod warunkiem
wszakże, że nie będziesz kazał mi się tłumaczyć z każdego zdania paszkwilu.
> A teraz trochę nudnawych choc zasadniczych spraw zwiazanych z moim
pojmowaniem
> Państwa prawnego:
Cały tekst jaki pojawił się poniżej a został wycięty przeze mnie w tym miejscu
przyjmuję z drobnymi zastrzeżeniami, których w tym momencie nie ma co podnosić.
> Z całosci powyzszej deklaracji wynika bezpośrednio podejmowana przezemnie
> problematyka lokowania się kleru w strukturze Państwa prawnego a raczej
częste
> przypadki znajdowania się KK poza prawem w komfortowej roli beneficjenta
> nienależnych ulg, zaniechań, strachliwych matactw.
Tego typu tezę trzeba uzasadnić, a Ty moim zdaniem tego nie zrobiłeś.
Propagowałeś ją w dwóch kolejnych wątkach o Hausnerze i funduszu
alimentacyjnym, w których to właśnie w różny sposób zdefiniowałeś Polskę jako
państwo całkowicie sklerykalizowane, będące pod kontrolą KK a nie funkcjonujące
na zasadach określony w "Twoich nudnawych choć zasadniczych spraw związanych z
Twoim pojmowaniem państwa prawnego". Dlaczego nie uzasadniłeś? Podam jeden
przykład. Na dowód klerykalizacji państwa przytoczyłeś sytuacje, w których
wymiar sprawiedliwości zachowywał się opieszale wobec biskupa, czy innych
księży. Ja natomiast stwierdziłem, że tego typu przykłady można podać
wymieniając biskupa na mecensa, polityka czy syna prezydenta. Zatem nie może
być to uznane jako dowód klerykalizacji państwa a jedynie jako jeden z
przykładów jego słabości. Twoja interpretacja jest jedynie wynikiem obsesyjnego
traktowania problematyki kościelnej, w której nie przeczę, można znaleźć szereg
podobnych przykrych zdarzeń.
Temat: A moze juz czas na turystykę?
Pełna energii promocja Śląska
serwisy.gazeta.pl/kraj/1,34309,3950894.html
Śląsk będzie się reklamować hasłem "Śląskie pełne energii". Już powstała lista
"energetycznych" miejsc - ikon regionu.
Urząd Marszałkowski zlecił kilka tygodni temu krakowskiej firmie Eskadra
przygotowanie strategii promocji województwa. - Śląsk jest najciekawszym
województwem w Polsce. Wypromujemy silną markę regionu - zapewnia Mateusz
Zmyślony, wiceprezes firmy.
Promocja województwa ma się odbywać pod hasłem "Śląskie pełne energii". Zmyślony
już zaprezentował wstępną listę dziesięciu miejsc, które według ekspertów są
pełne energii. Znalazły się na niej: Stadion Śląski, Spodek, WPKiW oraz Szlak
Zabytków Techniki, Jasna Góra, Szlak Orlich Gniazd, zabytki Gliwic, Pszczyny i
Wisły, a także muzea browarnictwa w Żywcu i Tychach.
Na miano "energetycznych" zasłużyły także... koronczarki z Koniakowa. - Mamy tu
energię poczucia humoru i oczywiście energię słynnych stringów. Na liście są też
imprezy masowe, takie jak mecze czy wielkie koncerty - wyjaśnia Tomasz
Stemplewski, dyrektor wydziału promocji regionu, turystyki i sportu w Urzędzie
Marszałkowskim.
Zapewnia, że lista może się jeszcze zmienić, ale na razie wybrano miejsca i
rzeczy, którymi na pewno możemy się pochwalić i które kojarzą się z energią: np.
Jasna Góra może dać wielu osobom energię duchową, a podczas pobytu na Jurze
można wykorzystać siły na jazdę na rowerze czy wspinaczkę.
- Chcemy pokazać, że dobra energia jest w każdym zakątku województwa. Ten wybór
nie oznacza, że to są jedyne miejsca warte zwiedzania - zastrzega dyrektor.
Zapewnia, że pozycje z listy już niedługo staną się ikonami województwa. Pojawią
się w reklamach regionu w internecie, w telewizyjnych spotach oraz na bannerach
zachęcających do odwiedzenia Śląska. - Najpierw zaczniemy reklamować się tylko w
regionie, po to by mieszkańcy poznali wartość województwa. Potem ruszymy w
Polskę i za granicę - zapowiada Stemplewski.
Jednak od razu po prezentacji listy pojawiły się kontrowersje. - Nie ma tu nic z
Zagłębia. Zahacza o nie jedynie Szlak Orlich Gniazd. Tymczasem między
poszczególnymi częściami województwa powinna być jakaś równowaga. Nikt nie
powinien być pomijany - mówi Piotr Dudała, redaktor naczelny internetowego
serwisu sosnowiecfakty.pl i jednocześnie rzecznik Starostwa Powiatowego w Będzinie.
Przypomina, że przecież w Zagłębiu są takie perełki, jak średniowieczny zamek w
Będzinie czy katedra w Sosnowcu.
- Mamy też jedyną w Europie pustynię. Co prawda wszyscy wyśmiewali pomysły władz
Dąbrowy Górniczej, by sprowadzić tam wielbłądy, ale byłaby to rewelacyjna
atrakcja dla turystów - uważa Dudała.
Zmyślony zapewnia, że lista nie jest zamknięta. - Jej ostatni punkt brzmiał
"zapraszamy do dyskusji". Pracując nad strategią, organizujemy spotkania w
różnych miejscach i każdy, kto ma na to ochotę, może zgłaszać kolejne atrakcje
na Śląsku - mówi Zmyślony. Dodaje: - Na liście może być nawet 30 miejsc. A póki
co nasza praca musi budzić emocje, żeby wymusić aktywność mieszkańców subregionów.
Strategia promocji województwa ma być gotowa 31 marca.
Temat: Przerażona Erika Steinbach w Warszawie
Tak aktualnie:
Wprost ma takie samo prawo umiescic na
okladce karykature polityczna, co mial
np. Der Spiegel karykaturujac niedawno
premiera Wloch Berlusconiego jako
szefa wloskiej mafii.
Czasopisma angielskie zamieszczaja czesto
na okladkach karykatury politykow niemieckich.
Oburzenie na polska karykature dowodzi braku
poczucia humoru oraz stostowanie podwojnej miary.
> Ale wspolne centrum z Niemcami, to jest naprawde Schnapsidee.
> Polacy powinni uczcic polskich pomordowanych w Polskim Centrum
> Zbrodni II Wojny S. na narodzie Polskim i przypadkiem nie
> obrazac ich godnosci wymieniajac ich jednym tchem ze
> zbrodniarzami ktorych wygodnie przetransportowano z Polski pod
> auspicja czerwonego krzyza.
Warto by jednak zapytac, czy Polska domaga sie
od Niemiec jakichs swiadczen, o czym Polacy nie wiedza?
Wowczas Niemcy moglyby sie bronic majac przed oczymy
olbrzymie zadluzenie spowodowane zjednoczeniem.
Przypuszczam, ze niemieccy Wypedzeni byliby odbierani
w RFN od poczatku inaczej, gdyby nie swiadomosc Niemiec,
ze sa okupowani przez Aliantow, i ze teoretycznie mozna
by zazadac od nich o wiele wiekszych odszkodowan, niz te,
ktore zaplacili, bo nie doszlo do podpisania ukladu
pokojowego z RFN. Fakt wypedzenia pozwalal relatywizowac
ewentualne zadania odszkodowan. Bez tych obaw przed
nowymi zadaniami odszkodowan Wypedzeni mieliby w RFN
zupelnie inny, normalny status.
Wprost prowadzi polityke nie polska, lecz
podporzadkowujaca Polske Izraelowi i USA
i to w sytuacji, gdy UE, takze Niemcy, walczy o
powodzenie Euro. Polska wchodzi do UE pod haslami
antyeuropejskimi. Przypomnijmy tu, ze szef Wprost
okreslil obywateli UE nie tak dawno w swym editorial
jako "EU-nuchy". Wprost klamie czytelnikom dokonujac
niekiedy nierzetelnych porownan: np. USA z UE nie
uwzgledniajac, ze UE nie sa panstwem, a USA sa,
ze po przyjeciu Polski wskazniki UE pogorsza sie,
ze porownywac moza tak naprawde tylko poszczegolne
kraje UE z USA. Wprost manipuluje takze czytelnikami
usilujac ich przekonac o celowosci wojny z Irakiem:
np. niedawno, mozna bylo przeczytac, ze moze Irak mial
jednak bron ABC itd.
Dodajmy, ze Niemcy odrzucily agresje na Irak a Polska
bierze w niej udzial - Niemcy zrozumialy po II wojnie sw.
wiecej niz Polska.
Newsweek Polska opublikowal artykul nawolujacy Polakow wrecz
do zachowywania sie w UE jak polityczni chuligani - "rozpychania
lokciami" itp. Zachowanie chuliganskie jest zawsze nie na miejscu,
ale razi szczegolnie jesli ktos jest w jakims kregu kims nowym.
Niemcy cierpia tez z powodu wlasnej historii. Pewnie
byloby im dzis latwiej, gdyby zaraz po wojnie
rozliczyli swe elity za wpakowanie ich w taka katastrofe,
ale wszyscy wiedzieli, ze zawinili prawie wszyscy i nie mial
kto kogo rozliczac.
Niemniej dla nowego pokolenia Niemcow ich historia jest
bardzo bolesnym obciazeniem. Przypomnienie wlasnych cierpien
pozwala latwiej uporac sie z tym w niczym niezawinionym
balastem. W Berlinie powstaje ogromny pomnik ku pamieci
pomordowanych Zydow Europy, w USA sporo jest muzeow Holocaustu,
do tego liczne Filmy ksztaltujace obraz Niemiec na calym swiecie.
Trzeba bardzo duzej kultury i dojrzalosci by takiemu
obciazeniu sprostac - nie mozna tego wymagac od kazdego Niemca.
Jest naturalnym odruchem, by pokazac swiatu wlasne cierpienia.
Stad pewna pociecha dzisiejszych Niemcow, ze oni takze cierpieli
oraz ryzyko, ze media doprowadza po pewnym czasie do zatarcia
w swiadomosci skutku i przyczyny. Aby tak sie nie stalo,
najlepiej zadbac aby cierpienia wszystkich ludzi wywolane
przez Niemcy wojnami swiatowymi zostaly uczciwie przedstawione
- takze cierpienia Niemcow.
Problemem nie jest uczciwe przedstawienie losu Wypedzonych, lecz
sposob w jaki media funkcjonuja we wspolczesnych demokracjach, a
mianowicie, ze tworza swiadomie falszywe wyobrazenia o narodach
i sprawach dokonujac w ten sposob zdrady na demokracji.
Motywy sa rozne: Uprzedzenia redakcji, sojusze z politykami w imie
jakichs wielkomocarstwowych ambicji, chec pomocy wlasnemu exportowi
itp. Daltego UE potrzebuje pilnie wspolnej opinii publicznej,
wspolnej prasy, wspolnych autorytetow publicznych.
Wydaje mi sie takze, ze Centrum Wypedzen, jesli nie
bedzie ono rzetelnie potraktowane przez jego organizatorow,
obroci sie przeciw ich dazeniom: Kazdy, kto zobaczy cierpienia
Niemcow, zapyta o ich przyczyne, a przyczyny moze obejrzec w Polsce.
Polacy nie reagowaliby tak emocjonalnie na projekt Centrum Wypedzen,
gdyby nie mieli swiadomosci, ze zaniedbali swe miejsca pamieci
narodowej, ze np. prezentacja w internecie przebiegu okupacji
niemieckeij w Polsce jest bardzo zaniedbana, bo brak min.
wersji w jezykach obcych.
Piotr Kraczkowski - beam.to/ll
Temat: Syndrom "Nic Mi Się Nie Chce"...
Opowieść psychopaty.
Kładąc się o trzeciej trzydzieści w nocy nastawiam zegarek na siódmą
trzydzieści z mocnym postanowieniem przebudzenia o tej właśnie godzinie i nie
mniejszą od owej determinacji pewnością, że - jak zawsze - ta sztuka nie ma
szansy się udać. O siódmej trzydzieści dzwoni budzik, jednak robi to tylko
przez minutę (kretyński pomysł z takim budzikiem...), więc da się wytrzymać.
Jedyne, na co mam ochotę to przewrócić się na drugi bok, jedyne, czego mi
brakuje, to chęci, by to uczynić. Więc się nie odwracam.
Wiem, że muszę być w miarę wcześnie w pracy (tzn. zakładam optymistycznie, że
tym razem będzie to wcześniej niż 11.30, jak zazwyczaj udaje mi się zjawić). O
godzinie 9 mniej więcej wzywa fizjologia, więc wstaję. Robię to bez chęci,
woli, ani przyjemności, jednak wizja Tychona Brahe umierającego w męczarniach
na zapalenie otrzewnej, bo nie zrobił tego, co ja mam zamiar zrobić, jest dość
okrutna.
Następuje dziesięć minut snucia się po mieszkaniu w poszukiwaniu straconego
czasu (gdyby to zresztą była prawda, to wcale nie musiałbym go szukać, gdyż
jest go tyle, że wręcz bym się o niego zabijał...). Potem patrzę, czy już mi
się ściągnęło to, co przez przez pół nocy próbowałem z sieci wydusić...
Następuje seria snucia się w celu (robienie śniadania, poranna oblucja,
zmywanie naczyń i tym podobne rzeczy, do których zapał mam podobnego sortu, co
ten do wstawania)
Patrząc na komputerowy zegarek wskazujący 10.10, stwierdzam, że czasu
jest jeszcze aż nadto, by można było zobaczyć, czy ktoś się gdzieś nie dopisał,
czy komuś nie trzeba odpisać, czy pojawiła się może już nowa wersja programu,
który wszak jest niezbędny nie tylko do dalszej egzystencji, ale w ogóle ma moc
zbawczą wobec wszechświata.
Tak dobijam do godziny jedenastej, kiedy to szczęśliwie udaje mi się
wyjść z domu. Do pracy mam dziewięć minut rowerem, ale obecnie rower nie jest
najlepszym środkiem komunikacji, gdyż ciągle pada, jest mokro i człowiek
wygląda jak kretyn zanim dojedzie na miejsce (jak nie jedzie się rowerem, to co
prawda również wygląda się jak kretyn, ale człowiek się łudzi, że odrobinę
mniejszy). Samochodu nie posiadam (ludzkość nawet nie wie, jakie ma szczęście),
więc przystanek autobusowy. Autobusy kursują co pół godziny, przy czym ostatni
był... 11.02 (zegarek wskazuje 11.04). Gazeta, czytanie bez sensu i
przyjemności, wchłaniam kolejną dawkę morderstw, gwałtów i z nieco lepszym
humorem (stwierdzam, że niektórzy mają bardziej ode mnie przejebane) w końcu
doczekuję się autobusu. Uciekam w muzykę i to jest to, co będzie mnie trzymało
przy życiu do końca tego nowego, wspaniałego dnia...
Dojeżdżam do pracy, instaluję się przy biurku i z tępym wyrazem twarzy
wegetuję przez kilka godzin niczym modrzew, dbając o wizerunek, tj. udając, że
pracuję. Wiem, że na jutro jest do przygotowania prezentacja, ale nie bardzo
jestem w stanie się za nią zabrać, więc przeglądam forum, patrzę, czy nie
pojawiła się jakaś nowa wersja programu itd...
Z pracy wychodzę koło 16 solennie sobie obiecując, że popracuję w domu,
bo noc jest lepsza od dnia (i tak jest w rzeczywistości, niestety, mało ma to
wspólnego z pracą :-). Wracam do domu zmęczony, jak jaki głupi (nie wiem w
sumie czym, myślę czasem, że dosypują nam czegoś do kawy by człowiek nie był za
bardzo mobilny i ruchliwy, bo mobilny i ruchliwy pracownik to kłopotliwy
pracownik)...
W domu, siłą rzeczy nic mi się nie chce, więc nieuniknione odsuwam od
siebie jak najdalej. Przejrzałem materiały w pracy, więc mniej więcej wiem, ile
czasu toto powinno zająć. Oddaję się więc innym zajęciom. Muzyka, komputer,
książki, kolacja, nawet sprzątanie...
W końcu nadchodzi moment, gdy trzeba coś zrobić. To jest moment, gdy
najbardziej czuję się zmęczony.
To jest moment, w którym decyduję, że musze pójść spać, bo i tak nic
nie zrobię, w końcu jest już 3.30, a jak wstanę o siódmej, no powiedzmy, w pół
do ósmej, to powinienem z tym wszystkim zdążyć...
modrzew,
.y.
Temat: Ksiądz Twardowski nie żyje
Szkoła w Rumianie - imię księdza Twardowskiego
Cytat z gazety działdowskiej:
Taki dzień zdarza się tylko raz w życiu szkoły, i dlatego jest dniem
szczególnym w jej historii. To dzień nadania imienia. Szkoła Podstawowa w
Rumianie na patrona obrała Księdza Jana Twardowskiego.
18 października 2006 r. odbyła się doniosła uroczystość nadania szkole
imienia Księdza Jana Twardowskiego, a także poświęcenia sztandaru i tablicy
pamiątkowej - mówi dyrektor szkoły Stanisław Szulwic. - Uroczystości
towarzyszyła piękna myśl poety: "Śpieszmy się kochać ludzi, tak szybko
odchodzą...".
Mszę św., która rozpoczęła uroczystość odprawił w koncelebrze duszpasterzy
Dekanatu Rybieńskiego proboszcz parafii Rumian ks. Marek Klugiewicz. W trakcie
mszy św. poświęcił też sztandar szkoły.
Inspiracja płynąca z serca
Stanisław Szulwic wygłosił okolicznościowe przemówienie, w którym m. in.
powiedział: "Ksiądz Jan Twardowski to niezwykły kapłan, niezwykły poeta i
niezwykły utalentowany skromny, ufny człowiek o niebywałym smaku literackim i
subtelnym poczuciu humoru. To również wnikliwy obserwator życia, liryczny
pocieszyciel milionów ludzkich serc, przyjaciel przyrody. Jego poezja jest
odkryciem uczuć, a poszukiwanie prostych, ludzkich uczuć jest przecież jednym z
najbardziej istotnych aspektów edukacji i wychowania. Młodym ludziom należy
przypominać, że zło i nienawiść nie zapanują nad światem, jeśli przeciwstawi im
się potęgę dobra i miłości, która jak rzeka płynie z poezji Jana Twardowskiego.
Osoba księdza Jana, jego godne życie, serce przepełnione wiarą, miłością do
ludzi, przyrody oraz wartości płynące z jego poezji będą inspiracją do działań
wychowawczych i dydaktycznych naszej placówki, a ksiądz Jan będzie dobrym,
opiekuńczym duchem naszej szkoły naszym patronem".
Sztandar i pamiątkowa tablica
Punktem kulminacyjnym uroczystości było przekazanie sztandaru dyrektorowi
szkoły przez rodziców, a następnie przekazanie sztandaru uczniom przez pana
dyrektora. Po prezentacji przedstawiciele wszystkich klas złożyli uroczyste
ślubowanie. Następnie odsłonięto i poświęcono tablicę pamiątkową. Ceremonii tej
dokonali: Dziekan Dekanatu Rybno ksiądz Mirosław Owczarek, proboszcz parafii
Rumian ksiądz Marek Klugiewicz, starszy wizytator Kuratorium Oświaty w
Olsztynie Marianna Burdyło, wójt gminy Rybno Edmund Ligman oraz dyrektor szkoły
Stanisław Szulwic. Były przemówienia gości, a także podziękowania dyrektora.
Spotkaniu towarzyszyła młodzieżowa orkiestra dęta pod kierownictwem pana
Jarosława Rolkowskiego. Opowieść narracyjno-poetycka o Księdzu Janie
Twardowskim i jego poezji przedstawiona przez uczniów szkoły zakończyła
oficjalną część uroczystości. Wszystkim, którzy wzięli w niej udział dyrektor,
grono pedagogiczne, nauczyciele i uczniowie składają serdeczne podziękowania.
oprac. mcz
Temat: I LO w Bydgoszczy
Chociaż od matury minęło już ponad 6 lat (matura 1999 r.) wciąż wracam
wspomnieniami do czasów licealnych na Placu Wolności (1995-1999).Pomimo dość
długiego okresu czasu wciąż myślę zarówno o koleżankach i kolegach ze szkolnej
ławy z klasy IV "C" p.prof.Urbanowskiej, jak również o pedagogach nas uczących.
Trudno wspomnieć o wszystkich, lecz zatrzymam się na kilku, którzy szczególnie
zapadli w pamięć. Nasza pierwsza wychowawczyni i nauczycielka historii mgr
Bożena Dziedzic: kobieta minęła się z powołaniem! Przez pierwsze dwa lata
edukacji dukała coś z przygotowanych wcześniej "pomocy" (opartych na
podręcznikach akademickich, więc prawdopodobnie pochodzących z czasów jej
studiów. Pamiętam do dziś jej test z historii starożytnej daleko wykraczający
poza zakres licealny.Niejeden student historii starożytnej miał poważne
problemy aby sobie z nim poradzić. Natomiast im bliżej współczesności tym mgr
Dziedzic coraz bardziej się gubiła w powodzi faktów.Do dziś mam w swoim
posiadaniu test obejmujący zakres międzywojnia 1918-1939 (a propos: wszystkie
testy z XX wieku pani "profesor" kompilowała z gotowych zbiorów testów
kupionych w księgarni. O pośpiechu i niedbałości świadczy m.in. fakt, że na
jednym teście dwukrotnie znajdowało się pytanie o tej samej treści, lecz
pochodzące z dwóch różnych zbiorów testów. Wstyd!)na którym mam zakwestionowane
pytanie dotyczące sposobu dojścia do władzy Hitlera. Moja odpowiedź, że Hitler
doszedł do władzy drogą pokojową mgr Dziedzic skreśliła, a zaznaczyła: "drogą
zamachu stanu". Prawdopodobnie pani Dziedzic nie dostrzegała różnicy pomiędzy
Duce a Fuehrerem (podobnie omawiając okres okupacji i polskiego państwa
podziemniego nie dostrzegała różnicy pomiędzy PPS-WRN a RPPS). Dodatkowo jak
sądzę była przekonana o swej głębokiej wiedzy i erudycji i jakiekolwiek próby
polemiki kończyły się bardzo nieprzyjemnie. Sam doświadczyłem złego humoru
pani "profesor" (zarówno wtedy jak i teraz z trudem przechodzi mi przez usta
słowo "profesor" wobec mgr Dziedzic)i chyba do końca gdzieś w sobie miała do
mnie chłodny stosunek. Startowałem również w różnego rodzaju konkursach
historycznych z większym i mniejszym powodzeniem. Nigdy jednak mgr Dziedzic nie
była zainteresowana jak uczeń przygotowuje się, czy ma jakieś problemy np. ze
zdobyciem literatury czy inne. Pamiętam jak raz tylko dała mi ulotkę z
informacją na temat konkursu... i na tym się skończyło. Wspólnie z mgr.
(obecnie dr.)Okońskim udało mi się przygotowaqć zarówno pracę pisemną jak i
prezentację ustną na której w Pałacu Młodzieży wraz z koleżankami i kolegami z
klasy zjawiła się mgr Dziedzic, aby odebrać niezasłużone podzięki "za solidne
przygotowanie ucznia". Mógłbym napisać jeszcze kilka rzeczy na jej temat, lecz
nic pozytywnego.Rozpisałem się "trochę", więc trzeba się streszczać. Do grona
negatywnych person z którymi miałem do czynienia zaliczyłbym prof. Górkiewicz
(fizyka). Jej lekcje, klasówki i odpytywania wzbudzały u mnie palpitacje serca.
Natomiast pozostałych nauczycieli wspominam mniej lub więcej serdecznie
(szczególnie ciepło wspominam prof.Żelską, Urbanowską,
Połatyńskiego,Tokarczyka, Baldowskiego i pana od muzyki (nazwisko niestety
uciekło z pamięci). Na koniec serdeczne pozdrowienia dla wszystkich koleżanek i
kolegów z IV C ROCZNIK: 1998/1999. Mam nadzieję, że odezwiecie się na tym forum
i wspólnie, choć na odległość powspominamy stare dzieje.
Temat: Średzkie Sejmiki Kultury '2006
Średzkie Sejmiki Kultury '2006
czwartek 1 czerwca o godz. 18:00
otwarty zostanie wernisaż "Historia w czerni i bieli, czyli Średzkie
Towarzystwo Fotograficzne".
Obejrzeć tu będzie można zdjęcia sprzed wielu lat. I porozmawiać z autorami
Bożeną Doroszewską, Henrykiem Łukaszewskim oraz Józefem Odolanowskim. Swój
udział w tym wydarzeniu ma także koło AA działające przy OK.
Piątek,
w OK o godz. 17:00 rozpocznie się przygotowana przez Średzkie Towarzystwo
Kulturalne oraz urząd miejski sesja popularnonaukowa "Dziedzictwo kulturowe
naszej małej ojczyzny".
o godz. 19:00 na terenie Ośrodka Sportu i Rekreacji rozpocznie się koncert dla
młodzieży "Nowa fala". W jego trakcie wystąpią "NEW MAD AGE", ZaZuZi oraz
ubiegłoroczny zwycięzca festiwalu w Jarocinie "Uliczny opryszek" z Nowego
Tomyśla.
Sobota
o godz. 7:00 nad jeziorem rozpoczną się wędkarskie zawody dla dzieci i
młodzieży do lat 16 o puchar Prezesa Polskiego Związku Wędkarskiego.
Przed południem do Środy zaczną przyjeżdżać dzieci z całej gminy, by wziąć
udział w zabawie. Będą one miały zapewnioną zarówno opiekę jak i m.in. posiłek
w SP 3.
Na stadionie o godz. 11:00 rozegrany zostanie mecz piłki nożnej trampkarzy
Polonii Środa, a o 14:00 rozpocznie się piłkarski turniej "Dzikich drużyn", w
którym mają zagrać zespoły z całej gminy.
W samo południe sprzed SP 2 wyruszy "Baśniowy korowód". Przez Stary Rynek, ul.
17 Września i 20 Października pójdzie on w stronę stadionu, gdzie na dzieci
czekać będzie wiele atrakcji. Będzie huczna okazja do świętowania "Dnia
dziecka w krainie czarów". I co ważne wszystkie atrakcje będą dla wszystkich
całkowiecie bezpłatne. A będzie ich co niemara: wiele konkursów i zabaw z
nagrodami, wioska indiańska, miasteczko country. Będą także prezentacje
przedstawień teatralnych pod wspólnym hasłem "W krainie czarów". Tu obejrzeć
będzie można występy dzieci z SP w Jarosławcu, SP 3 i SP 2.
Pod wieczór natomiast organizatorzy przygotowali już propozycje dla starszych.
O godz. 18:30 w kolegiacie rozpocznie się msza Św. w intencji Średzkich
Sejmików Kultury, po niej w kościele obejrzeć będzie można przedstawienie pt.
"Średzkie sejmikowanie".
A kolejny spektakl światła i dźwięku, tym razem w wykonaniu Lwowskiego
Teatru "WOSKRIESINNIA" rozpocznie się na Starym Rynku o godz. 21:30.
Niedziela
o godz. 15:00 biesiada frantowska, w czasie której będzie można posłuchać
folkloru i humoru m.in. staropolskiego czy lwowskiego. Poza tym w przerwach
będą prezentowane tańce narodowe w wykonaniu zespołów Nadwarcianie oraz
Poligrodzianie.
Tu także z 5 tys. jaj i 10 kilogramów masła smażona będzie jajecznica. I
ponownie nie zabraknie innych atrakcji dla dzieci i ich rodziców.
Na zakończenie tegorocznych sejmików, o godz. 20:00, rozpocznie się koncert
gwiazdy wieczoru, czyli zespołu Maanam.
Temat: Czeski film w Józefowie
Czeski film w Józefowie
Festiwal Czeskich Komedii „Czeski Film”
Wybór nieodparcie śmiesznych, fabularnych i animowanych komedii czeskich
można będzie zobaczyć już w listopadzie w Józefowie. To propozycja dla
wszystkich, którzy poszukują w kinie oryginalnych fabuł, wartkiej akcji i
absurdalnego poczucia humoru.
Celem Festiwalu jest zapoznanie szczególnie młodszego pokolenia widzów ze
światem czeskich i czechosłowackich komedii, na których wychowały się miliony
Polaków.
Paradoksalnie, dzisiaj, kiedy istnieje wolny rynek i dostęp do dóbr kultury,
kinematografia czeska jest właściwie niedostępna. Z rocznej produkcji (20-25
filmów) dociera do nas zaledwie kilka, w skromnej ilości kopii. Z filmami
starszymi jest jeszcze gorzej. Sytuację ratują niektóre stacje telewizje
(Europa Europa, TVP Kultura), lecz dostęp do czeskich filmów należy uznać za
reglamentowany.
Z tym większą przyjemnością zapraszamy na Festiwal Czeskich Komedii, którego
pierwsza edycja odbędzie się w sali kinowej Miejskiego Ośrodka Kultury oraz
auli gimnazjum w Józefowie pod Warszawą. Na festiwalu zobaczymy komedie,
uznane przez Czechów za kultowe. Wiele z nich prezentowane jest w Polsce na
dużym ekranie po raz pierwszy. Na oficjalne otwarcie festiwalu zobaczymy ”Z
tobą cieszy mnie świat” w reż. Marii Polednakowej. Pełna wartkiej akcji
komedia opowiada o trzech ojcach, którzy wraz z czeredą swoich pociech, wbrew
stanowisku mam tychże, wybiera się na zimowe ferie w góry. Wkrótce okazuje
się, że ojcowie są znacznie mniej dojrzali od swych latorośli.
Bezwzględnie można polecić surrealistyczne, zwariowane i zaskakujące filmy
Václava Vorlíčka, twórcy znanego u nas serialu „Arabella”. W komedii sci-
fi „Jak utopić doktora Mraczka” widz, przyzwyczajony do powtarzalności
hollywoodzkich schematów, doceni z pewnością świeży pomysł, oryginalne efekty
specjalne i mistrzowską grę czeskich aktorów z Libuąą Šafránkovą na czele,
która gra wodnicę mającą za zadanie utopić młodego prawnika. Zamiast
unicestwić wroga zakochuje się w nim. Drugim filmem Vorlíčka będzie „A może
szpinak”.
Pełny absurdalnego poczucia humoru jest także obraz „Jutro rano wstanę i
oparzę się herbatą”. Bohater przy pomocy wehikułu czasu podróżuje do okresu
II wojny światowej, by nie dopuścić do dostarczenia Hitlerowi bomby atomowej.
Konwencją sci-fi bawi się także Oldřich Lipský w filmie „Adela jeszcze nie
jadła kolacji”.
Organizatorzy nie zapomnieli także o filmach animowanych. Pokazane zostaną
zarówno krótkometrażowe (obszerne prezentacje seriali „Krecik” i „Opowieści z
mchu i paproci” , jak i długometrażowe animacje („Mała czarownica” .
Ponad 12 filmów, polski lektor (na żywo listy dialogowe odczyta pan Tomasz
Knapik) i wstęp wolny na wszystkie pokazy. Festiwalowi towarzyszą imprezy:
spotkanie z przedsiębiorcami dotyczące możliwości kooperacji z podmiotami
czeskimi, koncert muzyki czeskiej, spektakle grup dziecięcych (w tym zespołu
Rubikon prowadzanego przez czeską artystkę, Annę Vranovą), wystawa rysunków
satyrycznych artystów czeskich i słowackich.
Organizatorami Festiwalu są Starostwo Powiatowe w Otwocku, Miejski Ośrodek
Kultury w Józefowie, Fundacja Animacja. Partnerami: Bank BPH, Czeskie
Centrum, Filmoteka Narodowa, Europa Europa, S.D.T. Film, Ekopak. Patronat
medialny objęły: Tygodnik Regionalny, Magazyn Cinema, Magazyn Integracja
Europejska.
4-7.11.2005, Miejski Ośrodek Kultury w Józefowie
Więcej na:
www.animacja.org
www.powiat-otwocki.pl
Przemysław Olszewski
forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=15342&w=31103137
Temat: Festiwal Czeskich Komedii „Czeski Film”
Festiwal Czeskich Komedii „Czeski Film”
Festiwal Czeskich Komedii „Czeski Film”
Wybór nieodparcie śmiesznych, fabularnych i animowanych komedii czeskich
można będzie zobaczyć już w listopadzie w Józefowie. To propozycja dla
wszystkich, którzy poszukują w kinie oryginalnych fabuł, wartkiej akcji i
absurdalnego poczucia humoru.
Celem Festiwalu jest zapoznanie szczególnie młodszego pokolenia widzów ze
światem czeskich i czechosłowackich komedii, na których wychowały się miliony
Polaków.
Paradoksalnie, dzisiaj, kiedy istnieje wolny rynek i dostęp do dóbr kultury,
kinematografia czeska jest właściwie niedostępna. Z rocznej produkcji (20-25
filmów) dociera do nas zaledwie kilka, w skromnej ilości kopii. Z filmami
starszymi jest jeszcze gorzej. Sytuację ratują niektóre stacje telewizje
(Europa Europa, TVP Kultura), lecz dostęp do czeskich filmów należy uznać za
reglamentowany.
Z tym większą przyjemnością zapraszamy na Festiwal Czeskich Komedii, którego
pierwsza edycja odbędzie się w sali kinowej Miejskiego Ośrodka Kultury oraz
auli gimnazjum w Józefowie pod Warszawą. Na festiwalu zobaczymy komedie,
uznane przez Czechów za kultowe. Wiele z nich prezentowane jest w Polsce na
dużym ekranie po raz pierwszy. Na oficjalne otwarcie festiwalu zobaczymy ”Z
tobą cieszy mnie świat” w reż. Marii Polednakowej. Pełna wartkiej akcji
komedia opowiada o trzech ojcach, którzy wraz z czeredą swoich pociech, wbrew
stanowisku mam tychże, wybiera się na zimowe ferie w góry. Wkrótce okazuje
się, że ojcowie są znacznie mniej dojrzali od swych latorośli.
Bezwzględnie można polecić surrealistyczne, zwariowane i zaskakujące filmy
Václava Vorlíčka, twórcy znanego u nas serialu „Arabella”. W komedii sci-
fi „Jak utopić doktora Mraczka” widz, przyzwyczajony do powtarzalności
hollywoodzkich schematów, doceni z pewnością świeży pomysł, oryginalne efekty
specjalne i mistrzowską grę czeskich aktorów z Libuąą Šafránkovą na czele,
która gra wodnicę mającą za zadanie utopić młodego prawnika. Zamiast
unicestwić wroga zakochuje się w nim. Drugim filmem Vorlíčka będzie „A może
szpinak”.
Pełny absurdalnego poczucia humoru jest także obraz „Jutro rano wstanę i
oparzę się herbatą”. Bohater przy pomocy wehikułu czasu podróżuje do okresu
II wojny światowej, by nie dopuścić do dostarczenia Hitlerowi bomby atomowej.
Konwencją sci-fi bawi się także Oldřich Lipský w filmie „Adela jeszcze nie
jadła kolacji”.
Organizatorzy nie zapomnieli także o filmach animowanych. Pokazane zostaną
zarówno krótkometrażowe (obszerne prezentacje seriali „Krecik” i „Opowieści z
mchu i paproci” , jak i długometrażowe animacje („Mała czarownica” .
Ponad 12 filmów, polski lektor (na żywo listy dialogowe odczyta pan Tomasz
Knapik) i wstęp wolny na wszystkie pokazy. Festiwalowi towarzyszą imprezy:
spotkanie z przedsiębiorcami dotyczące możliwości kooperacji z podmiotami
czeskimi, koncert muzyki czeskiej, spektakle grup dziecięcych (w tym zespołu
Rubikon prowadzanego przez czeską artystkę, Annę Vranovą), wystawa rysunków
satyrycznych artystów czeskich i słowackich.
Organizatorami Festiwalu są Starostwo Powiatowe w Otwocku, Miejski Ośrodek
Kultury w Józefowie, Fundacja Animacja. Partnerami: Bank BPH, Czeskie
Centrum, Filmoteka Narodowa, Europa Europa, S.D.T. Film, Ekopak. Patronat
medialny objęły: Tygodnik Regionalny, Magazyn Cinema, Magazyn Integracja
Europejska.
4-7.11.2005, Miejski Ośrodek Kultury w Józefowie
Więcej na:
www.animacja.org
www.powiat-otwocki.pl
Przemysław Olszewski
Strona 3 z 3 • Wyszukiwarka znalazła 155 wypowiedzi • 1, 2, 3