Czytasz wypowiedzi wyszukane dla słów: prezent urodzinowy mężczyzna
Temat: Jakie prezenty mezczyzni lubia dostawac?
Jakie prezenty mezczyzni lubia dostawac?
Na Walentynki, urodziny, imieniny, swieta, rocznice slubu. Co lubicie
dostawac Panowie?
Temat: prezent
prezent
Pomóżcie mi panowie wybrać coś odpowiedniego na prezent urodzinowy dla mojego
mężczyzny. Co wam sprawiłoby największą przyjemność? Oczywiście cena też się
liczy, nie możę to być coś b. drogiego.
Temat: prezent
prezent
Niedługo moj mężczyzna ma urodziny i chcialabym mu podarowac cos
wyjatkowego.Czekam na wasze propozycje bo ja narazie nie moge nic wymyslic
Temat: JAKI PREZENT (UPOMINEK) NA URODZINY ???
JAKI PREZENT (UPOMINEK) NA URODZINY ???
czy ktoś z was ma jakiś pomysł na prezent na 25 urodziny dla młodego
mężczyzny? Nie chodzi o chłopaka, tylko o kolegę. Chodzi mi raczej o coś
praktycznego i raczej małych rozmiarów, bo ma to być wysłane pocztą.
Temat: co na 50-te urodziny?
co na 50-te urodziny?
witam, zastanawiam sie co byloby fajnym prezentem dla mezczyzny na 50-te
urodziny? bardzo prosze o podpowiedzi szanownych Panow i Panie.
Temat: Pomysl na prezent
Pomysl na prezent
Pomocy!!!!!!! Kompletnie nie wiem co kupic znajomemu na urodziny.
Mezczyzna/32 lata/kawaler/szeroki aspekt zainteresowan (od techniki po film).
Znamy sie tak dlugo, ze mi juz konceptu brakuje na kolejne prezenty.
Temat: KOBIETY i MEZCZYZNI PORADZCIE!!!!!!
KOBIETY i MEZCZYZNI PORADZCIE!!!!!!
CO kupic dzieczynie na prezent urodzinowy (21 lat) ????? nie mam zielonego
pojecia......
Temat: średnia wieku na podstawie watku"ile macie lat":)
A moj mezczyzna skonczyl wlasnie 30 lat Powiedzial ze to najlepszy prezent na
jego urodziny. Poza tym bedzie zawsze wiedzial ile dziecko ma lat bo wystarczy
ze od swojego wieku odejmie sobie 30 Pozdrawiam Przyszle Mamusie.
Dobra i 26tyg. Kopacz
Temat: co kupić w prezencie 40-latkowi
co kupić w prezencie 40-latkowi
faceci, poradzcie cos wyjatkowego na prezent dla ukochanego mezczyzny na 40.
urodziny
Temat: Skok w tandemie jako prezent
Wybadaj druga osobe.
Mi moj mezczyzna chcial to sprawic na urodziny ( w UK to dosc popularny prezent), ale mu z glowy wybilam.
Panicznie boje sie latania, a ze spadochronem w zyciu bym nie skoczyla. Nigdy przenigdy, za zadna cene.
Temat: CO NA PREZENT DLA FACETA ?
CO NA PREZENT DLA FACETA ?
Dziewczyny mam taki problem, moj mezczyzna niedlugo ma urodziny a ja nie mam
pomyslu co moge mu ofiarowac,moze ten watek nie pasuje do tego forum ale
prosze pomozcie ...
Temat: CO KUPIC MEZOWI NA 30 URODZINY POMÓŻCIE!!
CO KUPIC MEZOWI NA 30 URODZINY POMÓŻCIE!!
O JAKIM PREZENCIE MARZA MEZCZYŹNI 30 LETNI OPRÓCZ OCZYWIŚCIE SUPER DROGIEGO
SAMOCHODU LUB PODRÓŻY DOOKOLA ŚWIATA
Temat: Jaki prezent dla 4 letniego chłopca?
Jaki prezent dla 4 letniego chłopca?
Mój bratanek niedługo będzie obchodził 4 urodziny.Mamy pomocy! O czym marzą t
acy mali mężczyźni?
Temat: Poznałam Algierczyka
Jeszcze jedno...Może ktos wie, co pasowałoby dać na prezent, bo podejrzewam, że akurat w tym czasie kiedy bedę w Tunezji, "mój mężczyzna" bedzie miał urodziny.
Temat: Nowa wycieczka - Kampinos
tym razem ja+mezczyzna+pies
a co tam, sprawie sobie urodzinowy przedwczesny prezent
nie mam doswiadczenia w uczestniczeniu w wyprawach bocznymi drogami - cos
przyszykowac, coz zabrac?
(aparat - po ostatnich doswiadczeniach opisywanych na forum )
Temat: dylematy i problemy wolonariuszki
Dziękuję Ci Angebell. Aniele w ludzkiej postaci. OBUDZIŁAŚ MNIE...
Tak, czas na bilans. Atmosfera Świąt i Nowego Roku sprzyja zrobieniu
takiego bilansu... Ja uważam, że wiele dostałam od życia, choć dla
niektórych ludzi może to być śmieszne, bo ani bogata ani piekna nie
jestem. Mam jednak zdrowie, mieszkanie, pracę, przyjaciół, moje
pasje, podróze, muzykę... Wiele dostałam, dziękuje za to codziennie
i chcę z siebie coś dać... Nie powinnam, chcę. Nie lubię tylko jako
numerologiczna 14 w I punkcie zwrotnym być zmuszana i osaczana, bo
się uwolnię za wszelką cenę ;-).
Czułam już wcześniej deficyt równowagi dawania i brania. Zaczelo się
od relacji z moim przyjacielem. Każdy telefon = jakaś prośba.
Jestem w związku, nie-związku z mężczyzną z innego miasta, pomagam
mu w nauce na studiach, nie dostaję wiele, nie wymagałam wiele i
niedawno odważyłam się na tupnięcie nogą. Na awanturę. Tak to bywa,
gdy sie długo tłumi złośc i żal. Chciałam tylko byc kochana, ja już
nie czuję nic do niego. zażądałam prezentu na urodziny, a potem
miałam wrażenie, że dostałam ten prezent, bo on nie chciał widzieć
mnie nadąsanej. Wymuszony prezent to nie prezent od serca. Ale nic
to - należał mi się za obiadki, noclegi, pomoc. To nie jest
mężczyzna, z którym chcę być. Nie mam o czym rozmawiać z nim, on nie
pokazuje emocji, mumia, takie coś mnie zabija. Pora i tu zrobić
bilans, porządek i miejsce na NOWEGO, przestać się litować, bo on
nie ma pieniędzy, nie stać go na akademik czy hotel, to nie mój
problem. Mnie w studiach nikt nie pomagał i poradziłam sobie.
Dziękuję, wiele mi uświadomiłaś. Gdy coś dostaję od kogoś, ściska
mnie w gardle, nie chcę wziąc. Nigdy o nic nie proszę. Duma...złudne
poczucie własnej sily...
Życzę Ci Angelbell szybkiego powrotu do wsaniałej formy, pomocy
Aniołów. Jeszcze raz dziękuję.
Iwona
Temat: 18-tka syna mojego Mężczyzny ...
18-tka syna mojego Mężczyzny ...
Mam taki problem, moze blachy ale moze cos poradzicie ...
Otoz syn mojego Mezczyzny bedzie mial wkrotce 18-te urodziny, wyprawia je
dla rodziny w domu ex mojego Mezczyzny.
Ex mojego Mezczyzny juz pare razy zaznaczyla mojemu Mezczyznie, ze "Na 18-
tke swojego syna to chyba przyjdziesz?".
Musze Wam pare rzeczy opisac, zebyscie mialy jakies rozeznanie w stuacji:
- syn mojego Mezczyzny spedza u nas co drugi weekend (w tym sensie, ze znam
go i on mnie zna, nasze kontakty sa normalne - bez przesady w zadna strone),
- moj Mezczyzna odszedl z domu 4 lata temu,
- przez te 4 lata nie byl zapraszany na uroczystosci rodzinne (w tym
urodziny syna), zalatwialismy to w ten sposob, ze wreczalismy mu prezent i
skladali zyczenia podczas jego bytnosci u nas,
- ex nie dopuszcza mozliwosci naszego wspolnego przyjscia do syna na 18-
tke - w gre wchodzi tylko moj Mezczyzna,
- moj Mezczyzna zostal odrzucony przez rodzine (w tym wlasnych rodzicow) i
znajomych z chwila odejscia od zony do mlodszej a wlasnie ta rodzina i
znajomi beda na tych urodzinach.
To chyba wszystko.
Moj Mezczyzna tez nie za bardzo wie jak sie w tej kwestii zachowac.
Isc na rodzinna uroczystosc z wiadomych wzgledow nie ma ochoty aczkolwiek
martwi sie o syna, jak on to odbierze. Mnie sie samotne wyjscie mojego
Mezczyzny do domu ex tez nie usmiecha, bo to bedzie pokaz sily ex: "Ooo,
przyszedl bez swojej baby i jej dziecka !!! bo ja (tzn. ex) tak chcialam".
Inna propozycja jest taka, ze pojedzie do syna w sobote rano (impreza po
poludniu), zabierze mojego synka i wspolnie zloza synowi zyczenia. Ale
przeciez prezent bedzie od NAS, prawda? Wiec dlaczego maja go wreczac pod
moja obecnosc? Dlaczego ja mam potem ekstra dzwonic z zyczeniami?
Jest jeszcze inny pomysl, aby w to sobotnie przedpoludnie zabrac syna z domu
i cala nasza rodzina pojechac z nim "gdzies" (np. do jakiejs knajpy), zlozyc
mu wspolnie zyczenia i wreczyc prezent.
Co Wy na to? Ktory scenariusz jest najlepszy? A moze sa jeszcze inne
rozwiazania, ktorych ja nie widze?
Krycha.
Temat: problem z dzieckiem mojego partnera!
Masz rację w tym co napisałaś.
Ja to wiem on to wie , wszyscy oprócz tego dziecka.
Problem w tym,że żyliśmy w innych światach.
To dziecko uczy sie od moich dzieci, z marnym skutkiem ale jednak cos tam
zostaje.
Nie che obrazac ex ale wiem,ze jej poglądy na temat wychowywania dzecka sa
odmienne od moich. Coz jej dziecko ja na to nic nie poradze.
Ona wpaja dziecku,zę najwazniejszy jest dach nad głowa i pieniądze. Ja co
innego.
dzisiaj nie wytrzymałam
Syn mojego partnera ma niebawem urodziny.W dniu urodzin niestety nie będa sie
widzieli. Postanowilismy dzis to uczcic, skromnie ale jednak. Wazna pamiec i
wspomnienia.
w naszym wspólnym domu dzieci dostają od nas jeden prezent na urodziny.
Moje dzieci to akceptuja i są szczesliwe. Nie dopominaja sie o wiecej bo
wiedza ,ze wiecej nie dostaną . Bedzie przyjecie ,tort i prezent i jest oki.
Natomiast dziecko partnera zazyczyło sobie wczesniej prezent-kupił, pozniej
znowu prezent rzekomo na urodziny-kupił. Ciągle powtarzalismy,ze wiecej od nas
prezentów nie bedzie, kochamy go bardzo ale nie mamy pieniązków. Niby zrozumiał.
Dzis natomiast- z wyrzutami pytał gdzie prezent, nie interesowalo go przyjecie.
A mój mężczyzna -powiedział dobrze pojedziemy i wybierzesz sobie co cchesz.
ja w szoku, moje dzieci zdezorientowane, wiadomo każde dziecko chiałoby wiecej.
zaczełam rozmawiac z partnerem ,ze to nie w porzadku itp.
Mały sie wsciekł zaczał wszystkich wyzywac, na nic sie zdały tłumaczenia.
Ojciec nie wiedział co powiedziec, wiec ja wkurzona - powiedziałam...
nie ma więcej i nie bedzie,przykro mi ale dostałes juz prezenty i musisz sie
nauczyc a pzrede wszystkim słuchac co dorosli mówią do ciebie, będziesz
dorosły, zaczniesz zarabiac piniazki i bedziesz sobie kupował... itd itp
Moje kategoryczne- masz przestac płakac! poskutkowało.
Pewnie mnie nienawidzi i pzrekaze wszystko mamusi ale cóz....mały nie bedzie
żadZił wszystkimi.
ufff
Temat: wręczyc laurke?
alfika napisała:
> ojej, dobrze że mi napisałaś, bo już myślałam, że mężczyzna jest mężczyzną od
> urodzenia i może wręczać kobietom kwiatki )))))))
> co za faux pas z mojej strony, no, nie do wybaczenia ))))
> dziękuję ci, strasznie, już jestem mądrzejsza o twoją wiedzę - tylko błagam,
> napisz, od kiedy dokładnie dziecko wie, że sprawia komuś przyjemność?
strasznie chcę się od ciebie tego dowiedzieć, żeby już nie pisać takich okropnie
głupich rzeczy ))))))))
Nie ironizuj, bo nie ma takiej potrzeby.
Mam poczucie, że wręczaniem kwiatków/prezentów/laurek przez dziecko w żłobku
najbardziej podniecają się nie dzieci, a mamusie.
Z całym szacunkiem, ale moje dzieci w wieku półtora roku nie miały zielonego
pojęcia, na czym polega wręczanie prezentów "z okazji" (a dzieci mam serio
niegłupie, wręcz przeciwnie). Zdarzyło im się coś (obrazek, ulepiankę, bukiet
mleczy zebranych na spacerze) podarować spontanicznie, owszem, natomiast
wszelkie święta typu Dzień Babci czy Dzień Dziadka były komentowane w stylu
"babcia ma dziś swoje święto, i warto jej sprawić przyjemność, może jej
namalujesz obrazek?", ale na siłę nie wypychałam dzieci z kwiatkiem czy
prezentem do babci, co by się manier i "dżentelmanii" uczyły.
Chodzi mi o to, że owszem, warto dzieciom dawać okazje do sprawiania komuś
przyjemności, ale imho na łączenie tego z określonym świętem jest w wieku 1,5
roku za wcześnie. Na wszystko przychodzi czas. Z obserwacji moich dzieci widzę,
że dopiero trzylatek malował laurkę z nastawieniem "podarujemy babci na urodziny
i będzie jej przyjemnie".
Temat: Przeszłość a teraźniejszość
Przeszłość a teraźniejszość
Prawie 4 lata temu spotkałam faceta, ktory okazał się moją pierwszą prawdziwą
miłością. Nasz związek na początku był tylko romansem, ale po kilku
miesiącach on rzucił swoją dziewczynę i zostaliśmy parą. Było po pprostu
idealnie. Cudowny, kochający mężczyzna, podróże zagraniczne, plany na
przyszlość. Razem byliśmy 1,5 roku gdy pewnego dnia zadzwonił i powiedział,
że już mnie nie kocha. Szok, niedowierzanie, rozpacz. Postanowiła, że już
nigdy się do niego nie odezwę, nie będzie nic o mnie wiedział i że muszę o
nim jak najszybciej zapomnieć. Rok byłam sama. Powoli wychodziłam z dołka,
znów zaczęłam się cieszyć życiem. Robiłam wszystko żeby żyć pełnią życia. A
jednak nie było dnia żebym o nim nie myślała. Byłam jednak twarda i tak jak
sobie obiecałam nie odzywałam się do niego. Niespodziewanie pojawił się ten
drugi. To już inny rodzaj miłości, nie ma w niej temtego szaleństaw, jest
mniej uczucia, romantyzmu, ale to chyba dlatego, że człowiek jest zupełnie
inny. Jesteśmy razem od 10 miesięcy. Jest OK, ale ja ciągle wracam myślami do
tego co było, porównuję. Mój pierwszy chłopak nie dał za wygraną i mimo tego,
że to on ze mną zerwał to po jakimś czasie zaczął do mnie pisać smsy, mejle,
zagadywać na GG. Przysyłał prezenty na urodziny, święta, rocznice. Nie
odważył się zadzwonić. Ja wytrzymywałam aż do czerwca tego roku (1,5 roku po
rozstaniu) ale w końcu zaczęłam mu odpisywać, znów z nim rozmawiać, na razie
tak bardzo ogólnie, bez wnikania w sferę prywatną. On nie wie, że z kimś
jestem. Ja wiem, że on jest z kobietą dla której mnmie rzucił... W drugim
związku przeżywam kryzys, zaczynamy się kłocić... I nadal nie ma dnia bez
myśli o tamtym, a jednocześnie jest bardzo silne uczucie do obecnego
mężczyzny. Tyle, że już nie tak szalone, ie tak młodzieńcze, bardziej
nastawione na założenie rodziny... Czy warto z tamtym utrzymywać kontakt? Czy
może zacząć walczyć o to co mam teraz?
Temat: Po co mamy zwierzęta?
Zawsze chciałam miec psa i z jakis bliżej nieokreslonych powodów rodzice sie
nie zgadzali
Pierwsza moja sunia Apcia 100% kundel prezent na 18 urodziny( a prezentów sie
nie wyrzuca wiec rodzice musieli to łyknąć ;-)) - biedne szczenie zapchlone
zastrupiałe zabrane ze wsi od swory dręczących ja dzieci. Była tak głodna, że
jadła nawet suchy chleb, dzieci nie polubiła juz nigdy i zawsze ochodziła je
szerokim łukiem.
Musiłałam ją uśpic po 12 latach - rak. Do tej pory pamietam jak sie z na
zegnałam,gdy tato jechał z na do weterynarza. Wyłam, a ona lizała mnie po
rekach - do tej pory mam kosmyk włosów ogona.
Przez nastepne 2 lata wydawało mi się niejednokrotnie, że słysze jaj kroki w
domu i że juz nigdy nie będe mieć psa.
Po nastepnym roku zaczełam się łamać i rozpuściłam wici po znajomych , że
chętnie wezmę suczke kundelka.
Dlaczego taki wybór?? Proste - "rasowca" zawsze ktoś kupi , a napewno nikt
nie wywali na ulice. Psy przy sukach mają tez więcej szans.
I stało się. Dwa lata temu w połowie października ktoś podrzucił bratu do pracy
piekna łaciatą suczkę ok. 3 miesięczną , coś jak by dalmatyńczk pomieszany z
wyżłem tylko o połowe mniejsze z kartką na szyji - jestem bezdomna, prosze o
troche serca i miske mleka.
I tym pieknym sposobem mały harpagan o imieniu Miśka wylądawał u mnie w domu.
Po tygodniu okazalo się że Miska pierwotnie wabiła sie Dora bo zanazł sie ktos
kto ja poznał i znał poprzedniego" właściela"
Miśka była towarem przechodnim trzy dni tu cztery tam . I tak ją sobie
pozyczali , aż ja koś za drzwi wystawił...- efekt przez następne pół roku gdy
ja zostawiałam przywiązana przy sklepie wyła jak opętana bo sie bała że ja znów
komus "pozycze"
Trochę przez te 2 lata żeśmy razem przeżyły - pomijam zjedzonego buta i
obgryzione szuflady w kuchni. W ubiegłym roku w wigilie zgineła mi koło
południa . Szukałam ja jak szalona do wieczora. To była najgorsza wigilia w
moim zyciu. Rano nie wierzyłam własnemu szczęściu, kiedy usłyszałam jej szczek
pod oknem sypialni. Jak przezyła ta noc nie mam pojęcia...
Teraz od pól roku mam dwa psy ..... W moim zyciu pojawił sie nowy mężczyzna z
psem, a raczej tez z suką, pieknym rocznym dogiem niemieckim.
Na szczęście i mała i duża sie lubią. Tylko faet ma pecha jak we trzy
okupujemy kanapę :-))
Kocham psy - są czułe, wierne i nie ma piekniejszego widoku od psiej radości
na widok pana i domowników.
Mam nadzieje, ze gdy wyprowadzimy sie wreszcie za miasto to nasze panny nam
wybaczą jak przygarniemy jeszcze jedną :-)
Temat: NIE !!! dla Turcji w Unii Europejskiej
O, i to jest logiczny argument przeciw.
Czesciowo sie z Toba zgadzam, oprocz porownania do Rumunii. Mimo wszystko
Turcja posiada znacznie wiekszy kapital, co prawda w rekach prywatnych, ale
zawsze. Rumunia nie ma odpowiednika rodzin Sabanci, Koc i paru innych. Do tego
dochodza ogromne inwestycje Turcji poza granicami kraju, w szczegolnosci w
azjatyckich bylych rep. ZSRR i Rosji, przynoszace naprawde niezle zyski.
Niestety na drugiej szali jest wlasnie totalnie zacofany wschod kraju :(
Turcja jest obecnie slaba gospodarczo i to jest wlasnie jeden z argumentow,
ktory przemawia za tym, ze bedzie miala spore trudnosci z wejsciem do Unii.
Sami Turcy zdaja sobie z tego sprawe i realnie oceniaja, ze najwczesniej za 10-
15 lat uda sie im nadrobic te roznice (wariant optymistyczny). Choc sa
dziedziny gospodarki, w ktorych Turcja zdecydowanie wyprzedza Polske -
turystyka, przemysl skorzany i tekstylny, czy chociazby bankowosc (III miejsce
w Europie po wzgledem obslugi kart kredytowych i bankowych), to ostatni kryzys
na swiecie i rzady Demirela bardzo przyhamowaly dynamiczny rozwoj kraju z lat
80-tych i 90-tych.
Nie twierdze, ze jest to kraj mlekiem i miodem plynacy, jak probuje mi ktos
wczesniej wmowic. Nb. przykre, ze ta osoba tylko tyle zrozumiala z mojego
postu... Ale nie jest to rowniez kraj Trzeciego Swiata, a argument o
przesladowanych przez Turkow kobietach, poparty m.in. przykladami z Somalii i
Maroka, jest po prostu slaby. W kazdym kraju znajdziecie kobiety zle
traktowane przez mezczyzn, bite i ponizane i nie ma to nic wspolnego z religia.
Rownie dobrze moznaby ocenic polskie chrzescijanstwo poprzez pryzmat noworodkow
w beczkach, katowanych i molestowanych przez ksiezy(!!!) dzieciach czy
dziewczynie wyrzuconej z pociagu w prezencie urodzinowym dla kolegi. Wystarczy
codziennie poogladac tylko tvn, a mrozace krew w zylach przyklady same sie
znajda...
UE to nie towarzystwo wzajemnej adoracji, tutaj licza sie twarde argumenty,
czyli polityka i pieniadz. Jezeli bedzie mozna na Turcji zarobic, a nie tylko
do niej dokladac, to i na sytuacje kobiet czy Kurdow nikt z Brukseli nawet
okiem nie mrugnie ;)
Temat: Swiadkowa - baaardzo mnie zawodzi :(
Swiadkowa - baaardzo mnie zawodzi :(
Nie wiem, jak mam postąpić w tej sytuacji... Wybrałam na świadkową osóbke,
którą znam od 16 lat i zawsze uważałam za przyjaciółkę. Dziewczyna pochodzi z
dość zamożnej rodziny i moi bliscy zawsze sugerowali mi, bym uważała, bo
wygląda na to, że koleżanka uważa mnie za rodzaj "tła". Mówiono mi, że bywa
nielojalna, że szczyci się lepszą sytuacją finansową, że stanowię dla niej
kogoś w rodzaju publiczności. Nie wierzyłam. Koleżanka ma 27 lat i wciąż tkwi
w mocno nieudanych związkach. Mężczyzni ulatniają się z jej życia prędzej niż
sie pojawiają, a jej obsesją powolutnku staje sie sprawa rychłego wyjscia za
mąż. Rodzina naciska, arystokratyczna babcia wciąż dopytuje o zięcia, kolejni
chłopcy zaś albo sami uciekają, albo są "oddalani", bo nie
odpowiadają "dynastii" a to z powodu wyglądu, a to wyksztalcenia. Sytuacja
przedziwna. Przyjaznilysmy sie jednak, lubiłam ją i nie wyobrazalam sobie, ze
kto inny mialby byc moim swiadkiem. Ona sama ogromnie sie ucieszyla, snula
plany, jak to mi pomoze, i zalowala tylko, ze slub bedzie az za rok od
momentu, w ktorym radosnie poprosilam ja na swiadka. Ale z czasem, gdy
rozpoczelismy nauki, gdy na moim palcu pojawil sie pierscionek, gdy
poczynilismy rezerwacje, kolezanka diametralnie sie zmienila. Nie poszla ze
mna poszukac sukni, nie interesowala ja w najmniejszym stopniu restauracja,
nic, absolutnie nic. Zaczelam lapac sie na tym, ze nie mowie w ogole w jej
towarzystwie o slubie, czy weselu, bo odnosze wrazenie, ze ja to drażni.
Kluczę, nie wspominam, jakby to byl temat tabu... Pewnego dnia, moja mama
poprosila ja o pomoc w przygotowaniu jakiejs weselnej niespodzianki. Umowily
sie na konkretna godzine, telefonicznie, rozmawiajac ze sobą, mama czekala, a
koleznka bez wyjasnienia, bez chocby smsa - nie pojawila sie. Najbardziej
przykre jest to, ze ona sama byla moja... sasiadka przez sciane. Teraz
codziennie odwiedza rodzicow i nigdy do mnie nie zajrzy. Wie, ze mam dla niej
urodzinowy prezent, ze czekam - nic. Glucha cisza... Co mam robic? jak z nia
rozmwiac?? Co sie stalo?
Temat: Ja sie chyba wykoncze:-(
Jak bylam na zakupach z moja corka, to dzwonil moj M kilka razy, nie odbieralam,
wkoncu napisal SMS o tresci: "zapomnialas, ze dzieci do nas przyszly?"
odpisalam:"jakie dzieci?, moja corka jest ze mna na zakupach"
Chyba zrozumial swoj blad, gdyz byl bardzo mily jak przyszlismy z zakupow.
Dzisiaj zaprosilam mojego M do exkluzywnej restauracji (z nim sie rozmowic).
Na poczadku rozmawialismy o "du..e marynie", ale jak doszlo do weekendu mina
mojego M zmizerniala. Powiedzialam mu co od niego oczekiwalam, a mianowicie, jak
ja akceptuje jego dzieci, gotuje im, prasuje, probuje sie z mimi uczyc, itd to
tez wymagam od niego stosownego zachowania jezeli chodzi o moja corke, zeby
chociaz raz wziol ja na serio i w waznym dla niej dniu wziol uczestnictwo.
Musze tu wyjasnic, ze moj M nie ma problemu z moja corka (gdyz jej prawie nie
widzi), jak wraca do domu moj M, to ona albo spi albo sie uczy (w swoim pokoju
na drugim pietrze), nie musi jej gotowac, jej rzeczy prasowac, ubierac,
urodzinowe prezenty kupowac, urzerac sie z moim EX, itd. ja ja calkowicie utrzymuje.
Moja corka widzi ta roznice w moim zachowaniu do jego dzieci, i jego w stosunku
do niej. Nie powiem, ze jest zazdrosna, ale zwrocila mi juz kilka razy uwage, ze
sie za bardzo poswiecam. Dodam, ze moj M i moja corka moga rozmawiac godzinami
jak sie juz spotkaja, gdyz ona studiuje ten sam kierunek co on wczesniej (a ja
zasypiam:-)).
Co do rozmowy w. w. to doszlam do wniosku, ze moj M, woli konflikt ze mna, niz z
Exia, i to mnie dobilo, nie chce tak dalej zyc.
Powiedzilam mu, ze niestety sie rozstajemy (pomimo, ze go kocham:-((((
On byl oszolomiony, ale powidzial, ze z dzieci nie zrezygnuje, o Boze to mnie
dobilo, ja mu przeciz nie zabraniam widywania dzieci:-(
Ten rodzaj mezczyzn chyba nigdy nie zrozumie kobiet, obojetnie czy to jest
pierwsza czy druga kobieta:-(((((
Temat: Zatrzymane w .... kadrze
Przez zwierzatka po rodzicow .. rozrzut w 1 temacie mamy faktycznie bardzo
duzy.Pozruszyl mnie temat rodzicow. A to dlatego ,ze... wlasne doswidczenia
mniej pasuja do iddylicznych rodzin, a ckliwe okazywanie milosci wlasnej
porusza we mnie wredna strune. Jestem zwiazana z 1 rodzicem czyms co
okreslilabym petla samozaciskajaca sie - paskudnie to nazwalam, ale sprobuje
inaczej to okreslic. Sa ludzie, ktorzy wysylajac kartke na swieta, kupujac
prezent na urodziny i telefonujac regularnie 1xtydzien z pytaniem co slychac
sadza,ze spelnili swoj obowiazek wrecz wykazali duzo aktywnosci w tych
kontaktach. Sa ludzie, ktorzy...opiekuja sie starymi rodzicami, padajac na nos
ze zmeczenia,nie oczekujac niczego w zamian, bo im sumienie nie pozwala
zostawic ich w samotnosci i bezradnosci / lub skazac na starosc w domu opieki/.
To tylko kwestia jaki ma sie uklad rodzinny. Rzecz w tym, ze wiekszosc rodzicow
stara sie bardzo sprawiedliwie rozdzielic wlasna milosc do dzieci/ mimo tak
roznego zaangazowania w sprawy zycia "codziennego"/ i... wszystko chce im,
wybaczyc, bo ta relacja rodzic-dziecko zmienia sie na korzysc z uplywem
czasu."Wygladza sie". Starsi ludzie latwiej wybaczaja, prosciej
usprawiedliwiaja, malo im trzeba by poczuc sie szczesliwym...Tylko,ze na forum
jak dotad wypowiadaja sie same dobre dusze, bez prawdziwych problemow w
relacjach z bliskimi. A ja.... po prostu uwazam,ze tam gdzie jest silna wiez
jest miejsce i na milosc i na nienawisc, zlosc.. a wybor letnich uczuc mniej
kosztuje nerowow i zachodu . Pozdrawiam z nadzieja na gwaltowna reakcje.Bo
temat dzieci- rodzice to ten sam temat co mezczyzna-kobieta . Nowa twarz
chciala sprowowkowac reakcje opowiadajac o zdradzie, ale czyja???
Porzadnych? ))))Smieszne, porzdnego nic nie zepsuje.Bo unika pokus i... nie
eksperymentuje dla sportu.
Temat: pieniądze...
A czy ty masz taki schemat w głowie , że mężczyzna ma stawiać kobiecie ?
> Kolega, nazwijmy go Tomek ZAPRASZA Sillicka na swe urodziny. Kto
> zdaniem SILLICKA ma zapłacic za napoje i jedzenie?
> - Sillick za swoje
> - Tomek za Sillicka
> - jak sie komu zachce
Świetnie się składa bo mam kolegę Tomka, na niejednych urodzinach byliśmy.
Wszystkie odpowiedzi są prawidłowe. Najbardziej pierwsza i trzecia.
> Kto w takiej sytuacji powinien kupic prezent dla Tomka?
> - niech sobie sam kupi
> - Sillick jesli mu się zachce
> - nikt
> - iini powinni siliick nie
Druga i trzecia. Nikt nie ma powinności w kupowaniu prezentu, to jest tylko dla
chętnych.
> Soliick zaprasza kontrahenta na negocjacje do swej firmy. Kto
> powinien zadnbac o posiłek, katering
> - nikt, każdy sobie zje kanapkez domu
> - silic i jego firma- zaptaszajacy
> - zaproszeni kontrahenci ?
Raczej druga. Może się zdarzyć , że kontrahent będzie małostkowy i będzie robił
problem z kanapki.
> wybacz, ale ja mam wrzenie, ze Ty egzystujesz w jakims matriksie :)
> gdzie nie ma zadnych zasad, poza Twoja,zeby nikomu czasem nic nie
> postawic:) tylko czyhac,zeby ktos za Ciebie załatwił sprawe
> prezentu, zaproszenia, dojazdu itp.
Możesz mi wskazać miejsce gdzie przedstawiłem taki pogląd ? Czy to może kolejna
porcja domysłów opartych na przeczuciach ?
Ja żyję w takim oto matriksie w których nie oczekuję, że ktos za mnie zapłaci,
coś za mnie załatwi, wyręczy mnie w czymś. Jak gdzieś jadę to jestem gotów
ponieść koszta tego, jak gdzieś idę to wiem na ile mogę sobie pozwolić, jak
kupuję prezent to nie po to , żebym dostał zwrot kosztów podróży, biorę na
siebie konsekwencje swoich wyborów. Ja wiem , że to może być niepojęte dla
czesci ludzi, trudno. To się nazywa niezależność.
> iz uwazasz, ze zapraszajacy moze olać sobie np. transport.
A co w tym dziwnego ??? Jak koleżanka zaprasza cię do siebie na urodziny to
oczekujesz , że zapłaci za twój dojazd taksówką/samochodem/ komunikacją miejską
? Litości, bo parsknę śmiechem.
> JA CHCE zebys ze mną
> Silllicku pojechał 400 km za moim interesem, rodzinna sprawą itp.
> ale Ty Silicku sam sobie zapłac za dojazd, kup co tam potrzeba dla
> mjej rodziny, a ja to z Toba wrecze:) - no niezłe podejscie nie? Jak
> ci sie podoba?:)
Bo to raz tak robiłem ? Jak mam ochotę w czymś uczestniczyć to wyliczam ile
muszę wydać na wyjazd - jeśli mnie stać. Jeśli ktoś potrzebował twojej pomocy to
liczyłaś komuś za dojazd ?! Jesteś pewna , że to chciałaś napisać ?
Temat: ptasia grypa
a mężczyźni zawsze o jednym:)
Dlaczego zwolniłem moją sekretarkę?
Dwa tygodnie temu były moje czterdzieste urodziny, ale jakby nikt tego
nie zauważył. Miałem nadzieję, że rano przy sniadaniu żona złoży mi życzenia,
może nawet będzie miała jakis prezent ... Nie powiedziała nawet “Czesć
kochanie” nie mówiac już o życzeniach. Myslałem, że chociaż dzieci będą
pamiętały - ale zjadły sniadanie nie odzywajac się ani słowem.
Kiedy wyjechałem do pracy czułem się samotny i niedowartosciowany. Jak tylko
wszedłem do biura sekretarka złożyła mi życzenia urodzinowe i od razu poczułem
się dużo lepiej - ktoś pamiętał.
Pracowałem do drugiej. Około drugiej sekretarka weszła i powiedziała:
- Dzisiaj jest taki piękny dzień, w dodatku są pana urodziny, może zjemy gdzieś
razem obiad?
Zgodziłem się - to była najmilsza rzecz jaką od rana usłyszałem.
Poszlismy do cudownej restauracji, zjedlismy obiad w przyjemnej atmosferze i
wypilismy po lampce wina. W drodze powrotnej do biura sekretarka powiedziała:
- Dzisiaj jest taki piękny dzień. Czy musimy wracać do biura?
- Własciwie to nie - stwierdziłem.
- No to chodzmy do mnie.
U niej wypiliśmy jeszcze po lampce koniaku, porozmawialiśmy chwilę, a ona
zaproponowała:
- Czy nie masz nic przeciwko temu, jeśli pójdę do sypialni
przebrać się w coś wygodniejszego?
- Jasne - zgodziłem się bez wahania.
Poszła do sypialni, a po kilku minutach wyszła ...
... niosac tort urodzinowy, razem z moja żoną i dziećmi.
Wszyscy spiewali “Sto lat” ...
... a ja siedziałem na kanapie ...
... w samych skarpetkach ...
Temat: atrakcyjna rozwódka
gujanam napisała:
> nie mam nic tworzeniu nowych zwiazków z rozwodnikami, którzy mają
> dzieci, ja też mam, więc to raczej łączy niż dzieli
Tak zazwyczaj mówią kobiety, które jeszcze nigdy nie były w związku z mężczyzną dzieciatym. A później są zdziwione, że jego dzieci odwiedzające go w domu nie są tak grzeczne, jakby sobie tego życzyły, że trzeba swoje prywatne plany wywracać do góry nogami, bo jego dziecko zachorowało albo jego eksżonie coś wypadło i trzeba się zaopiekować ich dzieckiem.
> a te brednie z
> uszczuplaniem budżetu przez alimenty, wybacz, ale jeśli ktoś wiąże
> się z mężczyzna dla jego budżetu i traktuje go jak wlasny to myślę
To nie chodzi o to. Budżet domowy to system naczyń połączonych, nawet jak mężczyzna płaci ze swoich pieniędzy na swoje dzieci, to automatycznie jego nowa partnerka musi się więcej dokładać do codziennych wydatków. Z forum Macochy dowiesz się, że wiele takich kobiet praktycznie utrzymuje tych facetów, bo po odliczeniu ich wydatków na dziecko (alimenty + prezenty na różne święta, komunie, urodziny, wakacje, korepetycje itd.) zostaje im tylko połowa pensji, która na niewiele wystarcza. Poza tym eksżony często lubią składać pozwy do sądu o powyższenie alimentów, co bywa upierdliwe - trzeba wydawać pieniądze na prawników.
> jak się z tym nie
> umiesz pogodzić to Twój problem...
Ja na szczęście nie mam problemu, bo nigdy nie byłam w związku z dzieciatym facetem ani nigdy nie będę. Kiedyś do mnie taki startował, ale przezornie poczytałam sobie na forum o tych historiach i podjęłam mądrą decyzję - po prostu dałam mu kosza, choć bardzo mi się podobał. Niech sobie szuka innej naiwnej, bo ja nie chcę mieć niepotrzebnych problemów w życiu.
Temat: tylko dla babeczek...;-)
Pewien facet trafil do piekla. Diabel mowi:
- No dobra, nie miales takich ciezkich grzechow. Mozesz sobie wybrac kare.
Ida do pierwszego pomieszczenia. Mezczyzna z golym torsem pracuje z kilofem w
pocie czola. Skwar okropny.
- Nie, nie podoba mi sie to - mowi facet.
Ida dalej. Kobieta oklada mezczyzne batem.
- E, to tez nie.
W trzecim pomieszczeniu znajduje sie mezczyzna, i kobieta ktora robi mu.. dobrze
- O to to! Chce to! - wola rozochocony facet.
- Prosze bardzo - mowi diabel. - Magda! Masz zmiennika!
~~~
Mlode malzenstwo u ginekologa dowiaduje sie, ze beda mieli
dziecko. Mlody zonkos pyta:
- Panie doktorze a jak z "tymi" sprawami w czasie ciazy mozna czy nie?
Lekarz:
- W pierwszym trymestrze mozna bez obaw, normalnie po bozemu, w drugim
trymestrze proponuje na pieska - od tylu bo bezpiecznie dla przyszlej mamusi, a
w trzecim trymestrze to tylko i wylacznie na wilka.
- A mozna wiedziec panie doktorze jak to jest na wilka?
- Lezysz pan kolo nory i wyjesz!
~~
Przychodzi facet do lekarza-kobiety.
- Prosze pani, ja mam taki problem, ze mam erekcje 24 godziny na dobe. Co pani
mi da?
- Calodzienne wyzywienie, nocleg i 1500 zl miesiecznie.
~~~~
Sylwia (24-11-2008 0:15)
Pewna kobieta wpadla na pomysl zeby kupic mezowi na urodziny zwierzatko. Udala
sie w tym celu do sklepu zoologicznego. Wszystkie fajne zwierzaki byly niestety
dla niej za drogie. Zrezygnowana pyta sie sprzedawcy:
- Macie tu jakies tansze zwierzaki?
- Z tanszych mamy tylko zabe po 50 zl.
- 50 zl za zabe?! Dlaczego tak drogo?
- Bo ta zaba to, prosze pani, jest calkiem wyjatkowa.. Ona potrafi swietnie
robic laske!
Kobieta nie zastanawiajac sie dlugo kupila zabe, liczac ze ta ja wyreczy w tej
nieprzyjemnej dla niej czynnosci. Gdy nadszedl dzien urodzin kobieta wreczyla
zabe mezowi i opowiedziala mu o jej niesamowitych zdolnosciach. Facet byl nieco
sceptyczny, ale postanowil swoj prezent wyprobowac jeszcze tego samego wieczora.
Grubo po polnocy zone obudzily dziwne dzwieki dochodzace z kuchni. Wstala i
poszla sprawdzic co tam sie dzieje. Gdy weszla do kuchni zobaczyla meza i zabe
przegladajacych ksiazke kucharska. Wokol nich porozstawiane byly przerozne
garnki i patelnie. Zdumiona kobieta spytala:
- Dlaczego studiujecie ksiazke kucharska o tej godzinie?
- Jak tylko zaba nauczy sie gotowac - wypie**alasz!
~~~~
Temat: Jeden ważny dzień ..... tyle przykrości.
WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO z okazji Twoich (22 ?) Urodzin!
Niech Ci się od przyszłego roku trafiają
TYLKO CUDOWNE a nie nieoczekiwane prezenty!
By - już od przyszłego roku - Urodziny kojarzyły Ci się tylko z pięknym dniem,
koszem kwiatów, wymarzonym prezentem, uśmiechem dziecka,
kochającym, czułym mężem!
Mój mąż RAZ zapomniał o moich urodzinach, ale Mu wypomniałam
(w formie żartu, oczywiście).
A On (bez żartów zapisuje sobie od tego dnia rocznice w swoim notesie!
W tym roku było 1:1, bo ja zapomniałam o Jego Urodzinach !!!
Tzn. miałam prezent przygotowany od dawna ale przy malutkim dziecku,
zapomniałam o datach i zwyczajnie nie wiedziałam, "którego dzisiaj mamy"
Co do drugiej sprawy...
Zapewne dostaniesz wiele "dobrych rad", żeby męża zostawić.
Ale myślę, że dobrze byłoby z nim porozmawiać (jednak!)
i użyć właśnie słowa "gwałt".
To wielkie słowo, ale jeśli tak to zdarzenie odbierasz,
on powinien je usłyszeć !!!
Wydaje mi się, że tak naprawdę, to mąż nie miał ŚWIADOMOŚCI,
co Ci naprawdę wyrządza!
Wiem, powinien OCZYWIŚCIE uszanować Twoje zdanie !!! co do drugiego razu,
NA PEWNO!
Ale może pomyślał (jeśli "napaleni" faceci w ogóle myślą ,
że skoro raz "przeszło", to i drugi "się uda" ?
Próbuję jakoś znaleźć wytłumaczenie (jeśli to możliwe), dla niego,
bo chyba nic nie da, pogłębianie Twojego żalu.
Jako kobieta wiem, co znaczy odczuwać "wewnętrzne NIE",
ale może nie wszyscy mężczyźni (nastawieni w większości na TAK o każdej porze
dnia i nocy) wiedzą, że to nie żarty?
Nie myśl, że szukam USPRAWIEDLIWIENIA! bo to niemożliwe! ale jakoś nie mogę
uwierzyć, by Twój mąż wiedząc co naprawdę będziesz czuła zrobił to, co zrobił!
Twoja rodzina jawi mi się jakoś "ciepło" ...
Twój żal na pewno potrwa, ale chyba nie chodzi o to, by Ci powiedzieć,
żebyś takiego ... wywaliła za drzwi?
Jeśli się mylę - to bardzo chętnie dopiszę się jeszcze
Bardzo chciałabym Cię pocieszyć, ale mogę tylko napisać, że będę o Tobie ciepło
myśleć, byś się z tego nastroju jak najszybciej wydobyła!
Temat: Prośba o obiektywne opinie (głównie dziewczyn)
Tak sobie właśnie czytam twoja historie i powiem ci że nie trafiłaś najgorzej,
ja mieszkam od pół roku z moim facetem nieżle zarabiajacym, czym sama niestety
nie moge sie pochwalić, zanim podjeliśmi decyzję o współnym zamieszkaniu
(miszkanie jest wynajete) dokładnie omówiliśmy podział kosztów i wysłuchałam
jego obietnic co do jego domniemanego większego udziału finansowego, ja z moimi
zarobkami nigdy nie zgodziłabym sie na wybór akurat tego mieszkania (musiało
być duże i nowoczesne) ale on zapewniał że będzie NAS stać i da radę, sprawa
wyglada teraz nastepująco, czynsz i opłaty dzielimy na pół, po czym z pensji
zostaje mi jakieś 400 zł na cały miesiąc w tym jeszcze opłata za telefon,
zakupy robimy na zmianę albo dzielimy rachunek na pół ( nie jest ważne że ja
jestem prawie ciagle na diecie i mało jem), wszystko wylicza mi co do grosza,
co do prezentów to bywają takie na urodziny lub pod choinkę,natomiast na
imieniny, rocznice czy dzień kobiet to wystarczy kwiatuszek. Prezenty bez
okazji, on zapyta o co to jest? kiedyś tydzień przed pensją skończyła mi się
całkiem kasa, moj męzczyzna zaofiarował 5 zł, całe szczęście że mama wtedy
pomogła...
Kiedyś byłam świetnie ubrana, zadbana dziewczyną, całe szczęście że z tych
czasów zostało jeszcze sporo fajnych rzeczy i na razie robię co mogę żeby jakoś
wyglądać. Póki co czekam aż skończe studia i wtedy może znajdę lepszą pracę,
mówię Ci trzeba liczyć na siebie.
Dodam jeszcze że on nie jest tzw. ciułaczem, łatwą ręką wydaje pieniądze,
szkada że tylko na siebie.
Długo sie rozpisałam, ale chyba musiałam to wreszcie z siebie wyrzucić i teraz
jakoś mi lżej.
A co mogę ci poradzić, no cóż wiem, że są faceci którzy maja w naturze
obsypywanie kobiety prezentami, ja na takiego nie trafiłam ale ma za to mnóstwo
innych zalet i bardzo go kocham, do tego można się z czasem przezwyczaić oby
jednak nie na zawsze.
Temat: on, ja i jego spotkania z innymi
Nie mam kobiety :)Takich par jak Wy obecnie jest bardzo mało, więc należą się wam gratulacje. Czemu zaś jestem sam? Cóż... chwilami myślę (choć zupełnie się tymi myślami nie przejmuję), że moje poglądy nie trafiły na odpowiednie czasy. Marzę o tym, aby wreszcie ktoś je docenił, ale często jest to odbierane jako "nadopiekuńczość", "bycie za dobrym", "przesadny romantyzm" itp. Może to taka mała autoreklama, ale pisuję wiersze. Jest to twórczość jak na razie "do szuflady", a raczej "do pliku" :). Któregoś razu postanowiłem zrobić miły prezent dobrej znajomej, która obchodziła 25 urodziny. Napisałem na tę okazję utwór, w którym (przynajmniej tak mi się wydawało) opisałem wszystkie jej pozytywne cechy. Do tego trzy róże, tak więc prezent chyba sympatyczny. Znajoma owszem, wiersz przyjęła, jednak od "znajomych znajomych" (Plotka rzecz paskudna) dowiedziałem się, że zachowałem się cytuję: "Jak stary dziadek", zresztą "Jaki to romantyzm, kwiatki to się daje jak się kogoś kocha" Jej mężczyzna za to romantyzmem naprawdę błysnął - wierszyk ściągnięty z sieci, przepisany z błędami ortograficznymi, a róża kupiona rano, przez cały dzień wymęczona podróżami po całym mieście autem (luby jest kurierem) i wręczona późnym wieczorem - możesz sobie wyobrazić jak kwiatuszek po takich przejściach wyglądał.
Jest więc romantyzm i romantyzm... Ja jednak wolę tę moją staroświecką formę, niż żałosne smsiki z wygoglowanym wierszykiem i skrótem KC:***. No bo co mówi ten skrót? "Kocham" ma tylko siłę, kiedy wypowiedziane jest twarzą w twarz, ze szczerością i przekonaniem. Taki skrócik to dla mnie np. "Komitet centralny dwukropek gwiazdka, gwiazdka, gwiazdka" :):)Rozumiem, że to ułatwienie, skrót, symbol. Skracać można sprawy błahe. Nie miłosć. Ech, nie są to czasy dla romantyków, Słowacki i Byron jak dotąd tylko od czasu do czasu przewracali się w grobach, ale teraz to turbina parowa ma mniejsze obroty niż częstotliwość tych przewrotów. :) Pozdrawiam,
Temat: Nieuchronnie zblżają cholerne Walentynki
chiaki napisała:
> To współczuję Twojej pannie, naprawdę. Sądzac po Twoim poście, w którym nie
> tylko Walnetynki byś skreślił ale też urodziny, Gwiazdkę
Po prostu faceci nie przywiązują wagi do takich pierdół. Ja tak samo nie przepadam za jakimiś spotkaniami klasowym, grupowymi ze studiów i innymi tego typu inicjatywami często organizowanymi na siłę.
Mam ochotę iść do kina z dziewczyną to idę. Mamy ochotę coś zjeść idziemy. Mam ochotę spotkać się ze znajomymi to dzwonię, a nie organizuję spotkania w stylu "naszaklasa.pl".
(ciekawe co by było
> jakby ktoś zapomniał o Twoich urodzinach, albo na Gwiadkę znalazłbyś zero pod
> choinką?),
Tragedia nie z tej ziemi. Parę razy widząc, jak Moja się męczy z wybraniem prezentu powiedziałem jej żeby się nie męczyła i nic nie kupowała.
Czy działa to tak w drugą stronę drogie Panie? Raczej nie bardzo....
że to tylko JEDEN taki dzień w roku i nawet jak się
> nie ma ochoty to można się trochę poświecić
Pierdoły gadasz babulcu. Ja jestem zakochany w Mojej przez 98,9% czasu w roku więc na cholerę mi walentynki?
Dla kobiet jest to po prostu miłe
> takie obchodzenie Walentynek,
No właśnie problem jest taki, że wychodzi na to, że tylko dla kobiet. Może by coś i mężczyznom zorganizować? Może dzień piwa czy coś w tym stylu?
szkoda tylko, że wielu facetom tak cięzko to
> zrozumieć
Tak jak wielu babom trudno jest zrozumieć, że tego święta jeszcze 20 lat temu nie było, a stało się obecnie całkiem niezłą maszynką do robienia pieniędzy.
>Poza tym jeszcze inna sprawa-często faceci, którzy chętnie nie
> obchodziliby żadnych świąt są po prostu skąpi i żal im na taką knajpę (po wtedy
> jest drozej),
No ale Babo przed chwilą twierdziłaś, że wcale nie trzeba do knajp chodzić, to jak to w końcu jest? Nie musisz iść ale jak nie pójdziesz to sknera jesteś?
Ogólnie to widzę jak zwykle postawę roszczeniową u (niektórych) kobiet: "daj", "poświęć się", "wytrzymaj". Chyba niektóre panie to już zapomniały, że w NORMALNYM związku to obie strony dają i biorą.
Temat: moja historia
miałam 18 lat, mature przed soba.a tu nagle jak grom z jasnego nieba, brak
okresu.podejrzewalam, myslalam, zrobiłam test.jak dzis pamietam, powiedzialam
tacie,ze musze kupic prezent dla kolegi, na urodziny, poszlam do apteki i
kupilam test. pozniej niepewnosc w łazience i wynik. jestem w ciąży. zadzwoniłam
do mojego mężczyzny, spotkalismy sie. i myslelismy co zrobic.ja miałam 18 lat,
on 19. nie bylismy juz dziecmi, ale nie mielismy tez niczego swojego. chcielismy
sie pobrac, chcielismy miec to dziecko. i dosc dlugo trwalismy w tej decyzji.
moi rodzice nic nie wiedzieli.bałam się. nie umiałam im powiedzieć.ale ile mozna
tak zyc. napisałam do mamy list.zostawiłam go na stole rano wychodząc do
szkoly.to chyba byl moj najdluzszy w zyciu dzien.bałam sie wrocic. ale wrocilam.
rozmowy z rodzicami, moimi, jego. decyzje, dylematy. w końcu ustalone.aborcja.to
nie tak,ze to nie byla moja decyzja, ja bylam jakby obok tego, to byl jakis
film, ktory dzial sie dookola mnie.
lekarz, ktos polecil, zrobi to.pojechalismy umowionego dnia...i nie bylo go, nie
przyjechal, gabinet zamkniety.matko, jak ja wtedy ryczalam, jak ja sie czulam.
moze to byl znak, moze nie powinnam. ale byl jeszcze jeden lekarz.przyjal mnie
tego samego dnia wieczorem. narkoza.usnelam, obudziłam się, juz bylo to.pamietam
jak mowil, zebym nikomu nie opowiadala, ze nie widac, ze nikt sie nie domysli.ja
tez wtedy nie myslalam. co czulam? nic. ja naprawde nic nie czulam.nie
zastanawialam sie co zrobilam.i dlugo staralam sie o tym nie myslec, nie czuc.
ale im wiecej czasu mija od tego tym bardziej mnie to boli. wiecej zaczynam
czuc, rozumiec. nie mam do nikogo zalu, mogłam powiedziec slowo, nie
powiedzialam nic...
Temat: Jak kocha byk i jak go uwieść
JAK UWIEŚĆ PANA BYKA?
Mężczyznę spod znaku Byka cechuje niezachwiana pewność siebie, więc i ty nie
powinnaś udawać kogoś kim nie jesteś. Nie wysilaj się na sztuczny humor i
kokieterię - tym mogłabyś go tylko zniechęcić. Bądź sobą, co nie znaczy, że nie
jest ważne jak wyglądasz i jak się zachowujesz. Klasyczna elegancja,
wyrafinowane perfumy i niekłamana kobiecość - to jest to, co robi na nim
wrażenie. Nie znosi kobiet zbyt energicznych, wygadanych i za sprytnych, a
szczególnie tych, które wykonują męskie zawody i pracują na kierowniczych
stanowiskach. Jest zdania, że praca to praca, ale w małżeństwie jeden facet
wystarczy. Woli mieć w łóżku kochankę, a nie szefa. Byk to znany smakosz. Wie co
dobre. Doceni wdzięk, dobre maniery i... smaczną kuchnię. Z pewnością wiele jest
różnych sposobów na zdobycie jego zainteresowania, ale po cóż wyważać otwarte
drzwi? Kolacja w wytwornej restauracji, przy świecach i kieliszku dobrego wina,
to najkrótsza i najskuteczniejsza droga.
JAK GO RZUCIĆ?
Jeśli chciałabyś zniechęcić do siebie Byka, okazuj kompletne lekceważenie dla
spraw materialnych, notorycznie pożyczaj od niego pieniądze i wydawaj je od razu
na głupstwa. Domagaj się kosztownych prezentów, sama zaś zbywaj jego urodziny
lub imieniny byle drobiazgiem. Jeśli zaprosi cię do eleganckiej restauracji,
okaż brak poszanowania dla manier i sztuki kulinarnej - popijaj słodkim winem
jajka w majonezie, krój rybę nożem, a jeśli i to nie wystarczy by miał cię
dosyć, zrewanżuj mu się zaproszeniem na zupę w proszku i mrożone hamburgery. Gdy
nadmienisz, że nie zamierzasz gotować obiadów, bo to dla ciebie czysta strata
czasu, jest duża szansa, że wasza wspólna przyszłość stanie wreszcie pod dużym
znakiem zapytania.
Źródło: www.wp.pl :)
Temat: M jak miłość-nowe odcinki
721
Budzyński jest dobrej myśli: uważa, że zdoła pomóc Sandrze. Marta odwiedza
dziewczynę i pyta o jej plany na przyszłość. Upewnia się, że nie ma zamiaru
szkodzić Małgosi. Tymczasem Henio próbuje ostrzec bratową przed związkiem z
Budzyńskim. A Łukasz - na nowo zbliżyć matkę do Szymona. Marta nie słucha jednak
ich rad. Podczas gdy Kinga przygotowuje się do obrony pracy magisterskiej,
Piotrek ustala z Mirką w tajemnicy przed żoną - szczegóły ich "małżeńskiego"
obiadu z Orskim. Grażyna prosi Hankę, aby następnego dnia spotkały się w
tajemnicy przed resztą rodziny. Z kolei Mateusz kłóci się z siostrami o to, do
kogo ma należeć nagroda w konkursie na drzewo genealogiczne. Barbara winą za
egoizm wnuka od razu obarcza Marka. Hanka się tym niepokoi. Nie rozumie,
dlaczego teściowa wciąż Marka krytykuje. Do Mostowiaków zagląda też mały Kacper.
Okazuje się, że uciekł z domu, bo Kisielowa wprowadziła "zdrową dietę" i
gotowała tak niesmacznie, że chłopiec się zbuntował.
722
Łagoda zostawia w przychodni dużą kwotę pieniędzy. W nocy, kiedy Kulesza ma
dyżur, Maria słyszy w domu podejrzany hałas. Okazuje się, że włamali się
złodzieje. Bandyci ciężko ranią Kuleszę, ale Arturowi, który przyjeżdża
zaalarmowany przez żonę, udaje się ich pokonać. Rogowski zatrzymuje jednego z
gangsterów. Okazuje się, że jest nim zięć Lucyny. Agata wyznaje Rogowskiemu, że
przyjechała do Gródka, by odszukać mężczyznę, którego darzyła kiedyś miłością. Z
kolei Nowacki mówi Hance, że skontaktowała się z nim ukochana, która przed laty
złamała mu serce. Dyrektor nie jest jednak pewien, czy chce tę znajomość
odnowić. Majka wciąż jest zazdrosna o Madzię. Próbuje zmusić Pawła, by zerwał z
nią kontakt, ale narzeczony uznaje to za żart. Za to Piotrek zdradza bratu,
dlaczego jako datę ślubu z Kingą wybrał 15 listopada - tego dnia na świat
przyszła Lenka. Rodzina będzie więc jednocześnie obchodzić trzy uroczystości:
chrzest, ślub i urodziny. Chojnacka, jako szefowa cateringu, radzi sobie
znakomicie, ku zadowoleniu szefa. Majka odkrywa jednak, że matka ma kłopoty.
Chojnacka odbiera telefon od dawnego "znajomego", który próbuje zmusić ją do
spotkania, co kompletnie wyprowadza ją z równowagi. Barbara odkrywa, że Grażyna
chce porozmawiać z Hanką. Zmusza dziewczynę, by zrezygnowała ze spotkania.
Ostrzega ją jednocześnie, by zostawiła jej rodzinę w spokoju. Tymczasem Marek
daje Hance w prezencie bilety na romantyczną wycieczkę do Egiptu.
Temat: Różnica wieku a wymagania młodszej...
Różnica wieku a wymagania młodszej...
Witam. Właściwie piszę dlatego, że po kilku miesiącach stwierdziłam, że w swoich przemyśleniach jestem w punkcie wyjścia, tzn.
wiem, że nic nie wiem. Spotkałam na swojej drodze mężczyznę: ok. 40 lat, dwoje dzieci, żona. Nie chodzi mi o to, czy się
rozwiedzie czy nie. Pozew jest już w sądzie. Nie w tym problem. On bardzo chce związać się ze mną (małżeństwo, myśli także o
wspólnym dziecku). Plany ma słowem poważne. Ale... mieszka póki co z żoną, zależy mu, żeby do czasu ostatecznego rozstrzygnięcia
nie dowiedziała się o mnie (chce żeby jedno z dzieci z nim zostało), więc wiadomo jak wyglądają nasze kontakty. Spotykamy się
dosłownie w jego samochodzie na godzinę, dwie tygodniowo. No, chyba że żona wyjedzie z dziećmi, wtedy u niego w domu. Żadnych
wspólnych wyjazdów, na początku nawet często dzwonił, teraz ma to miejsce dużo rzadziej. Miałam urodziny... dostałam kwiaty, nigdy
żadnego prezentu, nawet małego. Żadnego kina, restauracji... Nie jest biedny. Cały czas raczej podkreśla swoją zamożność. Ma
spory piękny dom, zarabia dobrze (co także akcentuje). Mówi, że da mi stabilizację materialną. Nie zrozumcie mnie źle. To nie
chodzi o to, że "lecę na pieniądze". Ja tylko chciałabym czasami gdzieś wyjść, dostać kwiaty bez okazji. Nie mówię o luksusowych
prezentach. Nie zakochałam się w jego majątku, ale boję się, że on jest zwyczajnie skąpy. A to mnie przeraża, bo wiem jak może
wyglądać życie z takim człowiekiem. Mam 24 lata, świetne wykształcenie, jestem atrakcyjna. Kocham go, ale czasami mam wrażenie, że
zasługuję na coś więcej... Będę wdzięczna za wszelkie przemyślenia. Pozdrawiam
Temat: BYK i STRZELEC
> > Co do kontrolowania to ja jej u siebie absoluynie nie zauwazylam ale moj
> > Strzelec twierdzil, ze musze miec wszystko pod kontrola Byki lubia wiedzie
> c
> na
> > czym stoja
>
> Oj tak:). Musza miec pelna kontrole nad sytuacja.
>
> Ale juz nie jeden raz slyszalam od osob znajacych sie na tym, ze uklad
> Strzelec - Byk jest duzo latwiejszy w przypadku kobiety Byka niz odwrotnie.
>
> W moim przypadku podstawowym problemem jest to, ze marzeniem Pana Byka jest
> miec kobiete w domu z dziecmi czekajaca na niego, gospodarna, oszczedna,
> niekoniecznie inteligentna :)
Czy to marzenie dotyczy tez Twojego konkretnego Byka? Bo ja znam wiele
meskich Bykow , ktore jako nieliczni wsrod mezczyzn nie boja sie
inteligentnych kobiet z kariera( wiele jest udanych zwiazkow Byk-Byk) .
Nie chca tylko aby kobieta utracila swoja kobiecosc i cieplo bedac np
dyrektorem.
Co do oszczednosci to prawda Byki sa oszczedne ale wtedy gdy musza lub tez gdy
sa na drodze do sukcesu. Nie zapominaj my kochamy luksus , dobre jedzenie,
ubranie, podroze , sztuke, kulture i towarzystwo.Moze nie jestesmy tak glosni
jak Strzelce i nie czesto jestesmy dusza towarzystwa ale za to gdy nas nie ma
wkolo to wszyscy zauwazaja , ze czegos brakuje.
Co do kontrolowania Ciebie przez Byka staraj sie rozmawiac , zapewniac o
uczuciach i jednoczesnie mowic o potrzebach jak np o potrzebie wolnosci.
Nielatwo przekonac Byka bo uparte z nas bestie ale nie zapominaj, ze
dysponujemy bardzo silnymi emocjami ,potrafimy pieknie kochac i jestesmy
wrazliwi na piekno( o ile takie wartosci wogole interesuja Strzelca)
Z moim Strzelcem trudno bylo sie nam czasami zrozumiec chociaz oboje btlismy
energiczni, otwarci na nowe wrazenia , uwielbiajacy podroze ( niestety on wolal
podrozowac beze mnie), ambitni.
Poza tym On uwielbial gierki slowne, ktore mnie doprowadzaly do szalenstwa . Od
czasu do czasu to mile urozmaicenie ale w zwiazku komunikacja jest bardzo wazna
a takie gierki jej nie ulatwiaja.
Powodzenia
> A ja lubie pracowac i rozwijac sie, nie usiedze dlugo w domu, lubie wydawac
(bo
>
> zawsze sama na siebie zarabialam i nikt mnie nie ograniczal)
> Jak widac zupelny rozjazd oczekiwan :)
>
> Jedno ze smutkiem musze Ci przynac, ze to co powiedzial Twoj byly to tak
bylo.
> Tzn. Strzelce tak maja, ze czesto zmieniaja partnerow, szybko sie zakochuja i
> idealizuja swoj obiekt. Dlugo wybieraja ale to czasu. jak znajda wlasciwa
osobe
>
> to wierz mi sa super wierne i oddana i wkladaja w zwiazek duzo uczucia,
ciepla,
>
> wysilku i ... pieniedzy (super drogi prezent na urodziny dla kochanego to
zaden
>
> problem).
>
> Jedno co moze zabic ich zwiazek to NUDA i RUTYNA. My mamy tysiace pomyslow i
> wszedzie nas pelno. niepoprawni optymisci z duzym poczuciem humoru. I chyba
za
> to da sie nas lubic :)
>
> Pozdrawiam cieplutko
> Tusia
>
Temat: Objawy dogomanii :) Kotomanii też ? :))))
Objawy dogomanii :) Kotomanii też ? :))))
1. Masz w domu więcej smyczy niż pasków do spodni.
2. Nie masz pojęcia dlaczego ludzie dziwnie patrzą na ciebie w pracy kiedy właśnie rozmawiasz z kimś o swojej suce.
3. We wszystkich swoich kieszeniach znajdujesz plastikowe woreczki.
4. Twój pies ma więcej – i lepsze! – zabawki niż ty .
5. To przecież nic nadzwyczajnego rozmawiać przy stole o psich odchodach.
6. Kiedy wybierasz nowy samochód kalkulujesz ile zmieści się w nim psów i klatek do nich.
7. Twój materac jest stary jak świat, ale twój piesek dostaje nowe posłanie na każde święta Bożego Narodzenia.
8. W portfelu nie masz zdjęć ani małżonka – tylko swoich psów.
9. Szampon twojego psa – 69zł, odżywka – 89zł. Twój szampon i twoja odżywka – cokolwiek jest akurat na wyprzedaży.
10. Nie zawracasz sobie głowy myciem rąk po zabawie z psem, nawet jeśli akurat siadasz do stołu.
11. Zrywasz się w nocy na równe nogi kiedy pies popiskuje, ale wołami nie można cię wyciągnąć kiedy dzwoni telefon lub włączy się alarm.
12. Biegniesz z psem do weterynarza jak tylko kichnie lub zakasła, a sama prawie wcale nie chodzisz do lekarza.
13. Z uśmiechem na twarzy wyjdziesz z psem na dwór nawet w nocy, ale denerwuje cię każdy telefon, który wyrwie cię ze snu.
14. Znasz na pamięć psie imiona lepiej niż ich właścicieli, więc wasze rozmowy często wyglądają tak: „wiesz, ta od owczarka niemieckiego poradziła tej od corgi, żeby…”
15. Na spacerze w lot rozpoznasz rasę psa, ale nie zauważysz nawet czy szła z nim kobieta czy mężczyzna.
16. Kiedy ktoś zrobi coś, co ci się podoba, masz odruch sięgania ręką do kieszeni po nagrodę.
17. Masz ochotę założyć łańcuszek uciskowy tym ludziom, którzy się źle zachowują.
18. Znajomych pytasz najpierw o ich psy, a dopiero później o samopoczucie członków rodziny.
19. Na święta wysyłasz kartki z wizerunkiem swoich psów.
20. Kiedy nie ma cię w domu, dzwonisz, aby dowiedzieć się jak się czują wasze psy.
21. Drzwi otwierasz ostrożnie, aby żaden pies nie uciekł, nawet kiedy są to drzwi sąsiada.
22. Twój rozkład tygodnia podporządkowany jest pod zajęcia dla psów.
23. Masz więcej zdjęć swoich psów niż swojej rodziny, albo na każdym zdjęciu rodzinnym są również wasze psy.
24. Wracając do domu witasz się najpierw z psami, potem z rodziną.
25. Miesięczny koszt wyżywienia psa znacznie przewyższa koszt wyżywienia twojej rodziny.
26. Wyprawiasz psu urodziny z prezentem, tortem i gośćmi.
27. Twój pies też ma świąteczną skarpetę nad kominkiem.
28. Najlepszy sklep to zoologiczny, bo wpuszczą cię tam z psem bez problemu.
29. Twoje rachunki telefoniczne pełne są numerów do psich fryzjerów, weterynarzy, handlerów, treserów, psich hoteli, i innych psiarzy.
30. Każda twoja rozmowa prędzej czy później schodzi na temat psów.
31. W pracy więcej czasu spędzasz na czytaniu maila dotyczących psów, niż faktycznie na pracy.
Temat: HELP - już nie wiem co robić a nie chcę ranić
> wiec tak: psychologia na pewno nie jest panaceum na wszelkie cierpienie i
> bolaczki tego swiata. gorzej troche z taka "psychologia naiwna" - tak aczesto
> moze zaszkodzic.
> PÓKI CO CZYTAM SOBIE WPISY NA FORUM ALE DECYZJĘ PODEJME SOBIE I TAK
SAMA...JEDNAK CZASAMI ŁATWIEJ JEST SKORZYSTAĆ Z CUDZYCH DOŚWIADCZEŃ LUB
WIEDZY...
>
> Tak jak juz pisalem w innym watku osobowosc jest struktura raczej trwala w
> czasie. Wedlug klasycznych psychoanalitykow ksztaltuje sie w 4-6 roku zycia,
> wedlug psychoanalityka troche pozniejszego, Erika Eriksona rozwiaj sie przez
> cale zycie. Najbardziej obowiazujace badania uwzgledniajace chyba neurologie
> mowia, ze utrwala sie mniej lub bardziej w okolicach 3o roku zycia. Moze sie
> potem zmieniac np. pod wplywem silnego stresu (ICD-10 mowi bodajze, ze moga to
> uczynic wiecej niz dwa lata takiego stresu). Polecam Ci siegniecie w
przeszlosc
> i przypomnienie sobie, czy bylas juz w takiej sytuacji (rozstanie) i jak sie
> wtedy zachowywalas. Jesli nie bylo czegos takiego, byc moze przejdziesz to po
> raz pierwszy.
NIO TO CHYBA MOJE PIERWSZE ROZSTANIE TAKIE BOLESNE... KIEDY WSZYSTKO WYDAWAŁO
SIE BYĆ OK I NAGLE JEDNA GŁUPIA HISTORIA I TRACH... I JESZCZE NA DODATEK TYM
CAŁYM GADANIEM JEGO CZUJĘ SIĘ OBARCZONA, TAK JAKBY TO SIĘ STAŁO Z MOJEJ WINY...
>
> Jeden z "uczniow" Freuda twierdzil, ze zycie jest niczym innym jak seria
> rozstan. Proby trwania w tym, co sie nie zmienia i z czasem przestaje byc dla
> jednostki dobre i niemoznosc zerwania z tym to "lek przed zyciem", lek przed
> zmiana, przed tym, ze nie stai sie czola nowej rzeczywistosci. Wiekszosc ludzi
> jednak czyni to - albo z wlasnej inicjatywy, alebo tez inni ludzie/sytuacja
> zmuszaja ich do tego.
HMMMM NAD TYM MUSZE SIĘ DŁUŻEJ ZASTANOWIĆ...
>
> Nie chce byc odebrany jako piewca rozpadu i nieuchronnosci pewnych rzeczy, ale
> moim zdaniem niewiele mozesz zrobic. Uwazam, ze to co powiedzial Ci Twoj
> mezczyzna jest proba rozstania sie w sposob jak najmniej bolesny dla CIebie.
> Oznaczaloby to tyle, ze dba o Ciebie w czysto ludzkim wymiarze, tak jak dba
sie
> o drugiego czlowieka, ale na pewno i o kogos na kim mu kiedys zalezalo i wciaz
> zalezy. Nie wiem jednak czy nalezy to utozsamiac z wciaz trwajacym uczuciem.
> Biorac pod uwage, to co ( i jak) napisalas, nie wydaje mi sie.
JA TEŻ ZDAJĘ SOBIE Z TEGO SPRAWĘ ALE Z DRUGIEJ STRONY NIE MAM TE PEWNOŚCI...
WIEM, ŻE TRUDNO POWIEDZIEC OMUŚ W OCZY NIE KOCHAM CIĘ ZWŁASZCZA, ŻE KIEDYŚ
OBDARZYŁO SIE TE OSOBE UCZUCIEM...ALE NA MOJE PYTANIE SKIEROWANE BODAJŻE W
MAILU CZY MAM WALCZYĆ CZY RACZEJ SOBIE ODPUŚCIĆ... NIE DOSTAŁAM ODPOWIEDZI...A
MAILA NIE JEST JUŻ TAK TRUDNO NAPISAĆ... I NIE MAM TEJ PEWNOŚCI I TO MNIE
GRYZIE... MYŚLE, ZE POKAZAŁAM MOIM OSTATNIM PREZENTEM URODZINÓWYM, ŻE NIE BAWIĘ
SIE TYM ZWIĄZKIEM I JEST DLA MNIE WAŻNY... TYLKO WIESZ, USŁYSZAŁAM TEŻ, ŻE
LUDZIE SIĘ NIE ZMIENIAJĄ I MYŚLE, ŻE W TYM TKWI PROBLEM... ON NIE CHCE UWIERZYĆ
ZE KTOŚ GO MOŻE POKOCHAĆ.. KTOS FAJNY NIE JAKAŚ DESPERATKA, PANNA MYŚLACA O
KASIE, ITP ITD
>
> Jesli chcesz walcz, ale sprobuj wczesniej zrobic jedna inna rzecz. Postaw sie
w
> jego sytuacji, sprobuj zrozumiec jego mysli i wcialic sie w jego emocje. I
> odpowiedz sobie na pytanie czy bys walczyla. My zwyklismy nazywac to "walka o
> kogos"; nie zauwazamy ze ktos inny nie chce ani z nami "walczyc", ani efektom
> naszej "walki" ulegac.
JA NIE JESTEM INTROWERTYCZKĄ... I POWIEDZIAŁABYM DRUGIEJ OSOBIE, ALBO NAPISAŁA
BOJĄC SIE JEJ SPOJRZEĆ W TWARZ... NIE WALCZ O MNIE!!! PO CO MA Z SIEBIE ROBIC
GŁUPKA I SIE UPOKARZAĆ:( A JAKBYM CHCIAŁA SPRAWDZIĆ CZY NA SERIO MNIE KOCHA TO
PEWNIE NIE ROBIŁABYM NIC, DOKŁADAŁA TROSK I SPRAWDZAŁA NA ILE DRUGA STRONA JEST
SILNA I TO UCZUCIE JEST SILNE, ŻEBY ZNOWU DO TEGO ZWIĄZKU POWRÓCIĆ NIE BOJĄC
SIĘ ROZSTANIA...
WIESZ, USŁYSZAŁAM TEŻ PO KTÓREJŚ Z NASZYCH KŁÓTNI, ŻE ON JUZ NIE BEDZIE PŁAKAŁ
(PATRZ TAMTA DZIEWCZYNA Z KTÓRA ROZSTANIE PRZEŻYŁ) I MYŚLE ŻE TU JET HACZYK
NIO ALE MOGE SIE MYLIĆ DORABIAĆ IDEOLOGIE, ZANUDZAC CIĘ GŁUPOTAMI
DLATEGO CHCE MIEĆ PEWNOŚĆ, CHCE USŁYSZEĆ NIE KOCHAM I DAM SOBIE SPOKÓJ A TAK
BEDE ZYŁA Z WYRZUTAMI ZE SKRZYWDZIŁAM CZŁOWIEKA
UPSSS JAK NIE MASZ CZASU ODPISYWAĆ ZROZUMIEM ALE JAK DO TERAZ TO NAJBARDZIEJ
SENSOWNA ODP. BYŁA
DZIĘKI
Temat: Zazdrosc o dodatkowe pieniadze
Zazdrosc o dodatkowe pieniadze
Mam problem ze soba, do ktorego musze sie przyznac.
Moj Mezczyzna ma dwoje dzieci z poprzedniego zwiazku - 15-letnia corke i 17-
letniego chlopaka. Teraz wlasnie poszli do kina a ja moge spokojnie popisac.
Chodzi o to, ze jestem strasznie zazdrosna, ale nie o czas, ktory spedzaja
razem (bo np. nie poszlam z nimi do kina bo nie chcialam). Jestem zazdrosna
o kazdy ponadplanowy grosz, ktory moj Mezczyzna ofiarowuje swoim dzieciom.
Placimy regularnie alimenty, ex ma sie dobrze. Ale dzieci jak to dzieci, a
to chlopak chce, zeby tata zabral go do fryzjera (no i tata placi) a to
corka chce, zeby tata jej kupil kasete video (i tata kupuje) a to chca zeby
kupil im jakies kolorowe czasopismo.
Oczywiscie sa i powazniejsze zadania, czy raczej prosby finansowe. Teraz np.
syn bedzie wspolnie z kolega organizowal 18 urodziny w knajpie.
Przypuszczam, ze poprosi tate, zeby mu sie troche dolozyl do tej imprezy.
Nie neguje tej imprezy, ze w lokalu a nie w domu. Wszyscy w jego klasie tak
robia, chlopak nie chce byc gorszy. My jednak przewidzielismy w swoim
budzecie spora kwote, ktora chcemy mu dac na 18 urodziny. Czy procz tego
dolozyc sie jeszcze do imprezy?
A przeciez dajemy dzieciom na urodziny pieniadze, prezenty na dzien dziecka,
Swieta Wielkanocne, Boze Narodzenie, zabieramy na wczasy i nie mam z tym
problemu. Problem - ta zawisc czy zazdrosc - pojawia sie w takich drobnych w
sumie sytuacjach, kiedy dzieci naciagaja tate na jakies tam drobiazgi w
sumie.
No i jeszcze jeden problem - boje sie, ze przy okazji tej imprezy
urodzinowej wyjdzie koniecznosc kontaktow mojego Mezczyzny z ex a tego juz w
ogole nie zniose. Nie dlatego, ze nie ufam mojemu Mezczyznie ale ja nie
chce, zeby spedzal z ex czas, nawet krotki. Trudno powiedziec czy to
zazdrosc. Raczej nie. Czy sie czegos boje? Tez nie. Po prostu bede wtedy
siedziec sama w domu i myslec co tam teraz sie dzieje, co ex mu mowi co On
odpowiada. Wiem - to chyba jest chore. Fakt - moj Mezczyzna kontaktuje sie z
ex sporadycznie - dzieci sa duze a z tych kontaktow wynikaja zawsze
problemy - ex wylewa wtedy wszystkie zale, zalewa mojego Mezczyzne zadaniami
i grozbami pojscia do sadu po wyzsze alimenty.
Ex stosuje tez taka metode: jezeli chce aby moj Mezczyzna sie do czegos
dolozyl nigdy nie prosi Go osobiscie ale zawsze przekazuje te prosby ustami
dzieci. Dzieciom ciezko to przechodzi przez usta ale prosza. Takim
dodatkowym prosbom moj Mezczyzna najczesciej odmawia (sa to wydatki
mieszczace sie w obowiazku alimentacyjnym).
Gdy ex chce wrocic "godziwie" z imienin u znajomych, na ktore udaje sie wraz
z dziecmi, prosi corke albo syna aby zadzwonil do taty i zapytal czy tata
ich odwiezie (tata nie jest zaproszony na te imieniny). Tata tzn. moj
Mezczyzna zrobil to raz czy dwa razy, ale teraz nie chce juz byc
taksowkarzem wiec ex zarzucila mu, ze jest zlosliwy.
Ale za duzo sie rozpisalam. Nie mam nic do ex mojego Mezczyzny. W porownaniu
z tym co czytalam w Waszych postach to nie mam tak zle. Chodzi mi o ten moj
stosunek do tych kwot wydawanych dodatkowo na dzieci i o te kontakty mojego
Mezczyzny ze swoja byla. Czy ja jestem jakas nienormalna pod tym wzgledem?
Moze ktos kto jest w podobnej sytuacji jakos mnie ukierunkuje i sprawi, ze
to nie bedzie dla mnie taki problem?
Boje sie, ze jak tak ciagle bede sie "chanryczyc" z moim Mezczyzna o kazdy
dodatkowy grosz, o kazde spotkanie (naprawde sporadyczne) z ex to miedzy
nami zacznie byc zle. Wiem to a jednak serce mnie boli, gdy cos dzieciom
kupi czy ma sie spotakc z ex.
A jak to jest u Was z tymi spotkaniami Waszego Mezczyzny ze swoja ex na
gruncie rodzinnym? Tolerujecie to, czy raczej odwodzicie swoich Mezczyzn od
takich kontaktow? (oczywiscie pomijam tu kwestie, gdy np. dziecko jest male
i ojciec moze go widywac tylko w domu ex - u nas dzieci sa duze i nie ma
takiej potrzeby).
Mialo byc krotko i tresciwie a wyszla jakas epopeja. Ale moze ktoras z Was
doczytala do konca i cos podpowie.
Temat: Skopiowane zarty z innego forum
Skopiowane zarty z innego forum
Dlaczego zwolniłem moja sekretarkę?
Dwa tygodnie temu były moje czterdzieste urodziny, ale jakby nikt tego
nie zauważył. Miałem nadzieję, że rano przy sniadaniu żona złoży mi
życzenia, może nawet będzie miała jakis prezent ...
Nie powiedziała nawet "Czesć kochanie" nie mówiac już o życzeniach.
Myslałem, że chociaż dzieci będa pamiętały - ale zjadły sniadanie nie
odzywajac się ani słowem. Kiedy wyjechałem do pracy czułem się
samotny i niedowartosciowany. Jak tylko wszedłem do biura sekretarka złożyła
mi
życzenia urodzinowe i od razu poczułem się dużo lepiej - ktos pamiętał.
Pracowałem do drugiej. Około drugiej sekretarka weszła i powiedziała:
- Dzisiaj jest taki piękny dzień, w dodatku sa pana urodziny, może zjemy
gdzies razem obiad?
Zgodziłem się - to była najmilsza rzecz jaka od rana usłyszałem.
Poszlismy do cudownej restauracji, zjedlismy obiad w przyjemnej atmosferze i
wypilismy po lampce wina. W drodze powrotnej do biura sekretarka powiedziała:
- Dzisiaj jest taki piękny dzień. Czy musimy wracać do biura?
- Własciwie to nie - stwierdziłem.
- No to chodzmy do mnie.
U niej wypilismy jeszcze po lampce koniaku, porozmawialismy chwilę, a ona
zaproponowała:
- Czy nie masz nic przeciwko temu, jesli pójdę do sypialni się przebrać
w cos wygodniejszego?
- Jasne - zgodziłem się bez wahania.
Poszła do sypialni, a po kilku minutach wyszła ...
... niosac tort urodzinowy, razem z moja żona i dziećmi.
Wszyscy spiewali "Sto lat" ...
... a ja siedziałem na kanapie ...
... w samych skarpetkach ...
****************************************************************************
Szatnia na basenie. Na wieszakach wiszą ubrania. Nagle zaczyna dzwonić
telefon
komórkowy. Rozbierający się obok mężczyzna odbiera telefon.
- Tak kochanie... ile kosztuje to futro?
- 5000? Trochę drogo, ale kup je sobie!
Po zakończeniu rozmowy facet bierze telefon, wchodzi na basen i woła:
- Chłopaki czyj to telefon?
***************************************************************************
Pyta się facet swojego kolegę o dobrego stomatologa. Tamten mu odpowiada:
- Znam świetnego, ale on jest Anglikiem.
- Spoko, spoko, poradzę sobie.
Przychodzi wiec na wizytę, siada na fotelu i pokazując lekarzowi szczękę
mówi:
- Tu!
Dentysta wyrwał mu dwa zęby. Na drugi dzień znów spotykają się obaj faceci i
pierwszy mówi:
- Kurcze, jakiś głupi ten dentysta. Ja mu pokazuję bolący ząb, mówię tu, o on
wyrywa mi dwa...
- Ale ty głupi jesteś. Two po angielsku znaczy dwa...
- Aaa, było tak od razu, następnym razem coś wymyślę.
Przychodzi wiec na wizytę, siada na fotelu, wskazuje ząb i mówi:
- Ten!
Temat: Tesciowie i ich przyzwyczajenia/zachowania
Tesciowie i ich przyzwyczajenia/zachowania
Jakimi ludźmi są Wasi teściowie? Jakimi są parami? Ja mam bardzo dziwnych
teściów. Tzn. Może nie tyle co dziwnych ale jak na nich patrzę to wiem na
100%, że przenigdy w życiu nie wytrzymałabym ani dnia w takim związku-i
przykre jest to, że ludzie żyją ze sobą po prostu z przyzwyczajenia. Sama
wychowałam się w domu bez Ojca. Całe życie mieszkałam tylko z Mamą więc nie
miałam za bardzo okazji popatrzeć sobie na życie mężczyzny z kobiety i tego
jak powinni się nawzajem traktować i zachowywać. Pomimo tego doskonale wiem
jak powinien zachowywać się mężczyzna w stosunku do ukochanej kobiety i
kobieta w stosunku do mężczyzny. Moi teściowie to ludzie, którzy mieszkają na
wsi-nikogo nie chcę obrażać ale jednak na wsi są zupełnie inne poglądy i
zachowania. Teść to człowiek, który przynosi pieniądze do domu-w niczym w
domu nie pomaga-chodzi mi o sprzątanie-wykonuje tylko męskie roboty w domu i
poza domem-nie umie sam sobie zrobić herbaty, nie wspomnę już o tym żeby np.
podgrzać sobie coś do jedzenia i nałożyć na talerz. Teściowa to kobieta,
która spędziła większość swojego życia w domu obsługując innych-czyli przede
wszystkim męża-jak tylko wraca do domu po pracy to ona leci do kuchni,
przynosi mu jedzenie na stół-czeka aż zje-wynosi je i sprząta po nim-a on
sobie siedzi i ogląda telewizję potem sącząc piwko. Teściowa ma również 3
synów-tzn. W domu został jej już tylko jeden-ale ich też całe życie
obsługiwała. Nie wyobrażam sobie takiego życia-kobieta całe życie
przesiedziała w tym domku na wsi-mąż nigdzie jej nie zaprasza-nie wychodzą na
żadne kolacje-nie kupuje jej kwiatów-może sporadycznie jak jest jakaś okazja-
nigdy ale to przenigdy nie byli na żadnych wakacjach-jak teść ma urlop to
zamiast się gdzieś wyrwać to siedzę w domu cały czas. Pomijam fakt, że oboje
mają bardzo kiepskie poczucie estetyki-ubierają się w byle co. Ja nie
twierdzę, że muszą być niewiadomo jak elegancko ubrani ale to jednak razi.
Byliśmy u nich z mężem ostatnio z albumem ślubnym i płytami ze zdjęciami żeby
sobie obejrzeli. Przy okazji chcieliśmy złożyć im życzenia ponieważ po
pierwsze teściowa miała ostatnio urodziny i imieniny a po drugie mieli
również rocznicę ślubu. A oni nie dość, że ubrani bardzo mocno po domowemu to
jeszcze zdziwieni, że my jakieś kwiaty i prezenty im wręczamy. Nie jestem
materialistką ale nauczono mnie, że wypada odwiedzając kogoś-bliską rodzinę-
mieć coś ze sobą-tymbardziej jeśli ktoś miał jakieś święto to kwiaty i jakiś
mały upominek to po prostu pokazanie komuś, że się pamięta o tym, że ten ktoś
obchodzi ważny dla siebie dzień. Rozumiem oczywiście, że można tak jak moja
teściowa poświęcić swoje życie innym i rodzinie ale nie zapominając w tym
wszystkim o sobie. Myślę, że każda kobieta lubi ładnie się ubrać-psiknąć się
jakimś ładnie pachnącym perfumem-pomalować się na wyjście-moja teściowa nie.
Dziwi mnie to bardzo-moja Mama też się nie stroiła za bardzo w życiu-mój Tata
nas zostawił jak miałam pół roku więc moja Mama spędziła życie pracując żeby
jakoś nam się żyło-ale moja Mama wiedziała kiedy i jak się ubrać, jak się
zachować-umiała się zająć sobą, żeby dobrze się czuć i ładnie wyglądać. Wiem
oczywiście, że to jest kwestia tego co się z domu wyniesie-i pewnie Mama
mojej teściowej też nie robiła takich rzeczy ale dla mnie to jest czasami
wręcz odpychające-kobieta ubrana byle jak-nie umalowana, niezadbana,
nieogolona ( chodzi mi o pachy i nogi-w dzisiejszych czasach!!!! no
przepraszam bardzo )-cały czas siedzi w domu i tylko sprząta i przy garach
siedzi i facet, który jak jest w domu to nie potrafi spędzić czasu ze swoją
żoną-wziąźć ją na spacer chociażby-nie mówię już o tym, żeby ją wziąźć do
kina, teatru, na kolację do restauracji!!tylko woli pić piwo i oglądać sport
w telewizji. I jak można tak żyć-już prawie 30 lat!!! Mam nadzieję, że nikogo
nie obrażę tym co tutaj napisałam ale po prostu chciałam napisać co mnie
dziwi u moich teściów i jak sama żyć bym nie potrafiła. Z drugiej strony ja
bardzo szanuję moich teściów-są fajnymi ludźmi-miło się spędza z nimi czas-
ale czy oni pewnych rzeczy nie widzą??Cieszę się bardzo, że mój mąż pomimo
tego, że napatrzył się na to o czym wyżej napisałam ma inne podejście do
wielu spraw-udziela się w obowiązkach domowych-o czym zresztą pisałam parę
dni temu-i ma inne podejście do mnie jako do kobiety-przez te parę lat
naszego związku jako narzeczeństwo i małżeństwo od prawie 4 tygodni udało mi
się go nauczyć paru rzeczy-np. Wychodzenia na kolację do restauracji,
kupowania mi kwiatów i innych spraw-może nie tyle co nauczyć ale dać do
zrozumienia, że właśnie tak powinno w związku być. Gdyby był taki jak jego
Ojciec to ani jednego dnia bym z nim nie wytrzymała!A jak to jest u Was? Co
o tym wszystkim w ogóle sądzicie?
Temat: trudna sprawa
trudna sprawa
Opiszę krótko moją sytuację i proszę o radę co byście zrobiły na moim miejscu
i jak byście w takiej sytuacji traktowały męża.
Jesteśmy 10 lat po ślubie, mamy 2 dzieci w szkole podst i przedszkolu.
Mąż pracuje, zarabia dużo jak na czteroosobową rodzinę. Ja pracuję , ale nie
na umowę tylko na czarno, zarabiam grosze w porównaniu z nim i to jeszcze
nieregularnie, ja zajmuję się domem i dziećmi.
Problem polega na tym, że mąż ma swoje pieniądze na osobnych kontach, ja
oczywiscie nie mam do nich dostępu. NIGDY W ZYCIU NIE DAŁ MI PIENIĘDZY NAWET
NA ZWYKŁE ZAKUPY , nie mówiąc już o tym, żebym sobie kupiła np. buty czy coś
innego, czego akurat potrzebuję i nie mam swoich pieniędzy w danej chwili. On
twierdzi, że nie bedzie mi dawał pieniędzy, bo utrzymywanie żony jest
degenerujące dla niej, on nie bedzie mnie utrzymywał, bo przecież ja mam
rodzinę, a poza tym to jestem dorosłą i mogę na siebie zarobić. Cytat, który
ciągle słyszę:" masz rodzinę to niech ci pomoże, ja ci nie pomogę, nie
obchodzi mnie, że nie masz pieniędzy, niech ci rodzice dadzą" .
Rodzice mi często pomagają finansowo, mają z czego, ale trochę mi już głupio,
bo czasami się pytają czy mojemu mężowi to nie przeszkadza i jak on sie ztym
czuje jako mężczyzna, że jego żona nie ma często pieniędzy na podstawowe
rzeczy.
Siostra ( ma męża, dziecko małe, nie pracuje na razie) mi ostatnio
powiedziała, że gdyby jej mąż tak powiedział to ona by mu kazała, żeby sam
sie zajął dzieckiem. Kiedyś zadzwoniłam do brata, żeby mi pożyczył pieniędzy,
a on powiedział, że owszem, pożyczy mi, ale żebym się zastanowiła w jakim
jestem układzie, bo on by się ze wstydu spalił, gdyby jego żona musiała
pożyczać pieniądze po rodzinie i to na podstawowe rzeczy.
Mojemu mężowi to nie przeszkadza, pieniądze są ważniejsze dla niego niż
ludzie czy ambicja.
Natomiast w towarzystwie robi wrażenie wspaniałego męża, który dba o swoją
żonę i że jej niczego nie brakuje, ale to tylko przy ludziach, cholera mnie
bierze, bo wszyscy myślą, że tak rzeczywiście jest i nikomu nie przyjdzie do
głowy że czasami nawet jeżdżę na gapę po mieście.
Czasami wyjeżdza na 2, 3 dni, nigdy nie zapytał się czy mam pieniądze, nawet
na lekarstwa, czy taksówkę gdyby się coś stało. Po prostu to go nie
obchodzi.
Ostatnio rozmawiał ze swoim ojcem, który był chory, powiedział mu, żeby wziął
pieniądze z jego konta i poszedł do prywatnego lekarza, to ja awanturę
zrobiłam, że jak to, ojciec ma dostęp do jego konta, a ja nie, że ja nie mam
pieniędzy na lekarza, na lekarstwa,( mam nadżerkę i jej nie leczę, bo mnie
nie stać). On stwierdził, że ja go naciągam , że nie dostanę jego pieniędzy,
że czyham na jego pieniądze.
Nigdy jeszcze nie dostałam prezentu na imieniny czu urodziny, jak mu o tym
mówie to on: " bo ty byś tylko prezenty chciała".
Ostatnio sie ostro pokłóciliśmy i stwierdziliśmy, że wrócimy do rozmowy za
parę dni, jak trochę ochłoniemy. Dpradzcie mi jak powinnam z nim rozmawiać,
czy w takiej sytuacji powinnam robić w domu wszystko, czuję się trochę
poszkodowana. Koleżanka mówiła, że skoro facet nie chce utrzymywać kobiety to
nie jestem zobligowana do tego, żeby mu się np. tłumaczyć co robię, gdzie i z
kim wychodzę, żebym zaczęła sobie żyć sama, a wrazie jego pytań mówić, że
tak jak chciał poszłam do rodziny po pomoc to im się będę spowiadć dopóki on
nie wydorośleje.
Proszę o odpowiedzi, może ktoś był lub jest w takiej sytuacji. Zaznaczam, że
rozwód na razie nie wchodzi w grę, ale takiej sytuacji już nie zniosę.
Temat: mam taką potrzebę
mam taką potrzebę
wygadania się...
Wyszlam za maz majac 19 lat.14 miesiecy po slubie urodzilam synka...
takie malenkie sylwestrowe cudo. Piekny chlopczyk, czulam sie
wspaniale i taka szczesliwa.Niestety w drugiej dobie zycia moj skarb
zachorowal i nikt nie wiedzial na co... nie spalam tylko sie
modlilam.Kazdy krok na korytarzu wywolywal u mnie ogromny lęk.Pani
doktor powiedziala, ze jak maly przezyje noc to bedzie
dobrze.Przezyl, rano pobiegalam do niego... lezal w inkubatorze,masa
rurek,kabli. Odwrocil glowke w moja strone,patrzyl na mnie tymi
ogromnymi oczkami. Odezwalam sie do niego a moje malenki slyszac moj
glos zaczal sie gwaltownie ruszac, wyrwal kabelki.Plakalam z bolu i
niemocy. Pani doktor powiedziala, ze zrobia mu transfuzje krwi.
Przyszlam ponownie wyszla do mnie inna lekarka i zapytala ile mam
lat,ile jestem po slubie... zglupialam.Pytam co z moim
malenstwem.Odpowiedziala, ze odszedl. Zyl tylko 3 dni. Wada serca.
Wypisalam sie ze szpitala i w mrozna zime wrocilam piechota do
domu.Sama bez mojego najukochanszego synka. Bylam w szoku.
Potrzebowalam wsparcia, nie otrzymalam go.Tescie nie wiedzac czemu
obarczali mnie winą.Tak sie balam tego wszystkiego. Mąż dwa tyg.po
smierci maluszka uderzyl mnie. Odplywalam... zalamalam sie.Moja
psychika poddala sie.Przestalam wychodzic z domu, zaczelam bac sie
ludzi ich wzroku. Popadlam w depresje, nie wychodzilam z lozka.
Pograzylam sie w lęku. Odwrocilam sie od wszystkich nawet od mojej
najukochanszej mamy... ale mama wezwala w koncu lekarza zaczelam
leczenie. Powoli wracalam do zywych ale lęku nie udalo sie pozbyc.
Piec lat po smierci synka zaszlam w kolejna ciaze. Strach i radosc.
Urodzil sie Tomcio moje cudo.W szpitalu lęk (zamykalam sie w
ubikacji jak przywozili maluchy bo balam sie, ze mojego nie bedzie)
Dzis to 12 latek, wspanialy, madry chlopczyk uczen szkoly muzycznej.
Mąż mial mnie za nic, ponizal, zdarzalo sie ze uderzyl nawet przy
synku. Jak mowilam, ze odejde to slyszalam, ze on i jego rodzina
zabiora mi dziecko bo jestem psychiczna, ze mnie zniszcza. Caly czas
sie leczylam i funkcjonowalam jako tako ( w sensie, ze nie lezalam
jak kiedys) niestety lęk pozostal.Nie potrafilam wyjsc sama z
domu.Kazda proba oddalenia sie konczyla sie mega atakami paniki. Jak
mialam odejsc i gdzie? Nie zalilam sie nikomu. Jak Tomek mial 8 lat
poznalam kogos. I to byl implus. Czulam, ze jestem kochana... nawet
nie wiedzialam,ze cos takiego mozna odczuwac.Dal mi sile i wiare w
lepsze jutro. Odeszlam pomimo ogromnego strachu. Nie balam sie juz
męża. Wiedzialam, ze dam rade i ze chce mojego syna wychowywac w
spokojnym domu bez awantur i bicia. I taki moj obecny dom jest ale
niestety ślad na mojej psychice pozostal ogromny. Bez leczenia nie
funkcjonuje. Tomek ma brata a ja kolejne szczescie. Zylismy biednie
bo za 1500zl w czworke ale dawalismy rade bo mamy siebie,kochamy
sie.Gdy zle sie czuje moi kochani mezczyzni przytulaja mnie i juz mi
lepiej.Moj starszy syn wiele razy w ciagu dnia mowi jak bardzo mnie
kocha Nie wiem co to imprezy, wypady z kolezankami na zakupy.
Moje marzenia to moc wyjsc samej z domu i pojsc do sklepu kupic moim
chlopakom swieze buleczki na sniadanie... wierze, ze tak kiedys
bedzie. Niestety jak to w zyciu bywa znowu zaczely sie schody (
zawsze byly ale do przejscia) utrata pracy dobila nas. Bylo skromnie
ale jakos to bylo. Nie bede pisala ze szuka ciagle, wysyla cv...
zapisal sie na kursy z mopsu. Przyjscie tutaj kosztowalo mnie duzo,
nie potrafie prosic, zalic sie No ale dla dzieci przemoglam sie.
Dzis doszla do nas paczka od jednej mamy. Nie potrafie opisac co
czulam, co czulismy. Miękkość na sercu, lzy w oczach i ogromna
radosc dzieci. Starszemu tlumaczylam skad i dlaczego bo pytal.
Powiedzialam mu, żeby zawsze pomagal jak bedzie mial mozliwosc i
dawal radosc innym tak jak inni daja teraz radosc nam. To madry i
wrazliwy chlopak. Dzieki wam w moim domu zagoscila radość. Gdybym
mogla i miala taka mozliwosc wysciskalabym was bardzo mocno
Starszak mial urodziny niedawno, prezentu nie bylo bo zna sytuacje
ale Wy kochane mamy zrobilyscie najpiekniejszy prezent. Wierze, ze w
koncu i u nas zaswieci slonce i my bedziemy mogli dac komus tyle
radosci. Narazie wracajac na ziemie... czekamy do konca miesiaca na
decyzje mopsu w sprawie opalu i zasilku a do tego czasu? Jakos musi
to byc. Dalyscie mi wiare w ludzi. Slowa tego nie opiszą.
Dziękuje.
bj prosze nie usuwaj tego wątku. Wiem i znam zasady jeden nick jeden
temat ale ten temat jest dla mnie ważny. Nie lubie mowic,pisac o
sobie, wam zaufalam. Dziekuje.
Temat: dzis moje urodziny ale bez tortu...
Dziekuje wszystkie jestescie kochane dzieki wam poczułam sie b.ważna.Niestety
ktos kogo kocham zapomniał o mych urodzinach i nie zlozył mi nawet życzen nie
mówiąc o prezencie, który zawsze dostaje na tego typu okazje...Po prostu
zapomniał!Pewnie mysli ze ma czas ze to za kilka dni, ale to było wczoraj.Nie
powiedziałam mu, zachowywałam sie jak zawsze nawet byłam dla niego miła choc
cos sie we mnie gotowało.(wczorajszy wieczór i noc spędziłam z nim)
Stwierdziłam, że poczekam: taki eksperyment naukowy. Jak bedzie mnie
przepraszał i jak bedzie mu głupio. Ale być tak niedomyslnym, przeciez wie ze 2
dni po walentynkach sa moje urodziny, mówiłam o tym od dawna. Zreszta jestesmy
razem już 2 lata.Nie zauważył że wyjątkowo dużo smsów dostałam, że dzwoniła
moja mama, która do jego akademika jeszcze nie dzwoniła, bo nie zna numeru i
musiała go zdobyc wczesniej od siostry...Czy cholra wszyscy faceci sa tak
niedomyslni czy tylo mój???Prosze niech ktos mi odpisze czy to normalne? Jesli
chcecie wiedzieć to zjadłam 2 kawałki małej pizzy, zjadłam bo musiałam,
powiedzmy ze na pokaz.Tortu mój mężczyzna mi nie przyniósł ale zjawił się z
pizza. Mój żołądek przyjął to z trudem bo już sie skurczył, ale jak zjadłam nie
było mi jakoś źle więc może jeszcze nic mi nie dolega???Spróbuje zmobilizować
swe siły by z kims porozmawiać może w szkole ktoś mi doradzi, w końcu wszedzie
mam doczynienia z lekarzami...tylko ze zacząć rozmowę jest tak trudnooo. Moja
siostra się leczy dopiero niedawno dowiedziałam się że ma bulimie a ponoc
choruje od dziecka.Zawsze była okrąglutka i lubiła jesc i podjadac...i często
cierpiała na "dolegliwości żołądkowe"...nikt się nie domyslał nawet ja.Mama tez
niedawno sie dowiedziała to ją wysmiała, że marnuje jedzenie, że sobie cos
wymysla, że niech zajmie sie czyms ważniejszym...np niech posprzata
mieszkanie.Ja tez nigdy nie umiałam zrozmiec siostry, choc ja wspieram jak
tylko moge.Rozmawiam z nią, nie komentuje jej zachowań mówię szczerze czy
lepiej wyglada czy tez juz gorzej, bo przytyła za dużooo. Ona próbuje
kontrolować swa chorobe jednak to nie takie łatwe, ciągle widze jak zjada dużo
za dużo. Ja natomiast zawsze byłam niejadkiem..."malenstwo" tak mne dużo osób
nazywa bo naprawde wydaje sie byc młodsza niż jestem. Nie lubie wydawać
peniedzy na jedzenie bo skoro mam ich i tak mało to po co kupowac cos co ma te
cholerne kalorie a potem trzeba bedzie sie odchudzac, nie lepiej od razu nie
zjesc i zaoszczędzić i kupic coś co zostanie na dłużej...a jedzene kupuje sie i
zaraz znika i odkłada sie na nogach, brzuchu...więc po co jesc. Apetyt rosnie w
miare jedzenia! u mnie tez tak jest...ale jak nie jem to czuje ze nie
musze.Powiedzmy ze to jest moja najbardziej radykalna głodówka ale bywało juz
od dawna, ze jadłam o wiele za mało...więc nie moge tego powiazac z choroba
siostry...bo juz sie zaczęłam zastanawiac czy ja z niej nie biore
przykłądu...powiedzmy ze to wszystko jest jakies chore o co mi chodzi bo ja
sama siebie nie rozumiem ... chyba potrzebuje tej pomocy....
Strona 2 z 3 • Wyszukiwarka znalazła 152 wypowiedzi • 1, 2, 3