Czytasz wypowiedzi wyszukane dla słów: prewodnik turystyczny





Temat: Sudety
Chełmsko Śląskie

Gdyby Chełmsko nie było tak strasznie zaniedbane, byłoby cudowne. Obecnie robi
wrażenie miasta, które zaraz się zawali. A przecież spod wilgoci, odpadających
tynków i okien bez szyb wyziera piękno i bogata historia.

Którejś niedzieli (...) wywiózł nas do odległego Chełmska Śląskiego, barokowego
miasteczka tkaczy, przyklejonego do samej granicy. Z domków przy rynku ocalały
tam tylko fasady. To było wszystko, co im zostało po 600 latach oddzielenia od
Macierzy.
Henryk Waniek, Opis podróży mistycznej z Oświęcimia do Zgorzelca, 1996 r.

Herb Chełmska przedstawia dziwne zwierzę z grubsza przypominające lisa.
Powstanie godła tłumaczy się zdarzeniem, jakie miało miejsce na przełomie XII i
XIII w. Jeden z niemieckich rycerzy, którzy przybyli na Śląsk w orszaku ślubnym
księżnej Jadwigi (późniejszej świętej), niejaki Schönberg, otrzymał podobno od
Henryka Brodatego nadgraniczną strażnicę w miejscu dzisiejszego Chełmska. Góry
pokrywała wówczas nieprzebyta puszcza, polowania zawsze były udane i stanowiły
popularne zajęcie możnych. Podczas jednego z nich rycerz Schönberg dostrzegł
między gałęziami drzew coś dziwnego. Nie namyślając się długo, wypuścił celną
strzałę w kierunku stworzenia. Rycerz nie widział nigdy czegoś podobnego -
zabite zwierzątko przypominało lisa i wiewiórkę zarazem. Przygoda Schönberga ze
zrozumiałych względów przeszła do legendy, a ofiarę polowania uwieczniono w
herbie grodu. Podobno zresztą nie tylko Schönberg widywał wtedy w okolicy takie
cudaki. Dziś jednak słuch po nich zaginął.

Maleńkie miasteczko między Górami Kruczymi a Zaworami lokowane było ok. 1275
r., kiedy w Krzeszowie urzędowali jeszcze benedyktyni. Potem z wielkimi dobrami
darowane zostało cystersom. Początki osady wiążą się z przygranicznym
położeniem i handlem. Na późniejsze losy wpłynęło głównie tkactwo. Dobitnym
świadectwem tkackiej przeszłości są słynne drewniane domki tkaczy z traktem
wonnych podcieni przy ul. Sądeckiej niedaleko rynku - tzw. Dwunastu Apostołów
(jest ich 11, bo jeden spłonął) i jedyny ocalały z tzw. Siedmiu Braci domek
przy ul. Kamiennogórskiej (też koło rynku, bo wszystko jest tu koło rynku).
Osiedla budowano dla Czechów i tkaczy z Bawarii w XVIII w. z inicjatywy
cystersów. Podobny relikt zachował się na Śląsku jeszcze jedynie w Międzylesiu
na ziemi kłodzkiej. Osiedla tkaczy budowano w ściśle określonych miejscach.
Musiały więc być usytuowane tak, by jakiś potok umożliwiał moczenie płótna,
południowe zbocze - suszenie, a obfitość drewna - uzyskiwanie potażu
potrzebnego do bielenia tkanin.

Po przejściu pod panowanie pruskie miasteczko szczególnie mocno odczuło
austriacką blokadę granic, utratę dawnych rynków zbytu i części szlaków
handlowych. Szczególnie źle mieli się tkacze, którym płacono grosze. 23 marca
1793 r. rozpoczęły się w Chełmsku zamieszki. Jak głosi tradycja, wybuchły one,
gdy kupcy z Kowar i Mieroszowa zasugerowali tkaczom, by jedli trawę, skoro nie
chcą kupić przędzy za cenę, jaką im proponowano. Zajścia objęły szybko ziemię
kamiennogórską i konieczna była pomoc państwa, by uspokoić wrzenie. Chełmsko
przestało się rozwijać, chociaż - o czym świadczą stare widokówki czy grafiki -
było w miarę schludne, zadbane i wspaniale wkomponowane w krajobraz.

Upadek zaczął się dopiero w latach 70. obecnego stulecia. Polska młodzież
uciekała stąd w świat i nie pomogło nawet uruchomienie filii zakładów z
Lubawki, które notabene "wypuściły" potem na rynek pracy rzesze bezrobotnych.
Potencjalna perła i atrakcja turystyczna pilnie potrzebuje dziś pomysłu na
przyszłość, inaczej przepadnie, bo chwieje się na granicy niebytu.

W Chełmsku nie istnieje baza turystyczna. Nie zje się tu również obiadu, ale
można się za to upić (i chyba potem rozpłakać). PKS łączy miasto z Lubawką,
Kamienną Górą, Mieroszowem, Jelenią Górą i Wałbrzychem.

przewodnik.onet.pl/1126,1823,1065586,artykulr.html






Temat: Powiesc dla wszystkich
Po paru dniach Kurt,tak sie nazywal kustosz marszalka,przyszedl wieczorem do
mnie do domu.Poprosilem do salonu,widzialem ze sie bardzo zmienil,tak jakby
odmlodnial spokojniejszy.Odzyly w nim dawne wspomnienia.Zasiedlismy w
glebokich fotelach ,poczestowalem koniakiem rozkrecil sie i zaczal
opowiadac.Wojne przezyl dzieki marszalkowi,byl kustoszem,interesowal sie
technicznymi zabytkami muzealnymi i nie tylko.Pochodzil z Ober
Bayern.Niechcial powiedziec z jakiej miejscowosci.Zapytalem czy zna
Berhtesgaden? oj tak dobrze tam wszysycy wyznaja religie katolicka,zapytalem
czy na msze chodzil do kosciolka w centrum,odpowiedzial tak.Wiec musial
pochodzic z okolic lub z samej miejscowosci.Nastepnie poprosilem czy moze
opisac Obersalzberg.Spojrzal na mnie i sie przerazil.Zadalem mu jeszcze jedno
pytanie ktore odebralo dech w piersiach Kurta.Czy mial dostep do wejscia do
podziemnych pomieszczen Hermana zbladl i powiedzial tak.Pomyslalem sobie w
duchu,On musial gdzies mieszkac po stronie lewej od jego willi w dole.Tam byla
miejscowowsc Klauschöhe i Buchenhöhe.Aby sie tam dostac trzeba jechac przez
Oberau.Pamietalem z autiopsji jest pare domkow kolo Klauschöhe ktore maja
wyjscie z podziemi Hermanowych.Tak dla naswietlenia Obersalzberg posiadal
polaczenia podziemne z domami wszystkich dygnitarzy rzeszy oprocz
marszalka,ten mial wlasna straz i wlasne podziemia z wlasnymi
wyjsciami.Niewierzyl swoim kamratom.Hitlera Berghof byl polaczony z Archiwum
Rzeszy Hotel Turken >Zum Turken< zkoleji mial polaczenie z centrum lacznosci i
wieza oserwacyjnai nastepnie prowadzil w kierunku podziemi idacyh do kol
bunkei dalej w gory. Z jedna odnoga do Martin Borman haus oraz wyjscia
awaryjne dzisiaj na pole golfowe.Z koleji w druga strone bylo dojscie do
Platterhof i z tamtad przejscie do Kasserne.Platterfhof mial rowniez
polaczenia z gorami.
Dzisiaj mozna resztki tych tuneli obejrzec bez przewodnika za dwa euro od
twarzy a wchodzac od muzeum za 5euro od buzi.Z tym ze sa nie polaczone te dwa
komplexy jest szakt w ktorym niema windy laczacej jest duza roznica poziomow.
Hermana imperium bylo z boku tunele ciagnely sie od jego willi do pomieszczen
swity Hermana dzisiaj tam znajduje pomieszczenie Adler muzeum poswiecone
przyrodzie.I wtych Hermanowych podziemiach prywatnych jest odnoga ktora
prowadzido zbocza gory wyjscie awaryjne,ktore dawniej bylo swietnie widac
jadac droga z Oberau do Obersalzbergu.Tam gdzies nasz Kurt musial mieszkac.Tam
bylo pare goralskich czyt bayerskich chalup.Bylo to interesujace .Podziemia
nigdy nie byly udostepnione dla publicznosci i turystow.Amerykanie
stacjonowali w Hotelu General Walker czyli w znanym nam Platterhof.Byl to dom
wypoczynkowy US Army dla oficerow i ich rodzin.Posiadali wlasne pole golfowe
wlasne wyciagi narciarskie ktore dzisiaj wychodzily na domek Martina i Hermana.
Tak bylo jeszcze w latach 90-tych.Potem amerykanie opuscili ten teren minelo
52 lat od zakonczenia wojny i te tereny przekazano wladzaom lokalnym.Obecnie w
miejscu Platerhofu jest olbrzymi plac z zmielonym calym budynkiem,kasserne
rowniez odkopano i przemielono jak i Hermana domu ruiny a w miejscu Martina
chalupy wystawiono tzn buduje sie piekny hotel INERCONTINENTAL,pewnie bedzie
atrakcja wejsc do podziemi i poszukac piekla a w nim Adzia z kolegami.
Kurt dostal jeszcze jedna lampke koniaku i jezyk sie rozwiazal,zaczal opowiadac
jak sie poznal na polowaniu z Hermanem a nawet zaprzyjaznil.Kiedys ten
pierwszy byl w opaalach i Kurt mu pomogl i tak zostali kolegami.Zapytalem czy
Herman trzymal cos w podziemiach kolo domu.Usmiechnal sie i powiedzial po
zakonczonych pracach w roku 1939 ktore prowadzil Martin ,Herman na wlasna reke
najal wloskich robotnikow specjalistow od tuneli i oni wykuli pare tajnych
choidnikow ktorych nigdzie w planach nie bylo zaznaczone . Amerykanie tez ich
nie odkryli.Buszowali tam 52 lata ale skupili sie na bunkrach kolo swojej bazy.
Uwazali ze tam nic juz nie bedzie.Zapytalem czy jest mozliwosc pojechania i
obejrzenia.Usmiechnal sie i powiedzial tak wlasciwie to ja jednyny wiem o
nich.Herman nikogo nie wtajemniczyl.Dobrze umowimy sie ,ze Pan przyjedzie do
mnie i zrobimy razem penetracje.Teraz to ja sie wystraszylem.Nie nigdy na
takie cos nie pojde,ale pomyslalem ze na predce mozemy zkompletowac grupe i
odrazu tam poleciec,to wtedy napewno nie bedzie niespodzianek.Tego jeszcze
Kurtowi nie napomnialem,ale juz na momnent opuscilem pokoj i telefonicznie
umowilem sie Z Dreaded aby zkompletpowal pieciu ludzi disk i gotowy do startu
za pol godziny.Po powrocie do pokoju zauwazylem ze Kurtowi sie juz chce spac.
Nie podobalo sie mnie to,zapytalem uprzejmie kawa czy herbata poprosil kawe,
po paru minutach stal juz calkiem rzesko spogladajac na mnie i chac sie
pozegnac.Powiedzialem ze mam dla niego niespodzianke i musimy sie udac do
piwnicy.
C.d.n
Michal
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • chadowy.opx.pl



  • Strona 4 z 4 • Wyszukiwarka znalazła 180 wypowiedzi • 1, 2, 3, 4