Czytasz wypowiedzi wyszukane dla słów: Premierzy Kazachstanu





Temat: Antyukraińska uchwała rosyjskiej Dumy
cóż - renacjonalizacja dotyczy zwolenników Kuczmy i Janukowycza z tej prostej
przyczyny, że tylko ich zwolennicy, a dokładniej mówiąc sponsorzy, mogli w
ostatnich kilku latach "uczestniczyć w prywatyzacji". prawie wszyscy ukraińscy
oligarchowie są powiązani z trzema głównymi klanami: donieckim, kijowskim lub
dnipropetrowskim.
WPG to pomysł dla Ukrainy raczej fatalny, stąd chłodny stosunek do tego pomysłu
obecnych władz. WPG to tak naprawdę był pomysł Putina na kontrolowanie
gospodarki Ukrainy - w niektórych przypadkach prezydent Rosji miałby decydujące
słowo w kwestiach gospodarki Ukrainy, gdyż waga głosu zależałaby od ogólnej
siły gospodarki, bez uwzględnienia per capita. tak mówili niektórzy eksperci
gospodarczy dawnego z czasów Kuczmy - oficjalnie częśc zapisów nie została
ujawniona! Wowa liczył, że Kuczma przyparty do muru podpisze wszystko, ale
Kuczma się bronił, gdyż takie scedowanie władzy nad gospodarką byłoby sprzeczne
z konstytucją Ukrainy.
jeśli Kazachstan i Białoruś wykluczą Ukrainę to będzie to faktycznie na rękę
dzisiejszym władzom w Kijowie, które z chęcia przyjmą upadek tego tworu. będzie
to zresztą koniec WPG, chyba, że Putin będzie chciał się integrować z
Białorusią i Kazachstanem...
a jeśli chodzi o GUUAM to ta oprganizacja była faktycznie uśpiona od jej
powstania. dlatego ostatnie spotkanie w Kiszyniowie to najbardziej znaczący
moment istnienia tej organizacji, ale trudno powiedziać co z tego będzie.
dotychczasowe pomysły na współpracę państw byłego ZSRR przynosiły fiasko (WNP,
WPG), głównie z powodu ogromnych ambicji Moskwy. jej brak w tym gronie może
tylko pomóc. podobnie zawieszenie swego członkowstwa przez Uzbekistan,
zwłaszcza po ostatnich wydarzeniach...

ps. premier Ukrainy nazywa się Tymoszenko...





Temat: Deutschland kaput!!!, wir musen zurik fharen...
Deutschland kaput!!!, wir musen zurik fharen...
Reichdeutsche , Volksdeutsche jest nas uber drei milionen, musimy ratować niemcy jeszcze tu wrócmy, aber jetz wir musen Deutschland reten!!!!

Niemców jest 7 milionów mniej

Im naród ludniejszy, tym, zgodnie z nową konstytucją UE, będzie miał większy
udział w rządzeniu Unią. Premier Włoch Silvio Berlusconi uważa, że powinno
się brać pod uwagę tylko obywateli kraju, a nie, jak to jest do tej pory,
wszystkich jego mieszkańców. Propozycje popierają Polska i Hiszpania.

Niemcy zwietrzyli niebezpieczeństwo. Zmiana metodologii oznaczałaby,
że "ludność" Republiki Federalnej stopniałaby o ponad 7 milionów, do około
75. Podczas poufnego spotkania w Brukseli w minionym tygodniu ambasador
Niemiec jasno oświadczył, że jego kraj nigdy nie zgodzi się na taką
modyfikację - donosi "Financial Times". Zagroził także, że jeśli Włosi będą
się upierać, to Berlin zażąda wzięcia pod uwagę niemieckich emigrantów
rozsianych po całym świecie, od krajów Ameryki Łacińskiej po Namibię i
Kazachstan.

Niemcy to kraj, w którym warunki przyznania obywatelstwa są szczególnie
restrykcyjne. Zasadniczo obowiązuje prawo krwi: potomek Niemca jest Niemcem.
Znacznie trudniej jest jednak taki status wywalczyć żyjącym nieraz
kilkadziesiąt lat w RFN emigrantom tureckim. Nie mają oni prawa głosu w
wyborach narodowych. Ich liczba jest natomiast brana pod uwagę, gdy
przychodzi do podjęcia decyzji przez Radę UE.

Obowiązujący w Unii system Polska może wykorzystać na swoją korzyść. Może
brać pod uwagę żyjących na jej terytorium nielegalnych imigrantów. Ocenia
się, że w Polsce żyje blisko 2 miliony nielegalnych imigrantów, przede
wszystkim z Ukrainy i innych republik b. ZSRR. Uznanie ich pobytu dla potrzeb
Brukseli, bez przyznawania praw obywatelskich w kraju, spowodowałoby, że
nasze wpływy w Unii byłyby porównywalne do tych, jakie ma dziś Hiszpania.

www.rzeczpospolita.pl/gazeta/wydanie_040928/publicystyka/publicystyka_a_9.html?k=on;t=2004092820040928
Jędrzej Bielecki





Temat: Niemców jest 7 milionów mniej
Niemców jest 7 milionów mniej
Niemców jest 7 milionów mniej

Im naród ludniejszy, tym, zgodnie z nową konstytucją UE, będzie miał większy
udział w rządzeniu Unią. Premier Włoch Silvio Berlusconi uważa, że powinno
się brać pod uwagę tylko obywateli kraju, a nie, jak to jest do tej pory,
wszystkich jego mieszkańców. Propozycje popierają Polska i Hiszpania.

Niemcy zwietrzyli niebezpieczeństwo. Zmiana metodologii oznaczałaby,
że "ludność" Republiki Federalnej stopniałaby o ponad 7 milionów, do około
75. Podczas poufnego spotkania w Brukseli w minionym tygodniu ambasador
Niemiec jasno oświadczył, że jego kraj nigdy nie zgodzi się na taką
modyfikację - donosi "Financial Times". Zagroził także, że jeśli Włosi będą
się upierać, to Berlin zażąda wzięcia pod uwagę niemieckich emigrantów
rozsianych po całym świecie, od krajów Ameryki Łacińskiej po Namibię i
Kazachstan.

Niemcy to kraj, w którym warunki przyznania obywatelstwa są szczególnie
restrykcyjne. Zasadniczo obowiązuje prawo krwi: potomek Niemca jest Niemcem.
Znacznie trudniej jest jednak taki status wywalczyć żyjącym nieraz
kilkadziesiąt lat w RFN emigrantom tureckim. Nie mają oni prawa głosu w
wyborach narodowych. Ich liczba jest natomiast brana pod uwagę, gdy
przychodzi do podjęcia decyzji przez Radę UE.

Obowiązujący w Unii system Polska może wykorzystać na swoją korzyść. Może
brać pod uwagę żyjących na jej terytorium nielegalnych imigrantów. Ocenia
się, że w Polsce żyje blisko 2 miliony nielegalnych imigrantów, przede
wszystkim z Ukrainy i innych republik b. ZSRR. Uznanie ich pobytu dla potrzeb
Brukseli, bez przyznawania praw obywatelskich w kraju, spowodowałoby, że
nasze wpływy w Unii byłyby porównywalne do tych, jakie ma dziś Hiszpania.

Jędrzej Bielecki

www.rzeczpospolita.pl/gazeta/wydanie_040928/publicystyka/publicystyka_a_9.html?k=on;t=2004092820040928




Temat: Białoruś chce strefy wolnego handlu z UE
Białoruś chce strefy wolnego handlu z UE
Sława!
energetyka.wnp.pl/bialorus-chce-strefy-wolnego-handlu-z-ue-i-elektrowni-atomowej,83488_1_0_0.html
Białoruś chce strefy wolnego handlu z UE i elektrowni atomowej
PAP - 26-06-2009 17:22
Białoruś chce stworzyć w ciągu trzech-czterech lat strefę wolnego
handlu z Unią Europejską - oświadczył w piątek wicepremier Białorusi
Uładzimir Siemaszko.
"Największym osiągnięciem byłoby stworzenie strefy wolnego handlu -
powiedział Siemaszko, przedstawiając w parlamencie raport o
działalności rządu. - Jeśli będziemy posuwać się do przodu w
normalny sposób, stworzymy taką strefę w ciągu trzech do czterech
lat".

Wicepremier dodał, że przystąpienie Rosji, Kazachstanu i Białorusi -
które stworzyły unię celną - do Światowej Organizacji Handlu (WTO)
może zająć co najmniej 10-12 lat. Dyrektor generalny WTO Pascal Lamy
powiedział w tym tygodniu, że nie jest jasne, czy wspólne wejście
tych państw do tej organizacji będzie możliwe. Siemaszko dodał, że
Białoruś dostanie od Rosji pożyczkę wysokości 9 mld dolarów na
budowę elektrowni atomowej. Jak powiedział, premier Rosji Władimir
Putin "potwierdził w liście" wolę przyznania "kredytu państwowego
wysokości 9 mld dolarów w latach 2010-2018 na budowę elektrowni
atomowej". Białoruś jest uważana za sojusznika Rosji, ale stosunki
między obu państwami są w ostatnim czasie napięte z powodu
przystąpienia Mińska do unijnego Partnerstwa Wschodniego.

Forum Słowiańskie
gg 1728585



Temat: hak na Kwasa?
prezydent ukrainy i ministrowie spr. zagranicznych
Odessa - Brody, dyplomacja naftowa

qub, ukroil.com.ua 22-03-2005, ostatnia aktualizacja 22-03-2005 18:27

Trwają dyplomatyczne zabiegi w sprawie przedłużenia rurociągu Odessa-Brody do
Gdańska i dostaw kaspijskiej ropy tym połączeniem

Sprawa była jednym z tematów poniedziałkowych rozmów prezydenta Ukrainy Wiktora
Juszczenki z szefami dyplomacji Polski i Niemiec Adamem Rotfeldem i Joschką
Fischerem. Na konferencji prasowej Juszczenko zapowiedział, że w najbliższych
dniach będzie rozmawiać z amerykańskimi koncernami, które eksploatują złoża i
rurociągi w Kazachstanie, o dostawach surowca dla ukraińskiej rury. Według
Juszczenki efektywne działanie rurociągu Odessa - Brody wymaga dostaw około 10
mln ton ropy rocznie. To znaczące dostawy, mniej więcej dwa razy większe od
rocznego zapotrzebowania na ropę rafinerii Lotos w Gdańsku.

Z miejsca spotkało się to z ripostą Moskwy. W poniedziałek na konferencji
prasowej w stolicy Rosji German Chan, dyrektor wykonawczy rosyjsko-brytyjskiego
koncernu TNK-BP, stwierdził, że nie wierzy w ekonomiczny sens przedłużenia
ukraińskiej rury do Polski. TNK-BP w zeszłym roku dostał od poprzednich władz w
Kijowie prawo do eksportu przez trzy lata rurociągiem Odessa - Brody surowca ze
złóż na Syberii.

Niedawno premier Ukrainy Julia Tymoszenko informowała, że TNK-BP jest skłonne
wziąć udział w przedłużeniu rurociągu do Polski. W poniedziałek German Chan
stwierdził, że koncern może tylko uczestniczyć w ekonomicznej ocenie takiego
projektu.

TNK-BP ma jednak problemy z wypełnieniem zobowiązań wobec Ukrainy. Rocznie z
Brodów do Odessy miało płynąć na eksport 9 mln ton rosyjskiej ropy. Według Chana
w grafiku zapewniono tranzyt tylko 1,8 mln ton, a więcej może popłynąć, jeśli
Ukraina spełni kolejne warunki: obniży stawki opłat za tranzyt rosyjskiej ropy i
stawki ceł na eksport ropy, a ponadto pogłębi dojście do terminalu naftowego w
Odessie.



Temat: Rocznica bitwy pod Lenino.
Rocznica bitwy pod Lenino.
12. października minęła kolejna rocznica bitwy pod Lenino. Tak jak to trwało
od lat kilkunastu, rocznica przeszłaby bez echa przy ciszy w mediach, gdyby
nie wybory. Po kilkunastu latach milczenia władza przypomniała sobie o
żołnierzach , którzy przyszli do Polski ze Wschodu. Kim byli? Wiemy. To ci
których w 1940 roku Stalin i jego siepacze wywiózł na Syberię i do
Kazachstanu. To ci którzy mieli szczęście przeżyć mimo głodu i mrozu na
lesorubkach i kopalniach oraz strasznych chorób właściwych dla kazachskiego
klimatu. To ci którzy mieli nieszczęście nie wiedzieć, że Anders zabierał
Polaków ze stalinowskich szponów i przez Iran, Irak i Palestynę poprowadził w
mundurach ku wolności.
Porzućmy politykę i zostańmy przy ludzkim wymiarze powstania Wojska Polskiego
na Wschodzie. Powstanie tego wojska uratowało życie tysiącom Polaków i ich
rodzinom w stalinowskiej Rosji. Gdy się z nimi rozmawia, to wtedy przebijała
w nich wiara, że Niemców należało bić nawet z Rosjanami, choć od nich Polacy
nie zaznali niczego dobrego.
Chrzest bojowy pod Lenino okupiono startą 500 zabitych i ok. 3000 rannych. Jak
na słabo wyszkoloną dywizję, to w tej przegranej bitwie straty były bardzo
duże. 30% stanów w lokalnym natarciu, to jatka.
Potem był marsz na zachód, Warszawa, Studzianki, Wał Pomorski, rzeż pod
Dreznem, Siekierki i wreszcie Berlin.
Po co to piszę? Bez naiwności, ale z goryczą stwierdzam, że trud żołnierski
oceniany jest przez pryzmat polityki, bo to polityka pcha go pod kule. Jeżeli
do 80 roku potrzeba polityczna gloryfikowała przegrane bitwy i krwawo okupione
lokalne zwycięstwa na Wschodzie, a
pomniejszała znaczenie bitew pod Monte Cassino, Tobrukiem, Anconą, Falais i
Arnhem, choć i tam obficie lała się polska krew.
W demokratycznej Polsce, dla politycznych, krótkowzrocznych celów wahadło
historii wychyliło się w druga stronę. Tym na Zachodzie oddano należny im od
dawna honor, a tych ze Wschodu nazwano "polskojęzyczną" sowiecką formacją.
Ot-polityka.
Niezależnie od wyborczego smrodu towarzyszącego świętowaniu rocznicy bitwy pod
Lenino czas na szerszą refleksję. Czas skończyć z podziałami. Polak po Monte
Cassino i pod Lenino walczył o to samo. Walczył o wolną Polskę, ale na
ustalenia polityczne wpływu nie miał, bo na to wpływu nie mieli polscy
generałowie, ministrowie, premierzy i prezydent na uchodźstwie też.
Proszę nie posądzać mnie o ckliwość i sentymentalizm.
Zbliża się 1. listopada. Jeżeli możemy, to Im wszystkim, na Wschodzie i
Zachodzie zapalmy świeczkę na żołnierskich mogiłach i pamiętajmy o Nich, bo
śmiercią za naszą wspólną Polskę na pamięć i szacunek sobie zasłużyli.



Temat: Nei piyknie... nase gazdy!
Puchar Świata

Przyjyzdzo ponad 20 ekip. Na trybunach Wielkiej Krokwi mo zamiar siednąć ino
26 tys. kibiców

Robotygazdom nie brak, haj!

"W czwartek w zakopiańskim Urzędzie Miasta spotkali się przedstawiciele służb
odpowiedzialnych za sprawną organizację zakopiańskiej edycji Pucharu Świata w
skokach narciarskich.
Organizatorzy spodziewają się rekordowej liczby zawodników i wielu VIP-ów.
Spotkaniu przewodniczył burmistrz Piotr Bąk, który od kilku tygodni jest szefem
Komitetu Organizacyjnego Pucharu Świata. W sali obrad Urzędu Miasta pojawili
się ponadto: wicestarosta tatrzański Andrzej Skupień, dyrektor Wydziału
Zarządzania Kryzysowego Małopolskiego Urzędu Wojewódzkiego Andrzej Marciniak,
dyrektor Pucharu Świata Lech Nadarkiewicz oraz przedstawiciele Państwowej
Straży Pożarnej, Komendy Powiatowej Policji, Tatrzańskiego Związku
Narciarskiego, Centralnego Ośrodka Sportu, Tatrzańskiego Parku Narodowego,
TOPR, Szpitala Powiatowego i firmy ochroniarskiej "Juwentus", która odpowiadać
będzie za bezpieczeństwo widzów podczas zawodów. Omówiono stan przygotowań do
Pucharu Świata, który odbędzie się 28-29 stycznia.

Uczestnicy spotkania udali się także na wizytację Wielkiej Krokwi, gdzie
dołączył do nich wojewoda małopolski Witold Kochan. Dyrektor Nadarkiewicz
zapewnił, że wykonano wszystkie zalecenia władz FIS. Powstała m.in. nowa
trybuna trenerska, platforma dla operatorów kamer telewizyjnych, oświetlenie
progu i bandy z pleksi. Na trybunach Wielkiej Krokwi zasiądzie 26 tys. kibiców,
porządku pilnować będzie 360 ochroniarzy.

- Jeżeli chodzi o zawodników, przyjazd potwierdziły wszystkie ekipy startujące
w Pucharze Świata, w tym między innymi dawno niewidziani w Zakopanem
reprezentanci Włoch, Szwecji, Japonii, Kanady, Estonii, Ukrainy, Białorusi czy
Kazachstanu. Spodziewamy się ponad dwudziestu ekip, czyli około 90 zawodników -
mówi Lech Nadarkiewicz. - Na 99 procent w Zakopanem pojawi się premier
Kazimierz Marcinkiewicz, który będzie naszym najważniejszym gościem. Przyjadą
też ministrowie, 25 ambasadorów oraz członkowie sejmowej Komisji Sportu i
Turystyki. (KOV)




Temat: Afera Grasia rzecznika Donalda Tuska nabiera temp
EBOiR nie jest prywatny to instytucja europejska.

Europejski Bank Odbudowy i Rozwoju (ang. European Bank for
Reconstruction and Development) został utworzony podczas obrad Rady
Europejskiej w Strasburgu w dniach 8-9 grudnia 1989.

Koncepcja jego powstania została przedstawiona już 25 października
1989 w Parlamencie Europejskim przez François Mitterranda.

Właściwe porozumienie w sprawie EBOR podpisano uroczyście w Paryżu
29 maja 1990. Swoją działalność rozpoczął w 1991.

Przewodniczącym EBOR jest obecnie Jean Lemierre, niegdyś
wiceprezesem była Hanna Gronkiewicz-Waltz (obecnie prezydent
Warszawy), a w radzie zarządzającej zasiadał Jan Krzysztof Bielecki
(był odpowiedzialny za operacje EBOR w Polsce, Bułgarii i Albanii).
Przedstawicielem Polski w Radzie Dyrektorów od października 2003 do
lutego 2007 był Tadeusz Syryjczyk. Od 1 marca 2007 do 18 maja 2008
Polskę reprezentował jako zastępca członka rady zarządzającej były
premier Kazimierz Marcinkiewicz. Jego miejsce zajmie prof. Krystyna
Gawlikowska-Hueckel.

EBOR liczy 63 członków (61 państw, Europejski Bank Inwestycyjny i
Wspólnoty Europejskie). Każdy członek jest zarówno kredytodawcą jak
i kredytobiorcą. Główne państwa działania to Albania, Armenia,
Białoruś, Bośnia i Hercegowina, Bułgaria, Chorwacja, Macedonia,
Gruzja, Kazachstan i Kirgistan.

EBOR ma promować rozwój sektora prywatnego w państwach
urzeczywistniających zasady demokracji wielopartyjnej, pluralizmu
oraz gospodarki rynkowej, wspiera transformacje i przyspieszenie
niezbędnych zmian strukturalnych. Popiera rozwój zapewniający
ochronę środowiska.

Siedziba EBOR znajduje się w Londynie.




Temat: POczatek krachu w Rosji:))
POczatek krachu w Rosji:))
Sława!
gospodarka.gazeta.pl/gospodarka/1,33207,5566054,Taniejaca_ropa_bije_w_rosyjskich_nafciarzy.html
Smętne nastroje na giełdach Moskwy. Ich indeksy lecą w dół, bo kursy akcji
rosyjskich koncernów paliwowych gwałtownie spadły po obniżce cen ropy naftowej
na świecie.

We wtorek na światowych giełdach po raz pierwszy od trzech miesięcy za baryłkę
ropy naftowej trzeba było zapłacić poniżej 120 dol. - o jedną czwartą mniej
niż miesiąc temu. Gwałtowny spadek cen ropy wywołał nerwową reakcję na
giełdach w Moskwie. Indeks giełdy MMWB, na której rozlicza się w rublach,
spadł do poziomu najniższego od października 2006 r. Indeks giełdy RTS, na
której prowadzi się rozliczenia w dolarach, spadł do 1812 punktów -
najniższego poziomu od maja zeszłego roku. A rosyjscy analitycy uważają, że
faktycznie jest jeszcze gorzej. - Jeśli nominowany w dolarach indeks RTS
przeliczyć na ruble, to okaże się, że obecnie jest on na poziomie lutego 2006
r. Rynek cofnął się o dwa lata - powiedział Władimir Potapow z firmy
brokerskiej Trojka Diałog, cytowany przez dziennik "Kommiersant".

Rosyjskie giełdy pociągnęły w dół gwałtowne przeceny akcji gigantów
paliwowych, których kursy spadają wraz z obniżkami cen ropy naftowej. Kurs
akcji Gazprom Nieft, naftowej spółki koncernu gazowego, spadł we wtorek na RTS
o 6,7 proc., a notowania Rosnieftu - największego koncernu naftowego Rosji -
obniżyły się o 6,5 proc.

Czytaj dalej »

Problemy rosyjskich nafciarzy spotęgowała pazerność fiskusa. Ropa na świecie
tanieje, tymczasem od sierpnia Rosja wprowadziła rekordowo wysokie cła na
eksport tego surowca. Do końca września za każdą tonę ropy wysłanej na eksport
trzeba zapłacić prawie 500 dol. cła. Także od sierpnia nieoczekiwanie drugi
raz w tym roku opłaty za transport ropy rurami na eksport podniosła państwowa
firma Transnieft, aby zebrać pieniądze na nowe inwestycje. Po tej podwyżce
transport na eksport 1 baryłki ropy kosztuje ok. 5 dol. Płacąc państwu coraz
wyższą daninę, rosyjscy nafciarze mogą się spodziewać, że ich zyski stopnieją,
jeśli ceny ropy będą dalej spadać.

Wczoraj kursy akcji rosyjskich koncernów nieznacznie jednak odbiły, bo spadek
cen ropy na świecie zatrzymał się po eksplozji, która uszkodziła ropociąg BTC
eksportujący przez Turcję kaspijski surowiec. Naprawa tej rury potrwa dwa
tygodnie, a co potem? Rząd Kazachstanu, który w branży energetycznej ściśle
współpracuje z Rosją, spodziewa się bessy na rynku surowców. - Po olimpiadzie
w Pekinie spadnie tempo wzrostu na rozwijających się rynkach i przewidujemy,
że dojdzie do ostrego spadku cen ropy i metali - powiedział wczoraj premier
Kazachstanu Karim Masimow.

Źródło: Gazeta Wyborcza
Poleć znajomemu Wydrukuj Podyskutuj na forum

Forum Słowiańskie
gg 1728585



Temat: Mozejki: Orlen moze liczyć tylko na siebie
Mozejki: Orlen moze liczyć tylko na siebie
Sława!
Orlen może liczyć tylko na siebie
www.rzeczpospolita.pl/gazeta/wydanie_060227/ekonomia/ekonomia_a_6.html
Największa polska firma naftowa potrzebuje wsparcia polskiego rządu w
staraniach o przejęcie litewskiej rafinerii. Nie wiadomo, czy je otrzyma

Rafineria w Możejkach jest największą firmą w krajach bałtyckich
(c) EPA/AFI
Przetarg na litewską rafinerię Możeikiu Nafta jest w decydującej fazie.
Polski koncern ma jednego konkurenta - kazachski KazMunaiGaz, bo tylko te
dwie firmy złożyły oferty odkupienia prawie 54 proc. akcji od koncernu Jukos.

Jak dowiedziała się "Rz", prowadzący przetarg bank inwestycyjny Lehman
Brothers przesłał Orlenowi informację, że jego oferta jest bardzo
interesująca i daje podstawy do negocjacji umowy sprzedaży Możeikiu Nafta.
Równocześnie jednak Lehman Brothers napisał, iż przeszkodą w ich rozpoczęciu
jest stanowisko rządu litewskiego.

Litewskie obawy
Władze Litwy mają prawo pierwokupu akcji Możejek i nie są zadowolone z tego,
że mogłaby ją przejąć polska lub kazachska firma. Chętniej widziałyby w roli
inwestora któryś z koncernów rosyjskich - Łukoil lub TNK BP. Ponieważ jednak
żaden z nich nie złożył oferty, rząd litewski może zdecydować się odkupić
akcje zakładu w Możejkach, a następnie - jako największy udziałowiec -
odsprzedać je rosyjskiej firmie.

Władze Litwy mają zgodę parlamentu na zaciągnięcie specjalnego kredytu, by
sfinansować transakcję, i rozpoczęły negocjacje z szefami Jukosu w tej
sprawie. Po pierwszym spotkaniu na początku lutego, podczas którego nie
doszło do porozumienia, zapowiedziano kolejne. Niechęć władz Litwy do oddania
rafinerii polskiemu lub kazachskiemu koncernowi wynika zobaw o możliwość
zapewnienia stałych dostaw ropy. Zakład w Możejkach jest przystosowany do
przerobu rosyjskiej ropy, która płynie rurociągiem z Rosji. Również terminal
w Butyndze, będący własnością Możeikiu Nafta, większość swoich przychodów
zawdzięcza eksportowi rosyjskiej ropy.

Ropa nie tylko z rurociągu
I Polacy, i Kazachowie zapewniają, że Możejki będą miały ropę i nawet w
przypadku zakręcenia kurka z Rosji surowiec można dostarczać drogą morską.
Władze Litwy obawiają się jednak powtórki sytuacji sprzed sześciu lat, kiedy
amerykański inwestor - Williams Corp. - musiał wstrzymywać produkcję paliw w
Możejkach, bo nie było ropy. Kurek zakręcił wówczas Łukoil, który przegrał z
Williamsem rywalizację o rafinerię.

Szefowie Orlenu zapewniają, że obawy Litwinów są nieuzasadnione. Gdyby polska
firma została właścicielem litewskiego zakładu, stałaby się też jednocześnie
jednym z największych importerów rosyjskiej ropy w Europie. Szefowie polskiej
firmy przedstawili pod koniec ubiegłego roku ministrowi gospodarki Litwy
strategię i plany inwestycji, jakie zamierzają zrealizować w Możeikiu Nafta.

Minister nie komentuje
W ubiegłym roku, mniej więcej w tym samym czasie, gdy prezesi polskiej firmy
byli w -Wilnie, wiceminister gospodarki Piotr Naimski sceptycznie wypowiadał
się o udziale Orlenu w przetargu na Litwie. Ostatnio zmienił opinię, ale
jednoznacznego poparcia nie udzielił. Gdy w piątek "Rz" zapytała w
Ministerstwie Gospodarki, czy jego szef - Piotr Woźniak - zamierza wspomóc
polski koncern, odpowiedź brzmiała: "minister nie będzie w ogóle tego
komentował". Być może obecne stanowisko władz Litwy zmieniłoby się, gdyby
Orlen miał partnera w postaci polskiego rządu, a ten oficjalnie poparł
starania swojej firmy. - Jesteśmy o krok od wygrania przetargu, nie rozumiem,
dlaczego nasz rząd tego nie widzi -powiedział chcący zachować anonimowość
przedstawiciel Orlenu.

Premier Kazachstanu już na początku stycznia oficjalnie zadeklarował w
imieniu swojego rządu, że wspiera plany KazMunaiGazu na Litwie. Przekonywał
też o tym goszczącą w Astanie litewską delegację rządową.

Sytuacja patowa
Z powodu naliczenia przez rosyjskie służby skarbowe gigantycznej kwoty
zaległych podatków Jukos musisprzedać - by móc je spłacać - także swoje
aktywa zagraniczne. Nic dziwnego więc, że zależy mu na osiągnięciu jak
najwyższej sumy za akcje Możeikiu Nafta. Z nieoficjalnych informacji wynika,
że Kazachowie zaoferowali za udziały w rafinerii ok. 1,2 mld dolarów, Orlen
daje więcej. Litewski rząd będzie mógł zapłacić najwyżej miliard dolarów, bo
taki kredyt może zaciągnąć. Tyle że bez jego aprobaty Jukos nie będzie w
stanie przeprowadzić transakcji, chociaż liczył, że sfinalizuje ją przed
końcem maja.

AGNIESZKA ŁAKOMA

Pozdrawiam i zapraszam na:
Forum Słowiańskie



Temat: „Tusk , cuda są czystą obłudą " .....
W niedzielę wieczorem premier polskiego rządu spotkał się z Polonią
w samym sercu Greenpointu - w restauracji Polonaise Terrace. Przez
pewien czas nie wiadomo było, czy w ogóle do spotkania dojdzie,
ponieważ - jak żartował sam Donald Tusk - "lądowanie było bombowe".
Ktoś zadzwonił do nowojorskiego biura LOT-u z informacją, że na
pokładzie rejsowego samolotu, którym leci premier, jest bomba.
Premiera witały dwie grupy Polonii. Przed restauracją ustawili się
aktywiści elektoratu braci Kaczyńskich. Część z wypisanymi na
kartonach hasłami typu: "Tuska cuda to obłuda", "Kaczyński Polskę
budował, Tusk będzie rujnował ",„Tusko-komunę osądzi Trybunał
Stanu". Premier nie wślizgnął się do budynku bocznymi drzwiami, co
często zdarzało się poprzednim gościom, ale podszedł do
demonstrantów, by się przywitać.
Spotkanie z osobami zaproszonymi przez konsulat RP w sali
bankietowej Polonaise Terrace trwało godzinę. Tusk zapewnił, że jest
premierem wszystkich Polaków, niezależnie od tego, na kogo
głosowali. Podkreślił też, że nie chce pogłębiać rozdźwięków, do
których doszło w stosunkach obecnej ekipy z prezydentem Lechem
Kaczyńskim oraz jego bratem.
Spytany, czy poprze koncepcję utworzenia specjalnego okręgu
wyborczego obejmującego całą Polonię, odparł, że Polonia ma już
swojego przedstawiciela na Wiejskiej. "Ja nim jestem jako poseł
okręgu warszawskiego wybrany między innymi waszymi głosami" -
wyjaśnił. Dodał, że Polacy mieszkający za granicą zawsze będą mogli
liczyć na pomoc jego oraz jego rządu. Pomysł tworzenia oddzielnego
polonijnego okręgu uznał za niezbyt sensowny. Po pierwsze: po
ustanowieniu Karty Polaka nie istnieje już konieczność doraźnej
ochrony interesów Polonii przez posłów, chroni je sama karta. Po
drugie: sprawami naszej diaspory ma obowiązek zajmować się Senat. Po
trzecie: trudno byłoby dziś wyodrębnić jakiś wspólny interes całej
Polonii łączący naszych rodaków z Australii, Kazachstanu, Ameryki i
krajów UE.
Zdaniem premiera Tuska Polacy mieszkający w Ameryce powinni raczej
budować swoją siłę polityczną tutaj. Doprowadzić do tego, by Polak
został na przykład burmistrzem Chicago, a w Kongresie USA zamiast
jednego czy dwóch polskich nazwisk, było ich kilkanaście; wybierać
swoich ludzi do władz lokalnych. To właśnie zwiększyłoby znaczenie i
wpływy naszej grupy etnicznej znacznie bardziej niż poseł czy dwóch
na Wiejskiej.
Premier zdecydowanie odrzucił sugestie, że w stosunkach polsko-
amerykańskich nastąpiło ochłodzenie. "Po doświadczeniach we
współpracy z Amerykanami w Iraku i Afganistanie mamy obowiązek, i
nie brakuje nam też odwagi, by prosto w oczy mówić: kochani, my
jesteśmy gotowi tak jak do tej pory angażować się na rzecz USA, ale
chcielibyśmy także coś w zamian" - tłumaczył. Według Tuska z
Amerykanami w ogóle nie powinno się rozmawiać z pozycji
petenta. "Wiecie, jak w Stanach się frajerów traktuje. I Polska nie
będzie frajerem. Będziemy twardo i przyjaźnie negocjować" -
zaznaczył Tusk. Prosto z Greenpointu premier pojechał na lotnisko
LaGuardia, skąd odleciał rejsowym samolotem Delty do Waszyngtonu.
Quelle PDN-NY(PM)




Temat: Donbas żąda wyjaśnień od ministerstwa
Prezydent Ukrainy wyraża obawy o przyszłość rurociągu Odessa-Brody

Andrzej Kublik, AP, "pravda.com.ua" 26-02-2004, ostatnia aktualizacja 26-02-
2004 18:13

Czy odsunięcie Związku Przemysłowego Donbasu od prywatyzacji Huty Częstochowa
zagrozi dostawom do Polski kaspijskiej ropy naftowej przez rurociąg Odessa-
Brody?

Prezydent Ukrainy Leonid Kuczma nieoczekiwanie zaczął sugerować zagrożenie
dostaw do Polski kaspijskiej ropy naftowej rurociągiem Odessa-Brody.

W środę na konferencji prasowej powiedział, że eksploatacja rurociągu wymaga
rozwiązania dwóch problemów. Po pierwsze Ukraina musi zapewnić dostawy ropy, a
po drugie - Polacy muszą zbudować rurociąg z Brodów do Płocka

Kuczma przypomniał jednak, że jest możliwe inne rozwiązanie. Ropę z Brodów
można przesyłać istniejącym już rurociągiem przez Słowację, (należy on do
koncernu rosyjskiego Jukos), który jest już wypełniony ropą.

Tymczasem w związku z tym, że rurociągu z Brodów do Płocka nie ma, ropę trzeba
by było dostarczać do Polski np. koleją. A to zdaniem Kuczmy może nie być
najszczęśliwszym rozwiązaniem.

Jego stanowisko jest zaskakujące, bo już od zeszłego roku zapowiadano, że do
czasu przedłużenia do Polski rurociągu Odessa-Brody kaspijska ropa naftowa ma
docierać do nas właśnie kolejami. W lutym ministerstwo transportu Ukrainy
zapowiadało nawet, że wprowadzi ulgowe taryfy na dostawy do Polski kaspijskiej
ropy cysternami kolejowymi. Jednak w środę Kuczma skrytykował plany
wprowadzenia takich taryf. "Nikt żadnych ulg kosztem państwa nie będzie dawał.
Jaki z tego pożytek? Dla kogo?" - mówił.

Uwagi prezydenta są sprzeczne z zapowiedziami ministra energetyki Serhiya
Jermiłowa. Dzień przed konferencją Kuczmy Jermiłow stwierdził, że kolejowe
dostawy kaspijskiej ropy naftowej do Polski zaczną się na przełomie kwietnia i
maja, po napełnieniu rurociągu Odessa-Brody.

Krytyczne wypowiedzi Kuczmy mogą stanowić kolejną reakcję Ukrainy na decyzję
Ministerstwa Skarbu o wyborze hinduskiego koncernu LNM na inwestora dla Huty
Częstochowa zamiast ukraińskiego Związku Przemysłowego Donbasu (ZPD). Po tej
decyzji ukraińskie media zalała fala artykułów, nawołujących do rewizji
stosunków polsko-ukraińskich nie tylko w gospodarce, ale także w
polityce. "Polska spuściła żelazną kurtynę przed Ukrainą" - głosi portal
internetowy "for-ua.com", publikując artykuł oskarżający Polskę
o "ukrainofobię". Ukraiński politolog Konstantin Bonadrienko stwierdza w
portalu "Ukrainskaja Pravda", że obecnie Polska nie będzie miała np. prawa
zgłaszać pretensji do treści napisów na Cmentarzu Orląt Lwowskich.

W Kijowie zarzucają polskim władzom nieprawidłowości w przetargu (początkowo
wyżej oceniano ofertę ukraińską, a już po złożeniu ofert LNM poprawił swoje
propozycje). Sugerują, że o jego rozstrzygnięciu przesądziła albo łapówka albo
naciski UE. W środę premier Ukrainy Wiktor Janukowycz uznał zaś, że odsunięcie
ZPD od prywatyzacji Huty Częstochowa jest "dyskryminacją narodowych interesów"
Ukrainy.

Oliwy do ognia dolała wypowiedź wiceministra skarbu Andrzeja Szarawarskiego,
który stwierdził, że chcemy mieć do czynienia "z pierwszą ligą", a
nie "przypadkowymi inwestorami".

Krytyczne uwagi prezydenta Kuczmy nie oznaczają jednak, że Ukraina zrezygnowała
już ze współpracy z Polską przy dostawach do Europy kaspijskiego surowca i
postanowiła przyjąć propozycję rosyjskich koncernów (te chcą wykorzystać
ukraińską rurę do eksportu własnego surowca, blokując przesył ropy
kaspijskiej). Kuczma stwierdził bowiem, że wyśle wicepremiera Andrija Klujewa
do Kazachstanu na rozmowy o dostawach z tego kraju. Według Kuczmy właśnie
Kazachstan powinien być głównym dostawcą kaspijskiej ropy do rurociągu Odessa-
Brody.

W środę w Astanie sekretarz obrony USA Donald Rumsfeld zapowiedział
amerykańskie wsparcie i dostawy sprzętu wojskowego dla zapewnienia
bezpieczeństwa przemysłu naftowego Kazachstanu.

Kilka dni przed wizytą Rumsfelda w Kazachstanie Moskwa wysunęła zastrzeżenia
wobec rurociągu CPC, którym dostarczana jest kaspijska ropa z Kazachstanu do
terminalu nad Morzem Czarnym. Jest to jedyny prywatny rurociąg przecinający
Rosję, który należy do konsorcjum kierowanego przez amerykański koncern
ChevronTexaco. Zdaniem Moskwy opłaty za przesył rurą CPC są za niskie. Dlatego
Rosja zagroziła, że przyzna rurociągowi kaspijskiemu status monopolu
naturalnego i dzięki temu będzie mogła sama ustalać opłaty, faktycznie
zarządzając tą rurą.

Może to zaszkodzić popieranemu przez USA i UE transportowi kaspijskiej ropy
przez Ukrainę i Polskę. Dostawy surowca z rurociągu CPC przez ChevronTexaco są
jednym z potencjalnie najbardziej obiecujących źródeł zaopatrzenia rurociągu
Odessa-Brody.

A co do wrony-wyleciał dziwnie jakoś na karnawał!!



Temat: ""Wiecie, jak w Stanach się frajerów traktuje...
""Wiecie, jak w Stanach się frajerów traktuje...
Piotr Dobrowolski in red Nowym Dzienniczku napisal:

Tusk: od USA chcemy coś w zamian
W niedzielę wieczorem premier polskiego rządu spotkał się z Polonią
w samym sercu Greenpointu - w restauracji Polonaise Terrace. Przez
pewien czas nie wiadomo było, czy w ogóle do spotkania dojdzie,
ponieważ - jak żartował sam Donald Tusk - "lądowanie było bombowe".
Ktoś zadzwonił do nowojorskiego biura LOT-u z informacją, że na
pokładzie rejsowego samolotu, którym leci premier, jest bomba.

Premiera witały dwie grupy Polonii. Przed restauracją ustawili się
aktywiści elektoratu braci Kaczyńskich. Część z wypisanymi na
kartonach hasłami typu: "Tuska cuda to obłuda", "Kaczyński Polskę
budował, Tusk będzie rujnował". Zaś "pan Silarski Witek" - jak
przedstawił się "Nowemu Dziennikowi" - przygotował napis "Tusko-
komunę osądzi Trybunał Stanu". Premier nie wślizgnął się do budynku
bocznymi drzwiami, co często zdarzało się poprzednim gościom, ale
podszedł do demonstrantów, by się przywitać.

Spotkanie z osobami zaproszonymi przez konsulat RP w sali
bankietowej Polonaise Terrace trwało godzinę. Tusk zapewnił, że jest
premierem wszystkich Polaków, niezależnie od tego, na kogo
głosowali. Podkreślił też, że nie chce pogłębiać rozdźwięków, do
których doszło w stosunkach obecnej ekipy z prezydentem Lechem
Kaczyńskim oraz jego bratem.

Spytany, czy poprze koncepcję utworzenia specjalnego okręgu
wyborczego obejmującego całą Polonię, odparł, że Polonia ma już
swojego przedstawiciela na Wiejskiej. "Ja nim jestem jako poseł
okręgu warszawskiego wybrany między innymi waszymi głosami" -
wyjaśnił. Dodał, że Polacy mieszkający za granicą zawsze będą mogli
liczyć na pomoc jego oraz jego rządu. Pomysł tworzenia oddzielnego
polonijnego okręgu uznał za niezbyt sensowny. Po pierwsze: po
ustanowieniu Karty Polaka nie istnieje już konieczność doraźnej
ochrony interesów Polonii przez posłów, chroni je sama karta. Po
drugie: sprawami naszej diaspory ma obowiązek zajmować się Senat. Po
trzecie: trudno byłoby dziś wyodrębnić jakiś wspólny interes całej
Polonii łączący naszych rodaków z Australii, Kazachstanu, Ameryki i
krajów UE.

Zdaniem premiera Tuska Polacy mieszkający w Ameryce powinni raczej
budować swoją siłę polityczną tutaj. Doprowadzić do tego, by Polak
został na przykład burmistrzem Chicago, a w Kongresie USA zamiast
jednego czy dwóch polskich nazwisk, było ich kilkanaście; wybierać
swoich ludzi do władz lokalnych. To właśnie zwiększyłoby znaczenie i
wpływy naszej grupy etnicznej znacznie bardziej niż poseł czy dwóch
na Wiejskiej.

Premier zdecydowanie odrzucił sugestie, że w stosunkach polsko-
amerykańskich nastąpiło ochłodzenie. "Po doświadczeniach we
współpracy z Amerykanami w Iraku i Afganistanie mamy obowiązek, i
nie brakuje nam też odwagi, by prosto w oczy mówić: kochani, my
jesteśmy gotowi tak jak do tej pory angażować się na rzecz USA, ale
chcielibyśmy także coś w zamian" - tłumaczył. Według Tuska z
Amerykanami w ogóle nie powinno się rozmawiać z pozycji
petenta. "Wiecie, jak w Stanach się frajerów traktuje. I Polska nie
będzie frajerem. Będziemy twardo i przyjaźnie negocjować" -
zaznaczył Tusk. Prosto z Greenpointu premier pojechał na lotnisko
LaGuardia, skąd odleciał rejsowym samolotem Delty do Waszyngtonu.
PIOTR MILEWSKI




Temat: Wciąz o gazie
Gaz, byle nie z Rosji...
gospodarka.gazeta.pl/gospodarka/1,52981,3133256.html
Andrzej Kublik, PAP 26-01-2006 , ostatnia aktualizacja 26-01-2006 20:43

Polska myśli o nowych dostawach gazu z północy i z południa - powiedział
premier Kazimierz Marcinkiewicz podczas Forum Ekonomicznego w Davos. W Sejmie
wiceminister gospodarki Piotr Naimski przedstawił szeroką mapę poszukiwań gazu
spoza Rosji - od Norwegii po Iran.

Na wniosek Klubu Parlamentarnego PiS wiceminister gospodarki Piotr Naimski,
pełnomocnik rządu ds. dywersyfikacji dostaw nośników energii do Polski,
przedstawił w Sejmie informację o pracach rządu, które mają zapewnić Polsce
dostawy ropy naftowej i gazu spoza Rosji. Do wniosku w tej sprawie PiS skłoniły
ostatnie ograniczenia w dostawach gazu do zakładów przemysłowych. Doszło do
nich wskutek ekstremalnych mrozów, które zwiększyły zużycie gazu do poziomu
nienotowanego dotąd w dziejach Polski (po dwóch rekordowych dniach w ciągu
ostatniej doby zużycie gazu w Polsce spadło do 61,3 mln m sześc.).

Już w zeszłym roku wiceminister Naimski zapowiadał, że pod koniec stycznia rząd
sprecyzuje, gdzie poza Rosją chce kupować gaz. Ale wczoraj nie padły konkrety.
Naimski powiedział, że rząd rozważa dostawy gazu z Azji Środkowej i basenu
Morza Kaspijskiego, Iranu oraz Afryki Północnej. "Bardzo poważnie rozpatrywana"
jest też budowa tzw. gazoportu, czyli terminalu portowego do odbioru
skroplonego gazu (LNG). W szczegóły Naimski się nie wdawał, tłumacząc posłom,
że nie można "prowadzić rozmów za pośrednictwem mediów".

Równie enigmatycznie na Forum Ekonomicznym w szwajcarskim Davos wypowiadał się
premier Kazimierz Marcinkiewicz. Stwierdził, że tegoroczne ograniczenia dostaw
gazu stawiają pod znakiem wątpliwości wiarygodność Rosji jako dostawcy. -
Prowadzimy rozmowy o dywersyfikacji dostaw gazu z północy i południa, a także
prowadzimy analizy budowy gazoportu - powiedział premier.

Wiceminister Naimski zapowiedział też w Sejmie, że podjęte zostaną negocjacje z
norweskimi koncernami. Wiceminister gospodarki stwierdził, że do 2008 r.
Norwegia zamierza zwiększyć eksport gazu do Europy z 80 do 120 mld m sześc.
surowca rocznie. Tyle że pół roku temu norweskie ministerstwo ropy naftowej i
energii informowało, że do 2009 r. w takiej skali wzrośnie produkcja gazu w
Norwegii. Ale gaz z nowych złóż w Ormen Lange i Snoehvit ma płynąć do Wielkiej
Brytanii i USA. Dwa tygodnie temu premier Czech Jiři Paroubek rozmawiał w Oslo
o możliwości zwiększenia dostaw norweskiego gazu w perspektywie 10-20 lat.
Jednak premier Norwegii Jens Stoltenberg stwierdził, że nie ma takiej
możliwości. Władze w Oslo zabiegają też o udział swoich firm Statoil i Norsk
Hydro we wspólnej z Gazpromem eksploatacji gigantycznych złóż gazu na Morzu
Arktycznym. Tymczasem Rosjanie chcą sobie zagwarantować możliwości
wykorzystywania gry konkurencyjnej i zgadzają się dopuścić do współpracy w
Arktyce tylko jedną z tych firm.

Rosyjski gaz zaspokaja ponad 40 proc. zużycia w Polsce. Dużo bardziej jesteśmy
zależni od rosyjskiej ropy - zaspokaja blisko 100 proc. potrzeb polskich
rafinerii. Jednak o zmianie tej sytuacji wiceminister Naimski mówił jeszcze
mniej konkretnie. Stwierdził, że PKN Orlen prowadzi rozmowy o dostępie do złóż
ropy w Kazachstanie i kilku innych krajach. Naimski powiedział też, że rząd
analizuje projekt przedłużenia do Polski ukraińskiego rurociągu Odessa - Brody.
Projekt ten jest popierany przez UE i USA, lecz krytykowany przez Rosję.
Nieoczekiwanie Naimski stwierdził wczoraj, że jest "dość dużo" wątpliwości
związanych z tym projektem.

Wywołane przez mrozy problemy w dostawami gazu PiS chce wykorzystać do
rozpętania politycznego polowania na czarownice. Szef sejmowej komisji
gospodarki Artur Zawisza (PiS) stwierdził, że po okresie rządów SLD
Polska "znalazła się na krawędzi bezpieczeństwa energetycznego". Zawisza
zwrócił się też do Ministerstwa Sprawiedliwości o informacje na temat
postępowania wyjaśniającego ewentualną odpowiedzialność osób, które przyczyniły
się do zagrożenia bezpieczeństwa energetycznego kraju. Zawisza wymienił byłego
premiera Leszka Millera (SLD) i byłego wicepremiera Marka Pola (UP) oraz byłego
ministra gospodarki Jacka Piechotę (SLD). Zastępca prokuratura generalnego
Irena Okrągła poinformowała, że w poniedziałek prokuratura w Katowicach
wszczęła śledztwo w sprawie nieprawidłowości w dostawach gazu do Polski.




Temat: Miller: kontrakt norweski był niewykonalny
MILLER I SPÓŁKA
Za www.rurociagi.com/spis_art/2005_4/notatka.html

Rosyjsko-niemiecka decyzja o budowie gazociągu dnem Morza Bałtyckiego z 8
września 2005 r. pokazała nam, że rząd lewicowy i poprzednie kierownictwo PGNiG
zachowywało się nie jak ważny gracz na rynku europejskim, a jak kraj z epoki PRL
realizujący cele rosyjskiej polityki gazowej. Premier Marek Belka w wywiadzie
udzielonym "Rzeczpospolitej" z dnia 13.10.2005 r. na pytanie w sprawie budowy
gazociągu dnem Bałtyku odpowiedział z cynizmem "Jak się chciało podtrzymać
pomarańczową rewolucję na Ukrainie, to teraz jest tego koszt". Ten styl nie
dbania o polskie interesy zaprezentował były prezes PGNiG Marek Kossowski, który
z troską i zrozumieniem dla rosyjskich interesów wskazał, że Europa Zachodnia
będzie potrzebowała w najbliższych 10-15 latach 150-200 mld m3 gazu, a pierwszą
nitką gazociągu jamalskiego dostarczamy 34 mld m3. Poprzez inne gazociągi po
modernizacji można dostarczyć 120 mld m3. Stąd wg Kossowskiego zrozumiała jest
decyzja Gazpromu o budowie gazociągu dnem Bałtyku, poprzez który ma być
przesyłanych 54 mld m3 gazu ("Świat Energii", listopad 2005 r.). Dla byłego
premiera i b. szefa PGNiG nie była ważna sprawa niezrealizowania porozumienia
polsko-rosyjskiego z 1993 r. o budowie sieci gazociągów o docelowym przesyle 67
mld m3 gazu, za dodatkowe 33 mld m3 otrzymywalibyśmy za tranzyt około 400 mln dol.

Rosjanie nadal traktują kraje należące do byłego obozu socjalistycznego, jako
przedłużenie wpływów gospodarki rosyjskiej. W krajach WNP Rosjanie starają się w
pełni podporządkować złoża, rafinerie i sieć przesyłową. W okresie rządów SLD
Rosjanie również Polsce wysunęli propozycje przejęcia Rafinerii Gdańskiej, firm
Orlen i Lotos oraz PGNiG. Przy czym te propozycje były poprzedzone żądaniami
renegocjacji umów i podwyżek cen gazu i ropy.

Za rządów SLD (1993-1997 oraz 2001-2005) Rosjanie uzyskiwali od Polski korzystne
dla siebie zapisy aneksów do umów. To rząd SLD odstąpił na przełomie 2001/2002
od przygotowanych umów o budowie gazociągów z Danii i Norwegii. Ani Premier, ani
Prezes PGNiG nie skorzystali z drogi międzynarodowego arbitrażu, co gwarantuje
porozumienie.

Również pozorną aktywność wykazywała Polska w sprawie przedłużenia rurociągu
naftowego Odessa-Brody do Polski. Ostatecznie zamiast oddania rurociągu w ciągu
2 lat mamy kolejne narady, powołaną spółkę "Sarmatia", co pozwoliło Rosjanom
przejąć rurociąg Odessa-Brody rewersem i zdobycia skutecznych mechanizmów
nacisku m.in. na rząd Kazachstanu, skąd miała być dostarczana ropa kaspijska.

Odpowiedzialność polityczną i merytoryczną za zaniechania, podporządkowanie się
strategii rosyjskiej i stworzenie zagrożeń dla bezpieczeństwa energetycznego
ponosili: Prezydent Aleksander Kwaśniewski wraz ze swym doradcą Stanisławem
Cioskiem, premierzy: Leszek Miller i Marek Belka, wicepremierzy: Marek Pol i
Jerzy Hausner, minister Jacek Piechota, prezes i wiceprezesi PGNiG.

Pełny tekst na www.rurociagi.com/spis_art/2005_4/notatka.html



Temat: LEWICA REALIZUJE POLITYCZNE CELE ROSJI
LEWICA REALIZUJE POLITYCZNE CELE ROSJI
Za www.rurociagi.com/spis_art/2005_4/notatka.html

Rosyjsko-niemiecka decyzja o budowie gazociągu dnem Morza Bałtyckiego z 8
września 2005 r. pokazała nam, że rząd lewicowy i poprzednie kierownictwo PGNiG
zachowywało się nie jak ważny gracz na rynku europejskim, a jak kraj z epoki PRL
realizujący cele rosyjskiej polityki gazowej. Premier Marek Belka w wywiadzie
udzielonym "Rzeczpospolitej" z dnia 13.10.2005 r. na pytanie w sprawie budowy
gazociągu dnem Bałtyku odpowiedział z cynizmem "Jak się chciało podtrzymać
pomarańczową rewolucję na Ukrainie, to teraz jest tego koszt". Ten styl nie
dbania o polskie interesy zaprezentował były prezes PGNiG Marek Kossowski, który
z troską i zrozumieniem dla rosyjskich interesów wskazał, że Europa Zachodnia
będzie potrzebowała w najbliższych 10-15 latach 150-200 mld m3 gazu, a pierwszą
nitką gazociągu jamalskiego dostarczamy 34 mld m3. Poprzez inne gazociągi po
modernizacji można dostarczyć 120 mld m3. Stąd wg Kossowskiego zrozumiała jest
decyzja Gazpromu o budowie gazociągu dnem Bałtyku, poprzez który ma być
przesyłanych 54 mld m3 gazu ("Świat Energii", listopad 2005 r.). Dla byłego
premiera i b. szefa PGNiG nie była ważna sprawa niezrealizowania porozumienia
polsko-rosyjskiego z 1993 r. o budowie sieci gazociągów o docelowym przesyle 67
mld m3 gazu, za dodatkowe 33 mld m3 otrzymywalibyśmy za tranzyt około 400 mln dol.

Rosjanie nadal traktują kraje należące do byłego obozu socjalistycznego, jako
przedłużenie wpływów gospodarki rosyjskiej. W krajach WNP Rosjanie starają się w
pełni podporządkować złoża, rafinerie i sieć przesyłową. W okresie rządów SLD
Rosjanie również Polsce wysunęli propozycje przejęcia Rafinerii Gdańskiej, firm
Orlen i Lotos oraz PGNiG. Przy czym te propozycje były poprzedzone żądaniami
renegocjacji umów i podwyżek cen gazu i ropy.

Za rządów SLD (1993-1997 oraz 2001-2005) Rosjanie uzyskiwali od Polski korzystne
dla siebie zapisy aneksów do umów. To rząd SLD odstąpił na przełomie 2001/2002
od przygotowanych umów o budowie gazociągów z Danii i Norwegii. Ani Premier, ani
Prezes PGNiG nie skorzystali z drogi międzynarodowego arbitrażu, co gwarantuje
porozumienie.

Również pozorną aktywność wykazywała Polska w sprawie przedłużenia rurociągu
naftowego Odessa-Brody do Polski. Ostatecznie zamiast oddania rurociągu w ciągu
2 lat mamy kolejne narady, powołaną spółkę "Sarmatia", co pozwoliło Rosjanom
przejąć rurociąg Odessa-Brody rewersem i zdobycia skutecznych mechanizmów
nacisku m.in. na rząd Kazachstanu, skąd miała być dostarczana ropa kaspijska.

Odpowiedzialność polityczną i merytoryczną za zaniechania, podporządkowanie się
strategii rosyjskiej i stworzenie zagrożeń dla bezpieczeństwa energetycznego
ponosili: Prezydent Aleksander Kwaśniewski wraz ze swym doradcą Stanisławem
Cioskiem, premierzy: Leszek Miller i Marek Belka, wicepremierzy: Marek Pol i
Jerzy Hausner, minister Jacek Piechota, prezes i wiceprezesi PGNiG.

Pełny tekst na www.rurociagi.com/spis_art/2005_4/notatka.html

A dlaczego tak się dzieje?

Politycy UE tak samo jak duża część polskiej lewicy mają długą tradycję
pracowania dla Moskwy z dwóch powodów. Albo byli
współpracownikami komunistycznych służb specjalnych (tak jak ten Niemiec ze
STASI, który będzie drugim po Schroederze w firmie obsługującej Gazociąg
Północny) albo byli przez nie szantażowani.

Wszystkich, których dziwi dziwna uległość części francuskich i włoskich
polityków wobec Putina chciałbym przypomnieć że archiwa KGB zawierają ogromne
ilość materiałów kompromitujących te osoby lub ich rodziców jeszcze z czasów II
Wojny Światowej, na przykład dokumentujące kolaborację z Niemcami lub
późniejsze, dokumentujące współpracę z wywiadem ZSRR. Rosjanie przejęli
ogromną część archiwów hitlerowskiej Abwehry, które dokumentowały poczynania
przodków współczesnych europejskich elit na przykład we francuskim "państwie"
kolaborantów Vichy.

Nie mówiąc już o tym, że część zachodniej inteligencji otwarcie sympatyzowała z
reżimem komunistycznym przez zafascynowanie "rosyjską duszą", która ich
równocześnie przeraża i ciekawi. Dodajmy, że większość z nich nie była nigdy w
Rosji, część dostawała za dobre pisanie o ZSRR pieniądze, a część po prostu
pisała tak z nienawiści do swojego kraju, w którym żyli.

To zresztą dość typowa
postawa wśród części inteligentów - bluzgają na kraj, w którym żyją i pracują,
ale nie mają jaj żeby wyjechać np. do ZSRR (kiedyś) lub Rosji (teraz) i
udowodnić wszystkim że tam - jak twierdzą - jest lepiej.



Temat: Niebezpieczny kret w rządzie polskim .
"Jest to gospodarcze przedsięwzięcie nie skierowane przeciwko komukolwiek –
stwierdził premier Ringstorff. – Transport pod Bałtykiem obniża koszty i nie
będzie ten gaz marnotrawiony czy kradziony po drodze".

piesku, trudno od ciebie wymagać, abyś posługiwał się czymś co się mózgiem albo
szarymi komórkami nazywa posługiwał. Jak wszystkim wiadomo kundelki nic takiego
nie posiadają i poza szczekaniem niczego nie potrafią.

Jak wiadomo gaz jest przez Rosjan marnotrawiony i kradziony zwłaszcza jak
przesyłany jest najkrótszą drogą przez Polskę.
Jak wiadomo przesył dłuższym rurociągiem pod Bałtykiem jest tańsze jak przesył
krótszym rurociągiem przez Polskę i Białoruś gdzie przesył gazu kosztuje Rosję
0,5 dolara za 100 000 m3 na odległośc 100 km.

Jak wiadomo Niemcy oprócz współwłasności w rurze pod Bałtykiem dostali własność
w źródłach gazu w Rosji .

Jak wiadomo Niemcy za gaz sprowadzany z Rosji rurą jamalską przez Polskę do
Niemiec płacą cło, z którego 15 % wędruje do budżetu Polski a reszta cła za ten
gaz wędruje do kasy UE.

Jak wiadomo gaz rurą pod Bałtykiem sprowadzany do Niemiec spowoduje , że :
Niemcy nadal będą płacić cło za ten gaz ale 15 % tego powróci do budżetu
Niemiec, a nie budżetu Polski .Natomiast Polska , która za gaz sprowadzany do
Polski rurą pod Bałtykiem straci 15 % wpływów z tego cła na rzecz budżetu
Niemiec.

Jak wiadomo właściciele rury pod Bałtykiem czyli Niemcy i Rosjanie największy
zarobek będą mieli na tzw. marży wydobywczej i dlatego będą się starali aby
marża jaka przypadać włascicielom rury pod Bałtykiem była jak najnizsza. Zatem
Polska współfinansujaca z pieniędzy polskich podatników i stająca się
współwłaścicielem rury bez dostępu do własnego źródła gazu byłaby zmuszana do
utrzymywania tej rury bez gwarancji zarobku na przesyle tą rurą.
To kundelku aspekty ekonomiczne.
Przejdźmy do aspektów politycznych,
Jak dobrze wiadomo prawie 50 % eksportowanego gazu przez Rosję wcale nie jest
gazem rosyjskim tylko gazem kupionym przez Gazprom od Turkmenii Kazachstanu,
kupionym po paskarskich cenach z uwagi na fakt ,ze kraje te nie mogą doczekać
się działań np ze strony polskiej umożliwiających im sprzedaż swych surowców z
pominięciem sieci rur rosyjskich.
Jedynym krajem aktualnie , który zapobiega kolonilanemu wyzyskowi tych krajów
przez Rosję , jest Ukraina, która zmusza Rosję do przesyłu gazu z Turkmenii i
Kazachstanu przez Rosję na Ukrainę ( który Ukraina kupuje bezpośrednio w w tych
krajach)w zamian za transport gazu rosyjskiego przez Ukraine do UE , co
pozwoliło Turkmenii i Kazachstanowi uzyskać wyższe ceny na swój gaz od Rosji.
Ostatnio te działania Ukrainy zmusiły Rosję do płacenia Turkmenii I
Kazachstanowi za ich gaz 60 dolarów zamiast dotychczasowych 44 dolarów ( w tym
Rosjanie połowę płacili w towarze).
Rura pod Bałtykiem pozwoli Rosjii na częściową rezygnację przesyłu
eksportowanego gazu przez rurociagi ukraińskie, a to zwolni ich z konieczności
przesyłu do Ukrainy, gazu kupowanego przez Ukrainę w Turkmenii. To jednoczesnie
skaże Turkmenię i Kazachstan na dyktat cenowy Rosji w tym wzgledzie a jest to
ich jedyne bogactwo. staną się wyzyskiwaną kolonią przez Rosjan.
Ominięcie Ukrainy a także rur białoruskich rzuci Białoruś wprost w ramiona
Rosji.
Państwa nadbałtyckie uzalezni od dykatatu cenowego na gaz od monpolisty
rosyjskiego Gazpromu.
Takie to będziesz miał "korzyści" z rury pod Bałtykiem. Kundelku czytaj, a moze
coś z tego zrozumiesz.



Temat: sny o potędze ...
sny o potędze ...

Na parę dni przed otwarciem w Krakowie szczytu energetycznego państw
zainteresowanych poszukiwaniem alternatywnych wobec rosyjskich źródeł ropy
naftowej i gazu ziemnego prezydent Rosji Władimir Putin przeszedł do
kontrataku.

Zagościł u przywódcy Kazachstanu Nursułtana Nazarbajewa, choć ten ponad
miesiąc temu osobiście zaręczał prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu, iż stawi
się na krakowskim szczycie.

Oczywiście, iż wolał on spotkać się z kremlowskim przywódcą, a także nowym
liderem Turkmenistanu, kraju bogatego w złoża gazu, niż jechać do Polski.

Lepiej im we trójkę działać wspólnie w imię jednorodnych interesów, niż
występować w charakterze rywali, którzy wzajem będą obniżać ceny surowców,
aby pokonać konkurencję. Tymczasem razem mogą kontrolować sporą część
światowego rynku.

Polska próba budowy naftociągu z ominięciem Rosji jeszcze nie poniosła
porażki. W końcu istnieją bogate złoża Morza Kaspijskiego oraz trasa przez
Ukrainę do Morza Czarnego i gazociągu z udziałem Turcji. Jednak zasadniczo
bazą surowcową dla obu projektów miały być Kazachstan i Turkmenistan. Bez ich
udziału przedsięwzięcie będzie znacznie trudniejsze.

Prezydent Kaczyński wyobrażał sobie, iż potrafi wymanewrować Moskwę i zmusić
kremlowskiego przywódcę do rezygnacji z części ogromnych zysków (ze sprzedaży
kazachskiej ropy i turkmeńskiego gazu) oraz do wyrzeczenia się potężnej siły
politycznego nacisku, jaką jest dysponowanie surowcami energetycznymi.
Tymczasem nie ma on właściwie żadnych atutów w ręku: ropociąg i gazociąg
omijający Rosję miał dopiero powstać, natomiast rosyjskie trasy przesyłowe w
tych azjatyckich państwach już istnieją; Polska, Litwa, Ukraina, Gruzja i
Azerbejdżan ani nie mają łącznie takich pieniędzy jak wielkie korporacje
naftowe, ani doświadczenia w tego rodzaju technologiach; Polska nie jest
wielkim graczem na międzynarodowej scenie - o gaz i ropę zabiegają wielcy
potentaci, jak USA i Chiny, Unia Europejska.

Prezydent Kaczyński być może tylko przyśpieszył działania Kremla oraz zapewne
przyczynił się do dalszej dezintegracji posowieckiego porządku. Dotychczas
Rosja cynicznie wykorzystywała technologiczne zacofanie Kazachstanu i
Turkmenistanu. Teraz, aby państwa te skłonić do współpracy, zapewne musiał
zaproponować dogodniejsze, bardziej partnerskie stosunki handlowe. Innymi
słowy - potraktować je jako suwerenne kraje, nie zaś jak dawnych wasali.

Prezydent Kaczyński, jak i jego brat, premier, mają wielkomocarstwowe
ambicje; chcą w Europie i na świecie odgrywać przewodnią rolę, podczas gdy
Polska nie ma po temu możliwości ani takich aspiracji mieć nie powinna. Zraża
tylko do siebie wszystkich wokół, uzyskuje mniej, niż mogłaby układnością,
dyplomacją i współpracą.
Quelle PDN-NY(CK)




Temat: Janukowycz: Nie oddamy kontroli nad gazociągiem
Janukowycz: Nie oddamy kontroli nad gazociągiem
Sława!
biznes.onet.pl/0,1398719,wiadomosci.html
Janukowycz: Nie oddamy kontroli nad gazociągiem
(PAP, pr/05.09.2006, godz. 22:39)

Ukraińska sieć przesyłania gazu pozostanie w rękach Ukraińców, a o
przekazaniu jej Rosjanom nie może być mowy - oświadczył we wtorek premier
Ukrainy Wiktor Janukowycz.

"Nigdy o tym nie mówiono i nigdy nie będzie się mówić" - powiedział premier w
rozmowie z polskimi dziennikarzami, w przededniu swej wizyty w Polsce, gdzie
weźmie udział w Forum Ekonomicznym w Krynicy.

Według nieoficjalnych informacji rosyjski Gazprom chce, by strona ukraińska
dopuściła go do zarządzania swoją siecią przesyłania gazu. Argument ten jest
podobno wykorzystywany w rozmowach dotyczących cen gazu dla Ukrainy.

Janukowycz zapewnił we wtorek, że Rosjanie nie przejmą kontroli nad ukraińską
siecią przesyłową, lecz mogą wziąć udział w jej ewentualnej rozbudowie.

"Ukraina jest zainteresowana rozbudową tej sieci, by zwiększyć tranzyt gazu
do Europy (zachodniej), a to wymaga inwestycji. Jeżeli zaś będziemy mówić o
rozbudowie, to wówczas może powstać kwestia utworzenia konsorcjum
międzynarodowego. O tym możemy rozmawiać nie tylko z Rosją, ale i z innymi
partnerami europejskimi" - podkreślił Janukowycz.

Mówiąc o kształtowaniu cen gazu dla Ukrainy, premier oświadczył, że Kijów
oczekuje w tej dziedzinie "przejrzystych, rynkowych warunków".

"Będziemy szukali sposobów obniżenia ceny. Są to sprawy do omówienia między
państwami, ale mechanizm ustalania cen powinien być jeden" - powiedział
Janukowycz.

Zgodnie z zawartym 4 stycznia 2006 roku w Moskwie ukraińsko- rosyjskim
porozumieniem importowany na Ukrainę gaz dociera tam za pośrednictwem RUE,
zarejestrowanej w Szwajcarii spółki rosyjskiego Gazpromu, i austriackiego
Raiffeisen Investment, reprezentującego interesy dwóch ukraińskich
biznesmenów - Dmytro Firtasza i Iwana Fursina.

Średnia cena gazu na rosyjsko-ukraińskiej granicy wynosi 95 dolarów za 1000
metrów sześciennych. Gaz po 230 dolarów za 1000 metrów sześciennych Gazprom
sprzedaje RUE, ta natomiast, po zmieszaniu rosyjskiego paliwa z tańszym gazem
pochodzącym z Turkmenistanu, Uzbekistanu i Kazachstanu, dostarcza go na
Ukrainę.

Cena ta ma obowiązywać do końca września. Gazprom uprzedził już, że zamierza
ją podnieść, a skala podwyżki będzie zależeć od aktualnej ceny gazu z Azji
Środkowej.

Wcześniej we wtorek szef Gazpromu Aleksiej Miller poinformował, że od
października cena turkmeńskiego gazu sprzedawanego Rosji wyniesie 100 dolarów
za 1000 metrów sześciennych surowca. Poprzednia cena wynosiła 65 dolarów.

Nowa umowa, którą podpisali we wtorek w Aszchabadzie prezydent Turkmenistanu
Saparmurad Nijazow i Aleksiej Miller, ma obowiązywać do końca 2009 roku.

Forum Słowiańskie
gg 1728585



Temat: Rusza Nabucco!!:)) BRAWO!
Rusza Nabucco!!:)) BRAWO!
Sława!
www.rp.pl/artykul/5,302821_Nowy_jedwabny_szlak_pod_czujnym_okiem_Rosji.html
Nowy jedwabny szlak pod czujnym okiem Rosji
Anna Słojewska , a.ła. 09-05-2009, ostatnia aktualizacja 09-05-2009
10:10
Bruksela chce więcej niezależności od Rosji w dostawach gazu.
Zaprasza do współpracy kraje znad Morza Kaspijskiego

źródło: PAP/EPA
Jose Barroso przewodniczący Komisji Europejskiej z Mirkiem
Topolankiem, byłym premierem Czech na gazowym szczycie (fot: Filip
Singer)
+zobacz więcejPo raz pierwszy Unii udało się zorganizować szczyt
energetyczny z udziałem krajów, które mogą się przyczynić do
uniezależnienia od rosyjskich surowców energetycznych. Na szczyt
Korytarza Południowego w Pradze przyjechali wczoraj przywódcy krajów
produkujących gaz, przepuszczających surowiec przez swoje
terytorium, a także krajów konsumentów, czyli państw UE. Pierwsze
konkrety już są.

– Do końca czerwca będzie podpisane międzyrządowe porozumienie w
sprawie Nabucco. Odbędzie się to w Turcji – podkreślił Jose Barroso,
przewodniczący Komisji Europejskiej. Sama Turcja się do tego
zobowiązała. To ważne, bo stanowisko Ankary w tej sprawie nie było
jasne. A właśnie przez terytorium Turcji ma popłynąć gaz z
Azerbejdżanu, Kazachstanu i Turkmenistanu, ewentualnie także z
Iraku, Iranu czy Egiptu do Unii Europejskiej.

Budowa gazociągu ma się rozpocząć w 2011 roku, pierwsze dostawy
surowca mogłyby nastąpić w 2014 roku.

Do uruchomienia tego ważnego projektu potrzebna jest jeszcze
obietnica ze strony producentów, że gaz dostarczą. Najbardziej
przekonany jest Azerbejdżan, którego prezydent podpisał się wczoraj
pod wspólną deklaracją. Kazachstan i Turkmenistan nie protestowały i
życzliwie się przyglądały, ale podpisów nie złożyły. Mirek
Topolanek, były już czeski premier, który jeszcze rano przewodził
UE, miał wyjaśnienie.

– Azerbejdżan jest krajem europejskim, z europejskimi aspiracjami. A
Kazachstan, Turkmenistan i Uzbekistan to kraje Azji Środkowej, które
takich aspiracji nie mają – powiedział. Według niego jednak i one są
zainteresowane nowymi rynkami zbytu, dzięki którym ich przemysł
wydobywczy unowocześniłby się, a uzyskiwane ceny zbytu zbliżyły do
światowych.

Korytarz Południowy to nie tylko Nabucco, ale też inne gazociągi i
łączniki uzupełniające sieć dostaw z rejonu Morza Kaspijskiego do
UE. Unia nazwała to nowym jedwabnym szlakiem, który ma ożywić handel
między dwoma stronami. Niechętnie przygląda się Rosja, której
przedstawiciel, podobnie jak przedstawiciel rządu USA, został
zaproszony jako obserwator na szczyt do Pragi. Rosjanie nie są
entuzjastami tego projektu. Wskazywali, że może się on okazać
droższy i mniej efektywny niż dostawy z Rosji. Unia nie jest
zdziwiona. – Wiadomo przecież, że Rosja chce, by gaz do UE płynął
przez jej terytorium lub terytoria przez nią kontrolowane – mówił
Topolanek. Ale decyzja już zapadła: Korytarz Południowy ma być
strategicznym projektem energetycznym UE.

Politycznej woli musi jednak towarzyszyć zaangażowanie inwestorów. A
te muszą w najbliższym czasie uzyskać pewność, że będzie skąd gaz
brać i komu go sprzedawać. Eksperci w Brukseli są przekonani, że
Unia musi działać szybko. – Inaczej kraje dostawcy podpiszą umowy z
Rosją i Chinami – powiedział jeden z nich. Według przedstawicieli
Komisji Europejskiej region Morza Kaspijskiego to prawdziwa żyła
złota cennego surowca energetycznego, zarówno jeśli chodzi o
potwierdzone, jak i nieeksploatowane czy nawet nieodkryte jeszcze
złoża gazu. Zdaniem KE kraje te mają też ogromny potencjał
oszczędnościowy. Ilość zużywanej energii można tam zmniejszyć o ok.
30 proc., co znacznie zwiększy ich możliwości eksportowe.

historia Nabucco

Rurociąg Nabucco jest w planach Unii Europejskiej od kilku lat, ale
dopiero w tym roku wzrosły szanse na jego realizację. Bruksela
zgodziła się dofinansować tę inwestycję, wartą ok. 8 mld euro, kwotą
ok. 200 mln euro. To istotny krok, bo wcześniej przez lata w Komisji
Europejskiej mówiono o Nabucco jak o typowo biznesowym
przedsięwzięciu. Zaangażowały się weń największe firmy gazowe pięciu
krajów Unii.

Kwestie finansowe nie są w tym przypadku najważniejsze. Kluczem do
sukcesu jest zorganizowanie dostaw surowca. Brak gwarancji dostaw
był jedną z przyczyn odkładania decyzji o budowie. Sam Azerbejdżan
bowiem nie dostarczy 30 mld m sześc. rocznie, a tyle gazu potrzeba,
by napełnić gazociąg.

Forum Słowiańskie
gg 1728585



Temat: Rura z Gdańska do Kazachstanu?
Rura z Gdańska do Kazachstanu?
Sława!
www.naszdziennik.pl/index.php?typ=sw&dat=20040221&id=sw12.txt
Niepewna przyszłość rurociągu Odessa - Brody
Koncesja dla Rosjan?

Rada Najwyższa Ukrainy nie przyjęła ustawy o zakazie prywatyzacji rurociągu
Odessa - Brody. Zdaniem niezależnych ukraińskich obserwatorów, zaistniała
sytuacja umożliwi w najbliższym czasie otrzymanie przez Rosjan koncesji na
eksploatację rurociągu ze wszystkimi wynikającymi z tego konsekwencjami.
Rząd ukraiński nie podziela obaw analityków. Wicepremier Andrij Klujew
oświadczył, że oddanie rurociągu w koncesję będzie sprzyjało sprawnemu
funkcjonowaniu ropociągu. Minister paliw i energetyki Serhij Jermiłow
powiedział, że zaprosił już rosyjskie kompanie TNK-BP, Jukos i Łukoil, aby
zabiegały o koncesję na eksploatację ropociągu. Ze strony ukraińskiej w
eksploatacji rurociągu Odessa - Brody ma uczestniczyć słabsza kapitałowo,
związana z wicepremierem Klujewem kompania Energo. Zastępca przewodniczącego
Komisji Parlamentarnej ds. Narodowego Bezpieczeństwa Georgij Kriuczkow jest
pewien, że przekazanie rurociągu Odessa - Brody w koncesję pozwoli szybko
uruchomić transport ropy rosyjskiej rurociągiem z Brodów do Odessy, bez
czekania na dobudowanie polskiego odcinka Brody - Płock.
Przedstawiciel rosyjskiej kompanii TNK-BP na Ukrainie Aleksandr Gorodieckij w
wywiadzie dla ukraińskich "Wiadomości" oświadczył, że zaistniała obecnie
sytuacja pozwoli TNK kierować rurociągiem i prawnie realizować
transportowanie rosyjskiej ropy z Brodów do Odessy.
Tymczasem chęć uczestnictwa w dobudowie naftociągu Odessa-Brody do Płocka
zgłosił Azerbejdżan. - Kraj ten zamierza też wejść do przyszłego
międzynarodowego konsorcjum, które będzie nadzorowało eksploatację nowej
trasy przesyłowej - oświadczył w środę premier Ukrainy Wiktor Janukowycz po
rozmowach w Kijowie z szefem rządu Azerbejdżanu Arturem Tahir Rasi-Zade.
Władze w Kijowie w pełni popierają udział Baku w całym przedsięwzięciu.
Zdaniem Janukowycza, decyzja o powołaniu konsorcjum zostanie podjęta jeszcze
w tym półroczu. - Teraz można już przystąpić do przygotowania umowy w tej
sprawie. (...) Kwestia dostaw wydobywanej w Azerbejdżanie kaspijskiej ropy ma
dla nas kluczowe znaczenie i zadecyduje o powodzeniu budowanej przez nas
nowej trasy przesyłowej - powiedział Janukowycz. Dodał, że bliskie
zakończenia są rozmowy z Europejskim Bankiem Odbudowy i Rozwoju w sprawie
kredytu na przedłużenie ropociągu Odessa - Brody do Gdańska.
Występując w środę w parlamencie ukraińskim, wicepremier ds. kompleksu
paliwowo-energetycznego Andrij Klujew poinformował, że udziałem w przyszłym
konsorcjum są zainteresowane, oprócz Azerbejdżanu, także Kazachstan, Rosja i
amerykańska kompania Chevron Texaco.
Eugeniusz Tuzow-Lubański, KWM, PAP

Pozdrawiam i zapraszam na:
Forum Słowiańskie
nakarm dziecko, kliknij w pajacyka TERAZ:
www.pajacyk.pl
Ignorant
+++



Temat: głosowałem na Tuska-wstyd mi,sorry. Komuś jeszcze?
Kazek pani premier Suchocka wraz z szefem jej biura panem Rokitą nie pozwolili
na referendum przed wprowadzeniem konkordatu czym dali pełną władzę klerowi.
Dziś pani Suchocka, czołowy liberał UW jest AMBASADOREM za nie małą pensję w
Watykanie. Przypomnij sobie podbis jeszcze jednego liberała p.Bieleckiego i
jego podpis w sprawie eksportu polskiego węgla ( dlaczego kopalnie padały ) itd.
>>>
Podpisanie Konkordatu pomiędzy Państwem a Stolicą Apostolską było Polsce
potrzebne, uważa ambasador RP przy Stolicy Apostolskiej Hanna Suchocka.

Pozwoliło to na określenie na nowych zasadach stosunków wzajemnych pomiędzy
państwem a Kościołem, powiedziała KAI amb. Suchocka., która przed była
premierem rządu Rzeczypospolitej Polskiej w momencie podpisania umowy ze
Stolicą Apostolską.

Była premier zwróciła uwagę, że Polska jako pierwszy z krajów Europy Środkowej
i Wschodniej przygotowała umowę konkordatową ze Stolicą Apostolską, co stało
się dokumentem modelowym dla zawieranych w późniejszym okresie "accordi" -
różnej wagi dokumentów, porozumień i konwencji z innymi krajami.

- Konkordat był Polsce potrzebny podkreśliła amb. Suchocka. Jej zdaniem,
zawarcie konkordatu było wyrazem realizmu politycznego, pozwoliło bowiem
zakreślić wyraźnie granice kompetencji państwa i Kościoła. Dziesięć lat jakie
upłynęło od jego podpisania wykazuje jego wartość jako nowoczesnej umowy
międzynarodowej, wyraźnie wpisanej w ducha posoborowego. Jest to umowa
międzynarodowa, która reguluje stosunki pomiędzy dwoma wspólnotami, ale
osadzona jest wyraźnie na zasadzie tolerancji i zakazu dyskryminacji. Tym samym
zapewniona została korelacja pomiędzy zasadami zawartymi w konkordacie a
zasadami stanowiącymi podstawę międzynarodowych konwencji praw człowieka.

Amb. Suchocka przypomniała, że w konkordacie z Polską nawiązano do Konstytucji
soborowej Gaudium et spes, ale także posłużono się formułą przyjętą w
porozumieniu włoskim z 1984 r., które "w dużej mierze służyło jako wzorzec dla
prac nad konkordatem polskim". Przyjęta została nowa zasada w miejsce
dotychczasowej jaką była zasada rozdziału państwa i Kościoła. Konkordat wyraża
tę nową zasadę następującymi słowami: "Rzeczpospolita Polska i Stolica
Apostolska potwierdzają, że Państwo i Kościół katolicki są - każde w swej
dziedzinie - niezależne i autonomiczne oraz zobowiązują się do pełnego
poszanowania tej zasady we wzajemnych stosunkach i we współdziałaniu dla
rozwoju człowieka i dobra wspólnego" (art. 1.) Ta zasada została także później
wpisana jako jedna z zasad podstawowych do polskiej konstytucji przyjętej w
referendum w 1997 r.

B. premier RP zwróciła też uwagę, że "pośrednio podpisanie konkordatu stało się
korzystne także dla innych wyznań". Stał się on bowiem impulsem dla uchwalania
ustaw regulujących stosunki wzajemne pomiędzy państwem a innym Kościołami w
Polsce. W pełni docenił tę rolę konkordatu papież Jan Paweł II, kiedy podczas
wręczania przez amb. Suchocką listów uwierzytelniających 3 grudnia 2001
powiedział: "Wbrew opinii sceptyków okazało się, że konkordat nie tylko
przyczynił się do polepszenia współdziałania Kościoła i organów państwowych dla
dobra wspólnego i dla poszerzenia obszarów wolności osób i społeczności ale
również stal się narzędziem ekumenicznym w stosunku do innych Kościołów i
wspólnot wyznaniowych."

Polski konkordat stal się w pewnym sensie modelowym w Europie Środkowej i
Wschodniej, uważa amb. Suchocka. Przypomniała, że w późniejszych latach
zawierały, umowy ze Stolicą Apostolską kolejne państwa (Chorwacja, Litwa,
Łotwa, Estonia, Słowacja, Kazachstan, Albania). W tych umowach znajduje się
szereg postanowień prawie identycznie brzmiących jak w polskim konkordacie.
Natomiast, podkreśliła, jak to zwykle bywa w przypadku tego typu umowy
międzynarodowej, jej pełna realizacja związana jest z wydaniem konkretnych
ustaw, których przygotowanie leży w kompetencji państwa.

Szczegółowe kwestie związane z "polskim konkordatem" leżą w kompetencji
Kościelnej Komisji Konkordatowej pod kierownictwem bp. Tadeusza Pieronka i
analogicznej komisji rządu polskiego. - Czas wykazał także, że jeden z
najbardziej krytykowanych przepisów, dotyczący zawierania małżeństwa bardzo
dobrze się sprawdził i nie stanowi żadnego zagrożenia dla istniejących
instytucji prawa cywilnego, powiedziała KAI amb. Suchocka.

W czasie niemal 25-letniego pontyfikatu Jana Pawła II Stolica Apostolska
podpisała konkordat tylko z Polską. W tym samym czasie podpisano ok. 80 umów
różnej rangi, regulujących stosunki z różnymi państwami. Spośród krajów b.
bloku komunistycznego jedynie Czechy nie ratyfikowały dotąd umowy ze Stolicą
Apostolską, a w elitach politycznych tego kraju trwa burzliwa dyskusja nt.
umowy ze Stolicą Apostolską.

KAI (ts //mr)




Temat: Litwini nt polskiej dywersyfikacji
Litwini nt polskiej dywersyfikacji
Sława!
www.msz.gov.pl/Unia,Europejska,1089.html#2_Toc172WILNO
Litewska prasa o polskich planach zmniejszenia zależności energetycznej od
Rosji
"Gdyby Polsce udało się zrealizować plany dotyczące bezpieczeństwa
energetycznego, również Litwa wygrałaby na tym" - pisze tygodnik "Veidas" (21
bm.) w artykule zat. "Polsko-amerykański" rurociąg "Przyjaźń". Skrót
publikacji: Polski premier J. Kaczyński pozyskał nowych sojuszników w walce o
niezależność energetyczną swego kraju od Rosji. Mają być nimi amerykańskie
koncerny naftowe wydobywające ropę i gaz w krajach Azji Środkowej. Takie
plany korzystne są również dla Litwy. Gdyby Polakom udało się je zrealizować,
osłabiłoby to pozycje Rosji szantażującej Europę nośnikami energii. Północny
gazociąg, który wspólnie budują Rosjanie i Niemcy, również nie wydawałby się
jak kolejne narzędzie szantażu wobec Polski i Litwy. Litwa wygrałaby na tym
jeszcze więcej, gdyż realne stałyby się plany połączenia Litwy i Polski
ropociągiem oraz gazociągiem. A przecież to właśnie obiecał prezydent L.
Kaczyński podczas ostatniej wizyty w Wilnie. Polsce zależy na tym projekcie
również z innego powodu. Dotyczy to idei braci Kaczyńskich stworzenia
tzw. "energetycznego NATO", której nie poparła UE. Jak twierdzą obserwatorzy,
Bruksela nie tylko nie chce nastawiać przeciwko sobie Kremla, ale nie ma też
jakiegokolwiek wpływu na jego stanowisko. Bracia zaczęli więc za oceanem
szukać wsparcia dla swoich projektów. I znaleźli. Jednym z najważniejszych
celów wizyty premiera J. Kaczyńskiego w USA było uzyskanie poparcia dla
projektu zmniejszenia zależności energetycznej od Rosji. Prezydent G.W. Bush
i członkowie jego gabinetu oficjalnie poparli projekt braci Kaczyńskich i
oświadczyli, że będą zachęcać amerykańskie koncerny do inwestowania w ten
projekt. Nie jest to pierwsza próba Polski zmniejszenia zależności
energetycznej od Rosji. W latach 1997-2001 rządząca wówczas prawica planowała
rozpocząć budowę gazociągu z Norwegią. Jednakże, po zmianie władzy, lewicowy
premier L. Miller odrzucił ten projekt. Następnie zrodził się projekt
zmniejszenia zależności w sektorze naftowym. Planowane były dostawy
kazachskiej ropy przez Ukrainę, omijając Rosję. Jednakże ten projekt również
nie doszedł do skutku. Zdaje się, że obecnie sytuacja zmienia się na korzyść
Polski. Gwarancje, a poza tym środki na budowę Polska może otrzymać od
Amerykanów, którzy widzą w tym szansę na zwiększenie zysków ze sprzedaży ropy
i gazu wydobywanych w Azji Środkowej. Amerykańskie koncerny w Kazachstanie i
Turkmenistanie posiadają duże złoża gazu, które są słabo wykorzystywane, gdyż
eksport może się odbywać wyłącznie przez Rosję. Zaś rosyjski monopolista
gazowy "Gazprom" płaci za gaz nieco powyżej jednej piątej światowej ceny gazu
i ogranicza eksport. Więc nic dziwnego, że kraje Azji Środkowej i
amerykańskie koncerny, np. "Texaco" i "Chevron", są zainteresowane projektem.
Amerykanie już planują zainwestować w gazociąg 5 mld USD. Jeden z wariantów
budowy gazociągu przewiduje poprowadzenie rury z Kazachstanu przez Gruzję (po
dnie morza) lub przez Turcję. Tę samą drogą mógłby być dostarczany również
surowiec z Uzbekistanu czy Turkmenistanu. A jeśli chodzi o Europę,
specjaliści twierdzą, że najlepszym rozwiązaniem byłoby przyłączenie się do
projektu gazociągu "Nabucco" łączącego pięć krajów (Turcja, Rumunia, Węgry,
Austria). Gdyby do tego projektu włączyli się Amerykanie, można byłoby
poprowadzić nitkę do Czech i Polski. Budowa gazociągu ma się rozpocząć w
końcu 2007 r. i zakończyć w 2011 r. Inny wariant przewiduje poprowadzenie
gazociągu równolegle do ropociągu Odessa-Brody. Jednakże specjaliści są
zdania, że taki projekt byłby zbyt drogi. "Amerykański rurociąg" z Azji
Środkowej jest dla Polski jednym z najbardziej realnych sposobów
uniezależnienia się od rosyjskich nośników energii. Jednakże realizacja
projektu stanowi tez duże wyzwanie. Rosja niewątpliwie dołoży wszelkich
możliwych starań, by zniechęcić USA. Z pewnością wykorzysta kartę Iraku i
konfliktu z Iranem. Polski rząd będzie musiał bacznie obserwować wydarzenia i
odpowiednio reagować. A jeśli chodzi o Litwę, należałoby zadać sobie pytanie:
czy nie będzie analogii do historii z "Mazeikiu naftą" i "Williams"?

Forum Słowiańskie
gg 1728585



Temat: Gazprom oskarżył Ukrainę o podbieranie gazu
LEWICA REALIZUJE GOSPODARCZE CELE ROSJI
Za www.rurociagi.com/spis_art/2005_4/notatka.html

Rosyjsko-niemiecka decyzja o budowie gazociągu dnem Morza Bałtyckiego z 8
września 2005 r. pokazała nam, że rząd lewicowy i poprzednie kierownictwo PGNiG
zachowywało się nie jak ważny gracz na rynku europejskim, a jak kraj z epoki PRL
realizujący cele rosyjskiej polityki gazowej. Premier Marek Belka w wywiadzie
udzielonym "Rzeczpospolitej" z dnia 13.10.2005 r. na pytanie w sprawie budowy
gazociągu dnem Bałtyku odpowiedział z cynizmem "Jak się chciało podtrzymać
pomarańczową rewolucję na Ukrainie, to teraz jest tego koszt". Ten styl nie
dbania o polskie interesy zaprezentował były prezes PGNiG Marek Kossowski, który
z troską i zrozumieniem dla rosyjskich interesów wskazał, że Europa Zachodnia
będzie potrzebowała w najbliższych 10-15 latach 150-200 mld m3 gazu, a pierwszą
nitką gazociągu jamalskiego dostarczamy 34 mld m3. Poprzez inne gazociągi po
modernizacji można dostarczyć 120 mld m3. Stąd wg Kossowskiego zrozumiała jest
decyzja Gazpromu o budowie gazociągu dnem Bałtyku, poprzez który ma być
przesyłanych 54 mld m3 gazu ("Świat Energii", listopad 2005 r.). Dla byłego
premiera i b. szefa PGNiG nie była ważna sprawa niezrealizowania porozumienia
polsko-rosyjskiego z 1993 r. o budowie sieci gazociągów o docelowym przesyle 67
mld m3 gazu, za dodatkowe 33 mld m3 otrzymywalibyśmy za tranzyt około 400 mln dol.

Rosjanie nadal traktują kraje należące do byłego obozu socjalistycznego, jako
przedłużenie wpływów gospodarki rosyjskiej. W krajach WNP Rosjanie starają się w
pełni podporządkować złoża, rafinerie i sieć przesyłową. W okresie rządów SLD
Rosjanie również Polsce wysunęli propozycje przejęcia Rafinerii Gdańskiej, firm
Orlen i Lotos oraz PGNiG. Przy czym te propozycje były poprzedzone żądaniami
renegocjacji umów i podwyżek cen gazu i ropy.

Za rządów SLD (1993-1997 oraz 2001-2005) Rosjanie uzyskiwali od Polski korzystne
dla siebie zapisy aneksów do umów. To rząd SLD odstąpił na przełomie 2001/2002
od przygotowanych umów o budowie gazociągów z Danii i Norwegii. Ani Premier, ani
Prezes PGNiG nie skorzystali z drogi międzynarodowego arbitrażu, co gwarantuje
porozumienie.

Również pozorną aktywność wykazywała Polska w sprawie przedłużenia rurociągu
naftowego Odessa-Brody do Polski. Ostatecznie zamiast oddania rurociągu w ciągu
2 lat mamy kolejne narady, powołaną spółkę "Sarmatia", co pozwoliło Rosjanom
przejąć rurociąg Odessa-Brody rewersem i zdobycia skutecznych mechanizmów
nacisku m.in. na rząd Kazachstanu, skąd miała być dostarczana ropa kaspijska.

Odpowiedzialność polityczną i merytoryczną za zaniechania, podporządkowanie się
strategii rosyjskiej i stworzenie zagrożeń dla bezpieczeństwa energetycznego
ponosili: Prezydent Aleksander Kwaśniewski wraz ze swym doradcą Stanisławem
Cioskiem, premierzy: Leszek Miller i Marek Belka, wicepremierzy: Marek Pol i
Jerzy Hausner, minister Jacek Piechota, prezes i wiceprezesi PGNiG.

Pełny tekst na www.rurociagi.com/spis_art/2005_4/notatka.html
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • chadowy.opx.pl



  • Strona 2 z 4 • Wyszukiwarka znalazła 121 wypowiedzi • 1, 2, 3, 4