Czytasz wypowiedzi wyszukane dla słów: problemy emocjonalne





Temat: Serial o adopcji
Przepraszam,ze sie wtrace i pojde troche pod wlos,ale...czy nie myslicie,ze adopcja miedzynarodowa to jednak pozytywne zjawisko? W koncu swiat sie kurczy, nastepuje pomieszanie kultur i nacji i,moim zdaniem,to cos pieknego ze np rodzina amerykanska decyduje sie na zaadoptowanie dziecka o innym kolorze skory. Wiele malzenstw jezdzi do Chin, Korei czy Tailandii by zaadoptowac dzieci i to nie akurat malenkie ale czesto starsze i kalekie. Niestety mam przyklad kolezanki-Polki mieszkajacej w Anglii ktora ma problem z zajsciem w ciaze, jest juz po 40ce,mysli o adopcji i owszem ale ...no wlasnie...najchetniej zaadoptowalaby malenkie dziecko i najchetniej z Polski a juz idealnie gdyby bylo podobne do niej lub do meza. Adopcja dziecka z Chin w zadnym wypadku dla niej nie wchodzi w rachube choc zdaje sobie sprawe ze np losy sierot chinskich sa znacznie bardziej przerazajace niz losy dzieci w polskich domach dziecka. Na adopcje dziecka z angielskiego osrodka raczej nie ma szans bo takich dzieci jest niewiele i najczesciej znajduja sie one z rodzinach zastepczych. Osobiscie podziwiam ludzi ktorzy maja juz dziecko a mimo to wybieraja sie w daleko podroz do sierocinca gdzies na wschodzie i przygarniaja do swojej rodziny skosnookie dzieciatko. To zjawisko nie jest tu nietypowe i choc pewnie zdarzaja sie,jak ktos wspominal przypadki skrajne(pediofile itd) to i tak jest to szansa jedna na tysiac-najprawdopodobniej takie samo prawdopodobienstwo jak to ze dziecko bedzie maltretowane czy gwalcone w sierocincu czy w rodzinie adopcyjnej w swoim kraju. Zycie polskiego dziecka czy tez chinskiego maja przeciez taka sama wartosc i kazde z nich potrzebuje w rownym stopniu milosci. Dlatego dla mnie akurat adopcja miedzynarodowa to raczej powod do radosci niz niezadowolenia. Pamietam historie malego Piotrusia ktora opowiadala mi pani z lodzkiego osrodka adopcyjnego (gdy jeszcze za czasow studenckich trzymalysmy z kolezanka kontakt z domem dziecka)-chlopczyk urodzil sie bez raczek i nozek. rodzice go nie chcieli wiec znalazl sie w sierocincu bez szans na adopcje. Zaadoptowala go jednak rodzina holenderska ktora juz miala swoje dzieci. Uczyli sie jezyka na przyjecie Piotrusia i bardzo to przezywali. Caly czas osrodek adopcyjny mial z nimi kontakt a swego czasu byl tez program w telewizji o dalszych losach Piotrusia. Rozumiem,ze sytuacja jest frustrujaca gdy,jak w przypadku Matyldy czy Doni, chce sie przygarnac do serca dziecko a nie mozna sobie na to pozwolic ale mysle,ze to jednak powod do radosci ze ktos z innego kraju moze pomoc temu dziecku. Wiem, wiem i tak nie wszystkim. A ze dziecko wychowa sie w innej kulturze niz w tej w ktorej przyszlo na swiat....po pierwsze nie widze w tym problemu( nawet w przypadku polskiej rodziny adopcyjnej bedzie sie wychowywalo w tradycjach rodzinnych innych niz te typowe dla jego rodziny biologicznej), po drugie,wbrew pozorom te rodziny robia bardzo duzo by zapewnic dziecku kontakt z jezykiem i kultura kraju urodzenia. Wystarczy spojrzec w internecie na liczne strony i fora poswiecone temu wlasnie celowi-rodzice amerykanscy np zrzeszaja sie by uczyc swoje koreanskie pociechy jezyka,zabieraja do ich ojczyzny,kupuja stroje narodowe,obchodza urodziny tak jakby byly one obchodzone w ich biologicznej rodzinie..... Wbrew pozorom to sie tak wcale nie wymyka spod kontroli. W Anglii np jest organizacja czuwajaca nad losami dzieci z zagranicznych adopcji i wymogi sa bardzo ostre. Przepraszam za swoje trzy grosze. To tylko obraz z innej perspektywy. Pani z osrodka adopcyjnego osobiscie bardzo ubolewala nad tym,ze wymogi zw z adopcja zagraniczna sa az tak ostre bo zgloszen jest naprawde mnostwo a kandydaci na rodzicow moga sobie pozwolic na rezygnacje z pracy,leczenie dziecka itd a jednak szanse maja mizerne. O ile pamietam dziecko musi byc iles razy odrzucone (Brrrrr) przez polskie rodziny by zostalo zakwalifikowane do adopcji zagranicznej. Najczestsze powody to kalectwo,ciezka choroba lub powazne problemy emocjonalne. Tak przynajmniej bylo jakies 8-10 lat temu. Mozliwe,ze do tej pory cos sie zmienilo na korzysc. Uklon w strone wszystkich zdeterminowanych przyszlych rodzicow. i zycze spelnienia marzen. B





Temat: ASTROLOGY AS A NEW MODEL OF REALITY!!
Psycholog jako nauczyciel i popularyzator!
Psycholog jako nauczyciel i popularyzator

Psycholog jest świadomy faktu, że ze względu na specyfikę dyscypliny jego
osobiste przekonania, wartości i prywatne normy etyczne wpływać mogą na dobór i
sposób przekazywania treści dydaktycznych. Występując w roli nauczyciela
pokazującego wiedzę psychologiczną, psycholog powinien zaznaczyć, kiedy
prezentuje osobisty punkt widzenia; obowiązuje go jednak znajomość i rzetelne
przedstawienie innych stanowisk.
Przygotowując studentów i absolwentów do praktycznego wykonywania zawodu,
należy kłaść nacisk na jego aspekty etyczne, akcentując naczelne wartości
etyczne zawodu. Psycholog wykorzystuje konkretne przykłady dla rozwijania
wrażliwości etycznej przyszłych psychologów i ich umiejętności rozstrzygania
dylematów moralnych towarzyszących wykonywaniu czynności zawodowych. Pokazuje i
przybliża studentom wzorce etycznego postępowania w sprawach zawodowych.
Psycholog jako nauczyciel, zwłaszcza przy nauczaniu umiejętności praktycznych,
zdaje sobie sprawę, że jego postępowanie w stosunku do klientów czy
podopiecznych kształtuje postawy zawodowe uczniów.
W zajęciach dydaktycznych, podczas których prowadzone są demonstracje osób lub
wytworów, psycholog unika momentów o charakterze widowiskowo-sensacyjnym.
Wszelkie demonstracje powinna cechować dyskrecja i takt. Jeśli demonstracja
dotyczy osób, udział w niej powinien być w pełni dobrowolny a osoby
uczestniczące powinny być chronione przed jakimikolwiek skutkami ujemnymi.
Jeśli pojawi się ryzyko zaistnienia takich skutków, należy demonstrację
przerwać.
Zajęcia w charakterze laboratoryjno - ćwiczeniowym dostarczające uczestnikom
okazji do wglądu we własne problemy emocjonalne mogą być prowadzone jedynie
przez psychologów posiadających odpowiednie przeszkolenie. Psycholog prowadzący
tego rodzaju zajęcia odpowiada za ich bezpośrednie i odległe skutki i dla
uczestników.
Psycholog nie prowadzi żadnego wycinkowego szkolenia dla niepsychologów w
zakresie funkcji i prac wymagających pełnego wykształcenia i kwalifikacji
psychologa.
Psycholog w miarę swoich możliwości przeciwdziała nauczaniu psychologii przez
osoby nie posiadające wykształcenia psychologicznego, np. zgłaszając takie
fakty do Zarządu Głównego Polskiego Towarzystwa Psychologicznego.
Upowszechniając wiedzę psychologiczną, psycholog dba o zgodność przekazywanych
treści ze współczesnym stanem nauki, uwzględnia różnice między hipotezami i
dobrze udokumentowanymi twierdzeniami i w sposób rzetelny przedstawia
praktyczne możliwości psychologii. Szczególnie starannie psycholog przedstawia
te treści, które są niezgodne z obiegową wiedzą psychologiczną lub podatne na
różnorakie interpretacje.

Zasady Kodeksu Etyczno-Zawodowego obowiązują wszystkich polskich psychologów.
Wstępując do Polskiego Towarzystwa Psychologicznego, psycholog przyjmuje na
siebie zobowiązanie skrupulatnego przestrzegania zasad Kodeksu Etyczno-
Zawodowego Psychologa i upowszechniania ich wśród psychologów niezrzeszonych w
PTP. Postępowanie członka PTP sprzeczne z Kodeksem Etyczno-Zawodowym pociąga za
sobą sankcje, o których orzeka Sąd Koleżeński.





Temat: Jasne strony Tada (?)
Gość portalu: Maruda napisał(a):

> Nie, skad, lepiej czytac dalej "Plastusiowy pamietnik" albo "Muminki" i
>upajac sie swoim 'realizmem'. Gratuluje, powodzenia. Ja wole sobie 'skrzywiac
>pojecie'teoriami Foucault, Derridy, Agambena, Chomskiego, tyle tylko, ze ja
>staram sie zrozumiec to i owo z tych ksiazek. Moze Ty tez powinienes sprobowac.

Z "Muminków" nie szydziłbym za mocno, bo może się okazać, że przetrwają w
kulturze w sposób bardziej żywy, niż dzieła panów Fou... i Derridy.
Cmentarzysko ideii usiane jest takimi niegdysiejszymi gwiazdami.
O "Plastusiowym pamiętniku" trudno mi coś powiedzieć, bo znam go tylko z wersji
filmowej.

> Czemu tak uwazam??? No sama nie wiem, moze dlatego, ze przeczytalam wiekszosc
> Twoich wypowiedzi?????

Podziwiam.

> Zastanawiam sie tylko co Ci te podle feministki zrobily, ze ich az tak
> nienawidzisz....

Dlaczego uważasz, ze jeśli się z czyms polemizuje, to napędem polemiki musi być
od razu nienawiść? Ty np. polemizujesz tu ze mną. Pytam więc: dlaczego aż TAK
mnie NIENAWIDZISZ Marudo?!?!

> A jesli mozna to poprosze o Twoja definicje feminizmu i tymi jego
postulatami, z ktorymi sie nie zgadzasz - tak zeby nasza ewentualna dyskusja
miala rece i nogi i zeby obie strony wiedzialy z czym sie polemizuje.

To dziwne - na co już zresztą zwracał uwagę Maciej - że
przeczytawszy "większość tego co tu napisałem", nie wiesz jakie mam
zastrzeżenia do feminizmu. Zwięzłej definicji feminizmu nie potrafią tu podać
nawet same feministki, czemu ja miałbym to robić? Feminizm jest zbyt
amorficzny, by ująć go w ścisłą definicję. Można go przedstawiać opisowo, co
robi tu i Maciej i ja.

Ot taki zwiezly skrot Twoich pogladow, bez odsylania mnie do innych watkow, bo
wedlug mnie takie 'skakanie' po watkach i wylawianie poszczegolnych zdan z
kontekstu nie ma sensu. Bardzo chetnie przeczytam.

Niestety - odsyłam Cię do innych wątków (których większość przecież już
czytałaś) - znajdziesz tam moje poglądy. Po co zadowalać się nędzną kropelką,
skoro ma się pod bokiem całą krynicę mej twórczości na tym forum?

> Byc moze troche zbytnio ironizuje, ale napewno moim celem nie jest obrazanie
> nikogo - zyjemy w wolnym kraju i kazdy ma prawo do swoich pogladow. Mysle
> jednak, ze kulturalna wymiana ich moze byc obopolnie korzystna.

Dlaczego więc - skoro tak naturalne jest posiadanie własnych poglądów - tak
bardzo dziwi Cię fakt, ze ktoś ma poglądy odmienne od feministek? Skoro nie
jest Twoim celem obrażanie nikogo i kulturalna wymiana poglądów, to czemu
oznajmiasz na samym wstępie swoim rozmówcom, że mają zamknięte umysły, problemy
emocjonalne, opanowani są przez nienawiść i że, powinni odwiedzić psychologa?

> Pozdrawiam.
>



Temat: Sensacyjna wyznanania byłe posła Prawa i Sprawied
cd.artykułu

"by miał jakieś problemy emocjonalne, nie potrafiłby tego robić tak
perfekcyjnie.

- Jak w takim razie rozumieć pobłażliwość wobec wybryków o. Rydzyka
i gwałtowne gesty wobec, np. posła Zalewskiego?
- Rzeczywiście, tym bardziej że była to reakcja na minę posła
Zalewskiego. Nie rozumiem tego, to jest dla mnie bulwersujące. Lecha
Kaczyńskiego PiS powinien bronić przed Rydzykiem, bo to przecież na
postaci Lecha, jako ministra sprawiedliwości, zbudował swoją
pozycję. Ale Rydzyk jest jedyną osobą na scenie politycznej, z którą
Jarosław rzeczywiście się liczy. Niestety, Rydzyk kiedyś rozwali mu
partię. Natomiast w sprawie Zalewskiego przewertowali wszystkie jego
wypowiedzi sejmowe. Co ciekawe, ze mną tego nie zrobili, a
znaleźliby tam znacznie ostrzejsze słowa pod adresem polityki
gospodarczej rządu. Sprawę Zalewskiego odczułem boleśnie, bo ona
wykazała, że frakcja ludzi o umiarkowanych poglądach w PiS-ie jest
dla Jarosława nieistotna. Okazało się, że może sobie pyknąć Pawłem
Zalewskim, Marcinkiewiczem, więc dlaczego nie miałby pyknąć mną?

- To dlaczego dopiero teraz podjął pan decyzję o odejściu?
- W PiS-ie byłem wyłącznie ze względu na Jarosława. W klubie byłem
niemal nietolerowany, narażony na kaprysy przewodniczącego
Kuchcińskiego. Pod tym względem klub Platformy jest znacznie lepszy.
Byłem zafascynowany Jarosławem, nie ukrywam tego. Wiele mnie
nauczył, często korzystałem z jego wiedzy. Może bardziej z jego
zasad niż z jego zachowania. Gdy rozmawiałem z nim ostatni raz
powiedziałem: "Jestem jak saper, tylko raz podejmuję decyzję. Ty
mnie tego nauczyłeś”. On powiedział, że nie przyjmuje do wiadomości
mojego pisma, chciał porozmawiać następnego dnia.

- Kto będzie rządził po wyborach?
- Platforma i to samodzielnie. Nie wierzę w Po-PiS. PiS-owi
zaszkodzi komisja śledcza, która musi się odbyć dla oczyszczenia
atmosfery. Szkoda, że nie odbyła się ona przed wyborami. Najgorsza
sytuacja była wówczas, gdy wybuchła afera w ministerstwie rolnictwa.
Kaczyńscy znaleźli się wówczas w narożniku, więc apelowałem do PO,
żeby się włączyła, bo Jarosław nie miał pola do rozgrywki. Dobrze,
że Donald spotkał się wówczas z Lechem.

- Tylko na tym spotkaniu znowu wygrał PiS.
- Na miejscu Tuska Jarosław wystąpiłby z konstruktywnym wotum
nieufności, zorganizowałby komisję, która rozwalcowałaby Platformę.
Donald, którego znam od wielu lat, bardzo wyszlachetniał, nie umie
operować liczbami zespolonymi, operuje tylko częścią rzeczywistą.

- Niektórzy mówią, że za rządów PiS przypomniały im się czasy PRL, w
których władza budziła lęk. Nie ma pan do siebie żalu, że taką
władzę pan współtworzył.
- Hmmm, to trochę tak, jak mówi Cymański - "potrzebne jest takie
lekarstwo, jaka choroba”. Z korupcją rzeczywiście trzeba było
walczyć, dziwi mnie tylko, dlaczego ta walka ogranicza się do
prowokacji. Moim zdaniem to pójście na łatwiznę. Pokazywałem pewne
ciekawe dokumenty Andrzejowi Zybertowiczowi. A on na to: "Idź z tym
do CBA!”. Powiedziałem mu, że byłem już w CBA i... chcieli mnie
zwerbować na agenta. Nie chciało im się, to ja miałem robić za nich
robotę operacyjną! Mariusz Kamiński skierował mnie do tego oficera,
a ten chciał mnie już wyposażyć w sprzęt. Tragedia!

- A jak będzie się pan czuł w koalicji z SLD?
- Nie jestem formalnie członkiem PO. W 2001 roku Kaczyński
przewidywał, co może się zdarzyć w 2005. Wówczas tych, których
kojarzył z antykomunizmem, brał na prywatne rozmowy. Tłumaczył nam,
co to jest rzeczywistość polityczna, wola wyborców i tłumaczył, że
po wyborach być może będziemy zmuszeni rządzić z SLD. Wyjaśniał, że
lepiej, żebyśmy rządzili z SLD niż z Samoobroną - wycieraczką SLD, w
której jest mnóstwo aferzystów. Tyle że było to SLD jeszcze przed
rządami Leszka Millera, na których zbudowaliśmy naszą siłę. Dziś SLD
jest już mocno wyczyszczone, nie wiem... Nie ja będę o tym
decydował. Myślę, że mnie byłoby łatwiej taką koalicję przyjąć, niż
niektórym ludziom z Platformy, którzy rozmów takich jak nasze
rozmowy z Jarosławem nie odbyli. Podejrzewam, że Donald takich
rozmów nie przeprowadza.

- W opozycji może mieć pan Jarosława Kaczyńskiego. Trudny
przeciwnik?
- Pamiętliwy. Jeśli nadal będzie używał liczb zespolonych, ludzie
dostrzegą w końcu część urojoną i wtedy jego autorytet w
społeczeństwie upadnie. A może on sam się zmieni? Niektórzy tak
odczytują atak na profesora Nowaka w "reżimowym” tygodniku "Wprost”.
Pomyślałem sobie, że może Jarosław chce już odejść od Radia Maryja.

Rozmawiał ADAM WILLMA
adam.willma@pomorska.pl
fot. autor

Miłej lektury, tylko jedna słuszna partia Ojca Tadeusza Rydzyka-
PRAWO i Sprawiedliowość:-)))))))
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • chadowy.opx.pl



  • Strona 3 z 3 • Wyszukiwarka znalazła 172 wypowiedzi • 1, 2, 3