Czytasz wypowiedzi wyszukane dla słów: problemy emocjonalne





Temat: Gdzie na emeryture?
Jestem szczerze zmeczona sluchajac takich jak Ty.
Nie pomyliles czasem Skandynawii z Grenlandia??? Bo takie mam
wrazenie czytajac brednie
o "ekstremalnie niskich temperaturach i psich klimatach ...
Wyobraz sobie, ze ponad 3/4 mieszkancow zyje w poludniowej czesci
Szwecji, gdzie temperatury sa wyzsze niz np. zima na Mazurach, a
sniegu mniej.
Latem za Kolem Podbiegunowym czesto temperatury sa wyzsze niz w
Malmö lezace na samym poludniu Szwecji!
Podobna sytuacja jest w Norwegii, gdzie wiekszosc mieszkancow zyje
na poludniu kraju, a takie np. Oslo mialo w zeszlym roku upaly
dochdzace do 32 C, podczas gdy Warszawa miala 19 C.
Tej zimy mielismy w Malmö TRZY DNI sniegu, a dni z temperature
ujemna mozna policzyc na palcach jednej reki.

I naprawde moge Ci zagwarantowac, ze jesli w bialy dzien widze na
ulicy kogos zataczajacego sie, to nie jest to w kazdym razie
Szwed ... a kto, to mozesz sam zgadywac ...

Nie twierdze ze Szwedzi nie pija, owszem robia to chetnie na
urlopach, bo wtedy sa wolni od pracy i nie musza prowadzic
samochodu. Natomiast po powrocie do Szwecji utrzymuja niesamowity
rygor, bo o piciu w pracy w Szwecji nie ma mowy, a stracenie prawa
jazdy jest dla Szweda tragedia!

moj_vancouver
To, ze Skandynawowie to alkoholicy, to przeciez zadna tajemnica,
Narody zyjce w ekstremalnie niskich temperaturach i psich klimatach
maja to do siebie, ze maja problemy emocjonalne, ktore zapijaja
alkoholem. Zadna przeciez nowosc, chyba o tym wiesz, skoro mieszkasz
w Skandynawii.






Temat: problemy emocjonalne
problemy emocjonalne
Z czego się biorą? Jak sobie z nimi radzić? Czym według was charakteryzuje
się osoba, która ma problemy emocjonalne sama z sobą???
?





Temat: frasyniuk mam problemy emocjonalne z wałesą
frasyniuk mam problemy emocjonalne z wałesą
wiadomosci.onet.pl/1911002,11,item.html
Panie władku, moze za krótko pana w Łeczycy trzymali?



Temat: ta cała sagis to ma chyba problemy emocjonalne
ta cała sagis to ma chyba problemy emocjonalne
I byc moze takie ktore sa zwiazane z tym ze ma 30 lat i jest bez szans na
znalezienie chłopa.
To takie głupie cielątko jest.




Temat: Homoseksualiści domagaja sie więcej niż tolerancji
bimi napisał:

> Ej, co Ty wikul, znowu masz problemy emocjonalne?
> Dziewczyna Cię rzuciła?

Co ty się przejmujesz moimi problemami emocjonalnymi . Dotychczas martwiłeś się
problemami pedałów . I niech tak już zostanie .




Temat: problemy z pamięcia
Hmm...ze się wtrence na swoim przykładzie i nie tylko - wysokość potencji nie
ma absolutnie znaczenia. Jeśli lek jest dobrze dobrany, to i niska potrafi
nieźle posprzątać :)
Ale na problemy emocjonalne ( niezależnie od rodzaju) nie da się dobrac leku na
forum.




Temat: srodki na pobudzenie, energie zyciowa
no wlasnie niekoniecznie osobny, problemy emocjonalne to ma sie na okraglo,
tylko w pewnych sytuacjach ujawniaja sie w postaci lęku. jak sie rozwiaze swoje
problemy to energia wroci.



Temat: Rozwód a sprawy majątkowe
ale ty milutki jesteś. Tak masz normalnie czy jakieś problemy emocjonalne?




Temat: straszne chamstwo!
ok , ale wypadalo by aby to ania wypełniła
bo to dziecko ma problemy emocjonalne



Temat: Majtki oraz stan bielizny Polek (katastrofa)
Czy Ty masz jakies problemy emocjonalne? Moze ostnio nadużywasz wiejskich zabaw
z tanim winem w tle? Zrob cos z tym, zle sie prezentujesz!!!!



Temat: nieustanna KRYTYKA ze strony męża!

Sorry,ale dla mnie to typowy toksyczny zwiazek z facetem majacym problemy
emocjonalne.Pomyśl co będzie jak dzieci odejdą z domu,a ty zostaniesz z nim zam
na sam,Współczuję.Trudno coś radzić bo facet wydaje sie niereformowalny.



Temat: Jak osmieszyć kobiety szukające młodszych
ty wiesz co to akumlator samochodowy? wiesz jego emocjami nie naładujesz ,
musisz albo kupic nowy albo naładować stary!
a ten twoj jeden przypadek jest godny pozałowania i cos wskazuje ze ten Raymond
miał chyba powazne problemy emocjonalne.




Temat: O Czupurze
co to za idiota zalozyl ten topik? pewnie ma problemy emocjonalne.



Temat: Szok nowej roli bycia mama
wolę ropuszko...
rób sobie co chcesz, tylko nie dokonuj prostackich nadinterpretacji cudzych
wypowiedzi (autorki wątku).
albo napisz skąd pochodzisz, to ci powiemy jakie masz problemy emocjonalne -
równie płytki chwyt.



Temat: prezent dla Linuxowca - pomóżcie !
> masz jakies problemy emocjonalne? nie staje ci?

a tobie? zostala mi wodka z nocy, mialem tez niezla dupeczke, prawiczku :)



Temat: O Czupurze
pewnie ma problemy emocjonalne, ale ma taką jakąś pewność siebie. Ma też dużo
piniędzy. A ty obszczymurze mu tego zazdrościsz...



Temat: Dobry psycholog dziecięcy z Krakowa
Ewa!
Chodzi o problemy emocjonalne.
Pozdrawiam,
Joanna.



Temat: alarm na Polu Mokotowskim
autobus do Rzeszowa Ci ucieknie... nie wiesz co to PLONK?
Szczurą jakie są takie są, ale madrością im ustępujesz, jak zresztą wielu ludzi.

ps. nie sypiam ze szczurami. Masz jakies problemy emocjonalne?



Temat: żałosne
Beauty to oszołom z AW. On jest właściwie bardzo dziwny, odnoszę wrażenie, że
ma wielkie problemy emocjonalne...




Temat: JESTEM
Michal,masz jakieś problemy emocjonalne???. ;c{)).




Temat: W gąszczu win cara Michnika
coz pan Ziemkiewicz ma problemy emocjonalne
niestety sa one nieuleczalne heh. Niestety takich ludzi jak on jest wielu w tym kraju i to jest smutne po prostu czysta nienawisc



Temat: Przegrana koszykarzy z Izraelem
A Ty chlopie, co to piszesz przy co drugim artykule o wisle to chyba jakis
nienormalny jestes nie? Frustracja czy co? Masz moze jakies problemy
emocjonalne, a moze impotencja?



Temat: Do mieszkańców Enklawy na Halszki
Rzeczywiście ten Pan Janek to jakiś oszołom, pewnie ma problemy emocjonalne i
wyżywa się na czym popdanie i gdzie popadnie.



Temat: Faceci I PORNOLE!
Drogi frustracie,
To, że masz problemy emocjonalne, nie znaczy, że wszyscy je mają




Temat: psycholog w wawie
psycholog w wawie
czesc wszystkim
szukam dobrego psychologa w Warszawie czy mozecie mi kogos polecic?
mam problemy emocjonalne i stany depresyjne.
pozdrawiam



Temat: My was nie chcemy.
kris czy ty masz jakies problemy emocjonalne?? ja juz nie nadarzam
za toba...




Temat: Spirala Mirena czy ktoś stosował?
nie rozumiem, najpierw piszesz:
>ja mam i cierpie, mam obolale nogi, ciagle plamienia(juz 1,5 roku) powazne
>problemy emocjonalne, moim zdaniem hormon bedzie zawsze hormonem, odradzam

a potem, ze jest bezpieczna; czy Ty sie troche nie pogubilas?



Temat: Sz.P 36 im. T. Lenartowicza ul. Tyniecka 25
Nie masz nic lepszego do roboty w sobotę wieczorem, niż pisanie na forum?
Musisz mieć straszne kompleksy i problemy emocjonalne. Idź do znajomych (jeżeli
takowych w ogóle posiadasz) zabaw się trochę. Życie jest piękne!!!



Temat: Spirala Mirena czy ktoś stosował?
ja mam i cierpie, mam obolale nogi, ciagle plamienia(juz 1,5 roku) powazne
problemy emocjonalne, moim zdaniem hormon bedzie zawsze hormonem, odradzam



Temat: gdy szef krzyczy...
Proponuję zrobić to samo co poprzedniczki, odejść z tej pracy.Szef ma poważne
problemy emocjonalne. Nie Pani powinna szukać pomocy. Proszę zadbać o siebie i
pozostawić tą posadę. Proszę poszukać sobie nowej pracy.



Temat: Grzmotniku -przybylam......
Tak zostawmy szkodnika w spokoju . Niech mu ziemia lekką będzie . A co do jego
reputacji - to jest zszargana!! Z pewnością ma teraz problemy emocjonalne i
siedzi pod stołem z delirką . A wszystko przez Meduzę!!
Straszne oj straszne




Temat: Niektore sa tylko do w.y....ia
Piotrze czytalam juz kilka Twoich wypowiedzi i stwierdzam ze masz jakies
problemy emocjonalne, jestes chyba niedowartosciowany... Zal mi Ciebie, ale
jestes tak tepy i zalosny ze zostawie bez komentarza to co napisales...



Temat: GORZOWIANIE CZY WY NAPRAWDĘ NIE WSTYDZICIE SIĘ...
ant777 napisał:

> jakieś problemy emocjonalne. Albo pomyliłaś miasta.
> Gdzie są te obwodnice?

No właśnie, gdzie?
To Ty, mrówko, wydajesz się nie znać pojęcia ironii. :)
Nota bene, Zyga to zdrobnienie od Zygmunta.



Temat: Cudowna kantylena i fałszywe dźwięki
Ludzie,Wy wszyscy macie chyba problemy emocjonalne!!!



Temat: Czy jedynacy mają trudniej ...
Moim zdaniem masz problemy emocjonalne, co nie ma przełożenia na fakt czy jesteś
jedynaczką czy nie.




Temat: DLACZEGO ONE WSZYSTKIE SĄ TAKIE BRZYDKIE ?
O ! Problemy emocjonalne z dzieciństwa ? Kto molestował - tatuś czy mamusia, a
może oboje ? Nie martw się - zgłosisz się do poradnii i jakoś to bedzie ( tylko
proszę nie szyj sobie sukienki z ludzkiej skóry ).



Temat: Czy to tylko problem emocjonalny?
Czy to tylko problem emocjonalny?
Serdecznie witam
Nie wiem, czy to jest właściwe forum, ale i tak zapytam. Może skierujecie mnie w dobre miejsce, na dobre forum. Mam siostrzenca, który ma 4 lata. Od ponad półtora roku moja siostra ma z nim poważny problem. Chłopczyk nie zostanie z nikm sam nawet na chwilkę. Siostra nie może pójść nawet do łazienki bez niego, bo on wpada w panikę, albo w histerię. Nie może nawet odsunąć się na odległość 2 metrów, bo dziecko toleruje dystans najwyżej 1 metra. Nie jest tak jedynie w miejscach obcych. Siostra co tydzień odwiedza naszą mamę, czyli teren, dom, babcia, dziadek są znani chłopcu. Chłopiec nie pobawi się sam, tylko zawsze z mamą. Gdy chciałyśmy by nasi chłopcy pobawili się razem, to synek mojej siostry złapał ją za nogę i prosił ją by bawiła się z nimi. A siedziałyśmy w tym samym niedużym pokoju. Gdy już chłopiec bawi się z moim synkiem, np układają puzle to siostra musi siedzieć obok niego. jedynie z tesciową (siostra mieszka u niej)i z tatą chłopiec zostanie sam. Ale to też nie bez jakiegoś strachu. Gdy siostra wyjeżdżała do domu, to synek pytał ją czy samochód nie może prowadzic się sam, bo on chciałby żeby mama jechała z tyłu obok niego. Albo gdy gdzieś jadą, to pyta czy on też będzie mógł wysiąść z samochodu. A przecież to oczywiste. Jak wysiadają wszyscy z samochodu, to on wpada w panikę jakby myślał, że siostra go nie wyjmie, a ona przcież żeby go wyjąć musi wysiąść z samochodu i otworzyc mu drzwiczki. Prócz tego wszystkiego siostra wysadza go w nocy co 2 godziny na nocnik, bo inaczej chłopiec zmoczy łóżko. Dziecko moczy się, chociaż za radą lekarki rodzinnej siostra daje małemu pić po raz ostatni o 18, a spać chodzi o 20. Namówiłam siostrę by zapisała go do psychologa dzieciecego, bo moim zdaniem (nie widze go zbyt często) chłopiec ma jakieś problemy emocjonalne, brakuje mu poczucia bezpieczeństwa. siostra go w końcu zapisała, ale na wisytę mam czekac najmniej 2 miesiące. Prywatnie nie chce iść, bo boi się, że nie poradzi sobie finansowo,gdy wizyt będzie dużo. Aha, chłopiec oczywiście nie chodzi do przedszkola.
Serdecznie pozdrawiam i proszę o jakieś wskazówki.



Temat: Biblioteka na Wróblewskiego 67 - ZGROZA
Biblioteka na Wróblewskiego 67 - ZGROZA
W tym miejscu nie macie co liczyc na mila, zyczliwa i wyrozumiala obsluge.
Znajomy przetrzymal ksiazki 1 miesiac i policzyli mu grubo ponad 100zl.
Jednak nie to jest tutaj glownym problemem. Jego sytuacja byla taka, iz
tragicznie zmarla osoba z jego rodziny. Wiadomo, ze kazdy w takiej sytuacji
nie potrafi skupic sie i racjonalnie myslec. (problemy emocjonalne,
zalatwianie setek sprawy na policji, cmentarzu i urzedach). Znajomy jest
studentem ktory nie posiada zadnych zrodel dochodu. Przytoczone argumenty
wogole sie nie liczyly dla PANI KIEROWNIK PLACÓWKI NA WRÓBLEWKSIEGO 67 rodem
z "poprzedniej epoki". Znajomy z uwagi na swoja sytuacje i braku mozliwosci
zaplaty kary zaproponowal ze po osobie zmarlej moze przekazac bibliotece
kilka tysiecy ksiazek, jednak Pani kierownik z kamienna twarza odmowila,
tlumaczac ze interesuja ich ksiazki wydane po 2000 roku. Mimo dlugich
tlumaczen i prosby studenta kierownicza oswiadczyla z ostrym spojrzeniem ze
ja to nie obchodzi i chce otrzymac wszystkie pieniadze. Jedyne co moze
zrobic to rozlozyc na raty.
Wybaczcie mi, ale placowka publiczna powolana z pieniedzy podatnikow do
krzewienia mody na czytanie i propagowanie takiego stylu w epoce gdzie coraz
mniej ludzi czyta ksiazki, powinna zyczliwie patrzec na odwiedzajacych
czytelnikow. Rozumiem ze moga byc jakies kary za zwloke w oddawaniu ksiazek,
ale wyrozumialosc w takich przypadkach jak tragedia w rodzinie, brak srodkow
finansowych powinna byc. Takie dzialanie nieuprzejmych PAN KIEROWNICZEK,
ktore zamiast zachecac milym slowem i uprzejmoscia, odpychaja ostrym
spojrzeniem, zawzietoscia i brakiem zrozumienia, a co za tym idzie, coraz
wiecej zamienia ksiazki na ekran telewizora. Tak wiec jesli macie do wyboru
inne biblioteki radze powaznie sie zastanowic czy korzysac z biblioteki na
WRÓBLEWSKIEGO 67!




Temat: "nie ma jak matka"
Ja artykuł czytałam .
I spieszę donieść, że p. Milska nie twierdzi, że tylko matka ma być z dzieckiem
do 3 roku życia. Bardzo jest dobrze, jeśli MATKA LUB OJCIEC(!!!) wychowują
dziecko do 3-ciego roku życia. Gorzej, jeśli jest to opiekunka czy żlobek.
Co zaś się tyczy argumentu "ja chodziłąm do przedszkola i jakoś nie jestem
patologiczna. Ale podręczniki i artykuły mnie frustrują" to mnie trochę dziwi.
Bo skoro brak matki nie przynosi szkody to skąd te frustracje? Może(!) właśnie
z braku matki/ojca w dzieciństwie? A korzystając z tej zasady ludzie biją
dzieci (mnie bili i patrzcie jaki jestem, porządny - też będę bić swoje dzieci).
Jeśli chodzi o argument: "idę do pracy bo muszę" lub "idę bo chcę" co za
różnica dla dziecka - i tak mnie nie ma. Nie wiesz, czy dziecko tego nie
odczuwa w jakiś sposób (ja uważam, ze czuje tę różnicę). Dziecko wyczuwa więcej
niż nam się zdaje, niestety.
A teraz na tapetę mój ulubiony "Moje dziecko chodzi do żłobka i nie widzę, żeby
mu się jakaś krzywda działa". Będę brutalna: nie widzisz bo może nie_chcesz
(dla swojej wygody) nie_masz_czasu zobaczyć? Widać to będzie kiedyś (za 20-30
lat!!), wtedy zobaczysz dopiero, czy Twoje dziecko jest szczęśliwe, czy umie
sobie radzić w życiu.
Znam osobę, która zawsze była wesołym dzieckiem, nigdy nie było z nią
problemów - ŻADNYCH. Teraz jako dorosły ma poważne problemy emocjonalne, leczy
się. Nie piszę tego po to, żeby straszyć kogokolwiek. Chciałabym tylko, żeby
nie szafować pochopnie niektórymi argumentami (patrz wyżej).
Według mnie artykuł jest po to, żeby uświadomić ludziom różnicę między:
"Wybrałam pracę - trudno"
a
"Wybrałam pracę- to lepiej".
Co nie znaczy, że "Wybrałam ciągłe bycie z dzieckiem - będzie lepiej".
Żeby było lepiej, trzeba się cały czas starać, a nie tylko wybrać.
Pozdrawiam



Temat: Dlaczego laser jest lepszy niż zabieg chirurgiczny
Droga Pani Moniko! Zabieg chirurgiczny w pewnych sytuacjach jest absolutnie
leczeniem z wyboru! Generalnie wtedy, gdy jedna interwencja rozwiazuje problem
bez niekorzystnych skutkow miejscowych (deformacja, blizna etc.) Problemem jest
to, ze 65-75% naczyniakow dotyczy twarzy i szyi. Twarz jest ta czescia ciala
czlowieka, ktora ma byc piekna i nieskazitelna. Po zabiegu chirurgicznym ZAWSZE
pozostanie blizna, kwestia jest tylko jej jakosc. Fotokoagulacje laserem
wymyslono jako metode maloinwazyjna, ktora ma za zadanie zatrzymanie wzrostu,
zapoczatkowanie lub przyspieszenie zaniku - procesu, ktory i tak powinien
nastapic spontanicznie, chociaz nie wiadomo kiedy. Obejrzalem zdjecie Natalii
ponownie. Naczyniak obejmuje swoja podstawa fragment czerwieni wargowej, jak i
spory fragment skory ponizej. Proba wyciecia go w calosci w tym momencie
oznacza usuniecie wraz z czescia czerwieni wargowej plus ubytek skory ponizej.
Zwykle zeszycie oznacza zapewne deformacje pod postacia wywijania czerwieni
wargowej w tym miejscu. Moje myslenie wyglada nastepujaco: laser srodtkankowo 1-
2 razy (raczej 2) dla zapoczatkowania zaniku. Dzieki temu naczyniak powinien
sie zmniejszyc, splaszczyc i zbladnac. Potem mozna rozwazyc czesciowe wyciecie
laserem, liczac na znacznie mniejsze krwawienie (naczyniaki krwawia, co w
znacznym stopniu obniza jakosc koncowego wyniku), z pozostawieniem fragmentu
obejmujacego czerwien wargowa (liczac na "naturalny" zanik w tej czesci) i
czesci ze zmiany glownej, aby nie bylo wywijania. Czesto takie pozostawione
fragmenty koncza proces zaniku i w sposob ludzacy przypominaja zdrowa skore, a
blizna zostaje "ukryta" w linii brzegu czerwieni wargowej. Ostatnio wg tego
schematu postapilem z Zuzia z Warszawy, ktora jest pewnie niewiele starsza od
Natalii i uzyskalismy efekt akceptowalny przez obie strony. Zuzia nie wymagala
laserow przygotowujacych, bo samoistny zanik byl znacznie bardziej
zaawansowany, lokalizacja praktycznie ta sama, tylko po prawej. Obecnie czekamy
na koniec procesu inwolucji. Pamietajmy, ze ostateczne korekty plastyczno-
estetyczne najlepiej jest odlozyc do momentu doroslosci, po burzy hormonalnej
dojrzewania (lepsza wspolpraca z pacjentem, znacznie lepsze bliznowacenie itd.)
Chyba, ze pojawiaja sie problemy emocjonalne zwiazane z obecnoscia naczyniaka
lub pozostalosci po nim. To nieco zmienia sytuacje.... Mam nadzieje, ze chociaz
czesciowo wyjasnilem swoj sposob myslenia. pozdrawiam Darek Wyrzykowski



Temat: Gorzelik premierem rzadu RP?
Jacy ludzie honoru? Slezan, czy Ty masz jakies problemy emocjonalne? To jest
tylko forum internetowe, czlowieku, wyluzuj troche.

Flamandzka Unia Narodowa, czy tez Unia Ludowa (Volksunie) na szczeblu
samorzadowym wspolpracuje z Vlaams Belang. Prawie wszyscy dzialacze dzisiejszej
Vlaams Belang wywodza sie z jej poprzedniczki, radykalnej Flamandzkiej Partii
Narodowej. Z kolei prawie wszyscy dzialacze dawnej Flamandzkiej Partii Narodowej
utworzyli te partie odlaczajac sie wlasnie od Volksunie. Wystarczy wspomniec
lidera Vlaams Belang Franka Vanhecke, ktory w mlodosci dzialal w Volksunie i
zawsze mial poglady nacjonalistyczne.
Poniewaz cala scena polityczna Flandrii sie zradykalizowala, mozna rzec, ze
zgodnie z zapotrzebowaniem spolecznym :D, to i Volksunie zaczela konkurowac z
Vlaams Belang o miano partii najmocniej walczacej o interesy rdzennej ludnosci
Flandrii, zagrozonej przyplywem imigrantow, ostatnio rowniez z Europy
Wschodniej. Mnostwo dzialaczy Volsunie, czyli Flamandzkiej Partii Ludowej
(Narodowej), z ktora RAS wspolpracuje, nie boi sie zadnych faszyzujacych
wystapien, bo we Flandrii to jest codziennosc. Przy tak zradykalizowanym jezyku
debaty publicznej, wszelkie normy sie zacieraja. My narzekamy na polskich
politykow, ale Giertych to byl margines, ktory o zgrozo zostal wicepremierem,
Tejkowski i Bubel w ogole w mediach nie funkcjonuja, zas Rydzyk, ktory okrutnie
kaleczy polszczyzne jest posmiewiskiem.
Podczas gdy Flandria to jedyne miejsce w Europie, gdzie faszystowskie tresci
przyjmowane sa jako cos zwyklego i wcale nie kontrowersyjnego. Ani w Katalonii,
ani w Baskonii, ani na Korsyce, nie stosuje sie tak radykalnie nacjonalistycznej
i szowinistycznej retoryki.
Nawet RAŚ w oficjalnych publikacjach nie nawoluje do wypedzenia goroli za
Brynice, choc trzeba przyznac, ze nieoficjalnie wielu dzialaczy tej organizacji
takie rozwiazanie by zaakceptowalo. W koncu RAS to oszolomy, mimo wszystko. Ale
maja na tyle zdrowego rozsadku, by takich tresci do oficjalnego programu nie
wciepywac.
W Volksunie jest zupelnie inaczej. Podobnie jak Vlaams Belang, stosuje retoryke
faszystowska, rowniez w kwestii rozwiazan ustrojowych. Paradoksalnie Vlaams
Belang nie podwaza demokracji jako takiej (oficjalnie), natomiast dzialacze
Volksunie to czynia, sugerujac by w wolnej Flandrii ograniczyc demokracje na
rzecz merytokracji i stworzyc tzw proporcjonalny system punktowy (im kto ma
wieksze zaslugi, lepsze wyksztalcenie itp, tym jego glos wiecej wazy w wyborach).
Gdy bylem w Belgii, na prosbe jednego z czlonkow Polskiego Towarzystwa Nauk
Politycznych zebralem wszystkie dostepne mi publikacje Volskunie (w formie
broszur) i przywiozlem do Polski, gdzie zostaly przetlumaczone.




Temat: Pytanie do p. doktora (2 naczyniaki )
wg. Pana strony
www.naczyniaki.com
Laseroterapia śródtkankowa / przezskórna Nd-YAG.

Wskazania do stosowanie laseroterapii - laser noedymowo-jagowy (Nd-YAG) są
szerokie i obejmują większość stanów klinicznych w przebiegu naczyniaka:

Lokalizacja naczyniaka w obrębie oczu, nosa, uszu i ust

Nawracające stany zapalne z owrzodzeniem i krwawienia z powierzchni naczyniaka

Obecność zmian o charakterze defektu kosmetycznego, powodujących problemy
emocjonalne dziecka (poczucie inności o negatywnym zabarwieniu, niższe poczucie
własnej wartości, trudności adaptacji w grupie przedszkolnej i szkolnej).

Laseroterapię śródtkankową stosuje się w przypadkach zmian z obecnością
znacznej komponenty podskórnej. Leczenie u dzieci przeprowadza się w warunkach
znieczulenia ogólnego. Światłowód wprowadzany jest do wnętrza naczyniaka
poprzez otwór wykonany jałową igła o odpowiedniej wielkości. Wewnątrz tkanki
guza wykonuje się serie krótkich (10 s) ekspozycji światła lasera. Po usunięciu
światłowodu nie jest konieczne założenie szwów, na powierzchnie stosuje się
opatrunek z maści antybiotykowej (detreomycyna). Niezwykle istotne jest
zwrócenie w czasie zabiegu uwagi na:

Ochłodzenie tkanek wokół zmiany tak by zminimalizować efekt termiczny
promieniowania - szczególnie w okolicy gałki ocznej

Zwrócenie uwagi by końcówka światłowodu nie znajdowała się zbyt blisko powłok,
co grozi - nawet w przypadku powierzchniowego ochładzania - oparzeniem i
martwica skóry.

W przypadku tej metody efekt kosmetyczny u większości dzieci obserwowany jest
już po pierwszym zabiegu. Należy poinformować rodziców iż w pierwszych dniach
po operacji widoczny będzie obrzęk i pozorne powiększenie zmiany, które to
objawy ustępują w ciągu 7 - 10 od rozpoczęcia terapii, pozwalając ocenić
skuteczność laseroterapii.

Laseroterapia przezskórna Nd-YAG.

Jest to forma laseroterapii stosowana w przypadku zmian położonych
powierzchownie, z racji ograniczonej penetracji światła lasera w tkance (około
7-10 mm). Wymaga to posiadania specjalnego aplikatora oraz znieczulenia
ogólnego w przypadku dzieci. Terapia odbywa się "poprzez czysty lód" używany w
celu schładzania powierzchni i ochrony skóry.

czyli, leczenie większych naczyniaków - śródtkankowo.
korekcyjnie, naczyniaki położone powierzchownie (ale sądząc po Natalki leczeniu
zewnętrznym to raczej bardzo płytkie te naczyniaczki muszą być i mało wypukłe)
Czy jeśli naczyniak zaczyna się dopiero pojawiać to wystarczy strzał
zewnętrznie, zeby zatrzymać wzrost?




Temat: LISTA PRZYCZYN POWSTAWANIA DEPRESJI

> No dobrze ale jaka jest przyczyna tych zachowań, o których piszesz, to już są
> pewne objawy, wynikające z czegoś innego. To co wymieniłaś jest moim zdaniem
> skutkiem pewnych wcześniejszych sytuacji.

Oj, jeśli o mnie chodzi (bo daleka jestem od uogólnień), to po pierwsze:
1. Jestem typem depresyjnym jeśli można tak powiedzieć, całkiem długie okresy
poważnie obniżonego nastroju bez wyraźnych przyczyn zdarzały mi się
przynajmniej od 10 lat, a więc wnioskuję że jakieś tam zaburzenia w zwrotnym
wychwycie serotoniny mam. I dodam, że wyraźnie wiążę to z hormonami i
zaburzeniami hormonalnymi.
2. Jestem osobą o niskiej i niepewnej samoocenie i nie uważam że jest to skutek
depresji, ale właśnie jej przyczyna. Z tej niskiej samooceny wynikają problemy
emocjonalne o których wcześniej wspomniałam, a jak do tego doszły czynniki
sytuacyjne, zakończyło się to nieciekawie
3. U mnie w rodzinie jest, że tak powiem "depresja w wywiadzie", i to leczona w
systemie szpitalnym

> poza tym nie można
> mylić smutku i żałoby z depresją, smutku po rozstaniu, czy zawodzie miłosnym.

Nie mylę smutku po rozstaniu z depresją. Mój najpoważniejszy epizod depresyjny,
jedyny jak dotąd który zakończył się farmakologią, był niejako
efektem "poradzenia sobie" z nieudanym związkiem. Związek się zakończył, było
mi źle i ja byłam zła, ale sobie z tym poradziłam - bo miałam motywację, że
sobie muszę poradzić. W momencie kiedy już minął czas i skończył się smutek i
żal, skończyła się też motywacja do sprężania się, do radzenia sobie. Nałożyło
się na to parę innych rzeczy, m.in wyprowadzenie się z domu, i poszło.....

Ale generealnie uważam że depresja jest chorobą organizmu, chorobą biologiczną,
a czynniki sytuacyjne mogą niejako jej pomóc. To znaczy, jeśli ktoś nie ma
predyspozycji, to w danej sytuacji choroba się u niego nie rozwinie tak szybko
i mocno jak u tego co ma predyspozycje (alebo nie rozwinie wogóle)
Pozdrawiam
babazgaga




Temat: ile kosztuje aborcja w 2 mies ciąży?
Ludzie! Dziewczyna zadała konkretne pytanie, a wielu z was zaczyna pieprzyć
jakieś religijne farmazony! To jest forum "Cosmopoltan" czy "Naszego Dziennika"
albo "Gościa Niedzielnego" czy innego pisemka dla nawiedzonych pacanów?
Wszędzie pełno katolickich oszołomów... A ci, którzy proponują donoszenie ciąży
i późniejsze oddanie dziecka do adopcji (bo rzekomo aborcja to straszna
zbrodnia): nie istnieją żadne przesłanki, aby zdrowa kobieta miała jakieś
problemy emocjonalne z powodu usunięcia ciąży - wyjątkami są właśnie niektóre
Polki i inne kobiety z krajów wyznaniowych, gdzie triumfy święci obłudne,
katolickie wychowanie. Kobieta racjonalna, nie respektująca systemu chorych,
katolickich "wartości", nie odczuwa specjalnego dyskomfortu po aborcji. Zabieg,
jakich wiele. Natomiast pełno jest kobiet przeżywających prawdziwe dramaty:
kobiet, które posłuchały kościelnych fanatyków i oddawały noworodki do
adopcji... Ale tego katolicy nie zrozumieją, a nawet jeśli, to i tak mają to
gdzieś: przecież ani na dobro "narodzonych" dzieci, ani tym bardziej dobro
kobiet ich nie interesuje, dla nich najważniejsze są emriony (zwłaszcza cudze).
A podstawowa sprawa jest taka, że propozycje tego typu są po prostu bezprawne i
jest to zwykle bezczelny, chamski chwyt: dziewczyna, która pod wpływem
katolickiej indoktrynacji rodzi dziecko (którego nigdy nie chciała), zostaje z
nim sama, bo żadnych chętnych do adopcji nie ma... Jest tylko katolicka
ciemnota i obłuda...
Ale do rzeczy: zabieg kosztuje ok 1000-1500 zł, zależnie od miasta, Warszawa
jest pewnie najdroższa. Ale lepiej znajdź jakiegoś sensownego ginekologa i
porozmawiaj z nim, może jest jeszcze szansa na farmakologiczne rozwiązanie
problemu. Uważam, że lepiej zapłacić trochę więcej za fachowy zabieg w dobrych
warunkach, niż ryzykowac cholera wie co po to, by zaoszczędzić stówkę czy dwie.
A na przyszłość - pigułka, albo/i ZAWSZE miej przy sobie prezerwatywę.



Temat: homoseksualizm-obiektywne podejscie do tematu
homoseksualizm-obiektywne podejscie do tematu
Jak dowodza przeprowadzne w wielu osrodkach badania naukowe, homoseksualizm
jest choroba i to choroba calkowicie uleczalna. Choroba tym grozniejsza ze
niesie ona rozne zagrozenia. Wiele razy juz wykazano ze osoby homoseksualne
zwykle maja problemy emocjonalne, co zwiazane jest z ich skrzywiona psychika
i tlumieniem wewnetrznej agresji. Wg statystyk policyjnych to zwykle z tych
grup wywdza sie osoby niebezpieczne dla otoczenia, przestepcy, narkomani,
degeneraci.
Powszechnie wiadomym jest fakt ze homoseksualizm przyczynia sie do
rozpowszechniania chorob wenerycznych, a w szczegolnosci Aids. Natomiast
opinia publiczna nie jest uswiadomiona ze srodowiska homoseksualne w
znaczacym stopniu przyczyniaja sie do roznoszenia grypy i wszy a w dawnych
czasach czarnej ospy i dzumy, co potwierdzone jest rzetelnymi naukowymi
badaniami klinicznymie do ktorych odsylam bardziej zainteresowanych.

Homoseksualizm niesie takze inne zagrozenia. Wg raportow panstwowych komisji
(czesto utajnionych) dzialanie srodowisk homoseksualnych coraz czesciej
przypomina dzialanie sekt. Mlode, bezbronne osoby podstepnie wciagane sa w
ich szeregi. Czesto przechodza one pranie mozgu po ktorym sa przekonane co
do swych wyimaginowanych homoseksualnych sklonnosci i zyja w przeswiadczeniu
taki stan jest naturalny – co oczywiscie jest wierutna bzdura. Sprawe
utrudnia fakt ze grupy homoseksualne w duzym stopniu opanowaly juz osrodki
wladzy. Nie jest tajemnica jak wynika z raportow MSW ze ich celem jest
zepchniecie heteroseksualizmu na margines zycia spolecznego i wyznczenie
nowych norm sprzyjajacych rozprzestrzenianiu sie wynaturzen w pierwszej
kolejnosci oczywiscie homoseksualizmu, a w nastepnej pedofilii, zoofilii i
innych.

Mam nadzieje ze ten obiektywny, przedstawiajacy sprawe z roznych stron
artykul, w pelni zadowoli zarowno osoby hetero jak i homoseksualne,
przyczyni sie do lepszego, wzajemnego zrozumienia oraz pozwoli ulozyc
prawidlowe wzajemne relacje.

Dr. Hab. Honoris Causa Stefan Sitko
(not. o autorze – swiatowej slawy expert, autor kilkunastu bestselerów,
autorytet naukowy, czlonek prestizowej amerykansko-europejskiej rady nauki)




Temat: powrot do polski
Wojtku
Jestem swiezym imigrantem i pewnie zabrzmi to dziwnie, ale ja nie tesknie za
Polska i nie zyje w rozkroku. Przyjezdzajac tu dwa lata temu bylam przekonana i
przygotowana na to, ze nie wroce do Polski na stale. Owszem mialam problemy
emocjonalne na poczatku, ale dotyczyly one glownie rzeczywistosci kanadyjskiej
(przez kilka miesiecy nie moglam znalezc pracy, a moja wlasna firma nie
rozwijala sie tak szybko, jak bym chciala z braku odpowiednich kontaktow). Nigdy
nie mialam "second thoughts" o powrocie - zbyt dobrze uklada mi sie tu zycie
osobiste
Ale ja nie chce sie z nikim asymilowac... Jestem kim jestem - Polka mieszkajaca
w Kanadzie. To,ze sie odnajduje w Kanadzie, nie oznacza, ze nagle mam przestac
lubic sledzie albo nie czytywac wiecej ksiazek o historii Polski. Zreszta, co to
znaczy spoleczenstwo kanadyjskie i jak sie z nim asymilowac, skoro (przynajmniej
w Toronto) zyja dziesiatki roznych narodowosci i pielegnuja wlasna kulture (choc
mienia sie Kanadyjczykami)?
Co do zycia w rozkroku...
Utrzymuje sporadyczne kontakty z dwiema Polkami, obydwie w wieku balzakowskim.
Jedna przyjechala w polowie lat 90. i jest przykladem sukcesu - odnalazla sie,
dorobila studia, praktykuje, sporo zarabia - wciaz jest Polka, ze zrozumialych
wzgledow powrot jej nie w glowie. Druga przyjechala w traumatycznych
okolicznosciach w czasie stanu wojennego, pracuje w porzadnej firmie, jej maz
tez, powodzi im sie niezle, a ona za kazdym razem, kiedy ja widze narzeka,
marudzi, mowi o powrocie do Polski, o ostatnim wyjezdzie do Ciechocinka,a potem
o tym, jak ja rodzina w Polsce zle potraktowala, jak to w Polsce jest zle. I tak
na okretke.
Im obydwu dobrze sie powodzi, wiec nie wiem, czy melancholia za Polska zalezy w
prostej linii od odniesionego sukcesu na emigracji... Chyba nie. No, i zycie w
rozkroku nie jest domena li i jedynie swiezych imigrantow.

Pozdrawiam serdecznie,
S.




Temat: Czy homeopatia jest droga?
jesli będziesz miała szczęście i trafiszz na dobrego homeopatę, to wizyt nie
będzie za wiele. Jeżeli lekarz dobierze odpowiedni lek - zazwyczaj po 1
dłuugiej wizycie potrzebują czasami trochę czasu na przeanalizowanie danych a
także dają czas na przemyslenia pacjentowi, który po wyjściu z wizyty (tej
pierwszej) ma taką burzę mysli, że sam już nie wie czy aby dobrze odpowiadał na
pytania :-)i niejednokrotnie sam dzwoni do lekarza aby zmienic lub uzupełnić
objawy - to po zażyciu leku czeka cię wizyta kontrolna, potem czasami jeszcze
jedna lub już tylko rozmowa telef. więc to nie jest drogo biorąc pod uwagę, że
alopaci często i gęsto na NFZ leczą kiepsko. Leki faktycznie nie są drogie.
Inaczej przedstawia się sprawa, gdy lekarzowi trudno jest dobrać lek - nie
zawsze ze swojej "winy" bo to przecież pacjent mu dostarcza cennych informacji
a wymaga to nieco obiektywizmu i szczerości z jego strony. Wtedy wizyty są dość
częste a co za tym idzie - koszt leczenia wzrasta.
Ale w żadnym wypadku nie rezygnuj z homeopatii ! mówie ci to jako matka 2 synów
od urodzenia zawsze chorujących. "wyleczysz" alopatycznie wysypkę maścią a
potem jesteś w szoku skąd "się wzięła" astma ?! przez 10 lat próbowałam
wyleczyć moje dzieci, jeździłam do lekarza do lekarza a wiadomo, że
prywatnie "lepiej" - bo myślisz, że dają z siebie wszystko.
Starszy syn co prawda nie choruje, ale za to ma problemy emocjonalne - jest
typowym nastolatkiem - ale mam nadzieję że z homeopatią uda nam sie przejść ten
okres dojrzewania :-)Młodszy leczony kilka lat sterydami - nadal szukamy dla
niego tego właściwego leku - ale sukcesem jest to, że od roku nie bierze
wziewów a od 10 m-cy nie brał antybiotyku. To pierwszy jego taki rok w 6-letnim
życiu. A gdy mam chwile zwatpienia uświadamiam sobie ile zyskał przez ten czas
i staram się nie myśleć o tym czego jeszcze oczekuję.
pozdr.



Temat: do pani psycholog
Witam ponownie:

>Brak rownowagi w jedzeniu i w utrzymywaniu sie np. nadwagi jest wyrazem braku
rownowagi midzy roznymi aspektami calej Twojej osoby.

wampka napisała:
> No więc zastanawiałam się nad tym wielokrotnie i też myślałam że to emocje.
> Ale teraz już wiem, że nie ma żadnego "cyklu". A . I wiem już że to nie one
powodują moje
> objadanie się. Z pewnością w przypadku niektórych osób objadanie się ma
> podłoże psychiczne jednak być może wiele osób z problemem takim jak mój
> niepotrzebnie wmawia sobie że coś nie tak jest z ich psychiką - tak jak ja to
> robiłam przez lata.

W porzadku. Wyjasnij wiec co nie ma nic wspolengo z emocjami a powoduje Twoje
objadanie sie?

> Wiadomo że teraz, kiedy wyglądam normalnie i nie boję się czy dzinsy po
praniu
> uda mi się jeszcze na siebie wciągnąć, czuję się psychicznie lepiej niż
kiedyś
> ale to nie znaczy że nie mam żadnych problemów emocjonalnych.

Tak, oczywiscie, tylko ja nie mowilam, ze osoba kompulsywnie objadajca sie nie
moze osiagnac tego by przestac na jakis czas sie objadac i czuc sie dobrze ze
swoim "normalnym" wygladem, lub ze czasowy spadek wagi nie wplywa na
kogokolowiek pozytywnie.

>A mówi Pani że
> dopiero ich pozbycie się spowoduje że nie będę nadmiernie jadła.

Tak. Kompulsywne objadanie sie to problem natury emocjonalnej. Nie znaczy to,
ze nie jest uwiklany w inne wazne aspekty.
I nie znaczy rowniez, ze okresowo, czyli na jakis czas, nie mozna go
powstrzymac.

>W takim razie
> chyba nigdy by to nie nastąpiło. Bo problemy typu "kim tak naprawdę jestem?
> czego chcę od życia? co jeśli nie uda mi się w życiu osiągnąć tego, co sobie
> zaplanowałam?" itd. będę miałą zawsze.

Nie mowilam przeciez o kazdym problemie egzystencjalnym czy emocjonalnym jako o
przycznie kompulsywnego objadania sie.
I byc moze, w Twoim przypadku, nie o te problemy ktore wymieniasz chodzi.
Nie precyzowalam jakie "z nazwy" problemy sa istotne, poniewaz sa to sprawy
indywidulane, dla kazdego inne. Wymagaja one odkrycia. Dotarcia do nich.
Odszukania. One nie leza po prostu w swietle naszej swiadomosci. Gdyby tak bylo
nie mialybysmy problemu. To wlasnie wymaga terapeutycznej pracy, jesli ktos tym
jest zainteresowany. Bo przeciez nie musi.

>A w raz z nimi emocje jakie one
> wzbudzają: strach, rozczarowanie, smutek a może nawet przerażenie i rozpacz.
> Nie wierzę że można się od tego uwolnić ponieważ żyjemy na ziemi a nie w
> niebie. Jedyne co można zrobić to panować nad tymi emocjami.

Jeszcze raz:
Nie chodzi o kazdy strach, sutek, przerazenie czy rozopacz.
Chodzi o odszukanie specyficznych, zapomnianych, nieswiadomych zwiazkow miedzy
okreslonymi stanami emojonalnymi a objadaniem sie. O to, co zapetlio sie w nas
juz bardzo dawno, a teraz powtarza sie niezaleznie od naszej woli i
swiadomosci.

> Jeszcze mogę dodać że problemy emocjonalne wraz ze stanami depresyjnymi mogą
> być także jedną z reakcji organizmu na zjedzenie nietolerowanego produktu(o
> czym obszerniej w podanym przeze mnie poprzednio serwisie) i dlatego niektóre
> osoby uważają (lub inni im tak tłumaczą) że mają problem z psychiką i to
> powoduje nadmierne objadanie się a być może problem ma znacznie prostsze
> rozwiązanie i należałoby przynajmniej rozważyć taką możliwość zamiast z góry
> ją odrzucać.

Problemy emocjonalne sa powodem objadania sie i wtorenie objadnie sie stwarza
problemy emocjaonale, to oczywiste przeciez.

> Rozumiem że jako psycholog, broni Pani sego stanowiska.

Tak, bronie swojego stanowiska, ale proponuje bys wyraznie zobaczyla jakie ono
jest.
Stoje na stanowisku, ze kazde kompulsywne objadanie sie jest problemem
emocjonalnym /chyba ze nie jest kompulsywne/. Nie spotkalam objadania sie,
ktore nie ma przyczyn medycznych czy np. psychoneurologicznych, ktore nie
byloby problemem emocjonalnym. Spotkalam sie natomiast wielokrotnie z
zaprzeczaniem i niedostrzeganiem emocjonalnego podloza objadania sie. Spotkalam
sie z okresowymi stanami nie objadania sie, ktore oszukiwaly osobe, ze oto juz
pozbyla sie problemu i jeszcze intensywniejszymi jego nawrotami.

>A może inni powiedzą
> co myślą na ten temat? Pamiętajcie: mi się udało i nie musiałam w tym celu
> leczyć swojej psychiki, mimo że też sądziłam że to jest źródło mojego
> problemu. Może i u was rozwiązania należy poszukać gdzie indziej?

Tak. Moze tak byc. Moze udalo Ci sie pozbyc problemu, czego serdecznie Ci
zycze.
Podtrzymuje jednak swoje zdanie, ze dla wielu innych osob nie jest to tak
proste jak twierdzisz. Sa rozne nasilenia i glebokosci kompulsywnego objadania
sie. Oczywiscie na kompulsywne ojadanie sie sklada sie pare innych elementow,
takze waznych, bardziej technicznych, ale aspekt emocjony jest zawsze
najistoniejszy.

Pozdrwaniam i zycze powodzenia,
Elzbieta Kolakowska




Temat: Dojrzałość szkolna a problemy emocjonalne
Dojrzałość szkolna a problemy emocjonalne
Widzę, że najwięcej zagląda to osób, które dopiero planują kariere
przedszkolnych swoich pociech. Ja zwracam się z apelem do rodziców
przedszkolaków na podstawie własnych, negatywnych doświadczeń.

Bartek na teraz prawie 7 lat (jest z września). Chodzi do
przedszkola 3-ci rok, zaczął jako 4-latek. Zawsze był duuuży problem
z chodzeniem do przedszkola, płacz rano, niechęć, aczkolwiek po
południu zazwyczaj wychodził z przedszkola usmiechniety i nawet miał
pretencje, że za wcześnie go odbieramy. Co nieco osłabiło naszą
czujność.

Pierwszy rok - wiadomo, dziecko płacze bo takie są dzieci, musi.
Drugi rok - zwracaliśmy uwagę nauczycielkom, pytaliśmy, czy coś się
dzieje w grupie, czy dziecko sobie nie radzi. Bo mówił, że nie ma
kolegów i nikt z nim się nie chce bawić. Panie nie widziały
problemu. Dziecko prawdopodobnie chciało mieć jednego przyjaciela na
wyłączność (bo tak głupia mamusia mówiła, że w przedszkolu ma się
przyjaciół), a pani wychowawczyni twierdziła, że na to za wcześnie i
może jest rozczarowany.
Trzeci rok - panie nie widziały problemu.
Aż przyszedł kryzys, dziecko po tygodniowej nieobecności w
przedszkolu (kiedy nauczyło się jeździć na nartach i powinno być
bardziej pewne siebie) absolutnie odmówiło nawet pójścia na karate,
bo koledzy mówili, że robili nowe ćwiczenie, a on go nie umie.

Poszłam do przedszkolnego psychologa. To był marzec. Psycholog w
zasadzie w zerówce powinien wszystkie dzieci obserwować przed
pójściem do szkoły i być może też przebadać, ale oczywiście był w
lesie. Przebadał tylko te, które zgłaszały nauczycielki, czyli -
rozrabiaki notoryczne.

No i po badaniach, rozmowach i rysunkach wyszło, że dziecko ma
problemy emocjonalne i to poważne, które mogą mu utrudnić start w
szkole. Bo tam łatwiej nie będzie, klas pierwszych 6 czy 7, dziki
tłum. A dziecko jest wrażliwe, nieśmiałe, wyfocane, z wielką wiedzą,
ale nie potrafiące sie sprzedać, nie zgłasza się do odpowiedzi itp.
To tak z grubasza, bo inne sprawy są zbyt prywatne, by o nich pisać.
W każdym razie dziecko ze skłonnością nawet w kierunku depresji.

No i gdzie przez te lata był ten psycholog, gdzie było 7
wychowawczyń i pani dyrektor? W moim przedszkolu co roku są inne
wychowawczynie, w tym roku od 1 stycznia jeszcze się jedna zmieniła.

Strasznie pluję sobie w brodę, że dopiero teraz dotarłam do
psychologa, bo przez wakacje nie zrobię juz nic, nie ma żadnych
zajęć terapeutycznych. Nie mogę sobie darować swojej ślepoty i
uśpienia czujności przez panie przedszkolanki po studiach i po
zajęciach z psychologii, pedagogiki itp.

Więc proszę nie lekceważcie płaczu dzieci, które nie chcą iść do
przedszkola.

A jeśli ktoś ma dla mnie jakieś dobre rady, to będe wdzięczna.
Jestem z Warszawy.



Temat: do pani psycholog

> Moze ustalmy na poczatku, ze nie mowimy tu o otylosci majacej przyczymy
> medyczne.
> Otylosc od niemowlestwa, nie majaca uzasadnienia w stanie medycznym, w
jakiejs
> patologii organizmu moze byc spowodowana np. przekarmianiem. Mechanizm moze
byc
>
> taki - na kazdy palcz dziecka matka reaguje karmieniem go, lub kazdy
niepokoj
> matki o dziecko lagodzi ona sobie kramieniem dziecka. Z czasem w dziceku
moze
> wytworzyc sie sliny zwiazek miedzy jakimkolwiek przykrym odczuciem jaki w
nim
> powstaje a jedzeniem. Lub miedzy odczuciem jakiegos niepokoju ze strony
> najblizszych a jedzeniem. Plus zaburznie odczuwania sutosci i glodu.
Poniewaz
> zwiazek glod-jedzenie nie byl wazny, nie byl uwzgledniany. Wzamian ustalil
sie
> zwiazek moj niepokoj-jedzenie, lub niepokoj w otoczeniu -jedzenie.
> To tylko przyklad. Chce powiedzec ze juz w we wczesnym niemowlectwie moga
> powstac psychoemocjonalne mechanizmy napedzajace w sposob zupelnie
nieswiadomy
> pozniejsze problemy.

Trudno mi tu z Panią polemizować ponieważ z oczywistych względów nie pamiętam
jak to wtedy było, mogę się jedynie opierać na relacjach innych.

>
> Nie widzisz takich zwiazkow, ale to nie musi znaczyc ze ich nie ma.
> Nie chcialabym jednak bys odnosila wrazenie, ze cos Ci usiluje wmawiac.
> Chce powiedziec tylko to, ze zwiazek miedzy objadaniem sie o stanem
> emocjonalnym jest zewsze i jest silny. Nie zawsze widzoczny dla osoby
> zainteresowanej. Dlatego m.in. ma ona problem.

> Widzisz to powierzchnie - jak jesz mniej to potem musisz wiecej. I to jest
dla
> Ciebie oczywiste bo tak jest od lat. A pytan moze byc duzo, np. takie: jakie
> emocje towarzysza Ci za kazda powtorka tego cyklu? Jak to sie dzieje, ze nie
> ucieka Ci gdzies stan normalnego nasycenia? Jakimi w ogole emocjami
obciazony
> jest Twoj problem jedzienia, jaki masz stosunek do siebie, jaka masz
samoocene,
>
> td. Pomysl tez czy do tych i takich wlsanie emocji nie przywyklas i uwazasz
je
> za "normalne", a tak naprawde sa bolesne i trudne. Myslisz jednak o nich ze
> takie musza byc.

> Problem w tym ze temat jest bardzo obszerny i nie sposb listownie go
zalatwic.
> Moze powiem Ci jeszcze to: nie rozwiazesz swojego problemu z jedzeniem i
waga
> bez rozwiazania problemow emocjonaych. I tych bardzo odleglych, ktorych moze
> nawet teraz sobie nie uswiadamiasz, poprzez te do ktorych sie przyzwyczailas
z
> koniecznosci jak sadzisz, i tych powstajacych na biezaco. Brak rownowagi w
> jedzeniu i w utrzymywaniu sie np. nadwagi jest wyrazem braku rownowagi midzy
> roznymi aspektami calej Twojej osoby.
>

No więc zastanawiałam się nad tym wielokrotnie i też myślałam że to emocje.
Ale teraz już wiem, że nie ma żadnego "cyklu". A różne emocje i to nie tylko
pozytywne towarzyszą mi codziennie. I wiem już że to nie one powodują moje
objadanie się. Z pewnością w przypadku niektórych osób objadanie się ma
podłoże psychiczne jednak być może wiele osób z problemem takim jak mój
niepotrzebnie wmawia sobie że coś nie tak jest z ich psychiką - tak jak ja to
robiłam przez lata.

Wiadomo że teraz, kiedy wyglądam normalnie i nie boję się czy dzinsy po praniu
uda mi się jeszcze na siebie wciągnąć, czuję się psychicznie lepiej niż kiedyś
ale to nie znaczy że nie mam żadnych problemów emocjonalnych. A mówi Pani że
dopiero ich pozbycie się spowoduje że nie będę nadmiernie jadła. W takim razie
chyba nigdy by to nie nastąpiło. Bo problemy typu "kim tak naprawdę jestem?
czego chcę od życia? co jeśli nie uda mi się w życiu osiągnąć tego, co sobie
zaplanowałam?" itd. będę miałą zawsze. A w raz z nimi emocje jakie one
wzbudzają: strach, rozczarowanie, smutek a może nawet przerażenie i rozpacz.
Nie wierzę że można się od tego uwolnić ponieważ żyjemy na ziemi a nie w
niebie. Jedyne co można zrobić to panować nad tymi emocjami.

Jeszcze mogę dodać że problemy emocjonalne wraz ze stanami depresyjnymi mogą
być także jedną z reakcji organizmu na zjedzenie nietolerowanego produktu (o
czym obszerniej w podanym przeze mnie poprzednio serwisie) i dlatego niektóre
osoby uważają (lub inni im tak tłumaczą) że mają problem z psychiką i to
powoduje nadmierne objadanie się a być może problem ma znacznie prostsze
rozwiązanie i należałoby przynajmniej rozważyć taką możliwość zamiast z góry
ją odrzucać.

Rozumiem że jako psycholog, broni Pani sego stanowiska. A może inni powiedzą
co myślą na ten temat? Pamiętajcie: mi się udało i nie musiałam w tym celu
leczyć swojej psychiki, mimo że też sądziłam że to jest źródło mojego
problemu. Może i u was rozwiązania należy poszukać gdzie indziej?



Temat: Warszawa-szkoła nie-integracyjna?
gnpolec napisała:

> To, co problematyczne, i też nie zawsze, gwałtownośc wyrażanych
> emocji, trudności w rozumieniu kontekstu społecznego (żarty,
> naśladownictwo, czasem literalny odbiór przekazu), trudności w
> pokonywaniu trudności, potrzebna dodatkowa motywacja

Mniej więcej coś takiego ma napisane moja córka w uzasadnieniu orzeczenia o kształceniu specjalnym - ze wskazaniem na klasę integracyjną. :)
Nie rozumiem, dlaczego uważasz, że trudności Twojego syna nie kwalifikują go do klasy integracyjnej... Przecież orzeczenie o kształceniu specjalnym niekoniecznie dotyczy jedynie dzieci, które maja problemy z nauką. Moja córka intelektualnie jest w normie, więc o problemy z uczeniem się nie mam obaw - ale przecież szkoła to nie tylko kwestia dydaktyki...
Problemy z motywacją, problemy emocjonalne i problemy w zakresie relacji społecznych - to moim zdaniem jak najbardziej nadaje się do kształcenia w systemie integracyjnym. Jeśli dziecko ma ZA, moim zdaniem jak najbardziej się "nadaje". Klasa integracyjna ma mu ułatwić nie tylko samo przyswajanie wiedzy, ale również w ogóle ułatwić start szkolny - na co składa się mnóstwo spraw.

No chyba że faktycznie znajdziesz niewielką, przychylną Wam szkołę, która nie będzie się bała wyzwania pt. "zespół Aspergera".
Bo z tej szkoły, w której jesteś, od razu bym zrezygnowała. Jeżeli już teraz sugerują, że przyjęcie dziecka zależy od efektów terapii, no to sorry, ale moim zdaniem są zupełnie beznadziejni. A do tego nie mają (i nie chcą mieć!) pojęcia, na czym polega ZA.
Oczywiście życzę Twojemu synowi jak najlepiej, ale cudów nie ma - jeżeli ma ZA, to w ciągu trzech miesięcy nie zmieni się w przeciętne niekłopotliwe dziecko.
Jasne, że dzieci z zespołem Aspergera dzięki intelektowi są w stanie wyuczyć się tego, co innym dzieciom przychodzi naturalnie - i wierzę, że tak będzie z Twoim synem, tak jak uważa psychiatra. Ale z pewnością ładnych parę lat to potrwa. :)
A poza tym nie do końca rozumiem, w czym klasa integracyjna miałaby dziecku zaszkodzić - dlaczego niektórzy psychologowie Ci ją odradzali?
Mniejsza liczba uczniów, dwójka nauczycieli i to z założenia skupionych na problemach dziecka... Moim zdaniem nie brzmi źle. ;) Tym bardziej, że widzę olbrzymie postępy u mojej córki, od kiedy zmieniłam jej zwykłe przedszkole na integracyjne. Panie w nowym wiedziały, jak delikatnie zachęcić ją do kontaktów z rówieśnikami (wcześniej traktowała inne dzieci jak powietrze) - jasne, że nie jest idealnie, ale rozwój społeczny bardzo ruszył od czasu zmiany przedszkola.

A szkołę z takim podejściem, jak opisujesz, od razu bym sobie odpuściła. Weź pod uwagę, że za kilka lat, kiedy dziecko zacznie wchodzić w okres dojrzewania, może być trudniej, niż się to dzisiaj wydaje. I co wtedy - szkoła znów będzie czekać na jakieś cudowne efekty terapii?

Życzę powodzenia w poszukiwaniach :)




Temat: Dziecko gada na lekcjach! Co robić!!!
> Bardzo jestem ciekawa jak wygladaja Twoje reakcje gdy dziecko gada a Ty
> siedzisz po tej drugiej stronie stolu? Tez wtedy myslisz, ze Twoje lekcje sa
> nudne?

No, nareszcie jakiś rozsądny dyrektor :-) Bo rzeczywiście
chyba taka powinna być reakcja w pełni profesjonalna: jest problem,
to najpierw się zastanowię, czy przypadkiem sama go nie generuję.

Dość żartów!
Taka powinna być reakcja każdej ze stron problemu: nauczyciela,
czy nie popełnia błędów, rodzica, czy przypadkiem jego dzicko
nie jest ubogie o jakieś niezbędne cechy i nawyki, które powinno
już posiąść, i dyrektora, czy dobrze dobrał pedagoga do danej klasy,
czy dał mu fachowe wsparcie, czy poznał jego problemy.
Problem jednak polega na tym, że jest jeszcze czwarta strona medalu
- inne dzieci w tej klasie. Ich nie obchodzi, czy rodzic gadającego
dziecka popełnił, czy nie popełnił błędy. (Do bycia rodzicem
nie kończy się studiów i nie zawiera umowy o pracę - umowy, którą
jeśli trzeba, to można nawet rozwiązać.) To nauczyciel zdobył
wykształcenie, które - przynajmniej w założeniu - powinno uzbroić go
w wiedzę potrzebną do rozwiązania problemu. To on zobowiązał się
do tego, podpisując umowe o pracę. To on bierze za to pieniądze,
a nie rodzic tego, kto gada. To od szkoły inni rodzice oczekują,
że znajdzie dobre rozwiązanie, a nie od rodziców gadatka.

Jeśli nauczyciel usiłuje wpłynąć na dziecko poprzez jego rodziców,
to jest to jeden z zabiegów, do których ma prawo. Dziecko ośmioletnie
pewnie nie musi jeszcze wiedzieć jak zachować się w każdej sytuacji,
ale powinno już wiedzieć, że w pewnych sytuacjach musi
podporządkować się bez zastrzeżeń woli odpowiedzialnych za niego
dorosłych. Może nie pamiętać po czterech godzinach tego, że mama
rano mówiła by nie gadać, ale musi pamiętać i respektować to, że pani
nauczycielka dwie minuty temu prosiła je o takie, a nie inne zachowanie.
Jeśli nie jest w stanie tego zrobić to myślę, że mają rację ci, którzy
podejrzewają tu albo jakieś problemy emocjonalne, albo spore
zaniedbania wychowawcze.

Granica określająca dysfunkcje lub dysmanierie jest tu jednak chyba
dość rozmyta. Są takie okolicznosci, które - na zasadzie naturalnej
reakcji obronnej przed bezrozumnym zniewoleniem - powodują, że
dziecko zwykle prawidłowo reagujące i prawidłowo ukształtowane,
nie zachowuje się tak, jak jest to od niego oczekiwane. Taką
okolicznością może być niewątpliwie nuda, brak zajęcia, mogą to być
też bodźce zewnętrzne, wobec których dziecko nie jest dość silne,
by się im oprzeć. Dlatego - nie kwestionując prawa nauczycielki
do odwoływania się do pomocy rodziców - uważam, że od poszukiwania
i ewentualnego eleminowania takich czynników powinien się zacząć
po jej stronie (a także po stronie jej przełozonych) proces
radzenia sobie z problemem. Nawet jeśli dziecko rzeczywiście
jest "źle wychowane", jeśli rzeczywiście ma zbyt nisko umieszczoną
naturalną barierę oporu przed "zniewoleniem" (nakaz siedzenia
przez kilka godzin w ławce jest niewątpliwie rodzajem zniewolenia!),
to pewne zabiegi organizacyjne, o których była wcześniej mowa mogą
także pomóc. W końcu chodzi o to by rozwiązać problem, a nie o to
by odnaleźć i napietnować winnych.

Trzeba też pamiętać, że i rodzice i szkoła działają tu w pewnym
sensie na ślepo. Rodzic nie wie jak rzeczywiście wygląda sytuacja
na lekcji. Nie przyjdzie przecież na wizytację. A jeśli nawet zostanie
zaproszony, to jego obecność istotnie zaburzy wynik obserwacji.
Zarówno nauczyciel jak i dziecko uwzglednią ten fakt w swoich
zachowaniach. Także szkoła nie może mieć pewności, czy rodzic
rzeczywiście popełnił błędy wychowawcze. Fakt, że nauczycielka się
skarży nie jest tu wystarczającą przesłanką. Jak pisałem, dziecko
ma naturalne bariery obronne i w procesie wychowania nie chodzi
o to by je wyeliminować, tylko o to by umieścić je na rozsądnym
poziomie. Nikt, poza samą nauczycielką, nie wie, czy bariery te
nie bywają na jej lekcjach przekraczane, a nawet ona sama może
tego nie być świadoma. Fakt, że inne dzieci reagują inaczej
może np. oznaczać jedynie to, że mniej się nudzą. Dlatego -
z powodu tej dość zaawansowanej wielostronnej niewiedzy - powinna
być zachowana powściągliwośc w ferowaniu wyroków, formułowaniu
wzajemnych oskarżeń, a powinna panować atmosfera współpracy
nastawiona na poszukiwania rady po własnej stronie.
Ale to chyba nie w polskiej szkole, która w wielu miejscach
przypomina raczej dymiaca barykadę :-(




Temat: do pani psycholog
wampka napisała:

> u mnie to było tak: objadałam się właściwie ciągle do 24 roku życia i
> myślałam, że to związane z psychiką.../ciach/
> Co prawda słodyczy jadłam mało, ale warzyw też mało a dużo mięsa. A mleka i
jego przetworów w ogóle nie ruszałam.
> Doszłam wtedy do wniosku, że odżywiam się niezdrowo i trzeba to zmienić.
> Zaczęłam więc pić mleko, jeść sery… mimo że nie miałam na takie jedzenie
> ochoty.
> Wtedy zaczęłam odczuwać bóle brzucha, mdłości i straszny apetyt. Jak się
> porządnie najadłam, to brzuch przestawał mnie boleć (no chyba że
przesadziłam,
> to bolał mnie z przejedzenia). Nawet jeśli jakoś udało mi się ten apetyt
> powstrzymać, to i tak całe ciało mi puchło a waga skakała w górę o 2-3 kg.
> Prawdopodobnie mój organizm gromadził z jakiś powodów wodę, bo po kilku
dniach
> gdy brzuch przestawał mnie boleć to moja waga w ciągu jednego dnia wracała do
> normy. No chyba że się przejadłam przez te kilka dni, ale wtedy też trochę
> spadała.
> Po kilku takich sytuacjach zorientowałam się, że gdy stosuję się do rady
> zawartej w książce – wszystko jest w porządku, a przestaje być w porządku
> gdy
> zaczynam pić mleko (na zasadzie – nie lubię ale pić trzeba bo jest zdrow
> e).
> Przestałam więc pić mleko, dałąm sobie spokój z jogurtami, serami i serkami i
> przez jakiś czas było dobrze, a nawet bardzo dobrze. Schudłam jeszcze parę
> kilo i czuła się fantastycznie.
> Po kilku miesiącach jednak znów doszłam do wniosku, że odżywiam się niezdrowo
> i postanowiłam urozmaicić dietę: mleko sojowe, miód, czasem zioła zamiast
> herbaty, banany… No i znów zaczęłam się źle czuć. Znów miałam bóle brzuch
> a,
> mdłości, nadmierny apetyt, oczywiście przytyłam.
> Wtedy jednak już wiedziałam że to nie wina mojej psychiki i zaczęłam
> poszukiwać informacji na temat mojego problemu. Zaskoczyło mnie to, że jest
> ich tak mało i że ponoć nawet lekarze w Wielkiej Brytanii i USA nie potrafią
> poprawnie zdiagnozować nietolerancji pokarmowej.
> Przez ostatnie półtora roku próbowałam ustalić przy pomocy diety
eliminacyjnej
> opisanej w podanym przeze mnie serwisie co konkretnie, oprócz mleka powoduje
> te niekorzystne objawy. Nie było to łatwe co prawda, ale o wiele łatwiejsze
> niż zmaganie się z myślami, typu: coś jest ze mną nie tak, nie panuję nad
sobą.
>
> Napadów obżarstwa nie mam od kiedy unikam tego, co powoduje u mnie te napady.
> Ale nawet gdy jeszcze kilka miesięcy temu je miałam i wiedziałam, że to
> chwilowe i że „to nie moja wina” to łatwiej było sobie z nimi porad
> zić.
>
> Najgorzej to jednak czułam się po spożyciu kilku napoi z aspartamem lub
warzyw
> typu „nowalijki” (są uprawiane na nawozach azotowych, których też n
> ie
> toleruję) – nie dosyć że miałam straszny apetyt to jeszcze dostawałam cze
> goś w
> rodzaju depresji, wydawało mi się że wszystko jest beznadziejne i w ogóle nie
> miałam ochoty wstawać z łóżka, bo myślałam że nie ma po co… A po kilku dn
> iach
> mi przechodziło.
>
> Nie wiem, co może być przyczyną Twoich problemów. Być może w tym
przekarmianiu
> było coś, czego Twój organizm nie tolerował (tak było u mnie). To powodowało
u
> Ciebie nadmierny apetyt i tak po prostu zostało do tej pory. Może spróbuj się
> zastosować do rady z pytaniem „czy naprawdę mam na to ochotę” przed
> każdym
> kęsem. U mnie by to wystarczyło, gdybym nie wpadła na pomysł że trzeba się
> zdrowo odżywiać. No ale teraz przynajmniej wiem, co mi jest :)
>
> Życzę szybkiego rozwiązania problemu i powodzenia w życiu osobistym.
> Trzymaj się :)

Mysle, ze to wyjasnia sprawe.
Nigdy nie cierpialas na kompulsywne objadanie sie.
Twoje ojadanie sie spowodowane bylo innymi, niz emocjonalne, czynnikami.
Problem w tym, ze te inne czynniki to 1 na 10 powodow wystepujacych przypadkow
objadania sie, przy czym 9 to objadanie sie kompulsywne, czyli to, ktore u
podloza ma problemy emocjonalne.
Zaburzenia pokarmowe maja bardzo zroznicowne oblicze, choc czesto nam sie
wydaje, ze skoro my czegos doswiadczamy to doswiadczaja wszyscy.

Pozdrawiam,
Elzbieta Kolakowska




Temat: Opóźnienia: winni m.in motorniczy i kierowcy!
smi napisał:

> leoś19,
>
> nietstety, ale tak właśnie powiedziałeś, napisałeś już tyle esejów, że po
> prostu nie chce mi się tego szukać, bo zresztą po co? :P

Pewnie? Po co? NAJŁATWIEJ OBRAZIĆ ROZMÓWCĘ WMAWIAJĄC MU Z POWIETRZA RÓŻNE
RZECZY. Gdybyś był odrobinę spostrzegawczy, zauważyłbyś, że bardzo rzadko
używam słowa "nigdy" i na pewno NIE W ODNIESIENIU DO MOICH POGLĄDÓW.
kłamiesz smi i mogę to powtórzyć 1000 razy, dopóki nie znajdziesz stosownego
cytatu.

> Czy do Ciebie nie dociera, że INNI mówią Ci także, że nie masz niestety
> racji? :P I naprawdę, leosiu19, jeżeli czytasz słowo INNI, to dlaczego
piszesz
> Ty? :P Problemy emocjonalne? :P

Czy nie dociera do Ciebie, że to Twoje wizje są urojone? Tylko Ty jeździsz
zawsze 0,5 h do pdt, tylko Ty stoisz zawsze w korkach o 22. Dlaczego nikt inny?
I kto tu ma problemy ze sobą?

> Popatrz na posty INNYCH chociażby w tym wątku :P

Tezom, przy którym upieram się zdecydowanie (tym, które wyszczególniłem w
sąsiadnim wątku)jak dotąd NIKT nie zaprzeczył (pokaż cytat). A moje poglądy
ogólne mogą zostać zweryfikowane w trakcie dyskusji, którą od wielu dni
uniemożliwiasz, wcale się nie upieram, że autobusy są szybsze. Spkojnie sobie
argumentowałem, podając wyliczenia i spostrzeżenia i okazało się że nie mogę
mieć prawa do własnych opinii, bo potraktowałeś mnie jak radykała, który jest
wrogiem tramwajów i którego należy wyśmiać.

> I jeszce jedno leoś19, czy Ty nie masz zbyt wybujałej fantazji dziecinko? :P
> Gdzie ja obrażam ludzi? :P Chyba loesio19 cierpi na rozdwojenie jaźni :P

Czwarty czy piąty raz, muszę chyba wyszczególnić stosowne słowa:
leo19 napisał:
No więc już się zgodziliśmy, że TRAMWAJE SĄ SZYBSZE w godzinach szczytu na
Kazimierza Wielkiego i na Piłsudskiego. Aż dwie ulice :) Ale pomogę Ci:
tramwaje są również szybsze w szczycie na Hallera, na Skłodowskiej, a nawet na
osi Grunwaldzkiej, (tu głównie w piątek po południu :))

smi napisał (ODPOWIADAJĄC NA POWYŻSZY POST):
oczywiście znów muszę Ci przyznać rację :P
Na odcinku Plac Dominikański - Plac 1 Maja RZECZYWIŚCIE AUTOBUS, pokonujący
trasę przy staniu łacznie minimum na trzynastu cyklach JEDZIE O WIELE SZYBCIEJ
niż tramwaj stojący maksymalnie na ośmiu cyklach :P

Zamknij oczy i wyobraź sobie, że deklarujesz jakąś opinię, z którą się
utożsamiasz. Po chwili rozmówca z ironicznym uśmieszkiem sugeruje, że Twoja
opinia jest dokładnie przeciwna od tej której dałeś wyraz. Twój rozmówca
ironizuje, gdy zwracasz mu uwagę, że tak nie można dyskutować, zmienia temat i
dalej sobie kpi. Tak, WYOBRAŹ SOBIE SMI ŻE TO JEST OBRAŹLIWE, podobnie jak cała
postawa sugerująca że o niczym nie mam prawa mieć jakiegokolwiek pojęcia nawet
o tym że w nocy nie ma korków.

> I gdzie nikt sobie nie życzy? Oprócz leosiowatego19, który występuje już w
> liczbie mnogiej :P
>
> Leoś19, faceciku malutki, miałbyś rację, gdyby INNI (nie, to nei smi :P)
takze
> mięliby taki sam pogląd, jak Twój :P

Jestem pewnien, że w pewnych kwestiach się zgadzają. Możesz się nie zgadzać,
ale to nie znaczy, że pozwolę być traktowany jak śmieć.

> Mam Cię przeprosić za Twoje bzdurne historyjki o jakimś obrażaniu i za to, że
> Twoje spostrzeżenia, co do KZ są odosobnione? :P

Nie za spostrzeżenia. Masz pełne prawo mieć swoje spostrzeżenia, a ja mogę mieć
swoje. Za to co napisałem wyżej. Było tu wiele dyskusji, w których rozmówcy nie
osiągnęli porozumienia (np. w kwestii czy numerować od 0 czy od 1), ale wszyscy
odnosili się do siebie kulturalnie i z szacunkiem i nie kończyło się mega-
awanturą.

> leoś19, skończ waść - wstydu sobie już oszczędź :P

Ty powinieneś skończyć już dawno temu.



Temat: długie, smutne i nudne
długie, smutne i nudne
Witam Was. Nie wiem tak naprawdę, co to jest ZA - dopiero zaczęłam czytać to
forum. Jest mi bardzo źle. Martwię się, chce mi się płakać. Boję się o rozwój
mojego synka. Dlatego pozwólcie, że szczerze napiszę o mnie i o nim. A nuż
ktoś odpisze, że niepotrzebnie się boję? Najpierw ja. Mam 31 lat,
ustabilizowaną sytuację życiową - tj. od 6 lat mąż i dwoje dzieci (patrz
sygnaturka). W ogóle to jestem osobą z umiarkowanym st. niepełnosprawności -
n. ruchu, opłakany stan bioder po obustronnym zwichnięciu, mam b. zniszczone
też kolana, wielką nadwagę (po każdej ciąży "coś" mi zostało. W skrócie
pisząc - ledwie łażę, ciągły ból nóg, niwyćwiczonych mięśni, chorych stawów i
kręgosłupa (lewą nogę mam o kilka cm krótszą). Celowo piszę o moim złym
stanie fizycznym - bo ma on wpływ na psychikę. Od zawsze miałam problemy
emocjonalne i niesamowicie cierpiałam. B. często chorowałam i choruję -
niemal na wszystko. Dzieci oczywiście rodziłam przez c.c. Po obu cesarkach
było ze mną źle. Odkąd Szymek skończył miesiąc, jestem pod opieką lekarza
psychiatry, który nie znajduje jednak u mnie żadnej choroby psychicznej.
Wspomniał tylko o dystymii i dużych problemach natury emocjonalnej,
wymagających psychoterapii z prawdziwego zdarzenia. Ponieważ za mąż
wychodziłam bardziej "siłą rozumu" niż serca - podjęcie tak ważnej życiowej
decyzji wywołało u mnie jakieś reakcje organizmu nie z tej ziemi
(przypuszczalna przyczyna to chyba stres). Traciłam słuch, miałam potworne
stany lękowe, arytmię serca i jakby kłopoty z błędnikiem. Trafiłam do
szpitala - potem dowiedziałam się, że podejrzewano guza mózgu. Jednak go nie
znaleziono (po KT i MR głowy można tak napisać). Jedynym "złym" badaniem było
EEG - szalejące wręcz, "napadowe". Postawiono diagnozę: padaczka skroniowa,
bo miałam napadowe bóle lewej lub prawej połowy głowy, wyłączenia, parę razy
upadłam i się potłukłam. Zaczęłam zażywać Tegretol.Po 2 latach brania tego
leku zaszłam w ciążę i w sumie odstawiłam w 3 m-cu ciązy. Urodził się Szymek -
zdrowe dziecko. W tej chwili ma 4 lata i 4 miesiące. Wiem już, że ma refluks
żoł.-przełykowy, niewykształcone drogi łzowe, co powoduje częste infekcje
oczu. Ma astmę alergiczną i mam świadomość, że przy jego dolegliwościach ma
prawo być wkurzony. Szymek i ja jesteśmy podobni. Często dostajemy napadu
słabo kontrolowanego szału. Ja dodatkowo jestem DDA, obawiam się, że Szymek
też za 20 lat będzie... Syn jest moim lustrzanym odbiciem, ma niesamowitą
zmienność nastrojów, jest płaczliwy i mendowaty, często agresywny (wobec nas,
młodszej siostry a nawet obcych ludzi). Mam wrażenie, że męczy się z samym
sobą (tak samo jak ja). rzadko kiedy coś mu pasuje. Bardzo późno zaczął
mówić - grubo po 3. urodzinach, gdzieś na wiosnę. Mowę ma niewyrażną, z
logopeda nie życzył sobie współpracy (8 wizyt) więc przestaliśmy chodzić.
Uparty jak osioł - tu mnie bije na głowę. Odmawia współpracy u: pediatry,
okulisty, pulmunologa, alergologa. ZERO. Właściwie wożenie go do lekarza to
strata czasu i nerwów. Nie będzie i koniec. W styczniu przestał chodzić do
żłobka - z powodu wielkiego wyjałowienia się po dwóch seriach domięśniowego
antybiotyku na rzekome "zapalenie oskrzeli" i częstą zapadalność na infekcje
(teraz wiem, że podłożem infekcji jest silna alergia wziewna). Miewa
wyłączenia - ja to nazywam głuchotą wybiórczą. Prawie nic nie opowiada z
własnej inicjatywy. Biega po mieszkaniu jak tornado i notorycznie przewraca
młodszą siostrę. Ma napady niesamowitej agresji, jest hałaśliwy, i mam
wrażenie, że żyje w ciągłym napięciu, niepokoju - jak ja. Dzisiaj powiedział
do taty "ty sk...synu", aż zmartwieliśmy. Bo sa momenty, że jest b. miłym
dzieckiem, można się z nim czasem bezkonfliktowo pobawić, coś tam pogadać,
poopowiadać. Niesamowita huśtawka - od "grzeczności" do płaczliwości oraz od
komunikatywności do kompletnych wyłączeń świadomości (tj. nie reaguje na
NIC). mam z nim trudna relację, bo widzę w nim... siebie. Kończę ten akt
oskarżenia, bo aż mi się źle zrobiło, że matka może tyle krytycznych rzeczy
napisać o 4-letnim synu:(. Przecież go kocham, choć jest to miłość
trudniejsza niż w wypadku prawie-bezproblemowej córeczki. Sz. umie się
skoncentrować na zabawie (nie zawsze, ale...) tak więc niby ADHD odpada. Do
psychologa nie poszliśmy na skutek zbiegu niesprzyjających temu zamiarowi
okoliczności (trzy razy przekładany termin wizyty, p.psych. wiecznie chora
itp.) Co sądzicie? Pozdrawiam te z Was, które dotrwały do końca postu:)
Agnieszka




Temat: Te "osrodki" w glowie...
>> (chyba, że stres,część osób reaguje bólem na nagły stres) <<

I tak jest ale w tym wypadku stres jest tylko jednym z bodzcow wywolujacych
ataki w juz isteniejacej chorobie. tak jak w padaczce, np alkohol moze wywolac
drgawki tak w migrenie stres moze wywolac bol glowy.
Inne bodzce takie jak stres to zapach, halas, swiatlo, hormony, jedzenie i inne.
Migrene sie ma caly czas - nie tylko wtedy kiedy boli glowa. jest to specyfika
tej choroby ze kiedy czujemy sie dobrze tzn nie mamy ataku wydaje nam sie ze
jestesmy zdrowi. tymczasem ona w nas siedzi. akurat spokojnie.

>> psychika może wpłynąć na zmniejszenie objawów migreny. Zdarzyło mi się dwa
razy w życiu zwalczyć atak tylko i wyłącznie "siłą woli". <<

na pewno w jakis sposob psychika mozna sobie pomoc, dlatego czasami zaleca sie
wizyty u psychiatry lub u psychologa ktory powinien znac techniki relaksacyjne,
nauczyc autohipnozy, biofeedbacku lub jesli to zawiedzie to chociaz jak
pogodzic sie z bolem i jak z nim zyc.
Czasami takie wizyty rzeczywscie moga znacznie zredukowac ilosc atakow bo jesli
ktos ma np problemy emocjonalne to z tego powodu moze miec wiecej stresu i
jesli pod wplywem terapii podwyzszy mu sie poczucie wlasnej wartosci, uspokoi
sie, wyluzuje, to mniej sytuacji bedzie go stresowac a co za tym idzie- mniej
bodzca- i mniej atakow.

>>Podejrzewam, że takie zwalczanie bólu "siłą woli" jest związane z wydzielaniem
się w mózgu jakichś substancji.<<

tez podejrzewam ze wiaze sie to z wydzielaniem jakis substancji tylko ze
poniewaz migrena nie jest choroba polegajaca na braku tylko tych substancji
jest to znowu tylko jeden ze srodkow pomagajacyc walczyc z bolem tak jak np.
srodki /bolowe i tryptany dzialajace w okreslony sposob.

>>Ja generalnie jestem dośc podatna na autosugestię (robiliśmy kiedyś na
studiach pomiar natężenia stresu przed i po relaksie i okazało się, że kiedy
przeciętnie udawało się wszystkim osiągnąć 20-30 % - ja "osłabiłam" stres o
kilkaset procent).<<

no prosze to by tlumaczylo dlaczego jednym pomaga biofeedback a innym nie albo
mniej. tak samo zreszta jest w przypadku lekow- jednym pomaga to drugim tamto..

>>Może udało by się stworzyć metodę oparta na biofeedbacku, ktora pomagałaby
bez leków pozbyć sie bólu.<<

ja bym tez chciala zeby tak bylo :)
mam nadzieje ze ci sie uda cos takiego wymyslec :)

Venus

ps
>>>Zdarza się, że gdy akurat funkcjonuję na "wysokich obrotach" odsuwam w
czasie silniejsze natężenie bólu. Ale dopada mnie gdy już moge odpuścić.<<

to akurat jest bardzo normalne w migrenie, najczesciej tak wlasnie jest - nie
napiecie i moment silnej koncentracji, stresu ale wlasnie relaks, rozprezenie
powoduje bol. po ang. ten okres nazywa sie "let down" .
jeden z moich lekarzy tlumaczyl mi to w ten sposob ze w czasie stresu naczynia
krwionosne sa zwezone, cialo pompuje jakies hormony ktore dzialaj p/bolowo tak
dzieje sie w np. kombacie kiedy pod wplywem stresu ranne cialo nie czuje bolu,
dopiero jak nadejdzie sygnal ze jest OK to nastepuje rozszerzenie naczyn
krwionosnych, homrony (adrenalina mzoe ednorfiny) przestaja sie wydzielac i
czujemy bol.
W migrenie zreszta wlasnie rozszerzenie naczyn powoduje bol. Moze nienaukowo
wytlumaczyl ale przekonywujaco..

Venus



Temat: Portland Trail Blazers
Sorry ale ty masz jakieś problemy emocjonalne! Non sto rzeczowo i z wielką
cierpliwością wyjaśniałem co i jak, ale ty w końcu wróciłes najwyraźniej do
korzeni i przypomniałes sobie słownictwo. Moje słowa były tylko pokazaniem, że
na frajera nie trafiłeś i w ten sam sposób potrafie odpowiedzieć. Mecze
Portland w ostatnich sezonach widziałem owszem nie wszystkie ale wiele - mam
nawet kilka nagranych na video, wiec wiem co i jak. Poza tym jak ktoś mi tu
pisze, że DS jest personą non grata w Portland to plecie bzdury, albo powtarza
słowa jakichś podrzednych żurnalistów, piszących do jakichś gniotów (zreszta
wszędzie sa takie pisma, które mają na celu tylko skrytykowanie czegoś lub
kogoś - sam zaznaczyłeś że nienawidzisz przeglądu sportowego, ciekawe
dlaczego?) i dlatego jestem juz u kresu wytrzymałości nerwowej na powtarzanie
po raz kolejny tego samego. tym bardziej, jak ktoś wstawia mi tu jakieś
statystyki ze wszystkich sezonów NBA w których grał DS i czepia się że w
Toronto były lepsze (tylko że w Toronto nie było innych graczy pokroju Wallace,
Davis, Wells, Sabonis, Pippen itp) i jeszcze wypisuje coś, co jest wierutną
bzdurą - że statystyki spadają - w ostatnich trzech latach (prócz obecnego
sezonu) sa niemal stałe!!! Poza tym wypisywane farmazony o młodym zespole
Portland... sorry ale Średnia wieku Blazersów nie jest taka niska, wrecz
przeciwnie.....
A Ty Soulfly dziwnie postępujesz - z jednej strony ordynarnie się do mnie
odnosisz i dziwisz się że ja traktuje tak samo. Zarzucasz mi, że jastem typem
kibola a jakoś z Twoich ust nie usłyszałem rzeczowych argumentów.
I nie musisz się tu popisywac wiedzą z zakresu ekonomii, bo akurat jestem
absolwentem jednej z takich uczelni w Warszawie, skąd tez pochodze.
Aha! i jeszcze jedno - wyzywanie mnie od żydów akurat z Twoich ust jest
bynajmniej nieco śmieszne - jak sam przyznałes jesteś z Łodzi - miasta
najbardziej zydowskiego ze wszystkich polskich miast (chodzi mi tu o odsetek
ludnosci zydowskiej do reszty ludności) więc daruj sobie takie wyzywanie (jakoś
łatwiej usłyszeć obelgi typu Żydzew Łódz niż coś podobnego o Legii Warszawa).
Jęsli już chcesz się bawić wyzywanie to ja zrobię to w sposób bardziej
elokwentny - dla mnie jesteś zwykłym koprofagiem, filistrem i parweniuszem.
Teraz ty chwyć w dłonie taką grubą książkę o nazwie słownik wyrazów obcych i
odszukaj znaczenia poszczególnych słów - kto wie, może wcale Cie nie obraziłem?
Hmmm zapomniałem - ty mnie zwyzwałeś jak na zwykłym czacie dla dzieci a
jednoczesnie jak sam zaznaczyłes takiego zachowania nie trawisz, oznajmiłes
szumnie, że już tu nie wejdziesz. Ojojoj jestem niemal na 99% pewny,
zewejdziesz -moze nic nie napiszesz ale ciekawość zwycięzy i zerkniesz co tez
ten Szeryf 2 tutaj naskrobał. Więc skoro wolisz sie bawic w partyzanta to
narka... a jak zapewne poprzesz swoje tezy jakimiś argumentami to ok.



Temat: Schwytany w sieci za krytykę urzędników
Zrobiło sie głosno tylko dlatego ze polityka partyjna doszła tu do głosu.
Jednoczesnie stanowisko głównego informatyka sieciowego w firmie pokazało swój
zakres obowiazków, co jak mniemam żadko kto z kandydatów ubiegajacych się o to
stanowisko dopuszcza do myśli, że może byc ocenione na tak duzym forum
publicznym ( personalnie).Choc to podobno mieści sie w zakresie podpisanych
obowiązków, ale prawdopodobnie ujętych ogólnikowo. Przypuszczam, że gdyby to
było napisane duzymi literami, to długo by sie każdy zastanawiał nad podjęciem
takiej pracy, z której wynika że ma byc cenzorem w dzisiejszych czasach, gdzie
mówi sie o wolności słowa. Oczywiscie, że pracując w firmie nie należy tracić
czasu -w godzinach urzedowania- na swoje prywatne odczucia co do przełożonych a
do tego wyrażac je publicznie na stronach internetowych; wydaje się, ,że w
zakresie obowiazków tego pana nie było takiego punktu-pozwolenia zapisanego na
który sie zgodził obejmujac swoje stanowisko. Jesli szef i jego styl pracy,
wymogów nie odpowiadał pracownikowi -należało niezwłocznie zrezygnowac z tej
wspołpracy. Rodzaj pracy i współpracy póki co, pozostaje naszym wyborem - nie
jestesmy ubezwłasnowolnieni w tej kwestii.
Problemy emocjonalne pana piszacego na forum widać osiagały juZ od długiego
czasu apogeum , bo nie zważajac na nic wyrażał je w godzinach pracy publicznie.
Choć wiemy wszyscy , ze internet jest wspaniałym wynalazkiem i skarbnicą wiedzy
i opinii, to założenie jego służebności w godzinach pracy jest skierowane tylko
na obszar tematyczny, pomocny do osiągnięcia lepszej aktywności zawodowej.
Zaangażowanie pracownika poszło w zupełnie przeciwnym- odmiennym kierunku. Bo
nie sądze, aby publiczna krytyka sposobu zarządzania firmą przez szefa była
główna składowa wspaniałych osiągnieć pracownika.Idąc dalej -majac do
wykorzystania bezapelacyjną wolność wyrażania swoich mysli i pogladów należało
je wyrazac bezposrednio do odbiorcy, a nie go pomijac stosując
polityke "magla". A jesli nie stać było na taką otwartość, to należało rozstać
sie z tym stanowiskiem i dowodzacym. Takich reperkusji, jakie sie pojawiły
należało się spodziewać-chyba że chodziło o taki dalekosiężny rozgłos.Tylko
jaki to normalny człowiek goni za taka sensacją? a co gorsz, w czasach
polityczno partyjnych dziwnych starć, taki głosny incydent ma siłę znowu
odwrócenia uwagi od spraw aktualnie wazniejszych. A partie polityczne mają
powód do silniejszych ekspansji w udowadnianiu sobie wzajemnie wyższosci
programowej, aby pozyskać zwolenników. Korzystając ze służbowych urządzeń
komputerowych- internet- należało sie spodziewac takiego "echa"- niechcianego
przez społeczeństwo, bo istotniejsze są sprawy aktualnie.W normlnych
okolicznosciach taki pracownik albo by dostał nagane, albo wymówienie bez
rozgłosu na cały kraj.Więc z kąd te żale pracownika biurowego?




Temat: Ivico szacunek dla ciebie
Re: Schwytany w sieci za krytykę urzędników IP: *.5.espol.com.pl

Przeczytaj komentowany artykuł »
Gość: lilka 24.05.2004 16:54 odpowiedz na list

Zrobiło sie głosno tylko dlatego ze polityka partyjna doszła tu do głosu.
Jednoczesnie stanowisko głównego informatyka sieciowego w firmie pokazało swój
zakres obowiazków, co jak mniemam żadko kto z kandydatów ubiegajacych się o to
stanowisko dopuszcza do myśli, że może byc ocenione na tak duzym forum
publicznym ( personalnie).Choc to podobno mieści sie w zakresie podpisanych
obowiązków, ale prawdopodobnie ujętych ogólnikowo. Przypuszczam, że gdyby to
było napisane duzymi literami, to długo by sie każdy zastanawiał nad podjęciem
takiej pracy, z której wynika że ma byc cenzorem w dzisiejszych czasach, gdzie
mówi sie o wolności słowa. Oczywiscie, że pracując w firmie nie należy tracić
czasu -w godzinach urzedowania- na swoje prywatne odczucia co do przełożonych a
do tego wyrażac je publicznie na stronach internetowych; wydaje się, ,że w
zakresie obowiazków tego pana nie było takiego punktu-pozwolenia zapisanego na
który sie zgodził obejmujac swoje stanowisko. Jesli szef i jego styl pracy,
wymogów nie odpowiadał pracownikowi -należało niezwłocznie zrezygnowac z tej
wspołpracy. Rodzaj pracy i współpracy póki co, pozostaje naszym wyborem - nie
jestesmy ubezwłasnowolnieni w tej kwestii.
Problemy emocjonalne pana piszacego na forum widać osiagały juZ od długiego
czasu apogeum , bo nie zważajac na nic wyrażał je w godzinach pracy publicznie.
Choć wiemy wszyscy , ze internet jest wspaniałym wynalazkiem i skarbnicą wiedzy
i opinii, to założenie jego służebności w godzinach pracy jest skierowane tylko
na obszar tematyczny, pomocny do osiągnięcia lepszej aktywności zawodowej.
Zaangażowanie pracownika poszło w zupełnie przeciwnym- odmiennym kierunku. Bo
nie sądze, aby publiczna krytyka sposobu zarządzania firmą przez szefa była
główna składowa wspaniałych osiągnieć pracownika.Idąc dalej -majac do
wykorzystania bezapelacyjną wolność wyrażania swoich mysli i pogladów należało
je wyrazac bezposrednio do odbiorcy, a nie go pomijac stosując
polityke "magla". A jesli nie stać było na taką otwartość, to należało rozstać
sie z tym stanowiskiem i dowodzacym. Takich reperkusji, jakie sie pojawiły
należało się spodziewać-chyba że chodziło o taki dalekosiężny rozgłos.Tylko
jaki to normalny człowiek goni za taka sensacją? a co gorsz, w czasach
polityczno partyjnych dziwnych starć, taki głosny incydent ma siłę znowu
odwrócenia uwagi od spraw aktualnie wazniejszych. A partie polityczne mają
powód do silniejszych ekspansji w udowadnianiu sobie wzajemnie wyższosci
programowej, aby pozyskać zwolenników. Korzystając ze służbowych urządzeń
komputerowych- internet- należało sie spodziewac takiego "echa"- niechcianego
przez społeczeństwo, bo istotniejsze są sprawy aktualnie.W normlnych
okolicznosciach taki pracownik albo by dostał nagane, albo wymówienie bez
rozgłosu na cały kraj.Więc z kąd te żale pracownika biurowego?

• Re: Schwytany w sieci za krytykę urzędników IP: *.wroclaw.dialog.net.pl

Przeczytaj komentowany artykuł »
Gość: michal 24.05.2004 17:04 odpowiedz na list

Gratuluje pani doskonalego ujecia tematu. Nikt nie ujal tego lepiej.

No całkiem niezłe. Ale jak zwykle pozostanę ostrożny z moimi opiniami.

pozd.



Temat: Jestem matką!
im_peria napisała:

> Czy Ty Asik69 byłaś przez 9 miesięcy w ciąży? Nie wstawałaś pół roku z łóżka?
> Bałas się, że gdy wstaniesz, poronisz? Czy Ty zdajesz sobie sprawe z tego, ile
> to godzin, dni, tygodni?

Byłam w ciąży dłużej niż 9 miesięcy. W wielu ciążach. Leżałam w szpitalach jeszcze dłużej. Oczywiście, że bałam się, że poronię. I roniłam.

To ty nie zdajesz sobie sprawy z wielu spraw.

Pragne przypomnieć, ze gdyby nie ja, nie to, ze z
> miłości do mojej córki zdecydowałam się ja w ogromnych, niewyobrażalnych bolach
>
> urodzic, uprzednio noszac ja w swoim lonie przez 41 tygodni,

Mam wrażenie, że w tym właśnie miejscu dajesz do zrozumienia, jaki wielki dług wdzięczności ma u ciebie DZIECKO.

Powtorze zatem: czy uwazasz, ze wychowawcom należy się
> wdzięczność za to, ze wychowuja?

A skąd ci to przyszło do głowy?

Za to, ze wstaja w nocy do chorego dziecka? Za
> trud włożony w ukształtowanie nowego człowieka? Bo jeśli tak uwazasz to
> powinnas zastanowic się nad soba bardzo powaznie. Nie można domagac się
> wdzięczności za to, co należy do naszych obowiązków.

Ale za ciążę i poród owszem?

Niechęć do mnie, niezezwalanie na spotykanie się z moja córką
> wynika z czystego i chorego zarazem egoizmu. Ja nie stanowie zadnego
> zagrozenia.

A ja uważam, że stanowisz ogromne zagrożenie. Zwłaszcza dla tej istotki, którą urodziłaś.

Nie naleze do podkasty lumpenproletariackiej, nie narkotyzuje się,
> nie nadużywam alkoholu, nie jestem kryminalistka.

No i co z tego?

Skad zatem owe nieuzasadnione
>
> obawy, ze moim celem jest zburzenie spokoju wlasnego dziecka?

Piszesz o tym w każdym poście.

>Jest to zawisc i
> zazdrość w najczystszej postaci. Opiekunka mojej corki jest 13 lat ode mnie
> starsza, nie jest zbyt urodziwa.

No i co z tego?! Przecież jej córka nie kocha jej za urode ani wiek. I nie przestanie kochać, gdy Mamie wyrośnie pryszcz na nosie. Strasznie pokręcone te Twoje poglądy. Fakt, że jesteś młodsza, naprawdę nie przebije wspólnych lat, jakie mała i jej Rodzice przezyją w miłości.

Jako kobieta czuje się zagrozona. Nie dziwie
> się jej niechęci do mnie i jej reakcji. To wynika z jej kobiecej natury. Tylko
> dlaczego jej problemy emocjonalne maja odbijac się na moim dziecku? Czy kobieta
>
> ta boi się, ze zabiore jej meza

A to już jakaś paranoja ))

Dalszej części twojego postu komentować nie będę, za daleko się posuwasz. Kasiupfk, pozdrawiam Cię serdecznie.
Pozdrawiam też innych Rodziców. Rodziców adopcyjnych i tych mądrych Rodziców biologicznych, którzy rzeczywiście kochają swoje dzieci. Bo ja do matek moich dzieci mam ogromny szacunek. I wdzięczność. Nigdy w zyciu nie powiedziałam o nich złego słowa. I nie powiem. To mądre kobiety; wiedzą, że wtrącając sie w życie swoich biologicznych dzieci mogłyby narobić ogromnych szkód. Choć pewnie myślą o swoich maleństwach, ważniejsze dla nich jest dobro dzieci, niż własne egoityczne potrzeby.
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • chadowy.opx.pl



  • Strona 2 z 3 • Wyszukiwarka znalazła 172 wypowiedzi • 1, 2, 3