Czytasz wypowiedzi wyszukane dla słów: problemy segmentacji rynku





Temat: Wagony rowerowe


Nie, wcale się nie dziwię. Tylko zastanawiam się, czy samo
przemeblowanie  rozkładu jazdy i ustawienie w nim sensownych skomunikowań coś by dało.


Samo - nie. Jest to warunek konieczny, lecz niewystarczający. Trzeba
jeszcze wyszorować sracze, przedłużyć i podwyższyć perony oraz
wprowadzić czytelną i atrakcyjną politykę taryfową (np. wyraźne
zróżnicowanie cen szczyt/poza szczytem, bilety powrotne,
pakiety dla różnych segmentów rynku) i zarządzanie jakoscią -
standaryzację usług (np. jak IC, to zawsze klima i wars z porządnym
jedzeniem, a nie lurowata kawa).


IMHO niewiele, bo problem tkwi, jak słusznie zauważyłeś, i w
infrastrukturze dworcowej, i w mentalności pasażerów, a tę najtrudniej zmienić.


No nie... jesli problem tkwi w "mentalnosci pasażerów" to należałoby
natychmiast PKP zamknąć. Pisałem gdzies obok, że PKP ma być
_zorientowane_ na klienta i jego potrzeby. Rzeczywiste potrzeby (stąd
moje pytanie o badania rynku itp), a nie urojone.


potrzeba i zmian w rozkładzie (ale bez wywalania wszystkich
rzeźni i "dziwnych dziennych pociągów jadących przez cały kraj" - bo one naprawdę mogą egzystować obok często kursujących pociągów
tramwajopodobnych)


Jestem zdecydowanym zwoleniikiem koncepcji transportu opartego o węzły
przesiadkowe, "huby", połączone pociągami kwalifikowanymi IC/Ex, przy
zróżnicowanej taryfie mogą być dostępne nie tylko dla najbogatszych (a
przy rzeczywiscie dobrym rozkladzie takie taryfy spowodują, ze przy
tej samej ilosci taboru ilosc pasażerów będzie większa!). Jakies
rzeźnie mogą zostać, ale IMHO pytanie po co. Jak sie będą utrzymywać
same, to co innego. Odrębną sprawą powinny natomiast być rzeźnie
_sezonowe_ - wakacyjne, czy np. sylwestrowo - swiąteczne.


przebudowy dworców i porządnego ich utrzymania, i szerokiej akcji
informacyjno - reklamowej. A na to trzeba bardzo dużo kasy. A PKP SA bidne jest i nie potrafi na swoją bidę nic poradzić.


To co - ma zbankrutować?


O! Bardzo słusznie. Tylko kto się odważy?


Po co się odważać. IMHO jakies reformy są prowadzone, ale za słabe i
chyba nie do końca w dobrą stronę.


| Czasami są, jeden albo dwa, co nie rozwiązuje żadnego problemu.
?????? Jeżeli są, to można nimi jechać.


jesli jest miejsce. A jak jest wagon sypialny/kuszeta, a nie ma gdzie
wsadzić roweru - to wracamy do punktu wyjscia.


Masz jakieś dowody, że jest to świadome działanie? Może po prostu chłopaki na to nie wpadli...


Własnie. "po prostu nie wpadli"... Swietnie...


I tak będzie trzeba. Te przesądy na temat kolei same ludziom z
głów nie wyparują.


Jakie przesądy? Jeżdżę do Warszawy z Krakowa dosc często i pasażerowie
sprawiają wrażenie zadowolonych (może nie z cen biletów, 120-200 PLN w
obie strony to ździebko dużo) - a pociągi sa przynajmniej w szczycie
zapełnione przyzwoicie. Niestety, już trasa Kraków - Katowice to
skandal. Ale przynajmniej wiadomo, co się sprawdza, a co należy
natychmiast zmieniac.

marcin ha







Temat: Wydawnictwo MAG
ramach obserwacji zjawiska sprzedaż-dystrybucja w oczy rzuciło mi się, że ani w Merlinie, ani u Oleksiejuka nie można już kupić Nocy blizn - wszędzie "towar niedostępny". Czyżby już cały nakład się sprzedał?

Ponieważ cały nakład został rozdystrybuowany (od dystrybucji do sprzedaży daleka droga). Dodruk mija się z celem, bo po pewnym okresie czasu zaczną się zwroty z sieci takich jak Kolporter, Inmedio itp. Trzeba tylko jeszcze poczekać 2-3 tygodnie.

Czytając o dużej, a nieskutecznej (mniej niż spodziewana) promocji Lyncha, pomyślałem, że może była ona źle zrobiona, a niekoniecznie sama idea jest nieskuteczna.
Mieszkam w W-wie i interesuję się książkami, a nie trafiłem (poza jednym "standem" w Empiku) na najmniejszy ślad tej reklamy.
Z drugiej strony, jeśli tych eksperymentów reklamowych było już kilkanaście, z podobnym efektem - słabnie argument, że ta jedna akurat mogła być merytorycznie źle przygotowana (chyba, że wszystko robiła ta sama firma).
Ale powtórzę - mieszkam w W-wie i nie stronię od księgarń - nie widziałem żadnej reklamy, żadnej z książek MAGa (jeśli były w pobliżu to nie przyciągały wzroku).

Promocja była średnio widoczna, bo za 60-70 tysięcy złotych można pozwolić sobie na niewiele (żeby coś osiągnąć trzeba wydać kilkaset tysięcy, jak Muza na Mikołajka, tylko, że Mikołajka sprzedało się ponad pół miliona, kilka razy więcej niż książek Sapkowskiego). Standy były we wszystkich Empikach, ale tylko przez 2 tygodnie (rotacja jest ogromna). Było radio, firma od marketingu wirusowego, reklamy w prasie, dziesiątku świetnych recenzji w necie, bilboardy na stacjach metra itp. I to nie wystarczyło? Co więcej dochodzi do tego jeszcze pewna postawa dużej grupy czytelników, którzy podchodzą podejrzliwie do reklamy; im ona większa tym większa ich podejrzliwość i niechęć .

Nie padł tutaj też inny argument, że niezależnie od wydawcy, fantastyka przegrywa konkurencję z innymi gatunkami... o miejsca w księgarniach, miejsce w świadomości sprzedających itp. W EMPIKU w przypadku ASów już zrobiono z 2 kategorii jedną i jeśli nie zacznie się pojawiać więcej hitów, pewnie Empik zrezygnuje z kategorii fantastyka.

No i oczywiści mamy ogromną nadprodukcję książek fantastycznych, tak więc dochodzi do coraz większej segmentacji rynku i specjalizacji czytelników.

Ogólnie rzecz biorąc, podobne problemy z promocją fantastyki mają wszyscy wydawcy (stąd taka a nie inna sytuacja na rynku; choć pewnie i my i FS dominujemy), choć FS ma dużo lżej z kilku powodów (niższe koszty wydania, lepsze proporcje ceny do objętości i dominacja w segmencie Polska fantastyka. Czy zastanawiałeś się na przykład jaki wpływ na sprzedaż książek FS w EMPIKU ma podział na regały z polską i zachodnią fantastyką. Według mnie ogromny. Jako ze wydają 90% tytułów przy „Polskich” regałach czytelnik ma wrażenie, ze istnieje tylko Fabryka, wobec czego sięga po książki tylko fabryki. Gdyby nam udało się w takim stopniu zdominować regały z zachodnią fantastyką, efekt byłby podobny, a tak ustawiona alfabetycznie traci „siłę rażenia”.





Temat: ceny/ tajemnica/ proba ustalenia
Rusza mną jak czytam takie farmazony. O czym Wy piszecie?
1. rynek Agencji podlega również segmentacji jak każda branża. Zawsze będą małe, średnie i duże agencje różniące się poziomem usług, wiedzy i ilością specjalizacji etc.
2. zawsze będzie klient, który zapłaci za najwyższy poziom usług (to że największe Agencje ją posiadają nie ma wątpliwości., wpływa na to ich doświadczenie i bycie „pierwszym” na tym rynku”) Będzie również klient który będzie szukała mniejszej Agencji i nie koniecznie dlatego że jest taniej tylko dlatego że nie jest wielką olbrzymią firmą/marka na rynku i nie widzi powodu aby wydawać 50 tys. za serwis www.
3. zawsze będą frelancerzy – pracujący dla tych dużych i małych agencji, jak również szukający własnych zleceń. Co daje jednak praca dla agencji? Ciekawe zlecenia, większa siłę przebicia, obsługę dużej marki, „ilość” zleceń jest większa, a niejednokrotnie wiele się uczą pracując dla agencji (dostęp do technologii, wiedzy, narzędzi, etc.)
4. tak jak są duże agencje i te mniejsze ( co za tym idzie poziom budżetów jest różny) tak zawsze będzie funkcjonować na rynku frelancer „zawodowiec” „wyjadacz” kasujący duże wynagrodzenie (w cenie jest doświadczenie, wiedza, umiejętności etc.) i będzie frelancer wykonujący projekt za niewielka kasę. Co ich odróżnia? Nie trudno chyba odpowiedzieć sobie na to pytanie wystarczy poprzeglądać portfolia obu grup frelancerów.

To dyskusja o tym że na rynku jest serek Danio i Bakuś, i wiele innych mniej smacznych serków ...sorry ale to tak oczywiste, że rozwodzenie się nad tym nie ma sensu.

Jedyne co można uzmysłowić „początkującym” to, to iż frelancer nie dostaje dużych budżetów za nic. Płaci się za duże doświadczenie.
Podam bardzo skrajny przykład. Pracowałam z frelancerami (początkującymi) jak to ktoś napisał wyżej biorącymi połowę (jak nie mniej) za projekt jednak na 5 przypadków trzech nie posiadało podstawowej umiejętności – czytania wytycznych!!!, inny przykład...początkujący mają problemy choćby z projektowaniem w wyższych rozdzielczościach...z czego to wynika? Braku doświadczenia? Ilości przerobionych komercyjnych projektów? I pewnie wiele innych jeszcze powodów.
Wole dopłacić dobremu frelancerowi, niż marnować czas na początkującego. Suma sumarum oszczędzam czas i co za tym idzie pieniądze.
Zaraz ktoś napisze...”gdzie się maja uczyć, nabierać doświadczenia młodzi, początkujący graficy? „ to już indywidualna sprawa każdego...wiele agencji przyjmuje na staże wystarczy mieć to „coś”.

sorry za elaborat...pisac moża o tym duzo i długo....

Karola
--
QuestAgency.pl | Qriosum.pl



Temat: Nagrody i podwyżki
Mi to czasem ręce opadają jak patrzę na krańcową "piedołowatość" ludzi "bawiących się w zarządzanie" firmą o bardziej oddającej leśną rzeczywistość nazwie: "PGR LP". 2001-2002 dodać siedem daje 2008-2009, czyli jakieś siedem lat temu było wiadomo, że problem z podejrzanym Kornikiem D. akurat w tym roku się zacznie i .....co za zaskoczenie ...jest! Przewidzieć pogody nie sposób, ale lepiej było założyć ten gorszy scenariusz (upały i susze) i się do tego przygotowywać. Stany magazynowe we Wrocławiu były (łagodnie mówiąc) wysokie już od zeszłego roku, zbyt siadł już jesienią, ale nikt nie zrobił nic, by rozgryźć dlaczego tak jest i rozruszać go aplikując firmie jakieś szybkie działania. Wszyscy jak to po wyborach, zajęli się polityką i kadrami. Tymczasem każdy adept zawodu już w pierwszej klasie technikum dowie się pewnie, że tysiące metrów poklęskowego świerka, skoncentrowane latem w lesie i nie wywiezione do powiedzmy maja, plus upalana i w miarę sucha pogoda, równa się pewność gradacji kornika i jeszcze większych niż były problemów. Od zimy uczyniono delikatnie mówiąc niewiele by pozbyć się tych zwałów drewna. Wszyscy czekali grom wie ma co. Pozbyć się nawet po kosztach, nawet czasem poniżej kosztów, byle tylko nie być zmuszonym do jednoczesnego usuwania nowego posuszu, mając pełen las starego i zagrożonego deprecjacją surowca. Bo per saldo wyniesie to więcej, niż szybkie zejście z ceny i pozbycie się surowca przed latem. Konkurencja z południa i wschodu jest zachwycona wchodząc bez przeszkód na tak wielki i chłonny jak nasz rynek. Godzi to w podstawy funkcjonowania Lasów, ale nikt do łba nie bierze W efekcie bowiem "dalekosiężnej i głęboko przemyślanej strategii" szpeców z RDLP na spółę z DGLP, mamy spełniający się powoli czarny scenariusz. Już nawet na Allegro (nie mówiąc o kanałach branżowych) poważne oferty drewna z południa i wschodu są. Na cóż jeszcze ktoś czeka? Aż zaleją rynek i wymiksują z jego wielu segmentów LP już na trwale? Sprzedaż idzie już niemrawo, trzeba tam pozyskiwać tymczasem nowe tysiące metrów świeżego posuszu ...a w kasie pustawo. I proszę nie zasłaniać się tradycyjnie "klęską" czy "siłą wyższą". Tymi "plagami" dla tej firmy jest jej bowiem nie kornik czy huragany (one były sa i zawsze będą), tylko jej "zielona jak trawka na wiosnę" wyższa kadra zarządzająca. Napuszona jednak po uszy swą "mądrością, wiedzą i pełnym profesjonalizmem" - nijak tylko tych cnot w praktyce dopatrzyć soę nie mogę. Prawda jest banalna. Jest ona zwykle nieporadna, niesamodzielna, "bojąca odpowiedzialności" i zwyczajnie mająca podstawowe braki w wiedzy potrzebnej do sprawnego zarządzania firmą. Czy ta pozornie śmiała teza wymaga jeszcze dla kogoś udowodnienia? Od roku dowód mamy za dowodem. Kompletne nieprzygotowanie do pełnionych funkcji, tych w znacznej większości pozamerytorycznych nominatów lokalnych polityków i purpuratów, wyłazi jaskrawo ZAWSZE, gdy tylko zaczynają się w LP problemy i trzeba "coś z tym zrobić". Nikt nie wie wtedy od czego zacząć. I zawsze też jak kończy się kasa, zaczynają się gadki o reformach. Reformach źle zwykle pomyślanych, a czasem wręcz szkodliwych, czynionych zresztą przez tych samych nieporadnych ludzi, którzy wpędzili wcześniej swą krótkowzrocznością firmę w kłopoty. Jak mają zrobić to dobrze, skoro nawet nie wiedzą co wcześniej spieprzyli? Jeszcze raz powtórzę. Rozdawać kordelasy i ciąć wstęgi, to potrafi każdy bałwan, o tym co naprawdę jednak potrafi jakiś dyrektor, przekonujemy się właśnie podczas kryzysów. Pokażcie więc chłopaki co "potraficie". Cenny czas leci............. A że "lecą" nieporadni? Papapapa.... tylko po pierwsze proszę nie upychać ich teraz gdzieś po katach firmy, tylko podziękować im wogóle, a po drugie tych "lepszych", to szukać na drodze otwartych konkursów. "Koledzy kolegów" jako ci "lepsi" spieprzą to tylko jeszcze bardziej. Zobaczycie



Temat: Podwyżka

tak ale gdzie są szczytne ideały statoil które 12 lat temu starano się nam na siłe wpoić te śmieszne / ambasadorstwo / poza praca gdzie te choćby dziękuje za te wszystkie przepracowane lata ... za to dzisiaj firma która przecieć tak o nas dba tak nas / kocha ? / wypłaca policzek w postaci podwyżki 25 brutto ... hahahaha
To jest problem z którym firma powinna się zmierzyć, ale moim zdaniem ma z tym problemy. W naszej sytuacji nastąpiło pewnego rodzaju dla swojego użytku nazwałem syndromem niemożności. Naszymi bossami są Polacy i oni mają trudniesze zadanie tłumaczyć Norwegom o kłopotach na polskim rynku pracy płacy. Norwegów interesują wyniki. Mają więc kłopoty z wprowadzaniem odpowiednich pakietów np. z nr. 3 "Personel i Zarządzanie" str. 110 Zatrzymać pracownika

Krzysztof Gugała, dyrektor zespołu doradztwa i partner Idea! Managemenet Consulting, mówił o projektowaniu i zarządzaniu całkowitym pakietem wynagrodzeń w kontekście kształtowania postaw. Jednak nawet najlepiej skonstruowany pakiet nie przyniesie efektów, jeżeli w firmie nie działają systemy zarządzania kompetencjami i zarządzania wynikami i nie ma odpowiednio prowadzonej komunikacji z pracownikami. Aby dostosować go do potrzeb i oczekiwań poszczególnych grup pracowników, należy przyjąć za punkt wyjścia analizę demograficzną firmy, uwzględniającą wiek i płeć zatrudnionych osób. Dzięki temu firma zyskuje narzędzie przydatne w projektowaniu pakietu wynagrodzenia, a jednocześnie instrument do motywowania pracowników i przeciwdziałania retencji. To także metoda zatrzymywania młodych osób w firmie, które w ramach pakietu wynagrodzenia mają możliwość udziału w atrakcyjnych szkoleniach zawodowych.
Również w tym numerze jest krótka relacja z konferencji
Pracownik klientem

Pracowników warto traktować jak klientów. Warto przeprowadzić segmentację pracowników, aby wyłonić grupy dla nas najważniejsze. Trzeba rzetelnie badać ich potrzeby, tak aby sformułować value proposition precyzyjnie dopasowane do zidentyfikowanych oczekiwań - powiedział podczas swego wystąpienia Artur Kaźmierczak, dyrektor w dziale Human Capital Deloitte w Polsce. - Czas rozbudowanych programów bonusowych skierowanych do wszystkich pracowników bezpowrotnie mija - dowodził.

Według dyrektora Deloitte nadszedł czas na inwestowanie w najważniejszych pracowników. Należy zdefiniować grupy tzw. krytycznych segmentów stanowisk, którymi mogą okazać się stanowiska pielęgniarek w szpitalu, kierowców w firmie spedycyjnej czy spawaczy w firmie budowlanej. Kryteriami selekcji tych grup są wpływ na efekty organizacji oraz trudność w rekrutowaniu ich na rynku. To inwestycja w tę grupę przyniesie firmie największy zwrot.
Pogrubiłem cytat który mnie i przypuszczam nas powinien najbardziej dotyczyć, a zarząd naszej firmy powinien się z nim zapoznać i odpowiedzieć sobie na pytanie: kto dla firmy jest ważny.



Temat: Rady nadzoru w sprawie opcji walutowych zostały zlekceważone
Rynki pod specjalnym nadzorem

Rady nadzoru w sprawie opcji walutowych zostały zlekceważone

Wiele przedsiębiorstw założyło, że spadek kursu złotego jest tylko chwilowy

Zdecydowana większość przedsiębiorców wykorzystywała opcje do zabezpieczenia się, a nie do spekulacji, więc negatywna wycena z tytułu opcji zostanie zrównoważona przez odpowiednio wyższe przychody z eksportu będące rezultatem korzystnej dla eksportera zmiany kursu walutowego.

Instrumenty pochodne są w Polsce stosowane przez przedsiębiorców do zabezpieczenia przed ryzykiem kursowym od co najmniej dziesięciu lat. Największy udział w polskim rynku instrumentów pochodnych miały początkowo swapy i forwardy walutowe. Stopniowo na popularności zyskiwały tzw. opcje zerokosztowe (finansowanie opcji typu put wystawionymi opcjami typu call). W ostatnich latach znaczna część klientów korzystających z instrumentów pochodnych jako zabezpieczenia nie tylko chroniła się przed skutkami umacniania się polskiej waluty, ale też bardzo często notowała dodatnie wyniki finansowe. Dopiero zmiana trendu kursu złotego w II połowie 2008 r. zaczęła się przekładać na negatywne wyceny z tytułu umów opcyjnych.

Nadzór finansowy już w listopadzie 2008 r. rozpoczął serię spotkań z zarządami banków w największym stopniu zaangażowanych na rynku instrumentów pochodnych. Wskazywaliśmy na konieczność przekonania klientów do jak najszybszego zamykania pozycji. Zalecaliśmy także restrukturyzację zobowiązań firm poprzez ich zamianę na kredyt. Pod koniec 2008 r. banki podjęły działania, zmierzające do renegocjacji zobowiązań niektórych klientów korporacyjnych. Jednak niewielka część przedsiębiorstw zdecydowała się zamknąć pozycje i restrukturyzować dług.

Zwłoka w zamykaniu pozycji motywowana była przekonaniem firm o chwilowym osłabianiu się złotego i szybkim odwróceniu się tego trendu, ale także oczekiwaniem na systemowe rozwiązanie problemu. Z informacji z banków wynika, że liczba klientów z wysoką negatywną wyceną i tych, którzy zawierali transakcje spekulacyjne z kilkoma bankami wynosi 5 - 10 proc. ogólnej liczby klientów posiadających umowy opcyjnie. Dlatego tak istotne jest odróżnienie negatywnej wyceny z tytułu umów opcyjnych od rzeczywistych strat ponoszonych przez przedsiębiorców z działalności gospodarczej.

Banki zostały przez nadzór finansowy poproszone o dokonanie przeglądu portfela, oszacowanie ekspozycji zagrożonych i ich segmentację na trzy grupy: wstrzymane, do natychmiastowego zamknięcia, do restrukturyzacji. Obecnie potrzebne jest aktywne zaangażowanie obu stron, banków i przedsiębiorstw, w proces negocjacji. Najlepszą ścieżką wyjścia z problemów wydaje się restrukturyzacja zobowiązania (zamknięcie pozycji i zamiana pozostałego zobowiązania na długoterminowy kredyt). Banki w kontaktach z nadzorem deklarują wolę ugodowego rozwiązania problemu spłaty zobowiązań klientów z tytułu transakcji pochodnych. W większości przypadków banki są gotowe do udziału w stratach klientów.

Jako narzędzia restrukturyzacyjne banki stosują m.in.: zmianę terminów kontraktów, dopasowując je do spodziewanych wpływów walutowych, zamianę części lub całości zobowiązań na kredyt spłacany w ratach oraz umorzenie części zadłużenia (jako uzupełnienie zamiany zobowiązania na kredyt). W rozstrzygnięciu ewentualnego sporu powstałego między bankiem a przedsiębiorstwem pomóc może platforma mediacyjna przy KNF, której atrakcyjność zwiększa uchwalona 11 lutego 2008 r. zmiana regulaminu sądu polubownego przy KNF, wprowadzająca możliwość przeprowadzenia samego postępowania mediacyjnego, bez konieczności wyrażenia zgody na rozstrzygnięcie w ramach postępowania polubownego.

Jednocześnie banki powinny rozważyć ograniczenie dostępności niektórych instrumentów pochodnych dla przedsiębiorstw, które sygnalizowały problemy z już zawartymi umowami opcyjnymi. W dłuższej perspektywie środowisko bankowe musi rozbudować systemy wymiany między bankami informacji w obszarze korporacyjnym. Z kolei zarządy firm, które poniosły straty na spekulacji, mogą być rozliczone ze swoich działań przez nadzór właścicielski.

Pilne pozostaje wdrożenie do polskiego prawa unijnej dyrektywy MiFID, która zwiększy ochronę klientów instytucji finansowych.

Stanisław Kluza

przewodniczący Komisji Nadzoru Finansowego

GAZETA PRAWNA



Temat: Harmonogram wprowadzania DVB-T w Polsce
Właśnie z radością odkryłem istnienie tego wspaniałego serwisu i tego forum. Witam i pozdrawiam.

Mieszkam w Gliwicach (śląskie) i jak zobaczyłem tę mapkę w harmonogramem uruchamiania DVB-T to mnie oczywiście zmroziło. Ale potem sobie przypomniałem gdzie mieszkam i już wszystko OK. LUDZIE trzeba pamiętać, że:

1. W Polsce nie prowadzi się tego typu wielkich projektów na zasadzie "jak unowocześnić/zminieć kraj" tylko na zasadzie "kto q. na tym zarobi", Rysiek, Jasiek, Adaś czy inna 'grupa trzymająca władzę'. To jest smutne, bo jest kilkadziesiąt milionów ludzi, dla których znaczenie ma to czy problem jest załatwiony czy nie. Ludzie tylko oczekują efektów. [nie czarujmy, się tak samo jest z autostradami, restauracjami, stacjami benzynowymi przy A4 <Kraków-Wrocław> i w wielu innych sprawach]. Causus Michnik-Rywin jakoś mi się przypomina bardzo. Walka o wielkie pieniądze i o pozycję. Już sobie wyobrażam jaki musi być natężony lobbing w tym okresie wokół osób które podejmują decyzje. To jest temat dla zdolnego dziennikarza [ale pewnie żaden 'rozsądny' wydawca mu tego nie weźmie błędne kółko]

2. Czy trzeba być Einsteinem, żeby plan opracować na zasadzie: najpierw największe miasta/aglomeracje a potem coraz dalej pod strzechy? Może taki a nie inny podział jest wynikiem troski o to, aby dostawcy hardware'u zdołali z zaopatrzeniem w sprzęt... Tylko że to trzeba powiedzieć. Skoro wszystkim podział i harmonogram wydaje się mało racjonalny, można się zastanowić dlaczego tak a nie inaczej i komu to służy. Strzelam hipotezę:
a) segmentacja dokonana przez KRRiTV (harmonogram) dokonuje podziału rynku tak aby duże grupy konsumentów (duże miasta) nie zostały nagle ("za szybko") wyjęte z koszyka nabywców urządzeń różnorakich platform cyfrowych;
b) platformy cyfrowe nie mogłby wejść do mulipleksów w całości swojej oferty polskojęzycznej bo za mało by można skasowac za koncesję, gdyby aż tak szeroko otworzyć rynek dla konkurencji; czyli znowu ne ma znaczenia "co trzeba zrobić" tylko "kto na tym zarobi";
c) mam za mało danych więc puścilem sobie trochę wodze wyobraźni i okrasiłem to spiskową teorią opartę na doświadczeniach historycznych i biznesowych ale może ktoś to potwierdzi albo skomentuje [docenię komentarze bez epitetów określających moją osobę: "odróżniające problem od osoby"];

3. Strasznie mało się o tym publicznie mówi i nie wiem, czy dla tego, że nikogo to nie interesuje, czy moze dlatego że wszystkie media/stacje chcą mieć swój udział w tym biznesie i "nie chcę wywierać wpływu na organy". Dobrze, że jest to forum przynajmniej - ciekaw jestem kto je czyta jeszcze.

4. Oj, wystarczy tylko trochę coś przeczytać, rozejrzeć się, porównać się z zagranicznymi przyjaciółmi i od razu człowiek się musi zdenerwować. Tak jaby nie zdołał się jeszcze od dziecińswa przyzwyczaić gdzie żyje. Może to jest ględzienie. Tak czy owak pozdrawiam wszystkich o podobnym jak jak wrażeniu.

5. W Polsce nigdy nie może być normalnie?

6. Pozostawienie z tytłu za pierwszą kolejnością wdrożenia DVB-T takich ośrodków jak Kraków (!), Trójmiasto (!), Łódź (miasto filmowców); Wrocław; Śląsk Górny (grupa miast) jest chyba jakaś pomyłką. No bo nie wiem jak inaczej można to nazwać. Do każdego z tych miast (grup) mozna wyliczyć z pół tuzina argumentów... a przede wszystkich ilośc gospodarstw domowych na km2. Czyli efektywność podejmowanych działań dla populacji uzytkowników. Normalna statystyka. No ale pewnie są jakiś ważniejsze arguenty. A przecież coś słyszałem, ze władze obecne chciały ograniczać udział Państwa w życiu społecznym (a przynajmniej racjonalizować).

Jeśli są ustreki ortograficzne to przepraszam ale emocje zawsze mnie ponoszą.



Temat: Raport o handlu internetowym
Najnowszy raport nt. handlu internetowego w UE:

1. Handel elektroniczny ma się dobrze

Konsumenci są ogólnie zadowoleni z handlu internetowego. W przypadku szczególnie często kupowanych grup produktów, z kategorii takich jak komputery, rozrywka czy rekreacja, poziom satysfakcji klienta z transakcji internetowych jest wyższy niż w handlu detalicznym ogółem.

Konsumenci są w szczególności zadowoleni z możliwości porównywania cen, szerszej oferty i niższych cen produktów oraz większego wyboru sprzedawców.
Mniejszy entuzjazm okazują, jeżeli chodzi o dostępność informacji o produkcie, reklamę, ochronę prywatności, zaufanie oraz możliwość zwrotu zakupionych przedmiotów.
2. Istnieje duży potencjał rozwoju transgranicznego handlu internetowego

Jedna trzecia mieszkańców UE bierze pod uwagę nabycie produktu lub usługi za pośrednictwem Internetu w innym państwie członkowskim, z powodu niższej ceny lub wyższej jakości.
Jedna trzecia konsumentów w UE wyraża gotowość zawarcia transakcji kupna towarów i usług w języku obcym. W wielokulturowej Europie istnieje zapotrzebowanie na większy wybór i szerszą gamę ofert niż ta, którą są w stanie zapewnić sklepy lokalne i firmy globalne.
3. Potencjału handlu transgranicznego nie udaje się wykorzystać

W latach 2006-2008 odsetek klientów handlu internetowego w UE wzrósł z 27% do 33% ogółu konsumentów, natomiast odsetek kupujących w zagranicznych sklepach internetowych pozostał bez zmian. Obecnie jedynie 7% konsumentów robi zakupy internetowe za granicą. Różnica między tymi odsetkami bynajmniej nie maleje, lecz rośnie.

Główne bariery:

Segmentacja geograficzna: Obecnie większość sprzedawców posiada stronę internetową, którą mogą odwiedzać klienci z dowolnej lokalizacji geograficznej. Wydaje się jednak, że większość sprzedających wciąż wychodzi z założenia, że rynek wewnętrzny jest podzielony według granic państw. Możliwości są ogromne, a mimo to w praktyce konsumentom odmawia się transakcji lub odsyła się ich do kraju ojczystego.
Przeszkody praktyczne i prawne, obejmujące:

Bariery językowe – dla większości sprzedawców i klientów wciąż stanowią one problem, natomiast nie należy przeceniać ich wagi. Przykładowo, 60% sprzedawców jest już przygotowanych do zawierania transakcji w języku innym niż ojczysty.
Problemy natury logistycznej, dotyczące współpracy systemów pocztowych i systemów płatności oraz dostępu do szerokopasmowego Internetu.
Występują także bariery prawne, które z perspektywy konsumentów i przedsiębiorstw wydają się coraz mniej uzasadnione. Są to ograniczenia związane między innymi z prawem konsumenckim, przepisami w zakresie podatku VAT, dystrybucji selektywnej czy transpozycją do prawa krajowego prawodawstwa UE w zakresie usuwania odpadów.
Bariery ograniczające zaufanie konsumenta – są to w szczególności obawy związane z kwestiami płatności, dostawy, reklamacji, obowiązywania gwarancji, zwrotu pieniędzy (obsługa posprzedażowa), jak i z kwestiami ochrony prywatności. Zdaniem konsumentów trudności wzrastają dodatkowo w przypadku transakcji zagranicznych.



Temat: Dr M. Zrałek - Polityka społeczna i gospodarcza - egzamin
studia dzienne 2005/2006, kopiuje
1. dualizm pojecia "polityka spoleczna"
2. geneza polityki społ na świecie i w Polsce jako kategorii naukowe oraz jako praktyki
3. przedmiot polityki społ
4. metody badawcze polit społ
5. miedzynarodowe podmioty polit społ
6. podmioty krajowe
7. ONZ jako podmiot makropolityki społecznej
8. europejskie podmioty polit społ
9. modele polityki społecznej
10. doktryny PS
11. pojęcie polityki gospodarczej
12. zwiazki PG z PS
13. demograficzne uwarunowania PS
14. zrodla informacji o ludnosci
15. istota i zakres polityki ludnosciowe
16. instrumenty odzialywania panstwa na procesy demograficzne
17. klasyfikacja polityki ludnosciowej
18. sytuacja demograficzna Polski
19. rodzina jako instytucja prawna i spoleczna
20. struktura i funkcje rodziny oraz ich zwizek z PS
21. pojecie starosci demograficznej i indywidualny pomiar starosci
22. proces starzenia sie ludnosci Poslki i jego konsekwencje dla PS
23. potrzeby czlowieka starego
24. podstawowe prawa ludzi starszych w swietle dokumentow miedzynarodowych
25. zadania PS wobec ludzi starszych
26. pojecie zabezpieczenia spolecznego
27. techniki administracyjno-finansowe ZS
28. ubezpieczenie społ. a ubez. gospodarcze
29. struktura organizacyjna ubez. społ w Polsce
30. zakres podmiotowy zaopatrzenia społ w Polsce
31. pojecie i cele pomocy społ
32. zakres podmiotowy pomocy społ
33. struktura organizacyjna pomocy społ w Polsce
34. rola roganiacji pozarzadowych w realizacji zadan z zakresu pomocy spolecznej
35. polityka ochrony zdrowia a polityka zdrowotna
36. pojecie zdrowia i czynniki warunkujace stan zdrowia ludnosci wg WHO i Lalonda
37. metody pomiaru stanu zdrowia ludnosci
38. finansowanie swiadczen medycznych -zródla
39. finansowanie swiadczen medycznych- sposoby
40. model Beveridge'a w systemie ochrony zdrowia
41. model bismarckowski
42. stan zdrowia ludnosci Polski
43. koncepcja niezaleznego zycia osob niepelnosprawnych
44. bariery integracji osob niepeł. w społeczenstwie
45. cechy polskiego modelu rehabilitacji osob niepeł.
46. zalozenia podstawowych dokumentow dot. osob niepeł
47. pojecie rynku pracy i jego segmentacja
48. czynniki warunkujace popyt na prace
49. czynniki warunkujace podaz na prace
50. "filary" Europejskiej Strategii Zatrudneinia
51. polityka zatrudnienia w STR. Lizbonskiej
52. pojecie i rodzaje bezrobocia
53. raport W. Koka i redefinicja Str. Lizboń.
54. mierniki bezrobocia
55. rozmiary i struktura bezrobocia w P.
56. ekonomiczne i społ skutki bezrobocia
57. aktywne i pasywne formy przeciwdzialania bezrobociu
58. zrodla informacji o syt. mieszkaniowej ludnosci
59. mierniki syt. mieszkaniowej
60. typologie polityk mieszkaniowych
61. sposoby okreslania potrzeb meiszkaniowych
62. mieszkania socjalne
63. eksmisja w Polsce
64. zasady udzielania dodatkow meiszkaniowych w P.
65. bezdomosci- skala zjawiska, przyczyny, formy pomocy
66. aktualna syt. mieszkaniowa w P.
67. uwarunkowania polityki edukacji
68. podstawowe dokumenty dot, polityki edukacji w UE
69. proces bolonski i proces kopenhaski jako strategie wspolpracy w dziedzinie ksztalcenia zawodowego i wyzszego
70. wspolnotowe programy edukacyjne
71. koncepcja Europejskiego Obszaru Szkolnictwa Wyzszego
72. system edukacji w P.
73. pojecie i przyczyny powstawania zjawisk patologii społ.
74. podstawowe zjawiska i zachowania kwalifikowane jako patologie
75, linie ubostwa i metody ich wyznaczania
76. mierniki ubostwa
77. obszary ubostwa w P.
78. narodowa Strategia Integracji Społ
79. pojecie i zrodla informacji dot. poziomu zycia ludnosci
80. metody meirzenia poziomu zycia
81. wskaznik rozwoju społ HDI jego kontrukcja i znaczenie.

zalecana i uzupelniajaca literatura:
Auleytner J. Polityka spoleczna czyli ujarzmianie chaosu socjalnego WSP TWP Wwa 2002
Balcerzak Parandowska B. Rodzina i polityka rodzinna na przelomie wiekow IPiSS, Wwa 2004
Deregulacja polskiego rynku pracy Red. k.W Frieske IPiSS Wwa 2003
Diagnoza społeczna 2005
Ksiezopolski M. polityka społeczna Wybrane problemy porownan miedzynarodowych Sląsk Katowice 1999
Polityka Społeczna- wybrane art z miesiecznika
Polityka Społeczna w okresie tranformacji Red. A. Frąckiewicz- Wronka, M. Zrałek AE Katowice 2000
system ubezpieczeń społecznych, Zagadnienia postawowe. Z. Kluszczynska, W. Koczur, K. Rubel, G. SZpor, T. Szumlicz, LexisNexis Wwa 2004



Temat: Nowe ? uslugi w Handlo


w skrocie - probuja udawac bank z klasa, wysoka jakosc obslugi,
ciekawa oferta, bezpieczenstwo, a w rzeczywistosci wcale im to
nie wychodzi,


przyznaje Ci racje, ze troszke prowizorycznie to moze wygladac w niektorych
momentach....... no i ta urawnilowka - wszyscy Klienci traktowani jednakowo,
zero zroznicowanych ofert w zaleznosci od..... czegos tam (wiek, aktywa, saldo
- nazywa sie to segmentacja).
Jesli faktycznie scigaja sie na ilosc Klientow (tak jak to ostatnio w PG sie
chwalili) to moze i beda mieli wyniki. Ale pewnie sie zdziwia sie potem, ze ni
choinki nie maga nic na tych rachunkach zarobic.


juz takich bzdur o placeniu Maestro w internecie i
podawaniu pinu na stronach www to naprawde nie slyszalem w zadnym
banku (a pan z callcenter tak mnie poinformowal po pol godzinie
konsultacji z innymi osobami!!! (oddzwonil)),


co do callcenter...... od czasu jak panienka nie bardzo wiedziala o czym mowie
jak zapytalam o kapitalizacje, to juz tam nie dzwonie. W oddziale mozna sie
troszke wiecej dowiedziec i poza tym tam sie przynajmniej ludzie usmiechaja i
nie traktuja Cie jak dziecko =tu Ci przyznaje racje

jak ktos ma
jakikolwiek najmniejszy problem to traktuja go od razu jak
oszusta i zlodzieja (archiwum grupy),


ktos im takie procedury wymyslil (teoria procedur rzadko idzie w parze z
praktyka)

a zabezpieczenie callcenter
wcale mnie nie przekonuje (i nie mozna zablokowac calll center
jak w Lukas, tudziez przelaczyc w tryb - nazwijmy to pasywny,
informacje o koncie, saldo, historia itp. bez mozliwosci
przelewow itd. - w Lukas mozna, czyli klient ktoremu zalezy na
dostepie via telefon ma go, a ten, ktoremu jest to niepotrzebne i
tylko wprowadza dodatkowe ryzyko, eliminuje ten problem);


moze jeszcze dopracuja to....

ponadto
jakies przekrety z systemami informatycznymi, pady, dziwne
operacje itd. (archiwum),


z systemami to sie chyba tak n ie da, zeby nie padaly w ogole. W Mc - bankach z
definicji masz wszystko "sterowane" od strony informatycznej centralnie.....
cetralizacja tez nigdy nie zdala egzaminu.


no i jak komus zalezy na Mc debetowej
lub gorzej kredytowej - to dzieja sie cuda


po prostu maja jakis glupkowaty scoring......
a poza tym...... przeciez dokladnie wiadomo po co wszystkie wieksze banki
tworza tzw "detal" - zeby sciagnac kase z rynku na finansowanie kredytow dla
przedsiebiorstw; wiec rozdawac jej z pewnoscia nie maja ochoty.


skoro mowa o call center - ostatnio znalazlem informacje o
systemie Voive Access Control System - za 21 tys. USD, chodzi o
system oparty na technologii Texas Instruments pozwalajacy na
kontrolowanie dostepu do pomieszczen a identyfikacja jest na
podstawie glosu - tak sobie pomyslalem o bankach, gdyby dodac do
standardowych zabezpieczen podobny system, byloby niezle - w
koncu 21 tys. USD to nie tak wiele dla banku, choc oczywiscie
interesuje nas sama indetyfikacja na podstawie glosu a nie dostep
do pomieszczen


masz moze plus'a gsm ? tam chyba podobna zabawke juz maja.

pozdro
jolka ;)





Temat: Jakie formy płatności udostępnić w e-księgarni?


Swojego czasu miałem na Allegro podane 3 rachunki i nie było ze sprawdzaniem historii przelewów większych problemów. W obecnym układzie miałbym tylko o jeden rachunek więcej.


Oczywiscie ze dasz rade sprawdzac stan konta nawet przy 10 bankach.
To tylko oznacza ze nie mozesz zautomatyzowac procesu zakupu poniewaz wiekszosc polskich bankow ( a byc moze wszystkie) nie wysyla powiadomienia o transakcji bez wykupienia znacznie drozszych systemow homebanking.

Trzecie wyjscie to napisanie aplikacji ktora za Ciebie bedzie sprawdzac konta w bankach i informowac Ciebie o platnosci lub automatycznie zmieniac status zamowienia. Ze wzgledow bezpieczenstwa powinna to byc aplikacja desktopowa a nie serwerowa! Zagadnienie dosyc zlozone koszt wdrozenia wysoki w zestawieniu z obrotami jakie planujesz.

Naturalnie tylko wtedy jezeli faktycznie potrzebujesz takiej automatyzacji.
Przy takich obrotach i cenach jednostkowych zapewne jeden pracownik zdola wykonac wszystkie cynnosci obslugi zamowienia i o obslugi kont bankowych.

Druga sprawa to platnosci karta.
Po co chcesz rezygnowac z tych kilku procent klientow. Zainstaluj platnosci karta przez firme np. 2checkout ( 2co.com) Solidna znana firma i jedyny koszt to oplata instalacyjna (chyba 50$) i stosunkowo niskie prowizje od transakcji, zadnych oplat miesiecznych czy dzierzawy payments gateway.
Ksiazki nie sa na liscie zakazanych towarow wiec prowizja bedzie stosunkowo niska. Sprawdz sam. Wdrozenie systemu 2co nalezy do latwych.
Jak ktos chce zaplacic karta to poradzi sobie z angielskim formularzem.

Mozesz tez uruchomic platnosci via PayPall zdecydowanie bardzo popularne za granica szczegolnie w USA. Byc moze koszt tych kilkudziesieciu platnosci karta bedzie wyzszy ale to zawsze lepiej niz zrezygnowac z klienta. Wdrozenie systemu PayPall nalezy do kategorii banalnie prostego zadania. Dodatkowy plus ze ktos moze zaplacic via email z pominieciem banku oraz ma obsluge w swoim jezyku.

Co do firmy platnosci.pl to mam bardzo negatywne doswiadczenia.
Chcialem ulatwic zycie kiku procentom osob kupujacych z Polski, to byl moj blad
Przez 40 dni wykonalem kilkadziesiat telefonow i emaili w celu zalozenia konta dla jednej z moich firm zagranicznych. Wszystko dlatego ze formularz zgloszenia nie pozwala wpisac danych innych niz polskie (czyli kod pocztowy i NIP) ani pominac tych pol.
40 dni zapewnien ze da sie to zrobic w taki lub inny sposob (mam kilkanascie emaili od roznych osob) wypytywania mnie o szczegolowe dane, obroty i plany itp. Musialem takze zalozyc konto bankowe w polskim banku co dla firmy z USA jest z jakichs tajemniczych powodow nie lada wyzwaniem.
Poniewaz po tym czasie przestali odpowiadac na moje emaile pomyslalem ze te pytania sa jakas gra na zwloke (gra na moj koszt) i wymusilem na nich odpowiedz telefonicznie.
Probowali obarczac mnie odpowiedzialnoscia za swoje zachowanie co jest dyskwalifikacja tej firmy w moim rozumieniu. (ze niby nie odpowiedzialem na jakies super wazne pytanie typu jka jest segmentacja mojego rynku docelowego na co odpowiadalem szczegolowo 3 razy emailem 2 razy telefonicznie)
Dostalem emaila ze takich klientow jak ja nie obsluguja (zagranicznych) i ze planuja wdrozyc ich obsluge dopiero na jesieni.
Dosyc kuriozalne zachowanie jak na firme ktora powinna cechowac sie zwiekszonym zaufaniem. Powinienem ta sprawe zakonczyc w sadzie tyle ze nie chce mi sie zdrowia marnowac i mam wazniejsze rzeczy do zrobienia.
W kazdym razie odradzam stanowczo platnosci.pl, predzej czy pozniej trafisz na ich support ktory umili Tobie zycie.

Uwazam ze w Twojej sytuacji platnosc via banki + platnosc karta (2co lub PayPall) wyjdzie znacznie taniej i bezstresowo.
Jestem ciekaw Twoich doswiadczen w praktyce.



Temat: Panele solarne z Chin
Alfa i Omega nie jestem, po prostu zanim w cos wejde staram sie poznac ten produkt najlepiej, jak rowniez regulacje prawne z nim zwiazane. Czesto jednak liczy sie praktyka, a ta maja instalatorzy lub uzytkownicy. Dlatego jak sprowadzam skomplikowane technicznie maszyny, linie technologiczne, czy inne systemy zawsze chciałbym by kupiec wczesniej odwiedzil kilku producentow ktorych wskaze. Czlowiek znajacy dana maszyne od podszewki moze znalezc detale o ktorych nie ma pojecia zwykly smiertelnik, detale ktore dyskwalifikuja maszyne (produkt) lub podnosza jej klase.

Panie Piotrze wiadomo, ze w Chinach powstaje mase fabryk, ale wiele kopiuje czesto wadliwe rozwiazania i trzeba sprawdzic ktore robia dobrej jakosci produkt. Dzisiaj sa w modzie jest ekologia, wiec powstaje mase fabryk je robiacych, jutro wybuchnie moda na cos innego i bedzie powstawac mase kolejnych fabryk. Chinczycy to bardzo pragmatyczni ludzi i bardzo szybko lapia wybuchajace trendy. Recze, ze moj znajomu, ktrory produkowal wieszaki, a teraz produkuje kolektory, za jakis czas przerzuci sie na inna chodliwa produkcje. Ale czy Pan mysli, ze jego kolektory sa dobrej - europejskiej jakosci? Oczywiscie nie.

Czy wie Pan, ze prawie 80-85% chinskich producentow kolektorow slonecznych robi towar, ktory w naszej strefie klimatycznej wysiadzie po roku, no moze po dwoch jesienno-zimowych sezonach?? Powodów jest kilka, np tansze materialy z ktorego zbudowany jest zbieracz (belki głównej) kolektora, a szczególnie boczne zamknięcie belki głównej, czy izolacja samego zbieracza. Oczywiscie Chinczycy czesto moga nawet sami tego nie wiedziec, uzywaja takich materialów i rozwiazan, "nie ma problemu tak robia wszyscy" - uslyszymy od nich, ale co potem? Kupimy tani towar z rzeczywista gwarancja (Chinski producent da ja nam oczywiscie na rok), a co sie stanie gdy sprzet zacznie siadac dopiero w drugim roku uzytkowania??? Przypominam ze zgodnie z polskim prawem polski konsument ma dwa lata ochrony prawnej na zakupiony towar. Sprzedajacy lub importer bedzie musial doplacac do interesu serwisujac 80-90% sprzedanego towaru? A nawet jesli dostaniemy dwa lata gwarancji (papier wszystko zniesie), jak wyegzekwowac gwarancje, odeslac 80% towaru do nich (napewno na to nie pójdą), ale jak przypadkiem się na to zgodzą to i tak koszty tej operacji nas zabiją. Z drugiej strony za dwa lata nasz producent moze wrocic do wieszakow, zwinac biznes lub produkować cos zupelnie innego, co jest aktualnie na topie, np silniki hybrydowe.

Nie wiem czy dobrze zrozumialem, ale argument ze Chiny sa najwiekszym producentem wszystkiego co zwiazanego z solarem na poparcie tezy, ze wiekszosc chinskich firm oferuje produkt przyjmijmy nie najlepszej, ale dobrej jakosci mnie osobiscie nie przekonuje. Chiny sa najwiekszym producentem ogromnej ilosci produktow, np. ciuchow (czy wszystkie ciuchy made in china sa super jakosci), czy piwa (czy jest ono najlepsze na swiecie?? kwestia gustu,ale jest to troszeczke inne piwo niz europejskie, przyznam, ze piwo z niektorych chinskich browarow mi smakuje) lub butelek do tego piwa (zapewniam, ze zadnej chinskiej butelki do piwa nie uda sie Panu sprzedac browarowi z Uni Europejskiej, czy Ameryki Polnocnej). Moze to przyklady troche demagogiczne, wiec podam takie blizsze kolektorom slonecznym. Chiny sa rowniez najwiekszym na swiecie producentem tub laserowych, czy segmentow diamentowych, ale zapewniam ze nie ma chinskiego producenta tub ktory zblizylby sie do jakosci tub amerykanskich lub brytyjskich. Natomiast chinskie segmenty do piet nie dorastaja np. niemieckim, malo Chinczycy nie zmianiaja tego stanu rzeczy chociaz wiedzą doskonale gdzie lezy problem. Powod jest prozaiczny utrzymanie niskiej ceny. Czesto ta cene uzyskuje sie nie tylko przez niskie koszty robocizny, ale materialy, ktore sa uzywane wbrew zasadom fizyki, inzynierii czy materialoznastwa. Maszyna (produkt) chodzi, działa, ale jak długo ??? Pol biedy jesli kupujacy jest tego swiadomy. Gorzej jak wladuje sie w towar ktory po jakims czasie bedzie nadawala sie tylko do serwisu gwarancyjnego.

Reasumujac w sprawie kolektorow, prosze bardzo uwazac i moja rada jest taka, ze jak Pan ma klienta na ten produkt niech go Pan zaprosi do Chin i zrobi objazd po wybranych przez Pana producentow. Pan ze swoja wiedza logistyczno-kulturalno-obyczajowo-ekonomiczna (wyszedl z tego maly potworek slowny), a klient ze swym doswiadczenien w tej branzy to gwarancja, ze znajdziecie dobry produkt na rynek europejski, z ktorym pozniej nie bedzie w Polsce klopotu.
Pelna zgoda, ze to temat bardzo ciekawy i niestety wymagajacy wiekszych pieniedzy.



Temat: Skazani na W2k?


| Przeczytaj wczorajsze LinuxToday - z badan rynku wynika, ze 37% duzych
| firm w USA zamierza wdrozyc Linuksa w tym roku, a z tej liczby ok. 40%
| robi to rezygnujac przynajmniej czesciowo z systemow Win*. Jesli to nie
| sa poczatki migracji, to ja nie wiem co to jest.

Byc moze ale bardzo bardzo wczesna faza (poza kilkoma wyjatkami).


15% to bardzo wczesna faza? To kiedy bedzie mozna mowic o migracji, jak
juz wszedzie bedzie 90% Linuksa? Nie patrz na skolonizowana
technologicznie Polske, patrz na USA. Tam Linux jest juz calkowicie
"mainstream".


| Nie do konca jest to prawda. Te rozwiazania juz sa, tyle ze nowe,

Zagdzam sie - jeszcze troche wody uplynie - ale wydaje sie, ze linux
zmierza w tym kierunku. Chociaz ostatnie posuniecia Suna moga
ten ped lekko moze nie tyle wychamowac co zmniejszyc.


Nie sadze. Za duzo duzych graczy sie w to zaangazowalo. IBM, SGI, Corel,
Compaq, Dell, Inprise, kolejka do wyliczenia jest bardzo dluga. Plus
wszystkie firmy "od zawsze" linuksowe. Ten system stanowi po prostu
zabyt dobra "value proposition" by zamiast niego wybrac Solrisa. I nie
chodzi nawet o cene, bo RedHat i Solaris beda szly teraz prawie leb w
leb, ale o mozliwosc dostosowania do swoich potrzeb. Firmy sensu stricte
hardware'owe (SGI, HP, Compaq, nawet IBM) beda mogly pozbyc sie ciezaru,
zredukowac dzialy systemowe i dobrze prosperowac dokladajac co maja
najlepszego (XFS, JFS, XML/Java, narzedzia administracyjne etc) do
wspolnego koszyka; firmy zajmujace sie "urzadzeniami sieciowymi" beda
mogly przykroic kernel na wlasne potrzeby i rozprowadzac na dowolnych
warunkach razem z urzadzeniami lub osobno; firmy sieciowe bede mogly
tworzyc wlasne rozwiazania typu HA czy klastry i sprzedawac etc. Juz
chocby licencja Solarisa stanowi skuteczna bariere przed przesunieciem
srodka ciezkosci rynku, a Sun nigdy tej licencji nie zmieni. McNeally
jest na to zbyt podobny do Gatesa.


| zastukaja do drzwi menedzerow departamentow IT. Poza tym kompleksowe
| uslugi i wsparcie sa juz od dosc dawna.

Wlasnie - ktos kto jest odpowiedzialny za dzialalnosc duzej firmy nie bardzo
chce/moze
ryzykowac inwestycje w cos co jeszcze nie zostalo przetestowane przez
tysiace uzytkownikow i ja sie temu nie dziwie.


Ale to samo odnosi sie - nawet bardziej - do np. Win2000. Jakie stad
wnioski?


| No coz, amerykanskie firmy widza to inaczej. Im jest troche latwiej
| chocby ze wzgledu na brak barier jezykowych i duza dostepnosc firm
| szkoleniowych i supportowych.


[...]


| Nie jest az tak czarno - przesiadka z MSOffice na StarOffice na pewno
| nie musi wymuszac zmian obiegu informacji. Applix ware calkiem dobrze
| importuje "zastane" dokumenty Worda/Excela. Szkolenie, w przypadku
| dobrze skonfigurowanych stanowisk linuksowych, to dwa dni wszystkiego,
| bo tu nawet nie trzeba zadnych ZEN Works czy czegokolwiek zeby stacje
| okroic ze wszystkiego poza pakietem biurowym i co tam jeszcze trzeba.


[...]


Ma to kilka zalet mni. specjalne umowy (znizki, szkolenia itd.). Nie bardzo
widze sposobu zmiany w tak ogromnej korporacji zamiany systemu na
diametralnie inny (przez co rozumiem m.ni. migracje na inna platforme).
Co wiazaloby sie z wymiana nie tylko aplikacji
typu office (to IMHO najmniejszy problem) - ale co z aplikacjami
do zarzadzania podwladnymi, organizacji pracy, projektowania, sterowania
sprzetem, milionem aplikacji front-end, utilitiesow, i duzych aplikacji

co np. z PIMami - standardem jest outlook (przez wielu wysmiewany jako
najwieksza krowa wsrod programow pocztowych - bez zauwazenia, ze
to jednak "troche" wiecej niz program pocztowy) - osobiscie nie widzialem
podobnej klasy narzedzia pod linuxa (mowie o otlooku oraz exchangeu -
Ci, ktorzy naprawde tego uzywali wiedza o czym pisze). Moglbym wymieniac
dalej ale nie za bardzo mam czas. Chce przez te slowa uswiadomic
tym ktorzy znajda dla niego zastosowanie od
clustrow poprzez idealna maszyne dla grafika po fenomenalne rozwiazanie
dla ksiegowej i jeszcze idelany w zastosowaniach domowych, ze to co
jest dobre na ich podworku nie koniecznie musi byc wdrozone w 75%
korporacji - bo taka jest moda.


Alez temu nikt - rozsadny - nie przeczy. Tyle ze nie mozna z drugiej
strony ignorowac faktu, jakim jest coraz mocniejsza pozycja Linuksa na
coraz wiekszej liczbie segmentow rynku. Oczywiscie, w sytuacji takiej
jaka opisales moze chodzic co najwyzej o zastosowania niszowe, ale i tu
rzeczona firma moze zaoszczedzic mase forsy. Wez pod uwage, ze pojawiaja
sie nowe zstosowania. Jesli kazdy oddzial ma miec np. serwer WWW z
chodzaca na nim, czy bramkowana przez niego, aplikacja, to dlaczego ma
to byc NT, a nie zarzadzana przez browser "czarna skrzynka" typu Cobalt
Cube? Jesli bedzie kwestia wprowadzenia dla sieci przedstawicieli
systemu lacznosci opartego na PDAs, to dlaczego ma to byc HP Jornada z
WinCE, a nie nowy Sony z Embedixem (zgodnym dla aplikacji z WinCE)?
Jesli dla czesci oddzialow wejdzie kwestia przejscia na nowego SAPa, to
dlaczego platforma musi byc NT/2000, skoro - jesli pozostac przy Intelu
- Linux radzi sobie z tym lepiej? W imie czego firma majaca rzetelna
alternatywe i coraz lepsze narzedzia integracji ma wybierac rozwiazania
drozsze i bardziej zawodne?

[...]


pozdrawiam
Artur Karazniewcz


--





Temat: wielkość prowizji od jednego zlecenia czy transakcji ???


Wystarczyloby, by BM nie wprowadzaly dolnego progu prowizji (chodzi tu o
transakcje i-netowe) i np. zamiast 0,49%, ale nie mniej niz 15zl, ustalily
prowizje rzeczywiscie w pelni liniowa np. 0,51 %  bez dolnego progu i juz
nie byloby zadnego tematu - proste, ale wymaga checi dania sygnalu, ze
komus
zalezy na klientach.


Pewnie, że proste tylko że ta minimalna opłata pobierana przez BM wynika z
tego, że KDPW stosuje opłatę dwuskładnikową. Jedna część jest właśnie stała
i nie zależy od wielkości zlecenia. Stąd to 15 zł.


Oczywiscie nie ma potrzeby po sprzedaniu 5 akcji wysylac osobnym
listem papierowym powiadomienia o zawarciu transakcji. Mozna przeciez
wysylac zestawienia zbiorcze transakcji raz na miesiac itp. To wszystko sa
tylko kwestie organizacyjne i jedynie gnusnosc i brak wyobrazni  w BM
powoduje, ze nie zostaly rozwiazane z dniem debiutu nowego systemu.


Niekóre biura nie wysyłają potwierdzenia po każdej transkacji tylko własnie
okresowe zestawienia. Więc ten zarzut też wydaje mi się odrobinę na wyrost.


Moze warto - zamiast kosztownych kampanii reklamowych i promocji -
postawic na
ten drobny milion (co to jest?) szczesliwcow obdarowanych tak hojnie przez
Panstwo swiadectwami udzialowymi NFI i zmuszonych do deponowania ich po
trzy
sztuki w BM. Takim stosunkowo tanim gestem moznaby zachecic ich, by nie
odeszli na zawsze z rynku z utrwalonym pogladem "ze to sami zlodzieje" i
silnym postanowieniem glosowania na L. Millera w najblizszych wyborach,
lecz
pozostali lokujac tu swoje oszczednosci (by po podtuczeniu skubnac ich
pozniej, za to znacznie skuteczniej pozostawiajac ich przy tym w milym
przeswiadczeniu, ze sa doswiadczonymi traiderami, ale im transakcja nie
wyszla - troche wiecej finezji  :)))).


Jeśli chodzi o właścicieli świadectw udziałowych to nie tu moim zdaniem leży
problem. Uważam, że cały pomysł z rozdawaniem świadectw ludziom często
kompletnie nie wiedzącym o co chodzi było pomyłką. Nie sądzę aby ktoś z
owych obdarowanych przez sam fakt posiadania PŚU pomyślał o rozpoczęciu
inwestycji na GPW. Cały PPP tylko zamieszał ludzim w głowach. Kampania
reklamowa próbowała wmówić im, że stają się współwłaścicielami nie wiadomo
jakiego bogactwa. Tymczasem okazało się, że rzeczywista wartość jest po
prostu śmiesznie niska. I nic tu nie pomogłoby nawet zaniechanie prowizji od
sprzedaży czy to PŚU ( i tak niskiej) czy to akcji NFI. To jest po prostu
marny towar. Ale to temat na osobna dyskusję.


Tymczasem sygnal obecnie wysylany przez BM jest taki "Nie zalezy nam na
drobnicy i chcemy celowo ja odstreczyc od lokowania oszczednosci na
rynku".
Jezeli jest to swiadomy i przemyslany sygnal, to wszystko OK. Poniewaz
jednak prawdziwy, powazny kapital wysyla od dawna w strone calego naszego
rynku podobnie brzmiacy sygnal (tzn. nie interesuje nas lokalna gieldka,
ktora nawet nie szanuje swoich potencjanych klientow), to moze okazac sie,
ze ponure wizje, jakie sa tu ostatnio czesto przedstawiane ziszcza sie, bo
jak  WGPW nie chce "wdowiego grosza", a grube ryby nie chca WGPW,  to
"Jara"
bedzie zmuszony sprzedawac futy "krotkiemu" i odwrotnie i bedzie ogolna
kicha.


BM nie mają za zadanie pełnić roli edukacyjnej. To są firmy które mają
zarabiać. Niektóre z nich nastawiły tylko na zasobnych klientów, inne są
bardziej otwarte. Bez żartów, ale gdybyś miał dużą kasę to czy nie
oczekiwałbyś lepszego traktowania?Czasy się trochę zmieniły i nikt już nie
próbuje mówić, że wszystkim należy się po równo. Mamy do czynienia zarówno z
segmentacją wśród klientów jak i BM. Niestety ludzie zamożni są jeszcze w
mniejszości. Ponieważ jest ich niej można poświęcić im więcej czasu i
zapewnić lepsze warunki (dotyczy to BM które nastawiły się na obsługę takich
osób). Pozostali mniej zamożni lub wcale nie zamożni korzystają z oferty BM
które są gotowe ich przyjąć. Ale ponieważ takich klientów jest znacznie
więcej to niestety nie mogą oni liczyć na luksusy. Takie jest po prostu
życie. Jeśli rozejrzysz się po rynku to zauważysz, że pewien standard BM
starają sie zachować. Ale nie sądzę aby BM chciały dokładać do interesu.
Stąd raczej nie spodziewam się aby posiadacz pary PŚU wymienionej na akcje
NFI był szczególnie porządanym klientem. I nie sądze aby to się zmieniło.


Gdy chodzi o posrednictwo BM, to oczywiscie zgadzam sie, ale nie widze
zadnego powodu, by pelen dostepny w warsecie i dopuszczony przez gielde
repertuar zlecen mial nie byc bezposrednio odwzorowany w oprogramowaniu
udostepnianym ostatecznym klientom przez i-net. Nie rozumiem dlaczego
majac
tyle czasu przed wdrozeniem Warsetu owe interfejsy sa tak nie przemyslane
i
w kazdym BM zupelnie inne, a uzywana terminologia bez zadnego zwiazku z ta
jaka zostala przyjeta przez projektantow Warsetu. Nawet jezeli niektore
typy
zlecen nie weszly od razu, to mozna bylo jedynie zablokowac czasowo ich
funkcje w programach ale ja odnosze wrazenie, ze programy dla BM pisane
byly
w calkowitym oderwaniu od wdrazanego systemu gieldowego.


Warset jest jeden. To prawda. Ale każde biuro swój własny system robi lub
kupuje na własną rękę. Jednym idzie to lepiej innym gorzej. I tu się z Tobą
zgadzam. Te BM które nie zdązyły na czas po prostu dały d.... Ale skoro
uważasz, że to oprogramowanie można zrobić lepiej (a na pewno można) to nie
zwlekaj. Jak sam powiedziałeś są pieniądze do zarobienia. Jeśli nie zrobisz
tego Ty to zrobi to ktoś inny. To kwestia czasu. Co nie zmienia faktu
oczywiście, że tutaj jest największa wpadka. Sam korzystam z usług BM i wiem
jakie bywają wkurzające te wszelkie niedoróbki. O ile w czasie wizyty w
POK-u człowiek mniej to odczuwa (makler zrobi niemal wszystko za Ciebie i to
on walczy z ewentualnymi problemami technicznymi), to wizyta na stronie
inetrnetowej biura może czasem irytować. Jeszcze raz jednak powtarzam. Na
tym rynku panuje już konkurencja i jeśli nie odpowiada Ci jedno biuro zawsze
możesz je zmienićna inne.


a pisze to po to, by zwrocic uwage pracownikom BM i samej Gieldy, co
moznaby
stosunkowo w prosty sposob usprawnic, bo w odroznieniu od przedmowcy, nie
uwazam, ze sa to "sami zlodzieje", choc tych zapewne tez by sie kilku
znalazlo, gdyby dobrze poszukac :)))


Może jestem człowiekiem małej wiary, ale nie łudzę  się, że nasza dyskusja
będzie miała jakikolwiek wpływ na funkcjonowanie któregoś z BM.

 Pozdrawiam
woda





Temat: Test Hondy Civic Sedan
W wersji pięcio- i trzydrzwiowej nowa Honda Civic przypomina raczej pojazd dla ufoludków niż samochód. Pomimo tego, że od jej rynkowego debiutu upłynął rok, to ciągle do jej sylwetki nie przywykłem. Nadal szokuje i zwraca uwagę. W czasach, gdy samochody nudzą się już podczas premiery, jest to sytuacja niezwykle rzadka. I za to stylistom Hondy należą się duże brawa.



Wersja czterodrzwiowa jest bardziej zachowawcza i konserwatywna. Już nie szokuje, choć wygląda nowocześnie i modnie. Rozłożysty przód i rozstawione szeroko reflektory sprawiają, że auto mimo mało imponujących rozmiarów budzi respekt na drodze. W jego spojrzeniu jest coś groźnego, coś, co kojarzy się z drapieżną morską rybą. Także linia boczna ma w sobie coś ciekawego. Tył jest już mniej oryginalny i przypomina poprzedniego Civica, ale w niczym mi to nie przeszkadza. Sportowego charakteru dodaje podwójna końcówka układu wydechowego. Tak naprawdę auto na tyle mocno różni się od 3- i 5-drzwiowego hatchbacka, że mogłoby mieć zupełnie inną nazwę.
Civic sedan jest oferowany wyłącznie w niektórych państwach. W Polsce i w Europie Środkowo-Wschodniej, a także w Turcji i na Bliskim Wschodzie właśnie takie nadwozia cieszą się największym uznaniem. Dlaczego? To cecha charakterystyczna młodych rynków motoryzacyjnych. Kombi kojarzy się z wożeniem kapusty na targ, a synonimem luksusu jest nadwozie typu sedan. Europa Zachodnia zdążyła się już znudzić nadwoziami tego typu i dlatego firmy motoryzacyjne prześcigają się w tworzeniu kolejnych crossoverów, czyli aut łączących elementy różnych segmentów. Choć era przywiązania do sedanów się kończy także i u nas, to do osiągnięcia sukcesu rynkowego potrzebne są takie "tradycyjne" samochody w ofercie.
Nadwozie typu sedan to nie wszystko. Poza rozsądnych rozmiarów bagażnikiem (w Hondzie Civic jego pojemność wynosi 375 litrów i nie jest to najlepszy wynik w klasie) auto tej klasy musi mieć stosunkowo mały silnik. I tutaj pojawia sie pierwszy problem, bowiem Civic w wersji sedan dostępny jest wyłącznie ze 140-konnym motorem 1,8 rozwijającym maksymalny moment obrotowy 174 Nm przy 4300 obrotów na minutę.
Gdy silnik ten wchodził na rynek w 2006 roku, reklamowano go jako rewolucję. W materiałach prasowych twierdzono, że gwarantuje osiągi silnika 2,0 przy spalaniu silnika 1,6. Prawda jest jednak zupełnie inna. Otóż auto gwarantuje zarówno spalanie, jak i osiągi na poziomie silnika 1,8, co zresztą nie jest żadną ujmą na honorze Hondy. To niezły silnik dla tych, którzy lubią wysokoobrotowe motory o charakterystycznym brzmieniu kosiarki. Ja za nimi nie przepadam, choć wyjątek stanowi silnik 3,2 z BMW M3 i 2,0 z Hondy Civic Type R. Ale to sportowe auta pełną gębą, a nie sedany dla środkowoeuropejskiej klasy średniej.
Choć osiągi Civica są świetne (9 sekund do setki, 200 km/h prędkości maksymalnej), to jego jednostka napędowa jest dość męcząca. Bowiem by przemieszczać się sprawnie, trzeba mocno cisnąć pedał gazu i utrzymywać silnik na wysokich obrotach. Wówczas rzeczywiście auto jest bardzo szybkie, ale też drażniące. Owszem, do kosmicznego hatchbacka przeznaczonego dla młodszej klienteli taki silnik pasuje jak ulał, ale do nieco bardziej statecznego sedana już nie. Poza tym podczas takiej jazdy rośnie zużycie paliwa. Dynamiczna jazda oznacza spalanie 10 litrów na setkę. Przy niższych obrotach brakuje mu mocy, ale spalanie jest w normie. Tak więc w Hondzie, przynajmniej pod tym względem, nie ma miejsca na kompromis.
Szkoda, że w ofercie nie znalazły się inne silniki. Brakuje tu nieco słabszego silnika 1,4 i-DSI 83 KM i świetnego diesla 2,2 i-CTDi o mocy 140 KM. W ofercie jest jeszcze motor hybrydowy, ale jego cena jest niemalże zaporowa.
O ile do silnika 1,8 można przywyknąć, bo w gruncie rzeczy jest mocny i pozwala na dynamiczną jazdę, to znacznie trudniej przyjdzie nam się pogodzić z koniecznością częstej zmiany biegów. Sześciostopniowa skrzynia woła bowiem o pomstę do nieba. Jest źle zestopniowana, ale znacznie bardziej uciążliwa jest jej nieprecyzyjność. Obawiam się, że nie pomoże jej nawet filipiński uzdrowiciel. Gdyby nie ten "detal", to samochodem naprawdę nieźle by się jeździło. Świetny układ kierowniczy, a przy tym jedna z najładniejszych i najlepiej leżących w rękach kierownic i dobrze zestrojone zawieszenie, które pozwala na szybką jazdę bez obaw o stan naszego uzębienia, są jednymi z większych zalet Civica. Tutaj okazało się, że pojęcie kompromisu Japończykom nie jest obce.
Na koniec warto wspomnieć o wnętrzu, którego najjaśniejszym punktem jest wspomniana wcześniej kierownica. Deska rozdzielcza też odpowiada współczesnym standardom, ale reszta już nie. Klamki, fotele, tapicerka, drzwi sprawiają smutne wrażenie, którego nie zmieniają efektowne wyświetlacze kokpitu. Szkoda, bowiem jest całkiem praktycznie i przestronne - podróżuje się wygodnie zarówno z przodu, jak i z tyłu. Szare tkaniny połączone z szaroburymi plastikami mogłyby się znaleźć w Civicu z początku lat 90., ale nie w konstrukcji AD 2006. Pięciodrzwiowy Civic wypada pod tym względem znacznie lepiej.
Ile taka przyjemność kosztuje? Prezentowane auto to w pełni wyposażona wersja Executive, która kosztuje 77 900 złotych. Wariant Comfort kosztuje 69 900 zł i prezentuje się mniej ciekawie (brakuje alufelg i chromowanych dodatków), ale w jego wyposażeniu jest wszystko, co w aucie tej klasy znaleźć się powinno (automatyczna klimatyzacja, pełna elektryka, ABS, radio z CD i 6 poduszek powietrznych). Za podobnie wyposażone samochody konkurencji z silnikami o zbliżonej mocy trzeba zapłacić więcej. Warto wspomnieć, że wersja sedan jest także o 1000 złotych tańsza od identycznie wyposażonej wersji Civica 5d.
Gdyby testowany samochód miał automatyczną skrzynię biegów (jest dostępna, ale wymaga 4000 zł dopłaty) i lepiej wykończone wnętrze, to myślę, że mógłbym się z nim zaprzyjaźnić. Jest bowiem nowoczesny i pewnie się go prowadzi, a silnik, choć nie do końca pasuje do charakterystyki tego auta, pozwala na dynamiczną jazdę. Godną tej japońskiej marki.

źródło autokrata.pl



Temat: Związek Pracodawców Kolejowych
"Wytworzono instytucjonalny mechanizm dialogu społecznego"
Z Krzysztofem Mamińskim, Prezesem Związku Pracodawców Kolejowych,
rozmawia Aleksander Wiśniewski

Czym zajmuje się Związek Pracodawców Kolejowych?
Związek Pracodawców Kolejowych jest organizacją zrzeszającą 26 spółek Grupy PKP i jedną spółkę spoza Grupy. Jest to przedstawicielstwo pracodawców przede wszystkim w sprawach prowadzenia dialogu z partnerami społecznymi. Zgodnie z ustawą jest on partnerem do zawierania układów zbiorowych, a mówiąc dokładnie, Ponadzakładowych Układów Zbiorowych Pracy. Jest również organizacją, która reprezentuje interesy i stanowisko Pracodawców Kolejowych w ramach Zespołu Trójstronnego do spraw Kolejnictwa. Organizacja ta prowadzi również szkolenia, ekspertyzy, doradztwo prawne na rzecz swoich członków, czyli pracodawców w spółkach Grupy PKP.
Myślę, że ma pan świadomość, że będąc swego czasu przewodniczącym SKK „Solidarność”, a teraz reprezentując pracodawców, stoi pan po przeciwnej stronie.
Oczywiście tak. Praca w SKK, to najmilej przez mnie wspominany okres mojej drogi życiowej. Kiedy w roku 1998 zdecydowałem się na przejście z funkcji związkowej na stronę pracodawców, był to wybór osobisty i pokazywał on, że chciałem pewne cele i założenia, które artykułowałem jako przewodniczący związku zawodowego, spróbować realizować jako pracodawca. Robiłem to będąc członkiem Zarządu przedsiębiorstwa PKP, później członkiem Zarządu PKP SA. Byłem odpowiedzialny za restrukturyzację, za sprawy pracownicze w ramach reformy polskiego kolejnictwa, byłem odpowiedzialny za jeden z segmentów ustawy nazywany restrukturyzacją zatrudnienia. Tamten okres nie wymagał, jeszcze wewnątrz struktury powoływania organizacji reprezentującej kilkudziesięciu pracodawców. W momencie kiedy powstały spółki Grupy, pojawiła się konieczność powołania takiej reprezentacji, chociażby jako partnera dla ogólnokrajowych związków zawodowych do negocjacji PUZP. Nie ukrywam, że byłem jednym z inicjatorów powstania Związku Pracodawców Kolejowych, a po jego powstaniu zostałem pierwszym prezesem. Po okresie przerwy od grudnia ubiegłego roku ponownie pełnię tę funkcję. Odpowiadając na pytanie: Czy jest to wewnętrzny konflikt? Myślę, że nie. Dlatego, iż uważam, że moje lata pracy w związku zawodowym i doświadczenia tam nabyte, pozwalają mi lepiej zrozumieć, bardzo często słuszną argumentację związków zawodowych i znaleźć platformę porozumienia z nimi. Staram się to robić, co nie znaczy, że zawsze się to udaje. Patrząc bardzo literalnie, to interesy obu stron są rozbieżne. Chcę przypomnieć maksymę, którą głosiłem jako przewodniczący SKK „Solidarność”: „Po pierwsze firma, po pierwsze pracownik, po pierwsze związek zawodowy”. Jeśli te trzy elementy potraktowane zostaną jako najważniejsze, to wówczas w firmie nie będzie się źle działo. Staram się to realizować również jak prezes Związku Pracodawców. Staram się jak najwięcej słuchać, jak najwięcej rozmawiać i jak najwcześniej próbować znaleźć porozumienie, a nie próbować rozwiązywać problemy dopiero wtedy, kiedy strony już nie chcą, nie mogą, nie potrafią się porozumieć.
Czy fakt, że był pan przewodniczącym SKK „Solidarność” nie utrudnia pracy jako przewodniczącemu ZPK? Czy nie stwarza konfliktu w negocjacjach z byłymi kolegami ze związków zawodowych?
Nie, wręcz przeciwnie. Koledzy, którzy byli kolegami, kolegami pozostali. Ja rozumiem koleżeńskość w ten sposób. Szanujemy się wzajemnie, szanujemy swoje racje, przekonujemy się na argumenty i nie próbujemy wykorzystać znajomości do tego, żeby przeforsować na współpartnerze, koledze, swoich racji różnymi innymi sposobami niż przekonywanie merytoryczne. Mnie w pewnych momentach jest zdecydowanie łatwiej rozmawiać z kolegami związkowcami, bo ich rozumiem, ale czasami bywa bardzo trudno, bo zarzucają mi, że kiedyś mówiłem inaczej.
Fragment wywiadu, Wolna Droga z 27.05.2005 r. Najważniejsze jest jednak na końcu:

Widzę na biurku ostatni numer „Wolnej Drogi”. Czy to znaczy, że czyta pan ten dwutygodnik.
Rzadko. Wielkim sentymentem darzyłem „Wolną Drogę”, bo jakby nie było uczestniczyłem w procesie tworzenia tego czasopisma ogólnopolskim pismem Sekcji Krajowej Kolejarzy. Natomiast teraz czytuje ją rzadko, bo mało w niej ciekawych dla mnie tematów. Stała się ona monotematyczna, mało atrakcyjna dla czytelnika i to chyba przez to, że nie musi walczyć na rynku prasowym, nie musi dbać o to, żeby jej potencjalny klient ją się interesował nie dlatego, że mu ktoś daje, bo kupił ją instytucjonalnie, tylko dlatego, że jest ciekawym czasopismem.

I jeszcze jeden cytat ze strony Ordynatariatu Polowego WP
Ordynariusz Wojskowy z uznaniem odniósł się do inicjatywy Związku Pracodawców Kolejowych powrotu do tradycyjnych symboli kolejarskich. „Wraca powoli – powiedział Kaznodzieja - odebrany kolejarzom orzełek z koroną i krzyżem na czapce i mundur. Ta szlachetna inicjatywa została podjęta przez Związek Pracodawców Kolejowych, który w ten sposób chce nawiązać do dawnej tradycji Polskich Kolei Państwowych i ma przyczynić się do zintegrowania środowiska kolejarskiego. Powrót do tradycji Związek Pracodawców Kolejowych chce wyrazić również poprzez ustanowienie kolejowego munduru galowego wzorowanego na mundurze kolejowym z okresu międzywojennego”.

Biskup podziękował Zarządowi Związku Pracodawców Kolejowych za dar, który złożyli kolejarze z przeznaczeniem na dalsze funkcjonowanie Pociągu Papieskiego, kursującego na trasie Kraków – Wadowice. Podziękował także za sponsoring pociągów nadzwyczajnych, uruchomionych dla przewiezienia Pielgrzymów na XXIII Pielgrzymkę Kolejarzy na Jasną Górę. (5.11.2006 - pielgrzymka kolejarzy na Jasną Górę)



Temat: Kolej a samolot (było: Nowe taryfy PLL LOT...)


I rentowne są zarówno linie lokalne Pruszków-Warszawa, jak i Żary-Żagań?


A czemu nie?
Rzecz w tym, ze inaczej sie obsluguje lokalne linie, a inaczej linie o
wielkim natezeniu ruchu.
Jezeli potraktujemy tak samo droge dla samochodow jak i tory (czytaj -
gmina nie bierze kasy za jedno i drugie), to okazuje sie, ze swiadczenie
uslug przewozowych za pomoca odpowiedniego taboru jest tansze niz
przewozenie ludzi autobusami. Tak samo remonty torow sa tansze niz
drogi.
Do tego mozna wozic towary koleja i nie rozpieprzac drog.
Oczywiscie - to musi byc z glowa zorganizowane - jak kazdy przywatny
biznes.
PKP niestety o czyms takim jak dopasowanie do warunkow lokalnych nie
slyszalo i stosuje metody mniej wiecej takiego typu jak przewozenie 10
ludzi pociagami ktore powinny ich wiezc 500...


Firmy te zapewne zakładają duża elastyczność cenową popytu - znaczne
podniesienie cen za bilety nie spowoduje znaczącego spadku popytu. Czymś do
roboty dojechać trzeba. Ciekaw jestem czy przy perspektywie znaczących
podwyżek cen biletów podmiejskich/lokalnych niektórzy moi adwrsarze
podtrzymali by opinię, że kolej jest potrzebna.


Zadne podniesienie cen - po prostu - ludzie wybieraja tanszy i lepszy
srodek transportu. Do tego bezpieczniejszy. I choc zapewne Ci sie w
glowie to nie miesci ludzie (szczegolnei na zachodzie kraju) preferuja
przejazd koleja (nawet waskotorowa) niz  autobusem.
Uwazaja to za wygodniejszy srodek transportu.
A aby przewoz byl oplacalny wystarczy zmienszyc koszty - PKP to jeden
wielki generator kosztow. Dlatego prywatne przedsiebiorstwo bez problemu
wyjdzie na swoje oferujac lepsze i tansze uslugi.


| I nie dziwota - kolej jest bardzo tania w utrzymaniu.
No, już to słyszałem.



odpornej na wiedze.


| cokolwiek, co jest CIEZKIE.
Samochody. Tak by było, gdyby cała Polska jeździła Maluchami i PF 125p. Przy
pogłębiającej się "segmentacji" rynku samochodowego, wielu producentach i
markach samochodowych oraz rozdrobnionej sieci sprzedaży cienko widzę
perspektywy przewozu kolejowego.


No to sie zdziw, ze teraz wiecej autek jezdzi koleja niz za pomoca
samochodow ciezarowych. Tak sie bowiem sklada, ze kolej ociera do
glownych miast, a stamtad autka same jada do dealerow, ktorzy jedno czy
dwa w miesiacu opchna.


Maszyny drukarskie. To jeden z wielu przykładów urządzeń, których rozmiary,
waga, żywotność, konieczność wymiany działają na niekorzyść kolei.


Ciekawe, ciekawe.. Jednym z mocnych punktow dla ktorych koncern DPA
(Donnely Polish-American Printing Company), czesc RRD wybral lokalizacje
nowej hali w Krakowie byla bocznica kolejowa.
Tak sie bowiem sklada, ze jedna maszyna drukarska do jakies dwa pociagi.
Chyba, ze masz na mysli drukarenki.

Co najlepsze, pociag moglby byc i kilkakrotnie drozszy - i tak
wygra. Rzecz w tym, ze okolo 200 ciezarowek musialoby dluuugo czekac na
oclenie. Poza tym klopoty z dojechaniem po polskich drogach,
ubezpieczenie (a policz ile trzeba kasy na ubezpieczenie transportu
maszyny kosztujacej kilkanascie milionow dolarow)...


Silniki okrętowe. Budowa przyszłości na producntach tych silników i -
ogólnie - na klientach będących producentami CIĘŻKICH towarów ma krótkie
nogi.


Oczywiscie, towary i rope przez morza bedziemy przewozili samochodami,
nieprawdaz?

A co do samochodow, to ile beda warte po wyczerpaniu sie ropy, gazu i
innych paliw kopalnych?


A chciałbym zobaczyć bogatego producenta-potentata i region w Polsce gdzie
dostarcza on jednorazowo 200 ton leków.


Wystarczy 20. A nawet i tona. Bo przesykla nie musi byc calowagonowa :-)
Czy moglbys najpierw poznac mozliwosci kolwi, a nie pisac kolejnych
koszalkow? Naprawde ciezko sie dyskutuje z kims, kogo argumenty polegaja
na wymyslaniu sytuacji nieistniejacych, co wynika z ignorancji w
dziedzinie o ktorej rozmawia.


USA). No i jeden wagon pociągu towarowego byłby dla takiej małej przesyłki
tańszy i bardziej praktyczny (pod drzwi)? Zostawmy to pytanie jako
retoryczne, bo producent wybrał przewóz samochodem... ze względów
bezpieczeństwa. Pomimo że wartość przesyłki była olbrzymia, to wysokość
opłaty za transport tym TIR-em nieco mnie zszokowała. Mniej już zaskakująca
dla mnie była wysoka opłata za ubezpiecznie transportu. Niestety nie
pamiętam liczb, ale taka forsa jest z pewnością poza zasięgiem kolei.
Szczególnie w tym przykładzie przypominanie, ze kolej w swych usługach jest
tańsza, jest - mówiąc delkatnie... Nie umiem powiedzieć delikatnie.


Nie kolej, tylko PKP. Zacznij wreszcie to rozrozniac.

A teraz etapy ktore pokonuje przesylka w normalnej spedycji:

1. Odbior od klienta - samochod
2. Przeladunek w najblizszym terminalu
3. Przewoz do terminalu w okolicy miejsca przeznaczenia - kolej
4. Dowoz do miejsca przeznaczenia - samochod.

Tak dziala normalnie dzialajaca firma spedycyjna - na przyklad DB
Cargo.
Poniewaz transport koleja jest tanszy i bardziej bezpieczny
ubezpieczenie tez jest nizsze.
Problem w tym, ze PKP potrafi te atuty kolei zaprzepascic przez swoje
dzialania, a raczej ich brak.


Grzegorz Perczak


--
     ___________ (R)  
    /_  _______      Adam Płaszczyca (+48 502) 122 688
  ___/ /_  ___      ul. Ludwiki 1 m. 74, 01-226 Warszawa
 _______/ /_     IRC: _555, http://ornak.waw.pdi.net/~trzypion/

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • chadowy.opx.pl



  • Strona 2 z 2 • Wyszukiwarka znalazła 58 wypowiedzi • 1, 2