Czytasz wypowiedzi wyszukane dla słów: problemy mężczyzn





Temat: mam problem!!!
mam problem!!!
moj problem jest taki, jak wiele innych na tym forum, a jednak ja nie moge
sie z tym pogodzic. Mam 31 lat, mezatka jestem od dwoch lat, a od 2 miesiecy
matka. I.... no coz w mojej sypialni nie jest tak jak kiedys bylo. Moj maz
przed slubem, po i do konca mojej ciazy byl aktywnym kochankiem. Po porodzie
nie moglismy sie wrecz doczekac na ten "pierwszy raz". Gdy zaczelismy bylo
nam cudownie...do czasu!!! Po bardzo intensywnym poczatku maz ostygl
zupelnie, tzn. kochamy sie, ale raz w tygodniu, a nawet i rzadziej. Ja
naprawde bardzo, bardzo go kocham i chcialabym go calowac, piescic...itd. Nie
rozumiem jego zachowania, a narzucac sie i prosic o jest mi glupio. Dodam, ze
po porodzie doszlam szybko do formy i to w ciagu 4-ch tygodni, jestem nawet
teraz szczuplejsza niz bylam przed, dbam o siebie (bo kazdy mezczyzna to
wzrokowiec)...a tu nic!!! Ja naprawde nie jestem ninfomanka, tylko
potrzebuje jego bliskosci, dotyku, pocalunkow, pieszczot..czy w tym jest cos
nie tak???? Nie interesuja mnie zadne skoki w bok, zadne znajomosci itd. bo
ja naprawde KOCHAM MOJEGO MEZA!!! Nie wiem, moze ktos z was mial taki
przypadek, ze przy dziecku mezowi libido spadlo;-)...bo to, ze zonie, to
czasem nawet normalka, ale mezowi?????





Temat: Fajnie, że jesteście
Hej,
dlugo juz walczysz?
Na pocieszenie Ci powiem, ze reakcja Twojego meża pt. "nie ma
problemu", "jestes przewrazliwiona" etc., to standart meskiego myslenia
(przepraszam wszytkich inaczej myslacych mezczyzn)
, ze kobieta ma taka psychikę, ze wszedzie widzi problemy, ktorych mezczyzna,
nawet pod lupa nie moze dostrzec...
Jesli mu zalezy na zwiazku, to w koncu do niego cos dotrze.
Do mojego dokarlo,
jest duzo lepiej...





Temat: "Teściowie" boją się byłej ...
"Teściowie" boją się byłej ...
Mam taki problem. Troche moze smieszny ale nie wiem jak sie do
tego "ustawic" i co o tym myslec ...
Dzieci mojego Mezczyzny maja 18 i 15 lat. Jestesmy razem 4 lata. Poniewaz
moj Mezczyzna odszedl od zony by byc ze mna - przez te cztery lata rodzice
mojego Mezczyzny (bede pisac "tesciowie" choc slubu nie mamy) kontaktowali
sie ze swoim synem tylko w dniu jego urodzin. Mieli mu za zle to co zrobil.
Z ex i wnukami kontaktuja sie srednio raz w tygodniu, zapraszaja wnukow i ex
na swoje uroczystosci rodzinne, wspolnie spedzaja wigilie itp.
W zeszlym roku moj Mezczyzna poprosil "tesciow" aby przyjechali na kawe z
okazji jego urodzin - uslyszal, ze to jeszcze za wczesnie ...
W wakacje pierwszy raz sie z nimi spotkalam na neutralnym gruncie. Byla
wymiana usciskow dloni i to wszystko.
Gdy dzwonili z zyczeniami w tym roku moj Mezczyzna znowu zaproponowal aby
przyjechali. Uslyszal, ze tak dalej byc nie moze, ze sa w koncu rodzina, ze
przyjada ale pod nieobecnosc wnukow bo boja sie, ze gdyby ex dowiedziala sie
od dzieci o ich wizycie u nas to by ich "odstawila" od wnukow - cokolwiek to
znaczy.
Nie moge tu znalezc logiki. Przeciez te dzieci nie sa juz takie male, zeby
tak po prostu mama mogla ich "odstawic" od dziadkow?
Mozecie mi jakos wytlumaczyc, czego sie oni wlasciwie boja? Boja sie
kontaktow z wlasnym synem? Boja sie ex? Ale co Ona moze - zabroni im
odwiedzac wnukow bo Oni kontaktuja sie z synem i jego nowa rodzina?
Rozumiecie cos z tego?
Krycha



Temat: samotnosc ...
Witam was po przerwie!!!

Przeczytałam posty moich poprzedników i cóż moge napisac...??

Arkusz.plano i waillis( jesli przekreciłam nick to przepraszam) maja prawo nie
woerzyc w to co pisze...ale po co pisac tak ostro" szkoda mi dla ciebie czasu"???

A czy ja kazałam was poswiecac mi ten czas? ??????

To co pisałam jest prawda i ja sama wiem o tym ze jest psoro kobiet i mezczyzn
ktorzy cholernie samotnie czuja sie w swoich zwiazkach! Ja mam dni leprze i dni
gorsze ...Moj pierwszy post jakm rozpoczełam ten wątek napisałam w dniu kiedy
byłam totalnie załamana...wszystko widziałam w czarnych barwach....

teraz mam lepszy okres....i to ze nie kazdego dnia tu zagladam i nie kazdego
dnia narzekam nie swiedczy o tym ze 'kŁAMAŁAM!!!!

Wiele osbob tu pisze o podobnych problemach....i wiem ze ów osoby doskonale
wiedza ze taki problem jest wieeeeelkim problemem i ciezko jest to wszystko ujac
jakos logicznie w slowa i przelac na tzw'papier"!To ze te posty moga byc
haotyczne bez " ładu i składu" jest rzeczą normalna bo najczesciej piszemy jes
poda czas emocji....

ja nigdy nie krytykowalam kogos i nie wysmiewałam jego problemow ! A PISANIE
KOMUS " SZKODA MI DLA CIEBIE CZASU JEST BARDZO RANIACE!""

.....mam nadzieje ze znajde tu przyjaciół a nie wrogów ktorzy chcą tylko kogos
zranic ! jesli nie chcecie pomoc słowem to nie rańcie NIM!



Temat: mój partner unika sexu -napiszcie co myslicie plis
sluchajcie -jedno jest pewne - jak najszybciej spróbuję się dowiedzieć o co
chodzi z brakiem zainteresowania sexem u mojego partnera. Moja cieprpliwosc i
empatia już się skonczyła -rzeczywiscie teraz czas na niego - bo to ja się
męczę, głowię i martwię.. także zobaczymy co wyniknie z rozmów. Uważam ,że
jeśli mu zależy a rzeczywiście ma z tmy problem naruty fozycznej- to niech
idzie do lekarza - jaki to wsyd - dokładnie -kobiety co chwilę chodza do gina
inie robia z tego tragedii. Jeśli to problem natury psychicznej - moge mu
pomóc, ośmielić, u mnie nie spotka się z wyśmianiem itd, sa też poradnie. Ale
jedno jest pewne - siostra miłosierdzia to ja nie jestem i wiem,że
świadomieenie zdecyduję się na stały związek /małżeństwo z mężczyzną ,z którym
życie sexualne będzie nikłe albo w ogóle nie będzie istniało i któr yna dodatek
nie ma zamiaru z tym nic zrobić... Bo potem co -celibat, w efekcie zdrada,
rozwód itd..? koszmar..Wasze wypowiedzi bardzo mi pomogły, utwierdizły mnie w
moich wnioskach, choć czasem już traciłam obiektywizm - łapałam się na
myslach,że to ja jestem za mało sexowna, moze niewyrozumiała i nie wiadomo
czego oczekuję - facet nie chce a ja się pcham do "wyra" .Obłęd. Widzę,że nie
tylko ja mam ten problem i że moje wątpliwości s ajak najbardziej słuszne.

pozdrawiam




Temat: Troszkę lektury :-)
kaka_da_parada napisała:

> Biorąc pod uwagę rozwój demograficzny (coraz mniej dzieci), spodziewaną
> imigrację muzułmanów (niestety po wstąpieniu do UE będzie im łatwiej) oraz
> niepojętą fascynację naszych Andżelik, Beatek, Agnieszek, Dorotek itd. do
> prymitywnych mężczyzn urody orientalnej będziemy mieli takie same problemy za
> jakieś 20 lat. Myślę, że nadejdą ponownie wieki ciemnoty i barbarzyństwa w
> Europie, tak jak po zapanowaniu Chrześcijaństwa w Średniowieczu.

Do tych Andzelik i Beatek mozesz jeszcze dolaczyc mnie i moja niepojeta
fascynacje do "prymitywnych mężczyzn urody orientalnej "!!!
Po przeczytaniu Twojego postu mozna by odniesc wrazenie, ze nie tylko mezszyzni
o orientalnej urodzie zaliczaja sie do prymitywnych.
A ta ciemnota to u nas nadal mieszka i jakos tak nie chce sie od nas
wyprowadzic. Hmmm....ciekawe czemu???
Az trudno uwierzyc, ze z Pani/Pana taki podroznik?!?!?!

Bez podrowien
Zona prymitywnego mezczyzny o orientalnej urodzie.




Temat: święta na dwie rodziny
Do Chalsii
A wiesz, ze ja sie nad tym nie zastanawialam?
Tzn. mam wrazenie, ze dzieci mojego Mezczyzny przyjezdzaja do nas na drugi
dzien swiat TYLKO po prezenty. Jakos tak to odbieram. Co roku - w drugi dzien
swiat wieczorem - moj Mezczyzna odwozi ich na wolne dni do dziadkow (swoich
rodzicow) i sa tam az do Sylwestra. Wiec ten krotki pobyt u nas to tylko taki
przystanek w podrozy. I tu chcialam napisac, co mnie boli. Boli mnie to, ze ja
i moje dziecko nie mozemy wtedy z nimi pojechac do rodzicow mojego Mezczyzny.
Jakos nikt nas nie zaprasza a sama jakos nie chce sie wpychac ...
Co do mojego synka to na Wigilii otrzymuje prezenty od nas, od swoich dziadkow
(moich rodzicow), od prababci i od mojego wujka z rodzina. Takze tez sie
troche tego uzbiera.
A nasz wspolny dzidzius dopiero w drodze ... i tu chyba sie moga pojawic
najwieksze problemy. Zwlaszcza gdy moj byly maz bedzie przyjezdzal do synka
albo zabieral go na Wigilie (moze kiedys to wreszcie nastapi) a nasze dziecko
bedzie zostawalo z nami. Oj nie wiem, czuje ze zamieszanie dopiero przede mna.
Krycha.



Temat: Małe pytanie...
Obawy? Pewnie! Strach wielki jak góra, ale...
Ale serce nie sługa. :-)
Na poczatku wydaje się, że wszystko będzie różowo, potem przychodzi
rzeczywistość ze swoimi przyziemnymi problemami, nieumiejętnością akceptacji z
różnych stron i przez różne osoby, problemami finansowymi, mieszkaniowymi,
czasowymi, itp. I świadomość, że to nie jest problem do rozwiązania, dług do
spłacenia czy ionna sprawa "do załatwienia". To coś na zawsze.

Ale czym byłaby para dwojga ludzi, która przed pierwszą przeszkodą się
rozstaje? Mam wrażenie, że takich sytuacji (czyli związków z mężczyzną/kobietą
z przeszłością) jest i będzie coraz więcej. Nie ma na to recepty, ale czas i
rozsądek pozwalają przecież wypracować taką receptę na życie, która nie
krzywdzi niczyjego dziecka ani żadnej ze stron, a nawet pozwala na bezkolizyjną
koegzystencję.
Ania




Temat: ANKIETA ginekolog facet czy kobieta ???????
Cześć,

osobiście uważam, że lepszym ginekologiem jest mężczyzna. Wprawdzie
kilka razy w życiu byłam u lekarza-kobiety i nie mam jakiś
traumatycznych doświadczeń z tego powodu ale psychicznie i fizycznie
o wiele lepiej się czuję po wizycie u lekarza-mężczyzny. Odnoszę
wrażenie, że uważniej słucha co się do niego mówi, dokładniej
wytłumaczy na czym polega dany problem i co bardzo istotne, jest o
wiele delikatniejszy podczas wykonywania badań. Oczywiście od każdej
reguły są wyjątki i może się zdarzyć, że któraś z pacjentek nie
będzie zadowolona z wizyty u mężczyzny ale to już jest kwestia
indywidualnego podejścia do tego tematu.

Pozdrawiam!



Temat: Pierwsza rocznica bezseksia
do malpolida
Ten problem jest znacznie bardziej powszechny niz myslisz. Przeczytal tylko to
i inne fora. Co najwazniejsze jast to wiele wypowiedzi zarowno od kobiet jak i
mezczyzn na ten temat.

Najczesciej jest to "on/ona jest dobrym mezem/zona ale nie moge sie przemoc w
lozku" albo "kocham go/ja bardzo ale nie znosze jak mnie dotyka".

Wiec:
1. Zapomnij o grze wstepnej - nikt Ci nie da nawet zaczac.
2. W momencie kiedy ten problem sie pojawia ta sprawa przestaje byc wspolna -
rozklad zwiazku sie rozpoczal.
3. Wbrew pozorom przysiega malzenska jest malo warta, nawet ta koscielna.
Watpie czy jest wiele osob ktore pozostaja w zwiazku dlatego ze przysiegaly
ze "nie opuszcze cie az do smierci".



Temat: Zazdrosc o dodatkowe pieniadze
> No i jeszcze jeden problem - boje sie, ze przy okazji tej imprezy
> urodzinowej wyjdzie koniecznosc kontaktow mojego Mezczyzny z ex a tego juz w
> ogole nie zniose. Nie dlatego, ze nie ufam mojemu Mezczyznie ale ja nie
> chce, zeby spedzal z ex czas, nawet krotki. Trudno powiedziec czy to
> zazdrosc. Raczej nie. Czy sie czegos boje? Tez nie. Po prostu bede wtedy
> siedziec sama w domu i myslec co tam teraz sie dzieje, co ex mu mowi co On
> odpowiada. Wiem - to chyba jest chore.

To jest poczucie beznadzieji z powodu braku kontroli nad sytuacją. Nic nie
możesz na to poradzić (ze się spotkają, o czym będą mówić), jest to po za Twoja
mocą. A że beznadzieja to kiepskie uczucie (smutno, boli, żal), to często wielu
osobom łatwiej ja znieść gdy się ja "zamieni" na gniew, złość, etc. A zdrowe to
na pewno nie jest. Nie znaczy, że chore, ale po prostu przynosi negatywne
skutki emocjonalne (bo się przeżywa nie podstawową emocję, ale jej "maskę")
Wiem, bo nie raz jak się np. wkurzam się, to jak pogrzebię, to dochodzę do
beznadzieji z utraty kontroli.
I tak jak piszesz, może to stać sie przyczyną jakis problemów w zwiazku.

Pozdrawiam,
Chalsia



Temat: Pierwsza rocznica bezseksia
W zasadzie masz rację. Jest tylko spory problem z "przebudowaniem" więzi z żoną
w sytuacji gdy ma sie ten "cichy układ". Część mężczyzn ma silną skłonność do
monogamii. A sskorpionik wydaje się do nich należeć. Wówczas układ nie jest już
taki cichy. I tu jest pole do wyboru dla żony - albo zaakceptuje nowy stan albo
rozwód. I w tym momencie to jest "jej problem" - co ma swoje zalety. Ale
możliwe konsekwencje trzeba uwzględnić zanim się zacznie cichy układ. Podobną
sytuację przerabiałem na własnej skórze.
Pozdrawiam



Temat: szukam Nowych Zon!!!
mezczyzni nie sa nieprzewidywalni.Kobiety uwodza a mezczyzna jak jest slaby to
moze ulec.
Tylko mnie sie wydaje , ze nie zona jest problemem.A raczej maz.Skoro boisz
sie , ze uwiedzie go byla zona to nie wiem czy jestes w stanie w ogole
akceptowac kobiety w jego zyciu.
O tej wiesz i o tym co robi .Mysle , ze gdyby chcial jej ulec zrobilby to i
wcale nie mowil jak jest naprawde.
I wybacz ale jezeli spodoba mu sie np babka w pracy i bedzie go uwodzic nie
sadze aby Cie o tym informowal.Bo tacy wlasnie sa faceci.
Lepiej skup sie na sobie i na tym co zrobic i co mu dac z siebie aby na byla
zone nie polecial.




Temat: Jak sobie dajecie z tym radę?
Jak sobie dajecie z tym radę?
Od kilku miesięcy jestem z przecudownym mężczyzną. Kocham Go i czuję się
kochana. On jest w trakcie rozwodu, nie mieszkamy razem, On mieszka już sam.
Ma dwoje kilkuletnich dzieci. Akceptuję ten fakt, że stara się być dla nich
dobrym Tatą, niezależnie od wszystkiego. Czasem mówi, że mu szkoda żony, że
na ma teraz tyle obowiązków, z którymi boryka się sama. Widzę, że ma duże
poczucie winy.
Ciezko mi z tym wszystkim... dzieci jako dzieci nie są mym problemem - to
jego małe cząstki i choć mnie jeszcze nie znają, może kiedyś polubią... nie
wiem.
A ciężko mi dlatego, że co raz bardziej odczuwam, że bedę tylko częścią jego
zycia a nie całym życiem. Urodziny, początek i koniec roku szkolnego,
matura... to wszystko będą przezywać razem - On i jego była żona. A ja będe
obok tego. Ostatnio był na wywiadówce u jednego dziecka, żona u drugiego...
niby nic, może sie czepiam, szukam problemów, nie wiem. Wiem, że tak już
bedzie zawsze. Tylko jak się do tego przyzwyczaić i nie dręczyć za każdym
razem, kiedy przyjdzie Mu przeżywać coś ważnego z inną kobietą?
Jak Wy się z tym próbujecie uporać? Czy to trzeba "przetrawić" w sobie, czy
ciezko na sercu już będzie zawsze?

Troche smutnie zamyślona Niewiem.

Dodam tylko, że nie mam wątpliwości co do Jego uczuć do mnie.



Temat: problem moj - nie lubie ... POMOCY!!!!!!!!!!!!!
mikka83 napisała:

> kocham, kocham. dlaczego nikt tego nie rozumie, czy to na prawde tylko moj
> problem? dlaczego nikt tego nie rozumie - nawet ja ? ;)

to przedziwne jakieś rozdwojenie: częśc Ciebie kocha, a część sie brzydzi; dwie
osoby w jednej... a moze w dzieciństwie coś przezyłas, nie pamiętasz? Może
terapia z dobrym psychologiem mogłaby rzucic troche swiatła na to wszystko...?
Tu gdzieś na forum jest wypowiedz odwrotna: męzczyzna brzydzi sie wilgotnych
miejsc, a uznaje tylko piersi... cos przedziwnego.



Temat: Już na spokojnie... parę słów
Droga Pom.
Pamiętaj, że mężczyźni mają kilkakrotnie grubszą skórę niz my. Ich
gruboskórność polega na tym, że to co dla nich niestotne ("czepiasz się
perdół") nas mogą boleć bardzo. To kwestia innej wrażliwości. My czujemy się
zranione - oni nie widzą problemy. My próbujemy tłumaczyć, prosić - oni
odbierają to jako wyolbrzymianie nic nie znaczących problemów ( w skrajnych
przypadkach traktują jako czepianie się - oczywiście bezpodstawne). A prawda
jest chyba gdzieś pośrodku: chłopu przydałoby się trochę więcej wrażliwości, a
Ty może powinnaś nabrać trochę dystansu.... W przeciwnym wypadku konflikty bedą
narastać... Pozdrawiam



Temat: Pomóżcie mi nauczyć się być macochą
przede wszystkim daj sobie prawo do wlasnych uczuc. nie zagluszaj emocji. to dobrze ze rozmaiwalas na ten temat ze swoim mezczyzna. nasze zwiazku sa trudne. na pewno trudniejsze od tych "zwyklych". bo my duzo czsciej musimy isc na kompromis, dostosowywac sie do jakis sytuacji lub poprostu godzic na rzeczy, ktore nie zawsze przychodza nam latwo. ja tez sie czasem wsciekam. o co 2tygodniowe wyjazdy 300 km od domu, oto ze tak naprawde pierwszy zabek nie jest pierwszym zabkiem a pierwszy kroczek nie jest pierwszym kroczkiem ( hehehe chociaz nasz byl i tak duzo duzo wczesniej ;) ) ale staram sie. mam ulatwione zadanie bo dziecko mojego M. to naprawde zlote dziecko. ale mimo wszystko zawsze pojawiaja sie jakies problemy.

i sprawa najwazniejsza napisalas ze to dzieckoobcej kobiety. sprobuj na to spojrzec w ten sposob: to nie dziecko obcej kobiety tylko twojego mezczyzny. kogos kogo bardzo mocno kochasz i z kim chcesz ukladac sobie zycie.

i pamietaj o jednej bardzo waznej rzeczy, ok ktorej napisala niedawno capa_negra a ktora utkwila mi w pamieci: zeby nie zapominac jakie to
szczęscie zyć z właściwym facetem. kazda z nas za to szczesce placi wysoka cene ale ja z kazdym dniem upewniam sie w tym ze bylo warto.




Temat: przyjażń między nowymi a byłymi żonami??
Na początku nasza ex też mówiła, że to ona ustala warunki na jakich będzie się
ojciec spotykał z dziećmi. Problem był tylko z tym, że w u niej znaczyło to, że
nie ma żadnych warunków, tzn jak będzie miała ochotę to zadzwoni i powie, że
dzieci są gotowe. Na szczęscie P. udało się doprowadzić do tego, żeby określiła
jasno swoje warunki, tzn podała dni i godziny, kiedy jej odpowiada i ustaliła
jasno sytuacje, w których mogą nastąpic ewentualne odstepstwa od tych ustaleń.

Myślę, że problem polega na silnych emocjach i różnym przezywaniu ich przez
obie strony, co wynika choćby z płci. Mężczyżni (i to nie tylko w stresowych
sytuacjach po rozwodzie) lubia jasne sytuacje i nie sprawdzaja się w mglistych
i niesprecyzowanych warunkach. (to oczywiście było ogólnie do problemu a nie
chalsia do ciebie)
danka



Temat: ANKIETA ginekolog facet czy kobieta ???????
Ja chodze do ginekologa od 12 roku zycia, bo juz wtedy zaczely sie u mnie
problemy. Dzisiaj mam 18 lat i wielkokrotne wizyty u 8 ginekologow, na zmiane
byl to raz mezczyzna raz kobieta. Po wizycie u kobiety czulam sie fatalnie co
najmniej przez tydzien, co bylo spowodowane brakiem jakiejkolwiek delikatnosci
podczas badan i podejsciem kobiet ginekologow do problemu, ktore zdawaly sie
raczej miec gdzies jego rozwiazanie, byly niecierpliwe, mnialam wrazenie ze sie
na mnie wyzywaja, w ogole nie szla z nimi rozmowa. Mezczyzni zawsze robili
odpowiedni wywiad, starali sie stwarzac przyjazna i nienatarczywa atmosfere,
badania wcale nie byly zlym wspomnieniem, bo nie pozostawialy tego przykrego
bolu. Bardziej oniesmielona i bezradna czulam sie u kobiet, ktore nie okazaly
odrobiny zyczliwosci, jakies sfrustrowane baby, w dodatku olewajace wlasciwie
pacjenta. Z 4 kobiet, tylko jedna okazala sie bardziej zyczliwa, sympatyczna, a
mniejsza juz o to, ze w wyniku brania przypisanych przez nia specyfikiow mialam
mocny krwotok a bole przez dwie doby odbieraly mi zmysly, nie pozwalaly sie
ruszyc ani zasnac, zamiast kontaktu ze swiatem majaczylam jakies cuda. Chyba
juz nigdy nie pojde do kobiety ginekologa, chybaze moja jakas super
przyjaciolka poleci mi dobra pania lekarz z wlasnego doswiadczenia.



Temat: Prezerwatywa aseksualna?
Prezerwatywa aseksualna?

Przy dość nieregularnym i nieczęstym współżyciu zaproponowałam partnerowi
jako środek antykoncepcyjny ... prezerwatywę,
doprawdy nie widzę powodu,
aby faszerować się pigułkami tylko dlatego,
że raz na tydzień lub nawet raz na dwa tygodnie mamy stosunki.
Mój partner (nie jesteśmy małżeństwem i nie mieszkamy razem)
niby to zaakceptował,
ale widzę, jak się z tą prezerwatywą męczy,
zanim ją założy, to napięcie spada,
jego członek mięknie,
a potem bardzo go trudno rozbudzić.
Miałam w tej materii różne doświadczenia,
wielu mężczyzn wskakiwało w „koszulkę” zanim to zauważyłam,
wielu było niezadowolonych, że muszą ją zakładać.
Rozumiem i jednych, i drugich,
ale mam zasady (oprócz oczywistych względów ostrożności),
z których podstawowa brzmi:
tylko w stabilnym i przyszłościowym związku jestem skłonna
zrezygnować z prezerwatywy na rzecz innego - bardziej dla mężczyzny -
komfortowego środka.
No i mamy z partnerem problem.
Nasz związek nie mogę jeszcze zaliczyć do kategorii przyszłościowych,
a biorąc pod uwagę pracoholizm partnera, raczej trudno mi liczyć na to,
że nasze współżycie stanie się częstsze i bardziej regularne.
Rozmowa niewiele wniosła.
Widzę jak go to stresuje, mnie też.
Co robić?
Proszę o jakieś sugestie,
dodam, że sama też próbowałam zmierzyć się z założeniem mu prezerwatywy,
ale też nie najlepiej mi poszło.
Pozdrawiam.




Temat: prośba o poradę - do mężczyzn
Witam!
Co prawda nie jestem mężczyzną , ale miałam bardzo podobny problem z moim mężem.
Zrobisz jak zechcesz , ale rozstać zawsze się można.Piszesz , ze go kochasz
więc chcesz walczyc jeszcze o tą miłość.
U mnie było tak:Mój mąż jest człowiekiem odrobinkę odemnie starszym,o nieco
konserwatywnych pogladach.
Nasze życie codzienne prawie bajka,ale...no właśnie?
I tu podobnie jak u Ciebie z maleńką różnicą że nie krąży po necie.
Ciężko mi było z nim o tym rozmawiać- nie chciałam go zranić-więc wymysliłam co
następuje:
zaczęłam od szeptów do ucha -prosząc o pieszczoty
delikatne aluzje podczas telefonów do pracy,że po obiedzie edukacja
w końcu ustaliliśmy że np.dzis jest jego swięto i ja spełniam kazde jego
życzenie ,z kolei dnia nastepnego ja byłam jego "panią"i mogłam zapragnąć czego
tylko chciałam.
Nie martw się przecież kobiety mają to coś ,wystarczy odrobina wyobraźni i
będzie jadł Ci z ręki.
Pozdrawiam i życzę powodzenia




Temat: A ja z innym problemem
Ja nie twierdze ze problemu nie ma, tzn. ja osobiscie mam taki problem, miedzy
nami on nie staje. Mozna kogos nie znac i nie lubic lub nie chciec pozanac,
takim przykladem sa np. byle naszych mezczyzn. Z reguly z gory jestesmy zle
nastawione i nie koniecznie chcemy je poznac, zeby sie przekonac czy aby
przypadkiem nie sa mile.
Na pewno nasze dzieci beda wiedzialy, ze maja przyrodnie rodzenstwo, na tym
zalezy jemu i ja w sumie nie mam nic przeciwko. Z czasem jak dziecko
podrosnie, nie bedzie juz potrzebowal tyle czasu ojca co teraz i nie bedzie
musial siedzac tam calych weekendow, a beda sie widywac np. na obiad czy piwo.




Temat: ZDRADA, ZDRADA
ZDRADA, ZDRADA
to jak widze dosc czesty wątek na forum. w końcu dotkneło i mnie. zostałem
zdradzony przez kobiete z ktora zyje i sam dokonalem tego odkrycia. na
poczatku przezylem ogromny wstrząs, tak wielki jak to sobie mozna tylko
wyobrazic. chcialem od razu od niej odejsc, poprosiła jednak zebym zostal.
wiem ze nadal pozostaje w zwiazku, przynajmniej emocjonalnym z tamtym
mezczyzną. jest mi z tym żle. cały czas to przyzywam. nie kochamy sie na
razie, co doprowadza mnie do wrzenia. mam ogromna ochote ja posiaśc, tak zeby
poczuc ze znów jest moja i nalezy tylko do mnie. ale ona generalnie ma
problemy z libido - jak juz dochodzi do zblizenia, to jest super, problem
jednak jest taki, ze dochodzi do niego bardzo rzadko. jej zdrada nic w tym
temacie nie zmieniła. obowawiam sie jak jak to dłuzej potrwa, to nie
wytrzymam tego i odejde. zemsta w postaci przespania sie z kimś innym nie
jest w moim stylu. nic by to nie dalo, czułbym tylko jeszcze wieksza pustke i
poczucie bezsensu. co jest zastanawiajace, czlowiek z ktorym mnie zdradzila,
jest szczesliwym mezem i spodziewa sie niedlugo dziecka. tego juz zupelnie
nie rozumiem, ale widac takie czasy. coraz trudniej jest życ.

pozdrawiam
m.



Temat: A ja z innym problemem
Mamo Adama, nie chodzi mi o to abysmy wszystkie kochaly dzieci swoich mezow,
ale sie na to otworzyly. Ty mialas swoje doswiadczenia, ale Stepmum chyba nie
nawet nie daje temu dziecku i swojemu lubemu szansy. O ile zycie byloby
latwiejsze aby sprobowala, moze akurat polubi syna swojego mezczyzny? I
dlaczego Stepmum ciebie nie obchodzi to co twoj facet mowi swojemu synowi o
tobie? Troche nie rozumiem jak mozna miec udany zwiazek z takim problemem, co
na to twoj facet? Napewno jest mu przykro....temu dziecku tez...
Dodam ze mnie wychowala mama, ojciec odszedl jak mialam rok...spotykalam sie z
ojcem kilka razy do roku ale teraz nie mam do niego zadnych uczuc, nie jest
godny mojej uwagi i milosci, za bardzo mnie zranil i dlatego ja chce aby moj
maz dal wiecej milosci dla swojego dziecka. Milosc do tego dziecka byla od
poczatku jak dowiedzialam sie o jej istnieniu, bo tak bardzo kocham mojego
meza. Dla mnie milosc przyszla latwo ale zaakceptowac bylo na poczatku ciezko.
Pogodzilam sie z tym i teraz jak znam to dziecko to nie wyobrazam sobie aby
tego slicznego, madrego dziecka moglo nie byc. Gdyby trzeba bylo to z checia
bym ja adoptowala jako swoja. I to tyle, ! Nie wymagam aby kazda z was kochala
to drugie (pierwsze) dziecko meza ale akceptowac i pomagac w kontaktach czemu
nie? i okazac troche sympatii, zainteresowania. Moze sie uda i bedzie dobrze?
Trzymam kciuki!



Temat: Małe pytanie...
u nas wszystko potoczylo sie blyskawicznie : szalona milosc, decyzja
pozostania ze soba na zawsze i gdzies tam sliczna malutka dziewczynka do
kochania. tyle ze nie zdawalam sobie sprawy ze dziewczynka ma mamusie ktorej
niekoniecznie bedzie sie podobala nasza milosc. bylo ciezko.na szczescie nigdy
nie mialam problemow z zaakceptowaniem dziecka meza.poprostu wiedzialam ze
byla jest i bedzie i ze jesli chce dzielic zycie z moim mezczyzna to ona jest
jego nieodlaczna czescia. z tym nie mialam problemu. gorzej bylo z
zaakceptowaniem faktu ze nieodlaczna czescia naszego zycia jest takze eks
naszego meza. no ale coz juz teraz podchodze do tego z humorem.
jak sie prawdziwie kocha to fakt posiadania przez kogosc dziecka nie jest
wazny...zwlaszcza jesli mezczyzna umie tym wszystkim madrze kierowac...
pozdrawiamy i witamy serdecznie na forum :)
Agacia i Julka - Kulka
" Prawda jest jak tlen - otrzymasz zbyt wiele i sie rozchorujesz" J.Caroll

www1.gazeta.pl/forum/794674,30353,794652.html?f=621&w=5577873&a=5577873&v=2&strona=0



Temat: Już niewyrabiam z tym impotentem...........
Przed wizyta na porodowce rodzice rozmawiaja o tym czy radza razem,czy facet da
rade i czy wspolny porod nie zagrozi ich zwiazkowi. Ja swojego M nie
przymuszłam, powiedzialam,ze bardzo bym chciala zeby mi towarzyszyl ale jezeli
nie czuje sie na silach i ma przeczucie,ze moze to potem rzutowac na nasze
pozycie to niech odpusci.Rodzilismy razem i poki co nie znajduje to przelozenia
na nasza intymnosc.
Oczywiscie sa mezczyzni dla ktorych widok rodzajej partnerki to niezła trauma
i po wszystkim zainteresowania nia jako kobieta drastycznie maleje lub wogole
zanika. Dlatego zapytam:
Czy Wy nie rozmawialiscie na ten temat??
Czy Twoj maz nie potrafil przewidziec ciagu dlaszego po wspolnym porodzie?

Zgadzam sie z kims kto wyzej napisal,ze wizyta na porodowca to mogł byc gwozdz
do trumny ale chyba nie bezposrednia przyczyna Waszych problemow lozkowych.

rozmawiac,rozmawiac,rozmawiac - to chyba jedyne co moge polecic.



Temat: Prezerwatywa aseksualna?
A wracając do pytania z tytułu wątku. Zauważyłem że niektóre panie nie
preferują robienia użytku z prezerwatywy (nie sądzę żeby czuły samą ejakulację
(?) i tak wysoko sobie ceniąc to doznanie optowały przeciw prezerwatywie, więc
chyba chodziłoby o niemiły dotyk plastiku?), natomiast ja nie mogę nic złego
powiedzieć o stosunku męzczyzn do niej, z jednym wyjątkiem - kiedyś oglądałem w
nocy jakies rozmowy w tv i tam jakis facio mówił: "the momement of
penetration", powtórzył kilkakrotnie że to jest własnie czas kiedy condom
dotkliwie mu nie sprzyja, "he feels just nothing". Natomiast - on a positive
note - facio nie zgłaszał problemów z obecnością condoma w całej późniejszej
fazie zbliżenia, ponieważ "the friction" jest tak czy inaczej wystarczająca.



Temat: Mam pytanie do panów
titi2 napisała:

> Jestem 5 lat po ślubie i zawsze kocham się z mężem w gumce.Czy jako mężczyźni
> zaakceptowalibyście taką sytuację.Proszę o szczere wypowiedzi.Z góry dzięki.

od czasu urodzenia dziecka przez żonę 4 lata temu tylko w gumce. Nie ma
problemów




Temat: Już niewyrabiam z tym impotentem...........
Łatwo na coś zwalić, to ludzkie i zrozumiałe.
Na to, co jest zapracowywaliście przez lata, nie oliwiąc waszego związku.
Wszystko wymaga &smarowania*, pielęgnacji.
Nie szukaj przyczyny na zewnątrz, zacznij od Siebie, szczerze i uczciwie.
Gdy nie potrafisz, to jednak idź do specjalisty.
Porodówka to wymówka.
Mężczyzna przewija bandaże piersi chorej żonie i Ją kocha.
Nie oszukuj samej siebie.
Problem leży gdzie indziej.Spróbuj!
Pozdrawiam woj.
Chcesz mieć króla, sama badź królową...
Mimo wszystko zacznij od siebie.
On też powinien zaczać od siebie.
Czekam na Twój odzew. Woj.



Temat: mój facet nie chce się kochać!
Szare życie
Cóz chyba tak wygląda zycie we dwoje. Troche dziwią mnie te wypowiedzi
tymbardziej wypowiadane przez kobiety. Zawsze byłem przekonany że to jednak
mężczyźni mają większe potrzeby niż kobiety a wygląda na to że wszyscy mamy
podobne potrzeby tylko problem polega na odpowiednim dobraniu się w łóżku.
Osobiscie jestem z moją partnerką ponad 11 lat i jakoś nigdy nie było tak jak
powinno. Tak jak ktoś pisał róznica temperamentów. Podobno kobiet zmieniąją się
po 30 :)) to już niebawem może i u mnie się coś zmieni a tobie Lili9 proponuje
szukania czegoś nowego tz. rzeczy których jeszcze nie doznał. Nie mam pojęcia
jak było wcześniej między wami ale jesteś kobietą i napewno wiesz co lubią
faceci i że łatwo ich sprowokować :)))
Jeśli nie masz pomysłu służe pomocą.
Nie ma faceta którego nie potrafiła by rozgrzać kobieta tymbardziej kochająca
go kobieta.
Pozdrawiam



Temat: "Fenomen" kochanki
petar2 napisał:

> Oczywiście, masz rację. Mężczyźni jeszcze mniej rozumieją kobiety niż
odwrotnie
> .
> Jesteśmy tak różni, stąd tyle problemów ale i przyciąganie.

Tylko czy koniecznie wszystko trzeba zrozumieć...może czasem wystarczy
zaakceptować ;-) Ja też np. nie rozumiem jak ten idiota mógł zostac moim
przełozonym ale...no z trudem fakt ...akceptuje ...;-)



Temat: mój partner unika sexu -napiszcie co myslicie plis
mój partner unika sexu -napiszcie co myslicie plis
witajcie !
sytuacja jest dla mnie na tyle zastanawiająca ,że juz naprawdę nie wiem co o
tym myśleć.
Otóż - rok temu poznałam mężczyzną , z którym jestem do dziś. Dodam,że ja
sama mam 28 lat ( za sobą długoletni związek, który akurat pod kątem
sexualnym był baaardzo udany -szkoda tylko ,ze nie pod innymi względami;/),
mój obecny ma 33. Rozumiemy się świetnie, spędzamy ze soba b.dużo czasu i
generalnie wszystko ładnie się rozwija - tylko jest jeden problem. Otóz on
unika sexu ze mną. Generalnie po dwóch mieisącach znajomości - jak dochodziło
już do zblizeń typu



Temat: Łódź
Przychylam się do wszystkich pozytywnych wypowiedzi na temat pani dr Bożenny
Łukaszyk-Wojciechowskiej. Jest nie tylko świetnym ginekologiem, ale też
wspaniałą kobietą. Potrafi być bezinteresowna, czego wielokrotnie
doświadczyłam. Nastawiona na pomoc i zdrowie pacjentki. Wcześniej chodziłam do
ginekologów-mężczyzn i muszę przyznać, że pani doktor jest sto razy lepsza!
Niezwykle delikatna, subtelna i taktowna. Poza tym rozmowna, zawsze uprzejma,
nigdy nie ponagla pacjentki. Wizyty trwają 20-30 minut - jest czas, by poruszyć
wszystkie problemy. Dla pani doktor ważniejsza jest jakość niż ilość wizyt, co
rzadkie w tym zawodzie!
Teraz prowadzi moja drugą ciążę. Pierwszą prowadził inny lekarz, ale nie byłam
zadowolona (dość olewający stosunek do pracy; nigdy nie badał wewnętrznie).
Pani doktor nie przyjmuje już w przychodni, więc chodzę prywatnie.
Jeżeli szukacie naprawdę dobrego ginekologa, a zarazem lekarza z powołaniem, z
całego serca polecam panią doktor Bożennę Łukaszyk-Wojciechowską!
Kasia




Temat: WSZYSTKO TA PRACA !!!
Skąd ja to znam...... u nas doszlo az do zdrady ze strony meza zebym w koncu
wiele rzeczy zrozumiala. 90% zlego to byla praca, stres, odreagowywanie w domu.
Bycie asystentka dyrektora to znoszenie jego humorow, tych domowych tez. I moja
rodzina na tym cierpiala.
Od czerwca jestem w domu i wiele sie zmienilo. Przede wszystkim nie jestem
zmeczona, nie robie wszystkiego w pospiechu (pedantka jestem wiec czysto musi
byc), dziecko mnie nie denerwuje. Rozumiem ze wiele kobiet nie wyobraza sobie
zycia bez pracy i ze siedzenie w domu to nie lekarstwo na nasze problemy. Ale
czesto to wlasnie ta praca zabiera nam to co jest najcenniejsze..... I dotyczy
to chyba jeszcze bardziej mezczyzn niz kobiet......
Ciesz sie kazdym dniem wolnosci jezeli tylko masz mozliwosc tak zyc (finanse).
Moj maz jest teraz bardzo szczesliwy i nie o to chodzi ze chcial miec kure
domowa bo daleko mi do takiego wizerunku, ale chcial miec zone szczesliwa i
usmiechnieta.....



Temat: małżeństwo jako "wartość"
Dopiero od niedawna mamy takie warunki - zarobki kobiet,
przyzwolenie spolecznosci na zycie nie w zwiazku, a takze
spadek kontroli mezczyzn nad kobietami - spowodowaly ze
potrzeba nie az tak duzo odwagi i sily aby samotnie wziasc
zycie za rogi. To tylko tamto pokolenie zdaje sie miec z
tymbardziejszy problem. Ale jednoczesnie, nie badzmy hipotkrytami,
iluz to mezow podczas pasjonujacej rozmowy na temat przewidywanej
epidemii grypy nie omieszkalo nam pokazac ze maja ochotke na
male conieco? Im lepiej sie gada, tym wieksze conieco.




Temat: mój partner unika sexu -napiszcie co myslicie plis
hmm..też własnie się tego obawiam - że im później tym gorzej..tak jak już jedna
z osób napisała - jeśli teraz jest zero - a w tym wieku mężczyźni są w
rozkwicie swojej "sprawności" to potem bedzie ujemnie..;[ no nic- muszę zacząć
działać, wprost pogadać, postawić pod ścianą - maciee rację - zresztą jeśli on
ma jakikolwiek problem z tym powinien mi o tym powiedzieć - nie jest w porządku
milczenie z jego strony i być moze marnowanie mojego czasu - a nie ukrywam,że
juz chciałabym się zacząć ustatkowywać, zwiazać z kimś , wziaść ślub ,za dwa
trzy latka pewnie dzieci. Cruel- intensions - trochę mnie zmartwiłaś - no ale
rzeczywiscie tak to może wyglądać i u mnie...a nie myslałaś o rozwodzie ? bo
chyba to lepsze niz zdrada i wszystkie tego konsekwencje..
pozdrawiam..



Temat: Moje rozważania i doświadczenia.
Niby chciała (grała na czas0, ale kiedy mieliśmy już pójść to odmówiła. Może
gdybyśmy poszli rok temu... nie iwme, wtedy ja nie byłem gotów, bo nic złego
się niby nie działo... nic, hmmm, wtedy Jej romans już kwitł.
W styczniu Ona poszło do psychologa i usłyszałem: "zyję dniem dzisiejszym, abym
była szczęśliwa, sprawiam sobie małe radości... itp". Ja poszedłem w
kwietniu... i pojawił się mały problem: "jak rozwiązać nieporozumienie jeśli
nie wiesz do końca o co chodzi...". Bez sensu, chyba, że potrzebujesz
akceptacji dla swoich kłamstw, zdrad itd. Płacisz, więc psycholog znajdzie
wytłumaczenia, że dobrze robisz, że przecież Twoje dobro najważniejsze. No i
niestety zawsze przy terapii jednostki psycholog zna opinię (wersję) tylko
jednej strony...
Jak najszybciej pójdźcie na terapię związku, przełam się.
Co do pewnych różnic, to kobieta idąca sama na psychologa już jest gotowa na
rozwód (rozstanie), mężczyzna, który po wielu sprzeciwach przełamie sie do
pójścia do psychologa jest gotów na wszystko aby ratować związek... Pamietaj o
tym.



Temat: "Fenomen" kochanki
a może odwrotnie - co poniektórzy mężczyżni ( nie mówię o Tobie Petar,bo akurat
Twój tok myślenia jest jak dla mnie -poprostu normalny - bez słodzenia ;))maja
problem w zrozumieniu kobiet ?
nie od dzisiaj wiemy ,ze kobiety i mężczyżnie są z innych planet ; ) więc co w
tym dziwnego,ze dogadać się często nie mogą? Ważne jest to żeby takie starania
jednak podejmować ,być może z czasem coś jednak sobie wytłumaczą.Natomiast brak
reakcji z żadenej ze stron - rozwiązania (dobrego-pożądanego) nie przyniesie...



Temat: ANKIETA ginekolog facet czy kobieta ???????
Facet. Dlatego,że mam złe doświadczenia z kobietami. Były albo niekompetentne
albo wulgarne, albo skracały dystans ("córuniu" "koteczku" - gdy dobiegałam już
czterdziestki). W życiu też lepiej dogaduję się w róznych sprawach z
mężczyznami więc i z ginekologiem mężczyzną też. Uważam, że są bardziej
komunikatywni i bezpośredni w kontakcie. A czasy problemów z akceptacją
własnego ciała, fizjologii, sytuacji badania itd., to z racji wieku mam już
dawno za sobą



Temat: NOOR czy możemy pogadać?
NOOR czy możemy pogadać?
Cześć NOOR, zupełnie przypadkiem trafiłam na to forum, ale od razu bardzo
mnie zainteresowało. Przeczytałam, to co napisałaś o swoim mężczyźnie. Czy
poznaliście się w Polsce? Tak ciężko jest żyć pod presją otoczenia. Przez
kilka lat mieszkając w USA byłam związana z mężczyzną z Egiptu. było
cudownie. Razem obchodziliśmy Boże Narodzenie i Ramadan. Był czuły,
kochający, najlepszy na świecie. Ale gdy się z nim związałam wszyscy znajomi
( Polacy) odwrócili się ode mnie. Miałam to w nosie. On miał wielu przyjaciół
i oni mnie zaakceptowali. Niestety byłam pod presją, której uległam. To była
moja mama. Przedstawiała mi najczarniejsze wizje życia z Arabem, wymogła na
mnie bym przyjechała do Polski. To był największy błąd. Nie mogłam już wrócić
do USA, byłam tam jakiś czas nielegalnie. Mohamed miał zieloną kartę i gdybym
najpierw za niego wyszła nie miałabym problemów. A tak nie mogłam wrócić do
niego, a on nie mógł na razie przyjechać tu. Wszystko się rozpadło i bardzo
tego żałuję.
Pozdrawiam
Aga



Temat: Troszkę lektury :-)
Ta ciemnota też nam grozi!
Biorąc pod uwagę rozwój demograficzny (coraz mniej dzieci), spodziewaną
imigrację muzułmanów (niestety po wstąpieniu do UE będzie im łatwiej) oraz
niepojętą fascynację naszych Andżelik, Beatek, Agnieszek, Dorotek itd. do
prymitywnych mężczyzn urody orientalnej będziemy mieli takie same problemy za
jakieś 20 lat. Myślę, że nadejdą ponownie wieki ciemnoty i barbarzyństwa w
Europie, tak jak po zapanowaniu Chrześcijaństwa w Średniowieczu.



Temat: Rocznice
W ciągu 6 lat Intifady zginęło 4348 Palestyńczyków
W ciągu 6 lat Intifady zginęło 4 348 Palestyńczyków
KUNA
2006-09-27 19:10:31
W ciągu sześciu lat od czasu rozpoczęcia Intifady zginęło 4 348 Palestyńczyków,
a 30 638 zostało rannych, jak podało palestyńskie Centralne Biuro Statystyczne.
2002 rok był najbardziej śmiertelnym rokiem – zginęło wtedy 1 192
Palestyńczyków. Wtedy to Izrael okupował wszystkie tereny palestyńskie.

Kolejnym bardzo śmiertelnym rokiem był rok 2004, zabito wtedy 895 ludzi.

Z całej liczby ofiar, 4 096 to mężczyźni a 252 kobiety. Dzieci poniżej 18 roku
życia to 19,5% wszystkich ofiar, a Palestyńczycy powyżej 50 lat – 5,6%.

42,5% rodzin, na których wpłynęła budowa muru bezpieczeństwa, skonfiskowano
ziemię częściowo lub całkowicie.

W społecznościach dotkniętych barierą, 3,2% opuściło szkoły, z czego 25,7%
cytowało problemy finansowe w rodzinie jako powód odejścia.

Aż 21,6% palestyńskich członków rodzin w społecznościach dotkniętych budową
muru zostało rozdzielonych od swoich rodzin.

W tych społecznościach bezrobocie wynosi prawie 30% a 42,1% rodzin, z powodu
bariery bezpieczeństwa nie ma dostępu do usług medycznych.




Temat: WARSZAWA 2
Witajcie,
czy możecie polecić mi lek. gin. w Warszawie, który nie ma problemów z
przepisaniem antykoncepcji osobie nastoletniej?
Uważam się za odpowiedzialną osobę. Mam 17 lat, od dwóch lat mieszkam i
utrzymuję się sama. Chodzę do dobrego liceum, gdzie jestem jedną z najlepszych
uczennic. Pracuję w dwóch miejscach jednocześnie, żeby nadążyć z opłatami, ale
lubię te codzienne wyzwania.
Od kilku miesięcy jestem związana z dorosłym, również odpowiedzialnym mężczyzną
(28 lat). Chcemy rozpocząć współżycie. Czuję, że jestem gotowa na mój pierwszy
raz, ale chcę to zrobić maksymalnie bezpiecznie. Niestety, byłam już u trzech
ginekologów, ale żaden/żadna nie chcieli nawet słyszeć o antykoncepcji w moim
wieku.
Nie wiem, czy wolą zobaczyć mnie za kilka miesięcy z prośbą o poprowadzenie ciąży?
Ech... Poradźcie, gdzie znajdę rozsądnego ginekologa?
Pozdrawiam serdecznie!



Temat: WARSZAWA 2
Ginekolog dla młodych
Witajcie,
czy możecie polecić mi lek. gin. w Warszawie, który nie ma problemów z
przepisaniem antykoncepcji osobie nastoletniej?
Uważam się za odpowiedzialną osobę. Mam 17 lat, od dwóch lat mieszkam i
utrzymuję się sama. Chodzę do dobrego liceum, gdzie jestem jedną z najlepszych
uczennic. Pracuję w dwóch miejscach jednocześnie, żeby nadążyć z opłatami, ale
lubię te codzienne wyzwania.
Od kilku miesięcy jestem związana z dorosłym, również odpowiedzialnym mężczyzną
(28 lat). Chcemy rozpocząć współżycie. Czuję, że jestem gotowa na mój pierwszy
raz, ale chcę to zrobić maksymalnie bezpiecznie. Niestety, byłam już u trzech
ginekologów, ale żaden/żadna nie chcieli nawet słyszeć o antykoncepcji w moim
wieku.
Nie wiem, czy wolą zobaczyć mnie za kilka miesięcy z prośbą o poprowadzenie ciąży?
Ech... Poradźcie, gdzie znajdę rozsądnego ginekologa?
Pozdrawiam serdecznie!



Temat: za szybki finish:(
ashia_j napisała:

> Mój mąż ma problem...(i ja też): od kilku m-cy dosłownie finish-uje po kilku
> minutach (kilku ruchach dosłownie).

A jak po alkoholu? Ale nie za dużo, np. 100 g wódki/koniaku. Wino i piwo to
nie! Na większośc meżczyzn działa podniecająco , ale i opóźniająco.

Nie napisałaś nic o wieku partnerów i jak długo są ze sobą. Jeśli młodzi i
krótko, to normalne.

Powinnaś się cieszyć, że tak go podniecasz!:-))))))




Temat: POZNAŃ
Ja również jestem bardzo zadowolona z opieki dra Ruszkiewicza. Posiada rozległą
wiedzę i szeroką praktykę, ma odwagę myśleć i nie wstydzi się skierować do
specjalisty. Wszystkie moje problemy wyjaśnia mi rzeczowo i zrozumiale. Ponadto
nie jest chciwy na pieniądze. Cieszy się moim pełnym zaufaniem.

Owszem, może sprawiać wrażenie trochę szorstkiego czy nieprzystępnego, składają
się na to zapewne wiek, przebyte doświadczenia i fakt, że jest mężczyzną (w
końcu statystycznie ta płeć obdarzona jest niższą empatią). Niemniej kiedy
trafiłam na Polną z poronieniem w toku, był jedyną osobą (poza panią psycholog),
która zdobyła się na współczucie. Jego słowa: "Stało się nieszczęście" są dla
mnie dowodem wrażliwości, której nie spotrzegłam u reszty bardzo sympatycznego
skądinąd i uśmiechniętego personelu.

Każdej pacjentce życzyłabym takiego lekarza.



Temat: POZNAŃ
Witam,
co prawda jestem mężczyzną, ale pani Beata prowadzi moją żonę, a ponadto znam
trzy kobiety, które się u niej leczą/leczyły/są pod opieką. Miałem okazję
widzieć, jak pracuje, bo na wizyty, gdy żona była w ciąży, chodziliśmy zawsze
razem. Gorąco polecam. Jest nie tylko kompetentna, ale też życzliwa i bardzo
sympatyczna. Żona jest z niej bardzo zadowolona (wcześniej miałą doświadczenia
z trzema różnymi ginekologami/ginekolożkami).
Nie tylko świetnie prowadzi ciążę, ale też pomaga w przypadku poronienia, albo
innych problemów.
We wrześniu 2004 na pewno pracowała jeszcze na Polnej. Gabinet ma teraz na
Murawie (kolorowe TBS-y). Ostatnio brała 100 zł za wizytę.




Temat: Jak kształtuje się ewolucja uczuć?
Dokladnie wiem Kasjusz co czujesz... Bo czuje sie bardzo podobnie...
I tez wolalabym, zeby bylo inaczej... Sama bym sobie problemow nie tworzyla...
I tez nie wiem jak mam sobie z tym poradzic... Dzis mielismy wlasnie rozmowe
na ten temat z moim mezczyzna i jakos mi sie tak lepiej zrobilo. My
usalilismy, ze ja nie chce sie w ta sprawe 'mieszac' i to bedzie kawalek jego
zycia w ktorym mnie nie bedzie na moja wlasna prosbe. Kwestia tego, zeby udalo
mi sie to jakos zaakceptowac, ze on ojcem jest i syna kocha i nic tego nie
zmieni a ja i tak jestem dla niego najwazniejsza. On chce byc obecny w zyciu
syna ja nie, musimy to jakos jeszcze doszlifowac, zebym wreszcie zapomniala o
tej sprawie. Obojgu nam to wyjdzie na zdrowie.
jak znajdziesz 'zloty srodek' daj znac ;)
Pozdrawiam



Temat: ANKIETA ginekolog facet czy kobieta ???????
Kobieta
Dwie lekarki,u ktorych bylam,zrobily na mnie bardzo dobre
wrazenie,delikatne,kompetentne,rozladowaly atmosfere jakims swoim magicznym
sposobem,nie czulam sie zupelnie skrepowana. Teraz,chodzac do jednej z nich
wlasnie, nie widze zadnego problem,stresu, normalna wizyta u lekarza,nic
wielkiego.
U mezczyzny bylam raz. Na szczescie skonczylo sie na usg tylko,nie wyobrazam
sobie zadnego "powazniejszego" badania, zwyczajnie mnie to krepuje. Zreszta nie
tylko badanie, nawet rozmowa na intymne przeciez tematy-lepiej sie
czuje,poruszajac je z kobieta.




Temat: macochy dzieciate - a może jeszcze??? ;)
Ano właśnie... Mnie się nie podoba, gdy ktoś mówi na dziecię "junior". Ale to
chyba pomaga, gdy dwóch Joachimów w rodzinie (bo jeszcze może być ojciec
Krzysztof i syn Krzyś, ale z imionami bez zdrobnień to problem...). Na j to
mnie się jeszcze Joszko podoba. Joszko ładnie brzmi dla chłopca, ale dla
mężczyzny też. Ja chorowałam na imię Bruno. Ale jak miałabym się do malucha
zwracać? Brunek? Moja sąsiadka woła syna Aaaaarnoooooold. Kryste panie ;)
Dlatego jak imiona wybieram, to takie, by pasowały dla dziecka i osoby dorosłej.
Wiesz, mnie się zdaje, że Jacek sprawę skisił, bo skoro w temacie taki
opieszały, to Ty masz pierwszeństwo ;) Jak Ci się córa narodzi, to jego fuks. I
nie wiadomo, czy jego luba przyjmie to imię, a jak się nie zgodzi? Niech on
najpierw zadziała, a potem się o imiona wykłóca ;))) Jonasz też jest super. No
ale wiesz - jak to jest z gustami ;) Podoba mi się też właśnie Jakub, tyle, że
już w najbliższej rodzinie jest, a my dbamy, by imiona się nie powtarzały w tym
samym pokoleniu. Jeśliś wodnik, to dobrze - to najlepszy znak!!! ;)))))

pozdrówka
lidka




Temat: szukam Nowych Zon!!!
Kobiety już tak są skonstruowane, że boją się utracić kontrolę. Podświadomie
uważamy, że wszystko jest na naszej głowie i że to MY jesteśmy w głównej mierze
odpowiedzialne za związek. Nie wiem czemu tak się dzieje - czy to czasy takie,
czy mężczyźni mniej stanowczy... Marzę czasem, żeby się zrelaksować i zacząć
wierzyć, że mój facet sam sobie poradzi (bo przecież sobie poradzi!). Staram
się mu zaufać ale jakiś niepokój zostaje. Ciekawe czy da się to zwalczyć.
Przecież taka ciągła gotowość na rozwiązywanie cudzych problemów jest
wykańczająca psychicznie.



Temat: Zdenerwowalam sie
Joanno, nie zauwazylam wczesniej tego twojego postu.
Jestem na forum macochy, poniewaz oprocz wlasnego Babelka i Groszka w drodze
(juz 25 tydzien, hurra) opiekuje sie czesto takze coreczka mojego partnera,
wyjezdzam z nia na wakacje takze bez jej taty, czesto zajmuje sie nia, kiedy
moj partner pracuje - a jego praca to niestety ciagle wyjazdy. W tej chwili
rozpoczynamy walke, by Mala mogla zamieszkac z nami na stale.
Nigdy nie zastanawialam sie, czy ja kocham - wiem ze to dziecko mezczyzny,
ktorego kocham, i czesc naszej rodziny. Po prostu nie wyobrazam soebie, bym
mogla postepowac inaczej niz postepuje, nawet jesli to dowodzi niedostatkow
mojej wyobrazni ;-))

Poniewaz tego wszystkiego doswiadczylam na wlasnej skorze: zajmowania sie
cudzym dzieckiem, prob godzenia interesow dzieci - a w naszym przypadku Babelek
i Mala nie sa nawet przyrodnim rodzenstwem, wiec jest to tym trudniejsze, a
bedzie jeszcze bardziej trudne kiedy urodzi sie nasz wspolny Groszek.
Doswiadczylam tez zdrady zakonczonej urodzeniem dziecka, o czym napisalam
powyzej. Wiec wydaje mi sie, ze moge sie smialo wypowiadac w kwestii dreczacych
cie problemow.
Mysle, ze na Forum jest wiele osob, ktore chetnie by ci pomogly, ale nie sadze
by taka pomoc mogla byc skuteczna teraz, kiedy masz do Ani tak negatywne
nastawienie. Mam jednak nadzije, ze to sie choc troche zmieni.
Pozdrowienia
Kicia



Temat: dziwię się...
halo.. :-) prowokacja?
jak czytam takie teksty, to od razu widzę wycieczkę osobistą ze strony
autorki/autora.
oczywiście boleję nad faktem, że są kobiety porzucone, mężczyźni takowoż też,
związki nieudane, problemy małżeńskie, partnerskie, stresogenne czynniki
społeczne w postaci "tego drugiego", "tej drugiej" (tej trzeciej, tego
czwartego, tej piątej..:-)) - i OCZYWIŚCIE strasznie mi szkoda ludzi, którzy
patrzą jednotorowo (wąskotorowo wręcz:) na jakieś sprawy tego typu i
generalizują, generalizują.. realizując swoje sesje terapeutyczne za pomocą
nieznanych im ludzi i ich życia w jakiekolwiek postaci.

Na szczęście znam osoby, któe bez względu na swój status "ex", "obecny"
czy "przyszły" są OK, wręcz normalne:-) i starają się być obiektywne, a nie z
miejsca hajda na Krzemieniec Podolski i siać lekki ferment...:-)

może i faktycznie - nie karmić dyskusji, to padnie.
bo celowości w jej rozpoczęciu poza prowokacją dziwną - nie widzę :-)

pozdr.

Joanna



Temat: "czy mogę im powiedzieć, że jesteś moim ...?"
Witaj JACK (dla czego Black?)
Po pierwsze chcialabym powiedziec ci ze gdy czytam co piszesz płakać mi sie
chce , bo widze , że jednak można chcieć a może wystarczy chciec , aby było
dobrze.Kiedy czytam , że zależy i na tym dziecku tak bardzo , jak sie starasz ,
jak jestes otwarty , widze , że nie myliłam sie i można wiele zdziałać.Ja już
dałamza wygrana , walcze tylko z konkretnymi sytuacjami na biezaco i staram sie
aby moj syn wiedzial jak dla mnie jest wazny.
Jesli zas chodzi o mojego synka - on to sobie inaczej zalatwil z
kolegami.Dzieci nie wnikaly w to czy ma tate bo widza ze mezczyzna przywozi go
do szkoly.I nagle szokiem dla ogółu było gdy prawdziwy tata odbieral go ze
szkoly.Posypaly sie pytania , dogryzanie.Niestety musisz sie przyzwyczaic ze w
szkole nie tylko trafia sie na dzieci z rodzin myslacych na poziomie ale
i "buraki" (moze niektorych to zmrozi ale nie moge innego okreslenia znalezc
dla niektorych , nawet dzieci).
Bartek wytlumaczyl to prosto "to moj tata przyszywany", mojej mamy maz , bo moj
tata z nami nie mieszka- jakos dzieci nie wnikaly wiecej.
I wiesz co , nie rozumiem tak naprawde o oco chodzi Twojej LUBEJ.Boi sie ze
dziecko sie przywiaze , nie chce spojrzec prawdzie w oczy a jednoczesnie
odbierasz go ze szkoly i przebywasz z nim czesto - jak widze.Mam wrazenie , ze
najwiekszy problem w tym trojkacie ma ona.Zanim pozwolila na Twoj kontakt z
dzieckiem , tak bliski kontakt ,powinna zastanowic sie czego pragnie i oczekuje
od Waszego zwiazku.




Temat: "Zmeczenie materiału"...i zamiana funkcji...
maryska303 napisała:

>
> Pozostaje mi tylko miec nadzieje ze moj facet nie mysli podobnie.

Fryderyk Nietzche, w koncu filozof,przedstawiał problem miłosci i zwiazku,
w nastepujacy sposób, kobieta bądź mezczyzna kiedy zrozumieja,ze hamuja loty
partnera powinni pozwolic odejść jemu , jej, to byłby prawdziwy akt miłosci.
:)
Libressa




Temat: czy dzieci są zazdrosne ?
Pociecha mojego poprzedniego mężczyzny tak właśnie reagowała. Absorbowanie
uwagi w 100%, zawsze coś trzeba było zrobić, bawić się, odpowadać na milion
pytań, zmieniać plany i rezygnowac z kina, bo dziecko pod domem babci
stwierdziło, ze się rozmyśliło; ignorowanie moich poleceń i w ogóle tego, co
mówię itd, itd.
Moje zresztą niewiele lepsze - normalnie siedziała u siebie w pokoju i miała
milion własnych spraw na głowie, zabawa itd, tymczasem niechby jakiś facet
przyszedł z wizytą... Mojego obecnego męża polubiła niezmiernie - chyba
dlatego, że poświęcał jej więcej uwagi niż mnie. Ale jak zobaczyła, że się
całujemy, to była obrazona i pełna pretensji - reagowała wręcz z
oburzeniem "EEE!!! To MOJA mama!".
Myślę, że sama zazdrość (szczególnie u młodszych dzieci) jest najzupełniej
normalna, problem leży w tym jak się do niej ustosunkować. I jak ustawić
priorytety. Miłość miłością, ale niekoniecznie jestem za wpajaniem dziecku, że
jest pępkiem świata i reszta ma się kręcić dookoła jej/jego osoby. Dlatego tez
mój poprzedni związek szlag trafił.



Temat: jak to powiedziec mamie??
Cześć,
niedługo stane przed podobnym problemem. Muszę powiedzieć o tym, że wyprowadzam
się z naszego rodzinnego miasta (dobra praca, super mieszkanko) i jadę ponad
400km, do mężczyzny, który wyszedł z domu jak stał i ma dwoje małych dzieci. I
WIEM, że robie dobrze, cokolwiek inni nie pomyślą. Niby jestem duża dziewczynka
(33 lata) ale też sie boje reakcji rodziny.



Temat: przyszła macocha..???
przyszła macocha..???
Witam macochy i nie tylko. Zauważyłam kilka nicków z "samodzielnej mamy"...
Niektóre wiedzą, że związałam się z żonatym mężczyzną.
Ma dwójkę dzieci, jest w trakcie rozwodu.
Zajmuje sie nimi bardzo często: rano odwozi do przedszkola wieczorem (5x w
tyg.)kładzie spać.
Ale nie o niego chodzi...
Chodzi głównie o jego córki (6 lat i 1/7 roku).
Jeszcze nic o mnie nie wiedzą i nie wiem, czy powinny a jeżeli tak to kiedy?
Jego żona nie pozwala na to, żeby je brał do nas, ale czy ja sama chcę?
Często myślę o tych dzieciach, zwłaszcza o tym, że żyją w totalnym
zakłamaniu. Ich mama nie chce powiedzieć prawdy o rozstaniu, ani dzieciom,
ani znajomym. On nie potrafi rozmawiać z dziećmi na tyle, żeby dotrzeć do ich
emocji.
Wiem, że to ich sprawa i że sami powinni się uporać z ich problemem.
Cierpią dzieci, bo tatuś nie nocuje u nich, bo ciągle wyjeżdża w delegacje...-
dlaczego?
Powoli pojawiają sie takie pytania. Rodzice nie odpowiadają.
Tłumaczyłam, że powiniem powiedzieć prawdę, bo dzieci biorą winę na siebie za
to co złe.
Jak mówić dzieciom prawdę, jaką prawdę?
Czy powinny mnie poznać?
Jaki powiniem być mój udział w tym wszystkim?
Nie jest to łatwe...
Pozdrawiam i życzę cudownych Świąt




Temat: przyszła macocha..???
Ja również się zgadzam. Wydaje mi się, że oswajanie dzieci z problemem lezy w
gestii rodziców. Ty nie powinnas czuć się zobowiązana do tłumaczenia im
czegokolwiek, oswajania ich z sytuacją itd. Kiedy przyjdzie taki czas, gdy
będziecie gotowe na konfrontację, wówczas powinnaś wyznaczyc sobie priorytety,
jakimi będziesz kierować się w kontaktach z nimi. Na razie spróbuj pozostać
jeszcze chwilę w cieniu. To nie Ty tworzyłaś tamten związek i nie Twoim
obowiązkiem jest radzenie sobie z konsekwencjami jego rozpadu. Jedyne, na co
możesz miec wpływ, to przyszły wizerunek relacji macocha - pasierbice, ale na
martwienie się tym, jak wnioskuję z Twojej wypowiedzi, masz jeszcze sporo
czasu.

Był taki okres, kiedy starałam się brac czynny udział w kształtowaniu
kontaktów mojego mężczyzny z jego synem, ale odbiło się to dość poważnie na
moim zdrowiu psychicznym i przestałam angażować się aż tak emocjonalnie, jak
miało to kiedyś miejsce. Wyszłam z założenia, że tamto dziecko ma rodziców,
którzy są za nie odpowiedzialni i, niezależnie od tego, jak bardzo będę się
starać, moja osoba niewiele ma w tym wszystkim do powiedzenia.

Radzę poczekać.

Pozdrawiam gorąco, zycząc cierpliwości i wytrwałości oraz sporo siły.
Kasjusz




Temat: Jaki dzien, taka noc
Jaki dzien, taka noc
Twierdza kobiety. Problem jednak w tym, ze dla mezczyzn w duzej mierze jaka
noc, taki dzien - i tu zamyka sie nieszczesliwe kolo.




Temat: "Fenomen" kochanki
Oczywiście, masz rację. Mężczyźni jeszcze mniej rozumieją kobiety niż odwrotnie.
Jesteśmy tak różni, stąd tyle problemów ale i przyciąganie.




Temat: ANKIETA ginekolog facet czy kobieta ???????
Tylko i wyłącznie mężczyzna. Są generalnie delikatniejsi i bardziej
dokładnie zajmują się problemem pacjentki.



Temat: 18-tka syna mojego Mężczyzny ...
18-tka syna mojego Mężczyzny ...
Mam taki problem, moze blachy ale moze cos poradzicie ...
Otoz syn mojego Mezczyzny bedzie mial wkrotce 18-te urodziny, wyprawia je
dla rodziny w domu ex mojego Mezczyzny.
Ex mojego Mezczyzny juz pare razy zaznaczyla mojemu Mezczyznie, ze "Na 18-
tke swojego syna to chyba przyjdziesz?".
Musze Wam pare rzeczy opisac, zebyscie mialy jakies rozeznanie w stuacji:
- syn mojego Mezczyzny spedza u nas co drugi weekend (w tym sensie, ze znam
go i on mnie zna, nasze kontakty sa normalne - bez przesady w zadna strone),
- moj Mezczyzna odszedl z domu 4 lata temu,
- przez te 4 lata nie byl zapraszany na uroczystosci rodzinne (w tym
urodziny syna), zalatwialismy to w ten sposob, ze wreczalismy mu prezent i
skladali zyczenia podczas jego bytnosci u nas,
- ex nie dopuszcza mozliwosci naszego wspolnego przyjscia do syna na 18-
tke - w gre wchodzi tylko moj Mezczyzna,
- moj Mezczyzna zostal odrzucony przez rodzine (w tym wlasnych rodzicow) i
znajomych z chwila odejscia od zony do mlodszej a wlasnie ta rodzina i
znajomi beda na tych urodzinach.
To chyba wszystko.

Moj Mezczyzna tez nie za bardzo wie jak sie w tej kwestii zachowac.

Isc na rodzinna uroczystosc z wiadomych wzgledow nie ma ochoty aczkolwiek
martwi sie o syna, jak on to odbierze. Mnie sie samotne wyjscie mojego
Mezczyzny do domu ex tez nie usmiecha, bo to bedzie pokaz sily ex: "Ooo,
przyszedl bez swojej baby i jej dziecka !!! bo ja (tzn. ex) tak chcialam".

Inna propozycja jest taka, ze pojedzie do syna w sobote rano (impreza po
poludniu), zabierze mojego synka i wspolnie zloza synowi zyczenia. Ale
przeciez prezent bedzie od NAS, prawda? Wiec dlaczego maja go wreczac pod
moja obecnosc? Dlaczego ja mam potem ekstra dzwonic z zyczeniami?

Jest jeszcze inny pomysl, aby w to sobotnie przedpoludnie zabrac syna z domu
i cala nasza rodzina pojechac z nim "gdzies" (np. do jakiejs knajpy), zlozyc
mu wspolnie zyczenia i wreczyc prezent.
Co Wy na to? Ktory scenariusz jest najlepszy? A moze sa jeszcze inne
rozwiazania, ktorych ja nie widze?
Krycha.



Temat: pewnie mnie zlinczujecie
Rozumiem Cię
Nie popieram, nie poklaskuję, nie analizuję, ponieważ nigdy nie byłam w takiej
sytuacji, a wyznaję zasadę, że "tyle wiemy o sobie, na ile nas sprawdzono".
Tym samym nie chcę brzmieć jak hipokryta, który deklaruje swoją tolerancję dla
każdej inności, dopóki ta trzyma się od niego z daleka. Wydaje mi się jednak,
że rozumiem rozterki Twoje i Twojego mężczyzny, ponieważ mój męzczyzna przez
chwilę przechodził okres rozważań nad ograniczeniem kontaktów ze swoim
dzieckiem. I był to straszny okres. Pamiętam go dzwoniącego do synka, a potem
płaczącego w garderobie nad błędami z przeszłości...
Trudne to wszystko i strasznie pogmatwane, dlatego nie wydaje mi się, żeby
istniał jakaś uniwersalny plaster na tego typu emocjonalne dolegliwości.
Kazdy jest inny i każdy ma swoja granicę tolerowania bólu, pokrzywdzenia,
zdrady, manipulacji.

A propos tej ostatniej, zgadzam się, ze zagraniem bardzo poniżej pasa jest
podjęcie decyzji o posiadaniu dziecka za plecami partnera. Wydaje mi się, że w
przypadku układu partnerskiego w temacie stosowania środków antykoncepcyjnych
obowiązuje trochę zasada ograniczonego zaufania. Wydawac by się mogło, że
odpowiedzialność za powołanie nowego zycia ponoszą zawsze obie strony i jest
tak, w przypadkach, gdy żaden z partnerów nie interesuje sie tym, czy druga
strona zazyła pigułke, załozyla prezerwatywę itp. Ale w sytuacji, kiedy ja na
przykład, mówię mojemu partnerowi, że nie ma potrzeby uzywania dodatkowego
zabezpieczenia w postaci prezerwatywy chocby, ponieważ ja stosuję srodki
hormonalne, po czym CELOWO nie biorę pigułki, bo JA chcę mieć dziecko, jest
to, moim zdaniem, spore nadużycie zaufania i wielka nieszczerość w stosunku do
partnera. Rozumiem więc, że ten, kto został w ten sposób oszukany czuje się
bardzo pokrzywdzony. Zarodek, embrion i płód to jednak jedna sprawa, a mały,
myslący człowiek to druga. Rozumiem, że mozna poczuć się wrobionym na widok
pomarszczonego, drącego się w niebogłosy noworodka, ale trudno jest mi sobie
wyobrazić, że darzę niechęcią małego człowieka, który ma prawo do szczęścia i
miłości i którego nikt nie zapytał o to, czy chce byc na tym świecie.
To jednak tylko moje odczucia.

Na zakończenie dodam, że podobny problem został bardzo pięknie opisany przez
Milana Kunderę w "Nieznośnej lekkości bytu". Polecam bardzo gorąco.

Pozdrawiam
kasjusz




Temat: Malzenstwo czy konkubinat?
Malzenstwo czy konkubinat?
Chcialabym zaczac nowy watek, bo podoba mi sie roztrzasanie problemow na tym
forum.

Od 4 lat mieszkam z mezczyzna - rozwodnikiem. Moj Mezczyzna ma 2 dzieci z
poprzedniego malzenstwa (15 i 17 lat).
Sama tez jestem rozwodka i mam synka (5 lat) z poprzedniego malzenstwa.
Teraz jestem w ciazy i w marcu ma sie nam urodzic NASZE dziecko.
Moj synek dostaje alimenty i moj Mezczyzna placi alimenty.
Mieszkanie i samochod sa moje. Nic wiecej nie posiadamy.

No i teraz moje pytanie:
Uwzgledniajac TYLKO I WYLACZNIE KWESTIE FINANSOWE (pomijam cala sfere uczuc)
lepiej pozostac w konkubinacie i po narodzinach dziecka wystapic do sadu o
alimenty na nie czy tez wstepowac w zwiazek malzenski, czego bardzo chcialby
moj Mezczyzna.
Interesuje mnie to tylko i wylacznie od strony finansowej - napisze nawet
dokladniej - chodzi mi o to, w ktorej z tych dwoch sytuacji ex mojego
Mezczyzny ma mniejsze szanse na zwiekszenie alimentow na dzieci w sadzie?
Bo mysle sobie tak:
- jesli zostaniemy w konkubinacie i ja wystapie o alimenty na nasze dziecko
a moj Mezczyzna zgodzi sie nawet na bardzo wysokie to ex juz nie bedzie
mogla zadac podwyzki alimentow na dzieci. Z drugiej strony czy sadu nie
zdziwi fakt, ze nasze adresy zameldowania sa takie same a ja chce alimnetow?
Poza tym, skoro mieszkanie jest na mnie to moj Mezczyzna nie bedzie mogl
przed sadem odjac sobie od dochodow wydatkow na mieszkanie,
- jesli sie pobierzemy a ex wystapi do sadu o zwiekszenie alimentow to moj
Mezczyzna sie chyba przed tym nie wybroni, bo ja pracuje i mam niezle
dochody a te moje dochody tez sie beda skladaly na wspolnie prowadzone gosp.
domowe - nie moglby sie zatem bronic w ten sposob, ze ma na utrzymaniu swoja
rodzine bo ja tez pracuje i zarabiam.
Moze pytanie to wyda Wam sie cyniczne i egoistyczne ale odarlam to z
wszelkiej sfery uczuciowej a zajelam sie tylko problemem finansowym.
Co radzicie? Jak "bezpieczniej" jest zyc?



Temat: Jego Dziecko - a Nasz Ślub?
Ciesze sie Joanno, ze poruszylas ten watek.
Wszystko jest jeszcze przede mna, teraz sie zastanawiam czy wogole warto brac
slub czy tez lepiej pozostac w konkubinacie.
Ale myslac o slubie zastanawiam sie jak mialby on wygladac. Na pewno bylby
bardzo skromny. Chcielibysmy z moim Mezczyzna byc tylko we dwoje (no i
oczywiscie swiadkowie bo Ci musza byc). Nie byloby wtedy problemu kogo
zaprosic a kogo nie. Ale gdyby grono gosci mialoby byc jednak szersze to co z
dziecmi mojego Mezczyzny? Maja 15 i 17 lat. Skadinad wiem, ze corka ma
nadzieje, ze nigdy nie bedzie musiala uczestniczyc w takiej uroczystosci. Mimo
iz mamy ze soba kontakt byloby to dla niej zbyt bolesne, bardziej bolesne niz
rozwod rodzicow.
Jest jeszcze jeden problem. Jestem w 19 tygodniu ciazy a dzieci mojego
Mezczyzny wciaz nie wiedza, ze beda mieli rodzenstwo. Z poczatku nie mowilismy
bo z ciaza byly problemy i nie bylo wiadomo jak to wszystko sie potoczy. Teraz
juz jednak brzuszek coraz wiekszy ...
Oboje nie mamy pojecia jak dzieci mojego Mezczyzny na ta wiadomosc zareaguja.
Niby mozna sie bylo tego spodziewac ale skoro przez 4 lata nic sie w tej
dziedzinie nie dzialo to moze dzieci zyskaly pewnosc, ze rodzenstwa juz miec
nie beda albo tez wcale sie nie zastanawialy nad taka kwestia.

A do Chalsi:
Pisalam w innych postach o charakterze stosunkow mojego Mezczyzny i jego ex.
Wiem ,ze zwykla ludzka grzecznosc i moze jeszcze fakt, ze kiedys byli
malzenstwem nakazywalaby mojemu Mezczyznie poinformowac ex o fakcie, ze na
swiecie pojawi sie dziecko.
Ale szczerze mowiac nie wyobrazam sobie takiej rozmowy. Skonczyloby sie to
lamentem ex, ze teraz "jej" dzieci zostana bez grosza bo wszystko pojdzie na
nowe dziecko itp. albo grozbami i zadaniami finansowymi jak zwykle przy ich
kontaktach.
W tej kwestii zgadzam sie z moim Mezczyzna - mowimy tylko dzieciom. Jesli
przekaza mamie to dobrze, jesli nie to jeszcze lepiej.
Szczerze mowiac ciesze sie z takiej postawy mojego Mezczyzny. Pewien rozdzial
zycia zostal zamkniety i dobrze, ze kontakty z ex ograniczone sa do minimum
tym bardziej, ze nigdy nie przynosily nic dobrego. Szczerze mowiac nawet nie
uwazam za stosowne aby moj Mezczyzna musial informowac ex o szczegolach
naszego zycia osobistego oczywiscie dopoki pewne zmiany nie dotkna jej
bezposrednio.
Krycha.



Temat: Dziecko z pierwszego związku a 'ojczym'
Poczytałam sobie i myślę, że Mikawi poruszyła ważny wątek - wielowarstwowości
takiej rodziny. Moja córka ma świetny kontakt również ze swoim ojcem, ja
również ma dobry kontakt nie tylko z nim, ale i z reszta rodziny (o dziwo,
nawet poprawiły się o niebo stosunki z moimi byłymi tesciami, którzy wcześniej
doprowadzali mnie do szału). Mój obecny mąż z kolei dziwnie się czuje
otrzymując np. za pośrednictwem mojego dziecka od mojej byłej teściowej
słoiczek ćwikły domowej roboty... Wiem, że drażnią go te kontakty i telefony,
choć stara się tego nie okazywać. Pewnie lepiej by się czuł, gdybyśmy się
odcięly od tej przeszłości, ale tak się nie da. A najbardziej sytuacja
komplikuje się na święta. Bo zawsze jest problem. Ja z córką zawsze bywałam i u
moich rodziców i u byłych tesciów, teraz doszedł mi jeszcze swój dom, gdzie
powinniśmy zrobić święta dla rodziny męża. Z kolei jego syn u nas nie bywa i
mój maż też ma problem jak to wszystko pogodzić - nie wyobraża sobie, żeby się
nie spotkać z synem w święta, a ponieważ lokalowo wychodzi tak, że dla rodziny
męża święta powinny być u nas, robi się niezły galimatias. Oczywiście ja muszę
też być u rodziców, córka musi się spotkać z ojcem, u nas w domu goście, ja
jako gospodyni latam po mieście odwiedzając stare i obecne rodziny... Kolejny
raz zwiać na święta gdzieś w góry? Czy usiłować zsynchronizować te spotkania?
Jak wy to robicie?

Wiecie, jest taka książka "Mężczyzna i żona", opisująca m.in. relacje w drugim
związku i relacje ojczym-dziecko. Moj maż czytał i mocno się utożsamiał z
facetem. Te same problemy - czy ja mam prawo coś jej kazać, czegoś zabraniać?
Do jakiego stopnia angażować się w wychowanie? Największy problem jest chyba w
określeniu roli - kim dla niej ma być - ojca ma, kumplem nie jest, zostaje coś
ni pies ni wydra. I tak wydaje mi się, ze swietnie mu idzie. Dosc, ze moje
własne dziecko jemu się zwierza zdecydowanie chętniej niż mnie, gorzej że
czasem zarazy zaczynają też spiskować za moimi plecami....



Temat: "Teściowie" boją się byłej ...
Do Ashan, ale innych tez:
1. problem wg mnie bardziej z facetem, niż z jego rodzicami: co to znaczy, że
> nie wiesz, czy oni są poinformowani o rozwodzie? nawet o takich rzeczach
Twój
> m. nie jest skłonny z Tobą pogadać?

Ashan, zel mnie zrozumialas. Chodzilo o to, ze moj Mezczyzna nie mowil
rodzicom o rozwodzie. Mysle, ze nie zrobila rowniez tego ex z wiadomych
powodow (tesciowie nie wiedza o rozwodzie czyli Ona dalej jest ich formalna
synowa). Moj Mezczyzna nie powiedzial rodzicom o tym fakcie z braku
sposobnosci (kontaktow). No i dlatego, ze jest jaki jest o czym bylo wyzej.

Dziekuje Ci za wszystkie cieple slowa. Poddalas mi wiele watkow do
przemyslenia. Bo czy mnie tak naprawde zalezy na kontaktach z
moimi "tesciami"? Czy to moze tylko moja urazona ambicja? Zalezy mi o tyle, ze
moj Mezczyzna moze by tego chcial. Celowo pisze MOZE, bo z tego zo widze wiezi
w jego rodzinie nie byly zbyt silne. Poza tym juz na poczatku naszej
swiadomosci, gdy podejmowalismy decyzje majace wplyw na zycie wielu ludzi
rozmawialismy o tym, ze prawdopodobnie rodzina i znajomi odwroca sie od nas i
bedzie nam ciezko. Tak sie faktycznie stalo. Od 4 lat budujemy nowy krag
naszych wspolnych znajomych, ale trudno "zbudowac" sobie nowa rodzine, prawda?
Moi rodzice jakos szybciej zaakceptowali sytuacje jaka zaistniala, moze
dlatego ze ja tez mam synka z pierwszego malzenstwa a ich wnuka? Czasem
odnosze wrazenie, ze gdyby nie moje dziecko moi rodzice tez by sie ode mnie
odsuneli.
Co do moich "tesciow" i ich stosunku do ex: z tego co mowi moj Mezczyzna jego
rodzice mieli do niej wiele uwag wtedy gdy jeszcze byli razem ale z drugiej
strony zwykle tak bywa i w "normalnych" rodzinach.
Ja sama nie spodziewam sie zbyt wiele po zapowiedzianej pierwszej u nas
wizycie. Nie spodziewam sie, ze przyjezdzaja do NAS. Przyjezdzaja do syna,
przyjezdzaja zobaczyc jak mieszka, przyjezdzaja bo jak sami stwierdzili sa
rodzina a zyja jak obcy ludzie.
Nie spodziewam sie rowniez, ze beda dziadkami dla naszego wspolnego dziecka.
Nie jest to wnuk ani chciany ani oczekiwany.
Masz racje Ashan - cierpliwosc i spokoj przede wszystkim.
A moze slub by cos zmienil? Ale dla poprawy kontaktow z "tesciami" nie bede
brac slubu, o nie !

Dziekuje Wam dziewczyny za wszystkie slowa, jakie napisalyscie (oczywiscie
nie dziekuje carrie_b).
Krycha.
PS. Moze dam Wam znac jak bylo.



Temat: a on znowu kręci...
mikawi napisała:

> przy pełnym zrozumieniu Twojej irytacji warto jeszcze zauważyć że syn to nie
13
> -
> latek tylko dorosły mężczyzna, który z racji wieku chociażby powinien wziąć
> odpowiedzialność za siebie i swoje decyzje, a nie liczyć wiecznie na ojca, że
> będzie gasił pożary po jego wyczynach;

Mikawi... no właśnie.. chciałam osobny wątek założyć do pogadania o tym:) ale...

Co innego pomagać, a co innego wyręczać. Co innego pomagać, a co innego
przejmować odpowiedzialność za dorosłe dziecko... Przecież takim
zachowaniem/wychowaniem - rodzice (nie tylko w rodzinach gdzie rodzice się
rozwiedli, ale także w rodzinach, gdzie wszyscy żyją i mieszkają razem) szkodzą
swoim dzieciom bardziej, niż gdyby pozwolili raz czy dwa, żeby dziecko (w koncu
dorosły człowiek) oberwało za swoje i nauczyło się samodzielności.
Ja wiem.. Dla swoich dzieci chce sie jak najlepiej.
Owszem!
Ale czy to "najlepiej" oznacza wyręczanie dziecka we wszystkich kłopotach?
Chodzi mi o takie "kłopoty" wynikające z lekkiego podejscia takiego "dziecka"
do zycia, przez jego wlasna bezmyslnosc, albo wyrachowanie, albo "tumiwisizm" -
a nie o sytuacje, kiedy faktycznie rodzice powinni zajac sie problemem dziecka,
bo problem nie jest zalezny od dziecka i ono samo sobie z nim nie radzi,
chociaz probuje.

No rozumiem, ze to zalezy od charakteru rodzicow/rodzica - jak tak lubia i maja
czas i pieniadze na to, zeby brac odpowiedzialnosc za to co robi ich dziecko
nawet w wieku lat dwudziestu kilku, to prosze bradzo...nic nam do tego. ale czy
tacy rodzice np. pomysla jak to "dziecko" bedzie zylo, jak oni nie beda mogli
juz robic wszystkiego za niego? (w kwestii finansowej przede wszystkim)...

no tak.
wtedy to takie "dziecko" znajdzie inne Źródło, w ktorym sie bezpiecznie ukryje
i wtedy problemami czy odpowiedzialnosćią za jego postępki obarczy
żonę/męża/tesciow/przyjaciol(?) itd itp....

nie chce mowic brzydko... ale cisnie mi sie na jezyk slowo "wyzyskiwanie" (ze
strony dziecka) i totalny brak wyobrazni i rozsądku (ze strony
rodzicow/rodzica)...

J




Temat: Macochy bezdzietne. Dlaczego???????
jako doswiadczona sie wtrace
Bo chyba jako jedyna z Was lecze nieplodnosc. Niestety, droga M-M-M plodnosc
jest scisle zwiazana z wiekiem. Gwaltownie spada u kobiet po 35 roku zycia, u
mezczyzn po 45, w dodatku kobieta po 35tce i mezczyzna po 45tce maja bardzo
duze ryzyko poczecia dziecka z zespolem Downa (1:100). Tak, tak, facetow to tez
dotyczy. Zdrowa ciaza po 40tce to cud, nie regula, bardzo, bardzo rzadki. A co
do mozliwosci medycyny, to tez musze rozwiac Twoj optymizm: najbardziej
skuteczny zabieg, czyli zaplodnienie in vitro ma efektywnosc w granicach 30-35%
na punkcje (do 35 lat), ok. 15-20% (35-39 lat), 5% (40-45). W tej ostatniej
grupie wiekowej robi sie in vitro przede wszystkim z komorek dawczyn, bo 40-
letnie komorki jajowe sa po prostu za stare, by sie dobrze rozwijac, czesto tez
organizm wymaga konskich dawek hormonow, by je wyprodukowac. Jedna punkcja to
koszt 10-12 tysiecy zlotych, a jak widac ze statystyki, rzadko sie udaje za
jednym podejsciem.
To sa fakty, na ktore przy podejmowaniu decyzji o dziecku nie mozna zamykac
oczu.

> Mowiąc ogolnie: licze się z tym, ze być może dzieci mieć nie będę w ogóle.
(...)
> Jednocześnie nie mam stresu, że na siłę będę się leczyła, bo biore pod uwagę,
> że może być problem.
Z calym szacunkiem, mysle, ze masz male pojecie TERAZ, jak bardzo mozna pragnac
dziecka i jak bardzo moze sie zmienic optyka. Nie wiesz dzisiaj, czy i jak sie
bedziesz leczyla. Tez myslalam jak Ty pare lat temu.

> Jakoś wpływa na mnie pozytywnie to, że w mojej rodzinie wszystkie kobiety
mają
> dzieci późno i bez problemów, więc może i mnie się to uda ?
To nie jest dziedziczne. Niestety.




Temat: czy to jest zdrada?
Witaj genon...

...mam taką pracę, że też dosc często zdarzają mi sie slużbowe wyjazdy. I wiesz
co, też zdarzyło mi się całować z innym meżczyzną na takim wyjeździe(jestem
mężatką). Tyle że u nas problem był nie co inny - to mój mąż nie chciał się ze
mną kochać, bo zmęczony itd.
Ważne w tym wszystkim jest chyba to, czy ten facet coś dla niej znaczy, czy to
po prostu zwykły wybryk po kilku kieliszkach wina. Wiem, wiem zaraz sie
rozlegną głosy, że co to za wybryk to zwykłe łajdaczenie i
zdradzanie...Pamiętaj o jednym - nie ma ludzi świętych i nieomylnych. Czy ty
ZAWSZE byłeś fair wobec Twojej żony?
Powiem Ci, że nic nie dzieje się bez przyczyny. Może zwyczajnie czegoś brakuje
jej w domu? A może już jej zwyczajnie nie pociągasz? Tak czy owak nie dowiesz
się tego, jak nie zapytasz, więc zdecydowanie powinieneś z nia pogadać.
A tak na przyszłość - nie warto szpiegować, sprawdzać. Naprawdę, lepiej zawsze
uprzedzać, jak się planuje np. szybciej wrócić do domu. Wszystkim to
zaoszczędza ewentualnych nerwów i rozczarowań. Bo czy tak naprawdę czujesz sie
teraz lepiej, że WIESZ? Wątpię.
Faktem (smutnym może) jest, że to norma na takich wyjazdach, jak ktoś tu
trafnie już zauważył i nie ma o co kopii kruszyć. Tak po prostu jest, a czy się
w tym uczestniczy, to już indywidualna sprawa i nikomu nie wolno osądzać
drugiego. Nie trudno być wiernym, jak się na nic nie ma czasu i siedzi całymi
dniami na miejscu z tymi samymi ludźmi. Problem pojawia się właśnie w momencie,
gdy jesteśmy daleko, otoczonym innymi ludźmi - o, wtedy każdemu serduszko
zadrży, choć nie każdy będzie się potrafił do tego przyznać.
Cóż, mam nadzieję, że poradzicie sobie z problemem. Życzę dużo wyrozumiałości i
wytrwałości.



Temat: dziecko mojego faceta
nieważne czy dziecko będzie mieszkać z matką, czy z ojcem - będzie zawsze. to
musisz mieć w swiadomosci. prewencyjnie mozesz poczytac sobie posty na forum
naszym ;-) ale tez nie zakładać ŻE NA PEWNO te sytuacje nasze będąmialy miejsce
u ciebie. moze byc lepiej. albo i gorzej. jak w zyciu. wazne jest zebys
wiedziala, na co sie decydujesz.

jesli zdarzy sie ze dziecko zamieszka z ojcem - to jasne, ze pomimo opiekunki -
beda chwile kiedy bedziecie tylko we trojke. pomysl,czy poradzisz sobie z
funkcją "przyszywanej" opiekunki-matkującej - bo w tej sytuacji na ciebi etez
spadnie obowiazek (nawet jesli wynajęta opiekunka bedzie). no i tak jak
piszesz - nie bedziesz przeciez traktowac dziecka jak powietrza.
jego obecnosc w waszym domu bedzie musiala zostac "umiejscowiona" w twojej
psychice tez.

nie sposob przewidziec problemow lub ich brakow na wstepie. wiekszosc spraw
wychodzi w tzw. "praniu". musisz tylko zdecydowac czy warto zaryzykowac
ewentualne problemy (o niektorych mozesz poczytac tutaj) - dla tego meżczyzny i
waszego związku. bo jeśli się wahasz mocno i jesteś na "nie" do dziecka w
waszymżyciu - to lepiej na siłę nie zaciskać zębów wg mnie i powaznie
zastanowic sie nad przyszloscia wasza. serio.
nie wiem czy ja bym zaryzkowala bycie z moim Kochaniem (ma 12-letniego syna) -
gdybym nie chciala jego dziecka w naszym zyciu w ogóle.
bo skazałabym się na wieczne dylematy, nerwy, zgryzoty jakieś, afery -
wynikające w przyszłosci z tego, ze on ma w swoim zyciu kogos, kogo ja nie
chce, zeby mial.
a tak - może to dla mnie czasem niewygodne, ale się przyzwyczaiłam już. dzięki
temu, że to zaakceptowałam i nawet polubiłam ten fakt "synowski";-) (o fakcie
istnienia Ex nie wspominam... tego nie mogę jakoś polubić :D, toleruję. no bo
inaczej się nie da:-)).

ale pomyśl nad jednym jeszcze - czy w razie zamieszkania dziecka u twojego
mezczyzny nie umiałabys ułozyc swojego zycia z nimi w takim układzie? moze
warto chociaż spróbowac, zanim powie się stanowczo : "Nie"? w kazdej chwili
możesz zrezygnować przecież. nikt na siłę nie będzie cię w tamtym domu trzymał
przecież. a próbowac warto. naprawdę. jeśli czujesz ze warto sie starac o
szanse dla was w tych "nowych" warunkach.

a co do mieszkania - przecież mozna sprzedac stare, ze "sladami" obecnosci Ex -
i kupic nowe?

pozdr. serdecznie

Joanna



Temat: problem z dzieckiem mojego partnera!
Masz rację w tym co napisałaś.
Ja to wiem on to wie , wszyscy oprócz tego dziecka.
Problem w tym,że żyliśmy w innych światach.
To dziecko uczy sie od moich dzieci, z marnym skutkiem ale jednak cos tam
zostaje.
Nie che obrazac ex ale wiem,ze jej poglądy na temat wychowywania dzecka sa
odmienne od moich. Coz jej dziecko ja na to nic nie poradze.
Ona wpaja dziecku,zę najwazniejszy jest dach nad głowa i pieniądze. Ja co
innego.

dzisiaj nie wytrzymałam
Syn mojego partnera ma niebawem urodziny.W dniu urodzin niestety nie będa sie
widzieli. Postanowilismy dzis to uczcic, skromnie ale jednak. Wazna pamiec i
wspomnienia.
w naszym wspólnym domu dzieci dostają od nas jeden prezent na urodziny.
Moje dzieci to akceptuja i są szczesliwe. Nie dopominaja sie o wiecej bo
wiedza ,ze wiecej nie dostaną . Bedzie przyjecie ,tort i prezent i jest oki.
Natomiast dziecko partnera zazyczyło sobie wczesniej prezent-kupił, pozniej
znowu prezent rzekomo na urodziny-kupił. Ciągle powtarzalismy,ze wiecej od nas
prezentów nie bedzie, kochamy go bardzo ale nie mamy pieniązków. Niby zrozumiał.
Dzis natomiast- z wyrzutami pytał gdzie prezent, nie interesowalo go przyjecie.
A mój mężczyzna -powiedział dobrze pojedziemy i wybierzesz sobie co cchesz.
ja w szoku, moje dzieci zdezorientowane, wiadomo każde dziecko chiałoby wiecej.
zaczełam rozmawiac z partnerem ,ze to nie w porzadku itp.
Mały sie wsciekł zaczał wszystkich wyzywac, na nic sie zdały tłumaczenia.
Ojciec nie wiedział co powiedziec, wiec ja wkurzona - powiedziałam...
nie ma więcej i nie bedzie,przykro mi ale dostałes juz prezenty i musisz sie
nauczyc a pzrede wszystkim słuchac co dorosli mówią do ciebie, będziesz
dorosły, zaczniesz zarabiac piniazki i bedziesz sobie kupował... itd itp
Moje kategoryczne- masz przestac płakac! poskutkowało.
Pewnie mnie nienawidzi i pzrekaze wszystko mamusi ale cóz....mały nie bedzie
żadZił wszystkimi.
ufff




Temat: ja z innym problemem
Czesc

Nie moge Ci posłuzyc radą z własnego podwórka, ponieważ podobnie jak Jayin mam
zupełnie inną sytuację, lecz problem jest mi znany z domu znajomych.
W tamtej rodzinie najstarszy syn jest dzieckiem z pierwszego związku. Jego
matka związała się z innym mężczyzną, kiedy mały miał 4 lata, teraz ma 14.
Nigdy nie widział i nie zna swojego biologicznego ojca, a ojczyma zawsze
traktował jako tego jedynego i prawdziwego tatę.
Do niedawna...

Od pewnego czasu młody przechodzi bunt, którego główną ofiarą stał się właśnie
ojczym. Dodam, że panowie mieli zawsze świetny kontakt, młody mówił do
ojczyma "tato", a tamtem nigdy nie dał mu w zaden sposób do zrozumienia, że
nie traktuje go jak własnego syna.
Dzieciak przestał darzyc ojczyma jakimkolwiek szacunkiem, jest złośliwy i
bezczelny, nie akcepyuje żadnych zakazów i próśb, a we wszelkich kłótniach czy
dyskusjach uzywa zazwyczaj jednego argumentu: "Nie możesz mi nic kazać, bo nie
jesteś moim ojcem."

Jego rodzice skontaktowali się z psychologiem, który nieco ich uspokoił,
twierdząc, że dzieciak przechodzi przez zwykły młodzieńczy bunt, a niechęć
wobec ojczyma to jedna z jego form. Chłopak ma po prostu obiekt, wobec którego
moze kierować swoja złość. Fakt bycia pasierbem, to jedynie przykrywka.
Łatwiej jest nienawidzić kogos, kto karci i wymaga, niż kogoś, kogo sie nigdy
nie znało, a przez to uszlachetniło. Stąd obecny ojciec = zły, a nieobecny
dobry.

Mam nadzieję, że uda Ci się z tym uporać.
Pielęgnuj związek, pamiętając,że to tylko przejściowy okres. Chłopiec dojrzeje
i pewnego dnia zostaniecie z mężem sami. Nie pozwól dojśc sobie wtedy do
wniosku, że Twój związek umarł z powodu buntu nastolatka.

pozdrawiam cię ciepło
kasjusz




Temat: dziecko mojego faceta
dziecko mojego faceta
Witam, jestem pierwszy raz na tym forum, bo nie wiedzialam, ze istnieje.

Jestem z mezczyzna, ktory ma 9letnia corke, ktora mieszka z matka w innym
miescie. Przeprowadzial sie tam ze wzgledu na mezczyzne, z ktorym juz zdazyla
zerwac i wyprowadzic sie od niego i pogodzic-nie zdazyla sie jeszcze
wprowadzic. Corka podobno nie lubi tego faceta i ciaglych awantur w domu i
stala sie nieznosna, nie chce is euczyc, obraza wszystkich etc.
To sie dzialo przez ostatni rok. Tymczasem w jej mieszkaniu zamieszkal moj
facet (czyli wlascieiwie w swoim mieszkaniu, ale ona tam mieszkala).
Nie znam ani dziecka ani matki.
Planujemy razem zamieszkac jak on sprzeda to mieszkanie i kupi nowe, _nasze_
Wczoraj moj mezczyzna oznajmil ze ma problem: jego byla zona chce mu oddac
dziecko, bo juz ma go dosyc.
Oczywiscie jest mala szansa, ze pozbedzie sie dziecka, ale to mnie sklonilo
do pewnych rozwazan.
NIe chce pisac co bym pomyslala o takiej matce, bo to wiadomo, ale mysle jak
by wygladalo nasze zycie tutaj.
On caly dzien pracuje, zadko wraca do domu przed 19, brak czasu na cokolwiek.
Powiedzial, ze by wzial opiekunke, kt by sie dzieckiem zajela itd.
Ja zaczelam myslec o swoim miejscu w takim ukladzie bo:
- koncze studia i wcale jeszcze nie mysle o zakladaniu rodziny. Chcialabym
popracowac, pojezdzic po swiecie (nawet na rok czy dluzej)
-jakbym chciala miec dziecko to bym je sama urodzila, a gdybym zdecydowala
sie je urodzic to bym wziela za to calkowita odpowiedzialnosc. Ten moment
jeszcze nie nastapil.
-nawet jesli moj facet mowi, ze ja nie musialabym niczego robic, to ja w to
nie wierze, przeciez nie moglabym jej traktowac jak powietrze. A znajac
facetow, to oni chetnie uciekaja od obowiazkow, tlumaczac sie praca itd.
-kwestia mieszkania- nie bede mieszkac z nimi tam, gdzie oni mieszkali
wczesniej we trojke.
I moglabym tak dalej wymieniac kolejne argumenty za tym, ze ta sytuacja by mi
srednio odpowiadala.
Cale szczescie, ze na razie sa to rozwazania teoretyczne.... Ale ktoregos
dnia moze sie taka sytuacja zdarzyc.
I nie wiem czy bym cos takiego udzwignela....
Moglabym zacisnac zeby i sprobowac. Ale jakbym byla nieszczesliwa to bym
zatrula wszystkim zycie ze soba na czele.
Nie wiem co o tym wszystkim sadzic............
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • chadowy.opx.pl



  • Strona 1 z 2 • Wyszukiwarka znalazła 95 wypowiedzi • 1, 2