Czytasz wypowiedzi wyszukane dla słów: problemy gospodarcze państwa polskiego





Temat: źle rozumiana „duma narodowa”
Po 1918 r. powstało Państwo polskie jako twór-zlepek z trzech obszarów byłej
przedrozbiorowej Rzeczypospolitej Obojga Narodów. Były to strefy po ponad
stuletniej bytności w odmiennych obszarach kulturowych. Były to obszary wpływu
Rosji, Prus i Austrii z konsekwencjami odmiennego prawa, szkolnictwa, religii
i "tronu"- cz. władcy.
Śląsk nie mieścił sie w tych obszarach od setek lat. Dla upokorzenia pokonanych
Niemców zwyciężcy odkroili po kawałku z terytorium niemieckiego na zachodzie
dla Francji i na wschodzie dla co dopiero powstającej Polski. Z tego też
względu wojska francuskie w okresie plebiscytu stały po stronie Polski.
Zaś stacjonujące w okresie plebiscytu, wojska włoskie po stronie Niemiec.-
Taka była wówczas rzeczywistość.
Wiemy już, dlaczego Polska obiecała i dała części polskiej Śląska -Autonomię.
I tylko dlatego.
Należy też wiedzieć, że Polska militarnie była zaangażowana na wschodzie.
A tam problemów było co niemiara. Budzenie się świadomości narodowej Litwinów,
Białorusinów ( choć słabo), a szczególnie Ukraińców, stwarzało wybuchowe
problemy wzdłuż słabo określonych granic Polski. Obiecanie Autonomii nie
wchodzilo w ogóle w rachubę- tylko niepodległe państwa narodowe.
Co prawda Piłsudzki widział Ukrainę i Litwę sfederowaną z Polską.
Z jednej jednak strony w sytuacji, kiedy wybiły się ostatnio na niepodległość
Bułgaria, Rumunia, Grecja, Federacyjna Jugosławia, Węgry, Czechosłowacja,
Łotwa, Estonia i inn., naiwnością by było sądzić,że Litwini, Białorusini,
Ukraińcy nie chcieliby mieć swojej państwowości.
Z drugiej strony, na obszarze byłego zaboru rosyjskiego wykształciły się elity
polityczne o silnym i najpaskudniejszym nastawieniu nacjonalistycznym.
Te elity i ich partie endeckie przejęły władze w w odrodzonej Polsce.
Było dużo problemów, scalania i tworzenia prawa, szkolnictwa, samorządów,
infrastruktury gospodarczej drogowej itp.,ale rządzący patrzeli na Polskę
poprzez "okulary Narodowej Demokracji".
I tak na rubieżach wschodnich : polonizowanie (utrudnianie,zamykanie szkół,
cerkwi,pacyfikowanie). Na to czekali tylko sowieci. Endecja lepiej już nie
mogła pomoc sowietom. Rok 1939r. - wiemy co się działo dalej.
W tym samym czasie rządzące elity nie miały odwagi,tak od zaraz, odebrać
autonomii Ślązakom.
Powodem było: obecność kapitału zagranicznego na Śląsku, podjęte zobowiązania
Polski wobec Aliantów i świadomość żródeł i organizacji III tzw. Powstania
Śląskiego oraz świadomość istnienia większości ogólnej Ślązaków po drugiej
stronie granicy.
Posłano więc na Śląsk, nowego Wojewodę, nie Ślązaka, Michała Grażyńskiego primo
voto Kurzydło z Gdowa. Resztę spraw znamy. Kapitał zagrasniczny nie płacił
podatków Polsce, za to wojewoda polonizował Ślązaków.. Było wszystko i dużo
tylko nie autonomia dla Ślązaków i respektowanie ich praw.
!939- 1945. Siłowe germanizowanie ogółu Ślązaków w obrębie państwa
hitlerowskiego.
1945r. Po klęsce niemiec hitlerowskich i przemarszu armii sowieckiej przez
Śląsk.- Zabrano Ślązakom deklaratywnie Autonomię a za to zaczęto odbudowywac
Warszawę. I tak odtąd wszystko szło do Warszawy. Trzeba przyznać,że budowano
też dużo na Śląsku, dla dalszej eksploatacji Śląska.
Od 1989r. Rozpoczęcie totalnej destrukckji gospodarki Śląska. Co tylko się dało
sprzedać to się sprzedalo a pieniążki zamiast iść na restrukturyzację i
unowocześnienie przemysłu Śląskiego, jak zawsze poszły do Warszawy i niema!.
Aby lepiej ciągnąć pieniążki ze Śląska, to kolejne rządy narzuciły po 1989r.
skandalicznie niskie ceny na węgiel i stal i sprowadziły do zrozumiałego
zadłużenia przemysłu Śląskiego.
Przy każdej okazji podkreśla się ile to kolejne rządy dopłacaja do Śląska.
Podobnie z pięniążkami na zdrowie.
100% składki zdrowotnej Ślązaków idzie do Warszawy a Warszawka część tej stawki
daje na inne cele na "ściane wschodnia" .Ślązacyzaś, mogą mieć długie..ddługie
kolejki do leczenia zaś szpitale długi.
A zdewastowane środowisko na Śląsku?. Czy znowu muszą to Ślązacy zrozumieć?.
Panowie posłowie wybierani z list partyjnych, słuchacie bosów partyjnych z
Warszawki, bo Was nie wstawią następnym razem na listę partyjna do sejmu. Czy
to służy Polsce- Śląskowi? Czego się boicie? Z okręgów jednmadatowych będziecie
mieli lepsze poparcie w sejmie. Nie patrzcie na warszawkę a tylko na swoj
region.
Bosowie partyjni! gdzie te wasze obiecanki o jednomandatowych okregach
wyborczych?. Czy znowu społeczeństwo nie dorosło do demokratycznych wyborów?!
A co Wy teraz za teatry odstawiacie w mediach?!.
Jeden z premierów słusznie powiedział Wam w Sejmie: DO ROBOTY !!!!






Temat: Unia niemiecka..?
Unia niemiecka..?
W dniach od 30 sierpnia do 1 września br. w Feldkirchu w Austrii odbył się X
Kongress Mut Zur Ethik (Odwaga zajęcia moralnej postawy). Ostatniego dnia
obrad prof. Alexander von Waldow z Niemiec, zastępca Federalnego
Przewodniczącego Stowarzyszenia ds. Problemów Gospodarczych Wschód
(Stellvertretender Bundesvorsitzender der Arbeitgemeinschaft fuer
Wirtschaftsfragen Ost ) wygłosił obszerny referat na temat przyszłych
stosunków polsko-niemieckich.

Prof. von Waldow nawiązał na wstępie do polsko-niemieckiego traktatu o
Przyjaźni i Współpracy Gospodarczej z czerwca 1991r. Przypomniał, ze traktat
ten nie dotyczy problemów własności ziemskiej i nieruchomości, co oznacza, ze
ten aspekt stosunków polsko-niemieckich pozostaje nadal nierozwiązany. Z
drugiej strony, powiedział von Waldow, obowiązująca obecnie Konstytucja
Republiki Federalnej Niemiec nawiązuje do granic Rzeszy Niemieckiej z 1937r.
Po zjednoczeniu Niemiec w 1990r, Republika Federalna Niemiec zachowuje
ciągłość prawna z przedwojenna Rzesza Niemiecka we wszystkich dziedzinach za
wyjątkiem terytorium państwa. Ostateczne rozwiązanie problemów własności i
zadośćuczynienie historycznej niesprawiedliwości, jaka dotknęła zarówno
Polskę jak i Niemcy po drugiej wojnie światowej, powinny zostać oparte na
następujących zasadach:

1) Tereny utracone przez Niemcy na rzecz Polski oraz obszar enklawy
królewieckiej zostaną odłączone od Polski i Rosji i objęte protektoratem
międzynarodowym. Obszar ten będzie konstytucyjnie związany z Unia Europejska.
2) W ramach rekompensaty Polska otrzyma te utracone po wojnę terytoria na
wschodzie, które obecnie wchodzą w skład Białorusi i Ukrainy.

W obliczu takiej propozycji, która padła akurat w kolejna rocznice wybuchu II
wojny światowej, prof. Jerzy Przystawa z Wrocławia, red. Tomasz Mianowicz z
Monachium i ja zmodyfikowaliśmy nieco treść swoich wcześniej przygotowanych
wystąpień, aby odpowiedzieć na propozycje von Waldowa. Wszyscy
odpowiedzieliśmy podobnie.

Ja w swoim 10-minutowym wystąpieniu przypomniałem nieznany większości
uczestnikom Kongresu fakt, ze powojenne wysiedlenia i zmiany terytorialne
były pomysłem Aliantów oraz ze wysiedlenia dotknęły również 11 milionów
Polaków zamieszkujących wschodnią połowę przedwojennej Polski. Zwróciłem
uwagę, że koncepcja przedstawiona przez von Waldowa jest jedna z wielu
rewindykacyjnych i wzbudzających wielki niepokój w Polsce wypowiedzi znanych
postaci niemieckiego życia społecznego, politycznego i gospodarczego. Rzekome
porozumienie i przyjaźń miedzy Polska i zjednoczonymi Niemcami wydają się być
mitem. Już w kwietniu 1992r. tygodnik Wprost opublikował wypowiedz Heinricha
Weissa, przewodniczącego Niemieckiego Związku Przemysłowego, który nawoływał
Polskę do narzucenia sobie surowego reżymu gospodarczego w celu utrzymania
plac i cen na niskim poziomie. Dopiero wtedy, powiedział Weiss, Polska będzie
atrakcyjna dla niemieckich inwestycji. A wiec w oczach wybitnego niemieckiego
industrialisty Polska miała pozostać obszarem kolonizacji gospodarczej
podporządkowanym interesom rozwiniętych Niemiec. Cztery lata temu, 29 maja
1998 Bundestag jednogłośnie uchwalił deklaracje wzywającą Polskę, aby
umożliwiła wysiedlonym w 1945r. Niemcom i ich spadkobiercom swobodny powrót
do swych dawnych miejsc zamieszkania. Deklaracja Bundestagu, nie wspominając
ani słowem o masowym ludobójstwie oraz wysiedleniach Polaków z rak Niemców,
nazywa powojenne wysiedlenie Niemców "wielka niesprawiedliwością historyczna,
sprzeczna z prawem międzynarodowym".

W dalszej części swego wystąpienia potwierdziłem informacje von Waldowa, ze
obecna Konstytucja Niemiec zawiera w Art. 116 odniesienie do granic Niemiec z
1937r. Dodałem przy tym, ze w czasie rozmów zjednoczeniowych 2+4 po upadku
Muru Berlińskiego, ówczesna premier Wielkiej Brytanii Margaret Thatcher
domagała się usunięcia Art. 116 z tekstu nowej Konstytucji. Niestety rząd
Kanclerza Helmuta Kohla stanowczo sprzeciwił się tej zmianie i artykuł
pozostał. Artykuł ten stal się teraz jednym z instrumentów uzasadniania
rewindykacyjnych pomysłów, co potwierdza i wzmacnia polskie obawy dotyczące
długofalowej polityki wschodniej Niemiec.

Tomasz J Kazmierski
Southampton, 7 września 2002r.





Temat: Szwedzi powiedzieli "nie" dla euro
Gość portalu: Pawel N. Strzelecki napisał(a):

> Decyzja szwedzkiego społeczeństwa jest poważnym ciosem dla
> federalistów, a także dla Polaków. Dokończenie unifikacji rynku
> pieniężnego staloby się kamieniem milowym na drodze do pełnej
> Unii politycznej Europy. Ostatecznie 38-milionowy Naród polski
> dzięki ilości swych głosów miałby spore znaczenie w kierowaniu
> między innymi tak silną gospodarką jak szwedzka.

Gospodarka UE kieruje rynek. Obawiam sie, ze przyjmuje pan
na wiare opowiastki Wprost i ludzi takich jak pan Korwin
Mikke, kotorzy zadowoleni sa nie wtedy, gdy pracownicy maja
duzo urlopu, zabezpieczenie na wypadek bezrobocia, dobra i
tania sluzbe zdrowia, wysokie place 35 godzinny tydzien
pracy i wysokie kwalifikacje, niziutkie koszty jednostkowe,
swietne wyniki w eksporcie, powszechny internet, kulturalne
i zamozne spoleczenstwo, frekwencja wyborcza na poziomie 80-90%
- to wszystko to socjalizm i trzeba ludziom koniecznie zabrac.

Ideal wg Wprost i Korwina Mikke jest zupelnie odwrotny i godny
pochwaly nawet wtedy, gdy oznacza nie tylko brak korzysci dla
ludzi, lecz na dodatek kiepskie wyniki gospodarcze.

Idealem byloby, gdyby Polakow wzial jakis polski Pinochet
"za morde" i zmusil do pracowania za poldarmo, demokracje
zamienil w fikcje jak w USA i Chile - niski poziom rozwoju,
ktory by wtedy musial sie utrwalic, bo Polacy nie byliby w
stanie sprostac wymogom nowej epoki opartej na wiedzy,
zupelnie by Wprost i panu Mikke nie przeszkadzal, bo
ludziom powodziloby sie zle, czyli nie byloby socjalizmu,
a to najwazniejsze.

Charakterystycznym dla glupot wypisywanych we Wprost jest,
ze w zalecaniu modelu USA oszukuje sie czytelnikow
przemilczajac, ze model USA jest niepowtarzalny, bo
tylko USA moga za posrednictwem opodatkowania swiata
dolarem i przy pomocy "drenazu mozgow" chronic swoj
model przed plajta.
Kazdy inny niz USA kraj zaplacilby za wdrazanie modelu
USA katastrofa gospodarcza.

> jednocząca się Europa wciąż traci dystans do USA. Amerykanie
> zjednoczyli si bardzo szybko pod koniec XVIII wieku...

Ale konczy sie powoli ich atut w postaci drukowania dolara i
opodatkowywania nim calego swiata. Takze fachowcy coraz
czesciej moga czekac na kapital w domu, nie musza za nim
jechac do USA. Ten trend bedzie sie umacnial w miare postepu
planetaryzacji i narastania gospodarki opartej na wiedzy.

> Ale Szwedom trudno się dziwić. Ich socjaldemokratyczne państwo
> umiera, ale bardzo, bardzo powolną śmiercią i napradę jest to
> krzepki staruszek. Leniwi Skandynawowie wolą nie przeprowadzać
> na nim eutanazji przed szybkie dołączenie do wyniszczonych przed
> socjalistów Niemiec. Jednak prędzej czy później państwa socjalu
> będą się musiały przeobrazić w państwa w pełni wolnorynkowe,.

Bardzo watpliwe. Gdyby taki trend faktycznie istnial, to
USA nie musialy by sie ratowac w drodze napadu rabunkowego
na Irak. Decyduje jedno: Infrastruktura dla inowacji
w przemysle, czyli gospodarki opartej o wiedze. Infrastrukture
ta dostracza w skali masowej tylko socjalna gospodarka
rynkowa.

> Życzę Szwedom by decyzję tą podjęli jak najwcześniej i
> przeprowadzili szybko i skutecznie zdecydowane reformy. Inaczej
> czeka je los podobny do losu Polski, zażynanej pod rządami
> różnych socjalistów z SLD, AWS, UP czy PSL. Rebelie na ulicach
> stolicy, podobne do protestów górników w Wawie, mogą być
> jedyną 'nagrodą' za zwlekanie.

Polska ma kilka milionow ludzi w rolnictwie za duzo i
nie docenia mozliwosci przesuniecia ich z rolnictwa do
szkoly - to prawdziwe zrodlo polskich problemow.

Piotr Kraczkowski - beam.to/ll




Temat: J.Dziadul o 1922 ("Polityka")
J.Dziadul o 1922 ("Polityka")
II Rzeczpospolita bez Śląska?
11/11/2009, środa

Święto Niepodległości jest więc dobrym czasem do refleksji, jak
wyglądałaby II Rzeczpospolita bez autonomicznego województwa
śląskiego w swoich granicach?

II Rzeczpospolita przetrwała niespełna 21 lat. Krótko, ale był to
przełomowy okres w naszej historii. Jeszcze krócej, bo ok. 17 lat
realnie funkcjonował w granicach Polski kawałek Górnego Śląska.

Zwykle rolę Śląska w przedwojennej Polsce mierzy się miarami
gospodarczymi. O nich za chwilę, bo są najważniejsze z ważnych. Ale
kiedy raczkująca od czterech lat RP formalnie przejmowała ziemie,
które sześć wieków wcześniej odpadły od państwowości polskiej, to w
kraju było średnio ponad 33 proc. analfabetów (według najprostszej
definicji analfabeta, to człowiek dorosły nie umiejący pisać, ani
czytać). Na Śląsku było 1,5 proc. analfabetów; w Wielkopolsce - 2, 8
proc., na Pomorzu – 4,3 proc. Już na dzień dobry województwo śląskie
podnosiło kraj cywilizacyjnie. I jeszcze jedna cywilizacyjna miara:
odsetek czynnych zawodowo obywateli poza rolnictwem wynosił w Polsce
36 proc., a na Śląsku – 69 proc.

A teraz miary gospodarcze. Choć Polska dostała niespełna 30 proc.
obszaru plebiscytowego Górnego Śląska, to znalazło się na nim 90
proc. zasobów węgla, 53 z 67 kopalń, 5 z 8 hut żelaza oraz wszystkie
huty cynku i ołowiu. Na początku lat 30. na Śląsku wydobywano 75
proc. polskiego węgla, produkowano 100 proc. koksu, 75 proc. żelaza
i stali, blisko 100 proc. cynku i ołowiu i 86 proc. kwasu
siarkowego. Dzisiaj możemy się zżymać na te wskaźniki, ale w tamtych
czasach właśnie taka produkcja przemysłowa wyznaczała miejsce państw
na arenie międzynarodowej. Warto również przypomnieć, że był to
przemysł, który pod względem technologii i technicznego
zaawansowania nie odbiegał od standardów Europy Zachodniej. Właśnie
śląski przemysł zmienił charakter odbudowującego się państwa: z
rolniczego na rolniczo – przemysłowy. W latach 20. z tego skrawka
kraju (1,1 proc. powierzchni i 4,4 proc. ludności) pochodziło 80
proc. polskiego eksportu.

Początkowo gospodarka II Rzeczpospolitej nie była w stanie
skonsumować produkcji śląskiego przemysłu ciężkiego. Dopiero później
śmiałe posunięcia związane z budową portu w Gdyni i Centralnego
Okręgu Przemysłowego zmieniły ten stan rzeczy. To właśnie przemysł
śląski wymusił budowę wielkiego portu. Od węzła kolejowego w
Tarnowskich Górach pociągnięto magistralę węglową do Gdyni (z
pominięciem Gdańska). Przemysł zbrojeniowy w COP nie mógłby się
rozwijać, bez surowcowego (stal, ołów, cyna itp.) i maszynowego
zaplecza Śląska. Również kadrowego. Włączenie przemysłowego Śląska w
system gospodarczy Polski pozwolił uzyskać niezależność
energetyczną. W latach 30. wydana została książka Gustawa
Morcinka „Śląsk”. W przedmowie do niej Eugeniusz Kwiatkowski
napisał: „Śląsk postawił przed Polską konieczność rozstrzygnięcia
nowych wielkich problemów, wciągnął całe społeczeństwo jeszcze
silniej i zdecydowaniej w orbitę cywilizacji zachodu. Śląsk wywołał
konieczność szybkiej rozbudowy Gdyni i połączenia wybrzeża morskiego
Polski bezpośrednią siecią komunikacyjną z całą Rzeczpospolitą”. Cóż
więcej dodać do tych słów wybitnego przedwojennego polityka i
menedżera?

Dzisiaj uznaje się, i pewnie słusznie, że II Rzeczpospolita –
lepiona z ziem trzech zaborów – w krótkim czasie (bo trwała zaledwie
dwie dekady) mocno stanęła na nogi. W moim przekonaniu byłoby to
niemożliwe bez województwa śląskiego.




Temat: OGLOSZENIE * OGLOSZENIE * OGLOSZENIE * OGLOSZENIE
TRANSFER,LICHWA, ETYKA, EKSPORT I MONETY
Drogi Panie Rychu,

niezbyt przekonuje mnie Panska teza o masowych i intensywnych wplywach
kulturotworczych, dwu bardzo osobno, obok siebie zyjacych narodow. Moim zdaniem
wplyw kultury zydowskiej na kulture polska, jesli byl - to bardzo naskorkowy,
powierzchowny. Nie stanowil o jej wzbogaceniu lub zubozeniu. Przejawial sie
glownie w dwu warstwach. Jezykowej - przejecie przez jezyk polski kilkunastu
zlow pochodzacych z jidisz. I filozoficzny - praktyczne zapoznanie sie Polakow
- bardziej anizeli innych narodow europejskich - z mysla i praktyka relatywizmu.

Okres pozytywizmu ukazuje rowniez, iz potrafilismy przyswoic sobie na wzor
autonomicznych gmin zydowskich bardzo przydatna w epoce zniewolenia narodowego
umiejetnosc samoorganizowania sie i wypracowywania (wzorem rabinicznym)
obowiazujacych cala spolecznosc wzorcow zachowania.

Kiedy mysle o innych obszarach, na ktorych moglo dojsc do kulturowych
transferow, przyznam - nie znajduje zadnych przykladow. Literatura ? Sztuka?
Wzorce zachowan ? Organizacja pracy ? Odmiennosc metod produkcji ? Przejecie
odmiennych metod w realizacji celow prywatnych i spolecznych ? Zapozyczenia
moralne i etyczne ?
Przyznaje jeszcze raz, ze nie znajduje dziedzin, zadnych innych procz
wymienionych, gdzie odbywalby sie sygnalizowany przez Pana transfer.
Bede wdzieczny, jesli zechce Pan przytoczyc kilka przykladow wzajemnych,
istotnych wplywow kulturotworczych potwierdzajacych Panska teze.

Pisze Pan :

"Dla mnie pojecie lichwy jest emocjonalne poniewaz nie uwzglednia
rynkowych praw ksztaltowania sie kosztow kapitalu".

Oczywiscie Panska uwaga jest istotna - dla ekonomisty, tem niemniej dla np.
historyka, czy socjologa zapewne malo trafna.
Czemu ?
Sadze, ze negatywne, historycznie postrzeganie lichwy przez nieswiadome praw
ekonomii spoleczenstwa, w ktorych od czasow antyku zamieszkiwali Zydzi, (ktora
to nieswiadomosc powodowala niechec i gwaltowne wystapienia przeciw lichwa
operujacym, przejmujacym, w krotkim czasie wiekszosc kapitalu kraju osiedlenia),
jest na to najlepszym dowodem. Gdyz postrzeganie to choc nastepowalo na
poziomie ekonomii, odbierane bylo na plaszczyznie etycznej.

Przyznaje Panu oczywista racje w mysli, ktora formuluje Pan ponizej :

"Przyznam sie, ze ze wzgledu na moje osobiste preferencje odnosnie postrzegania
dziejow chetniej skupilbym sie na ekonomicznej plaszczyznie etosu
mieszczanskiego. Oraz jej opozycji w stosunku do etosu szlacheckiego."

Z tym wszelako zastrzezeniem, iz rola Zydow, Holendrow czy Niemcow, w
stanowiacym podstawe polskiej ekonomii produkcji i handlu zbozem - nie jest w
zaden sposob wewnetrznie rozna. Nie jest rowniez negatywna. Przeciwnie
spowodowala gwaltowny rozwoj rolnictwa i chwilowe podniesienie zamoznosci
kraju. Zysk wypracowany przez parajacych sie handlem i eksportem nie byl w
zaden sposob niegodziwy. Szkoda jedynie, iz nie reinwestowany u nas, w kraju.
Mogloby to stworzyc warunki, ku otwarciu sie Polski na produkcje innych anizeli
plody rolne towarow.

Eksport i produkcja glownie zboza i drewna ustawily nas w Europie w pozycji
porownywalnej do produkujacych dzis kakao i banany panstw trzeciego swiata.
Mysle, ze to niska oplacalnosc tej produkcji powodowala, wraz z przyczynami
jeszcze innymi, ktore Pan przywoluje - niedorozwoj polskich miast i w
rezultacie niedorozwoj gospodarczy calego kraju.
Poniewaz nie jestem pewien, czy wlasciwie rozumiem nastepujace sformulowanie,
prosze aby je Pan mnie przyblizyl.
Oto ono :

"Moim zdaniem ekonomiczne aberacje demokracji szlacheckiej sa kluczem do wielu
polskich problemow. Sprawy zydowskie takze wyraznie tkwia w tych ekonomicznych
aberacjach."

Jeszcze bardziej ciekawi mnie co myslal Pan piszac :

" Moim jednak zdaniem emocje mozna ksztaltowac zupelnie bez
stosowania naukowej analizy, lecz stad juz zupelnie blisko do Bubla."

Ciekawi mnie, gdyz niestety w ogole nie znam Bubla dorobku.

Pozdrawiam Pana Serdecznie :

Euromir




Temat: George Soros ogłasza krucjatę przeciw Bushowi
Do Katarsis
Dziendobry.
Beznadziejnie ja to wszystko odpisalem Tobie.
Ja od czasu pobytu w Kanadzie nie wzialem juz zadnej ksiazki
tego typu do reki. Moje oczarowania i rozczarowania raczej
dotycza pana Sachsa, wiernego ucznia Sorosa.
Mnie interesuje Polska.
Nie potrafie darowac akcji "wietrzenia/otwierania" polskiej gospodarki
po 89 roku i ludziom za to odpowiedzialnym. Jak zwykle o wszystkim dowiedzialem
sie za pozno i zadnego wplywu miec na to nie moglem.
Natomiast ulozylem sobie w glowie kto i zjakimi motywacjami
sie tym zajmowal.
Szkoda mi tych pieniedzy, bo juz nie wroca.
To wietrzenie wydmuchalo papierowe, zostal tylko bilon.
Obywatele jakos tego nie zauwazyli, widza jakichs zydow, jakichs
komunistow zlodziei a mechanizm, ten sam ktory tu dziala w Kanadzie
jest nierozszyfrowany. Rosnie ilosc przepisow gieldowych, rosna tomy prawa,
a wykrywalnosc oszustow gieldowych nie przekracza 3% - ot mamy "panstwo
prawa" czyli Kanade, w ktorej ilosc afer i brania lewych pieniedzy
jest potworna. A wszystko jest tak pogmatwane, ze - poddaje sie ja
jak tez prawnicy, ktorzy probuja rozwiazac afere helikopterowa, czyli
przekupstwo MBB eurokoptera.
W polsce przynajmniej sa przetargi i jeden drugiemu patrzy na rece.
A co Soros ma do tego?
To plywanie w metnej wodzie, otaczanie sie fundacjami i posrednikami
odwracanie uwagi od tych dzialan, ktore sa nastawione na lata zyskow.
Lata mijaja i nikt nie ma szans nadazyc za dzialalnoscia sorosow.
Nawet putin nie ryzykuje i nawet nie probuje tworzyc prawa do
tego systemu. posluguje sie bezprawiem i niestety to jest skuteczne.
Rosjanie nie dadza sie przewietrzyc tak jak my i nic im sie nie stanie.
Mnie nie rusza ani "spoleczenstwo obywatelskie", ani "panstwo prawa"
ani "sprawiedliwosc spoleczna" itp slogany, bo sa "na sluzbie".
Mnie rusza nieszczescie, ktore na naszych oczach sie przydazylo
mojemu krajowi, bo zostal pozbawiony instrumentow i srodkow by
byc w pelni niepodleglym i kupy szmalu przez uszczesliwiaczy
jak Sachs, Soros czy niepoprawnych liberalow jak Balcerowicz.
Najwieksze straty sa wsrod ludzi, bo stracili nadzieje i motywacje.
Nie mamy nic z czego moglibysmy czerpac realne dochody i dume.
Zadne polskie ferrari nie jezdzi i zaden polski erwudziak nie lata
po swiecie i - juz ja sie zmian nie doczekam, bo swiadomosci nie ma
i dalej bujamy w oblokach lub olewamy.
Prosze zejdz na ziemie Katarsis.
Sprobuj choc na chwile wyzucic te ksiazki i poobserwowac przyrode,
jak wazna jest adaptacja, sila i solidarnosc w przyrodzie wlasnie.
Jakie przyroda daje pomysly, jak rozwiazuje problemy, kto ginie,
kto przezywa itd. Jakie modele spoleczenstw istnieja a jakie upadly.
Ja od kilkudziesieciu lat odczarowuje sie od "wilkow stepowych" i
innych lektor obowiazkowych mojego pokolenia i srodowiska.
Uszanowanie
Piotrek




Temat: 2003 rokiem wzrostu... podatków
2003 rokiem wzrostu... podatków
2003 rokiem wzrostu... podatków

W uzasadnieniu do ustawy budżetowej na 2003 rok zapisano, że dochody budżetu
z podatku od dochodów osób fizycznych (PIT) wzrosną nominalnie o 11,6 proc.,
a realnie o 9,1 proc. Te wielkości w 2002 roku wyniosą prawdopodobnie około
3,5 proc. i 1,5 proc. odpowiednio. Według szacunków Ministerstwa Finansów,
nominalny fundusz płac w gospodarce prawie się nie zmienił w 2002 roku,
natomiast zakłada się jego wzrost o około 4 proc. w 2003 roku. A zatem tak
znaczny wzrost wpływów z PIT tylko w części wynika z zakładanego wzrostu
funduszu płac i oznacza znaczny wzrost obciążeń podatkowych. To zaś jest
wynikiem zamrożenia progów podatkowych drugi rok z rzędu, uwzględnia
też "podatek Belki" od dochodów odsetkowych.

Wyższy PIT oznacza wyższe koszty pracy, ponieważ pracownicy dostrzegą spadek
płacy netto i będą domagać się większych podwyżek. Koszty pracy będą rosły
tez na skutek decyzji Sejmu o zwiększeniu składki na Fundusz Gwarantowanych
Świadczeń Pracowniczych i podniesieniu składki na ochronę zdrowia o 0,25
proc. do 8 proc. To jest drugi "podatek Belki", bo to właśnie poprzedni
minister finansów zamroził możliwość odliczeń składki na ochronę zdrowia na
poziomie 7,75 proc. Jest jeszcze trzeci "podatek Belki", czyli 2-procentowa
akcyza na prąd. Ale skupmy się na podatku od dochodów osobistych, zwłaszcza
zaś na wpływie jego podwyżek na sytuację gospodarczą.

Największym problemem Polski w 2003 roku będzie wysokie bezrobocie, które
według definicji Międzynarodowej Organizacji Pracy przekroczy 3,5 mln osób i
20 proc. aktywnych zawodowo. Ponadto mamy ponad 1,7 mln studentów, gdyż
młodzi dostrzegają, że co druga osoba poniżej 24 roku życia jest bezrobotna i
swoje szanse widzą w dalszym kształceniu, ale oni również po zakończeniu
studiów będą szukać pracy. Wiadomo, że do 2005 r. co roku na rynek pracy będą
wchodziły roczniki wyżu demograficznego. Mając taka perspektywę
demograficzną, należy zadbać, aby popyt na pracę szybko rósł, tak aby rynek
pracy mógł wchłonąć chociaż część osób pojawiających się na nim w latach 2003-
2005.

Jednak na rynku pracy (jak każdym innym) popyt jest odwrotnie proporcjonalny
do ceny. Zatem podwyżki PIT i składek, powodujące wzrost kosztów zatrudnienia
pracownika, prowadzą do spadku popytu na pracę. I nawet jeżeli będą jakieś
pozytywne efekty programu rządowego "Pierwsza praca", to zostaną one
całkowicie przekreślone przez wzrost kosztów zatrudnienia. Chociaż trudno to
precyzyjnie oszacować, prawdopodobnie polska gospodarka może stracić
dziesiątki tysięcy miejsc pracy na skutek wzrostu fiskalizmu państwa.
Oczywiście wraz z nadchodzącym ożywieniem powstaną nowe miejsca pracy, ale
będzie ich mniej niż mogłoby powstać, gdyby w Polsce były niskie i proste
podatki dochodowe.

Przypomnijmy również, że według badań międzynarodowych w długim okresie kraje
o wysokich podatkach nałożonych na pracę (czyli PIT i ZUS) rozwijają się
wolniej niż kraje o niższych podatkach. Czyli podwyżka PIT to nie tylko
sygnał dla młodych ludzi, że pracy to mogą sobie szukać, ale za granicą, ale
również sygnał dla przedsiębiorców, że nie ma co liczyć na wysoki wzrost
gospodarczy w długim okresie.

Co dalej? Coraz częściej słychać głosy, że czekają nas kolejne zmiany
podatkowe w 2004 roku. Że tym razem szykuje się podwyżka podatków albo przez
wprowadzenie wyższej stawki dla najlepiej zarabiających albo przez zmiany
progów podatkowych. Warto pamiętać, że wszystkie zmiany zwiększające
progresję podatkową utrudniają akumulację kapitału i wtedy biedny pozostanie
biedny, a bardzo bogaty poszuka sobie innego kraju - takiego, gdzie płaci się
niższe podatki.

Pamiętam, jak na ostatniej konferencji Polskiej Konfederacji Pracodawców
Prywatnych minister Jacek Piechota tłumaczył, że rząd ma wiele wspaniałych
instrumentów pomocy małemu i średniemu przedsiębiorcy, tylko nie potrafi
dotrzeć do ponad 2 mln małych firm ze swoją ofertą pomocy, bo na przykład
trzy czwarte z nich nie korzysta z Internetu.

Panie ministrze, jest taki instrument pomocy małym firmom, który natychmiast
do nich dotrze i przyniesie błyskawiczny skutek.

Tym instrumentem jest obniżka podatku od dochodów osobistych, według którego
rozlicza się 95 proc. małych firm. Panie i panowie politycy, dajmy szansę
rozwoju małym firmom, dajmy szansę na znalezienie pracy młodym ludziom.
Obniżmy podatki!
Krzysztof Rybiński
www.rzeczpospolita.pl/dodatki/popo_030102/popo_a_2.html
Autor jest głównym ekonomistą BPH PBK




Temat: Więzienie dla niemieckiego biznesmena za handel...
Gość portalu: jotes napisał(a):

> Gość portalu: Jar napisał(a):
>
> > galaxy2099 napisał:
> > >
> > > I w 100% zgodze sie z toba, ze lepsze Niemcy pacyfistyczne niz
> > wojujace bo historia pokazuje na co stac narod niemiecki pod
> > "wlasciwym" przywodztwem (np. hitlerowskim) - oczywiscie nie
> > generalizujac.
> > >
> >
> > Mysle, ze nie jakies rzekome wrodzone tendencje Niemcow do
> > militaryzmu czy agresji wzgledem innych panstw sa problemem, bo
> > nie sadze, zeby Niemcy sie tym jakos wyrozniali wsrod innych
> > europejczykow.
> > Problemem moze byc historia, ktora przez zrecznych demagogow moze
> > byc takich krajach wykorzystywana do ponownego rozbudzania tych
> > starych niby juz zapomnianych tradycji.
> > Dlatego moim zdaniem latwiej jest w panstwie, ktore kiedys bylo
> > militarnym mocarstwem (jakn n.p. Niemcy ale tez Rosja), rozbudzic
> > znowu w ludziach takie agresywne tendencje niz w panstwie, ktore
> > w przeszlosci nie prowadzilo jakis wiekszych wojen (zaczepnych).
> > Vide neofaszysci, ktorych w Niemczech na szczescie nie ma za
> > wielu (przynajmniej tych aktywnych i wojujacych).
> >
> > Jar
>
> Nie przesadzaj z tym mocarstwem niemieckim, zerknij do historii powstanie
> tzw. Rzeszy to druga polowa XIX wieku kiedy prusacy pobili niemcow i na
> kilkadziesiat lat (do 2-giej wojny barbarzynskiej), przedtem powstanie Prus
> jako krolestwa systemem oszustw i kosztem Polskich praw, a w zamierzchlych
> czasach cesarstwo rzymskie narodu niemieckiego. Cala ta wielkosc zbudowana
> na propagandzie i tworzeniu koalicji krotkotrwalych, dowodem ich potegi napasc
> na Polske a pozniej w czerwcu 1941 na Rosje oczywiscie tez podstepnie
> znienacka. OD CZERWCA 1941 do zimy 1942/43 uwazani byli za potege,ale przez
> durnych sluchaczy propagandy gebelsowskiej funkcjonujacej do dzis w Polsce
> gloryfikujacej Niemcy jadace rowno w dol na wlasciwe miejsce w szeregu i to
> jest ich ostatnii zjazd, jedyna ich szansa to w miare szybko sie zatrzymac
> i schylic glowe przed madrzejszymi i silniejszymi. Moja kolejnosc w Europie
> to: 1.Anglia,2.Francja.Skandynawia,Hiszpania,Polska,Wlochy,

Moze sie zle wyrazilem z tym mocarstwem. Chodzilo mi o to, ze
jesli kiedys sie jakiemus spoleczenstwu wmowilo, ze sa "nadludzmi"
i do dzis w spolecznej pamieci (przynajmniej u niektorych") takie
demony pokutuja, to jest teoretycznie latwiej (przy odpowiednich
warunkach brzegowych typu kryzys gospodarczy) znowu je obudzic.
Ze taka irracjonalna "pamiec" istnieje widac na przylkladzie
antysemityzmu w Polsce, ktory sie od przedwojny dosyc dobrze
uchowal, mimo ze w Polsce mieszka teraz zaledwie tysiecy zydow
(przed wojna kilka milionow jak sie nie myle).

Jar




Temat: - Pada kolejny mit o UE: "Nic o nas bez nas" -
Ja zrozumialem to co napisales Ty, ale Ty niestety nie zrozumiales tego, co
napisalem ja - ja wiem o czym pisze. Odpisalem tylko na twoj post ogolnie o
demokracji "referendalnej", ktorej jestem przeciwnikiem. Konstytucjue jednak
zastrzeglem - czytaj lepiej.

Nie uwazam, ze przyjecie, czy nie konstytucji europejskiej powinno byc
ograniczone do rzadzacych, zwlaszcza, ze ta konstytucja implikuje, ze trzeba
bedzie konstytucje narodowa do niej przystosowac - albo wystapic z unii.
Co najwyzej moge twierdzic, ze konstytucja w EU jest zbyt skomplikowana, ale
niestety to efekt kompromisow i kazdy chcial zabezpieczac zywotnie swoje
interesy, poki jeszcze je moze dobrze bronic - jest to bardzo zle, ale juz sie
zdazylo i chyba nie bylo innej mozliwosci, aby z obecna EU zrobic cos innego.
Polska zabezpieczyla jak mogla w ten sam sposob swoje.

Pytanie jest nie jednak do tego, czy interesy Polski zostaly zabeczpieczone
(wyrok juz na forum zapadl - ja nie bede z nim dyskutowal, bo za malo wiem co
tam jest w konstytucje-ksiazke powpisywane), ale czy Polska moze bronic nadal
swoich interesow w ten sposob, jaki chciala polska prawica, czyli stanac kantem
a ja juz odpowiem: gdyby mogla to delegaci staneliby kantem, ale nie mogli.

Jedyne co mogli, to albo dac sie wyrzucic z EU (przez zostanie jedynym czlonkiem
obecnej struktury) albo wynegocjowac co sie da na razie i stanac za wielka
brytania w konkursie: komu uda sie wyciagnac lepiej kartofle z ogniska glosami
swojego spoleczenstwa. Normalna gra dyplomatyczna. I dobrze zrobili, ze tak sie
stalo. Nastapi przejscie do II rundy rokowan i znow bedzie mozna walczyc i o
decyzyjnosc i o wszystko na podstawie tego, co zostalo wywalczone i znow rzad
bedzie mogl sznurki przeciagac.

Wladza w EU to jest duzy problem: to nie tylko Polska chce, aby miec mozliwosc
blokowania wszystkiego, ale tez EU _bardzo_ nie chce, aby Polska miala mozliwosc
blokowania wszystkiego.

Powiem Tobie, ze jest jeszcze gorzej: o ile wiekszosc panstw w EU zgodzi sie z
dyktatem wiekszych i silnych politycznie i gospodarczo i nie bedzie widziala az
takiego zagrozenia w tej sytuacji (wczesniej zagwarantuje sobie suwerennosc w
pewnych waznych dla siebie decyzjach - tego chce kazdy, bo nie ma bezwarunkowej
zgody na socjale i podatki w calej europie dykowane przez francuzow i niemcow a
fron oporu jest silniejszy niz sie wydaje) to na pewno nikt nie zgodzi sie, zeby
takie sprawy blokowal tak slaby politycznie i gospodarczo kraj jak Polska, gdzie
demokracja caly czas jest bardzo licha a zdolnosci do wylaniania wladzy co
najmniej nierewelacyjne.

Spokojnie - pilka jest w grze i jeszcze troche pobedzie. Konstytucja EU to
sprawa kilku nastepnych lat i wiem, ze Chirac ze Schroederem chce pewne sprawy
zalatwic teraz, bo ulatwiloby to im decyzyjnosc i odsuneloby to ich pewne
problemy gospodarcze "na pozniej", ale nikt sie do tego naprawde nie pali, aby
im pomoc. Niepotrzebnie sie denerwujecie.



Temat: Łódź po obchodach likwidacji łódzkiego getta
Gość portalu: Lidka napisał(a):

> Pisze o czyms pozytywnym, dobrym dla was i waszego miasta.
> Widocznie nie ma to absolutnie sensu !!!
> Nie rozumiem tej dziwnej mody na wyszukiwanie i robienie sobie wszedzie i ze
wszyskich wroga !
>
> Nie rozumiem tej dziwnej mody na zniechecanie przyjaciol !
> Nie rozumiem tej mentalnosci !!!
>
> P. S.
> Na temat nierealnych zadan chorych oszolomow z Pruskiego Powiernictwa sie nie
wypowiadam.

Cieszy kazda pozytywna informacja ale nie popadam w huraoptymizm.
Tak jak cieszy mnie że UE daje nam dotacje - ale bardzo denerwuje brak
przygotowania polskiej gospodarki do korzystania z nich. I samo stwierdzenie że
sa dotacje - jest bardzo niepełną informacją.
Czy to jest szukanie dziury w całym czy dążenie do mówienia prawdy.

Więc wiadomość że o Łodzi piszą dzis pozytywnie - to dobra wiadomość ale jeśli
ktoś nie wie co od tygodni zaprząta niemiecką prasę - tworzy to zniekształcony
obraz.
Tak - dzis napisano coś pozytywnego ale w całym kontekście przewalającej się
przez niemcką prasę dyskusji Niemcy - Polska. I o tym należy wspomnieć.

Podczas wizyty w Polsce na uroczystościach upamiętniających rocznicę wybuchu
Powstania Warszawskiego kanclerz Schroeder odrzucił żądania roszczeniowe
wypędzonych dotyczące posiadanych przez nich uprzednio majątków. Wypowiedź
Schroedera jest postrzegana jako zachowanie sprzeczne z konstytucją polegające
na odmowie ochrony dyplomatycznej własnym obywatelom. Przeciwko temu mogą
wystąpić poszkodowani. Z drugiej strony z wystąpienia kanclerza nie można
wnioskować żadnej ostatecznej rezygnacji z roszczeń. Rząd niemiecki odmawia
tylko poparcia dla istniejących żądań. Na mocy majestatu państwa Niemcy mogą
zrezygnować z praw swoich obywateli. Do tego potrzebne jest jednak ostateczne
oświadczenie, które jasno to wyraża. A tego brak.

Więc nie zamierzam tworzyć wrogów - oni sami do tego dążą. I cieszy że piszą o
wydarzeniach w Łodzi. Oto przykład :

"Z największej gminy żydowskiej został tylko cmentarz", Thomas
Roser "Frankfurter Rundschau" z 27.08.
Autor pisze o zbliżających się 28-29 sierpnia obchodach 60-lecia likwidacji
getta w Łodzi, w którym zginęło 200 tys. osób głównie żydowskiego pochodzenia.
Autor opisuje całą historię getta, które założono jako pierwsze w Polsce,
zlikwidowano zaś jako ostatnie, między innymi ze względu na rolę, jaką getto
pełniło dla niemieckiego przemysłu. Gmina żydowska w Łodzi liczyła przed wojną
235 tys. osób, teraz liczy 250 osób. Autor stwierdza, że w Łodzi w czasie
okupacji mieszkało od 70 do 100 tys. Niemców, z których następnie część uciekła
przed zbliżającą się Armią Czerwoną, część zginęła w więzieniach sowieckich.
Autor stwierdza, że pozostali łodzianie niemieckiego pochodzenia, do końca lat
40-tych zostali wygnani ze swojego miasta rodzinnego.

Mozna napisac - że ciekawa informacja o Łodzi, ale to ostatnie zdanie jakoś
zmienia nastój. Czy to ja wymyślam problemy ?

pozdr.



Temat: Kłamstwo o niemieckim adwokacie
a co sie poprawi bez Polski w EU?
Co bedzie, gdy kapital obcy odejdzie, gdy zamkna sie zaklady motoryzacyjne
zbudowane w celu eksportowania bezclowego do EU,gdy zamkna import polskich
produktow rolnych jako nieodpowaidajacych normom i zbyt drogich? Poprawi sie
sytuacja na rynku pracy? Czy wiesz ze jest swiatowy kryzys wywolany deflacja i
wlaczeniem miliarda pracownikow i kapitalu z zachodu do produkcji tanich
produktow? Czy wiesz ze spoleczenstwo bogatego zachodu jest teraz glownie
rynkiem dla tych produktow z Chin i uslug z Indii? Czy wiesz ze bez kapitalu i
bez glodowej placy, ktora przyjmuje Chinczyk i Hindus, Polacy nie maja szans
konkurowac? Moze powiesz swoim rodakom, skad wezmie sie srodki na poprawe
sytuacji? Co do praw do ziem zachodnich, to Niemcow nikt nie powstrzyma jesli
je zechca odebrac. Najmniej polskie sily zbrojne.
Gość portalu: +++Ignorant napisał(a):

> Mit o Niemczech jako naszym "najlepszym adwokacie"
> Kilka lat temu minister spraw zagranicznych Bronisław Geremek uroczyście
> zapewnił o "cudzie pojednania" między Polską a Niemcami. W odpowiedzi na to
> pisałem, że jest raczej "kicz (fałsz) pojednania między obu krajami",
cytując
> taką właśnie realistyczną ocenę niemieckiego korespondenta w Polsce Klausa
> Bachmanna. Można by długo przedstawiać rozliczne przejawy niemieckiej
> dyskryminacji wobec polskich firm budowlanych i transportowych. Warto by
> także przypomnieć skrajną dyskryminację dwóch milionów Polaków w Niemczech
> przy jakże innym, wręcz uprzywilejowanym stanie kilkusettysięcznej
> mniejszości niemieckiej w Polsce. Można też dużo pisać o antypolskiej fali w
> niemieckich mediach (ponad 200 artykułów szkalujących Polskę i Polaków w
> związku ze sprawą Jedwabnego), czy o roli Niemiec w przeforsowaniu 7 lat
> zakazu pracy dla Polaków w UE.
> Są tacy, którzy usilnie próbują nam wmówić, jak bardzo korzystamy na
> stosunkach gospodarczych z Niemcami. W rzeczywistości to Niemcy najwięcej
> korzystają na stosunkach gospodarczych z nami i liczą na dalsze, większe
> jeszcze korzyści. Niemieckie pismo "Wirtschaft-Woche" z 28 lutego 2002 roku
> napisało: "Opłaty, które Niemcy muszą uiszczać za każdy kraj przystępujący
do
> Unii, tzn. również za Polskę, sfinansują się łatwo poprzez ogromne nadwyżki
> handlowe, które wygospodarowuje się w handlu z tymi krajami. Taniej Niemcy
> nie mogły kupić stabilizacji na swojej granicy wschodniej".
> Osobnym wielkim, a dziś przemilczanym problemem jest to, że wejście do UE
> grozi natychmiastowym uaktywnieniem niemieckich roszczeń do własności na
> północnych i zachodnich ziemiach Polski, przed czym po tylekroć ostrzegali
> różni wybitni specjaliści polscy, na czele ze słynnym profesorem Witoldem
> Kieżunem.
> Warto przy okazji przypomnieć, jak nasz sąsiad troszczy się o "wyrównanie
> warunków konkurencji" między Niemcami a Polską. W "Rzeczpospolitej" możemy
> przeczytać, iż "11 mld euro darowizny na rozwój infrastruktury, łagodniejsze
> warunki pomocy państwa dla przedsiębiorstw, szkolenie zawodowe, wsparcie dla
> małych firm, to część programu, jakim w nadchodzących latach Unia Europejska
> obejmie graniczne landy niemieckie, po to, by wygrały w konkurencji z
> przedsiębiorcami sąsiedniej Polski i Czech". Tak więc my nic nie damy dla
> wsparcia konkurencyjności naszych terenów graniczących z Niemcami, bo nas po
> prostu na to nie stać. Nadgraniczne landy niemieckie zaś zawczasu otrzymają
> 11 mld euro na to, by wygrały konkurencję z nami. Oto prawdziwa "równość
> szans"!
>
> Iluzja większych szans na pracę
> Warto przypomnieć świetną książkę nieżyjącego już dziś miliardera
> brytyjskiego Jamesa Goldsmitha "Pułapka". Ostrzegał w niej, że nawet w dużo
> bogatszej od nas Hiszpanii bezrobocie znacząco skoczyło po wejściu do UE.
> Dziś różne państwa UE przeżywają trudną sytuację gospodarczą. Zachodnie
kraje
> przeżywają najgorszy okres w rozwoju gospodarczym od dziesięcioleci, mają
> miliony bezrobotnych. Tym bardziej więc nie są zainteresowani w dawaniu
> Polakom jakichkolwiek miejsc pracy u siebie.
> Coraz częstsze są trzeźwe oceny w stylu tekstu Macieja Łętowskiego,
> zamieszczonego na łamach "Rzeczpospolitej" z 16 stycznia 2003 roku,
> głoszącego, że "modernizacja polskiej wsi ujawni ukryte na niej bezrobocie i
> wypchnie na rynek poza rolniczej pracy miliony ludzi". Łętowski pisał
również
> o zapowiedziach likwidacji kopalń i odejściu z górnictwa 25 tys. ludzi, o
> groźbie likwidacji szeregu hut etc. Redukcja zatrudnienia ogarnia coraz
> więcej dziedzin pracy. Przypomnę tu, że już parę lat temu mało nagłośniony w
> Polsce raport Komisji Europejskiej ostrzegał, że po wejściu Polski do Unii
> nastąpi szybki wzrost bezrobocia Polaków pracujących w zakładach państwowych
> lub niedawno sprywatyzowanych




Temat: A MIAŁO BYĆ TAK PIĘKNIE.....:(
A nie jest?
Dobry wieczór Państwu!

W roli szefa rządu spotykam się dzisiaj z Państwem ostatni raz.

Ale po raz pierwszy czynię to jako premier kraju będącego członkiem Unii
Europejskiej.

Wejście do europejskiej rodziny to nasze wspólne, historyczne zwycięstwo.

Wszyscy mamy prawo czuć się wyjątkowo. Tak jak każdy z państwa, ja też jestem
dumny - bo najważniejszy cel kierowanego przeze mnie rządu został w pełni
osiągnięty.
Ja i mój rząd postawiliśmy wiele, niemal wszystko, na jedną kartę. I choć
zapłaciliśmy za to utratą znacznej części społecznego poparcia, to dzisiaj
jesteśmy w Unii, i jest to dla mnie najlepszy dowód, że warto było.
Związujemy nasz los z przyszłością dwudziestu czterech europejskich narodów.
Liczymy na ich solidarność, i ze swej strony deklarujemy solidarność z nimi.
Dwa i pół roku temu otrzymaliśmy mandat do przeprowadzenia zmian w państwie po
rządach poprzedniej ekipy. Rządach, których skutkiem był upadek gospodarki,
lawinowy wzrost bezrobocia, upadające zakłady pracy, katastrofa w finansach
publicznych.
Zmierzyliśmy się z tymi problemami. Uratowaliśmy dziesiątki zakładów pracy. Ich
załogi nie muszą żyć z zasiłku.
Zatrzymaliśmy narastające bezrobocie, które wreszcie zaczęło się zmniejszać.
Wzrost produkcji notujemy we wszystkich sektorach gospodarki narodowej. Polskie
produkty zaczynają być na europejskim rynku coraz bardziej konkurencyjne. Ci,
którzy obawiali się, że będziemy po zjednoczeniu Europy tylko tanią siłą
roboczą, mogą swe lęki odrzucić.
Nie będziemy zaściankiem Europy. Nie jesteśmy ani barbarzyńcami, ani
złodziejami. Jesteśmy narodem wyjątkowym, zdolnym do radzenia sobie z
przeciwnościami i równania do najlepszych.
Wiem, jak surowo oceniają Państwo mój rząd.
Rządziliśmy jednak w wyjątkowo trudnym czasie. W takich warunkach nie wszystko
i nie zawsze się udaje. Są sprawy, które nie poszły tak, jak planowaliśmy. Do
nich należy chociażby reformowanie służby zdrowia.
Nie wszystko zdążyliśmy zrobić tak, jak planowaliśmy, ale proszę pamiętać, że
nasz mandat opiewał na cztery lata.
Przez te dwa i pół roku krytykowano mnie niemal za wszystko: raz za liberalizm -
bo starałem się ułatwiać życie przedsiębiorcom - to w końcu oni tworzą nowe
miejsca pracy. Innym razem krytykowano mnie jako socjalistę, gdy ratowaliśmy
miejsca pracy w zagrożonych zakładach, nie pozwalając na ich likwidację.
Krytykowano mnie, gdy starałem się przyspieszyć proces integracji Polski z
Europą, by za chwilę zarzucić mi opieszałość. W pracach nad konstytucją
europejską raz byłem patriotą, a raz -zdrajcą.
To co mnie niepokoi, to coraz częstsze fałszowanie obrazu rzeczywistości.
Decyzje podejmowane na podstawie takiego obrazu muszą być błędne. Wszyscy stają
się wtedy ofiarami nieszanowania prawdy w życiu publicznym.
Powstaje wrażenie, że nasze państwo pogrążone jest w chaosie.
Tymczasem Polacy swą rzetelną pracą tworzą inny obraz - obraz Polski
konsekwentnie odrabiającej swój dystans do Zachodu. To właśnie Państwa praca
powoduje, że kraj nasz mimo wszelkich politycznych zawirowań wykazuje godną
podziwu zdolność do rozwoju.

Szanowni Państwo!

Obowiązkiem każdej władzy jest czynienie zmian na lepsze.
Obowiązkiem mojego, ustępującego jutro rządu było pozostawienie spraw państwa w
stanie lepszym, niż je przejęliśmy. Z pełnym przekonaniem mogę powiedzieć, że
obowiązek ten spełniliśmy.
Widać to zwłaszcza w gospodarce, która staje się coraz bardziej konkurencyjna i
będzie dawać coraz więcej pracy wszystkim, którzy jej potrzebują.
Warto było.

Wierzę, że czeka nas coraz lepsza przyszłość. Taka, na którą zasługujemy. I
taka, jakiej - żegnając się z Państwem jako premier - wszystkim moim rodakom
serdecznie życzę.

Życzę Państwu miłego wieczoru.




Temat: Do eurosceptyków - teraz na poważnie!
"Uważam, że to jedyna szansa dla naszego kraju na
podniesienie się z gospodarczej zapaści."

wtrace sie.
mylisz sie.
Dla wiekszych firm inwestujacych nie ma bariery granic.
Skoro teraz nikt powazny do Polski nie wchodzi to i po
polaczeniu tez do Polski nie wejdzie.
Poglad, ktory jak widze lansujesz polega na tym, ze
liczysz na ew. fundusze, ktore od unii dostaniemy. Per
saldo mamy podobno wyjsc na plus w co osobiscie nie
wierze. Ale o tym na koncu. Wiec zamiast stosowac
retoryke ojca Duszczyka, zastanow sie jaki wplyw na nasz
wewnetrzny rynek bedzie miala konkurencja wynikajaca z
rozbudowy sieci sprzedazy przedsiebiorstw europejskich.
Nie beda oni w Polsce inwestowac. Dlaczego? Maja za duzo
pieniedzy, za duzo mocy produkcyjnych, sa wypierani z
innych rynkow,
vide USA chociazby, ze wzgledu na spadek importu po
sept.11. I wejda do Polski ze swoimi produktami.
To z kolei spowoduje znaczny wzrost bankructw i
bezrobocia. Tutaj siegnij po historyczne dane nt.
Hiszpani
po polaczeniu. Dalej wez pod uwage, ze sytuacja
gospodarcza Europy w okresie kiedy "wchodzila" Hiszpania
byla odmienna. Mamy teraz kryzys. I ten kryzys zamiast
wygasac wydaje sie rosnac. Nie ma na razie jednoznacznych
sygnalow zmiany tendencji. Nalezy wiec zalozyc, ze trend
ten trwa.

"Na uboczu wysokorozwiniętej Europy oczywiście."

Bzdura tego twierdzenia polega na tym, iz w obecnych
czasach jedyne okreslenie ubocza ma sens odleglosciowy.
Pytanie bowiem o koszt transportu. Dodatkowo mozna tez
zapytac o cla. Ale o tych decyduje panstwo. Wiec skoro
Polska tak bardzo chce "wchodzic", to niech dla
ulatwienia zniesie te cla dobrowolnie i z glowy.
Zas jesli chodzi o paszporty i wizy to jakos nie
odczuwalem nigdy problemow z przekraczaniem granic.
Zas argument o otwarciu rynku pracy upada pod ciezarem
statystyki chetnych do emigracji. Wiekszosc zostanie i
bedzie sie meczyc z tym co euroentuzjasci im zafunduja.

"Zostaniemy krajem traktowanym na równi z Bułgarią,
Albanią i ..."

Tak, tak, bedziemy zasciankiem Europy, wiem, znam to z
reklamy telewizyjnej. Ktos mi przyslal plyte DVD z
kilkoma takimi "perelkami". Smiech mnie ogarnia jak ktos
rozroznia
panstwa, ze wzgledu na "postepowoeuropejskie" i wsteczne
niekandydujace. Bulgaria co prawda tez "chce", he he.
Co to znaczy, ze panstwo bedzie "traktowane"?????!!!!
Stosunki dyplomatyczne nam zerwa? Ambasadorow odwolaja?
Bzdura! A panstwo jest "traktowane" tym lepiej im jest
wieksze, silniejsze, bogatsze. Ok? I koniec dyskusji.
A nie pod katem jakiejs UE!
Jezeli sadzicie, ze Polakow bedzie sie lepiej traktowac
bo beda w UE to sie mylicie.

"Populizm staje się modny,"

Oj staje sie, staje. Teraz na koniec o tych wspomnianych
na poczatku funduszach. Panowie. Pomyslcie logicznie.
Co jest lepsze dla gospodarki? Jakies wirtualne fundusze,
ktore podobnie jak w Niemczech wschodnich do niczego
dobrego nie doprowadzily, a jaka to byla roznica w
kwotach! I oni nic nie "wplacali"! Czy tez malo obciazona
podatkami przyszlosc z mozliwoscia prowadzenia polityki
pienieznej i celnej? Jedynie co jest sluszne do
przeprowadzenia to reforma podatkowa. Jedynie to zadziala.
Ale jak wiadomo musicie sie nauczyc tego na wlasnych
bledach. Mnie z wejscia do Unii nic nie przyjdzie.
I nic mi osobiscie z tego powodu nie grozi.
Ale przecietnemu pracownikowi w RP to jednak grozi.
Bo Polski przedsiebiorstwa sa slabe, przynosza straty i
niewytrzymaja konkurencji z zachodem. I jak ktos slusznie
kiedys zauwazyl, nikt Polska w Unii przejmowac sie nie
bedzie. Nikt nie bedzie plakal jak w RP wzrosnie
bezrobocie. Lepiej pomyslcie jaki jest w RP niedobor
miejsc pracy i ile podmiotow gospodarczych musialoby w RP
powstac aby bezrobocie zniklo. Cos nie widze tlumu
europejskich inwestorow rozpoczynajacych przedsiewziecia
biznesowe w RP na taka skale. Jesli juz beda inwestowac
to w nieruchomosci bo tanie. To by bylo na tyle jesli
chodzi o terminy malo odlegle. W dalszym terminie Polska
w uni bedzie sie rozwijac nie szybciej niz sama unia.
Zapewne tempo tego wzrostu nie bedzie zbyt imponujace.
W ten sposob na stale zaliczymy sie do krojow drugiej
kategorii. I bedziemy mieli ograniczony wplyw na swoja
wlasna gospodarke.

Ale tego wlasnie chcecie, no nie?



Temat: Niemiecka prasa o polskim kryzysie rządowym

Gość: Toto napisal:

Sojusz polityczny z USA jako przeciwwaga w stosunkach w Niemcami
i Francja (tylko te dwa panstwa licza sie w Unii z naszego
punktu widzenia) jest dobrym rozwiazaniem.

Nie nalezy tez zbyt sluchac komentarzy niemieckich publicystow,
ze np. polska gospodarka jest w zlym stanie na 'wlasne zyczenie'
itp. Jak jestem pewien jednego: w polskim sklepie moge bez trudu
kupic wyroby niemieckie czy francuskie natomiast w Niemczech
polskich produktow w sklapach nie ma (zly stan wynika z tego, ze
jestesmu rynkiem zbytu).

Niemcow a glownie Francuzow nie stac dzisiaj na gesty wobec
panstw postkomunistycznych prawdopodobnie glownie ze wzgledu na
to, ze zarowno Chirac jak i Schroeder maja bardzo slaba pozycje
i nie stac ich, zeby komus 'dawac'.

USA sa jednak zainteresowane Polska jako ostatnim cywylizowanym
liczacym sie krajem na wschodzie Europy. Niemcy (RFN) byly
zawsze (po II-giej wojnie) pod kontrola USA i teraz probuja
zrzucic jarzmo (istniejace w umyslach) nizszosci wobec
Amerykanow. Francja jest niepocieszona niedanymi probami
zdominowania Unii (ktora raczej zdominowali Niemcy, dotychczas
bardzo pro-USA).

Mysle, ze powojenna Europa Zachodnia nie moze byc rozpatrywana
bez kontekstu Ameryki. I dlatego moj przedmowca nie ma racji
krytykujac Millera, ktory byc moze w tym przypadku okazal sie
dalekowzroczny.

Unia potrzebuje nas tak samo jak my Unii. Niestety czesc
urzednikow w Brukseli nie ma pojecia co to byl komunizm, filmy z
wojen w Jugoslawii czy Afryce traktujac jako ekwiwalent filmow
sensacyjnych. Latwo im nas osadzac bo cale swoje zycie spedzili
w enklawie stworzonej przez kilka panstw, ktore majac
zagwarantowana 'opieke' USA mogly sie spokojnie rozwijac.

Jednak ja sie nie martwie. Wiadomo, ze rozwoj gospodarczy moze
byc bardzo szybki jezeli juz 'zaskoczy'. Rowniez mentalnosc
zmienia sie gdy w okolo widac sukces, entuzjazm i radosc.
Dlatego w ogole nie slucham pouczen madrali z Europy zachodniej
tylko z otucha patrze w przyszlosc liczac, ze Polska bez
problemow poradzi sobie w Unii.

Zgadzam sie z ta opinia pod warunkiem:
Polacy zaczna bardziej uwazac co kupuja w sklepach. Trzeba miec
swiadomosc, ze kupujac towar polski dajemy prace polakowi.
Kupujac towar niemiecki dajemy prace niemcowi. Teraz na swiecie
sztuka nie jest cos wyprodukowac, sztuka jest sprzedac.
Wlasnie tutaj popelniono podstawowe bledy gospodarcze, stad
wyplywaja w wiekrzosci nasze klopoty.
Jezeli pojdziemy do sklepu za granica polskiego towar tam brak.
Jezeli cos w sklepie w koncu spotkamy bedzie to lezalo na dolnej
polce lub innym miejscu gdzie klienci nie zagladaja. Zawyzanie
cen to inny sposob na odrzucenie towaru przez kienta. Sa jeszcze
inne sposoby na niesprzedawanie polskiego towaru.
Jezeli chcemy sprzedawac za granica trzeba budowac tam swoje
markiety tak jak to robia inni ktorzy skutecznie promuja swoje
wyroby.
Rzad obecny odziedziczyl w spadku bardzo rozregulowana
gospodarke. Mimo tej sytuacji robi najlepsze posuniecia z
mozliwych. Jezeli jestes POLAKIEM pomuz temu rzadowi, POMAGAJAC
MU POMAGASZ SOBIE.




Temat: Kłamstwo o niemieckim adwokacie
Kłamstwo o niemieckim adwokacie
Mit o Niemczech jako naszym "najlepszym adwokacie"
Kilka lat temu minister spraw zagranicznych Bronisław Geremek uroczyście
zapewnił o "cudzie pojednania" między Polską a Niemcami. W odpowiedzi na to
pisałem, że jest raczej "kicz (fałsz) pojednania między obu krajami", cytując
taką właśnie realistyczną ocenę niemieckiego korespondenta w Polsce Klausa
Bachmanna. Można by długo przedstawiać rozliczne przejawy niemieckiej
dyskryminacji wobec polskich firm budowlanych i transportowych. Warto by
także przypomnieć skrajną dyskryminację dwóch milionów Polaków w Niemczech
przy jakże innym, wręcz uprzywilejowanym stanie kilkusettysięcznej
mniejszości niemieckiej w Polsce. Można też dużo pisać o antypolskiej fali w
niemieckich mediach (ponad 200 artykułów szkalujących Polskę i Polaków w
związku ze sprawą Jedwabnego), czy o roli Niemiec w przeforsowaniu 7 lat
zakazu pracy dla Polaków w UE.
Są tacy, którzy usilnie próbują nam wmówić, jak bardzo korzystamy na
stosunkach gospodarczych z Niemcami. W rzeczywistości to Niemcy najwięcej
korzystają na stosunkach gospodarczych z nami i liczą na dalsze, większe
jeszcze korzyści. Niemieckie pismo "Wirtschaft-Woche" z 28 lutego 2002 roku
napisało: "Opłaty, które Niemcy muszą uiszczać za każdy kraj przystępujący do
Unii, tzn. również za Polskę, sfinansują się łatwo poprzez ogromne nadwyżki
handlowe, które wygospodarowuje się w handlu z tymi krajami. Taniej Niemcy
nie mogły kupić stabilizacji na swojej granicy wschodniej".
Osobnym wielkim, a dziś przemilczanym problemem jest to, że wejście do UE
grozi natychmiastowym uaktywnieniem niemieckich roszczeń do własności na
północnych i zachodnich ziemiach Polski, przed czym po tylekroć ostrzegali
różni wybitni specjaliści polscy, na czele ze słynnym profesorem Witoldem
Kieżunem.
Warto przy okazji przypomnieć, jak nasz sąsiad troszczy się o "wyrównanie
warunków konkurencji" między Niemcami a Polską. W "Rzeczpospolitej" możemy
przeczytać, iż "11 mld euro darowizny na rozwój infrastruktury, łagodniejsze
warunki pomocy państwa dla przedsiębiorstw, szkolenie zawodowe, wsparcie dla
małych firm, to część programu, jakim w nadchodzących latach Unia Europejska
obejmie graniczne landy niemieckie, po to, by wygrały w konkurencji z
przedsiębiorcami sąsiedniej Polski i Czech". Tak więc my nic nie damy dla
wsparcia konkurencyjności naszych terenów graniczących z Niemcami, bo nas po
prostu na to nie stać. Nadgraniczne landy niemieckie zaś zawczasu otrzymają
11 mld euro na to, by wygrały konkurencję z nami. Oto prawdziwa "równość
szans"!

Iluzja większych szans na pracę
Warto przypomnieć świetną książkę nieżyjącego już dziś miliardera
brytyjskiego Jamesa Goldsmitha "Pułapka". Ostrzegał w niej, że nawet w dużo
bogatszej od nas Hiszpanii bezrobocie znacząco skoczyło po wejściu do UE.
Dziś różne państwa UE przeżywają trudną sytuację gospodarczą. Zachodnie kraje
przeżywają najgorszy okres w rozwoju gospodarczym od dziesięcioleci, mają
miliony bezrobotnych. Tym bardziej więc nie są zainteresowani w dawaniu
Polakom jakichkolwiek miejsc pracy u siebie.
Coraz częstsze są trzeźwe oceny w stylu tekstu Macieja Łętowskiego,
zamieszczonego na łamach "Rzeczpospolitej" z 16 stycznia 2003 roku,
głoszącego, że "modernizacja polskiej wsi ujawni ukryte na niej bezrobocie i
wypchnie na rynek poza rolniczej pracy miliony ludzi". Łętowski pisał również
o zapowiedziach likwidacji kopalń i odejściu z górnictwa 25 tys. ludzi, o
groźbie likwidacji szeregu hut etc. Redukcja zatrudnienia ogarnia coraz
więcej dziedzin pracy. Przypomnę tu, że już parę lat temu mało nagłośniony w
Polsce raport Komisji Europejskiej ostrzegał, że po wejściu Polski do Unii
nastąpi szybki wzrost bezrobocia Polaków pracujących w zakładach państwowych
lub niedawno sprywatyzowanych



Temat: Co po anszlusie..?
Co po anszlusie..?
Raport ze stowarzyszenia
businessman.onet.pl/artykul.html?MP=1&ITEM=1102248
Konfesjonał. Tak nasi negocjatorzy nazywają ostatnie dni rokowań. Ze
spowiedzią mają one jednak niewiele wspólnego: Unia wysłuchuje naszych
postulatów, nie aktów skruchy. A nam przydałby się prawdziwy rachunek
sumienia

Im bliżej wejścia Polski do UE, tym wyraźniej widać, że dla naszych polityków
podpisanie traktatu o integracji stało się celem samym w sobie. A nie
powinno. 11 lat stowarzyszenia miało być czasem na postawienie gospodarki na
nogi. Tymczasem nasze wiano wnoszone do UE to słaby wzrost PKB, wysoki
deficyt budżetowy, duży dług publiczny, rozdęty system opieki socjalnej,
wysokie podatki.

KRZYSZTOF ORŁOWSKI 2002-12-02

"Kto zagubił Polskę?" - pyta "The Economist" z końca października 2002 r. No
właśnie. Co zrobiły kolejne rządy nie tyle po to, żeby do Unii wejść, ale
żeby się w niej odnaleźć? Czego zaniedbano i jak drogo przyjdzie nam za to
zapłacić? Pytania takie warto sobie zadać - nie po to, by płakać nad rozlanym
mlekiem, ale żeby uświadomić sobie nasze słabe i silne strony. Dopiero wtedy
można ocenić, na ile członkostwo w Unii oznacza dla nas szanse, a na ile -
zagrożenia.

Dryfujący krótkowidz

W tej chwili na stole negocjacyjnym pozostała już praktycznie tylko kwestia
pieniędzy, które w ciągu 3 pierwszych lat członkostwa popłyną z Brukseli do
Polski. W sumie do zdobycia zostało jeszcze ok. 1 mld euro (na trzy lata).
Nie zaszkodzi o nie powalczyć, ale nie oszukujmy się - nie są to kwoty
decydujące ani o naszej pozycji w Unii Europejskiej, ani o korzyściach jakie
osiągniemy z integracji. Wszystko, co najważniejsze, już zostało określone.
Wbrew pozorom, stało się to w o wiele mniejszym zakresie przy negocjacyjnym
stole niż w samej Warszawie. Polska gospodarka jest niewątpliwie
nieporównanie bardziej konkurencyjna niż 10 lat temu, polskie
przedsiębiorstwa nowocześniejsze. Jednak są i rażące zaniedbania. To przez
nie najbardziej prawdopodobnym scenariuszem na pierwsze lata naszego
członkostwa w UE jest niski wzrost gospodarczy i utrzymujące się wysokie
bezrobocie.

Stabilna demokracja, sprawna gospodarka rynkowa, która podoła presji
konkurencyjnej w Unii, oraz państwo zdolne do wywiązania się ze zobowiązań
wynikających z członkostwa - tak na szczycie Rady Europejskiej w Kopenhadze w
1993 r. określono warunki, jakie każde z państw kandydujących musi spełnić,
by stać się członkiem UE. Politykom należą się brawa za poprawnie określony
cel. Gorzej z jego realizacją.

- Cóż, tak naprawdę przez ostatnich 10 lat dominowały działania doraźne,
myślenie o tym, jak sprawować władzę, a nie o tym, co stanie się za trzy czy
pięć lat - ocenia Jan Krzysztof Bielecki, dyrektor Europejskiego Banku
Odbudowy i Rozwoju. Efekt: nie było długofalowego planu zmian, nie było
wizji, ani nawet zrozumienia dla potrzeby stworzenia gospodarki trwale
konkurencyjnej. Był natomiast dryf, było podejście "byle do Unii", oparte na
fałszywym założeniu, że potem musi być lepiej. Tymczasem doświadczenia innych
krajów pokazują, że problemy mogą się zacząć dopiero po wejściu do UE.
Owszem, będzie lepiej - ale za jakiś czas. Początki mogą być niezwykle trudne.

Konsekwencje odsuwania w przyszłość niewygodnych politycznie reform ponosimy
cały czas w postaci wyższych kosztów (ceny produktów i usług oraz wysokie
podatki potrzebne, by dotować schyłkowe branże). Oto kilka przykładów. TP SA,
zamiast zostać sprzedana w 1995 roku za wysoką cenę, trafiła (częściowo) w
ręce prywatne kilka lat później - za mniejsze pieniądze i do tego do
państwowego monopolisty (France Telecom), a rynek do tej pory nie został
zliberalizowany. LOT umknął regulacjom rynkowym dzięki poprzedniemu rządowi.
Cukier okazał się towarem strategicznym. Handel w hipermarketach ukrócono -
kosztem milionów konsumentów. Trudno w to uwierzyć, ale państwo pozostało
właścicielem większościowym lub strategicznym w ponad trzech tysiącach
przedsiębiorstw!

1 | 2 | 3 | 4 | 5 następne » czytaj dalej
KLIKNIJ TU:

businessman.onet.pl/artykul.html?MP=1&ITEM=1102248



Temat: Zdecydowane "TAK" dla baz wojskowych USA w Polsce
jasne że tak dla naszego kochanego wodza busza i jego dzielnych żółnierzy. była
armia radziecka może być i amerykańska. my kochamy USA i nasze umiłowane Słońce
Teksasu. Z radością przyjmiemy dzielną armię sojuszniczą, bratnią, jedyną naszą
nadzieję. Niech żyje nam wielki wódz- Słoneczko, Mózg najmądrzejszy,
najrotropniejszy ojciec wszytkich osierocownych po ZSRR Polaków

obserwator_1971 napisał:

> (Zdecydowałem się rozpocząc ten wątek, jako opozycję do wątku XXL-a, który
> jest przeciw bazom.)
>
> Drogi XXL-u
>
> Przywoływanie przykładu sowieckich baz wojskowych i porównywanie ich z bazami
> amerykańskimi, jest delikatnie mówiąc nie na miejscu. Sowieci realizowali
> swoją politykę "mocarstwową" bez oglądania się na interes Polski (w tym
> znaczeniu, to rzeczywiście był "bat nad głową"). Natomiast interes Ameryki i
> Polski jest zbieżny. Poza tym Amerykanie nie pchają sie do Polski bez
> zaproszenia, tak jak zrobili to Sowieci.
>
> Nie można, drogi XXL-u, decydować w sprawie baz rozpatrując jedynie
> korzyści / niekorzyści "miejscowej ludności" (Twoje określenie). Bazy
> wojskowe nie służą rozwiązywaniu problemów lokalnego bezrobocia. Nie
> demonizujmy także ich wpływu na wzrost przestęczości. Nie wierzę w "hordy
> amerykańskich żołdaków" (z przeciętnym wynagrodzeniem pewnie gdzieś na
> poziomie 6.000 PLN miesięcznie), którzy wyrywają torebki polskim emerytkom. I
> zapewniam Cię, że Amerykanie wolą świeżą polską szynkę od swojej konserwowej.
>
> Bazy wojskowe mają znaczenie GEOSTRATEGICZNE. Polska ich potrzebuje,
> chociażby po to, żeby odgrywać na arenie międzynarodowej rolę jaka nam sie
> należy z racji wielkości terytorium i liczby mieszkańców. Nie
> potrzebowalibyśmy tych baz, gdyby nasz potencjał gospodarczy i militarny był
> adekwatny do wielkości naszego kraju. Tak jednak nie jest i jeszcze pewnie
> długo nie będzie, co w częsci nie jest naszą winą (historia), ale w częsci
> jest (wyniki wyborów parlamentarnych).
>
> Co do zagrożenia terroryzmem, to Polska będąc aktywna na arenie
> międzynarodowej, już się opowiedziała po stronie cywilizacji zachodniej, a
> więc przeciw terrorystom islamskim. Zatem, czy to z bazami, czy bez baz
> amerykańskich, i tak jest zagrożona odwetem terrorystów. To cena jaką płaci
> każde państwo, które ma odwagę przeciwstawić się działaniom zwyrodnialców,
> którzy pod sztandarem "wojny z niewiernymi" realizują swoje prywatne interesy
> posługując się naiwnością "wojowników-samobójców", swych pobratymców. Bazy
> amerykańskie niewiele tu zmienią. Cieszę się, że Polska w końcu prowadzi
> autonomiczną polityke zagraniczną, i że w końcu nastały czasy, kiedy możemy
> powiedzieć "nic o nas, bez nas".
>
> Stany Zjednoczone to jedyny możliwy sojusznik Polski. Zwłaszcza w sytuacji,
> gdy Niemcy i Francja pospołu rosną coraz bardziej w siłę, a Rosja coraz
> częściej otwarcie daje wyraz swej nostalgii za czasami "mocarstwowości" (vide
> ponad 80% poparcie dla Puttina, po jego dwóch blamażach: Kursk i odbicie
> zakładników w teatrze moskiewskim). Bez Ameryki, Niemcy i Francuzi, za pomocą
> urzędniczych dekretów, zepchną Polskę do roli rolniczego zaplecza Europy.
>
> Drogi XXL-u, obawiasz się "okupacji amerykańskiej"? Jak pokazuje przykład
> Japonii i RFN, nie jest ona aż tak "straszna". Chętnie dam się "okupować"
> Amerykanom, z ich przyrostem PKB na poziomie 8% rocznie, przewagą
> technologiczną i praktycznie zerowym bezrobociem, )). Może wyszłoby nam
> na dobre, gdyby na przykład polscy zdolni naukowcy i inżynierowie
> (wykształceni za nasze pieniądze) nie musieli wyjeżdżać do Stanów. Niech ich
> podatki zostaną w Polsce. Może lepiej zaprośmy Stany do Polski, w końcu
> jesteśmy bliżej niż Hawaje ))
>
> Moje poglądy są przeciwne do poglądów Pana Premiera. Tu jednak Go
> zdecydowanie popieram.
>
> Zapraszam do dyskusji wszystkich zainteresowanych. Dodam, że nie jestem
> bezkrytycznym wielbicielem Ameryki i mam świadomość, że sojusz Ameryki z
> Polską będzie trwał tylko tak długo, jak długo Ameryce się to będzie
> OPŁACAŁO. Naiwnością jest sądzić, że którekolwiek państwo w swej polityce
> zagranicznej kieruje się altruizmem. Dlatego cieszmy się, że jak na razie
> nasze interesy są zbieżne.
>
> "A błędów nie popełnia jedynie ten, kto nic nie robi."
>
> Pozdrawiam




Temat: Zdecydowane "TAK" dla baz wojskowych USA w Polsce
Zdecydowane "TAK" dla baz wojskowych USA w Polsce
(Zdecydowałem się rozpocząc ten wątek, jako opozycję do wątku XXL-a, który
jest przeciw bazom.)

Drogi XXL-u

Przywoływanie przykładu sowieckich baz wojskowych i porównywanie ich z bazami
amerykańskimi, jest delikatnie mówiąc nie na miejscu. Sowieci realizowali
swoją politykę "mocarstwową" bez oglądania się na interes Polski (w tym
znaczeniu, to rzeczywiście był "bat nad głową"). Natomiast interes Ameryki i
Polski jest zbieżny. Poza tym Amerykanie nie pchają sie do Polski bez
zaproszenia, tak jak zrobili to Sowieci.

Nie można, drogi XXL-u, decydować w sprawie baz rozpatrując jedynie
korzyści / niekorzyści "miejscowej ludności" (Twoje określenie). Bazy
wojskowe nie służą rozwiązywaniu problemów lokalnego bezrobocia. Nie
demonizujmy także ich wpływu na wzrost przestęczości. Nie wierzę w "hordy
amerykańskich żołdaków" (z przeciętnym wynagrodzeniem pewnie gdzieś na
poziomie 6.000 PLN miesięcznie), którzy wyrywają torebki polskim emerytkom. I
zapewniam Cię, że Amerykanie wolą świeżą polską szynkę od swojej konserwowej.

Bazy wojskowe mają znaczenie GEOSTRATEGICZNE. Polska ich potrzebuje,
chociażby po to, żeby odgrywać na arenie międzynarodowej rolę jaka nam sie
należy z racji wielkości terytorium i liczby mieszkańców. Nie
potrzebowalibyśmy tych baz, gdyby nasz potencjał gospodarczy i militarny był
adekwatny do wielkości naszego kraju. Tak jednak nie jest i jeszcze pewnie
długo nie będzie, co w częsci nie jest naszą winą (historia), ale w częsci
jest (wyniki wyborów parlamentarnych).

Co do zagrożenia terroryzmem, to Polska będąc aktywna na arenie
międzynarodowej, już się opowiedziała po stronie cywilizacji zachodniej, a
więc przeciw terrorystom islamskim. Zatem, czy to z bazami, czy bez baz
amerykańskich, i tak jest zagrożona odwetem terrorystów. To cena jaką płaci
każde państwo, które ma odwagę przeciwstawić się działaniom zwyrodnialców,
którzy pod sztandarem "wojny z niewiernymi" realizują swoje prywatne interesy
posługując się naiwnością "wojowników-samobójców", swych pobratymców. Bazy
amerykańskie niewiele tu zmienią. Cieszę się, że Polska w końcu prowadzi
autonomiczną polityke zagraniczną, i że w końcu nastały czasy, kiedy możemy
powiedzieć "nic o nas, bez nas".

Stany Zjednoczone to jedyny możliwy sojusznik Polski. Zwłaszcza w sytuacji,
gdy Niemcy i Francja pospołu rosną coraz bardziej w siłę, a Rosja coraz
częściej otwarcie daje wyraz swej nostalgii za czasami "mocarstwowości" (vide
ponad 80% poparcie dla Puttina, po jego dwóch blamażach: Kursk i odbicie
zakładników w teatrze moskiewskim). Bez Ameryki, Niemcy i Francuzi, za pomocą
urzędniczych dekretów, zepchną Polskę do roli rolniczego zaplecza Europy.

Drogi XXL-u, obawiasz się "okupacji amerykańskiej"? Jak pokazuje przykład
Japonii i RFN, nie jest ona aż tak "straszna". Chętnie dam się "okupować"
Amerykanom, z ich przyrostem PKB na poziomie 8% rocznie, przewagą
technologiczną i praktycznie zerowym bezrobociem, )). Może wyszłoby nam
na dobre, gdyby na przykład polscy zdolni naukowcy i inżynierowie
(wykształceni za nasze pieniądze) nie musieli wyjeżdżać do Stanów. Niech ich
podatki zostaną w Polsce. Może lepiej zaprośmy Stany do Polski, w końcu
jesteśmy bliżej niż Hawaje ))

Moje poglądy są przeciwne do poglądów Pana Premiera. Tu jednak Go
zdecydowanie popieram.

Zapraszam do dyskusji wszystkich zainteresowanych. Dodam, że nie jestem
bezkrytycznym wielbicielem Ameryki i mam świadomość, że sojusz Ameryki z
Polską będzie trwał tylko tak długo, jak długo Ameryce się to będzie
OPŁACAŁO. Naiwnością jest sądzić, że którekolwiek państwo w swej polityce
zagranicznej kieruje się altruizmem. Dlatego cieszmy się, że jak na razie
nasze interesy są zbieżne.

"A błędów nie popełnia jedynie ten, kto nic nie robi."

Pozdrawiam



Temat: WYBORCZA, KOSZER I REWIZJONIZM
ZIELONA KARTA, OBYWATELSTWO I LOJALNOSC
Panie cs137,

mieszkalem w Polsce. Bylem polskim obywatelem. Wyjechalem z Polski. Gdyz nie
moglem zakceptowac "fundamentalnych zasad ustrojowych" PRL. Nie przeszkodzilo
mi to pozostac polskim obywatelem. A nawet nie przyjac obcego obywatelstwa.
Wlasnie po to, aby nie miec problemow, ktore moga (potencjalnie) stac sie
Panskim udzialem. Np. problemow identyfikacyjnych. Albo lojalnosciowych.
One mnie nie groza. Swiadomie sam sobie postawilem, w tym celu tame. Nie jestem
wiec w zaden sposob wystawiony na pokuse. Oczywiscie tylko dzieki odmiennej od
Panskiej, pryncypialnej do bolu (niewygodnej czasami) postawie.
Czy widzi Pan zasadnicza roznice w naszych odmiennych stanowiskach ?

Dla mnie "zielona karta" byla cezura i granica. Czy dla Pana podobnie ? Czy tez
tylko etapem na drodze "normalizacji" swego statusu, ktorego potwierdzeniem i
gwarancja moglo byc tylko obywatelstwo USA ?

Nie wierze w podwojne lojalnosci. Dawalem temu wielokroc wyraz. Dlatego nie
uwierze w solidnosc zadnego z Panskich patriotyzmow.

Tak jak nie ufam bez ograniczen, w bezwarunkowy patriotyzm np. tej kategorii
polskich Zydow, ktorzy dzwigaja w sobie bagaz wychowania w stalinowskich
srodowiskach, doswiadczenie spowodowane poczuciem sukcesu wynikajacego z
posiadania nieograniczonej wladzy, tak nie wierze, w brak w ich wychowaniu, i
psychice kulturowego spadku talmudowego. Rowniez w brak ich myslenia, w
kategoriach sentymentow pochodzeniowych.
Niezle znam to srodowisko. Z autopsji.

Panskie argumenty (gdyz sa) dotyczace demokratycznego prawa dowolnej grupy
ludzi, sprawowania kontroli nad jakims medium, sa oczywiscie dla mnie
zrozumiale, i tu musze przyznac trudne do odparcia. Gdyz sam jestem z przekonan
demokrata.
A jednak widze blad, widze zagrozenia, w wyrazeniu spolecznej zgody na
kontrole, przez duze medium, personifikowane przez koterie uosabiajaca
nadreprezentacje jakiejs grupy wplywowej mniejszosci (w stosunku do reszty
spoleczenstwa), nad informacja.Informacja bedaca przecie nie od parady zwana
tzw. czwarta wladza.

Podobna sytuacje (choc odwrocona jak w lustrze), i bunt przeciw niej, widzial
Pan pewnie rowniez w USA, obserwujac rozwoj murzynskich ruchow emancypacyjnych.
Tam sytuacja byla odmienna, o tyle, iz to wiekszosc nie zezwalala mniejszosci
na zajecie naleznego jej miejsca w spoleczenstwie. Ruch M.L.Kinga
zrewolucjonizowal Ameryke, i w duzym stopniu poprawil pozycje czarnoskorej
mniejszosci.

W Polsce sytuacja jest odmienna, o tyle, ze tu, wplywowa mniejszosc osiagnela
dzieki swym wplywom : w polityce, mediach, zyciu gospodarczym pozycje, ktora
bedac nieproporcjonalna do jej wielkosci, stanowi zagrozenie dla zycia calej
spolecznosci, potencjalnie zagrazajac jej najzywotniejszym interesom.
Fenomen ten uwazam za nadzwyczaj niebezpieczny i zgubny dla spoleczenstwa, w
ktorym sie przejawia.

Gdy pyta Pan o sile i wplywy, o przyklady niebezpiecznej dla polskiej racji
stanu dzialalnosci np. GW, moge Panu sluzyc przykladem prowokacji
jedwabienskiej, najlepiej ilustrujacym wykorzystywanie przez dobrze usadowiona
mniejszosc zaleznych od niej mechanizmow i przyrzadow, w ksztaltowaniu nie
tylko dowolnej poltyki panstwa, ale i opinii spolecznej, urobionej jak
plastyczna glina w rekach osob rezyserujacych widowiskiem.

Pozdrawiam Pana :

Euromir



Temat: Rosja odrzuca propozycję Brukseli w sprawie Kal...
Gość portalu: Misza napisał(a):

> slowianska_dusza napisal:
>
>
> ) ) a u nas.. nikt o was nie wie...
> )
> ) A to ciekawe! To znaczy ze wy nie ogladacis swojej TV i nie sluchacie tego
co
>
> ) mowi wasza wladza.
>
> Ogladamy, nie przejmoj sie. Ale wiadomosci z Polski sa na tyle rzadkie i malo
> znaczne (na tle tego co sie dzieje u nas i w swiecie) ze nikt na nich nie
> zwraca uwagi.

No to ja rzeczywiście tej Rosji nie rozumiem.
Wasz przewodniczący parlamentu Sielezniow, jedna z najważniejszych osób w
państwie, żąda w Luksemburgu odroczenia wstąpienie Polski i Litwy do UE,

www1.gazeta.pl/swiat/1,34285,1053426.html
czyli w zasadzie zmarnowania kilku lat negocjacji i ogromnych ilosci
pieniędzy, a u was nic o tym nie mówią?

>
> waznejsze informacje. Mysle ze w Polsce tyle sie mowi o Rosji, bo wasze
panstwo
>
> jest male i nie ma o czym wlasciwie mowic...
>

Jeśli uważasz że w Polsce nie ma innych problemów to nam naprawdę
pochlebiasz ;-). Niestety tak nie jest. Ale to nie na ten wątek.

>
> Nie rozumiesz ze zwykly zolnierz "Wania Petrow" czy "Sasza Sidorow"
wyzwalal
> POlske, CZechoslowacje, Bulgarie czy Austrie tylko z jednym celem - zniszczyc
> faszystow i nie zyczyl tym narodom nic zlego - a to ze Stalin i Beria
(Gruzini
> swoja droga) mieli swoje cele w tej wojnie nie daje tobie prawa nienawidziec
> nasz narod...
>

To jest nieprawda, nie masz podstaw by tak pisać o mnie.

>
> POwiec szczerze: kogo po wojnie nienawidzieli w Europie bardziej - Niemcow
czy
> Rosjan?

Jak w Europie nie wiem. Niemcy dużo zrobili by poprawić swój wizerunek , Wy
niewiele.
W Polsce zdania są podzielone. Wydaje mi się że zaraz po wojnie bardziej
nienawidzili Niemców - przecież Rosjanie wyzwalali Polskę, wielu ludziom
uratowali życie! Waszych żołnierzy witano kwiatami. Potem to się zmieniło ze
znanych powodów. Tym niemniej cmentarze żołnierzy radzieckich są utrzymane w
dobrym stanie, młodzież szkolna zapala na nich świeczki przed naszym Dniem
Zmarłych (1 listopada). Nie sądzę żeby była jakaś nienawiść do Rosjan.
Nienawiść to nie najlepsze słowo. Co najwyżej niechęć niektórych osób, obawy
innych.

>
> Nimecy NIE MIELI innego wyjscia! Jesli by tego nie zrobili, to nie mieli by
po
> prostu gospodarczej i politycznej przyszlosci...
>

A może zrobili to bo uważali że tak należy, może znalazło się tam wystarczajaco
dużo odważnych i przyzwoitych ludzi (Willy Brandt), może im to nie dawało
spokoju...

> Do tego klejna bardzo wazna rzecz: ZSRR to bylo wspolne panstwo dla wielu
> respublik. W rzadzie ZSRR byli ludzie wszytskich narodowosci - jesli za
czasow
> ZSRR zaden z przywodcow nie przeprosil w imeniu tego panstwa, to dlaczego
> niezalezna Rosja, ktora zniosla socjalizm musi przepraszac za Gruznow
Stalina,
> Berie i Szwardnadze, Ukraincow Chruszczowa, Czernenko, Polaka Dzerzynskiego,
> Ormianina Mikojana... ? Jesli byc obiektywnym, to musieli by przeprosic
> prezydenci wszystkich panstw bylego ZSRR (oprocz moze Latwii i Estonii).
>

Ale Rosja jest prawnym spadkobiercą ZSRR, przejęła na przykład wszystkie
obiekty za granicą. Ponadto spłaca długi ZSRR, więc chyba poczuwa się do
odpowiedzialności.

> ) Wasz obecny Prezydent podczas wizyty w styczniu tego roku, jak
> ) go zapytali stwierdzil, ze wyda rzadowi polecenie, by ten cos zrobil, aby
> ) Polacy mogli z tych odszkodowan korzystac.
>
> Na ile pamietam, Putin nic konkretnego nie pwiedzial,oprocz tego ze nie uwaza
> ze licytacja w tym kto co zrobil w przeszlosci jest nie najlepszym pomyslem...
>
> ) I nic za tymi slowami nie poszlo.
>
> Bo te slowa nic nie oznaczali :)
>
> ) Tu nie chodzi o pieniadze, ale o symboliczne zadoscuczynienie krzwydom
ludzi.
>
> "Symboliczne"? Dasz palec, to odbiora wszyscy.. Jesli Rosaj wezmie na siebie
> grzechi calego ZSRR, to bedziemy mieli wiele problemow. Po co nam to? Pytanie
> znow retoryczne...
>

No to będzie tak jak jest przez jeszcze wiele pokoleń.



Temat: Pulina Kaczanow i Mac istnieją naprawdę !!!
Paulina i Mac gratulacje sklada konsylium !!!-)))

Zbadanie wiarygodności firmy przed zawarciem kontraktu jest najlepszą metodą
uniknięcia problemów z jakimi borykają się wierzyciele przy dochodzeniu
należności od niesolidnych dłużników.
Niestandardowość naszych wywiadów wynika z faktu, że informacje ogólnodostępne
(rejestry, ewidencje) i pozyskane od samego podmiotu badanego stanowią tylko
część (ok. 30%) informacji o podmiocie. Większość danych pochodzi bowiem z
innych źródeł. Taktyka ta pozwala pozyskać informacje rzetelne i pozwalające w
sposób obiektywny dokonać oceny wiarygodności podmiotu gospodarczego.

Decydujące znaczenie mają często informacje pozyskane w wyniku działań
operacyjnych podjętych w odpowiednio szerokiej skali. W celu ułatwienia
dostępu do informacji o podmiotach gospodarczych podjęliśmy współpracę z
podmiotem amerykańskim. Amerykanie wyposażyli nas w infrastrukturę
informatyczną, która pozwala szybko pozyskiwać najbardziej niezbędne
informacje. Kluczowe znaczenie dla obrotu gospodarczego ma informacja o
niesolidnych podmiotach.
Najlepszą metodą obrony przed nimi jest ich naturalna eliminacja z rynku.
Warunkiem tego jest szybki dostęp i wymiana informacji. Ważną w tym zakresie
rolę spełnia baza danych Kancelarii Jachnicki Inkaso, a także tzw. czarna
lista dłużników w internecie prowadzona przez podmiot amerykański. W celu
wymiany informacji korzystamy też z baz danych innych podmiotów.

Poniżej przedstawiamy szczegołową ofertę oraz ceny usług wywiadowczych.

1) WYWIAD GOSPODARCZY:

Sprawdzanie wiarygodności, rzetelności i stanu faktycznego podmiotów
gospodarczych i osób fizycznych

A) RAPORT PODSTAWOWY zawiera m.in.:
- dane identyfikacyjne: pełna i skrócona nazwa przedsiębiorstwa, forma prawna,
adres siedziby
- dane rejestrowe, data założenia
- dane o właścicielach, wspólnikach, udziałowcach, akcjonariuszach
- wysokość kapitału zakładowego / akcyjnego
- charakterystykę działalności
- uwagi i spostrzeżenia zebrane w toku czynności wywiadowczych
CENA: ok. 500 zł.

B) RAPORT ROZSZERZONY zawiera dane z Raportu Podstawowego, oraz:
- dane dotyczące siedziby i oddziałów
- wysokość obrotów
- wielkość zatrudnienia
- historię firmy
- pozycję w branży
- dane majątkowe
- uwagi i spostrzeżenia zebrane w toku czynności wywiadowczych
CENA: ok. 2.500 zł.

C) RAPORT WIARYGODNOŚCI PŁATNICZEJ zawiera dane z Raportu Rozszerzonego, oraz:
- dane finansowe: przychody, straty, nieruchomości, bilans: pasywa i aktywa
- zaciągnięte zobowiązania prawne i notarialne
- powiązania i zależności
- informacje o kontrahentach: dostawcy i odbiorcy
- powiązania bankowe oraz sposoby regulowania zobowiązań
- ocenę zdolności kredytowej
- opinię środowiska i pozycję w branży
- inne uwagi i spostrzeżenia zebrane w toku czynności wywiadowczych
CENA: ok. 3.500 zł.

D) RAPORT MAJĄTKOWY zawiera dane z Raportu Wiarygodności Płatniczej, oraz:
- rozpoznanie i ustalenie majątku wraz z jego sytuacją prawną i stanem obecnym
(ew. z czynnikami pomniejszającymi jego wartość)
CENA: ok. 6.000 zł.

UWAGI:
1. Powyższe ceny dotyczą czynności wywiadowczych prowadzonych na terenie
Polski.
W przypadku czynności wywiadowczych na terenie:
- Europy – ok. 5.000 zł,
- USA i Kanada – ok. 9.000 zł
- Państwa byłego ZSRR – ok. 6.000 zł.
- Azja i Australia – ok. 8.000 zł
Z przeprowadzonych czynności wywiadowczych poza granicami Polski sporządza się
co najmniej Raport Rozszerzony.

2) DZIAŁANIA WYWIADOWCZE:

- potwierdzanie danych teleadresowych osób i firm
- poszukiwanie osób / firm, ustalania aktualnych adresów lub telefonów
- ustalanie zarejestrowanych pojazdów
- sprawdzanie wiarygodności danych osób i firm
- ustalanie stanu prawnego i faktycznego nieruchomości
- inne usługi wywiadowcze
CENA: ok. 400 zł za godzinę pracy wywiadowcy (Polska)
ok. 500 zł za godzinę pracy wywiadowcy (Europa)

3) DORADZTWO W ZAKRESIE BEZPIECZEŃSTWA EKONOMICZNEGO:

- audyt bezpieczeństwa w firmie / domu
CENA: ok. 3.500 zł
- ustalanie procedur bezpieczeństwa w firmie
CENA: ok.16.000 zł (do negocjacji)
- wykrywanie podsłuchów
CENA: ok. 1000 zł.

UWAGI:
- Do powyższych czynności wywiadowczych, na życzenie Klienta, może być
dołączona dokumentacja fotograficzna, płatna dodatkowo +10%.
- Termin realizacji wynosi od 7 do 30 dni roboczych w zależności od zawiłości
sprawy i miejsca realizacji.
- Wszystkie ceny są cenami netto!
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • chadowy.opx.pl



  • Strona 2 z 4 • Wyszukiwarka znalazła 86 wypowiedzi • 1, 2, 3, 4