Czytasz wypowiedzi wyszukane dla słów: problemy cywilizacyjno kulturowe świata





Temat: polscy talibowie
To, co przeraza...
To, co przeraza, to zimna obojetnosc z jaka morduje sie "przestepcze" kobiety
w "islamskich republikach" i o mordach pozniej, opowiada.Opowiada, uwazajac to
za rzecz jak najbardziej naturalna i oczywista. Ten wspomniany przeze mnie
morderczy syn opowiadal to z usmiechem i dokladnie pokazywal miejsce gdzie
stala jego matka i to, z ktorego do niej strzelil...
Mogl byc spokojny: prawo w jego kraju aprobuje takie morderstwa w majestacie
swego prawa.Mogl byc spokojny, bo nikt ze znajomych go za to nie potepi,
przeciwnie - beda go uwazac za "czlowieka honoru". To sie dzieje dzis.
Przed dwoma tysiacami lat prawo rzymskie wpisalo w swoj kodeks kare za
zabojstwo rodzicow :zaszycie w worku z kotem,psem i zmija oraz wrzucenie tegoz
wora do wody. Kara byla straszna, bo i popelniony czyn byl odrazajacy.
To sa wlasnie roznice: nie tyle kulturowe, co cywilizacyjne.To jest przepasc.

Biedronka wspomniala cos o slawetnym Kadaffim. Ale tam tez nie jest lepiej choc
pewnym plusem jest to, ze kobiety nie musza sie dlawic smrodem
wlasnego,rozkladajacego sie pod czadora potem. Reszta pozostala bez zmian a sam
Kadaffi(jeszcze przed 20-laty powaznie rozpatrywal mozliwosc obwolania sie
kalifem -a co to moglo oznaczac?) urzadzil sie jak jaki Saladyn i otoczyl
gwardia-haremem nadobnych dziewczat.Oficjalnie jest to jego przyboczna
gwardia...

Niektorzy z forumowiczow gledza wciaz o jakichs "reformach, pradach i
kierunkach w islamie" i stawiaja pytanie, czy "islamowi sa konieczne reformy?".
Zalezy z ktorej strony do tego tematu podejdziemy: czy wystepowac bedziemy jako
zwolennicy jakiegos bractwa, stawiajacego sobie za cel zbudowania nowej wiezy
Babel, w ktorej "wszyscy ludzie beda sobie bracmi", czy tez zaatakujemy
problemat z pozycji trzezwych politykow gleboko zatroskanych stanem naszej
cywilzacji.

Zwolennicy pierwszej metody maja bogata tradycje -historia wykazala nicosc ich
poczynan a samo istnienie ONZu(pomimo ustawicznych prob poprawy jego
wizerunku) jest najlepszym tego dowodem.
Zwolennicy drugiej metody dzialania tez natrafiaja na powazny problem:jest nim
ogolne oslabienie instynktu samozachowawczego ludzi Zachodu, zlowroga
dzialalnosc lewicowych intelektualistow i im podobnych, brak sily(panstwa)
przewodniej oraz nosnej idei scalajacej wysilki obronne.

Najlepsza obrona jest atak-to stara prawda.Mianowanie hasla, "si vis pacem,
para pacem"( komuna mowila o "wychowaniu spoleczenstw w duchu pokoju") na haslo
przewodnie jest pociagnieciem zgubnym.
Dzisiejsze czasy wymagaja zdecydowanej akcji i to akcji zupelnie innej, niz ta
amerykanska w Iraku -co nie oznacza, ze akcja ta byla niepotrzebna.Wrecz
przeciwnie.

Marcus proponuje Antarktyde - ja zostawilbym ten swiat samemu sobie.Niech sobie
w spokoju zyja i sie rozwijaja. Kontakty z takim swiatem z naszej strony sa
calkowicie zbedne. Coz ten swiat islamu moze nam zaoferowac?Nic, procz mordow i
prymitywizmu.
A ekonomia, co ona nam mowi? Mowi wyraznie, ze calkowity eksport wszystkich
krajow islamskich (poza eksportem surowej ropy naftowej) wynosi tyle, co
Holandii i Belgii razem wzietych. Jesli chodzi o kraje arabskie eksport ten
rowna sie eksportowi...malej Finlandii.
O osiagnieciach czysto intelektualnych nie wspominam.

Czyli reasumujac krotko: najlepszy dla swiata islamu bylby... skansen.
(J)






Temat: Rumunia pomiędzy Habsburgami i Otomanami
Tak ja to widzę
"My naprawdę nie możemy już dłużej słuchać tej nacjonalistycznej retoryki, mamy
dość tej operetkowej obrzędowości. Do czego mielibyśmy wracać?

A z drugiej strony władze rumuńskie co jakiś czas oficjalnie zapraszają nas do
powrotu. Prezydent apeluje do Niemców. Może sobie pozwolić na taki gest, nic go
to nie kosztuje. Gdybyśmy faktycznie posłuchali tych wezwań i wrócili, Rumunia
stanęłaby przed poważnym problemem restytucji mienia pozostawionego przez
Niemców - domów, gospodarstw..."

My też już nie możemy słuchać tej waszej nacjaonalistycznej retoryki. Mało wam
Polski i Czech, teraz dobieracie się do Rumunii? Zrozumcie, narobiliście przez
wieki ludziom, ba całym narodom masę krzywd, każdy się was boi i nikt was nie
lubi. I to potrwa jeszcze wiele dziesięcioleci. Miejcieżesz trochę pokory!

A teraz już mniej emocjonalnie. C.k.monarchia ma rzeczywiście w sobie sporo
uroku. Ale to taki trochę stereotypowy urok. Te klisze to oczywiście Franciszek
Józef, piękna architektura Pragi, Wiednia czy Budapesztu, wojskowe mundury
znane ze "Szwejka" czy np. "Dezerterów", no i rewelacyjna wprost kuchnia (tu
akurat wielokulturowa c.k.monarchia kładzie na łopatki cały świat). Cała ta
monarchia jawi się nam jako taki fajny kraj z przymrużeniem oka, jedna wielka
komedia, sympatyczna i zabawna. Zapomina się, że Niemcy (Austriacy) i potem
Węgrzy byli przecież okupantami i mieli w swym władaniu liczne nacje. Nie widzę
nic dziwnego, że narody te chciały się wybić na niepodległość, którą przeważnie
utraciły właśnie z ręki Habsburgów lub Madziarów. Innne z kolei narody chciały
się przyłączyć do istniejących już narodowych państw (Serbowie, Rumuni, Włosi)
i też nie widzę w tym nic szokującego. A stosunek władzy do podbitych narodów
był zróżnicowany, np. Niemcy trzymali ostry kurs wobec Czechów, ale lżejszy
wobec Polaków, Węgrzy (którzy generalnie pod tym względem byli gorsi od
Niemców) - ostrzejszy wobec Słowaków i Rumunów, łagodniejszy wobec Chorwatów.
Dobre wspomnienie o tych czasach jest przeważnie efektem tego, iż na przełomie
wieków A-W były krajem zapewniającym jako-takie bezpieczeństwo, tolerancję,
stabilność i rozwój gospodarczo-cywilizacyjny. Zwłaszcza w porównaniu z
sąsiednimi kulturami - rosyjską i turecką. Narody liczyły, ze kiedy zaczną się
rządzić same, będzie jeszcze lepiej. Niestety, młode państwa były słabe,
biedne, pojawiły się nowe granice, zniknęły naturalne rynki zbytu, a do tego
doszedł ogólny powojenny kryzys. W wielu z nich żyło się gorzej niż za czasów
monarchii (wyjątkiem jest Czechosłowacja) i chyba stąd te reminiscencje.
Podobnie było w Polsce i Rumunii - niezwykle trudno było kulturowo,
infrastrukturalnie, gospodarczo, mentalnie połączyć habsburskie części kraju z
pozostałymi (rosyjskimi lub tureckimi), gdzie jednak cywilizacja była na
niższym poziomie. Stąd rozczarowanie, a zarazem wyobcowanie i poczucie
wyższości (np. żywa do dziś pogarda galicyjskich krakusów wobec pobliskich
kielczan z Kongresówki). Do tego dochodziły problemy narodowościowe, gdyż
podejrzliwość młodych państw narodowych wobec mniejszośći była jeszcze większa
niż poprzednio. Stąd ten zrozumiały sentyment u Niemców i Węgrów, którzy po
przegranej wojnie i rozpoadzie monarchii w dużej liczbie pozostali poza
granicami Austrii i Węgier. A nowe kraje, rzecz jasna, nie sprzyjały specjalnie
wczorajszym okupantom.

O tym, że Austro-Węgry były pod względem cywilizacyjnym między kulturą Wschodu
i Zachodu, może świadczyć powiedzenie z epoki: "Urzędnik rosyjski - wiadomo,
bierze, urzędnik niemiecki - wiadomo, nie bierze, urzędnik austriacki - nie
wiadomo."

Podsumowując, lubię c.k. monarchię. Ma w sobie jakiś klimat, coś magicznego,
irracjonalnego, co każe mi każde niemal wakacje spędzać na obszarze Przed- lub
Zalitawii. Ale z drugiej strony jestem świadom, że to jest taki obraz utworzony
na własny użytek, sklecony z licznych stereotypów, służacy dobrej zabawie (w
szerokim tego słowa znaczeniu). Byłbym jednak przeciwny promowaniu tego tworu
jako przykładu koegzystencji licznych kultur i narodów, czy wręcz pierwocin
Unii Europejskiej. To nie był bowiem związek dobrowolny, trudno mówić o
państwie prawa, raczej o państwie policyjnym, a najlepszym dowodem jest
błyskawiczny rozpad przy pierwszej nadarzającej się okazji...





Temat: Geneza panstw sclawi, czytaj slowianskich
Ballest, różnic kulturowych między narodami nie kwestionuje nikt. Problem tylko
w tym, że uprzedzenia, fobie i cała reszta tego bagażu, jakiego dostarcza nam
wychowanie, niesamowicie utrudnia nam postrzeganie tych różnic takimi, jakie one
są, a nie takimi, jakie byśmy chcieli widzieć.
Nie mogę wiele powiedzieć o czystości w Niemczech - nigdy nie byłem tam na
dłużej - poza tym, co widziałem w miastach i na ulicach. Generalnie, nie wydaje
mi się, żebyśmy (Polska i Niemcy) bardzo od siebie odbiegali pod tym względem.
Za to mogę powiedzieć coś niecoś na temat UK, przebywam tam już ładne parę lat i
wg. mnie tamtejsze standardy higieny - zarówno tej w miejscach publicznych, jak
i osobistej odstają, delikatnie mówiąc, od polskich, i to wcale nie in plus. Wg.
Twojej wizji świata to nie może mieć miejsca, przecież to prastary, germański
Albion, wysoka kultura, cywilizacja, the British Empire itd. A jednak - fakt
temu przeczą! Czy w związku z tym czym gorzej dla faktów?
Cieszę się razem z Tobą, że Niemcy znajdują pracę w Polsce, powiem więcej -
cieszę się, że kupują u nas ziemię i domy, budują się, planują się osiedlić itd.
Cieszyłbym się jeszcze bardziej, gdyby na tej samej zasadzie Polacy mogli bez
przeszkód znaleźć pracę w Polsce, a polskie samochody Polaków próbujących tam
zamieszkać nie były obrzucane kamieniami - pamiętasz, co sie działo w tej małej
miejscowości po niemieckiej stronie granicy pod Szczecinem? Pozwoli nam to
bowiem wreszcie dostrzec, że ani Wy nie jesteście narodem krwiożerczych
germańskich Krzyżaków - nazistów, ani my nie jesteśmy dziką hordą Hunów.
Co do tych wielkich zasług Niemiec dla Polski... Ja w ogóle jestem ostrożny w
stwierdzeniach typu: jeden naród/państwo zawdzięcza drugiemu narodowi/państwu
coś... Można mówić o tym, skąd dokąd szły pewne osiągnięcia cywilizacyjne i
kulturowe,ale nie mieszałbym tego z emocjonalnie nacechowanym pojęciem
wdzięczności.
Czytałem dyskusje nt. Zawiszy na tym forum - Twoja interpretacja Długoszowej
kroniki nie jest do końca ścisła. Zresztą, jeżeli nawet był - co to zmienia? W
XV w. nie było jeszcze takiego poczucia tożsamości etnicznej, jakie znamy teraz,
a które powstało na fali
budzenia się nacjonalizmów w XIX w. Zawisza identyfikował siebie zapewne
(prawdopodobnie, bo nikt teraz nie jest w stanie tego sprawdzić) jako rycerz,
poddany króla polskiego. Po stronie krzyżackiej walczyło z kolei wielu rycerzy
ze Śląska i Pomorza, część z nich to byli niewątpliwie Słowianie, wątpię, czy
wszyscy mówili perfekt po niemiecku. czy jednak kwestionuje to w jakimkolwiek
stopniu ich zaangażowanie po stronie krzyżackiej?
Popatrz, ilu w Niemczech ludzi o polsko brzmiących nazwiskach, a ile w Polsce -
o niemieckich? Czy czyni ich to w jakikolwiek sposób gorszymi Niemcami/ Polakami?
Tozsamość narodowa to świadomość, a nie geny.



Temat: 39.rocznica smierci J.Stachniuka- tworcy kuluraliz
. Potem, po udanej ucieczce z transportu do Niemiec, udał się do Częstochowy, a
stamtąd z powrotem do Warszawy, gdzie nawiązał kontakty z dawnymi znajomymi
skupionymi wokół Stronnictwa Pracy: dr Feliksem Widy-Wirskim i Zygmuntem
Felczakiem. Pierwszy z nich został z czasem wojewodą poznańskim, a drugi wice-
wojewodą bydgoskim. Znajomości te zapewniły z jednej strony wpływowych
protektorów, dzięki którym mógł swobodnie publikować swoje książki, z drugiej
jednak naraziły Stachniuka na zarzut "kolaboracji z komunistycznym reżimem"
stawiany przez kręgi emigracyjne.
Dzięki swojemu ekonomicznemu wykształceniu zostaje Stachniuk zatrudniony w
Wydziale Operacyjnym Komitetu Ekonomicznego Rady Ministrów, gdzie pracował
jeden z jego ideowych przyjaciół dr Damazy Tilgner. Wraz z grupą operacyjną do
spraw gospodarki na Pomorzu zostaje Stachniuk skierowany do Bydgoszczy, gdzie
od tej pory zamieszkuje na stałe.
Okres powojenny nie pozostał bynajmniej bezpłodny jeśli chodzi o pisarską
działalność Stachniuka. Od końca wojny do 1949 roku, to jest do chwili swojego
aresztowania przez UB, napisał bowiem aż 5 książek, z czego trzy zostały
oficjalnie wydane, a kolejne dwie pozostały w maszynopisie. Do najważniejszych
z nich należy bez wątpienia wydana w 1946 roku książka "Człowieczeństwo a
kultura" stanowiąca prezentację stworzonego przez Stachniuka systemu ideowego,
określanego "kulturalizmem". W książce tej autor wyszedł poza obręb problemów
wyłącznie polskich starając się swoje dotychczasowe obserwacje i twierdzenia
osadzić na tle szerszych stosunków cywilizacyjnych na świecie.
Poprzez swoją działalność publicystyczną, liczył Stachniuk, że uda mu się
wesprzeć wartościami Zadrugi mający nastąpić proces przemian społeczno-
gospodarczych. Jak jednak łatwo się domyśleć koncepcje te nie znalazły uznania
wśród PRL-owskich prominentów i w konsekwencji doprowadziły do bezpośredniej
konfrontacji. Stachniuk został aresztowany 3 września 1949 roku i osadzony w
więzieniu na warszawskim Mokotowie. Jak podaje jeden z zadrużan, bezpośrednim
powodem aresztowania był napisany przez Stachniuka memoriał pt. "Tragifarsa
Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej", który był ostrą krytyką ówczesnej Polski.
Stachniuk domagał się w nim reaktywacji Zadrugi, która miała doprowadzić do
odbudowy świadomości narodowej wśród Polaków.
Proces okazał się wielką farsą. Oskarżonego obarczono m.in. odpowiedzialnością
za klęskę wrześniową, wmawiano propagowanie faszyzmu, antysemityzmu etc.
Początkowo prokurator Beniamin Weisblech zażądał dla Stachniuka kary śmierci,
jednakże wyrokiem z 9 lipca 1952 roku skazano go na 15 lat więzienia. Karę tą
Sąd Najwyższy wyrokiem z 24 grudnia 1953 roku zmniejszył do lat ośmiu, a po
zastosowaniu amnestii do lat siedmiu.
Na odsiadywanie wyroku został Stachniuk odesłany do jednego z najcięższych
więzień mieszczącego się w Barczewie na Mazurach. Panowały tam nieludzkie
warunki. Na porządku dziennym było osadzanie więźniów politycznych w jednych
celach z pospolitymi kryminalistami i bicie ich przez strażników.
Nadzieje na lepszą przyszłość pojawiły się wraz ze śmiercią Stalina i
nadchodzącą po niej "odwilżą". W lipcu 1954 roku obrońca Stachniuka złożył
wniosek o przedterminowe zwolnienie, który nie został jednak uwzględniony.
Zwolniono go dopiero po drugim wniosku 10 lutego 1955 roku. Po prawie
sześcioletniej "odsiadce" wychodzi Stachniuk na wolność kaleką niezdolnym nie
tylko do pracy twórczej, ale i do życia bez ciągłej opieki. Ostatecznie choroba
zaprowadziła go do zakładu leczniczego w Radości koło Warszawy, gdzie 15
sierpnia 1963 roku zmarł.
(c) 1998 Lech Słoncewicz
Wykaz książek napisanych przez Stachniuka:
1. Stachniuk Jan, Kolektywizm a naród, Poznań 1933.
2. Stachniuk Jan, Heroiczna wspólnota narodu - kapitalizm epoki imperializmu a
Polska, Poznań 1935
3. Stachniuk Jan, Państwo a Gospodarstwo. Geneza etatyzmu w Polsce, Warszawa
1939.
4. Stachniuk Jan, Dzieje bez dziejów, Warszawa 1939. (Wrocław 1990)
5. Stachniuk Jan, Mit Słowiański, Warszawa 1941. (książka nie publikowana, w
zbiorach prywatnych)
6. Stachniuk Jan, Zagadnienie totalizmu, Warszawa 1942. (Wrocław 1990)
7. Stachniuk Jan, Człowieczeństwo a kultura, Warszawa 1946. (Wrocław 1996)
8. Stachniuk Jan, Walka o zasady. Drugi front Trzeciej Rzeczypospolitej,
Warszawa 1947
9. Stachniuk Jan, Droga rewolucji kulturowej w Polsce, Bydgoszcz 1948. (książka
nie publikowana, w zbiorach prywatnych)
10. Stachniuk Jan, Wspakultura, Warszawa 1948.
11. Stachniuk Jan, Chrześcijaństwo o ludzkość, Wrocław 1997




Temat: Karykatury Mahometa - co dalej ?
abgal napisał:

> A propos linku do zdjęcia z napisem:
> "Be prepared for the real holocaust!" -
> jako buddysta zastanowiłbym się raczej skąd
> w świecie muzułmańskim wzięło się tyle
> negatywnych emocji. Ten problem nie wziął się znikąd.
> (...)
> Islam ma wiele twarzy. Zapewniam, że są też inne
> niż te, które widać w telewizji
>
Mnie bardzo cieszy wszelki głos rozsądku po stronie muzułmanów, jak na przykład
ów jordański dziennikarz zwolniony z pracy za oświadczenie, że większą szkodę
islamowi wyrządzają nie karykatury Mahometa, lecz filmy pokazujące egzekucje
wykonywane przez muzułmanów na porwanych zakładnikach. To prawda, że muzułmanie
nie stanowią jednolitej masy i można znaleźć wśród nich ludzi otwartych,
rozsądnych a nawet nastawionych krytycznie do swojej tradycji:

www.buddyzm.edu.pl/cybersangha/page.php?id=278
www.buddyzm.edu.pl/cybersangha/page.php?id=279

Wydaje mi się jednak, że poza bezpośrednimi przyczynami wybuchu muzułmanów
warto zastanowić się nad tym, dlaczego ludzie ci są tak podatni na tego rodzaju
zachowania? Czy ta wyjątkowa, na tle wyznawców innych religii, gwałtowność
muzułmanów nie miałaby mieć jakiegoś oparcia w ich doktrynie?

Profesor Uniwersytetu Karola w Pradze i Uniwersytetu Oksfordziego ks. Tomasz
Halik, który znany jest także ze swojego zaangażowania w dialog chrześcijańsko-
muzułmański napisał parę lat temu:

"Wielka słabość teologii islamskiej polega być może na tym, że w swym głównym
nurcie nie zna ona hermeneutyki, metody krytycznej i historycznej interpretacji
świętych tekstów, która nowoczesnej teologii chrześcijańskiej umożliwiła w XX
wieku nawiązanie partnerskiego dialogu ze współczesną filozofią i nauką.
Apologetyczna argumentacja teologów islamskich rzeczywiście przypomina nam
przedkrytyczną myśl chrześcijańskiego średniowiecza (...) Do 'przewrotu
antropologicznego' europejskich czasów nowożytnych, jeśli nie brać pod uwagę
nielicznych wyjątków, przystosowało się całe nowoczesne chrześcijaństwo.
Natomiast świat religii islamskiej - z wyjątkiem kilku teologów
modernistycznych - przewrót ten odrzuca."

O tym samym mówi w wywiadzie z Dawidem Warszawskim Selim Chazbijewicz, tatarski
imam. Podkreśla on, że muzułmańscy moderniści są w odwrocie a islam potrzebuje
rzetelnego krytycznego podejścia do samego siebie:

"Niewątpliwie 'moderniści' muzułmańscy, zwolennicy przemian, okcydentalizacji,
są obecnie w mniejszości. A już na pewno są mniej słyszalni (...) Element
przemocy był jednak w islamie zawsze obecny. Nie wiem, czemu to przypisać.
Powiedziałbym: charakterowi narodowemu Arabów, ale nie mam zamiaru obrażać
narodu ani kultury, która składa się na kulturę muzułmańską, a więc również w
pewnym sensie moją. (...) Zwolennicy zmian w islamie przegrali.
Judaizm był w sytuacji swoiście komfortowej, bo przez dwa tysiąclecia nie
sprawował władzy politycznej. W chrześcijaństwie z kolei dość wcześnie
nastąpiło oddzielenie religii od państwa. Natomiast państwa muzułmanów
pozostały islamskie, teologia była podstawą polityki, a państwo musiało dbać o
własne interesy i przejęło kontrolę nad teologią. Islam jest religią oraz
systemem kulturowym czy cywilizacyjnym, a więc ideowym, ideologia zaś musi
podlegać modyfikacjom. Próbowano to zatrzymać sztucznie i stąd jest tak, jakby
ktoś chodził w przyciasnym ubraniu."

Pytanie tylko, czy taka uzasadniona krytyka islamu nie zostanie odebrana jako
jeszcze większa obraza "uczuć religijnych" niż karykatury Mahometa? I czy
kolejnym krokiem nie będzie zakaz prowadzenia badań naukowych albo dociekań
filozoficznych, które potencjalnie mogłyby urazić czyjeś "religijne emocje"?

jw

=================================
CyberSangha - buddyzm w Polsce
www.buddyzm.edu.pl



Temat: Czym jest dla kultury globalizacja?
rauser napisa?a:

> No w?as´nie? jak sa˛dzicie, co zrobi?a globalizacja z kultura˛? A ze
sztuka˛?

Moze od popularnej definicji, bo pomieszanie nastapilo silne.

Kultura (z ?aciny cultura ? uprawa, kszta?cenie), ca?okszta?t
materialnego i duchowego dorobku ludzkos´ci, a takz˙e ogó? wartos´ci,
zasad i norm wspó?z˙ycia przyje˛tych przez dane zbiorowos´ci; wszystko
to, co powstaje dzie˛ki pracy cz?owieka, co jest wytworem jego mys´li
i dzia?alnos´ci. Kultura dzieli sie˛ na: materialna˛, której zakres pokrywa
sie˛ z poje˛ciem cywilizacja, i duchowa˛ - ogó? wytworów i osia˛gnie˛c´
z dziedziny sztuki, nauki, moralnos´ci, funkcjonuja˛cych w postaci np. dzie?
artystycznych, wierzen´, obyczajów, a takz˙e uznanych wartos´ci, takich jak:
prawda, sprawiedliwos´c´, wolnos´c´, równos´c´ itp.

W XVIII w. poje˛cie kultuiry odnoszono do umys?owego z˙ycia cz?owieka
oraz do rozwoju sztuki i wiedzy. W XIX w. pos?ugiwano sie˛ zamiennie
terminem kultura i cywilizacja. W XX w. rozpowszechni?o sie˛ pojmowanie
kultury jako systemu wartos´ci, norm i idea?ów w przeciwien´stwie do
cywilizacji traktowanej jako zespó? procesów i osia˛gnie˛c´ materialnych.
Obecnie kulture˛ pojmuje sie˛ szeroko, tj. zarówno jako normy, wartos´ci
i wzory zachowan´, jak i efekty oraz procesy tworzenia dóbr naukowych,
artystycznych czy techniczno-cywilizacyjnych.

Po kolei:
"Globalizacja kultury" to dziwny termin ale pewno ma znaczyc odchodzenie
od sformulowanego w definicji ograniczenia: " zasad i norm wspó?z˙ycia
przyje˛tych przez DANE ZBIOROWOSCI"

Rasa ludzka dorobila sie roznych zasad i norm bo rozproszyla sie po
calym globie, rozwijala w roznych warunkach. Religie rzecz wzmocnily
systemami konkretnych nakazow (ale co ciekawe sporo z nich bralo sie z
jak najbardziej przyziemnych, praktycznych w danym regionie i klimacie
okolicznosci) Gdyby - zalozmy - wszyscy zyli w podobnym klimacie a do
tego uporaliby sie z filozoficznym problemem sensu smierci (sensu zycia)
bez uciekania sie do pojecia Boga - kultura ich bylaby tylko jakas
wypadkowa dokonan jednostek. Bo kazdy czlowiek jest inny, jest osobnym
swiatem - odkad natura dala mu swiadomosc.

T.zw. globalizacja moze te swiadomosc zmieniac. I w tym sensie ,
posrednio, moze "zmieniac kulture". Kultury nie zmieniaja hamburgery i
telewizja sama w sobie - to sa materialne efekty dzialan czlowieka, efekty
"cywilizacji". Tym jestes kim sie czujesz. Im wiecej wiesz (w sensie
rozumienia swiata) tym jestes "bardziej czlowiekiem". Jesli dzialania
cywilizacji ulatwiaja jednostce droge do zrozumienia (nawet w znaczeniu:
stawiania pytan) tojest to subiektywnie odczuwana korzysc. Jesli ktos
szuka odpowiedzi w medytacji pod drzewem to zadna globalizacja go nie
dotyczy. Dotycza go rzeczy - ktore sie pojawiaja jako oferta.
Przymus korzystania z tych rzeczy a takze z jakichs idei jest gwaltem na
wolnosci swiadomej jednostki.

Jesli uznamy ludzi za stado bezmyslnych baranow to latwo snuc wszelkie
teorie o zgubnych skutkach tego czy tamtego.
Jesli ludzie w wiekszosci sa stadem baranow - to dlatego, ze nie
przyswoili nawyku samodzielnego myslenia (z tysiaca powodow
materialnych i niematerialnych)
Jesli procesy cywilizacyjne na naszej planecie doprowadza kiedys do
zwalczenia biedy i wyrownania szans - to wtedy na swiatowa kulture
skladac sie beda rownodostepne idee, rzeczy, zasady i TRADYCJA
STARYCH ZABIOROWOSCI
A wiec nawet wtedy globalizacja kulturze nie zagrozi.
A chwilowo nie ma o czym mowic.




Temat: Cenzura w UE...
mg2005 napisał:

> Taa...komuniści byli prawicowcami ukształtowanymi przez
> chrześcijaństwo :))

Nawet ta teza nie jest tak absurdalna, jak chciałbyś myśleć!:)

To, co znaliśmy na świecie jako "komunizm", bez wyjątku pochodziło z
leninowskiego bolszewizmu jako jego eksport lub naśladownictwo.

Bolszewizm był natomiast swoistym produktem społeczeństwa
rosyjskiego, wyraźnie naznaczonych wieloma jego cechami
cywilizacyjno-emocjonalnymi.

I akurat są to właśnie cechy typowe dla tego, co Tomkins opisuje
jako emocjonalność prawicową (leninizm, nawet w swojej doktrynie
odznacza się niewiarą w człowieka, w jego spontaniczność, zamiast
reklamowanych oddolnych "sowietów" (rad robotniczych), "dyktatura
proletariatu" i to uosobionego przez jego "przodującą siłę"
(wierchuszkę partyjną)

Są to ewidentne reminescencje rosyjskiej kultury władzy z czasów
caratu.

Autentyczną lewicową rewolucją była w Rosji Rewolucja Lutowa
przeprowadzona przez partię Socjalistów Rewolucyjnych.

Była prawie bezkrwawa, przyniosła autentyczne swobody obywatelskie i
daleko posuniętą demokrację. Wielu wybitnych intelektualistów
późniejszej rosyjskiej emigracji wspominało ją jako wielki powiew
braterstwa i autentycznej radości z wyzwolenia.

Lenin ją rozwalił, bo uważał, że to infantylna utopia.

Teza, że pesymizm antropologiczny (niewiara w ludzi) bolszewików
oraz jego fanatyzm mają swoje korzenie w rosyjskiej mentalności
religijnej nawet mnie wydawałaby się zbyt śmiała, gdyby nie postawil
jej szanowany polski emigracyjny politolog z czasów Zimnej Wojny,
Juliusz Mieroszewski.

Naprawdę trudno podejrzewać polskiego antykomunistę o chęć
nieuczciwego wybielania lewicy.

Oto, co myślał:

wyborcza.pl/1,76842,5198300,Wypadlo_dno_ze_swiata___Mieroszewski_i_jego_Europa.html

>>Świecki Zachód, religijny Wschód

Konflikt USA - ZSRR, w którym Europa powinna jednoznacznie poprzeć
Amerykę, to dla Mieroszewskiego problem znacznie głębszy niż tylko
polityczny czy ideologiczny spór między dwoma supermocarstwami.
Zimnowojenny kryzys staje się dla niego współczesną ilustracją
wielowiekowego sporu dwóch cywilizacji - Wschodu i Zachodu.

Istotą zła ustroju komunistycznego nie jest sama doktryna, ale
postawa kulturalna charakterystyczna dla świata wschodniego, z którą
ta doktryna została zmieszana - "totalizm". Dopiero sakralizacja
komunizmu, podporządkowanie ideologii każdej sfery życia tworzy
system antagonistyczny wobec cywilizacji europejskiej: Rosjanie
przemienili marksizm "w dogmatyczną pryncypialną doktrynę. Nie może
być trwałego porozumienia między Wschodem i Zachodem (...), dopóki
Rosjanie nie porzucą swego pryncypializmu w ideologii, w polityce, w
sposobie myślenia. Dopóki wierzyć będą (...), że są narodem
wybranym, który posiadł jedyną prawdę".

Wschodniemu totalizmowi Londyńczyk przeciwstawia liberalizm i
racjonalizm europejski - pojęte nie jako doktryny polityczne czy
ideologie, ale jako "postawy kulturalne": liberalizm "w swej istocie
jest postawą kulturalną człowieka Zachodu"; jego zasadniczych
założeń nie poda w wątpliwość "żaden oświecony katolik, protestant,
konserwatysta czy socjalista".

Bez wątpienia, jak pisał Andrzej Mencwel, „liberalizm tak pojmowany
nie był nawet anty-totalizmem, był a-totalizmem. Nie miał on
wschodniej nowej wierze przeciwstawiać zachodniej lepszej wiary
(...), lecz postawie fanatycznej i dogmatycznej przeciwstawiać
postawę racjonalistyczną i relatywistyczną”. Oznaczał emancypację
poszczególnych dziedzin życia, szacunek dla człowieka, tolerancję
dla inności.

Świat ludzi wolnych

Korzenie nowożytnej tożsamości europejskiej Mieroszewski odnajdywał
w kulturze antycznej Grecji i w chrześcijaństwie, a ich
krystalizację i upowszechnienie przypisywał "dwóm rewolucjom, które
nas [Polaków] ominęły" - francuskiej i angielskiej. Czasem dodawał
do nich trzecią - amerykańską. To one pozwoliły na desakralizację
świata, utworzenie przestrzeni publicznej wolnej od fundamentów
ideologicznych, w której ścierać się mogą różne - i równorzędne! -
racje.<<

Przyznasz, że dające do myślenia!




Temat: Cywilizacja pozaziemska - czy istnieje?
może może, ale...
Wdaje mi sie że to problem porównywalny z tym na jaki napotykmy wyodrębniając
agregaty społeczno-kulturowe operujące tym samym jezykiem albo zbliżonym
językiem np.
mozna mówić np. o krajach anglojezycznych i wtedy WB(GB), USA, Australia,
Kanada, Nowa Zelandia nie budza wielkich kontrowersji natomiast juz Pakistan
albo Nigeria w których jezykiem urzedowym jest angielski wydają się rodzić w tym
zakresie ambiwalentne uczucia.
To jest trochę tak, że w lini rozumowania, która opiera sie na "esencjalizmie"
kulturowym (ze tak niezgrabnie to okresle - znasz lepsze słowo - podaj prosze)
za jaki chciałbym uważać Twój sposób rozumowania - niknie gdzieś właściwa natura
zagadnienia poniewaz jest sprowadzana do jak najbardziej słusznego ale
krótkowzrocznego (moim zdaniem) makrohistorycznego i makrospołecznego
spostrzegania problemu cywilizacyjno-ideologicznego rozwoju okresloych kręgów
kulturowych a w konskwencji nauki.
Kiedy sprowadzimy takie wnioskowanie do poziomu jednostki ty upierasz się aby
przypisaywać każdorazowo okreslone nazwy pewnym kulturowym apsektom naukowego
odkycia czy wynalazczości - więcej mówisz nawet o geopolitycznej przynależności
tychże naukowców do kultury zachodznio-chrześcijańskiej wszedzie tam gdzie
udaje im się cokolwiek w nauce i technice osiagnąć ewentualnie tam gdzie w nauce
są conajwyzej odbiorcami i "wzdrożycielami"
Jak to sie mówi słowami modnymi Foucaulta, niezco zmodernizowanymi jednak dla
potrzeb tego wywodu - nieciągła, skokowa transgresja wiedzy na jaka napotykamu
kiedy porównujemy jej wzrastanie u Azjatów czy Muzułmanów, niema miejsca w
kulturze zachodnio-starogrecko-chrzescijańskiej. czyli tam gdziena grunt nauki
Arabów czy Chińczyków została zaszczepiona nauka to była ona pochodnią oswiaty
przyniesioną przez zachodnich "Prometeuszy" - tutaj moge sie zgodzic.
Natomiast dalsze traktowanie rozwoju nauki i techniki w tych krajach jako
akceptowanie "oldshool" zachodnio-starogrecko-chrześcijańskiego, wręcz jak u M.
Webera kapitalistyczno-racjonalnego wszedzie tam gdziemamy do czynienia z
oodkrywaniem i wynalazczościa jest zastanawiające
czy na pewno nie ma w takim sposobie patrznia zbyt wielu błedów ? Pamietaj ze
nauka to nie doktryna najpewniej i ujawnienie fundamentalnych jej załozeń nie
jest tak naprawde niczym nowym - rzeczywistość świata, empirycznośc świata mozna
jak najbardziej pogodzic z wieloma formacjami
świaopogladowo-religijno-ideologicznymi jak np. cywilizacja islamu. Chodzi mi o
zaakcentowanie celów nadrzednych w tej cywilizacji, jak w kazdej cywilizacji
ekspansywnej - przetrwanie i rozszerzanie a już na pewno utrzymywanie wpływów .
nauka moim zdaniem jest po prostu mniej ideologią a bardziej informacją
zakorzenioną w przyrodzie, w rzeczywistości - trudno aby jakakolwiek kultura
mogła sobie to tak naprawde przywłaszczyć co jest obiektywne.



Temat: Konkurencyjne tożsamości
Protokół rozbieżności
Chyba warto trochę uporządkować dyskusję, bo pojawiło sie mnóstwo rozmaitych
wątków. Niewiele mają one wspólnego z pierwotnym tematem, ale wydają sie po
części dość interesujące i warto je zrekapitulować.

1. Natio na naród
Zdaniem pana Grzegorza istnieje ciągłość między tymi dwoma feomenami i
zasadniczo już w średniowieczu można mówić o narodach w dzisiejszym tego słowa
znaczeniu (bowiem różnica między natio na narodem jest czysto ilościowa, nie
jakościowa). To stanowisko podzielane przez wielu historyków. Mnie bliższy jest
pogląd przeważąjący wśród socjologów. Uważam, że narody powstały, a w zasadzie
zostały stworzone przez elity (które można nazwać nacjonalistami) w ostatnich
dwóch stuleciach. Cezurę stanowi Wielka Rewolucja Francuska. Nacjonaliści
zawłaszczyli przy tym tradycję dawnego natio konstruując historię swego narodu
tak, by sięgała jak najdalej w głąb dziejów.

2. Wyższość kultury Zachodu
W tym sporze problem polega na tym, że pan Grzegorz dość wąsko rozumie pojęcie
Wschodu (jeżeli dobrze odczytuję jego intencje), ograniczając je do świata
chrześcijaństwa wschodniego. Wątek pojawił się, kiedy zwróciem uwagę na
obecność w polskiej kulturze politycznej elemntów o wscohodniej genezie. W tym
przypadku wschodniej oznaczało głównie rosyjskiej, więc poniekąd zawężenie,
którego dokonał pan Grzegorz, miało swe uzasadnienie. Kiedy jednak zaczęliśmy
dyskutować na wyższym poziomie ogólności, stało się przeszkodą.
Granice między kulturami nie mają charakteru linearnego. Obecność w polskiej
kulturze politycznej elementów o wschodniej genezie, nie oznacza, że w innych
aspektach Polska nie jest częścią Zachodu. Zwróciłem uwagę na proces
okcydentalizacji, który także w Rosji postępuje od co najmniej trzystu lat.
Owszem, można wskazać na zasadnicze rożnice między europejskim Wschodem i
Zachodem, ale bledną one, gdy krąg europejski (nie w sensie geograficznym) jako
porównać do cywilizacji pozaeuropejskich.
Kultura kręgu europejskiego jest najbardziej ekspansywna. Jej wzorce
przyjmowane są spontanicznie na całym świecie. W ramch owego kręgu od wielu
wieków najbardziej dynamiczny jest Zachód (z grubsza identyfikowany z obszarem
zasięgu chrześcijaństwa łacińskiego, choć rozwój cywilizacyjny wymaga
redfinicji tego pojęcia). Tworem Zachodu jest liberalny uniwersalizm ze swoją
koncepcją praw człowieka, ale także nacjonalizm, Weberowski racjonalizm, czy
jego niechciane dziecko - marksizm-leninizm. Świat owe płody Zachodu przyjmuje
często bezkrytycznie i kiedy Zachód uodparnia się na pewne cywilizacyjne
choroby, inni padają ich ofiarą.

3. Liberalizm
PanGrzegoprz przyjmuje definicje propagowane przez antyliberalnych krytyków.
Powstrzymanie się od zajęcia stanowiska interpretuje jako obojętność. Nie
wydaje się to właściwe. Liberalizm ma zresztą bardzo wiele odcieni, samo słowo
stosowane jest w zupenie odmiennym znaczeniu w krajach anglosaskich i na
kontynencie europejskim. Elementy myśli liberalnej przeniknęły do większości
nurtów politycznych, co często antyliberalna propaganda wykorzystuje nzywając
liberalizmem to, co nim nie jest.
Cenię liberalizm jako przeciwieństwo i zaprzeczenie tolitaryzmu. Liberalna
krytyka komunizmu trafia do mnie zdecydowanie bardziej niż prace np.
Bierdiajewa, który potępiał bolszewizm wyłączeni ze względu na jego stosunek do
transcendecji.

4. Kościół a nacjonalizm
Zdaniem pana Grzegorza katolicyzm i tożsamość narodowa powinny się przenikać,
ich związek może być organiczny. W moim przekonaniu mamy do czynienia z dwiema
odmiennymi płaszczyznami. Nie przez przypadek nacjonalizm pojawił się na fali
oświecniowej laicyzacji. Kościół powinien pozostać w jak największym stopniu
powszechny, wolny od koniunkturalizmów i daleki od spraw narodowych w
jakimkolwiek wydaniu.

5. Inne
Niestety, pan Grzegorz pozwolił sobie na szereg deprecjonujących uwag
dotyczących stowarzyszenia, którego jestem członkiem. Proszony o konkretne
cytaty, przykłady działań, przemawiające za słusznością swoich tez, nie był w
stanie lub nie chciał ich podać. Nie mam o to żalu, ponieważ podobne obrzucanie
błotem i to w dużo gorszym wydaniu jest w sieci, nad czym ubolewam, pewną
normą. Świadczy jednak o tym, że autorowi brak szacunku przede wszystkim do
samego siebie.



Temat: Apel biskupów o preambułę w Traktacie Konstytuc...
Gość portalu: . napisał(a):

> Zyje za granica zachodnia Polski i widze ten poziom cywilizacyjny codzinnie,
> oparty na jednej jedynej wartosci, jaka jest konsumpcja oglupiajaca ludzi do
> granic absurdu.

Twoja strata ,ze nie bierzesz czynnego udzialu w przebogatym zyciu kulturalnym
Nie wiesz co tracisz.

Brakuje im innych wartosci, jedynie kasa i imprezy, rozpasana
> wolnosc. Trudno nazwac Niemcow narodem religijnym, a jednak ostatnio to oni
> wlasnie ustanowili prawo podparte argumentem o kulturze regionu wywodzacej
sie
> z tradycji chrzescijanskiej. Chodzilo o ukrocenie praktyki noszenia przez
> nauczycielki islamskie chust w szkolach. Ukrocenie tego prozaicznego
procederu
> ma niejako wymiar symboliczny. Problem polega na tym, ze przybyli islamisy
> imigranci slabo integruja sie w naszej kulturze, a rozpanoszyli sie na tyle,
ze
>

Nie wprowadzono zadnego prawa ( deutsch kenntnisse = 6 ?)
Ichni TK powiedzial ,ze o noszeniu chust ma prawo decydowac kazdy land tak jak
chce i mu pasuje i nic wiecej.

> w Niemczech (Francji i innych krajach europejskich) robia to, czego im w ich
> wlasnych rodzinnych krajach nie wolno (np. w Turcji jest zakazane noszenie
> chust w budynkach urzedowych i szkolach) i to wlasnie w Europie szczegolnie
> bujnie rozwijaja sie rozne eksternistyczne organizacje islamskie. Znakomicie
> moga sie tu ukryc i wyszkolic na terrorystow najrozniejszej masci. Maja tu
kase
>
> z pomocy socjalnej i demokratyczna wolnosc robienia tego, czego im zabrania
> kraj ich przodkow (wielu eksternistow ukrywa sie wlasnie w Niemczech, bo nie
> moga wrocic do swojego kraju). Zagrozenie przy obecnych zaognionych
kontaktach
> ze swiatem arabskim jest wiec spore. Zwlaszcza, ze sa to rodziny wielodzietne
o
>
> silnej tradycji, podczas gdy Europa sie starzeje, wrecz wymiera i swoja
> tradycje traktuje z obojetnoscia, jako tak oczywista, ze o niej zapomina,
skad
> sie wywodzi,

to niech Niemcy Kindermachen ,moga ich kastrowac ale na to sa dzisiaj zbyt
liberalnym i tolerancyjnym krajem .

dopoki nie zetknie sie z rozpanoszonym islamem, dla ktorego nie
> wszystkie nasze wartosci i wolnosci sa tak oczywiste. Przyszlosc rysuje sie w
> ciemnych barwach, jezeli nie staniemy w obronie swojej kultury, ktora badz co
> badz oparta jest na Biblii, niezaleznie od tego jaka niechec budza w nas
ksieza
> .

sluchaj gosciu z niemiec kultura i wiara muzulmanska jest tez oparta na biblii.
Chrzescijanie i muzulmanie sa spadkobiercami starszych braci w wierze czyli
zydow jak mowi nasz papiez

> Nie jestem, jak to sie mowi, praktykujacym katolikiem, ale nie jestem tez
> zacietrzewionym ateista. Dla mnie zapis o chrzescijanskiej tradycji Europy w
> Konstytucji Europejskiej nie ma zwiazku z religia, a wlasnie z kultura Europy.

gdyby kultura europejska miala byc oparta dzisiaj tylko na kulturze
chrzescijanskiej to mialbys sredniowiecze i kazdego kleche musialbys calowac
po rekach ,tak jak robili to twoi przodkowie.

>




Temat: IRAK - NIEUNIKNIONA WOJNA DWÓCH CYWILIZACJI.
Błąd w tytule. "Światów" (Ty to nazwałeś "cywilizacji") jest z pewnością
więcej niż dwa.
Chiny to z pewnościa kolejny "świat", zupełnie inny od tych dwóch, o których
pisałeś.
Ameryka Południowa, to świat na uboczu - też zupełnie inny.
Poza tym zainfekowana wirusem AIDS Czarna Afryka... to też inny "świat".

Gość portalu: Palnick napisał(a):

> Do tego rodzaju konfrontacji dojść musiało. Rozdźwięk kulturowo - społeczny
> jest tak głęboki, ze nie da się dojść do konsensu w drodze porozumienia.

Ja bym się doszukiwał problemu w sytuacji na "Ziemiach Świętych".
Maltretowany naród od kilkudziesieciu lat bez państwa. Niegodzący się
ze swym podłym losem. To jedno z podstawowych źródeł terroryzmu...

> Głównym powodem jest charakter islamu będący głowna przyczyną problemu. Ta
> średniowieczna w swojej warstwie społecznej religia jest przyczyną
> degeneracji cywilizacyjnej państw arabskich.
> Czy ktoś z was zna jakikolwiek wyrób przemysłowy, nie mówię tu o montowanych
> w tych krajach urządzeniach - choc jest ich niewiele, zaprojektowany i
> wyprodukowany w kraju arabskim?

Tu raczej wypada Ci przyznać rację.

> Moim zdaniem priorytetem w XXI wieku powinno być zastąpienie ropy paliwem
> alternatywnym ( ogniwa wodorowe ).
> Wówczas ropa będzie juz tylko surowcem dla przemysłu chemicznego i farmacji
> a arabowie wrócą potulnie na wielbłądy.

To najlepsze rozwiązanie, chyba dla wszystkich (również dla wyznawców Allacha).
Ganialiby się na wielbłądach prowadząc swoje wojenki międzyklanowe...

Nie wpierniczałbym się w ich sprawy. Trzeba jednak zauważyć, że niektóre
z krajów arabskich nie mają ropy i nie ganiają się z karabinami na wielbłądach.

Jestem za tym, żeby każdy naród mógł na własnych ziemiach żyć po swojemu.

> Każde pieniądze wydane w tym celu będą zainwestowane z pożytkiem dla świata.
> Amerykanie planują rzecz niemozliwą. Chcą zaprowadzić w Iraku demokrację,
> system fundamentalnie obcy arabom. Skończy się to tak jak w Iranie, który
> przeszedł drogę od oswieconej monarchii do religijnej dyktatury.

Iran to kolejne państwo osi zła... Jakoś nie zauważyłem, żeby czymkolwiek
zagrażał sąsiadom. Poza tym myślę, że Amerykanom nie uda się pokonać Iranu,
to wielki kraj, bez większych problemów narodowościowych (mniejszości gotowych
ruszyć do walki ramię w ramię z Ameryką jak w Afganistanie).

> Celowo nie eksponuję podstawowej sprawy jaką jest stosunek islamu do życia
> ludzkiego, do kobiet, do dzieci - to prawdziwy horror.

No tak, dzieciak zwykle wie kto jest jego ojciem, a nie tylko kto jest jego
matką (patrz brazyjskie seriale i szweckie wzorce kulturowe

> Pamietajmy o tym wszystkim oceniajac to co dzieje się w Iraku. To nie tylko
> wojna o wpływy, o ropę, o władzę. To naprawdę wojna o światowy ład. Wojna
> prowadzona w wyjątkowo humanitarny sposób wskazujacy że Amerykanie wyciągaja
> wnioski z wcześniejszych błędów.

Tu trudno się zgodzić. Dobrze, że napisałeś "nie tylko" - to jest dla mnie
bardzo wymowne.

> I na koniec - musimy miec swiadomosć, że to nie jest ostatnia wojna tych
> dwóch cywilizacji.

Wolałbym jakiś sympatyczniejszy akcent na koniec.
Pozwolę sobie dodać taki od siebie.
Mam nadzieję, że w agresji na Irak zginie tak wielu agresorów, że nie będzie
potrzebna wojna i Iranem aby nauczyć Amerykę szacunku do innych kultur.
Dzięki za uwagę.




Temat: Nowa książka Fallaci
Problemem nie są tutaj arabowie, ich religia, ich społeczna kinetyka, ani
wybrana forma walki "o swoje" prawa.
My też jesteśmy jako naród terrorystami. Piłsudki pisał do rodaków "walczcie
ile się da, a jak się nie da to podpalcie świat".
Zatem powstania, rewolucje, partyzanckie działania wobec wrogów narodu,
wreszcie istnienie AK i państwa podziemnego, to ewidentne dowody naszego
terroryzmu wobez osób stanowiących terror państwowy i międzynarodowy. Tak się
po prostu walczy z każdym totalitarnym wrogiem, który ma jedyny plan - fizyczne
i cywilizacyjne unicestwienie przeciwnika. Ten plan wobec arabów skrzętnie
realizują żydzi posługując się do tego celu środowiskami liberalnymi
sprawującymi we wspólczesnym świecie władzę nad narodami. Arabom odebrano prawa
do publicznego uczestnictwa w życiu publicznym i sprowadza się do minimum ich
prawo do uczestnictwa w życiu gospodarczym. Istnienie różnic kulturowych i
religijnych w cale nie oznacza stanu napięcia. Ten stan jest po prostu dziś
eskalowany przez żydowskich propagandzistów, którzy narzucają światu dyktaturę
wartości liberalnych i podporządkowują interesy gospodarcze wyłącznie
żydowskiej finansjerze. Propaganda O.F. jest po prostu próbą skanalizowania
nienawiści w sposób zbiorowy przeciwko innej spójnej cywilizacji, wobec której
wypowiedziano śmiertelną woję, a która się broni identycznymi metodami jak
żydzi, którzy tworzyli państwo Izrael. Dziwne dlaczego do tej wojny ma się
zaprządz chrześcijan, z którymi liberałowie rządzący Europą i światem walczą w
sposób permanentny niszcząc ich tradycję, wartości, postulaty społeczne?
Fallaci podobnie jak J. Stalin w dobie wojny ojczyźnianej, gdy sprawy wymknęły
się za daleko, sięga po rezerwuary ducha i ciała cheścijan aby zorganizować
koalicję przeciwko zdeterminowanemu wrogowi. Co za cynizm...???Co za
podłość...??? Co za metapolityczny stalinizm w dobie XXI w. - oferuje O.F.
ujarzmionym przez soclibereałów narodom Europy..??? My chrześcijanie z R.P. nie
będziemy wspierać liberałów w tej wojnie. Nie wzruszają nas określenia
terroryści, bandyci, itp...Słyszelismy już wiele języków wojennych i wiele ich
dialektów ...Znamy jako sukcesorzy "karłów reakcji" pełzający język
nienawiści !!! Widzimy odrębności i różnice w relacji do Islamu, ale to nie
jest żaden powód do wykopywania toporów wojennych. Wyznawcy Islamu byli też
wybitnymi sługami Rzeczypospolitej i jej oręża. Wybitnijszymi nawet niż
żydzi...Wyznawcy Islamu nie uczestniczyli też w spektakularnych zdradach i w
obozach zdrady przeciwko Ojczyżnie Najjaśniejszej Rzeczypospolitej jak to
żydowie czynili...Nawoływanie O.F. do wojen przeciwko arabom to
nieporozumienie, a nazywanie tych wojen do tego wojnami krzyżowymi to już
zwykła bezczelność...Jesteśmy zdeterminowani walczyć o nasze chrześcijańskie
prawa w każdej sferze życia społecznego, i chcemy Bożej sprawiedliwości także
na ziemi....Stąd nie będziemy służyć liberałom, a niewinnym ofiarom
wspólczesnych wojen poświęcimy swe modlitwy...Jasnym jest, że ucisk liberałów
we współczsnym świecie jest wielki...W Polsce dosięgnął zenitu...Stąd
hasło "Osama Osam detonuj ta bania" wcale nie jest nam straszne, i brzmi niczym
pieśń o Trumanie w czasie zimnej wojny.

Polak-Katolik Nie-alkoholik



Temat: Arnold7 - zycie i tworczosc
Juz bez pastwienia sie nad nim wyjasnie, ze to fragementy wylacznie z tego forum
spisane. Na forum Silesiana Arnold byl nieoszlifowanym diamentem. Jeszcze
wczesniej zaszczycal swoja obecnoscia Forum Katowice.
Jego poglady przez te wszystkie lata nie wyewoluowaly zanadto, zawsze byl
odporny na wiedze, ale to co uderzalo najbardziej to kultura dyskusji.
Niezliczone obelgi nie tylko pod adresem konkretnych interlokutorow, ale tez pod
adresem ogolnie Polski, Polakow, Zaglebia.
Ciagle powtarzal jaki jest rozbawiony poziomem swojego rozmowcy. To sie
przewijalo przez cala jego tworczosc. Nie trzeba byc psychologiem by
wywnioskowac, ze gosc ma potworne kompleksy. Gorzej, ze tacy ludzie jak on
utrwalaja stereotyp prostaczkowatego, niewyksztalconego Slazaka. Jest tego na
forach slaskich duzo i taki przecietny czlowiek, najnormalniej w swiecie
"zyczliwie" zainteresowany tematyka slaska, musi odczuc powazny dyskomfort
natury estetycznej, stykajac sie z takimi forumowiczami.

Szkoda, ze tacy ludzie jak on szczekaja najglosniej. Szkoda, ze prymu w dyskusji
nie wioda osoby w rodzaju Hermanna, Settembriniego, Bartoszcze (ktory ostatnio
mnie "merytorycznie" skrytykowal), Wiksadyby, Bolka, Eichendorfa... Ich wiedza,
argumentacja, kultura osobista stanowia podstawe do prowadzenia dyskusji a co za
tym idzie, do porozumienia sie, do osiagniecia jakichs kompromisow w
przyszlosci. Wszyscy wiemy, ze opcja bezkompromisowa jest nie do przeforsowania
i skazuje radykalow na wieczny margines.

Warszawa widzac tlumy Arnoldow po prostu sie boi. Utwierdza sie w przekonaniu,
ze trudno znalezc powaznych partnerow do dyskusji na powazne slaskie tematy.
Zwroccie prosze uwage na kwestie Kaszubow. Oczywiscie materia jest odmienna i
tak dalej, ale o ile wiecej jest szacunku w ustalaniu pewnych ram wspolpracy.

A tu zza wegla wyskoczy Arnold z bejsbolem i zacznie prawic te swoje wieczne
rozprawki na temat nizszosci cywilizacyjnej jednych i wyzszosci cywilizacyjnej
drugich.

Arnold zyje forum. Na pierwszy rzut oka widac, ze ma problemy ze soba. Nie mowie
tego po to by go gnoic, przede mna upokarzalo i osmieszalo go wielu
forumowiczow, najskuteczniej osmiesza sie on sam wlasnymi postami. Mowie to po
to by zwrocic uwage, ze nie tacy ludzie powinni byc aktywni w sprawach slaskich.
Inaczej nic z tego nie bedzie. Warszawa bedzie lala na wszelkie postulaty,
bedzie odnosila sie z pogarda i wyzszoscia, analogicznie do tego co robi Arnold.
Roznica jest taka, ze oni maja wladze, realne mozliwosci i narzedzia do tego by
dokonac zmian i wdrazac okreslone rozwiazania. Stosowanie retoryki bliskiej
niekiedy nazistowskiej nic nie da. Niczego sie tym nie osiagnie.

Arnold jest Kononowiczem tego forum, z calym szacunkiem. I podobnie jak
Kononowicz, nie zdaje sobie sprawy z roli jaka pelni. Ja nie znosze burakow i po
przeczytaniu ilus tam postow Arnolda postanowilem, ze potraktuje go jak slynnego
Soulcatchera, moderatora forum o grach komputerowych, ktory zachowywal sie
podobnie - ublizal wszystkim myslacym inaczej.
Oczywiscie tych panow wiele rozni, Soulcatcher jest osoba inteligentna, ale
poziom kultury osobistej, kultury dyskusji i problemy natury emocjonalnej u obu
uwydatniaja sie bolesnie.

Nie jestem zwierzeciem forumowym, prosze nie wymagac ode mnie biezacego
ustosunkowywania sie do postow. Jestem kobieta pracujaca, zadnej pracy sie nie
boje i po prostu nie mam czasu. Zobowiazalem sie, ze wrzuce ten watek na ruszt,
wiec polecialem po postach z tego forum, przejrzalem to dosc pobieznie i na
koncu stworzylem cos w rodzaju "impresji arnoldowej". Nie zagladam jednak tutaj
regularnie, jak mam wiecej czasu i nic ciekawszego do roboty, to przejrze to i
owo. I ostatnio wlasnie zaczalem przegladac "dyskusje" jakie sie tu i na innych
slaskich forach wywiazaly. I takie postaci jak Arnold, czy Ballest mnie po
prostu rozcapierzaja, bo tak ich duzo i tak czesto potrafia rozwalic rozmowe
naprawde ciekawie sie zapowiadajaca. Nagle padnie cos o "azjatyckosci polactwa"
i czar pryska.

Zmykam i pozdrawiam




Temat: =====>>Wiadomosc_z_ostatniej_chwili_!!!!_brawo_!!!
Drogi Paul.
Cos wypada Tobie odpisac. Ale co? Moze o mnie. Piszesz o mnie jako 30-40 letnim
naukowcu. Jestem troche starszy, jako ze sie na ta troche wczesniejsza komune
zalapalem. Naukowcem tez nie jestem, tylko dosyc dobrym design ing. pracujacym
w przemysle wiele lat. Ale o nauce mam dobre pojecie.Co do barykad. Widzisz,
kolego, Ty uwazasz, ze w spoleczenstwie jak i na swiecie (to takie duze
spoleczenstwo w dobie globalizacji) ludzie sa bardzo rozni, stojacy na roznych
stopniach rozwoju cywilizacyjnego. I ci na tym nizszym, jako ze zazdroszcza
bogactwa tym innym, nawet ich atakuja. Twoje rozwiazanie jest "bombardowac".
Tak w skrocie, ale rozumiesz. Ja z kolei uwazam, ze nalezy tych ludzi, nawet
czesto wbrew ich woli, podniesc na wyzszy stopien rozwoju. I metoda na to jest
oswiata. A z niej moja ulubiona matematyka itp. przedmioty. Jak widzisz, nie
jestem pacyfista, jako ze tez widze potrzebe przymusu. Tak jak ojciec w
stosunku do dziecka. Dla jego dobra, aby go do nauki zmusic. A ty jak ojciec,
ktory dziecko "w leb" jak niegrzeczne. Jeszcze raz, dziecko u mnie tez nie ma
prawa "wchodzic na glowe". Ale ja uwazam, ze trzeba sie nim zajac, kosztem
swojego czasu. A Ty mysle, masz podejscie, "baw sie sam i nie przeszkadzaj". To
moje opowiesci o tym dziecku to oczywiscie dotyczy spoleczenstwa, a szerzej
ludzkosci. Acha, ja mam dziecko, ktore tez tak jak pisze wychowalem.
Ten system spoleczny USA, ktory Ty uwazasz za brutalny, ale potrzebny bo
skuteczny, jest wlasnie tym podejsciem tego zlego ojca. Ja sporo sie nad tym
zastanawialem i doszedlem do wniosku, ze w ZSRR, a szerzej, w komunie,
zastosowano, mniej czy bardziej udanie ten system dobrego ojca. I dlatego
nastapil tam skok cywilizacyjny. Ze nie byl taki, jaki by mogl byc, to tez
dlatego, ze USA bardzo sie do tego przyczynila.
Widzisz, w USA sa te uposledzone (bo niewyksztalcone!) warstwy ludnosci sila
trzymany w ryzach. Ale musicie miec wielu policjantow jak i ogromne wiezienia.
Teraz probujecie to przeniesc na caly swiat. Bo zostaliscie zaatakowanie.
Zadanie godne Syzyfa. Zobaczymy jak sobie z tym poradzicie. Przyznaje,
mozliwosci macie ogromne, ale sie chyba przeliczycie. A dlatego, ze wszystko
robiliscie, aby ten inny system, ktory mial inne podejscie do tych spraw,
zniknal z powierzchni ziemi. I to sie wam udalo. Ale co dalej? Ludzi na swiecie
coraz wiecej. I to tych uposledzonych. Zaczynacie toczyc walke z tymi 5 mild.
ludzi metodami jak u siebie z waszymi uposledzonymi warstwami. Musze Ci
powiedziec, ze podobne problemy zaczynaja sie tez w Europie Zachodnie.
Jeszcze cos, aby nie bylo niejasnosci. Ja tez nie uwazam, ze nalezy ludziom
pomagac w taki sposob, jaki wy robicie. Czyli dawac za darmo jedzenie, opieke
medyczna, jednym slowem dobroczynnosc. To jest tylko zgubne dla czlowieka.
Czlowiek musi byc zmuszony, aby sam o siebie dbal. Ale tez i mogl.
Zobacz taka Afryka. Przeciez to jest stracony kontynent! A kto jest winny? Jak
gdzies zaczeli jacys komunisci swoja gospodarke, polegajaca na budowie oswiaty,
to w ramach Zimnej Wojny zaczynaliscie ich rozwalanie. Ale widac, ze Pan Bog
nierychliwy ale sprawiedliwy. I doczekaliscie sie tego 11.09. Po prostu Wasze
metody do tego doprowadzily. Zeby bylo jasne, naturalnie czuje sie bardziej
zwiazany kulturowo z Wami niz OBL. Ale wiem, ze narobiliscie w swiecie
ogromnego bagna i zaprowadzliscie go w slepa uliczke.
Dosyc filozofowania na dzisiaj.
Pozdrowienia



Temat: Irak, pięćdziesiąty pierwszy stan?
do Emilki
Gość portalu: Emilka napisał(a):

Dlatego nie ma uzasadnienia dla mordowania w wojnie milionow
niewinnych ludzi (Irakijczykow i Amerykanow), zeby zlapac
jednego Saddama.
Sprawa wyglada tak, ze Saddam ma dzis wiecej swiatowej sympatii,
jako potencjalna ofiara ataku, niz Bush i USA. I madrej glowie
to cos powinno mowic.

Droga Emilko:

Dziekuje za obszerna odpowiedz. Musze powiedziec, ze dyskusja z
Toba jest ogromna przyjemnoscia.

Trudno nie zgodzic sie z ostatnim akapitem Twojego komentarza.
Ludzie kochaja tyranów. Ci, którzy krytykuja Busha, kochaja i
Saddama i Castro, kiedys nie dali zlego slowa powiedziec na
Stalina! Pinochet byl zbrodniarzem? Zgoda! Dlaczego inna miara
sadzic Castro? Lewicowa moralnosc!

Byloby dobrze, gdyby tego rodzaju problemy, jakie stwarza
Saddam, mozna bylo rozwiazywac bez powodowania smierci cywilnej
ludnosci, która w sumie zyje miedzy mlotem i kowadlem.

Osobiscie sadze, ze nie jest mozliwe wspólistnienie w swiecie,
na dluzsza mete, systemów demokratycznego i dyktatur. Azja
rozwija sie dzieki pewnej symbiozie wolnego rynku i rzadów
bardziej autorytarnych niz w pelni demokratycznych (Singapore,
Chiny) choc przyklady Korei Pld. i Taiwanu pozwalaja zywic
nadzieje na postep.

Afryka wymiera i bez masowej interwencji humanitarnej,
politycznej, cywilizacyjnej - bedzie tam tragedia na skale
niewyobrazalna. Kogo jednak obchodzi czarna Afryka? A sa to
wspaniali ludzie, jezeli pozwolic im zyc w normalnych warunkach.
Afrykanie to najlepsi studenci, z jakimi pracowalem (poza
Koreanczykami!). Czy mozna interweniowac wbrew prawu
suwerennosci?
Tylko islamski swiat jakby ugrzazl w miejscu, choc Islam byl
kiedys tak twórczy kulturowo. Pytanie, czy ideologiczie Islam i
demokracja sa "kompatybilne"?

Zgodze sie, Emilko, z jednym pogladem. Ameryka dzisiejsza jest
bardzo daleka od idealów przyswiecajacych poprzednim generacjom.
Ale Ameryka to nie tylko plutokraci, medialni manipulanci i
pazerni managerowie podwazajacy swymi oszustwami same zasady
wolnego rynku! Dla normalnych ludzi Ameryka to wszystko inne, co
sprawia, ze wlasnie do Ameryki a nie do Chin czy Japonii
zmierzaja rzesze immigrantów z trzeciego swiata. Ameryka ma
problemy spoleczne -tak. A czy nie ma ich Francja?
Obecna kampania nienawisci do Ameryki, pod plaszczykiem niecheci
do Busha, jest zastanawiajaca. Uzywanie zwlaszcza w Europie, w
POLSCE!!!!, okreslenia "faszysta" w stosunku do Busha ukazuje
bezdenna pustke intelektualna jego krytyków. Po prostu ludzie
nie wiedza, co to byl - teoretycznie lub praktycznie -
faszyzm!!! Przypomina to slynna bajke Ezopa o wilkach, owcach i
owczarkach.

Krytycy Ameryko przywodza mi na mysl nieszkodliwych profesorków
i literatów, tak francuskich jak i rosyjskich sprzed rewolucji.
Chomski, w odpowiednich warunkach bylby Robespierre'm lub
Trockim. Walka klasowa nie zna pojecia litosci! Jest bowiem
uzasadniona historycznie?!!! W koncu to Francuzi stworzyli
instytucjonalny Terror!!!
Polecam Ci ciekawa, moim skromnym zdaniem, analize America-
bashing, jaka znalazla sie w grudniowym numerze Policy
Review.org. Okazuje sie, ze jest w tej tendencji i polski
element.

I jeszcze w kwestii Reagana. ZSSR byl niewydolny i musial upasc.
Do tego jestesmy zgodni. Uwazam, ze polityka Reagana
przyspieszyla ten upadek o dekade-dwie. W skali mojego zycia to
duzo!

z pozdrowieniami WWKORAB




Temat: Plakat "Zagłębie Dąbrowskie" w GW
Do aqua !
niepotrzebnie się martwisz, że zainteresowanie ziemią zagłębiowską jest
mniejsze niż np. Katowicami. Związki między Katowicami a Sosnowcem, Zagłębiem a
Śląskiem, są tak duże, mówie o związkach kulturowych, osobowych,
gospodarczych, że trudno jest wyznaczyć między nimi granicę, czynią to tylko
niektórzy, posługując sie historycznymi mapami. To jest obecnie jeden region,
czy ktoś chce tego czy nie, dzisiaj zwany regionem śląskim, wcześniej śląsko-
dąbrowskim.

Dysonans roku !

Jak do tej pory z podziwem czytałem twoje wpisy w wymianie pogladów z
Arnoldem , a zwłaszcza jesli chodzi o cywilizacyjną rolę Prus.
Teraz mnie podcięło, bo nie wyobrażam sobie świata, w którym ludzie stanowiący
kiedyś zwartą społecznosc lokalną , określającą siebie jako np Zagłębiacy
zapominają o własnej przeszłości, kulturze i tradycji z tego powodu, że w
pobliskm miaście, mającym inną swoistą subkulturę powodzi się lepiej i znajduje
się w nim więcej siedzib firm i urzędów.
Na tej samej zasadzie możnaby powiedziec mieszkancom różnych regionów Polski,
słuchajcie macie wysokie bezrobocie , dogorywacie kulturowo i ekonomicznie.
Łodzianie i Białostocczanie , przyłaczcie swoje miasta do Warszawy, Polacy
poczujcie się obywatelami UE i zapomnijcie o własnej tozsamości , ludzie
intelektualnie aktywni z Częstochowy , Sosnowca , DG olejcie swoje miasta ,
po0czujcie się kims lepszym - poczujcie się Slazakami (Katowiczanmi?)

Ale jakimi ? Mam zacząć udawać ,ze mówię po Śląsku , czy tez mieszkancy Katowic
mają w imię wielkich Katowic ewentualnie przystosować się do sląskiej ( w twoim
rozumieniu) generacji X, po to by ewentualnie zmniejszyć problemy w komunikacji
międzyludzkiej.

Otóż, zapewniam cię, ze naszą, zagłębiowska tożsamość nastawiona na otwartość i
nie różnicująca ludzi względem ilości pokoleń tu zamieszkałych , nigdy nie
zaginie. Ja nie mam zamiaru stąd wyjezdżać ani wstydzić się tego ,że jestem
Zagłębiakiem bo mamy np 25 % bezrobocie i ludzi tak myślących jest coraz więcej.

Jeśtem świadomy naszej lokalnej historii , tej nieprzekłamanej sprzed wojny i
wczeniejszej , która dowodzi niezwykłaej twardosci i patriotyzmu ludzi tu
mieszkających i nikt mi nie jest w stanie obrzydzić Zagłębia pseudohistoryczna
retoryką .

Uważam ,że ideologia keine grenzen jest nie tylko będna ale i szkodliwa . Jest
to chowanie głowy w piasek i udawanie, że ludzie ( w twojej propozycji Slazacy
i pozbawiaeni tozsamosci Zagłębiacy) niczym się nie różnią. Na takiej zasadzie
powstał kocioł balkański i wszyscy wiedza jak to sie skonczyło .

Tożsamość regionalna lub subregionalna jest świetnym sposobem na aktywizacje
społeczną , na to zeby ludzie zaczeli interesowac się swoim otoczeniem i sobą
nawzajem, a nie tylko swoim prywatnym interesem (pracą i rozrywką) . Mam na
myśli tozsamość "na dobre i na złe", a nie "gdzie jest lepiej tam mój dom".

Jak któś kiedyś powiedział : nie o to chodzi, żeby sie nie różnić, ale żeby sie
pięknie róznić i kierując się ta zasadą chciałbym ,zeby Zagłębiacy ze Ślazakami
pięknie się różnili , pracując równocześnie nad tym aby na ich ulicach i
dzielnicach w : Bytomiu , Sosnowcu , Siemianowicach , Dąbrowie Górniczej ,
Bedzinie działo się lepiej, a wszystko to w woj. Ślasko - Zagłębiowskim.

Na dobre i na złe, a nie jak wiatr zawieje !




Temat: Dlaczego Polacy są we wszystkim najgorsi?
To nie jest sprawa nieosiagniec
Tylko samoniewiedzy
I chorej polskiej szkoly
I jej podrecznikow pisanych przez sieroty po stanczykach, Gomolce i Gierku (czas juz najwyzszy zerwac z namolnym: chrzest-Chrobry-Zlota Brama w Kijowie-niewykorzystane szanse-samowola-upadek)
I to wyniesione z domu "nie wychylaj sie!"
I, przykry dla obcych, nerwowy, na granicy natrectwa, zwyczaj wyrzucania z siebie wszystkiego, co sie ma na watrobie do "tego" kraju i jego mieszkancow, niepytany
Jasne, ze z taka wizja swiata zyc nie podobna, wiec wymyslamy sobie swiatowe zdrady i wlasne "osiagniecia" cywilizacyjne typu Kluszyn i Batory pod Pskowem (kto ma tego sluchac? Wszystkie makro i mikronacje maja chwaly pod Wiedniem i hanby pod Ujsciem) z dolaczonym zadaniem zwrotu honoru i poglaskania po glowce
Wazniejsza kulturowo od okupacji Kremla byla powszechnosc polskiego wsrod ruskich/rosyjskich warstw oswieconych przez stulecie (po ktorej pozoskaly zaskakujace polonizmy)
A juz aberracyjne jest "ratowanie Europy"
Pewien patryota w R"M" do ratowania doliczyl Legnice (gdzie polaczona armia polsko-krzyzacka rozniesiona zostala przez mongolskie rozponanie bojem - poczem ow zagon mongolski zajal sie czyms wazniejszym gdzie indziej) i Grunwald (gdziesmy pol Europy w boju rozpieprzyli)
No dobra, jak juz musimy, to mowmy
Wszak bez naszej uwagi znajomy obcokrajowiec moze nigdy nie poczuc checi sprawdzenia czy to prawda ze Chopin i Kopernik, jeden Francuz, drugi Niemiec, to dwaj bardzo znani Polacy
Moglibysmy tez przestac wyzywac sie na Lukasiewiczu, wynalazcy lampy naftowej w piecdziesiat lat po zarowce (zarowce do de), i zauwazyc co jezdzi po drogach, jezdzi dzieki wymysleniu przez niego przemyslu petrochemicznego (a propos - elektryczne wycieraczki w samochodach to tez polski wynalazek)
Polski uczen przygnieciony przyszlym obowiazkiem kochania p. Boga na stopien, a niezmuszany do nauki matematyki, nie zostanie epigonem szkoly krakowsko-lwowsko-warszawsko-wroclawskiej astronomiczno-filozoficzno-filozoficzno-logiczno-matematycznej. Bombe termojadrowa juz skonstruowano (Ulam z jednym Wegrem) a logiki rozmytej Kosciol zabrania (zeby mu dwa + dwa zlote z tacy wychodzily cztery a nie trzy i pol) - komputer kwantowy wymysli zatem kto inny.
Co jeszcze?
W '39 jeden pracownik Polskiego Radia wyjechal na staz do Motoroli. Z pewnych przyczyn nie mial gdzie ze stazu wrocic wiec walkie-talkie uchodzi za amerykanskie.
Drodzy poszukiwacze skarbow to co trzymacie w reku bylo kiedys "polskim wykrywaczem min"
Drodzy dowodcy Leopardow, tam gdzie trzymacie leb, jest niemiecka wiezyczka dowodcy czolgu z polskim peryskopem czolgowym (+ pozniejsze zmiany)
Obecnie? Tu jest problem, bo jak wam nie mowia to trzeba sie samemu dowiadywac. A wy? Wolszczan to jeszcze jeszcze. Rzucic Paczynskim... o, problem.
I ostatnie moj wspolrodaku. Jezeli wstapiles do pewnej partii z zamiarem przejecia wladzy i utworzenia superkoncernu narodowego z pieniedzy firmy nalezacej do Holendrow, ktory zmodernizowanym polonezem podbije swiat ... to idz sie spaluj. To nie jest rok 1890. Polak moze wymyslic nowy rewelacyjny element hydrauliki (jezeli wroci na pozadne studia inzynierskie z byznes-end-organizejszyn) ale woz, gdzie sie go zamontuje, Ford bedzie sie nazywal.
Bo chodzi o przemysl motoryzacyjny a nie idee fixe zwiazane z marka.
Etc...
No i przestancie myslec. Myslenie szkodzi. Zajmijcie sie czyms pozytecznym.




Temat: Michał Smolorz o Opolanach
Michał Smolorz o Opolanach
Brałem niedawno udział w ciekawej konferencji przeznaczonej dla katowickich
elit intelektualnych. Wystąpili na niej warszawscy profesorowie, którzy
wygłosili niezwykle ciekawe referaty dotyczące śląskich problemów społecznych
i gospodarczych. Nie było w tych wystąpieniach ani krztyny stołecznej pychy,
była rzetelna, naukowa ocena sytuacji, kilka mądrych diagnoz i wariantowe
prognozy rozwoju sytuacji.

Wedle wszelkich reguł akademickiej wymiany myśli, powinna po nich nastąpić
debata, która obu stronom prezydialnego stołu przyniosłaby wiele wzajemnych
korzyści. Niestety, referaty warszawskich uczonych nie doczekały się
rzetelnej dyskusji, gdyż ta utonęła w morzu protestów i żenujących wręcz
pretensji. Sprowadzały się one do rozdzierania szat, jakim prawem
eksponenci "warszawki" pozwalają sobie nas pouczać i ingerować w nasze sprawy
wewnętrzne. Słowem: wara warszawiakom od naszych problemów, sami sobie z nimi
poradzimy i nie potrzebujemy tutaj przemądrzałych misjonarzy ze stołecznych
salonów.

Zapachniało prowincjonalnymi kompleksami, na twarzach organizatorów malował
się bezgraniczny wstyd. Sam też opuszczałem to zgromadzenie w głębokim
zażenowaniu. I nie dlatego, że znów pokazaliśmy arogancję umysłowego zadupia.
Bardziej dlatego, iż za wszelką cenę nie dopuszczamy do siebie poglądów
innych niż nasze własne, co skazuje nas na nierozerwalną ciasnotę myśli i
wieczne kiszenie się we własnym sosie. A w konsekwencji na życie w tysiącu
nierozwiązanych problemów.

Nie po raz pierwszy myślałem, że żyję już na skraju świata, a Katowice to
ostatni etap prowincjonalnych kompleksów. Żyłem z tym przekonaniem dopóty,
dopóki nie wziąłem udziału w podobnej wymianie myśli w Opolu. Kiedy
naprzeciwko elit opolskich staje prelegent z Katowic, musi liczyć się z
dokładnie taką samą reakcją jak wyżej opisana. Już samo wyartykułowanie w
obecności opolskiego high life'u słowa "Górny Śląsk" powoduje natychmiastową
reakcję alergiczną i jarmarczną wręcz pyskówkę. Ludzie z najwyższymi
cenzusami naukowymi w jednej chwili czerwienieją na twarzy, dostają wypieków,
głos im drży i tracą elementarną racjonalność myślenia. Nadzieja na
jakąkolwiek dyskusję merytoryczną o wspólnych problemach historycznych i
kulturowych tonie we wrzasku i ostentacyjnym trzaskaniu drzwiami.
Jakiekolwiek napomknienie o górnośląskim dziedzictwie cywilizacyjnym jest
natychmiast traktowane jako "zamach na integralność województwa opolskiego",
co grozi niemalże skrytobójczym mordem lub co najmniej obrzuceniem zgniłymi
jajami. Tam wciąż niektórzy ludzie żyją niczym w oblężonej twierdzy i każdego
dnia budzą się z trwogą, czy zza wschodniej miedzy nie przychodzi zaborca, by
obalić z takim trudem wywalczone granice opolskiej jurysdykcji. Nie dziwota,
iż każdy, kto z tej strony przybywa, jest a priori wrogiem, kolonizatorem lub
konkwistadorem - nawet jeśli przyjechał tylko podyskutować o starej
architekturze lub o poezji dawnych mistrzów.

Odkryłem tym samym, iż prowincjonalizm jest stopniowalny w przedziale
nieograniczonym. Praktycznie nie ma ostatecznej granicy zaścianka. Kiedy
myślimy, że już jesteśmy na samym dole, zawsze można jeszcze trafić do
miejsca, gdzie prowincjonalne kompleksy są głębsze i wyrazistsze. To jest w
sumie pocieszające, bo mając taki punkt odniesienia możemy nieco podnieść się
na duchu. Szkoda tylko, że całkowicie wyklucza to jakąkolwiek zdrową wymianę
myśli. Dyskurs w atmosferze bazarowej pyskówki jest wszak niemożliwy. No, ale
przecież my nie potrzebujemy cudzych mądrości, gdyż mamy dość własnych.
Wybitnych, bezdyskusyjnych i nie znoszących sprzeciwu.




Temat: Ekspansja gospodarcza USA na świat - DOBRO czy ZŁO
ptwo napisał(a):

> Gość portalu: lisa2 napisał(a):
>
> > choleryk napisał(a):
> >
> > > > Efektem tej ekspansji jest coraz większe bogacenie się samych US
> A, i
> > biedn
> > > ienie innych krajów.
> > >
> > > No coz jesli masz na mysli Europe i Japonie to nie bardzo rozumiem o
> jakim
> >
> > > biednienu piszesz ????
> >
> > Każdemu, przede wszystkim moralnemu - ta pociąga wszystkie inne. Brak
> > poszanowania historii i tabu. Każdy kraj ma swoje nawyki, tym się wyróżnia
> od
> > pozostałych, jeśli je zrównamy, to czym się będziemy mogli pochwalić przed
>
> > innymi, jak się między sobą odróżnimy?
> >
> > Tu widzę również pewną niechęć do Unii Europejskiej. To nie o pieniądze na
> m
> > chodzi przystępując dziś do UE. To chodzi o zachowanie własnej kultury i w
> łasne
> > go
> > wpływu na nasze narodowe potrzeby - za 20-50 i więcej lat.
> >
> > >
> > > >
> > > > Ta sytuacja prowokuje zazdrość, agresję, wojny u społeczeństw ni
> e mog
> > ących
> > >
> > > > dorównać takim działaniom.
> > >
> > > Bardzo ciekawa teza ??? Raczej rozwiazania amerykanskie , oczywiscie
> jesli
> > sa
> > > kopiowane "dokladnie" raczej powoduja bogacenie sie narodow . Czy mog
> labys
> >
> > podac przyklady tych panstw ktore wg Ciebie traca na tym ?
> >
> > A chociażby Niemcy - potęga gospodarcza w Europie - zmiany językowe języka
>
> > niemieckiego spowodowane nie tylko połączeniem się Niemiec Wschodnich i
> > Zachodnich, ale i wprowadzenie do życia codziennego coraz większej liczby
> > słownictwa pochodzącego z komputerowego żargonu angielskiego. W polsce tak
> i jęz
> > yk
> > jest stosowany, ale nieformalnie, i przez domorosłych tłumaczy.
>
> O jakim poszanowaniu historii mówisz? Przecież w polskiej historii jest znaczni
> e
> więcej rzeczy, których należałoby się wyzbyć jak najszybciej, ba na nas stale
> ciązą.
> Zmiany językowe są nieuchronne, bo język jest żywym tworem. Kiedyś na język
> polski miała wpływ łacina, niemiecki, francuski, włoski, czeski, nawet turecki.
>
> Dzisiaj przede wszystkim angielski.
> Jestem zawodowym tłumaczem, od wielu, wielu lat. Niestety, stwierdzam, że coraz
>
> częściej głównym problemem tłumaczenia na język polski jest to, że brak polskic
> h
> terminów; świadczy to, niestety, o zapóźnieniu cywilizacyjnym. Każdego roku
> pojawia się wiele nowych terminów, na które po prostu brak polskich
> odpowiedników. Dlatego trzeba tworzyć nowe; nie zawsze są to próby udane, ale
> dokładnie tak samo było w przeszłości: wiele słów od dawna zadomowionych w
> polszczyźnie pochodzi z innych języków. Niekiedy tworzono, na siłę, polskie
> odpowiedniki. Z zachwaszczaniem języka polskiego trzeba oczywiście walczyć, ale
>
> zadanie szerszych kręgów, nie tylko tłumaczy.

Zggadzam sie z toba calkowicie . Zmiany jezykowe sa wlasnie konsekwecja
przyjmowania kultury swego osrodka cywilacyjnego , czy mocarstwa majacego
najweikszy wplyw na zycie gospodarcze regiony czy swiata . Ta role pelni w tej
chwili USA . Polska niegdy niebyla centrum kultury , zawsze stala na
peryferiach . Adaptowala kulture ktora plynela do nas z innych osrodkow do
naszych celow . Bylo to konsekwencja wyboru cywilazyjnego z 966 roku . Wiec nie
bardzo rozumie . Uwazam ze w Unii Europejskiej nie zatracimy naszej odrebnosci
narodowej . Jelsi Pani tak uwaza musi miec bardzo mierne zdanie o naszej kulturze
narodowej . Zostanie moze ona zaadaptowana do nowych warunkow ale jej na pewno
nie zatracimy. Co od zepsucia moralnego Zachodu . No coz jest to problem ,a le
czy to znaczy ze nie moze sie to zmienic . W koncu wiele ludzi na zachodzie nad
tym pracuje i miejmy nadziej ze nasze wejscie do Unii takze pomoze tej pracy .

Pzdr
choleryk




Temat: Geothe, Conrad i Gombrowicz wracają do kanonu l...
germanio napisała:

> Hurrrra!!!! Zwyciestwo!!!

Niezupełnie. Na Gombrowicza, Mackiewicza i Lema "nie ma miejsca", które to
tłumaczenie ludzi myślących nie przekona. Gombrowicz kpił sobie z przywar
Polaków, które posiadają obecni, wewnętrzni okupanci Polski. Lem - z nowych
świętości nowego reżimu: "Prezydent Bush ma bowiem tę właściwość, że jest głupi.
Świadczy o tym choćby fakt, że wystąpił przeciwko teorii ewolucji na rzecz tzw.
inteligentnego projektu, w którym chodzi o to, że nie wiadomo, o co chodzi. Cała
jego administracja forsuje tę idiotyczną teorię, ale im po prostu brakuje
rozumu." i o kwakwakach:
"Idea inteligentnego projektu, polegająca między innymi na przekonaniu, że w
procesie ewolucji macza palce Bóg, jest odrzucana przez świat nauki, ale nie
przez prawicę. Przecież Bush ponoć konsultuje swoje decyzje z samym Stwórcą.

Ach, proszę pana, ale nie każda prawica jest głupia, zdarza się rozsądna. Na
przykład angielscy konserwatyści wcale nie są idiotami.

A polska prawica, która właśnie doszła do władzy?

O czym tu mówić, skoro Polska jest, za przeproszeniem, cywilizacyjnym zadupiem,
które tak naprawdę nie liczy się w świecie? Nikogo nie obchodzi, że u nas są
jakieś Kaczory. Czytałem niedawno w „Przeglądzie” pańską rozmowę z reżyserem
Andrzejem Żuławskim, który to wszystko nazwał po imieniu: nadeszła era Rydzyka.
Nic dodać, nic ująć. Zawsze myślałem, że bliźniaki są rozsądniejsze. Tymczasem
próba rozwiązania problemów Polski za pomocą zaostrzenia kodeksu karnego to,
niestety, gry i zabawy małego Jasia: dajcie mi dużą pałkę, a wszystkich
poustawiam. Nawet nie warto o tym mówić.

Może nie warto, ale widzę, że jednak budzi to w panu emocje.

Owszem, negatywne. Bo jak się ktoś upiera, że 3 razy 7 równa się 40, to trudno
siedzieć spokojnie. Gdybym był 30 lat młodszy, to pewnie chciałbym znów opuścić
Polskę. Tyle że nie ma dokąd."
"Matka Boska się nie zjawi
Hordy moherowych beretów nic nam nie pomogą, jeśli jacyś Arabowie zechcą w
warszawskim metrze podłożyć bombę" [Cytaty z wywiadu Przemysława Szubartowicza z
Lemem/Onet wiadomosci.onet.pl/1302741,2677,kioskart.html]
Mackiewicz - hmmm... Jako żywo nie wiem, dlaczego został ocenzurowany. Czy
dlatego, że pisał o Katyniu jako zbrodni sowieckiej, gdy rodzina Giertychów
umiłowała Związek Sowiecki? Czy dlatego, że pisał o zbrodniach hitlerowskich w
Ponarach, gdzie większość, bo 80 000 ze stu tysięcy zamordowanych stanowili
Zydzi, a 20 tysięcy polska inteligencja, ale także Romowie, komuniści i
Rosjanie? Czy może ze względu na współpracę z paryską "Kulturą", której
środowisko Giertycha nienawidzi? A może z powodu cofniętego później akowskiego
wyroku śmierci na Mackiewicza za "kolaborację" z Niemcami? Zakładam, że chodzi
im o Józefa Mackiewicza, a nie o jego starszego brata Cata-Mackiewicza, który po
wojnie był pisarzem PAX-u, ale i publicystą paryskiej "Kultury". A może
Giertychom nie odpowiada fakt, że siedział w Berezie Kartuskiej za krytykowanie
Sanacji? Giertych mówi teraz, że z Mackiewiczem nie ma problemu. Wobec tego jaki
był przedtem?

Wszystko to jednak małe piwo przy forsowaniu Dobraczyńskiego - działacza PAX,
apologety stanu wojennego - takiego samego zdrajcy, jak ojciec Giertycha. No i
te nieszczęsne "Listy Nikodema", które staną się nachalną propagandą religii
katolickiej. Na katolicyzm jest miejsce w kościele, nie w szkole. Już widzę, jak
jakieś niekatolickie dziecko powie, że to brednie i nauczycielka pobiegnie
donieść w odpowiednim miejscu. Za mojej młodości powiedzieć, że Katyń to była
sprawka Sowietów, gdy w podręczniku jak byk stało, że Niemców - to mogła być
sprawa gardłowa, ponieważ PRL miała w to kłamstwo tYle zainwestowane. Pamiętam,
jak w liceum moja profesorka zrobiła się śmiertelnie blada, gdyśmy jej przerwali
czytanie z podręcznika (Tak! od siebie nic na ten temat nie mówiła, bo nie
chciała kłamać, więc czytała z podręcznika) żeby powiedzieć, że to kłamstwo.
Potem się okazało, że bardziej niż o siebie bała się o nas, bo nie wiadomo, czy
jakiś kolega nie opowie o tym nieświadomie w domu, a tatuś może być akurat
ubekiem. Takie to mieliśmy przygody. Mam nadzieję, że jakaś interpelacja
poselska ze strony opozycji zmusi Giertycha do wytłumaczenia się z tego nędznego
spektaklu.

>
>



Temat: Czy powinnismy pozwolic na zakup ziemi w Polce obcokrajowcom?
O, najmocniej Szanownego Pana przepraszam. rzeczywiście trudno sobie wyobrazić
pośrednictwo w handlu ziemią między Austrią i Węgrami realizowane via
Australia. Zawsze mi to ''au'' i ''at'' komutuje, zwłaszcza jeśli ktoś na
antypodach wypowiada się w kwestiach starego kontynentu.

Wracając do tematu, trudno oczekiwać, żeby posiadał Pan jakikolwiek sentyment w
stosunku do ziemi australijskiej. To tak, jakby Islandczyk przyjeżdżający na
saksy do Polski miał się w przyszłości przejmować tym, że cała polska ziemia
jest już w rękach niemieckich. Nie dziwota też, że wisi Panu fakt, iż - jak Pan
pisze - cała Australia nie należy już nie tylko do rdzennych Australijczyków,
ale nawet do tych napływowych. Czy zresztą ktokolwiek przejmuje się terenami,
po których niegdyś wiodły słynne szlaki tubylcze (songlines)*
Tym bardziej, że poza kwitnącymi wybrzeżami Australii (która poza tym jest
zwykłą pustynią), napływowi Australijczycy wycofują się nagminnie z
półpustynnych terenów interioru. Wygląda na to, że koniec końców Aborygeni
mogliby bez przeszkód odzyskać swoje ''songlines''(poza wybrzeżem). Problem w
tym,że ich kultura przepadła bezpowrotnie.
Problem, Szanowny Panie, polega również na tym, że próbuje nas Pan traktować
jak owych Aborygenów (a tymczasem można by do nich od biedy odnieść co najwyżej
dawnych Prusów, którzy zniknęli z etnograficznej mapy dziejów w wyniku
beztroskiego ''importu cywilizacji'' przez Konrada Mazowieckiego; a może chce Pan
nam zafundować drugi taki import cywilizacyjny?)
albo może nawet jak wasze kangury, którym jest wszystko jedno, czyje plony
chrupią, przynajmmniej dopóki nie urządzicie sobie z nich obiektów polowań
sportowych.
Tak więc słusznie pisząc jedną ręką, że "jeśli nie chcemy, to nie musimy
sprzedawać", niech Pan nam tego prawa drugą reką nie odbiera.
Cała ta dyskusja ma na celu sprowokować Polaków do myślenia długo-, a nie
doraźnie-falowego.
Dzisiaj Niemcy i Austriacy nie zdobywają ziemi za uncję ołowiu, stawiając
dotychczasowych właścicieli pod murem. Uzyskują ten sam efekt oddając w zamian
swoje Merce i inny szajs, napędzając sobie przy tym doskonałą koniunkturę.
W krótkim też czasie sprowadzą polskie społeczeństwo do miejskiej diaspory,
która jednak nie zamieszka odpowiedników kwitnących wybrzeży Australii, a
będzie wegetowała w miastach-slamsach, dopóki nie ulegnie totalnemu
rtozproszeniu po świecie, a wszelki ślad po tym narodzie zaginie w bardziej
trwały sposób niż po słowiańskich Prusach.

*) a z którymi oni (podobnie jak Indianie PłnAmer) nigdy nie utożsamiali się w
2-geometrii (posiadania ziemi doskonale opanowanej przez obszarników i
kolonizatorów), tylko co najwyżej w 1-geometrii (której podstaw z kolei nie
jest w stanie nie tylko opanować, ale nawet sobie wyobrazić przeciętny
Europejczyk), a która sprowadza się do tego, że pomiędzy dwoma punktami
istnieje nieskończona liczba krzywoliniowych trajektorii jednowymiarowych, z
których zasadniczo każda powinna umozliwić przedostanie się z jednego punktu
startowego do docelowego. Własnością Aborygenów były mapy-pieśni, które
pozwalały na wybór takich trajektorii, które pozwalały na przemieszczenie się
we względnie komfortowy sposób.




Temat: Pamflet o wojnie domowej
Co umożliwiło ekspansję
Popatrzmy na ten kawałek:

"W niezwykle erudycyjnym kilkusetstronicowym dziele Said śledził w kulturze
Europy stereotypy, które umożliwiły jego kolonialną ekspansję - bo pozwoliły
postrzegać zdominowane ludy jako gorsze pod względem intelektualnym i moralnym."

Stereotypy były i są, ale nic nie umożliwiły. Stereotypy, równie silne, istniały
przecież i w kulturze islamu, która też ekspansji kolonialnej próbowała. I też
postrzegała inne ludy jako gorsze pod względem moralnym. Co jednak ekspansję
rzeczywiście umożliwiło, to nie owe stereotypy, tylko zdolność danej cywilizacji
do mobilizacji nezbędnych środków, oraz atrakcyjność wzorców tej cywilizacji dla
kandydatów do ich przyjęcia. Europa wygrała wyższością swojej cywilizacji, nie
negatywnym postrzeganiem innych.

Istnieje tendencja, aby z istnienia negatywnych stereotypów wywodzić konkluzję o
motywacjach i metodach. Coś jak "Afryka to dzicz, gardzimy Afrykanami, weźmiemy
ich pod but i zaprowadzimy własne porządki". To politycznie poprawna tendencja
współczesna, będąca w istocie pisaniem historii na nowo, przez zaniedbanie dwóch
ważnych czynników: współczucia i poczucia cywilizacyjnej odpowiedzialności (jak
się komuś wydaje, że bredzę, to niech sobie poczyta o doktorze Livingstone -
badaczu Afryki i wpływowym zwolenniku ekspansji cywilizacji europejskiej;
również Kipling z jego "misją białego człowieka" jest przykładem bardzo
charakterystycznym).

Kolonializm to nie była, proszę Państwa, bezlitosna eksploatacja ekonomiczna i
prześladowanie tubylców, jak chcieliby współcześni zwolennicy tezy o draństwie
białego człowieka. Kolonializm to również wyjęcie spod prawa niewolnictwa przez
Brytyjczyków (1807 i 1833) i tępienie tego procederu. W istocie, było to
narzucenie brytyjskiego prawa innym "cywilizacjom". Ma ktoś problemy z tym
narzuceniem? Kolonializm to garnizony, w sąsiedztwie których Murzyn mógł
mieszkać bez obawy, że kacyk z sąsiedztwa zamarzy sobie wojnę plemienną.
Kolonializm to była również szansa, że jakaś okolica po raz pierwszy w swojej
historii zobaczy lekarza (jaki by nie był, zawsze lepszy od miejscowego
czarownika) albo nauczyciela z misji (choćby uczył nienawistnej Biblii, lepsze
to chyba zajęcie od łapania sąsiadów i sprzedawania Arabom, nieprawdaż?).

Powyższych faktów erudycja Saida oraz Autora recenzji nie obejmuje. Saida
rozumiem: świat odrzucił jego cywilizację, żal coś tam mu ściska. Gdyby do bicia
ustawiał się Amerykanin też bym zrozumiał - mieli ten wstydliwy okres
niewolnictwa, pewna doza wyrzutów sumienia (za zachowaniem proporcji jednak!)
byłaby uzasadniona. W przypadku Polaka jedynym wyjaśnieniem jest paraliż
postępowy.
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • chadowy.opx.pl



  • Strona 2 z 3 • Wyszukiwarka znalazła 81 wypowiedzi • 1, 2, 3