Czytasz wypowiedzi wyszukane dla słów: problem z gronkowcem





Temat: Bakterie.
Bakterie.
Witam wszystkich po dluższej przerwie. Kiedy ostatni raz pisalem tutaj list
miałem duży problem z bakteriami w górnych drogach oddechowych. Propozycji
było mnóstwo co z tym zrobic jak to leczyć poczawszy od leków na WYCINANIU
MIGDAŁÓW KOŃCZĄC. Ludzie moja rada jest taka nie dajcie sobie usuwać migdałów
jeżeli nie jest to wymagane na 100% (musicie być na 100% pewni, że już są do
niczego). Podstawą jest rozpoznanie przyczyny, która prowadzi do stanu w
jakim się znajdują. A przede wszystkim, kieruje teraz moje slowa do osob
walczących z gronkowcami, paciorkowcami i innymi bakteriami świata, dajcie
sobie spokój z laryngologami bo ja odwiedzilem 10 różnych laryngologów i z
tego co oni razem wymyślili książke bym napisał i byłbym po 10 różnych
operacjach (od migdałów po przegrode nosową). To jest śmiech na sali każdy
gada coś innego!!! Dobrych lekarzy laryngologów w moim rejonie nie ma WOGÓLE.
Owszem zupełnie nie w temacie, naciągacze kieszeni klienta są, ale to już
inna kwestia. Zastanawia mnie też fakt że nasi lekarze chcą pracować w UE. To
jest wogóle śmiechu warte i pozostawie bez komentarza, chyba chcą aby poziom
zdrowia w UE spadł do naszego. Ale do czego zmierzam. Dawno już bym nie miał
migdałów gdyż podobno na gronkowca nie ma lekarstwa. Moje zdanie jest takie
dobry BAKTERIOLOG (uznany w świecie) i sprawa wyjaśniona. Laryngolog jako
specjalista nie ma pojęcia o bakteriach, jak one funkcjonują co powodują i
dlatego najlepszym rozwiazaniem jest co ... antybiotyk (najłatwiej wyczytać
który jest na co) no i usnięcie migdałków. Najważniejsza jest wytrwałość i
dążenie do celu gdyż bakterii nie da się usunąć w 10 dni kuracji. Pozdrawiam
i chętnie odpowiem na wszelkie pytania.





Temat: madziulec i mamy- pomóżcie:)
Niestety nie mam teraz czasu, zresztą zaraz Madziluec szczegółowo odpisze ))

Przyczyną zakażenia są bakterie. Początkowo może przebiegać ono bezobjawowo.
Tzn. z reguły jest tak, że jak już są te bakterie to one się namnażają i jak osiągną jakąś odpowiednią ilośc dla danego "nosiciela" to organizm wtedy odpowiednio reaguje. Jest mnóstwo przesłanek mówiących o tym, że dziecku coś się zaczyna dziać. Ale przeciętna matka nie ma o tym zielonego pojęcia.
Niestety zakażenie trzeba wyleczyć antybiotykiem, odpowiednio dobranym z antybiogramu, który dostaje się z wynikiem posiewu?
Zastanawiam się skąd ten Augmentin? Mam na dzieję, że te bakterie sa na niego wrażliwe. Nie podważam kompetencji lekarza, daleko mi do tego, ale sama spotkałam się z dawaniem antybiotyku na oślep. Jeśli będzie źle dobrany nie pomoże.
Lacidofil, bardzo dobrze. Nie wiem jak z Cebionem i Augmentinem. Bo wiem, że z niektórymi lekami nie podaje się wit. C.
Ale mocz zasadowy, czyli sprzyja namnażaniu się paskud. Trzeba zakwaszać.

Wynik posiewu jak najbardziej może być zafałszowany nieprawidłowym pobraniem.
Poszperaj na forum, dużo mamy o tym pisały. Ale w ilości 10 do 5 nie wiem.
POczekaj na Madziulec.

Niestety zkażenie może być związane z refluxem. Też dużo poczytasz na forum.
A reflux może przebiegać bezobjawowo. I jeśli u Was by to miało być, to dobrze, że tak wcześnie się diagnozujecie. Ale szczerze, mam nadzieję, że nie ))
A reflux to nic starsznego, jesli się go trzyma w ryzach.

Usg musicie zrobić. Potem nefrolog może skieruje Was na dodatkowe badania. Chociaż jeśli to chłopczyk, to chyba od razu powinien być dokładnie przebadany.

Postaraj się ten mocz do kontroli pobrać jak najbardziej sterylnie. POtrenujcie troszkę na sucho )

Na Twoim miejscu nie czekałabym zbyt długo z wizytą u nefrologa. Próbuj może lekarz przyjmie Was jakoś w przyśpieszonym terminie.

Ale skąd ten gronkowiec i pneumonia?
Od dawna synek ma takie problemy?
Rozumiem, że śluz w kupce? Ale to raczej wynik bakterii w kale.
A co powiedział lekarz, pediatra dziecka? Mówił coś o możliwej przyczynie i takie tam?

Moja rada, póki co leczcie się. Bacznie obserwuj małego. Szukaj prędko lekarza. Madziulec w tej kwestii pewnie Ci bardzo pomoże, o ile jesteś z Warszawy.

POzdrawiam






Temat: łzs-przerwałam leczenie-co dalej?
> Ma Pani rację, błędne diagnozy zdarzają się, i to niestety zbyt często.

O wiele zbyt czesto :(
I to nawet gdy sa stawiane przez slawy lekarskie :(
Jeden jedyny lekarz, pediatra z CZD na widok skory Przemka choc tez stwierdzil
ze to prawdopodobnie alergia - to jednak zastanawial sie czy przypadkiem nie
jest to cos innego.
On jedyny zauwazyl obrzeki, jedyny wzial pod uwage wysoki poziom kwasochlonnych
we krwi, jedyny przeprowadzil normalny wywiad i dokladne badanie lekarskie a
nie wydal diagnoze zanim zaczelismy cokolwiek mowic.
Jedyny tez na wiadomosc ze sama wpadlam na to co Przemkowi jest stwierdzil ze
to faktycznie moze byc przyczyna. Inni ida w zaparte ze to niemozliwe.

>Co do
> przyczyn azs trudno mi się wypowiadać, bo nie jestem lekarzem tylko
> farmakologiem,

Dlatego absolutnie nie mam do Pani pretensji o to ze Pani nie wie o takich
rzeczach.
O tym powinni wiedziec pediatrzy, alergolodzy, dermatolodzy.

Pani zajmuje sie kosmetykami, skora zmieniona atopowo tudziez z innych przyczyn
potrzebuje odpowiedniej pielegnacji.
A Pani rewelacyjnie doradza jak to zrobic, wielki uklon :)
To co napisalam - bylo do rodzicow chorych dzieci, zeby wzieli taka
ewentualnosc ktora opisuje pod uwage. A pielegnacja chorej skory swoja droga :)

>jednak z tego co wiem, przyczyny azs nie zostały całkiem ustalon
> e.

To prawda.
Jednak na podstawie tego co sami przeszlismy i co w sumie nadal przechodzimy,
bo jeszcze troszke przed nami a stresu podczas przebierania Przemka pewnie
jeszcze dlugo sie nie pozbede (tego leku ze jak go rozbiore to zobacze na
skorze znowu potworne dla mnie place chorej skory - smiem twierdzic ze
zaburzenia pracy jelit sa niebagatelna jedna z przyczyn.
Drozdzyce, gronkowce, pasozyty.
Tak powszechne i tak bagatelizowane problemy.




Temat: rentgen puc u 3,5 miesięcznego
Weronika urodziła się jako wcześniak w 35 tyg. miała wysiłkowy oddech,
osłabione napięcie mięśniowe. W trzeciej dobie zdiagnozowano u niej zapalenie
płuc, w 10 dobie zapalenie oskrzeli wywołane gronkowcem złocistym oraz
krwawienie dokomorowe I stopnia (wylew), do tego miała bardzo silną i długo się
utrzymującą żółtaczkę fizjologiczną, w 15 dobie potwierdzono wadę serca (echo
serca). Do domu wyszła mając miesiąc, pełną dokumentację medyczną dostarczyłam
naszej pediatrze, Weroniśka od początku miała słaby apetyt i słabo przybierała
na wadze, dlatego była pod "wzmożonym nadzorem" lekarskim. Jak miała niecałe 2
miesiące stwierdzono u niej anemię na podstawie właśnie kontrolnej morfologii,
morfologię robiliśmy co dwa tygodnie by kontrolować głównie poziom hemoglobiny
i te podwyższone leukocyty wyszły przy okazji, przy którejś kolejnej
morfologii. Mała ze względu na swoje problemy na starcie (wylew i wada serca)
była raczej ospała i jak już wyżej pisałam, była niejadkiem, do tego miała
bardzo silne kolki i po prostu trudno było zauważyć mi jakieś nietypowe
zachowanie z powodu zapalenia płuc. Wylądowałyśmy w szpitalu, na 3 tygodnie tam
owszem wyleczono zapalenie płuc, lecz leukocyty w dniu wypisu były jeszcze
wyższe niż w chwili przyjęcia na oddział. Trafiliśmy na konsultację do
poleconego nam specjalisty i po wykonaniu badań okazało się, że Weronika ma
alergię na laktozę, oraz w szpitalu złapała paciorkowca. Po dwóch tygodniach od
zmiany mieszanki na Nutramigen i wyleczeniu paciorkowca, małej poprawiła sie
apetyt i zaczęła w szybkim tępie nabierać sił oraz wagi. Dzisiaj ma 13 miesięcy
waży 14kg, mierzy 82cm, po wylewie nie ma już w główce śladu, serduszko samo
sobie poradziło z wadą, pozostały nam jedynie nawracające zapalenia oskrzeli i
alergia. Przepraszam, że tak się rozpisałam ale chciałam żebyś miała pełen
obraz, a jak przeczytałam początek to pomyślałam, że pewnie cię przeraziłam i
dlatego opisałam stan obecny )




Temat: WIELE DZIECI I INNI
Ja stawiam, że Ewa Twój teść jest chemikiem. Przelewał z flaszeczki do flaszeczki alkohole metylowe, mieszał je z etylowymi, dodawał trójpirynian sody i pizyryt - ale wcale nie w celach konsumpcji (no, ale tata Szymka z opowieści Joli został określony równie dosadnie - i tutaj na upartego, po 11.IX.01, panie w przedszkolu nie powinny mieć watpliwości i nawet nie powinno uśpić czujnosci tłumaczenie taty Grzegorza )
najważniejsze, że Zosia ma się lepiej, wiesz Ewa może dobre by bylo zestawić gronkowca z zapaleniem pieluszkowym, jak mówi mąż Joli, może po takim zestawieniu bonifratrzy znaleźliby szybciutko jakieś pomocne zioła??
Ewa, to Ty tez masz doświadczenie przy stosowaniu diety, gotowac bezglutenowo to nie przelewki.
Paranoja z trakwowaniem fenyloketonurii w Polsce, Jokowbojko - nie ułatwiają wam zycia, chociaż myslę, że nawet przy duńskich doświadczeniach nieźle sie musi człowiek nagłowić.
Jokowbojko- tu na watku często posty zajmują dosyć duzo miejsca, jak najbardziej w zwyczaju jest pisac długo (krótko też może być naturalnie - znaczy to, że piszemy ile kto chce, a najpewniej uzależnione jest to ile kto ma akurat czasu - ej jest to problem w zawodzie mamy )
Agnieszko, a co znaczy: >A z Robertem cieszyliśmy się ostatnio z powodu jego nowego osiągnięcia życiowego-układania sobie życia w innym wydaniu.Żeby mu się
powiodło< napisz coś więcej?? Też trzymam kciuki za powodzenie, nowe wydania zawsze sa wyzwaniami )
Agnieszko-Bornholmko - podawali w wiadomosciach, że w Dani wiatry ogromne, zatory i klęski komunikacyjne - na Bornholmie też??
Bietko - Jasiu już niedługo bedzie po drugiej stronie ))))
ło rany - ale mamy już dużo watkowych dzidziusiów - wszystkie maluchy pozdrawiam. Aniu czekamy na wieści. Trzymaj się tuż przed, w trakcie, a zaraz po daj znać i usciskaj goraco od nas Jasia ))))
Dziewczyny, wiecie, że ferie zaczęły się we Wrocławiu, ale też i W-wie. Ceny w Zakopanym skoczyły od razu prawie dwukrotnie (herbata w schronisku z 3zł podrożala do 5 zł np.) - ależ oni tam w górach traktują Was Warszawiaków (a przy okazji i tych z wrocka też . Moje dzieci przez najbliższy tydzień będą w domu wyjadą, to będzie tłok przy komp. (pewnie przy innych warszawsko-wątkowych też dopiero w drugim tygodniu pojadą do Karpacza, to pewnie wtedy sobie odbiję i będę pisać więcej.
Kasiu - Marudo GRATULUJĘ, mimo pracy w tym semetrze ciągniesz studia z sukcesami - jesteś wielka ) i bardzo ładna dziewczyna (widziałam zdjęcia )
Pozdrowienia dla wszystkich dzielnych watkowych mam - Olu, Ado, Violu, Beatko, Agnieszki wszystkie - miłej niedzieli
(aaaa, wracają z kościoła a ja nic nie zrobiłam, ratunku, nie mam czasu poprawić literówek)
ps. nieustające pozdrowienia od Kasi - mampy, jej dzieci już zdrowe skrobnicie do niej miłe słowo
Jola



Temat: Strata 3 dziecka
Strata 3 dziecka
Witam
Nie wiem czy ktos mnie jeszcze pamięta. Pojawiłam się tu na początku roku.
Niedługo póżniej dzieliłam się radosną nowiną o ciąży (3 próba, 1 poronienie,
2 urodzenie martwej córeczki-wady genetyczne).
Problemy zaczęły się około 10 tygodnia. Czasami w śluzie było troszkę krwi.
Zaczęłam leżeć w domu. Około 14 tygodnia dostałam silnego krwawienia, jeden
szpital, drugi. Uspokoiło się. Na wszelki wypadek moja pani doktor skierowała
mnie do Kliniki w Katowicach Ligocie na badania. Tam kolejne krwawienie i od
tej pory leżenie plackiem (ciągle albo plamiłam albo krwawiłam). Mnóstwo
badań. Diagnoza - bardzo nisko schodzące łożysko, krwiak przy ujściu szyjki.
Absolutne leżenie. Kiedy krwawienie zaczęło być silne okazało się że w szyjce
zagnieździła się bakteria gronkowca.Podawano mi antybiotyk dalacin a później
fortum. Niestety CRP wciąż rosło i przy liczbie 32 lekarze postanowili
zakończyć ciążę w 21 tygodniu. Najpierw 2 dni starano się wywołać poród
(kroplówka), ale oprócz potwornych skurczy nie było rozwarcia, nie pomogła
nawet metoda foleya.
Zrobiono mi cięcie(13.08). Synek żył tylko minutkę. Ja dochodziłam do siebie
fizycznie dość długo. Psychicznie wciąż.
Przeżyłam w szpitalu 2 długie miesiące, pełne raz nadziei raz zwątpienia.
Pełne łez, cierpienia, bólu fizycznego.
Po raz 3 straciłam szansę bycia mamą. Nie wiem czy kiedyś jeszcze spróbuję.
Narazie chcę dojść do siebie, wyjechać gdzieś.
Przygotowywałam się do tej ciąży 3 lata, najpierw walczyłam ze strachem,
potem zrobiłam wiele badań, genetyczne, hormonalne, wymazy.
Po co to wszystko, jeśli w szpitalu zaraziłam się bakterią, która wywołała
poważną infekcję i straciłam kolejne dziecko. Po porodzie podawano mi 8 dni
kolejny antybiotyk Tazacin. W przyszłym tygodniu mam odebrać wyniki z posiewu
moczu i z szyjki. Ale czytałam, że bakterii tej trudno się pozbyć.
Powiedziano mi także, że z następną ciążą mam poczekać 4 lata, ze względu na
wiek w którym miałam cięcie (31 lat).
Nie myslałam o tym teraz, jedno poronienie, dwa porody i nadal jestem w
punkcie wyjścia tzn. bez dzieci. Na cmentarzu na gróbku córeczki przybyło
tylko kolejne imię.
Jest mi bardzo ciężko, ale przecież nikt mi nie pomoże.
Nie rozumiem losu.
Pozdrawiam i dziękuję jeśli ktoś odpisze




Temat: Piąty raz przetykany kanalik :((((
Witaj!
Bardzo wspólczuję - dla mnie płacz mojego maleństwa to najgorsze tortury na
świecie.
Z tego co przeczytałam w Twoim poście wynika, ze Mała na zarażone oczko
gronkowcem - ma dopiero 2 m-ce a zatem zarażono ją w szpitalu. Jak długo
podajecie antybiotyk?

Opowiem Ci jak było u naszego synka. Urodził się w Instytucie Matki i Dziecka w
W-wie (to ważne bo szpital ten uważany jest za jeden z najlepszych w
Polsce....) Po 2 dniach zaczęło ropiec mu oczko. Tamtejsi pediatrzy orzekli, ze
to zapchane kanaliki...
Czytałam o tym, ze mozna je przepychać ale z reguły do roku same się
udrazniają. Nie dałam się namówić na zabieg. Przemywałam oczka solą
fizjologiczną, rumiankiem (po nim ropa bardziej wysychała).
Mordowaliśmy się przez 2,5 miesiąca. Aż pewnego dnia pomimo ciągłego
przemywania ropa napływała do oczka w sposób ciągły. Przeraziłam się i
natychmiast (a była to sobota po południu) zaczęliśmy szukać okulisty
dziecięcego. Tragedia -w prywatnych przychodniach dopiero w poniedziałek
pierwsza mozliwość (na państwowe nie liczyliśmy). W szpitalu dziecięcym na
Niekłańskiej też nie bardzo - chociaż tam jest ostry dyżur okulistyczny...
Udało się zupełnie przypadkiem w jednej z prywatnych - był akurat na dyżurze
okulista dziecięcy. Natychmiast pojechaliśy. I to było to czego potrzebował
nasz synek.
Pani doktor zbadała oczko, zapisała antybiotyk i powiedziała, ze dziecko (jak
co drugie dziecko w Polsce) zostało zarażone w szpitalu zapaleniem spojówek. I
przetkanie kanalików by nic nie pomogło.
Stosowaliśy ten antybiotyk przez 6 dni - dawka udeżeniowa 2x wiecej niż
zalecana dawka przez producenta- nie widać było rezultatu, byliśmy załamani. Na
szczęscie nie zrezygnowaliśmy i siódmego dnia rano było jak ręką odjął. Zgodnie
z zaleceniem kontynuowaliśy leczenie przez jeszcze kolejne 4 dni. I problem
nigdy nam już więcej nie powrócił. Synek ma 10,5 m-ca.

Moze zmiana lekarza w twoim wypadku równiez byłaby wskazana. To nie prawda, ze
takie maleństwo nie czuje bólu przy przepychaniu (jak twierdza niektórzy
lekarze)czuje go bo to nic miłego mieć wpychaną igłę do oka...

Powodzenia
Mama Huberta



Temat: Jaka odporność po zakończeniu długiego karmienia?
Jaka odporność po zakończeniu długiego karmienia?
Chciałabym się zapytać mam długokarmiących jak się przedstawia sprawa
odporności na infekcje i różne choroby wirusowe/bakteryjne u dzieci
odstawionych od piersi lub w trakcie odstawiania lub ograniczania częstych
karmień.
Otóż mam obecnie poważny problem z moim synkiem, który ciągnie się już od
października, tzn co chwila nawracające infekcje, przeważnie gardła. W tej
chwili przechodzi kolejną anginę, miał dziś w nocy prawie 40stopni gorączki,
i ten wirus doczepił się co ciekawe w trakcie kuracji antybiotykowej (Klacid)
przeciwko Gronkowcowi złocistemu. Jestem już na skraju wytrzymałości. 2
tygodnie temu miał robiony wymaz z gardła (gronkowiec złocisty, ale niezbyt
liczne bakterie), wymaz powtórzyłam tydzień temu, jeszcze zanim zaaplikowano
mu antybiotyk, i dziś po odbiorze wyników wyszło, że wcale gronkowca nie
było, ale inna bakteria Moraxella catarrhalis. Ale antybiotyki bierze już od
tygodnia, podobno nie trzeba ich zmieniać, bo obie bakterie są na ten lek
wrażliwe. Trochę mnie dziwi, jak to możliwe, że nagle gronkowiec zniknął a
wyszło że jest zupełnie inna bakteria, skoro przed wymazami nie był niczym
leczony. Zresztą kiedy te wymazy robiłam, nie miał objawów chorobowych, poza
sporadycznym pokasływaniem, przeważnie w nocy. No ale teraz rozłożył mi się
na dobre. Zawołałam więc lekarkę no i poza wskazówkami jak leczyć
dowiedziałam sie dziś ciekawych "rewelacji". Chcę tylko zaznaczyć, że
lekarka zaznaczyła, że nie mam tego brać zbyt poważnie, bo dowodów na to nie
ma, ale ona mając do czynienia z wieloma pacjentami zauważyła pewną zależność
pomiędzy długotrwałym karmieniem piersią a potem odstawieniem i drastycznym
spadkiem odporności dzieci. Ona to wyjaśnia w ten sposób, że dziecko
długokarmione piersią, ma systematycznie dostrarczane z mlekiem matki
przeciwciała pomagające walczyć z różnymi zarazkami. Kiedy tego mleka i
przeciwciał nagle zabraknie - dziecko staje się bardzo podatne na infekcje.
Łapie niemal wszystko. Wydaje mi się to całkiem rozsądne wyjaśnienie sprawy
i w związku z tym jestem przerażona, bo to by wyjaśniało moje doświadczenia
na przestrzeni kilku miesięcy, kiedy to próbowałam odstawić swego synka
(prawie 3 latka) od piersi. Za każdym razem, kiedy przerwa w karmieniu się
wydłużała, on łapał jakąś infekcję połączoną z wysoką gorączką. Podobnie było
parę dni temu. Już go prawie odstawiłam, no i mi zachorował. Może nie
przejmowałabym się tymi infekcjami tak bardzo i konsekwentnie trwałabym w
odstawianiu od piersi, gdyby nie wysokie gorączki (powyżej 39 stopni) oraz
konieczność aplikowania antybiotyków.
No i teraz mi przeszła przez głowę taka głupia myśl, że może lepiej by było,
gdybym karmiła piersią tylko miesiąc, bo wtedy moje dziecko byłoby zdrowsze i
by tyle nie chorowało? Ta lekarka np stwierdziła, że paradoksalnie dzieci
bardzo krótko lub wcale nie karmione piersią, mniej chorują
Pozdrawiam
Ada



Temat: nerwica lękowa a serce
Dodam jeszcze, że każda negatywna myśl podwyższa mi tętno, a jak się zdeneruję to tętno do 140 dochodzi. Czasami może być to błahy powód. Po prostu serce się rozregulowało i tak silnie reaguję. Żałuję, że zawsze się tak bałam propranololu. Lekarze kardiolodzy, psychiatrzy polecali mi nawet regularne branie 10mg 2xdziennie. Ja brałam połówkę i tak działało. Ale żałuję, że tak późno, doprowadziłam do jakiś paskudnych skurczy dodatkowych. Niektórzy reagują zdziwieniem,że na nerwicę leki nasercowe biorę i że to niebezpieczne. Ja uważam, że taki rodzaj nerwicy trzeba w ten sposób leczyć. Ludzie nie zdają sobie sprawy, że aż tak serce może reagować.
Jest jeszcze jedna sprawa. Ja parodoksalnie bardzo chciałabym mieć drugie dziecko. Po urodzeniu pierwszego czułam się świetnie.Kardiolog powiedział, że poród będzie dla mnie sprawdzianem. No i udało się, serce nie szalało.Ale teraz jest trochę inaczej. Gdyby ktoś mi powiedział, że mogę brać ten swój propranolol od początku ciąży byłoby cudownie. Ale podobno nie zalecają.I tu zaczyna się lęk. W ciąży tętno miałam bardzo wysokie, w spoczynku ok 100-110, jak tylko wstałam to gwałtownie się podwyższało. To potęgowało mój lęk. Nie chcę aby sytuacja się powtórzyła. POdobno za wysokie tętno w ciąży też powoduje, że dziecko dostaje mniej tlenu. Z drugiej strony betablokery powodują to samo. I bądź tu mądrym. POdobno dostaje się Isoptin. Ja do kardiologa poszłam w szóstym miesiącu ciąży, powiedział, że teraz to już nie radzi mi nic brać, co innego jakbym od początku brała jakiś lek. Ja już z tego nic nie rozumiem, na początku źle, później też źle. Niektórzy przecież muszą brać leki w ciąży.
Przepraszam, że tak długo ale jeszcze o czymś napiszę. Mam problem z migdałakami. Od ok 3 lat przewlekły stan zapalny wywołany gronkowcem złocistm. Nie sa to anginy wywołane paciorkowcem(tu ponoć większe ryzyko powikłań na serce, stawy, nerki itd)Ale jest ropa. Zdania lekarzy są podzielone, mam wrażenie, że mi pozostawili decyzję. Ostatnią rzeczą, którą lekarz zaproponował to szczepionka POlyveccil Forte. PO przeczytaniu ulotki się przeraziłam. POszłam do prywatnej kliniki i mam zarezerwowany termin usunięcia migdałów na 18 września. Będzie to kosztowało 900zł ale przynajmniej wyjdę na drugą dobę no i wiadomo warunki lepsze co dla mnie nerwusa jest ważne. POdobno moę brać przed zabiegem Propranolol, Afobam pomimo swojego niskiego ciśnienia. Nie wyobrażam sobie zresztą nic nie zażyć, bo panika mnie dosłownie rozszarpie.Z drugiej strony boję się powikłań. Taka nerwuska jak ja ma obniżony układ odpornościowy. Ten gronkowiec ponoć może przenieść się na inny organ.Do tej pory się jeszcze zastanawiam nad szczepionką.Moje problemy z sercem na pewno nie są związane z migdałkami,bo zaczęły się dużo wcześniej.
Właściwie nie wiem po co to wszystko piszę. Obiecuję, że tak dużo juz nie będę pisała. Przepraszam i dziękuję za cierpliwość.
POzdrowienia



Temat: MAM CUKRZYCE....
Profilaktyka układu pokarmowego w cukrzycy
Fragmenty NEWSletter z www.faceci.com.pl/subskrypcja.html

1/ "Korzeń życia"czyli Twoje jelito

Kilkutysiącletnia tajemnica chińskiej medycyny mówi, że ludziom którzy mieli
lub mają przez dłuższy okres zaparcia, powiększa się dolna warga, a różnica
między dolną a górną wargą ust, jest łatwo zauważalna. Owszem może to nawet
plus na urodzie, ale...
Zapytasz czy to żart?
Nie, nie, nie, absolutnie. Popytaj wśród znajomych i zrób własny wywiad,
podziel się z nami swoimi spostrzeżeniami...
Zdarza się, że ludzie Ci mieli zaparcia w okresie niemowlęctwa i tego nie
pamiętają.
Idąc dalej, wiele tych osób ma problemy skórne, grzybicę, gronkowca, pasożyty,
nadwagę, alergie, nerwice, migreny, napady złego humoru i częste zmiany
nastroju. Także mogą mieć guzy, cysty, mięśniaki, raka narządów rodnych u
kobiet, prostata u mężczyzn lub rak jelita okrężnicy oraz odbytu. Szczególnie
dużo problemów z jelitem wykryto u kobiet chorych na raka piersi - na 10 kobiet
9 miało problemy z pracą jelit - jak pisze dr A.Posz. Informacja na naszych
stronach - linki:
www.noni.com.pl/guz.html
Zbyt często klasyczne leczenie tych chorób nie opiera się na podawaniu
właściwej diety i leczeniu jelita, jako jednych z głównych i najczęstszych
przyczyn chorób człowieka XXI wieku. Podaje się raczej leki i antybiotyki,
niszczące "przyjazną" mikroflorę...
Chińscy lekarze byli poważnymi ludźmi i odkryli również, że przy źle
pracujących jelitach na Twoim czole powinny pojawiać się poprzeczne zmarszczki.
I co Ty na to?
To dopiero niespodzianka, na dokładkę wcale nie genetyczna...
Żeby było jeszcze ciekawiej, to mężczyznom na czubku głowy pojawia się
dodatkowo z tego powodu łysina. Czasem również w nadmiarze wypadają włosy u
kobiet, a na tym cierpi ich uroda. Czyżby za dużo szczęścia na raz? Poważne
problemy z jelitami sygnalizuje również nieświeży oddech i biały nalot na
języku, które często zdarzają się już u małych dzieci, sygnalizując np. atonie
jelit...

Od stuleci jelito Chińczycy nazywali "korzeniem życia". Korzeń z natury pobiera
z gleby składniki odżywcze i dostarcza je roślinie. Bez zdrowego korzenia
roślina nie przeżyje. A jaką rolę ma nasze jelito jako "korzeń życia"?
Korzeń ten również ma za zadanie wydostać z pokarmu cenne składniki odżywcze,
dotrawić je i przerobić na takie, które będą łatwo przyswojone przez Twój
organizm. Dzięki obecności niezbędnej do tego procesu "przyjaznej"
mikroflory, cały proces może się odbywać bez zakłóceń, a w jelicie wytwarzane
są dzięki temu liczne witaminy m.in. z grupy B, K oraz aminokwasy budulcowe,
które w odpowiedniej formie wędrują do wnętrza organizmu. Wiadomo przecież, iż
źle strawiony pokarm - nawet ten najzdrowszy - będzie toksyczną trutką dla
Twojego organizmu. Teraz już wiesz, dlaczego tak ważna jest "przyjazna"
mikroflora oraz zdrowe jelito. W tej kwestii pewnego ciekawego odkrycia
dokonali australijscy naukowcy - więcej:
www.noni.com.pl/tlenek_azotu2.html
Okazuje się, iż odpowiednia ilość właściwej mikroflory to podstawa, a jeśli w
diecie człowieka cywilizowanego będzie jeszcze więcej naturalnej witaminy C ( z
warzyw i owoców lub suplementacji np.: C 500 i C PLUS), to zapobiegnie ona
nadmiernemu gniciu pokarmów i wspomoże rozwój dobroczynnej flory. Sztuczna
witamina C zakwasza organizm i nie posiada takiego działania, zatem nawet o
niej nie myśl.
Warto zadbać w porę o własny "korzeń życia", gdyż kiedy on zachoruje, nie ma
możliwości na jego przeszczep. To tak jak z samochodem. Jelito w Twoim
organizmie to coś więcej niż przewody paliwowe do silnika w samochodzie.
Wiadomo, że łatwiej i taniej wymienić przewody, filtr i olej, niż remontować
lub wymienić cały silnik. Ale w samochodzie można wymienić wszystko, a w Twoim
organizmie?

Renata Z.
www.faceci.com.pl/o_nas.html



Temat: Ginekolog w Centrum Medycznym LIM - pilne!!!
dr.Barrcz, dr. Reutt - nie.
Miałam możliwość bliższego przyjrzenia się dr. Barcz. Prowadziła moją ciażę.
Straciłam dziecko w 17 tyg. na skutek zakażenia jaja płodowego gronkowcem.
Tydzień wcześniej byłam na badaniu u pani doktor - nic nie zauważyła! A tam w
środku był już niezły sajgon. Wylądowałam w szpitalu na Straynkiewicza, gdzie
pracuje. przez tydzień leżałam ze skurczami, walcząc o dziecko, szpikawana 2-ma
rodzajami antybiotyków. P. doktor wpadła do mnie 2 razy na moją wyraźną prośbę
przez telefon. Przeczytała, co tam mam w karcie i wypadła. Fakt, była przy moim
przyjęciu i znalazła chwilę, zeby mne zbadać, ale potem zniknęła jak meteor i
tyle ją obchodziła jej własna pacjentka. aha, w pierwszym trymestrze zniknęła na
urlopie - wiem, każdy ma prawo do urlopu, ale mogła mnie choć komuś przekazać! A
ja akurat podczas jej nieobecności miałam plamienia i tłukłam się po tym limie
oszalała ze strachu, bo komórka oczywiście wyłączona. Teraz - po poronieniu,
okazało się, ze na miejsce wytłuczonego gronkowca w szyjce pokazał się jakiś
inny. P. Barcz zaleciła mi doustnie przez 2 tyg. furagin (który działa
wchłaniając się głównie do ukłądu moczowego) i tyle. Poszłam do innej lekarki
(dr. Mazur ze szpitala na św. Zofii) i ta nie dość, że zafundowała mi na to
miesięczną kurację furaginem to jeszcze przepisała mi globulki dopochwowe, które
mam brać po 2 kolejnych miesiączkach. Zarówno mnie, jak i moim znajomym lekarkom
wydaje się to sensowniejsze w tym przypadku... Aha, ta druga lekarka powiedziała
mi, ze tak zaawansowane zakażenie musiało trochę trwać, i nie jest to sprawa 3
dni, jak sugerowała dr. Barcz (no, bo skoro u niej była tydzień wcześniej, to
głupio by było ...) Moja koleżanka też rodziła z tą lekarką i była bardzo
zadowolona. Prawie się zakumplowała z panią doktor,. Ja jakoś nie byłam w
stanie. Od początku miałam wrażenie, że nie budzę w niej sympatii. Cóż, może ona
po prostu lubi prowadzić ciąże u jakiegoś określonego typu
charakterologicznego... no i oczywiście, żeby nie było żadnych problemów.
Co do dr. Reutt, to faktycznie jest roztrzepana i moim zdaniem przewrażliwiona.
!,5 roku temu, kiedy trafiłam do niej przypadkiem powiedziałam, ze
prawdopodobnie nie będe mogła zajść w ciążę bo jestem włochata, a poza tym
jestem już stara (miałam 28 lat!). Dziwne, ale jakoś się jednak udało... jest
miła i bada delikatnie, ale ja bym się bała do niej chodzić .. A teraz nie
wiem tak naprawdę, co robić. Mam już dość tych wszystkich lekarzy, ale muszę
znaleźć kogoś w LIM- ie ba tam mam bezpłatne ubezpieczenie. Nie wiem też, czy
zostać u p. Mazur... nic nie wiem. Mam problemy z psychiką przez to wszystko.
Chciałabym wyzdrowieć i móc zapomnieć o tym. Tylko do tego potrzebny mi dobry
lekarz, a ja do nikogo nie mam już zaufania...



Temat: Zydzi w rzadzie Polski podjeli decyzje
Gość portalu: Ogorek napisał(a):

> > Nie tylko polski. Ponieważ jednak Polacy nas najbardziej obchodzą
> > (przepraszam, że wypowiadzałem się za Ciebie) zadam pytanie w inny sposób.
> Co
> > jest istotniejsze, czy fakt, że nas oszukują, czy że to Żydzi nas oszukują
> ?
>
> Oba fakty (a nawet ich wiecej) sa istotne.
> 1. Fakt, ze na oszukuja, wymaga zawsze naszej reakcji.

Fakt.

> 2. Fakt, ze politycy pochodzenia zydowskiego ukrywaja swoje pochodzenie jest
> takim samym falszem.

Fakt.

> 3. Fakt, ze ci politycy powodowani swoim pochodzeniem, realizuja w Polsce
> przychylna Izraelowi polityke (vide wojna w Iraku) to podwojny falsz.
> Kosztem zycia Polakow korzysci dla Zydakow - to nie jest w porzadku.

Tu fakt wymieszany z oceną. Ocena to to, że przychylna Izraelowi polityka jest
niekorzystna dla Polski, fałszem jest zaś twierdzenie, że wojna w Iraku i
postawa wobec konfliktu Polski jest efektem takiej polityki. Nie zmienia to
znowu faktu, że rozwiązanie zaproponowane przez USA jest korzystne dla Izraela.
Podsumowując różnica między nami polega na ocenie interwencji amerykańskiej w
Iraku.

>
> > Polacy już byli w tym rejonie. Skończyło się nakręceniem filmu (tytulu nie
>
> > pomnę w tej chwili).
>
> Troche jakby lekcewazysz wymowe tego pociagniecia, nieprawdaz?
> Wycieczka szkolna polskich zolnierzy robiacych film w Iraku...

Bardziej i Lindę mi chodziło niż żołnierzy.
>
> > Weź pod uwagę, że mimo odpowiedzi na poszczególne akapity w pamięci mam ob
> raz
> > całości Twojej wypowiedzi wstępnej i odnoszę się również do jej wymowy. W
> tym
> > miejscu nie zgadzam się z tezą tego fragmentu. Krew żołnierzy polskich w
> > Iraku będzie obciążać rząd polski i Polaków niezależnie od ilości Żydów w
> tym
> > rządzie.
>
> Naturalnie, ze tak bedzie. To sie nazywa "hucpa" w jezyku Zydow.
> A wiec przewal Zydow, za ktory placic beda inni. W tym przypadku Polacy.
> Piekne przyklady tego mamy takze z USA.

Ten temat był wielokrotnie poruszany na forum. Jest to niemal temat dyżurny.
Myślę, że nie ma sensu rozwijać go, gdyż podejrzewam duża zbieżność naszych
ocen. Wracając do odpowiedzialności za udział Polaków w wojnie i za przelaną
krew równie dobrze mógłbyś mnie przekonywać, że Katarzyna była odpowiedzialna
za rozbiory Polski i na jej barkach spoczywa odpowiedzialność za 150 lat
niewoli. Postawę taką najoględniej mówiąc określam jako spychoterapię (np).

>
> > Polskich ofiar terroryzmu nie ma jak na razie, mimo podobnego udziału w
> > poprzednich zawieruchach. Zatem Twoja teza jest nieco na wyrost.
>
> Niezaleznie czy ofiary polskie beda czy nie beda, czyny polskich Zydow w
> polityce polskiej sa zle i nie sluza Polsce, lecz Izraelowi. Ofiary po
stronie
> polskiej to tylko kwestia czasu. Rzuc okiem na Palestyne.

Problem w tym, że równie szkodliwe są czyny polityków polskiego pochodzenia.

>
> Ale tak naprawde, ciagle mam nadzieje, ze sa Zydzi, ktorzy sa w stanie temu
> zapobiec. Bo istotnie sa - jeszcze przez jakis czas w mniejszosci.
>
> Pozdrowienia z Ogorkowa Dolnego
> Ogorek Slaby Gronkowiec Zarazony Grypa Daddama

Pozdr / Jacek

PS
Grypę należy leczyć, choć w przypadku gronkowca nie bardzo wiem jak.



Temat: Bea-ta...i nie tylko ....proszę o pomoc
Czy te wypryski to nie zakazenie gronkowcem złocistym powodującym piel. zap.
skóry?Zakażenie może mieć tendencje do powracania, bo ma sprzyjające ku temu
warunki i nic tu mocz ani kał do tego nie maja!Najlepiej pobierz wymaz w trakcie
wysypki i uzywając posiewówki z agarem, po normalnym umyciu. Zas lamblie nalezy
zrobic testem enzymatycznym ELISA dając jeda próbke ( pobierasz kał z 3 miejsc
kupy do normalnej probówki i odnosząc ją zaznacz , że to ma byc test
enzymatyczny - nie każde laboratorium robi!sprawdx więc). Oprócz cztego możesz
pobrac 3 próbki do badania pod mikroskopem - przy czym wynik tutaj może byc
mniej wiarygodny i wszystko także zalezy od doswiadczenia laborantki, bo cysty
moga byc mylone z resztkami pokarmowymi, dlatego dobrze wybierz laboratorium,
albo najlepiej powtórz 2x test enzymatyczny. Ja robiłam test enzymatyczny
właśnie 2 krotnie, ponieważ wiarygodnośc badania to tylko 90 %. Zaś grzyby
robisz z kału pobranego do jałowej probówki tak jak na posiew. Róznie w
laboratoriach jest u nas w szpitalu przy każdym badaniu kału na posiew gdy wyjda
grzyby zaznacza się to na wyniku. Czasem jednak trzeba zaznaczyć , że ekstra sie
chce grzyby wszystko zalezy od zwyczai panujących w laborat. Nie wiem czy jest
sens robienia tych kosztownych badań? Mysle , że problemy u Was moga być z
powodu wyjałowienia krocza, bo tak samo jak niedobór higieny tak samo nadmiar
szkodzi. Scierasz bariere ochronna ze skóry i sluzówki i wtedy pod pampersem
łatwiej o zakażenie. Zmień pieluszki - czasem sa nasączone różnościami które
predysponuja do odparzeń. Do mycia uzywaj wody z korą dębu( słabu roztwór),
dokładnie wytrzyj dotykając a nie trąc skóre, po tym powietrz pupe i dopiero
nakładaj krem np. sudokrem - jesli już cos sie dzieje, zas profilaktycznie dobra
jest maść z NIVEA czy nawet krem na odparzenia - maże się troche przy
rozsmarowywaniu, ale jest dobry. Kremy stosuj na skóre - błone śluzową zostaw w
spokoju po umyciu, bo tylko podrazniasz okolice cewki moczowej. Ja sama
osobiście po nadmiernym szorowaniu sie w tych okolicach mam grzyby za kilka
dni!!!!A to jest mała kobietka:-)Co do Pimafucortu - to jest steryd!Raczej nie
stosuj sama, jak się leczy grzyby i uzywasz clotrimazolu to nalezy bezwzględnie
przestrzegac czasu stosowania. Stosując krócej niz w ulotce maśc p/grzybicza
zaleczasz tylko zakażenie a nie wyleczasz. Zaleczone tylko pojawia się ponownie
po pewnym czasie i może stac się oporne na dana maść , bo grzyby sie
uodparniahja na lek!To samo tyczy wszystkich leków stosowanych i doustnie i
zewnetrznie!!!Myjąc nadmanganianem, riwanolem wyjaławiasz bardzo. Dobry do mycia
jest jak nie napar kory dębu czy rumianku( przy założeniu, że dziecko nie ma
uczulenia na te zioła) to jeszcze super jest krochmal np. do kapieli - pupe tez
moczysz. Możesz w słabym krochmalu nawet myc. Nie szoruj małej bardzo mydłem (
czasem pediatrzy polecają myc żelem do hig. intymnej, ale nie wiem co na to Pani
Ewa?jestem ciekawa opini) - zaburza flore baktreryjna - wszystko z umiarem i nie
zmieniaj specyfiku codziennie, bo tak nigdy nie wyleczysz dziecka. Posiew ze
skóry pobierz jak najbardziej a nad reszta się zastanów zwłaszcza jesli płacisz
z własnej kieszeni. Dzieci w pampersie maja po prostu sprzyjające warunki do
rozwoju bakterii - ciepło i wilgotno jak w szklarni, do tego jak wyjałowisz
dziecko stsujac duzo i czesto różne specyfiki - powtórki zak. masz jak w
banku:-) Na zak. gronkowcem super działa baktoban - antybiotyk na recepte.
Mój synek tez miał 2-krotnie piel zap. skóry zawsze wtedy kiedy siusiu
przeleciało gdzies bokiem i mocz zaparzył sie pod folia ( jaki pampers super by
nie był dla mnie to jednak folia). U nas ostatnio odparzały pampersy 5:-(Pozdr.
Beata



Temat: tylko w leb sobie strzelic
Pozwolę sobie nie zgodzić się z twoją tezą ENTEROL.
Po pierwsze nie prawdą jest że przez wiele lat brałem leki przeciwdepresyjne na
problemy żołądkowo-jelitowe. Brałem je dokładnie 15 miesięcy. Po drugie teza o
tym że stres jest źródłem wielu chorób została udowodniona już dawno temu.
Dotyczy to również syndromu jelita wrażliwego.
Nieprawdziwa jest opisywania przez ciebie teza:
...Stres może być faktycznie katalizatorem pewnych negatywnych zjawisk w
organizmie, szczególnie długotrwały stres, rodzący frustrację. Ale twierdzenie,
że dolegliwości jelitowe utrzymujące
się dłużej niż pół roku nie mają podłoża organicznego jest co najmniej
nieostrożne....
Mechanizm w skrócie wygląda następująco:
Długotrwały stres powoduje że osłabiają się neuroprzekaźniki w mózgu.
Neuroprzekaźniki są to cząsteczki produkowane i wydzielane przez komórki
nerwowe. Zadaniem neuroprzekaźników jest przenoszenie informacji do innych
komórek nerwowych i komórek mięśniowych.
Jeśli następuje osłabienie w/w komórek wówczas zaczynają się RÓŻNE dolegliwości
organizmu. Jak to lekarze nazywają: następuje "somatyzacja". Dolegliwości
żołądkowo-jelitowe są bardzo często występującymi dolegliwościami.
Jeśli stres nie zostanie wyeliminowany i trwa wówczas stan się pogarsza.
Dolegliwości się nasilają. Dochodzą następne.
W końcu neuroprzekaźniki są już tak osłabione że nie przekazują odpowiednich
informacji do układu immunologicznego. Następstwem tego jest spadek odporności
organizmu. Wtedy człowieka dopadają wirusy, bakterie i grzyby. Ja dopuściłem do
takiego właśnie stanu.
Wg ciebie ENTEROL trzeba leczyć wirusy, bakterie i grzybice.
To nieprawda ! To nic nie da. Nawet dieta nic nie da. Co najwyżej załagodzi
dolegliwości. Żeby lepiej to zobrazować wygląda to mniej więcej tak jakby ból np
stawów leczyć lekami przeciwbólowymi i przeciwzapalnymi nie lecząc źródła bólu.
Ja to wszystko przeszedłem więc nie myślcie że jestem taki mądry sam od siebie.
3 lata temu miałem takie samo zdanie jak ENTEROL.
Leczyłem grzybicę układu pokarmowego, zjn, zapalenia cewki moczowej (bakterie
escherichia coli), bóle stawów, atopowe zapalenie skóry, alergie pokarmowe,
zapalenia krtani (paciorkowiec, gronkowiec), itp (było tego więcej).
Wydałem przez ponad rok na w/w leczenie plus dietę furę kasy.
Efekt ? Było jeszcze gorzej.
Nie gniewaj się ENTEROL ale na koniec muszę się również nie zgodzić z twoją
początkową tezą że:
...nie ma zgody w środowisku lekarskim na teorię o psychosomatycznym
charakterze zaburzeń jelitowych zwanych zjn. Wynika to z tego, że istnieje
mnóstwo udokumentowanych przypadków przeczących tej tezie...
Nie ma wiele takich udokumentowanych przypadków więc używanie przez ciebie słowa
MNóSTWO jest nieprawdą.

Przepraszam za mądrzenie się ale bardzo chciałbym aby wszyscy borykający się z
problemem "zjn" mieli wiarygodne informacje w tym temacie. W internecie można
napisać wszystko co się tylko chce (sorry ENTEROL) nierzadko bzdurnego.
Ja przeszedłem męczarnie. Byłem bliski odżywiania dożylnego. A wszystko dlatego
że tym którzy sugerowali podłoże związane ze stresem nie uwierzyłem wcześniej.
Jak to możliwe ? Ja do psychiatry ? Leki psychotropowe ? Totalne bzdury ! Dziś
mówię że to prawda.
Mam nadzieję że komuś pomogę w podjęciu właściwej drogi do wyleczenia sie z
problemów żołądkowo-jelitowych.




Temat: Krople do oczu Ciloxan???
Witam
mojej córci Soni oczko zaczęło ropieć od momentu kiedy skończyła dwa tygodnie.
W tym momencie zaczęła się nasza gehenna i pielgrzymki do okulistów. Diagnoza
lekarska : przyczyną jest niedrożny kanalik łzowy i infekcja, jaka się wdała
własnie z tego powodu. Prawdopodobnie małą "poczęstowano" w szpitalu gronkowcem
złocistym, który właśnie w tym oku znalazł sprzyjające warunki do rozwoju.
Wygląd chorego oka mnie przerażał i doprowadzał do rozpaczy, ropa była
wydzielana w takich ilościach, że nawet krótkotrwałe zamnknięcie powieki
sprawiało, że sklajała się całkowicie i maleństwo nie mogło już jej otworzyć.
Poza tym to oczko było znacznie mniejsze od zdrowego, ciągle czerwone i
zapuchnięte. Oczywiście zrobiliśmy prywatnie wymaz z tego oka, bo żaden z
okulistów nie widział potrzeby kierowania nas na to badanie, żaden nawet nie
zasugerował tego, bo przecież lepiej strzelać na oślep antybiotykiem, a może
sie trafi, nie? Kiedy maszerowałam z wynikiem wymazu oraz antybiogramem po
róznych gabinetach okulistycznych, zarówno państwowych jak i prywatnych, żaden
lekarz, podkreślam słowo żaden nie posiłkował się antybiogramem przy
wypisywaniu antybiotyku. Zadaję więc pytanie: jakie były kryteria wyboru
określonego leku? I sama sobie odpowiadam : zobowiązanie jakie nałożyły na
lekarzy współpracujące z nimi na wiadomych zasadach firmy farmaceutyczne.
Podobnie jak Ty płakałam czytając ulotki dołączone do tych kropli, drżałam na
samą myśl, co będzie z tym dopiero, co rozwijającym sie malutkim oczkiem. W
końcu zdecydowałam się z bólem serca na zabieg udrażniania...nawet nie chcę
przypominać sobie tego bólu, który czułam słuchając płaczu mojej córeczki,
kiedy czekałam na szpitalnym korytarzu, aż mi ja oddadzą...I bogatsza o te
przykre doświadczenia powiem Ci jedno: żałuję, że kupowałam te wszystkie maści,
krople ( wśród nich był też Ciloxan) i że zgodziłam się na ten cholerny
zabieg...mogłam posłuchać okulistki, która radziła mi , żeby z tym wszystkim
poczekać, masować kanalik, przepłukiwać oko solą fizjologiczną i jeszcze raz
czekać, czekać...argumentowała, że kanalik jest drożny tylko malutki, a jak
będzie rósł razem z dzieckiem wtedy jego przepustowość również automatycznie
się powiększy i problem zniknie. Tylko, że wtedy opnia tej pani doktor była tak
całkowicie rózna od opinii większości lekarzy, w tym pediatry prowadzącej moją
córcię od początku , więc uważałam , że większość musi mieć rację.
Niepotrzebnie narażałam dziecko na stresy, rujnowałam się w aptekach, a trzeba
było po prostu uzbroić się w cierpliwość. Teraz jestem mądra , ale wtedy
ogarnęła mnie panika i przerażenie, chciałam, żeby ta udręka jak najszybciej
się skończyła. Do dzisiaj jak czytam na Forum listy od matek, które się skarżą
na ropiejące oczko, przeszywa mnie dreszcz na wspomnienie tego co przeżyłam.



Temat: 3 ciąże, 2 porody i nie mam dzieci
3 ciąże, 2 porody i nie mam dzieci
Pisałam już kilka razy na tym forum, ale moja historia jest dość trudna
dlatego dla przypomnienia w skrócie opiszę ją raz jeszcze
Mam 31 lat, byłam w ciąży 3 razy, urodziłam 2 dzieci, które zmarły:
IX 1996r- poroniłam w 8 tygodniu-rozpoznanie-residua post abortum
(639),residua deciduae
II 1999 w 14 tygodniu (2 ciąża)-szpital -nieduże krwawienie,
rozpoznanie-II Graviditas 14/15 Hbd.Abortus imminens. Polypus decidualis,
podawano mi Turinal,EACA,Buscopan,Vit.E,Urosept
Termin porodu lekarz prowadzący wyznaczył na 30.VIII.1999
Tego dnia rano obudziłam się nie czując ruchów dziecka. Lekarz na usg
stwierdził, że dziecko udusiło się pępowiną. Pojechałam na porodówkę. Była
godz.10 rano. Podano mi leki na wywołanie porodu. Pierwsze bóle poczułam o
12. Urodziłam o 19,50. Córeczka miała wady genetyczne.
Rozpoznanie- IIGraviditas I Partus Hbd 40 Obsoleta D-O E2Gestosis
W wypisie napisano-Partus provoc.ur.CND 3450/56
Malfformatio foetus, Epiusiotomia et episiorraphia, Revisio cavi uteri.
Czyli dodatkowe palce u rąk i nóg, wytrzewienie do sznura pępowinowego, brak
kości pokrywy czaszki po stronie prawej, w okolicy potylicznej, ciemieniowej
i skroniowej.
Przeprowadziłam badania:
CMV IgG 250 dodatni
CMV IgM 0,316 ujemny
Toxoplasma gondi IgG poniżej 5.0
Toxoplasma gondi IgM 0,199 ujemny
Różyczka IgG 25,8 dodatni
Różyczka Igm 0.180 ujemny
Stwierdzono obecność Ureaplasma urealyticum
Badanie w kierunku Mycoplasma ujemne
W hodowli komórek Mc Coy"a zakażonych badanym materiałem nie stwierdzono
obecności Chlamydia trachomatis
Stwierdzono obecność przeciwciał dla wirusa cytomegalii oznaczone metodą
ELISA-
surowica dodatnia 2,5
Brak przeciwciał IgM dla wirusa cytomegalii-oznaczone metodą ELISA
Badania genetyczne-Hodowla limfocytów krwi obwodowej, barwienie GTG
Kariotyp 46,XX - ja Kariotyp 46,XY - mąż, analizowano 10 metafaz
Raport cytologiczny:
jakość rozmazu-optymalna, obraz-nieprawidłowy, szyjka-erosio colliuteri
Te wszystkie badania zrobiłam w ciągu 2 lat. Kiedy znów zaczęłam myśleć o
dziecku poszukałam dobrego lekarza (opinia znajomych). Zaczełam tam chodzić w
lutym tego roku. Pani doktor zapisała mi kurację antybiotykową, zaleciała
brać kwas foliowy a latem znalazłam się w klinice żeby zrobić badania
hormonalne.
Oto wyniki:
Rozpoznanie-hyperprolactinaemia functionalis
Wyniki: LH-9IU/1 FSH-3IU/1 Progesteron-1,16ng/ml TSH-2,32mIU/1 FT4-0,7ng/ml
Testosteron-0,63ng/ml Kortyzol 7.00-30.9.2ug/dl 17.00-10.4ug/dl
Test z metoclopramidem: PRL 0-65ng/ml 30-75 60-83 120-181ng/ml
Androstendion-50ng/ml DHEAS-3.0ug/ml
Zalecenia:bromergon 2x1, MRI przysadki, konsultacja okulistyczna
Wyniki: okulista-tarcze prawidłowe, bez cech obrzęku, pole widzenia książkowe
Rezonansu nie mogę zrobić ze względu na plomby, zresztą okulista i moja pani
doktor uznali, że nie jest konieczne.
Zmniejszono mi bromergon do 1,5 i zaczęłam wiosną tego roku powowne próby
zostania mamą. Udało się, dziecko miało się urodzić w Boże Narodzenie.
Niestety od początku były problemy, w śluzie pojawiła się krew około 10
tygodnia. W 14 z silnym krowotkiem wylądowałam w szpitalu. Kaprogest,
duphaston (który brałam od 2 miesięcy przed ciążą), no-spa, kwas foliowy i
bezwzględne leżenie. Podkrwawiałam właściwie cały czas. Usg miałam co
tydzień. Na nieszczęście przyplatał się wirus gronkowca i zagnieździł w
szyjce. Krwawienia były przez chwilę obfite by przez kilka dni nie było
prawie nic oprócz plamienia. Zdiagnozowano, że łożysko umiejscowiło się przy
samym ujściu szyjki a przez jakiś czas wręcz ją zakrywało.
Niestety podawane antybiotyki nie zahamowały infekcji, gdy CRP wyniosło 32
postanowiono zakończyć ciążę w 21 tygodniu. Dzień wcześniej pojawiło się
bardzo silne krwawienie ze skrzepami i utrzymywało całą noc.
Infekcję wyleczono silnymi antybiotykami po cięciu (tazocin).
W połogu krwawienia nie były duże. Po okołu 6 tygodniach ustały. Lekarka
przepisała mi Depo-Proverę, powiedziała, że mogę wziąść zastrzyk obojętnie w
jakim dniu i tak zrobiłam. Niestety odtego czasu mam krwawienia o różnym
nasileniu właściwie przez cały czas.
Prolaktyna ma wysoki poziom (109ng/ml przy normie do 24). Wiem, że może
to być wynik porodu. Ale biorę znów bromergon na jej obniżnie wieczorem 1
tabletkę.
W tej chwili odebrałam wyniki histopatologiczne z badania łożyska:
Pobrane tkanki i narządy:
1. łożysko ś.12 cm grubości 2.5cm o strukturze gąbczastej
2. błony szare, lśniące, sprężyste
3. pępowina długości 3cm, śr. 0.8cm z dwoma naczyniami
Rozpoznanie patomorfologiczne:
1.2. Łożysko i błony płodowe bez wyraźnych zmian patologicznych
3. Pępowina zawiera tylko dwa naczynia. Brak danych klinicznych.
Mam pytanie czy można zatrzymać te krwawienia po Depo-Prowerze oraz czy mam
szansę na dziecko. Za kilka dni odbiorę jeszcze wyniki z sekcji syna, pozwolę
sobie tez prosic o opinię, dziekuję.



Temat: SZPITAL BIELAŃSKI
Nasz kraj ciagle sie rozwija, a co za tym idzie rowniez roznego rodzaju sluzby
nadzorcze. Zadna skarga napisana na pismie i przeslana do odpowiednich
instytucji nie pozostanie bez odpowiedzi i bez reakcji. Nie zyjemy w latach
80'tych kiedy wszelkiego rodzaju skargi ignorowano albo traktowano niepowaznie.

To co napisalem powyzej brzmi troche powaznie. :-)
Ponizej troche wiecej informacji praktycznych:

1) Osoba z mojej rodziny zostala w tym szpitalu zarazona gronkowcem. Tak jak
wszystkim wiadomo, na niektorych oddzialach panuje przyslowiowy "syf", ktory
byl powodem zakazenia.

2) Postanowilem nie byc bierny na to co tam sie dzieje i wyslalem taka skarge
do Sanepidu. Jaki byl efekt ? Ano taki, ze oddzial zostal zamkniety !
Jak myslicie oplacalo sie spedzic troche czasu, napisac odpowiednie pismo,
nakleic znaczek i wyslac ? Wydaje mi sie, ze tak. Chociaz inne osoby beda
przebywaly tam w czystosci.

3) Jesli chodzi o lekarzy, pielegniarki, salowe pracujace w tym szpitalu to w
wiekszosci jest to ekipa z dawnego ustroju, trzymajaca sie kurczowo stoleczkow,
posiadajaca zle nawyki. Pracuja tam tez mlodzi lekarze robiacy specjalizacje,
ktorzy przesiakli zlymi nawykami i sa tak nieprzyjemni i nieprofesjonalni jak
ich starsi koledzy.

Piszcie na nich skargi, jesli nie jestescie zadowoleni z ich pracy, sposobu
rozmowy, opryskliwosci, nie przestrzegania higieny, etyki lekarskiej itp. !!!
Jesli wplynie 1,2,3.... 50 skarg, to w koncu taka osoba zostanie wyrzucona z
pracy. W naszym kraju nie ma opbowiazku pracy. Jesli komus nie podoba sie praca
w szpitalu, za malo zarabia i przez to wyrzywa sie na pacjentach, to powinien
odejsc z pracy ! Osoby wykonujace zawod lekarza lub pielegniarki powinny czuc
wewnetrzne powolanie do wykonywania tych zawodow !

4) Czy spotkaliscie sie z sytuacjami kiedy lekarz w szpitalu kazal wam
przynosic/kupowac lekarstwa dla Waszej bliskiej osoby, ktora tam przebywa ?

W Szpitalu Bielanskim jest to proceder na porzadku dziennym. Postanowilem to
sprawdzic w Ministerstwie Zdrowia. I co sie okazalo ? Ano to, ze dyrektor
Szpitala Bielanskiego lamie prawo ! Pamietajcie, ze jesli taka sytuacja
przytrafi Wam sie kiedykolwiek, to macie prawo wystapic z wnioskiem do dyrekcji
szpitala o zwrot tych kosztow !
Nie mowcie tylko prosze, ze szpital jest taki biedny, nie ma pieniedzy itp.
itd. Pieniadze dostaja, tylko je marnotrawia !
A poza tym "szarego Kowalskiego" ich problemy nie powinny interesowac. Kowalski
placi niemale podatki i podstawowe swiadczenia szpitalne naleza mu sie!
Swiadczenia i ... godna, profesjonalna opieka w takiej placowce !

Na zakonczenie moge Wam tylko powiedziec, iz wkrotce odpowiednie organa zajma
sie tym co wyprawia Pani Dyrektor Szpitala Bielanskiego i jej podwladni
poczawszy od lekarzy a skonczywszy na salowych.

Nie bojmy domagac sie swoich praw !! Egzekwujmy swoje prawa !

Pozdrawiam wszystkich

Rafik




Temat: łzs-przerwałam leczenie-co dalej?
> Nie widzę związku między rozpoznaniem azs i alergii a przebyciem infekcji
> rotawirusowej i antybiotykoterapią.

Przepraszam ze wyciagam watek sprzed paru miesiecy, ale wlasnie na niego
trafilam.
Ja niestety widze taki zwiazek i to bardzo wyraznie.
I niestety - jest mi strasznie przykro ze lekarze tak rzadko go zauwazaja :(
Przez to moj synek i my przez wiele miesiecy niezle sie nacierpielismy.

Czestym powiklaniem antybiotykoterapii czy infekcji wirusowych jelit jest
namnozenie sie patologicznej flory jelitowej.
Zwykle sa to drozdzaki, bywa tez ze i bakterie, glownie gronkowce.
Jest to sprawa nie do pojecia wrecz bagatelizowana przez lekarzy, wszelakich.
Szkoda :((((
Cala masa zmian skornych u niemowlat i malych dzieci, w tym takze typowe
reakcje alergiczne na pokarmy - jest spowodowana nieprawidlowa praca jelit.
Gdy zaburzona jest flora bakteryjna, jelita staja sie o wiele bardziej niz
organizm jest w stanie to zaakceptowac przepuszczalne, przenikaja przez
sluzowke skladniki pokarmowe ktore przeniknac nie powinny - niczym u noworodka,
przenikaja tez toksyny z kalu.
Nasz synek doszedl juz do takiego etapu ze poza tym iz mial w pewnej chwili juz
CALA skore pokryta zmianami, a skore sucha bardzo - to reagowal dodatkowo
pokrzywka na moj pot.
7 miesiecy slyszelismy ze to azs, alergia.
Nikt nawet nie wspomnial o takiej ewentualnosci jak drozdzaki, bakterie,
pasozyty (te to dopiero potrafia dac efekty na skorze!).

Wystarczylo kilka dni podawania lekow ziolowych (lekarka ktora w koncu naszym
synkiem sie dobrze zajela, specjalistka chorob zakaznych stwierdzila ze ma tak
silna grzybice jelit ze boi sie podac silniejsze leki bo toksyny z gwaltownie
obumierajacego grzyba moglyby naszemu synkowi bardzo zaszkodzic) i diety
(kategoryczne odstawienie cukrow prostych na ile sie dalo, zero soczkow,
slodkich owocow) - by syna najpierw porzadnie przeczyscilo jakas biala sluzowa
papka, a potem nastapila gwaltowna poprawa (Przemek mial zmiany od urodzenia,
przycvzyna poprawy nie bylo wykluczenie alergenu przez przypadek).

Leczymy sie juz kilka miesiecy, nie ma bata, tyle miesiecy silnej infekcji
jelit (prawdopodobnie sie z nia urodzil) nie da sie wyleczyc w tydzien, one sa
zniszczone, musi minac sporo czasu zanim sie zregeneruja.
Przemek jest na diecie - je cala mase rzeczy - wazne zeby zawieraly malo cukru.
Dostaje duza ilosc probiotykow, pije sok z burakow, dostaje siemie lniane.
Obecnie jedynie lekki problem mamy z szyja, ale naprawde lekki, praktycznie nic
juz nie widac.
Mamy tez troszke ledwo widocznych plamek na nozkach ktore pojawiaja sie i
znikaja, ale sa blade, niewyczuwalne dotykiem.
czasem gdzies jeszcze taka skorka lekko zmieniona sie pojawi - ale szybko to
znika i jest jedynie leciutko zaczerwienione - jesli wogole nie jest to tylko
drobna kaszka w kolorze skory.
Skora jest mieciutka, nawilzona pieknie, policzki gladziutkie.

Serce mi sie sciska jak mysle ile dzieci miesiacami, latami meczy sie z
alergiami, azs-ami - a w rzeczywistosci ma drozdzyce jelit albo pasozyty :(
Nie wiem dlaczego lekarze nie biora tego pod uwage :(
Nie chce uogolniac, sa lekarze ktorzy biora.
Ale jest to promil.
Lekarka ktora prowadzi naszego synka zalamuje rece.
Trafiaja do niej dzieci w naprawde ciezkich stanach - po przejsciu na diete, po
przeleczeniu (czesto odrobaczeniu) zdrowieja "cudownie" po czasem latach
choroby.

Pisze to wszystko majac nadzieje ze choc jedna osoba wezmie to sobie do serca.




Temat: czy mam rodzić na Madalińskiego
Skopiowałam moja wypowiedź, którą w zeszłym roku napisałam do dziewczyny
pytającej o ten szpital.

W sobotę 9.03.2002 urodziłam córkę w w/w szpitalu. Przedtem wahałam się jakiś
czas, czy wybrać ten szpital, czy
Centrum Damiana, w którym rodziłam pierwsze moje dziecko. Poród w Damianie
wspominam jako wspaniały i
komfortowy, ale tym razem trochę przerosły mnie kwestie finansowe. Poza tym
moje dziecko było zagrożone
gronkowcem i paciorkowcem, więc wolałam urodzić je w szpitalu, aby miało jak
najlepszą opiekę i leczenie.
Wybrałam ten szpital, gdyż tam pracuje od niedawna mój lekarz prowadzący i to
był dla mnie decydujący argument.
Miałam trochę wątpliwości, gdyż o tym szpitalu (jak zresztą o każdym) można
usłyszeć wiele złego. Owszem, zdarzy
się i dobre słowo, ale jednak dość rzadko.
Teraz jestem już po wszystkim, pisałam o moim porodzie na emamie - był po
prostu ekspresowy. Moja córcia
urodziła się w 35 minut od przyjazdu do szpitala. Nie zdążyłam nawet pomyśleć o
znieczuleniu, które brałam pod
uwagę.
Chciałabym powiedzieć wszystkim Wam, że nie zawiodłam się na moim wyborze.
Zarówno personel, który asystował
przy porodzie (położna Agnieszka Bebel i lekarz Maciej Pawlina), jak i
opiekujące się mną i dzieckiem po
porodzie położne i pielęgniarki, spisali się doskonale. Owszem, zdarzyła się
jedna nieprzyjemna osoba, którą
ośmieliłam się obudzić w nocy, bo mnie coś zaniepokoiło, ale to był wyjątek.
Poza tym mucha nie siada. Lekarze
pediatrzy bardzo skrupulatnie obserwowali dziecko i informowali na bieżąco o
jego stanie. Dodam jeszcze, że sala
jednoosobowa, w której przebywałam po porodzie była naprawdę świetnie
wyposażona, wręcz komfortowa. Jedyny jej
mankament, to brak łazienki, ale nie odczuwałam tego jako wielką niedogodność.
Mogę więc z czystym sumieniem polecić ten szpital. Co prawda nie sprawdziłam go
w warunkach np. powikłanego
porodu czy problemów ze zdrowiem dziecka (chociaż moja córcia musiała leżeć 3
godziny w inkubatorze, a potem ze
względu na pewien problem z morfologią otrzymywała antybiotyk), ale w moim
przypadku wszelkie obawy okazały się
nieuzasadnione. Życzę wszystkim ciężarówkom takiego porodu, jakiego ja
doświadczyłam i takiej opieki, jaka mnie
spotkała.
I jeszcze rada: nie nastawiajcie się na nic w kontekście porodu - Wasz poród
może Was naprawdę zaskoczyć. Ja
planowałam zo i jak widać nawet nie zdążyłam o tym pomysleć.

Roni, naprawdę nie myśl zawczasu o znieczuleniu. Dobrze jest dopuszczać taką
możliwość, ale ja nie zdążyłam
nawet poddać się wywiadowi anestezjologicznemu, chociaż takowe wykonuje się
przed porodem na Madalińskiego jak
również samamu znieczuleniu. Nie zdążyłam z dwóch powodów: urodziłam 2 tygodnie
przed terminem, a sam poród
odbył się tak błyskawicznie, że nie było o tym mowy. To też był mój drugi
poród, pierwsy miałam w zo, ale powiem
Ci, że teraz byłam bardzo szczęśliwa, że urodziłam moją córcię tak szybko, o
własnych siłach, że nie było
potrzeby zabiegowego kończenia porodu. Nie ukrywam, że również fakt, że obyło
się bez znieczulenia, dostarczył
mi pewnej satysfakcji.

Pozdrawiam
agata




Temat: MADALIŃSKIEGO - koszmar strzezcie sie!!!!!!!!!!
No no, po tym co tu poczytałam i po własnych doświadczeniach podziwiam za
upartość....Już dwa lata minęły jak spędziłam "cudowne" dwa tygodnie w tym
szpitalu. I prywatna sala nawet nie pomogła. Generalnie po cesarce, którą
miałam umówioną z prowadzącym (ułożenie pośladkowe) 1000zł, pech nie był na
dyżurze. Dwie doby leżałam na sali pooperacyjnej gdzie czekałam na salę 2 os.
Potem się przeniosłam i cieszyłam, że mam kolorową pościel, telewizor i
łazienkę. Moja Soniuśka też dostała antybiotyk, stwierdzili, że ja musiałam
mieć jakiś stan zapalny. Byłam zdrowa jak ryba. Na piątą dobę jak już miałyśmy
wychodzić dostałam 40 stopni gorączki. Diagnoza - zastój. Pomimo, że wiedziałam
jak się czują moje piersi nikt mnie nie słuchał. Badali mi tylko temp. Na 7
dobę dostałam pierwszy antybiotyk, jeszcze mogłam karmić. Z rany po cesarce
zaczęło mi się sączyć świństwo. Ordynator kazał płukać ranę, założyć sączek,
smarować maścią. Problem, że przy porannym obchodzie przyszedł sobie jakiś
lekarz - dziadek i powiedział: Jak ten sączek tutaj będzie to się rana nigdy
nie zagoi, siostro proszę przynieść coś do zbadania głębokości rany. Siostra
przyniosła gigantyczne nożyce chirurgiczne i wspaniały pan doktor, widać
wiekiem doświadczony włożył mi prawie całe te nożyce przez otwór pozostawiony
na sączek. Poczym wyjął sączek i w dziurkę włożył mi gazik. Tak przetrwałam do
dnia następnego, gdzie rano obudził mnie straszny ból rany i gorączka jeszcze
większa. Czekałam do obchodu. Przyszedł znowu inny lekarz i jak zobaczył ten
gazik to mało nie zemdlał. Oczywiście pytanie "kto to pani założył?" a skąd ja
mam wiedzieć jak się nazywał skoro codziennie jest inny na obchodzie i
codziennie co innego karzą ze mną robić?! Wyjął mi gazik to płyny które sie
nazbierały fontanną wyciekły a ja poczułam ulgę. Znowu sączek. Ale do sedna
sprawy po tygodniu wzięli mi łaskawie wymaz z rany, bo już drugi antybiotyk nie
działał. Musiałam jednak czekać na wynik 4 dni. 4 długie dni, gdzie lekarze
tylko przychodzili, macali, robili głupie miny i wychodzili. A ja z
pielęgniarkami, które nie potrafiły mi się wkłuć i założyć wenflon, z depresją
i nerwami czekałam aż w końcu coś ze mną zrobią. Ból rany był taki, że nie
mogłam zajmować się córką. Wyniki przyszły i ordynator osobiście przyszedł mi
powiedzieć w pięknej łacinie co mi dolega. Jak go poprosiłam o wyjaśnienie,
powiedział, że jest to bakteria beztlenowa, która przeważnie jest na ciele.
Dodał również, że muszę dostać przez tydzień silny antybiotyk i w tym czasie
nie będę mogła karmić dziecka…Nie muszę mówić jak na to zareagowałam? Płacz i
depresja. Na niczym mi tak nie zależało jak karmić piersią… Po trzeciej dobie
wypisałam się na własną prośbę do domu. W domu odwiedzała mnie znajoma
pielęgniarka i podawała mi resztę antybiotyku. Sumując: Okazało się, że ja i
wiele innych kobiet z podobnymi objawami miało gronkowca. Generalnie grasował
po szpitalu. Ja przez całe 2 tyg. nie miałam zmienianej pościeli, a wiadomo jak
się pociłam przy 40 stopniach gorączki. Przynoszono mi jedynie podarte
szpitalne koszule. Łazienkę sprzątał mi mąż, pani zajmowały się tylko
powierzchownym zmywaniem podłogi. Nikt mi nie pomógł na początku z karmieniem.
Pielęgniarki tylko przywoziły Sonię i wstawiały do pokoju, nawet nie podały,
choć wiedziały, w jakim stanie jestem. Na wypisie nie było słowa o gronkowcu.
Nawet nie opisali wszystkich leków, które dostawałam.
Rozumiem, że są kobiety, które normalnie przeszły pobyt w szpitalu, ale
naprawdę do czystych szpitali nie należy. Co do jedzenia to tak jak dziewczyny
pisały, całkowicie nie dopasowane do karmiących.
Ja po odstawieniu antybiotyku próbowałam karmić piersią, niestety po wielu
różnych próbach, herbartkach, ziółkach nie udało się...Przeżywałam to jakieś
pół roku do momentu jak Sonia zaczęła już jeść papki. Z czasem wybaczyłam
sobie, że nie karmiłam Soni ale nadal obarczam za to szpital na Madalińskiego.
Pozdrawiam i życzę szczęścia!



Temat: LUBLIN- gdzie rodzić?
Odradzam Lubartowską.
Przez 15 lat byłam pacjentką ordynatorki oddziału położniczego z tego szpitala.
Urodziłam tam troje dzieci, z dwójką miałam szczęście, że wszystko poszło
dobrze, były duże i zdrowe. Trzecie, najmłodsza córeczka pojawiła się na
świecie 5 tygodni przed czasem, w jej książeczce zdrowia wpisano sfałszowany
wiek ciąży - zamiast 35 to 37 tydzień. Do szpitala pojechałam wieczorem
15.09.2004., miałam skurcze, które pisały się na KTG. Do rana skurcze się
wyciszyły. 16.09. wparowała na oddział moja prowadząca doktor i kazała po
wykonaniu USG wypisać wszystkie z sali przedporodowej "bo zalegają". USG wyszło
prawidłowe 16.09. W nocy miałam znów skurcze i następnego dnia źle się czułam,
jednak z rozwarciem na 3cm wypisano mnie. Wróciłam (do dziś mam straszne
wyrzuty sumienia, że pojechałam z powrotem do tego szpitala) wieczorem z pełnym
rozwarciem i tylko dotarłam na trakt jak pojawiły się skurcze parte, musiałam
kilka przesapać nim przygotowano dla mnie łóżko (doktor z izby przyjęć pomimo,
że sama mówiła, że to już, nawet nie zadzwoniła na górę by powiedzieć, że mają
rodzącą). Położna nie chciała poprosić męża, który czekał na korytarzu i chciał
być przy porodzie. Poprostu zawołałam go głośno dodam, że nie było więcej
żadnej rodzącej na trakcie. Mała urodziła się sina i się nie ruszała, na moje
słowa, że z dzieckiem jest coś nie tak nie zareagowała, dopiero gdy mąż
powiedział "ona chyba nie oddycha", położna zaczęła malutką masować i wezwała
pediatrę. Gdy przyszła pora urodzić łożysko, usłyszałam jak do koleżanki
(drugiej asystującej położnej) powiedziała: "cholera prawie całkiem było
odklejone, trzymało samym brzegiem". Na moje pytanie o to łożysko stwierdziła,
że wporządku nic się nie dzieje (albo miała mnie za idiotkę, albo za głuchą).
Stwierdziła, że nie ma potrzeby zszywania mnie bo nie popękałam - kłamała
(później na kontroli po 3 tygodniach okazało się, że puściły mi szwy po
poprzednim porodzie, oraz było kilka pęknięć nowych, teraz konieczna jest
plastyka krocza i muszę z tym jeszcze trochę poczekać). Córeczka była
podduszona, miała krwawienie dokomorowe I stopnia, wrodzone zapalenie płuc,
została w szpitalu zakażona gronkowcem złocistym. Matki wcześniaczków, które są
w inkubatorach są izolowane od swoich dzieci. Jest kładziony naciska na to by
dziecka nie odwiedzać, bo matka to źródło zarazków (pomimo, że leży dwie sale
dalej), by postać 5 minut przed inkubatorem potrzebna jest zgoda lekarza, nie
ma mowy o karmieniu piersią i kangurowaniu. Poważny problem stanowi uzyskanie
konkretnych informacji o stanie dziecka, często są podawane fałszywe
informacje - mi wmawiano najpierw, że stan dziecka jest dobry, dopiero gdy
zażądaliśmy z mężem wglądu w dokumentację medyczną małej okazało się miedzy
innymi, że dziecko będące pod stałą opieką personelu medycznego jest
odwodnione, są niepokojące objawy neurologiczne, o czym nie było wcześniej
mowy. Szpital nie posiada nawet aparatu RTG umożliwiającego szybką diagnostytkę
np. zapalenia płuc u noworodka. Większość położnych z wcześniaków prawie
nonstop przesiaduje przy kawie i smakołykach w pokoiku socjalnym (widziałam jak
co 2godziny latałam z odciągniętym pokarmem dla córeczki) i raczej jest mało
zainteresowana swoją pracą, za to bardzo serialami. Po tym jak poprosiliśmy o
skonsultowanie Weroniki ze specjalistami spoza tego szpitala, przeniesiono ją
natychmiast do Kliniki Patologii Noworodka na Chodźki i tam dopiero mogłam
zobaczyć jak powinna wyglądać prawdziwa opieka nad wcześniaczkami ze strony
pielęgniarek i lekarzy. Dodam jeszcze, że w książeczce zdrowia mała nie ma
wpisane nic niepokojącego, ma zawyżoną punktację w skali Apgar (9, gdy w
pierwszej minucie pediatra rozpoznał:wysiłkowy oddech, zasinienie, osłabione
napięcie mięśniowe), w moim wypisie nie ma słowa o odklejającym się łożysku,
zapis taki jest natomiast w karcie informacyjnej Weroniki, którą otrzymała
klinika (ja dostałam kopię dzięki uprzejmości tamtejszej lekarki).
Kontaktowałam się z prawnikiem w mojej sprawie. A dodam jeszcze, że z
czystością też tam nie najlepiej.
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • chadowy.opx.pl



  • Strona 3 z 3 • Wyszukiwarka znalazła 194 wypowiedzi • 1, 2, 3