Czytasz wypowiedzi wyszukane dla słów: Problem czasu





Temat: Mises traktuje Klusa kolejnym sierpowym
Koszt to


- 50% czas pracy czlowieka,
- 25% ilosc zuzytych surowcow niezywnosciowych,
- 25% ilosc zuzytych surowcow zywnosciowych.

Teraz znamy juz koszty.
I prosze nie mowic, ze nie znamy.


Czlowieku... Ty jestes jak kataryna, ale poniewaz widze, ze zaczyna sie
kurczyc Twoje koncepcja poglebie atak, zebys raz na zawsze przy scianie
przyznal, ze sie mylisz.

(1) Praca jest heterogeniczna. Praca pracy nierowna. Wiedzial o tym Marx,
wiedzieli o tym socjalisci. Myslalem, ze sie cofasz przed rewolucje
marginalna. Nie - Ty sie cofasz jeszcze przed Marxistow. Nie rozumiesz, ze
praca nie jest homogeniczna. Praca pracy nie jest rowna. Jedna jest warta
wiecej, druga mniej.

(2) Zalozmy, ze ok. Masz homogeniczna prace Jakim cudem taki geniusz jak Ty
zamierza dodac do siebie GODZINY (jednostki pracy) i KILOGRAMY (surowce)???
Slepy jestes, ze tego nie widzisz?

(3) Surowce sa JESZCZE BARDZIEJ HETEROGENICZNE OD PRACY. Kilka gram
Kalifornu jest warte kilka milionow dolarow, a kilka kilogramow gleby
naprawde niewiele.

(4) Nie rozumiesz na czym polega wlasnosc prywatna. Nie rozumiesz, ze
wlasciciel konserwuje dobra naturalne w zaleznosci od oczekiwanego zysku na
horyzoncie czasowym. Nie rozumiesz problemu rzadkosci i tego, ze dobra sa
pozadane, ale ich podaz jest ograniczona. Twoj tandentny model nie odroznia
uncji zlota od uncji miedzi. W Twoim modelu substancja, ktora leczy raka, a
jej dzisiejsza cena 100.000.000.000 dolarow za gram jest tak samo traktowana
jak gram guwna uzywanego do nawozenia ziemi.

(5) Te Twoje "koszty" to nie sa zadne koszty. Koszty wyrazane sa w
uniwersalnym srodku wymiany - w pieniadzu, ktory WYCENIA wartosc
poszczegolnych dobr. Nie ma zadnej innej jednostki, aby porownywac
poszczegolne dobra miedzy soba. Jedyny sposobem jest odzwierciedlenie
problemu rzadkosci przez system cenowy.

(6) Nie rozumiesz, ze DANY PRODUKT moze zostac wyprodukowany na TYSIACE
SPOSOBOW przy uzyciu rozmaitych metod. Nie rozumiesz, ze rynek wybiera
NAJEEFEKTYWNIEJSZA METODE (w zaleznosci od systemu cenowego) osiagniecia
danego celu.

(7) Twoj tandentny model pomija calkowicie problem CZASU w produkcji. Nie
jest sprecyzowane, ILE CZASU NALEZY POSWIECIC na produkcje i jak maja byc
gospodarowane srodki. (wiem, wiem, zaraz na poczekaniu cos wymyslisz zamiast
sie przyznac, ze Twoj model to wymyslane na kolanie brednie)

(8) nie rozumiesz, ze wlasnoscia moze dysponowac tylko jedna osoba w danej
chwili.

Reasumujac:

Twoj system jest prymitywniejszy niz system marxistowski, a jego
zorganizowane nalezy porownac do systemu Morusa i innych mlotkowatych
utopistow w historii.
Twoj system poskutkowalby masowym marnotrastwem zasobow i ekonomicznym
chaosem.
Twoj system poskutkowalby TYRANIA wybranych, ktorzy mogliby rozporzadzac
dowolnie srodkami produkcji i zniszczyc spoleczenstwo.


| cenach masz tylko przed soba do wyboru
| samolot i samochod.

Wybor wg. mniejszego kosztu.


Budowa samochodu: 12 roboczogodzin (w systemie rynkowym zalozmy, ze to
kosztowalo 100 zlotych)+100 kilogramow okreslonych zloz (zalozmy, ze to
kosztowalo 500 zlotych)

budowa samolotu: 10 roboczogodzin (w systemie rynkowym kosztowalo 1000
zlotych, praca bardziej wyspecjalizowana)+90 kilogramow okreslonych bardziej
rzadkich zloz (zalozmy ze to kosztowalo 5000 zlotych)

I co geniuszu? Pierwszy sposob na wolnym rynku kosztuje 600 zlotych. Drugi
sposob na wolnym rynku kosztuje 10 razy wiecej czyli 6000 zlotych.

W Twoim systemie wygrywa drugi wariant ze wzgledu na to, ze pochlania mniej
srodkow. Zarowno mniej surowcow jak i mniej nakladow pracy.

Ale do Twojej glowki nie dociera jedna prosta sprawa: TE DOBRA SA RZADSZE,
WIEC NA RYNKU ICH CENA JEST WYZSZA.

U CIebie nie ma cen. Wobec czego jest marnotrawstwo na niespotykana skale.
Twoj system skutkuje masowym glodem, konsumpcja kapitalu, zawaleniem sie
calej struktury gospodarczej.

Poddaj sie. Mises przeprowadzil knockout.

hezekaja







Temat: cel Karaiby
Witam,

O mnie: 26 letni przedsiebiorca informatyk jeszcze kawaler;P

od jakiegoś czasu - nie wiem rok dwa.... napadła mnie znaniecka choroba

od zawsze lubiłem jeździć na wybrzeże i pamiętam jak dojechałem tam pierwszy raz samodzielnie samochodem....i jak dojechalem w Ustce do miejsca gdzie nie dało jechać się dalej bo znalazlem sie przy wale przy plaży i jak po wielu godzinach drogi (z warszawy do ustki jest dosyć dupna trasa ale akurat takie miejsce sobie wybralem) zobaczyłem ponownie moje ukochane morze.

Na wybrzeże staram sie jeździć tak często jak pozwalają na to finanse i czas.
Żeglarstwem pasjonuje się mój brat ale on niestety ma ten sam problem czasu i kasy i niezmiernie rzadko zegluje. Być moze był iskrą, a zajarało się samo. Nie wiem dokładnie co spowodowało powstanie mojego marzenia (a swoje marzenia realizuje - wszyskie jakie sobie wytyczyłem są albo zrealizowane albo w trakcie) ale upatrzyłem sobie jako cel: dopłynąć na Karaiby własnym jachtem.

Z racji ze startuje od totalnego zera moj cel jest troche daleko doe mnie - licze na jakies 10 - 15 lat. Zalezy jeszcze jak szybko uciulam na stosowną łódź.

W tym roku się zaślubuję co utrudnia mi znacząco rozpoczęcie szkolenia do uzyskania patentu ale narazie pobawie się teorią a praktyką zajmę się za rok.
Czytam wasze forum od duzo duzo dłuższeg czasu niz wynika z rejestracji mojego konta, szukam informacji o jahtach i oswajam się z teminologią. Odróżnię bakistę od miecza, wiem że nie można zrefować kadłuba:) i parę innych rzeczy. Opowiadania np o 2 panienkach co sobie przepłyneły ocean na 2 5metrowych łodziach - działa na mnie jak woda na młyn. Nie potrafię tego racjonalnie wytłumaczyć chociaż jestem twardo stąpającym człowiekiem.

Będę was teraz męczył różnymi głupimi pytaniami, jęczął i gadał - i tak przez najblizsze 10 lat. Macie przekichane.

pooooozniej zrobie stronkę gdzie będzie robione podsumowanie from zero to hero ale to ogległa przyszłość.

więc.
po pierwsze primo bezpieczeństwo
1.czy da się przepłynąć ocean unikając sztormu (nawet uciekając zmieniając kurs)?
2.Jak niebezpieczne jest sztormowanie dla jachtu o dlugosci 10-12m i jak ogólnikowo się je przeprowadza aby zachować bezpieczeństro i nie zrobić grzyba na środku oceanu kilkutonowym jachtem
3.Czy na oceanie występuje coś podobnego do szkwału jak to głośno było o JM gdzie powywracało momentalnie kilka czy kilkanascie łodzi
4.Chciałbym mieć ze sobą conajmniej jeden ponton z slnikiem na wtpadek potrzeby ewakuacji do niego lub na potrzeby dopływania do brzegu - takie cos sie holuje za sobą czy da się to jakoś zamontować na jachcie
5.Jakie w koncu uprawnienia powinienem mieć zbey prowadzić jednostkę poniżej 12 metrow i dopłynąć tam i spowrotem, czytalem o uprawnieniach i po przeczytraniu wiem ze nic nie wiem.... robić je w polsce czy za granicą?
Edycja: doczytalem przypadkiem ze potrzebny jest sternik jachtowy morski - ale czy moge z tym prowadzic jacht na silniku czy musze jeszcze motorowodn zrobic?
6.Jak ocenić zużycie wody slodkiej na 1 osobe na jachcie? ile teogo mniej więcej schodzi i na co? Jak patrze na zbiorniki 150-300l to wydajha mi sie cholernie małe - w mojej ocenie powinienem ciągnąć w łodzi no z tonę wody na taki rejs na 6 osob. Prysznice działają na wode słodka czy morska?
7. Widizałem na youtube crashrtesty jakiejs łodzi z laminatu - wyglądało to całkiem imponującą. Jak to się ma do raf koralowych których na karaibach jest dosc duzo i sa pod woda, a taki miecz to i 2m pod wodą leci. Jak uniknąć wpłynięcia na coś takiego i czy wpłynięcie na to jachtem konczy się natychmiastowym zatopieniem czy są one naprawde odporne na takie kolizje że da się jeszcze dopłynąć do doku?
8.Radiopławy - zatonie jacht. Kto odbierze sygnał jeśli będę na środku oceanu?
9.Czy jeśli zbiornik paliwa ma 300l to rozsądne jest kitrać gdzieś na jachcie bańki 40lotrpwe z rezerwowym paliwem zakładając ze bedę płynął na żaglach wspomagając się silnikiem w razie potrzeby (na zdrowy rozum powinienem płynąć szybciej - zgadza sie?).
10.Jak się dostaje woda do zęzy i czy jest tam jakiś zbiornik specjalnie na to przeznaczony czy po prostu jak chluśnie wielka fala to trzeba włączać pompy i wypompowywać z kokpitu ?
11.Straszny pech - zagle porwane, w silniku koniec paliwa, 800km do najbliższego lądu - co w takiej sytuacji się robi?
12.Czy silne uderzenie kadłuba o falę ma szanse jego uszkodzenie?
13.Kapitan jednostki zostaje ranny i jest niezdolny do prowadzenia jachtu - załóżmy że moja luba będzie do tego zdolna natomiast nie bedzie miała kwitów - jak to jest. Dopóki oddycham ma prawo prowadzić jacht i wpłynąć do portu a jak zemrę to już nie? Jak to się ma do wzywania pomocy przez radio - czytlaem tu ze komuś odmówiono wypłaty odszkodowania rpzez to, że bez uprawnień wezwał pomoc przez radio.

narazie te szcześliwe 13 starczy:D





Temat: ADO i ladowanie calych tablic lub zapytan


Wlasnie o to chodzi zeby ADO dzialalo jak prawdziwy Klient-Serwer. Otwieram
tablice na serwerze a do Grid'a sciagam tylko tyle ile widac. Po co mi w
Grid'zie cala tablica ? Jak uzytkownik ma ochote ogladac
cala tablice to mu sie sciagnie tylko tyle ile bedzie widzial (tak chyba
dziala BDE).


Właśnie o to chodzi, że tak nie działa. Ponoć dziła tak TTable ze swym
dwustronnym kursorem - nie znam się na BDE ale wywnioskowałe z tego co
piszą inni, że nie jest za wesoło z tym "zasysaniem danych".
ADO jest zdecydowanie bardziej konfigurowalne i można dużo więcej z
niego wycisnąć, co do szybkości to są bardzo podobne i różnią się
jedynie w ekstremalnych przypadkach nie zawsze na korzyść BDE , często
zwycięża ADO.

A co do ilosci danych to latwiej jest uzytkownikowi jak moze sobie
przegladac pozycje z roznych okresow lub roznego typu w jednej tablicy baz
koniecznosci zmiany warunkow czy innej operacji.


To kwestia stylu, przecież dalej może to być jedna tablica (dla niego
to przecież DBGrid i nie ma pojęcia o jakichś tablicach) a na górze
czy na dole z np combobox'a wybiera sobie ten okres - to naprawdę
można zrobić bardzo przejrzyście i będzie wygodne. Możesz nawet zrobić
coś na kształt przeskoku do następnego okresu gdy użytkownik dojdzie
do końca jednego i spróbuje przewinąć dane dalej wychodząc za
aktualnie prezentowany okres. Oczywiście jest jakieś optimu co do
rozmiarów okresu i wynika ono z pogodzenia szybkości oświerzenia
zawartości grida z optimum ilości prezentowanych danych.
Zachęcam do rozwiązań idących właśnie w tym kierunku.


| testów i udostępnił nam wyniki ;-)
| Dla ułatwienia było to około 20 stycznia 2000.

Jak znajde to sobie poczytam :)


Jak mówią Ci dwaj sensaci z "TookSzow" "naprawdę warto" ;-)


| Z Accessem 2000 nie udalo mi sie polaczyc zadnym BDE. A z ADO idzie i
| to
| bardzo ladnie (poza szybkoscia otwierania obiektow bazy danych).
| Tak do Acessa 2000 najlepiej dobierać się przez ADO, jednak może
| napisz o jakie ilości rekordów chodzi i może jak duże są te rekordy.
| Może źle zdecydowałeś co do wyboru Access'a.

Accessa nie uzywam do aplikacji ktore maja operowac do duzych ilosciach
danych.
Problem przy otwarciu ADOTable czy ADOQuery pojawil mi sie przy serwerze
Klient-Serwer.


Tutaj uwidacznia się Twój podstawowy błąd w podejściu. (uwaga znowu
wpadam w moralizatorswo ;-))

duchu. Jak by się czepiać to każda aplikacja używająca serwera jest
taką Client/Sever ale nie o to chodzi.
Raczej chodzi o to aby dzielić zadania i od serwera oczekiwać wyników,
jakichś agregacji, gotowych zestawień a nie słać całą tabelę do
klienta i dopiero tam ją filtrować i robić inne brzydkie rzeczy ;-)
Wiem, że o tym wszytkim jesteś w jakiś sposób świadom ale brak Ci
konsekwecji, która naprawdę jest tu potrzebna jak widać po ilości
danych z którą się borykasz.


| Co do szybkości otwierania to ja na przykład nie narzekam ale operuję
| na rozsądnych rozmiarach dataset'ów.

Nie kiedy jednak musza one byc duze i wtedy pojawia sie problem. A na razie
ADO z CursorLocation=clUseClient jest troche za wolne i za bardzo obciaza
siec :(,


Lepiej załóż, że to Twój wygodnicki algorym obciąża tą sieć ;-)


a CursorLocation=clUseServer nie bardzo chce wspolpracowac z DBGridem :(.

Przy dostepie do bazy Accessa zainstalowanego lokalnie pewnie jest ok (nie
ma duzych baz zeby to sprawdzic) :)


To będzie zachowywać się zupełnie tak samo z tym, że nie będzie tu
pśrednictwa kabla sieciowego a za to pożre nieco więcej RAM'u.


Szkoda tylko ze nadal nie bardzo rozwiazal sie problem czasu otwierania
duzych tablic lub wynikow zapytan w ADO :(


Bo tego się nie robi !
Kązdy programista unika tego jak ognia a napewno nie stosuje do
przeglądania danych. (oczywiście cały czas mowa o CS)

Pozdrawiam
Przepraszam za te wymądrzanie się ale mam nadzieję, że się komuś to
przyda.
-----------------------------
Tomek Cwajda
(szaman)





Temat: Joanne Rowling ???


Pozwól, że odświeżę początek wątku:

Hamleet:
(...)
"2. Wyróżnili moje opowiadanie w ogólnokrajowym miesięczniku (sprzęt rtv
ok2tys), niestety nie wydrukowali.
(...)
  i co, jestem tym pisarzem, czy nie jestem?;-)"

j.: Podejdę do tematu trochę poważnie.
Aby być pisarzem, trzeba posiadać  (...)

j. (dużo później): "To nie jest wymierne na sposób matematyczny i w stu
procentach obiektywny, czy to nie jest oczywiste?"



odniesieniu do postulatu "mierzenia opinią światłych" tego, czy coś jest na
rzeczy w kwestii: czy ktoś zasługuje na miano pisarza.
Natomiast owemu koledze podałem moje rozumienie pojęcia pisarz w brzmieniu:

"Aby być pisarzem, trzeba posiadać (oprócz talentu i umiejętności tworzenia
zgrabnych konstrukcji myślowych) szkielet ideowy i mieć jego jasną
świadomość. Posiadać także trzeba chęć oraz umiejętność przekonywania ludzi
do swych idei - przy pomocy kreowanych światów, bohaterów i ich losów."


Pomogłeś chłopakowi rozwiązać gryzący go problem? Może już trzeci dzień
nie je i czeka na ostateczną odpowiedź.


Może. A może go rozpiłem.


| Więc jakie jest to Twoje podejście? Kto to jest pisarz, według Ciebie?

No ja bym jakoś tak:

(tzn. nie została wprzódy przełożona na język filmu, obrazu, tańca,
pantomimy itp).

Czyli eliminujemy:
1) nie-osoby :-)
2) nie-historyjkoopowiadaczy (dziennikarzy, felietonistów, autorów
podręczników do analizy matematycznej itp)
3) "publikujących" np. wyłącznie w ramach p.h.pis
4) scenarzystów itp.

Przyznam od razu, że nie umiem włączyć do definicji wymiaru czasu - czy
na przykład facet, który dwadzieścia lat temu wydał dwa opowiadania jest
pisarzem czy może byłym pisarzem. Albo jeśli komuś opublikowano coś
dopiero pośmiertnie, to od razu z nie-pisarza staje się ex-pisarzem...

Nie trzeba chyba dodawać, że na wszelkie ulepszenia definicja jest jak
najbardziej otwarta.

Moznaby też zapytać kogoś, kto się na tym zna. Może na jakichś studiach
uczą co to jest pisarz... Jesli nie, to oszlifujmy definicję i
zostaniemy sławni:-)


No więc właśnie. Ta definicja omija kwestię bardzo ważną: czy piekarz jest
piekarzem, skoro nikt nie widzi jego bochnów? Żre je sam i smakują mu
niezgorzej. Pielęgnuje taki autor swe dzieła latami, doszlifowuje je, bo
przecież nie zostały wydane. W pewnym momencie jego dzieła stają się
arcydziełami. Lecz wciąż leżą w szufladzie. Definicja nie powinna omijać tej
kwestii, ponieważ lekceważy się w ten sposób kwintesencję pisarstwa. Trzeba
dokonać wyboru: czy o tym, że się jest pisarzem świadczy akt twórczy, czy
też akt wydania dzieła? Jeśli akt wydania dzieła, czy też akt
zaprezentowania go publice, to wówczas pisarzem jest ten, kto

czyni z człowieka akt twórczy.
Cały czas bazuję na założeniu, że twórczość literacka to twórczość
*artystyczna*, a nie jakakolwiek inna. Z tego powodu nie każdy tekst będzie
tekstem literackim, a tym samym nie każdy akt twórczy uczyni z człowieka
pisarza. Aby tekst był literacki, artystyczny, mający moc wzbogacić kulturę,

warsztat. Talent to coś, co pozwala zbudować warsztat.

próbkę przedstawiam:

"Szłem przez miasto, a wypieki na twarzy swędziały mnie. Jak się podrapałem,
to ujrzałem krew. Coś poczułem. Krew na mym obliczu swędziała mnie coraz
bardziej, gdyż ją coraz bardziej drapałem. Zapragnąłem zjeść jakiegoś
elfa."*

miał wuja wydawcę, a ten wydałby "dzieło" swego siostrzeńca. Dlaczego?
Ponieważ takie "dzieło" nie kwalifikuje się do uzyskania miana utworu
literackiego, jako że nie osiąga poziomu artystycznego.
Dlatego fundamentem jest talent i warsztat, to jest klucz do takiego aktu
twórczego, który ukuje dzieło literackie. Kiedy mówię o beztalenciach, mam
na myśli tych, którzy nie osiągają w swych utworach poziomu artystycznego. Z
reguły jest tak, że jeśli ktoś został wydany (nie przez wuja), to poziom ten
osiąga, choćby w stopniu minimalnym (taki grafoman będzie jednak pisarzem, w
odróżnieniu od grafomana siostrzeńca wydawcy). Jeśli umieścisz w swej
definicji tę konieczność, konieczność posiadania talentu i warsztatu, a za
pisarza uznasz tego, kto dokonał aktu twórczego na poziomie artystycznym,
przeskoczysz w ten sposób problem czasu i piekarza, który wypieka i sam się
opycha; pozwolisz mu pozostać piekarzem. Ale tym samym zbędny stanie się
punkt mówiący o konieczności wydania historyjki (dzieła artystycznego) i
uzyskania wynikających z tego profitów.

* Wysmarowałem przed chwilą. Walczyłem, ale nie wyszło mi to fantasy. :-(





Temat: Armia "nieetatowców"

Do Stevie...

Z góry zastrzegam, że nie jestem zbyt obeznany z realnym życiem w JW, ale sceptycznie odnoszę się do krytykowania "nieetatowców", ich istnienie jest normą - proszę o wyjaśnienie, jeśli nie ma to zastosowania do WP.

Standardem dzisiejszej gospodarki jest outsourcingowanie coraz większej części funkcji przedsiębiorstwa. Przemawiają za tym koszty i operacyjność. W tej chwili zdecydowana większość MSP to stosuje.

Podam przykład jednej z "zaprzyjaźnionych" firm handlowych - lista funkcji wykonywanych przez niezależne firmy zewnętrzne:
- rachunkowość;
- obsługa prawna;
- obsługa informatyczna;
- transport i dystrybucja;
- ochrona;
- utrzymanie nieruchomości;
- sprzątanie;
- catering;
- sprzedaż mobilna;
- sprzedaż detaliczna;
- magazynowanie;
- reklama;
- i trochę samozatrudnienia;
- tyle pamiętam z głowy.

Dla firmy pracuje jakieś 150 osób, a tylko kilka z nich jest zatrudnionych na etacie. Jest to jeden z największych "graczy" w województwie w danej branży. Akurat współuczestniczę tam w "obsłudze informatycznej" i nie czynię tego zdalnie.
Nie wiem, w czym lepsze byłoby dla tej firmy przyjęcie kogoś "na etat"?

Piękne i wiele racji tylko jedno ale:
W WP nieetatowiec to nie jest ktoś z zewnatrz ale taki co ma swoje obowiązki a jednocześnie nieetatowo wykonuje jakieś inne. Ciekawe jak ta Twoja mała firma, która dzis dzieki nowoczesnemu zarządzaniu (i chwała za to) funkcjonowała by gdyby te wszystkie dodatkowe prace wykonywali pracownicy tej firmy jako obowiązki dodatkowe bez jakiej kolwiek dodatkowej zapłaty albo niskiej zapłaty.
Problemem armii jest to, że obowiazki nieetatowe (czyt. dodatkowe) czasami przekraczają obowiazki etatowe danego delikwenta. Nie ma tu mowy o obsudze finansowej, prawnej itp bo od tego są pracownicy cywilni, ale chodzi o to, że jest Nieetatowy BHPowiec ( bo ustawa wymaga aby taki był), nieetatowy inspektor ppoż ( bo taki tez jest wymagany), nieetatowe zespoły różnorodne od chemi po saperke i inne duperele (bo tak trzeba). I tu o takich nieetatowców chodzi. Zeby to zrozumieć spróbuj sie zapoznac z obowiazkami i odpowiedzialnością np Inspektpora ochrony ppoż i zastanów sie czy chciałbys w swojej firmie pełnic te funkcje za uścisk prezesa. WP w ten sposób szuka oszczędności i tu jest problem, że jest to najnormalniejszy system niewolniczy a nie sprawne zarzadzanie i menadżering (pis. spolszczona).
Co do serwisów to jest to rozwiazanie szeroko stosowane w "normalnych' armiach. Jak jest to rozwiazane to najlepiej widać na prykładzie misji pokojowych. Np w IRQ nie tylko serwis ale nawet jednoosobowy zespół badawczy nie przyjechał z jakiegokolwiek zakładu, zeby zebrac doświadczenia na miejscu. Serwis jest extra ale w warunkach pokojowych. Jak zaczynaja strzelac i kulki lataja nad główka to serwis nma zawsze za daleko. gdyby nie własne pododdziały remontowe to na kazda naprawe trzebaby Tarpanika do Polski wlec. Paranojoa. I to jest własnie problem czasu W.
pozdro



Temat: Przegraliśmy z ITD !
Witam,
Wszystkim którzy mieli jakąs nadzieję na rozwiązanie problemów na lini pomoc drogowa - itd uprzejmie informujemy, że my tą (nadzieję) mamy od wczoraj zdecydowanie mniejszą. Wczoraj (22.01.2006) w Wojewódzkim Sądzie Administracyjnym w Warszawie przegraliśmy naszą sprawę z ITD. Jeśli ktoś myślał, że ma odpowiednie dokumenty, papiery, korespondencje, opinie, pisma mówiace o zwolnieniach z obowiązku posiadania licencji, zaświadczeń, winiet to uprzejmie informuję, że decyzją sądu (przynajmniej naszego składu) dokumenty te mają wartość historyczno-poznawczą lecz nie stanowią w RP prawa. np. odpowiedź Departamentu Transportu Drogowego mówiąca o tym że pojazdy specjalne nie podlegają ustawie jest tylko... ich odpowiedzią. W RP moc prawną ma jedynie i wyłącznie USTAWA !! a ta jak orzekł niezawisły Sąd w art.3 ustawy nie przewidziała innych zwolnień (oprócz tam ujętych) chyba że prowadzicie powszechne usługi pocztowe,a więc holowanie to transport drogowy z pełnymi obowiązkami (licencja i winieta). Taki jest stan prawny do nowelizacji ustawy a po jej zmianie zaświadczenie i winieta.

Dokumenty które macie (i my też) albo w ramki i na ścianę lub do niszczarki.

Podsumowanie: bez USTAWY o pomocy drogowej nie mamy szans na realne działanie na rynku i można przejść do podziemia (czytaj partyzantki) albo zamknąć działalność i sadzić pietruszkę !

Ktoś powie - zrobić zaświadzczenie, licencje kupić winiety - owszem tak ale pozostanie gigantyczny problem czasu pracy (przy pracownikach) lub jazdy (dla właścicieli). Po 6 godzinach pracy pracownik jest bezużyteczny a szef jest tyle samo wart przy ewentualnym dłuższym wyjeździe bo co powiecie klientowi po załadunku i przejechaniu 45 km gdy do celu jeszcze następne 114 ? że mamy właśnie 11 godzinną pauzę ?! żeby się posuną bo trzeba wypocząć a gdzie przerwy 45 minutowe po 4,5 godzinach pracy gdzie w nowym cenniku przekroczenie o 30 minut czasu jazdy to 200 zł za każde 30 minut ! Zwiększyć o 200% stan zatrudnienia i co 8 godzin zmieniać załogi i siebie samego ? Przy stawkach assistance mogę jedynie życzyć powodzenia. Ktoś powie przecież pojazd pomocy technicznej nie ma obowiązku posiadania tachografu i rejestracji czasu pracy jazdy i odpoczynku bo bierze udział w akcji ratowniczej - nawet jak naprawdę ktoś coś wydłubał z rowu a właściciel poprosił o holowanie do odległego miasta to kto przekona ITD w innym miejscu że to BYŁA akcja ratownicza i co to jest akcja ratownicza. Nawet jak ktoś to określi to "nasz" skład sędziowski tego nie weźmie pod uwagę bo to nie ustawa tylko opinia kogoś. Co z tarczami tacho - przy większej liczbie holowników nie sposób zmieniać je dokładnie po 24 h a dłuższa praca tarczy to następne 200 za tarczę !

W tym miejscu nasz APEL do nas samych o pozostawienie pewnych własnych niechęci i zaległości (może coś na kształt grubej kreski) i wspólne powalczenie o stworzenie USTAWY o pomocy drogowej, której kształt pozwoli na NORMALNĄ pracę w naszej branży.

Nie piszę tego by bronić własnej skóry (bo i tak już tą karę zapłaciliśmy parę miesięcy temu i dzisiaj mniej boli) ale tak jak forum powstało dla nas wszystkich kochających pomoc drogową by było nam łatwiej i mimo tego że tak naprawdę wszystkie firmy to "konkurencja" ale to nie argument aby reszta miała kłopoty. )

Zapraszam serdecznie do dyskusji na forum
Muki

P.S Może się to udać jak na forum będzie 300 firm to łatwiej będzie zebrać 100,000 podpisów do inicjatywy obywatelskiej (a przecież jest nas o wiele więcej) a więc jak macie fajnych znajomych dajcie im znać )




Temat: Wybory moderatora(ow) grupy pl.praca.oferowana


Nie przesadzaj, to nie pl.soc.polityka. Moderatorzy maja:
1) przepuscic wszystkie listy oferujace prace, bez bledow
   typu brak miasta
2) przepuscic ewentualne sporostowania typu 'to falszywa informacja/zly
    numer telefonu/jeszcze jedna piramida'
3) przepuscic ewentualne sprostowanie sprostowania, z komentarzem
   ze to byl ostatni przepuszczony list w tej klotni :-)

A reszty nie przepuszczac.


OK! Zgadzam się. Ale zauważ że nikt nie jest nieomylny ;))
A niektórzy mogą mieć tutaj (uzasadnione) wątpliwości.
Ponadto moja propzycja z robotem ma na celu głównie
*odciążenie* moderatorów i ułatwienie im pracy.
Np.: Robot może dodawć na początku ocenianego artykułu
pustą linię, w której moderator może umieścić jedno słowo.
Na jego podstawie robot decyduje co dalej zrobić z artykułem.
I oczywiście usuwa tą linię. Po to właśnie mamy komputery,
żeby upraszczać sobie życie. Prawda? :))


:     Robot (i/lub moderatorzy) raz na miesiac zamieszcza statystyke
grupy:
Alez po co? Jesli ktos sie czuje cenzurowany - niech sie chwali gdzie
indziej. Statystyki .... kto czyta ten sam widzi.


Statystyki to IMHO dobry zwyczaj każdej moderowanej grupy.
Jeżeli już grupa będzie moderowana - to dlaczegóżby nie zatrudnić
w/w wzmiankowanego robota do dodatkowej (niewielkiej) pracy.
A ile czasu oszczędzi to wszystkim czytającym!
Po to przecież mamy komputery i programy...  ;))


3/4 odrzucen to bedzie "dopisac w jakim miescie".


Możliwe... Moderator dopisze w pierwszej linijce np.
MIASTO, a robot wygeneruje na tej podstawie odpowiedni
liścik do autora oferty. Proste i przyjemne!


Nie interesuje cie praca za granica?


Owszem, interesuje....
Proszę traktować to wszysko jako propozycje!
No i szkoda że nie ma p.p.o.dyskusje - aby bez wątpliwości
na ten temat podyskutować.


: 6. Jezeli moderator musi zrobic sobie "przerwe" w moderowaniu -
:     informuje o tym robota (aby czasowo "zawiesil" jego moderowanie).
:     Ta sama droga moze zglosic sie ponownie, lub zrezygnowac
:     z moderatorstwa calkowicie

Czasem sie nie da. Jak Ci padnie lacze to juz nie zglosisz niegotowosci.


Też się da załatwić w programie robota.
Informacje od moderatora są właśnie po to, aby robot nie wysyłał
bezsensownych pytań do kogoś kto i tak w rozsądnym czasie ich
nie odbierze. A jak nie dostanie odpowiedzi w jakimś zadanym czasie -
to może posyłać zapytanie do innego moderatora ze swojej listy
(i dodatkowo opatrzyć je np. wysokim priorytetem) a ignorować już
późniejszą odpowiedź od tego "spóźnionego". Przy okazji załatwia
to problem czasu oceny oferty.

______________________________________________________________
The Reality that can be Precisely explained by words is not a true Reality.





Temat: Wścibski pracodawca


| Jeśli wydajnosc Twoich pracownikow nie byla zadowalajaca - czy nie to
| powinno byc argumentem ich zwolnienia?

Zwolnić z dnia na dzień to można kogoś kto kopie rowy.
Jeżeli zaś wpakowałem w pracownika rok szkolenia i drugi rok nabierania
biegłości to nie jest tak hop siup rzec - spadła Ci wydajność to pa pa.


Przeczysz sam sobie:

 Jeżeli kogoś przyłapię na nieuczciwości w tym względzie - a to w mojej
 branży ZAWSZE wychodzi - natychmiast i bezapelacyjnie wylatuje.


| Jesli gosc ziewa w pracy i nie pracuje to chyba to powinno byc
| scigane a nie to, co robi w czasie, ktory _nie_jest_objety_umowa_o_prace_.

Ujmę to tak - są zawody gdzie to co się robi w czasie wolnym nie ma
znaczenia. Są też takie gdzie JEDNAK ma to znaczenie. W moim ma
znaczenie, bo płacę ludziom także za kreatywne myślenie i rozumiem, że w
jeden dzien ma sie muzę w inny nie.
Ale jak je wypalają na robieniu fuch, swoich projektów .. o! to jest już
istotne co robią w czasie poza pracą. Niestety nie da się na dłuższą
metę siedzieć wydajnie po 12 godzin przy kompie.
Czy puściłbyś swoje dzieci do szkoły gdzie nauczycielki po pracy
stoją pod latarniami i zarabiają d..pą ? W końcu to ich wolny czas.
Czy zgodziłbyś się trenować sportowca , który - oczywiście w wolnym
czasie- chleje,
ćpa i pali ?
To tylko przykłady.


Nauczycielka: jeśli jej druga profesja byłaby powszchnie znana to miałoby
to wyraźny wpływ na jej pracę jako pedagoga - dawałaby zły przykład - czyli
konflikt interesów. Wylot.

Konfliktu takiego nie ma w przypadku "fuch" w czasie wolnym o ile tylko
nie ma to wpływu na pracę w czasie normalnym.

Sportowiec: jeśli sportowiec ów osiągałby zadowalające wyniki mimo ćpania,
chlania i palenia, nie widziałbym przeszkód w jego trenowaniu. Podobnie
z pracownikiem, który mimo pracy po godzinach spełniałby nalezycie swoje
obowiązki w firmie.


| Czy nie sądzisz, że podobne ograniczenia narzucane przez pracodawcow
| przekraczaja dosc subtelna granice zycia prywatnego?

Zależy. Jedne naruszają inne nie.


Ok. Twierdzę, że problem czasu wolnego jest przekroczeniem granicy.


| Czemu za chwile nie poprosic pracownika o
| billingi telefonow i wyciagi z kont? Przeciez konkurencja moze
| przelewac tam kase...

Tu można zgłosić sprawę do sądu jeżeli ma się takie podejrzenie.


Ok2. Właśnie o to pytam w pierwszym liście. Na jakiej podstawie prawnej
można odrzucić taki wymóg procodawcy (a kiedys być może pozwać go do sądu
jeśli np. wyrzuci Cię z pracy argumentując to niewłaściwym zachowaniem w
czasie wolnym (sic!))


| Rozumiem Twoje obawy - ale wydaje mi sie ze sposob egzekwowania jest
| zly. Karaj za
| wydajnosc a nie to, co ludzie robia w _swoim_ czasie, za ktory nie
| placisz.

To nie takie proste. Jak ktoś kopie rów czy ma płacone za wydajność to w
miarę jego sprawa jak szybko pracuje.
Ale jak ktoś pracuje głową, myśląc to sprawa się komplikuje poważnie.


Wolny rynek. Płacisz za 8h - powinieneś mieć 8h pracy. Reszta nie jest
Twoją sprawą. Chcesz lojalności przez 24h? - zapłać dodatkowo za to a nie
twórz chorych wymagań.

Jeśli nie dostajesz 8h solidnej pracy - poszukaj kogoś innego.
Takie jest moje zdanie.

Ale wracając do tematu: czy ktoś zna paragrafy?....

RK





Temat: Wścibski pracodawca
rk rzecze:


Przeczysz sam sobie:


Nie przeczę. Z powodu Twojej propozycji próbuję Ci wytłumaczyć dlaczego
za sam spadek wydajności nie mogę od razu wywalać, co "proponowałeś"
żebym robił.


Konfliktu takiego nie ma w przypadku "fuch" w czasie wolnym o ile tylko
nie ma to wpływu na pracę w czasie normalnym.


Oczywiście, że ma ogromny wpływ bo wypala. Pomijam przy tym, że fucha
z tej samej branży to ewidentna nieuczciwa konkurencja wobec firmy.


Sportowiec: jeśli sportowiec ów osiągałby zadowalające wyniki mimo ćpania,


Nauczycielka i sportowiec to były tylko lekkie, pierwsze z brzegu,
przykłady żeby Ci uświadomić, że nie jest tak, że to co prywatnie, poza
pracą nie może liczyć się w pracy. Można nawet dać radykalniejsze
przykłady.


Ok. Twierdzę, że problem czasu wolnego jest przekroczeniem granicy.


Pragnę Ci zwrócić uwagę, że nie jest to kwestia spędzania przez Ciebie
czasu WOLNEGO lecz Twojej PRACY. Innej bo innej, ale jednak pracy, a nie
rozrywki.


Ok2. Właśnie o to pytam w pierwszym liście. Na jakiej podstawie prawnej
można odrzucić taki wymóg procodawcy (a kiedys być może pozwać go do sądu
jeśli np. wyrzuci Cię z pracy argumentując to niewłaściwym zachowaniem w
czasie wolnym (sic!))


I tu już jest jakieś socjalistyczne przeżarcie mózgu, którego zupełnie
nie rozumiem. Albo ludzie chcą ze sobą pracować, albo nie chcą i nie ma
sensu wymyślania powodów czy pozywania do sądu. O co? Co to jest za
praca na siłę? Jak ja kogoś nie chcę w pracy to nie chcę i pa pa.
Odwrotnie tak samo -  jak nie chce pracować to droga wolna i pa pa.
Czy trzeba do tego jakichś uzasadnień? Tylko rodziny i sąsiadów się nie
wybiera, pracowników i pracodawców jak najbardziej.


Wolny rynek. Płacisz za 8h - powinieneś mieć 8h pracy. Reszta nie jest
Twoją sprawą. Chcesz lojalności przez 24h? - zapłać dodatkowo za to a nie
twórz chorych wymagań.


A od kiedy to lojalność jest przez ileś godzin w dniu!?
Albo ktoś jest lojalny, albo nie jest. Nie ma, że od 8 do 16 jest
lojalny, a po 16 nie jest.
I powtórzę - przy kopaniu rowu mogę płacić za 8 godzin pracy, ale nie
przy pracy twórczej! Tu się nie da zadekretować wydajności.


Jeśli nie dostajesz 8h solidnej pracy - poszukaj kogoś innego.
Takie jest moje zdanie.


Jeżeli nie pasują Ci zasady proponowane przez pracodawcę - poszukaj innego.
I jak Ci pasi taka wypowiedź ?


Ale wracając do tematu: czy ktoś zna paragrafy?....


Dostałeś dobrą radę - podpisz i się nie martw. Jak ktoś zechce Cię
zwolnić to Cię i tak po prostu zwolni.

pozdrawiam
Arek





Temat: A może tak studia tolkienistyczne?
Mam taką ciekawostkę.
Wiedziałam, że na studiach można się uczyć o Tolkienie - np. na filologii angielskiej, albo nie wiem, na jakimś innym kierunku dotyczącym szeroko pojętej literatury czy choćby filmu. Ale, że cały kurs na temat Tolkiena znajdę to się nie spodziewałam. Tak więc, jeśli ktoś chce to proszę na Religioznawstwo na UJ:


TOLKIEN, MIT, RELIGIA
Język wykładowy: polski
Poziom: zaawansowany
Kurs fakultatywny dowolnego wyboru
Warunki wstępne: Religie przedchrześcijańskiej Europy (A/04); znajomość dzieł Tolkiena zawartych w bibliografii.
Prowadzący: dr hab. Andrzej Szyjewski
Program kursu: Zarys twórczości J.R.R. Tolkiena od Księgi zaginionych opowieści po Władcę Pierścieni. Językoznawstwo a świat Tolkiena (inspiracje fińskie i walijskie). Eärendil jako klucz do mitu. Zasada stworzenia mitologii dla Anglii, pierwszy świat Zaginionych Opowieści jako podróż Elfwina. Hobbit jako łącznik między elfią mitologią dla Anglii a światem bajek. Przeznaczenie indywidualne i kosmiczne. Miejsce zła w systemie Tolkiena (Melkor/Morgoth, Sauron), wzorce chrześcijańskie i germańskie. Tolkien a problem czasu mitycznego. Kosmologia: przestrzeń u Tolkiena, inicjacyjny motyw wędrówki. Fairy-Tales, wróżki i elfy w folklorze celtyckim i germańskim. ÂŚwiatłość w teologii Tolkiena. Magia i czarodzieje jako anioły. Mit atlantydzki - NĂżmenor. Zasada Trójcy. Zasada „cudowności” w literaturze. Epos heroiczny a Władca Pierścieni. Kultowa rola WP w kształtowaniu się kręgu literatury fantasy, Źródła nośności Trylogii (zapotrzebowanie na mit).
Metody oceny: zaliczenie na podstawie obecności
Forma zaliczenia: zaliczenie


Dla ciekawych: pozycje, z którymi należy zapoznać się przed przystąpieniem do kursu:


Uczestników kursu obowiązuje wcześniejsze zaznajomienie się z następującymi dziełami Tolkiena:

1. Drzewo i liść oraz Mythopoeia, Zysk i S-ka, Poznań 1994
2. Hobbit czyli Tam i z Powrotem, Iskry/Amber/Atlantis, W-wa (kilka wydań)
3. Potwory i krytycy, Poznań 2001
4. Silmarillion, Czytelnik/Atlantis/Amber, Zysk i S-ka, W-wa (kilka wydań).

Wskazana jest także lektura pozostałych, wydanych w Polsce, książek Tolkiena:

1. Listy ÂŚwiętego Mikołaja, Prószyński i S-ka, W-wa 2001; wydanie Rebisu: Listy do ÂŚwiętego Mikołaja (wybór), Poznań 1994
2. Niedokończone opowieści, Amber, W-wa 1994-95, Atlantis-Rubikon, W-wa 1994
3. Księga zaginionych opowieści t.I-III, Amber, W-wa 1997-98, wydanie: Atlantis-Rubikon jako: Księga zaginionych opowieści/Ostatnie legendy ÂŚródziemia, W-wa 1995-96
4. Tolkien dzieciom, Iskry, W-wa 1994; wydanie Amber: przygody Toma Bombadila, W-wa 1999; wydanie Zysk i S-ka, Poznań 2001
5. Pan Gawen i Zielony Rycerz, Perła, Król Orfeo, Amber, W-wa 1997
6. ÂŁazikanty, Prószyński i S-ka, Poznań 2000
7. Listy, Zysk i S-ka, Poznań 2000


Tak więc wcale pokaŹna lista lektur. Miło wiedzieć, że na uczelni jednak można robić coś ciekawego



Temat: Modernizacja placu przy kościele ŚW. Wojciecha
Są kolejne znaleźiska:


Nowe znaleziska na placu św. Wojciecha

Archeolodzy na placu przed kościołem św. Wojciecha znaleźli resztki ze wczesnośredniowiecznej osady. Potwierdzają IX wieków istnienia Kielc
- To warstwa kulturowa. Jeżeli mamy znaleźć coś ciekawego, to właśnie w tym miejscu - cieszy się Daniel Czernik z wojewódzkiej służby ochrony zabytków.

Archeolodzy natrafili na nią pod resztkami fundamentu XVIII-wiecznego przytułku, w bezpośrednim sąsiedztwie muru okalającego plac. - Myśleliśmy, że pod fundamentami nie będzie już nic ciekawego, ale okazało się, że są one bardzo płytkie. Dzięki temu nie zostało zniszczone to, co pod spodem. Najpierw znaleźliśmy kilka grobów, w tym dzieci, ale najciekawsze było pod narożnikiem. Na głębokości około 80 centymetrów zachował się grunt z okresu średniowiecza - opowiada Waldemar Gliński, archeolog prowadzący prace.

Pochodzenie warstwy kulturowej można precyzyjnie ustalić, bo w piątek znaleziono tam sporo charakterystycznej ceramiki. - To ewidentnie szczątki z XII, a może nawet XI wieku - mówią zgodnie Gliński i Czernik. W wykopie znaleziono też fragmenty polepy. - To przepalona glina, której użyto prawdopodobnie do wyłożenia podłogi chaty - wyjaśnia Gliński.

Archeolodzy nie mają już wątpliwości, że natrafili na resztki ze średniowiecznej osady. - To dodatkowy argument za dalszym dokładnym przebadaniem okolic placu, a nie tylko sprawdzenie wykopów budowlanych - ocenia Janusz Cedro, świętokrzyski konserwator zabytków. Wysłał pismo do prezydenta Kielc z prośbą o spotkanie na temat dalszego prowadzenia badań. Badanie oznacza wstrzymanie prac budowlanych na tej części placu św. Wojciecha. - Będę lobbował za takim rozwiązaniem. Bardzo liczę na zgodę prezydenta, bo przerwa w pracy raczej nie będzie zbyt duża - podkreśla Cedro.

Za szczegółowymi badaniami opowiada się też Jan Główka, dyrektor Muzeum Historii Kielc. - Popieram te badania przede wszystkim jako kielczanin - mówi i zapowiada, że chce przejąć znalezione na placu skorupy. - To będą właściwie pierwsze eksponaty w muzeum świadczące, że 900 lat temu w Kielcach było życie. I to nie żadne kopie - cieszy się Główka.

Prezydent Wojciech Lubawski wstępnie zgodził się na prowadzenie badań. - Kluczowym będzie problem czasu, gdyż ten plac ma określoną funkcję publiczną. Jeżeli badania da się przeprowadzić w ciągu kilku tygodni, będę je popierał - odpowiada Lubawski.

Spotkanie odbędzie się prawdopodobnie w tym tygodniu. Ale trzeba się spieszyć. - W nocy z czwartku na piątek mieliśmy nieproszonych gości, którzy naruszyli stanowisko - mówi Gliński. Dlatego od piątku placu pilnuje straż miejska. - Nasze patrole będą miały to miejsce pod szczególna opieką - zapowiada Wojciech Bafia, zastępca komendanta straży miejskiej.
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • chadowy.opx.pl



  • Strona 3 z 3 • Wyszukiwarka znalazła 178 wypowiedzi • 1, 2, 3