Czytasz wypowiedzi wyszukane dla słów: Prezes NSA





Temat: Marzec 68 a Polskie obywatelstwo.
Marzec 68 a Polskie obywatelstwo.
Osoby wyjeżdżające na stałe z Polski po Marcu '68 nie utraciły polskiego
obywatelstwa - stwierdził Naczelny Sąd Administracyjny. To precedensowy
wyrok, który powinien rozwiać wątpliwości wynikające ze sprzecznych orzeczeń
Sądu Najwyższego, NSA i Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie. "Po
kilkunastu latach Naczelny Sąd Administracyjny potwierdził, że należy ludziom
przywrócić to, co im bezprawnie zabrano" - skomentował prof. Andrzej
Rzepliński z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. Uchwała Rady Państwa nr
5/58 umożliwiała zmianę obywatelstwa polskiego na izraelskie osobom
narodowości żydowskiej, które opuściły bądź opuszczą obszar PRL, udając się
na stały pobyt do Izraela, i złożyły prośbę o zezwolenie na zmianę
obywatelstwa. Takie podanie w kwietniu 1968 r. złożył m.in. Bronisław G.
Miesiąc później wyjechał do Izraela na podstawie tzw. dokumentu podróży.
Otrzymał tam obywatelstwo izraelskie oraz zmienił imię i nazwisko na Barouch
Y. W 2003 r. wystąpił do wojewody mazowieckiego o potwierdzenie posiadania
obywatelstwa polskiego. Podał, że wcale nie chciał się go zrzec, tylko
wyjechać do Izraela. Wojewoda odmówił, a prezes Urzędu ds. Repatriacji i
Cudzoziemców nie uwzględnił odwołania. Obie te decyzje uchylił w 2004 r.
Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie, stwierdzając, że po wejściu w
życie ustawy o obywatelstwie polskim z 1962 r. utrata obywatelstwa mogła
następować jedynie na podstawie indywidualnych zezwoleń na zmianę
obywatelstwa, skierowanych do konkretnego adresata, a nie jakiegoś
generalnego aktu w postaci uchwały Rady Państwa. Prezes urzędu złożył skargę
kasacyjną do NSA. Obecnie sprawa jest już jasna. Rozpatrując skargę
kasacyjną, NSA stwierdził, że zezwolenie Rady Państwa na zmianę obywatelstwa
wymagane przez obowiązującą wówczas ustawę o obywatelstwie polskim z 1962 r.
musiało mieć charakter aktu indywidualnego. A takich decyzji nie było. Nie
można też uznać, aby uchwała Rady Państwa z 1958 r. stanowiła generalną zgodę
na zmianę obywatelstwa na podstawie przepisów ustawy z 1962 r., ponieważ
została podjęta w czasie obowiązywania poprzedniej ustawy z 1951 r. Dlatego
Naczelny Sąd Administracyjny oddalił skargę kasacyjną i sprawa Baroucha Y.
wraca do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. "Bardzo się cieszę, że ten
wyrok zapadł. W latach 90. sam podejmowałem działania, aby osobom
wyjeżdżającym na stałe z Polski po Marcu '68 nie przywracać obywatelstwa
polskiego, tylko zwrócić im polskie paszporty. W innym wypadku ludzie ci
musieliby prosić o przywrócenie tego, co im bezprawnie zabrano. Udało się
dopiero po kilkunastu latach, ale to jedyne słuszne, sprawiedliwe i mądre
orzeczenie w tej sprawie" - komentuje Rzepliński. (za Rzeczpospolitą, 17
października 2005)

FŻP...






Temat: Kącik bzdury prawniczej
coś dla smk i nie tylko

Coś dla smk, który tak lubi wklejać linki do konkurenyjnej gazety, ale i dla
wszystkich innych:

www.rzeczpospolita.pl/gazeta/wydanie_040202/prawo/prawo_a_6.html
A tutaj cytat dla tych, którym się nie chce klikać na linki:

" Czy możemy w konsekwencji korzystać z dobrodziejstw normatywnej koncepcji
państwa prawa, jeśli nie rozumiemy jego istoty, jeżeli nawet dobrze
wykształcona część społeczeństwa nie rozumie (a co więcej, owo niezrozumienie
uważa za cnotę) podstawowych kategorii prawnych, nie dostrzega różnic między
procedurą karną i cywilną, nie odróżnia prawa własności od innego prawa
majątkowego, myli kompetencje sądu z kompetencjami organu administracyjnego czy
wreszcie nagminnie utożsamia prawo i jego stosowanie?

Kształtowanie świadomości prawnej to nie tylko powinność szkoły czy
uniwersytetu, ale także mediów publicznych. Ukazywany przez nie obraz utrwala
nieomal wyłącznie negatywny stereotyp funkcjonowania instytucji prawnych.
Dowiadujemy się z reguły, dlaczego i przez kogo prawo zostało złamane, ale już
prawie nigdy o tym, że zostało skutecznie wykorzystane do obrony konkretnych
interesów. Społeczeństwo jest nader często traktowane jako zbiorowisko
głuptasów, zdolnych co najwyżej do skonsumowania informacji sensacyjnej -
niewymagającej żadnego wysiłku intelektualnego, refleksji czy własnej oceny. W
polskich mediach elektronicznych nie ma praktycznie programu, który byłby
nastawiony na przekaz autentycznej i niesprymitywizowanej wiedzy o prawie i
jego instytucjach, przy czym najczęściej uzasadnia się to małym
zainteresowaniem odbiorców i skomplikowaniem materii. Przy takim (moim zdaniem
zdecydowanie błędnym) założeniu nigdy nie wyjdziemy z kręgu niemożności i
będziemy utrwalać bierność i ignorancję. Państwo prawa będzie czymś obcym,
odległym, a przede wszystkim niezrozumiałym. "

Nic dodać, nic ująć!

A teraz cytat z dzisiejszego magazynu Wyborczej:

"...Tymczasem Optimus odwołał się od decyzji urzędu skarbowego nakazującej
zapłatę zaległego podatku VAT do Naczelnego Sądu Administracyjnego. 25
listopada 2003 r. NSA wydał wyrok: Kluska nie popełnił przestępstwa..."

To już się w głowie nie mieści. Prezes Safjan pisze powyżej o myleniu
postępowania karnego z cywilnym, okazuje się jednak, że można także pomylić
postępowanie karne z administracyjnym. Można być dziennikarzem największego
polskiego dziennika i nie rozumieć, że NSA nie orzeka, czy ktoś popełnił
przestępstwo, czy nie. W tej konkretnej sprawie NSA orzekł, że nie jest
uchylaniem się od płacenia VAT pozorne eksportowanie towaru za granicę i
sprzedawanie w kraju. Aby to było przestępstwem, musiałyby być jeszcze
spełnione inne przesłanki, choćby tzw. strony podmiotowej - nieistotne przy
podatkach (to tak na wszelki wypadek - dla tych, którzy też nie rozróżniają).






Temat: Dyskusja na forum.
Zdrówka życzę, (studentas )
<studentas>
napisał:
>Sławek nie odpowiedziałeś mi czy pisałeś pisma do Billa Clintona i
>innych dostojników tego świata na wójta?

Witaj <studentas>
Odnosząc sie do twojego pytania, zasadne byłoby Cię poinformaować,
że "ktoś" Tobą manipuluje. Dlatego uprzejmie wyjaśniam, że
rzekomo "pomówiłem" znanego Ci faceta, za m.in. zwrot "nie chcial
wpisać zarządu Wspólnoty do ewidencji. Mimo, ze okazywłem
PRAWOMOCNĄ decyzję Głównego Geodety Kraju, dodatkowo "zaklepaną"
przez Wojewodzki Sąd Administracyjny w Warzawie w wyroku sygn. akt:
VI SA/Wa 4465/03 z dnia 2 listopada 2004r., bo od tej decyzji skargę
złożył tam "inny Marianek", to i tak ......jw.
Drugim razem rzekomo "pomowilem", bo pod wnioskiem skierowanym do
Organu Nadzoru napisalem "do wiadomości"
- Pan Tadeusz M. (nazwisko) tzw. Naczelny Komisarz
- Pan Jan B.(nazwisko) Pełnomocnik Spółki dla Zagospodarowania
Wspolnoty Gruntowej i Lesnej w Odrzywole.

W ten sposób, chcialem tylko pokazać, że akurat ja uważam, że
jedynym PRAWNYM przedstawicielem Wspolnoty jest Jan.B., a nie jakis
tam "komisarzJNP".
Oczywiście, tego pisma im NIE WYSŁAŁEM, to jednak ....... unano,
że skoro napisałem to .... wysłałem. (ciekawe no nie?!!).
Mimo, że to KWESTIONOWALEM, nikogo nie interesowalo aby
przeprowadzić na to dowód!!!!!!!!!

W zwiazku z powyższym, aby wykazazać ABSURD takiego rozumowania
(nie bylem wtedy 2005r. funkcjonariszem publicznym) dlatego w innym
wniosku (w spraweie udostępnienia jakiegoś zarządzenia) napisałem:
do wiadomości:
"różnych tam prewydentów", a nawet do ...... Prezesa Polskiego
Zwiazku Koszykówki. (to nie żart. Tak napisałem!!!)
Co oczywiste, podobnie jak wczesnie (do Tadeusza M.i Jana B.)
rowniez tych pism do nikogo nie przesłałem. Dlatego słułyło to TYLKO
i WYLĄCZNIE jako wykazanie ABSURDU!!!!!!!!
Oczywiscie, w tej sprawie ....... poczynilem, "pewne" środki wobec
takich "interpretatorów", ale ........ ze zrozumialych względow nie
mogę o tym pisać na forum.

Ponadto zarzucałem także:
„Wyręczanie" w wyroku Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego
w Warszawie, w związku z twierdzeniem (pewnego Organu) w Przysusze,
uznające działania Wójta w sprawie zarządu komisarycznego za
prawidłowe, tymczasem to WSA w Warszawie, dopiero to ustali w
sprawie sygn. akt: IV SA Wa/2046/05, co stanowi zawłaszczanie
kompetencji WSA"

Dla jasnosci pisalem to w dniu 2.08.2006r. i jak bylo do
przewidzenia ..............JA MIALEM RACJĘ, bo w dniu 6 czerwca
2007r. Woj. Sąd Administracyjny w wyroku (nowa sygn.) sygn. akt: VII
SA/Wa 297/07 uznał BEZPRAWNOŚĆ powolania "komisarzy" i dodatkowo
zatwierdził to (mimo wnieskienia skargi kasacyjnej) Naczelny Sąd
Administracyjny w Warszawie w dniu 4.12.2007r. (prawomocny wyrok).
Dodatkowo, na stronie 9 uzasadnienia NSA, napisał, co sądzi
o "działalności pewnego wójta, w sprawie Wspolnoty", oraz unal prawa
niżej podpisanego do Wspólnoty.

Sławomir Gajewski - radny
PS.
1. Być może, że "tak wyglądam", ale chyba sam w to nie wierzysz,
że "do nich" bym napisał, "bo i po co". Tak samo i do (z całym
szacunkiem) prezesa PZKosz.



Temat: Siedziba władz wojewódzkich powstanie na Powiślu
nowe wieści
Sąd nad siedzibą marszałka Struzika

Mariusz Jałoszewski, Michał Wojtczuk 20-06-2006 , ostatnia aktualizacja 20-06-
2006 22:36

Za tydzień sąd zdecyduje, czy władze Mazowsza będą mogły bez przetargu za 134
mln zł kupić na swoją siedzibę biurowiec na Powiślu. Mało znana firma buduje
go, choć sąd nakazał zatrzymanie inwestycji

O tym, czy siedziba marszałka Mazowsza Adama Struzika (PSL) znajdzie się
pomiędzy ul. Solec a ruchliwą Wisłostradą, zadecyduje wojewódzki sąd
administracyjny.

Teraz urząd mieści się w kilku wynajmowanych budynkach, głównie na Pradze.
Władze województwa uznały, że zamiast płacić czynsz, taniej będzie przenieść
się do swojego budynku. Jego budowa już się zaczęła. Od lutego na placu budowy
wykonano głębokie wykopy, trwają prace nad przekładaniem instalacji. Oprócz
biur będzie tu też apartamentowiec.

Inwestycja od początku budzi jednak kontrowersje. Prowadzi ją mało znana spółka
Euro City na gruncie przekazanym przez Muzeum Azji i Pacyfiku, notabene
podległym marszałkowi (w zamian muzealnicy dostaną część pomieszczeń).

Jak pisała prasa, prezes Euro City Andrzej Kasprowiak robił wcześniej interesy
z firmami, w których zasiadali politycy PSL. Jego firma nigdy dotąd jeszcze nie
zbudowała biurowca, mimo to zwyciężyła w rozpisanym w ubiegłym roku przez
samorządowców konkursie na "koncepcję zapewnienia siedziby", pokonując
potężnych, doświadczonych deweloperów. Euro City wygrała m.in. dlatego, że
konkurencyjnym firmom stawiano już po otworzeniu ofert dodatkowe wymagania.
Województwo mazowieckie za biura w ośmiopiętrowym budynku ma zapłacić 134 mln
zł.

Samorządowcy nie mogliby w ten sposób odrzucać innych ofert, gdyby ogłosili
przetarg w trybie zamówień publicznych. Jednak Waldemar Kuliński, dyrektor
administracyjny urzędu marszałkowskiego, bardzo się przed tym bronił.
Przekonywał, że to czasochłonna procedura. Twierdził nawet, że nie wolno z niej
skorzystać w sytuacji, gdy nie szuka się wykonawcy budowy na konkretnej
działce.

Argumentacji dyrektora nie podzielił jednak Urząd Zamówień Publicznych. Odmówił
wyrażenia zgody na podpisanie umowy z wolnej ręki z Euro City. UZP uznał, że
urząd marszałkowski chce wydać 134 mln zł nie na zakup biurowca, tylko na jego
budowę. A skoro tak, to obowiązują ostrzejsze wymogi i należy przeprowadzić
przetarg.

I właśnie tę decyzję zaskarżył do sądu marszałek Struzik. Wczoraj odbyła się
rozprawa.

- Nie chcieliśmy obejść przepisów. To niesłuszna sugestia. Istotą jest
wybudowanie siedziby, która będzie spełniała nasze parametry. A jednym z nich
jest prestiż miejsca - przekonywała w kuluarach prawnik marszałka mec. Ewa
Sibrecht-Ośka. Wyrok za tydzień.

Od niego władze Mazowsza uzależniają dalsze decyzje, bo jak na razie nie
podpisano jeszcze umowy na zakup siedziby. - Na dziś nie jesteśmy
zainteresowani ani tą, ani inną lokalizacją. Wyrok powie, co dalej - zastrzega
Waldemar Kuliński.

Jakby tego wszystkiego było mało, nie jest jasne, czy ten budynek w ogóle
powstanie. Już we wrześniu ubiegłego roku sąd administracyjny dostrzegł
nieprawidłowości w pozwoleniu na budowę i je uchylił. Jednocześnie zakazał
prowadzenia prac do czasu zakończenia sprawy w NSA, gdzie odwołał się inwestor.
Jacek Laskowski, dyrektor Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego, nie
chciał wstrzymywać budowy, argumentując, że dopóki nie ma ostatecznego wyroku,
inwestor może budować. - Nie może. Sąd nie ma jednak możliwości wyegzekwowania
tego zakazu - podkreśla rzecznik wojewódzkiego sądu administracyjnego Irena
Kamińska.




Temat: Nie chcą plomby między sądem a pałacem
siała baba mak...
Kiedyś myslałem, że za czasów p. Lisiaka łódzka architektura pójdzie
po rozum do głowy po latach marnotrastwa przestrzeni, głupoty i
prywaty wymieszanej z niekompetencją. Że będzie słuzbą społeczną.

Potym jak przeczytałem, że architekt miasta Marek Lisiak wydał
decyzję o warunkach zabudowy zamykającej pasaż w centralnej części
Piotrkowskiej zrozumiałem, że albo nie ma nic do powiedzenia, albo
brak mu charakteru, albo nie czuje materii - widać nie nadaje się.

Będąc urbanistą, co zapewne stawia sobie jako wyższy zaszczyt od
bycia architektem opowiada się po zupełnie niesłusznej sprawie chcąc
być może przypodobać się kolegom architektom, że czyni im zaszczyt
możliwości zaprojektowania "czegoś" na Piotrkowskiej, na której w
części północnej od czasów Saspolu chyba nikt nie zbudował. Może też
uległ urokowi prezydenta, który w swojej niewiedzy rzeczy uległ z
kolei prezesowi NSA - z pewnością dużej szyszce w Łodzi, którego z
kolei gó.. obchodzą sprawy architektury, a tym bardziej urbanistyki.

Bo czy kto z tych opasłych panów z opasłymi i pretensjonalnymi
meblami i lampami w swoich wychuchanych gabinetach słyszał o jakiejś
urbanistyce, przestrzeni miejskiej, przestrzeni publicznej?
Nie dziwi, że nie słyszeli - jak się nie słucha to się nie słyszy,
zresztą nie każdy musi wszystko wiedzieć. Za to dziwi, że
architektowi reprezentującemu interes Miasta, a nie inwestora
brakuje wyobraźni, charakteru i ducha byś przeciwstawić się ciemnocie

Ten pasaż jest jednym z niewielu w centrum miasta bez placów, bez
skwerów z kwartałami jak ruski poligon. Dopiero co architekt
Mirosław Wisniewski napisał elaborat na łamach GW o konieczności
udrożnienia zbyt wielkich kwartałów, a za nim po chwałę mądrości
poszli inni i, że niby takie działania są współdziałaniem z
władzami, a tu prawda na jaw wychodzi o co komu chodzi. "Po owocach
ich poznacie". I nie chodzi tu o jakieś tam 800 000 tyś dopiero co
wydane na remont pasażu, chodzi o cofanie sie w dziele wpuszczenia
do przestrzeni Śródmieścia światła, powietrza, dojścia, mieszkańców
i turystów. Zaniechania wobec apeli otwierania kwartałów Śródmieścia
na przestrzeń miejską i czynienia ich dostępnymi dla przywrócenia mu
rangi miejskiej, czyli dla dobra miasta jest zacofaniem, ale
zamykanie już istniejącego pasażu to ciemnota w ciemnogrodzie po
zmierzchu. Czas wyjeżdzać, światła gasić nie trzeba - tu go nie ma.

W naszym kochanym mieście "nie ma róży bez ognia"

ps.
A co tam panie w Planie (Miejscowym Zagospodarowania Przestrzennego)
słychać - jest ci on, ili niet i nikagda nie budiet, no za cziem?
Jakby był Plan było by widać czarnym wołem na jasnym polu linie
zabudowy wzdłuż pasażu, nie w poprzek. Ale Planu nie ma - to wszyscy
pogupieli do cna "...i o to chodzi". Pazdrawlajem s nowym godam.

towariszci.



Temat: RMF wygrał z KRRiTV w NSA!
Tyczyński dla "Rzeczpospolitej" - ostro!
RMF FM wygrało z KRRiTV
25.10.2002
RMF FM żąda od skarbu państwa odszkodowanie w wysokości 150 mln zł

Radio RMF FM wygrało przed Naczelnym Sądem Administracyjnym z Krajową Radą
Radiofonii i Telewizji. NSA przyznał rację radiu RMF, które zaskarżyło szereg
postanowień koncesji przyznanej radiu w maju ubiegłego roku. NSA podważył
legalność rozstrzygnięcia Krajowej Rady o odebraniu radiu prawa do nadawania
programów lokalnych.

NSA zakwestionował też szereg innych ograniczeń i obowiązków nielegalnie
zapisanych w tej koncesji.

STANISŁAW TYCZYŃSKI, PREZES HOLDINGU RMF-FM dla Rzeczpospolitej:
"To orzeczenie o znaczeniu historycznym dla całego środowiska mediów
elektronicznych. Oszalałe zapisy dotyczące totalnej kontroli, którą KRRiTV
usiłuje nad nim roztoczyć, okazały się bezprawne. Wczorajsza decyzja
potwierdza, że jedyne, co działa w tym państwie w sferze mediów, to niezawisły
wymiar sprawiedliwości. I tym różnimy się od Białorusi. Ale czy taki ma być
pomysł na stanowienie prawa medialnego? Czy teraz kolejne podmioty mają
odwoływać się do NSA, by zmusić KRRiTV do podejmowania decyzji zgodnych z
prawem? Zresztą nie wiadomo nawet, czy inne media pójdą naszym śladem. Dopóki
jesteśmy sami, źle to wróży przyszłości mediów elektronicznych w Polsce.

Wątpię jednak, by wyrok naprawdę coś zmienił. Bezhołowie i rozpasanie
Włodzimierza Czarzastego i Leszka Millera (bo takie decyzje zapadają przecież
nie w KRRiTV, lecz na Rozbrat) zaszły tak daleko, że trudno liczyć na zmiany.
Nie sądzę, by ludzie, którzy postanowili tworzyć prawo na zasadzie faktów
dokonanych, nagle przestraszyli się decyzji NSA. Może byłoby inaczej, gdyby w
ślad za tym orzeczeniem poszły decyzje personalne, gdyby prezydent, który
delegował do Rady trzech członków, wyciągnął jakieś wnioski w stosunku do
swoich przedstawicieli, skoro naruszyli nie tylko ustawę o rtv, ale i
konstytucję. Ciekaw jestem, czy prezydent nadal będzie milczał wobec próby
nałożenia przez Millera kagańca na media. Powinien wreszcie zabrać głos. Do
KRRiTV deleguje swoich przedstawicieli także parlament, ale w stosunku do tego
organu od dawna nie mam już żadnych oczekiwań.

Decyzja NSA otwiera nam drogę do ubiegania się o odszkodowanie od skarbu
państwa i z tej możliwości skorzystamy. A jeśli wygramy, to rachunki za decyzje
KRRiTV zapłaci skarb państwa. Czyli my wszyscy."

Rzeczniczka przewodniczącego KRRiT Joanna Stempień poinformowała, że Rada
najprawdopodobniej wniesienie rewizję nadzwyczajną od tego wyroku.

RMF FM żąda od skarbu odszkodowania w wysokości 150 mln zł.

za www.wirtualnemedia.pl




Temat: Wolne media w Polsce ???
Wolne media w Polsce ???
Pozwole sobie przedrukować post z krakforum:

RMF FM wygrało z KRRiTV
25.10.2002
RMF FM żąda od skarbu państwa odszkodowanie w wysokości 150 mln zł

Radio RMF FM wygrało przed Naczelnym Sądem Administracyjnym z Krajową Radą
Radiofonii i Telewizji. NSA przyznał rację radiu RMF, które zaskarżyło szereg
postanowień koncesji przyznanej radiu w maju ubiegłego roku. NSA podważył
legalność rozstrzygnięcia Krajowej Rady o odebraniu radiu prawa do nadawania
programów lokalnych.

NSA zakwestionował też szereg innych ograniczeń i obowiązków nielegalnie
zapisanych w tej koncesji.

STANISŁAW TYCZYŃSKI, PREZES HOLDINGU RMF-FM dla Rzeczpospolitej:
"To orzeczenie o znaczeniu historycznym dla całego środowiska mediów
elektronicznych. Oszalałe zapisy dotyczące totalnej kontroli, którą KRRiTV
usiłuje nad nim roztoczyć, okazały się bezprawne. Wczorajsza decyzja
potwierdza, że jedyne, co działa w tym państwie w sferze mediów, to
niezawisły
wymiar sprawiedliwości. I tym różnimy się od Białorusi. Ale czy taki ma być
pomysł na stanowienie prawa medialnego? Czy teraz kolejne podmioty mają
odwoływać się do NSA, by zmusić KRRiTV do podejmowania decyzji zgodnych z
prawem? Zresztą nie wiadomo nawet, czy inne media pójdą naszym śladem. Dopóki
jesteśmy sami, źle to wróży przyszłości mediów elektronicznych w Polsce.

Wątpię jednak, by wyrok naprawdę coś zmienił. Bezhołowie i rozpasanie
Włodzimierza Czarzastego i Leszka Millera (bo takie decyzje zapadają przecież
nie w KRRiTV, lecz na Rozbrat) zaszły tak daleko, że trudno liczyć na zmiany.
Nie sądzę, by ludzie, którzy postanowili tworzyć prawo na zasadzie faktów
dokonanych, nagle przestraszyli się decyzji NSA. Może byłoby inaczej, gdyby w
ślad za tym orzeczeniem poszły decyzje personalne, gdyby prezydent, który
delegował do Rady trzech członków, wyciągnął jakieś wnioski w stosunku do
swoich przedstawicieli, skoro naruszyli nie tylko ustawę o rtv, ale i
konstytucję. Ciekaw jestem, czy prezydent nadal będzie milczał wobec próby
nałożenia przez Millera kagańca na media. Powinien wreszcie zabrać głos. Do
KRRiTV deleguje swoich przedstawicieli także parlament, ale w stosunku do
tego
organu od dawna nie mam już żadnych oczekiwań.

Decyzja NSA otwiera nam drogę do ubiegania się o odszkodowanie od skarbu
państwa i z tej możliwości skorzystamy. A jeśli wygramy, to rachunki za
decyzje
KRRiTV zapłaci skarb państwa. Czyli my wszyscy."

Rzeczniczka przewodniczącego KRRiT Joanna Stempień poinformowała, że Rada
najprawdopodobniej wniesienie rewizję nadzwyczajną od tego wyroku.

RMF FM żąda od skarbu odszkodowania w wysokości 150 mln zł.

za www.wirtualnemedia.pl

PANOWIE !!!!
te 150 mln zł zapłacimy MY z naszych podatków, a czerwona klka w KRRiTV która
narusza prawo aby skrępować media i przegrywa w NSA nie poniesie żadnych
konsekwencji..Toż te barany powinni z własnej kieszeni zapłacić za takie
kosztowne decyzje..Ale spoko maja poparcie miłościwie nam panującego Millera,
którego popiera wiekszość Polaków, lubiących widocznie być okradanymi i
traktowanymi jak idioci...
:((



Temat: Rospuda - załamujące :(((
Ekoharacze
www.gazetacz.com.pl/artykul.php?idm=62&id=1005
Z ekologami grozi gorsza przeprawa. Część bardziej radykalnych grup jest z
zasady przeciwna budowie autostrad i deklaruje stosowanie wszelkich
mechanizmów, by inwestycje zahamować. Zdarzyć się też mogą przypadki
wykorzystywania ekologii do celów niezbyt uczciwych.
Na planowanym przebiegu autostrady po zachodniej stronie Częstochowy mamy do
czynienia z jednym miejscem o wysokich walorach przyrodniczych. Są to podmokłe
łąki pod Dźbowem, gdzie występują rzadkie zespoły roślinne (wiosną pięknie
kwitną kosaćce syberyjskie). Można jednak szczegółową lokalizację trasy
poprowadzić tak, by oszczędzić przyrodę tego miejsca.
Nie oznacza to jednak, że nawet przy pełnym zagwarantowaniu poszanowania
przyrody i środowiska protestów unikniemy. Prawo obowiązujące w Polsce
(wzorowane na normach unijnych) daje ekologom mocne narzędzia. Zgodnie z
obowiązującą ustawą w spór prawny w przebieg autostrady może wejść np.
organizacja Ratujmy Jaszczurki ze Szczecina. Ma do tego pełne prawo, choćby
nigdy w życiu na oczy działacze jej nie widzieli Częstochowy. To uprawnienie
zostało już kilkakrotnie wykorzystane jako forma szantażu. Inwestorzy wolą
płacić organizacjom ekologicznym niż liczyć się z wieloletnim sporem przed NSA
i innymi instancjami. Żerują na tym niektórzy (zwłaszcza prawnicy), zakładając
fikcyjne organizacje ekologiczne typu Nasze Drzewo Kochane i wyłudzający haracz
od inwestorów.

www.batory.org.pl/korupcja/r10.htm
Dariusz Bartoszewicz

Darowali w łapę
(Gazeta Wyborcza nr 133 z dnia 2001.06.08)

Dwa miliony złotych podarował francuski inwestor stowarzyszeniu, które
blokowało mu budowę w centrum Warszawy. Stowarzyszenie już nie protestuje, lecz
współpracuje w inwestycji (za kolejne 200 tysięcy)

Spółka Polska Shopping Mall (kapitał francuski) postanowiła w zapuszczonym
rejonie ronda Babka i dworca Warszawa Gdańska zbudować za ponad 700 milionów
złotych olbrzymie centrum handlowe Arkadia m.in. z hipermarketem Carrefour,
kinami i kawiarniami. Wszystko szło zgodnie z planem do chwili, gdy do akcji
wkroczyło znane z protestów proekologiczne Stowarzyszenie Przyjazne Miasto.
Torpeduje ono też ważne dla Warszawy inwestycje: rozbudowę lotniska Okęcie,
Oczyszczalni Ścieków Południe, Trasę Siekierkowską.

Działacze Stowarzyszenia - w tym samorządowcy - zablokowali decyzję o warunkach
zabudowy, a w czerwcu 2000 r. skierowali sprawę do NSA. Prawnicy inwestora
chcieli przyśpieszyć termin rozprawy. Gdy się nie udało, zaczęli negocjować z
Przyjaznym Miastem. W marcu zawarli tajną umowę, w tym załącznik... "Wzór
cofnięcia skargi" z NSA. 13 kwietnia na koncie Przyjaznego Miasta w I oddziale
PKO BP zaksięgowano 2 mln zł darowizny na lokacie terminowej (patrz kopia
przekazu).

- To normalna łapówka! Jako skarbnik Stowarzyszenia odmówiłem podpisania umowy
z Francuzami. Podpisał je prezes Jerzy Wojnar i członek zarządu Michał Zyga.
Pieniądze zostały przyjęte, a ja zwolniony - opowiada Zbigniew Charytonowicz,
radny warszawskiego Bemowa, do niedawna skarbnik i członek zarządu Przyjaznego
Miasta.

Też 13 kwietnia Stowarzyszenie wycofało z NSA skargę. Tegoż dnia Przyjazne
Miasto wzbogaciło się o kolejne 200 tys. zł jako zaliczkowe wynagrodzenie za
wykonanie koncepcji zagospodarowania zieleni inwestycji Arkadia (...).
Pieniądze wpłaciła Polska Shopping Mall. - Dlaczego projekt ogrodów zleciliśmy
Przyjaznemu Miastu? Bo to dobrzy ludzie - wytłumaczył nam Grzegorz Pękalski z
Cefic Polska (ta firma wraz z Beg Groupe jest developerem Arkadii). - Inne
pytania proszę na piśmie. Wyślemy do centrali w Paryżu i jeszcze dziś dostanie
pan odpowiedź - zapewnił.

Mimo obietnic odpowiedź nie przyszła. Wcześniej kilka dni bezskutecznie
zabiegałem o spotkanie z szefem spółki Beg Groupe na Polskę oraz z p.
Pękalskim. - Skąd pan to wie? Nie mogę rozmawiać, taką mam umowę z inwestorem -
tyle powiedział nam Jerzy Wojnar, prezes Przyjaznego Miasta.

Protesty są zmorą inwestorów i architektów. Wiele razy mówili mi o tym
prywatnie, nigdy oficjalnie. Nie marzyłem nawet, że kiedykolwiek będę miał w
ręku dowód przelewu ogromnej sumy, która - jak to w Polsce bywa - uciszyła
protest, a nawet zmieniła go w życzliwą współpracę. Stowarzyszenie
skompromitowało się niezależnie od tego, czy inwestycja jest dla Warszawy zła
czy dobra. Jeżeli zła, to odstąpili za łapówkę od obrony interesów miasta.
Jeżeli dobra, narazili się na zarzut pieniactwa i grania interesem stolicy dla
własnej korzyści.



Temat: Jeszcze raz o Obwodnicy Autostradowej
Jeszcze raz o Obwodnicy Autostradowej
Anarchia na drodze

Poniedziałek, 28 lipca 2003r.

WROCŁAW W tym tygodniu minister infrastruktury odrzuci protesty przeciwników
obwodnicy autostradowej. - To najdroższy odcinek drogi w Polsce - mówi
Zbigniew Kotlarek, z-ca dyr. generalnej dyrekcji dróg.

Dyrektor Wydziału Rozwoju Regionalnego w urzędzie wojewódzkim Janusz
Jurgielaniec zapewnia: - Wszystkie protesty zostaną odrzucone.
W ministerstwie infrastruktury też mówią: - Dokumenty poszły już do
departamentu prawnego, będą czekały na podpis ministra.
Ale i ta decyzja również będzie najprawdopodobniej zaskarżona. Sprawa trafi
do NSA, na szczęście obowiązuje już ustawa, która narzuci szybkie
rozpatrywanie spraw autostrad.
- NSA ma trzy miesiące na rozstrzygnięcie - mówi wiceprezydent Wrocławia,
Sławomir Najnigier. Dwa razy już Naczelny Sąd Administracyjny uchylał decyzję
o lokalizacji obwodnicy. Co będzie jeśli zrobi tak i tym razem?
- Będzie to świadczyło to, że państwo jest w stanie anarchii - mówi
wiceprezydent. - Że prawo nie pozwala wykonywać funkcji państwowych.

Bez szczęścia
Do tej pory szczęścia nie mieliśmy. Już dwa razy NSA uchylał decyzje o
lokalizacji obwodnicy. Pierwszy raz w listopadzie 2000 roku NSA uchylił
decyzję prezesa Urzędu Mieszkalnictwa i Rozwoju Miast. Znalazł trzy
uchybienia. Po pierwsze, samochody jeździłyby po terenie cmentarza. A według
prawa, z cmentarzem przez 40 lat od ostatniego pochówku, nie można nic robić.
W tym wypadku cztery dziesięciolecia nie minęły. Drugim uchybieniem była
niewystarczająca ilość wariantów przebiegu autostrady, a trzecim
niedotrzymanie terminu odwołania, jakie złożyło wrocławskie małżeństwo.
Sprawa wróciła do UMiRM, urząd rozpatrzył ją ponownie i znów wydał decyzję o
lokalizacji. Cmentarz ominięto. Na trasie obwodnicy stała szkoła podstawowa,
szkoła zniknie. Tyle, że tę decyzję NSA ponownie uchylił. Tym razem
stwierdził, że decyzja powinna zostać wydana przez urząd wojewódzki, a nie
UMiRM.
Na szczęście, nie oznaczało to wszczęcia całego postępowania od początku.
Projektu nie zmieniano.

Będziemy płacić
Nie wszyscy zdają sobie jednak sprawę, że obwodnica ta będzie płatna. - Ale
tylko dla ruchu tranzytowego - zastrzega dyr. Janusz Jurgielaniec. Oznacza
to, że płacilibyśmy tylko na dwóch wjazdach: na węźle Pawłowice i Magnice.
Jeśli chcielibyśmy skorzystać z obwodnicy do komunikacji wewnątrzmiejskiej,
wjechać na nią na którymkolwiek z innych węzłów, nikt nie weźmie od nas
złotówki. Sprawy płatności mogą się jeszcze zmienić. Być może, kiedy będziemy
płacić nowy podatek na budowę autostrad, nie będziemy musieli płacić za
wjazdy na nie.

Zapłacimy za wjazd
W tej chwili przez Wrocław przejeżdża 26 tys. samochodów na dobę. Po
wybudowaniu obwodnicy liczba ta zmaleje o połowę. Obwodnica ma kosztować 1
miliard 600 milionów zł. Będzie miała 27 kilometrów, a z łącznikami ponad 32
km. Obwodnica będzie płatna dla samochodów wjeżdżających na dwóch węzłach:
Magnice i Pawłowice. Jeśli będziemy chcieli wjechać na którymś z 6
pozostałych węzłów, nic nie będziemy płacili. Kto będzie finansował budowę?
Gdy zaczniemy budowę, będziemy już w Unii, a obwodnica będzie leżała w ciągu
autostrady A4, łączącą Niemcy ze Wschodem. Z uzyskaniem pieniędzy, wg. dyr.
Jurgielańca nie powinno być problemów. Jesienią wojewoda powinien przystąpić
do wykupu gruntów pod autostradę. Ma to kosztować ok. 280 mln. zł. Jednak
gminy, przez teren których autostrada przechodzi zadeklarowały, że przekażą
grunty bezpłatnie. A to zredukuje koszty o 100 mln.

Marcin Gąsiorowski - Gazeta Wrocławska




Temat: Przeniesienie SP 13 - petycja -wojewoda
Przeniesienie SP 13 - petycja -wojewoda
Kielce, dnia 20.12.2003r.

Szanowny Pan Prezes Roman Hauser
Naczelny Sąd Administracyjny w Warszawie

PETYCJA

My, niżej podpisani Rodzice dzieci ze Szkoły Podstawowej nr 13, jesteśmy
wdzięczni Panu za starania dotyczące podniesienia prestiżu naszego
województwa dzięki m.in. powołaniu do istnienia w naszym mieście siedziby
NSA.W pełni doceniamy Pana wysiłki i jesteśmy przekonani o potrzebie
istnienia takiej instytucji w Kielcach. Argumentem jest również to, że przyda
się każde nowe miejsce pracy. Taka jest potrzeba chwili obecnej.
Jednocześnie pragniemy zwrócić uwagę na to, że naszą przyszłość budujemy w
teraźniejszości. Truizmem zatem będzie twierdzenie, że naszą przyszłością są
dzieci, gdyż to, w jaki sposób potraktujemy je dziś, odbierzemy jutro. To
podstawowa prawidłowość w wychowaniu młodego pokolenia. Inwestowanie w
dzieci, w kształtowanie ich prawidłowej postawy obywatelskiej, budzenie
patriotyzmu lokalnego, przywiązanie do miejsca, w którym się urodziły i
wychowały, uczyły pierwszych liter – to nie jest tylko kwestia sentymentów,
jak to widzą niektórzy, dodajmy krótkowzroczni, ludzie.
Wiadomą rzeczą jest, że wychowanie to proces złożony i długofalowy.
Humanistyczne wartości w tym procesie są zdecydowanie na pierwszym miejscu
przed kwestiami ekonomicznymi. Dzieci należy chronić przed tym, co może im
zagrażać nie tylko w sensie bezpośredniego ataku, czy kontaktu z patologią
(agresywne zachowanie, narkomania) ze strony starszych kolegów, ale przed
zepsuciem innego rodzaju – przed przekonaniem, że na tym świecie istnieje
tylko prawo silniejszego, bogatszego i ogólnie pojętej niesprawiedliwości. A
takie właśnie u dzieci powstaje przekonanie – „silni urzędnicy wyrzucają nas
ze szkoły, bo nasza szkoła jest położona w ładnym miejscu, jest zadbana
dzięki ofiarności rodziców, funkcjonalna dzięki fachowości projektujących ją
prawie pół wieku temu architektów”.
Ślubowanie klas pierwszych odbywa się w naszej szkole za pomocą olbrzymiego
miecza, jak w czasach rycerskich - maluchy z „13-tki” czują się rycerzami
króla Władysława Jagiełły. I jak na rycerzy przystało sumiennie podchodzą do
swoich obowiązków – co z resztą widać na egzaminach kończących szkołę
podstawową. Nie ulega wątpliwości, że „13-tka” jest w czołówce. Takich szkół
się nie niszczy! One są wizytówką Świętokrzyskiego.
Rozumiemy racje regionu i województwa. Jesteśmy za utworzeniem siedziby NSA w
Kielcach – ale nie kosztem najmłodszych mieszkańców tego miasta.
Przeniesienie szkoły o 300 m dalej, w praktyce oznaczałoby dla nas
likwidację, bo przecież nie wszyscy rodzice zdecydują się na umieszczenie
dzieci w zatłoczonych korytarzach Gimnazjum nr 2, w zdecydowanie gorszych
warunkach lokalowych (m.in. brak oddzielnej świetlicy, stołówki, jadalni,
szatni i konieczność pracy na dwie zmiany).
I na to nie możemy się zgodzić. Dlatego tak stanowczo protestujemy.
Pytanie – „Dlaczego psuć coś, co dobrze funkcjonuje?” – nadal pozostaje bez
odpowiedzi.
Uważamy, że NSA mógłby mieć siedzibę w dawnym zespole szkół przy ul.
Ściegiennego - bo powierzchnia jest wystarczająca dla potrzeb sądu, w budynku
rektoratu przy ul. Żeromskiego – bo ma charakter reprezentacyjny, w
budynku „Pod zegarem” przy Placu Wolności, czy np. w Banku przy ul. Św.
Leonarda. Niszczeje także obiekt dawnej szkoły powszechnej przy ul.
Sienkiewicza naprzeciwko poczty i budynek WOM przy ul. Zgoda, ..... .
Wymieniamy tylko te znajdujące się w centrum. A przecież NSA może mieć
siedzibę np. w reprezentacyjnym „Exbudzie” przy. Ul. Manifestu Lipcowego i
w wielu innych miejscach.
Prestiż województwa zbudujemy wspólnie – niech Świętokrzyskie będzie tym
miejscem na mapie Polski, gdzie szanuje się człowieka, od najmłodszych lat
dba o jego rozwój emocjonalny, osobowościowy, gdzie władza troszczy się o
swoich wyborców, a wyborcy darzą zaufaniem swoich przedstawicieli.
Wiele spraw wydaje się na początku przesądzonych, jak np. sprawa powstania
województwa świętokrzyskiego, a jednak, dzięki determinacji ludzi dobrej
woli – udało się.
Licząc na to, że nasze postulaty zostaną rzetelnie rozważone i nikt nie
będzie pokrzywdzony, pozostajemy

z wyrazami szacunku

Rodzice

Do wiadomości:
1. Pan Włodzimierz Wójcik - Wojewoda Świętokrzyski
1. Pan Jerzy Suchański – Senator Ziemi Świętokrzyskiej




Temat: Spóldzielnia nie odpowiada na pisma, co robić?
A_za, jak nie chcesz, abym zmienił o Tobie zdanie, to sięgnij do ustawy o
spółdzielniach mieszkaniowych, tam w którymś artykule jest napisane, że członek
spółdzielni ma prawo żądać od zarządu dokładnego rozliczenia opłat lokalowych,
a więc i rozliczeń ciepła według podzielników. Jak rozgryzłaś tak podzielniki,
to masz głowę na karku i powinnaś dać sobie radę i z tym. A poza tym zacznij
czytać wasz statut i spróbuj dojść, jak zapadaja decyzje istotne dla
spółdzielców. Skad sie bierze, że 100 % ma sie zgodzic na zdjęcie podzielników.
co to za gówniana demokracja. doczytaj się, jak sie wybiera przedstawicieli,
członków rady nadzorczej itd. i czy do ich wyboru musza uzyskać 100 % głosów.
Zacznij żądać stosowania analogii. Przecież to spółdzielcy swoja większościa
winni decydować, co jest dobre dla nich i 80 % głosów za czymś to i tak za
dużo. Niech prezes Pokorski wybije sobie z durnej głowy te 100 %. Może niedługo
zaproponuje 110%?
Ustawa o dostepie do informacji wzmacnia jakby prawa spółdzielców - chodzi o
to, że w oparciu o nia zapadły juz dwa wyroki w NSA korzystne dla spółdzielców
w sytuacji, gdy zarząd uchylał sie od odpowiedzi. Poniżej wklejam tekst jednego
z wyroków. W razie czego pisz do mnie na wprost5@Nospam.gazeta.pl. rzadko tam
zagladam, ale jak napiszesz o tym w watku, to skoczę tam.

Monitor Prawniczy
Prawo do informacji członka spółdzielni
z sal sądowych
Dnia 20.6.2002 r. NSA rozpoznał skargę Elżbiety R. na bezczynność Prezesa
Spółdzielni Mieszkaniowej "P". dotyczącą udzielenia informacji publicznej. W
odpowiedzi na skargę strona przeciwna wniosła o odrzucenie skargi. Wskazała, że
spółdzielnia mieszkaniowa nie jest objęta przepisami ustawy o dostępie do
informacji publicznej ani przedmiotowo (nie wykonuje zadań publicznych, nie
posiada informacji publicznych), ani podmiotowo. Poza tym tryb załatwiania
spraw między członkiem spółdzielni a spółdzielnią jest określony w art. 32
PrSpółdz, a także w statucie. Członek jest zobowiązany do wyczerpania drogi w
postępowaniu wewnątrzspółdzielczym przed ewentualnym skierowaniem sprawy do
sądu.
Zdaniem składu orzekającego przepisy InfPublU mają zastosowanie również do
spółdzielni mieszkaniowych. Należą one bowiem do grupy podmiotów
reprezentujących inne osoby lub jednostki organizacyjne, które wykonują zadania
publiczne lub dysponują majątkiem publicznym, o których mowa w art. 4 ust. 1
pkt 5 InfPublU. Żądane przez skarżącą informacje (uchwały w sprawie ogrodzenia
osiedla, opłat za ciepłą wodę i ochronę osiedla) należą też do grupy informacji
publicznych wskazanych w art. 6 ust. 1 pkt 2 InfPublU. Sąd za niesłuszny uznał
zarzut o konieczności wyczerpania drogi postępowania wewnątrzspółdzielczego.
Artykuł 32 PrSpółdz dotyczy innych kwestii związanych z wykluczeniem członka ze
spółdzielni. Podobna regulacja zawarta jest również w statucie.
Wyrok NSA z 20.6.2002 r. – II SAB 113/02

Autorzy: Izabela Twardowska-Mędrek, Grzegorz Magdoń

www.monitorprawniczy.pl/niusy.php?id_news=354




Temat: Zielonogórski profesor walczy z komornikiem
Nie tylko profesor walczy z komornikiem
> Panie Wojciechu zgadzam się co do konieczności oczyszczenia
> środowiska komorników z marnie wykształconych buraków, monterów
> itp. Jest jedna recepta - należy powałać większą ilość
> rewwirów - są rezerwy w postaci asesorów komorniczych i
> wszyscy z wyższym prawniczym wykształceniem.

Obawiam się, że nie tędy droga. Powinny raczej zostać ustawowo wprowadzone
bardzo klarowne przepisy dotyczące kontroli kancelarii. Z moich smutnych
doświadczeń wynika, że np. Izby Komornicze podejmują jakiekolwiek działania
dopiero, gdy sprawę opisze prasa. Kiedy wiele lat temu złożyłem skargę na
działania mojej pani komornik, to Pani Karpiuk-Suchecka odpisała mi, że Rada
sprawą się nie zajmie, bo przecież Sąd oddalił moje powództwo. Wtedy zapytałem
się, skąd Rada wie o oddaleniu powództwa jeszcze przed wyznaczeniem terminu
rozprawy i na to pismo już Pani Prezes nie odpowiedziała. Gdy po paru latach
miałem już wyrok, przesłałem jego kopię do Pani Prezes (listem poleconym) i
ponowiłem pytania. Wtedy Rada po prostu nie przyjęła mojego listu (sic!). Po
wielu perypetiach, przy pomocy Ministra Sprawiedliwości i NSA udało mi się
wreszcie uzyskać stanowisko Rady. Okazało się, że Rada traktuje skargi
jako "pisma informacyjne" a zarzuty wyjaśnia telefonicznie z komornikiem.
Oczywiście wszystko "na gębę", bez żadnej dokumentacji. Jeśli komornik plecie
przez telefon kompletne androny, to Pani Prezes zamiast sprawdzić stan
faktyczny po prostu przyjmuje te wyjaśnienia do wiadomości i nie ma
najmniejszej ochoty na weryfikację rewelacji komorniczych.
Z kolei kontrola sądowa nie istnieje w ogóle. Kiedy przesłałem kopię
sfałszowanego postanowienia sądu z prośbą o wyjaśnienia, odpowiedziano mi, że
wszystko jest OK. Byłem uparty i ponowiłem żądanie wyjaśnienia sprawy, wtedy
Pani Wiceprezes odpisała mi, że Sąd nie ma akt i sprawy wyjaśnić nie może. Akt
rzeczywiście nie ma - są dołączone do mojej sprawy cywilnej przeciwko
komorniczce (obecnie w Sądzie Apelacyjnym), ale przecież w interesie sądu leży
wyjaśnienie tej sprawy, bo na razie są dwa postanowienia o tej samej
sygnaturze, dacie, i tym samym przedmiocie sporu, ale o różnej treści. Jedna
wersja postanowienia jest niekorzystna dla komorniczki, druga korzystna i nie
chodzi tylko o dwa wyrazy, jak w słynnej ustawie. Jasne jest, że komorniczka
sama nie mogła przeprowadzić takiej operacji i ktoś w sądzie musiał jej
pomagać. Co ciekawsze spór dotyczył wtedy 1200 zł. (w 1997r.) i dla takiej
drobnej w sumie kwoty komorniczka dokonała tak poważnych fałszerstw. Myślę, że
uczyniła to dlatego, gdyż była całkowicie pewna swojej bezkarności i braku
jakiejkolwiek kontroli.

> Co do artykułu podtrzymuję swoją opinię - brak profesjonalizmu i
> elementarnej wiedzy z zakresu postępowania egzekucyjnego.

No tak, tu ma Pan rację, ale proszę zwrócić uwagę, że wśród dziennikarzy też
nie ma za dużo profesjonalistów, bo teraz jest zapotrzebowanie tylko na
sensację.

Wojciech Czaplicki
kumie@poczta.onet.pl



Temat: SAM-81 Bluszczańska IIa
A jakie to ma znaczenie, kim jestem i co konkretnie chcesz zweryfikować, żebym
się mógł uwiarygodnić w Twoich oczach?

Poza tym staram się nie wygłaszać opinii, ale pisać o faktach. A fakty są
następujące:
Wypowiedź prezesa z Rzepy? To jest kwestia kalkulatora: 8.500 m2 x 600 pln = 5,1
mln. Przynajmniej na taką kwotę spółdzielnia Was przefikała, co prezes
publicznie przyznał w wywiadzie – nie wspominając oczywiście o 4,9 mln (10 mln -
5,1mln = 4,9 mln).
Że te pieniądze poszły na Kabaty? Wiem, bo widziałem kosztorysy, ale nikt z SAMU
Ci tego nie pokaże, więc w tym wypadku musisz mi zawierzyć na słowo. Rzeczywista
cena wybudowania Kabat była o wyższa jakieś 60% od ceny sprzedaży i nie pytaj
dlaczego tak się stało, bo to jest sprawa dla prokuratora.
Że spółdzielnia ma kłopoty finansowe? Popatrz sobie w księgi wieczyste –
wszystko jest zastawiane żeby zdobyć pieniądze na pensje pracowników, a i tak są
cięcia i zaległości w wypłatach.
Wzrost cen materiałów budowlanych? Ceny większości materiałów spadły w
porównaniu z 2004 r. Wystarczy zajrzeć do opracowań statystycznych (np.
„Sekocenbud”)
To że spółdzielnia chce Was naciągnąć na koszty tymczasowej drogi i sieci? Także
musisz mi zaufać, bo widziałem kosztorysy: docelowe drogi, chodniki i sieci były
wliczone w wyjściową cenę inwestycji. Tymczasowe mogą być nieco dłuższe, ale nie
za taką kasę. Docelowa infrastruktura powinna się zamknąć w 2-3 mln pln, więc na
co ma iść dodatkowe 7, czy nawet 6 mln? Zresztą to jest chyba normalne, że
kupuje się mieszkanie z dojazdem i z sieciami, a nie żąda się dopłat w trakcie
realizacji na wykonanie infrastruktury. Zresztą możesz zajrzeć do umowy – tam
powinno być wyszczególnione, za co płacisz. A jeśli nie jest, to z pewnością
regulują to jakieś przepisy, bo mieszkanie bez dojazdu i bez odpowiednich
instalacji nie jest mieszkaniem.
Że plan zagospodarowania przestrzennego wyklucza lokalizację obiektów
tymczasowych? Wystarczy zajrzeć do Dziennika Urzędowego województwa
mazowieckiego nr 134. Tam jest to napisane.
Że pozwolenie na budowę zostanie uchylone przez wojewodę? O tym, że wojewoda
unieważni pozwolenie mówi się od 2 tygodni po różnych zainteresowanych urzędach.
Podobno jest już nawet podpisany stosowny dokument. Zresztą unieważnienie jest
sprawą tak oczywistą, że jeżeli nie w urzędzie wojewódzkim, to dokona się w NSA
albo nawet w Strasburgu. To jest kwestia podstawowych praw własności, bo blok
został postawiony na cudzej ziemi.
Co tam jeszcze chcesz weryfikować żebym stał się wiarygodny?

A angażuję się dlatego, bo nie mogę patrzeć jak na moich oczach stado
bezbronnych owieczek (żeby nie okreslić tego inaczej – to takie skojarzenie
Wielkanocne) idzie na rzeź. Już taką mam naturę, że jak trzeba to nawet
staruszkę przeprowadzę przez ulicę :-). Poza tym już pisałem, że mam to i owo na
sumieniu w tej sprawie.
Pomimo swego wieku prezes jest mistrzem w różnych takich gierkach i zawsze
potrafił odkręcić kota ogonem żeby na jego wyszło. Najlepszy przykład: kto ma
zapłacić za tzw. „niezależny” audyt budowy na Bluszczańskiej? Prezes.
A Wy się dajecie nabrać na takie numery niestety...




Temat: a może kotś szantażuje?
...te 500 dotyczy jedynie adwokatow, prokuratorów i sedziów. Łaczana ilośc
poderzanych oświadczeń wynosi ca 3000

Gość portalu: poseł nowak napisał(a):

> Czy powodem wydawania niektórych "dziwnych" postanowień o umorzeniu może być
> szantażowanie współpracą z SB? - Czy wszyscy kieleccy prokuratorzy złożyli
> prawdziwe oświadczenia lub złożyli je w ogóle?
>
> A teraz coś wg Rzecznika interesu publicznego!
>
> Powołanie Rzecznika Interesu Publicznego ( fragment oficjalnej strony www)
>
> Odzyskanie niepodległości w 1989 r. zakończyło okres wszechwładzy policji
> politycznej PRL. Pojawiło się natomiast niebezpieczeństwo szantażowania osób
> pełniących funkcje publiczne groźbą ujawnienia ich współpracy ze służbami
> specjalnymi państwa totalitarnego. W związku z tym wysunięte zostało żądanie
> lustracji, tj. ujawnienia powiązań osób zajmujących ważne stanowiska
> państwowe z organami bezpieczeństwa PRL. Postulat ten był akceptowany przez
> większość ugrupowań politycznych i naczelne organy państwowe. Spory dotyczyły
> zaś przede wszystkim zakresu lustracji i sposobu jej przeprowadzenia.
>
> Zarządzenia Prezesa A. Strzembosza powołujące Rzecznika i jego zastępców
> weszły w życie 1 stycznia 1999 r. Od tego momentu nie było już żadnych
> formalnych przeszkód co do pełnego realizowania przepisów ustawy
> lustracyjnej. W związku z tym do Sądu Apelacyjnego w Warszawie zaczęły
> wpływać oświadczenia lustracyjne; wpłynęło ponad 23 000 oświadczeń sędziów,
> prokuratorów, adwokatów i innych osób pełniących funkcje publiczne, w tym
> również zajmujących najwyższe stanowiska państwowe. Pierwszą czynnością Sądu,
> wykonywaną przy udziale Rzecznika, było wyodrębnienie i skierowanie do
> publikacji tych oświadczeń, w których osoby lustrowane przyznały się do pracy
> lub służby w organach bezpieczeństwa PRL lub współpracy z tymi organami.
> Szczegółowe informacje o 138 takich oświadczeniach, opublikowanych w ciągu
> pierwszych siedmiu miesięcy 1999 r., zawiera poniższe zestawienie:
>
> Funkcja
> publiczna Liczba oświadczeń o
>
> pracy służbie współpracy
> posłowie ____ ______ 1
>
> członkowie Rady Ministrów ______ ______ ______
>
> funkcjonariusze
> Kancelarii Prezydenta ______ 1 1
>
> sędziowie sądów powszechnych 2 4 5
>
> sędziowie Sądu Najwyższego ______ 1 ______
>
> sędziowie NSA 1 ______ 2
>
> prokuratorzy 6 13 6
>
> adwokaci 15 37 42
>
> inne osoby pełniące fun. ______ ______ 1
>
> ogółem 24 56 58
>
>
> coś dużo tych adwokatów, sędziów i prokuratorów - kto kogo werbował o czym
> jeszcze dziś wiadomo i komu?
> Około 500 podejrzanych oświadczeń lezy na stole Rzecznika
>
>




Temat: sprawa Kluski a ogolne ocipienie w US
jaki kapitalista taki kapitalizm
nie dziwi nic

wszak najwazniejsi sa ludzie, potem dopiero cala reszta

Coz Apollon ma racje w 100% z tym WSI. Tylko to nie jest tak ze WSI spada na
biednego niewinnego biznesmena niczym Zeus ex machina. Kluska musial sie
wczesniej z nimi jakos pozenic i na koniec wyszedl z tego mariazu ze statusem
pzrestepcy podatkowego.
Nagle zostal sam, pusta piaskownica, jego zabawkami bawia sie juz inni, podzial
lupow mniej lub bardziej zgodnie nastapil(ciekawe swoja droga czy nastepca
prawny Optimusa dalej dziala zonglujac slowem export-zaloze sie ze juz nie) a
tylko on dostal po tylku. Nikt wiecej. To musi bolec. I dlatego Prezes Kluska
naglasnia sprawe mniej lub bardziej tajemniczo.
Coz , nie wiem czy jakis sad bedzie w stanie wydac prawomocna decyzje o
wykresleniu go z rejestru pzrestepcow skarbowych skoro nie doszlo do
rozpatrzenia skargi pzred NSA. Tak ze w ogole nie rozumiem jego boju. W sensie
prawnym nic juz nie uzyska. Jedynie co to te pozytywne szumy informacyjne.
Bardzo ciekawe jak sie to wszysto skonczy.

W ogole tez Apollon pisze o tych bojach pzred NSA a Maciej o tym ze US robi co
chce z podatnikami. Jest troche inaczej. coraz wiecej podatnikow wygrywa
sprawy w III instancji. Ponoc w mazowieckim co 3 podatnik. Niezly rekord.

Maciej tez sie mija z prawda. Nawet na tym przykladzie widac ze Min Fin wzielo
pod uwage okolicznosc iz jeden z wielkich podatnikow moze upasc, oszacowano
straty mikroregionu na kolosalane, utrata miejsc pracy-koronny punkt rozwazan
zapewne. Nie bylo innego wyjscia jak umorzenie zaleglosci.
Zreszta w Ordynacji jest artykul ze kazdy podatnik ma prawo aby domagac sie
tego w sytuacji zagrazajacej jego egzystencji a US ma obowiazek rozpatzryc taki
wniosek z cala uwaga.

Ciekawym naprawde jest fakt ze Pan Kluska mial juz nastepne gotowe pomysly na
zarobienie kasy tym razem dzialajac w formie fundacji. Apollo otrzezwiej !!!!
To pachnie kreceniem w podatkach jak z krakowka do NY !!!!
Ciekawe czy Kluska sam ze swoimi prawnikami taki zdolny czy ktos mu z Min
Fin "spzredal" ten pomysl z vatem i eksportem. I wielka szkoda ze nie doszlo do
rozpatzrenia skargi w NSA. Wiedzielibysmy wszyscy co to byl za pomysl
pzrynajmniej i co najlepsze zgodny z prawem czy nie. kara to juz rzecz wtorna,
najwazniejsza prawidlowosc obrotu gospodarczego.

Coz , zobaczymy co wymaci prokuratura w tej sprawie.

Poza tym Apollo , WSI nie WSI, czegoz to podejrzani nie wymyslaja a juz
zwlaszcza do prasy. Np na pocz lat 90-tych doszlo w skali kraju do pzrekretow w
polskim systemie bankowym wsrod pracownikow bankow (chodzilo o skup rubli i
falszowanie dokumenow stwierdzajacych wczesniejsza spzredaz tychze rubli prez
system bankowy, po prostu banki odkupywaly takie ruble po wysokim kursie a
spzredawaly po bardzo niskim). I jakze skazani sie tlumaczyli? Alez skad!!
Zadna zmowa!! ja nic nie wiem. To jakas ruska mafia widocznie.
Autentyk.
Wnet bedziemy czytac ze kogos zapuszkowano nie za pzrekret ale za to ze jest
dziura ozonowa. Wiec nie bralam pod uwage ze konfiskaty jego samochodow w ogole
mialy miejsce. Ale to jest forum, zwrociles mi uwage i mozesz miec racje. Tylko
ja nadal "czuje" ze Pan Prezes nie zostal udupiony przez WSI bez powodu. Po
prostu, niestety, mam talent. Ha ha ha . Po prostu , niestety ja mam praktyke z
takimi panami i nie raz nie dwa pzreczolgali mnie przez swoje pomysly.

Swoja droga gdzie jest rozmaryn????? gdzies mi wpadlo w oko ze walczysz
Rozmarynie z US Krakow -Krowodrza w sprawie jak sie domyslam art 9 ust 3 ustawy
o pdof. Poniewaz ja tez zmierzam w tym kierunku i to nawet z tym samym US wiec
chetnie wymienie sie swoimi doswiadczeniami w sprawie tzw odliczenia straty
podatkowej od dochodu.




Temat: a może kotś szantażuje?
a może kotś szantażuje?
Czy powodem wydawania niektórych "dziwnych" postanowień o umorzeniu może być
szantażowanie współpracą z SB? - Czy wszyscy kieleccy prokuratorzy złożyli
prawdziwe oświadczenia lub złożyli je w ogóle?

A teraz coś wg Rzecznika interesu publicznego!

Powołanie Rzecznika Interesu Publicznego ( fragment oficjalnej strony www)

Odzyskanie niepodległości w 1989 r. zakończyło okres wszechwładzy policji
politycznej PRL. Pojawiło się natomiast niebezpieczeństwo szantażowania osób
pełniących funkcje publiczne groźbą ujawnienia ich współpracy ze służbami
specjalnymi państwa totalitarnego. W związku z tym wysunięte zostało żądanie
lustracji, tj. ujawnienia powiązań osób zajmujących ważne stanowiska
państwowe z organami bezpieczeństwa PRL. Postulat ten był akceptowany przez
większość ugrupowań politycznych i naczelne organy państwowe. Spory dotyczyły
zaś przede wszystkim zakresu lustracji i sposobu jej przeprowadzenia.

Zarządzenia Prezesa A. Strzembosza powołujące Rzecznika i jego zastępców
weszły w życie 1 stycznia 1999 r. Od tego momentu nie było już żadnych
formalnych przeszkód co do pełnego realizowania przepisów ustawy
lustracyjnej. W związku z tym do Sądu Apelacyjnego w Warszawie zaczęły
wpływać oświadczenia lustracyjne; wpłynęło ponad 23 000 oświadczeń sędziów,
prokuratorów, adwokatów i innych osób pełniących funkcje publiczne, w tym
również zajmujących najwyższe stanowiska państwowe. Pierwszą czynnością Sądu,
wykonywaną przy udziale Rzecznika, było wyodrębnienie i skierowanie do
publikacji tych oświadczeń, w których osoby lustrowane przyznały się do pracy
lub służby w organach bezpieczeństwa PRL lub współpracy z tymi organami.
Szczegółowe informacje o 138 takich oświadczeniach, opublikowanych w ciągu
pierwszych siedmiu miesięcy 1999 r., zawiera poniższe zestawienie:

Funkcja
publiczna Liczba oświadczeń o

pracy służbie współpracy
posłowie ____ ______ 1

członkowie Rady Ministrów ______ ______ ______

funkcjonariusze
Kancelarii Prezydenta ______ 1 1

sędziowie sądów powszechnych 2 4 5

sędziowie Sądu Najwyższego ______ 1 ______

sędziowie NSA 1 ______ 2

prokuratorzy 6 13 6

adwokaci 15 37 42

inne osoby pełniące fun. ______ ______ 1

ogółem 24 56 58

coś dużo tych adwokatów, sędziów i prokuratorów - kto kogo werbował o czym
jeszcze dziś wiadomo i komu?
Około 500 podejrzanych oświadczeń lezy na stole Rzecznika




Temat: Nikt nie odpowie za 'aferę Kluski'
Nikt nie odpowie za 'aferę Kluski'
Nikt nie odpowie za 'aferę Kluski'

Puls Biznesu, 21.01.2005, 07:26

Kontrowersyjne i zaskakujące jest zakończenie jednej z najgłośniejszych afer
ostatnich lat. Okazuje się, że urzędnicy, którzy łamali prawo wydając decyzje
wobec Optimusa i Romana Kluski, założyciela i byłego prezesa nowosądeckiej
spółki, nie poniosą żadnej kary, nawet dyscyplinarnej. - Wszystkie decyzje
urzędników i prokuratorów były właściwe - wynika z odpowiedzi premiera Marka
Belki na dezyderat Adama Szejnfelda, posła Platformy Obywatelskiej (PO).
To była istna plaga

20 listopada 2004 r. poseł Adam Szejnfeld skierował na ręce premiera
dezyderat.
— Uznałem, że skoro NSA orzekł, że Optimus nie łamał prawa, a prokuratura
umorzyła śledztwo przeciwko Klusce, to osoby odpowiedzialne powinny ponieść
konsekwencje swoich decyzji — mówi Adam Szejnfeld.
Szefowi rządu zadał szereg pytań: czy ustalono osoby odpowiedzialne za
działania wobec Romana Kluski, Optimusa i innych członków zarządu spółki? Czy
te osoby zostały ukarane, a jeśli tak, to w jaki sposób? Czy przewiduje się
zadośćuczynienie wobec Kluski i spółki? Co zrobiono, by podobne przypadki nie
zdarzyły się w przyszłości?
Przygotowanie odpowiedzi na dezyderat premier polecił Kazimierzowi
Olejnikowi, zastępcy prokuratora generalnego. Ten skonsultował się z
ministrami finansów, gospodarki, obrony narodowej i spraw wewnętrznych.
Na podstawie materiałów sprawy Kluski i Optimusa oraz opinii ministrów
prokurator Olejnik sporządził odpowiedź na dezyderat i przesłał ją do
marszałka Sejmu. I co się okazuje?
Kazimierz Olejnik stwierdza, że istną plagą gospodarczą godzącą w interesy
fiskalne państwa była „praktyka eksportowa” stosowana przez Optimusa i wiele
innych firm. Wskazuje, że skala nieprawidłowości w zakresie wyłudzania VAT z
wykorzystaniem 0-proc. stawki w eksporcie obrazują badania NIK, z których
wynika, że co trzeci eksporter dokonywał nadużyć tego typu. Nie można, pisze
Olejnik, traktować działań prokuratury w charakterze „urzędniczego spisku”.
Jego zdaniem, wszczęcie śledztwa było zasadne, wszystkie działania
prokuratorów były prawidłowe, a jedynym warunkiem rzutującym na koncepcję
śledztwa było oczyszczające Optimusa orzeczenie NSA, skutkujące koniecznością
zamknięcia postępowania karnego. Prokurator Olejnik informuje też marszałka
Sejmu, że nie trwają żadne procedury mające na celu „ocenę prawnokarną
zachowania funkcjonariuszy publicznych, którzy byli uczestnikami postępowania
skarbowego wobec Optimusa, a także karnego w stosunku do kierownictwa tej
firmy”.
Fiskus umywa ręce
Sporą część pisma Kazimierza Olejnika zajmuje argumentacja ministra finansów.
Stwierdza on, że resort wnikliwie przeanalizował sprawę Optimusa i doszedł do
wniosku, że organy skarbowe postępowały zgodnie z prawem. Urzędnicy fiskusa
mieli też zebrać dowody wyczerpująco i rzetelnie. Zdaniem MF, korzystny dla
Optimusa wyrok NSA nie oznacza, że urzędnicy skarbowi popełnili błędy lub
byli niekompetentni. MF na koniec stwierdza, że kontrola skarbowa Optimusa
nie była prowadzona tendencyjnie, a jej celem nie było zniszczenie spółki ani
Romana Kluski. Z tych względów ministerstwo nie widzi podstaw do kontroli
wewnętrznej w celu ustalania winnych i ich ukarania.




Temat: Koniec świata komorników?
Szanowny Panie Redaktorze,
Pozwolę sobie zauważyć, że Pański artykuł o komornikach jest
bardzo subiektywny. Nie napisał Pan na przykład, że w zawodzie
tym pracują od wielu lat ludzie nie posiadający nie tylko
odpowiedniego wykształcenia ani nawet podstawowej znajomości
prawa. Należało również wspomnieć trochę mniej oględnie, że na
kontakt z komornikiem są narażone wszystkie osoby, również te,
które nie mają żadnych długów, bo niektórzy komornicy (właśnie
ci „detektywi w spódnicy”!) szukają sobie dłużników w książce
telefonicznej a jedynym kryterium doboru ofiary jest tak samo
brzmiące imię i nazwisko. Ciekawe skąd wziął Pan dane o
gwałtownym wzroście „liczby prowadzonych postępowań, i to nawet
o 35 %”? Czyżby z samorządu komorniczego? Zapewniam Pana, że
jest to źródło bardzo niewiarygodne. Np. Rada Izby Komorniczej w
Warszawie (Przewodniczącą jest Prezes KRK Pani Karpiuk-Suchecka)
nie prowadzi nawet ewidencji swoich członków i nie zna ich
adresów, jak więc może wyliczyć liczbę postępowań? (jeśli trzeba
podeślę kuriozalną odpowiedź Pani Prezes na moją skargę do NSA z
której jasno wynika, że takiej ewidencji się nie prowadzi a
skargi na ewidentne przekręty komornicze traktuje się
jako „pisma informacyjne”). Można oczywiście działalność Panów
Baczów czy Ciemnoczołowskiego traktować jako margines, z moich
jednak doświadczeń wynika, że oszustwa, pogoń za kasą i
ewidentne łamanie prawa to w przypadku tej profesji reguła a nie
wyjątek. Moja komorniczka np. przez 5 lat nie raczyła wykonać
postanowienia Sądu (po skardze na czynności komornika) i przez 6
miesięcy nie wykonywała wyroku (sąd uznał jej działania za „co
najmniej niedbalstwo” i nakazał zwrócić pieniądze). Wyrok
wykonała dopiero gdy kilka prokuratur wszczęło postępowanie w
związku z podejrzeniem o dokonanie fałszerstwa (wyjątkowo
zresztą prymitywnego) dokumentów przedstawionych w Sądzie jako
dowód.
Jeśli chciałby się Pan zapoznać ze szczegółami to służę bogatą
dokumentacją. Szkoda, że w swoim artykule nie napisał Pan, że
gdy komornik eksmituje ludzi na bruk, to jest „funkcjonariuszem
publicznym” (art. 1 ustawy o komornikach...) a gdy odpowiada w
Sądzie – oczywiście z powództwa cywilnego! – za swoją głupotę,
to już jest tylko „osobą fizyczną, prowadzącą działalność
gospodarczą”.
Łączę wyrazy szacunku i radzę trochę obiektywniej podchodzić do
tematu

Wojciech Czaplicki

PS. Walczę z komorniczką już 6 lat, sprawa oczywiście nie
dotyczy długów. W sprawę było zaangażowane kilka sądów
(komorniczka ukrywała się lepiej niż niejeden dłużnik!) i
obecnie 4 (słownie cztery!) prokuratury oraz 2 komendy policji.
Wszystko wskazuje na to, że "moja" komorniczka niedługo poniesie
karę za przestępstwa których się dopuściła (zarzuty to art. 231.
§ 1, art. 270. § 1, w zw. z art. 11. § 1 kk - fałszerstwo
dokumentów itd). Jeden z pobocznych wątków mojej sprawy
skomentowała dwukrotnie Rzeczpospolita w serwisie prawnym
(szczegóły pod
www.rp.pl/gazeta/wydanie_020726/prawo/prawo_a_1.html
ten Wojciech Cz. to ja).



Temat: Czy radni odwołają Jolantę Skolimowską (PO)
Mam taki nawyk, że jak coś piszą w gazetach o wątpliwościach, to ja to
sprawdzam. A mam LEXa z dostępem do MSiG.

Zysk netto i strata nie mają żadnego znaczenia. Po pierwsze, Polkomtel kilka
lat z rzędu miał straty. Po drugie, ze względu na CIT w Polsce większość spółek
stara się mieć straty lub minimalny zysk netto tak, by nie mieć dywidendy
(chyba, że przekaży na zapasowy).

Działalność gospodarczą prowadzi przedsiębiorca, a przedsiębiorcą jest tak samo
spółka z o.o., jak i osoba fizyczna, która zospoczęła działalność gospodarczą.

Sprawa zarządu mieniem. Udziały nie mają tu nic do rzeczy, bo istota spółki z
o.o. (kapitałowej) polega na rozdzieleniu zarządu spółką i jej mieniem od
uprawnień właścicielskich. Skolimowska może mieć i 100% udziałów ale mandat
wygaśnie jej za członkowstwo w zarządzie! Proponuję lekturę KSH i ustawy o sam.
gminnym!!!

Zgodnie art. 162 par. 2 członek zarządu (każdy) może prowadzić sprawy spółki
(czyli zarządzać) o ile nie przekracza czynności zwykłego zarządu. Nie chcę się
zagłębiać w pojęcie "zwykły zarząd", bo książkę bym napisał. Ponadto, zgodnie z
par. 3 każdy członek zarządu może bez uprzedniej uchwały zarządu prowadzić
sprawy spółki nieprzekraczające zakresu zwykłych czynności spółki, wymagana
jest jednak w tym celu uchwała zarządu. OBA PRZEPISY DOTYCZĄ WŁAŚNIE
ZARZĄDZANIA DZIAŁALNOŚCIĄ GOSPODARCZĄ. PONIEWAŻ TAK ZARZĄD, JAK I KAŻDY Z JEGO
CZŁONKÓW ZARZĄDZA SPÓŁKĄ, KTÓRA PROWADZI DZIAŁALNOŚĆ GOSPODARCZĄ. OZNACZA TO,
ŻE ZARZĄD I KAŻDY Z JEGO CZŁONKÓW ZARZĄDZA DZIAŁALNOŚCIĄ GOSPODARCZĄ. Różnica
polega tylko na węższym zakresie uprawnień członka zarządu, tym niemniej
członek zarządu też zarządza. Dziwi mnie, że są wokół tego jakiekolwiek
wątpliwości.

Kwestie zarządu spółką szczegółowo reguluje umowa spółki. Jak wspomniałem mam
dostęp przez LEX do KRS a tym samym do najważniejszych informacji o spółce
RORUM CLASSIC. By uciąć dyskusje zacytuję kilka fragmentów (jeżeli nie
wierzycie sprawdźcie sami):

FORUM CLASSIC KRS nr 165600)
Dz. 2 Rub.. 1 pkt 1
"Jeżeli zarząd jest jedno- lub dwuosoby do składania oświadczeń w zakresie praw
i obowiązków majątkowych i niemajątkowych (TO JEST WŁAŚNIE ZARZĄD!!!) oraz do
składania podpisów w imieniu spółki - uprawniony jest prezes zarządu
samodzielnie"
Dz. 2 PRub
"Zarząd w FORUM CLASSIC jest dwuosobowy. Prezesem Zarządu jest Skolimowska
Jolanta Beata (6602200005445)."
Powyższe oznacza, że p. Skolimowska może samodzielnie reprezentować spółkę we
wszystkich sprawwach dotyczących jej działalności gospodarczej i co
najważniejsze może to robić całkowicie samodzielnie.

Nawet, gdyby reprezentacja nie była jednoosobowa, to i tak naruszony został
przepis art. 24f. Nigdy i nigdzie nie spotkałem się z komentarzami i
stanowiskami sądzącymi odmiennie. Bez względu na sposób reprezentacji, jeżeli
radny jest członkiem zarządu spółki prowadzącej działalność gospodarczą z
wykorzystaniem mienia komunalnego. Profesor Kulesza nic nowego nie mówi,
powtarza wcześniejsze stanowiska NSA i to, co jest we wszystkich komentarzach
do ustawy o samorządzie gminnym. Może Profesor Jaroszyński napisał coś innego
(trudno mi w to uwierzyć, choć widziałem w życiu błędne opinie), ale jest to
coś zupełnie innego od stałej praktyki. Dodam tylko, że zgadzam się z opinią,
że przepis jest fatalny.

Dziwi mnie cała dyskusja bo przepis art. 24f ust. 1 jest omówiony w każdą stronę




Temat: Poseł Gosiewski do premiera w sprawie obwodnicy...
Dzisiaj w ED
Skopiowałem ze strony ED. Czy to nie w Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i
Autostrad zatrudniona jest nasza chluba?

„RZECZOZNAWCY Z... KOSMOSU ?
Jeden wycenił działkę na 20, drugi na ... 400 tysięcy złotych! I tak zapłacić
mieli podatnicy

Czy różnica w wycenach tej samej działki robionych przez dwóch różnych
rzeczoznawców może sięgać... dwóch tysięcy procent? Tak ! Problem dotyczy
terenów wywłaszczanych pod najważniejsze inwestycje drogowe w świętokrzyskim.
Wyceny gruntów pod obwodnicę jędrze-jowską sporządzone przez dwóch
rzeczoznawców zakwestionowała komisja odpowiedzialności zawodowej przy Urzędzie
Mieszkalnictwa i Rozwoju Miast.

Pod obwodnicę Jędrzejowa trzeba było wykupić ponad dwieście działek.
Właściciele co dziesiątej z nich nie zgodzili się na propozycje cenowe
inwestora - Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. Zaczęły się
wywłaszczenia. - Aby wycenić grunty powołaliśmy uprawnionych do tego
rzeczoznawców w drodze ustawy o zamówieniach publicznych - mówi Ewa Sayor,
wicedyrektor kieleckiego oddziału GDDKiA - Ci ustalili wartość działek na
podstawie cen rynkowych. Kolejnych rze-czoznawców powołał starosta w związku z
wszczęciem postę-powania wywłaszczeniowego. Okazało się, że ich wyceny opiewały
na kwoty, których nawet nie dało się porównać z poprzednimi.
Działkę, która początkowo wyceniono na około 20 tysięcy złotych kolejny
rzeczoznawca oszacował na ponad 400 tysięcy. Inny teren pierwszy rzeczoznawca
wycenił na około 10 tysięcy złotych, a kolejny na 270 tysięcy. Generalna
dyrekcja odwołała się do wojewody, który powołał kolejnych, trzecich z kolei,
rzeczoznawców. Ci podwali wartość gruntów porównywalną z ich pierwszą wyceną.
Sprawa ponad tysiącprocentowych różnić w wycenach trafiła do komisji
odpowiedzialności zawodowej badającej czy rzeczoznawcy postępowali zgodnie z
przepisami.
- Komisja zakwestionowała bardzo wysokie wyceny - mówi Antoni Mazurek, prawnik
generalnej dyrekcji - Gdybyśmy je uznali, Skarb Państwa czyli podatnicy,
straciliby około miliona złotych. Niektóre działki typowo rolne wyceniono
drożej niż te-reny budowlane w centrum Jędrzejowa. Dziwne jest również to że
metr kwadratowy jednej działki oszacowany był na kilka złotych, a drugiej,
porównywalnej na kilkadziesiąt oczywiście przez tego samego rzeczoznawcę.
- Komisja rozpatrywała skargi Świętokrzyskiego Urzędu Wojewódzkiego dotyczące
wycen dokonanych przez dwóch świętokrzyskich rzeczoznawców - potwierdza Henryk
Jędrzejewski, dyrektor departamentu Rozwoju Rynku Nieruchomości Ministerstwa
Infrastruktury - Prezes Urzędu Mieszkalnictwa wydał już decyzje w tej sprawie,
ale rzeczoznawcy odwołali się do NSA. Dopiero po wyroku sadu będzie można mówić
o ewentualnym pociągnięciu ich do odpowiedzialności.
- W wycenach robionych przez różnych rzeczoznawców z reguły dopuszcza się
różnice rzędu 15 - 20 procent - dodaje dyrektor Jędrzejewski. Tymczasem różnice
w wycenach kilku działek pod obwodnice sięgnęły nawet 2000 procent.
"WĘZEŁ" TEŻ ZAPLĄTANY
- Urząd Mieszkalnictwa bada również wyceny około 20 działek pod Węzeł Kielce -
Północ. Rzeczoznawcy powołani przez starostę kieleckiego podali bowiem kwoty
przekraczające o sto procent wyceny rzeczoznawców powołanych przez generalną
dyrekcję”.



Temat: Orzeczenie FTK
Jeszcze trochę pomęczę biedne główki nie przyzwyczajone czytać,
czegos dłuższego od przecietnego SMS-a czy e-mail-a...

Ale to wbrew pozorom jedna z najwazniejszych spraw nas dotyczących...
Tu cały tekst:
www.rp.pl/artykul/9133,333684_Pawlowicz__Kto_obroni_nasza_suwerennosc.html

A tu najwazniejsze fragmenty:

1. Polska konstytucja jak uboga krewna

Wyrok FTK stworzył dla wszystkich państw członkowskich nową sytuację
prawną o niezwykłej doniosłości. Przedstawiona w jego uzasadnieniu
argumentacja ustrojowo-prawna z oczywistych powodów powinna być
uwzględniona w koniecznych, podobnych działaniach władz polskich,
gdyż systemy ustrojowe państw europejskich są zasadniczo zbliżone.

Trudno sobie wyobrazić, by po wyroku FTK władze polskie, ośrodki
polityczne czy naukowe przeszły nad wytkniętym problemem zagrożenia
przez traktat lizboński suwerenności narodów i parlamentów do
porządku. By udały, że wyrok FTK to wewnętrzna sprawa Niemiec, by
nie próbowały analogicznie zabezpieczać interesów Polski, Polaków i
parlamentu czy TK w decyzyjnych procedurach unijnych. Do działania
władze publiczne zobowiązuje Konstytucja RP i przysięga, którą
członkowie wszystkich władz złożyli. Posłowie na przykład,
iż „rzetelnie i sumiennie wykonywać będą obowiązki wobec Narodu,
strzec suwerenności i interesów Polski, czyniąc wszystko dla
pomyślności Ojczyzny”, a premier, iż „dobro Ojczyzny… będzie dla
mnie zawsze najwyższym prawem”.

Na razie zdumienie budzi brak jakiejkolwiek reakcji na niemiecki
wyrok środowisk polskich eurosympatyków, konstytucjonalistów,
parlamentu, marszałków, partii politycznych, władz, którzy często
walczą o nieistotne drobiazgi. Gdy zaś otworzyła się konieczność
dyskusji nad sprawami dla Polski fundamentalnymi, dotyczącymi jej
podmiotowości w UE, potrzebą zwiększenia podmiotowości polskiego
parlamentu w procedurach decyzyjnych w Unii – nikt nic nie mówi.

2. Szansa dla naszego kraju

Być może jednak posłowie zechcą zrealizować słowa swego ślubowania
i „zechcą chcieć” wykonywać swe konstytucyjne i ustrojowe obowiązki
także w dziedzinach oddanych do Brukseli. Potrzebna byłaby tu jednak
pilna inicjatywa poselska dla odpowiedniej i analogicznej jak w
Niemczech zmiany ustawy o współdziałaniu RM z Sejmem i Senatem w
sprawach integracji z UE. Pozwoliłoby to przywrócić konstytucyjną
rolę Sejmu, podobnie jak to zrobią Niemcy być może we wrześniu lub
później.

Inną drogą ochrony interesów i suwerenności Polski, zwłaszcza w
sytuacji powstałej po wyroku FTK, byłoby zaskarżenie do TK ustawy
zezwalającej prezydentowi na ratyfikację traktatu z Lizbony.

Ustawa ta spełnia wymogi dla zaskarżenia, tzn. jest aktem prawnym
uchwalonym i ogłoszonym. Z wnioskiem do TK mógłby wystąpić każdy z
konstytucyjnie uprawnionych podmiotów (art. 191 K), np. grupa
posłów, premier, marszałkowie Sejmu i Senatu, prezesi Sądu
Najwyższego, NSA, RPO, prezes NIK, organy stanowiące jednostek
samorządu terytorialnego, organy związków zawodowych itd. We wniosku
do TK należałoby zarzucić ustawie „ratyfikacyjnej”, że upoważnia
prezydenta RP do podpisania traktatu z Lizbony, chociaż nie ma w
Polsce odpowiedniego ustawodawstwa, które (analogicznie jak w
Niemczech) zabezpieczałoby konstytucyjne uprawnienia parlamentu
polskiego, narodu jako suwerena w procesach decyzyjnych w obszarze
ok. 80 proc. spraw gospodarczych i społecznych oddanych do
kompetencji UE.

Swego czasu PiS wystąpił z tego rodzaju projektem, jednak odrzucono
go, zarzucając tej partii eurofobię. Wydaje się, iż dziś
nieoprotestowany przez organy UE wyrok niemieckiego TK stworzył
wyjątkowe, choć milczące przyzwolenie dla podobnych działań ochrony
suwerenności i reguł demokracji w relacjach z UE w innych państwach.
Należałoby tę szansę jak najszybciej wykorzystać. Czy jednak
znajdzie się wola polityczna rządzących, by takiej obrony polskich
interesów się podjąć? Ze swej strony wątpię.

Do czasu zmiany ustawy o współdziałaniu Rady Ministrów z Sejmem i
Senatem lub wyroku TK w sprawie ustawy „ratyfikacyjnej” prezydent
nie powinien traktatu z Lizbony podpisywać, biorąc pod uwagę nie
tylko elementy zewnętrzne (referendum w Irlandii), ale także
niezwykle istotne okoliczności i szanse, które pojawiły się po
wyroku niemieckiego trybunału. Choć moim zdaniem prezydent nie
powinien podpisywać tego traktatu w ogóle.

Autorka jest profesorem na Wydziale Prawa i Administracji
Uniwersytetu Warszawskiego




Temat: Jak wojsko zabierało samochód Romanowi Klusce
Jak wojsko zabierało samochód Romanowi Klusce
Roman Kluska mógłby pozazdrościć Lwu Rywinowi nadspodzieanie łagodnego i
delikatnego potraktowania przez premiera i prokuraturę.
Lwa Rywina nikt nie aresztował, długo nie przeprowadzono rewizji w jego
biurze i mieszkaniu, wojsko nie próbowało mu zajmować samochodów oraz
nie musiał Lew Rywin płacic horendalnie wysokiej kaucji za zwolnienie.

Roman Kluska znalazł się w kompletnie odmiennej sytuacji:
arch.rp.pl/a/rz/2003/02/20030225/200302250082.html?k=on;t=2003012920030228

"Prokuratura zarzuciła panu wyłudzenie 8,4 mln zł podatku VAT, gdy był pan
prezesem Optimusa.

ROMAN KLUSKA: Jestem niewinny. Także działalność Optimusa w kwestionowanym
przez urząd skarbowy zakresie była kryształowo czysta. Z dokumentów oraz
opinii najwybitniejszych znawców prawa jednoznacznie wynika, że wysyłanie
komputerów Optimusa na Słowację, a następnie sprowadzanie ich przez resort
edukacji dla polskich szkół, było najzupełniej legalne i organy skarbowe
niesłusznie domagają się zwrotu VAT odliczonego przy eksporcie. Przypomnę,
że do takiej wędrówki komputerów dochodziło w latach 1998 - 2000 przez
absurdalny przepis stanowiący, że importowane komputery dla szkół są
zwolnione z VAT, a krajowe nie. Cała operacja odbywała się na podstawie
kontraktu podpisanego z Ministerstwem Edukacji Narodowej, które przygotowało
projekt umowy. Legalność takiej operacji potwierdziła też, dla innej spółki,
wrocławska Izba Skarbowa.

Jednak 2 lipca 2002 roku do pańskiego domu weszli policjanci i skutego
kajdankami zawieźli do aresztu.

Byłem bardzo zaskoczony. Sprawa podatkowa dotyczyła przecież zdarzeń sprzed
kilku lat, a prokuratura miała w ręku dokumenty, których nikt nie mógł już
zmienić. Nie było więc żadnego powodu, aby mnie zatrzymywać, więzić i
wywoływać hałas medialny wokół mojej osoby, a następnie po jednym dniu
zwolnić za rekordową kaucją 8 mln zł. Wszyscy eksperci mówią mi, że jeśli
pojawia się spór o podatek między firmą a urzędem skarbowym, do jego
rozstrzygnięcia właściwy jest Naczelny Sąd Administracyjny. Nie ma tu
miejsca na stawianie zarzutów przez prokuraturę.

Po co to było?

Dziś wiem, że jedynym celem było zniewolenie mojej osoby. Świadczą o tym
niektóre fakty. W dniu zatrzymania, 2 lipca, policjanci próbowali zabrać dwa
moje samochody stojące w garażu. Zapobiegła temu interwencja prawnika, który
zauważył, że nakaz przeszukania jest na moje nazwisko, a samochody zapisane
są na firmę Prodoks, należącą do mnie. Jakież było moje zdziwienie, gdy 3
lipca Prodoks dostał decyzję o zajęciu dwóch samochodów dla potrzeb wojska.

Urzędnik, który podpisał tę decyzję, dowodzi, że zbieżność tych dwóch
zdarzeń była przypadkowa. Zresztą auta te nie miały być fizycznie zabrane,
ale jedynie potencjalnie znajdować się w dyspozycji wojska.

To dziwne, bo gdy mój prawnik zagroził skargą do NSA, następnego dnia
dowiedziałem się, że wojsko już samochodów Prodoksu nie potrzebuje.
(...)"




Temat: Łódź potrafi....
nowe technologie(firmy z Wrocławia)
Nadawca: MCI Management
Adres: ul. Św. Mikołaja 7, 50-125 Wrocław
Telefon: 71 781-7380, Faks: 71 781-7381
E-mail: office@mci.com.pl
Strona www: www.mci.com.pl
Data: 2003-09-17

Fundusz inwestycyjny MCI Management pierwsze półrocze 2003 roku zamknął
dodatnim wynikiem finansowyn na poziomie netto i operacyjnym. Jest to pierwszy
taki wynik w historii funduszu. Cztery spółki wypracowały zysk netto.
Planowane są kolejne inwestycje.

Dzięki sukcesywnie rosnącym przychodom na przestrzeni pierwszego i drugiego
kwartału 2003 r. cztery spółki z portfela funduszu MCI wypracowały zysk netto:
CCS S.A., Process4E S.A., S4E S.A. i GeoTec Sp. z o.o.. Na koniec roku liczba
dochodowych firm winna wzrosnąć do siedmiu. W efekcie dynamicznego rozwoju
dodatni wynik finansowy powinny osiągnąć: Travelplanet S.A., One2One Sp. z
o.o. oraz Biprogeo S.A., gdzie z końcem roku winna zakończyć się prowadzona
restrukturyzacja. Osiągnięcie zysku operacyjnego planuje również portal
finansowy Bankier.pl S.A.

„Po dwóch latach prowadzenia przemyślanej i ostrożnej polityki biznesowej MCI
osiągnął stabilizację. Nasze wyniki świadczą, że w chwili obecnej jesteśmy
najskuteczniejszym funduszem venture capital z czterech aktywnie działających
w Polsce. Rynek pozytywnie zweryfikował nasze inwestycje i w tej chwili cztery
spółki z zarządzanego przez nas portfela wykazują już zysk netto. Do końca
roku będzie ich sześć-siedem z 9 znajdujących się w portfelu. Osiągnięte
wyniki mobilizują nas do rozpoczęcia kolejnych inwestycji. Do końca roku MCI
planuje sfinalizować co najmniej jedną nową inwestycję. Nowe projekty chcemy
realizować w sektorze mobile/wireless i restrukturyzacjach w branży
informatycznej i internetowej.”- powiedział Tomasz Czechowicz, Prezes Zarządu
MCI Management S.A.

Do najbardziej dynamicznie rozwijających się spółek portfelowych należy
Travelplanet S.A., działająca w branży turystyki internetowej. Firma uzyska
wzrost sprzedaży z 3 mln PLN w 2002 roku do prawie 10 mln PLN w 2003 roku.
Bardzo dobrym wynikiem może pochwalić się również One2One Sp. z o.o.,
integrator rozwiązań mobilnych. Spółka planuje zwiększyć swoje obroty z 0.7
mln PLN w 2002 do poziomu prawie 4 mln PLN w 2003. Obie spółki zrealizowały
inwestycje / przejęcia w pierwszej połowie 2003 roku. Travelplanet przejął
portal Aero.pl sprzedający bilety lotnicze. One2One powołał MobiJOY! Sp. z
o.o., joint venture z firmą z branży reklamowej. Nowa spółka działa w obszarze
marketingu mobilnego.

W dwóch spółkach portfelowych jest kontynuowany proces restrukturyzacji. W
spółce Biprogeo S.A. winien on dobiec końca w połowie 2004 roku. Trudna jest
sytuacja spółki JTT Computer S.A., która wymaga dofinansowania w celu
pozyskania środków na restrukturyzację źródeł finansowania i finansowanie
działalności operacyjnej. Pozytywną informacją jest decyzja NSA z lipca br.,
na podstawie której spółka spodziewa się otrzymać z Urzędu Skarbowego zwrot
nadpłaconego podatku VAT w wysokości ok. 15 mln PLN. Kwota ta będzie miała
istotne znaczenie dla pozytywnych efektów restrukturyzacji spółki. MCI jest
zdecydowane na udzielenie niezbędnej pomocy i wsparcie JTT Computer S.A. w
prowadzonej restrukturyzacji, ale skuteczność działań MCI zależy od decyzji i
postawy większościowego akcjonariatu spółki. MCI jest w dalszym ciągu,
zainteresowana sprzedażą posiadanych akcji JTT Computer S.A.

Obecnie fundusz posiada w portfelu 9 spółek.

Nazwa spółki Udział MCI

Travelplanet.pl S.A. 94,47%
One2One Sp. z o.o. 50,85%
Process4E S.A. 66,66%
Bankier.pl S.A. 38,36%
S4E S.A. 97,56%
GeoTec sp. z o.o. 75,00%
Biprogeo S.A. 73,71%
JTT Computer S.A. 36,05%
CCS S.A. 71,44%

Aktywny monitoring portfela i skupienie nadzoru właścicielskiego na aspektach
strategii oraz finansów spółek portfelowych doprowadziło do osiągnięcia przez
grupę kapitałową MCI stabilnej sytuacji finansowej. Wartość aktywów portfela
MCI na 30.06.2003 jest szacowana przez Zarząd w przedziale od 40 do 60 mln
PLN. Grupa dysponuje obecnie nadwyżką gotówki w wysokości łącznie 5 mln.
Fundusz nie posiada zobowiązań. Koszty działalności pokrywane są z bieżących
dochodów monitoringowych. MCI dysponuje rezerwą bilansową na kwotę 9 mln PLN
na ryzyko portfela. MCI aktywnie poszukuje nowych inwestycji. Preferowane
sektory to nowe przedsięwzięcia w obszarze technologii mobilnych i
restrukturyzacje w obrębie branży informatycznej i internetowej.
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • chadowy.opx.pl



  • Strona 3 z 4 • Wyszukiwarka znalazła 147 wypowiedzi • 1, 2, 3, 4