Czytasz wypowiedzi wyszukane dla słów: Prezentacje pojektów
Temat: młodzi arty?ci poszukiwani
młodzi arty?ci poszukiwani
Młodzi arty?ci poszukiwani
Festiwal Artystyczny Młodzieży Akademickiej FAMA od wielu lat jest
największym i najpoważniejszym wydarzeniem kulturalnym ?rodowiska
studenckiego, organizowanym przez młodych ludzi. FAMA to doroczne ?więto
studentów, dla których kultura i sztuka to pasja, rozwój intelektualny i
twórcze spełnienie.
Od 1966 roku FAMA ?ciąga do ?winouj?cia studentów z całej Polski, gotowych
prezentować swoje najbardziej szalone pomysły. FAMA jest Festiwalem
interdyscyplinarnym. Dlatego wła?nie jest to najbardziej twórcze wydarzenie w
Polsce, budujące więzi pokoleniowe i ?rodowiskowe. W?ród laureatów FAMY z lat
ubiegłych widnieją takie nazwiska jak: Maryla Rodowicz, Magda Umer, Marek
Grechuta, Elżbieta Wojnowska, Andrzej Mleczko, Henryk Sawka, Mariusz
Lubomirski, Renata Przemyk, Jan Wołek, Adam Nowak z zespołem Raz Dwa Trzy,
Irek Dudek Blues Band, Nocna Zmiana Bluesa ze Sławkiem Wierzchowskim, zespół
T-Love, grupy teatralne Akademia Ruchu z Warszawy, Teatr STU z Krakowa,
Pantomima Szczecińska, kabarety Salon Niezależnych, Elita, Koń Polski,
Kuzyni, Władysław Sikora i kabaret Potem. Nie sposób zliczyć twórców, którzy
pojawili się w czasie kilkudziesięciu lat istnienia Festiwalu na jego
scenach. Od FAMY zaczynali karierę, tu stawiali swoje pierwsze artystyczne
kroki. Formuła Festiwalu ulega naturalnym modyfikacjom, odzwierciedlającym
zawsze aktualne preferencje, potrzeby i nastroje młodych artystów, a także
stan ducha młodego pokolenia.
FAMA niesie dwa ?ci?le ze sobą związane nurty ? warsztatowy oraz
prezentacyjny. Zasadą stało się powierzanie merytorycznej odpowiedzialno?ci
za poszczególne warsztaty wybitnym fachowcom ? pedagogom i autorytetom
artystycznym. Udział w czę?ci warsztatowej to nie tylko prezentacja
przygotowanych wcze?niej produkcji artystycznych i doskonalenie ich pod okiem
ekspertów, ale przede wszystkim tworzenie całkiem nowych jako?ci
artystycznych, których premierowa prezentacja odbywa się w trakcie Festiwalu.
W przeglądzie regionalnym mogą brać udział studenci, osoby związane ze
studenckim ruchem artystycznym, młodzi twórcy reprezentujący różnorodne
rodzaje aktywno?ci artystycznej. Ma on na celu promowanie idei festiwalu oraz
umożliwienie prezentacji wszystkim chętnym zgłaszającym się do konkursu z
naszego regionu.
Organizatorzy spodziewają się wielu zgłoszeń, a co za tym idzie niesłychanego
potencjału uczestników. Chcieliby, aby udział w tych eliminacjach był
szczególnym przeżyciem dla młodych artystów i jednocze?nie możliwo?cią dla
trójmiejskiej publiczno?ci na poznanie nowych, wschodzących talentów. Głównym
celem przeglądu jest wyłonienie najwybitniejszych i najciekawszych młodych
artystów, którzy zostaną zaproszeni do wzięcia udziału w wielkim finale
festiwalu w ?winouj?ciu latem 2003 roku. Zamierzeniem jest także
zaakcentowanie obecno?ci przedstawicieli trójmiejskiego ?wiata artystycznego
w ?winouj?ciu. Pragniemy pokazać, iż gdyńska, sopocka i gdańska młodzież nie
tylko konsumuje sztukę ale również ją tworzy i wyznacza jej nowe kierunki.
Trójmiasto zawsze miało swój charakter. Organizatorzy chcą go pokazać całej
Polsce na FAMIE. Fama ma byc nowoczesna, ma czerpac z nowych nurtow
muzycznych i artystycznych, jednoczesnie zachowujac swa tradycje.
TWORZYSZ WŁASNĄ MUZYKE,
POSIADASZ ZESPÓŁ,
?PIEWASZ SOLO,
PISZESZ POEZJĘ,
RAZEM ZE ZNAJMOMYMI TWORZYSZ KABARET
LUB TEATR AMATORSKI,
JESTE? TWÓRCĄ PROJEKTÓW ARTYSTYCZNYCH,
TZN.: HAPPENINGÓW, FOTOGRAFII,
MALARSTWA, RZE?BY,
ALBO WSPÓŁREDAGUJESZ AKADEMICKĄ GAZETĘ ?
FAMA JEST WŁA?NIE DLA CIEBIE!
KAŻDY PRZEJAW TWÓRCZO?CI STUDENCKIEJ
MA SZANSĘ SIĘ ZAPREZENTOWAĆ
CZEKAJĄ NAGRODY I WYJAZD NA FINAŁ LATEM W ?WINUJ?CIU
Chętni do udziału w eliminacjach powinni się zgłaszać w biurze Rady
Uczelnianej Zrzeszenia Studentów Polskich przy Akademii Morskiej w Gdyni
przy ul. Morskiej 83 w pokoju D-18, pod telefonem (0-58) 690-14-62, 0-601-
916-674, 0-501-446-081. Pod tymi numerami dostępne są również
wszelkie informacje na temat przeglądu. Można też pisać fama.gdynia@wp.pl .
Temat: Festiwal "Wolne" Miasto Gdańsk
Łupnął Łupak & & #35 8211; tylko po co?
Szanowny Panie Łupak,
Z przykrością przeczytałem Pańską krytykę (Wolne Miasto. Wolne żarty?)
festiwalu literacko-muzycznego "Wolne” Miasto Gdańsk zamieszczoną w “GW” w
dniu 1 grudnia br.
Pojawiło się tam szereg zarzutów, które w powszechnym odczuciu wykonawców i
publiczności wydają się krzywdzące. Całość projektu składała się z dwóch
wernisaży: “Teraz Polska” - Studenckiej Agencji Fotograficznej Uniwersytetu
Gdańskiego, autorskiego – Mariusza Warasa, czterech koncertów:
zespołów “Melancholia”, “Pustki”, “Złodzieje rowerów”, “Alians” oraz
prezentacji twórczości literackiej kilkunastu autorów. Szkoda, że większości
tych działań w ogóle Szanowny Pan Redaktor nie zauważył. Cóż nie można
napisać rzetelnej recenzji z ośmiogodzinnego festiwalu goszcząc na nim
zaledwie krótką chwilę.
Ale i z tym co raczył Pan dostrzec nie do końca można się zgodzić. Zarzuca
Pan np. poetom, że wychodzili na scenę w "nudnych szarych sweterkach"
i "nieśmiało mamrotali do mikrofonu". Cóż, zapewne nie są to gwiazdy estrady
a tylko (a może jednak aż?) poeci, a wieczorki poetyckie rządzą się swoimi
prawami. Poeci nie noszą modnych, drogich garniturów, ale też nie ubierają
się w dresy. To tacy sami ludzie jak my. Zarzuca Pan również niski poziom ich
poezji. Zważywszy, że nasza instytucja ma za zadanie promocję młodych
studentów, których zaprosiliśmy do współpracy, występowali tam również
niektórzy "amatorzy" spośród zgromadzonej publiczności, którzy prosili o
możliwość króciutkiego zaprezentowania się na scenie. A Pan ich nazwał "(...)
autorami kiepściutkich tekstów, których aż żal było słuchać, tak się męczyli
nad lekturą swoich tekstów". Z kolei, jeżeli nazywa Pan Marka K. E.
Baczewskiego ze Śląska czy Pana Piotra Macierzyńskiego z Łodzi amatorami, to
proponuję poezją się na przyszłość nie zajmować. Jestem ciekawy również, czy
zapytał Pan samych poetów, czy czuli się na scenie, jak Pan to ujął "(...)
zagubieni pośród swoich niezręcznych metafor". Bo wydaje się, że sami poeci
czuli się na scenie dobrze.
Twierdzi Pan dalej, że sala festiwalowa była za duża, by stworzyć poczucie
intymności. Mogę Pana zapewnić, że była za mała dla wszystkich osób, które
przewinęły się tego wieczoru przez “Żak” (w załączeniu zdjęcia z imprezy).
Tego dnia było tam obecnych ponad 700 osób - cała sala suwnicowa i korytarze
klubu wypełnione ludźmi. Rozumiem, że Pan nie lubi poezji, ale stwierdzenie,
że Jim Masters grający tego dnia w Sfinksie (recenzja w tej samej
gazecie) "(...) uratował wszystkich od nudnego wieczoru przed telewizorem"
jest kulturowym nietaktem.
Nie przypominam sobie również, żebym kiedykolwiek stwierdził przed
jakąkolwiek prezentacją: "ja nie potrafię, zapowiedzcie się sami" Na temat
każdego poety i zespołu miałem każdorazowo tekst przygotowany przez samych
zainteresowanych, który odczytywałem. Jeśli tego nie robiłem znaczyło to, że
zespół czy poeta chcieli przedstawić się sami.
Zapewniam również, że przez Pana chyba nie do końca przemyślaną krytykę
festiwalu nie zlikwidujemy. Pańskie opinie - to jedno, a frekwencja na obu
edycjach festiwalu oraz oceny uczestników - to drugie. Natomiast postuluję,
aby się Pan więcej poezją nie zajmował i ograniczył się do recenzji imprez o
tematyce, na której się Pan zna.
Na koniec chciałbym zauważyć, że bardzo łatwo jest krytykować, szczególnie -
jeśli ma się ku temu możliwości. Ale dlaczego imprezy, które promują poezję i
dobrą muzykę w świecie wszechobecnej tandety a przy tym są darmowe dla
większości publiczności?
Zarzuca się organizatorom amatorstwo. Jednak wydaje się, iż dużo większym
amatorstwem jest fakt, że nawet nie porozmawiawszy z organizatorem i bez
wnikania w istotę projektu – a tylko na podstawie swej chwilowej obecności na
sali (sic!) – napisał Pan druzgoczącą krytykę całego przedsięwzięcia.
Z wyrazami szacunku,
Tomasz Dziemianczuk
Akademickie Centrum Kultury UG
Temat: młodzi artyści poszukiwani
młodzi artyści poszukiwani
Młodzi artyści poszukiwani
Festiwal Artystyczny Młodzieży Akademickiej FAMA od wielu lat jest
największym i najpoważniejszym wydarzeniem kulturalnym środowiska
studenckiego, organizowanym przez młodych ludzi. FAMA to doroczne święto
studentów, dla których kultura i sztuka to pasja, rozwój intelektualny i
twórcze spełnienie.
Od 1966 roku FAMA ściąga do Świnoujścia studentów z całej Polski, gotowych
prezentować swoje najbardziej szalone pomysły. FAMA jest Festiwalem
interdyscyplinarnym. Dlatego właśnie jest to najbardziej twórcze wydarzenie w
Polsce, budujące więzi pokoleniowe i środowiskowe. Wśród laureatów FAMY z lat
ubiegłych widnieją takie nazwiska jak: Maryla Rodowicz, Magda Umer, Marek
Grechuta, Elżbieta Wojnowska, Andrzej Mleczko, Henryk Sawka, Mariusz
Lubomirski, Renata Przemyk, Jan Wołek, Adam Nowak z zespołem Raz Dwa Trzy,
Irek Dudek Blues Band, Nocna Zmiana Bluesa ze Sławkiem Wierzchowskim, zespół
T-Love, grupy teatralne Akademia Ruchu z Warszawy, Teatr STU z Krakowa,
Pantomima Szczecińska, kabarety Salon Niezależnych, Elita, Koń Polski,
Kuzyni, Władysław Sikora i kabaret Potem. Nie sposób zliczyć twórców, którzy
pojawili się w czasie kilkudziesięciu lat istnienia Festiwalu na jego
scenach. Od FAMY zaczynali karierę, tu stawiali swoje pierwsze artystyczne
kroki. Formuła Festiwalu ulega naturalnym modyfikacjom, odzwierciedlającym
zawsze aktualne preferencje, potrzeby i nastroje młodych artystów, a także
stan ducha młodego pokolenia.
FAMA niesie dwa ściśle ze sobą związane nurty – warsztatowy oraz
prezentacyjny. Zasadą stało się powierzanie merytorycznej odpowiedzialności
za poszczególne warsztaty wybitnym fachowcom – pedagogom i autorytetom
artystycznym. Udział w części warsztatowej to nie tylko prezentacja
przygotowanych wcześniej produkcji artystycznych i doskonalenie ich pod okiem
ekspertów, ale przede wszystkim tworzenie całkiem nowych jakości
artystycznych, których premierowa prezentacja odbywa się w trakcie Festiwalu.
W przeglądzie regionalnym mogą brać udział studenci, osoby związane ze
studenckim ruchem artystycznym, młodzi twórcy reprezentujący różnorodne
rodzaje aktywności artystycznej. Ma on na celu promowanie idei festiwalu oraz
umożliwienie prezentacji wszystkim chętnym zgłaszającym się do konkursu z
naszego regionu.
Organizatorzy spodziewają się wielu zgłoszeń, a co za tym idzie niesłychanego
potencjału uczestników. Chcieliby, aby udział w tych eliminacjach był
szczególnym przeżyciem dla młodych artystów i jednocześnie możliwością dla
trójmiejskiej publiczności na poznanie nowych, wschodzących talentów. Głównym
celem przeglądu jest wyłonienie najwybitniejszych i najciekawszych młodych
artystów, którzy zostaną zaproszeni do wzięcia udziału w wielkim finale
festiwalu w Świnoujściu latem 2003 roku. Zamierzeniem jest także
zaakcentowanie obecności przedstawicieli trójmiejskiego świata artystycznego
w Świnoujściu. Pragniemy pokazać, iż gdyńska, sopocka i gdańska młodzież nie
tylko konsumuje sztukę ale również ją tworzy i wyznacza jej nowe kierunki.
Trójmiasto zawsze miało swój charakter. Organizatorzy chcą go pokazać całej
Polsce na FAMIE. Fama ma byc nowoczesna, ma czerpac z nowych nurtow
muzycznych i artystycznych, jednoczesnie zachowujac swa tradycje.
TWORZYSZ WŁASNĄ MUZYKE,
POSIADASZ ZESPÓŁ,
ŚPIEWASZ SOLO,
PISZESZ POEZJĘ,
RAZEM ZE ZNAJMOMYMI TWORZYSZ KABARET
LUB TEATR AMATORSKI,
JESTEŚ TWÓRCĄ PROJEKTÓW ARTYSTYCZNYCH,
TZN.: HAPPENINGÓW, FOTOGRAFII,
MALARSTWA, RZEŹBY,
ALBO WSPÓŁREDAGUJESZ AKADEMICKĄ GAZETĘ ?
FAMA JEST WŁAŚNIE DLA CIEBIE!
KAŻDY PRZEJAW TWÓRCZOŚCI STUDENCKIEJ
MA SZANSĘ SIĘ ZAPREZENTOWAĆ
CZEKAJĄ NAGRODY I WYJAZD NA FINAŁ LATEM W ŚWINUJŚCIU
Chętni do udziału w eliminacjach powinni się zgłaszać w biurze Rady
Uczelnianej Zrzeszenia Studentów Polskich przy Akademii Morskiej w Gdyni
przy ul. Morskiej 83 w pokoju D-18, pod telefonem (0-58) 690-14-62, 0-601-
916-674, 0-501-446-081. Pod tymi numerami dostępne są również
wszelkie informacje na temat przeglądu. Można też pisać fama.gdynia@wp.pl .
Temat: Kto na to idzie ???
Żeby nie było niedomówień.. też uważam że tą sprae przegrywamy i raczej
przegramy, ale co nam szkodzi, jeśli stawimy opór?
esscort napisał:
To nie jest tak, że przez ileś lat coś się ustala,
> projektuje, dyskutuje,
bierze pod uwagę różne możliwości i koncepcje, a w
> momencie, gdy się wypracowało decyzję, przychodzi jakiś facet z prezentacją i
> to wszystko bierze w łeb. Sa pewne procedury, terminy na dyskusje, odwołania
> itp. Byc może są jakieś sposoby na przerwanie tej procedury, ale na pewno nie
> za pomocą pokazywania prezentacji i pokrzykiwania na zebraniu w sali pod
> łomiankowskim basenem "Nie damy się!"
Wesz co... zacytuję ci powiedzenie mojej nauczycielki od przedsiębiorczości:
"Krytykujesz - proponuj, proponując - wykonuj", tak więc co innego proponujesz w
tej sprawie, jeśli to dla Ciebie jest złe?
Tym bardziej, że nikt poza osobami
> krzyczącymi i zainteresowanymi tego nie słyszy, bo oczywiście (z winy asystenta
>
> burmistrza) na spotkaniu nie było nikogo z dyrekcji autostrad (dlaczego
> burmistrz tego nie chciał?).
Burmistrz tego nie organizował!
Rusiecki
> nie miał mozliwości przedstawic swojego stanowiska, bo wiecujący mu nie
dawali. Co moim zdaniem było bez sensu, bo jeżeli naprawdę coś chcą osiągnąć to
powinni wysłuchac wszystkich.
Człowieku, chyba byliśmy na innych spotkaniach... Rusiecki rzeczywiście raz
został wygwizdany i zagłuszony, ale przypominam, że on sie chyba najwięcej razy
poza byrmistrzem wypowiadał i z tego co pamiętam ludzie naprawdę mu klaskali...
> Jakie jest satnowisko Rusieckiego? Otóz on twierdzi, że sprawa przebiegu trasy
> jest przesądzona, więc nie należy marnować sił i dużych środków na
> bezskuteczną szarpaninę, lecz podjąć aktywne działania na rzecz zapewnienia w
> trakcie opracowywania z a ł o ż e ń technicznych dla przyszłej trasy (co
> będzie się działo w najblizszym czasie) jak najkorzystniejszych z punktu
> widzenia łomianek warunków. Jezeli teraz przegapi się okres opracowywania
> warunków (to znaczy sposobu przebiegu, wiaduktów, przejść, zjazdów itp), to
> niebawem, gdy trasa wejdzie w faze rozrysowywania projektu (na podstawie
> warunków), bedzie już po sprawie - czyli trasa będzie przebiegala tak, jak
> sobie wymyslił ktos w warszawie i oczywiście obudzimy się z ręką w tzw nocniku,
> zaczniemy krzyczeć, dlaczego nie uwzględniono naszych potrzeb, spotkamy sie na
> wiecu, gdzie burmistrz powie, że on cchiał dobrze , ale rzucano mu kłody pod
> nogi
Jej i to właśnie miało byc stanowisko Łomiankowskiego komitetu do spraw trasy,
jeśli by się nie dało w 100% puścić po wale
> Dlatego nie możesz pisać, ze Rusiecki: "nawet w tak ważnej sprawie dla
> Łomianek chce zostać pasuwny... denerwują mnie ludzie którzy pchaja sie na
> najwyższe stanowiska, tylko po to żeby wziąść kasę i nic nie robić".
> To nie jest pasywność, to jest inna koncepcja. To jest chęć robienia, ale
> czegoś innego. Można się zgadzać z Rusieckim, można się zgadzać z Sokołowskim.
> który ma racje - czas pokaże. Ale warto wysluchiwac wszystkich.
I ja właśnie słuchałem wszystkich, klaskałem i jednemu i drugiemu, jeśli mieli
dobre pomysły...
Temat: Radni przyjęli plan zagospodarowania dla Centru...
Pod czym ja bym się podpisał
Cześć,
ja bym się podpisał pod czymś takim (pisane na szybko). Pewnie to zresztą zaraz
jeszcze przeedytuję i wyślę do paru wrocławskich redakcji:
Szanowna Pani/Panie
Chciałbym zwrócić Pani/Pana uwagę na interesujący temat rozwoju miasta
Wrocławia. Dotychczasowa praktyka pokazuje, że w naszym mieście nie są szeroko
znane plany rozwoju kluczowych rejonów miasta. Prace nad planami tych obszarów
nie są nagłaśniane, nie interesują się nimi dziennikarze, nie odbywa się
dyskusja w mediach, obywatele nie są informowani o tym co planowane jest w ich
bezpośrednim sąsiedztwie i/lub w miejscach w których codziennie przebywają.
Jednocześnie wiadomo, że wiadomości takie są niezwykle interesujące dla
mieszkańców miasta o czym świadczy wielka popularność wszelkich notek
dotyczących nowych inwestorów lub wizualizacji nowych budynków we Wrocławiu.
Niestety otwarta prezentacja i ewentualna dyskusja na temat inwestycji odbywa
się we Wrocławiu niejako po fakcie, czyli zwykle w momencie kiedy został już
wybrany inwestor czy też wręcz projekt obiektu, który ma być wybudowany w danym
miejscu. Zupełnie zaniedbuje się natomiast dyskusję w trakcie opracowywania
planów zagospodarowania przestrzennego. Przypomnę, że dyskusja po uchwaleniu
planu lub po wybraniu inwestora jest bezowocna, gdyż planów tych nie da się już
w większości przypadków zmienić. Brak informacji i otwartych dyskusji powoduje,
że we Wrocławiu wiele terenów bliskich sercu Wrocławian zostało lub niedługo
zostanie zagospodarowanych w sposób nieoptymalny. Przykładem może tu być plac
Grunwaldzki, gdzie w miejscu obiecywanego i oczekiwanego centrum studenckiego z
rynkiem już budowana jest czysto komercyjna galeria handlowa. Podobny przypadek
to pierwotny plan zagospodarowania przestrzennego dla okolic "Astry", gdzie
zamiast oczekiwanego "Rynku Zachodniego" z mieszkaniami i hotelami umożliwiono
wybudowanie hipermarketu. Ostatnim przykładem niech będzie plan zagospodarowania
dla Centrum Południowego, jednej z najbardziej reprezentacyjnych działek we
Wrocławiu, gdzie uchwalony plan pozostawia pełną swobodę potencjalnemu
inwestorowi i dopuszcza między innymi postawienie idealnej kopii "Galeriowca" z
drugiej strony ulicy, tylko że... prawie dwukrotnie dłuższego!!! Lub też
kolejnej galerii handlowej, lub zwykłego hipermarketu (byle miał wysokość 20
metrów). Te przykłady dobitnie pokazują, że brak dyskusji przy ustalaniu planów
powoduje, że docelowe zagospodarowanie działek nie jest optymalne z punktu
widzenia rozwoju miasta.
Chciałbym prosić Panią/Pana o pomoc w celu sprowokowania dyskusji nad planami
dotyczącymi naszego miasta. Aktualnie są na przykład opracowywane plany
zagospodarowania dla terenów Dworca Świebodzkiego, istniejącego tam targowiska,
pl 1go Maja czy też terenu szpitala im. Babińskiego przy placu 1go Maja. Na
dzień dzisiejszy Wrocławianie nie są w ogóle informowani o pracach nad tymi
planami i dlatego nie wiemy, czy na przykład na terenie Dwroca Świebodzkiego nie
jest planowane postawienie fabryk lub rzeźni (przykład skrajny, lecz
teoretycznie możliwy). Sądzę, że temat tego jak wyglądać będą kluczowe części
miasta jest wart Państwa uwagi i zainteresowania, gdyż tematem tym
zainteresowanych jest również wielu mieszkańców miasta. Podobnie wielu
architektów, urbanistów i potencjalnych inwestorów z pewnością chętnie
wypowiedziałoby się na temat planów zanim zostaną one uchwalone.
Na zakończenie chciałbym dodać, że teoretycznie dyskusje nad planami są w chwili
obecnej możliwe dzięki upublicznianiu tych planów przez Biuro Rozwoju Wrocławia.
Niestety plany udostępniane są i dyskusje przeprowadzane w godzinach pracy
Urzędu Miasta w gabinetach BRW, co powoduje, że aktywni zawodowo Wrocławianie są
automatycznie wyłączenie z jakiejkolwiek dyskusji. Podobnie większość Wrocławian
nigdy nie trafi do pokoju BRW w celu zapoznania się z planem. Niestety do dziś
nie doczekaliśmy się publikacji projektów i planów BRW w Internecie (publikowane
są tylko już uchwalone plany, kiedy na dyskusję jest zbyt późno). Dlatego tak
kluczowe jest sprawienie, aby jak najwięcej Wrocławian wiedziało jak będzie
wyglądać ich miasto w przyszłości.
Serdecznie dziękuję za zainteresowanie się sprawą.
Z poważaniem,
Imię i Nazwisko.
Temat: 5-te spotkanie miłośników Beskidu Niskiego
5-te spotkanie miłośników Beskidu Niskiego
Witam serdecznie
Jubileuszowe, piąte spotkanie miłośników Beskidu Niskiego i portalu
www.beskid-niski.pl zbliża się wielkimi krokami. Wybór tegorocznego
miejsca nie był prosty - poprzedzony był ankietami, dyskusjami i do
ostatniego dnia ważyły się losy miejsca naszego, tegorocznego
spotkania.
Nieznajowa, Bartne, Huta Polańska, Radocyna a w tym roku ZDYNIA.
ZAPRASZAMY NA 5-TE SPOTKANIE, KTÓRE ODBĘDZIE SIĘ OŚRODKU SZKOLENIOWO-
WYPOCZYNKOWYM W ZDYNI W DNIACH 27-29.11.2009
Pamiętając świetną atmosferę 4-go spotkania w Radocynie, pamiętając
blisko 60-ciu uczestników spotkania i pamiętając kilka
merytorycznych wykładów, które zostały wygłoszone w Radocynie,
postanowiliśmy przygotować ciekawy program spotkania.
PROGRAM SPOTKANIA:
27.11.2009 - piątek
Drzwi ośrodka zostają otwarte dla uczestników spotkania - jak to
bywało w zeszłych latach - piątkowy wieczór jest naprawdę
nieprzewidywalny, nie dający się ująć w żadne ramy a będący potem
tematem wielu wspomnień.
28.11.2009
Rozpoczyna się część oficjalna:
11.00 - wycieczka do miejsca niesamowitego i bardzo rzadko
odwiedzanego - zapraszamy do doliny Sidławy - jak się domyślam -
większość osób tą nazwę usłyszało pierwszy raz
17.00 - właśnie o tej godzinie, chcielibyśmy rozpocząć część
merytoryczną - wykłady oraz prezentacje multimedialne:
Andrzej Stachowiak - "Łemkowski krzyż" - wykład poświęcony
kamieniarce ludowej na Łemkowszczyźnie, ikonografii kamiennych
krzyży oraz ich twórcom - wszystko opatrzone zdjęciami.
Szymon Modrzejewski - "O działalności Stowarzyszenia
Magurycz - podsumowanie działań roku 2009"
Damian Nowak - "Losy cerkwi łemkowskich w XX-tym wieku" -
czyli co się stało z cerkwiami, których dziś już nie zobaczymy - a
wszystko to wraz z dużą ilością archiwaliów
Roman Frodyma - "Galicyjskie cmentarze wojenne w gawędzie
przewodnickiej"
Anna Dobrowolska - "o działalności Stowarzyszenia Rozwoju
Sołectwa Krzywa oraz realizowanym projekcie "Krótkie spodenki mojego
dziadka" - spotkaniu będzie towarzyszyć wystawa zdjęć archiwalnych
zebranych w ramach projektu, przez dzieci z Krzywej i okolic. W
ramach projektu, dzieci i młodzież zbierały stare fotografie, teksty
starych piosenek i ich melodie, stare przedmioty z zakresu kultury
materialnej i duchowej tych stron i wspomnienia najstarszych
mieszkańców wsi wchodzących w skład sołectwa.
Program nie jest jeszcze kompletny !! i dlatego należy spodziewać
się dodatkowych niespodzianek. Zapewnić możemy, iż nie zabraknie
muzyki i śpiewu na nutę lokalną.
Spotkaniu towarzyszyć będzie aukcja gadżetów z logo portalu i i nie
tylko - dochód zostanie przekazany na szczytny cel.
Kwestie organizacyjne:
Termin i miejsce spotkania: 27-29.11.2009 Zdynia 16 - Ośrodek
Szkoleniowo-Wypoczynkowy Nadleśnictwo Łosie
Cennik ośrodka:
nocleg w pościeli 25 PLN / w swoim śpiworze 20,- Ośrodek nie będzie
przyjmował rezerwacji noclegów w tym terminie.
Bardzo prosimy o potwierdzenie przyjazdu organizatorom, gdyż chcemy
odpowiednio przygotować gospodarzy na wikt i opierunek - aczkolwiek
goście niezapowiedziani - będą również mile widziani.
Jedzenie (dobre) zapewnione:
- śniadanie 9,- Obiad 16,- kolacja 10,-
W przypadku jakichkolwiek pytań prosimy o kontakt:
- Bartek Wadas bartek@beskid-niski.pl
- Wojtek Stec wojtek@beskid-niski.pl
Dla rozwiązania wątpliwości polecamy wątek na forum:
www.beskid-niski.pl/forum/viewtopic.php?f=7&t=3063
Na spotkaniu z reguły są ludzie z całej Polski - ułatwmy sobie
podróż do Zdyni
www.beskid-niski.pl/forum/viewtopic.php?f=7&t=3064
Organizatorzy serdecznie zapraszają:
Bartek Wadas i Wojtek Stec
Temat: prywatyzacja kutnowskiego szpitala
prywatyzacja kutnowskiego szpitala
Wszystko wskazuje, że właśnie w tym kierunku zmierza nasza powiatowa władza.
Pozwoliłem sobie przekopiować ciekawy artykuł zamieszczony na kutnowskich
forach. Więcej na ten temat na stronach on-line tygodnika po prostu
www.powiatkutno.pl
a oto ten artykuł, nieco długi, ale zachęcam do przeczytania:
NASZ DZIENNIK
Wtorek, 22 stycznia 2008, Nr 18 (3035)
<STRONG>Brudne kombinacje
<EM>Prof. Artur Śliwiński
</EM></STRONG>Rząd deklaruje przeprowadzenie reformy opieki zdrowotnej, lecz
unika publicznej prezentacji przygotowanych przez minister Ewę Kopacz
projektów ustaw. Liczy zapewne, że przeforsuje je w Sejmie, zanim się
ktokolwiek zdąży odezwać. Mamy więc do czynienia z taką praktyką sprawowania
władzy, która odrzuca powszechnie przyjęte zasady rządzenia: przejrzystość i
potrzebę komunikacji społecznej. Rząd z własnej woli naraża się na
podejrzenie, że za jego zapowiedzią reformy kryją się niejasne i ukrywane
przed społeczeństwem motywy czy interesy. Z bardzo fragmentarycznych
enuncjacji dotyczących wspomnianych projektów ustaw zdrowotnych wynika, że nie
jest to podejrzenie bezzasadne.
W projektach tych kluczową rolę odgrywa pozornie drugorzędna propozycja
przekształcenia placówek szpitalnych w spółki prawa handlowego. Wielu uważnych
obserwatorów obecnej sytuacji w opiece zdrowotnej wychwytuje sztuczność
takiego rozwiązania. Propozycja bowiem zakłada, że szpitale publiczne mogą być
"komercjalizowane", czyli że mogą stracić wymiar przedsięwzięć publicznych.
Przewiduje się, iż mogą być podporządkowane regułom prawno-organizacyjnym
charakterystycznym dla działalności biznesowej, a nie wymogom funkcjonowania
sektora publicznego. Czyli zakłada, że "biznes na szpitalach będzie robiony".
Wrogie przejęcia
Zamysł, który przebija się przez omawianą propozycję, niesie znacznie
poważniejsze skutki. Przekształcenie szpitali w spółki zapewni możliwość
przejmowania nad nimi kontroli (własności) przez osoby nabywające udziały w
takich spółkach. Do tego punktu wszystko wydaje się racjonalnie uzasadnione. Z
góry wiadomo, że koronnym argumentem przemawiającym za takim przekształceniem
będzie stwierdzenie, iż umożliwia ono pozyskiwanie przez szpitale (od
prywatnych inwestorów) potrzebnego kapitału.
Jednak dalej argumentacja ta rozpryskuje się jak bańka mydlana.
Przekształcenie szpitali publicznych w spółki prawa handlowego umożliwia
wykorzystanie pułapki zadłużeniowej w celu taniego przejęcia własności. Innymi
słowy, mamy tutaj do czynienia z dwoma etapami działania: kreowaniem
zadłużenia i wywoływaniem w ten sposób sytuacji kryzysowej, co zdecydowanie
obniża wartość udziałów w spółce, a następnie wykorzystania tej sytuacji przez
wierzycieli i związanych z nimi inwestorów do przejęcia kontroli (własności).
Ten schemat działania jest określany mianem wrogiego przejęcia i jest
stosowany od kilku dziesiątków lat. Znane są mniej lub bardziej wyrafinowane
sposoby pozyskania zarządów spółek do przeprowadzenia wrogich przejęć. Znane
są także techniki finansowe osiągania korzyści z tych przejęć, jak na przykład
"ćwiartowanie krów", czyli intratne wysprzedawanie majątku przejętych spółek
(i doprowadzenie ich do bankructwa). Jest ona jedną z typowych,
amoralnych i niebezpiecznych praktyk przestępczości finansowej na świecie. Nic
dziwnego, że taka praktyka jest powszechnie prawnie zakazana i ostro
zwalczana. Od 1989 r. obowiązują w Europie regulacje prawne w sprawie fuzji i
przejęć zabezpieczające przed tym rodzajem przestępczości finansowej. Z
wyjątkiem... Polski (i prawdopodobnie Węgier).
W naszym kraju praktykę wrogiego przejęcia zastosowano na szerszą skalę pod
płaszczykiem "prywatyzacji" przedsiębiorstw i banków państwowych. W świetle
prawodawstwa polskiego wrogie przejęcia są dopuszczalne, ale nie znaczy to
bynajmniej, że dzięki temu spada z nich odium przestępczości. Nierespektowanie
międzynarodowych standardów prawnych nie powoduje, że działania powszechnie
uznawane za kryminalne zostają wybielone. Czy propozycje rządowe przewidują
skuteczną regulację prawną i formy nadzoru ograniczające możliwość wrogich
przejęć? Nic podobnego.
Temat: ROMANS - DYREKTOR jest RADNYM
USTAWA z dnia 8 marca 1990 r. o samorządzie gminnym.
...
Art. 24. Radny jest obowiązany brać udział w pracach rady gminy i jej komisji
oraz innych instytucji samorządowych, do których został wybrany lub desygnowany.
Art. 25. 1. (51) W związku z wykonywaniem mandatu radny korzysta z ochrony
prawnej przewidzianej dla funkcjonariuszy publicznych.
3. Pracodawca obowiązany jest zwolnić radnego od pracy zawodowej w celu
umożliwienia mu brania udziału w pracach organów gminy,
2. czy ktoś widział moje zwolnienie na dzień 28 lutego 2007r.?
3. 28 lutego nie było sesji Rady Miejskiej - jest przewidziana na 7 marca
2007r.,
4. nigdy nie chciałem i nie chcę być burmistrzem, mam inne plany,
5. brzydzę sie plotkami - a to w niektórtych wątkach myśl przewodnia,
6. widać, że mam wielu fanów - szukajacych tylko pretekstu: jak tu cos znaleźć
na rs77 i zaistnieć w sieci,
uważam, że w gminie jest wielki opór materii przed zmianami, które w większości
z p.Krzysztofem G. chcemy wprowadzać, nadal funkconują grupy wzajemnej
adoracji, istnieją pewne układy - część postów jest jedną z konsekwencji tych
projektów - mam pełną tego swiadomość, a by zmienić mentalność większości
naszego społeczeństwa potrzeba, by wiele wody w Słudwi upłynęło.
7. nie zamierzam ciągle udowadniać, że nie jestem wielbłądem - prawdę mówiąc
wszystko mi jedno, co niektórzy piszą ( te same osoby zmieniają nicki np.
Heyah888 , Osamabinladen - wziąłbyś się lepiej za
sprzedawanie tych złotych kart Heyah, pamietaj nikt nie jest anonimowy - teraz
przy "0" sms będzie na nie popyt - nieprawda, demagogia i obłuda ( inne
ezychlin, kawka itd.).
8. ważne dla mnie są prawda, rzetelność, odpowiedzialność i sprawiedliwość -
decyzje które podejmuję są przemyślane i podjął bym je jak trzeba było i "77"
razy;
9. system informacji jak na razie w gminie jest dopiero w powijakach, cos
jednak zaczyna drgać - i to dobrze,
wyraziłem wolę udzielania odpowiedzi na Państwa merytoryczne pytania - żadnego
nie postawiono...
Za to ciągłe przypuszczenia - śmieszą mnie bardzo wymyślne, coraz to nowe
powody mojej rezygnacji z funkcji dyrektora - już pisałem - kto chce niech
wierzy,
kto nie niech nie wierzy - posada ta jest tak intratna, że jak na razie
kandydatów jest bez liku :) - jak na razie nikt nie chce - lepiej być
nauczycielem i zgadzam sie z tym w 100%.,
Teraz poważnie, nigdy nie gustowałem i nie gustuję w stanowiskach, nie chcę być
dyrektorem i nie chce być ... - tego może nie powiem - będzie temat, pretekst
do wynurzeń co niektórych).
Zapytacie dlaczego? Lubię cos tworzyć, przekształcać, konstruować, rozwijać -
meczę się w administrowaniu i zarządzaniu.
Zamknąłem kolejny trudny budżet szkoły (2006) - na początku roku był brak 350
tys. - pozyskaliśmy wiele środków pozabudżetowych, wdrożylismy różne zmiany
organizacyjne, projekty unijne itd. - to jest główna rola naczelnego dyrektora,
a nie jak niektórzy piszą matury
- to w większości rola dyrektora ds. pedagogicznych.
Jak bym zrezygnował w grudniu - faktycznie, mogliby Panstwo zarzucić jakąś
ucieczkę, czy coś podobnego. Najpierw poznajcie fakty, a potem piszcie - o
faktach wszak "dżentelmeni nie dydkutują".
Jak juz pisałem szkoła jest na dobrej drodze rozwoju i dobrze, przy mądrym
dyrektorze dalej będzie sie rozwijać - osądzicie sami.
Na zakończenie kadencji zgłosiłem szkołę do znaku jakości Q INTERKL@SA -
zapraszam na stronę:
www.zszychlin.hg.pl/znak/prezentacje.htm
Projekty unijne - mają Państwo rację, nie ma jak na razie żadnych większych
inicjatyw - chcę pomóc wszystkim występującym, nie ma jednak kto występować.
Chciałbym poznać wszystkie organizacje pozarządowe działające w Żychlinie -
poznać ich potrzeby i to, co moga dać miastu.
Przepraszam za zbyt długą wypowiedź - dawno tu nie zaglądałem.
Zakładam nowy wątek - pytania - odpowiem tylko na merytoryczne.
Pozdrawiam.
Temat: Jest nowy dyrektor teatru
Cała notka biograficzna Pani Katarzyny Deszcz
KOMUNIKAT PRASOWY URZĘDU MIASTA CZĘSTOCHOWY
Powołanie dyrektora Teatru
Prezydent Częstochowy Tadeusz Wrona wydał zarządzenie o powołaniu z dniem 1
sierpnia 2003 roku Pani Katarzyny Deszcz na stanowisko Dyrektora Naczelnego i
Artystycznego Teatru im. Adama Mickiewicza w Częstochowie.
Wcześniej pozytywną opinię w tej sprawie przesłał na ręce Prezydenta
wiceminister kultury Rafał Skąpski. Pisma z poparciem kandydatury Pani
Katarzyny Deszcz przesłały także Koło Związku Artystów Scen Polskich i Komisja
Zakładowa NSZZ „Solidarność” Teatru.
Przypominamy sylwetkę Pani Katarzyny Deszcz:
Jest absolwentką Wydziału Reżyserii Dramatu PWST w Krakowie, reżyserem
teatralnym z ponad dwudziestoletnim doświadczeniem. Legitymuje się sukcesami na
scenach krajowych i zagranicznych. Skończyła też Wydział Prawa na Uniwersytecie
Jagiellońskim.
Najnowszy spektakl Katarzyny Deszcz – „Wieczór trzech króli” według W.
Szekspira wystawiony na deskach Teatru Ludowego w Krakowie zdobył wyróżnienie
na międzynarodowym Festiwalu Szekspirowskim w Londynie, będzie prezentowany 2
sierpnia, na Międzynarodowym Festiwalu Szekspirowskim w Gdańsku. Powodzeniem
cieszyły się także sztuki Katarzyny Deszcz wystawiane w Norymberdze, Berlinie i
w Irlandii.
W kraju, Katarzyna Deszcz znana jest z przedstawień na scenach krakowskich
(Teatr im. J. Słowackiego, Teatr Groteska, Teatr Ludowy), Teatru Śląskiego w
Katowicach, teatrów w Opolu i Radomiu. Reżyserowała m.in. :”Księżniczkę
Turandot” według Gozziego, „Na zachód od Shannon” według Mc Donaha, „Chicago”
F. Ebba (jedno z najpopularniejszych music-halli na scenie Teatru Muzycznego w
Gliwicach), „Igraszki z diabłem według J. Drdy. Telewizja Polska pokazała jej
dwa spektakle: „Miłość, która zapala gwiazdy” według Żyszkiewicza i „Skarb ze
snu”.
W Częstochowie prezentowane były dwa spektakle w reżyserii pani Katarzyny
Deszcz: „Panna Julia” według Strindberga (2001 r., prezentacja w Filharmonii)
i „Rzecz o Franciszku” według Zofii Kossak - Szczuckiej (Międzynarodowy
Festiwal Muzyki Sakralnej „Gaude Mater” 2002 r.).
Przedstawienia reżyserowane przez Katarzynę Deszcz na scenach Londynu trafiały
na listę „Critic Choice” – pięciu najlepszych spektakli w tym mieście. W
stolicy Wielkiej Brytanii wystawiała m.in.: „Princes Sharon” według
W.Gombrowicza, „The Seagull” według Czechowa.
Od 1991 roku prowadziła szereg warsztatów i projektów teatralnych w Polsce,
Wielkiej Brytanii, Irlandii, Niemczech i USA. Była inicjatorką i dyrektorem
międzynarodowych warsztatów „Pisanie dla Teatru” – projektu opartego na
współpracy Teatru im. Słowackiego, miesięcznika „Dialog” i
Stowarzyszenia „Mandala” angażującego wybitnych wykładowców z państw
europejskich.
Zamiarem Katarzyny Deszcz jest stworzenie w Częstochowie Teatru o współczesnym
charakterze, uwzględniającego różnorodną publiczność (oprócz wymagającego
widza, także dzieci, młodzież szkolną oraz tych, którzy w Teatrze szukają
wyłącznie rozrywki.
Ireneusz Leśnikowski
Rzecznik prasowy Urzędu Miasta Częstochowy
www.teatry.art.pl/!wydarzenia/fszekspir/2003/program.htm
www.czestochowa.um.gov.pl/main.html
Temat: Wrocławskie firmy zaczynają budować we Wrocławiu
Wrocławskie firmy zaczynają budować we Wrocławiu
Ostatnimi czasy praktycznie wszystkie przetargi na obiekty wrocławskich
uczelni wygrywał Mitex, tym razem w końcu wygrała wrocławska firma! Jedna
jaskółka wiosny nie czyni, ale dobre i to:
Dla studentów i mieszkańców
Wrobis podpisał nowe kontrakty
Dwa kontrakty na łączną kwotę 15 milionów złotych podpisała w ubiegłym
tygodniu jedna z największych na Dolnym Śląsku firm budowlanych. Należący do
grupy Mostostal-Warszawa Wrobis wybuduje Centrum Naukowo - Badawcze dla
Politechniki Wrocławskiej i osiedle mieszkaniowe na Psim Polu.
Nowy gmach Wydziału Elektrycznego wrocławskiej uczelni stanie przy placu
Grunwaldzkim, między budynkiem D-1 a tzw. domem naukowca. Jeśli politechnika
dostanie obiecane przez budżet pieniądze, to studenci - teraz jest ich około
dwóch tysięcy - przeniosą się do niego już za dwa lata. Nowy obiekt będzie
się składał z dwóch części. Niższa to centrum konferencyjne z dużą aulą
mogącą pomieścić 600 słuchaczy. Będą z nią sąsiadować cztery mniejsze sale
audytoryjne i bar studencki. Aula ma spełniać wszystkie wymogi nowoczesnej
sali konferencyjnej - politechnika wyposaży je kabiny dla tłumaczy i sprzęt
do prezentacji multimedialnych. Centum konferencyjne otoczy z obu stron
przeszklone foyer przykryte zielonym dachem.
Wyższą część budynku zajmą pokoje naukowców z Wydziału Elektrycznego i
laboratoria. Cały gmach połączy z budynkiem D-1 szklany łącznik. Nad nim ma
powstać centrum komputerowe i wydziałowa biblioteka. Gmach będzie całkowicie
przystosowany dla osób niepełnosprawnych, pod nim powstanie parking
samochodowy.
Autorami projektu Centrum Naukowo - Badawczego Wydziału Elektrycznego PWr są
architekci z pracowni projektowej Archidea. Główny projektant to Ewa
Frankiewicz.
Druga z inwestycji, na realizację których Wrobis podpisał w ubiegłym tygodniu
umowy, to osiedle na Psim Polu, u zbiegu ulic Krzywoustego i Zielnej.
Inwestorem jest tutaj Towarzystwo Budownictwa Społecznego należące do gminy
Wrocław. Powstaną tu 162 mieszkania w pięciokondygnacyjnym budynku. Jego
przyziemie zajmą garaże i lokale usługowe. Inwestycja ma kosztować niecałe 12
mln zł.
- W dzisiejszych czasach sytuacja na rynku budowlanym jest bardzo trudna.
Dlatego te dwa nowe kontrakty bardzo mnie ucieszyły. Mam nadzieję, że będzie
już coraz lepiej - mówi Tadeusz Chodorowski, prezes zarządu Wrobisu.
WIZUALIZACJE:
www.slowopolskie.pl/apps/pbcsi.dll/bilde?Site=SP&Date=20030721&Category=GOSPODARKA&ArtNo=307200105&Ref=H1&MaxW=580
www.slowopolskie.pl/apps/pbcsi.dll/bilde?Site=SP&Date=20030721&Category=GOSPODARKA&ArtNo=307200105&Ref=H2&MaxW=580
Artur Chodziński
SŁOWO POLSKIE
Temat: budowa Arkadii trwa...
budowa Arkadii trwa...
Od czerwca przy rondzie Babka trwa budowa gigantycznego centrum handlowo-
rozrywkowego
Przy skrzyżowaniu al. Jana Pawła II i ul. Słonimskiego grupa ERE już w
czerwcu zaczęła budowę największego centrum handlowego nie tylko w Warszawie,
ale i w Polsce. Pod koniec sierpnia dostała pozwolenie na budowę kolejnego
etapu inwestycji, które jeszcze nie jest prawomocne. Planowane są tam
apartamenty i biurowiec.
Z pasażami, ale czy z zegarem
Gigantyczne centrum (287 tys. m kw. powierzchni całkowitej, w tym 110 tys. m
kw. powierzchni handlowej) ma być gotowe na jesieni 2004 r. Nazywano
je "Arkadia - Centrum Handlu i Rozrywki", nawiązując do idyllicznej krainy
pasterzy i pasterek. Wznosi je WARBUD SA według projektu amerykańskiej firmy
RTKL specjalizującej się w centrach handlowych (ci sami, którzy projektowali
wieżowiec Daewoo). Koszt inwestycji szacuje się na - bagatela - 270 mln euro.
- Szczególnie piękne ma być wnętrze. Korytarze będą się różnić między sobą
stylizacją. Na przykład pasaż Canaletto ma przypominać ulicę w mieście z
latarniami i markizami - opowiada Grzegorz Pękalski z firmy CEFIC zajmującej
się wynajmem powierzchni.
Pasaż Kopernik ma nawiązywać z kolei do średniowiecznych nauk. Znajdą się w
nim więc znaki zodiaku i sentencje naukowe. Specjalnie dla dzieci
zaprojektowano bajkową ulicę Twardowskiego. Ostatni pasaż to Wisła - podłoga
ma nawiązywać do rzeki, będzie stylizowana roślinność wodna, a łącznik z
piętrem ma przypominać łódź.
Życiem ma tętnić główny plac zwany Teatrum. - Będą się tam odbywać
prezentacje widoczne ze wszystkich poziomów atrium - zapowiada Grzegorz
Pękalski. - Natomiast na zewnętrznym placu [od strony ronda Babka - red.]
planowane są liczne restauracje.
Ozdobą tego miejsca miał być zegar na wieży, ale niektórzy wątpią w jego
powstanie. - Pewnie inwestor z niego zrezygnuje z przyczyn finansowych,
będzie tam natomiast logo Arkadii - informuje Michał Pielat z działu
marketingu CEFIC. - Pozostać mają natomiast zielone dachy porośnięte
roślinnością odporną na upały i mróz. Taki aspekt proekologiczny.
Ze sklepu na kręgle
Ponad 220 sklepów, usytuowanych na planie trójkąta, zajmie trzy kondygnacje.
40 proc. powierzchni już zostało wynajęte. W megakompleksie znajdzie się
hipermarket Carrefour oraz ponad 20 dużych wyspecjalizowanych powierzchni
handlowych należących do Media Marktu, Empiku, Smyka, Zary, Giacomelli Sport,
Reserved, Galerii Centrum.
Będzie też coś dla ducha i ciała - na ostatniej kondygnacji multipleks z 15
ekranami prowadzony przez Cinema City i niżej 19 restauracji i fast foodów
oraz fitness club. Planowane jest też centrum rozrywki z kręgielnią. W
Arkadii zostanie wybudowanych 4,3 tys. miejsc parkingowych.
Właścicielem centrum handlowo-rozrywkowego będzie firma Gdańsk Station
Shopping Mall. Spółka ta jest głównym dzierżawcą gruntu, na którym
realizowana jest inwestycja.
Biurowiec i apartamenty
Z 16 ha działki centrum zajmie 9 ha. Na pozostałych 7 ha grupa ERE
zaplanowała budowę biurowca (ok. 60 tys. m kw. powierzchni) i domów
mieszkalnych, a ściślej - apartamentów (ok. 50 tys. m kw.) usytuowanych
bliżej Dworca Gdańskiego. Jak informuje Grzegorz Pękalski, ERE zamierza
znaleźć współinwestorów tej części inwestycji albo odsprzedać teren pod jej
budowę wraz z projektem.
Teren między torami, al. Jana Pawła II i ul. Słonimskiego prawie cztery lata
temu wydzierżawiła na 30 lat od PKP spółka Carrefour powiązana wówczas z
firmą Inter Commerce. W 1999 r. wydane zostały warunki zabudowy i
zagospodarowania terenu. W połowie zeszłego roku prawa do dzierżawy
wieczystej w przetargu nabyła grupa ERE (Reit Estate Investment Trust). ERE,
główny inwestor Arkadii, i Carrefour doszły do porozumienia. Udziałowcami
grupy ERE są J.P. Morgan - bank reprezentujący fundusze inwestycyjne, Simon
Property Group - koncern inwestycyjny w dziedzinie nieruchomości z
Indianapolis w USA i grupa francuska Beg, występująca jako inwestor
zastępczy.
Temat: Rocznica wyzwolenia Auschwitz i wpadki zachodni...
Włoska prasa o sporze w PE nt. Auschwitz i "polskiej odpowiedzialności" za Shoah
Prasa włoska nadal publikuje wiele materiałów związanych z rocznicą wyzwolenia
obozu w Oświęcimiu. L'Unita z 25.01. br. w sposób bardzo tendencyjny
informowała o debacie w PE wokół rezolucji o Holokauście. W podtytule znalazły
się sformułowania: "Polacy nie chcieli aluzji do swoich win" , "deputowani
Warszawy sprzeciwiają się wprowadzeniu fragmentów mówiących o odpowiedzialności
ich kraju". W tekście artykułu również stwierdza się, że polscy
parlamentarzyści nie chcieli dopuścić do zamieszczenie w
rezolucji "jakichkolwiek odniesień do domniemanej odpowiedzialności swojego
kraju". Gazeta referuje całą sprawę jako w sumie bezsensowną dyskusję wywołaną
przez polskich deputowanych. Zdaniem gazety do dokumentu wprowadzono fragment
wymieniający m.in. Polaków jako ofiary Oświęcimia tylko po to, aby "zrobić
przyjemność Polakom". Artykułowi towarzyszy wywiad z Francesco Cataluccio,
przedstawionym jako "wnikliwy badacz współczesnej historii Polski". Tytuł
wywiadu brzmi: "Prawdziwa wina Polski? Przymknęła oko". Podtytuł dodaje: "Obozy
zagłady zostały zbudowane przez nazistów, ale wszyscy wiedzieli". Pytania
dziennikarza oscylują wokół współodpowiedzialności Polaków za Holokaust. Wg
Cataluccio, Polacy wiedzieli o Shoah, ale większość pozostała obojętna, ruch
oporu wspomagał powstanie w gettcie, ale zrobił niewiele więcej, aby ratować
Żydów, istniała natomiast grupa donosicieli i szmalcowników, którzy korzystali
z zagłady Żydów, polski antysemityzm pozostał żywy także po wojnie, co
przejawiło się m.in. w pogromie kieleckim i w kampanii antysemickiej w 1968 r.
Cataluccio wspomina też o Jedwabnym oraz o milczeniu Kościoła katolickiego,
który był "wrogi" Żydom i dopiero w latach 70. dokonał samokrytyki. Historyk
stwierdza, co prawda w odniesieniu do obozu w Oświęcimiu, że "projekt i
wykonanie były w całości niemieckie" oraz że obozy były zlokalizowane w Polsce
ze względów logistycznych. Niemniej obraz wyłaniający się z jego wypowiedzi
jest selektywny i jednostronny. Ambasada wystosowała list do dziennika,
wyjaśniający, że intencją polskich deputowanych w PE było przeciwstawienie się
sformułowaniom fałszującym prawdę historyczną, a nie jej ukrycie. W liście
wskazano m.in. na pojawiające się także w prasie włoskiej określenia "polski
Lagier". Również relacje o tej samej sprawie w dziennikach La Repubblica i Il
Foglio z 26.01 świadczą o fałszywym rozumieniu intencji polski deputowanych w
PE. Wg Il Foglio "polscy deputowani, przede wszystkim z EPL, nie chcieli, aby
nawet przez pomyłkę dokument wspominał o ewentualnej współodpowiedzialności ich
rodaków za zagładę. W ostatecznej wersji dokumentu mówi się o obozie śmierci
nazistów Hitlera w Auschwitz-Birkenau, a więc o nazistach Hitlera, a nie
Niemcach czy Polakach". La Repubblica natomiast pisze, że "wspominając
Holokaust po 60 latach Europa musi mediować między różnymi wizjami jego
historii". Sposób prezentacji problemu może sprawiać wrażenie, że dziennik
stawia na jednej płaszczyźnie określenia "polski obóz koncentracyjny" i "Lagier
niemiecki" jako możliwe alternatywy, które zostały odrzucone na rzecz formuły
kompromisowej. Prasa włoska zamieszcza wiele innych materiałów, nt. Shoah.
Dzięki wywiadom z Władysławem Bartoszewskim (Avvenire, 25.01) i Markiem
Edelmanem (tygodnik L'Espresso) dochodzi do głosu także polski punkt widzenia.
Prof. Bartoszewski mówi m.in. o Oświęcimiu jako miejscu kaźni także tysięcy
Polaków i o działalności organizacji "Żegota".
Temat: OBYWATELU!!!
ixtlilto napisała:
a kiedy już zadawanko konkretne pytania to
> prowadzący stwierdzał, iż są one nie na temat i nadają się na inną dyskusję.
Jestem niezadowolona z racji tego, że siedziałam przy wejściu (byłam na czas,
ale sala była już pełna) i niestety umknęły mojej uwadze dwie wypowiedzi.
Pomimo,że mikrofon był nie był on wykorzystywany (dobrze byłoby na następnym
takim spotkaniu dopracować tę sprawę), a grupka siedząca przy stoliku obok
dosyć głośno wymieniała poglądy na nie związany ze spotkaniem temat...
skutecznie zagłuszając pytania osób z sali. Po czym osoba z grupki wzajemnej
adoracji wyskoczyła z pytaniem głębokim nie mniej jednak istotnie nie związanym
z tematem spotkania, co było efektem tego nie słuchania.
W
> momencie zaś gdy przy stolikach zaczęły się prawdziwe dyskusje i towarzystwo
> zaczęło się rozkręcać: salon zakończono.
Akurat z tym się zgodzę, też miałam poczucie, że jak skończyła się prezentacja
ogólna i wszyscy zaproszeni goście specjalni określili swoje stanowiska, i
właśnie zaczęła się dyskusja, to organizatorzy stwierdzili koniec spotkania.
Raczej określiłabym to spotkanie jako: "Posłuchajmy gości specjalnych"
niż "Salon dyskusyjny", ponieważ dyskusji w tym wszystkim niewiele było. Raczej
pojedyncze pytania padały od czasu do czasu..., a dyskusji nie rozwinięto, bo
salon zakończono.
> I jeszcze taka drobna uwaga: zamaiast zastanowić się "dlaczego" i pomówić
tym
> o czym mozna było- to kolejne samorządy i organizacje mówiły jak im to łatwi
> się współpracuje z miastem; a następnie grupki ludzi z UŁ przechwalały się
> która przeprowadziła projekt na temat frustracji na większej liczbie
Łodzian...
...przechwalały się również grupki, że udało im się zorganizować mikołajki, czy
kupić toner... hm... niewiele jeśli chodzi o działalność na rzecz społeczeństwa
w szerokim ujęciu... w ogóle chwali się, że w ogóle potrafią się zorganizować i
przejawiają jakieś drobne inicjatywy... może projekty o których mówiono
dotyczyły jakichś bardziej istotnych spraw... ale temat ten był niestety nie
rozwinięty i istotnie odpowiedzi, ani dyskusji na pytanie główne spotkania nie
usłyszałam...
> Jednak czasu nie uważam za stacony i chętnie pójdę na następny salon, tyle
> tylko, że przygotuję się merytorycznie i postaram się rozmawiać na temat.
Ja też nie uważam czasu za stracony, jednak uważam, że ze strony organizacyjnej
można byłoby się zastanowić na odpowiednim nagłośnieniem sali, tak żeby nawet
rozmawiający ludzie nie mogli zagłuszyć wypowiedzi gości specjalnych oraz nad
tym, żeby dać szansę rozwinięcia dyskusji... Wszak po to się spotkaliśmy, żeby
podyskutować... To nie tv, że czas ograniczony czasem przyznanym na antenie...
pozdrawiam
Magdalena Wójcik
Temat: wystawa o slonskim fusbalu - brawo!
Wiatr: Stwierdzenie, że serce Górnoślązaka jest pojemniejsze, jest trudne do
zrozumienia nie tylko dla Polaków, ale i dla Niemców. W piłce nożnej wydawałoby
się nie ma innej opcji - albo jest się za jedną drużyną, albo za drugą.
Tymczasem chłopcy z Sośnicy, którzy spotkali się z Podolskim odwiedzającym
swoją babcię, będą dopingować polską reprezentację, ale nie można zapomnieć o
fakcie, że wielu z nich będzie też kibicowało Podolskiemu. To przecież
regionalna duma.
Czy możemy się spodziewać, że w kolejnych latach w reprezentacji Niemiec będą
pojawiać się następni piłkarze z Górnego Śląska?
Wiatr: W młodzieżówce niemieckiej już gra Lukas Sinkiewicz z Tychów, który
zaliczył też kilka spotkań w pierwszej reprezentacji. Sam znam kilku chłopaków,
z którymi grałem na boisku, a którzy występują teraz w ligowych klubach
niemieckich. Z tym fenomenem wciąż będziemy mieli do czynienia. Polska w ogóle
wyludnia się, jeśli chodzi o młodych ludzi. Szukają masowo pracy i perspektyw
życiowych w Anglii, Holandii, Niemczech. Z drugiej strony mamy też inny
fenomen - ci, którym udało się zabrać jakiś kapitał, próbują wracać na Górny
Śląsk. Tak jednak dzieje się tylko w przypadku osób, które bardzo utożsamiają
się z tym regionem i są świadome jego dziedzictwa. Można jednak zaryzykować
stwierdzenie, że w przypadku młodych Górnoślązaków utożsamianie się z regionem
jest coraz silniejsze. Być może uda się więc odwrócić trend wyjazdów.
Smolorz: Nie jesteśmy w stanie tego do końca przewidzieć. Znając trochę
historię, można powiedzieć, że tutaj ciągle coś będzie się działo. Przez wiele
setek lat trwały tutaj migracje i należy się spodziewać, że one - w mniejszym w
lub większym stopniu - będą trwały nadal. Dla Górnego Śląska oznacza to, że
jego mieszkańcy wciąż będą zasilać reprezentację Niemiec.
Jedynym z elementów wystawy ma być prezentacja śląskiego wunderteamu.
Smolorz: Jest to dość kuriozalne zestawienie. W tej drużynie znaleźli się
bowiem zawodnicy, którzy nigdy nie mieli szansy spotkać się na boisku w jednym
zespole. Z jednej strony jest to oczywiście kwestia czasu - piłkarze ci żyli w
różnych czasach: wspominamy zawodników z lat 30. i tych najmłodszych urodzonych
w latach 80. Z drugiej strony piłkarze z naszego zestawienia legitymują się
różnymi paszportami, co oczywiście również uniemożliwiałoby im występ w jednej
reprezentacji. Tutaj wracamy trochę do górnośląskiego fenomenu - grupa mężczyzn
wychowana tak naprawdę w tym samym krajobrazie na świecie byłaby postrzegana
jak cudzoziemcy, choć oni siebie nawzajem na pewno tak by nie traktowali.
Nasz wunderteam to drużyna na mistrzostwo świata?
Smolorz: Z Ekwadorem na pewno by nie przegrała!
Organizatorem wystawy, obok Stadionu Śląskiego, jest Dom Współpracy Polsko-
Niemieckiej. Partnerami projektu są: Konsulat Generalny RFN we Wrocławiu,
Muzeum Górnośląskie w Ratingen-Hoesel i Urząd Marszałkowski Województwa
Śląskiego.
miasta.gazeta.pl/katowice/1,35024,3428987.html
Temat: Centrum Wypędzonych będzie od 2005 w Berlinie !
Prezydent Kwaśniewski o wypędzonych c.d.
Czy inicjatorzy berlińskiego centrum rzeczywiście chcą w XXI wieku, w
rozszerzonej Unii Europejskiej, podzielić Niemców i odgrodzić ich kraj od
wschodnich sąsiadów nowym "murem berlińskim"? Przeciwnicy "europejskiej"
formuły pamięci o wysiedlonych upierają się, że ich koncepcja jest dobra, ale
Polacy i Czesi do niej nie dorośli.
Zdają się nie słyszeć głosów niepokoju i oburzenia, stale twierdząc, że ich
idea nie szkodzi pojednaniu. Niestety, szkodzi: to już nie kwestia do dyskusji,
lecz fakt. Najwyraźniej zaproponowany sposób upamiętnienia wysiedlonych na
razie upamiętnia wzajemne żale. Niszczy dorobek pojednania. Orędownicy
berlińskiego centrum twierdzą często, że w ich projekt wpisana jest europejska
perspektywa. Można jednak odnieść wrażenie, że ta europejska perspektywa jest
nadzwyczaj wybiórcza. Z całą mocą ujawnia się wtedy, gdy losy wysiedlonych
Niemców zestawiane są z losami wypędzonych w byłej Jugosławii. Znika jednak,
gdy w grę wchodzi sposób prezentacji historii. Ten nagły "narodowy" ton każe
niestety domniemywać, że nie ma tu miejsca na europejską solidarność w radzeniu
sobie z zawiłą historią.
Nieuchronnie rodzi się podejrzenie, że mamy tu do czynienia nie z europejską
postawą, lecz z europejską retoryką. Dlatego najistotniejsze jest, by nie
schodzić z drogi polsko-niemieckiego pojednania. Drogi, którą wyznaczają: list
biskupów polskich do biskupów niemieckich z 1965 roku; polityka kanclerza
Brandta; poparcie Polski dla zjednoczenia Niemiec oraz poparcie Niemiec dla
aspiracji atlantyckich i europejskich Polski; pamiętne spotkanie premierów
Mazowieckiego i Kohla w Krzyżowej; poruszające przemówienie prezydenta Romana
Herzoga podczas obchodów pięćdziesiątej rocznicy powstania warszawskiego;
wspólny hołd prezydentów Polski i Niemiec oddany ofiarom wojny na Westerplatte
w sześćdziesiątą rocznicę jej wybuchu. Poradzimy sobie z każdym problemem w
naszych relacjach, jeśli już samo jego sformułowanie wyrastać będzie z
filozofii pojednania. Czy inicjatywa berlińskiego centrum wyrasta z tej
filozofii? Czy może rzeczywiście jest tak, jak pisze profesor Kołakowski, że
inicjatorzy tego pomysłu "chcą ten proces powstrzymać albo nic ich ta sprawa
nie obchodzi"?
Poza pułapką stereotypów
Padają często głosy, że europejskość centrum nie może być pojmowana
jako "cudowna różdżka", za dotknięciem której znikną wszystkie problemy. To
prawda. Pomysłodawcom "europejskiego" centrum najwyraźniej nie chodziło jednak
o zmianę etykietek, lecz o autentyczną, głęboko ugruntowaną europejską postawę.
Tylko taka postawa - postawa wspólnego uczenia się z historii - pozwoli
wykorzystać debatę na temat wysiedleń i wypędzeń dla dobra wspólnej Europy, nie
zaś jako narzędzie podziałów. Inicjatywa polskich i niemieckich
intelektualistów była czymś z ducha europejskim. Pomyślana ponad dawnymi
podziałami i służąca unikaniu nowych podziałów. Była wydarzeniem, które
zaistniało w europejskiej przestrzeni publicznej. To napawa optymizmem. Warto
podkreślić, że nie dyskutujemy dziś w rozbiciu na "narodowe" obozy: głosy wielu
niemieckich przyjaciół są bardzo bliskie naszym przekonaniom. Dlatego nie
pozwólmy się złapać w pułapkę etnicznych stereotypów, nie stygmatyzujmy naszych
adwersarzy.
Jesteśmy gotowi rozmawiać z każdym, kto w rozmowie upatruje podstawowej metody
wyjaśniania nieporozumień. Taka rozmowa wymaga jednak gotowości akceptacji
elementarnej prawdy: Centrum przeciw Wypędzeniom w Berlinie, eksponujące przede
wszystkim cierpienia Niemców - to powrót do Europy narodowych animozji, w
której historię łatwo zastąpić może ideologia. Jeśli potrzebujemy dziś podróży
w czasie, to raczej do przodu: ku przyszłej, wspólnej Europie, w której narody
ponad historią uczą się przyjaźni. -
Temat: miejscowy plan zagospodarowania centrum warszawy
bzdura
gzel na kanwie faktów przedstawia zupelnie inn rzeczywistoscw swoich
komentarzach;))
nie ma tu nic o polityce która miaBa na to najwiekszy wplyw
ale wypisuje bzdury o indolencji tych co wygrali konkurs.
- brak info o kulisach wyboru bielyszewa i skopiskiego (jury bylo
miedzynarodowe, czesc polska jury chciala koniecznie wybrac budzynskiego jak na
wiekszosci wtedy polskich konkursach, nomen omen z kilku najbardziej
reprezentacyjnych realizacji budzynowi wyszla jedynie biblioteka uniwersytecka
ale tez nie jakos zapierajac dech w piersi) nie pisze co sie wtedy dzialo.
- brak info o sytuacji politycznej jako tBa
- brak wjasnienia kto ze strony arch. stal z konkurencyjna koncepcja angielska
która dostala za to kupe szmalu
- mówi o brakach i przeterminowanych podkladach geodezyjnych ale nie wspomina
iz zrobione byly jeszcze gdy te podklady byly aktualne. slowek kilka mozna bylo
powiedziec hehe o tym na ile opracowania te byly platne ze strony miasta w
odróznieniu od opracowania angielskiego
- nie mowi o tym iz urzednicy z powodu braku planu praktycznie sami decyduja
jaki gdzie i ile kondygnacji bedzie mial budynek postawiony w centrum miasta
natomiast przy uzgodnieniu planu dla tego terenu stracili by mozliwosc
negocjacji z inwestorem a wiec rowniez potencjalnego kieszonkowego.
- wspomina o nie zalatwieniu wzgledow formalno-wlasnosciowych ale nie wie o tym
nic chociaz wlasnie to jest podstawa do sukcesu i tak naprawde czynnikiem
uruchamiajacym cala sprawe.
- z dokumentow wyciaga bezkontekstowe wypowiedzi roznych osob gdzie jedynym
wnioskiem jest fakt iz ci co wygrali konkurs pociepali sprawe na maxa
- mial wygrac budzy z w kratke podzielonym kwartalem, bielyszew wygral bo
zaproponowal nowy wymiar centrum ktory jest niespotykany na ta skale w innych
miastach. i tak tez odebrala to zagraniczna czesc jury natomiast polska
nijakosc i bezokreslanie przestrzeni wygrywa w "naszej" czesci jury.
- wkurza mnie kombinajcja faktami
- brak info o lobby kupcow którzy odpowiednio torpedowali zatwierdzenie nowego
planu (wtedy jeszcze bylo przeszlo 700 radnych pamieta ktos?)
-
bez tej wiedzy mozna miec wrazenie ze kieruje sie pan gzell miloscia do
warszawy ale niestety nie wiem dokladnie czym to jest raczej jakis blizej
nieokreslony zal.
powiem wam jedno ze rozmawiajac z ludzmi na ten temat przewagi kratki nad
kólkiem po krótkiej rozmowie na argumenty, szkice przestreznne i odnoszenie sie
do wyobrazni nikt nie wynosil wyzszosci kratki. bulwar kolisty móglby byc
harakterystycznym miejsciem w warszawie, kazdy budynek mialby mozliwosc
niesamowitej prezentacji w perspektywie ulicy, tworzy konkretna przestrzen
jednoznaczna i indywidualna i czytelna. Kratka niczym sie by nie wyrozniala to
jest raczej uszarzenie rzeczywistosci i przeniesienie kratek z innych miast
(vide Barcelona i inne) i wysokosc tu nie ma znaczenia.
dwa najwieksze konkursy arch w warszawie po 89 roku
- centrum Warszawy - 92
- swiatynia Opatrznosci Bozej
okazaly sie karykaturami i niepotrzebnym zawracaniem glowy architektom. i tak
rzeczy sa wykonywane nie przez osoby wylonione w tym konkursie.
Po prostu zenada, wstyd i kompromitacja przynajmniej. A wszystkiemu temu
patronuje SARP. Przykro mi ale teraz taki odczyt uwazam to jest zabawa w
piaskownicy. I niech sie ktos zastanowi gdzie jest róznica pomiedzy Berlinem a
Warszawa.
Drobna rzecz.
Wola polityczna. Chcieli miec ciekawie? i maja. A m chcemy uciekac od problemów
i pilnujemy stolków i bron bo|e nie podejmujemy zadnych decyzji? Uciekamy!
Konkurs zorganizowalo miasto i nie doprowadzilo w zadym przypadku do realizacji
ww projektu w okreslonym czasie. a p.Gzel mówi o dezaktualizacji projketu z
powodu opóznien.
Wg mnie potrzebny jest proces sadowy, jakbym ja wygral konkurs z realizacja i
nie mial mozliwosci tego opracowania, no to jasne ze winno sie upublicznic
kuliwy. Rywin siedzi to miejsce by sie widze jeszce znalazlo obok.
Temat: PREMIERA "DRUM& BASS KROK PO KROKU" w Bydgoszczy
PREMIERA "DRUM& BASS KROK PO KROKU" w Bydgoszczy
K.A.T.A.R. & MC QBIK zapraszają na imprezę premierową płyty:
"DRUM&BASS KROK PO KROKU"
Impreza PATRONOWANA m.in.: przez GAZETĘ WYBORCZĄ!!!
DATA: 22.02.2003, START: 21:00
MIEJSCE: Club Remiza, Bydgoszcz, ul. Dworcowa 83 (100m od PKP)
BILET: 12zł (co 5 osoba CD "DRUM&BASS KROK PO KROKU" GRATIS)
SALA 1 - DRUM&BASS/JUNGLE:
Na żywo:
- K.A.T.A.R. (Sterkowiec) + MC QBIK (Drumtown Kru - BDG) - premiera
utwóru "Krok po kroku" oraz materiał PROMO,
- KOOQUA (Concrete Kru - POZNAŃ - zwycięzca konkursu producentów
drum&bass "Made in Poland 2002"),
- SCREWBALL (Boozone Kru - BDG),
oraz DJ-set'y:
- DJ/MC MANIAC (Burning Lion Rec. - LÓDŹ)
- DJ PLAYER (Drumtown Kru - TORUŃ)
- MD ZALK (Drumtown Kru - BDG)
- DJ QUAD (Boozone Kru - BDG)
SALA 2 - HIP-HOP/TRIP-HOP:
Na żywo:
- PROVINCEA "...wschód..." (PARCZEW)
- TRAFFIC JAM (LĘBORK)
oraz DJ-set:
- DJ Yaki (Yakiza - BDG)
- wernisaż: Jackson aka Masta Hern (Yakiza - BDG)
Info imprezy:
K.A.T.A.R. & MC QBIK zapraszają na imprezę, na której odbędzie się
premiera "DRUM&BASS KROK PO KROKU". Podczas tego wydarzenia promującego
polską scenę szeroko pojmowanej muzyki breakbeat'owej w SALI 1 -
drum&bass/jungle wystąpią na żywo: formacja K.A.T.A.R. (Sterkowiec) + MC QBIK
(Drumtown Kru - BDG) - premiera utwóru "Krok po kroku" oraz materiał PROMO,
KOOQUA (Concrete Kru - POZNAŃ - zwycięzca konkursu producentów
drum&bass "Made in Poland 2002"), SCREWBALL (Boozone Kru - BDG), a także
znakomity DJ/MC MANIAC (Burning Lion Rec. - LÓDŹ), DJ PLAYER (Drumtown Kru -
TORUŃ), MD ZALK (Drumtown Kru - BDG), DJ QUAD (Boozone Kru - BDG). W SALI 2 -
hip-hop/trip-hop wystąpią przedstawiciele nowych eksperymentalnych nurtów hip-
hop'u: formacja PROVINCEA i TRAFFIC JAM. Impręzę taneczną hip-hop nakręcać
będzie znany bydgoski producent i scratchmaster Dj Yaki. Podczas imprezy
swoje urodziny będą obchodzić: Mc Qbik i Jackson aka Masta Hern, który
specjalnie na tą okazję przygotuje wernisaż swoich prac. Podczas imprezy
będzie można nabyć CD "DRUM&BASS KROK PO KROKU", na którym znajduje się
wersja oryginalna K.A.T.A.R. + Mc Qbik oraz remiksy: Simba (drum&bass remix),
Kooqua (drum&bass remix), Screwball (digital chacha remix), Yaki (hiphop-
scratch remix)! Zapraszamy na premierę!
K.A.T.A.R. (Sterkowiec)
Duet z Małopolski pierwsze kroki stawiał w 1995r. tworząc produkcje
breakbeat'owe mieszane z electro hip-hopem. Obecne utwory to głównie
drum&bass, szczególnie jego techstep'owa odmiana. Po prezentacji na stronie
drumtown.pl, dobrych recenzjach w prasie, demo K.A.T.A.R.u zostało
wyemitowane przez Radiostację. Duet wystąpił także przed kamerami MTV Polska
w programie Klubofaza. Współpracuje z wieloma polskimi producentami m.in.
Kooqua, Symptom, Ld.Jay, Cls, Simba, Screwball, a od niedawna także z Mc
Qbik'iem. W chwili obecnej K.A.T.A.R. pracuje nad singlem, który ukaże się w
Hiszpanii nakładem Zattmusics Rec.
MC QBIK (Drumtown Kru - BDG)
Reprezentuje projekt Drumtown, który założył razem z MD Zalk'iem w maju
2001r. Jest promotorem i organizatorem imprez, autorem fotoreportaży,
artykułów, grafik. Preferuje energiczny rym w języku polskim, dzięki któremu
łatwo nawiązuje kontakt z publiką. Występował na licznych imprezach
drum&bass, jungle, 2-step, m.in. z artystami z UK: Aquasky, Luna-C, Mc
Magika, Mc Biggie, Mc Manic; z NIEMIEC: Uppercut, Mc Mace, Djinne, Dlx; z
CZECH: Beast67, Nitrous oraz z kraju: Sonic Trip, Weekenders, Burning Lion,
Triada, Flot'n'vibes, Ros, Waxvax, Symptom...
Temat: uwaga znowu belkot Viri -Palestyny - wazne
AKTUALNE PRODUKTY W OFERCIE QUANT :)))))))
Oferta QUANT zawiera wiele interesujących produktów znanych producentów
światowych jak: 3Com, ACER, Adaptec, APC, Asus, Canon, Cerberus, Compaq, DPS,
IBM, Intel, Infotrend, FAST Multimedia, Fujitsu, Hewlett Packard, JVC, Knürr,
KRONE, Microsoft, Motorola, Mylex, Panasonic, Philips, Sanyo, Segate, Siemens,
SONY, TELSY, Tehalit, Ulead, Quantum, Yamaha.
QUANT jest wyłączonym dystrybutorem na Polskę firmy TELSY Electronics
Telecommunications, pozostałe produkty oferuje jako autoryzowany integrator
systemów, lub jako bezpośredni Partner. Starannie dobrana oferta renomowanych
produktów znajdujących się w ścisłej czołówce światowej umożliwia firmie QUANT
stworzenie kompleksowej obsługi klienta w bardzo szerokim zakresie:
Sprzęt telekomunikacyjny: prywatne lokalne sieci telefonii komórkowej,
centrale telefoniczne, telefaksy, radiotelefony, osprzęt instalacyjny
Sprzęt telekomunikacyjny specjalny: terminale do szyfracji Głos/Fax/Dane,
szyfratory zewnętrzne i wewnętrzne do radiotelefonów i telefonów komórkowych,
radiotelefony UHF/VHF z modułem szyfratora, telefaksy do pracy z szyfratorem,
szyfratory do zastosowań bankowych w systemie TELEBANK;
Sprzęt komputerowy: serwery, komputery, drukarki, monitory, skanery, zasilanie
awaryjne, oprogramowanie;
Komponenty instalacyjne i wyposażenie: szafy sterownicze 19" dla urządzeń
komputerowych, klimatyzatory szaf, pomieszczeń, wyposażenia mechaniczne studia
monitorującego (CCITV, TV) panele, listwy, ekrany maskujące;
Elektroniczne urządzenia biurowe: kopiarki, niszczarki, bindownice termiczne,
tablice samo-kopiujące, panele wyświetlające;
Systemy archiwizacji dokumentów: zestaw do skanowania dokumentów, ich
archiwizacji elektronicznej na dysku lub macierzy dysków magnetycznych.
Oprogramowanie umożliwia szukanie dokumentów, wydruk, kopiowanie na dowolnym
nośniku (CD, CD-RW, DVD), oraz przesyłanie plików dokumentów poprzez sieć LAN
lub WAN;
Systemy alarmowe: system kontroli dostępu do obiektu z możliwością zdalnego
monitorowania oraz rozbudowy w sieci LAN, WAN, INTRANET;
Systemy Telewizji Przemysłowej i Zabezpieczeń: kamery, multipleksery,
monitory, dzielniki obrazu, komputerowe systemy cyfrowej rejestracji wideo ze
zintegrowanym multiplekserem i detektorem ruchu;
Systemy Edycyjne nieliniowe i hybrydowe: kompletne zestawy do montażu filmów
wideo w technice on-line, of-line, oraz hybrydowej w oparciu o komponenty
Canopus, Como, FAST, JVC, Matrox, Panasonic, Pinnacle, SONY;
Urządzenia Telewizji Profesjonalnej i Semi Profesjonalnej: kamery, monitory,
magnetowidy, oświetlenie, systemy do montażu filmów video, wideo serwery,
wyposażenie studia, statywy.
USŁUGI W OFERCIE QUANT
QUANT świadczy usługi w konieczne do kompleksowej obsługi nowoczesnego biura.
Usługi te zapewniają nienaganne działanie biura w podstawowych dyscyplinach
jak: telekomunikacja, komputeryzacja, bezpieczeństwo, archiwizacja, prezentacja
i reklama firmy. Usługi obejmują w szczególności:
Projektowanie i wykonawstwo sieci teletechnicznych dla inteligentnego budynku:
sieci strukturalnych, sieci telewizji przemysłowej, telefaksowych sieci
retransmisyjnych, systemów kontroli dostępu, systemów monitorowania przeciw-
pożarowego;
Serwery sieciowe i internetowe, administracja i zarządzanie sieciami LAN, WAN;
Opracowania w zakresie automatyzacji biura: projekt wyposażenia biura w
urządzenia teleinformatyczne, zabezpieczenia, oprogramowanie, urządzenia
pomocnicze;
Opracowania w zakresie: automatyzacji procesów technologicznych z robotyką
włącznie;
Szkolenia specjalistyczne w zakresie obsługi oferowanych urządzeń, obsługi
programów;
Import na zlecenie: sprowadzenie produktów wybranych przez zleceniodawcę z
dowolnego kraju do Polski lub na wskazany adres w innym kraju. Logistyka
transportu, opłat celnych;
Usługi serwisowe, oraz serwisu pogwarancyjnego na dostarczone urządzenia na
terenie całego kraju;
Produkcja nisko-budżetowych filmów w technice wideo DVCAM: montaż i
udźwiękowienie, kopiowanie na kasety wideo, CR-ROM, DVD dla zastosowań
szkoleniowych oraz reklamy;
Fotografia reklamowa: zdjęcia katalogowe;
Druk: plakatów, banerów reklamowych;
Tworzenie multimedialnych materiałów reklamowych (prezentacje, katalogi, ...);
Usługi Internetowe: serwery wirtualne, konta e-mail, promocja i reklama,
strony www, i inne;
Telekomunikacja i przesyłanie danych przez Internet (Voice Over IP, Print Over
IP) i inne.
Temat: Zielona Gora - Grünberg
Zielona Gora - Grünberg
Slaskie miasto. Ale ze Slazakami to tam pewnie krucho.
Pierwszy zapis o Zielonej Górze pochodzi z 1222 r, a w dokumencie z 28 lutego
1312 r. figuruje już ona jako miasto. Wiele wzmianek o Zielonej Górze
znalazło się w dokumentach książąt głogowskich z początku XIV w. Dzięki tym
źródłom dowiadujemy się, że pierwsza wzmianka o uprawie winnego krzewu
pochodzi z 1314 r. Jest to informacja ważna, gdyż historia Zielonej Góry
ściśle wiąże się z dziejami ludzi, którzy przez wieki uprawiali tę delikatną,
południową roślinę. Do najstarszych zajęć mieszkańców Zielonej Góry, oprócz
uprawy winorośli, zaliczyć można hodowlę owiec i produkcję sukna. Pomimo
zapisu w dokumencie z 1312 roku, dopiero rok 1323 przyjęło się uważać za datę
nadania praw miejskich przez księcia głogowsko-żagańskiego, Henryka IV. Akt
lokacyjny stworzył podstawy prawne do gospodarczego rozwoju Zielonej Góry, a
w szczególności do rozwoju tkactwa i sukiennictwa. Za czasów Kazimierza
Wielkiego, który dla ratowania pokoju zrzekł się praw do Śląska, Zielona Góra
znalazła się formalnie poza granicami Polski, ale nadal pozostawała pod
rządami Piastów głogowskich. W połowie XIV w. miasto awansowało do siedziby
książęcej, bowiem rezydował tu Henryk V Żelazny, a Henryk VIII tytułował sie
nawet "księciem zielonogórskim". Dla rozwoju miasta najbardziej zasłużył się
Henryk IX, który dbał o ład i porządek w swoim księstwie, a w 1429 roku
polecił opasać miasto murami z kamienia polnego i cegły. Fragmenty tego muru
zachowały się do dziś. Po bezpotomnej śmierci Henryka IX nastąpiła
kilkuletnia "sukcesyjna wojna głogowska", w rezultacie której władca Śląska i
zniszczonej Zielonej Góry został Władysław II Jagiellonczyk. Po krótkim
panowaniu Jagiellonów Śląsk przeszedł w ręce niemieckiej dynastii Habsburgów,
a księstwo głogowskie wcielono do Czech, natomiast w 1742 roku miasto zostało
zajęte przez Prusy. Pod niemieckim panowaniem Zielona Góra pozostawała do 15
lutego 1945 r.
Obecnie jest to blisko 120-tysięczna stolica województwa, zajmująca
powierzchnię 58 km kw. Korzystne usytuowanie miasta w pobliżu
międzynarodowych szlaków komunikacyjnych stwarza dogodne warunki rozwoju
turystyki.
Dużo inwestuje się w ochronę środowiska, czego przykładem było uruchomienie w
1994 r. kompostowni. W celu polepszenia jakości wody pitnej, również w 1994
r., niemiecka firma Passawant zainstalowała stację filtrujących mikrosit.
Dzięki ich zastosowaniu zmniejszyło się zużycie chloru w procesie uzdatniania
wody o ok. 30%. Obecnie opracowywany jest projekt zastąpienia chloru mniej
szkodliwym dla zdrowia ozonem. Trwa też budowa nowoczesnej oczyszczalni
ścieków.
Władze miasta od wielu lat stawiają na turystykę. Dlatego też przygotowano
sporo ofert inwestycyjnych zawierających m.in.: tereny przeznaczone do
zagospodarowania turystycznego, centra usługowo-handlowe, parkingi i inne
obiekty komplementarne oraz propozycje doinwestowania i rozbudowy kompleksów
rekreacyjno-sportowych.
Zielona Góra często nazywana jest w różnych publikacjach Winnym Grodem lub
Grodem Bachusa. Wiąże się to z bogatymi tradycjami winirskimi miasta,
rozwijanymi na przestrzeni kilkuset lat. Już na poczatku XIV w. istniały tu
winnice, najbardziej wysuniete na północ plantacje winnej latorośli. Do
dzisiaj zachowały się jedynie resztki winnic w Parku Winnym okalającym
Palmiarnię. Z tradycjami winiarskimi zwiazane jest święto Winobrania,
połączone z Dniami Zielonej Góry. Corocznie, we wrzesniu, przez cały tydzień
odbywają się różnorodne prezentacje, imprezy sportowe i handlowe. W tym
okresie przyjeżdżaja do Winnego Grodu liczne rzesze gości z kraju i
zagranicy. Wzbogacany z roku na rok program winobraniowy pozwala zaspokoić
różnorodne oczekiwania odwiedzających miasto.
www.zgora.pl/zgora/historia.html
Strona 3 z 3 • Wyszukiwarka znalazła 152 wypowiedzi • 1, 2, 3