Czytasz wypowiedzi wyszukane dla słów: Premierzy Japonii





Temat: Belka w Hanoi: otwieramy sie na Azje!
Belka w Hanoi: otwieramy sie na Azje!
Sława!
Szczyt ASEM Rząd będzie uzależniał wielkość ulg podatkowych od liczby
utworzonych miejsc pracy
Szczególne względy dla azjatyckich inwestorów
www.rzeczpospolita.pl/gazeta/wydanie_041011/ekonomia/ekonomia_a_4.html

LG będzie pierwszym koncernem, który skorzysta z nowych zasad pomocy państwa
dla zagranicznych inwestorów - obiecał podczas szczytu Unia Europejska - Azja
(ASEM) premier Marek Belka prezydentowi Korei Roh Moo-Hyun. Firma rok temu
zdecydowała się na przeniesienie do Mławy swoją europejską produkcję ekranów
i telewizorów ciekłokrystalicznych.

(c) AFP/SAM YEH

Inwestorzy z Japonii, Korei Południowej i innych krajów azjatyckich będą
szczególnie traktowani przez rząd - obiecał w sobotę na zakończenie szczytu
Unia Europejska - Azja w Hanoi premier Marek Belka.

Najbardziej liczymy na Japończyków. Do tej pory ten gigant gospodarczy
zaangażował w Polsce zaledwie 320 milionów dolarów. - To żenująco mało -
powiedział Belka japońskiemu premierowi Junichiro Koizumi. Zapowiedział
utworzenie specjalnego stowarzyszenia, które pozwoli na bezpośredni kontakt
biznesmenów Japonii i polskiego rządu. - To są ludzie przyzwyczajeni do
szczególnego traktowania na całym świecie. W Polsce też chcemy tak zrobić -
powiedział Marek Belka. Pierwszym owocem tej inicjatywy być mają być nowe
inwestycje Toyoty w Polsce - mówiono w kuluarach spotkania w Hanoi.

Japończycy, Koreańczycy, z czasem Chińczycy

Do tej pory Japończyków odstraszały niejasne przepisy oraz - ich zdaniem -
zbyt małe zachęty dla zagranicznych inwestycji w naszym kraju. To się zmieni.
Od tej pory, zapowiedział polski premier, rząd będzie uzależniał wielkość ulg
podatkowych, grantów pieniężnych oraz innych form wsparcia nie od
deklarowanej wielkości nakładów, ale od liczby utworzonych miejsc pracy. -
Będziemy pomagać inwestorom w miarę jak będą zatrudniać polskich pracowników -
powiedział nam premier.

Jego zdaniem nowa strategia nie tylko zwiększy zainteresowanie azjatyckiego
biznesu Polską, ale także zapobiegnie takim nieudanym inwestycjom jak Daewoo
czy rywalizacjom o względy koncernów. Przykładem tej rywalizacji był niedawno
wyścig słowackiego i polskiego rządu na wieść o planach budowy nowej fabryki
przez Hyundai/Kia.

Z nowych reguł pierwszy skorzysta koncern LG - usłyszał w Hanoi od Marka
Belki prezydent Korei Roh Moo-hyun. Firma planuje zasadniczą rozbudowę swoich
zakładów w Mławie, dokąd przeniesie pracochłonną produkcję telewizorów i
ekranów ciekłokrystalicznych. O tych planach koreański koncern informował w
Polsce już rok temu. LG jest, obok japońskiego Sanyo, liderem w produkcji
tego sprzętu.

Znacznie bardziej mgliste są plany inwestycji chińskich w naszym kraju.
Premier ChRL przyjął od naszych dyplomatów listę pomysłów.

Wietnam jedną nogą w WTO

W staraniach o względy potężnych azjatyckich firm szef naszego rządu nie był
odosobniony. Aby zjednać wietnamskich gospodarzy dla pomysłu budowy sieci
firm oferujących szerokopasmowy dostęp do Internetu przez koreańskie firmy
prezydent Roh Moo-hyun posunął się nawet do złożenia, w Mauzoleum Ho Chi
Minha, hołdu przywódcy Wietnamu w okresie wojny ze Stanami Zjednoczonymi. W
konflikcie zginęło u boku Amerykanów ponad 5 tysięcy koreańskich żołnierzy. Z
kolei kanclerz Niemiec Gerhard Schr?der poparł deklarowane dzień wcześniej
przez prezydenta Francji Jacques'a Chiraca zniesienie embarga na dostawy
broni dla Chin. Kraje europejskie zrezygnowały nawet z apelu o uwolnienie
laureatki Pokojowej Nagrody Nobla Aung San Suu Kyi przez władze wojskowe
Birmy.

Unia zawarła w sobotę porozumienie o warunkach przyjęcia Wietnamu do
Światowej Organizacji Handlu (WTO). Do tej pory tylko Kuba i Chile zawarły z
Hanoi taką umowę. Zdaniem wietnamskich władz dzięki temu porozumieniu już w
przyszłym roku kraj będzie mógł przystąpić do genewskiej organizacji. Umowa
zakłada otwarcie wietnamskiego rynku usług bankowych, turystyki i
telekomunikacji dla koncernów europejskich, a także obniżenie do maksimum 15
procent stawek celnych na import towarów.

Wizyta w Hanoi może doprowadzić do intratnego kontraktu dla któregoś ze
światowych producentów samolotów. Polski premier uznał, że należy rozważyć
zakup dla rządu samolotów dalekiego zasięgu. To wynik wypadku rządowego
samolotu TU-154 M, którym Marek Belka leciał do wietnamskiej stolicy.

Jędrzej Bielecki z Hanoi

Pozdrawiam i zapraszam na:
Forum Słowiańskie





Temat: Newsy 4.
Yasuo Fukuda zostanie premierem Japonii
Yasuo Fukuda, zwolennik zbliżenia z Chinami i Koreą Południową,
zastąpi Shinzo Abe, które dwa tygodnie temu złożył dymisję.
Fukudę na stanowisko premiera wyznaczyła w niedzielę rządząca od pół
wieku Partia Liberalno-Demokratyczna. Głosowało na niego 330
elektorów, 197 poparło Taro Asi, byłego szefa japońskiej dyplomacji.
Wybór musi jeszcze zatwierdzić na wtorkowej sesji parlament, ale t
formalność, bo konserwatyści mają w nim większość.

Fukuda, uprzejmy 71-latek w okularach, podziękował kolegom za wybór
głębokim ukłonem. - Chcę sprawić, byśmy odzyskali żywotność i
zaufanie opinii publicznej - podkreślał.

Nie będzie to łatwe. 52-letni Abe zrezygnował zaledwie po dziesięciu
miesiącach rządzenia zmuszony do tego miażdżącą klęską w wyborach do
Senatu i serią skandali, z których najpoważniejszy to zgubienie
wpłat emerytalnych 50 mln osób.

W dodatku Fukuda czasu ma mało bo latem 2008 r. odbędą się wybory do
izby niższej parlamentu. Gdyby zostały ogłoszone dziś, Partia
Liberalno-Demokratyczna mogłaby je przegrać - opozycja wraz z jej
największą siłą Demokratyczną Partią Japonii systematycznie pnie się
w sondażach w górę.

Liderzy partyjni uznali więc, że po okresie wstrząsów Partia
Liberalno-Demokratyczna potrzebuje sternika, który ustabilizuje jej
kurs.

Fukuda, którego ojciec był premierem Japonii w latach 70. i który
sam szefował gabinetowi poprzednika Abe, charyzmatycznego premiera
Junichiro Koizumiego, cieszy się opinią polityka niezwykle
spokojnego.

Nowy premier przede wszystkim skupi się na polityce wewnętrznej i
będzie starał się sprawić wrażenie, że machina państwa znowu działa
sprawnie. Chce się skupić na zmniejszeniu monstrualnego deficytu
drugiej gospodarki świata, obiecał też zmniejszyć przepaść w
dochodach między biedniejszymi okręgami wiejskimi a prosperującymi
miastami.

Wybór "gołębia" Fukudy oznacza również, że plan rewizji
pacyfistycznej konstytucji z 1947 r. - oczko w głowie premiera Abe -
schodzi na dalszy plan, choć zapewne nowy szef rządu z niego całkiem
nie zrezygnuje.

W polityce zagranicznej kluczowy dla Fukudy jest sojusz z USA. W
przeciwieństwie do "jastrzębia" Asi jest też zwolennikiem zbliżenia
z Chinami i Koreą Południową. W imię dobrego sąsiedztwa jeszcze jako
kandydat na premiera Fukuda zapowiedział koniec wizyt w świątyni
wojny Jasukuni. Są tam również czczeni niektórzy z głównych
japońskich zbrodniarzy wojennych. Do kontrowersyjnej świątyni w
Tokio pielgrzymował np. Koizumi i doprowadził do zamrożenia
stosunków z Chinami i Koreą Południową.

Źródło: Gazeta Wyborcza






Temat: Mam kłopot z Kwaśniewskim
Nie mam klopotu z Kwasniewskim.
Wyjechalem z Polski 89r.Nie wyjechalem z powodow politycznych.Wyjechalem bo
chcialem sporobowac zycia w kapitalizmie juz rozwinietym a nie raczkujacym
jaki w Polsce sie wlasnie zaczynal.
Juz w pierwszych miesiacach zycia w Kanadzie zauwazylem ze politycy sa tacy
sami jak w naszym ukochanym komunistycznym kraju.
Polityk,premier,prezydent,pod kazda szerokoscia geograficzna ma dokladnie
takie same cechy.Nie musze ich wymieniac bo kazdy na tym forum ma mniej wiecej
podobne poglady w tej materii.
Kiedy wyladowalem w Kanadzie wydawalo mi sie ze wreszcie znalazlem sie w
normalnym kraju.
Kiedy minelo pierwsze zauroczenie poczulem na wlasnej skorze ze tu wcale nie
jest tak kolorowo to pokazuja amerykanskie filmy.
Oczywiscie powodzi mi sie o wiele lepiej niz w Polce ale to nie jest zaluga
zadnego polityka ani premiera. Zarowno w Kanadzie jak i w Polsce prezydent nie
jest w stanie poprawic losu poszczegolnego obywatela.To obywatel musi sie
zatroszczyc o swoje sprawy i znalezc dla siebie taka droge ktora poprowadzi go
do sukcesu.
Przypomniala mi sie teraz wypowiedz prezydenta Kennedyego "Nie czekajcie co
wasz karaj moze zrobic dla was ale zobaczcie co wy mozecie zrobic dla karaju"
Nie czekajcie bo sie nie doczekacie.Nie traccie energi na wytykanie wad
innym.Wykorzystajcie ta energie dla siebie dla swoich bliskich bo pyskowanie
na politykow nic nie zmienia.
Natomiast szukanie swojej drogi przynosi sukcesy. Zobaczcie wokol siebie ilu
ludzi potrafilo zrobic majatek z niczego.Pewnie nie zawsz bylo to zgodne z
prawem ale jak mowi Posmo "jesli jestescie bez grzechu to rzuccie kamieniem"

Ktos napisal "Gdyby to bylo w normalnym karaju to prezydent musialby sie podac
do dymisji.NIEPRAWDA.
Nasz premier pojechal na Hawaje gdzie policja zlapala go kierujacego
samochodem po pijanemu. Przez caly tydzien w TV pokazywano jego zaczerwieniona
gebe na zdjeciu ktore zrobila mu policja po zatrzymaniu.Wydawalo sie ze juz po
premierze.Nic z tego po tygodniu przyszly nowe wiadomosci.Premier grzecznie
powiedzial that he is very sorry i w dalszym ciagu jest premierem.
Dla uzupelnienia obrazu napisze jeszcze,ze zlamal wszystkie swoje obietnice
przedwyborcze co nie zmienia faktu ,ze w dalszym ciagu jest u wladzy.
Ktos inny napisal ze Kwasniewski niepochlebnie wyrazal sie o papiezu.
Jakie to oburzjace.A zajrzyjcie na forum jakie zdanie maja o papierzu
przecietni Polacy.
Wyobrazacie sobie papieza na stanowisku prezydenta Polski?
Ciekawy jestem na kogo glosowali wszyscy ci ktorzy tutaj nie maja slow zeby
wyrazic dezaprobate dla prezydenta.
Gdzie sa ci wszyscy oredownicy demokracji,sprawiedliwosci,dobrobytu i drugiej
Japoni.
Zylem wtedy w Polsce i wierzylem ze jstesmy w stani byc dobrze prosperujacym
panstwem tak jak Japonia.Nie znalem jeszcze wtedy jak funkcjonuje kapitalizm
na codzien i ze Japonia jest jedynym krajem na swiecie gdzie ludzie umieraja z
przepracowania.
W tamtym czasie nikt nie mowil ze na dobrobyt panstwatrzeba zapracowac
katorznicza praca wszyskich obywateli i do tego jeszcze pod madrym
przewodnicwem politycznym.
Juz niejednokrotnie zostalem zrugany przez forowiczow za takie pisanie.
Teraz pewnie tez ktos napisze zebym sie zamknal bo jak wyjechalem z kraju to
nie wiem jakie sa tam warunki zycia
Ovczywiscie ze nie wiem.Bylem w Polsce tylko dwa razy od moojego wyjazdu i
zobaczylem bardzo smutny obraz mojej ojczyzny szczegolnie tej wiejskiej.
Nie chce nikogo pouczac ani krytykowac. Wiem jedno.Pod kazdaszerokoscia
geograficzna nie da sie osiagnac sukcesu,dobrobytu bez ciezkiej pracy.




Temat: Newsy 2
Japońscy politycy
wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,53600,3251262.html
Japonia: politycy ustępują, bo fałszywie oskarżyli

Rzecz zdarzyła się w Japonii. Całe kierownictwo największej partii opozycyjnej
podało się do dymisji, po tym jak oskarżenia o korupcję pod adresem rządzących
okazały się lipą

- Ponoszę całkowitą odpowiedzialność za całe zamieszanie - oznajmił w piątek
przywódca demokratów Seiji Maehara. Wraz z nim dymisję ogłosił sekretarz
generalny partii oraz 90 działaczy tworzących partyjne władze.

Polityczne harakiri japońskiej opozycji wywołał sprokurowany przez nią samą
skandal. Na początku marca poseł tej partii Hisayasu Nagata obwieścił w
parlamencie, że syn sekretarza generalnego rządzącej Partii Liberalno-
Demokratycznej wziął ćwierć miliona dolarów łapówki od bogatego przedsiębiorcy
aresztowanego w styczniu pod zarzutem przekrętów podatkowych.

Na dowód Nagata przedstawił korespondencję obu panów, przekazywaną pocztą
elektroniczną. E-mail okazał się lipą, a zakłopotany poseł Nagata przyznał, że
nawet nie pomyślał, by sprawdzić jego autentyczność.

Demokraci, uważani za jedyną poważną alternatywę dla rządzących od pół wieku
liberalnych demokratów, ponieśli sromotną klęskę w ubiegłorocznych wyborach
parlamentarnych. To właśnie wtedy demokraci wybrali na swojego przywódcę 43-
letniego Maeharę, który miał natchnąć ich nową energią i wizją.

A właśnie tego - zdaniem politologów - dramatycznie brakuje demokratom, którzy
powstali w 1998 r. w wyniku mariażu socjalistów i frakcji liberalnych
demokratów.

Ale młodemu Maeharze nie udało się rozruszać demokratów. Wreszcie nadarzyła się
okazja, by boleśnie uderzyć rządzących liberalnych demokratów i premiera
Junichiro Koizumiego.

Obdarowany przez dziennikarza kompromitującym listem poseł Nagata zdecydował
się przypuścić atak w parlamencie i jednocześnie przypodobać się zwierzchnikom.
Nie miał wątpliwości co do autentyczności e-maila, bo we wrześniowych wyborach
liberalni demokraci popierali internetowego bogacza Takafumiego Horie, gdy ten
jako kandydat niezależny walczył bez powodzenia o poselski mandat.

Kiedy w styczniu zamiast do parlamentu trafił do aresztu, premier Koizumi
musiał tłumaczyć się z podejrzanej znajomości, a notowania rządu runęły w dół
aż o 14 pkt proc. Opozycja dostrzegła szansę na pognębienie rządzącej partii.

Zamiast zaszkodzić, opozycja władzom jednak pomogła. Nazajutrz po ujawnieniu,
że oskarżenia rzucane przez Nagatę są bezpodstawne, notowania rządu wzrosły o 3
pkt.

Przewodniczący demokratów złożył publiczne przeprosiny, a następnie popełnił
polityczne harakiri. W piątek poseł Nagata oznajmił: - Jest mi strasznie
przykro, że spowodowałem masową dymisję przywódców. I sam zapowiedział
rezygnację z poselskiego mandatu.

W przyszłym tygodniu japoński parlament wezwie na przesłuchanie dziennikarza,
który przekazał posłowi Nagacie elektroniczną fałszywkę.

Pozbawieni konkurencji liberalni demokraci postanowili natomiast zmienić nazwę.
Uznali, że przymiotnik "liberalny" nijak nie pasuje do ich konserwatywnej
filozofii. Postanowili więc się go pozbyć, a partię przemianować na Wolność i
Demokracja.




Temat: Prezydent i premier: bezpośredniość nie zwiększ...
Nie zgodzę sie z tezami, które wyglosił prezydent i premier.
Po pierwsze: to nie wyborcy sknocili frekfencję lecz ugrupowania
rządowe, ktore zrobiły bardzo dużo by ludzie nie szli oddać swój
głos. Dlaczego tak twierdzę? - bo rząd pana Millera okazał się
przez rok działalności okropnie niesłowny i niekompetentny, bo
ministrowie pana Millera razili głupotą i krótkowzrocznością
łącznie z premierem, bo umizgi do Samoobrony z początku kadencji
sejmowej i co z tego wyszło ludzie bardzo dobrze pamiętają,
bo "polityka zagraniczna" realizowana przez premiera przyniosła
nam wszystkim wstyd (wspomnę tylko sprawę głupiego stroju
premierowej przy podejmowaniu pary cesarskiej Japonii, czy
fatalnie głupie rozegranie sprawy ukraińskiej konferencji), bo
zapowiedzi winietek i uzasadnienie tychże było skrajnie durne i
nieprzekonywujące wręcz odrzucały od ich jakiejkolwiek
akceptacji, bo zachowanie się PSL-u - w końcu partii
współrządzącej- to pokaz prywaty, głupoty, pazerności i
kompletnego braku odpowiedzialności, bo zachowanie się marszałka
sejmu wobec łamiących regulamin sejmowy było niekonsekwentne,
mało stanowcze, a szum zrobiony wokół tej w końcu mało istotnej
sprawy zohydził społeczeństwu i polityków i to co oni mówią (bo
okazało się, że i tak robią coś innego) i wszyscy zauważyli
związek tej afery z wyborami (patrząc na to z punktu widzenia
róznych stron, wszyscy robili na tym interes wyborczy), bo
afery, których bohaterami głównymi negatywnymi byli działacze
SLD podważyły wiarygodność polityków także lokalnych, bo
działalność teatralna pana Kołodki ośmieszyła polityków i
zniechęciła ludzi do nich, gdyż każdy by chciał aby go
reprezentował człowiek poważny i kompetentny a nie pajac czy
Łybacka, bo Łybacka robiąc dzieciom krzywdę(afera z paskami na
świadectwach) zniechęciła ich rodziców nawet do politykierów i
udowodniła, że nie warto nimi zawracać sobie głowę bo oni i tak
wszystko spieprzą, bo Łapiński pozbawił ludzi swoim
egocentryzmem, nieszczerością, i zwykłym chamstwem odrobiny
poczucia bezpieczeństwa, bo działacze partii opozycyjnych, z
nielicznymi wyjątkami, nie potrafili być przekonywująco
kompetentni i zawsze w porządku, by być jakąś przeciwwagą dla
ugrupowań rządowych, bo w sejmie zaakceptowno okradanie
podatników przez abolicję dla partii politycznych po ostatnich
wyborach (czyli pokazano że politycy to zwykli złodzieje i po to
są politykami by uchodziło im zlodziejstwo na sucho), bo
publiczna Tv nie potrafiła i nie chciała być obiektywna i
bezstronna i każdy to zauważył co go jeszcze bardziej od pójścia
do urny odwiodło (nikt nie lubi gdy nim się manipuluje),bo...
dużo by jeszcze wymieniać. O wszechobecnej korupcji polityków,
urzedników (przyklad Leszna jest nad wyraz wymowny) nie wspomnę
bo wszyscy to widzą i już Europa tego znieść nie może o czy tyle
razy już Polsce przypominała, a u nas dalej patrzy się na to
przez palce ("wielcy" mogą a maluczkich się łapie i to też
Europa dostrzega).
A pan panie prezydencie też po tylu latach urzędowania nie może
się pozbyć stronniczości - wstyd.
Gdyby wybory były w okręgach jednomandatowych nikt by się nie
przejmował odcienieem politycznym kandydata tylko patrzył czy
ten konkretny człowiek jest wart by oddać na niego swój głos. I
tu widzę jedyny ratunek dla polskiej demokracji, dla
odświerzenia i uwiarygodnienia klasy politycznej.
Panie prezydencie, panie premierze zastanówcie się trochę, jak
potraficie, zanim zaczniecie obwiniać społeczeństwo o niski
udział w wyborach i odmawiać im prawa do krytyki. Bo to, że nie
poszli głosować to oznacza, że oddali bardzo mocny głos, który
nie akceptuje tego co politycy dziś wyprawiają i co mają
społeczeństwu do zaproponowania.



Temat: Chiny i Japonia na slowianskim gazie
Chiny chcą od Rosji rurociągu z Syberii
Sława!
Chiny chcą od Rosji rurociągu z Syberii

gospodarka.gazeta.pl/gospodarka/1,33181,2341695.html

Andrzej Kublik 17-10-2004 , ostatnia aktualizacja 17-10-2004 17:11

Chiny zgodziły się na wejście Rosji do Światowej Organizacji Handlu. Rosja nie
zdecydowała się jednak w zamian na budowę rurociągu z Syberii i dostawę do Chin
dużych ilości ropy obiecanych jeszcze w 2001 r.

W czasie trwającej od czwartku wizyty prezydenta Władimira Putina w Pekinie
Chiny podpisały zgodę na wejście Rosji do Światowej Organizacji Handlu (WTO).
Podpisano też umowę regulującą sporne od prawie pół wieku kwestie graniczne.

Pekin nie doczekał się jednak od Rosji decyzji w sprawie budowy rurociągu z
Syberii. Gwałtowny rozwój chińskiej gospodarki zwiększył zapotrzebowanie
Państwa Środka na ropę naftową. Chiny stały się już drugim po USA importerem
ropy na świecie. Większość dostaw pochodzi z niestabilnego politycznie
Bliskiego Wschodu. Nic dziwnego, że Chiny chciałyby zróżnicować źródła dostaw
ropy. Tym bardziej, że w pobliżu, na Syberii, są wielkie złoża.

Już w 2001 r. Moskwa obiecała Chinom dostawy 30 mln ton ropy rocznie. Jednak
dotąd Rosja nie spełniła tej obietnicy i nie zgodziła się na budowę rurociągu
do Chin. We wrześniu premier Chin Wen Jiabao w czasie wizyty w Moskwie
obiecywał, że Chiny mogą zainwestować 12 mld dol. w rosyjską branżę
energetyczną. I to nie przekonało Rosji. W Pekinie opory Moskwy budzą coraz
większe rozdrażnienie.

- Uczyniliśmy gest w sprawach granicznych i w rewanżu oczekujemy przyjaznego
gestu w sprawie dostaw ropy - stwierdził w piątek Hu Wenmin, przewodniczący z
chińskiej strony Radzie Biznesu Rosja - Chiny.

Rurociąg z Syberii do chińskiego Daqing chciał zbudować rosyjski koncern
naftowy Jukos. Umowa miała być podpisana już pod koniec 2002 r., by od 2005 r.
ropa mogła popłynąć do Chin. Do porozumienia jednak nie doszło, a pół roku
później Jukos znalazł się pod ostrzałem rosyjskich władz.

Moskwa zaczęła za to rozważać budowę alternatywnego rurociągu nad rosyjskie
wybrzeże Pacyfiku na Dalekim Wschodzie. Ta alternatywna rura miałaby 4,1 tys.
km, podczas gdy rura do Chin - 2,4 tys. km, co podwyższyłoby koszty
eksploatacji. Szokująca jest też różnica w kosztach - rura do Chin kosztowałaby
5 mld dol., a nad Pacyfik - nawet 16 mld dol. Na dodatek rurę do Chin mieli
sfinansować prywatni inwestorzy, a rura nad Pacyfik spadłaby na barki
państwowych firm rosyjskich.

Dlaczego Rosja nie podjęła jeszcze decyzji? Putin wyznał to szczerze tuż przed
wylotem do Pekinu. - Musimy się kierować interesami narodowymi. Przede
wszystkim powinniśmy rozwinąć wschodnie terytoria Federacji Rosyjskiej. I w tym
celu musimy zaplanować i podjąć znaczące projekty infrastrukturalne - mówił
Putin.

Ponadto Rosja uważa, że rurociąg do Chin uzależniłby ją od tego właśnie
dostawcy, podczas gdy rurociąg nad Pacyfik pozwoli na eksport do Japonii,
innych państw Azji i USA.

Putin chciałby również pokierować chińskimi inwestycjami. Stwierdził, że
powinny być w pierwszym rzędzie skierowane do branży wysokich technologii.

W przeciągającym się wyborze trasy dalekowschodniego rurociągu obserwatorzy
dostrzegają grę polityczną prowadzoną przez Rosję z Chinami i Japonią - dwoma
ważnymi, lecz konkurującymi ze sobą partnerami USA.
Pozdrawiam i zapraszam na:
Forum Słowiańskie



Temat: Nie wolno zabijać szefów Hamasu - 6 powodów ;->
Świat
PAP, JP /2004-04-18 20:50:00

Świat potępia zabójstwo szefa Hamasu

Dokonane na rozkaz izraelskiego premiera Ariela Szarona zabójstwo przywódcy
Hamasu zostało zdecydowanie napiętnowane przez kraje Unii Europejskiej, podczas
gdy USA doradziły jedynie Izraelowi "większe umiarkowanie".

Przywódca radykalnej organizacji palestyńskiej Hamas, Abdel Aziz Al-Rantisi,
zmarł w sobotę wieczorem w następstwie izraelskiego ataku na jego samochód w
Gazie. Wraz z Rantisim zginął jego syn, 27-letni Mohammed, i ochroniarz. Stało
się to w niecały miesiąc po zabiciu przez siły izraelskie poprzedniego
przywódcy Hamasu, szejka Ahmeda Jasina.

Doradczyni prezydenta USA ds. bezpieczeństwa narodowego Condoleezza Rice w
niedzielnym oświadczeniu ograniczyła się do zwrócenia rządowi Izraela uwagi, iż
powinien "brać pod uwagę konsekwencje" swych działań.

Irlandzkie przewodnictwo UE raz jeszcze zwróciło się do Izraela w imieniu
Piętnastki, aby "przestał łamać prawo międzynarodowe" swą polityką bezprawnych
egzekucji.

Poszanowanie norm prawa międzynarodowego - upomniał Szarona irlandzki minister
spraw zagranicznych Brian Cowen - jest "tym, co różni rządy demokratyczne od
ugrupowań terrorystycznych".

Jako "nielegalny i odrażający akt" określił zabójstwo przywódcy Hamasu premier
Szwecji Goeran Persson, który przemawiał w niedzielę na nadzwyczajnym zjeździe
swej partii socjaldemokratycznej.

Wyraził przeświadczenie, że "nielegalne zgładzenie przywódcy Hamasu nie było
pośrednim następstwem poparcia, jakiego prezydent USA George Bush udzielił
Izraelowi".

Krytykował jednak USA za "jednostronne, bez konsultacji z pozostałymi stronami,
porzucenie planu pokojowego, zwanego mapą drogową" .

"To bardzo groźne, kiedy mocarstwo jednostronnie porzuca taki plan" -
powiedział Persson.

Fala reakcji na zgładzenie Rantisiego, idących od ostrej krytyki rządu Szarona
po napiętnowanie tego aktu jako "niemożliwej do zaakceptowania bezprawnej
egzekucji", ogarnęła świat od Londynu po Tokio.

Brytyjski minister spraw zagranicznych Jack Straw, potępiając jako "nielegalną"
egzekucję 57-letniego lidera Hamasu, powiedział w sobotę wieczorem: "Rząd
brytyjski od dawna nie pozostawia wątpliwości, iż uważa selektywne zabójstwa
tego typu za nielegalne, nieusprawiedliwione i powodujące skutki odwrotne od
zamierzonych".

Ministrowie rządu Autonomii Palestyńskiej są przekonani, że - jak to określili -
"zabójstwo Abdela Aziza al-Rantisiego jest jedynym owocem spotkania prezydenta
Busha z premierem Szaronem w Waszyngtonie".

Minister administracji lokalnej Autonomii Jamal Szobaki oświadczył,
że "zabójstwo Rantisiego oznacza, iż Bush dal Szaronowi zielone światło do
kontynuowania jego zbrodni".

Gwałtowne są reakcje w świecie arabskim. Oprócz ostrego potępienia pod adresem
Izraela, wiele rządów arabskich kieruje słowa krytyki otwarcie wobec
Waszyngtonu, który w ich przekonaniu bez reszty popiera stosowane przez Szarona
selektywne zabójstwa działaczy palestyńskich.

Zerwanie stosunków dyplomatycznych z Izraelem było treścią haseł, które
skandowano w odpowiedzi na zabójstwo Rantisiego na Uniwersytecie Islamskim Al
Azhar w Kairze.

Znany z umiarkowanych poglądów sojusznik USA, król Jordanii Abdulah II, który
przebywa z oficjalną wizytą w Stanach Zjednoczonych, oświadczył jordańskiej
agencji prasowej: "To straszliwe morderstwo doprowadzi jedynie do destrukcji
procesu pokojowego, w który zaangażowana jest Jordania".

W Gazie 10.000 Palestyńczyków wzięło udział w pogrzebie Rantisiego,
przysięgając "nieustającą i natychmiastowa zemstę" Izraelowi.

Jedynym liderem politycznym Hamasu, który odważył się wziąć osobiście udział w
pogrzebie, mimo groźby nowego ataku izraelskiego, był Ahmed Bachar. Zaapelował
do władz Autonomii Palestyńskiej o "niezwłoczne przerwanie wszelkich kontaktów
z Izraelem i przyłączenie się do walki zbrojnej".

Odpowiedzią rządu izraelskiego na światowe protesty było oświadczenie ministra
bez teki Gideona Ezry, który zapowiedział w niedzielę, że "gdy tylko warunki
operacyjne pozwolą", Izrael dokona egzekucji najwyższego przedstawiciela Hamasu
za granicą, przebywającego w Syrii Chaleda Miszala.

Ministrowie spraw zagranicznych państw Unii Europejskiej oraz Rosji, Chin,
Japonii, RPA, Meksyku i wielu innych krajów wyrażali w reakcjach na zgładzenie
kolejnego palestyńskiego przywódcy islamskiego głęboką obawę, że zabójstwo to
jedynie zaostrzy eskalację przemocy na Bliskim Wschodzie.

"Bezsensowny akt", który "nie ma usprawiedliwienia" i którego dokonano "bez
oglądania się na konsekwencje" - tak zakwalifikowała zamach na Rantisiego
szefowa dyplomacji japońskiej Yoriko Kawaguchi.




Temat: SNAJPER, JEDWABNE I LUKASZENKA.
Odpowiedź dla Sama
samsaranathanal napisał:

> > Ostrożnie ważąc słowa odpowiem tak: biorąc pod uwagę to CO powiedział, byłem
> > i jestem zadowolony z tego, że to powiedział.
>
> Dziwne.
>
> Bo to oznacza, że jesteś zadowolony z absurdalnych posunięć p prezydenta.
>
> A mi jest przykro gdy szef mojego państwa się wygłupia.
>
> Gdyby czasem umknęła Ci absurdalność sytuacji, to wyjaśnij mi dlaczgo nasz
> prezydent nie przeprasza za Felixa Dzierżyńskiego? Ten ma na koncie setki
> tysięcy razy więcej niż zginęło w Jedwabnem... I też podobno był etnicznym
> Polakiem.

Nie potrafię Ci na takie pytanie odpowiedzieć. Nie potrafię także odpowiedzieć
na pytanie prostsze - dlaczego mnie było potrzebne wystapienie Prezydenta, a
zrodnie Krwawego Feliksa ochoty na takie przepraszanie nie budzą. Mogę tylko
przypuszczać:

Może tamte zbrodnie są znane od dawna, a ta, nowoodkryta wymagała jakiegoś
zamknięcia. Czegoś, co by nie było wzruszeniem ramion.

Może dlatego, że nie bardzo wiadomo kogo za Felusia przepraszać. Cały świat ? W
przypadku J. krąg ofiar jest dość dokładnie określony narodowościowo.

Może dlatego, że Feluś bardziej się uważał za komunistę, niż za Polaka. Taki
narodowościowy internacjonalizm. A to usuwa go, przynajmniej częściowo, z
zasięgu naszej wspólnej odpowiedzialności.

Zadajesz trudne pytania. )

> > Komentarz - uciekam od słowa >przeprosiny<,
>
> Żałuję, że prezydent nie uciekł. Mógł wyrazić ubolewanie. Wolał przeprosić.
>
> Różnica może i subtelna, ale zasadnicza. Szczególnie w dyplomacji.

Ubolewanie może wyrazić każdy. Ty wyrażasz ubolewanie, gdy samochód przejedzie
sąsiadowi kota. Nie pamiętam już teraz dokładnie tektu wystapienia, jedynie
fragmenty. Wtedy odpowiadało dokładnie moim oczekiwaniom. Teraz bardziej
pamiętam to uczucie niż sam tekst wystąpienia.

> (a propos: śledzisz może wizytę premiera Japonii w Korei Płn? Zwróciłeś uwagę?
> Kim PRZEPRASZA za porwanie, Koizumi wyraża ubolewanie. A Japonia MA za co
> przepraszać Koreę)

Jesli czytałeś artykuł w GW, to zwróć uwagę na ramkę po prawej stronie z
kalendarium Droga do zgody. Pod datą wrzesień 1990 mamy tekst: >japoński
premier przeprasza za kolonizację półwyspu;<. A jeśli chodzi o tekst wystapień,
to Kim mówił po koreańsku, a Koizumi pewnie po japońsku. Nie dam głowy, czy
nasz tłumacz przetłumaczył tekst wystąpień zwracając uwagę na takie niuanse. A
pewniej było dwuch tłumaczy, jeden japońsko-polski, drugi koreańsko-polski (to
w końcu dość trudne języki). Jeden mógł bardziej >lubić< słowo przepraszam, a
drugiemy bardziej pasował zwrot >wyrazić ubolewanie<. Nie wyciągaj zbyt daleko
idących wniosków z takich drobiazgów. My nie byliśmy stroną w tamtych
rozmowach. Nasi tłumacze mogli sobie poszaleć. )

> Pozdrawiam
>
> Sam

Pozdrawiam

Snajper.



Temat: Śmierdząca wojna iracka, zaczyna śmierdzieć.
Śmierdząca wojna iracka, zaczyna śmierdzieć.
Zwłoki naukowca, który być może ujawnił, że brytyjski rząd "podrasował"
raport w sprawie irackiej broni, odnaleziono w piątek niedaleko jego
londyńskiego domu

Rodzina doktora Davida Kelly'ego, mikrobiologa, doradcy ministerstwa obrony,
a wcześniej inspektora rozbrojeniowego w Iraku, zgłosiła jego zaginięcie w
czwartek - mimo zapadnięcia nocy nie wrócił ze spaceru. W piątek przed
południem policja znalazła ciało 59-latka kilka kilometrów od jego domu w
północnym Londynie. Nie podano, co było przyczyną śmierci. Formalnie nie
ustalono też jeszcze, czy to rzeczywiście zwłoki Kelly'ego. Zgadzał się
jednak rysopis i ubranie.

W ostatnich tygodniach Kelly został uwikłany w najgorętszą dziś aferę
polityczną w Wielkiej Brytanii. W maju radio BBC doniosło, że przedstawione
przed wojną przez premiera Tony'ego Blaira dowody na posiadanie przez Irak
broni masowego rażenia były naciągane. Chodziło zwłaszcza o stwierdzenie, że
Irak może użyć broni biologicznej lub chemicznej w ciągu 45 minut od podjęcia
takiej decyzji. Według dziennikarza Andrew Gilligana zdanie to zostało
dopisane, by "uatrakcyjnić" raport.

Dziennikarz nie ujawnił, kto był jego źródłem, ministerstwo obrony wskazało
jednak, że mógł to być dr Kelly. Dochodzenie rozpoczęły dwie komisje
parlamentarne - spraw zagranicznych i wywiadu. We wtorek pierwsza z nich
przesłuchiwała Kelly'ego. Przyznał, że spotykał się z dziennikarzem BBC,
zaprzeczył jednak, jakoby był głównym jego źródłem. Mówił, że jest pod
ogromną presją, lecz miał na myśli raczej chodzących za nim wszędzie
reporterów.

Według niektórych posłów Kelly został "wrobiony" przez ministerstwo obrony.
Wiadomość o jego śmierci sprowokowała polityczne komentarze. Zdaniem
konserwatywnego członka komisji Richarda Ottawaya, jeśli okaże się, że śmierć
Kelly'ego była skutkiem politycznych machinacji, byłaby to "tragedia
przerażających rozmiarów". - Skutki polityczne mogą być bardzo poważne.
Ludzie już zaczynają czuć się nieswojo, jeśli chodzi o rząd, tracą zaufanie
do niego - mówi Ottaway.

Uczestnictwo Wielkiej Brytanii w irackiej kampanii zachwiało pozycją Blaira.
Na wyspach odbywały się wielkie demonstracje jej przeciwników.
Nieodnalezienie broni masowego rażenia oraz doniesienia, że dowody na jej
istnienie były naciągane, jeszcze bardziej zniechęciły Brytyjczyków do
premiera. - Jeśli okaże się, że machinacje polityczne mogły być przyczyną
śmierci tak ważnej dla tej sprawy osoby, nie pomoże to rządowi ani na jotę -
przewiduje Ottaway. Zdaniem Adama Boultona, komentatora politycznego
telewizji Sky News, sprawa może doprowadzić do kryzysu rządowego na dużą
skalę.

Premier Blair, dowiedziawszy się o śmierci Kelly'ego (w samolocie, którym
poleciał z wizytą do Japonii), odbył rozmowę telefoniczną z ministrem obrony
Geoffem Hoonem. - Premier bardzo współczuje rodzinie zmarłego - stwierdził
jego rzecznik. - Nie sądzę, by dziś był dobry moment na wyciąganie pochopnych
wniosków z tej sprawy.




Temat: AK to byla organizacja przestepcza, jak Gestapo!
cv10 napisał:
> Gość portalu: laik napisał(a):
Kagan oczywiscie ma bardzo mierne pojęcie o historii tych czasów. Wali
głupote za głupota. Zastanawiam sie czy on naprawdę wierzy w to co pisze???
1: Rzuca błotem na rząd londyński nazywając ich jaśniepanami, przypisując
im chęć wskrzeszenia stosunków feudalnych? Czy większym jaśniepanem był chłop
Mikołajczyk czy socjalista Arciszewski?
K: Mikolajczyk reprezentowal kulakow, ktorzy stanowili drobna czastke polskiego
chlopstwa. Arciszewski to byl taki "socjalista" jak Tonco Blair czy ostatni
labourzystowski premier Australii p. Keating - z idei socjalistycznych nie
zostalo u nich nic poza nazwa, a nawet mniej, bo wstydzili sie oni uzywac
wyrazu "scojalizm"... :(

> Rząd londyński był legalna władzą RP.
K: Nie! Po pierwsze nie kontrolowal obszaru Polski, wiec byl rzadem marionetek.
Po drugie nie byl uznawany przez Sowietow. Po trzecie nie pochodzil z wyboru,
ale z nominacji. Po czwarte funkcjonowal na podstawie nielegalnej,
niedemokratycznej sanacyjnej konstytucji kwietniowej. Starczy?

> Reprezentował wszystkie znaczące partie polityczne... Nie był kliką jak tzw.
rząd lubelski składajacy sie z komunistycznych agentów.
K: Nie! Nie reprezentowal np. komunistow, ktorzy wowczas byli liczaca sie sila
w calej Europie, a szczegolnie Italii i Francji. Nawet w Australii byli wtedy
komunistyczni poslowie, ale nie bylo komunistow w tzw. rzadzie londynskim, stad
nie byl on reprezentatywny. Rzad londynski to byla tez klika, z nominacji,
a nie z wyboru!

> 2. Kagan ma chyba obsesje Andersa... Przypisuje mu odpowiedzialność za wybuch
Powstania. Po pierwsze o powstaniu zadecydowali konspiranci w Warszawie bez
konsultacji z Londynem.
K: Czyli, ze bylo ono nielegalne!

> Poza tym jaka była rola Andersa w doprowadzeniu do Powstania? Przeciez on w
tym czasie był tylko dowódcą Korpusu polskiego we Włoszech...
K: Anders to byl symbol, dowodca najwiekszego zgrupowania polskiego na
zachodzie. Po smierci Sikorskiego (zamordowany przez Anglikow, bo stal na
drodze wspolpracy zachodnich Aliantow z Sowietami), Anders byl najbardziej
znanym polskim dowodca...

> 3. W sierpniu 1944 "politykierzy" z Londynu nie wiedzieli na 100% ze Polska
została oddana Sowietom. Postanowienia jałtańskie były dla nich szokiem.
K: Bo byli politykierami. Od czego mieli wywiad, od czego ekspertow i doradcow?
Jakim szokiem mogla byc Jalta po klesce wrzesniowej i rozdmuchaniu przez rzad
londynski afery z Katyniem i po wyprowadzeniu przez Andersa armii polskiej z
Rosji?

> Czy Kagan nie wie ze decyzje z Teheranu wobec Polski były tajne?
K: Juz pisalem, ze tak bardzo takne nie byly. Byly, jak zawsze przecieki, tyle,
ze panowie z Londynu nie chcieli w nie uwierzyc. Reprezentowali typowe
"wishful thinking"... :(

> Mógłbym pisac i pisac ale po co . Przeciez nie dysktutuje sie z kimś kto jest
odporny na argumenty.
K: A ty nie znasz prawdy historycznej, opierasz swa wiedze na propagandowych
podrecznikach dla szkol srednich... :(

>
> Masz racje!
> Kagan jest malym ohydnym prowokatorem!
> Przeciez na tym swiecie a szczegolnie w Europie nie znajdziesz takiego
> matola,
> ktory nie mial by pojecia o wybuchu i przebiegu II WS.
K: Nie ma jednej wersji wydarzen: wedlug Niemcow to Polacy sprowokowali wojne
we wrzesniu 1939, dla Rosjan zaczela sie ona, jak Hitler napadl na Sowiety, dla
Amerykanow jak Japonia napadla na Hawaje, a dla Chinczykow to zaczela sie wraz
z okupacja Mandzurii przez Japonie, czyli nawet wczesniej niz dla Polakow...
Dla Australijczykow czy tez Amerykanow znad Pacyfiku, najwazniejszym teatrem
wojny byl np. Pacyfik; ostatecznie tam wlasnie uzyto bomby atomowej...

> A te perfidne i godne pogardy obelgi pod adresem AK nie przejda mu na sucho.
SA celowe i wymierzone. Mam nadzieje, ze zgarnal troche szmalu w Australii i
bedzie mial czym placic za
> znieslawienie!!!
K: Z checia stawie sie na rozprawe, oczywiscie na koszt tych, co mnie
pozwa do sadu...




Temat: 50 "żywych tarcz" wyjechało do Iraku
USA będą musiały użyć w Iraku broni A
Jeszcze nigdy w historii świata jeden wariat (GWB) nie był tak niebezpieczny.
N.

www1.gazeta.pl/wyborcza/1,34438,1301265.html
"Niezawisimaja": USA będą musiały użyć w Iraku broni jądrowej
(PAP) 30-01-2003, ostatnia aktualizacja 30-01-2003 10:12

30.1.Moskwa (PAP) - Stany Zjednoczone zmuszone będą w wojnie z Irakiem sięgnąć
po broń jądrową - twierdzi w czwartek rosyjska "Niezawisimaja gazieta",
komentując w ten sposób niedzielne doniesienia "Los Angeles Times", że USA
biorą pod uwagę możliwość użycia tej broni

"NG" zaznacza, że początkowo sensację amerykańskiego dziennika traktowano jako
kolejną groźbę Waszyngtonu pod adresem Saddama Husajna, jednak dodaje, że
sytuacja wygląda o wiele poważniej. "Teraz staje się coraz jaśniejsze, że
Stanom Zjednoczonym do zwycięstwa nad Irakiem nie wystarczy zwykłe
uzbrojenie" - komentuje rosyjski dziennik

"Przed Pentagonem postawiono bardzo trudne zadanie - nie tylko rozgromić siły
zbrojne Saddama Husajna, jak tego dokonano w 1991 roku, ale doprowadzić Irak
jako państwo do pełnej porażki i ustanowić nad nim całkowitą kontrolę.
Oczywiste jest, że nie wystarczą do tego zgromadzone w rejonie wojska" - pisze
rosyjski dziennik

"Niezawisimaja" przytacza następnie liczby mające potwierdzać tezę, że siły
amerykańskie w Zatoce Perskiej w roku 2003 znacznie ustępują tym z 1991.
Wówczas na wojnę z Irakiem skierowano 675 tys. żołnierzy - obecnie jest ich
150 tys., w 1991 roku naprzeciw armii Husajna stało 5200 czołgów, obecnie
nieco ponad 100, wreszcie z powietrza Irak atakowało 2200 samolotów, których
obecnie jest ponad cztery razy mniej

W tych warunkach - zdaniem "NG" - ataki nuklearne to najskuteczniejsze z
militarnego punktu widzenia wyjście

"Doprowadzą one do złamania oporu i zmuszą Irak do natychmiastowej
kapitulacji, takiej, jaką podpisała Japonia w 1945 roku po atakach na
Hiroszimę i Nagasaki" - komentuje "Niezawisimaja gazieta"

Dziennik dodaje, że możliwą do użycia bronią jest znajdująca się na
wyposażeniu Pentagonu bomba B61-11, która skutecznie niszczy podziemne
obiekty. Ładunek o masie 500 kg może przebić siedmiometrowej grubości żelbet,
lub 40 metrów gliny

Według gazety siła wybuchu takiej bomby nie daje jednak gwarancji, że
radioaktywne substancje nie zostaną wyrzucone także nad powierzchnię ziemi.
Powoduje to, że - w wypadku jej użycia - nie da się uniknąć napromieniowania
środowiska

"Niezawisimaja" prognozuje, że Amerykanie zrzucą bomby na obiekty, które
później - już po ich zniszczeniu, a więc przy braku jakichkolwiek dowodów -
określą jako magazyny broni biologicznej lub chemicznej

"Bombardowanie jądrowe pozwoli osiągnąć także cele polityczne - wystraszy
wszystkich potencjalnych wrogów USA i zmusi ich do rezygnacji z budowy broni
masowego rażenia" - komentuje gazeta

Theresa Hitchens z Waszyngtońskiego Centrum Informacji Obronnej przewiduje w
wypowiedzi dla rosyjskiego dziennika także inną opcję atomową - ataku mogą,
jej zdaniem, dokonać nie tylko Stany Zjednoczone, lecz również Izrael. W
wypadku, gdyby Bagdad - podobnie jak w 1991 roku - zaatakował ten kraj, jego
premier Ariel Szaron może znaleźć się pod silnym naciskiem opinii publicznej i
odpowiedzieć w sposób najbardziej radykalny

"Tak czy inaczej wojna jądrowa występuje już jako rzeczywistość, której
konsekwencje, tak te najbliższe, jak i te dalsze, będą katastrofalne" -
prognozuje dziennik, grożąc nie tylko napromieniowaniem, lecz również zmianami
geologicznymi oraz wpływem wybuchów na wycieki nafty i zanieczyszczenie surowca

Jako pierwszy kwestię atomową poruszył w niedzielę dziennik "Los Angeles
Times", podając, że Stany Zjednoczone "przygotowują możliwość użycia broni
nuklearnej przeciwko Irakowi"

Gazeta powoływała się przy tym na "liczne źródła zbliżone do procesu
(decyzyjnego - PAP)" i precyzowała, że celem jądrowego ataku USA mogą być
podziemne obiekty niemożliwe do zniszczenia za pomocą broni konwencjonalnych
bądź zapobieżenie użyciu przez Irak broni masowej zagłady

Według "LA Times" użycie głowic jądrowych oznaczałoby całkowitą zmianę w
dotychczasowej doktrynie atomowej USA

"Do tej pory Stany Zjednoczone zachowywały broń nuklearną do odpowiedzi
przeciwko atakowi jądrowemu lub nagłego zagrożenia dla istnienia państwa,
czyli w sposób milcząco lecz szeroko akceptowany w świecie" - zwrócił uwagę
dziennik.



Temat: Kolodko. Belka...
Gość portalu: Chryso napisał(a):

> Jestem przekonany ze polityka Balcerowicza za lat 30 w
> podrecznikach ekonomii w Polsce i nie tylko(jesli nie wejdziemy do tego czasu
> na drzewa) bedzie przykladem zlej polityki monetarnej a za czasow jego
> ministerowania.
> Pragne przypomniec ze wspolczesni Kopernika tez "uczeni" , "profesorowie" za
> odkrycia o malo nie "zrobili mu krzywdy". Zastawiano sie dogmatami tak jak
> teraz robia to utopijni liberalowie. Na świecie nie byloby postepu gdyby ktos w
>
> pewnym momencie nie poddal w watpliwosc „powszechnej slusznosci” ,
> „jedynej
> slusznej prawdy” . Te jedyne sluszne prawdy glosza ludzie zwiazani z UW i
> PO .
> Utopijni liberalizm jest tak samo szkodliwy dla panstwa jak
> komunizm. Wszystkie panstwa ktore odniosly dzisiejszy sukces ekonomiczny mialy
> okresy (bardzo dla nich wazne) w ktorym kolosalne znaczenie mial szeroko pojety
>
> interwencjonizm panstwa , ktory w sposob czujny , ale nie naiwny regulowal sila
>
> swojej waluty. Państwa te wspieraly nawet pewne dziedziny gospodarki w sposob
> szczegolny (np. Japonia) nie mowiac o polityce celnej i wrecz zaporowych clach
> na importowane towary (Korea Poludniowa). A wszystko to za przyzwoleniem
> teoretycznie liberlanych USA, ktore jak lew potrafia walczyc o swoje interesy
> (patrz import stali z Rosji lub wspieranie wlasnych farmerow i konflikt na tym
> polu z UE). Czy wszyscy ci liberalni piewcy wolnego rynku nie widza tego ze ta
> wolnosc jest umowna i sluszna tylko wtedy kiedy odpowiada interesom mocarstw.
> Panowie dbajmy o swoj interes sami jak najlepiej potrafimy, nikt nie moze
> chciec lepiej dla nas niz my sami. Bo obudzimy sie z reka w nocniku. Pisze z
> Bydgoszczy . W miescie tym dzialal kiedys zaklad produkujacy centrale
> telefoniczne. Firma zostala swego czasu kupiona przez Lucent'a i co teraz... a
> no teraz po kilku produkcji zwolni 3/4 zalogi z prawie 400 osob zostanie 90
> beda skladac, a nie produkowac. Tak dzieje sie na wielu polach a ta nasza
> otwartosc i brak dbalosci o swoje wyjdzie nam bokiem. I w pewnym momencie
> negatywne skutki dopadna i tych liberalow chyba ze w miedzyczasie ewakuuja sie
> na cieple posadki do UE lub MFW itp.

Hej,
nie zapominaj Chryso, ze nasza technologia NIE ISTNIEJE,
a w szczegolnosci technologia polprzewodnikowa.
Stad calkowita zapasc polskiej mysli inzynierskiej.
Malo kto wie, ze Chiny ( Ludowe !) sa juz tak daleko,
ze za jakies 5 lat stana sie calkowicie niezalezne od technologii amerykanskich.
Jest to opinia samych Wujow Samow.
Tak wiec ani Kolodko , ani Belka ani Premier nie zmienia tego stanu.
Mozemy to zrobic My Wszyscy za jakies dwa pokolenia ( jak dobrze pojdzie ).
Oczywiscie moze nami rzadzic ktos taki jak np. Kim-ir-Sen ( rewolucujnej pamieci)
lub tez ktos inny. Wazne , abysmy nie dali sie OGLUPIAC TAK BANALNIE JAK DO TEJ
PORY. To forum powinno temu sluzyc.
Napisalem powaznie, choc kpienie idzie mi lepiej.




Temat: Instalacja do produkcji metanolu może powstać w...
tylko po co metanol?
z mieszanymi uczuciami przyjmuję tę wiadomość. Bo - z jednej
strony - dobrze jak coś nowego w przemyśle chemicznym powstanie.
Zwłaszcza że akurat ten przemysł z racji tego, że jest dostawcą
materiałów dla innych przemysłów winien (i tak to jest na
świecie) wyprzedzać w rozwoju pozostałe branże. Akurat w 3 RP
udało się nieomal zlikwidować przemysł chemiczny dzięki
hojnemu "otwarciu granic" dla konkurencji. I tak kasowało się
jedną po drugiej instalację produkcyjną. Reszta trwała i trwa
przy rentowności poniżej zera. Wielkie zasługi - co trzeba
odnotować - miała pani Suchocka, która bawiąc w Polsce na
stanowisku premiera uznała że polski przemysł tworzyw sztucznych
jest "tak dobry" że nie wymaga ochrony na granicy. Nikt jakoś
nie wyjaśnił tej pani, że jeśli w tych warunkach przetrwa, to
bez możliwości gromadzenia kapitału na nowe inwestycje, czy
choćby remonty. A każdy kto wie ile kosztuje 1 kg stali
kwasoodpornej wie o co chodzi.
Kolejnym likwidatorem polskiej chemii okazał się kolejny
premier - tym razem prof Buzek.
Ten (któż oprócz pokrzywdzonych to pamięta) zasłynął z tego iż
na początku swej przygody z premierostwem publicznie oznajmił,
że jego rząd nie będzie zajmował się takimi duperelami jak
dumping. Czyli sprzedaż poniżej kosztów wytwarzania. Tylko tego
potrzebowały duże koncerny zachodnie. Zgody na coś co normalnie
jest przedmiotem procesów przed trybunałem międzynarodowym.
I tak oto doszliśmy do dnia dzisiejszego. Resztki przemysłu
chemicznego na niedoinwestowanych starych i niewydajnych
instalacjach. Przemysłu - przypomnę, który jest, albo raczej
winien być - dostawcą materiałów dla pozostałych gałęzi
gospodarki.
Jako ciekawostkę podam, że gdy kilka lat temu spaliła się w
Japonii instalacje żywic epoksydowych ceny pamięci RAM oszalały
z dnia na dzień. Dlaczego? Bo tam akurat szła produkcja epoksydu
stosowanego do kości pamięci. To teraz można sobie dośpiewać ile
kosztuje kg takiego tworzywa.
Tak na marginesie wspomnę tylko że jest taka prawidłowość w
całym okresie naszego rozwoju kapitalizmu. Jak tylko udało się w
Polsce uruchomić nieprodukowany dotychczas wyrób (raczej typ
wyrobu) - nawet kiepskiej (jak to na początku) jakości to cena
produktu z importu leciała natychmist w dół. Średnio szchodził
do 60-50% ceny dotychczasowej. Takie jest przebicie
dla "głupków".
Nie tylko w Polsce; podobnie jest w pozostałych krajach Europy
środkowej i wschodniej.
Wracając do proponowanej instalacji metanolu. Nie wiem czy to ma
być taka sobie produkcja na pustyni, oderwana od ciągu
produkcyjnego, czy też jest jakiś plan rozwoju linii
wykorzystania metanolu. Wkomponowanie go w jakąś logiczną
całość. Bez tego szkoda sobie główy zawracać. Tym bardziej, że
wybór jest - przynajmniej dla mnie - mało przekonywujący. Może
jestem niedoinformowany, może dziennikarz spartolił temat ale
naprawdę najważniejszej informacji w tej notce zabrakło: po co
nam metanol? Kto będzie jego odbiorcą? Jakie mają być produkty
finalne? Czy to ma być tylko jedna produkcyjka, czy początek
ciągu produkcyjnego.
A tak na marginesie - wadą metanolu w przemyśle jest jego
toksyczność. I żeby jeszcze było gorzej to na dodatek to
cholerstwo jest zamiennikiem wódki. Oznacza to tak makabryczne
zaostrzenie reżimu w fabryce produkującej i każdej -
przetwarzającej, że przypomina to - od strony przepisów - raczej
zabezpieczenie arsenału broni biologicznej niż normalną
produkcję. A jeszcze chciałbym mieć pewność że będziemy mogli to
w ogóle produkować i przetwarzać. Gdy wejdziemy do UE, a ona
właśnie wtedy wprowadzi Białą Księgę dla przemysłu chemicznego,
różne takie gry typu Odpowiedziałność i Troska (mamy to już i w
Polsce; akurat dobre to rzeczy Unii). Tak czy inaczej produkcja
i przetwarzanie chemikaliów "normalnych" będzie pod "specjalnym
nadzorem", a takie coś jak metanol aż trudno sobie wyobrazić.
Co trzeba przyznać ostatniemu premierowi - otóż obecnie rzązący
zauważyli, że lada chwila pozostaną bez chemii. I jakoś ktoś im
wyjaśnił co to oznacza. Bo w ostatnich latach jest jakaś próba
ratowania jego resztek.
Z czystego egoizmu powodzenie w nowym roku tym dziele premierowi
życzę.



Temat: Ekonomia wojny
A jednak są idioci wśród polityków!!! Do JOrl'a
Drogi JOrlu!

Teraz kogoś Ci zacytuję, nieważne kto to, ważne, co ma do powiedzenia:

"List, który [Irak, przyp. mój] przesłał do ONZ nie potwierdza wszystkich
ustaleń z Wiednia dotyczących zasad wizyty inspektorów. Już wiadomo, że mocno
zdenerwował tym Francję i Rosję. Uderzenie na Irak nastąpi [....]. Pytanie
tylko czy za zgodą ONZ czy nie. Prezydent Bush dostał już zgodę Kongresu na
atak nawet bez zgody ONZ. [...]. Wydaje się, że przeciwnicy twardej rezolucji
Rady Bezpieczeństwa są praktycznie zneutralizowani. Chiny wstrzymają się od
głosu (import z Chin przekroczył w USA import z Japonii), Francja po ataku na
tankowiec też się wstrzyma. Zostaje Rosja. Większość obserwatorów mówi, że się
wstrzyma ze względów polityczno – gospodarczych. Ja mam małe wątpliwości. Rosji
bardzo na rękę byłyby wysokie ceny ropy i osłabienie USA (nie zrezygnuje z
pozycji mocarstwa). Nie na rękę byłoby zaś, gdyby USA miały własną stację
benzynową w Iraku. Jednak sobotni list Iraku może zmusić prezydenta Putina do
wstrzymania się od głosu."

Koniec cytatu Skróty cytatu pochodzą ode mnie, by pozostawić tylko ściśle
związaną z tematem jego treść.
O treści samego listu przeczytasz w prawie każdej gazecie, więc jej nie podaję.

A przecież tak łatwo w obecnej sytuacji przedstawić się Irakowi na arenie
międzynarodowej jako naród, który odebrał już w 1991 r. lekcję i obecnie chcący
pokojowego współistnienia, ponownie zagrożony przez imperialną amerykańską
machinę wojenną i równocześnie kanałami dyplomatycznymi próbować doprowadzić do
tego, by świat potępił USA, a Rada Bezpieczeństwa ONZ nie dała zgody USA na
akcję w Zatoce...

Jak nazwiesz JOrlu tego, kto wybija argumenty z ręki swoim sympatykom,
powodując, że nie mogą oni nic dla niego zrobić na arenie politycznej?
Ja nie znam innej nazwy niż głupek i idiota (to o Saddamie), ale może Ty
wymyślisz jakąś inną, która nie będzie Cię razić...

W jakiej Twoim zdaniem lidze toczy się tego typu gra (co innego ustalać na
spotkaniu, a co innego przysłać na papierze), bo dla mnie to piaskownica ??????

Czyżbyś był, JOrlu wyznawcą powiedzonka z czasów carskich: "Naczialstwo łuczsze
znajet, Naczialstwo w kalisonach spit!!!" (Władza jest mądrzejsza, władza śpi w
kalesonach, a nie jak prosty chłop w koszuli)?

Sama władza nikogo nie czyni mądrzejszym lub głupszym, a historia pełna jest
przykładów idiotów przy władzy, weź jakikolwiek jej podręcznik i otwórz na
chybił trafił, więc dlaczego zakładasz, że w naszych czasach jest inaczej?

P.S. Treść listu do ONZ uważam za osobisty wkład Saddama Husseina w wywołanie
tej wojny. Jego premier, o którym tu pisałem, Tarik Aziz - bardzo mądry, choć
moralnie szuja (to on stał za cywilną częścią ataku iperytowego na Kurdów w
1988 r.), na pewno jest temu przeciw, ale to nie on, tylko głupek z pistoletem
Saddam H. jest dyktatorem Iraku i to Saddam decyduje...

PZDR.



Temat: Polacy to nie smiech...Uwazajcie!
(...)Rezultat dociekań pozostaje podobny: terror spod znaku al-Qaidy możemy
opisać, lecz nie sposób go zrozumieć, bo al-Qaida posiada wizję świata, która
nie mieści się w kategoriach, jakimi operują ludzie ukształtowani przez idee
leżące u podstaw praw człowieka.
======
...zauwazyłeś? - posiada wizję swiata....
======
(...) W odróżnieniu od ETA, IRA, a nawet działających wcześniej ugrupowań
palestyńskich, w przypadku al-Qaidy mamy do czynienia ze zjawiskiem globalnym w
sensie dosłownym i symbolicznym. Geografia zamachów już dokonanych i gróźb
kierowanych pod adresem tak odległych od siebie państw jak Japonia czy Polska
dowodzi, że terenem działania al-Qaidy jest cały świat. Jednak rozmach działań
terrorystycznych jest tylko refleksem jej globalnej "misji".
================
Też umkneło?
================
Słynny hiszpański sędzia śledczy Baltasar Garzon, który po 11 września przez
dwa lata prowadził dochodzenie w sprawie hiszpańskiej siatki al-Qaidy, pisze w
końcowym raporcie: "Nadrzędnym celem al-Qaidy jest stworzenie uniwersalnego
państwa islamskiego opartego na integralnie interpretowanym prawie islamskim.
Sposobem osiągnięcia tego celu jest globalna, światowa święta wojna z Zachodem,
który ponosić ma winę za wszystkie biedy dotykające obecnie muzułmanów".
===========
Toż to jak inwazja Marsjan
===========
(...)Tymczasem celem autorów zamachów bynajmniej nie jest budowanie dobrobytu i
demokracji na określonym terytorium geograficznym. Celem jest uniwersalne
państwo islamskie i pedagogiczne porady nie mogą znaleźć wśród terrorystów
posłuchu.
===========
Horror
===========
Natomiast "człowiek" jest w koncepcji al-Qaidy terminem pustym. Życie ludzkie -
także własne - nie ma żadnego znaczenia. Dlatego w psychice terrorysty trudno
doszukać się "dramatu samobójcy", czy "psychicznej dewiacji". Ci, którzy
dokonali zamachu na World Trade Center, nie byli szaleńcami ani ofiarami prania
mózgu, ani nędzarzami bez perspektyw na lepsze życie. Byli ludźmi działającymi
konsekwentnie, inteligentnie i z premedytacją.
===========
Jeszcze są twoimi przyjaciółmi?
===========
(...)To Irak miał się stać po obaleniu Saddama Husajna państwem dynamicznym
ekonomicznie i nadzieją młodych ludzi całego Bliskiego Wschodu. Bogaty w ropę,
nieco zlaicyzowany przez Saddama, ze stosunkowo liczną grupą ludzi
wykształconych, budził nadzieje. Amerykanie zrobili w sprawie Iraku sporo
błędów psychologicznych i technicznych, ale nie te błędy są przyczyną obecnego
chaosu. Za brak bezpieczeństwa, wysadzane w powietrze wodociągi i rurociągi, za
przerwy w dostawach prądu, za strach i nienawiść odpowiada al-Qaida. Stabilny
Irak byłby dla niej klęską "marketingową". Jednak mimo zamachów i trudności 70
proc. Irakijczyków wierzy w lepszą przyszłość, a 57 proc. twierdzi, że już w
tej chwili żyje im się lepiej niż przed wojną.
=============
Pewnie sondaże są spreparowane )
=============
(...)Gdy po krwawych zamachach w Madrycie Jos? Luis Zapatero wygrał wybory,
oświadczył, że George Bush i Tony Blair "muszą przeprowadzić samokrytykę",
bo "wojna w Iraku jest katastrofą, podobnie jak katastrofą jest okupacja
Iraku". Hiszpanie spełnili oczekiwania al-Qaidy. Premier Aznar przegrał wybory,
a szef nowego rządu mówi i robi to, czego domagali się mordercy dwustu osób
zabitych 11 marca. Twierdzenie, że zamachy w Madrycie były konsekwencją wojny w
Iraku, to naiwność. Aresztowany przez Amerykanów w 2002 r., na rok przed wojną
w Iraku, terrorysta al-Qaidy Zacarias Moussaoui twierdził, że jednym z jego
celów jest "przywrócenie islamskiego panowania w Hiszpanii".
===============
A jednak...nie jest to kwestia obietnic wyborczych tylko
===============
(...)Churchill pisał w liście do Chamberlaina: "Mieliście wybór między hańbą i
wojną; wybraliście hańbę, a będziecie mieli wojnę". Dziś role rozpisał bin
Laden i Zachód znów traci zdolność kierowania swym losem. Wszystko wskazuje na
to, że w tej grze mamy być aktorami, nic nas jednak nie zmusza, by być
marionetkami.
===============
jak można nie tracić zdolności do kierowania swoim losem jeżeli są w róznych
krajach politycy o poglądach Blonga?
A starcia sie dwóch światów i tak nie da sie uniknąć. Można to tylko trochę
opóźnić.

J.




Temat: tak wygladaly dzieci
beda musialy........
"USA będą musiały użyć w Iraku broni jądrowej"
Stany Zjednoczone zmuszone będą w wojnie z Irakiem sięgnąć po broń jądrową -
twierdzi rosyjska "Niezawisimaja gazieta", komentując w ten sposób niedzielne
doniesienia "Los Angeles Times", że USA biorą pod uwagę możliwość użycia tej
broni."Niezawisimaja gazieta" zaznacza, że początkowo sensację amerykańskiego
dziennika traktowano jako kolejną groźbę Waszyngtonu pod adresem Saddama
Husajna, jednak dodaje, że sytuacja wygląda o wiele poważniej. "Teraz staje się
coraz jaśniejsze, że Stanom Zjednoczonym do zwycięstwa nad Irakiem nie
wystarczy zwykłe uzbrojenie" - komentuje rosyjski dziennik."Przed Pentagonem
postawiono bardzo trudne zadanie - nie tylko rozgromić siły zbrojne Saddama
Husajna, jak tego dokonano w 1991 roku, ale doprowadzić Irak jako państwo do
pełnej porażki i ustanowić nad nim całkowitą kontrolę. Oczywiste jest, że nie
wystarczą do tego zgromadzone w rejonie wojska" - pisze rosyjski dziennik.
"Niezawisimaja" przytacza następnie liczby mające potwierdzać tezę, że siły
amerykańskie w Zatoce Perskiej w roku 2003 znacznie ustępują tym z 1991.
Wówczas na wojnę z Irakiem skierowano 675 tys. żołnierzy - obecnie jest ich 150
tys., w 1991 roku naprzeciw armii Husajna stało 5200 czołgów, obecnie nieco
ponad 100, wreszcie z powietrza Irak atakowało 2200 samolotów, których obecnie
jest ponad cztery razy mniej.
W tych warunkach - zdaniem "Niezawisimaja gazieta" - ataki nuklearne to
najskuteczniejsze z militarnego punktu widzenia wyjście. "Doprowadzą one do
złamania oporu i zmuszą Irak do natychmiastowej kapitulacji, takiej, jaką
podpisała Japonia w 1945 roku po atakach na Hiroszimę i Nagasaki" -
komentuje "Niezawisimaja gazieta".
Dziennik dodaje, że możliwą do użycia bronią jest znajdująca się na wyposażeniu
Pentagonu bomba B61-11, która skutecznie niszczy podziemne obiekty. Ładunek o
masie 500 kg może przebić siedmiometrowej grubości żelbet, lub 40 metrów gliny.
Według gazety siła wybuchu takiej bomby nie daje jednak gwarancji, że
radioaktywne substancje nie zostaną wyrzucone także nad powierzchnię ziemi.
Powoduje to, że - w wypadku jej użycia - nie da się uniknąć napromieniowania
środowiska."Niezawisimaja" prognozuje, że Amerykanie zrzucą bomby na obiekty,
które później - już po ich zniszczeniu, a więc przy braku jakichkolwiek
dowodów - określą jako magazyny broni biologicznej lub chemicznej.
"Bombardowanie jądrowe pozwoli osiągnąć także cele polityczne - wystraszy
wszystkich potencjalnych wrogów USA i zmusi ich do rezygnacji z budowy broni
masowego rażenia" - komentuje gazeta.
Theresa Hitchens z Waszyngtońskiego Centrum Informacji Obronnej przewiduje w
wypowiedzi dla rosyjskiego dziennika także inną opcję atomową - ataku mogą, jej
zdaniem, dokonać nie tylko Stany Zjednoczone, lecz również Izrael. W wypadku,
gdyby Bagdad - podobnie jak w 1991 roku - zaatakował ten kraj, jego premier
Ariel Szaron może znaleźć się pod silnym naciskiem opinii publicznej i
odpowiedzieć w sposób najbardziej radykalny."Tak czy inaczej wojna jądrowa
występuje już jako rzeczywistość, której konsekwencje, tak te najbliższe, jak i
te dalsze, będą katastrofalne" - prognozuje dziennik, grożąc nie tylko
napromieniowaniem, lecz również zmianami geologicznymi oraz wpływem wybuchów na
wycieki nafty i zanieczyszczenie surowca.Jako pierwszy kwestię atomową poruszył
w niedzielę dziennik "Los Angeles Times", podając, że Stany
Zjednoczone "przygotowują możliwość użycia broni nuklearnej przeciwko Irakowi".
Gazeta powoływała się przy tym na "liczne źródła zbliżone do procesu
(decyzyjnego)" i precyzowała, że celem jądrowego ataku USA mogą być podziemne
obiekty niemożliwe do zniszczenia za pomocą broni konwencjonalnych bądź
zapobieżenie użyciu przez Irak broni masowej zagłady.
Według "LA Times" użycie głowic jądrowych oznaczałoby całkowitą zmianę w
dotychczasowej doktrynie atomowej USA."Do tej pory Stany Zjednoczone
zachowywały broń nuklearną do odpowiedzi przeciwko atakowi jądrowemu lub
nagłego zagrożenia dla istnienia państwa, czyli w sposób milcząco lecz szeroko
akceptowany w świecie" - zwrócił uwagę dziennik



Temat: Turcja. 11 osób zginęło w ekspolozji
Gość portalu: BUSH BUSZOWSKI napisał(a):

> Gość portalu: OSKAR napisał(a):
>
> > Gość portalu: BUSH BUSZOWSKI napisał(a):
> >
> > > Gość portalu: Marek napisał(a):
> > >
> > > > Moje kondolencje dla rodzin ofiar...
> > > Do kondolencji dla rodzin ofiar sie przylaczam !!!!
> >
> > NO TAK BUSZOWSKI, PO KONDOLENCJACH PRZYLACZYSZ SIE DO TYCH,
> > KTORZY BEDA TWIERDZIC, ZE TO ROBOPTA MOSADU, BO MOSAD
ZNACZY
> > IZRAEL A TY PRZECIEZ JESTES ZAKOCHANY W TYM KRAJU...
> DOKLADNIE !!!!
> Tak kocham ISRAEL ze jedynym moim pragnieniem jest zeby
wrocil
> sie do granic uznanych przez ONZ z roku 1947,zaprzestal
atakow
> na swiat arabski,rozbroil sie /rowniez z broni jadrowej
ktorej
> posiadanie przez ISRAEL stanowi zagrozenie dla swiata/,wzial
> sie do UCZCIWEJ pracy ktora to przyczynilaby sie do budowy
> WIELKIEGO ISRAELA/slowo wielki nie w znaczeniu terytorium/.
> No moze jeszcze zeby w niepochlebnych wypowiedziach na ich
temat
> nie doszukiwali sie antysemityzmu , a jedynie slow krytyki.
>
> Co do mozliwosci ze ataku na synagogi w Istambule dokonal
MOSAD,
> to twoja sugestia i jak narazie jest za malo poszlak co do
tego,
> a wiec pozostawmy ta teorie pomiedzy POSZLAKAMI .
> Jeszcze raz kondolencje dla rodzin WSZYSTKICH NIEWINNYCH
ofiar
> zamachu !!!!

BUSZYNSKI, TWOJA LOGIKA JEST PO PROSTU NIE DO ODPARCIA...
CHCESZ IZRAEL W GRANICACH 1947 ROKU? CZY TY WIESZ, ZE
NOWOPOSTALY IZRAEL SIE ZGODZIL NA TAKA GRANICE I PIEC ARABSKICH
PANSTW NAPADLO NA TEGO NOWORODKA I CHCIALO GO WRZUCIC DO MORZA
(PIERWSZA PRZEGRANA WOJNA). W 1967 ROKU DOSTALI ZNOWU APETYT NA
POZARCIE IZRAELA (DRUGA PRZEGRANA WOJNA). W 1973 ROKU, W CZASIE
NAJWIEKSZEGO ZYDOWSKIEGO SWIETA JOM KIPUR, NAPADLI Z DWOCH
STRON - JORDANIA PAMIETALA POPRZEDNIA KLESKE I SIEDZIALA Z
ZAWINIETYM OGONEM - I PRZEGRALI TRZECIA WOJNE I OD TEGO CZASU,
ROK W ROK, ROBIA PARADY "ZWYCIESTWA". NA TAKIEJ TO PARADZIE
ZOSTAL ZAMORDOWANY PREZYDENT EGIPTU ANUAR SAADAT PRZEW
RODZIMYCH ISLAMSKICH FUNDAMENTALNYCH TERRORYSTOW. JAK NIE WIESZ
TO CI POWIEM DLACZEGO. W 2001 ROKU PREMIER IZRAELA EHUD BARAK
BYL GOTOW ODDAC ARAFATOWI 97% Z ZACHODNIEGO BRZEGU JORDANU I TE
POZOSTALE 3% WYMIENIC Z TAKIM SAMYM PROCENTEM IZRAELSKA
ZIEMIA. INNYMI SLOWY, DLA TRAKTATU POKOJOWEGO IZRAEL BYL WTEDY
GOTOW ODDAC WSZYSTKO I ARAFAT OTWORZYL INTYFADE (TERROR NA WZOR
JAPONSKICH KAMIKAZE) KTORA TRWA DO DZIS DZIEN. A DLACZEGO ON
ROZPOCZAL TA OSTATNIA WOJNE? BO IZRAEL SIE NIE ZGODZIL NA ZWROT
3,5 MILIONA PALESTYNSKICH ARABOW NA SWOJE TERYTORIA, GDYZ TO BY
SIE ROWNALO Z SAMOBOJSTWEM I TO DOKLADNIE CO CHCIAL TWOJ
UWIELBIONY ARAFAT. PAMIETAJ, ZE DZISIJSZY ZYD NIE PODAJE SWEGO
GARDLA DO RZEZI. A TO CO TY TAK PILNIE ZADASZ OD IZRAELA NIE
MOZE BYC ZREALIZOWANE, GDYZ POKOJ JEST MU BARDZO WAZNY, ALE
ZYCIE WIECEJ. A DLACZEGO AUTONOMIA NIE PODNOSI NAWET MALEGO
PALCA NA HAMAS I NA DZIHAD? BO TE KRWAWE ORGANIZACJE DAZA DO
LIKWIDACJI IZRAELA I TRZEBA ICH ZOSTAWIC W REZERWIE DO CZASU
GDY PRZYJDZIE DZIEN ROZPRAWY, A GDY PRZYJDZIE TO BEDZIE, JAK
ZAWSZE, KOLEJNA KLESKA AGRESORA. ALE SAM SIEBIE NIE ROZUMIE PO
CO TA POWODZ MOICH SLOW. I TAK ZOSTANIESZ PRZY SWOIM I BEDZIESZ
SZEDL NADAL JAK KON Z BOCZNYMI KLAPAMI NA OCZACH, KTORY WIDZI
TYLKO TO CO JEGO WOZNICA CHCE.




Temat: ++++A MOZE TO WAS PRZEKONA++++++++++++++++++++++++
wojo!!!! napisał:

>
> Zabójczy brak wyobraźni
>
> PIOTR GABRYEL
>
> Japoński atak na Pearl Harbour jest wykluczony! - upierał się w 1938 r. na
> łamach "American Mercury" były amerykański dyplomata George Fielding Eliot.
> W tym samym roku premier Wielkiej Brytanii Neville Chamberlain i premier
> Francji Eduard Daladier - windując do rangi cnoty wcześniejszą niemoc w
> sprawie zniszczenia hitlerowskiego imperium zła - zawarli z Hitlerem układ w
> Monachium. Wielka Brytania mogła wybierać "między hańbą a wojną" - ocenił
> wówczas Winston Churchill - tymczasem "wybraliśmy hańbę i będziemy mieć
> wojnę". Ilu ludzi życiem przypłaciło karygodny brak wyobraźni Chamberlaina i
> Daladiera, możemy z grubsza obliczyć.
>
> A ilu z nas zabije brak wyobraźni współcześnie nam rządzących? Słuchając
> oświadczeń kanclerza Niemiec Gerharda Schrödera i prezydenta Francji
> Jacques'a Chiraka, uparcie odmawiających poparcia dla amerykańskiej akcji
> zniszczenia reżimu Saddama Husajna, można mieć obawy, że wielu. Aż strach
> pomyśleć, jakichż to jeszcze dowodów (czyli: ilu ofiar?) potrzebują Schröder
> i Chirac, by uzyskać potrzebną im pewność, że Husajn oraz inni terroryści
> naprawdę nam zagrażają.
>
> Czy atak biologiczny lub chemiczny na Berlin wystarczy? A uderzenie trzema
> porwanymi samolotami w centrum Paryża? A może dopiero zniszczenie Rzymu za
> pomocą ładunku jądrowego średniej mocy pozwoli im lepiej się zorientować w
> prawdziwych planach Husajna i bin Ladena? Ale może nawet wówczas, przed
> ewentualnym uderzeniem na Irak, Schröder i Chirac - by zamanifestować swą
> dobrą wolę i bezgraniczny humanitaryzm - woleliby najpierw zawrzeć z
> Husajnem układ pokojowy, powiedzmy, w Bagdadzie?
>
> Na szczęście, oprócz prezydenta USA George'a Busha, także premierzy Wielkiej
> Brytanii Tony Blair i Hiszpanii Jos? Maria Aznar zdają się wiedzieć, iż
> czołganie się nie chroni przed upadkiem, i rozumieć, że ludzie tacy jak
> Husajn oraz bin Laden rozumieją tylko jeden język - język siły, i tylko w
> tym języku można z nimi skutecznie negocjować. Nie jestem pewien, czy
> pojmują to polscy politycy, którzy coraz bardziej (pod presją Brukseli?)
> kluczą między szukającymi racjonalnego rozwiązania Amerykanami a
> kunktatorskimi Niemcami i Francuzami.
>
> Tymczasem wyobraźnia jest ważniejsza od wiedzy - mawiał Albert Einstein.
> Wyobraźnia, umiejętność przewidywania zagrożeń i przeciwdziałania im - z
> pożytkiem dla wyborców - to elementarna cecha dobrego polityka. A jak
> określić polityka, który wyobraźni jest pozbawiony, który przewiduje rozwój
> wydarzeń często wbrew oczywistym faktom? Zwłaszcza wtedy, gdy ten jego brak
> wyobraźni okazuje się dla wyborców - w sensie jak najbardziej dosłownym -
> zabójczym brakiem wyobraźni?
>
> Autor jest I zastępcą redaktora naczelnego tygodnika "Wprost".




Temat: ++++A MOZE TO WAS PRZEKONA++++++++++++++++++++++++
++++A MOZE TO WAS PRZEKONA++++++++++++++++++++++++

Zabójczy brak wyobraźni

PIOTR GABRYEL

Japoński atak na Pearl Harbour jest wykluczony! - upierał się w 1938 r. na
łamach "American Mercury" były amerykański dyplomata George Fielding Eliot.
W tym samym roku premier Wielkiej Brytanii Neville Chamberlain i premier
Francji Eduard Daladier - windując do rangi cnoty wcześniejszą niemoc w
sprawie zniszczenia hitlerowskiego imperium zła - zawarli z Hitlerem układ w
Monachium. Wielka Brytania mogła wybierać "między hańbą a wojną" - ocenił
wówczas Winston Churchill - tymczasem "wybraliśmy hańbę i będziemy mieć
wojnę". Ilu ludzi życiem przypłaciło karygodny brak wyobraźni Chamberlaina i
Daladiera, możemy z grubsza obliczyć.

A ilu z nas zabije brak wyobraźni współcześnie nam rządzących? Słuchając
oświadczeń kanclerza Niemiec Gerharda Schrödera i prezydenta Francji
Jacques'a Chiraka, uparcie odmawiających poparcia dla amerykańskiej akcji
zniszczenia reżimu Saddama Husajna, można mieć obawy, że wielu. Aż strach
pomyśleć, jakichż to jeszcze dowodów (czyli: ilu ofiar?) potrzebują Schröder
i Chirac, by uzyskać potrzebną im pewność, że Husajn oraz inni terroryści
naprawdę nam zagrażają.

Czy atak biologiczny lub chemiczny na Berlin wystarczy? A uderzenie trzema
porwanymi samolotami w centrum Paryża? A może dopiero zniszczenie Rzymu za
pomocą ładunku jądrowego średniej mocy pozwoli im lepiej się zorientować w
prawdziwych planach Husajna i bin Ladena? Ale może nawet wówczas, przed
ewentualnym uderzeniem na Irak, Schröder i Chirac - by zamanifestować swą
dobrą wolę i bezgraniczny humanitaryzm - woleliby najpierw zawrzeć z
Husajnem układ pokojowy, powiedzmy, w Bagdadzie?

Na szczęście, oprócz prezydenta USA George'a Busha, także premierzy Wielkiej
Brytanii Tony Blair i Hiszpanii Jos? Maria Aznar zdają się wiedzieć, iż
czołganie się nie chroni przed upadkiem, i rozumieć, że ludzie tacy jak
Husajn oraz bin Laden rozumieją tylko jeden język - język siły, i tylko w
tym języku można z nimi skutecznie negocjować. Nie jestem pewien, czy
pojmują to polscy politycy, którzy coraz bardziej (pod presją Brukseli?)
kluczą między szukającymi racjonalnego rozwiązania Amerykanami a
kunktatorskimi Niemcami i Francuzami.

Tymczasem wyobraźnia jest ważniejsza od wiedzy - mawiał Albert Einstein.
Wyobraźnia, umiejętność przewidywania zagrożeń i przeciwdziałania im - z
pożytkiem dla wyborców - to elementarna cecha dobrego polityka. A jak
określić polityka, który wyobraźni jest pozbawiony, który przewiduje rozwój
wydarzeń często wbrew oczywistym faktom? Zwłaszcza wtedy, gdy ten jego brak
wyobraźni okazuje się dla wyborców - w sensie jak najbardziej dosłownym -
zabójczym brakiem wyobraźni?

Autor jest I zastępcą redaktora naczelnego tygodnika "Wprost".




Temat: Każda rzecz ma dwie strony, ale prawda jest jedna
Tak twierdzą organizatorzy, którzy nie dopuszczają do swego forum dyskusyjnego
dziennikarzy (poza dwoma oficjalnymi kronikarzami).

Niektórzy krytycy Grupy Bilderberg twierdzą, że ta organizacja od początku swej
działalności wpływa na światową politykę, współdecyduje o wojnach i pokoju, a
także manipuluje wyborami globalnych przywódców.

Jeśli wierzyć amerykańskiemu dyplomacie George’owi McGhee, to właśnie na
spotkaniach Grupy Bilderberg sformułowano treść traktatu rzymskiego,
stanowiącego podstawę wspólnoty europejskiej.

Gości dorocznych spotkań dobiera 28-osobowy komitet wykonawczy (zasiada w nim
m.in. były sekretarz stanu USA Henry Kissinger) pod przewodnictwem belgijskiego
polityka Etienne’a Davignona.

Grupa Bilderberg liczy ponad stu członków, wśród których dominują
przedstawiciele przemysłowej i politycznej elity USA i Europy. W spotkaniach
grupy uczestniczyli m.in. szef Banku Światowego James Wolfensohn i szef
francuskiego banku centralnego Jean-Claude Trichet, kierujący Międzynarodowym
Funduszem Walutowym Michel Camdessus i Stanley Fischer, "patriarcha" Fiata
Giovanni Agnelli, prezes Daimler Chryslera Jürgen Schrempp, królowa holenderska
Beatrix, szef Xerox Corporation Paul Allaire, premier Francji Lionel Jospin,
były przewodniczący zarządu ABB Percy Barnevik, szef komisji ds. konkurencji UE
Mario Monti, bankierzy David Rockefeller i Marcus Wallenberg, George Soros,
były fiński prezydent Martti Ahtisaari oraz były premier Szwecji Carl Bildt. Od
1994 r. w spotkaniach tego elitarnego klubu uczestniczył Andrzej Olechowski.

W czerwcu 2001 roku odbyło się Spotkanie Grupy Bilderberg w szwedzkim
Stenungsund. Z sal konferencyjnych strzeżonego przez prywatną obstawę hotelu
przedostały się na zewnątrz tylko skąpe informacje, że czterodniowe obrady były
poświęcone:
- konieczności stworzenia armii europejskiej,
- przyszłości NATO,
- poszerzeniu UE,
- kryzysowi bliskowschodniemu,
- chorobie szalonych krów,
- polityce rolnej oraz
- globalizacji.
Szwedzi musieli się zadowolić wiadomością, że tuzy światowej polityki i
ekonomii korzystały wyłącznie z usług kobiet kierowców, a prominentnych gości
chroniła w drodze do hotelu policyjna eskorta.

Podczas gdy Grupa Bilderberg skupia uwagę na Europie i Ameryce Północnej,
istniejąca od 1973 r. Komisja Trójstronna (Trilateral Commission) zajmuje się
problemami całego świata.

Stowarzyszenie to jest często określane mianem dziecka Grupy Bilderberg.
Przerosło ono jednak ilościowo matkę i liczy obecnie około 350 członków
pochodzących z Europy, Ameryki Północnej i Japonii. Komisja została założona
przez Cyrusa Vance’a i Warrena Christophera. Znaczną rolę odgrywa w niej
Zbigniew Brzeziński.

RADY PREZYDENTÓW I PREMIERÓW

Innym ekskluzywnym klubem jest istniejąca od 1983 r. Rada Wzajemnego
Oddziaływania (Interaction Council). W jej skład wchodzi 35 byłych przywódców
państw, w tym dwie kobiety: była premier RP Haike Silberstein (Hanna Suchocka)
i była prezydent Islandii Vigdís Finnbogadottir. Grupa określa się jako "forum
propozycji i refleksji", korzystające z doświadczenia i kontaktów polityków
najwyższej rangi. Rada wybiera konkretne problemy i opracowuje propozycje ich
rozwiązania, które poprzez koneksje jej członków trafiają do przywódców rządów
i głów państw, kół opiniotwórczych i szefów liczących się organizacji.

Konkurencją dla rady jest Sieć Postępowych Przywódców skupiająca piętnaście
głów państw z pięciu kontynentów. W tym gronie zasiada Aleksander Kwaśniewski
vel Stolzman. Celem sieci jest umożliwienie przywódcom państw swobodnej
dyskusji pomagającej w rozwiązywaniu zarówno problemów wielkiej polityki, jak i
zadań związanych z zarządzaniem państwem.

DAVOS I ASPEN - MASÓWKA DLA ELIT

Światową śmietankę towarzyską przyciągają również konferencje w Davos i Aspen.
Te zgromadzenia są jednak uznawane raczej za "masówkę dla elit". Konferencje te
dbają o rozgłos i chętnie prezentują efekty swoich posiedzeñ w mediach.
Uczestnicy Światowego Forum Gospodarczego, spotykający się co roku w
szwajcarskim kurorcie Davos, stawiają sobie ambitny cel "poprawienia kondycji
świata". Aspen Institute od 1950 r. organizuje seminaria i konferencje, których
celem jest umocnienie światowego pokoju i wypracowanie form trwałego porządku
świata. Organizacją skupiającą wyłącznie europejską i amerykańską elitę
przemysłową jest działający od 1995 r. Biznesowy Dialog Transatlantycki
(Transatlantic Business Dialog, TABD). Ta grupa działa na rzecz zbliżenia
między sferami przemysłowymi i politycznymi oraz zniesienia przeszkód
handlowych.




Temat: Do Hubara: Autonomia Bydgoszczy i Województwa
ZARZĄD ŚWIATA - 500 osób elitą elit

Spotykają się w zaciszu luksusowych rezydencji lub w ustronnych kurortach:
■ Komisja Trójstronna (Trilateral Commision),
■ Grupa Bilderberg (Bilderberg Group) i
■ Rada Wzajemnego Oddziaływania (Interaction Council).

Ich zebrania przypominają bardziej koktajle niż konferencje ludzi wpływowych i
bogatych. A jednak dyskusje toczone w Davos, Aspen i dziesiątkach innych miejsc
to coś więcej niż niezobowiązujące rozmowy możnych. Wśród ich uczestników są
politycy, wielcy przemysłowcy i finansiści, wpływowi naukowcy, arystokraci i
władcy mediów. Mówią, że spotykają się powodowani troską o przyszłość naszej
planety, by rozmawiać swobodnie, bez blasku fleszy i mikrofonów. Tymczasem
radykalni krytycy "elitarnego dyktatu" twierdzą, że decyzje wpływające na losy
świata podejmowane są coraz częściej za zamkniętymi drzwiami elitarnych klubów
po to, by ominąć mechanizmy demokracji.

WSPÓŁCZEŚNI WOLNOMULARZE

Jednym z najbardziej tajemniczych stowarzyszeń przedstawicieli międzynarodowych
elit jest powstała w 1954 roku Grupa Bilderberg.

Jej twórcami byli polski polityk emigracyjny Józef Retinger oraz książę
holenderski Bernhard. Barwny życiorys Retingera rzeczywiœcie skłania do snucia
najbardziej fantastycznych teorii. Podczas I wojny światowej reprezentował on
polskie sprawy wobec państw ententy. W 1939 r. był radcą Prezydium Rady
Ministrów, a potem bliskim współpracownikiem gen. Sikorskiego i chargé
d’affaires rządu londyńskiego. Po wojnie Retinger skoncentrował się na budowie
podstaw wspólnoty europejskiej i umacnianiu światowego pokoju. Jednym z kroków
prowadzących do tego celu miało być właśnie założenie nieformalnej grupy
skupiającej najbardziej wpływowych Europejczyków i Amerykanów.

Jedyną formą działalności Grupy Bilderberg są doroczne kilkudniowe spotkania.
Nie zapadają na nich żadne decyzje, nie uchwala się żadnych rezolucji ani
apeli. Tak twierdzą organizatorzy, którzy nie dopuszczają do swego forum
dyskusyjnego dziennikarzy (poza dwoma oficjalnymi kronikarzami).

Niektórzy krytycy Grupy Bilderberg twierdzą, że ta organizacja od początku swej
działalności wpływa na światową politykę, współdecyduje o wojnach i pokoju, a
także manipuluje wyborami globalnych przywódców.

Jeśli wierzyć amerykańskiemu dyplomacie George’owi McGhee, to właśnie na
spotkaniach Grupy Bilderberg sformułowano treść traktatu rzymskiego,
stanowiącego podstawę wspólnoty europejskiej.

Gości dorocznych spotkań dobiera 28-osobowy komitet wykonawczy (zasiada w nim
m.in. były sekretarz stanu USA Henry Kissinger) pod przewodnictwem belgijskiego
polityka Etienne’a Davignona.

Grupa Bilderberg liczy ponad stu członków, wśród których dominują
przedstawiciele przemysłowej i politycznej elity USA i Europy. W spotkaniach
grupy uczestniczyli m.in. szef Banku Światowego James Wolfensohn i szef
francuskiego banku centralnego Jean-Claude Trichet, kierujący Międzynarodowym
Funduszem Walutowym Michel Camdessus i Stanley Fischer, "patriarcha" Fiata
Giovanni Agnelli, prezes Daimler Chryslera Jürgen Schrempp, królowa holenderska
Beatrix, szef Xerox Corporation Paul Allaire, premier Francji Lionel Jospin,
były przewodniczący zarządu ABB Percy Barnevik, szef komisji ds. konkurencji UE
Mario Monti, bankierzy David Rockefeller i Marcus Wallenberg, George Soros,
były fiński prezydent Martti Ahtisaari oraz były premier Szwecji Carl Bildt. Od
1994 r. w spotkaniach tego elitarnego klubu uczestniczył Andrzej Olechowski.

W czerwcu 2001 roku odbyło się Spotkanie Grupy Bilderberg w szwedzkim
Stenungsund. Z sal konferencyjnych strzeżonego przez prywatną obstawę hotelu
przedostały się na zewnątrz tylko skąpe informacje, że czterodniowe obrady były
poświęcone:
- konieczności stworzenia armii europejskiej,
- przyszłości NATO,
- poszerzeniu UE,
- kryzysowi bliskowschodniemu,
- chorobie szalonych krów,
- polityce rolnej oraz
- globalizacji.
Szwedzi musieli się zadowolić wiadomością, że tuzy światowej polityki i
ekonomii korzystały wyłącznie z usług kobiet kierowców, a prominentnych gości
chroniła w drodze do hotelu policyjna eskorta.

Podczas gdy Grupa Bilderberg skupia uwagę na Europie i Ameryce Północnej,
istniejąca od 1973 r. Komisja Trójstronna (Trilateral Commission) zajmuje się
problemami całego świata. Stowarzyszenie to jest często określane mianem
dziecka Grupy Bilderberg. Przerosło ono jednak ilościowo matkę i liczy obecnie
około 350 członków pochodzących z Europy, Ameryki Północnej i Japonii. Komisja
została założona przez Cyrusa Vance’a i Warrena Christophera. Znaczną rolę
odgrywa w niej Zbigniew Brzeziński.
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • chadowy.opx.pl



  • Strona 3 z 3 • Wyszukiwarka znalazła 139 wypowiedzi • 1, 2, 3