Czytasz wypowiedzi wyszukane dla słów: premiery kinowe filmowe





Temat: W TV warto ogladnac
Będę oglądać. Wam tez polecam.

Rok: 2003
Gatunek: Dramat
Czas trwania: 125 min
Produkcja: USA

Reżyseria: Alejandro González Inárritu
Scenariusz: Guillermo Arriaga

Premiera Kinowa w USA:21 listopad 2003
Premiera Kinowa w Polsce:12 marzec 2004

Tytuł oznacza różnicę pomiędzy ciężarem właściwym ciała człowieka przed i tuż
po śmierci. Wielu ludzi uważa, iż ta różnica - tytułowe 21 gram - jest
ciężarem, jaki posiada dusza. Film opowiada historię trzech rodzin. Profesor
college'u i matematyk Paul Rivers (Sean Penn) i jego żona Mary (Charlotte
Gainsbourg) są małżeństwem, które balansuje na krawędzi życia i śmierci. On
jest śmiertelnie chory i czeka na przeszczep serca, podczas gdy ona ma nadzieję
na dziecko dzięki sztucznemu zapłodnieniu. Cristina Peck (Naomi Watts), była
narkomanka, a obecnie samotna matka, jest ukochaną starszą siostrą Claudii
(Clea DuVall). Claudia jest żoną Michaela (Danny Huston) i wychowuje dwie młode
córkeczki. Jej rodzina promienieje radością i nadzieją. Trzecią rodziną, której
losy zostały przedstawione w filmie tworzą były skazaniec Jack Jordan (Benicio
Del Toro), który znalazł siłę i opracie w Bogu, jego żona Marianne (Melissa
Leo) oraz dwójka ich dzieci.
Losy tych trzech rodzin połączy tragiczny wypadek, który zmieni ich życia na
zawsze. W następstwie wypadku, Paul będzie musiał stawić czoła własnej
moralności, Cristina pogodzi się ze swoim teraźniejszym i przyszłym życiem, a
wiara Jacka zostanie wystawiona na poważną próbę. Duchowa równowaga, którą
odzyskają jedni wiązać się będzie z ogromnym kosztem ze strony innych. Jedno
jest pewne - wypadek zmieni ich wszystkich i da im surową lekcję o miłości,
wierze, odwadze, winie i pożądaniu.
www.kinomaniak.pl/filmy/21grams/film.php

A na www.kinoman tez piszą o tym filmie:
www.kinoman.pl/film.asp?id=1327






Temat: Serwisom z napisami do filmów grozi likwidacja
Gucio, popatrz w lustro
> Po pierwsze dlaczego w Polsce nigdy nie ukazały się na DVD kolekcje filmów
> Godarda, Rohmera, anime, kino azjatyckie, kino afrykańskie i co tylko jeszcze
> przyjdzie Wam do głowy? Wszystko to, co OD LAT spokojnie można dostać we
> Francji, Wielkiej Brytanii czy Niemczech.

No właśnie Gucio, czekamy na odpowiedź. Tylko nie mów że od lat są w Polsce
powszechnie dostępne łącza nadające się do ściągania filmów.

> Dzieje się tak nie dlatego, że żadnego z dystrybutorów nie interesuje wydanie
> kolekcji filmów np. Orsona Wellesa czy Aleksandra Sokurowa, a to dlatego że
> nikomu się to nie opłaca. Przecież każdy zainteresowany już te filmy ma w
> swojej kolekcji - i to z napisami polskimi. Ściągnięte z sieci.

A co opłacalność dystrybutora obchodzi klientów? Zresztą gdy nie było sieci
dystrybutorom tak samo nic się "nie opłacało".

> Otóż nie. Dzieje się tak dlatego, gdyż każdy film można ściągnąć z sieci -
> jeszcze przed kinową premierą - z polskimi napisami. Dlatego do kinowych
> premier najczęsciej nie dochodzi, bo po co? I dla kogo?

Bardzo prosty środek zaradczy - robić premiery równo ze światowymi a nie rok
później. Tak trudno na to wpaść?

> Gdyby dystrybutor wiedział, że sprzeda nie kilkaset a kilka tysięcy sztuk DVD
> z japońską animacją, obniżyłby ceny z kilkudziesięciu do kilkunastu złotych.

Zatrudnij se wróżkę, będziesz wiedzieć ile sprzedasz. Albo zażądaj skupu
interwencyjnego i kontyngentów importowych jak na buraki. Pomyliły Ci się Gutek
ustroje - gwarantowany zbyt to był w komunie, a w kapitaliźmie to sprzedawca
decyduje o cenie ale za to ponosi konsekwencje tej decyzji. Łącznie z tą że jak
przeszarżuje to nic nie sprzeda.

> Dystrybutorzy są imperialistami, którzy chcą nas ograbić i żądają wielkich
> pieniędzy za nędzne wydania ze skromnymi dodatkami filmów na DVD!

O tym że jak coś ma 2 przeboje to każdy jest wydawany na osobnym cd poza tym
wypełnionym śmieciem to już się zapomniało? O tym że rozszerzone wersje filmów
na dvd nie zawierają dodatków z wersji standardowej (żeby trzeba było kupić
dwie) również?

> Otóż dystrybutorzy nie mają częstokroć środków na zakup dodatków i pokrycie
> kosztów zakupu materiałów najwyższej jakości, tak by jakość była perfekcyjna.
> Z powodu sieci.

W 1988 roku firma Elwro nie miała środków na pokrycie kosztów produkcji
nowoczesnych (wówczas) komputerów więc usiłowała wylobbować sobie ... zakaz
sprowadzania do Polski pecetów! Po to żeby mogło sprzedawać swój przestarzały
(oparty na konstrukcji z 1979 r.) Elwro-800. Znowu ci się Gutek pomyliły
ustroje, jak nie masz środków na zakup materiałów najwyższej jakości to jest to
wyłącznie Twój problem - na tym polega konkurencja.

> Jednak sytuacja musi zostać uporządkowana.

Dokładnie tak samo argumentowało Elwro. Oni też chcieli "uporządkować rynek".
Zawsze wydawało mi się że uporządkowanego rynku chcą komuchy, a kapitaliści chcą
rynku wolnego. A tu niespodzianka.

> Polska jako kraj trzeciego świata (jeśli chodzi o dostęp do kultury), gdzie
> nie ukazała się nigdy klasyka kina na DVD.

No właśnie - dlaczego dotychczas się nie ukazała? Wtedy gdy nie było sieci również?

> Pieniądze ze sprzedaży biletów do kin i DVD wracają do producenta w postaci
> sprzedaży kolejnych licencji i podziału wpływów ze sprzedaży i pozwalają
> pokryć budżety kolejnych projektów.

Ile wynosi zysk producenta w cenie dvdka? 5% czy może aż 10%? A ile wynosi zysk
dystrybutora?

> Wiem, że Polska jest krajem w którym bardzo trudno cokolwiek zmienić,
> najtrudniej chyba jednak naszą mentalność.

Jesteś tego koronnym przykładem.

> Chcę jedynie byście mieli świadomość, że w innym, lepszym świecie,

Lepszym dla kogo? W innym lepszym świecie bez samochodów tysiące ludzi znalazło
by pracę jako woźnice i tragarze.

> W tym lepszym świecie, w którym nie można byłoby w 3 sekundy znaleźć polskich
> napisów do każdego filmu, po trzech latach bardzo wielu ludzi przekonałoby
> się, że wydawanie na DVD Godarda, mangi, Tarkowskiego, Sokurowa i setek innych
> pozycji ma sens.

Nie tylko 3 ale całe 16 lat jakoś nie przekonało "wielu ludzi" że szacunek dla
klientów ma sens. Jak nie było sieci to na VHSie też wydawaliście coś z
jaśniepańską łaskawością po 5 latach od premiery. Albo wcale.

> Ceny DVD byłyby niskie, bo spore grono odbiorów pokrywałoby koszty zakupu
> licencji, produkcji itd.

Żadne grono odbiorców nie jest w stanie nasycić zachłanności dystrybutorów -
dalej Gutek przypomnij nam strukturę ceny dvdka, czyli kto ile na nim zarabia.






Temat: Przegląd filmów Theo Angelopoulosa we Wrocławiu
I już po przeglądzie filmów Angelopoulosa
Kalispera pedia mou,
wróciłam właśnie z Wrocławia i donoszę Wam, że udało mi się
obejrzeć dwa filmy wyreżyserowane przez Theo Aggelopoulosa:
- w sobotę o 9-tej: "Płaczącą łąkę" z 2004 roku [to pierwsza część
Trylogii];
- dziś, w niedzielę, o 9.45: "Wieczność i jeden dzień" [1998].

Oba, choć niezmiernie trudne, bardzo mi się podobały: takie zupełnie
inne aniżeli te, które wyświetlane są w naszych kinach. To filmy o
złożonej fabule, jakby spowolnione, takie, przy oglądaniu których
znajduje się moment na zapamiętanie czegoś głębszego, których obrazy
nie mijają przelotnie tylko toczą się tak, jakby reżyser chciał aby
każde zdjęcie utkwiło w pamięci, aby nic widzowi nie umknęło. Trudno
się takie filmy ogląda i ma się wrażenie [nieco męczące szczególnie
dla mojego kręgosłupa], że trwają wieczność (a w sumie są długie bo
odpowiednio: 170 minut i 130 minut). Do obu muzykę skomponowała
Eleni Karaindrou - muzyka. Nie napiszę, że muzyka to porywająca -
toż to zupełnie nie ten rodzaj muzyki, ale śliczna. Do tego
dochodzą przepiękne zdjęcia, szczególnie w "Płaczącej łące" (nie
pamiętam kogo - pewnie można wyszperać).
W czasie mojego pobytu we Wrocławiu i w ramach festiwalu mogłam
obejrzeć jeszcze jeden film Angelopoulosa pt. "Spojrzenie
Odyseusza), ale ...
Nie wiem kto układał program festwialu ale z tym filmem to kompletne
nieporozumienie - nigdy nie pojmę jak można było zaplanować
projekcję filmu greckiego reżysera w tym samym czasie kiedy koncert
Eleni Karaindrou?

Po sobotnim filmie można było obejrzeć jeszcze dwa filmy
dokumentalne o pracy Theo Angelopulosa: "Filmując sny" [2008, reż.
I. Leontis] i "następna scena" [1975, M. Demopoulos].
Pierwszy zachwycił mnie szczególnie, bo to film o pracy nad drugą
wyczekiwaną częścią Trylogii Sporo tam wywiadów z odtwórcami
głównych ról (wiem, kto je kreuje!), sporo scen z filmu, sporo
wypowiedzi reżysera (siedział zresztą w czasie tej projekcji na
sali) i tak to wszystko pokazane, że choć do premiery jeszcze
pewnie daleko to już można mieć obraz tego filmu (wydaje mi się, że
nader interesujący).

Samego reżysera spotkałam kilkakrotnie: i w piątek wieczorem, i w
sobotę czterokrotnie bodajże, i w mniej oficjalnych okolicznościach
i w bardziej (bo tak się akurat złożyło, że miałam ku temu okazję):
wywarł na mnie jak najlepsze wrażenie: w każdej swojej roli
sprawdził się świetnie. Taki sympatyczny, niewysoki, starszy pan,
spoglądający bacznie zza szkieł swoich okularów.

O filmach (tych fabularnych) przed ich rozpoczęciem opowiadała
autorka monografii reżysera (po francusku, ale był tłumacz).
Zapowiadała, że po filmach będzie można rozmawiać z reżyserem - ten
ponoć czterokrotnie nie przyszedł do publiczności (co było powodem -
nie mam pojęcia).

I jeszcze o festiwalowej publiczności - ta jak zawsze wspaniała
Wczoraj rano na "Płaczącej łące" było trochę mniej osób, ale dziś na
filmie "Wieczność i jeden dzień" tylko gdzie-nie-gdzie wypatrzyłam
wolne krzesełko: sala nr 2 we wrocławskim kinie "Helios" była pełna,
co ofkors cieszy.

I tyle ode mnie dla Was z przeglądu filmów greckiego reżysera,
niejakiego Theo Aggelopoulosa
B.

... i tak wiem, że czekacie jeszcze na coś... he he



Temat: PO przeciw projektowi ustawy o kinematografii
Gigantyczne nieporozumienie
Oczywiście. Po raz kolejny wokół tematu finansowania kinematografii tworzy się
nonsensowny zamęt. Skok na kasę? Jaki skok na kasę? Haracz? Jaki haracz? Czy
bulwersuje kogoś fakt, iż z jego podatków (wszyscy płacimy podatki, np. vat!)
finansuje się budowę pożal się Boże dróg (choć nie ma samochodu)? Albo parki
narodowe i krajobrazowe (a nie rusza tyłka sprzed telewizora)? Albo służbę
zdrowia - a nie choruje, albo szkolnictwo wyższe - choć edukację zakończył 100
lat temu? Dlaczego zatem - mimo że jeden z drugim filmu Wajdy, Kutza, Zanussiego
i reszty na oczy nie wiedzieli - odebrac nam (bo przeciez nie sobie) chcą radość
i dumę z obcowania z ich sztuką? I zaprzepaścić nadzieję na wystapienie
pokolenia ich nastepców?
Teatr, sztuka filmowa, litaratura SĄ naszym największym bogactwem narodowym. Nie
węgiel ani ozimina!!! Jesteśmy znani na świecie z Lupy i Warlikowskiego, Wajdy i
Zanussiego, Pendereckiego i Góreckiego, a nie z takiej czy innej korporacji,
kopalni, Leppera, ani nawet prezydenta Kwasniewskiego. Nie mozna budować
wizerunku tego kraju na Papieżu i Wałęsie. Tym, co usprawiedliwa naszą obecność
w Europie szeroko rozumianej jest kultura. To jedyny wkład jaki wnosimy w
struktury (nie organizacyjne) świata nowoczesnego i najwazniejszy element, jakim
wzbogacamy europejski krajobraz. Nie katolicka tradycja, na która powołujemy się
w zupełnie absurdalnych kontekstach, nie kulejąca gospodarka, którą panowie Tusk
i reszta z niewyobrażalnym barkiem wyobraźni zaklinają skrzeczaca rzeczywistość.
Jestesmy szanowani za nasz teatr i film. Ale teart nie jest przedsięwzieciem az
tak kosztownym, muzyke mozna pisać niemalże darmo (zawsze znajdą się wytrwali
filharmonicy którzy dobre rzeczy nam zagrają), młodym pisarzom to wręcz grzech
pomagać :o); film inaczej - film kosztuje. Film nie zwraca sie z wpływów z kas
pustych kin. Tzn. zły film się zwraca, dobry rzadziej.
Wamaganie od twórców by robili sztukę jakiej tzw. masowy widz oczekuje - JEST
NIEBEZPIECZNYM ABSURDEM! Sztuka z definicji nie odpowida na żadne
zapotrzebowania! To my odpowiadamy sztuce! Albo nie, panie Tusk i reszta.
I bez naszych pieniędzy Wajda i Kutz odejdą, a nowi nie przyjda. Wykształcimy
ich w Łodzi i gdzie tam bądź, a oni nakręcą swe świetne filmy W Londynie, Paryzu
czy Los Angeles. I w czasie gali oskarowych będziemy szukali z zasciankową
groteskowa gorliwoscia "polskich akcentów", operatorów, scenarzystów i
rezyserów, którzy tu się urodzili, ale zrealizować mogli się gdzie indziej.

Byłem wczoraj na fenomenalnym spektaklu Krystiana Lupy w Starym Teatrze.
Dziewięć godzin nie umizgujacej się do nikigo i nie skomlacej o pochlebstwa
sztuki. I to miało publiczność! To się sprzedaje!
Ale nie zawsze się zwraca. Albo nie od razu. Szczególnie niezwylke kosztowna
produkcja filmowa. Jesli nie dofinansujemy jej ze źródeł pozabiletowych, padnie
na pysk.
Skoro państwo, jako pewne minimum, zapewnia mi uniwersytet, szpital i drogę,
komuś zasiłek, rentę (wiem, że marne!), Lepperowi dietę i pensję, i w ogóle
wydaje moje pieniadze na np. kampanię wyborczą Tuska i innych, to dlaczego nie
pozwoli mi cieszyć się sztuką, jaka powstaje w moim kraju?!
Panie Tusk i koledzy. Wpadacie w pułapkę paradoksu. Nie jestescie prymitywami.
Widuje was w teatrach. Pewnie nie odrzucacie zaproszeń na premiery filmowe. I
macie Wajdę na DVD. I co? Nie widzicie, że jesli pieniadze się nie znajdą,
pozostana wam juz tylko te DVD? Że juz teraz teatr jest poza zasiegiem
finansowym mieszkańca waszego kraju? I kino? Student wejdzie na wejsciówkę, was
stac po prostu. A reszta? Jestem pewien że chcielibyscie nas w tych kinach i
teatrach spotykać. I jak już skończycie którąśtam kadencję i wahadełko się
wahnie i znów lewica zajmie wasze miejsca, to na spokojnej emeryturce
chcielibyście pójść na jakiegoś Wajdę i Kolskiego i Jarzynę albo Lupę, albo na
Siedem Bram Jerozolimy - i to w Krakowie, Gdańsku, Warszawie - a nie Berlinie,
Paryżu albo Londynie.
Wiem, że pieniedzy do podziału jest mało.
Ale dzielić tez trzeba głową.



Temat: Co się dzisiaj u nas kręci?
Nie jest tak dobrze.
Ja w sprawie zamieszania wokół ustawy o finansowaniu kinematografii. Opinia
zresztą raczej dotyczy stanowiska PO i jej odpowiedzi na wczorajszy list
zamieszczony w RzP, niż bieżących planów naszego kina, ale wobec optymistycznego
(?) tonu powyższego artykułu, dokleję ją i tutaj.
Oczywiście. Po raz kolejny wokół tematu finansowania kinematografii tworzy się
nonsensowny zamęt. Skok na kasę? Jaki skok na kasę? Haracz? Jaki haracz? Czy
bulwersuje kogoś fakt, iż z jego podatków (wszyscy płacimy podatki, np. vat!)
finansuje się budowę pożal się Boże dróg (choć nie ma samochodu)? Albo parki
narodowe i krajobrazowe (a nie rusza tyłka sprzed telewizora)? Albo służbę
zdrowia - a nie choruje, albo szkolnictwo wyższe - choć edukację zakończył 100
lat temu? Dlaczego zatem - mimo że jeden z drugim filmu Wajdy, Kutza, Zanussiego
i reszty na oczy nie wiedzieli - odebrac nam (bo przeciez nie sobie) chcą radość
i dumę z obcowania z ich sztuką? I zaprzepaścić nadzieję na wystapienie
pokolenia ich nastepców?
Teatr, sztuka filmowa, litaratura SĄ naszym największym bogactwem narodowym. Nie
węgiel ani ozimina!!! Jesteśmy znani na świecie z Lupy i Warlikowskiego, Wajdy i
Zanussiego, Pendereckiego i Góreckiego, a nie z takiej czy innej korporacji,
kopalni, Leppera, ani nawet prezydenta Kwasniewskiego. Nie mozna budować
wizerunku tego kraju na Papieżu i Wałęsie. Tym, co usprawiedliwa naszą obecność
w Europie szeroko rozumianej jest kultura. To jedyny wkład jaki wnosimy w
struktury (nie organizacyjne) świata nowoczesnego i najwazniejszy element, jakim
wzbogacamy europejski krajobraz. Nie katolicka tradycja, na która powołujemy się
w zupełnie absurdalnych kontekstach, nie kulejąca gospodarka, którą panowie Tusk
i reszta z niewyobrażalnym barkiem wyobraźni zaklinają skrzeczaca rzeczywistość.
Jestesmy szanowani za nasz teatr i film. Ale teart nie jest przedsięwzieciem az
tak kosztownym, muzyke mozna pisać niemalże darmo (zawsze znajdą się wytrwali
filharmonicy którzy dobre rzeczy nam zagrają), młodym pisarzom to wręcz grzech
pomagać :o); film inaczej - film kosztuje. Film nie zwraca sie z wpływów z kas
pustych kin. Tzn. zły film się zwraca, dobry rzadziej.
Wamaganie od twórców by robili sztukę jakiej tzw. masowy widz oczekuje - JEST
NIEBEZPIECZNYM ABSURDEM! Sztuka z definicji nie odpowida na żadne
zapotrzebowania! To my odpowiadamy sztuce! Albo nie, panie Tusk i reszta.
I bez naszych pieniędzy Wajda i Kutz odejdą, a nowi nie przyjda. Wykształcimy
ich w Łodzi i gdzie tam bądź, a oni nakręcą swe świetne filmy W Londynie, Paryzu
czy Los Angeles. I w czasie gali oskarowych będziemy szukali z zasciankową
groteskowa gorliwoscia "polskich akcentów", operatorów, scenarzystów i
rezyserów, którzy tu się urodzili, ale zrealizować mogli się gdzie indziej.

Byłem wczoraj na fenomenalnym spektaklu Krystiana Lupy w Starym Teatrze.
Dziewięć godzin nie umizgujacej się do nikigo i nie skomlacej o pochlebstwa
sztuki. I to miało publiczność! To się sprzedaje!
Ale nie zawsze się zwraca. Albo nie od razu. Szczególnie niezwylke kosztowna
produkcja filmowa. Jesli nie dofinansujemy jej ze źródeł pozabiletowych, padnie
na pysk.
Skoro państwo, jako pewne minimum, zapewnia mi uniwersytet, szpital i drogę,
komuś zasiłek, rentę (wiem, że marne!), Lepperowi dietę i pensję, i w ogóle
wydaje moje pieniadze na np. kampanię wyborczą Tuska i innych, to dlaczego nie
pozwoli mi cieszyć się sztuką, jaka powstaje w moim kraju?!
Panie Tusk i koledzy. Wpadacie w pułapkę paradoksu. Nie jestescie prymitywami.
Widuje was w teatrach. Pewnie nie odrzucacie zaproszeń na premiery filmowe. I
macie Wajdę na DVD. I co? Nie widzicie, że jesli pieniadze się nie znajdą,
pozostana wam juz tylko te DVD? Że juz teraz teatr jest poza zasiegiem
finansowym mieszkańca waszego kraju? I kino? Student wejdzie na wejsciówkę, was
stac po prostu. A reszta? Jestem pewien że chcielibyscie nas w tych kinach i
teatrach spotykać. I jak już skończycie którąśtam kadencję i wahadełko się
wahnie i znów lewica zajmie wasze miejsca, to na spokojnej emeryturce
chcielibyście pójść na jakiegoś Wajdę i Kolskiego i Jarzynę albo Lupę, albo na
Siedem Bram Jerozolimy - i to w Krakowie, Gdańsku, Warszawie - a nie Berlinie,
Paryżu albo Londynie.
Wiem, że pieniedzy do podziału jest mało.
Ale dzielić tez trzeba głową.



Temat: Resident Evil *
no dobra teraz na poważnie :)
Film jaki jest każdy widzi ... recenzent jaki jest każdy widzi
na szczęście dla nas zwykłych śmiertelników nie musimy brać pod
uwagę opinii recenzenta a nawet nie powinniśmy :) bo co tu dużo
mówić dziennikarz związany z wydawcą filmu będzie piał peany na
cześć filmu a koledzy z drugiej strony boiska będą wieszać psy
na nim ... tak było jest i będzie i nie zmieni tego nic ... coś
jeszcze na temat recenzji wiecie co oni powinni troszkę się
zgrać tzn mam na myśli recenzentów ... ostatnio w mojej
ulubionej gazecie tzn wyborczej trafiłem na dwie różne recenzje
filmu mam nadzieję że wszyscy pamiętają film Armia Boga no cóż w
programie czwartkowym film był wybitny wręcz pomnikowy przykład
jak powinno kręcić się tego rodzaju filmy zaś już w piątkowym
wydaniu gazety film okazał się marną szmirą na którą szkoda
czasu ... no cóż jeżeli to te same osoby odpowiedzialne są za
recenzje filmów kinowych i puszczanych w tv to ja się nie dziwię
że recenzent prawdopodobnie wykształcony dziennikarz nie wie o
czym jest film... Przecież fabuła RE jest prosta prawdopodobnie
jest tak prosta że mój osmioletni bratanek niemiałby z nią
problemu ale cóż jeżeli dziennikarz nie jest w stanie nic
napisać na temat filmu i prawdopodobnie czeka na jakiś darmowy
bufet :) to czemu się dziwić .. drugim razem proponuję na
premiere przyjść już najedzonym a nie szukać okazji do darmowego
nachapania się :) dobra koniec o recenzentach jaki pies jest
każdy widzi :) ... teraz coś o filmie ... film ma fabułe
skomplikowaną jak budowa cepa ale w tego rodzaju twórczości nie
potrzeba przecież gmatwać niczego na siłę ... aktorzy jacy grają
no cóż pani Milla Jovovich dawno przestała grać w dobrych
filmach od czasu piątego elementu nie widziałem nic udanego
oczywiście mogę się mylić wkońcu jestem tylko burakiem z
prowincji nie uczonym w piśmie :) ... a reszta aktorów he he a
po co mają dobrze grać skoro wszyscy i tak giną ... co dalej
efekty są dobre może nie wybitne ale są niezłe dobrze się je
ogląda jeżeli brać pod uwagę że to tylko najbliższa przyszłość
lub nawet jak wspomniał jeden kolega wyżej rok 1994 ( co
niespecjalnie mnie przekonuje)to są nawet prawdopodobne ... muza
ech ta muza jest poprostu pikna niespecjalnie przepadam za
ostrym graniem ( tak tak kolego recenzencie nie każdy komu
podoba się tego rodzaju film musi odrazu być technomianiakiem
albo słuchać dzisiejszego jazgotu niektórzy wiedzą kto to był
Miles Davis:)) ... film jest szybki no dobra przepraszam zwalnia
w paru momentach ale tylko po to by nabrać prędkości i mknąć do
finału zresztą bardzo dobrego moim zdaniem finału ... zobaczmy
fabułe aktorów muze akcje skrytykowałem co pozostało ... w
filmie czuć że reżyser oglądał filmy o zombie :) i to mi się
podoba zaczerpnął z czegoś co się oglądało może z lekkim
obrzydzeniem ale za to ile zabawy było :) ... film w swoim
gatunku jest dobry postawiłbym go troszkę ponad mortal kombat
potem może być tb a na końcu jeżeli ktoś jeszcze pamięta takie
coś streetfighter ... Ogląda się go bez większych zgrzytów
wystarczy zabrać dobre towarzystwo troszkę piwa ( oczywiście
bezalkoholowego) i można przyjemnie spędzic wieczór miło ale bez
większych wzruszeń gdybym chciał sie wzruszać obejrzałbym sobie
coś innego :)... biorąc pod uwagę że reprezentuje prawdopodobnie
tę normalną część młodego społeczeństwa jak i moi znajomi
chociaż tego nie mogę być pewien film spodobał się za to że jest
nieskomplikowany i daje prostą rozrywke wchodzisz oglądasz
wychodzisz zapominasz i jesteś zadowolony bo dobrze wydałeś
pieniądze ... no i tyłek od siedzenia nie robolał co zdarzyło mi
się na kilku "wybitnych filmach " albo tych gdzie patronem jest
wydawca odpowiedniej gazety zatrudniający odpowiednich ludzi
No dobra dosyć na dzisiaj życie jest wystarczająco
skomplikowane i bez tego .... :) ogólnie film jest ok i ogląda
się go dobrze podobnie jak blade2 chociaż teraz czekam na
arachno attack :) to będzie dopiero film wyobrażacie sobie te
wielkie pajęczaki czad jak w latach pięćdziesiątych :)
Ps. za krytyke tego rodzaju filmów nie powinni zabierać się
ludzie którzy nie lubią fantastyki ewentualnie kultury masowej



Temat: Star Wars
kierowiec1 napisał:

> cracovian napisał:

> 1. Zamiast kina porzadny projektor + DVD + procesor sluchawkowy + dwie pary
> pozadnych sluchawek. Dzwiek praktycznie lepszy, niz w kinie, a obraz niewiee
> gorszy (2 m przekatnej obrazu przy 3 m odstepu do widowni). Subwoofer nie budzi
> dzieci, seans w pizamie (albo i bez :) i porze, kiedy sie chce, a nie wtedy,
> kiedy leci w kinie. Brak uzerania sie z babysitterem. Oryginalna wersja jezykow
> a
> i dzwiekowa. Cena 1,5..3 Euro za wideoteke zamiast 15+ Euro za dwa bilety plus
> dodatkowo koszt babysittera. Bonusy & extrasy na dysku. Praktycznie same plusy.

Nie przekonal mnie pan.
Nic nie zastapi projektora kinowego z jego wspanialym 24 klatkowym systemem
projekcji z tasmy celuloidowej. A dwiek w dobrym kinie na pewno bedzie lepszy
niz w dwuch glosnikach zalozonych na glowe napaedzanych niewiadomo jaki procesorem.

> Jedyny minus - pol roku opoznienia po premierze kinowej.

Niektorzy jak tomek bez najmniejszych skrupulow okradaj dystrybutora ogladajac
na pokazie prywatnym miesiac przed premiera gownianej jakosci divixy popijajac
piwkiem i jeszcze sie tym chwala na forum.

> 2. Nie zamiast, lecz obok - odbiornik telewizyjny z dyskiem twardym i
> mozliwoscia time shift i time slip. Definitywne uwolnienie od czasow nadawania
> audycji plus decydujaca dla rodzicow mozliwosc zapauzowania aktualnie lecacego
> programu w dowolnym momencie. I jego dalsze ogladanie mimo, ze nadawanie jeszcz
> e
> sie nie skonczylo. Albo zaczynamy ogladac film z reklamami powiedzmy 40 minut p
> o
> jego rozpoczeciu, przeskakujemy reklamy i konczymy ogladanie w czasie realnym
> Aczkolwiek dla rodzicow funkcja pauzy jest king.
> Efekt uboczny - poniewaz moznaby nagrac wszystko, wiec oglada sie znacznie
> mniej, niz majac normalny telewizor :-)

To tylko gadzety majace przywiazac cie do telewizji i to tak zeby sie tobie
wydawlo ze to ty o tym decydujesz.

> > Lord of the Rings to tez wedlug Ciebie
> > beznadzieja? To tez w sumie bajeczka...
>
> Choc bajka, to znacznie prawdziwsza, niz ach jak realistyczne filmy z Rambo czy
> powiesci Clanycyego lub Ludluma. O bijacych szczyty socrealizmu telenovelach i
> daily soap & daily tolk nie wspominajac.
>
> > Osobiscie telewizje uwazam za najwieksza strate czasu i w ogole nie oglad
> am od
> > przeszlo roku - placac za kablowke 1/4 mojego czasu byla spedzana na ogla
> daniu
> > reklam.
>
> A to chamstwo. Pay tv i jeszcze reklamy. Tylko w kraju nieskonczonych mozliwosc
> i
> cos takiego jest mozliwe ;-)

Tu akurat nie zrozumiales zagadnienia. Z powietrza i z satelity (analogowo i
cyfrowo) masz mnostwo kanalow. Tyle ze z ziemi wiekszosc ma do dostepu 2 do 4
stacji. I ci ktorzy nie chca satelity a chca miec 60 kanalow kupuja kablowke. I
maja kanaly dostepne z ziemi + kilkadziesiat stelitarnych. Czyli normalne kanaly
z reklamami ogolniedostepne. W pakiecie kazdej kablowki mozna dokupic dodatkowo
kanaly platne. Tam juz reklamami fprogramow nie przerywaja. Inna sprawa to ze
TVP pasiona dotacjami rzadowymi i zbierajaca z ludzi haracz w postaci abonamentu
serwoje w swojej misji kulturalnej ludziom reklamy. A ostatnio walczyli zeby tak
jak nadawcy komercyjni upychac reklamy w trakcie audycji TV.

JAki




Temat: Gorzej, czyli lepiej - życie Polaków po 1989 r.
Całkowicie się zgadzam ze zdaniem kaski.Narzekanie to już wrecz cecha narodowa
nas Polaków.
Fakt,że 14 lat temu gdy nie tylko w Polsce, ale w całej socjalistycznej części
Europy nastąpił bezkrwawy przewrót i nastąpiła zmiana systemu na ten system o
jakim Polacy marzyli przez całe pół wieku czyli na
system,demokratyczny,wolnorynkowy,kapitalistyczny czy jakby tam go nazwać
wszyscy wpadliśmy w euforię sądząc może naiwnie,że od razu jak za dotknięciem
czarodziejskiej różdżki bedzie nam się żyło luksusowo jak we Francji,Niemczech
nie mówiąc o USA. Po 14 latach naszego kapitalizmu widać jak daleko nasze
aspiracje były od realiów.Trzeba wziąść pod uwage fakt,że nawet takie bogate
dzis kraje jak :Włochy czy Francja do obecnego dobrobytu i w takim systemie
jaki u nas jest od 14 lat dochodzili przez praktycznie dziesięciolecia.
Wystarczy obejrzeć np.stare filmy włoskie z lat 50-ych aby sie przekonać jaka
tam była wtedy bieda i nedza dużej części społeczeństwa obok oczywiście
bogactwa innych.
Nie bronię tu absolutnie naszych kolejnych rządów i elit politycznych,które
niewłaściwą polityką,sobiepaństwem,prywatą doprowadzają do takich negatywnych
zjawisk jak kolosalne bezrobocie,wysokie podatki,przepisy sprzyjające różnym
lobby a nie społeczeństwu,nie mówiąc już o temacie-rzeka jak:
korupcja,kolesiostwo,niesamowity wzrost przestepczości,agresji itp.,z którymi
to zjawiskami trzeba walczyć i je po prostu tępić.
Niemniej jednak chciałem spojrzec troche od strony pozytywnej tych
naszych,polskich zmian.Co by nie powiedziec ogólnie o naszym kraju,o tym jak
Polska jest postrzegana w innych krajach,nie sposób nie zauważyć że mimo
wszystko w Polsce dokonał sie bardzo duży skok cywilizacyjny.Wszystkie nowości
techniczne jak: powszechnie używane przez prawie wszystkich polaków telefony
komórkowe,Internet,telewizja kablowa lub zestawy satelitarne z kilkuset
programami,takie inne zjawiska jak: "wszystkiego w bród"- czyli olbrzymi wybór
wszelkich towarów w sklepach,super-i hipermarketach,najnowsze modele
samochodów, jednym słowem wszystko to o czym marzyliśmy,to co widzieliśmy tylko
na zachodnich filmach,wszystko to nagle stało sie dostepne.Nawet takie
zjawisko,że np.najnowsze filmy,których premiera dopiero co jest na świecie od
razu też jest również i na polskich ekranach-w tamtym systemie od premiery
światowej jakiegoś filmu do pokazania go w polskich-wtedy państwowych kinach-
mijało przeważnie 2-3 lata.Kina-multipleksy to też kolejny nowy element naszego
polskiego krajobrazu.
Ale przy tym wszystkim jest wielkie niestety ALE : a tym ale jest niestety
poziom życia naszego społeczeństwa co najmniej kilkunastokrotnie mniejszy od
aktualnego poziomu życia chocby u naszych sąsiadów w Niemczech / przy bardzo
podobnych cenach/czy nawet w Hiszpanii.I tu upatruję najwiekszych błedów
naszych rządów ostatnich lat- zbyt byc może pospieszna prywatyzacja nie licząca
się ze społeczeństwem,z utrata miejsc pracy.O ile juz jest bezrobocie,to wzorem
innych krajów przynajmniej zasiłki dla bezrobotnych powinny być nie w głodowej
wysokości tylko przynajmniej o drugie tyle wyższe i zagwarantowane do momentu
znalezienia pracy a nie tylko na pół roku,tak aby z zasiłku przynajmniej
zupełnie godnie żyć choć nie w luksusie.
Przy tej okazji chciałem zwrócić uwage na jeden paradoks: Jeszcze w poprzednim
ustroju takim synonimem bogactwa był samochód / może dlatego że tak trudno było
go kupić,bo o ile to tylko np.malucha i to po kilku latach czekania na
przedpłaty/ a w ostatnich latach mimo biedy o której się mówi nastąpiła
lawinowa ilość zakupywanych przez Polaków samochodów,także zgodnie z badaniami
statystycznymi praktycznie co 2-3 Polak posiada samochód- na pewno sprzyja temu
olbrzymi wybór samochodów zarówno nowych jak i używanych / salony
samochodowe,giełdy,ogłoszenia/.
Jeszcze jeden aspekt pewnego skoku cywilizacyjnego społeczeństwa:zdobywanie
wykształcenia/ nie tylko przez młodzież/,nauka języków....itd.
Ale i tu jest tego smutny aspekt: nie idzie to w parze ze znalezieniem pracy.
Reasumując: I w tamtym ustroju i w tym są plusy i minusy,w socjalizmie tez nie
było tak różowo,skoro co kilka lat wybuchały strajki i niezadowolenie
społeczne,a w latach 80-ych o czym niestety zapominamy,w sklepach nie było
dosłownie nic-np.za przysłowiowym budyniem zwanym wtedy drobnicą staliśmy przez
5 godzin w kolejce a nierzadko przed nosem brakło.Tak było praktycznie ze
wszystkimi artykułami,a lodówki,pralki,telewizory zdobywało się pełniąc dyżury
w społecznych całonocnych kolejkach / zapisy/ i czekając na dostawę tychże
towarów.
także czy gorzej czy lepiej,pojecie względne,trzeba moim zdaniem zawsze
wszystkie aspekty wziąść pod uwagę,choć i tak jak zawsze zdania będą
podzielone / ale w zasadzie w demokracji to prawidłowe/
Pozdrawiam
Czy to było normalne?



Temat: "Kopia mistrza" ["Copying Beethoven"]
"Kopia mistrza" ["Copying Beethoven"]
Najnowszy film o Beethovenie choć tłumaczenie mogłoby kierować
wyobraźnię w stronę Don Kichota na przykład

Film, jak dla mnie, dobry, nie tak wybitny jak "Amadeusz"
ale lepszy od innego ze znanych ostatnimi czasy dzieł o LvB a mianowicie
"Immortal Beloved". Widać że Agnieszka Holland starała się zmierzyć
z legendą filmu Formana, momentami nawet z dobrym skutkiem ale trochę
brakowało tu takiego kontrapunktu jakim był Salieri dla Mozarta. No i jakiejś
magii nieco więcej też by się przydało

Fabuła jest prosta.
Stary kopista Beethovena podupada na zdrowiu i na jego miejsce zostaje
przysłana ambitna młoda studentka, marząca o komponowaniu. No i obserwujemy
dole i niedole obcowania z lekko zbzikowanym geniuszem

Zbzikowany geniusz jest postacią złożoną. Raz bluźni ("ja i Bóg, jesteśmy
jak dwa siłujące się ze sobą niedźwiedzie") raz jest pełen pokory wobec Boga.
Poza tym ma ataki furii, czasem jest naprawdę okrutny. Bywa też ujmujący,
prymitywny, rubaszny, pospolity. Duszę ma pełną sprzeczności a ciało dość
schorowane. Najbardziej wyeksponowana jest głuchota. Brawa dla Eda Harrisa
ża przekonujące zagranie człowieka z lejkiem do słuchania przy uchu.

Diana Kruger grająca Annę Holtz jest niezła w swojej roli, ale przy
Beethovenie Harrisa nie ma szans się przebić zanadto.

Z ciekawszych postaci jest jeszcze bratanek Karl,oczko w głowie
LvB. Utracjusz i hazardzista siedzący w kieszeni u Ludwiga.

Z muzycznych rzeczy, które mi nie umknęły , mamy krótkie ale ciekawe
nawiązania do 2 części IV koncertu i do VII symfonii. Bardzo dużo uwagi
poświęcone jest IX symfonii.Kopiowanie i ostatnie korekty przed premierą,
no i wreszcie premiera, długa scena podczas której symfonia przedstawiona
jest w pigułce. Kolejno jest początek 1 części, potem drugiej i co chwytliwsze
i bardziej popularne elementy finału. Beethoven dyryguje, Anna jest jakby
suflerem bo maestro się obawia że może się pogubić ze względu na kłopoty ze
słuchem. Ciekawa scena.
Później mamy pracę na Wielką Fugą, zwieńczoną klapą tejże. Też interesująca
scena choć trochę łopatologiczna jak na mój gust.
No i wreszcie nawiązanie do "Amadeusza" i gorączkowego komponowania Confutatis
do "Requiem". Tam mieliśmy natchnionego i w amoku twórczym Mozarta oraz
z trudem nadążającego Sussmayera. Tu mamy LvB na łożu boleści dyktującego
i objaśniającego Annie zawiłości "Heiliger Dankgesang" z kwartetu op.132.
Niezłe, choć nie wytrzymuje porównania z tamtą genialną sceną.

Tu się przestanę rozpisywac żeby nie psuć nikomu przyjemności oglądania
Powiem tylko,że warto się wybrać, tym bardziej że rzadko są tego rodzaju
filmy w kinach.

Jeszcze tylko jedna rzecz. W pewnym momencie LvB pyta Annę czy studiuje jego
sonaty na uczelni.I potem, jaka jej się najbardziej podoba. I wymienia:
Waldsteinowska. Appassionata czy Księżycowa. Nie chce mi się szukać, ale czy
te sonaty miały już te przydomki w czasach LvB? Waldsteinowska pewnie tak,
ale dwie pozostałe?

Aha, i podobno ludzi znających się na muzyce może drażnić pewna
łopatologiczność wywodów podczas komponowania

dziękuję za uwagę




Temat: Alchemia Kina Rosyjskiego - 17-23 lipca
Alchemia Kina Rosyjskiego - 17-23 lipca
1. Przegląd Filmowy ALCHEMIA KINA ROSYJSKIEGO

17 – 23 lipca 2009
Kino Alchemia
ul. Jezuicka 4, Warszawa


Alchemia Kina Rosyjskiego to przegląd zarówno rosyjskich premier
filmowych ostatnich lat, jak i wybór radzieckich klasyków
. Na
srebrnym ekranie wielkie nazwiska i 19 niezapomnianych tytułów.
Michałkow, Zwiagincew i Eisenstein. Kino kobiece – retrospektywa
fabularna młodej reżyser Anny Melikian i niezwykła Podróż ze
zwierzętami domowymi Very Storozhevy. Najgłośniejsza ekranizacja
jednej z powieści Fiodora Dostojewskiego i „nietypowa historia,
która mogła się wydarzyć tylko i wyłącznie w noc sylwestrową”.
Rusałka i Spaleni słońcem. Powrót i Wygnanie. Euforia,
Wniebowstąpienie i... Magia. Czysta Alchemia. Po prostu kino
rosyjskie.

PROGRAM PRZEGLĄDU

(SALA KINOWA)
PIĄTEK 17.07 KINO KOBIECE
15.15 MARS – reż. Anna Melikian, ROSJA 2004, 100’.
17.15 RUSAŁKA – reż. Anna Melikian, ROSJA 2007, 115’
19.30 PODRÓŻ ZE ZWIERZĘTAMI DOMOWYMI – reż. Vera Storozheva,
ROSJA 2007, 97’

SOBOTA 18.07
14.00 KIEROWCA DLA WIERY – reż. Paweł Czuchraj, ROSJA/UKRAINA
2004, 105’
NIKITA MICHAŁKOW
16.00 SPALENI SŁOŃCEM – reż. Nikita Michałkow, FRANCJA/ROSJA
1994, 145’
19.00 12 – reż. Nikita Michałkow, ROSJA 2007, 153 min.

NIEDZIELA 19.07
15.30 EUFORIA – reż. Ivan Vyrypayev, ROSJA 2006, 74 min.
17.00 WYGNANIE – reż. Andriej Zwiagincew, BELGIA/ROSJA 2007,
150 min.
19.45 POWRÓT– reż. Andriej Zwiagincew, ROSJA 2003, 105 min.

PONIEDZIAŁEK 20.07
17.30 WYSPA – reż. Pavel Lungin, ROSJA 2006, 112 min.
19.30 SHULTES– reż. Bakur Bakuradze , ROSJA 2008, 100 min.

(SALA KLUBOWA)
KLASYKA KINA RADZIECKIEGO
WTOREK 21.07
17.30 LENIN W PAŹDZIERNIKU
– reż. Michaił Romm, ZSRR 1937, 103
min.
19.30 KALINA CZERWONA – reż. Wasilij Szukszyn, ZSRR 1973, 110
min.

ŚRODA 22.07
14.15 WESOŁY JARMARK
– reż. Iwan Pyriew, ZSRR 1949, 104 min.
16.15 PAŹDZIERNIK – reż. Siergiej M. Eisenstein, ZSRR 1928,
104 min.
18.15 IRONIA LOSU – reż. Eldar Riazanow, ZSRR 1975, 192 min.

CZWARTEK 23.07
13.45 BRACIA KARAMAZOW cz.1 i cz.2 – reż. Iwan Pyriew, ZSRR
1969, 232 min.
17.45 ALEKSANDER NEWSKI – reż. Siergiej Eisenstein, ZSRR
1939, 112 min.
19.45 WNIEBOWSTĄPIENIE – reż.. Łarisa Szepitko, ZSRR 1976,
105 min.

ZAPRASZAMY!




Temat: Czerwcowy repertuar Muzy

> > A co bylo w maju?
> > Europejski Maraton Filmowy?
>
> Prawda. Był to ten długi majowy weekend... Rzeczywiście były super filmy
> i dawno już nie byłem 4 razy w kinie w ciągu trzech dni... Szkoda że
większość
> ludzi wolała europiknik...

Nie. Mysle ze Ci co chcieli zobaczyc filmy je zobaczyli. 3 maja nic nie bylo -
zadnego europikniku - a ludzi w kinie bylo tyle samo

> > > Co ma znaczyć Pasja i 21 Gramów w DKF? Czy to nie lekka przesada?
> >
> > Pewnie, ze tak. Jest to po prostu realizacja prosby wielu osob
>
> Zgoda. Bardzo dobrze. Tylko czemu w DKFie? Kupując zwykle karnet liczę no
coś,
> czego nie ma, nie było i może nie będzie w głównym obiegu... Zapewne jednak
> jest to jedyna formalna możliwość, by pokazać pojedynczo tego typu film co
> Pasja...

Prosze to wyartykulowac na DKF. To chyba byloby smieszne gdyby dyrektor
interweniowal w prace takiego gremium? Moge powiedziec, iz planujemy od
wrzesnia zrobienia dwóch spotkan DKF. Jedno we wtorek - drugie w soboty lub
niedziele - do południa. Będą to odrębne cykle.

> > A ja mam takie pytanie
> > Sprzet do sali kosztowal 500 tys zl.
> > Prace przygotowawcze i oprzyrzadowanie dodatkowe ok. 70 000 zl
>
> OK., chciałbym bardzo pomóc Muzie chodząc przez jakiś czas na np. Świt żywych
> trupów, ale tu pojawia się niestety brak czasu, funduszy i delikatna niechęć
> pomimo mojego niewątpliwego zrozumienia całej sytuacji.

Tak w zyciu bywa, ze nie jestesmy samodzielni w swoich decyzjach. Bardzo czesto
otrzymujemy filmy w pakietach. Co do Switu zywych trupow - w USA byl to sukces,
mysle ze bledem byloby aby go nie pokazac
Co do pojscia na wszystkie seanse... Mam swiadomosc ze to duzo kasy
Mam tez swiadomosc, ze chodzac na wszystkie seanse w Multiplexie to dopiero
trzeba mieć kase;)

> > > Chała niestety.
> >
> > Dzieki za opinie.
>
> Każda opinia powinna się liczyć :)))

A czy ja mówię, że się nie liczy?

> A poważnie to bez urazy, moje ogólne wrażenie od pewnego czasu jest jak
> najbardziej pozytywne, jedynie teraz nastąpił (według mnie) mały skok w dół,

To jest chyba coś innego
Wreszcie wiele premier amerykańskich ma premiere takze w Polsce mniej więcej w
tym samym czasie
Dla nas jest to extra bowiem lekko spowalnia to proces piracki

Maj - lipiec to okres wielkich premier w USA. Chcąc nie chcąc kino europejskie
przesuwa swoje premiery
Mozna tez zauwazyc, iz w kwietniu w kinach polskich byla padaczka, ale
dlaczego? Bo i okres swiateczny a i takze posucha ofertowa.

> zresztą martwię się ja, cieszy 10 osób, więc statystycznie nie ma znaczenia,
co
> sądzę :)

Dlaczego?
Gdyby nie bylo znaczenia. Nie byłoby ani Filmostrady, ani Europejskiego
Maratonu Filmowego, ani przegladu kronik dotyczacych Lubina, ani przegladu kina
polskiego - (listopad). Po drodze takze cos sie znajdzie.

Pozdrawiam
>
>




Temat: TVP nie chce filmu o Sendlerowej...
Ponad rok temu amerykańska firma Hallmark Hall of Fame postanowiła nakręcić o
niej film telewizyjny. Budżet - 11 mln dol., czyli ok. 35 mln zł. To więcej niż
nasze najdroższe produkcje kinowe.

Stronie polskiej od początku zależało na tym, by mieć wpływ na kształt filmu i
przede wszystkim na prawach do niego. Od wiosny 2008 r. TVP prowadziła
negocjacje z Amerykanami. Chodziło o to, by uczestniczyć w produkcji filmu i na
bazie nakręconego materiału samodzielnie zmontować dla polskich widzów film
kinowy oraz trzyodcinkowy serial telewizyjny.

Ze względu na postać Sendlerowej Hallmark - po raz pierwszy w swojej historii -
zgodził się na koprodukcję. Za prawa do filmu Polska miała zapłacić w sumie ok.
5 mln zł. W zamian w filmie mieli grać nasi aktorzy, a w ekipie znaleźć się
polscy twórcy.

- Hallmark spełnił wszystkie warunki - mówi Beata Pisula, wiceprezes polskiej
firmy K&K Selekt, producent wykonawczy filmu. - Autor scenariusza i reżyser,
John Kent Harrison (reżyser m.in. polsko-amerykańskiego filmu "Papież Jan Paweł
II" z Jonem Voightem), oparł się na książce Anny Mieszkowskiej "Matka dzieci
Holokaustu". Scenariusz pisał w Warszawie, konsultując go z TVP. W filmie - u
boku znanej z "Fortepianu" Anny Paquin w roli Sendlerowej - zagrają: Danuta
Stenka, Maja Ostaszewska, Krzysztof Pieczyński i Jerzy Nowak. Autorem zdjęć
został Jerzy Zieliński, a do napisania muzyki udało się namówić Jana A.P. Kaczmarka.

Jesienią ruszyły zdjęcia (wojenną Warszawę zagrała Ryga), ale umowy TVP ciągle
nie podpisywała. Były za to deklaracje ówczesnego prezesa TVP Andrzeja
Urbańskiego i list intencyjny ówczesnego szefa Agencji Filmowej Sławomira
Jóźwika. Po kolejnych negocjacjach, a nawet wstawiennictwie u prezesa
Urbańskiego minister Ewy Junczyk-Ziomeckiej z Kancelarii Prezydenta, umowa miała
zostać podpisana w grudniu.

Nie podpisano jej, bo wyleciał zarząd i prezes. Dla nowych szefów TVP urządzono
prezentację, podczas której Tomasz Rudomino jako przedstawiciel całego zarządu
zaakceptował projekt i wkład finansowy strony polskiej. Podkreślał, że przy tak
ważnej dla Polski postaci jak Irena Sendlerowa koszty nie mają znaczenia.

Jednak umowy do dziś nie podpisano. Prezes Farfał nie spotyka się z
przedstawicielami Hallmarku, nie odbiera telefonów, nie odpisuje na listy. Nowy
szef Agencji Filmowej Andrzej Turkowski zasłania się niewiedzą o projekcie.

Film jest niemal gotowy. 13 kwietnia w Los Angeles odbędzie się jego premiera, a
19 kwietnia wyemituje go amerykańska telewizja CBS.

Jeśli TVP nie wywiąże się ze swoich zobowiązań nie będziemy mieli żadnych praw
do filmu, ani możliwości zmontowania filmu kinowego. Kilka dni temu Amerykanie
jeszcze raz poprosili stronę polską o ostateczne zajęcie stanowiska. W
poniedziałek do prezesa Farfała wysłano ostatnie już pismo z ponagleniem, by do
piątku zadeklarował, czy TVP jest zainteresowana filmem. Jak powiedział nam
wczoraj wieczorem rzecznik prasowy TVP, jutro zarząd chce udzielić odpowiedzi
odmownej, powołując się na stan ekonomiczny spółki.

Dyrektor PISFAgnieszka Odorowicz, do której polski producent zwrócił się o
pomoc: - Po deklaracji poprzedniego zarządu TVP powstała misterna konstrukcja
nakłonienia poważnego partnera, jakim jest Hallmark, do spełnienia naszych
warunków. Chodziło o to, żeby ten wysokobudżetowy film z udziałem polskich
aktorów i twórców mógł jeździć na festiwale i nas reprezentować. Przez dwa
tygodnie próbowałam się dodzwonić do prezesa Farfała, ale nie znalazł dla mnie
czasu. Żeby uratować ten film dla Polski, PISF przeznaczy na niego 2,5 mln zł.

Skąd druga połowa? PISF i K&K Selekt kilka dni temu zwrócili się do ministra
kultury Bogdana Zdrojewskiego o pomoc i - w razie odmowy TVP - rozważenie
możliwości współfinansowania filmu (1,5 mln zł) z budżetu na rocznicowe obchody
II wojny światowej (wtedy w ramach uroczystości odbyłaby się premiera polskiej,
kinowej wersji filmu). Trwają też rozmowy z Telekomunikacją Polską, która
mogłaby zainwestować 1 mln zł. - Jeśli nie uda nam się zebrać tych 5 mln zł,
będzie to ogromny wstyd dla Polski - mówi dyrektor PISF.

Źródło: Gazeta Wyborcza




Temat: "Monachium" - kontrowersyjny film o zamachu z 1972
"Monachium" - kontrowersyjny film o zamachu z 1972
Mimo że Monachium, najnowszy film Stevena Spielberga o palestyńskim zamachu
na izraelskich sportowców jeszcze nie wszedł na ekrany kin, już wywołuje
kontrowersje. Zarówno Palestyńczycy jak i Żydzi zarzucają reżyserowi, że nie
konsultował się z nimi podczas pracy nad filmem.

Monachium opowiada o odwecie Izraela na terrorystyczny atak Palestyńczyków na
wioskę sportową, podczas Olimpiady 1972. W tym ataku zginęło 11 izraelskich
lekkoatletów, pięciu porywaczy i niemiecki policjant.

Film przedstawia działalność jednostki Mossadu, komanda "Komitet- X", które
po zamachu na izraelskich sportowców przez kilka lat tropiło palestyńskich
organizatorów i uczestników ataku. Większość z nich zginęła z rąk izraelskich
agentów. Cała akcja skończyła się skandalem, gdy zabito niewinnego
Marokańczyka.

Spielberg postanowił, że przed filmem nie będą wyświetlane żadne reklamy.
Chce też ograniczyć prasowe dywagacje przed premierą filmu, zgodził się
udzielić tylko jednego wywiadu na jego temat dla "Times'a". Powiedział w nim
m.in. że jego film jest "wołaniem o pokój". Jego zdaniem film nie demonizuje
ani Izraelczyków ani Palestyńczyków.

Premierę filmu w amerykańskich kinach poprzedziły specjalne pokazy w Izraelu.
Zdania widzów są podzielone. Wdowy po zabitych sportowcach uznały, że
Spielberg "uszanował pamięć zamordowanych sportowców i godność państwa
Izrael". Ale emerytowany dyrektor Mossadu David Kimche skrytykował reżysera
za to, że podstawą scenariusza uczynił powieść opartą na fałszywych
zeznaniach jednego z zamachowców. Izrael nigdy oficjalnie nie wziął
odpowiedzialności za odwet na 10 Palestyńczykach, należących do
terrorystycznej grupy "Czarny wrzesień", która działała w Monachium.

Film skomentował też człowiek, który zaplanował zamach w Monachium - Mohammad
Daoud, były działacz grupy, który ukrywa się od czasu ataku. Podkreśla, że
tylko dwóch sportowców zginęło podczas porwania. Pozostałych dziewięciu
poniosło śmierć podczas odbijania zakładników przez niemieckich policjantów.
Daoud oskarża władze Izraela i Niemiec Zachodnich o te śmierci, a także o to,
że w odwetowej akcji Mossadu, o której opowiada film "Monachium", zginęli
także niewinni ludzie, którzy z zamachem nie mieli nic wspólnego.

Daoud jest rozczarowany faktem, że reżyser do tej pory nie skontaktował się z
nim. Jeżeli ktoś rzeczywiście chce powiedzieć prawdę o tym co się stało,
powinien porozmawiać z ludźmi zamieszanymi w całe zdarzenie - powiedział
Daoud agencji Reutera, telefonując z nieujawnionego miejsca na Bliskim
Wschodzie. Na koniec dodał: Gdyby ktoś się ze mną skontaktował, powiedziałbym
prawdę.

W obsadzie "Monachium" znaleźli się Eric Bana, Geoffrey Rush, Daniel Craig i
Mathieu Kassovitz. Film "Monachium" wejdzie na ekrany amerykańskich kin 23
grudnia. Polska premiera zapowiadana jest na 27 stycznia.

źródło: filmbox.pl/wiadomosci_show,300.html




Temat: "Kod da Vinci" wygwizdany i wyśmiany w Cannes
"Kod da Vinci" wygwizdany i wyśmiany w Cannes
"Kod da Vinci" wygwizdany!

We wtorek wieczorem w Cannes na specjalnym pokazie prasowym po raz pierwszy
zaprezentowano dziennikarzom bluźnierczy film "Kod da Vinci" w reżyserii Rona
Howarda. Został on nakręcony na podstawie powieści Dana Browna zatytułowanej
"Kod Leonarda da Vinci". Zamiast aplauzu na sali kinowej rozlegały się gwizdy
i salwy śmiechu.
Film "Kod da Vinci", który zainaugurował wczoraj 59. Międzynarodowy Festiwal
Filmowy w Cannes, zawiera treści antychrześcijańskie. Podaje on w wątpliwość
celibat i boskość Jezusa Chrystusa, a także miejsce apostołów i cel Kościoła
Świętego. Według Dana Browna, Jezus żył w związku małżeńskim z Marią
Magdaleną, z którą miał dzieci. Ona to też, a nie Piotr, była najważniejszym
apostołem. Potomstwo Jezusa i Marii Magdaleny ma być Świętym Graalem,
poszukiwanym od wieków. Te i inne "fakty" podane zostały w filmie w sposób
sensacyjny, mający widza zaciekawić i wciągnąć w oglądanie. Tak się jednak nie
dzieje, czego wymownym przykładem jest wtorkowa reakcja dziennikarzy. - Ich
dezaprobatę można traktować pozytywnie - że film tak bardzo te absurdy
przerysowuje, iż są one aż śmieszne. To jest dobry znak, że nie wciąga on w
jakąś antyteologię, nie tworzy jakiejś alternatywnej moralności. Jego treść
jest tak absurdalna i tak nieprawdopodobna, że budzi raczej śmiech niż
zgorszenie. Myślę, że film czy książka odbierane są pozytywnie przez ludzi
niewykształconych, przez tzw. masy, natomiast ludzie, którzy są choć trochę
wykształceni, nawet jeśli nie są zwolennikami chrześcijaństwa, reagują na
książkę i film negatywnie. To, że oni nie widzą bluźnierstwa, to jest jakby
inny problem. To jest może cecha tej kultury, która nie docenia siły czegoś
takiego jak bluźnierstwo, zgorszenie, profanacja, ale z drugiej strony sam
intelekt, który reaguje na absurdy w taki sposób, jest rzeczą dobrą. I to jest
jakaś dobra prognoza dla tego całego fenomenu. Jest w tym jakieś światło
nadziei - stwierdza ks. Aleksander Posacki SJ.
Sekretarz watykańskiej Kongregacji Nauki Wiary ks. abp Angelo Amato wezwał do
bojkotu filmu, tłumacząc, że zawiera on "stek obelg, kalumnii oraz błędów
historycznych i teologicznych, wymierzonych w Jezusa, Ewangelię i Kościół".
Jego apel podjęli wierni w różnych częściach świata. Katolicy w Indiach
zorganizowali nawet manifestację, którą poparli tamtejsi kardynałowie, a także
muzułmanie. Ci ostatni twierdzą, że treści zawarte w książce "Kod Leonarda da
Vinci" obrażają wyznawców islamu, którzy uznają Jezusa Chrystusa za proroka. W
Bombaju z politykami i przedstawicielami policji spotkali się działacze
wspólnot muzułmańskiej i katolickiej. Wezwali władze do wstrzymania
wyświetlania tego kontrowersyjnego filmu. Z kolei w Stanach Zjednoczonych
została otwarta witryna internetowa "Jezus odkodowany", w której obalane są
nieprawdziwe twierdzenia zawarte w książce "Kod Leonarda da Vinci". Także
przewodniczący Rady Muftich Rosji szejk Rawil Gajnutdin wyraził solidarność z
chrześcijanami protestującymi przeciwko bluźnierczej książce i filmowi "Kod da
Vinci". - W pełni popieram Stolicę Apostolską Kościoła katolickiego, która
ostro potępiła ten film - stwierdził mufti, odpowiadając we wtorek wieczorem
na pytania dziennikarzy w Moskwie. Również na Białorusi nie milkną głosy
sprzeciwu. Mająca odbyć się dzisiaj w Mińsku premiera "Kodu da Vinci" może nie
dojść do skutku. Przeciwko wyświetleniu filmu zaprotestowali przedstawiciele
Kościołów katolickiego i prawosławnego. Proboszcz kościoła św. Szymona i
Heleny w Mińsku Władysław Zawalniuk zapowiedział wysłanie listu
protestacyjnego do Hollywood i do autora bluźnierczej książki.
Również w Polsce wzrasta oburzenie wywołane zapowiedzianą na piątek premierą
filmu Rona Howarda. Na wieść o planach ekranizacji książki Browna
przewodniczący Rady Naukowej Konferencji Episkopatu Polski ks. bp Stanisław
Wielgus wydał specjalne oświadczenie, w którym czytamy m.in.: "Należy jednak z
całą stanowczością stwierdzić, że to nastawione na zysk przedsięwzięcie,
posługujące się fałszowaniem prawdy historycznej i teologicznej, jest z
etycznego punktu widzenia nie do przyjęcia i domaga się jednoznacznego
odrzucenia. Warto również podkreślić, że zjawisko, którego przykładem jest
powieść Dana Browna, świadczy o smutnej i niepokojącej tendencji do kompletnej
irracjonalizacji współczesnego człowieka i jest wyraźnym odchodzeniem od
bronionego przez chrystianizm w ciągu dwóch tysięcy lat rozumu".
Mocnym głosem sprzeciwu jest również wydana niedawno przez Wydawnictwo
Diecezjalne i Drukarnię w Sandomierzu książka Carla E. Olsona i Sandry Miesel
pt. "Oszustwo 'Kodu Leonarda da Vinci'", nad którą patronat objęły m.in. "Nasz
Dziennik", Radio Maryja i TV Trwam. Książka ta obala wszystkie fałszywe
historycznie i teologicznie twierdzenia Browna.
Piotr Czartoryski-Sziler



Temat: Sytuacja szczecińskich kin przed otwarciem mult...
> Przeczytałem ten artykuł i przyznam szczerze, że bardzo podobne
> ukazywały się we wrocławskiej prasie tuż przed otwarciem
> multipleksów. Kierujący tradycyjnymi kinami, nie chcieli do
> siebie dopuścić myśli, że to już początek końca. Komentarze
> były wręcz identyczne. A to, że ludzie tylko na początku
> odpłyną żeby zobaczyć coś nowego i później wrócą, a to, że
> trzeba będzie podnieść standard i obniżyć ceny biletów itp.
Zobacz, ze kina Pionier i Delfin podchodza troche bardziej realnie: biora pod
uwage swoj standard, itp. Prawda jest taka, ze Kosmos i Collosseum sa z gory
skazane na przegrana (nie wyobrazam sobie obejrzec tam Quo Vadis czy LoTR,
skoro juz po Shreku mnie tylek bolal).
Prawda jest taka, ze multikina niestety maja silniejsze zaplecze w postaci
duzego wyboru popcornow, napojow, itp. niekinowe, i tu przebijaja oferta
pojedyncze kina. Do tego faktu, ze do malego kina idzie sie na konkretny film
na konkretna godzine, a do multikina mozna isc na slepo - zawsze cos w
przeciegu 15 minut cos zaczna grac. Dla wielu ludzi jest to istotna zaleta.
Wreszcie pozostaje mania "multikina" jako czegos lepszego. Wszyscy ci ludzie sa
straci dla malych kin.
Natomiast pozostaja ludzie, dla ktorych kino i film sa celem, a nie gadzety lub
po prostu kawalek ciemnosci coby sie do partnerki poprzytulac ;>, i ci, przy
odpowiedniej ofercie, moga przyjsc do klasycznego kina.
Oczywiscie, kwestia cen, repertuaru, ale...
okazuje sie, ze SilverScreen nie mial w Lodzi niektorych filmow, ktore mialo
takie wlasnie pojedyncze kino!!!
Albo takie kino w Poznaniu daleko na wschodzie umieszczone (nie mysle o
Multikinie, tylko tym drugim Multi - Kineapolis?), ktore wogole mialo tandetna
oferte, mimo iz bylo multikinem, w czasie, gdy szereg malych kin nadal
prosperuje...

> Otóż Szanowni Państwo, to nic nie da. Jeśli multipleks wejdzie
> już na wasz rynek, to Was załatwi repertuarowo. Jako olbrzym
> będzie stawiał warunki dystrybutorom, i nie pozwoli na to, żeby
> ktoś mu zabierał widzów. I możecie mieć fotele lotnicze,
> klimatyzaję, ekrany perełkowe a nawet złote klamki a o filmach
> premierowych będziecie musieli zapomnieć. Dostaniecie jakieś
> śmieci na które nikt do kina nie chodzi, a odpłatność jak za
> super hit w dniu premiery. Szanowna Pani Berdychowska szybko
> się o tym przekona, jak się zrywa przyjaźnie z dystrybutorami.
> Największe wrocławski kina mają olbrzymie problemy z ułożeniem
> repertuaru i muszą grać powtórki. W tym roku planuje się
> zamknięcie kolejnych kin, i do końca roku w ponad 600
> tysięcznym Wrocławiu będzie ich już najprawdopodobniej 5.
> Serdecznie pozdrawiam moich Szczecińskich kolegów kiniarzy, i
> życzę Wam abyście przetrwali. Ja wiążę duże nadzieje z Unią
> Europejską. Myślę, że są jakieś antymafijne przepisy unijne
> które pozwolą nam brać filmy również bezpośrednio z zagranicy z
> pominięciem pasożytów.




Temat: Kolejny wątek o kinie ...
Ciekawe jak się to wszystko rozwiąże ?
Ciekawe jak szczegóły umowy wiążą E-B z realizacją inwestycji ?
- umowa ważna do lata 2005;warunek uzyskania pozwolenia na budowę do tego czasu został z nawiązką spełniony
- E-B chciało kupić dzierżawiony teren przed rozpoczęciem inwestycji,teraz może to zrobić dopiero po jej zakończeniu,a umowa na dzierżawę terenu też kończy się w lecie 2005 roku - więc pośpiech przy realizacji obiektu wskazany,ale od 2 miesięcy go wcale nie widać,co jest grane?
- pozwolenie na budowę ważne 2 lata więc do sierpnia 2006 jest czas na zrealizowanie obiektu
- najważniejsze - co z zapisem w umowie (nie znam szczegółów,ale to pojawia się w wypowiedziach na forum) - że kino E-B może być jedynym kinem wielosalowym w mieście - inaczej trzeba zapłacić E-B odszkodowanie. W takim razie co z zamiarami C-C lub M-F. Może szczegóły umowy nie są aż tak rygorystyczne dla miasta?
- skąd pod koniec 2003 E-B wiedział że jego kino ma być malutkie 3 salowe na 550 miejsc,i dlaczego pisano o zakupieniu foteli do zamontowania,skoro obiekt na koniec roku 2004 istnieje tylko w naszej wyobraźni?
- kiedy E-B płaci odszkodowanie miastu ? Moim zdaniem w momencie kiedy po dwu latach od uzyskania pozwolenia nie powstanie gotowy obiekt (czyli VIII 2006),ciekawe czy szczegóły przewidują jakieś kary za niezapewnienie np najemcy na część kinową,gdy powstanie reszta obiektu ?

Moim zdaniem część kinowa jest najmniejsza z możliwych - by można było wypełnić warunki umowy,być może 3 salki tego pseudomultipleksu powstaną,i zostaną tam zamontowane owe fotele zakupione w zeszłym roku i będą czekać na najemcę który doposaży resztę tego pseudomultipleksu w jakiś czas po rozpoczęciu działalności części handlowo-usługowej. A samo oddanie obiektu może nastąpić w lecie 2006.

Moim zdaniem "czarny scenariusz" na chwilę obecną - 3 salowy pseudomultipleks na Podolszycach otwarty w lecie 2006 (którego najemcą jest kino objazdowe ) wraz z przaśnym "centrum" usługowo-rozrywkowym,w którym nic ciekawego,ciasno,całość zawartością nie różni się od TSS,zamiast znanego fast-foodu hot-dogi z mikrofali i docelowo "multipleks" przerobiony na gabinety i poradnie). Czyli - to coś powstanie,lecz będzie to rozczarowanie - i będzie to miks Panoramy,Championa i TSS,a kino jeśli będzie - to w najlepszym razie jedna z kilku polskich instytucji filmowcych z nieświeżym i nieatrakcyjnym repertuarem,skrojonym dla ubogiej "prowincji",filmy 3 miesiące po premierze,zjechane kopie itp. No i rzecz jasna na Tumskiej tkwiące w maraźmie Przedwiośnie w stanie znanym od dziesięciu lat plus centrum hadlowe wymarzone przez radnych z Samoobrony i NMP na placu przed teatrem.
By jednak poznać najbardziej prawdopodobny scenariusz rozwoju wydarzeń - poczekajmy do wiosny 2005
- wtedy poznamy rzeczywiste zamiary E-B (podolszyckie centrum rodzi się w bólach i w amatorski sposób-dlaczego nie mogło powstać tak jak to za sprawą Budizolu dzieje się we Włocławku i Elblągu?)
- zobaczymy czy M-F zacznie modernizować Przedwiośnie
- zobaczymy co zamierza zrobić Rynex z placem przed teatrem.



Temat: Rozwoj szkolnictwa wyzszego
Rozwoj szkolnictwa wyzszego
"Olsztyn powiększył się o ponad 30 tys. mieszkańców. Świetnie widać to w
zatłoczonym miasteczku studenckim, zapełnionych klubach i pubach. W kinach i
teatrach niekoniecznie...

Ryszard Górecki, rektor Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego, uważa, że studenci
i uczelnia to dobrodziejstwo dla Olsztyna. - W październiku do miasta zjeżdża
prawie 35 tys. osób uczących się na studiach dziennych. Tylko 10 proc. z nich
mieszka w akademikach, reszta wynajmuje stancje. Każdy na życie w Olsztynie
potrzebuje średnio 800 zł. Dodatkowo na weekendy przyjeżdżają studenci
zaoczni, którzy też zostawiają tu pieniądze za jedzenie i mieszkanie. Szacuję,
że w ciągu dziesięciu miesięcy dostarczają do domowych budżetów mieszkańców,
handlowców i przewoźników miejskich około 300 mln zł - mówi rektor.

W Olsztynie mieszkania lub pokoje dla studentów wynajmuje ponad 8 tys.
mieszkańców. - Mam dwupokojowe mieszkanie w bloku na Kortowie. Z jednego
pokoju, który wynająłem studentom, będę miał co miesiąc 600 zł - opowiada
właściciel mieszkania na Kortowie przy ul. Heweliusza. - Opłacają mi 230 zł
czynszu, a z reszty mogę się wyżywić. Podobnie robi wielu moich sąsiadów z
bloku. A ja tak już się zżyłem ze studentami, że nie wyobrażam sobie Kortowa
bez nich. Było by tu pusto i bez życia. A moi lokatorzy nawet psa mi wyprowadzają.

Nie tylko właściciele kwater czy handlowcy cieszą się z powrotu studentów i
studentek. - Chodzę codziennie na ryby i lubię popatrzeć na ładne studentki -
mówi Wiesław Szymczak, który w wolnych chwilach przesiaduje na Jeziorem
Kortowskim. - Poza tym studenci nauczyli się już układać butelki po piwie w
widocznych miejscach i zbieracze łatwo je znajdują. Też mają z tego zarobek -
zauważa wędkarz.

Zaludniło się też w pubach i klubach. Za to trudniej spotkać studenta w
teatrze. - Mamy wśród publiczności sporo studentów, ciągle jednak nie tylu,
ilu byśmy chcieli - mówi Andrzej Fabisiak, zastępca dyrektora Teatru Jaracza.
- Ale nie poddajemy się i specjalnie dla nich przygotowujemy choćby premiery
studenckie. Od tego roku zaczęliśmy współpracę z kulturoznawstwem. Dla
studentów tego kierunku bilety będą tańsze.

Żacy rzadko zaglądają też do kina. - Olsztyn nie jest miastem miłośników kina,
w porównaniu do innych ośrodków akademickich wypada ciągle blado - nie kryje
rozczarowania Konrad Lenkiewicz, dyrektor ambitnego kina Awangarda. - W tym
roku postaram się przyciągnąć studentów ciekawszym, sporządzonym z myślą o
nich repertuarem i dodatkowymi atrakcjami, czyli spotkaniami ze znanymi
aktorami i twórcami filmów.

Co najchętniej robią studenci, najlepiej widać na Kortowie. Przez wakacje
puste niemal kluby i sklepy teraz znów zaczęły tętnić życiem. Pod marketem
Eureka studenci okupują wszystkie wolne rampy i barierki. - Sprzedajemy o
wiele więcej towaru, a trzy razy tyle co wcześniej piwa i wódki - cieszy się
sprzedawczyni ze sklepu Eureka. - W pierwszych tygodniach października obroty
są wyjątkowo duże.

Za to w klubie Eden, który otwiera się po wakacyjnej przerwie, narzekają. -
Klientów jest z roku na rok coraz mniej. Studenci wolą kupić alkohol w sklepie
obok, niektórzy przynoszą go nawet tutaj i przelewają po kryjomu - żali się
właściciel.

Ale mimo unoszącej się już w powietrzu atmosfery studenckiej zabawy, w mieście
jest spokojnie. - Mieliśmy tylko kilka interwencji w akademiku za głośne
zachowanie po godzinie 22 - mówi Krzysztof Świtała, kierownik działu
bezpieczeństwa i dozoru mienia UWM.

- Studenci nie są grupą sprawiającą jakieś szczególne problemy - dodaje
Izabela Niedźwiedzka, rzecznik miejskiej policji

Także olsztyńskie spółdzielnie nie obawiają się powrotu studentów. - W ciągu
roku akademickiego zdarzają się skargi na libacje i głośne zachowanie, ale nie
są to częste przypadki - mówi Jerzy Okulicz, prezes Olsztyńskiej Spółdzielni
Mieszkaniowej."

Wkleilem to tutaj dla tych wszytskich, którzy nie widzą związku z rozwojem
SzkW a pieniędzmi dla miasta i jego mieszkańców... Przykre, że wciąż nie można
dac jako przykładu Elblaga... Co gorsza nie zapowiada się, aby w najbliższych
latach to sie zmienilo :(((




Temat: Sylwester Chruszcz vs. Pedro Almodovar - brawo LPR
absztyfikant napisał:

Nieswiadomie przysluzysz sie
> promocji tego doskonalego filmu (juz widzialem) wysmienitego hiszpanskiego
> rezysera.

* jak dla mnie ten film jest pewnym przelomem w historii kina, raczej wg mnie
nie tyle doskonaly co pieknie kontrowersyjny, pieknie bo obrazy w filmie sa
przepieknie sfilmowane, kontrowersyjny bo...tak tego jeszcze dotychczas w kinie
nie pokazano.
ponizsze oswiadczenie LPR znaczy tyle, ze jak mniemam ktos to pisal ten tekst
najzwyczajniej w swiecie nie obejrzal tego filmu.
Absztyf nie rzoumiem po co polemizujesz z Chruszczemw ten sposob ze
przypominasz pewne grzechy kosciola, nie rozumiem dlatego ze w ten sposob
wpisujesz sie w to ze ten film ma jakoby przeslanie antyklerykalne, ja
osobiscie tak tego filmu nie odebralem a kosciol katolicki czy tez ksiadz
Manolo to przede wszytskim forma nie tresc...

...a teraz slow kilka na temat oswiadczenia:

Chruszczow napisal:

>
> Wycofać z kin "Złe wychowanie"

* wycofac LPR z parlamentu!

> Wiceprzewodniczący Zarządu Głównego LPR Sylwester Chruszcz zwrócił się do
> dystrybutora filmowego Gutek Film o wycofanie z polskich kin filmu "Złe
> wychowanie".

* albert_c zwrocil sie do wladz LPR j/w!!!

Obraz ten wykraczając poza granice dobrego smaku dyskredytuje
> Kościół katolicki.

* obaraz poslow LPR wykracza poza granice dobrego smaku i dyskredytuje
parlamentaryzm w Polsce!!!

> Oświadczenie
>
> Zwracam się do firmy Gutek Film, dystrybutora filmu "Złe wychowanie" w
> reżyserii Pedro Almodóvara o wycofanie filmu z ekranów polskich kin.

* Oswiadczenie:

zwracam sie do wladz LPR j/w!

>
> Wypowiadam się stanowczo przeciw prezentowanemu w filmie wypaczonemu obrazowi
> rzeczywistości społecznej, która nie stanowi normy ogólnoprzyjętych zachowań.

* Wypowiadam się stanowczo przeciw prezentowanemu w parlamencie wypaczonemu
obrazowi rzeczywistości parlamentarnej i społecznej, która nie stanowi normy
ogólnoprzyjętych zachowań.

> Propagowanie związków homoseksulanych za pomocą tego obrazu uważam za
> oburzające.

* propagowanie zwiazkow z oszololamami polskiej sceny politycznej uwazam za
oburzajace

Film jest prowokacją która wykracza poza dobry smak i przeczy
> samej idei sztuki.

* LPR jest prowokacja, która wykracza poza dobry smak i przeczy samej idei
parlamentaryzmu.

> Nie należy również zapominać o momecie w którym odbyła się premiera filmu w
> Polsce.

* Nie należy również zapominać o momecie w którym LPR zdobyla mandaty
parlamentarne w Polsce, ba i w Europie.

> Można bowiem odnieść wrażenie, że prezentacja w polskich kinach filmu
> jest niejako wpisana w niepokojący trend ataków na Kościół Katolicki w
> Polsce.

* Można bowiem odnieść wrażenie, że prezentacja w polskim parlamencie poslow
LPR jest niejako wpisana w niepokojący trend ataków na zdrowy rozsadek w
Polsce.

> Sama zaś idea filmu ma za zadanie zdyskredytowanie Kościoła jako
> instytucji.

* Sama zaś idea zasiadania parlamentarzystow LPR ma za zadanie
zdyskredytowanie parlamentu jako instytucji

Sylwester Chruszcz
> Wiceprezes Zarządu Głównego
> Ligi Polskich Rodzin

* albert_c
zdrowy na umysle w przeciwienstwie do wyzej podpisanego;-)
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • chadowy.opx.pl



  • Strona 3 z 3 • Wyszukiwarka znalazła 167 wypowiedzi • 1, 2, 3