Czytasz wypowiedzi wyszukane dla słów: Problemy rodziny Kwartalnik





Temat: Niedożywienie w szpitalu.(Wydzielone z tematu ŻP w szpitalu)
Niedożywienie szpitalne szczególnie dotyka ludzi starych i samotnych, do których nie przyjdzie rodzina, nie nakarmi i nie "doniesie" . Jestem zwolenniczką, aby pacjenci płacili częściowo za wyżywienie w szpitalu np za tak zwany wsad do kotła. Można by wtedy również wymagać, aby to co podają było zjadliwe.
Niewiedza i beztroska lekarzy to kolejny problem. szkoląc pielęgniarki zadajemy pytanie czy znają skalę MNA (Mini-Nutritional Assessment) oceniającą w szybki sposób ryzyko niedożywienia u osób w podeszłym wieku. Większość o tym nie słyszała, jak również o innych narzędziach np. do oceny sprawności zdolności poznawczych.
Mam nadzieję, że kwartalnik wydawany przez doc. Pertkiewicza poprawi ten stan rzeczy.
To co robimy tu to też walka z niedożywieniem szpitalnym.
Mnie w polskich szpitalach brak wolontariuszy, którzy by np karmili osoby starsze. zastanówcie się sami ile razy będąc w szpitalu nakarmiliście kogoś, a ile razy bez słowa odnieśliście nietknięty talerz.





Temat: zbyt dobre wyniki....
no i moge powiedziec tyko tyle ze i u mnie wyniki sa dobre ... bylam w tym tygodniu u Niklewicz ... badane mialam TSH i testosteron ... w normie ... nic juz nie rozumiem ... problem z tarczyca maja u mnie w rodzinie wlasciwie wszyscy ... na testosteron chyba tez po cichu stawialam ... najwazniejsze jednak jest to ze leczenie nie zostalo przerwane ... nastepna wizyta dopiero za pol roku a przez ten czas mam sie faszerowac prochami .... perspektywa niezbyt zadawalajaca ale trudno ... wiecie co mi w tym wszystkim najbardziej przeszkadza? to ze mam teraz tak czesto okres! co 28 dni to samo ... jak kobiety to wytrzymuja ... wczesniej mialam moznaby powiedziec ze kwartalnik a tu teraz co miesiac taki dyskomfort :/ i chyba wreszcie zaczelam doswiadczac co to takiego zespol napiecia przedmiesiaczkowego ... dobrze ze mam w domu worek treningowy





Temat: rozmowy na temat Kwartalnika
Nie wiem czy dobrze robię, ale spróbuję jeszcze raz coś zaproponować. Moim zdaniem trzeba stworzyć jakieś struktury. Trzeba rozdzielić zadania między ludźmi, tak żeby Mamcia nie zajmowała się wszystkim. To się może sprawdzić jak jest 5 osób, ale jak jest 5000, to raczej nie da sobie sama rady ze wszystkim. Przecież też jest człowiekiem i ma swoją rodzinę, problemy. Trzeba zrobić tak żeby ludzie jacyś tam zajęli się jakimiś konkretnymi problemami, np. gazetką, inuliną, itd. Oczywiście Mamcia jeżeli będzie się chciała włączyć do jakiegoś projekty, np. jakiś artykuł, albo noszenie worków z inuliną to nie ma problemu . Jednak twierdzę, że powinno się to uporządkować w ten sposób, że wyznaczy się jakiś ludzi, którzy zajmą się odpowiednimi zagadnieniami. Taka sytuacja jak telefon do pracy nie powinna mieć miejsca, bo powinien być specjalny numer stowarzyszenia i każdy kto by dzwonił, trafiłby właśnie na taką osobę odpowiedzialną za rozmowy telefoniczne. Trzeba zrobić tak żeby na stronie stowarzyszenia było wszystko czytelnie opisane i wyjaśnione, tzn. w jaki sposób to działa, jak to jest zarządzane itd. Da to poczucie przejrzystości i otwartości, a ludzie są na takie rzeczy wyczuleni. Poza tym trzeba koniecznie wyjść do ludzi. Nie jest to wcale zmuszanie kogokolwiek do członkostwa. Trzeba pójść do Krysi, czy do Stasia i powiedzieć mu : słuchaj jest takie a t akie stowarzyszenie, które działa na korzyść takich jak ty, będziesz miał takie a takie z tego korzyści (kwartalnik, poradniki, przyjaciół- może przede wszystkim przyjaciół) i jeżeli chcesz to się przyłącz. To nie jest wcale zmuszanie, bo taka osoba ma wybór, bo może przecież to olać. Natomiast siedzenie z założonymi rękami i czekanie, aż ludzie sami przyjdą, da raczej mizerne efekty. Trzeba po prostu ludzi zachęcić do zaangażowania się. Trzeba próbować różnych metod, różnych rozwiązań. Jestem pewien, że coś zadziała. Chciałbym żeby J-elita rosła w siłę i prężnie się rozwijała, bo można naprawdę wielu ludziom pomóc, ale najpierw trzeba do nich dotrzeć. To co do tej pory zostało zrobione, to bardzo dobra robota. Nie można jednak osiąść na laurach, bo zbyt wiele jest jeszcze cierpienia na świecie. Pozdrawiam.



Temat: Paweł Mucha - kandydat do Sejmiku Województwa
Odpowiem najpierw na pytanie cóż takiego dokonałem w moim życiu, iż czuję się powołany do rządzenia województwem. Otóż ja nie pretenduję do samodzielnego rządzenia województwem, tylko ubiegam się o mandat radnego Sejmiku Województwa Zachodniopomorskiego. Jako prawnik praktyk zajmuję się m.in. problemami samorządu terytorialnego, w szczególności prowadzę obsługę jednostek samorządu terytorialnego, udzielam porad prawnych, przygotowuję oraz opiniuję projekty aktów prawa miejscowego i decyzji administracyjnych itd. Wiem jak powinien funkcjonować sejmik, jakie stoją przed nim zadania, chcę czynnie działać jako samorządowiec. Prawo samorządowe leży również w obszarze moich zainteresowań naukowych. Myślę, że jestem w stanie godnie reprezentować Gryfino w Sejmiku Województwa Zachodniopomorskiego. Co więcej mam nadzieję, że uda mi się przekonać wyborców do mojej kandydatury. Jeśli tak - to moja reprezentacja Gryfina w sejmiku mieć będzie na celu inicjowanie oraz współdecydowanie o utrzymaniu i rozbudowie na naszym terenie infrastruktury społecznej i technicznej, pozyskiwanie środków finansowych dla Gryfina i okolic z funduszy UE.

Jeżeli chodzi o moje dokonania społeczne, odsyłając po szersze wiadomości na stronę www.muchapawel.pl mogę powiedzieć, iż działam m.in. w Towarzystwie Miłośników Historii Ziemi Gryfińskiej, Gryfińskim Kwartalniku Historycznym, założyłem i przewodniczę Gryfińskiemu Przymierzu dla Praworządności. Co do działalności zawodowej -jestem na drugim roku aplikacji adwokackiej, po kilku latach pracy i nauki w Poznaniu, aktualnie pracuję w kancelarii adwokackiej Szczecinie. W Gryfinie udzielam porad prawnych przy Powiatowym Centrum Pomocy Rodzinie.

Jestem kandydatem bezpartyjnym. Decyzję o kandydowaniu podjąłem po dłuższym namyślę, a propozycję taką złożył mi Mieczysław Sawaryn. Uznałem to za wyraz uznania dla mojej osoby, ale przede wszystkim znakomitą szansę, aby spróbować zrobić coś dobrego dla naszego regionu i dlatego zdecydowałem się kandydować.

Na bieżąco na wszelkie pytania odpowiadam też na www.muchapawel.pl

Zamieszczam tam także informacje z kampanii.

Gorąco zapraszam.

Paweł Mucha
www.muchapawel.pl



Temat: Prośba o przedstawienie


A, i jeszcze pytanie dodatkowe:
Napisałeś coś takiego:
wtedy z jednej strony dotarła do mnie paranoja placowki ( co opisalem plastycznie w topiku "Leszek ...") a z drugiej paranoja "zwrotek" czyli dzieci, które oddawaly do bidula RZ bo nie potrafily albo nie chcialy sobie z nimi poradzić


To, że czasem rodzina zastępcza nie może sobie poradzić jest winą czynników zewnętrznych, np. ośrodki kwalifikują rodziny których nie powinny, dają dzieci do takich rodzin, w których taki układ nie ma szans zadziałać. Co wtedy? Co ma zrobić rodzina zastępcza? Piszesz że "zwrot" dziecka do placówki to paranoja. A co innego można zrobić?

Tak więc czekam w dalszym ciągu na odpowiedzi na poprzednie pytania oraz na nowe.

Pozdrawiam,

Artur

Jak napisałem Ci w mailu wiekszość odpowiedzi na swoje pytania znajdziesz w moim artykule w kwartalniku "Dziecko Krzywdzone", który własnie sie ukazał.
Ponadto być moze dzisiaj/jutro akurat opublikuje na stronie sondir program "Świat Dzieciom 2020".
Ponad to co powyżej nie mogę niestety poswiecic Ci wiecej czasu w dziele rozkładania mojej osoby na czynniki pierwsze - sam sobie postawiłes takie zadanie więc cierp na swoje konto a skoro moich odpowiedzi bezposrednich nie rozumiesz to naprawde Ci współczuje bo czeka Cie wiele niepotrzebnej zreszta pracy.

Zawsze chetnie natomiast bede odpowiadał na pytania zwiazane ze sprawami scisle merytorycznymi, które mogą przydać sie innym - bo po to jest forum a nie po to, zeby ktos sobie prowadził personalne gry w słówka

Piszesz, ze wina za "zwrotkę" to wina wyłącznie systemu.
Ja uwazam, że to wina i systemu i RZ - i tak wyraznie to oddałem

Wina systemu jest oczywista - system bowiem w ogóle nie zauważał jeszcze do niedawna takich sfer jak zaburzenia więzi etc ... i traktował dzieci jak worek z kartoflami, który bez szkody dla jakości kartofli mozna przewozic z A do Z ...
Robie osobiscie wiele, zeby takie podejście zmienić.

Ale wina RZ tez jest oczywista bo dorosły odpowiedzialny człowiek ma obowiazek przewidywania następstw swoich czynów ... w prawie jest takie sformułowanie: "sprawca powinien i mógł przewidzieć"
Człowiek, który podejmuje sie funkcji RZ może i powinien zapoznać sie z lietraturą przedmiotu (ogromną), może i powinien poznać innych RZ, może i powinien dogłębnie poznać dziecko ...
może i powinien przygotowac sie na tego dziecka przyjecie, może i powinien dysponować srodkami na jego przyjecie włącznie z tym, że może i powinien jesli to konieczne przerwać dotychczasową prace (albo ja ukierunkować na potrzeby dziecka) i poswięcicć sie temu dziecku przynajmniej przez pierwsze lata w całości ...
jeśli problemy przyjetego dziecka przerastaja jego mozliwości może i powinien znależć stosowna pomoc i wsparcie ...

jeśli oddaje dziecko z powrotem do DDz to wg mnie. powinien mieć dożywotni zakaz przyjmowania nowych dzieci ...
trochę Artur za duzo widziałem cierpienia u dzieci "z którymi ktos sobie nie poradził", żeby zaakceptować inną logikę ...

to tyle mojej opinii i tego jak ja rozumiem Rodzinną Opiekę Zastępczą i o jaką ROZ walczę - pozdrawiam



Temat: Zastanówcie sie jak jeszcze macie czas !
Mylny jak zawsze Jarku. Doceniam Twoje optymistyczne podejście do życia . Musze Ci jednak wyznać, że żyjesz w „bańce”, do której nie docierają „mydlane” informacje. Po pierwsze opierasz sie na powierzchownych i nie kompletnych danych opartych wyłącznie o portale internetowe czy formu dyskusyjne, gdzie artykuły pisują średniacy pióra a na forum wchodzą w większości młodzi ludzie, którym daleko do grupy reprezentatywnej. Nie jest zawarte tam pełne spektrum problemu, o którym piszemy. Poczytaj sobie prasę krajową (Polską - np .wyd. Elamed lub wydawane przez uczelnie warszawską kwartalnik Dent.) lub zagraniczną prasę branżową i zobaczysz jak szybko umknie ci przeświadczenie, że tak bardzo was zagranicznych rąk - tam "potrzebują". W ostatnim wydaniu gazety "analiza" publikowane były wnikliwe artykuły o waszym problemie emigracyjnym i wyniki badań opinii publicznej w grupie lekarzy angielskich (a nie dzieciarni internetowej). Poszukaj badań, statystyk, książek opisujących ten problem społeczny (ale to musiał byś wstać za monitora i udac sie do placówek takich jak biblioteka czy uczelnia które specjalizują sie w tej dziedzinie). Zajmują sie tym tez fachowcy w kraju i na ich wiedzy sie opieram (nie musze obrazowo mówiąc: zjadać rtęci wystarczy ze w odpowiednim miejscu przeczytam ze to jest trujące ! ). Podam ci też obrazowy przykład dotyczący wartości wiedzy www na bazie M. Anioła którym się pasjonuje: jak byś chciał poszukać informacji rzeźbach jego rzeźbach to oczywiście zajdziesz milion stron z informacjami które niestety nie sa nawet namiastką dyskusji o jego specjalizacji, talencie czy działach , a większości są to strony z strzępem biografii lub sprzedaży pocztówek z jego „Pietą” albo plakatami z marnym zdjęciem jego dzieła. Poszukaj na internecie płyt wyśmienitego węgierksiego gitarzysty jazzowego R. Ogeikatamein'a. Poszukaj na intrenecie informacji na temat inteligentego kina Polskiego i jego perełek takich jak "Tercet czyli trio" lub "Pirs". Nic takiego nie znajdziesz bo internet jest jak m'donald - szybko krótko i przyjemnie,tandetnie. Specjaliści w danych dziedzinach nie chadzają na forum, bo to po prostu bełkot i na takim to bełkocie właśnie sie opierasz mówiąc np. o temacie postrzegania " Polaczków" przez Anglików. Na początku mówisz ze "rzucają ceny z kosmosu i robią sobie co chcą” (nie dziwne to ich kraj), a potem zaprzeczasz mówiąc ze każdy Polak nawiązuje do cen obowiązujących w gabinetach Anglików. Zdecyduj sie ! Angielski student stomatologii napewno śni o was po nocach, z potem na czole sie budzi myśląc ze nie może żyć godnie w własnym kraju bo przyjechały „mrówki d.” co biorą każda robotę za średni grosz i sie jeszcze cieszą ! Potem jeszcze założą swoje tanie gabinety jak grzyby po deszczu (bo proporcjonalnie do kraju cena usługi zawsze będzie to dobra), a w angielskim barze spotkać będzie można tylko anglopolaków dumnych ze swojej finansowej ojczyzny. BRRrrrrry. Ty szczęśliwy człowieku nie pracujesz w soboty i niedziele (widocznie luzujesz sobie zarobkowy pobyt) ale w Londynie czy w innych większych miastach, dentyści pracują ! Postaraj sie wyzbyć prowincjonalnego myślenia ( pewnie siedzisz gdzieś na jakimś angielskim gaju albo jakieś zapomnianej wysepce i myślisz ze masz ogląd całej problematyki dentystycznej w Anglii ).
Moi znajomi i moje otoczenie w kraju a nawet zagranicą wyraża sie o ucieczkach dentystów negatywnie. Zostawiacie swój kraj i jego problemy dla własnej egoistycznej potrzeby wygody finansowej. Anglicy tez czują sie w swoim domu nieswojo obcując z ludźmi bez miejscowych korzeni , którym jest obojętne kim jest sąsiad i jaka jest polityka regionu . To nie jest przyjemne, wiec nie wciskach wszystkim ludziom kitu ze to jest piękne! propaguj informacje bardziej sucho. Nie namawiaj na wyjazdy, bo nieświadomie zrobisz ludziom krzywdę. Mój kolega wyjechał do angli pracowac jako dentysta ale jestem pewien, ze jak by dostał tu w Polsce (co jest spokojnie mozliwe ) 4 tys. to by dawno wrócił. W życiu nie istotne jest za wszelką cenę MIEĆ , ………………………a BYĆ wśród przyjaciół. Sam zobacz, kto mnie TU atakuje przykładów w postach nie brakuje - ludzie bez Boga w sercu, niewolnicy mamony. Wracajcie póki czas ! Tu jest wasze Miejsce na ziemi ! Tu są wasze korzenie, rodziny , historia przodków ! Czeka z utęsknieniem Artur A.



Temat: Jak jej pomóc?
Wpływ rodziców jest szczególnie znaczący. Obowiązki rodziców wobec dzieci dotyczą nie tylko pielęgnacji, lecz także troski o rozwój fizyczny i umysłowy.Wciąż zbyt często zdarza się, że osoby niepełnosprawne i chore są nieporadne, niesamodzielne, zależne od swoich najbliższych. Przejawiają postawę negatywną,mówiąc sobie: "jestem do niczego", "z niczym sobie nie poradzę" itp. itd."Przygotowania do mądrej i odpowiedzialnej dorosłości powinny rozpocząć się już w dzieciństwie."Niestety,z tego co mówisz,rodzice zapomnieli o tym,tak ważnym,elemencie.
To problem nie cierpiący zwłoki.Trzeba o tym mówić, bo nadmierna opieka nie chroni dziecka, wręcz przeciwnie, naraża je na poważne kłopoty w życiu.Taka nadopiekuńczość sprawia, że dzieci wolniej rozwijają się społecznie,podobnie jak w tym wypadku,nie wierzą we własne możliwości.Niestety,trzeba przyznać,że to nie pierwszy, i pewnie nie ostatni,tego typu przypadek,spotykany u chorych na Mukowiscydozę. Rodzice często z obawy i troski o zdrowie dziecka wyręczają je we wszystkim, tłumacząc sobie: "po co je męczyć, ja to zrobię szybciej i lepiej".Niekiedy,pomimo tego,że dziecko czuje się bardzo dobrze,rodzice i tak izolują je od swoich zdrowych rówieśników, pozbawiając tym samym samodzielności. Rodzice często martwią się o przyszłość swoich dzieci, zwłaszcza chorych.
Z drugiej strony warto postawić się w sytuacji rodziców chorego dziecka,którzy,izolując swoją córkę,chcą dla Niej jak najlepiej.Zagrożenia są olbrzymie,np.bezpośrednie kontakty z innymi chorymi przewlekle zakażonymi Pseudomonas Aeruginosa,mogą narazić dziecko na bardzo niebezpieczne zakażenia krzyżowe itp.
Dziewczynka ma zdolności plastyczne,które oczywiście,należałoby rozwijać,może,np. przesłać swoje prace,wiersze itp.fundacji,która opublikuje je w kwartalniku Matio.
Według mnie,powinnaś skontaktować się z rodzicami dziewczynki,jeżeli to nie pomoże,postaraj się o jak najszybszy kontakt z psychologiem(szkolnym lub fundacyjnym),który,w tym wypadku,jest niezwykle ważny,zarówno dla dziecka jak i rodziny chorego.

Być może dziewczynka jest pod opieką Polskiego Towarzystwa do Walki z Mukowiscydozą,jeżeli upewnisz się,że jest z Nimi w „jakimś”kontakcie,proponuję abyś przedstawiła całą sprawę p.Teresie Rak,która z pewnością zainteresuje się losem dziewczynki (W końcu m.inn. po to są te instytucje,fundacje,stowarzyszenia itd.),które,tak jak zauważyłaś,wprawdzie,nie zawsze należycie wypełniają swój obowiązek,ale trzeba być dobrej myśli i mieć nadzieję,że w końcu ktoś zajmie się praktyką.
Aleksandro, może to szkoła powinna pierwsza się z Nimi skontaktować skoro,tak jak mówisz,nikt z wyżej wymienionych,nie próbował skontaktować się ze szkołą?

Oto namiary: Klinika Bronchologii i Mukowiscydozy, Instytut Gruźlicy i Chorób Płuc, Zespół Pediatryczny,
ul. M. Skłodowskiej-Curie 2, 34-700 Rabka, tel. (018) 267-60-60,oraz adres e-mail: poczta@ptwm.org.pl
Polskie Towarzystwo Walki z Mukowiscydozą,podobnie jak Fundacja Matio,ma możliwości i dostęp do różnego rodzaju specjalistów.
Możesz skontaktować się z psycholog,M.Wacławik,która już od kilku lat współpracuje z Polskim Towarzystwem do Walki z Mukowiscydozą Oddział w Rabce,oto namiary: mgr M. Wacławik tel. (018) 267 60 60 wew. 268 e-mail: mwaclawik@wp.pl. Jeżeli będzie taka potrzeba,podam Ci jeszcze Jej nr.tel.kom.

Jak będziesz miała jeszcze jakieś pytania,pisz śmiało,jeżeli będę w pobliżu,to na pewno się z Tobą skontaktuję.Oto mój adres tlen: julianka_gordon@tlen.pl

Pozdrawiam mając nadzieję,że Twój wysiłek nie pójdzie na marne.



Temat: KPP wygrywa wybory i co dalej
Przede wszystkim skąd wiadomo, że większość Polaków negatywnie ocenia Polskę Ludową? A jeśli tak jest rzeczywiście to jaką mamy pewność, że nie jest to wynikiem prania mózgów jakie urządzają społeczeństwu już drugą dekadę burżuazyjne media, pokazując przy omawianiu PRL puste półki i ZOMO? A przecież rzeczywistość była zupełnie inna: problemy z zaopatrzeniem pojawiły się dopiero pod koniec PRL: Zresztą nawet w owych trudnych latach 80-tych żaden Polak nie głodował, a dzieci nie były niedożywione. Pracowały bowiem na pełnych obrotach stołówki w zakładach pracy, szkołach i przedszkolach. Za "ocet na półkach" należy podziękować przede wszystkim dzikim strajkom wywoływanym przez Solidarność i Stanom Zjednoczonym, które po 13 grudnia 1981 nałożyły na PRL potworne sankcje gospodarcze. Dzisiaj nikt z dawnych "walczących o wolną Polskę" nie kryje, że był to zwykły pic na wodę, a robotnicy byli im potrzebni by na ich plechach dorwać się do władzy. Lech Wałęsa w "Kropce nad I" przy okazji sprawy okupacji biura Tuska przez Sierpień 80 stwierdził, ze strajki były potrzebne tylko, by "obalić komunę". Teraz - perorował noblista - należałoby tych warchołów pałować, bo strajki są już zbrodnią przeciwko "wolnej Polsce". Jeśli wziąć pod uwagę wymienione wyżej czynniki oraz trudną sytuację gospodarczą kraju wynikłą z wielowiekowego zacofania (patrz: temat o dualizmie gospodarczym) oraz wyniszczających wojen: I, II oraz tzw. Zimnej, nie ma się czemu dziwić, że gospodarka PRL nie wytrzymała tylu obciążeń naraz.

Pragnę przypomnieć moją wcześniejszą wypowiedź:

Przed wojną Polska była zacofana, ludzie żyli w nędzy. Panował analfabetyzm i głód. Mało kto miał szansę na godne życie i spokojną starość. Małe dzieci umierały na choroby, które można było przecież już wtedy leczyć. Królowała gruźlica, a ci, którzy pracowali nie wiedzieli, czy zdołają wykarmić rodzinę.
Dopiero Polska Ludowa otworzyła dziesiątkom milionów ludzi drzwi do lepszego życia. Zapewniła bezpłatne wykształcenie i opiekę medyczną, pracę i uczciwą za nią zapłatę. Nikt nie był głodny ani pozostawiony na pastwę losu. Z ruin podniesiono cały kraj, stolicę zrujnowaną przez hitlerowskich bandytów odbudowano z gruzów wysiłkiem całego społeczeństwa, pod przewodnictwem komunistów. Bałtyk, Górny i Dolny Śląsk, Mazury wróciły do Polski. Zamiast nieurodzajnych i słabo zaludnionych ziem na wschód od Bugu, gdzie i tak niewielu było Polaków, otrzymaliśmy urodzajne, węglonośne obszary. Miliony ludzi przeszło z przeludnionych wsi do miast, gdzie znalazło dobre warunki do życia.
Wystarczy popatrzeć na dane statystyczne:
?Pod względem powszechnego wykształcenia Polska dokonała w okresie PRL-u skoku cywilizacyjnego i osiągnęła wskaźniki powszechności nauczania wyższe niż w niektórych krajach zachodnich. W latach 80-tych było już tylko 1,5% ludzi bez żadnego wykształcenia, gdy tymczasem na przykład we Włoszech 19%.
W latach 1945-1988 zbudowano prawie 8 milionów mieszkań, czyli ponad 170 tysięcy na rok (w latach 90-tych o ponad 1/3 mniej).
Dokonała się rewolucyjna zmiana w strukturze gospodarczej kraju: udział przemysłu w dochodzie narodowym wzrósł z 22% w 1947 roku do 49% w 1988, udział rolnictwa zmniejszył się z 70% w 1947 roku do 12,6% w 1988 roku.
W latach 1945-1980 Polska rozwijała się średnio z prędkością ponad 5% wzrostu dochodu narodowego. Co najważniejsze, w PRL-u były stosunkowo niskie wskaźniki ubóstwa i realnego bezrobocia. Również rozwarstwienie dochodowe utrzymywało się na dosyć niskim poziomie, a wzrost gospodarczy o tyle przekładał się na jakość życia społeczeństwa, że podwyżki płac obejmowały prawie wszystkie grupy społeczne.
Warto też przy okazji wspomnieć, że z wyjątkiem kryzysowych lat 1980-1981 szybki, równomierny wzrost płac nie zagrażał stabilności gospodarki. W połowie lat osiemdziesiątych w gospodarce odnotowano wzrost: rosła produkcja, jak też spożycie, i rozwijała się infrastruktura. Średnia efektywność przedsiębiorstw rosła, co przeczy mitowi, jakoby upadek PRL-u był spowodowany nierentownością przedsiębiorstw państwowych. Budżet w tych latach był także zrównoważony i nie pojawiała się groźba deficytu. W handlu zagranicznym eksport przeważał nad importem. Rok 1989 nie był wbrew powszechnemu mniemaniu momentem, w którym gospodarka straciła możliwości rozwojowe i znalazła się w stanie rozkładu.?
(Powyższe dane pochodzą z artykułu Piotra Szumlewicza pt. "Antysocjalna transformacja" z kwartalnika ?Bez Dogmatu?, nr 64, wiosna 2005)




Temat: Prośba o przedstawienie

Jak napisałem Ci w mailu wiekszość odpowiedzi na swoje pytania znajdziesz w moim artykule w kwartalniku "Dziecko Krzywdzone", który własnie sie ukazał.
Ponadto być moze dzisiaj/jutro akurat opublikuje na stronie sondir program "Świat Dzieciom 2020".
Ponad to co powyżej nie mogę niestety poswiecic Ci wiecej czasu w dziele rozkładania mojej osoby na czynniki pierwsze Wink - sam sobie postawiłes takie zadanie więc cierp na swoje konto Wink a skoro moich odpowiedzi bezposrednich nie rozumiesz to naprawde Ci współczuje bo czeka Cie wiele niepotrzebnej zreszta pracy.

Dla Ciebie może i są bezpośrednie. Ja jasno piszę, że nie rozumiem. Ale skoro wolisz unikać niż rozmawiać, trudno.
Poza tym naprawdę nie widzę tu odpowiedzi na zadane przeze mnie pytania. Nieuprzejme jest odsyłanie mnie do lektury czasopisma. Tak trudno Ci odpowiedzieć wprost?


Piszesz, ze wina za "zwrotkę" to wina wyłącznie systemu.
To nieprawda. Źle zrozumiałeś. Napisałem, że czasem są sytuacje, w których rodzice zastępczy nie mają wpływu na zaistniałą sytuację. Nie przypisałem całej winy systemowi. Prosiłem Cię już o to parę razy: nie wkładaj mi do ust słów, których nie wypowiedziałem.


Ale wina RZ tez jest oczywista bo dorosły odpowiedzialny człowiek ma obowiazek przewidywania następstw swoich czynów ... w prawie jest takie sformułowanie: "sprawca powinien i mógł przewidzieć"
Człowiek, który podejmuje sie funkcji RZ może i powinien zapoznać sie z lietraturą przedmiotu (ogromną), może i powinien poznać innych RZ, może i powinien dogłębnie poznać dziecko ...

Brawo, piękna filozofia...
Tylko że rzeczywistość jest następująca:
1) W większości przypadków (np. FAS, ADHD) literatury brak (przynajmniej jeszcze kilka lat temu). Kiedy 6 lat temu braliśmy dzieci, *NIKT* nie słyszał o FAS. Że coś takiego jest dowiedziliśmy się po czterech latach.
2) Poznać innych RZ? Prosiliśmy o pomoc w kontakcie z innymi rodzinami WCPR (Warszawskie Centrum Pomocy Rodzinie). Odmówiono nam zasłaniając się ustawą o ochronie danych osobowych. Co więcej: zaproponowaliśmy, że napiszemy kilka słów o sobie z informacją, że jak rodzina zastępcza chce, to może się z nami skontaktować pod takim adresem i takim telefonem i poprosiliśmy WCPR aby rozesłał to innym rodzinom zastępczym w Warszawie. Również nam odmówiono. Gadaj co chcesz, ale jestem przekonany, że WCPR świadomie z premedytacją nie chciał dopuścić do tego, aby rodziny zastępcze się poznały. W rozproszeniu łatwiej trzymać rodziny w szachu. Łatwiej straszyć, szantażować. I ten tekst, który dziś rozbawia mnie do łez: "Wszystkie inne rodziny sobie jakoś radzą, tylko Państwo stwarzacie problemy" Ty wiesz ile rodzin w Warszawie usłyszało taki tekst?
3) Poznać dziecko: gdy nasze dzieciaki były jeszcze w domu dziecka, najmłodsze z nich było chore. Wyglądało to poważnie, krwawiące rany za uszami, opuchnięte oczy i nos. Kilka razy próbowalismy zabrać je do lekarza. Za każdym razem dostawliśmy po łbie z komentarzem: dziecko ma fachową opiekę, proszę się nie wtrącać. Na odchodne w karty zdrowia dziecka wpisano: "dzieci zdrowe". A stronę wcześniej dwa razy skierowanie dziecka do alergologa. Kart zdrowia oczywiście nam nie wydano. Jak się o nie upomnieliśmy, między innymi przez WCPR (oficjalnie jest to instytucja, do której powinniśmy się udać w takiej sprawie) skończyło sie rozprawą w sądzie. <B>PÓŁ GODZINY PO NASZEJ INTERWENCJI W WCPR DOM DZIECKA ZADZWONIŁ DO NAS WZYWAJĄC NAS "NA DYWANIK" Z POWODU "SZARGANIA W MIEŚCIE DOBREJ OPINII PLACÓWKI"</B>. Stary, prawda jest taka: albo bierzesz kota w worku, a jak nie to spier....
Przepraszam za wulgaryzmy, ale uważam, że takie rzeczy muszą być wreszcie powiedziane jasno. Takie sytuacje mają miejsce również i dziś, nie tylko 6 lat temu. Urzędnicy w dalszym ciągu czują się bezkarni, szantażują emocjonalnie rodziny zastępcze, grożą odbieraniem dzieci. I jeżeli nie byłeś rodzicem zastępczym, to nie masz zielonego pojęcia jak to jest.


Ale wina RZ tez jest oczywista bo dorosły odpowiedzialny człowiek ma obowiazek przewidywania następstw swoich czynów ... w prawie jest takie sformułowanie: "sprawca powinien i mógł przewidzieć"
A czy kierowca, który właśnie odebrał samochód z warsztatu nie wiedząc, że auto jest niesprawne odpowiada za spowodowanie wypadku? Czy ten kierowca będąc nieświadomym, że ma uszkodzony pojazd, może być pociągniętym do odpowiedzialności? Czy warsztat samochodowy, który klientowi dał bubla, nie odpowie za to przed sądem?
Jakoś w przypadku rodzin zastępczych tak nie jest. Kto jest winien temu, że rodzice zastępczy nie wiedzą jakie dzieci dostają? Formalnie to centra pomocy rodzinie mają obowiązek zdiagnozować dziecko przed przyjęciem go do rodziny. I co? I nic. Zawsze są winni rodzice zastępczy. Nie słyszałem jeszcze o tym, aby jakiś Ośrodek kwalifikujący rodziny zastępcze był pociągnięty do odpowiedzialności za swoje błędy. Ale rodzice zastępczy tak. Bardzo łatwo to się robi.

może i powinien przygotowac sie na tego dziecka przyjecie, może i powinien dysponować srodkami na jego przyjecie włącznie z tym, że może i powinien jesli to konieczne przerwać dotychczasową prace (albo ja ukierunkować na potrzeby dziecka) i poswięcicć sie temu dziecku przynajmniej przez pierwsze lata w całości ...
A z czego będzie żył taki rodzic zastępczy? Państwo nie chce tworzyć zawodowych rodzin zastępczych bo to nieekonomiczne. Tańsza jest zwykła rodzina zastępcza, gdzie rodzice muszą zawodowo pracować. Tak, masz rację, rodzice zastępczy powinni robić tak, jak napisałeś, ale nie mają do tego warunków i to nie jest ich wina.


jeśli problemy przyjetego dziecka przerastaja jego mozliwości może i powinien znależć stosowna pomoc i wsparcie ...
Za szukanie wsparcia mielismy już sprawę w sądzie. Dziękuję, obejdzie się. Poza tym sztuka polega nie na szukaniu pomocy jak coś się zawali, ale na prewencji, aby do takich sytuacji nie dochodziło.


jeśli oddaje dziecko z powrotem do DDz to wg mnie. powinien mieć dożywotni zakaz przyjmowania nowych dzieci ...
No, całkiem niezły pomysł. A rozwodnicy powinni mieć dożywotni zakaz wiązania się z kimkolwiek. A kasjerka jak się pomyli w wydawaniu reszty powinna mieć dożywotni zakaz dotykania pieniędzy. Super, całkiem niezłe.... Przynajmniej z saperami nie będzie problemu, bo oni z definicji mylą się tylko raz.
A Ty? Nigdy się nie pomyliłeś? Nigdy nie zdarzyło Ci się zabrać za coś, co przerosło Twoje możliwości? Nie miałeś tak, że w momencie podejmowania przez Ciebie odpowiedzialności nie wiedziałeś wszystkiego i dopiero potem okazało się, że jakbyś to wiedział, to byś się tego nie podjął?

Pozdrawiam,
Artur



Temat: Nowy PFReL
"PRO FIDE, REGE ET LEGE"

Tu możesz kupić najnowszy numer konserwatywnego kwartalnika

Ze wstępu od redakcji:

Drodzy Czytelnicy!

Miło mi oddać w Wasze ręce numer 61 kwartalnika „Pro Fide, Rege et Lege”. Tym razem znaczna część zgromadzonych tekstów poświęcona jest sprawom ruchu konserwatywnego w Polsce, co nie oznacza, że kwestie te muszę ex definitione być mało interesujące dla tych z Czytelników, którzy nigdy nie byli, nie są i nie mają zamiaru być członkami Klubu Zachowawczo-Monarchistycznego.
Tak się akurat składa, że nasze środowisko obchodziło w tym roku dwie ważne (okrągłe) rocznice. Po pierwsze, w marcu 2008 roku Klub Zachowawczo-Monarchistyczny skończył 20 lat; po drugie, ostatnie „PFRL” miało numer 60. Z tego też powodu redakcja naszego kwartalnika – stanowiąca zarazem w znacznej części kierownictwo KZM – powzięła myśl o dokonaniu pewnej rekapitulacji tych 20 lat i 60 numerów, a następnie o zadaniu pytania o przyszłość. Jak wiadomo, najtrudniej być sędzią we własnej sprawie. Z tego powodu nie zdecydowaliśmy się na własnoręczne napisanie historii KZM czy dokonanie analizy naszych idei. Tak się szczęśliwie stało, że powziął się tego zadania dr Tomasz Koziełło, czego efektem jest duży tekst nt. doktryny politycznej ruchu konserwatywnego w Polsce po 1989 roku, który znajdziecie Państwo w tym numerze naszego pisma. Sami z ciekawością czytaliśmy ten artykuł, aby zobaczyć jak nas widzą inni – a widzą nas ciekawie, choć pewnie z niektórymi tezami byśmy polemizowali, gdyż sami oceniamy się nieco inaczej i w inny sposób definiujemy nasze niektóre poglądy.
Ale nie tylko przeszłość się liczy i konserwatysta musi także spojrzeć w przyszłość. Temu celowi służy ankieta na 20 lat KZM. Przy jej okazji przeżyliśmy swoistą klęskę urodzaju – spłynęło więcej odpowiedzi niż się spodziewaliśmy, w związku z czym musieliśmy podzielić ankiety na dwie części. W tym numerze PFRL publikujemy pierwsze odpowiedzi; pozostałe będziecie Państwo mogli przeczytać w następnym, czyli pod koniec roku. Ale owa klęska urodzaju to dobry znak – widać, że są osoby, dla których KZM coś znaczy i uważają, że warto nam poświęcić swój czas, aby coś o nas wystukać na klawiaturze komputera.
No właśnie: czy katolicka kontrrewolucja ma sens w dobie szalejącego postmodernizmu, gdy media atakują nas nowymi wieściami o postępach prawo-człowieczych sekt, hominternu, feminizmu i innych fałszywych nauk? Może po prostu przegraliśmy i trzeba się z tym pogodzić, że nie ma już konserwatyzmu w epoce społeczeństwa konsumpcyjnego? Nad problemem tym pochyliliśmy się w dziale Idee, gdzie zajęliśmy się dwoma kwestiami: po pierwsze, w jaki sposób powstają i upowszechniają się wielkie idee, które następnie determinują losy świata; po drugie, jak idee łączą się z edukacją? Nie ukrywamy, że naszym celem było podważanie wszystkich materialistycznych i behawioralnych teorii, które za podstawę idei uważają stosunki materialne, ekonomiczne, klasowe itd., zaprzeczając tym samym wolnej woli człowieka.
W dziale Religia kol. Michał Buszewski toczy małą (tradycjonalistyczną) wojenkę z ks. Jenkinsem na temat kanonizacji w epoce posoborowej. Ale znajdziemy tu także – jakże dla nas egzotyczne – rozważania o kontrrewolucji w Brazylii. W dziale Filozofia zwraca uwagę tekst Arkadiusza Robaczewskiego o zmarłym nie dawno o. Krąpcu – i trudno nie zgodzić się z autorem tegoż tekstu, że media dziwnie mało o tym mówiły, szczególnie gdy porówna się to z publicznymi żałobami urządzanymi gdy zejdzie z tego świata ktoś o postępowych poglądach.
Mamy szczerą nadzieję, że zawartość tego PFRL znajdzie uznanie w Państwa oczach i sięgnięcie Państwo także po kolejne numery naszego pisma. Zapraszamy także codziennie na naszą stronę internetową www.konserwatyzm.pl

Dr Adam Wielomski
Redaktor Naczelny
Pro Fide, Rege et Lege

Spis treści

Od Redakcji

20-lecie KZM
List prof. Jacka Bartyzela
Dr Tomasz Koziełło - Myśl konserwatywno-narodowa w Polsce po 1989 roku
Ankieta na 20-lecie KZM
Wstęp do ankiety
Odpowiedzi:
Dr hab. Jacek Bartyzel
Dr Adam Wielomski
Marcin Musiał
Artur Zawisza
Konrad Rękas

Idee
Dr Adam Wielomski - Czy katolicyzm ma przyszłość w Europie? Garść refleksji nad sposobem rozprzestrzeniania się idei.
Dr Łukasz Dominiak - O problemie edukacji humanistycznej w dobie późnej nowoczesności.

Religia
Kamil Eckhardt – Kontrrewolucja brazylijska
Ks. Jan Jenkins FSSPX - Kanonizacje świętych
Michał Buszewski - Komentarz do tekstu x. Jana Jenkinsa FSSPX
Michał Buszewski - Kanalizacja kanonizacji
Dr Witold Dziedzic - Summorum Pontificum dzień powszedni

Filozofia
Arkadiusz Robaczewski - Czekam na szczęście wieczne – małe wspomnienie o Wielkim Człowieku.
Dr hab. Artur Andrzejuk - „Elementarz metafizyki” profesora Mieczysława Gogacza
Monika Śliwińska - Rola rodziny w wychowaniu. Propozycja tomistyczna.

Lektury
Francisco Elías de Tejada - Demokraci i chrześcijanie: nieprzezwyciężalna sprzeczność.

Nowości z prawej półki (oprac. J. Bartyzel)

Cena 14,50 PLN (z wysyłką)

Zamówienia proszę kierować na ręce Jarosława Kornasia, na adres: kornas@capitalbook.pl (telefon kontaktowy: 600 32 28 63). Pieniądze proszę wpłacić na konto: Bank PeKaO SA 44-1240-1910-1111-0010-0378-0432 (adres: ul. Wspólna 57/22, 00-687 Warszawa), przed wpłatą pieniędzy proszę o kontakt e-mailowy lub telefoniczny.

za www.konserwatyzm.pl



Temat: Ostatni numer PM

Niestety ostatni, pożegnalny numer pisma. Mogliśmy zrobić jeszcze wiele, ja mogłem wiele zrobić, szkoda, że nie będzie okazji.

A może...?

Wszystko kładzie brak odpowiednich ludzi, którzy stanęliby na wysokości zadania i którzy wzięliby odpowiedzialność za swoje deklaracje.
A "agonia" PM zbytnio przypomina "agonię" np. Turbo, więc na jeszcze kilka numerów/ huczną reaktywację/ powrót Barlowa, myślę, w przyszłości będzie można liczyć

niezbyt trafne porównanie... od numeru 4 wszystko zaczęło dobrze funkcjonować (sprzedaż, udział płatnych reklam, kwestie pisania i zapełniania numerów), przd numerem 7mym zapowiedziałem kolegom redakcyjnym, że będe potrzebował wsparcia w sprawdzaniu całości materiałów z uwagi na ograniczenia czasowe, jakie od maja 2006 się u mnie pojawiły (wraz z przyjściem na świat mojego drugiego dziecka - synka)... niestety tego wsparcia za wiele nie było, poza tym zaczęły się trudności z obrabianiem na czas materiałów (wkładka Voi-vod do 8ki doszła w ostatniej chwili), te trudności potęgowały się od 10tego numeru (osiągajac szczyt przy 11tym), do tego doszła gorsza (wyraźnie) sprzedaż 11tki i 12tki (niekomercyjnych numerów) i przyszłość PMM stanęła poważnie pod znakiem zapytania.
Wydawało się, że numer 13ty będzie już definitywnie tym ostatnim, ale zdarzyło się kilka dość nieoczekiwanych rzeczy: dostałem rekordowe wsparcie z płatnych reklam (co pozwoliło nie tylko załatać dziury po słabszej sprzedazy 11 i 12, ale realnie spojrzec na wypuszczenie nie tylko numeru 13tego, ale i kolejnego 14-tego... co po swietnej sprzedaży 13tki stało się faktem), nagle narodził się pomysł na nietypową wkładkę o Slayerze (co pewnie pociągnęło sprzedaż), cześć materiałów przygotowali ludzie z Ost Division (co przy zdecydowanie mniejszym udziale paru kolegów z dotychczasowej redakcji pozwoliło na zapełnienie numeru)...
Numer 14ty to w znacznej mierze (w 80%) dzieło dwóch osób... niestety, problemy z obrabianiem wywiadów znów przerosły redakcję, ale dzięki pomocy (w tłumaczeniu wywiadów) paru osób z zewnątrz udało się na czas wydać ten numer... co więcej - sprzedał się on w rekordowej ilości (87% nakładu w empikach, a nie wierzyłem, że numer ze Slayerem będzie pod tym względem jeszcze przebity).
Problemy z obrabianiem materiałów zmusiły mnie do poszukiwań nowych ludzi... tacy sie znaleźli, ale Ci... z wyjątkiem dwóch osób (Dziadek i Atreju) zawiedli na całej linii.
Co do historii powstawania numeru 15tego - napisałem wszystko we wstępie... prawie wszystko... dopisze tylko,ze w związku z planowaną przeprowadzką a co za tym idzie wzięciem kredytu mieszkaniowego zastrzegłem kolegom redakcyjnym, ze zamykam działalność i musi znaleźć się nowy wydawca...

Nie może być, że osoba, która pracuje zawodowo w branży zupełnie nie związanej z muzyką, ma na głowie dom, utrzymanie 4osobowej rodziny... zajmuje się: pisaniem, obrabianiem materiałów, sprawdzaniem/korektą materiałów, redagowaniem, przygotowaniem i pilotowaniem składu, sprawdzaniem składu, łataniem wszelkich dziur (spowodowanych bądź to nie dostarczeniem planowanych - przeprowadzonych wywiadów czy też mniejszą niż wstępnie szacowano ich objętością) i w końcu wydawaniem magazynu... a ztym ostatnim wiąże się prowadzenie (dodatkowej) działalności gospodarczej (mnie do szczęścia zupełnie zbędnej, ale koniecznej w polskich warunkach).
Do tej pory tak to było, że jako naczelny i wydawca - zawsze planowałem cały proces przygotowania każdego numeru, więc określałem na kiedy wszelkie materiały do danego numeru muszą spłynąć, kiedy zaczyna się skład itp, itd. Zawsze pozostawiałem rezerwę czasową tak na opóźnienia związane z przepływem materiałów, ale też na wszelkie inne - nieprzewidziane kwestie (które zawsze zdarzyć się mogą i czasem miały miejsca, mam tu na uwadze choroby, złośliwość rzeczy martwych - awarie sprzętu/komputera itd). Gdy i tego było mało - naginałem (wielokrotnie) swój czas związany z pracą zawodową lub ze snem, by przeznaczyć na magazyn... (mówiąc prosto - kradłem sobie czas z roboty i ze snu, bo z gumy nie jestem).

Nowy wydawca znalazł się... pomysł na dalszy byt Pure Metal powstał (bardziej ogólny ROCKOWO-METALOWY magazyn i to już DWUMIESIĘCZNIK a nie jak dotąd kwartalnik, dlaczego taki? by zwiększyć do 3 000 egzemplarzy nakład magazynu, a co za tym idzie powiększyć pole manewru gdy idzie o płatne reklamy, z tym wiąże się też dotarcie do większego grona odbiorców)...
Co z tego, skoro przysłowiowy nóż w plecy wbili (świadomie lub nieświadomie, ale to już bez znaczenia) koledzy redakcyjni (nie będą wymieniał kto).

15ty numer miał już wydać Kamil z Piaseczna (nowy wydawca), ale w sytuacji, gdy nie ma szans na kolejne - raz jeszcze podjąłem się tej mało wdzięcznej roli.
W sytuacji gdy nie dostałem wsparcia do sprawdzania materiałow oraz gdy cześć z nich nie została przygotowana i w sytuacji, gdy kontakt z wieloma osobami zaangażowanymi w PMM praktycznie się urwał (bo co mi po jednym mailu na miesiąc! w którym jeden z drugim odpisuje 3 tygodnie po czasie, że nie zdązył tego i tego) postanowiłem już więcej nie OSZUKIWAĆ SIEBIE i nie naginac swego (nienormalnego od paru lat) życia i rozwiązałem redakcję.

Kolejnego numeru nie będzie... nie przygotowałem żadnych planów, żadnych wywiadów z myślą o Pure Metal nie przewiduję już. Do września muszę jeszcze prowadzić dzialalność gospodarczą związaną z wydawaniem Pure Metal, a to tylko dlatego, że muszę rozliczyć z dystrybutorem (sieci EMPIK) sprzedaż numeru 15 i to właśnie nastąpi we wrześniu.
Z uwagi na swoją przeprowadzkę na większe mieszkanko (a odbywa się to niestety na raty) ograniczyłem (prawie do zera) sprzedaż wysyłkową numerów archiwalnych magazynu (nie mam czasu biegać na pocztę, poza tym wszystek dobytek mam popakowany w kartony, a te są w 3 różnych miejscach/mieszkaniach).

PS

Pure Metal oczywiście można uratować... Kamil (nowy wydawca) jest wciąż zainteresowany i otwarty. Co potrzeba by magazyn przetrwał? Odpowiedzialnych ludzi, którzy przygotują, obrobią i sprawdzą na czas materiały (gdyby zebrać 5-6 wyrobionych i przygotowanych merytorycznie, językowo i sprzętowo osób to średnio wychodzi po 3-4 wywiady, 5-6 recek plus 1 artykuł na osobę na jeden numer... czyli na 2 miesiace, 6 razy w roku - po 3-4 numerach za każdą stronę gazetową za pisanie byłaby kasa)... do tego ze 2-3 dyspozycyjne osoby do tłumaczenia, plus 2-3 polonistów do sprawdzania i korygowania tekstów... no i jeszcze jedna osoba do robienia składu komputerowego (bo dotychczasowa przy zwiększonej częstotliwości mogłaby nie wyrobic się). Mając taki zespół można z wydawcą spokojnie podejść do rozmów z reklamodawcami...
Proste, prawda?

Tomek/Nevermore dnia Pon 7:08, 23 Cze 2008, w całości zmieniany 3 razy



Temat: Materiały - Bibliografia
Wyniki pracy grupy byczyńskiej - pozdrawiamy wszystkich :)))
Karolina, Ania, Wiesiek i Marek

KOMUNIKACJA SPOŁECZNA
• Gabriel Łasiński, Sztuka prezentacji, eMPi2 Poznań 2000
• Andrzej Wiszniewski, Jak przekonywująco mówić i przemawiać, Warszawa 1999
• Tomasz Goban-Klas - Media i komunikowanie masowe. PWN, Kraków 1999.
• A.Pease: Język ciała - jak czytać myśli ludzi z ich gestów. Kraków, 1992
Z. Nęcki: Komunikacja międzyludzka. Kraków, 1996

• E.Aronson: Psychologia społeczna-serce i umysł. Warszawa 1997

- Cywilizacja medialna: geneza, ewolucja, eksplozja / Tomasz Goban-Klas .- Warszawa: WSiP, 2005 Sygnatury: 67425
- Jak ludzie komunikują się / Krystyna Doroszewicz .- Warszawa: Wyższa Szkoła Pedagogiczna TWP, 1996 Sygnatury: 56678-56681
- Jak ludzie porozumiewają się? / Lidia Grzesiuk , Ewa Trzebińska . - Wyd. 2. - Warszawa : "Nasza Księgarnia", 1983 Sygnatury: 28872-28874
- Jak tworzyć własny wizerunek/ Eleri Sampson .- Warszawa : Dom Wydawniczy ABC, 1996 Sygnatury: 62597
- Komunikacja interpersonalna / Zbigniew Nęcki // W: Encyklopedia psychologii / pod red. Włodzimierza Szewczuka . - Warszawa : Fundacja "Innowacja", 1998 Sygnatury: 60604, 67398
- Komunikacja międzyludzka / Zbigniew Nęcki .- Kraków: Wydawnictwo Profesjonalnej Szkoły Biznesu, 1996 Sygnatury: 57612, 58941
- Komunikacja społeczna w organizacji : moduł II / Krystyna Kafel .- Warszawa : MEN, 1997 Sygnatury: 56915, 56916
- Komunikowanie w świecie : narzędzia, teorie, unormowania / Jerzy Olędzki .- Warszawa: ASPRA-JR, 2001 Sygnatury: 64258
- Komunikatorzy: wpływ , wrażenie, wizerunek / współaut. Andrzej Drzycimski .- Warszawa : Oficyna Wydawnicza Branta, 2000 Sygnatury: 63435
- Mosty zamiast murów: o komunikowaniu się między ludźmi / red. John Steward. Warszawa: Wydaw. Nauk. PWN 2000 Sygnatury: 63960
- Mówię do Ciebie człowieku / Katarzyna Bocheńska .- Warszawa: WSiP, 2003 Sygnatury: 66320
- Nowe media w komunikacji społecznej w XX wieku: antologia / red. Maryla Hopfinger.- Warszawa: Oficyna Naukowa, 2002 Sygnatury: 65053
- Podstawy komunikowania społecznego / Bogusława Dobek-Ostrowska .- Wrocław: Astrum, 1999 Sygnatury: 64727
- Poradnik blefu doskonałego / Peter Garmond .- Warszawa: Instytut NOVUM, 1991 Sygnatury: 55741-55742
- Porozumiewanie się bez słów : komunikacja wspomagająca i alternatywna na świecie / Anne Warrick .- Warszawa: Stowarzyszenie Mówić bez słów, 1999 Sygnatury: 62551
- Przemawiać publicznie : kompetencja komunikacji / Bruno Ferrero .- Warszawa: Wydawnictwo Salezjańskie , 1996 Sygnatury: 59821
- Sprawne porozumiewanie się: 114 scenariuszy ćwiczeń z mówienia i słuchania. / Pamela J. Cooper .- Warszawa: Centralny Ośrodek Doskonalenia Nauczycieli 1999 Sygnatury: 60568
- Style komunikacji rodzicielskiej a identyfikacja dzieci z rodzicami / Michał Grygielski .- Lublin TNKUL , 1999 Sygnatury: 64802
- Szkoła dialogu : jak skutecznie porozumiewać się / Ewa Kiezik-Kordzińska .=- Warszawa: WSiP, 2004 Sygnatury: 66507, 66956
- Sztuka komunikowania się / James Eicher .- Łódź: ‼Ravi” 1995 Sygnatury: 56248
- Sztuka przemawiania / Joan Detz , przeł. [z ang.] Jolanta Bartosik. - Gdańsk : Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne, 2004 Sygnatury: 66489
Artykuły z czasopism
Aktywność językowa a niewerbalne komunikowanie się dzieci / Magdalena Grochowalska // Wychowanie w Przedszkolu. - 2000, nr 6, s. 334-339, bibliogr.
Funkcje i znaczenie komunikacji niewerbalnej w procesie edukacji / Monika Kostka // Wszystko dla Szkoły. - 2000, nr 9, s. 16-18
Jak rozumieć komunikację? / Bogdan Brycki // Wszystko dla Szkoły. - 2001, nr 1, s. 4-7
Jak rozumieć komunikację? / Bogdan Brycki // Wszystko dla Szkoły. - 2001, nr 1, s. 4-7
Kłopoty z komunikacją / Róża Ziemichód-Kornacka // Nowa Szkoła. - 2001, nr 3, s. 9-10
Kompetencje nauczyciela warunkujące efektywną komunikację interpersonalną w procesie edukacyjnym / Grażyna Kowalska // Edukacja. - 2000, nr 3, s. 32-51
Komunikacja interpersonalna / Grażyna Walewicz // Wszystko dla Szkoły. - 2000, nr 12, s. 24
Komunikacja interpersonalna jako istota procesu edukacyjnego / Elżbieta Wołódźko // Edukacja. - 1999, nr 2, s. 43-49, bibliogr.
Komunikacja niewerbalna a terapeutyczna rola nauczyciela / Włodzimierz Garstka // Życie Szkoły. - 1999, nr 7, s. 483-486
Komunikacja niewerbalna też ważna / Marzena Dymek // Nowa Szkoła. - 1996, nr 3, s. 20-23
Komunikacja werbalna i niewerbalna nauczycieli / Ryszard Więckowski // Nowa Szkoła. - 1998, nr 2, s. 34-36
Komunikowanie się nauczyciela z uczniem w sytuacji niepowodzenia / Henryka Kwiatkowska // Edukacja. - 2002, nr 1, s. 57-66, bibliogr.
Pedagogiczne i terapeutyczne walory komunikacji werbalnej i niewerbalnej nauczycieli w procesie edukacyjnym / Ryszard Więckowski // Życie Szkoły. - 1997, nr 3, s. 131-133
Porozumiewanie się z dzieckiem / Waldemar Kozłowski // Problemy Opiekuńczo-Wychowawcze. - 1993, nr 2, s. 60-64
Proces komunikacji między szkołą a rodziną / przeł. [z ang.] Monika Darman // Kwartalnik Pedagogiczny. - 1998, nr 1-2,s. 83-92
Psychologiczne uwarunkowania styku komunikowania się / Waldemar Świętochowski // Psychologia Wychowawcza. - 1994, nr 3, s. 216-223
Rola komunikacji w procesie nauczania - podstawowe pojęcia / Monika Kostka // Wszystko dla Szkoły. - 2000, nr 7-8, s. 23-25
Słuchanie a komunikacja / Klemens Stróżyński // Polonistyka. - 2001, nr 7, s. 401-405
Udział komunikacji edukacyjnej nauczycieli w kreowaniu klimatu społecznego klasy szkolnej / Elżbieta Marek // Życie Szkoły. - 1997, nr 1, s. 3-8
Wymiary dialogu edukacyjnego / Mikołaj Winiarski // Wychowanie na co Dzień. - 2000, nr 6, s. 19-23, bibliogr.
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • chadowy.opx.pl