Czytasz wypowiedzi wyszukane dla słów: Próba wysiłkowa Warszawa





Temat: Zaświadczenie lekarskie
Ja rok temu zaszalałem i postanowiłem uzyskać zaświadczenie o mozliwości biegania maratonów.
Wybrałem Szpital Damiana w Warszawie
Próba wysiłkowa (oklejają elektrodami i każą biegać po bieżni) - 90zł
Echo serca (pani doktor jeździ po klacie takim czymś wilgotnym) - 90zł
Krew, mocz, dwa razy pani lek. med. pracy ... wszystko razem z powyższym wyszło jakieś cztery stówki.

W tym roku zrobię sobie tylko próbę wysiłkową.
Zobaczę, czy nastapił w moim organiźmie jakiś progres.






Temat: EKG Serca - Warszawa
[quote="mksmdk"]Musisz zrobić wszystkie te podstawowe bad morfologia itp
i na pewno tzw.próbę wysiłkową
też o tym myślałem
ale w warszawie nie wiem gdzie robią
próba wysiłkowa powinna być na bieżni a wszędzie robią na rowerze
a to w przypadku biegacza nie jest miarodajne[/quote][color=blue][/color][color=blue][/color]

W W-wie robię próbę wysilkową ,na biezni,w CM Lim w Hotelu Marriot.Mam tam pakiet więc nie wiem czy ktos z "ulicy" może tam zrobić takie badanie.





Temat: Klinika dla koni w SGGW


Nowoczesna klinika dla koni w Warszawie

Najnowocześniejszą klinikę dla koni otwarto w Szkole Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie

"To klinika bardzo nowoczesna, zbudowana zgodnie ze standardem europejskim - na ponad 3 tys. metrów kwadratowych. Można będzie poddać w niej stacjonarnemu leczeniu od 25 do 50 koni" - powiedział PAP dziekan Wydziału Medycyny Weterynaryjnej SGGW prof. Włodzimierz Kluciński.

Klinika ma dwie sale operacyjne i cztery ambulatoria do badań diagnostycznych. Rentgen cyfrowy najnowszej generacji umożliwi diagnostykę koni. Będzie też możliwa diagnostyka ultrasonograficzna i endoskopowa.

"Po raz pierwszy w Polsce będzie można skorzystać ze specjalnej bieżni automatycznej, która pozwala zbadać konia w ruchu - wygląda to podobnie jak próby wysiłkowe dla ludzi. Podczas biegu konia w pomieszczeniu można zbadać jego układ krążenia i wydolność układu oddechowego" - opowiadał prof. Kluciński.

Eksperci liczą na to, że będą się do nich "zgłaszać" pacjenci wymagający zarówno diagnostyki, jak i zabiegów chirurgicznych. "Obecnie konie stają się modne jako zwierzęta towarzyszące i rekreacyjne. W zasadzie stają się drugim takim zwierzęciem, jak pies" - powiedział profesor.

http://info.onet.pl/979784,69,item.html



Temat: 1
Tak czytam co tutaj piszecie- i az serce mi sie ściska- moja mama {45 lat} niedawno wylądowała w szpitalu z dolegliwością nadmiernych skurczów. Miała holtera, EKG, echo, próby wysiłkowe.. dali jej tabletki, zwolnili do domu i kazali czekac na rezultaty.
Po trzech tygodniach zgłosiła sie do szpitala- to samo..
Prawdopodobnie będzie miała ablację- w Warszawie lub Krakowie.
Najgorsze jest to, że ona jest pielęgniarką {pracuje na kardiologii!}, sama opiekowała się ludźmi chorymi na serce..
A jak pytam jej co jest, to ona tylko mnie uspokaja i próbuje obrócić wszystko w żart.
Musze dowiedzieć się jak najwięcej na temat tego zabiegu.. Tak cholernie się o Nią boję..



Temat: I syreny zawyly....
I jeszcze - do rozważań "co teraz Polsce po Powstaniu?",
kilka cytatów z Rzepy:

"..........................

Po drugie, trudno jest włączyć powstanie w tę interpretację historii II wojny światowej, w której się twierdzi, że celem aliantów było wyzwolenie Niemiec z nazizmu, czego Niemcy mimo wszystkich podejmowanych przez nich wysiłków, niestety nie byli w stanie dokonać sami. Czyż można, nie popadając w śmieszność, powiedzieć, że Polacy walczący o wyzwolenie Warszawy chcieli wyzwolić także same Niemcy? W tym czasie tylko nieliczni byli w stanie rozróżniać Niemców i nazistów, bo też opór Niemców przeciwko nazizmowi trudno był zauważalny w Warszawie.

........

Po czwarte, pamięć o powstaniu przeczy obecnej tendencji do uniwersalizacji sprawstwa nazistowskich zbrodni. Powstanie Warszawskie jest dzisiaj największą zaporą przeciw coraz częstszym oskarżeniom Polaków o kolaborację z okupantem i przeciw wszelkimi próbom podzielenia się polityczną odpowiedzialnością za ludobójstwo na terenach Generalnego Gubernatorstwa.

......."



Temat: Kibice Widzewa życzą Wesołych Świąt
Podsumowanie akcji wg Życia Warszawy - Miły gest kibiców Widzewa

Miłośnicy Widzewa pracujący w stolicy, chcąc zintegrować się z warszawiakami, wywiesili w nocy z wtorku na środę billboardy ze świątecznymi życzeniami.

Transparenty o treści: ‼Kibice Widzewa życzą wesołych świąt‶ pojawiły się na Trasie AK na wysokości ul. Słowackiego oraz na wiadukcie przy Dworcu Gdańskim. Niestety, bardzo szybko zostały zerwane.

– To miał być miły gest. Podobne akcje organizowali kibice Widzewa w ponad 20 innych miastach – mówi jeden z organizatorów akcji (nie chce podać nazwiska).

Czy inicjatorzy są zawiedzeni tym, że transparenty przetrwały tylko kilka godzin? – Nie zakładaliśmy, że życzenia będą wisiały długo – powiedział kibic łódzkiej drużyny.

Nie wiadomo, czy billboardy zerwali kibice Legii. Dla socjologa Marcina Zarzeckiego gest kibiców Widzewa to świetny chwyt marketingowy.

– Środowisko kibiców dobrze zdaje sobie sprawę, że przez ogół społeczeństwa jest postrzegane przez pryzmat chuligańskich wybryków na stadionach. Składanie życzeń w takiej formie to próba zmiany tego negatywnego wizerunku.

A święta są przecież świetną okazją do podejmowania takich wysiłków – mówi Zarzecki.

Życie Warszawy



Temat: TRV 740 - kody


| Ja odblokowałem sobie balans, zebrę i jeszcze parę innych rzeczy
korzystając
| z uprzejmości i wysiłków pana Michała S. z Warszawy.

Z prawdziwą przykrością muszę stwierdzić, że nie znam Pan Michała S.
Może w takim razie Ty podzielisz się swoją wiedzą?
pozdrawiam. Agaton


Przed podaniem dalej skryptów z kodami i sumą kontrolną chcę skontaktować
się z autorem, na razie polecam jego stronę :
http://strony.aster.pl/8mm/warsztat/teksty/zrobkam3.pdf
 z tym że do wprowadzenia kodów służy program lancterm (DOS) gdyż można
bezpiecznie robić zmiany dwustopniowo - próbnie i na stałe. Do wstępnego
odczytania pamięci kamery posługiwałem się programem RM95DUMP, dopiero po
stwierdzeniu zgodności, używałem programu LANCTERM
Ponieważ ja dostałem wszystkie opisy, dane i programy za darmo, przypuszczam
że dalsza nazwijmy to dystrybucja będzie też darmowa (oprócz kabelka do
własnoręcznego wykonania. Ja kabelka nie potrafię sam zrobić, więc namawiam
do własnoręcznych prób lub zlecenia specowi)
pozdrawiam
Stefan





Temat: Kibice Widzewa życzą Wesołych Świąt

Podsumowanie akcji wg Życia Warszawy - Miły gest kibiców Widzewa

Miłośnicy Widzewa pracujący w stolicy, chcąc zintegrować się z warszawiakami, wywiesili w nocy z wtorku na środę billboardy ze świątecznymi życzeniami.

Transparenty o treści: ‼Kibice Widzewa życzą wesołych świąt‶ pojawiły się na Trasie AK na wysokości ul. Słowackiego oraz na wiadukcie przy Dworcu Gdańskim. Niestety, bardzo szybko zostały zerwane.

– To miał być miły gest. Podobne akcje organizowali kibice Widzewa w ponad 20 innych miastach – mówi jeden z organizatorów akcji (nie chce podać nazwiska).

Czy inicjatorzy są zawiedzeni tym, że transparenty przetrwały tylko kilka godzin? – Nie zakładaliśmy, że życzenia będą wisiały długo – powiedział kibic łódzkiej drużyny.

Nie wiadomo, czy billboardy zerwali kibice Legii. Dla socjologa Marcina Zarzeckiego gest kibiców Widzewa to świetny chwyt marketingowy.

– Środowisko kibiców dobrze zdaje sobie sprawę, że przez ogół społeczeństwa jest postrzegane przez pryzmat chuligańskich wybryków na stadionach. Składanie życzeń w takiej formie to próba zmiany tego negatywnego wizerunku.

A święta są przecież świetną okazją do podejmowania takich wysiłków – mówi Zarzecki.

Życie Warszawy

http://www.zw.com.pl/artykul/319270.html



Temat: EKG Serca - Warszawa
Musisz zrobić wszystkie te podstawowe bad morfologia itp
i na pewno tzw.próbę wysiłkową
też o tym myślałem
ale w warszawie nie wiem gdzie robią
próba wysiłkowa powinna być na bieżni a wszędzie robią na rowerze
a to w przypadku biegacza nie jest miarodajne



Temat: 1
Może i magnez nie jest lekarstwem, ale na pewno nie zaszkodzi. Przy nerwicy, czy też silnej somatyzacji objawów w wyniku uświadomionego lub nieuświadomionego stresu ubytki magnezu z organizmu są ogromne. Wiem, bo walczę z podobnymi problemami ponad 2 lata. Przechodziłem już psychoterapię, leczenie farmakologiczne i nic. Trafiłem jednak na dobrego neurologa, który po 15 letnim doświadczeniu w Klinice Leczenia Nerwic w Warszawie uznał po wywiadzie ze mną (jak i po przedstawionych wynikach badań - Rezonans mag. głowy dwukrotny, Doppler naczyń domózgowych dwukrotny, hormony tarczycy, echo serca, holter ciśnieniowy, holter EKG, próba wysiłkowa, RTG szyji, badanie laryngologiczne ENG, ABR, badanie na oczopląs, kilkanaście razy wykonane EKG spoczynkowe, badania krwi - podstawowe i na specjalistyczne (na elektrolity)itd., itd.) że owszem - to moga być początki nerwicy, ale przede wszystkim hipomagnezemia. Dodam jeszcze, że jestem osobą nerwową (ale tłamsze wszystko w sobie), przejmuję się byle czym, piszę czarne scenariuszena swoje życie, zawsze zakłądam, że będzie źle.. wcześniej prowadziłem jeszcze mało higieniczny tryb życia (Alkohol, ciągłe imprezowanie itp), hektolitry kawy i ogromny stres przez wiele miesięcy życia (kiedy to wszystko się zaczęło). Ponieważ diagnoza a propos niedoborów magnezu nie została jeszcze postawiona na 100% (wizytę u neurologa mam dopiero za kilka dni, ale po wynikach widać, ze jest kiepsko z Mg) nie zacząłem jeszcze leczenia, ale z tego co wiem niedobory Mg leczy się (przy złej jego przyswjalności z przewodu pokarmowego)m.in. podawaniem kroplówek.
Moja rada jest taka, żenby nie bagatelizować tego pierwiastaka - bo ona może być kluczowy przy takich objawach, ale warto wykonać odpowiednie testy.
Pozdrawiam



Temat: 1
Witajcie, Przepraszam, że się długo nie odzywałam, ale miałam sporo wyjazdów i tak jak Basia postanowiłam na jakiś czas przestać w ogóle o tym myśleć, pisać , rozmawiać. Ja na 100% wiem, że to nerwica , walczę z nią z przerwami od 14 lat, mam 31. Zafiksowałam się na serduchu, bo moja mam jak byłam mała, czasem miała napady częstoskurczu ( po śmierci babci) i kilka razy było u nas pogotowie. Poza tym, mama kolegów zmarła na serce w wieku 45 lat i ja się wtedy bardzo bałam o moją mamę. Myślę, że te lęki potem przeszły na mnie. Miałam miliony badań, mam dobrew EKG, książkowe echo , ba, nawet bardzo dobrą wydolność fizyczną, lekarz po próbie wysiłkowej stwierdził - tylko uprawiać csport i to wyczynowo. Z medycyną mam na codzień do cynienia, jestem mgr farmacji i może trochę za dużo wiem. Dokuczają mi bóle w klatce piersiowej, i związany z tym niepokój, panika, że coś się wydarzy. Przypomnę, że po za Validolem, przez te 14 lat nic nie brałam. Ostatnio czuję się lepiej, jakoś zaczęłam nad tym panować. Jak mam dużo zajęć, nie mam czasu myśleć, głupawka przychodzi, gdy trochę zwalnia się tempo. Był taki okres , że też się źle czułam w kościele, sklepie, a nawey w domu. Dziś tez mam czasem napady paniki, ale bardziej nad nimi panuję. Niedawno robiłam badani a i okazało się, że te bóle w klatce piersiowej są spowodowane refluksem przełyku, który obecnie leczę. Nie chcę już więcej rozpamiętywać i patrzeć wstecz co było. Pragnę by jużtak nie było, a jedyna metoda, to wziąć sprawy w swoje ręce i przestać się nad sobą użalać. Wyczekiwanie, ze coś się wydarzy, to jak budownie zamków na lodzie jest bezsensowne. Przez zamartwianie się tylu rzeczy nie zrobiłam, ale nie żałuję, widocznie potrzebowłam czasu. W walce z tą podstępną chorobą jest jedno ale: TRZEBA CHCIEĆ, TRZEBA JĄ ZAAKCEPTOWAĆ, TRZEBA PATRZEĆ W PRZYSZŁOIŚĆ, NA SIŁĘ MYŚLEĆ POZYTYWNIE,I PRZEKONAĆ SIĘ, ŻE NIC ZŁEGO NIE MOŻE SIĘ WYDARZYĆ. To trudne, ale użalając się nad swoim losem popadamy w paranoję jak w bagno. Każda z nas ma swój cel życiowy i na tym się tzreba skupiać. Ja mam wychować dwóch synów, chcę się zapisać na hiszpański, chcę dalej rozwijać się zawodowo, chcę żyć w zgodzie z samą sobą. I jestem pewna, że za parę lat , będę mówiła o nerwicay tak: pozwoliła mi się zatrzymać, ostatni raz się obejrzeć i iść do przodu, nauczyła mnie cierpliwości i pokory, dała mi spokój i opanowanie. Wam też z całego ZDROWGO serca tego życzę. Mam pomysł, zacznijmy od dzisiaj pisać o swoich sukcesach, nawet tych najdrobniejszych; ja dzis w drodze do pracy prawie miałam atak, ale zaczęłam myśleć tak: jestem zdrowa, to tylko nerwica i nawet nie zauważyłam, jak szybko dojechałam do pracy w doskonałym humorze, a pogoda dziś w Warszawie - barowa.
Buziaki, Gaja



Temat: Halo Hans!

Twórcy:Reżyseria: Wojciech Adamczyk
Scenariusz: Grzegorz Łoszewski, Patryk Gołębiowski, Mariusz Polaczek, Doman Nowakowski, Bartosz Wierzbięta, Michał Sagatowski, Jolanta Hartwig-Sosnowska, Wojciech Adamczyk
Muzyka: Henri Seroka

Obsada: Cezary Żak : Pułkownik Jabłuszenko
Piotr Pręgowski : Hermann Brudner
Tamara Arciuch-Szyc : Piękna Nieznajoma
Artur Barciś : Von Thorgelsund
Grzegorz Wons : Adolf Kaput
Dorota Chotecka : Cyganka Pimpusza
Małgorzata Socha : Jasna
Bogdan Kalus : Von Slodovy
Katarzyna Galica : Hilda Klopss

Fabuła: Serial będący parodią ‼Stawki większej niż życie” został nakręcony w stylu ‼Allo, allo!”. Opowiada o przygodach Hansa Klopssa, który jest uwikłany w niezliczone ilości intryg politycznych, miłosnych i obyczajowych. A jak na prawdziwego bohatera przystało Hans Klopss nie szczędzi wysiłków by pomóc bojownikom podziemia, światowej koalicji antyfaszystowskiej, Rządowi RP na wychodźstwie i przede wszystkim pięknym kobietom odwiedzającym Warszawę w tajnych misjach.

Za produkcje takie jak ta, dawałbym twórcom dożywotni zakaz zbliżania się do kamery. Włączyłem dzisiaj na chwilkę, z czystej ciekawości i dłużej niż pięć minut po prostu nie wytrzymałem. Takie żarty to mnie śmieszyły w wieku 11 lat. W dodatku ten syf to próba podczepienia się pod popularność kultowego "Allo, Allo", co zakrawa na jakąś kpinę. Naprawdę, myślałem, że nie da się zrobić gorszego rip offa niż "Włatcy móch". Okazuje się jednak, że twórcom "Halo Hans!" się to udało. Serial, który absolutnie nie nadaje się do niczego, ciekawe kiedy powstanie "polski Monty Python" . "Halo Hans!" może służyć chyba tylko jako prezent dla teściowej. Ale zanim jej to gówno sprezentujecie, zastanówcie się, czy starowinka naprawdę zasłużyła na takie męczarnie.



Temat: 1
Kraj
List ambasadora USA w Polsce po śmierci Nowaka-Jeziorańskiego
PAP, mat / 2005-01-21 16:52:00
"Z ogromnym żalem przychodzi mi odnotować śmierć prawdziwie wielkiego polskiego patrioty, zarazem wielkiego obywatela Ameryki, Jana Nowaka-Jeziorańskiego" - napisał ambasador USA w Polsce Victor Ashe.

Jan Nowak-Jeziorański zmarł w nocy z czwartku na piątek w Warszawie, w wieku 92 lat.

Ashe wydał rozporządzenie, aby dla uczczenia pamięci Nowaka- Jeziorańskiego w dniach 21-24 stycznia flaga Stanów Zjednoczonych przed ambasadą USA była opuszczona do połowy masztu.

Według ambasadora, jakakolwiek próba udokumentowania życia Nowaka- Jeziorańskiego i jego osiągnięć byłaby chybiona.

"Odwaga, jaką się wykazał podczas II wojny światowej oraz niezłomny opór wobec powojennej dominacji ZSRR w ukochanej przez Niego Polsce mogłyby stać się kanwą legendy, gdyby nie to, że w pełni odpowiadały prawdzie" - napisał.

Jak podkreślił ambasador, w chwili gdy świat czyni przygotowania do upamiętnienia 60. rocznicy wyzwolenia obozu w Auschwitz, szczególnie warto przypomnieć starania Nowaka-Jeziorańskiego o to, "by świat podchodzący wówczas z niewiarą do wieści o holokauście dowiedział się o losie Żydów".

Ashe przypomniał, że w sierpniu ubiegłego roku sekretarz stanu Colin Powell uczestnicząc w uroczystościach rocznicowych Powstania Warszawskiego podkreślił rolę, jaką Jan Nowak-Jeziorański odegrał "podczas tego przebłysku oporu wobec nazistowskiego koszmaru".

Zaznaczył też, że po wojnie, jako dyrektor sekcji polskiej Radia Wolna Europa, Nowak-Jeziorański stał się dla całego pokolenia Polaków głosem demokracji. "Za te oraz inne zasługi, w roku 1996 prezydent Clinton odznaczył Jana Nowaka-Jeziorańskiego Medalem Wolności, najwyższym amerykańskim odznaczeniem przyznawanym cywilom za wybitne zasługi w czasie pokoju" - podkreślił.

Ambasador przypomniał ponadto, że Nowak-Jeziorański służył również polskiej społeczności w Ameryce, pełniąc funkcję dyrektora Kongresu Polonii Amerykańskiej w latach 1979-1996, by następnie móc powrócić do w pełni już wolnej ojczyzny.

"Podczas gdy Polska i Stany Zjednoczone boleją nad utratą wielkiego patrioty, niech pociechą będzie nam myśl, że Jan Nowak- Jeziorański mógł jeszcze za życia ujrzeć owoce swoich heroicznych wysiłków, gdy Polska powróciła na należne jej miejsce w Europie jako kraj wolny i niepodległy" - napisał Victor Ashe

VIDE:



Temat: spisEk... na rany boga...SPISek...
Szyfrujący, powodem czego był zły stan zdrowia i ból zamostkowy udał się do lekarza. Z zapisu lekarza wynika, iż ten nie skierował go na Odział Kardiologiczny a odesłał z przepisanymi lekami do domu. Jednak szyfrujący tego dnia zatelefonował do mnie z informacją, iż pozostaje na Oddziale Kardiologicznym 10WSK – powtarzając słowa lekarza – powodem czego był ukryty zawał serca.
W wypisie szpitalnym z tego okresu czasu czytamy, że zaleca się wykonanie próby wysiłkowej za 4 tygodnie. Wypis zawierał nieprawdę dotyczącą stanu zdrowia z chwilą przyjęcia go na Oddział Kardiologiczny. Zatajono ból zamostkowy który jak wiemy jest istotnym sygnałem diagnostycznym, mogący być zwiastunem mającego mieć miejsce zawału serca. Równo po 4 tygodniach szyfrujący przebył kolejny zawał serca którego stan bezpośrednio po zawale lekarze wiązali z jakimiś środkami farmakologicznymi.
Dopiero drugi zawał serca był powodem skierowania szyfrującego celem dokonania szczegółowych badań do Centralnego Szpitala Klinicznego Wojskowej Akademii Medycznej w Warszawie. Wynikami tych badań stwierdzono, że 1 zawał serca mógł mieć jeszcze miejsce podczas 1 hospitalizacji z jego powodu. A zatem zarysowuje się taki oto scenariusz zabójstwa podzielonego na etapy: w stanie przedzawałowym próbuje się bagatelizować objawy i zniszczyć w ten sposób zdrowie stwarzając ryzyko śmiertelnego w skutkach zawału. Szyfrujący dociera na Oddział Kardiologiczny 10WSK – odwraca się umiejętnie stan jego zdrowia – ze stanu przedzawałowego czyni się stan pozawałowy co ma znaczenie dla dalszego, „skutecznego” oddziałowywania leczniczego – co tym samym skraca okres bezpieczny dla życia od zawału do próby wysiłkowej. Wywołuje się zawał jaki już miał miejsce, co stwierdzono i był powodem przyjęcia na oddział.
Z tego można wyciągnąć wiele wniosków jakie wskazują na realizację zabójstwa.
Lekarz, który zataił stan zdrowia szyfrującego z chwila przyjęcia go na Oddział Kardiologiczny – po śmierci szyfrującego wydał z polecenia Komendantury 10 WSK zaświadczenie o przyczynie zgonu – na podstawie swego własnego kłamstwa i w podobny sposób zatajonych przyczyn hospitalizacji na Oddziale Neurologicznym, mających wpływ na zgon przez błędne oddziałowywanie lecznicze.
Wszystko wskazuje na to, że było to zorganizowane działanie zbrodnicze.
CSKWAM w Warszawie wynikiem wskazującym na działanie takie nie zrobił nic w tej sprawie – wystąpił przeciwko interesom pacjentów: badanie to jest ryzykownym dla życia, a takie działania lekarzy z 10 WSK stwarzały ów ryzyko zgonu w trakcie badania. Dlaczego nie zrobili nic? Odpowiedź może być jedna - chronili kolegów po fachu, niewykluczonym iż współdziałając w akcie pozbawiania życia. Nie musieli się obawiać o innych pacjentów tylko w przypadku działania na zlecenie – na co wszystko wskazuje. Ale zlecenie może sięgnąć każdego...
Środkami farmakologicznymi można wpłynąć na przyśpieszenie procesu chorobowego... co jak wynika z całokształtu miało miejsce.

I tak zataczamy koło - CSKWAM jest szpitalem rządowym



Temat: newsy 2007
Medyczna inwestycja LIM

Autor: Ryszard Mulek

Około sześciu milionów złotych zainwestuje Centrum Medyczne LIM w otwarcie nowej przychodni we Wrocławiu. Placówka będzie się mieściła w Galerii Dominikańskiej.
Ma to być trzecia przychodnia warszawskiej firmy w stolicy Dolnego Śląska. Pozostałe funkcjonują przy ulicy Szewskiej i Kwidzyńskiej. W ubiegłym roku udzieliły około 44 tysięcy świadczeń medycznych dla około 9,5 tysiąca pacjentów
Centrum Medyczne LIM jest prężnie rozwijającą się firmą. W ubiegłym roku odnotowało 97 milionów złotych przychodu. Natomiast prognozy na ten rok zakładają 118 milionów złotych przychodu. Uzyskująca takie efekty ekonomiczne, firma może sobie pozwolić na nowe inwestycje. W tym roku planuje otworzyć dziewiątą z kolei placówkę w stolicy oraz pierwszą w Łodzi. W dalszych planach jest również otwarcie Centrum Medycyny Estetycznej w Warszawie. Pod szyldem LIM podobne przychodnie działają w Krakowie i Poznaniu.

Barbara Ciepielewska, prezes Centrum Medycznego LIM: - Możemy mieć powody do satysfakcji. W pierwszym kwartale, w porównaniu do pierwszego kwartału ubiegłego roku, zanotowaliśmy wzrost przychodów o 32 procent. Było to możliwe między innymi dzięki większej liczbie pacjentów zarówno abonamentowych, jak i indywidualnych, którzy korzystają z usług naszych przychodni. W ubiegłym roku pomocy medycznej udzieliliśmy około 115 tysiącom osób, a po pierwszym kwartale tego roku liczba ta wzrosła do 134 tysięcy.

Pani prezes liczy, że na brak pacjentów nie będzie uskarżała się również przychodnia, która już jesienią zostanie otwarta na placu Dominikańskim. Placówka zajmie pomieszczenia na IV i V piętrze Galerii Dominikańskiej, o łącznej powierzchni 1120 metrów kwadratowych. Powstaną w nich gabinety specjalistyczne, których do tej pory LIM nie miał w swoich wrocławskich przychodniach, w tym medycyny podróży, medycyny sportowej, medycyny lotniczej i rehabilitacji medycznej. Z ulicy Szewskiej do nowej przychodni przeniesiona zostanie ginekologia i dermatologia z zabiegami z zakresu medycyny estetycznej. Uruchomionych zostanie również wiele innych poradni, w tym pediatryczna, endoskopii przewodu pokarmowego, prób wysiłkowych EKG, radiologii cyfrowej RTG, a także gabinet zabiegowy i gabinet dla VIP-ów. W planach jest pracownia psychotechniki i stomatologia z radiowizjografią. W przychodni prowadzone będą zajęcia dla osób z nadwagą, cierpiących na bóle kręgosłupa oraz szkoła rodzenia. Zmotoryzowani pacjenci będą mieli zapewniony parking na IV poziomie, a za pierwszą godzinę parkowania nie będą uiszczali żadnych opłat.

Trochę historii

Historia Centrum Medycznego LIM zaczęła się w 1991 roku od powołania Spółdzielni Lekarskiej. Jej założycielami była grupa lekarzy i pielęgniarek zakładowej służby zdrowia Polskich Linii Lotniczych LOT. Sześć lat później spółdzielnia przekształciła się w Centrum Medyczne sp. z o.o., a w 2002 roku zmieniła nazwę na Centrum Medyczne LIM sp. z o.o. W ubiegłym roku wydzielone zostały dwie spółki - córka: CM LIM Laboratorium sp. z o.o. oraz LIM Invest sp. z o.o.

W 1997 roku spółka obsługiwała 92 firmy, a w 2001 - 443. Dziś z usług centrum korzysta ponad 1300 firm. Liczba lekarzy pracujących w CM LIM wzrosła ze 110 w roku 1997 do 655 w roku 2006. Centrum współpracuje z ponad 230 placówkami na terenie kraju, kilkudziesięcioma szpitalami i kilkoma poradniami rehabilitacyjnymi.

Pierwsi pacjenci Euromedica

Otwarte kilka miesięcy temu Dolnośląskie Centrum Medycyny Nuklearnej Euromedic we Wrocławiu rozpoczęło wreszcie przyjmowanie pierwszych pacjentów. Centrum, mieszczące się w budynku Akademii Medycznej przy ul. Borowskiej, wciąż nie ma jednak podpisanego kontraktu z Narodowym Funduszem Zdrowia. Placówka w badaniu pacjentów wykorzystuje najnowocześniejszy sprzęt diagnostyczny - skaner PET-CT. Urządzenie to umożliwia wczesną diagnozę nowotworów, chorób układu sercowo-naczyniowego i ośrodka układu nerwowego. W wypadku nowotworów pomaga także określić skuteczność terapii i zidentyfikować ewentualne nawroty choroby.

Anna Hahn-Leśniewska z agencji Partner if Promotion, która prowadzi obsługę prasową dla firmy Euromedic: - W tym roku, Euromedic International Polska planuje otwarcie kolejnego centrum w Wojskowym Instytucie Medycznym w Warszawie. Oprócz skanera PET-CT zainstalowany zostanie tam również cyklotron, urządzenie stosowane do produkcji radiofarmaceutyków - substancji podawanych pacjentom przed badaniami. W Polsce działają jedynie dwie takie placówki, w Bydgoszczy i Gliwicach.

"BIZNES WROCŁAWSKI"



Temat: 1
Witaj Bibiana, ja jestem z Warszawy, którą też uważam za depresjogenne miasto, bo to miasto wielkiego pośpiechu, gdzie nie ma czasu by się na chwilę zatrzymać. Pytasz jak wygląda mój atak - spróbuję opisać. No więc najczęsciej mam atak, jak jestem sama, w samochodzie w drodze powrotnej do domu. Wsiadam , zapalam silnik, przejeżdżam jedno, góra dwa skrzyżowania i się zaczyna: zimne ręce, ogólny niepokój, kołatanie serca, za chwilę kłucie nad lewą piersią, ból promieniuje do pleców, lewa łopatka, czasami żebra z lewej strony,terz robi się gorąco, zaczynam ręką uciskać lewą stronę, ( co wygląda z boku jak macanie ) żeby zlokalizować ból, to takie złudzenie, że jak przytrzymam rekę, to zatrzymam panikę. Panika narasta, bóle coraz silniejsze, zaczynam szybciej oddychać, coraz szybciej oddycham, ju z prawie tracę oddech. Cały czas prowadzę samochód, nie wiem tak na prawdę, jak to robię , bo cała moja uwaga skupiona jest na sercu i ta cholerna myśl, zaraz będę miała zawał, umrę, sama, nie zobaczę juz dzieci i męża, będzie ich wychowywać obca kobieta, moi rodzice zwariuj ą z rozpaczy itd. Często podczs ataku dzwoni e do mamy, ona ma już dość tego, ale jest kochana i za kazdym razem powtarza, dziecko, to minie, jesteś zdrowa. W trakcie ataku, moja druga osobowość cały czas powtarza, przecieżmiałaś zrobione badania, uspokój się, zaraz będzie lepiej. Dojeżdżam, atak minął, tylko ja nie czuję się wcale lepiej, jestem wypompowana, zła na siebie, nogi się pode mną uginają, mam bladą wystraszoną twarz, jestem słaba, ale żyję, pokonałam atak, kolejny raz się udało, tylko co będzie jutro, czy znowu sytuacja się powtórzy, czy jednak obudzę sie i okaże się, że to był tylko zły sen? Tak to mniej więcej wygląda. Jak mały horror, a ja samą siebie terroryzuję. Modlę się do Boga i Ojca Swiętego o wskazanie co mam robić. Czasami panika ogarnia mnie w pracy, lub w domu, gdy jestem sama, a ostatnio zdarzyła się w nocy, gdy się obudziłam. Nie jest ona jednak tak silna jak ta samochodowa. A przecież jestem doskonałym kierowcą, nie boję sie jeździć. Mam też napady paniki jak opuszczam dom, na przykład podczas wyjazdów służbowych, ktorych mam ostatnio wiele. Wydaje mi się, że już nigdy nie wrócę. A z tym samochodem, to wiążą się wspomnienia z podstawówki. Jak byłam w 7 klasie, kolegi tata miał zawal za kierownicą i zmarł. Tak mi się to zakodowało, że wróciło, jak zaczęłam jeździć sama.
Co do autotreningu, polecam książkę Schultza, jest tam wiele technik. A jedna polega na tym, żeby wziąć zeszyt i zapisywać w nieskończonośc " Jestem zdrowa", aż w końcu ręka zaprotestuje.
Ja odnoszę wrażenie, że jestem teraz w najgorszym stadium nerwicy, dlatego podświadomie wieżę, że już gorzej być nie może. A najlepiej się czułam w ciążach i na urlopach macierzyńskich, nie miałam żadnych ataków, tryskałam szczęściem. Sama też, bez żadnych cesarek urodziłam dwóch chłopaków, kazdy po 4 kilo. Gdybym miała chore serce, czy by to się udało? Jetsem bardzo szczupła i wysportowana, jak miałam próbę wysiłkową, to lekarz powiedział, że powinnam uprawia c sport i to nawet mogę wyczynowo. A w głowie wciaż ten lęk i tak trudno sobie wytłumaczyć, że to minie.

Pozdrawiam i do usłyszenia

Gaja



Temat: Newsy 2008
Trzecia przychodnia Centrum Medycznego LIM we Wrocławiu już otwarta

Data: 2008-03-13

Nowa, trzecia z kolei, przychodnia Centrum Medycznego LIM we Wrocławiu w Galerii Dominikańskiej przy pl. Dominikańskim 3, kosztowała ponad 5 mln. zł. W lokalu o powierzchni ponad 1000 m˛ znalazło się 16 gabinetów, które wyposażono w sprzęt medyczny o wartości ok. 2,5 mln zł.

- Decyzja o powstaniu nowej placówki we Wrocławiu to przede wszystkim efekt bardzo dużego zainteresowania usługami Centrum Medycznego LIM w tym mieście. Do końca 2007 r. w obu przychodniach przyjmowaliśmy miesięcznie ponad 3 tysiące pacjentów. Naszym priorytetem jest zapewnienie pacjentom stałej dostępności do naszych lekrzy - nowa lokalizacja to gwarantuje. Dzięki większej liczbie zatrudnionych specjalistów możemy przyjmować pacjentów praktycznie z dnia na dzień - mówi Barbara Ciepielewska, Prezes Zarządu Centrum Medycznego LIM.

Przychodnia znajduje się na IV i V piętrze Galerii Dominikańskiej. Uruchomione zostały tu zupełnie nowe usługi, których Centrum Medyczne LIM nie oferowało jeszcze we Wrocławiu. Aby zapewnić pacjentom szybką dostępność do lekarzy, część specjalizacji została przeniesiona z przychodni przy ul. Szewskiej 3A do nowego lokalu.

- Obserwując potrzeby pacjentów oraz mając świadomość chorób cywilizacyjnych zdecydowaliśmy się dodać do naszej oferty leczenie zaburzeń odżywiania, medycynę podróży, poradnię leczenia chorób odkleszczowych, endoskopię przewodu pokarmowego oraz rehabilitację - mówi Adam Kowal, Kierownik wrocławskich przychodni Centrum Medycznego LIM.

Większość gabinetów znajduje się na V piętrze. Pacjenci mogą tu skorzystać z usług lekarza medycyny rodzinnej, internisty, a także z usług takich lekarzy specjalistów jak: alergolog, dermatolog, diabetolog, dietetyk, endokrynolog, hematolog, onkolog, logopeda, reumatolog, okulista, nefrolog, pulmonolog i innych. Wykonywane są również badania: cyfrowa radiologia (RTG), próby wysiłkowe (EKG), kardiotokografia (KTG). Uruchomiona została tu także rozbudowana ginekologia i położnictwo z poradnią laktacyjną, szkołą rodzenia i USG oraz kardiologia z echokardiografią, holterem RR i EKG, hipertensjologią. W nowej przychodni znalazła się także poradnia pediatryczna z punktem szczepień.

Z kolei na IV piętrze zaprojektowano 2 gabinety zabiegowe, 2 gabinety stomatologiczne z radiowizjografią, pracownię endoskopii przewodu pokarmowego, ortopedię oraz chirurgię.

Centrum Medyczne LIM należy do grona liderów wśród firm oferujących prywatne usługi medyczne klientom indywidualnym i korporacyjnym. Otwarcie nowej przychodni niepublicznej to także szansa dla wielu osób na ciekawą pracę w nowoczesnej placówce.

- W sumie zatrudniliśmy już ponad 80 lekarzy-specjalistów oraz 45 osób personelu medycznego (pielęgniarek, techników RTG i pracowników administracyjnych); 25 pracowników obsługi pacjenta itp. W dalszym ciągu poszukujemy wysokiej klasy specjalistów - lekarzy takich specjalności jak medycyna sportowa czy medycyna lotnicza - mówi Adam Kowal, Kierownik wrocławskich przychodni CM LIM.

Przychodnia w Galerii Dominikańskiej to trzecia przychodnia Centrum Medycznego LIM we Wrocławiu. Łączny metraż wszystkich trzech placówek to prawie 1.700 m˛ i 29 gabinetów lekarskich. Pierwsza placówka w tym mieście została otwarta w lutym 2005 r. przy ul. Szewskiej 3A, a druga już 3 miesiące później przy ul. Kwidzyńskiej 6. Kolejna lokalizacja pozwala na znaczne rozszerzenie zakresu usług realizowanych na bazie własnej oraz na realne zwiększenie dostępności usług dla pacjentów.

- Liczba osób korzystających z usług abonamentowych od lutego 2005 r. do końca 2007 r. zwiększyła się z ok. 2 tys. do ok. 9 tys. Na początku miesięczne CM LIM we Wrocławiu odwiedzało 216 pacjentów, a w 2007 r. ta liczba wzrosła do ponad 3 tys. Grono naszych pacjentów zwiększa się regularnie, a bez wątpienia wpływ na to mają pozytywne opinie aktualnych i potencjalnych Klientów, dotyczące wysokich kwalifikacji personelu medycznego, lokalizacji przychodni, wysokiego standardu obsługi pacjenta czy specjalistycznego sprzętu medycznego, jak również ciężka praca całego personelu - mówi Stanisław Styś, Regionalny Menadżer ds. Sprzedaży i Marketingu.

Wrocławska placówka to już 15 przychodnia Spółki w Polsce. Centrum Medyczne LIM obecne jest w Warszawie (8 przychodni, dziewiąta w budowie), Wrocławiu (3), Krakowie (2), Poznaniu (1) i Łodzi (1). Ponadto współpracuje z ponad 350 partnerami medycznymi w całej Polsce.



Temat: *** SIERPNIOWE WSPOMNIENIA ***
Rola I cele promocji demokracji przez USA w próbie zorganizowania kolorowej rewolucji w Iranie

Pozwoliłem sobie przetłumaczyć na jezyk polski kilkanaście, odnoszących się do polskiej „Solidarności”, zdań z artykułu Stephena Gowans’a, kompetentnego obserwatora poczynań elit finansowo-militarno-kulturotwórczych USA. Tym razem chodzi o niedawną próbę zorganizowania „zielonej rewolucji" w Iranie, która podobnie jak ta „pomarańczowa” w 2004 roku na Ukrainie, była przygotowywana przez powiązaną z Fundacją Batorego-Sorosa, ulokowaną m. innymi w Warszawie, Fundację Freedom House, czyli „Dom Wolności”. Wolności lichwy, wolności kretynizmu oraz zwykłego kłamstwa oczywiście.

MG

Rola I cele “promocji demokracji” przez USA w próbie zorganizowania kolorowej rewolucji w Iranie

Stephen Gowans (USA)

Peter Akerman, jako prezes Domu Wolności (Freedom House), powiązanego z CIA ‘zbiornika myśli’ (think-tank), który zajmuje się promocją wolnych rynków, wolnej przedsiębiorczości i wolnej wymiany towarów, stał na czele wysiłków mających na celu obalanie zagranicznych rządów, które kładły większy nacisk na promocję dobrobytu swych obywateli (i częstokroć swej rodzimej burżuazji), niż na stwarzanie udogodnień dla eksportu oraz inwestycji dla amerykańskich korporacji, banków oraz przedsiębiorców.

(…)

Modelem dla przezwyciężenia, polegającego na redystrybucji dochodów, ograniczającego kapitalizm systemu władzy (irańskiego prezydenta) Ahmenidżana, byłby polski związek zawodowy Solidarność, który pracował nad destabilizacją innego, nieprzyjaznego kapitalizmowi systemu redystrybucji dochodów, w postaci komunistycznego (ściślej socjalistycznego – MG) rządu Polski. Solidarność – jedyny związek zawodowy, który Ronald Reagan, Margaret Thatcher, CIA oraz (gazeta) Wall Street Journal kiedykolwiek polubiły – była instrumentem obalenia komunizmu w Polsce, a patrząc szerzej, likwidacji socjalizmu we Wschodniej Europie. To wydarzenie zachodnie korporacje, oraz inwestorzy poszukujący możliwości eksportu i dochodowych inwestycji we Wschodniej Europie – czyli ludzie reprezentowani przez Ackermana i Sorosa – wspaniale wykorzystali, jednak dla zwykłych ludzi upadek komunizmu był klęską. Bieda, bezrobocie, brak bezpieczeństwa ekonomicznego, nierówności społeczne niebotycznie wzrosły.

(…)

Czynione przez Ackermana (i jego irańskiego współpracownika) Ahmadiego, porównanie irańskich, dążących do rewolucji kolorowej rewolucjonistów do polskiej Solidarności jest tylko częściowo trafne. W przeciwieństwie do irańskich, dobrze odzianych, dobrze wyedukowanych i mających środki by spędzać czas za granicą rewolucjonistów, Solidarność zrodziła się z autentycznego, głęboko społecznego ruchu, który miał uzasadnione pretensje do rządu komunistycznej Polski.

(…)

Choć “kolorowi” rewolucjoniści i Solidarność są podobni, służąc jako wehikuł interesów tej samej klasy, to Solidarność szybko została przechwycona przez antykomunistycznych intelektualistów, którzy dostarczyli jej strategicznej wizji oraz przywództwa, a to z pomocą CIA finansującego środowisko wschodnioeuropejskich emigrantów. Ci ludzie nie mieli interesu w pomaganiu polskiej klasie robotniczej, która pozostała solidnie przywiązana do socjalizmu. Oni (sponsorowani przez CIA intelektualiści) zamiast tego starali się zdestabilizować Polski rząd. (itd.)

http://zaprasza.net/a.php?article_id=30578




Temat: Koniec filmów w kinie Relax
Witam,


| Nie wiem czy wiesz, ale kino Femina powstało w czasie okupacji na terenie
| Getta.
| Było prowadzone przez Żydów i było dostępne tylko dla mieszkańców Getta.
A pod jaką nazwą?, bo słyszałem o tym kinie w Gettcie, ale nie wiedziałem,
że to właśnie ono po wojnie stało się Feminą. Jednak na tej grupie się
można fajnych rzeczy dowiedzieć.


Chyba jednak się trochę rozminąłem z prawdą. :)

<http://warszawa.getto.pl/
Niemiecki urząd propagandy nie zapomniał o potrzebach intelektualnych.
Zezwolono na uruchomienie filharmonii i teatrów. Powstały: Operetka Femina,
Teatr Kameralny, Rewia na Pięterku, Teatr Azazel, Teatr Skala. Natomiast kin
nie było w ogóle. Poranki symfoniczne odbywały się w Feminie. Przedstawienia
w salach wcale lub mało opalanych przy świetle lamp karbidowych,
elektryczność była wyłączona. Mimo dużego wysiłku kierowników tej miary co
prof. Neuteich, Turkow, Znicz i Andrzej Marek, kasy teatralne stały dość
marnie, a omal wszyscy artyści ubiegali się o przydzielenie im występów
indywidualnych przez sekcję artystyczną ŻSS, dokąd zgłaszano zapotrzebowanie
przy urządzaniu prywatnych wieczorków.

 Henryk Bryskier "Fragmenty relacji drukowane w "Pamiętniki z getta
warszawskiego" w opr. M. Grynberga"

</http://warszawa.getto.pl/

Wydaje się, że Femina zamieniła się w kino już po wojnie.
Adres Teatru Femina - Leszno 35.

Jak pisze Darek Walczak w nieopublikowanej jeszcze książce o komunikacji
miejskiej w Gettcie:

<KM w Gettcie
W grudniu 1940 roku zaczął działać pierwszy teatr "Eldorado" przy ul.
Dzielnej 1, już w najbliższym półroczu otwarto kolejne 4 teatry: "Na
pięterku" przy ul. Nowolipki 29, "Nowy Azazel" przy ul. Nowolipie 72,
"Femina" przy Lesznie 35 (obecnie mieści się tu kino Femina) i "Nowy Teatr
Kameralny" przy ul. Nowolipki 52. Getto posiadało również rewię. Przy ul
Rymarskiej 12 powstał Teatr Melody Palace, a od połowy  1940r odbywały się
tam koncerty, przedstawienia estradowe, kabarety a nawet dancingi. Teatr ten
przestał "istnieć", gdy ulicę Rymarską wyłączono z granic getta w marcu
1941r. Poza murem funkcjonował  on jednak nadal, zmienił bowiem właścicieli
i bywalców, zmieniono mu też nazwę na " Melodia".
[...]
W Getcie, mimo wielu prób nie udało się uruchomić żadnego kina, składało się
na ten fakt kilka powodów m in. zajęte sale kinowe służyły przesiedleńcom,
zaś w kinie przy ul. Dzikiej 9 urządzono kwarantannę. Przy ul. Leszno 27
działał za to fotoplastikon. Ponieważ właściciel miał problemy z uzyskaniem
licencji, otworzył go nie do końca legalnie. Publiczność mogła tam obejrzeć
"cały świat w przeźroczach" (jak reklamowała to gazeta żydowska). Aby
wymieniać zdjęcia, właściciel dogadał się z Polakiem, który prowadził
fotoplastikon przed wojną na Nowym Świecie, że co tydzień będzie pożyczać
kolejne zdjęcia. Niestety, mimo wielu wysiłków i narażania życia (bo
przecież zdjęcia te mogły być tylko przemycane), fotoplastikon utrzymał się
od połowy kwietnia 1941 do połowy lipca tegoż roku.
</KM w Gettcie





Temat: Jest sparaliżowany więc prosi o śmierć
Myślę, że ten list jest niezbędny w tej dyskusji. Sądzę,że aby dalsza rozmowa miała sens należy go przeczytać dokładnie:


Szanowny Pan Janusz Świtaj

Drogi Panie Januszu!

Z wczorajszej prasy dowiedziałem się o Pana sytuacji. Pracuję w duszpasterstwie rodzin, a kiedyś byłem przez kilka lat kapelanem hospicjum. Dlatego informację o Panu odbieram w sposób szczególny.

Najpierw chcę Panu pogratulować Pańskiej troski o rodziców. W tej niezwykłej sytuacji człowieka ciężko chorego myśli Pan bodaj na pierwszym miejscu o nich i o tym, co będzie, gdy jedno z nich umrze. Pragnę też wyrazić głębokie uznanie Pańskim Rodzicom za wychowanie Pana w takim poczuciu szacunku do nich i, jak widać, do innych ludzi.

Prosi Pan o zaprzestanie uciążliwej terapii. Ale z pisma Pana widać, że pukał Pan do tylu instytucji z prośbą nie o śmierć, ale o zwykłą ludzką pomoc. Ma Pan rację, ból fizyczny da się wyciszyć, ale pozostaje ból psychiczny i ból duchowy. Wygląda na to, że adresaci Pańskich próśb mimo, że zdrowi, nie podjęli wysiłków, by zabezpieczyć Panu bodaj minimum stałej opieki i w ten sposób odciążyć rodziców, a przez to ulżyć Panu w trudnym bólu emocjonalnym. Wstydzę się za tych adresatów.

Mam nadzieję, że po tych informacjach zareagują tak instytucje, jak i pojedynczy ludzie, by pośpieszyć Panu z elementarną ludzką solidarnością. Z praktyki wiem, że ludzie w Pana sytuacji, gdy mówią o śmierci, to znaczy, że czekają na ciepło, na pamięć, na życzliwość. Od myśli o śmierci może ich odwieść tylko miłość. Tej miłości od ludzi życzę Panu, by mógł Pan spokojnie marzyć o tych swoich dwukółkach, i nie tylko o nich; a może i niejedno napisać, przekazując innym swoje tak szczególne doświadczenie. W opublikowanym Pańskim piśmie widać bowiem duże możliwości głębokiego formułowania myśli.

Niech Pan pozwoli na koniec, że skieruję parę słów do Czytelników wczorajszej prasy. Zwróćmy, Drodzy Państwo, uwagę na zastosowany schemat, wypróbowany już w wielu krajach: najpierw telewizja pokazuje obraz człowieka chorego, zniechęconego, proszącego o zgodę na zaprzestanie uciążliwej terapii. Na drugi dzień, jak na komendę, prawie wszystkie znaczące dzienniki rozpisują się nie o tym, by zgodnie ze sztuką hospicyjną, w której nb. Polska wiedzie prym w Europie i w świecie, przyjść choremu z odpowiednią i skuteczną pomocą, ale o prawie do śmierci. Zauważmy dalej, że podjęto tę akcję w Środę Popielcową, na początku Wielkiego Postu, a więc okresu, w którym sam Chrystus uczy nas sensu cierpienia. Rzuca się więc wierzącej Polsce w twarz hasło żądania prawa do śmierci, a nie dojrzewania na wzór Mistrza z Nazaretu.

W imieniu Krajowego Ośrodka Duszpasterstwa Rodzin wyrażam najwyższe oburzenie wobec tego cynicznego zagrania redaktorów pism, przecież w Polsce wydawanych i skierowanych do polskich czytelników!

A Pana, Panie Januszu i Was umęczeni Rodzice przepraszam, że wykorzystano Was i wasz ból, by podjąć próbę nieludzkiej dyskusji o eutanazji w Polsce. Z całego serca życzę Wam sił w Was samych, życzę skutecznej pomocy od innych. My - mamy prawo i obowiązek miłości, śmierć - zostawmy Panu Bogu. Z wyrazami szacunku

O. Andrzej Rębacz cssr
Dyrektor Krajowego Ośrodka Duszpasterstwa Rodzin

Warszawa, 23.02.2007




Temat: kiermasz notatek - rok II
Ton oficjalny:

Przepraszam was, uczestnicy forum etnologicznego, za wzbudzenie paniki spowodowanej moim wpisem ze środy. Chodziło mi - jak słusznie zauważyła Ewa, o Afrykę, nie zaś o Wasyla. Tak mi ten egzamin chodził po głowie, że myśląc o Afryce napisałem Azja. Przepraszam raz jeszcze, nie chciałem wam sprawić przykrości. JS powiedział nam przecież, że wyniki pojawią się w USOSie w piątek! No i mam 3! Dzięki notatkom Oli i oczywiście dzięki Bronkowi Malinowskiemu. Może nie powinienem tego mówić, ale wiecie, jak to było z lekturami... khem...

Ton paniczno-profaniczny:

Mróz, WTF!!! Toż to jest niepoważne! Pytania są ostre, ale powiedzmy sobie, że jeżeli ktoś przeczytał lektury, to może sobie jakoś poradzi i udowodni temu facetowi, że cokolwiek wie. Jakkolwiek dane bibliograficzne to jakiś absolutny absurd! "Jeżeli nie staramy się oprzeć wychowawczych wysiłków na samodzielnych czynnościach dziecka, wynikających z wrodzonej inicjatywy, niezależnej od wychowawcy, wychowanie staje się czysto zewnętrzną tresurą. Może ona przynieść pewne, tylko zewnętrzne wyniki, ale wartości naprawdę wychowawczych jej przyznać nie można. Dlatego bez względu na strukturę duchową i czynności spontaniczne jednostki, proces wychowawczy będzie zdany na los szczęścia i zupełnie dowolny." - Dewey, twórca progresywistycznego systemu kształcenia (najlepszy). Dziecko ma swoje własne instynkty i dążenia, ale dopóki ich nie rozumiemy, dopóty nie wiemy i nie rozumiemy, do czego one zmierzają. "Musimy dopatrzeć się w szczebiocie dziecka zdolności i zapowiedzi przyszłych stosunków z ludźmi i rozwiniętej już mowy aby móc w odpowiedni sposób kierować ową dążnością."

Słuchajcie, ja mogę się wszystkiego nauczyć. Każą coś zrobić, to zrobię, mam 10 tekstów do zaliczenia na Lab, ok, przeczytam 10 tekstów na Lab. Mam zapamiętać, że Bassam Tibi "Fundamentalizm Religijny", PIW, Warszawa 1997, ok, mogę się tego nauczyć, ale gdy nie wiem zupełnie, jaki jest tego sens, jeżeli nie ma to innego sensu niż zmuszanie uczniów do brania książki fizycznie do ręki, to jest to GŁUPOTA. Mistrz Wasilewski nawet powiedział: wiedza bez rozumienia jest...

"Myślimy najpełniej wtedy, gdy rozwiązujemy problemy" - Dewey, i dalej. "NIE: myślenie w przekazywaniu informacji trzeba traktować jako incydent, LECZ: przekazywanie informacji w myśleniu".

Ola: "Jeżeli nauczyciel ma być jak w herbertyzmie (tradycyjny system kształcenia) postacią centralną i podstawowe rzeczy, których się wymaga to: siedzieć cicho, uczyć się zadanego materiału na pamięć, to pozbawia się uczniów inicjatywy i zmusza do ślepego podążania za nauczycielem, narzuca się im gotowe wzory i sposoby postępowania, co hamuje aktywność i samodzielność uczniów."

"Wg. zasady świadomego i aktywnego udziału uczniów w procesie nauczania uczenia się nauczyciel powinien stawiać uczniów w sytuacjach wymagajacych dostrzegania i wyjaśniania niezgodności między obserwowanymi faktami a posiadaną wiedzą (naczuczyć myśleć), dzięki stwarzaniu okazji do SAMODZIELNEGO formułowania problemów i rozwiązania ich. Dzięki takim próbom własnych sił uczniowie uczą się przezwyciężać trudności, przeżywać zadowolenie z sukcesu, a ich wiedza jest bogata, trwała i operatywna."

Bądźcie zdrowi!




Temat: Zydowscy kandydaci przezynaja wybory w Stanach
Oj Ula jeszcze miesiac temu prokuratura hiszpańska prowadziła śledztwo przeciwko 100 żydowskim oficjalistom i oficerom armii izraelskiej na wniosek Iranu który oskarżył żydków o ludobójstwo i co? Może umorzyli śledztwo, albo może zawiesili nie, zmodyfikowali ustawę zasadniczą sefardyjczycy i już Hiszpański Wymiar Sprawiedliwości nie wtrąca się w wewnętrzne(?) sprawy Izraela! Co nie znaczy że na wniosek Izraela nie prowadzą śledztwa przeciwko Iranowi za bezprawne ujawnianie światu ich image. Znaczy żydków.

Tak czy inaczej mamy i w sprawach Izrael contra Reszta Świata Głasność. Znaczy jawność. Bądź gotowa na otake cuś jakiego jeszcze w nowożytnej historii świata nie było. Jawnie już rzecz jasna.

No to zaczynamy od klanu żydków rosyjskich;

"Świat
ODSŁUCHAJ
AAA
PAP, KK/09:10
Polska oskarżona w sprawie II wojny światowej
Ministerstwo Obrony Federacji Rosyjskiej umieściło na swojej oficjalnej stronie internetowej tekst, w którym odpowiedzialnością za rozpętanie II wojny światowej obarczono Polskę.
Dziś rocznica wyborów 4 czerwca - zobacz specjalny magazyn Onet.pl

Tekst ukazał się w dziale "Encyklopedia Wojskowa", w rubryce "Historia - przeciwko kłamstwu i fałszerstwom". Jego autorem jest pułkownik Siergiej N. Kowalow z Insytutu Historii Wojennej Ministerstwa Obrony FR.

"Wszyscy, którzy bezstronnie studiowali historię II wojny światowej, wiedzą, że rozpoczęła się ona z powodu odmowy Polski spełnienia niemieckich roszczeń. Jednak mniej znane jest to, czego od Warszawy chciał Adolf Hitler" - pisze Kowalow.

"A żądania Niemiec były dość umiarkowane: włączyć wolne miasto Danzig (obecnie - Gdańsk) do III Rzeszy oraz wyrazić zgodę na budowę eksterytorialnej autostrady i drogi kolejowej, które połączyłyby Prusy Wschodnie z podstawową częścią Niemiec" - dodaje wojskowy historyk.

W jego ocenie, żądania te "trudno uznać za nieuzasadnione".

"Zdecydowaną większość mieszkańców (miasta) Danzig, oderwanego od Niemiec na mocy Traktatu Wersalskiego, stanowili Niemcy szczerze pragnący zjednoczenia z historyczną ojczyzną. Zupełnie naturalnym było też żądanie dotyczące dróg. Tym bardziej, że na ziemie rozdzielającego dwie części Niemiec polskiego korytarza się nie targano" - wyjaśnia Kowalow.

"Dążąc do zapewnienia sobie statusu wielkiego mocarstwa, Polska w żadnej mierze nie chciała zostać młodszym partnerem Niemiec. 26 marca 1939 roku Polska ostatecznie odrzuciła niemieckie roszczenia" - wskazuje rosyjski historyk.

Kowalow usprawiedliwia też agresję ZSRR przeciwko Polsce 17 września 1939 roku. Jego zdaniem Józef Stalin nie miał innego wyjścia, niż zawrzeć z Hitlerem pakt o nieagresji, by choć na krótki czas odroczyć wojnę z Niemcami i zająć rubieże obronne na zachód od starej granicy radzieckiej.

Historyk z Ministerstwa Obrony Rosji podkreśla również, że "w imię prawdy historycznej trzeba przyznać, że znaczna część odpowiedzialności za fiasko wysiłków zmierzających do stworzenia zbiorowej przeciwwagi dla faszystowskiej agresji spoczywa też na małych krajach Europy".

"Romantyczna wiara w sprawiedliwość i obronę ze strony zachodnich demokracji z jednoczesnym umizgiwaniem się do hitlerowskich Niemiec oraz antyradzieckość (często z antyrosyjskimi elementami) sprawiły, iż stały się one na jakiś czas pionkami na światowej szachownicy politycznej, na której nie mogły wpłynąć na bieg wydarzeń" - tłumaczy Kowalow.

Na materiał ten zwrócił uwagę dziennik "Wriemia Nowostiej", według którego "walka przeciwko fałszowaniu historii na szkodę interesów Rosji, proklamowana na najwyższym szczeblu, przybiera groteskowy zarys".

"Sądząc po tekście z witryny rosyjskiego Ministerstwa Obrony nieodległy jest czas, kiedy to efektywnym menedżerem okaże się także Adolf Hitler. A kraje Europy Wschodniej, bezlitośnie zmiażdżone walcami drogowymi radzieckiego i nazistowskiego +efektywnego menedżmentu+, okażą się winne tego, że znalazły się na drodze" - pisze gazeta.

Zdaniem "Wriemia Nowostiej" przesłanie tekstu Kowalowa jest zrozumiałe. "Pionki nie powinny były burzyć naszego Związku Radzieckiego; nie powinny kraść naszego gazu; nie powinny ciągać po sądach naszych sędziwych weteranów" - wskazuje dziennik.

"Nie należy również rozmieszczać u siebie amerykańskich antyrakiet i czepiać się Rosji za naruszenie przez nią integralności terytorialnej sąsiada. Trzeba tylko kochać nas z naszą niezakłamaną historią i czekać na moment - daj Boże sił - kiedy znów można będzie stać się pionkami na szachownicy efektywnych menedżerów" - konstatuje "Wriemia Nowostiej".

Gazeta przypomina, że "w Rosji istnieje teraz państwowa komisja, mająca przeciwdziałać fałszowaniu historii". - Wydaje się, że jeśli chce ona być coś warta, to przytoczony tekst (Kowalowa) powinien ją żywo zainteresować - podkreśla "Wriemia Nowostiej".

Dziennik zauważa także, że "wszystko wskazuje na to, iż resorty siłowe, których znaczenie w rosyjskiej historii zawsze było ogromne, zabrały się do dzieła, zaaprobowanego przez głowę państwa, z dużym entuzjazmem".

Prezydent Dmitrij Miedwiediew w ubiegłym miesiącu powołał specjalną komisję, która zajmie się przeciwdziałaniem próbom fałszowania historii na szkodę Rosji.

Na przewodniczącego komisji wyznaczył szefa swojej Administracji (Kancelarii) Siergieja Naryszkina, który od niedawna kieruje także działającą przy prezydencie komisją ds. ochrony tajemnic państwowych.

W skład komisji ds. przeciwdziałaniem próbom fałszowania historii na szkodę interesów Rosji weszli przedstawiciele różnych ministerstw, agencji rządowych, służb specjalnych i archiwów, jak również Dumy Państwowej, Rady Federacji oraz kilku organizacji pozarządowych. Wśród jej członków znalazło się też kilku historyków.

Głównym zadaniem komisji będzie "zbieranie i analizowanie informacji o fałszowaniu historycznych faktów i wydarzeń mającym na celu pomniejszanie międzynarodowego prestiżu Federacji Rosyjskiej, a także przygotowywanie raportów dla prezydenta FR".



Temat: Rosja: II wojna światowa to wina Polski
Ministerstwo Obrony Federacji Rosyjskiej umieściło na swojej oficjalnej stronie internetowej tekst, w którym odpowiedzialnością za rozpętanie II wojny światowej obarczono Polskę.

Kontrowersyjny tekst ukazał się w dziale "Encyklopedia Wojskowa", w rubryce "Historia - przeciwko kłamstwu i fałszerstwom". Jego autorem jest pułkownik Siergiej N. Kowalow z Instytutu Historii Wojennej Ministerstwa Obrony FR.

Umiarkowane żądania Niemiec

"Wszyscy, którzy bezstronnie studiowali historię II wojny światowej, wiedzą, że rozpoczęła się ona z powodu odmowy Polski spełnienia niemieckich roszczeń. Jednak mniej znane jest to, czego od Warszawy chciał Adolf Hitler" - pisze Kowalow.

"A żądania Niemiec były dość umiarkowane: włączyć wolne miasto Danzig (obecnie - Gdańsk) do III Rzeszy oraz wyrazić zgodę na budowę eksterytorialnej autostrady i drogi kolejowej, które połączyłyby Prusy Wschodnie z podstawową częścią Niemiec" - dodaje wojskowy historyk.

W jego ocenie, żądania te "trudno uznać za nieuzasadnione".

"Zdecydowaną większość mieszkańców (miasta) Danzig, oderwanego od Niemiec na mocy Traktatu Wersalskiego, stanowili Niemcy szczerze pragnący zjednoczenia z historyczną ojczyzną. Zupełnie naturalnym było też żądanie dotyczące dróg. Tym bardziej, że na ziemie rozdzielającego dwie części Niemiec 'polskiego korytarza' się nie targano" - wyjaśnia Kowalow.

"Dążąc do zapewnienia sobie statusu wielkiego mocarstwa, Polska w żadnej mierze nie chciała zostać młodszym partnerem Niemiec. 26 marca 1939 roku Polska ostatecznie odrzuciła niemieckie roszczenia" - wskazuje rosyjski historyk.

Inwazja usprawiedliwiona

Kowalow usprawiedliwia też agresję ZSRR przeciwko Polsce 17 września 1939 roku. Jego zdaniem Józef Stalin nie miał innego wyjścia, niż zawrzeć z Hitlerem pakt o nieagresji, by choć na krótki czas odroczyć wojnę z Niemcami i zająć rubieże obronne na zachód od starej granicy radzieckiej.

Historyk z Ministerstwa Obrony Rosji podkreśla również, że "w imię prawdy historycznej trzeba przyznać, że znaczna część odpowiedzialności za fiasko wysiłków zmierzających do stworzenia zbiorowej przeciwwagi dla faszystowskiej agresji spoczywa też na 'małych' krajach Europy".

"Romantyczna wiara w sprawiedliwość i obronę ze strony zachodnich demokracji z jednoczesnym umizgiwaniem się do hitlerowskich Niemiec oraz antyradzieckość (często z antyrosyjskimi elementami) sprawiły, iż stały się one na jakiś czas pionkami na światowej szachownicy politycznej, na której nie mogły wpłynąć na bieg wydarzeń" - tłumaczy Kowalow.

Adolf Hitler jako efektywny menedżer

Na materiał ten zwrócił uwagę dziennik "Wriemia Nowostiej", według którego "walka przeciwko fałszowaniu historii 'na szkodę interesów Rosji', proklamowana na najwyższym szczeblu, przybiera groteskowy zarys".

"Sądząc po tekście z witryny rosyjskiego Ministerstwa Obrony nieodległy jest czas, kiedy to efektywnym menedżerem okaże się także Adolf Hitler. A kraje Europy Wschodniej, bezlitośnie zmiażdżone walcami drogowymi radzieckiego i nazistowskiego 'efektywnego menedżmentu', okażą się winne tego, że znalazły się na drodze" - pisze gazeta.

Zdaniem "Wriemia Nowostiej" przesłanie tekstu Kowalowa jest zrozumiałe. "Pionki nie powinny były burzyć naszego Związku Radzieckiego; nie powinny kraść naszego gazu; nie powinny ciągać po sądach naszych sędziwych weteranów" - wskazuje dziennik.

"Nie należy również rozmieszczać u siebie amerykańskich antyrakiet i czepiać się Rosji za naruszenie przez nią integralności terytorialnej sąsiada. Trzeba tylko kochać nas z naszą niezakłamaną historią i czekać na moment - daj Boże sił - kiedy znów można będzie stać się 'pionkami' na szachownicy 'efektywnych menedżerów'" - konstatuje "Wriemia Nowostiej".

Niech komisja się wykarze

Gazeta przypomina, że "w Rosji istnieje teraz państwowa komisja, mająca przeciwdziałać fałszowaniu historii". "Wydaje się, że jeśli chce ona być coś warta, to przytoczony tekst powinien ją żywo zainteresować" - podkreśla "Wriemia Nowostiej".

Dziennik zauważa także, że "wszystko wskazuje na to, iż resorty siłowe, których znaczenie w rosyjskiej historii zawsze było ogromne, zabrały się do dzieła, zaaprobowanego przez głowę państwa, z dużym entuzjazmem".

Prezydent Dmitrij Miedwiediew w ubiegłym miesiącu powołał specjalną komisję, która zajmie się przeciwdziałaniem próbom fałszowania historii na szkodę Rosji.

Na przewodniczącego komisji wyznaczył szefa swojej Administracji Siergieja Naryszkina, który od niedawna kieruje także działającą przy prezydencie komisją ds. ochrony tajemnic państwowych.

W skład komisji ds. przeciwdziałaniem próbom fałszowania historii na szkodę interesów Rosji weszli przedstawiciele różnych ministerstw, agencji rządowych, służb specjalnych i archiwów, jak również Dumy Państwowej, Rady Federacji oraz kilku organizacji pozarządowych. Wśród jej członków znalazło się też kilku historyków.

Głównym zadaniem komisji będzie "zbieranie i analizowanie informacji o fałszowaniu historycznych faktów i wydarzeń mającym na celu pomniejszanie międzynarodowego prestiżu Federacji Rosyjskiej, a także przygotowywanie raportów dla prezydenta FR"

artykuł z wp



Temat: Co tam w prasie słychać w 2009 roku?
Polska oskarżona w sprawie II wojny światowej


Ministerstwo Obrony Federacji Rosyjskiej umieściło na swojej oficjalnej stronie internetowej tekst, w którym odpowiedzialnością za rozpętanie II wojny światowej obarczono Polskę.

Tekst ukazał się w dziale "Encyklopedia Wojskowa", w rubryce "Historia - przeciwko kłamstwu i fałszerstwom". Jego autorem jest pułkownik Siergiej N. Kowalow z Insytutu Historii Wojennej Ministerstwa Obrony FR.

"Wszyscy, którzy bezstronnie studiowali historię II wojny światowej, wiedzą, że rozpoczęła się ona z powodu odmowy Polski spełnienia niemieckich roszczeń. Jednak mniej znane jest to, czego od Warszawy chciał Adolf Hitler" - pisze Kowalow.

"A żądania Niemiec były dość umiarkowane: włączyć wolne miasto Danzig (obecnie - Gdańsk) do III Rzeszy oraz wyrazić zgodę na budowę eksterytorialnej autostrady i drogi kolejowej, które połączyłyby Prusy Wschodnie z podstawową częścią Niemiec" - dodaje wojskowy historyk.

W jego ocenie, żądania te "trudno uznać za nieuzasadnione".

"Zdecydowaną większość mieszkańców (miasta) Danzig, oderwanego od Niemiec na mocy Traktatu Wersalskiego, stanowili Niemcy szczerze pragnący zjednoczenia z historyczną ojczyzną. Zupełnie naturalnym było też żądanie dotyczące dróg. Tym bardziej, że na ziemie rozdzielającego dwie części Niemiec polskiego korytarza się nie targano" - wyjaśnia Kowalow.

"Dążąc do zapewnienia sobie statusu wielkiego mocarstwa, Polska w żadnej mierze nie chciała zostać młodszym partnerem Niemiec. 26 marca 1939 roku Polska ostatecznie odrzuciła niemieckie roszczenia" - wskazuje rosyjski historyk.

Kowalow usprawiedliwia też agresję ZSRR przeciwko Polsce 17 września 1939 roku. Jego zdaniem Józef Stalin nie miał innego wyjścia, niż zawrzeć z Hitlerem pakt o nieagresji, by choć na krótki czas odroczyć wojnę z Niemcami i zająć rubieże obronne na zachód od starej granicy radzieckiej.

Historyk z Ministerstwa Obrony Rosji podkreśla również, że "w imię prawdy historycznej trzeba przyznać, że znaczna część odpowiedzialności za fiasko wysiłków zmierzających do stworzenia zbiorowej przeciwwagi dla faszystowskiej agresji spoczywa też na małych krajach Europy".

"Romantyczna wiara w sprawiedliwość i obronę ze strony zachodnich demokracji z jednoczesnym umizgiwaniem się do hitlerowskich Niemiec oraz antyradzieckość (często z antyrosyjskimi elementami) sprawiły, iż stały się one na jakiś czas pionkami na światowej szachownicy politycznej, na której nie mogły wpłynąć na bieg wydarzeń" - tłumaczy Kowalow.

Na materiał ten zwrócił uwagę dziennik "Wriemia Nowostiej", według którego "walka przeciwko fałszowaniu historii na szkodę interesów Rosji, proklamowana na najwyższym szczeblu, przybiera groteskowy zarys".

"Sądząc po tekście z witryny rosyjskiego Ministerstwa Obrony nieodległy jest czas, kiedy to efektywnym menedżerem okaże się także Adolf Hitler. A kraje Europy Wschodniej, bezlitośnie zmiażdżone walcami drogowymi radzieckiego i nazistowskiego +efektywnego menedżmentu+, okażą się winne tego, że znalazły się na drodze" - pisze gazeta.

Zdaniem "Wriemia Nowostiej" przesłanie tekstu Kowalowa jest zrozumiałe. "Pionki nie powinny były burzyć naszego Związku Radzieckiego; nie powinny kraść naszego gazu; nie powinny ciągać po sądach naszych sędziwych weteranów" - wskazuje dziennik.

"Nie należy również rozmieszczać u siebie amerykańskich antyrakiet i czepiać się Rosji za naruszenie przez nią integralności terytorialnej sąsiada. Trzeba tylko kochać nas z naszą niezakłamaną historią i czekać na moment - daj Boże sił - kiedy znów można będzie stać się pionkami na szachownicy efektywnych menedżerów" - konstatuje "Wriemia Nowostiej".

Gazeta przypomina, że "w Rosji istnieje teraz państwowa komisja, mająca przeciwdziałać fałszowaniu historii". - Wydaje się, że jeśli chce ona być coś warta, to przytoczony tekst (Kowalowa) powinien ją żywo zainteresować - podkreśla "Wriemia Nowostiej".

Dziennik zauważa także, że "wszystko wskazuje na to, iż resorty siłowe, których znaczenie w rosyjskiej historii zawsze było ogromne, zabrały się do dzieła, zaaprobowanego przez głowę państwa, z dużym entuzjazmem".

Prezydent Dmitrij Miedwiediew w ubiegłym miesiącu powołał specjalną komisję, która zajmie się przeciwdziałaniem próbom fałszowania historii na szkodę Rosji.

Na przewodniczącego komisji wyznaczył szefa swojej Administracji (Kancelarii) Siergieja Naryszkina, który od niedawna kieruje także działającą przy prezydencie komisją ds. ochrony tajemnic państwowych.

W skład komisji ds. przeciwdziałaniem próbom fałszowania historii na szkodę interesów Rosji weszli przedstawiciele różnych ministerstw, agencji rządowych, służb specjalnych i archiwów, jak również Dumy Państwowej, Rady Federacji oraz kilku organizacji pozarządowych. Wśród jej członków znalazło się też kilku historyków.

Głównym zadaniem komisji będzie "zbieranie i analizowanie informacji o fałszowaniu historycznych faktów i wydarzeń mającym na celu pomniejszanie międzynarodowego prestiżu Federacji Rosyjskiej, a także przygotowywanie raportów dla prezydenta FR".


Historia alternatywna... No bo przecież to Polski wina, że nie dała zbudować autostrady, nie? Ech te autostrady - to dlatego w Polsce ich nie ma - bo były przyczyną II wojny światowej...



Temat: Przemówienie z okazji święta 1 Maja wygłoszone 1 m
Źródło:
http://1917.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=2678&Itemid=42
Napisał Wojciech Jaruzelski
poniedziałek, 28 kwiecień 2008
Wojciech Jaruzelski
Przemówienie z okazji święta 1 Maja wygłoszone 1 maja 1983 r.
Wojciech Jaruzelski, Przemówienia 1983. Książka i Wiedza. Warszawa 1984. str. 88-91

Już prawie przed stuleciem, na długo przedtem, zanim klasa robotnicza zdobyła pełnię praw, w Warszawie, w innych polskich miastach, wznosiły się w dniu 1 Maja czerwone sztandary. Odtąd są i będą tu zawsze, jako symbol dążeń i walki, symbol prawdziwej solidarności ludzi pracy. Tej, która łączy siły wyzwolenia, postępu, socjalizmu.

Z czcią wspominamy pionierów polskiego ruchu robotniczego. Zwracamy się z szacunkiem do weteranów walk rewolucyjnych i wyzwoleńczych. Zachowujemy w serdecznej pamięci miliony zamordowanych przez okupanta, tysiące poległych w obronie władzy ludowej. Pozdrawiamy wszystkich, którzy wśród pogorzelisk i świeżych mogił budowali zręby nowej Polski i do dziś służą swą pracą socjalistycznej Ojczyźnie.

Święto 1 Maja stało się nieodłączną częścią historii współczesnego świata. Idee internacjonalizmu, braterstwa ludzi pracy, coraz szerzej torują sobie drogę. Jakże wiele krajów zrzuciło już imperialistyczne panowanie, weszło na drogę niepodległości i rewolucyjnych przemian.

Ten proces trwa. Kontrofensywa światowego wstecznictwa zatrzymać go nie zdoła.

Polska jest po tej samej stronie, w postępowym nurcie historii. Jednocześnie kraj nasz stał się wysuniętym przedpolem konfliktu klasowego naszej epoki. Tę prawdę trzeba rozumieć dosłownie.

Koła imperialistyczne wciąż jeszcze liczą, że kraj nasz stanie się areną, na której Polacy — nie rozumiejąc, kto i w jakim celu ich do tego podżega — będą się ze sobą zderzać w imię cudzych, obcych nam interesów.

Wyróżnia się w tym rząd Stanów Zjednoczonych. Stosując i inspirując bezprawne restrykcje prowadzi bezprzykładną agresję propagandową, próbuje wtrącać się w nasze sprawy. W tym świetle musimy spojrzeć ostrzej i na zamiar rozmieszczenia nowych rakiet, wycelowanych również w nasze miasta. Polska krew jest nisko notowana na waszyngtońskiej giełdzie.

Jest sprawą rozumu, honoru, patriotyzmu klasy robotniczej, wszystkich ludzi pracy, aby te cyniczne, antypolskie rachuby skończyły się jak najrychlej tam, gdzie się skończyć powinny — na złomowisku historii.

Na Polskę patrzą dziś z ufnością narody socjalistycznej wspólnoty, kraje, które strząsnęły kolonialne jarzmo, bojownicy ruchów wyzwoleńczych w najodleglejszych nawet zakątkach kuli ziemskiej, wszyscy ludzie rozsądni, lękający się wojny. Widzą, że Polska nie zawiodła, nie stała się zapłonem, jest niezmiennie czynnikiem pokoju, stabilizacji siły socjalizmu.

Kontrrewolucja nie przeszła w Polsce w połowie lat czterdziestych. Nie przeszła w 1981 roku. Tym bardziej nie przejdzie dziś.

Polska Zjednoczona Partia Robotnicza, służąc narodowi, jest rzecznikiem klasy robotniczej, siłą przewodnią w dziele socjalistycznej odnowy. Dowodząc wierności uniwersalnym zasadom marksizmu-leninizmu, wzbogaca je równocześnie o wynikające z historycznych i współczesnych uwarunkowań narodowe formy budownictwa socjalistycznego.

Trwa ogólnospołeczny wysiłek uzdrawiania i uwspółcześniania gospodarki narodowej. Jest to cel niełatwy, lecz realny. Wymaga nowego, gospodarskiego spojrzenia na problemy kraju jako całości i sprawy każdego zakładu pracy z osobna. Są liczne oznaki zrozumienia dla nowych zadań, zwiększonej aktywności i inicjatywy. Uwidacznia się twórczy krytycyzm i prawdziwa troska o pełne wykorzystanie szans stworzonych przez reformę. Szczególnym tego wyrazem była niedawna Krajowa Narada Aktywu Robotniczego, jej upowszechniające się rezultaty.

Jest nadal ciężko. Jeszcze niemało złożonych problemów przed nami, wiele nie spełnionych oczekiwań, urazów i rozterek. Nie mogą one jednak przesłaniać szerszej perspektywy. Punktu, z którego rozpoczynaliśmy, następnie wielkiego dorobku naszego narodu, wreszcie wizji Polski przyszłości.

Od czasu ubiegłorocznej pierwszomajowej manifestacji zmieniło się w Polsce na lepsze. To zasługa naszego narodu, jego patriotycznej dojrzałości. Niosąc z powagą trudy codziennego życia widzi on w pracy, w spokoju, warunek odrodzenia i pomyślności kraju. Spotykamy się więc dziś w innej sytuacji. Rozpoczął się proces wychodzenia z kryzysu. Oddaliliśmy się nie tylko w czasie, lecz również w społecznej treści zarówno od wynaturzeń, od metod rządzenia z lat siedemdziesiątych, jak i od anarchii, od zagrożeń z 1981 roku. Jakkolwiek pojawiają się jeszcze próby siania zamętu, to są one już dziś tylko żałosnym, nie mającym żadnych perspektyw marginesem.

Na nasz wspólny pochód wyszły dziś miliony ludzi pracy, partyjnych i bezpartyjnych, wierzących i niewierzących, starszych i młodzieży. Jest to wielka klasowa demonstracja robotniczej woli, dowód obywatelskiej świadomości naszego społeczeństwa. To również krok na drodze porozumienia narodowego. Jest w nim miejsce dla wszystkich, nawet gdy różnią się w wielu sprawach, lecz uznają rację nadrzędną: historyczną nieodwracalność socjalizmu, jego znaczenie dla suwerennego bytu narodu, dla bezpiecznej przyszłości Polski.

Jest to również droga do normalizacji życia w Polsce. Jeśli w nadchodzących dniach i miesiącach nie nastąpią jej zakłócenia, jeśli utrwali się spokój, powstanie realna możliwość zniesienia stanu wojennego oraz podjęcia towarzyszących temu aktów i posunięć.

Polska Ludowa — niezawodny uczestnik socjalistycznej koalicji obronnej, sojusznik Związku Radzieckiego i wszystkich krajów naszej wspólnoty, jest i będzie niezawodnym ogniwem ogólnoludzkiego frontu pokoju i postępu, wiarygodnym, aktywnym partnerem dialogu i współpracy międzynarodowej.

Nasze polskie sprawy stanowią fragment polityki światowej. Od naszych wysiłków, od biegu polskich wydarzeń, zależy dziś w niemałej mierze rozwój sytuacji w Europie, w międzynarodowym ruchu robotniczym, w trudnych latach osiemdziesiątych. Niechaj dzisiejszy pochód stanie się dobitnym wyrazem ogólnonarodowej woli budowania pospołu lepszego jutra dla Polski i dla świata.

Niech się świeci 1 Maja!

Niech żyje międzynarodowa solidarność klasy robotniczej!

Niech żyje nasza Ojczyzna — Polska Rzeczpospolita Ludowa!




Temat: MUSIMY te Wojne WYGRAC !!
Subject : Anna , sekretarka Boga (gt TP )

| | Junk E-Mail | Inbox

Jeszcze ciekawsze, bo dziejące się zupełnie współcześnie, są nadprzyrodzone rozmowy mieszkającej w Warszawie wizjonerki, ukrywającej się pod imieniem Anna. Podczas wojny Anna działała w podziemiu jako łączniczka i sanitariuszka. W 1944 r. trafiła na ponad rok do sowieckiego łagru. Tam modliła się, by Bóg pozwolił jej nadal służyć ojczyźnie. Po latach dojdzie do wniosku, że Pan wysłuchał tej modlitwy, obdarzając ją charyzmatem słyszenia Bożego głosu, przekazującego orędzia dla Polski. W międzyczasie Anna zaangażuje się w ruch charyzmatyczny. Wokół niej skupi się grupa osób rozmawiających za jej pośrednictwem z Bogiem. Wśród tych osób znajdzie się dwóch posłów (z początku lat 90.), a także krakowski jezuita. Z rozmów powstanie kilka książek drukowanych m.in. przez wydawnictwo Michalineum, a także wielokrotnie wznawiane przez wydawnictwo WAM księży jezuitów czterotomowe „Boże Wychowanie”. Dwa pierwsze tomy tej książki ukazały się za zezwoleniem władz zakonnych, pozostałe – z kościelnym imprimatur.

Z kim Anna rozmawia? Bóg, który warszawskiej wizjonerce pozwala się słyszeć, jest z jednej strony Bogiem niesłychanie bliskim, pełnym bezinteresownej miłości, ofiarowującym swoją opiekę i pomoc. Z drugiej – wieszczącym rychłą zagładę cywilizacji Zachodu. Świat czeka „okres oczyszczenia” – czas katastrof, klęsk żywiołowych i wojen, w których użyta zostanie broń jądrowa. „Zginą miliony ludzi, przestanie istnieć wiele państw, nastąpi ruina gospodarcza”. Dotyczy to zwłaszcza Stanów Zjednoczonych i bogatych krajów Europy Zachodniej. „To wszystko nastąpi jeszcze w tym wieku” – powtarza za nadprzyrodzonym „głosem” Anna, czasu jest więc mało. Bóg okaże się najbardziej surowy wobec Niemiec. Upadek tego państwa, ze względu na jego zbrodnie, jest nieuchronny – na większości terytorium naszych zachodnich sąsiadów „rozleje się morze”. Bóg słyszany przez Annę, nie dostrzega przy tym wysiłków Niemców, by zmyć hańbę nazizmu i wojny, nie widzi choćby międzynarodowej działalności charytatywnej Kościoła niemieckiego i wielu niemieckich organizacji społecznych. Ani tego, że dzisiaj Niemcy są najważniejszym partnerem Polski w Europie. Przeciwnie, Bóg Anny zaleca Polakom zacieśnienie sojuszy z małymi państwami Europy Środkowej. Co stanie się w „dniach grozy” z Polską?

Nasz naród cieszy się specjalnymi względami, dlatego zostanie ocalony. Ma bowiem do odegrania wyjątkową rolę. Bóg widzi w nas realizatorów „dzieła odnowy oblicza ziemi”. Mamy być misjonarzami świata i lekarzami umierającej Europy. Nasze szczególne powołanie opisane jest w kategoriach biblijnego powołania Narodu Wybranego. Bóg „upatrzył sobie nasz naród przed wiekami”. Jesteśmy „wybraną cząstką” Jego ludu. Zawiera z nami „nowe przymierze”. Będzie to „pierwsza próba powrotu do współżycia rodzaju ludzkiego ze swym Stwórcą i Zbawicielem”. Bóg „zbuduje swoje dzieło” za pośrednictwem Anny, obiecując jej pomoc, „jakiej jeszcze nie było na ziemi”.

Natomiast z oburzeniem – jak zaznacza Anna – Bóg mówi o Żydach. Utracili oni Boże wybranie, mordując swego Zbawiciela i instrumentalnie traktując przymierze („Dawali Mi rytuał, próżne gesty i słowa puste, sercem zaś lgnęli do zagarnięcia całego świata i używania go w imię moje!”). Wiele uwagi „głos” słyszany przez Annę poświęca masonom i tajnym organizacjom rządzącym światem, do których zalicza m.in. Rotary Club (tymczasem członkowie tej filantropijnej organizacji zostaną przyjęci na audiencji przez Jana Pawła II). Często odwołuje się także do innych objawień: z Fatimy, La Salette, Medjugorie.

Niezależnie od kontrowersyjnej treści, już sam sposób powstawania podobnych orędzi stawia nas przed paradoksem, którego konsekwencje Kościół czasem zdaje się bagatelizować. Jeżeli Bóg rzeczywiście kontaktuje się bezpośrednio i przekazuje swoje orędzia, o czym świadczą – najczęściej całkiem szczerze – wizjonerzy, jak przekonać rzesze przejętych tym faktem wiernych, że trudne w lekturze Pismo Święte ma o wiele większe znaczenie, a depozyt wiary strzeżony, przechowywany i głoszony przez Kościół decydującą wagę? Wizjoner bowiem nie mówi od siebie, nie mówi nawet w imieniu Boga, jak starotestamentalny prorok, on jest wprost narzędziem przekazu – medium. Stąd ogromna sugestywność takiego objawienia. Anna określa siebie jako „sekretarkę Boga”. Jej rola ogranicza się do zapisywania i redagowania Boskich wypowiedzi. Jest jednak przekonana, że to są naprawdę Boskie wypowiedzi. Nie dziwi więc popularność tego typu publikacji. Tym bardziej, że Bóg przemawia do nas współczesnym, prostym językiem, ma mentalność podobną naszej, mówi to, co chcemy słyszeć.

Czy Kościół powinien angażować swój autorytet w rozpowszechnianie takich książek? W 1998 roku, po prawie pięciu latach od ukazania się pierwszego tomu „Bożego wychowania”, imprimatur cofnięto, a wydawnictwo wstrzymało druk książki.



Temat: Apel
Moi Drodzy,

najprawdopodobniej nikogo na tym forum nie zaskoczę informacją, że choruję na raka nerki. Zmagania z moją chorobą trwają już 10 lat, więc wydaje mi się , że jestem uprawniony do podzielenia się z Wami moimi przemyśleniami na temat tej paskudnej choroby oraz metodami radzenia sobie z trudnościami, które nękają osoby z podobnym problemem jak mój.

Najpierw tzw. "stan faktyczny". W 1998 r., na miesiąc przed moimi osiemnastymi urodzinami wykryto u mnie zupełnie przypadkowo olbrzymi guz nerki. Chorobę zakwalifikowano początkowo jako guza Wilmsa, jednakże po wykonaniu badania histopatologicznego okazało się, ku ogromnemu zdziwieniu lekarzy, że jest to rak jasnokomórkowy. Ponieważ w dniu rozpoczęcia leczenia nie byłem jeszcze pełnoletni, kurację prowadzono zgodnie z protokołem dziecięcym, który obejmuje chemioterapię i radioterapię. Te wszystkie "przyjemności" związane z leczeniem nie przeszkodziły mi w zdaniu matury i dostaniu się na studia prawnicze.

Pod koniec III roku studiów zostałem ponownie operowany z powodu podejrzenia lokalnej wznowy nowotworu. Po tej operacji znowu lekarzy ogarnęło zdziwienie, tym razem w drugą stronę, albowiem w wyciętej tkance nie znaleziono komórek nowotworowych. Umocniło to we mnie już wcześniej pojawiające się przekonanie o tym, że tak naprawdę nie chorowałem nigdy na raka jasnokomórkowego, a guz ze mnie wyjęty na skutek omyłki został błędnie rozpoznany. Tkwiłem w tym błogim przekonaniu aż do października 2007 r...

W tym okresie na skutek okresowych badań kontrolnych wykryto u mnie wznowę w loży po nerce oraz guz podopłucnowy. Zaatakowane zostało także najprawdopodobniej prawe nadnercze oraz węzły chłonne w śródpiersiu.

Nie muszę chyba nikomu z Was wyjaśniać, co w tym okresie przeżyłem. Każdy z Nas, który został tak przez tę chorobę potraktowany doskonale wie, o czym piszę. Ja w chwili rozpoznania miałem niecałe dwadzieścia osiem lat, kochaną żonę i cudownego, dwuletniego synka. Byłem w trakcie aplikacji adwokackiej, mogłem wybierać, dla kogo chcę pracować. Król życia po prostu. W jednej chwili mogłem to wszystko stracić i wydawało mi się, że nie mam żadnego wpływu na to, co ze mną będzie się działo. Z uwagi na mój dociekliwy (niektórzy twierdzą, że do bólu) charakter, dowiedziałem się dość o raku nerki, żeby zdać sobie sprawę z rokowań oraz możliwości leczenia.

I co? I nic, przynajmniej z tych rzeczy, których obawiałem się najbardziej. Zacząłem leczenie pod opieką zespołu Kliniki Nowotworów Układu Moczowego Centrum Onkologii w Warszawie (pozdrowienia oraz podziękowania za cierpliwość). Otrzymałem lek o nazwie Sutent, który poza tą wadą, że jest koszmarnie drogi i, w związku z tym, bardzo niechętnie refundowany przez Narodowy Fundusz Zdrowia, ma, jak dla mnie, same zalety. Oczywiście zdaję sobie sprawę z ograniczeń, jakie są z nim związane, jednakże pamiętam efekty uboczne chemioterapii i radioterapii, przy których powikłania po tym leku są nieznaczne. Obecnie skończyłem 5 serię leczenia (każda z nich trwa sześć tygodni). Zmiany w nadnerczu oraz w węzłach chłonnych stały się niewidoczne, co uzasadnia podjęcie próby wycięcia pozostałych zmian.

W chwili obecnej jestem bliżej końca aplikacji adwokackiej niż dalej, nadal pracuję zawodowo w pełnym wymiarze czasu, wydaje mi się, że jestem nadal cenionym pracownikiem mimo mojej choroby. Tylko żona i dziecko są nieco starsze . Jestem przygotowywany do operacji usunięcia guza z loży po nerce, co ma nastąpić 3 lipca b.r.

Ostatnio miałem trochę więcej czasu, żeby przyjrzeć się stronie internetowej Fundacji i z pewną przykrością stwierdziłem, że nie do końca sprawnie spełnia ona rolę komunikatora między Nami - osobami walczącymi z jedną z najpodlejszych chorób. To, czy na powrót stanie się ona forum wymiany myśli, poglądów i spostrzeżeń, czy też zwykłej rozmowy między Nami, zależy tylko od nas.

I tutaj dochodzimy do tematu mojej wiadomości. Szanowni Forumowicze! Wiem, że każdy z nas przeżywa swoją chorobę na swój sposób. Zdaję sobie sprawę, że trudno jest Wam mówić o rzeczach dla Was wstydliwych i najintymniejszych. Wiem również z własnego doświadczenia, że osoby chorujące na raka nerki (na inny typ nowotworu zresztą też), często nie przyjmują do wiadomości, że są chore, myśląc, że jeżeli nic się dzieje złego przez pół roku czy rok po operacji, to tak będzie. Życzę Wam, żeby tak było jak najczęściej, żebyście nie musieli stykać się z tym problemem już nigdy w życiu. Mój przypadek jednak pokazuje, że nie zawsze się udaje...

Walka z tą chorobą wymaga ogromnej siły i determinacji, zwłaszcza, że walczyć trzeba nie tylko z nią, ale także o dostęp do najnowszych metod leczenia które są, jak już pisałem, przez NFZ ściśle reglamentowane, mimo heroicznych wysiłków lekarzy, pacjentów i ich rodzin o poszerzenie dostępu do tych metod. Walka ta wymaga także wiedzy, i to nie tylko tej medycznej, ale także czysto "pacjenckiej", którą tylko my sami możemy sobie przekazać. Nikt inny nie zrozumie tak osoby cierpiącej na powikłania po podanych lekach czy przebytej operacji, jak inny człowiek który przeszedł to samo. Nie bez znaczenia jest także to, że nasza choroba jest dość rzadka. Wystarczy przypomnieć, że Sutent i Nexavar, obecnie podstawowe leki stosowane w leczeniu raka nerki, uznane zostały za tzw. "leki sieroce", czyli stosowane w chorobach występujących sporadycznie. Jeżeli zatem będziemy w stanie RAZEM zwrócić uwagę na naszą chorobę oraz problemy związane z jej leczeniem, to z pewnością uzyskamy więcej, niż każdy z nas z osobna.

Tak więc apeluję, żebyśmy podjęli ten wysiłek i spróbowali pomóc sobie nawzajem, jak też spróbowali zwrócić wspólnie uwagę "decydentów" na nasze problemy związane z dostępem do leczenia. Wydaje mi się, że niniejsze Forum na początek idealnie się do tego celu nadaje.

Życzę zdrowia i pozdrawiam.

Piotr Kozioł
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • chadowy.opx.pl



  • Strona 1 z 2 • Wyszukiwarka znalazła 30 wypowiedzi • 1, 2