Czytasz wypowiedzi wyszukane dla słów: problemy etyczne społeczeństwa polskiego





Temat: Schronisko dla bezdomnych zwierząt bez pieniędzy
> Co z tego że TOZ ma taką tradycję? To nie wszystko.

A co Ty wiesz o tradycji ze swoim plugawym jezykiem?

> co wpłacili idzie bezpośrednio na zwierzęta (czyli na SCHRONISKA)!!

Jesli uwazasz,ze pomoc zwierzetom = schroniska to tylko oznacza,ze jestes
pyszczacym glupcem.

Jak bedziesz tak gardlowal i nie skupisz sie na innych ISTOTNYCH problemach
zwierzat to za chwile nie bedzie potrzebna pomoc dla zwierzat w schroniskach w
ogole-zwierzaczki pojda sobie 'na testy'i bedziesz mial tyle do powiedzienia co
nic. Dziwie sie tez,ze GW trojmiejska zajmuje sie takimi 'tematami' gdy w
sejmie jest 'przerabiana'ustawa pod 'zyczenie' wielkich zachodnich koncernow
farmaceutyczno-kosmetyczno-chemicznych. Polska to swietny kraj aby przeniesc
sie na jej teren z takimi dzialaniami,niestety. Majac jeszcze jako 'zaplecze'
takich 'milosnikow' zwierzat jak 'maly bolo'.

A co z ustawa, cytuje list:

ZWIERZĘTA DO DOŚWIADCZEŃ

W piątek 12.12.2003r Senat RP przyjął ustawę "O doświadczeniach na
zwierzętach" wprowadzając do niej poprawki.
Ustawa w ramach rzekomego dostosowywania prawa polskiego do prawa Unii
Europejskiej uchyla przepisy rozdziału IX Ustawy o ochronie zwierząt,
regulujący dotychczas tę problematykę. Piszę o rzekomym dostosowywaniu gdyż
przepisy ustawy o ochronie zwierząt nie tylko były zgodne z odpowiednią
dyrektywą europejską, ale wręcz ją wyprzedzały, co przyznała Przewodnicząca
stosownej Podkomisji Komisji Europejskiej Sonia van Tachelen. Sama dyrektywa
86/609EWG do której dostosowywano polską ustawę jest już przestarzała
powstała w roku 1986 i aktualnie trwają prace nad jej nowelizacją.
Jaki był sens psucia polskiego prawa, bezwzględnie lepszego angażując do
tego celu czas rządu i parlamentu, może wyjaśnić tylko rząd.
TAK WIĘC MAMY DOCZYNIENIA Z NIEWĄTPLIWYM REGRESEM UREGULOWAŃ DOTYCZĄCYCH
DOŚWIADCZEŃ ZE ZWIERZĘTAMI W STOSUNKU DO UREGULOWAŃ DOTYCHCZASOWYCH.
Na etapie prac senackich za sukces nas wszystkich ( między innymi waszej
kampanii) należy uznać wyeliminowanie doświadczeń z użyciem zwierząt do
testowania kosmetyków i produktów higienicznych. Ponadto udało się zaliczyć
do doświadczeń eksperymenty robione na martwych zwierzętach i objąć je
stosownym nadzorem. Ustawa w wersji sejmowej takie doświadczenia wyłączała z
uregulowań ustawowych.
Teraz zreferuję co przegraliśmy dzięki sympatii większości senackiej do
wiceministra Pilarczyka, czyli inaczej mówiąc, co z naszego wspólnego punktu
widzenia zostało przegłosowane negatywnie i dla sprawy ochrony zwierząt
bardzo niekorzystnie.
Niestety nadzór weterynaryjny zgodnie z art.33 nie obejmuje bezpośredniego
nadzoru nad przebiegiem samego doświadczenia. Odpowiednia poprawka
mniejszości mojej Komisji spotkała się z nieprzejednanym stosunkiem
min.Pilarczyka i została odrzucona przez większość SLD.
Nie udało się również z podobnych względów przeprowadzić poprawek
dotyczących udziału czynnika społecznego (Komisja Etyczna, organizacje poza
rządowe).
UWAGA:
Jedyną szansą włączenia się organizacji poza rządowych w nadzór nad
przeprowadzanymi z użyciem zwierząt doświadczeniami stanowi wniesiona przeze
mnie i przyjęta przez Senat (udało się choć tyle!) poprawka do art. 33
dodająca nowy ustęp o tym, że Inspekcja Weterynaryjna w zakresie sprawowania
nadzoru o którym mowa w ust. 1 (nadzór nad doświadczeniami) może
współdziałać z organizacjami społecznymi, których statutowym celem
działania jest obrona zwierząt.
Gdyby w podjęciu takiej współpracy napotykali państwo na trudności, proszę o
informację i obiecuję interwencję.
Dziękuję za współpracę, szkoda tylko, że gwałt został podniesiony tak późno,
bo bez pomocy osób zainteresowanych i wiedzących z własnych doświadczeń
życiowych gdzie odbiera się uprawnienia obywatelom nie sposób
parlamentarzystom opanować koszmarną "biegunkę legislacyjną".

Serdecznie pozdrawiam

Zbigniew Romaszewski Senator RP

I nie mysl,ze to sprawa zakonczona-ustawa powraca do sejmu a sejm moze nie
przyjac wniesionych zmian przez Senat i mam nadzieje,ze wiesz co to oznacza?
Mysle,ze jako wszechwiedzacy, orientujasz sie w sprawach legislacyjnych?
I chcialabym widziec, bolo, ilu 'milosnikow' przekonasz aby slali _ZARAZ_TERAZ
listy_ PROTESTACYJNE_ do poslow, w sprawie tych koszmarnych propozycji zmian do
ustawy.






Temat: LIST OTWARTY W SPRAWIE PATOLOGII W NAUCE !!!
LIST OTWARTY W SPRAWIE PATOLOGII W NAUCE !!!
LIST OTWARTY W SPRAWIE PATOLOGII W NAUCE I SZKOLNICTWIE WYŻSZYM

Sytuacja polskiego szkolnictwa wyższego i nauki jest krytyczna. W interesie
całego narodu leży uzdrowienie tej niezmiernie ważnej dziedziny życia
publicznego, od której w dużej mierzy zależy nasza przyszła pozycja w
zjednoczonej Europie i na świecie.
Niemal codziennie media donoszą o aferach w środowiskach akademickich i
naukowych. Plagiaty są na porządku dziennym, zarówno ze strony studentów, jak
i profesorów, ale to co się ujawnia to tylko ‘wierzchołek góry lodowej’.
Kupowanie gotowych prac dyplomowych jest częstą praktyką. Do tego należy
dodać ustawiane konkursy na projekty badawcze i fikcyjne konkursy na
obsadzenie stanowisk uczelnianych, nierzadko przez członków rodzin
akademickich. Powstają co prawda jak grzyby po deszczu akademickie kodeksy
etyczne, których jednak nie zamierzają przestrzegać nawet ich twórcy.
Rektorzy zwykle pozostają głusi na swe własne apele o uczciwość. Patologia
akademicka sięga dna. Piszą o tym na ogół anonimowi członkowie środowiska
akademickiego w dyskusjach internetowych oraz nie-anonimowi Polacy pracujący
za granicami.
Okazuje się, że pomimo wejścia do UE matura międzynarodowa uprawniająca do
przyjęcia na Oksford nie wystarcza, ażeby dostać się na polską uczelnię. Brak
habilitacji nie przeszkadza pracy w Harvardzie, podczas gdy w Polsce jest to
wymóg uniemożliwiający samodzielną pracę naukową.
Mimo ogromnego bezrobocia, także wśród absolwentów szkół wyższych, a nawet
doktorów, kwitnie wieloetatowość profesorów fikcyjnie zatrudnianych w wielu
szkołach dla
produkcji niewiele wartych dyplomów.
Potrzeba zmiany całego systemu nauki i edukacji w Polsce - niestety nie
pracują nad tym ani kolejne rządy, ani parlament, ani środowisko polskich
naukowców. Potrzeba szerokiej debaty społecznej nad obecnym stanem nauki i
edukacji w Polsce, ażeby przełamać opór konserwatywnego lobby profesorskiego
i wprowadzić oparty na wzorach anglosaskich system wolnego rynku usług
edukacyjnych oraz wolnych i obiektywnych konkursów na finansowanie projektów
badawczych z budżetu państwa. Obecny system organizacji i zarządzania nauki w
Polsce łączy ze sobą cechy przestarzałego systemu sprzed II wojny światowej z
wieloma mocno zakorzenionymi naleciałościami sowieckimi. Jest on głęboko
szkodliwy - nie do zaakceptowania przez otwarte na świat młode
społeczeństwo. Palący problem stanowi zwiększenie nakładów na naukę zarówno
ze źródeł budżetowych, jak i prywatnych.
Tymczasem kolejne pokolenia młodych naukowców emigrują za granicę lub
porzucają naukę, co nie jest właściwą perspektywą rozwoju Polski.

W imieniu powstającego Niezależnego Stowarzyszenia Na Rzecz Nauki i Edukacji

Józef Wieczorek, Kraków
Cezary Wójcik, Dallas
Maciej Krzystek, Dublin
Piotr Drabik, Montreal
Marek Wroński, New York
Jerzy Janusz Mosna, Dąbrowa Górnicza
Michael J. Urbanski, Freiburg i. Br.
Mariusz Skwarczyński, Kyoto
Krzysztof Schmidt-Szałowski, Warszawa
Zofia Szychowska, Wrocław
Karol Jalochowski, Warszawa
Jacek Bąbka, Wrocław
Tomasz Strabel, Poznań






Temat: LIST ZATROSKANYCH O LOSY NAUKI I EDUKACJI
LIST ZATROSKANYCH O LOSY NAUKI I EDUKACJI
LIST OTWARTY W SPRAWIE PATOLOGII W NAUCE I SZKOLNICTWIE WYŻSZYM

Sytuacja polskiego szkolnictwa wyższego i nauki jest krytyczna. W interesie
całego narodu leży uzdrowienie tej niezmiernie ważnej dziedziny życia
publicznego, od której w dużej mierzy zależy nasza przyszła pozycja w
zjednoczonej Europie i na świecie.

Niemal codziennie media donoszą o aferach w środowiskach akademickich i
naukowych. Plagiaty są na porządku dziennym, zarówno ze strony studentów, jak
i profesorów, ale to co się ujawnia to tylko "wierzchołek góry lodowej".
Kupowanie gotowych prac dyplomowych jest częstą praktyką. Do tego należy
dodać ustawiane konkursy na projekty badawcze i fikcyjne konkursy na
obsadzenie stanowisk uczelnianych, nierzadko przez członków rodzin
akademickich. Powstają co prawda jak grzyby po deszczu akademickie kodeksy
etyczne, których jednak nie zamierzają przestrzegać nawet ich twórcy.
Rektorzy zwykle pozostają głusi na swe własne apele o uczciwość. Patologia
akademicka sięga dna. Piszą o tym na ogół anonimowi członkowie środowiska
akademickiego w dyskusjach internetowych oraz nie-anonimowi Polacy pracujący
za granicami.
Okazuje się, że pomimo wejścia do UE matura międzynarodowa uprawniająca do
przyjęcia na Oksford nie wystarcza, ażeby dostać się na polską uczelnię. Brak
habilitacji nie przeszkadza pracy w Harvardzie, podczas gdy w Polsce jest to
wymóg uniemożliwiający samodzielną pracę naukową.

Mimo ogromnego bezrobocia, także wśród absolwentów szkół wyższych, a nawet
doktorów, kwitnie wieloetatowość profesorów fikcyjnie zatrudnianych w wielu
szkołach dla
produkcji niewiele wartych dyplomów.
Potrzeba zmiany całego systemu nauki i edukacji w Polsce - niestety nie
pracują nad tym ani kolejne rządy, ani parlament, ani środowisko polskich
naukowców. Potrzeba szerokiej debaty społecznej nad obecnym stanem nauki i
edukacji w Polsce, ażeby przełamać opór konserwatywnego lobby profesorskiego
i wprowadzić oparty na wzorach anglosaskich system wolnego rynku usług
edukacyjnych oraz wolnych i obiektywnych konkursów na finansowanie projektów
badawczych z budżetu państwa. Obecny system organizacji i zarządzania nauki w
Polsce łączy ze sobą cechy przestarzałego systemu sprzed II wojny światowej z
wieloma mocno zakorzenionymi naleciałościami sowieckimi. Jest on głęboko
szkodliwy - nie do zaakceptowania przez otwarte na świat młode społeczeństwo.
Palący problem stanowi zwiększenie nakładów na naukę zarówno ze źródeł
budżetowych, jak i prywatnych.
Tymczasem kolejne pokolenia młodych naukowców emigrują za granicę lub
porzucają naukę, co nie jest właściwą perspektywą rozwoju Polski.

W imieniu powstającego Niezależnego Stowarzyszenia Na Rzecz Nauki i Edukacji

Józef Wieczorek, Kraków
Cezary Wójcik, Dallas
Maciej Krzystek, Dublin
Piotr Drabik, Montreal
Marek Wroński, New York
Jerzy Janusz Mosna, Dąbrowa Górnicza
Michael J. Urbanski, Freiburg i. Br.
Mariusz Skwarczyński, Kyoto
Krzysztof Schmidt-Szałowski, Warszawa
Zofia Szychowska, Wrocław
Karol Jalochowski, Warszawa
Jacek Bąbka, Wrocław
Tomasz Strabel, Poznań
Maciej Szymanowski,Tilburg, Holandia
Piotr Szmigiel, Rolla, USA
Krystyna Kmiecik-Baran, Gdańsk
Lech Keller, Warszawa
Stefan Sokołowski, Lublin




Temat: My i Oni w III RP
My i Oni w III RP
Teresa Torańska

Nowi My, nowi Oni
Podział raz jeszcze

Demokracja pozwala oczyścić życie publiczne.

-Jaka demokracja i gdzie ją pani widzi, Dziecinko?

Gdy upadła PRL ...

-Ależ PRL ma się dobrze - zmienili tylko pana, reszta - ten sam bałagan.

... wydawało się, że podział na "my" i "oni" zanika.

-Może pani się i wydawało, Rybeńko, nam nie.

Przez moment wszyscy płynęliśmy na fali obywatelskiego entuzjazmu, a elity
były postrzegane przez opinię publiczną jako swoje.

-Nie. Od razu widać było, kto dorwał się do władzy.

Ale trwało to jakiś rok, nie więcej. Potem podział "my - oni" odrodził się.

-No dobra.

Jednak dziś granica oddzielająca "nas" od "nich" przebiega gdzie indziej niż
przed 1989 rokiem. W PRL "oni" to była władza i elity związane z PZPR, a za
słowem "my" kryła się cała reszta społeczeństwa. Dzisiaj podział "my - oni"
jest podziałem na biednych i bogatych.

-O, chcałaby pani Torańska wcisnąć nam te brednie, ale nic z tego. Podział
dzisiaj przebiega pomiędzy Polakami a internacjolistami. Nie bogactwo jest
czynnikiem różnicującym, a stosunek do Polski.

"My" to bezrobotni, niezamożni, stojący na niższych szczeblach drabiny
społecznej, środowiska, którym się nie powiodło, które przegrały w
konkurencji rynkowej lub nie potrafiły się odnaleźć w nowej Polsce.

-Nie. My, to Polacy, którzy nie chcą oddać swej Ojczyzny obcym, skądkolwiek
ONI pochodzą.

Natomiast "oni" to już nie tylko elity związane z władzą, lecz w ogóle
wszystkie środowiska, które odniosły sukces, są zamożne, mają dobrą pracę, w
pełni korzystają z możliwości i szans, jakie dają rynek i wolność. Dlatego
dzisiaj ja także mogę być postrzegana jako jedna z "nich".

-Zgadza się, ale wcale nie z powodu sukcesów zawodowych. Wielu "naszych" też
ma sukcesy zawodowe. Problem - komu się SŁUŻY. Nikt z NAS nie podjąłby się
pracy dla Michnika na przykład, jak pani redaktor Torańska. I tu leży podział.

Wraz z odrodzeniem się tego podziału nastąpiło rozczarowanie spowodowane
upadkiem etosu obywatelskiego i niskim poziomem etycznym nowych elit.
Pojawiły się afery, przekręty, korupcja, złodziejstwo.

-Zgadza się, ale to przecież zjawisko typowe dla WAS. I nie pojawiło się
niedawno, a kilkaset lat temu. Dziś tylko, dzięki mediom w waszych łapach,
jest silniejsze.

Mimo wszystko jednak jest wielka różnica między obecną sytuacją a czasami
PRL: wtedy opinia publiczna nie miała dostępu do środowisk "onych".

-A dzisiaj MA???
Dzisiaj jest jeszcze gorzej, ponieważ nigdy wcześniej nie było tak zmasowanej
propagandy medialnej, w szczególności w telewizji. Wcześniej również nie było
takiego rozkradania Polski jak dzisiaj.

Afery i przekręty dokonywały się bezkarnie, bo nikt nie miał prawa wglądu w
to, co działo się w kręgu uprzywilejowanej elity.

-A dzisiaj jest inaczej? Dziś tak samo ujawnia się tylko te afery, których
ujawnienie pasuje rządzącym. I dopóki taki Rywin nie pójdzie siedzieć, a
Kwaśniewski nie będzie skazany przez Trybunał za zdradę, proszę nam ciemnoty
nie wciskać, droga pani.

Dziś natomiast nie ma nisz niedostępnych dla opinii publicznej.

-Rybeńko, niechże pani przestanie łgać, bo popsuje pani sobie reputację do
reszty.

Media wywlekają na światło dzienne afery i przypadki korupcji, a nawet -
jeśli nie mają konkretnych informacji - mogą przynajmniej głośno formułować
podejrzenia.

-Jak w przypadku Radia Maryja, na przykład?

Ludzie, którzy czują się zbulwersowani niemoralnym zachowaniem elit, mogą się
organizować, mogą demonstrować, mogą głośno żądać zmian.

-Mogą. (Teoretycznie)

Dzięki temu polskie życie publiczne ma szanse oczyścić się i uwolnić od
patologii.

-Szanse ma, ale nie z pani pomocą, pani Torańska.




Temat: wydarzenia 68r
> była to świadoma decyzja Stalina który przypuszczając że kiedyś trzeba będzie
> lokalnych komunistów usunąć wolał mieć na tych ludzi hak przed społeczeństwem
> wiadomo 'divida et impera'

Prawda. Taka metode stosowano powszechnie na terenie calego Imperium. Poniekad
w jej wyniku Czechoslowacja rozpadla sie na Czechy i Slowacje. Wymieniano nie
tylko elity, jak trzeba, przesiedlano cale narody z jednego kranca imperium na
drugi. Stalin zreszta otwarcie na ten temat mowil i pisal - zachowal sie jego
pamflet "O polityce narodowsciowej...".

> faktem jest że w powojennej Polsce prawie 100% Żydów którzy przeżyli wojnę i
> nie wyjechali, zajęło stanowiska w aparacie państwowym komunistycznego ucisku

na litosc Boska, skad ci sie biora te 100%-ty!?????? Juz nawet sie nie sile na
komentarz. A poza tym akurat jak sie przyjrzysz lepiej aparatowi wladzy z
okresu terroru, to odkryjesz, ze rzadzili tzw. 'spadochroniarze'. Niezaleznie
od przynaleznosci etnicznej zreszta. Nawiasem mowiac, Gomulka to
tez 'spadochroniarz'. Potrop po ksiazkach np. co to byl spadochroniarski
system 'trojek', hehe

> tyle że Stalin szybko umarł i starą rzymską zasadę wykorzystali polscy
> komuniści którzy wykorzystali pretekst 'żydowski' czy 'syjonistyczny' dla
> usunięcia rywali z partii komunistycznej lub usunięcia części opozycji oraz
> dla konsolidacji społeczeństwa wobec wspólnego wroga 'syjonistycznego
> konspiratora i zdrajcy'

Nieprawda. Kolejna 'urban legend', ze Gomulka byl bardziej 'narodowy' niz jego
poprzednicy. Np. w tamtych czasach elita imperium dyskutowala ktore ze zbrodni
ujawnic i zwalic na Stalina. W archiwach moskiewskich wykopano m.in. list
Gomulki, zeby nie ruszac sprawy Katynia gdyz moze ona 'podkopac autorytet
partii.' No wlasnie. Ktorej partii? Gomulka nie byl najbardziej 'narodowy'
tylko najbardziej wiarygodny z owczesnych aparatczykow. Swietnie sie Moskwie
wyslugiwal.

> nie zmienia to w niczym zasadniczego faktu - wydarzenia 68. nie były
> antyżydowskie, były walką partyjną wewnątrz aparatu komunistycznego
> a takich walk od czasu katastrofalnej rewolucji 1917 roku było bardzo wiele

Dwie rzeczy: w panstwie totalitarnym nie ma zadnej polityki. Sa wylacznie walki
frakcyjne w aparacie wladzy. Polska byla panstwem totalitarnym ORAZ prowincja
imperium. ZADNE LOKALNE WLADZE nie decydowaly o obsadzie stanowisk na szczycie.
o tym decydowala MOSKWA. DLATEGO JEST NIEPRAWDA ZE CZYSTKI ANTYSEMICKIE W
POLSCE MIALY NA CELU WYMIANE LOKALNEGO APARATU WLADZY. Lokalny aparat wladzy
nie mial takiej sily sprawczej zeby o tym decydowac, a na przykladzie
Czechoslowacji 1968 widac co robila Moskwa, jesli jakis aparat likalny zaczynal
kombinowac na wlasna reke.

Sprawa druga - czy antysemityzm moze nie miec charakteru antyzydowskiego? A ile
diablow miesci sie na koncu szpilki?

PS. Moze za daleko strzelam, ale... Etniczni Polacy wypedzeni w 1968r
za 'swiadomosc syjonistyczna' czesto maja dzisiaj podwojne poczucie krzywdy. Po
pierwsze trauma wyrzucenia z rodzinnego domu... Z punktu widzenia dzisiejszych
standardow etycznych byli to najlepsi przedstawiciele pokolenia. Buntownicy z
wysoko ustawionymi normami etycznymi. Ale dzisiaj wlasciwie nikt o nich nie
pamieta. I to jest to 'po drugie'. Druga krzywda, ze we wspolczesnej
swiadomosci historycznej wlasciwie nie istnieja. Jedna z mozliwych reakcji jest
przekierowanie poczucia krzywdy na inne ofiary. To nie jest wlasciwa reakcja.
Jedni i drudzy byli wtedy ofiarami. Dlaczego nie ma dzisiaj ksiazek? To proste.
To wszystko dzialo sie na uniwersytetach, zreszta, nie tylko w Warszawie. Juz
nie chce mi sie dywagowac o marcowych docenturach, ale ci owczesni docenci sa
dzisiaj profesorami. Mowiac przenosnie, Michnik pisze o Michniku i wydaje we
wlasnym wydawnictwie. Ma do tego prawo. Pewnie tych ksiazek tez by nie bylo,
gdyby je mial wydawac na jakims uniwersytecie. Chce przez to powiedziec, ze to
nie jego wina, ze innych ksiazek nie ma. Na razie nie ma, ale beda. Jest
demokracja.




Temat: KORUPCJA
KORUPCJA

Czytając polską prasę, słuchając radia, oglądając TV, a szczególnie słuchając
dyskusji między Polakami, można odnieść wrażenie, że Polska należy do
światowej czołówki, jeśli chodzi o nieuczciwość, matactwa, korupcję itp.

Przeciętny Polak może dojść do wniosku, że w takiej rzeczywistości nie ma
sensu uczciwie żyć. Nie warto również myśleć długofalowo — trzeba żyć bieżącą
chwilą, ponieważ jutro będzie gorzej, a nie lepiej. Rodzi to stan społecznej
frustracji, apatię, a u wielu ludzi z młodszego pokolenia skutkuje często
decyzją o emigracji.

Zjawisko korupcji można podzielić na dwa typy. Pierwszy obejmuje przypadki
korupcji na szczytach władzy. Oceniając to zjawisko, można stwierdzić, że na
tym polu nie odbiegamy zbytnio od wielu cywilizowanych krajów świata. Dość
przypomnieć kilka głośnych afer w krajach zachodnich. Niemcy długo uchodziły
za państwo będące symbolem porządku i rzetelności. Tamtejszym życiem
politycznym wstrząsnęła afera Kohla, który zdobywał pieniądze dla swojej
partii w nieuczciwy sposób. Podobnie Szwecja była symbolem uczciwości, a tam —
nadzieja szwedzkiej socjaldemokracji, potencjalna kandydatka na urząd
premiera korzystała ze służbowej karty kredytowej, wybierając się na prywatne
zakupy. W Stanach Zjednoczonych z kolei wiele wątpliwości wzbudziły decyzje
prezydenta Clintona w ostatnich dniach jego urzędowania, ukazujące powiązania
między światem przestępczym, a zapleczem finansowym byłego prezydenta USA.
Przykłady można by mnożyć. Problemy z korupcją mają również politycy z Włoch,
Francji, Japonii.

Drugi rodzaj to korupcja przez małe „k”. Dotyczy co prawda niewielkich kwot,
ale w Polsce jest niemal powszechna. Chodzi o łapówki dawane przez tysiące
ludzi policjantom, lekarzom, urzędnikom, itp. Ten typ korupcji nie występuje
w krajach wysoko uprzemysłowionych, natomiast jest powszechny w krajach słabo
rozwiniętych, w krajach Trzeciego Świata. Jej powszechność sprawia, że ilość
pieniędzy przekazywana z ręki do ręki może być w skali kraju nawet większa
niż w trakcie nielegalnego obrotu, towarzyszącego wielkim aferom politycznym.

Przyczyny obu typów korupcji są zasadniczo różne, ale mogą też być wspólne, i
to we wszystkich krajach. Jedną z nich jest ułomność ludzkiej natury.
Przewaga postawy „mieć” nad postawą „być”. Dość powszechną stała się praktyka
przestrzegania tylko niektórych zasad moralnych. Z drugiej strony łatwiej
wymagać od innych, aby spełniali wysokie standardy etyczne, niż przestrzegać
ich samemu. Dlatego pobłażliwie traktujemy nieuczciwość w małżeństwie,
nieuczciwość w wykonywaniu pracy, wręczanie łapówek w szpitalu, gabinecie,
czy też na drodze, po przekroczeniu prędkości...

„Złotym okresem” dla kształtowania się i utrwalania tego typu postaw był
niewątpliwie czas komunistyczny. „Cnotą” było odbieranie z naruszeniem prawa
majątku ludziom bogatym, podobnie jak powszechne wynoszenie z zakładów pracy
różnych dóbr, przydatnych w codziennym życiu. Nikt tego typu praktyk nie
nazywał po imieniu kradzieżą. Mówiło się raczej
o „załatwianiu”, „organizowaniu” itd.

Minęły czasy komunizmu, towarów jest w bród. Z gospodarki niedoboru
przeszliśmy do gospodarki nadmiaru. Jednak mentalność z tamtej epoki
pozostała. Część z tych, którzy brali lub dawali łapówki, awansowała i to
nieraz na szczyty władzy. I robi często to, co robiła dawniej, tyle tylko, że
na większą skalę i pod innym szyldem.

Media poświęcają wiele uwagi aferom na szczytach władzy. Lecz wystarczy
rozejrzeć się wokół siebie, aby dostrzec podobne zjawiska w gminie czy
powiecie. Problem korupcji tkwi bowiem w mentalności naszego społeczeństwa i
dlatego walkę — jeśli chcemy ją podjąć — trzeba zacząć od podstaw. Elity
władzy nie biorą się znikąd, nie są narzucane z zewnątrz, są wybierane
spośród nas. Często wybieramy tzw. ludzi zaradnych, którzy znani są z tego,
że umieją wiele załatwić. Mamy więc nadzieję, że załatwią także coś dla nas,
dla naszego regionu. Równocześnie często nie zwracamy uwagi na to, czy są to
ludzie uczciwi, czy nie są zaradni przede wszystkim w załatwianiu własnych
spraw. Wystarczy przypomnieć sobie, kto zasiadał i zasiada w ławach
poselskich, aby zobaczyć m.in. osoby podejrzane o wyłudzenie pieniędzy lub
inne działania niezgodne z prawem.

Korupcji nie wyeliminują jedynie surowe przepisy prawne i ich skuteczna
egzekucja. Trzeba wielu lat. Jeśli nadal będziemy tylko narzekać na złą
skorumpowaną władzę, nie zmienimy w istocie niczego.




Temat: Powiesc dla wszystkich
Zycie gospodarcze naszej wspolnoty zaczelo nabierac rozmachu.Kadry mlodych
uczeszczaly do szkol.Tu wynmikl problem czesc chodzila do typowych szkol,ktore
uczyly zawodu i troszke ogolnych informacji i obowiazkowo dwa jezyki.Angielski
i niemiecki.Po zdaniu ostanich egzaminow nowo upiecseni fachowcy udali sie do
prac zwiazanych z zawodem.Niestey ludzie nie byli zadowoleni z poziomu
wykonczenia pracy i uczciwosci wykonania jej.Absolwentow sie cofnelo z powrotem
do szkol i sciagnelismy paru nauczycieli zawodu z Szwecji i Niemiec,ktorzy
wladali jezykiem polskim.Ci ludzie przekazali wiedze w swoich zawodach.Ta
partia uczni co po pol roku pozniej opuscila szkole i odrazu weszla do
pracy,spowodowala wzrost zapotrzebowania.Ludzie byli zadowoleni.Na wzor mieli
te pierwsze szwedzkie domki ,ktore juz staly jakis czas bez potrzeby
naprawy,wszystko funkcjonowalo.Tak to bylo trafione w 10.Niestety nasi rodzimi
nauczyciele nie potrafili wpoic uczniom etyki zawodowej ani uczciwosci.Kazdy
robotnik wykonujacy swoj zawod musi byc dumny z swojej pracy i posiadac pewien
honor.On wykonuje tak aby bylo zawsze dobrze,a nie jak ktos doplaci to bedzie
znosnie.Trzeba tez uczcziwie placic robotnikowi od poczatku.Tutaj byl problem
madrale zdemoralizowaly spoleczenstwo,ktore bylo z korumpowane ,przekupne,bez
zadnego honoru.To chcielismy wytepic i powoli sie udawalo.Pierwszym elementem
jaki poprawil nastawienie pracownikow do etyki pracy bylo wlasnie danie takiej
zaplaty,aby mogl wyzyc spokojnie do pierwszego.Tak ze po przyjsciu do domu nie
myslal gdzie tu pojsc i dorobic.To powoduje utrate sil ,starzenie sie i brak
kontaktu z rodzina,lata przelatuja jak zbicza strzelil i juz czlowiek jest
stary i nikt go niechce.
Finanse nasze zaczely sie poprawiac,zostal powolany czlowiek do prowadzenia tej
dziedziny u nas.Mial ukonczone studia w Niemczech.Byk swietnym fachowcem.Od
niego zalezalo gdzie i co jak rozdzielic aby starczylo dla wszystkich.Zostal
wprowadzony fundusz emerytalny dla kazdego.Na poczatku przy dwudziestym roku
zycia skladki byly bardzo male i nie bylo potrzeby ich podnosic.Pieniadze
globalnie byly caly czas w ruchu.Pieniadz lezacy to czysta strata,obracany
przynosi caly czas dochody.Tak z dnia na dzien obrastalismy w piorka.
Jak do tej pory nie bylo zadnego punktu sprzedazy auta.Nie chcielismy miec
wozow z silnikami spalinowymi.Niknejm pracowal nad uniwersalnym nadwoziem i w
roznych wersjach ,ale Zielonego z napedem elektrycznym.
W krotkim czasie powstalo z 10 prototypow.Zrobilismy ankiete,ludzie chcieli
razczej auto duze,ktore byloby uzywane do dalekich podrozy.Na miejscu mielismy
swietna komunikacje za darmo to poco zagracac drogi.Ludziom sie juz marzyly
wycieczki po Europie.Pare osob bylo w Warszawie prototypami.Wzbudzaly sensacje
ze wzgledu na cichy motor.Kiedys byl numer opowiadal Darrek; w Warszawie
zatrzymal jego milicjant i mowi 100zl sie nalezy za glosno pracuje.Darrek mowi
ze pomylka,milicjant ze sie nie myli i za wmowienie 200zl.Darrek odpowiedzial
ze moze pocalowac w d..e jezeli ma ochote i odjechal.W miescie zostal
zatrzymany oprzez inne radiowozy.Podbiega milicjant i krzyczy dowod drugi mowi
zabrac za uszkodzony uklad wydechowy.Darrek odpowiada spokojnie nikt nie
sprawdzal on tzn moj silnik pracuje cicho.-Kazali wlaczyc,Darrek mial tasme
nagrana z chodzacym na wolnych obrotach silnikiem i glosnik w miejscu
silnika.Puscil tasme stojkowy slucha i mowi dobry rowno idzie no i cicho.Pyta
sie jakto mozliwe,Darrek odpowiedzial ze tamten milicjant musial pomylic
samochody.Takie podstepy z naszej strony chronmily przed sie ujawnieniem ze ten
pojazd pochodzi z zakazanego wojewodztwa.
C.d.n.
Michal



Temat: Ksiądz, który kochał zbyt wielu
Serdecznie dziękuję za zaproszenia do korespondencji pocztowej czy moderowanego
przez siebie forum.
Być może wielu adwersażom mój punkt widzenia z różnych względów nie odpowiada.
Nie odzczuwam jednak jeszcze potrzeby ukrywania swojegu punktu widzenia na
otaczająca mnie rzeczywistość. Nie twierdzę, że we wszystkim mam rację.
Przyjmuję każdą logiczną argumentację pod warunkiem, że adwersarz nie będzie
zadawał kłamu faktom bądź ich rozmydlał.
Osobiście twierdzę, że katolicyzm w aktualnym polskim wydaniu jest najgorszym
wrogiem zarówno moralnym jak i materialnym naszego kraju. Sytuacji nie zmienią
żadne obliczone tylko na propagandowy sukces bzdety w sytuacji, gdy gdy fakty
zdecydowanie o tym przeczą. Odpowiedź na pytanie - jaki cel wizyty Glempa był w
Brukseli i z czym przyjechał jest bardzo ciekawym materiałem do wyciągania
wniosków.
Co do monotematyzmu. Faktycznie. Tu masz rację. Wszedłem od pewnego czasu w
monotematyzm problemów poważnie przygniatająctych życie codzienne III
zreformowanej "bosko-monokulturowo" RP systemem zalatujacym kadzidłem ze
wszystkich stron. Nie mam nic przeciwko wszelkim przekonaniom, pod warunkiem
zachowania przynajmniej jakichś granic etyki i moralności, o co pod nowym
dyktatem najjaśnieszej jedynie słusznej racji jest coraż trudniej. Nastepnym
krokiem może być już tylko Świeta Inkwizycja. Już dzisiaj cały system prawny
dokonuje karkołomnych sztuczek w celu zachowania pozorów jego istnienia w
stosunku do funkcjonariuszy kościelnych objetych zobowiązaniami konkordatowymi
realizującymi w sposób bezwzględny w żadnym stopniu nie leżącymi w interesie
państwa. Targowicę w tym kraju juz przerabialiśmy o za targowica też stały
bardzo ściśle określone opcje.
Z merytorycznych względów dywagacje na temat wartości poznawczych samych
ideologii religijnych mnie nie interesują. Na dzień dzisiejszy żadna z religii
niczego nie poznała a co najwyżej w sposób wysublimowany dostosowała
osiągnięcia nauki do własnych potrzeb. Nie mam również zamiaru wdawać się w
zawiłe niczego nie wnoszące rozważania matematyczno-filozoficzne mające na celu
uzasadnianie wprowadzonego w średniowieczu kanonu istnienia np. Trójcy Świetej
czy lotnoiści Ducha Świetego w zależności od % krwi w krwi. Trąci to
zamierzchłymi czasami bardzo rozwiniętej hierarchii społecznej z niewolnictwem
włacznie. Ewentualna biblijna nakładka na takie zamiary zorganizowania
szczęśliwego społeczeństwa wydaje siię to w pełni uzasadniać.
Dla zainteresowanych być może jest to bardzo fascynujące zajęcie, a szczególnie
w sytuacji materialistycznej opłacalności takiego rodzaju dedukacji myślowo-
propagandowych.
Rozumiem wartości wolnego rynku. Ale nawet wolny rynej zasadniczo na całym
świecie ma swoje ramy, w których musi się zmieścić i podlegać pewnym
ograniczeniom. Serwowane z coraz wiekszym natężeniem fakty i pouczenia
dolosusowych dominencji wydają się sprawiać już wrażenie wyraźnych kpin z
otoczenia społecznego. Co przykre, znajdują one posłuch wytłumaczalny tylko
bezmyślną parafiańską religijnością, która takie same objawy w stosunku do
innych w innym wypadku rozwiązywała by z iście chrześcijańską tradycją
tradycyjna determinacją.
Koegzystencja wymaga wzajemnego zrozumienia, porozumienia na poziomie człowieka
a nie pokrętnych ideologicznych fanaberii. Mie interesuje możliwie godne życie
oparte o ogólnie uznane zasady a nie czyjś perfidny materializm realizowany w
oparciu o jakieś rewanże szczęśliwości po mojej śmiercji.



Temat: O konsekwencji
Gość portalu Jerzy Krajewski napisał:
> Pornografia godzi w rodzinę (rozumianą jako związek kobiety i meżczyzny,
> zawarty po to by wychowywać dzieci) i kościół. Jest popierana przez lewicę
> (pod hasłem wolności słowa) bo kościół to jej naturalny wróg. Niechętny
> stosunek do kościoła definiuje lewicę.
Panskie uproszczenia sa porazajace. Niechetny stosunek do Kosciola definiowal
tez w historii wiele ruchow uwazajacych sie badz okreslanych jako prawicowe.
Takze z polska "skrajna prawica" (nie lubie pojecia prawica-lewica, bo moim
zdaniem miala ona sens w odniesieniu jeszcze do rewolucji francuskiej bo
pozniej juz coraz mniej, ale niechze Panu bedzie) wiaza sie ruchy NEOPOGANSKIE.
Prawica w Poludniowej Ameryce tepila wielu czlonkow Kosciola Katolickiego,
ktorzy akurat czesto w tamtym czasie i miejscu mieli poglady lewicowe. Wreszcie
Talibowie (chyba dosc prawicowi, pornografii pewnie tez nie lubili) mieli
bardzo niechetny stosunek do Kosciola :-))

> Lewica rządzi w Polsce w mediach, w szkołach, na uczelniach, w parlamencie i
> rządzie, więc pornografia długo będzie jeszcze powszechnie dostępna. Elity są
> lewicowe, m.in dlatego, że duża część elit prawicowych zostałą wymordowana w
> stalinowskich więzieniach.
> Pan ma lewicowe poglądy, ja mam lewicowe przesądy.
Dotychczas nie uwazalem sie za lewicowego, ale niechze Panu bedzie, co mi tam
(taka obelge jeszcze zniose :-)). W kwestiach gospodarczych najblizsza mi jest
chyba tzw. spoleczna nauka Kosciola (nota bene zupelnie sprzeczna z pogladami
UPR-u, tego akurat jestem pewien). W kwestiach tzw. "wartosci" rzeczywiscie
jestem w wielu punktach bardziej "liberalny" (Pan powiedzialby
zapewne "libertynski") niz czlonkowie ruchow okreslajacych sie jako prawicowe.
Ale obserwujac dzialania czlonkow tychze ruchow i partii prawicowych mysle
sobie ze oni sa tylko strozami CUDZEJ moralnosci - od ich wlasnej nam wara. Im
wolno zatrudnic wspolpracownika mafii na rzadowym stanowisku (p. Debski),
wydawac srodki PFRON na luksusowe limuzyny (naprawde luksusowe - samochodzik
terenowy o ktorym marze to przy tym zelazniak) jednoczesnie odmawiajac pomocy
potrzebujacym (mam w rodzinie osobe niepelnosprawna, wiec wiem nieco jak ta
pomoc sie odbywa), uciekac na promie do Szwecji przed zatrzymaniem. Im takze
wolno ublizac bliznim (co Pan przedstawil w toku tej kampanii). Natomiast na
pokaz nalezy krzyczec "precz z pornografia" tak jakby ona wlasnie byla glownym
zmartwieniem naszego spoleczenstwa.
Oczywiscie nie twierdze, ze czyni tak TYLKO prawica. Ale od tych, ktorzy
wymagaja wiecej od innych i chetniej niz inni szermuja wielkimi slowami mozna
by tez wymagac ciut wiecej, czyz nie?
Mimo tego co napisalem powyzej nie uwazam, by zespol moich pogladow mozna bylo
okreslic jako lewicowe, miedzy innymi dlatego, ze:
- uwazam wlasnosc prywatna (tu dodam, ze nie tylko moja ale takze czyjas :-))
za wartosc niezbywalna
- uwazam, ze kazdy jest odpowiedzialny za wlasne czyny. I troche bawi mnie to,
ze uwaza Pan za prawicowy poglad, ze to panstwo powinno wychowywac (miedzy
innymi poprzez walke z pornografia, ktora zapewne zwalczalna nie jest). Ja
mysle, ze taki kolektywizm i przekonanie, ze to inni odpowiadaja za moja
moralnosc jest raczej cecha lewicowa
- wymienilbym jeszcze kilka innnych cech, ktore moim zdaniem zaprzeczaja tezie
o mojej "lewicowosci" ale nie wiem czy Pan przeczyta (to bedzie test :-))

> Prawica została zepchnięta do skansenu, ale się odradza. A ja widzę w niej
> coraz więcej słusznych argumentów.
Tzw. "polska prawica" (cokolwiek by to mialo znaczyc, bo szczegolnie w Polsce
laczy ona zupelnie przeciwstawne poglady zarowno na gospodarke jak i na sfere
etyczna) rzeczywiscie co jakis czas sie odradza. I zaraz potem rozpada sie z
hukiem w powodzi wzajemnych "prawicowych" oskarzen i "prawicowych" afer (ktore
jak rozumiem sa bardziej szlachetne niz te lewicowe). Z ciekawoscia bede
obserwowal to nastepne odrodzenie (pierwsze przejawy juz sa w "prawicowych"
okrzykach "spieprzaj, dziadu").
Tak powaznie to mysle (i tu do pewnego stopnia sie zgadzamy), ze prawicy w
Polsce NIE MA (nie jest nia takze zabawny UPR) i nie jest pewne, czy kiedys
bedzie.
Ludzie koncentruja sie teraz wokol innych problemow niz etykietkowanie sie jako
prawica i lewica. Swiat wspolczesny na tyle sie skomplikowal, ze naprawde
podzial z czasow rewolucji francuskiej zwyczajnie NIE DZIALA. Tylko niektorzy
wciaz nie moga w to uwierzyc.



Temat: Łódzki samorząd lekarski chce zalegalizować łap...
Cytat z "Rozmowa z etykiem":

"Dlaczego lekarze i pacjenci nie zachowują się rozsądnie?

- Tradycja pozwalała lekarzom na przyjmowanie darów. Kiedyś
były to koniaki i kawy."

Koniak skupowały ówczesne "Delikatesy" po czym wędrował do
kolejnego lekarza, po czym do "Delikatesów" i tak w kółko, znam
historię butelki, która obróciła 5 razy zanim ktoś ją wypił.

To już trzecie pokolenie uwięzione w komunistyczny sposób
myślenia. W pułapce tego myślenia siedzą obie strony i cierpią.
System opieki MUSI być dofinansowany, potrzeba wszystkiego w
czym ludzkie pensje personelu wszystkich szczebli niewątpliwie
mają priorytet. Jeżeli budżet państwa nie może (nie chce)
załatwić tego centralnie to pozostają tylko pacjenci.
Dofinansowany powinien być system, nie jeden z jego elementów
(np.lekarze).
Podam przykład zw Szwecji.
Odciążenie systemu : pacjent do 5-ciu dni sam określa i zgłasza
swoją niezdolność do pracy. To natychmiast zwalnia przychodnie
z niepotrzebnej a uciążliwej pracy.
Dofinansowanie systemu :przy każde wizycie, u lekarza czy innej
pacjent wnosi opłatę tzw. udział własny w kosztach leczenia w
wysokości ok. 15% faktycznych kosztów.
Zarówno te opłaty jak i koszty leków mają tzw. pułap roczny.
Praktycznie po 8 wizytach do końca 12 m-cy nie ma już opłat.
W sumie jest to spore dofinansowanie budżetu a nie ogranicza
dostępu do leczenia.Nie ma żadnych systemów rządowych,
branżowych, uprzywilejowania. W powiatowym szpitaliku operowany
był w kolejce premier. W Norwegi w tak samo malutkim szpitalu
był leczony i zmarł król Norwegi. Na propozycję przeniesienia
do Oslo powiedział :"Jako człowiek jestem takim samym pacjentem
jak każdy inny, leczycie innych, to ja też mogę się tutaj
leczyć"
W tej chwili polski system jest nie do przyjęcia a osoby i
instytucje za niego odpowiedzialne wykonują manewry pozorne
przenosząc problemy z miejsca na miejsce. Wszystcy w tym
systemie zgłupieli i tylko tym ogłupieniem można wytłumaczyć
pomysł z Łodzi aby "zalegalizować łapówki". Pomysł i jego nazwa
są chore, typowy produkt chwilowego entuzjazmu w połączeniu z
brakiem kontroli nad językiem co wskazywać może na
rozpowszechniony w tym mieście zwyczaj wzmacniania samopoczucia
płynami monopolowymi.
Tylko właściwie opłacony personel, niewrażliwy na dodatkowe
bodźce ekonomiczne i system gwarantujący szybki i skuteczny
dostęp do leczenia może uzdrowić sytuację. A to kosztuje,
pieniadze moga przyjśc tylko z jednej strony, społeczeństwo
musi to sfinansować, w sposób dziki, niecywilizowany jak
dzisiaj, albo inny, ujęty w zasady i reguły, jedną z nich
przytoczyłem powyżej. Za istnienie dzisiejszego systemu
odpowiada administracja państwowa, tak jak za wszystko inne w
państwie.
Kolegom z Łodzi proponuję solidny wypoczynek i przemyślenie
swojego postępowania. Wygląda na to, że oderwali sie od
podstawowych pojęć logiki i etyki nie tylko zawodu lekarskiego
ale i ogólnych. Z obecna sytuacja pogodzić sie nie można i
trzeba ją zmienić. To tak samo pewne jak fakt, że ich
propozycja jest od początku źle sformułowana.

Dodam, że pracowałem w Łodzi jako lekarz wiele lat i
wspomnienia tej pracy mogą jesczcze dzisiaj wywołać u mnie
nocne koszmary. Nie dziwię się, że właśnie w tym środowisku
zaczyna pękać chory system ochrony zdrowia. Oby tak
idiotycznych wypowiedzi jak z Łódzkiej Izby Lekarskiej było
jaknajwięcej i były jaknajgłupsze. Może to wreszcie uświadomi
społeczeństwu potrzebę zbudowania ochrony zdrowia od podstaw. Z
prawdziwym ministrem, prawdziwymi funduszami i dostępem dla
wszystkich, którzy tego naprawdę potrzebują.
Kolegom z Izby wstyd i na pohybel, Izba powinna natychmiast
wykluczyć autorów takich pomysłów a skupić się na walce o
uczciwą opieke zdrowotną, wyższe płace, lepsze warunki dla
pacjentów.



Temat: Papież przyjął rezygnację bp. Śliwińskiego
Gość portalu: BRESLAUER napisał(a):

> Łaskawie zapytuję, czy gdyby pijany ks. biskup zabił kogoś
swym samochodem, to
> też otrzymałby tytuł biskupa-seniora? - Proporcjonalnie do
liczby biskupów w
> Polsce, która już przekroczyła 100, jakość ich poziomu
etycznego spada na łeb
> i szyję. Zręczni kazuiści stwierdzą, że taka selekcja
biskupów jest emanacją
> naszego społeczeństwa. Wogóle widzę upadek jakości biskupów
po odejściu
> Wyszyńskiego - jego następca jest karykaturą swego
poprzednika, już dawno
> powinien ustąpić - ale co on by robił jako biskup senior? Nie
ma przecież
> takich wszechstronnych zainteresowań i charyzmy jak
błogosławiony arcybiskup
> Paetz. - Prawdę mówiąc, nie ma czego zazdrościć ich
ekscelencjom - w swej
> samotności jako szeregowi księża ulegają alkoholizmowi,
homoseksualizmowi lub
> pedofilii i z tymi nawykami zostają któregoś dnia biskupami -
dostają sakrę
> biskupią, jak się mówi, i ta sakra tylko im ułatwia pławienie
sie w tej
> nabytej uprzednio rozpuście. Bo jak brykał sobie w Watykanie
Paetz przez wiele
> lat, o tym można było się dowiedzieć od zaprzyjażnionych
rzymskich księży.
> Taka jest prawda o kościele rzymsko-katolickim, związana z
tradycją.
>
> Proponuję zatem zorganizowanie odwykowych szkoleń
antyalkoholowych,
> zapobiegających homoseksualizmowi i pedofilii wśród kolegów
biskupów, skoro
> takie działania odwykowe w czasach, gdy są księżmi, nie
pomagają.
>
> Można sobie wyobrazić, że w okresie najbliższych 100 - 200
lat problem
> celibatu zostanie rozwiązany, podobnie kapłaństwo kobiet itp.
problemy
> nurtujące kościół. W międzyczasie przeżyjemy niejedną schizmę
i podobne
> zjawiska; zmiana nastawienia kościoła pojawi się jako reakcja
na przykre dla
> niego zjawiska. Inaczej kościół nie zareaguje, ma tylu
wiernych, że przetrwa
> każdą kampanię opluwania i ośmieszania. Na tym polega sprawne
funkcjonowanie
> KOścioła jako spółki z nieograniczoną odpowiedzialności.

Widać,że jesteś uważnym czytelnikiem Urbana i pewnie
też "Faktów i mitów"(druga część nazwy trafniejsza niż
pierwsza).

Tym bardziej, że
> dobrobyt szerokim masom polskim i katolickim w świecie na
razie nie grozi.
> Obskurantyzm to najlepsze podglebie takich zjawisk.

A z tych słów to byłby dumny papa Lenin "religia to opium dla
ludu" oraz co bardziej bojowe aktywistki ZSMP z minionych lat
twierdzące,że wystarczy napełnić sklepy żeby opróżnić kościoły.
Może poczytałbyś coś innego poza prasą antyklerykalną?



Temat: co wy na to?
Dominus:)
zgadzam się z tobą, że demokracja nie jest najszczęśliwszym systemem
polityczny, ale niektórzy twierdzą (nie ja), że nie wymyślono nic lepszego, ale
o tym w innym miejscu. tak naprawdę to demokracja sensu stricto (czyli odnosząc
się do żródeł demokracji) już niestety nie istnieje w żadnym cywilizowanym
kraju, ponieważ ostatnia prawdziwa demokracja panowała jeszcze tylko w rpa
przez zmianami systemowymi. w demokracji ateńskiej nie wszscy mieli czynne i
bierne prawo wyborcze natomiast każdy miał określone miejsce w społeczeństwie
(uczta platona). i wlasnie dlatego że obecnie panująca demokracja jest chora
dochodzi do sytuacji, że trzeba jeśc g.... bo sto tysięcy much nie może się
mylić. ja szczerze powiedziawszy jestem zwolennikiem systemu politycznego
opartego na myśli świętego tomasza z akwinu, którego najlepszym
odzwierciedleniem jest struktura kościoła katolickiego (mówię o formie
organizacyjnej) - jedyna struktura, która przetrwała ponad 2000 lat. jest
zastosowana odpowiednia hierarhia, podział kompetencji, kontrola i system oceny
(obietywny) granic postępowania tak przez władzę jak i tzw. poddanych. wracając
jednak do demokracji - nie może być sprawnym systemem system w którym o tym co
jest dobre a co złe decudują nie obiektywne przesłanki tylko opinia społeczna
(większość) która jak łaska pańska na pstrym koniu jeździ. i taki polityk
poddawany jest ciągłej pokusie, żeby działać nie tak jak jest moralnie powinne,
ale tak, żeby podobało się tym, którzy decydują o tym, że się jest albo nie
jest poltykiem. a po wyborze to jakoś będzie. reasumując polityk, który chce
sobie zapewnić stabilność polityczną będzie więc robił (teza powyżej) wszystko,
żeby zostostać wybranym na następną kadencję - taka jest czarna ale bardzo
prawdopodobna wizja naszej demokracji. dlatego tym bardzie należy zwracać uwagę
na polityków którzy potrafią iść pod prąd i nie zmieniają swoich przekonań w
zależności od sondaży wyborczych.
odnosząc się zaś do kwestii nieróbstwa mogę tylko mówić za siebie, dlatego
przepraszam, że teraz trochę o sobie, choć przyznam, że jest mi niezręcznie. co
dziennie spędzam około 2 godzin w ratuszu spotykając się z ludźmi, którzy mają
jakich problem i staram się im pomagać. 4 w miesiącu siedzę popołudniami na
posiedzeniach komisji a raz w miesiącu na sesji rady miejskiej. składam
interpalację w sprawach z którymi zwrócą się do mnie mieszkańcy poprzez co
udaje się rozwiązać problemy, z którymi mieszkańcy tego miasta nie mogą sobie
poradzić. przyznaję, że czasmi poużywam sobie politycznie (ma na myśli
krytyczną ocene niektórych decyzji czy to prezydenta czy to rady). nawet
składałem interpelacje w sprawach w których występowali ludzie na tym oraz
innym forum. proszę przeglądnij moje wypowiedzi na forum tym oraz forum bielska
dowiesz się w części czym m.in. się zajmowałem. można tu wiele mówić.
i na koniec... niestety (dla polski) masz w znacznej częsci rację odnoście
nadużywania demokracji i demokratycznych procedur ale jak już wcześniej
powiedziałem: po pierwsze system działający w polsce stwarza okazję do
wykorzystywania procedur demoktratycznych do rezlizacji wątpliwych etycznie
celów a po drugie cześć ludzi niestety nie umie powiedzieć takiej demokracji:
mnie to nie interesuje i przez to przestając się podobać wyborcom, którzy wolą
bardzo często ładne opakowanie od zawartości.
z wyrazami szacunku józef heczko:)



Temat: SdPl zapowiada walke o platne studia
khmara napisał:

> Nie przekonałeś mnie.

Zacznę od końca Twojej wypowiedzi. Nie zamierzam Ciebie ani innych forumowiczów
przekonywać do konieczności płacenia za studia, po prostu wyrażam swą opinię i
ją uzasadniam. Kulturalną polemikę traktuję wszak jako ćwiczenie z zakresu
erystyki.

Gdzie jest ten bilans zysków i strat III R.P. Czy poza kolejnymi ustawami
> budżetowymi istnieje jakikolwiek dokument szacujący oczekiwane zyski i
straty,
> jakaś strategia rozwoju państwa?

Nie chcę na forum uprawiać doraźnej polityki, bo nie to jest przedmiotem naszej
dyskusji.

Hmm. Oczekiwania rynku pracy mogą się zmienić w czasie pięciu lat. Człowiek
> idzie na studia, bo szkoły w całym kraju szukają językowców i informatyków,
> kończy studia i nie ma pracy, bo niż demograficzny. Absolwent studiów
wyższych
> powinien przede wszystkim być przygotowany do stałego podnoszenia swoich
> kwalifikacji i przekwalifikowania się w razie potrzeby.

Doczytaj dalej ten wątek mojej wypowiedzi. Żadne studia nie gwarantują obecnie
znalezienia pracy w wyuczonym zawodzie, ale prawdopodobieństwo znalezienia
pracy w naszym kraju przez informatyka czy ekonomistę jest na pewno znacznie
większe niż znalezienie pracy w wyuczonym zawodzie przez np. politologa czy
archeologa.

> I tu się możesz mylić. W bieżącym roku trzykrotnie wzrosła liczba Polaków
> chętnych do podjęcia studiów w Wielkiej Brytanii. Za 3-5 lat koszta
utrzymania
> w Polsce wzrosną i będą bliższe cenom unijnym. Poza tym, już teraz w Europie
> Zach. i USA jest bardzo wielu doktorantów z Polski. Jednym z czynników jest to

Trzykrotny wzrost studiujących W Wielkiej Brytanii Polaków to demagogiczny
argument. Podaj - jeśli znasz - wielkości w procentach, np. jaki procent
wszystkich studiujących obecnie Polaków to ci, którzy edukują się za granicą i
prześledź to w ostatnich np. 5-7 latach, wtedy zauważysz, że istotnie jest
tendencja wzrostowa, ale nie jest to odsetek znaczny i długo jeszcze nie będzie.
Nie wiem, co znaczy, że już teraz w zach. Europie i USA jest "wielu doktorantów
z Polski". "Wielu" to jaka wartość w stosunku do ogółu doktorantów w naszym
kraju? Niwątpliwie widoczna (i pozytywna) jest tendencja wzrostowa, lecz też
nie jest to zjawisko masowe (na tyle na ile o "masowosci" w tym przypadku można
w ogóle mówić).

Przykro mi, ale argument "zaprawdę godne to i sprawiedliwe" nie zastąpi
> rzetelnej analizy skutków społecznych i ekonomicznych. Co godne i
sprawiedliwe,

Pojęcie sprawiedliwości społecznej to swoisty zrelatywizowany wytrych werbalny
i etyczny. Oczywiste jest, o czym pisałem wcześniej, że w interesie państwa
jest, aby społeczeństwo było wykształcone. Jednakże, pomimo iż sprawiedliwość
to pojęcie względne, w moim rozumieniu, rozpatrując problem w kontekście zadań
państwa, podatnicy powinni partycypować tylko w kosztach studiów najuboższych.
Reszta powinna płacić za siebie (mam na myśli szkolnictwo wyższe), powiem
trywialnie - płacić tak, jak opłaca się czynsz, gdyż i mieszkanie, i
wykształcenie to dobra o określonej wartości, więc nie widzę powodu, aby
podatnicy musieli "robić zrzutkę" i fundować tym, których na to stać, wyższe
wykształcenie. Skutki "nadopiekuńczego" PRL do dziś wielu boleśnie odczuwa.



Temat: Polacy nie sa narodem teologow....
Gość portalu: Kagan napisał(a):

> Nieraz slyszy sie z ust znanych i niewatpliwie
> uzdolnionych ludzi deklaracje, ze dla nich wiara, to
> koledy na Boze Narodzenie, tzw. zlobek czy szopka w
> kosciele, itp. itd. To dosc typowe u nas obnoszenie
> sie z wlasna ciemnota, podobnie zreszta jak i innymi
> nieciekawymi cechami charakteru, swiadczyc musi o ich
> glebokim zakorzenieniu.

>>>>>>> Nie widze nic zlego w tym aby DZIECI wierzyly w swietego Mikolaja,
kolorowaly "Miriam" na niebiesko, ducha jako bialego golabka albo cieszyly sie
z bozonarodzeniowej choinki.

> Katolicyzm zostal zreszta Polakom narzucony sila przez
> niejakiego Mieszka I. To nie byla religia ani z wyboru
> ani z przekonania, ale narzucona odgornie, sila,
> oszustwem i przekupstwem. Zydowski Bog (Jehowa), jego
> zona (Miriam), syn (Jeszu) i tzw. Duch Sw. (zydowska
> Szechina?) nigdy zreszta specjalnie Polski nie
> lubili... Moze troche w XII wieku n.e. jak nad Wisla
> znalazly schronienie niedobitki wyznajacych Judaizm
> Chazarow...

>>>>>>> Wiekszosc ludzi nie pozostaje dziecmi do konca zycia. "Wszystko
plynie". Do prorokow biblijnych dolaczaja inni, bardziej wspolczesni, na
przyklad Niccolo Machiavelli. Ten odrzucil teologie, metafizyke, idealizm i
spojrzal Fortunie w oczodoly. "Sila, oszustwo,przekupstwo" to tez cechy ludzkie
i Mieszko I nie byl wyjatkiem.

> Ale wtedy byly czasy bardzo trudne (najazd Mongolow pod
> wodza Dzyngis Chana), wiec niewiele wiemy o tym, jakze
> ciekawym ale trudnym dla Europy okresie...
> Na razie mozna powiedziec tylko tyle, ze codzienna
> obserwacja naszego spoleczenstwa daje niewesole
> wnioski. Etyka i moralnosc lezy w gruzach, czy jak kto
> woli w blocie. Miliony ludzi zyje w nedzy, setki
> tysiecy wegetuje bez dachu nad glowa w absolutnej
> beznadziei, wielu dogorywa z braku dostatecznego
> wyzywienia, lekow i opieki, a ogromna wiekszosc
> pozostalych chodzi z dumnie podniesionym czolem ludzi o
> czystym sumieniu (np. Pan Prezes Walus, zanim dosiegl
> go jakze realny gniew ludu). Moglby sie ktos zapytac:
> jak to jest mozliwe w tak bardzo katolickim kraju?
> Odpowiedz wierzacych na ogol bywa typu: "bez naszej
> wiary byloby jeszcze znacznie gorzej".

>>>>>>>>>> F. Nietzche- "prorok" blizszy naszym czasom tez slusznie krytykowal
to co pozaziemskie i nawolywal do zwrocenia energii ku doczesnemu zyciu.
Problem w Polsce (i nie tylko) jest m.in. taki, ze malo kto wierzy dzis w
pieklo, a i kary w zyciu doczesnym za niecne uczynki tu na ziemi mozna latwo
uniknac.

> Polacy musieliby byc absolutnie wyjatkowo wrednym
> szczepem wyrozniajacym sie, i to niestety negatywnie
> wsrod swych sasiadow. A przeciez az tak zle (chyba) nie
> jest. Wniosek jest wiec prosty: To wlasnie kosciol
> katolicki i jego konsekwentne torpedowanie
> humanistycznej etyki musi byc glownym winowajca w
> przypadku Polski, kraju sasiadujacym z ateistami
> (Niemcy, Czechy, Skandynawia i b. ZSRR), protestantami
> (Niemcy, Skandynawia) i prawoslawiem (b. ZSRR poza
> Litwa)!

>>>>>>>>>>To chyba lepiej przylaczyc sie do ateistycznej U.E. czy nie? :)

Tym bardziej, ze przy kazdej okazji kosciol
> kat. w Polsce powoluje sie na te ponad 90% swoich
> wyznawcow w tym kraju. Toz to bezprecedensowe
> przyznanie sie do winy! I to w kraju, ktory "wydal"
> obecnego papieza... :(
>
>
>>>>>>>>>Nie jestem fanatykiem religijnym, uwazam ze Kosciol nie jest w stanie
wplywac pozytywnie na rozwoj gospodarczy, nie jestem przeciwko ujawnianiu
przestepstw kleru, ale uwazam, ze zwalanie calej winy na instytucje Kosciola
katolickiego jest nieporozumieniem albo maskowaniem znacznie bardziej
negatywnych procesow ;np. korupcji urzednikow panstwowych. Z ostatnich
wiadomosci Gazety z kraju: "odpowiedzialny za prywatyzacje zielonogorskiej
sluzby zdrowia Zenon Miech " nie byl ... Kosciolem katolickim.
///diabelek.



Temat: Rozmowa z etykiem
Rozmowa z etykiem
"Dlaczego lekarze i pacjenci nie zachowują się rozsądnie?

- Tradycja pozwalała lekarzom na przyjmowanie darów. Kiedyś
były to koniaki i kawy."

Koniak skupowały ówczesne "Delikatesy" po czym wędrował do
kolejnego lekarza, po czym do "Delikatesów" i tak w kółko, znam
historię butelki, która obróciła 5 razy zanim ktoś ją wypił.

To już trzecie pokolenie uwięzione w komunistyczny sposób
myślenia. W pułapce tego myślenia siedzą obie strony i cierpią.
System opieki MUSI być dofinansowany, potrzeba wszystkiego w
czym ludzkie pensje personelu wszystkich szczebli niewątpliwie
mają priorytet. Jeżeli budżet państwa nie może (nie chce)
załatwić tego centralnie to pozostają tylko pacjenci.
Dofinansowany powinien być system, nie jeden z jego elementów
(np.lekarze).
Podam przykład zw Szwecji.
Odciążenie systemu : pacjent do 5-ciu dni sam określa i zgłasza
swoją niezdolność do pracy. To natychmiast zwalnia przychodnie
z niepotrzebnej a uciążliwej pracy.
Dofinansowanie systemu :przy każde wizycie, u lekarza czy innej
pacjent wnosi opłatę tzw. udział własny w kosztach leczenia w
wysokości ok. 15% faktycznych kosztów.
Zarówno te opłaty jak i koszty leków mają tzw. pułap roczny.
Praktycznie po 8 wizytach do końca 12 m-cy nie ma już opłat.
W sumie jest to spore dofinansowanie budżetu a nie ogranicza
dostępu do leczenia.Nie ma żadnych systemów rządowych,
branżowych, uprzywilejowania. W powiatowym szpitaliku operowany
był w kolejce premier. W Norwegi w tak samo malutkim szpitalu
był leczony i zmarł król Norwegi. Na propozycję przeniesienia
do Oslo powiedział :"Jako człowiek jestem takim samym pacjentem
jak każdy inny, leczycie innych, to ja też mogę się tutaj
leczyć"
W tej chwili polski system jest nie do przyjęcia a osoby i
instytucje za niego odpowiedzialne wykonują manewry pozorne
przenosząc problemy z miejsca na miejsce. Wszystcy w tym
systemie zgłupieli i tylko tym ogłupieniem można wytłumaczyć
pomysł z Łodzi aby "zalegalizować łapówki". Pomysł i jego nazwa
są chore, typowy produkt chwilowego entuzjazmu w połączeniu z
brakiem kontroli nad językiem co wskazywać może na
rozpowszechniony w tym mieście zwyczaj wzmacniania samopoczucia
płynami monopolowymi.
Tylko właściwie opłacony personel, niewrażliwy na dodatkowe
bodźce ekonomiczne i system gwarantujący szybki i skuteczny
dostęp do leczenia może uzdrowić sytuację. A to kosztuje,
pieniadze moga przyjśc tylko z jednej strony, społeczeństwo
musi to sfinansować, w sposób dziki, niecywilizowany jak
dzisiaj, albo inny, ujęty w zasady i reguły, jedną z nich
przytoczyłem powyżej. Za istnienie dzisiejszego systemu
odpowiada administracja państwowa, tak jak za wszystko inne w
państwie.
Kolegom z Łodzi proponuję solidny wypoczynek i przemyślenie
swojego postępowania. Wygląda na to, że oderwali sie od
podstawowych pojęć logiki i etyki nie tylko zawodu lekarskiego
ale i ogólnych. Z obecna sytuacja pogodzić sie nie można i
trzeba ją zmienić. To tak samo pewne jak fakt, że ich
propozycja jest od początku źle sformułowana.



Temat: 11września.......
do leninusa
leninus_ napisał:

> Jedak smutne jest, że całkiem sporo osób w Polsce, zapewne pod wpływem
rozmycia
>
> elemtarnych zasad etycznych

A które to zasady są tak elementarne? Problem w tym, że nie istnieje żaden
system aksjologiczny, który byłby niesprzeczny. Moralność sie zmienia; dzis np.
nie pali sie czarownic. Mysle jednak, że wiem o czym myslisz. Te
elementarne, "archetypiczne" zasady np. "nie zabijaj", czy "nie kradnij" sa i
mnie bliskie. Musze jednak traktować je relatywistycznie, bo inaczej nie
mógłbym sie np bronić przed bandziorem na ulicy.

(tzw relatywizm, pozstmodernizm itd) ale także do
> czego w uporem wróce - pod pewnym ciężarem dziedzictwa postsowietyzmu, ma
> tendencje do przedziwnego rozmywania istoty wydarzeń 11 IX.
> Jak można się zgodzić z twierdzeniem że "obie strony powinny coś spucić"?

Chyba mnie źle zrozumiałeś. Nie mówie, że mamy akceptowac terroryzm. Chce tylko
powiedzieć, że powinniśmy akceptować różność ludzi. To my, tzw. Europejczycy
przyszlismy do Arabów z naszą moralnością, naszym pojeciem dobra i zła i to my
narzuciliśmy im naszą "cywilizację" (Nb. pewnie pamietasz, ze w czasach
panowania Arabów tolerancja religijna w podbitych przez nich rejonach była
większa niz w tym samym czsie w naszej "Europie") Warto tez przypomnieć sobie
jak cywilizowalismy Amerykę. A nie tak całkiem dawno jeden pan na hasło "Polska
dla Polaków" odpowiadał, "Ameryka dla Indian". To tez i nasza historia. Mnie
idzie tylko o to, ze nie widze, by Zachód traktował Arabów jak partnerów. To,
ze traktuje ich "z góry" widac bardzo wyraźnie. Ja sie poprostu boje, że w
dobie globalizacji ta arogancja moze nas drofgo kosztować.

> Kilka pytań - kim są obie strony? Bo moim zdaniem jedną ze stron jest cąły
> cywilizowany świat

czyli MY. A liu nas jest? W procentach pewnie ze 20%. Ta reszta to
swiat "niecywilizowany".

- i co - mamy zrezygnowac z zasad któe kształtują
> cywilizację na rzecz terroru i barbażyństwa? Czy nie ptrzypomina to głosów
> przez 2 wojną swiatową?

Nie to zupełnie inna historia.

Przykładowo gdy napada mnie bandyta - obie strony
> powinny ustąpić?

Według Ciebie tak. Inaczej potraktujesz zasadę "nie zabijaj" relatywistycznie
(por. wyżej)

Modna jest ostatnio teoria negocjacji z przestępcą - że
> zamiast karać trzeba z nim negocjować ale czy ktoś rozsadny bierze to
poważnie?

Pomyśl o wpływie genów na to co robisz. W dobie odkryc w tej dziedzinie
zaczynają byc poważne kłopoty z pojęciem "wolnej woli". A bez tego nie ma
porzestepcy. Nie namawiam do negocjacji z bandytą ani obniżania tzw. "kar".
Chce tylko by jasno powiedzieć, ze eliminujemy jakies jednostki ze
społeczenstwa z przyczyn w dużym stopniu od tych jednostek niezależnych.

> To że ktoś czuje się pokrzywdzony nie ma żadnego znaczenia.

Ty chyba nigdy nie byłes naprawde pokrzywdzony. Gratuluję, ale nie zazroszę.
Brak Ci wtrażliwosci na drugiego człowieka.

W ogóle czyjeś
> motywy nie grają dla mnie roli - kazdy ma jakies motywy - nawet obłąkani mają
> swoją logikę.

To jakby w poprzek naszego pojmowania sprawiedliwości. Sady maja zwykle
jakies "okolicznsci łagodzace". To własnie ta, "popaprana" logika przestepcy w
stanie afektu.

> Zupełenie inna sprawą sprawą sa ofiary cywilne na wojnie - to rzecz
> nieunikniona i nie słyszałem o wojnie na której nie byłoby ofiar cywilnych.
> Jednak jest ogromna różnica miedzy działaniami wojennymi a terrorem. Te
pojęcia
>
> mają oddzielny sens. Dlatego nie można porównywac ofria nalotów w Jugosławii
z
> ofiarami WTC. To niby banały, żadne tam odkrycia ale niestety jak widac sporo
> osóbnawet tego nie jest w stanie pojąć... to smutne.

Masz racje wiele jest smutnych rzeczy na swieci. A najsmutniejsze, ze ich nie
chcemy widziec.



Temat: To nie reforma, to rewolucja
A po co rozrozniac wiedze od umiejetnosci. Umiejetnosci wymagaja
wiedzy, aby miec wiedze, szczegolnie jesli chcemy jej uzywac
potrzebujemy umiejetnosci. Umiejetnosc dyskutowania naukowego i
o operze nie wszystkim jest potrzebna - to chyba oczywiste.
Natomiast umiejetnosc wypelniania formularza jest calkiem
podstawowa, dokladniej mowiac bo to zostalo skarykaturyzowane,
chodzi o poslugiwania sie jezykiem tak aby jasno przedstawic
albo odebrac potrzebna informacje. Wiele lat temu po napisaniu
matury z jez. polskiego (ocena dostateczna) zastanawialem sie
dlaczego nie nauczono mnie pisania zyciorysu i podobnych waznych
komunikatow. Przeciez juz na pierwszej lekcji laciny poznalem:
NON SCOLAE SED VITAE DISCIMUS.
Zas komentowany artykul jest o nauczaniu w klasach 1-9. Idea
reformy, jak ja rozumiem, polega na nauczeniu pewnego zbioru
wlasnie umiejetnosci poszukiwania wiedzy i jej porzadkowania.
Dlatego np. uczenie o romantyzmie, pozytywizmie i Mlodej Polsce
jest zbedne o tyle o ile przedstawi sie uczennicy problemy i
wartosci jakie wogole literatura lub szerzej kultura prezentuja,
i ewentualnie co ciekawego o nich myslano i pisano w wybranych
atrakcyjnych okresach historycznych. Dopiero w liceum lub
pozniej mozna mowic o systematycznym zglebianiu wybranych
dziedzin wiedzy. Wczesniej idzie o danie jej podstaw dla
dokonania takiego wyboru. A przede wszystkim przygotowania jej
do dalszego zycia, zawodowego rowniez, ale takze obywatelskiego,
i do zdobywania wiedzy szczegolowej. Np. mlody czlowiek powinien
znac najnowsze osiagniecia mikrobiologii, rozumiec ich sens, a
takze etyczne konsekwencej. Podobnie z ekonomia, polityka i
spoleczenstwem. Studiujac literature warto sie skupic na
zagadnieniach, ewentualnie jak na przestrzeni dziejow je
rozwazano, natomiast dopiero znawcy literatury potrzebna jest
wiedza o okresach, przedstawicielach i dzielach. Czyli mamy
swiadomy wybor metody, pozostaje jeszcze selekcja wypelniajacego
materialu, ktora przy takim podejsciu jest latwiejsza. Idzie
przeciez o jak najlepsze przygotowanie zupelenie roznie
wychowanych i uzdolnionych jednostek do dalszego zycia, a nie
ich uniformizowanie przez naszpikowanie okreslonym tekstem
reprezentujacym "wiedze". Nawet logika, arystotelesowski
rachunek zdan, ma mala przydatnosc w calosci, ale moze byc
pozyteczna ilustracja formalnych regul myslenia.
W reformie nie idzie o to aby wymazac dawne osiagniecia
ludzkosci. Natomiast celem jest wybranie tych ciekawych i
waznych ze wspolczesnego punktu widzenia i ulozenie ich w
calkiem inny tematyczny porzadek. Owszem, niektore dziela antyku
i renesansu podlegaja przedawnieniu, moze czesciej
przewartosciowaniu. Jednoczesnie uporczywe trzymanie sie idei
przedawnionych, nie spelniajacych juz swoich funkcji jest rzecz
jasna niepraktyczne.
A co do Amerykanow, to ich wiedza geograficzna jest rzeczywiscie
ponizej naszych standardow, np. Wilno jest stolica Gruzji,
Albanii, Litwy, czy Jordanii? - pytanie za 128 tysiecy dolarow -
czy moge zadzwonic po pomoc? Jednak nie jestem przekonany czy
umiejetnosc poslugiwania sie mapa swiata ma jakies znaczenie w
ocenie slusznosci jakies wojny.



Temat: REFERENDUM ABORCYJNE? TAK!
Gość portalu: Krzys52 napisał(a):

> Gość portalu: Mono. napisał(a):
>
> > Jak można robić referendum w sprawach moralności!!?? To może zrobić też
> > referendum w temacie: kraść, czy nie...
> ..
> ::::
> W latach siedemdziesiatych przeprowadzono takie referendum we Wloszech.
Pozniej
>
> podobne mialo miejsce w Hiszpanii a nastepnie dwukrotnie przeprowadzano
> referenda antyaborcyjne w Irlandii. Czyli, okazuje sie, jednak mozna glosowac
> nad moralnoscia. Z tym tylko, ze w przypadku aborcji jest to glosowanie nad
> moralnoscia ubezwlasnowalniajaca kobiete - nad moralnoscia czyniaca z niej
> przedmiot.
> ..
> K.P.
> ..
> PS....Jesli moja corka zadecydowalaby kiedys na rzecz aborcji to przekonany
> jestem, ze bedzie to uzasadniona decyzja. Zatem zarowno ona jak i ja
odmawiamy
> tzw. "autorytetom moralnym" (Tobie Mono oraz Tobie podobnym) prawa do
> wkraczania z buciorami na intymny obszar zarezerwowany wylacznie dla
> suwerennych decyzji mojej corki.
> ..
> Aktualne polskie prawo antyaborcyjne ogranicza przyrodzone a wiec naturalne
> prawo kobiety do decydowania w kwestiach rozrodczosci.

Nie jestem "autorytetem moralnym"(!). Nie jestem za bezwzględnym zakazem
aborcji. Nie wkraczam z buciorami w niczyj obszar. Nie jestem wielbłądem.
Aborcja dla ratowania życia jest uzasadniona. Życie za życie.
Ale nie wiem co to może znaczyć, że aborcji może dokonać kobieta znajdująca się
w trudnym położeniu społeczno - ekonomicznym. A Ty wiesz? Tak właśnie ma być
złagodzona ustawa. A pod te określenie można podciągnąć wszystko. Czy taka
kobieta to taka, co nie ma za co się utrzymać, bo np. narzeczony się rozmyślił?
A może po prostu bezrobotna? W Polsce dzisiaj 80% kobiet jest w trudnej
sytuacji ekonomicznej, bo jest duże bezrobocie i one najczęściej padają ofiarą
zwolnień i nie mają wiele szans na pracę. A może "pani do towarzystwa", która
miała wpadkę i nie ma co zrobić z dzieciakiem? Albo taka, co jest jedyną we wsi
panną z dzieckiem? A może taka, co po prostu lubi "ten sport"? Niektórzy
twierdzą, że restrykcyjna ustawa pognębi tylko niezamożne kobiety, bo bogate i
tak zrobią, co zechacą. Tak, zgoda. Ale kogo ma chronić łagodna ustawa? Komu i
w czym ma pomóc? Jeżeli dzisiaj kobiety twierdzą, że aktualna ustawa je
ubezwłasnowalnia, to ja pytam o te dzieci... Nowa ustawa ubezwłasnowolni
wszystkich. I matkę i dzieci. Dlaczego? Dlatego, że zwolni z myślenia. Po co
się zastanawiać co będzie, skoro nie przekroczy się prawa? Powiesz teraz, że
jak ktoś nie ma etyki i moralności, to żadna ustawa go tego nie nauczy. Jasne
ale takie przyzwolenie społeczne przeradza się szybko w odpuszczanie sobie na
full. Każda aborcja stanie się głęboko uzasadniona. Dzisiaj jest jeszcze jako
taka presja środowiska, opinia, skrupuły. Jest to dla wielu osób ważniejsze,
niż kara. Każdy normalny człowiek, który ma np. kłopoty z prawem, gotów jest
ponieść wszelkie konsekwencje, zapłacić grzywne, oddać pół majątku, żeby tylko
środowisko się nie dowiedziało o jego wpadce. Bo to jest największa kara.
Utrata pozycji, twarzy, separacja. A czego będzie się obawiał, gdy za jego czyn
nie będzie kary i środowisko go nie odrzuci, bo w referendum poparło łagodną
ustawę? Czego wtedy będzie obawiała się Twoja córka i czy będzie wysilać się na
przemyślane i głębokie uzasadnienie? Jestem pewien, że wychowałeś ją jak należy
ale czy jej prywatna moralność nie podda się ogólnemu liberalizmowi? Piszesz o
podobnych problemach w krajach zachodnich. Określiłem już swoje stanowisko w
tym temacie w poprzednim liście i tylko powtarzam, że dla mnie Zachód nie jest
akurat w tej sprawie autorytetem. Nie jestem zagorzałym katolikiem ale widzę,
że laicyzacja życia w zachodniej Europie szybko pociągnęła za sobą legalizacje
aborcji, eutanazji, małżeństw homo i adopcji przez nie dzieci. Teraz już w
kolejce czeka klonowanie. Dla mnie jest to obce kulturowo. Myślę, że dla Ciebie
też. Wartości moralne nie koniecznie muszą być związane z religią ale - czy się
to komuś podoba czy nie - cywilizacja europejska wywodzi sie z kultury
chrześcijańskiej. Różnie to bywało na przestrzeni wieków ale można przyjąć, że
byliśmy krajem słynącym z toleracji. Tu znajdowali schronienie ci, których
gdzie indziej ścinano, palono, wieszano. Wiele burz przetrwaliśmy dzięki
przywiązaniu do tradycji i kultury. Dzisiaj - przynajmniej w tej swerze -
możemy Zachodowi zaoferować więcej niż oni nam. Dlatego referendum w sprawie
liberalizacji ustawy o usuwaniu ciąży może tylko nas oddalić od naszych
korzeni, a przybliżyć do "postępowego" Zachodu.
Życie nie jest zabawką. Nie będzie potrzebna suwerenna decyzji Twojej córki,
jeżeli zastanowi się odpowiednio wcześniej. Przed zabawą w tatę i mamę. Bo
jeśli nie, to sama siebie ubezwłasnowolni. Nawet gdy ustawę zniosą całkiem.




Temat: Edmonton - jakie to miasto?
Taaa, ciekawe ze ten caly twoj powyzszy post brzmi bardzo arogancko.
Jak to jest?
Przeczytaj sobie gdzie jedziesz. W tym poscie 80% jest prawda:

Byłem w Kanadzie przez miesiąc. I jestem bardzo rozczarowany. Moja opinia
dotyczy wyłącznie życia ludzi, miast, kultury i strony cywilizacyjnej. Jeśli
chodzi o przyrodę to oczywiście Kanada jest imponująca, obszar gigantyczny,
rzeki jak jeziora, jeziora jak morza, źwerzyny i ryb pod dostatkiem.
Jeśli chodzi o miasta i życie Kanadoli to jest raczej : tandeta, prowizorka,
dziadostwo i nuda. Kanadę ratuje fakt, że państwo jest bardzo bogate i
osadzone na solidnych anglosaskich fundamentach prawnych i etycznych. Kanada
jednak ma problem nijakości, braku tożsamości - to jasne i trudno żeby na
razie było inaczej bo historię mają krótką, a społeczeństwo to zlepek luzi z
całego świata i to raczej tego biedniejszego niż bogatszego, którzy ze swoimi
tobołkami przyjechali tutaj żeby się dorobić, a nie tworzyć nową jakość. Sami
Kanadyjczycy żartują sobie z samych siebie, że są swoją tożsamość budują na
negacji tego czym są Amerykanie. Jeśli zapytacie Kanadyjczyka jaki jest jego
kraj to odpowie wam - Kanad is not lika US. Choć z naszego europejskiego
punktu widzenia, te kraje są cywilizacyjnie bardzo, bardzo podobne.
Toronto, ktoś napisał, że to piękne i czyste miasto, hmm, jak wielkie było
moje zdziwienie. Toronto to imponujący stalowo szklany rdzeń, sięgający do
nieba, owinięty taśmami mega autostrad o lekko nierównej nawierzchni. Wokół
tego rozpościerają się stylowe, stuletnie, drewniane domki, przylepione prawie
do siebie, z obdrapanymi oknami i wspaniałymi samochodami na podjazdach,
lekko zapuszczone, brudnawe i zaśmiecone ulice (Kanada jest na prawdę
zaśmiecona i chyba nawet bardziej jak Polska), parkingi, dziurawe drogi,
sklepiki, które wyglądają jakby nie byly odświeżone od 20 lat, spokojne,
ciche, ułożone, senne i nudnawe. Brak świeżości, pomysłu, brak skupienia na
szczegółach. Ludzie to kolorowa mozaika z całego świata, wciśnięta w sportowe
kurki i adidasy, a jednocześnie jakoś zachowująca swoją tożsamość, wyluzowana,
starająca się dostosować do tego samego standardu, standardu świata zachodu,
do moll'a, wal*martu, blokowiska, samochodu do języka angielskiego. Kebab
podany więc będzie w trybie fast w zestawie z kolą. Wyobrażałem sobie, że
Kanada to taka duża Szwajcaria, bardzo się myliłem przyznaje wyniknęło to
totalnej niewiedzy i nie znajomości tematu. Teraz już wiem . Kanadyjskie
życie, niestety by mi nie odpowiadało, chyba tak samo jak u siąsiadów
poniżej. Oddaje cześć Kanadyjskiej przyrodzi i niech Kanadoli tych obecnych i
tych co za chwilę się nimi staną, Ręka Boska broni, żeby tej przyrody nie tknęli!
Jestem ciekaw jakie były Wasze wrażenia.
Pozdrowienia z Ottawy.
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • chadowy.opx.pl



  • Strona 3 z 3 • Wyszukiwarka znalazła 85 wypowiedzi • 1, 2, 3