Czytasz wypowiedzi wyszukane dla słów: premeiry kinowe





Temat: TVP nie chce filmu o Sendlerowej...
Ponad rok temu amerykańska firma Hallmark Hall of Fame postanowiła nakręcić o
niej film telewizyjny. Budżet - 11 mln dol., czyli ok. 35 mln zł. To więcej niż
nasze najdroższe produkcje kinowe.

Stronie polskiej od początku zależało na tym, by mieć wpływ na kształt filmu i
przede wszystkim na prawach do niego. Od wiosny 2008 r. TVP prowadziła
negocjacje z Amerykanami. Chodziło o to, by uczestniczyć w produkcji filmu i na
bazie nakręconego materiału samodzielnie zmontować dla polskich widzów film
kinowy oraz trzyodcinkowy serial telewizyjny.

Ze względu na postać Sendlerowej Hallmark - po raz pierwszy w swojej historii -
zgodził się na koprodukcję. Za prawa do filmu Polska miała zapłacić w sumie ok.
5 mln zł. W zamian w filmie mieli grać nasi aktorzy, a w ekipie znaleźć się
polscy twórcy.

- Hallmark spełnił wszystkie warunki - mówi Beata Pisula, wiceprezes polskiej
firmy K&K Selekt, producent wykonawczy filmu. - Autor scenariusza i reżyser,
John Kent Harrison (reżyser m.in. polsko-amerykańskiego filmu "Papież Jan Paweł
II" z Jonem Voightem), oparł się na książce Anny Mieszkowskiej "Matka dzieci
Holokaustu". Scenariusz pisał w Warszawie, konsultując go z TVP. W filmie - u
boku znanej z "Fortepianu" Anny Paquin w roli Sendlerowej - zagrają: Danuta
Stenka, Maja Ostaszewska, Krzysztof Pieczyński i Jerzy Nowak. Autorem zdjęć
został Jerzy Zieliński, a do napisania muzyki udało się namówić Jana A.P. Kaczmarka.

Jesienią ruszyły zdjęcia (wojenną Warszawę zagrała Ryga), ale umowy TVP ciągle
nie podpisywała. Były za to deklaracje ówczesnego prezesa TVP Andrzeja
Urbańskiego i list intencyjny ówczesnego szefa Agencji Filmowej Sławomira
Jóźwika. Po kolejnych negocjacjach, a nawet wstawiennictwie u prezesa
Urbańskiego minister Ewy Junczyk-Ziomeckiej z Kancelarii Prezydenta, umowa miała
zostać podpisana w grudniu.

Nie podpisano jej, bo wyleciał zarząd i prezes. Dla nowych szefów TVP urządzono
prezentację, podczas której Tomasz Rudomino jako przedstawiciel całego zarządu
zaakceptował projekt i wkład finansowy strony polskiej. Podkreślał, że przy tak
ważnej dla Polski postaci jak Irena Sendlerowa koszty nie mają znaczenia.

Jednak umowy do dziś nie podpisano. Prezes Farfał nie spotyka się z
przedstawicielami Hallmarku, nie odbiera telefonów, nie odpisuje na listy. Nowy
szef Agencji Filmowej Andrzej Turkowski zasłania się niewiedzą o projekcie.

Film jest niemal gotowy. 13 kwietnia w Los Angeles odbędzie się jego premiera, a
19 kwietnia wyemituje go amerykańska telewizja CBS.

Jeśli TVP nie wywiąże się ze swoich zobowiązań nie będziemy mieli żadnych praw
do filmu, ani możliwości zmontowania filmu kinowego. Kilka dni temu Amerykanie
jeszcze raz poprosili stronę polską o ostateczne zajęcie stanowiska. W
poniedziałek do prezesa Farfała wysłano ostatnie już pismo z ponagleniem, by do
piątku zadeklarował, czy TVP jest zainteresowana filmem. Jak powiedział nam
wczoraj wieczorem rzecznik prasowy TVP, jutro zarząd chce udzielić odpowiedzi
odmownej, powołując się na stan ekonomiczny spółki.

Dyrektor PISFAgnieszka Odorowicz, do której polski producent zwrócił się o
pomoc: - Po deklaracji poprzedniego zarządu TVP powstała misterna konstrukcja
nakłonienia poważnego partnera, jakim jest Hallmark, do spełnienia naszych
warunków. Chodziło o to, żeby ten wysokobudżetowy film z udziałem polskich
aktorów i twórców mógł jeździć na festiwale i nas reprezentować. Przez dwa
tygodnie próbowałam się dodzwonić do prezesa Farfała, ale nie znalazł dla mnie
czasu. Żeby uratować ten film dla Polski, PISF przeznaczy na niego 2,5 mln zł.

Skąd druga połowa? PISF i K&K Selekt kilka dni temu zwrócili się do ministra
kultury Bogdana Zdrojewskiego o pomoc i - w razie odmowy TVP - rozważenie
możliwości współfinansowania filmu (1,5 mln zł) z budżetu na rocznicowe obchody
II wojny światowej (wtedy w ramach uroczystości odbyłaby się premiera polskiej,
kinowej wersji filmu). Trwają też rozmowy z Telekomunikacją Polską, która
mogłaby zainwestować 1 mln zł. - Jeśli nie uda nam się zebrać tych 5 mln zł,
będzie to ogromny wstyd dla Polski - mówi dyrektor PISF.

Źródło: Gazeta Wyborcza






Temat: "Kod da Vinci" wygwizdany i wyśmiany w Cannes
"Kod da Vinci" wygwizdany i wyśmiany w Cannes
"Kod da Vinci" wygwizdany!

We wtorek wieczorem w Cannes na specjalnym pokazie prasowym po raz pierwszy
zaprezentowano dziennikarzom bluźnierczy film "Kod da Vinci" w reżyserii Rona
Howarda. Został on nakręcony na podstawie powieści Dana Browna zatytułowanej
"Kod Leonarda da Vinci". Zamiast aplauzu na sali kinowej rozlegały się gwizdy
i salwy śmiechu.
Film "Kod da Vinci", który zainaugurował wczoraj 59. Międzynarodowy Festiwal
Filmowy w Cannes, zawiera treści antychrześcijańskie. Podaje on w wątpliwość
celibat i boskość Jezusa Chrystusa, a także miejsce apostołów i cel Kościoła
Świętego. Według Dana Browna, Jezus żył w związku małżeńskim z Marią
Magdaleną, z którą miał dzieci. Ona to też, a nie Piotr, była najważniejszym
apostołem. Potomstwo Jezusa i Marii Magdaleny ma być Świętym Graalem,
poszukiwanym od wieków. Te i inne "fakty" podane zostały w filmie w sposób
sensacyjny, mający widza zaciekawić i wciągnąć w oglądanie. Tak się jednak nie
dzieje, czego wymownym przykładem jest wtorkowa reakcja dziennikarzy. - Ich
dezaprobatę można traktować pozytywnie - że film tak bardzo te absurdy
przerysowuje, iż są one aż śmieszne. To jest dobry znak, że nie wciąga on w
jakąś antyteologię, nie tworzy jakiejś alternatywnej moralności. Jego treść
jest tak absurdalna i tak nieprawdopodobna, że budzi raczej śmiech niż
zgorszenie. Myślę, że film czy książka odbierane są pozytywnie przez ludzi
niewykształconych, przez tzw. masy, natomiast ludzie, którzy są choć trochę
wykształceni, nawet jeśli nie są zwolennikami chrześcijaństwa, reagują na
książkę i film negatywnie. To, że oni nie widzą bluźnierstwa, to jest jakby
inny problem. To jest może cecha tej kultury, która nie docenia siły czegoś
takiego jak bluźnierstwo, zgorszenie, profanacja, ale z drugiej strony sam
intelekt, który reaguje na absurdy w taki sposób, jest rzeczą dobrą. I to jest
jakaś dobra prognoza dla tego całego fenomenu. Jest w tym jakieś światło
nadziei - stwierdza ks. Aleksander Posacki SJ.
Sekretarz watykańskiej Kongregacji Nauki Wiary ks. abp Angelo Amato wezwał do
bojkotu filmu, tłumacząc, że zawiera on "stek obelg, kalumnii oraz błędów
historycznych i teologicznych, wymierzonych w Jezusa, Ewangelię i Kościół".
Jego apel podjęli wierni w różnych częściach świata. Katolicy w Indiach
zorganizowali nawet manifestację, którą poparli tamtejsi kardynałowie, a także
muzułmanie. Ci ostatni twierdzą, że treści zawarte w książce "Kod Leonarda da
Vinci" obrażają wyznawców islamu, którzy uznają Jezusa Chrystusa za proroka. W
Bombaju z politykami i przedstawicielami policji spotkali się działacze
wspólnot muzułmańskiej i katolickiej. Wezwali władze do wstrzymania
wyświetlania tego kontrowersyjnego filmu. Z kolei w Stanach Zjednoczonych
została otwarta witryna internetowa "Jezus odkodowany", w której obalane są
nieprawdziwe twierdzenia zawarte w książce "Kod Leonarda da Vinci". Także
przewodniczący Rady Muftich Rosji szejk Rawil Gajnutdin wyraził solidarność z
chrześcijanami protestującymi przeciwko bluźnierczej książce i filmowi "Kod da
Vinci". - W pełni popieram Stolicę Apostolską Kościoła katolickiego, która
ostro potępiła ten film - stwierdził mufti, odpowiadając we wtorek wieczorem
na pytania dziennikarzy w Moskwie. Również na Białorusi nie milkną głosy
sprzeciwu. Mająca odbyć się dzisiaj w Mińsku premiera "Kodu da Vinci" może nie
dojść do skutku. Przeciwko wyświetleniu filmu zaprotestowali przedstawiciele
Kościołów katolickiego i prawosławnego. Proboszcz kościoła św. Szymona i
Heleny w Mińsku Władysław Zawalniuk zapowiedział wysłanie listu
protestacyjnego do Hollywood i do autora bluźnierczej książki.
Również w Polsce wzrasta oburzenie wywołane zapowiedzianą na piątek premierą
filmu Rona Howarda. Na wieść o planach ekranizacji książki Browna
przewodniczący Rady Naukowej Konferencji Episkopatu Polski ks. bp Stanisław
Wielgus wydał specjalne oświadczenie, w którym czytamy m.in.: "Należy jednak z
całą stanowczością stwierdzić, że to nastawione na zysk przedsięwzięcie,
posługujące się fałszowaniem prawdy historycznej i teologicznej, jest z
etycznego punktu widzenia nie do przyjęcia i domaga się jednoznacznego
odrzucenia. Warto również podkreślić, że zjawisko, którego przykładem jest
powieść Dana Browna, świadczy o smutnej i niepokojącej tendencji do kompletnej
irracjonalizacji współczesnego człowieka i jest wyraźnym odchodzeniem od
bronionego przez chrystianizm w ciągu dwóch tysięcy lat rozumu".
Mocnym głosem sprzeciwu jest również wydana niedawno przez Wydawnictwo
Diecezjalne i Drukarnię w Sandomierzu książka Carla E. Olsona i Sandry Miesel
pt. "Oszustwo 'Kodu Leonarda da Vinci'", nad którą patronat objęły m.in. "Nasz
Dziennik", Radio Maryja i TV Trwam. Książka ta obala wszystkie fałszywe
historycznie i teologicznie twierdzenia Browna.
Piotr Czartoryski-Sziler





Temat: Kina Panorama w Chorzowie już nie będzie
Kina Panorama w Chorzowie już nie będzie
Zła sytuacja Kina Panorama znana była nie od dzisiaj ani nawet nie
od miesięcy ale od dobrych kilku lat. Przyczyn tego stanu rzeczy
jest kilka: - standard sali jest może nie kiepski, ale w stosunku do
tego, co oferują inne kina zdecydowanie niższy, - sieci multikin, w
których poza samą działalnością kinową są oferowane inne rozrywki, -
oferta a dokładniej czas, w jakim są wyświetlane filmy, zwykle po
kilku tygodniach od premiery, - nie jestem akustykiem, ale kilka
osób znających się na dźwięku, zwracało uwagę, że nagłośnienie tez
przydałoby się odmłodzić. - brak możliwości BEZPŁATNEGO PARKOWANIA I
to z grubsza tyle, może ktoś jeszcze ma jakieś inne uwagi. Zaletami
kina były dwie rzeczy - niższe ceny biletów - połozenie w centrum
Wszystkich narzekających i rozdzierających szaty z powodu braku kina
należałoby się zapytać, kiedy ostatni raz byli w Chorzowskim Kinie?
Ile razy w roku? Czy wogóle pamietają na jakim filmie byli? Problem
Kina polegał na tym, że niestety w dobie multipleksów konkurencja
jest bardzo ostra a "Panorama" z roku na rok zwiększała dystans do
multikin. Mnie też jest szkoda Chorzowskiego kina, starałem się być
w nim kilka razy w roku, byłem tam ostatni raz w marcu tego roku a w
zeszłym roku dwa razy. Filmy, które obejrzałem z tego co pamietam,
to: "Opowieści z Narni" - obie części. Obejrzałem tez w "Panoramie"
film o ostatnich dniach A.Hitlera - "Upadek" ale to już rzeczywicie
dość dawno. Dlatego wszystkim tym, którzy psioczą na brak kina
należy się fragment z ewangelicznej przypowieści, który sparafrazuję
następująco: "Ktokolwiek z was jest bez grzechu (czyli był w
chorzowskim kinie przynajmniej raz w roku), niech pierwszy rzuci
kamień (oburza się na brak kina)"! Bardzo mi szkoda tradycji, wielu
lat szkolnych wyjść na ekranizacje lektur itp., ale z pustego i
Salomon nie naleje, zatem los kina dogorywał tak naprawdę już od
kilku lat a teraz możemy obserwować jedynie apogeum śmierci i
zgonu "Panoramy". Nie mam złudzeń, to już jest koniec. Propozycja
kontynuacji kina w CHCK jest jak najbardziej godna rozważenia, ale
to już nigdy nie będzie to samo... Jednak z sentymentów nikt się nie
utrzyma, więc finał tej powieści jest tragiczny. Oby udało się
wskrzesić jakiś ciąg dalszy. Inna rzeczą jest forma w jakiej doszło
do przejęcia kina i tłumaczenie na Chorzowskim Forum Internetowym
przez Pana Radnego Marcina Michalika, że "widocznie Prezes Jagiełło
ma szklaną kulę i z niej wiedział jaką ofertę złoży Miasto" jest po
prostu niepoważne. A tak od serca, to przykro, że tak się zakończył
los "Kina Panorama". Kina, do którego Chorzowianie stali kiedyś
długimi kolejkami a których młodzi nie będa nigdy pamiętać.




Temat: Hej forumowicze...
Przepraszam- zjadło mi właściwą część listu :)
Oto ona:
Ja chyba z nudów zdobędę się na dogłębną analizę mojego obecnego miejsca
zamieszkania :)
Otóż ponad półtorej roku temu wylądowałem w miejscu urodzin wielkiej czwórki
(dla zainteresowanych- nie chodzi o postacie z kart historii powszechnej lecz o
czterech facetów o imionach Paul, George, John i Ringo).
Miasto jest nieporównanie żywsze niż Lublin (choć niewiele od niego większe).
Najwyższy w UK wskaźnik bezrobocia i osób utrzymujących się z Incapacity Benefit
(coś w stylu naszej renty inwalidzkiej, tylko tutaj o kwalifikacji do niej
decyduje lekarz rodzinny- także daleko więcej jest chorych na NCMS - syndrom
"Nie Chce Mi Się").
Pierwsza praca- po 3ch dniach od przyjazdu (dorywczo).
Pierwsza stała praca- po miesiącu.
Pierwsza praca za biurkiem- po dwóch miesiącach.
Weekend na mieście- galerie i muzea darmowe, lub też wstęp (do prywatnych) w
naprawdę znośnych cenach.
W porównaniu do Lublina:
Życie knajpiane - plus i minus (Anglicy na prawdę piją na umór, więc posiedzieć
w knajpie czasami się nie chce, wszystkie puby zamykają o północy
[ustawodawstwo] a rodzime piwo ma 4% alkoholu, całe szczęście, że trudno teraz
znaleźć pub nie serwujący polskiego piwa. Na plus zaś atmosfera, dużo milsi
ludzie [o ile w miarę trzeźwi] i możliwość wyskoczenia na piwo i ploty
samochodem [przy mojej wadze nie powinienem przekraczać dozwolonego poziomu do
końca trzeciego piwa- więc skaczę na dwie pinty]).
Życie kulturalne: jeden wielki plus. Premiery teatralne co tydzień, pełne sale
kinowe [i to nie tylko na amerykańskich superprodukcjach]. Tanie [jeżeli się
tutaj zarabia] książki, płyty, koncerty [koncert światowej sławy nie kosztuje
nawet mojej dniówki]
Transport publiczny - jeden wielki minus. Za transport w mieście
odpowiedzialnych jest dwóch dużych i czterech małych przewoźników autobusowych,
koleje regionalne (kolejka podmiejska) i zarząd promów. Rozkład jazdy (nawet w
wypadku pociągów) pozostaje często tylko na papierze, normą są spóźnienia od
5-10 minut (kolejka) do pół godziny (autobusy). Bilet miesięczny kosztuje więcej
niż rata ubezpieczenia samochodu (a ubezpieczenia są bardzo drogie) plus pół
baku paliwa.
Drogi i użytkownicy - jeden wielki plus, miasto jest mniej zakorkowane niż
Lublin, na najbliższą autostradę można dojechać w 15 minut z dowolnego miejsca w
mieście, kultura jazdy stawia Anglików na równi z najbardziej cywilizowanymi
krajami.
Koszt życia- plus. Wydaje się olbrzymi komuś świeżoprzybyłemu z Polski, jednak
po kilku miesiącach nagle odkrywa się, że jeżeli nie jesteś zbyt imprezową
bestią, to średnia krajowa (czy nawet zarobki lokujące się pomiędzy minimalną a
średnią krajową) jest nie do przejedzenia. Zarabiając 17-18tys. funtów rocznie,
uczestnicząc w pełni w życiu kulturalnym miasta, nie żałując na nic (łącznie z
najnowszymi gadżetami elektronicznymi i markowymi ciuchami) można nadal odłożyć
kilka funtów na "rainy day".
Urzędy i urzędnicy - mogliby nie istnieć - wszystko co tylko nas interesuje
(może poza wyrobieniem NIN i rejestracją u lekarza) daje się załatwić przez
Internet/telefon/listownie. Na półtorej roku pobytu w urzędach gościłem trzy
razy (JobCentre dwa razy, żeby wyrobić NIN i raz Urząd Miejski w sprawie
zezwolenia na parkowanie). Mój bank widział mnie osobiście dwa razy (plus w
chwili otwierania konta) tylko dlatego, że chciałem zrealizować czeki ze zwrotem
nadpłaconego podatku.



Temat: Star Wars
kierowiec1 napisał:

> cracovian napisał:

> 1. Zamiast kina porzadny projektor + DVD + procesor sluchawkowy + dwie pary
> pozadnych sluchawek. Dzwiek praktycznie lepszy, niz w kinie, a obraz niewiee
> gorszy (2 m przekatnej obrazu przy 3 m odstepu do widowni). Subwoofer nie budzi
> dzieci, seans w pizamie (albo i bez :) i porze, kiedy sie chce, a nie wtedy,
> kiedy leci w kinie. Brak uzerania sie z babysitterem. Oryginalna wersja jezykow
> a
> i dzwiekowa. Cena 1,5..3 Euro za wideoteke zamiast 15+ Euro za dwa bilety plus
> dodatkowo koszt babysittera. Bonusy & extrasy na dysku. Praktycznie same plusy.

Nie przekonal mnie pan.
Nic nie zastapi projektora kinowego z jego wspanialym 24 klatkowym systemem
projekcji z tasmy celuloidowej. A dwiek w dobrym kinie na pewno bedzie lepszy
niz w dwuch glosnikach zalozonych na glowe napaedzanych niewiadomo jaki procesorem.

> Jedyny minus - pol roku opoznienia po premierze kinowej.

Niektorzy jak tomek bez najmniejszych skrupulow okradaj dystrybutora ogladajac
na pokazie prywatnym miesiac przed premiera gownianej jakosci divixy popijajac
piwkiem i jeszcze sie tym chwala na forum.

> 2. Nie zamiast, lecz obok - odbiornik telewizyjny z dyskiem twardym i
> mozliwoscia time shift i time slip. Definitywne uwolnienie od czasow nadawania
> audycji plus decydujaca dla rodzicow mozliwosc zapauzowania aktualnie lecacego
> programu w dowolnym momencie. I jego dalsze ogladanie mimo, ze nadawanie jeszcz
> e
> sie nie skonczylo. Albo zaczynamy ogladac film z reklamami powiedzmy 40 minut p
> o
> jego rozpoczeciu, przeskakujemy reklamy i konczymy ogladanie w czasie realnym
> Aczkolwiek dla rodzicow funkcja pauzy jest king.
> Efekt uboczny - poniewaz moznaby nagrac wszystko, wiec oglada sie znacznie
> mniej, niz majac normalny telewizor :-)

To tylko gadzety majace przywiazac cie do telewizji i to tak zeby sie tobie
wydawlo ze to ty o tym decydujesz.

> > Lord of the Rings to tez wedlug Ciebie
> > beznadzieja? To tez w sumie bajeczka...
>
> Choc bajka, to znacznie prawdziwsza, niz ach jak realistyczne filmy z Rambo czy
> powiesci Clanycyego lub Ludluma. O bijacych szczyty socrealizmu telenovelach i
> daily soap & daily tolk nie wspominajac.
>
> > Osobiscie telewizje uwazam za najwieksza strate czasu i w ogole nie oglad
> am od
> > przeszlo roku - placac za kablowke 1/4 mojego czasu byla spedzana na ogla
> daniu
> > reklam.
>
> A to chamstwo. Pay tv i jeszcze reklamy. Tylko w kraju nieskonczonych mozliwosc
> i
> cos takiego jest mozliwe ;-)

Tu akurat nie zrozumiales zagadnienia. Z powietrza i z satelity (analogowo i
cyfrowo) masz mnostwo kanalow. Tyle ze z ziemi wiekszosc ma do dostepu 2 do 4
stacji. I ci ktorzy nie chca satelity a chca miec 60 kanalow kupuja kablowke. I
maja kanaly dostepne z ziemi + kilkadziesiat stelitarnych. Czyli normalne kanaly
z reklamami ogolniedostepne. W pakiecie kazdej kablowki mozna dokupic dodatkowo
kanaly platne. Tam juz reklamami fprogramow nie przerywaja. Inna sprawa to ze
TVP pasiona dotacjami rzadowymi i zbierajaca z ludzi haracz w postaci abonamentu
serwoje w swojej misji kulturalnej ludziom reklamy. A ostatnio walczyli zeby tak
jak nadawcy komercyjni upychac reklamy w trakcie audycji TV.

JAki




Temat: L.U.C - totalny skandal!
Przede wszystkim, powinni lepiej zabezpieczać swoje produkcje, aby nikt nie mógł tego dostać. Zauważmy, że jeśli coś jest dobrze chronione, to nie wyjdzie. Np filmy, wersje kinowe oglądają maniacy, wszyscy czekają na wersje DVD. Powinno to byc lepiej rozwiązane. Ktoś zarzuci, że po to są nagrywarki i kamery, aby nagrywać i kopiować. Ale np młotek też jest i nie po to aby zbić nim twoją szybę. Sprawdza się wszędzie bardzo dobre powiedzenie, okazja czyni złodzieja. Bo skoro mogę coś wziąść za darmo, to biorę. Czy to wykorzystam, czy wysłucham ten utwór, obejrzę ten film? Nie wiem ale już go mam. Lubię chodzić do kina, na wybrane tytuły chodzę z radością. Czy sciągam filmy? Już dużo mniej, bo szmiry dużo jest. Szkoda wydać 20zł na bilet, gdy film jest denny. Oczywiście, są zapowiedzi. Można ocenić film wg nich. Ale coraz częściej się zdaża, że zapowiedź, to 95% ciekawych fragmentów z filmu, a reszta to lanie wody i dłużyzna. Jakby bilety były by tańsze na filmy, czy chodziłbym częściej? niezbyt, bo wyjście do kina to nie tylko czas projekcji, ale czas dojazdu, kupienia biletu (można zarezerwować, ale potem i tak trzeba stać w kolejce aby go odebrać). Czy jeśli filmy były by legalne za darmo, to nie chodziłbym do kina? Też nie, bo liczy się atmosfera, odprężenie i zrobienie czegoś innego, niż kolejny dzień przed ekranem telewizora lub monitora.
Video wypożyczalnie nie zachwiały kinem, mimo że o wiele taniej jest wypożyczyć film za 10 - 20zł i obejrzeć go w pare osób, niż iśc w tą samą ilość osób do kina.
Dopiero internet spowodował, ze małe kina mają problemu lub ich po prostu nie ma.
Ludzię wolą obejrzeć film w marnej jakości za darmo, niż wydać 15zł na bilet do kina, zwłaszcza, ze film będzie u nich w mieście dopiero za miesiąc lub dwa, bo wpierw idzie do wielkich multiplexów.
Teraz liczy się czas, każdy chce obejrzeć w dniu premiery, lub wcześniej i sie tym chwalić.
Wystarczy zobaczyć ile jest recenzji filmów wykonanych pzrez szarych użytkowników zanim film ma premierę, czy to krajową czy światową.
Zasadniczo VOD powinien wyprzeć video wypożyczalnie. I tak się powoli dzieje, bo jest to tańsze, wygodniejsze, szybsze i bardziej ekonomiczne dla właściciela. Bo jeden film może wypożyczyć nieskończoną ilość razy w tym samym czasie. A płyty to tylko tyle ile ma. Nie musi pilnować, aby ktoś oddał, nie musi zatrudniać osób do obsługi, ani miejsca na płyty.
Film może być u ciebie w ciągu kilku chwil. A decyzję o tym czy oglądasz podejmujesz również szybko, bez wychodzenia z domu. To jest przyszłość.
A to że ludzie kradną? Zawsze kradli, i jedyne rozwiązanie, to zabezpieczać. Jak czegoś nie można ukraść, to nie ukradną. Jak coś jest za darmo, to z radością skorzystają, czasem datek dadzą. A to że wielcy artyści przestaną nagrywać? Trudno, kto na tym więcej straci? Ja? raczej nie, są miliony zespołów grających lepiej lub gorzej, którzy za darmo się pokazują z wdzięczni, że ktoś chce ich posłuchać. Wolę takim dać 5$
Kiedyś sciągałem na potęgę, teraz stałem się legalny, prowadze firmę, wszystkie oprogramowanie z licencjami.
Sciąganie filmów i muzyki zawsze będzie i nie ukrywam, że cieszę się z tego.
Bo to daje możliwość znalezienia filmu, który ma 20 - 40 lat, którego nigdzie nie można kupić, a w internecie mogę go znaleźć.
A nowości? Wystarczy poczekać, będą w telewizji, za którą i tak większość nie płaci abonamentu.
Dobra, koniec, dużo gadania i tak nic nie zmieni. I tak jak zawsze podejmą decyzję za nas, czy tego chcemy czy nie. W końcu Demokracja, i więksi, nie większość rządzi.
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • chadowy.opx.pl



  • Strona 3 z 3 • Wyszukiwarka znalazła 201 wypowiedzi • 1, 2, 3