Czytasz wypowiedzi wyszukane dla słów: pro bono tłumaczenie





Temat: KRYSTIAN na Wiewiórczej Ścieżce
W GO nr. 12(309) z dn. 20. 03 br. na str. 2 w rubryce "Zapytaj władzę..."


-Sprzedaż dotyczy praktycznie tylko asfaltowego odcinka poniemieckiej drogi przebiegającej przez teren należący do prywatnej osoby. Właściciel gruntów sąsiadujących z drogą zgłaszał się do nas wielokrotnie, że chce ją kupić od gminy, aby na noc teren zamykać, a także ograniczyć wjazd samochodów bezpośrednio na asfaltową alejkę z drogi krajowej. Nie było sensu robić nieograniczonego przetargu, bo przecież nikt nie kupi drogi, jeśli nie jest właścicielem działek do niej przyległych. Droga wraz z pasem drogowym została wydzielona i oszacowana przez uprawnionego rzeczoznawcę i trudno mi powiedzieć czy jest to tanio czy drogo. Koszt prawoie 4,5 tys. m. kwadratowych drogi wyniósł 93 tys. zł. brutto. Za wycenę zapłacił nabywca drogi. Na transakcji gmina nie straciła, a wręcz zyskała. Za te pieniądze urządzamy dodatkowy odcinek Wiewiórczej Ścieżki biegnący wzdłuż drogi krajowej do zakrętu w kierunku Suwałk.
Mając w pamięci artykuł z GO nr. 11 z dn. 14. 03 roku bieżącego gdzie to

Burmistrz Wacław Olszewski wyjaśnia, że inwestycja była realizowana głównie z pieniędzy gminnych oraz ze środków Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i z tego powodu obawa o zwrot pieniędzy jest bezpodstawna.
— Poza tym według pierwotnych planów ścieżka od dawnego zajazdu do drewnianego mostku na Ledze miała przebiegać równolegle do drogi w kierunku Suwałk, ale z rozmaitych powodów nie była od razu wykonana — twierdzi burmistrz. — Obecny właściciel nabył teren byłego zajazdu od prywatnej osoby i zwrócił się do nas z prośbą o sprzedaż sąsiadującej z jego działką nieruchomości wraz z asfaltowym odcinkiem poniemieckiej drogi. Jest mu ona niezbędna do realizacji planowanych inwestycji, z których będą mogli korzystać mieszkańcy Olecka. Nie chciałem inwestorowi rzucać kłód pod nogi i zgodziłem się na to. Z tego powodu dodatkowo wykonamy ścieżkę w skarpie po prawej stronie drogi krajowej od wjazdu na asfaltową alejkę do skrzyżowania. Poniesione na to koszty zwrócą się po sprzedaży nieruchomości. Nie ucierpi też atrakcyjność ścieżki, bo ten dodatkowy odcinek i tak był już oddalony od wody.


Moim zdaniem te dwa teksty nawzajem się wykluczają albo co najmniej mącą by nie dopuścić do pełnego zrozumienia dziejącego się właśnie dilu!

Cała sprawa trąci szambem, ale mimo to, pro publico bono, w jakiejś wolnej chwili, przezwyciężając wrodzony wstręt do wszystkiego co jest śmierdzące - rozbiorę te obie wypowiedzi na elementarne części składowe i opatrzą je tłumaczeniem z Panaburmistrzowej urzędniczo-mataczącej nowomowy na zrozumiały dla niezorientowanych w materii.
Nie mam nic przeciw wyręczeniu mnie i czyjejś pomocy w tym zbożnym dziele!
Może to właśnie prawda nas wyzwoli?
Od tej waaaaadzy...





Temat: Metal czy Hip-HOp!

Na scenie rapowej aktualnie kroluja dwa moze 3 gatunki: Gangsta rap, zapoczatkowany przez IceT w 87, i Crunk zapocztkownay przez Lil Jona nie tak dawno. Te gatunki maja moze po dwa, trzy tematy nic wiecej. skad wiem? przez 3 lata sluchalem rapu i tylko rapu, przeczytalem mnostwo ksiazek na temat rapu, wiec wydaje mi sie ze wiem na ten temat wiecej niz Ty:P
synku, co Ty pieprzysz? :|
wiedzy o hiphopie nie znajdziesz w książkach. zwłaszcza że przeczytałeś pewnie encyklopedię Budy (który nie ma zielonego pojęcia o rapie :P) i się mądrzysz.
ja słucham hiphopu od prawie 10 lat, dzieciaku. pamiętam ciekawy tekst liroya, który ładnie obrazuje naszą dzisiejszą sytuację: "kiedy ja po raz pierwszy zacząłem słuchać rapu, Ty w tym czasie na swe gówno mówiłeś 'papu' ". :P

tak świetnie wiesz o czym są kawałki hiphopowe?
wyciągnijmy choćby kilka kawałków z płyty Warszafskiego Deszczu-Reminiscencje (dostępne w całości do ściągnięcia za darmo ze strony www.wielkiejol.com :) BTW, ilu wykonawców metalu puszcza płytę za darmo w sieć? :P)
Pro Publico Bono-kawałek wprowadzający w klimat całej płyty, opowiada czemu płyta wyszła w takiej formie w jakiej wyszła itp ;)
Biznes-numer o tym jak chłopaki zarabiają kasę i jakie mają plany :)
Miasto-kawałek opowiadający o Warszawie i spojrzeniu na nie z punktu widzenia wykonawców :)
Słowa Rymoholika-pierwsza piosenka WFD jaką słyszałem ;) Dawno temu zawarta na składance Liryka records, a opowiada o pierwszej płycie Warszafskiego i reklamuje ją na swój sposób :)
Fury-chyba nie trzeba tłumaczyć ;)
Totalnie wyluzowany freestyle-na pewno w jednej z mądrych książek przeczytałeś o freestylu :P Bardzo fajny kawałek o niczym-spróbuj to zaszufladkować :P
Dawaj Mario-krótki numer będący hołdem dla JanMariana, jednego z muzyków WFD, a na polskiej scenie postaci legendarnej :) (pewnie o nim słyszałeś lub czytałeś, hm? :P)
Pogromca Obrońców-to były czasy hiphopowych starć pomiędzy chłopakami z GibGibon Składu a Obrońcami Tytułu. a to jeden z beefów ;)
Chaos-ambitniejsza piosenka o wszechobecnym chaosie, zamieszaniu, braku klarowności.
Po prostu-chilloutowy numer, taki do wyluzowania się :) Mówi o muzyce i zabawie, tak po prostu ;)
Czasem się układa-o fakcie, że nie zawsze wszystko się udaje, ale mimo wszystko nie można się załamywać :) "co jakiś czas przecież masz swoje pięć sekund" :)
WWA-NY-o podróży do Nowego Jorku, kawałek nagrany wspólnie z Group Home o ile się nie mylę ^^
Abonent-historia o trudach włożonych w kupno pewnego specyfiku ;D
Tsss...-opowiada o nieżyczliwych ludziach oczerniających i plotkujących o każdym, kto zyska trochę sławy.
Oldskull-o początkach rapu w wykonaniu każdego z członków zespołu :)
Komercja-o tym co by było gdyby raperzy naprawdę byli komercyjni ^^ Fajny numer :)
Codziennie-oczywiście o codzienności chłopaków, która nieco różni się od Twojej czy mojej ;)

starczy? zakwalifikowałeś już połowę jako gangsta rap a połowę jako crunk? :P


Szatan-Black Metal, Demony-Death i Black Metal, Gwiezdni Recerze-Moze power metal...
to też przeczytałeś w książce, prawda? ;)


Metal jako muzyka traktuje o wszystkim
podobnie jak hiphop. podałem Ci przykład jednej tylko płyty. Warszafski deszcz wydał w sumie dwie, Numer Raz wydał jedną, Tede kilka, których nie chce mi się liczyć (z 7 czy 8 ;) ), a na każdej pojawiały się nowe tematy :P


w przeciwienstwie do raperow, artyste metalowego MOZNA nazwac muzykiem, poniewaz to on robie ta muzyke i wklada w nia swoje wlasne uczucia, w rapie? komputer jest tu glownym ¨muzykiem¨
po pierwsze-komputer jest narzędziem, nie muzykiem.
takim samym narzędziem jak gitara czy perkusja, tylko że bardziej zaawansowanym technicznie. nic tam nie robi się samo :P No i dochodzi do tego jeszcze mikser, gdzie DJ może wyrażać siebie "na żywo" :P
po drugie-raperzy również wkładają swoje uczucia w teksty, które tworzą. przecież większość hiphopowych tekstów mówi właśnie o samym wykonawcu i jego otoczeniu-jak można nie wkładać uczuć w tekst tak bliski wykonawcy?

jeszcze coś-jakie uczucia metal wkłada w tekst, który w żaden sposób go nie dotyczy, bo opowiada o szatanach, rycerzach i smokach? ;)

pragnę też zauważyć, że wielu artystom metalowym i rockowym kto inny pisze teksty czy komponuje muzykę :P Hiphopowcy (przynajmniej w Polsce) tworzą swoją muzykę w 100% sami :P





Temat: Piractwo (było: 4ed - wyciek przed premierą!)
...a teraz administracja prosi wszystkich o chwilę spokoju i policzenie - powoli - do dziesięciu. W razie takiej potrzeby można kontynuować liczenie.

Nie ma sensu toczyć flame'a. Jeśli nawet tamten wątek nie naruszał Regulaminu (choć sugerowali to sami użytkownicy), ten daje się o to oskarżyć (nieodpowiedni dział - winien raczej znaleźć się tutaj; nierespektowanie postanowień administracji; celowe prowokowanie sporów). Nie ma to oczywiście znaczenia. Gdy zachodzi taka potrzeba, zawsze można znaleźć odpowiedni paragraf. Darujmy to sobie.

Temat informujący o przecieku został zamknięty, ponieważ:

- znalazł się w nieodpowiednim dziale - to ma małe znaczenie. Mimo to: wg moderacji winien on się znaleźć w dziale D&D Ogólne, ew. należałoby odświeżyć felieton (na co nigdy nie narzekamy) albo rozpocząć wątek o piractwie, podając ów przypadek jedynie jako przykład. Od początku, z odpowiednim tytułem i założeniem: "rozmawiamy o piractwie". Mimo to przecież początkowo nie zamykaliśmy wątku.

- naruszał Regulamin w kwestii piractwa. Zauważ: sam dałeś jedynie sygnał - "był wyciek" - jednak już przez to poinformowałeś wszystkich, którzy inaczej by się o tym nie dowiedzieli (gdyż np. nie przeglądają zagranicznych forów) o możliwości zdobycia owych materiałów. Uwagę na to zwracali sami użytkownicy... Nie zabrakło również osób, które albo przyznawały się do korzystania z pirackich materiałów, albo zachęcały do tego (lub wskazywały na nie jako na "alternatywę do przyjęcia"). Wątek "niejako prowokował do tego. Na marginesie: w systemie P2P pobierając pliki, jednocześnie je się udostępnia, stąd gdy ktoś tłumaczy: "ja tylko ściągałem", rozmija się z prawdą - choć zapewne nieświadomie.

- uznaliśmy go za pozbawiony sensu. Dyskusja nie była wcale ukierunkowana na krytykę piractwa czy "rozmowę o problemie" - większość postów była cokolwiek przypadkowa (nie licząc paru, które sugerowały możliwość pobrania wzmiankowanych plików; o tych wyżej) - a to postulowano powołanie subforum o 4E, a to powtarzano wcześniej ujawnione informacje na jej temat... Galopujący OT? Nie, dziękuję.

- na EN World albo na Planewalker.com czy gdziekolwiek indziej mogą pozwalać na takie dyskusji. My uznaliśmy, że nie życzymy sobie rozgłaszania tej informacji i omawiania nowej edycji na podstawie pirackich materiałów. Jeśli ktoś nie chce tego zaakceptować... W każdym razie jedynie zamknęliśmy dyskusję (która jeszcze nie została usunięta), co do której mieliśmy zbyt wiele zastrzeżeń - nikt nie został ukarany ostrzeżeniem czy wręcz banem. Nie było aż tak źle.

- administracja odpowiada za porządek na Forum. Wątek został uznany za zaburzający go, więc podjęto decyzję o jego zamknięciu. Cenzura? Tak, w pewnym sensie. Najgorszego rodzaju: pro publico bono, tak jak owo dobro postrzegamy. Jak zawsze. Obawiam się, że od tego jesteśmy.

Jeśli chcesz prowadzić teraz rozmowy o piractwie (albo o niesprawiedliwości administracji - choć akurat o tym [i o cenzurze] niedawno była mowa - czy czymkolwiek innym), śmiało. Przemianuj ten wątek, być może poddaj edycji pierwszą notkę. Możemy przenieść go do Felietonów - i tam niech sobie żyje. Nie zmieniliśmy jednak zdania co do poprzedniego wątku.



Temat: Bezrobocie
Brakuje chętnych do pracy w urzędach

PAP 25.07.2007 10:27

Czegoś takiego dawno w Polsce nie było. Brakuje chętnych do pracy w urzędach. Kłopoty kadrowe dotykają aparatu skarbowego, urzędów wojewódzkich i marszałkowskich oraz instytucji lokalnych. Przyczyna? Niskie zarobki - wyjaśnia "Dziennik Polski".

Od czasu przystąpienia Polski do UE topnieją szeregi kandydatów do pracy w instytucjach państwowych i samorządowych. Wraz z malejącym bezrobociem, coraz mniej osób godzi się pracować za niskie pensje pro publico bono. Emigracja młodych na Zachód i rosnące zarobki w firmach prywatnych dają się we znaki zwłaszcza urzędom skarbowym. Związkowcy ze "skarbówki" ostrzegają, że w urzędach może wkrótce zabraknąć nawet 4000 osób.

"Odchodzą doświadczeni pracownicy, nie tylko w dużych miastach. Natomiast młodzi przychodzą na pół roku, żeby sobie wpisać do życiorysu, że pracowali w urzędzie" - mówi Tomasz Ludwiński, przewodniczący sekcji pracowników skarbowych NSZZ "Solidarność". Nie dziwi się on młodszym kolegom - absolwent zatrudniony w urzędzie skarbowym otrzymuje pensję 1200 zł brutto. Tymczasem zarobki nowicjuszy w dużych firmach doradztwa podatkowego sięgają ok. 3000 zł netto. Na dodatek w tym roku pracownicy "skarbówki" nie mieli podwyżek, co - uwzględniając wzrost inflacji - oznacza niższe pensje.

"Sektor publiczny nie może zaoferować pracownikom takich zarobków, jakie są w sektorze prywatnym, ale gwarantuje większą stabilność zatrudnienia" - tłumaczy Jakub Lutyk, rzecznik Ministerstwa Finansów, które opracowało już plan ratunkowy - planowane od 1 stycznia 2008 r. połączenie administracji podatkowej, kontroli skarbowej i służby celnej ma zapewnić oszczędności i pozwolić na podwyżki płac w "skarbówce".

Problemy kadrowe nie omijają jednak innych działów administracji rządowej. Na początku miesiąca w małopolskiej policji było 231 wakatów; w samym Krakowie - 86. W komendach powiatowych brakuje średnio od 4-5 proc. stanu osobowego. Policja próbuje łatać dziury w szeregach, przyjmując młody narybek. Zainteresowanie pracą w mundurze jest jednak małe; kursant w policji zarabia tylko ok. 1500 zł brutto. Także w Małopolskim Urzędzie Wojewódzkim jest teraz 19 wakatów, m.in. w Wydziale Skarbu Państwa i Nieruchomości oraz w Wydziale Infrastruktury. Nie lepiej przedstawia się sytuacja kadrowa samorządów - zauważa gazeta.

W Urzędzie Marszałkowskim w Krakowie brakuje zwłaszcza ekonomistów z doświadczeniem w finansach publicznych, osób do obsługi funduszy europejskich oraz pracowników ze znajomością prawa budowlanego. Urząd Miasta Krakowa od miesięcy nie może znaleźć chętnych do pracy w Wydziale Urbanistyki. Poszukuje także architektów, inżynierów z uprawnieniami budowlanymi, specjalistów od dróg i transportu oraz poborców podatkowych - wylicza "Dziennik Polski".



Temat: 1

A ciekawe czemu oni są tacy nadgorliwi? Poza tym tych "nadgorliwości" trochę przy dużo... A kto ścigał bezdomnego Huberta?

No dużo , ale niektórzy są z tego znani , to jest policja tam jest caly przekroj osobowosci ludzkich(nie zawsze najlepszego formatu).
A co do Huberta H.
Przedstawiciele Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka złożyli w czwartek w sądzie wniosek o udział w sprawie jako przedstawiciel społeczny. "Można twierdzić, że słowa pana Huberta były rodzajem swoistej skargi obywatelskiej wyrażonej w języku, którym on się posługuje na co dzień, bo nie zna innego. Te wypowiedzi są naganne, ale powinny się skończyć zwykłym mandatem i odwiezieniem na izbę wytrzeźwień, a nie angażowaniem całego aparatu państwowego" - powiedział dziennikarzom Adam Bodnar z Fundacji.
Dodał, że "trzeba zwrócić uwagę na to, iż nawet kancelaria prezydenta się od tej sprawy odżegnuje". "Jestem w stanie uwierzyć, że nikt tu specjalnie nie ingerował. Wydaje się, że mamy do czynienia z nadmiernym +aktem dobrej woli+ ze strony prokuratury, która wykazała się trochę nadgorliwością i złą oceną sytuacji" - zaznaczył. Fundacja będzie starała się, by Huberta H. w sądzie reprezentował adwokat z wyboru, który podejmie się sprawy "pro publico bono".

Jak poinformował w przesłanym komunikacie Wydział Informacji Ministerstwa Sprawiedliwości, prokurator chciał umorzyć warunkowo postępowanie. Okazało się to jednak niemożliwe po zapoznaniu się z kartą karną Huberta H. Ustalono, że jest on wielokrotnie karany m.in. za kradzieże, niepłacenie alimentów i inne przestępstwa. Prawo zaś wyklucza warunkowe umorzenie postępowania w przypadku recydywisty.
Resort wskazał, że w przeszłości prokuratura podejmowała szereg śledztw w sprawie znieważenia prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego. Przywołano m.in. śledztwo prowadzone przez Prokuraturę Rejonową w Puławach w 2004 roku ws. znieważenia prezydenta, "które polegać miało na rozmieszczaniu na terenie Puław plakatów, których szata graficzna wzbudzała podejrzenia obrazy Głowy Państwa".

Ministerstwo poinformowało ponadto m.in., że Sąd Okręgowy w Gdańsku w 2001 roku skazał Andrzeja Leppera (oskarżonego przez prokuraturę) za przestępstwo znieważenie Aleksandra Kwaśniewskiego oraz, że za obrazę Głowy Państwa został też oskarżony przez prokuraturę i skazany na 3 tys. zł grzywny Wojciech Cejrowski.

Resort wskazał także, że w 2005 roku ówczesna szefowa Kancelarii Prezydenta RP Jolanta Szymanek-Deresz zawiadomiła prokuraturę o znieważeniu byłego prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego w tygodniku "Wprost", w artykule pt. "Aleksander K. - z czego prezydent będzie się tłumaczył przed sejmową komisją śledczą do spraw Orlenu".

A za Kwacha pare osób skazali za to samo i dostali kary finansowe , a Hubercikowi się upiekło bo po interwnecji Prezydenta odstapiono od wymierzenia kary (co prawda uzali go za winnego).

Co ta tv potrafi wyczyniac...




Temat: co sądzicie?? (Komentujemy wasze zestawy :)

Nancy nie zamierzała raczej odnosić jakichs korzyści z przytaczania wypowiedzi innych studentów na temat mgr Żółtka i zrobiła to z dobrego serca, ludzie których cytowała nie podpisywali sie imieniem i nazwiskiem pod swoimi wypowiedziami i nie przypuszczam zeby mieli jakiekolwiek obiekcje zwłaszcza ze po to właśnie upublicznili swoje opinie zeby jak najwięcej osób mogło z nich skorzystać.
Guzik mnie obchodzi, co zamierzała, a czego nie. Napisała, co napisała, i to mnie obchodzi, JAK to napisała. Wkurza mnie takie zachowanie, i tyle. A co do upubliczniania informacji - nie ma wykładowcy, z którym miałam zajęcia (mam na myśli co najmniej semestr, a nie zastępstwa), a nie wyraziłam o nim opinii pro publico bono- czy to tu, czy na gronie, czy na ocen.pl, czy też - ostatnio - na nowym forum, z którego pochodzą sporne opinie. Zdarzało się, że wklepywałam listę pytań lub, gdy pytanie padało po raz setny, a miałam chwilkę, cierpliwie podawałam LINKI do identycznych tematów. Odpowiadałam na liczne PMki, mimo że tego nie lubię... Tak więc mi nie można zarzucać, że jestem sfrustrowana i biorę udział w jakimś "wyścigu".


wobec tego uprzejmie proszę sfrustrowanych niby-prawników o odrobinę zdrowego rozsądku zamiast czepiania się tylko po to by podkreslic co studiują..
Nie tylko prawo studiuję, i choć akurat to jest moim priorytetem, mogłabym popodkreślać jeszcze parę innych rzeczy. Ale po co?


jezeli złamana została jakas ustawa to ją przynajmniej przytoczcie zamiast drzeć się że bezprawie się szerzy bo tak to moze działać ekipa rzadząca ale nie uczelnia. a co do wypowiedzi "cytrynki" to polecam leczenie kompleksów u terapeuty a nie osmieszanie się na forum publicznym: zaczynanie zdania skierowanego do nieznanej nam osoby od: "słuchaj no dzieciaku!: jest zwyczajnie chamskie, babie ze wsi (archetyp - nikogo nie chce urazić) może by i uszło ale Ty jak rozumiem pretendujesz do prezentowania pewnego poziomu..
Czasem mam wrażenie, że "baby ze wsi", którymi tak gardzisz, mają więcej w głowach niż przynajmniej spora część warszawki, w tym "światłych" studentów prawa. Ale to na marginesie. Co do leczenia kompleksów, to hmm... nie mam czego leczyć


Bo netykietowy i prawny (vide: prawo autorskie) głąb jesteś. nawet nie wnikam co chciałaś światu przekazać bo chyba nie ma po co...
Netykieta wymaga, by cytować, zachowując imię i nazwisko autora / jego nick; w dobrym zwyczaju jest też podawanie źródła. Co do prawa autorskiego, to przecież jesteśmy na forum prawniczym i chyba nie muszę nikomu tłumaczyć, że cokolwiek stworzone pod pseudonimem też jest nim chronione... Tu proszę łopatologicznie: http://prawo.ngo.pl/strona/4762.html
A ustawę można znaleźć na stronie Sejmu (niestety podanie bezpośredniego linka nie wypala): http://isip.sejm.gov.pl/prawo/index.html
Proszę o uważną lekturę, a potem "darcie się" w obronie Nancy.

reasumując: nie chcecie pomóc + chcecie się wyżyć - nie wchodźcie na forum. przez takich jak Wy nasz wydział ma taką a nie inna opinię, a ewentualne pretensje prawne proponuje popierać paragrafem to bedziemy mogli podyskutowaś - jest jeszcze cos takiego ja wykładnia. i trochę elementarnej kultury drodzy znawcy prawa!
Ja to skomentuję krótko: jesli dziś nie objadę Nancy za niepodanie źródła na forum, jutro może jej się upiec ze skopiowaniem tekstu magisterki. Dlatego zwracam uwagę - ostro, bo tak przywykłam - ale wiem, że reaguję prawidłowo. Ty tymczasem wymagasz ode mnie pobłażliwości dla czegoś, co ociera się o kategorię "przestępstwo".



Temat: Wieści z sesji rad wieluńskich
Drogi Ryszardzie !
Na wstępie pragnę powiedzieć, iż dopiero kilka dni temu dowiedziałem się, że jesteś kontuzjowany i dlatego nie bywałeś na sesjach Rady Miejskiej. Więc jeżeli czujesz się z tego powodu urażony – PRZEPRASZAM !!!

A teraz do rzeczy. Otóż, nie napisałem, że jesteś przez kogokolwiek manipulowany ! Ja napisałem tylko, że każdą tezę należy poprzeć konkretnymi przykładami, a tych w Twoim poście mi brakuje. Piszesz, że „Przewodniczący prowokuje kłótnie” . Chciałbym się dowiedzieć kiedy i jakim temacie ? Zarzucasz mi „brak kultury i dobrego wychowania” ! Proszę podaj przykłady ? I w ogólne tworzy się taką aurę w mediach, jakoby to Pan Burmistrz działał „pro publico bono”, a Rada jest kłótliwa i robi wszystko, by Panu Burmistrzowi uprzykrzyć życie ! Tyle tylko, że nie podaje się konkretnych przykładów na takie działania.
Ja przy tej okazji pragnę podać kilka faktów. Tak się składa, że około 98% uchwał przedkładanych przez Pana Burmistrza „przechodzi” na sesjach bez poprawek z prawie 100% poparciem ! Były przypadki, kiedy Rada wskazywała na błędy formalne i merytoryczne w uchwale (vide uchwała o planie miejscowym), wówczas Pan Burmistrz „wytoczył” działa w kierunku radnych, że ma „pewne podejrzenie o związki radnych z jednym właścicielem działki etc..”. Po takim postawieniu sprawy, Rada zagłosowała zgodnie z wolą Pana Burmistrza i co się okazało ? Uchwała została uchylona przez Wojewodę i proces uchwalenia planu został przesunięty w czasie ! Gdyby Pan Burmistrz posłuchał radnych, błędy mogły być wyeliminowane i już teraz pewnie uchwała weszłaby w życie. A tak stało się inaczej ! Owszem, Rada kilka razy miała inne zdanie od Pana Burmistrza. Było tak np. w przypadku podwyżki podatków, kiedy Pan Burmistrz zaproponował podwyżkę wszystkich podatków lokalnych, a Rada była przeciwna. Czy to jest przykład na kłótliwość Rady ?
Ja mówiłem to kilka razy, ale powtórzę to ponownie. W swoich wystąpieniach nigdy nie krytykowałem Pana Burmistrza Majchera, jako osobę prywatną ! Moja krytyka ZAWSZE dotyczyła działań Pana Burmistrza jako organu wykonawczego gminy ! Powtarzam: DZIAŁAŃ ! To fundamentalna różnica ! A Tobie Ryszardzie nie muszę tłumaczyć, że Rada jest organem stanowiącym i kontrolnym Gminy, co oznacza, że każdy radny ma prawo krytycznie oceniać DZIAŁANIA Pana Burmistrza !
Dla porównania podam dwa przykłady wypowiedzi Pana Burmistrza Majchera dotyczące radnych. Zaraz na początku obecnej kadencji w wywiadzie udzielonym Dziennikowi Łódzkiemu, zapytany o prezydium Rady powiedział „trzech niespełnionych facetów dorwało się do władzy…” . Drugi przykład miał miejsce bodajże na XIX sesji Rady Miejskiej, kiedy Pan Burmistrz o Wiceprzewodniczącym Kucharczyku powiedział, że jest „małym człowiekiem” i ma „mały móżdżek” dlatego pewnych kwestii nie jest w stanie zrozumieć, a Zastępca Burmistrza Pan Kaja dorzucił, że radny Kucharczyk zna się tylko na sprzedaży „maszynek do mięsa” , więc w innych sprawach najlepiej niech głosu nie zabiera (dysponuje zapisem protokołu z sesji)… Podobnych epitetów pod adresem radnych padło jeszcze kilka. Nie słyszałem, żebyś był obruszony takimi wypowiedziami i dał temu wyraz w swoich publikacjach ?…
Teraz dochodzimy do przekazu medialnego z obrad Rady Miejskiej.
Telewizja. Tak się składa, że transmisje z ostatnich 4 sesji zostały przez telewizję „skrócone” ! I „dziwnym” trafem w transmisji nie znalazły się te fragmenty obrad w których Pan Burmistrz „nawrzucał” radnym lub były poruszane tzw. „trudne” tematy dla Pana Burmistrza. Oczywiście Pan Prezes Czarnuch tłumaczył, że nie ma mowy o cenzurze, a skróty są podyktowane względami ekonomicznymi. Krótko mówiąc – chodzi o niższe koszty … Lecz na pytanie ile pieniędzy zaoszczędził dzięki skrótom - nie potrafił udzielić odpowiedzi ! Ciekawe, dlaczego na sesjach Rady Powiatu telewizja nie oszczędza, bo transmisje z obrad Powiatu „lecą” w całości ?... Ktoś nawet przewrotnie powiedział, że przecież telewizja jest niezależna ! Niezależna od Rady – ma się rozumieć ! A, że jest zależna od kogoś innego ?! W końcu nikt nie jest idealny ...

Dziennik Łódzki. W jednym ze swoich cotygodniowych felietonów (20.06.2008r str.2), Pani Agnieszka Mikulska ubolewa, że dzieci w wakacje będą musiały same zadbać o godziwą rozrywkę, a o radnych napisała tak „Może leżąc w hamakach i wystawiając się na słońce pomyślą, że dzieci wychowuje się przez 12 miesięcy w roku i zadbają o pieniądze na przyszłe wakacje.” Ale gdy grupa radnych zgłosiła projekt by na osiedlu Stare Sady przy ul. Sadowej wybudować boisko w ramach programu „Orlik-2012”, Pani Mikulska była głównym przeciwnikiem i zbierała podpisy przeciw tej inicjatywie. Czyż nie jest to hipokryzja ? Czy tak ma wyglądać rzetelność dziennikarska ? Jest takie powiedzenie: „pokaż mi swoich reklamodawców, a powiem CI ile masz niezależności”. Proszę sprawdzić ile miesięcznie ogłoszeń w Dzienniku Łódzkim pochodzi z Urzędu Miejskiego ?
Ja uważam, że nie będzie dobrego działania samorządu, jeżeli media nie będą patrzeć władzy na ręce ! To jest warunek sine qua non by demokracja lokalna rozwijała się poprawnie ! ! !

Kończąc, za wszystkie mądre słowa, które kierujesz pod moim adresem, szczerze dziękuję i z pokorą je przyjmuję, prosząc o kolejne, gdyż mądrych rad nigdy dość !
Ryszard, wiesz o tym doskonale, że bardzo Cię cenię za „Powidoki Wieluńskie”. To naprawdę znakomita pozycja na naszym rynku, która wiele wnosi do dorobku naszego Kochanego Miasta.
W końcu łączy nas Wieluń, jego pomyślność jest - zarówno dla Ciebie jak i dla mnie - Najważniejsza ! ! !

Serdecznie pozdrawiam i życzę szybkiego powrotu do formy fizycznej
Paweł Okrasa

PS. Przykład o alkoholu był celowo przesadzony i nie odnosił się do Ciebie! Chodziło mi o pokazanie pewnego mechanizmu, którym można bezkarnie manipulować. Jeżeli poczułeś się urażony to bardzo PRZEPRASZAM !!!
Paweł



Temat: Kudrycka, Rydzyk, lista indykatywna...
Tusk: zmiany w nauce dla niektórych będą niekorzystne

Premier Donald Tusk (L) i minister nauki i szkolnictwa wyższego Barbara Kudrycka (P)
Zmiany w systemie nauki i szkolnictwa wyższego są niezbędne, chociaż dla niektórych mogą oznaczać "poświęcenie własnych interesów" - powiedział w środę premier Donald Tusk podczas spotkania z przedstawicielami środowiska naukowego i akademickiego. Naukowcy w większości pozytywnie oceniali przedstawione w środę pomysły. Zastrzeżenie budzi deklaracja zniesienia habilitacji. Z przychylnością spotkały się zapowiedzi zwiększenia konkurencji wśród uczonych i wyższych emerytur dla profesorów w stanie spoczynku.

Premier zapowiedział wzrost nakładów na badania i szkolnictwo wyższe do 2 proc. PKB do 2013 roku. Zaznaczył, że warunkiem zwiększenia finansowania będzie wprowadzenie reform w nauce i szkolnictwie wyższym.

Jako przykład takiej zmiany podał proponowane przez rząd zniesienie habilitacji. Jak dodał propozycja ta budzi zastrzeżenia zwłaszcza w środowiskach humanistycznych, ale np. taki humanista jak Norman Davies w obecnie funkcjonującym systemie nie mógłby być promotorem pracy doktorskiej ponieważ zdobył swoje wykształcenie za granicą i nie ma habilitacji.

"Naszą ambicją będzie nie tylko zatrzymanie w kraju najzdolniejszych Polaków, ale przyciągnięcie uczonych zagranicznych" - powiedział premier. Przypomniał, że promotorami w Polsce nie mogliby być także np. amerykańscy nobliści. Jako przykłady innych pomysłów podał konkursy na stanowiska w instytucjach naukowych, konkursy na granty na badania, możliwości przechodzenia profesorów w stan spoczynku.

Premier mówił też, że część zmian prawdopodobnie zaszkodzi indywidualnym interesom niektórych osób, ale zaapelował o "serdeczny spisek pro publiko bono".

Zapewnił, że rząd nie planuje wprowadzenia odpłatności za studia, ale chce, aby "dostęp do studiów był bardziej powszechny i sprawiedliwy".

Utworzenie flagowych kierunków studiów na uczelniach i zwiększenie konkurencji o granty naukowe zapowiedziała minister nauki i szkolnictwa wyższego Barbara Kudrycka. Uczelnie prowadzące kierunki flagowe będą musiały wykazać się - jak tłumaczyła minister - badaniami naukowymi i dydaktyką na najwyższym światowym poziomie. Uczelnie mają też być silnie powiązane z sektorem gospodarczym i zyskać pomoc w staraniach o udział w międzynarodowych projektach badawczych.

Zarówno szkoły wyższe jak i instytucje naukowe będą musiały zmienić politykę kadrową. Rząd chce skłonić je do wprowadzenia kontraktów na czas określony, obowiązkowych staży (również zagranicznych) i systematycznej oceny dorobku naukowego pracowników.

Zmiany obejmą, według zapowiedzi, także Polską Akademię Nauk. Ma się zmienić system zarządzania akademią, a poszczególne instytuty zostaną zreformowane.

Kontynuowana będzie restrukturyzacja jednostek badawczo- rozwojowych (JBR). Te, które nie spełnią wymagań akredytacyjnych, zostaną skomercjalizowane.

Kudrycka zaznaczyła, że nie są to jeszcze projekty konkretnych ustaw, ale założenia do nich, które zostaną przekazane do konsultacji wszystkim uczelniom i instytucjom naukowym.

Przedstawiciele środowisk naukowych i akademickich pozytywnie oceniają propozycje reform przedstawione przez rząd. Zastrzegają jednak, że założenia reform są mało konkretne.

Zdaniem rektora Politechniki Warszawskiej, prof. Włodzimierza Kurnika, ogólne założenia reformy są słuszne i środowiska akademickie oczekują zmian. "Zwłaszcza odpowiada mi jedno założenie, mianowicie wprowadzenie silnej konkurencji do systemu szkolnictwa wyższego i nauki. Ale na pytanie jak to zrobić nie dostaliśmy jednoznacznej odpowiedzi. Potrzeba trochę czasu, żebyśmy zapoznali się z tymi założeniami szczegółowo i żebyśmy je w naszych uczelniach przedyskutowali" - tłumaczył Kurnik.

Jego zdaniem, zapowiadane zniesienie habilitacji jest trochę ryzykowane. "Jeszcze kilka lat temu byłbym na sto procent przekonany, że trzeba to robić. Teraz nie jestem pewien, że to musi być sposób na przyspieszenie kariery akademickiej. Powodem długiej kariery akademickiej jest nadmierna stabilizacja stanowisk na uczelniach, a nie bariera formalna. Obawiam się, że jeśli zniesiemy te wymogi, to może się okazać, że rynek się wypełni profesorami o niewystarczających kwalifikacjach, nastąpi deprecjacja profesury i inflacja" - mówił rektor PW.

"Jeżeli przynajmniej część z tego uda się zrealizować to będzie duży postęp. Przede wszystkim odblokowanie karier młodym ludziom; z jednej strony starsi profesorowie przejdą na zasłużony odpoczynek, z drugiej młodzi ludzie będą mogli z jasnym kryteriami, kot wygrywa i dlaczego, walczyć i iść do przodu" - powiedział prezes Fundacji na Rzecz Nauki Polskiej prof. Maciej Żylicz. Dodał, że popiera zniesienie habilitacji, bo utrudnia ona obecnie karierę osobom, które kształciły się za granicą.

Przeciwny całkowitemu zniesieniu habilitacji jest przewodniczący KRASP prof. Tadeusz Luty. "Ale jestem też zwolennikiem dyskusji o tym jak zmodyfikować habilitację jako stopień naukowy, żeby ona nie stanowiła rzeczywiście progu. Nie będzie stanowiła progu, jeśli habilitacja nie będzie traktowana jako cel sam w sobie. Dorobek naukowy, który jest naprawdę świetny, dla każdego decydenta na poziomie akademickim jest dostatecznym powodem aby skruszyć twardość tzw. prawa. Tylko jak zrobić to tak, żeby miernoty się nie przepychały przez te drzwi, które otworzymy bardzo szeroko. Dla wybitnych szpara już jest" - powiedział Luty.

Źródło PAP - Nauka w Polsce, Urszula Rybicka

Czyżby Czyżyk?



Temat: Solidarność PKP nt. startu Arriva PCC
http://wolnadroga.pl/?dzial=numer&rok=07&nr=26&art=16

(Nie)prawdziwe intencje nowego operatora i jego promotorów

Wraz z nastaniem nowego rozkładu jazdy pociągów, miał miejsce bardzo szumnie rozdmuchany przez niektóre media, debiut pasażerski spółki operatorskiej PCC Rail Arriva na terenie województwa kujawsko - pomorskiego.
Wstępne wrażenia z pierwszego dnia kursowania (nie tylko) pociągów w regionie i sąsiadujących miejscowościach przyległych województw, przyniosły bardzo mieszane odczucia, z dominacją sporego zażenowania punktualnością i ogólnym stylem funkcjonowania, które można określić jednoznacznie jako ogromny falstart.
Biorąc nawet pewną poprawkę na zdarzenia losowe, które czasem mogą się przytrafić tu i ówdzie - skala swoistej „egzotyki przewozowej” nowego przewoźnika z polsko - brytyjskim kapitałem przeszła granice powszechnie rozumianej tolerancji. Bardzo ciekawie wyglądał przyjazd autobusu (nie szynowego!) do Sierpca z Torunia. Około dwudziestominutowe opóźnienie oraz nerwowe ogłoszenia ustne kierownika „niby pociągu” poszukującego w pośpiechu pasażerów na drogę w kierunku powrotnym - rozbawił zarówno przedstawicieli lokalnych mediów oraz samych kolejarzy sierpeckich, którzy wpatrywali się na opuszczone ramię semafora z niedowierzaniem. Całości tej osobliwej groteski dopełniła fatalna ekspozycja rozkładu jazdy nowego operatora zza okratowanej powierzchni, w objętości niezbyt dużej tabeli. Podobna sytuacja miała miejsce w miejscowości Skępe, na tej samej linii o poranku.
Inne ciekawostki w postaci sporych opóźnień w podstawianiu i wyruszaniu autobusów szynowych miały miejsce w innych miejscowościach, do (co najmniej) dwukrotnego odwołania kursów pociągów włącznie!
Tłumaczenia szefostwa przewoźnika na zwołanym spotkaniu informacyjnym na stacji Toruń Główny przekonywały i zapewniały zebranych o tymczasowych trudnościach spowodowanych formalnościami związanymi z procedurami przekazywania 13 autobusów szynowych ze strony „PKP Przewozy Regionalne”. W tym miejscu trzeba stwierdzić, że szukanie przyczyn własnego nieudacznictwa organizacyjnego i kompletny brak profesjonalizmu już na starcie - jest zwykłą, lecz bardzo zmyślnie uknutą prowokacją decydentów tej spółki przewozowej w kierunku zdyskredytowania narodowego operatora, który w ostatnim roku osiągnął bardzo dobre wskaźniki odzysku pasażerów i to zarówno lokalnie, jak i też w przekroju przewozów międzywojewódzkich. Warto o tym pamiętać i to podkreślać w szerokim przekazie medialnym skierowanym do potencjalnego pasażera!
Totalnie nieudana inauguracja przewozów lokalnych przez usilnie promowane od lata tego roku konsorcjum, sklecone z jednej strony przez ledwie jakiegoś operatora przewozów towarowych wraz z operatorem autobusowym - przynosi w domyśle prawdziwe intencje tego monstrum oraz grupki kujawsko - pomorskich jego promotorów, działających pod szyldem zarządu województwa w toruńskim urzędzie marszałkowskim. Osobiście dziwię się Panu Marszałkowi województwa, iż zaufał bardzo nieodpowiednim postaciom rzekomych specjalistów od polityki transportowej, nie bacząc na pewne zagrożenia, które starano się zdefiniować zewsząd w myśl zasady „pro publico bono” (nie tylko ze strony ówczesnego kierownictwa Ministerstwa Transportu). Intencje PCC Rail Arriva można było wyraźnie dostrzec wcześniej w słowach wypowiedzianych przez rzecznika prasowego firmy, który jakby nieopatrznie wspomniał o planach rozwoju sieci autobusowej. Uważny odbiorca całości tej średnio zakamuflowanej wiadomości przewodniej i zarazem (wydaje się) celu działania spółki - doskonale pojmuje to wszystko, wyposażony w dodatkowe fakty kompletnej tandety nie-kolejowego sposobu podejścia do całokształtu organizacji przewozów stricte kolejowych.
Bardzo ujemnym efektem próby podstępnego zamysłu przejęcia części kolejowego rynku przewozów regionalnych dla potrzeb przewoźnika drogowego (a za taki już teraz można uznać PCC Rail Arriva), może być utożsamianie przez przeciętnego Kowalskiego wszystkich elementów startowej „klapy” zaliczonej przez prywatnego przewoźnika w zakres win ze strony Grupy PKP. Być może nie wszyscy dadzą się zwieść wyrafinowanej polityce „fałszywych dobroczyńców” rodem z Jaworzna Szczakowej, Torunia i Wysp Brytyjskich, jednak ogólnie samo słowo „kolej” w naszym kraju dla 95% populacji kojarzy się tylko z trzyliterowym skrótem, od zarania dziejów tego środka transportu na naszych ziemiach.
Osobliwości falstartu nadmuchanej sztucznie konkurencji szynowej w kujawsko - pomorskim, powinny dostarczyć ciekawych przemyśleń Urzędowi Transportu Kolejowego, przy podejmowaniu ostatecznej decyzji o dopuszczeniu do ruchu po torach rzekomo rewelacyjnego taboru z Danii. W tym miejscu warto sobie przypomnieć losy niegdysiejszej Lubuskiej Kolei Regionalnej, której działanie oparto wyłącznie o mało ekonomiczny, ciężki tabor i to właśnie rodem z Danii. LKR była bardzo krótkim, wybitnie nietrafionym epizodem, o którym nie warto nawet pisać w skrócie. Ale warto go przytoczyć na użytek chwili!
Poza tym sensowne byłoby rozważenie zainteresowania się problemem oferty „kolejowej” zamieszczonej w najnowszym rozkładzie jazdy pociągów, np. w tabeli 410 ze strony Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. W końcu potencjalny pasażer z małej stacyjki typu Czermno lub Podwierzbie, umieszczonych w wyżej przytoczonej tabeli, przygotowany na przyjazd „pociągu” - nie był w stanie, pozbawiony jakiejkolwiek informacji w rozkładzie jazdy i mediach, skorzystać z połączenia awizowanego przez PCC Rail Arriva jako typowy pociąg! Zresztą np. do Czermna nie wiedzie żadna droga kołowa i autobus nie może tam w ogóle dotrzeć! Brak odpowiedniego symbolu kolejowej komunikacji autobusowej przy numerze pociągu, jest poważnym naruszeniem praw konsumenta wraz z wszelkimi konsekwencjami wynikającymi z takowego naruszenia prawa, zawarowanego w postaci odpowiednich postanowień Kodeksu Prawa Cywilnego.
Tak, czy owak, co do jednego można mieć pewność - intencje nowego operatora i promotorów wobec całokształtu organizacji szynowych przewozów pasażerskich w województwie kujawsko - pomorskim i terenach naturalnie przyległych, są zupełnie rozbieżne z oczekiwaniami wszystkich tych, którym kosztem zdezawuowania dotychczasowych ofert ze strony „PKP Przewozy Regionalne” wciśnięto pospolity „kit” zabarwiony obietnicami wizji niezwykle wysokiego komfortu w europejskim wydaniu. Wnioski na pewno uda się wyciągnąć każdemu z „omamionych”, zaś konsekwencje w stosunkowo mało skomplikowany sposób - ze strony odpowiednich podmiotów (w/wym) wraz z wdrożeniem odpowiedniego postępowania przez inne odpowiednie organa.
Najwyższy czas na rozliczenie tak pokrętnie prezentowanych społeczeństwu prymitywnych intencji!

Jacek Knieć



Temat: Tragiczne przeżycia [8/8][Z]
A oto kolejna część jak juz pisałam wątek kryminalny napisała weredka xD
Myśle że jeszcze dziś możecie się spodziewać Cd ale zobaczymy xD

- Dzień dobry. Jestem siostrą Margaret Spenser. Jenny jest moją siostrzenicą. – Kobieta z trudem powstrzymywała łzy.
-Bardzo nam przykro z powodu ich śmierci. Próbujemy ustalić, co się stało. Czy możemy gdzieś spokojnie porozmawiać? Zapraszam do salonu. Jenny bawi się z chłopcem, którego przyprowadził tu strażak.
- To mój syn – z dumą powiedział Booth.
- Śliczne macie Państwo dziecko. I bardzo rezolutne.
Booth zarumienił się.
- To jest... My nie jesteśmy...
- Nie jesteśmy małżeństwem, tylko partnerami w pracy. A Parker to naprawdę mądry chłopak. – powiedziała Brennan, słysząc mętne tłumaczenia Bootha. „Mądry, jak tatuś” – pomyślała.
- Przygotuję herbatę. Może zechcą państwo obejrzeć zdjęcia. Są na stole... Oglądaliśmy je wczoraj po południu. Siostra z rodziną tu była... – kobieta wyszła, szlochając.
Siedli koło siebie na kanapie, stykając się udami. Brennan cofnęła się.
- Czy coś się stało? – partner spojrzał na nią ze zdziwieniem.
- Nie nic. – Brennan zaczęła przeglądać drugi album.
- Booth, spójrz na to zdjęcie. Jenny nie jest podobna do rodziców...
- To prawda. – od strony drzwi rozległ się poważny głosik.
- Zostałam adoptowana jako czteroletnie dziecko. Wcześniej byłam w domu dziecka. Mam poważną wadę serca, więc nawet żadna rodzina zastępcza mnie nie chciała. Dopiero Margaret i Paul... – w oczach dziewczynki zabłyszczały łzy. Parker, który stał obok niej, uspokajająco uścisnął jej rękę. Brennan spojrzała na małą i bardzo jej współczuła. Wiedziała, jaki jest system. Doświadczyła tego na własnym przykładzie.
- Jenny, widzę, że już zeszłaś na dół. Ci państwo chcą z nami porozmawiać. Czujesz się na siłach?
- Tak, ciociu Meg. Ja też chcę się dowiedzieć, co się stało z mamą, tatą i Nicholasem.
Dziewczynka podeszła do kanapy i usiadła. Booth posunął się trochę, robiąc miejsce dla Parkera. Ten jednak usiadł koło Jenny, jakby czując, że w ten sposób czuje się ona lepiej.
„Zachowuje się jak Booth. Rycerz e lśniącej zbroi, zawsze gotowy chronić innych. I rośnie mu jeszcze mały rycerzyk- naśladowca” – uśmiechnęła się.
- Jenny, czy mogłabyś mi opowiedzieć, co się wydarzyło wczoraj.
- Po południu byliśmy tu wszyscy u cioci Megan. Mieliśmy zjeść wigilię wszyscy razem, ale Mark i Troy zachorowali na ospę i mama nie chciała, żebyśmy z Nickiem się zarazili. Przyszliśmy jednak na chwilę. Potem poszliśmy do domu. Tata z Nickiem stroił choinkę, a ja z mamą i babcią byłyśmy w kuchni. Gdy wszystko było gotowe, zasiedliśmy do kolacji. Było miło. Potem zaczęliśmy otwierać prezenty. Usłyszałam, że Shazzy – mój piesek, drapie po drzwiach i piszczy. Myślałam, że chce, żeby go wypuścić. Mama nie pozwalała mu się załatwiać w jej różanym ogródku, więc ubrałam się, wzięłam smycz i wyszłam. Gdy byłam z tyłu usłyszałam, że coś huknęło i nasz dom się pali. Pobiegłam do cioci. Gdyby z nimi została... – dziewczynka rozpłakała się.
- Jenny – łagodnie odezwał się Booth.
-Czy ktoś obcy kręcił się koło waszego domu?
- Nie wiem. Była tu wczoraj moja mama, biologiczna. Odnalazłam ją dzięki rodzicom i utrzymuję z nią kontakt. Złożyła życzenia i dała mnie i Nickowi prezenty. Nikt więcej tu nie przychodził.
- Dziękujemy ci. Czy mogłabyś jeszcze chwilę pobawić się z Parkerem. Na pewno się tu nudzi...
- Oczywiście.
- Pani...
- Mówcie mi Meg.
- Meg, czy biologiczna matka Jenny mogłaby to zrobić?
- Nie. Nancy to dobra dziewczyna. Urodziła Jenny jako szesnastolatka i nie mogła jej wychować. Teraz ma stałą, dobrą pracę, jest wykształcona. Myślę, że chciałaby się zająć Jenny, lecz nie w taki sposób. Dużo zawdzięcza Margaret i Paulowi.
- Kto chciałby ich zabić? Mieli jakichś wrogów?
- Nie wiem. Paul był prawnikiem. Pomagał ludziom. Często prowadził sprawy pro publico bono. Margaret przed urodzeniem Nicka uczyła w szkole muzycznej. Kiedy będę mogła odebrać ich ciała? Tam była też nasza mama... Miała być u mnie, lecz poszła do Margaret, by jej pomóc... – kobieta rozpłakała się.
- Poinformujemy panią, gdy czegoś się dowiemy.
-Dziękuję. Zaraz zawołam Parkera.
-Dlaczego się uśmiechasz, Bones?
- Bo właśnie pomyślałam, że świetnie nadajesz się na ojca mojego dziecka.
- Co ty powiedziałaś, Bones?
- No tak, uważam, że byłbyś dobrym reproduktorem. Całkiem niezły zestaw genów. Myślę, że inne kobiety też tak sądzą.
- Dzięki, Bones. Nie rozmawiam z Tobą.
Wsiedli do samochodu i w milczeniu pojechali do Instytutu. Zaprowadzili Parkera do gabinetu, a sami weszli na platformę. Naukowcy już uwijali się nad ciałami.
- Cześć, Booth. Coś ty dzisiaj taki cichy? - zapytała Cam, widząc skrzywioną twarz agenta.
- Obraził się na mnie – odpowiedziała Brennan, zakładając rękawiczki.
- Dlaczego się obraziłeś, Booth? Znów jakieś konflikty poglądów?
- Można tak to nazwać. Bones stwierdziła, że mam niezły zestaw genów i byłbym niezłym reproduktorem.
Angela i Cam spojrzały na siebie, po czym jednocześnie stwierdziły:
-Zgadzam się z Brennan.
Booth popatrzył na niego z krzywym uśmiechem i powiedział:
- Idę do Parkera. Zawołajcie, jak będziecie coś mieli. – odszedł w stronę gabinetu.
- Dlaczego on jest taki wkurzony? Toż to był komplement dla niego – stwierdził głośno Hodgins.
- Słyszałem, Hodgins.
Zezulcy roześmiali się i zabrali z powrotem do pracy.
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • chadowy.opx.pl



  • Strona 2 z 2 • Wyszukiwarka znalazła 56 wypowiedzi • 1, 2