Czytasz wypowiedzi wyszukane dla słów: problem z współwłaścicielem samochodu
Temat: UBEZPIECZENIE TWOJEGO SAMOCHODU !!!
odp. 1
Jeśli masz ubezp. na swoją CA do stycznia ale podzielone na dwie raty to wypadku sprzedaży samochodu możesz spróbować się ubiegać o zwrot składki OC za okres za jaki opłaciłeś składkę (zapłaciłeś za 6 miesięcy). Aby móc ubiegać się o zwrot składki z tytułu OC za niewykożystany okres, musiałbyś zdobyć od kupującego pisemne oświadczenie, że on w ciągu 30 dni zawrze ubezp. OC na siebie w dowolnym TU i nie będzie przez to korzystać z twojego ubezp.
ZASADA JEST PROSTA. Sprzedając samochód sprzedajesz go ze swoim OC. Nowonabywca ma w swoim obowiązku w ciągu 30 dni podjąć decyzję, czy:
- wypowiada twoje ubezp. i zawiera ubezp. na siebie nowe na okres roku
- kontynuuje twoje ubezp. i wykożystuje, że ty opłaciłeś część składki, jemu TU rekalkuluje składkę, dopłaca jakąś kwotę i jeździ na twoim ubezp. do końca ważności polisy. Oczywiście będzie wystawiony aneks, zmieniający właściciela i ewentualnie nr rej.
odp. 2
Jesteś młodym kierowcą, więc masz zwyżkę za wiek (do 26 roku życia a nawet do 28 roku życia w niektórych TU) zwyżkę za posiadanie prawa jazdy krócej niż 3 lata. Jeździłeś przez 2 lata bezszkodowo więc wypracowałeś 20% zniżki. Jednym słowem twoja składka za ubezp. OC zaczyna się zbliżać do składki wyjścowej za daną pojemność. Zniżki nie przechodzą na samochód one są przypisane do kierowcy. Są one tak samo uwzlędniane w każdym z TU, może różnić się ich wysokość w zależności jakie kryteria dane TU sobie obrało przy ich wyliczaniu.
Więc jeśli kupisz nowy samochód to patrz na odp. 1
Stajesz się nowym właścicielem. Masz 30 dni na podjęcie decyzji, czy kontynuujesz ubezp. dotychczasowego właściciela i korzystasz z tego, że on opłacił skaładkę i pani w TU będzie rekalkulować tobie składkę i po dopłaceniu będziesz mógł jeździć do końca trwania tej polisy. Ale nie będą tobie liczone za ten okres zniżki za beszkodowy przebieg ubezpieczenia. Żeby były liczone zniżki musi być pełny okres roku.
Drugie rozwiązanie to wypowiedzieć OC poprzedniego właściciela i wykupić na siebie nową polisę. Dzięki temu będziesz miał liczone zniżki jeśli jeździć będziesz bezszkodowo przez rok.
odp. 3
Rozwiązaniem problemu twoich zwyżek leży własnie w tym, aby kupić samochód razem z mamą, tatą, wójkiem, ciocią itd. kto ma max. zniżki w OC. Dzięki temu część twoich zwyżek zostanie pomniejszona o zniżki wpółwłaściciela.
W dowodzie są wpisani wtedy dwaj właściciele i TU liczy zniżki tego który ma ich więcej a potem doda twoje zwyżki za wiek i wyjdzie coś pomiędzy. Najlepiej od razu w momencie zakupu samochodu na umowie kupna/ sprzedaży aby widniały dwie osoby jako kupujące. Nie będziesz musiał pisać darowizny, aby ktoś stał się współwłaścicielem twojego samochodu.
Mam nadzieję, że ta odpowiedź jest wystarczająca i satysfakcjonująca
Temat: Jak sprowadzic samochod?
Odpowiedz na podstawie wlasnych doswiadczen z marca 2001 (pozniej nastapila
zmiana - zaostrzenie przepisow)
ad.1
Przy wspomnianej cenie nie jest potrzebny EUR - wystarczy deklaracja na
fakturze wpisana przez sprzedajacego (jesli przez autokomis) - nie wiem jak
wyglada przy zakupie od osoby fizycznej.
Faktura moze byc w jezyku niemieckim - tak samo jak ww. deklaracja.
Jesli potrzebujesz EUR1 przy imporcie to powinien wystawic go niemiecki
urzad - uwazaj nie kazdy samochod kupiony w Niemczech ma automatycznie
niemieckie pochodzenie np.: Opel Agila, SC sa produkowane u nas i wchodza w
najwyzsza stawke celna jako produkty poza UE pomimo innej informacji na
tabliczkach znamionowych
Dodatkowo bedziesz potrzebowal niemieckie tablice celne i ubezpieczenie na
przejazd
ad. 2
Beda - samochod musi jakos dojechac, czyli musi byc ubezpieczony. (tzw.
koszty transportu)
ad. 3
Podniesienie wartosci jest mozliwe na podstawie Eurotax. Aby tego uniknac
warto zadbac o protokol ogledzin na granicy zawierajacy odpowiedni opis
uszkodzen i zuzycia. Po przyjezdzie na miejsce na ww. podstawie uzyskac
ocene rzeczoznawcy potwierdzajacego fakty.
ad. 4
Tego nie wiem. Napewno bedziesz potrzebowal tlumaczenia przysieglego karty
pojazdu i faktury - zapytaj w wydziale komunikacji.
ad. 5
Sa terminy i musisz ich rygorystycznie przestrzegac (kary finansowe) - a
jesli nie dostaniesz kary to mozesz narazic sie na jeszcze dokladniejsza
kontrole.
W sumie o wiele latwiej zdac sie na doswiadczenie kogos kto juz to robil -
czasem jest to tansze od robienia tego samemu. Proponuje jeszcze wizyte na
stronie
witam,
chce sprowadzic samochod z Niemiec, mam mozliwosc pojechac,
posiedziec za darmo z tydzien, dwa i poszukac
wiec stwierdzilem: po co mam placic innym jak sam moge.
w zwiazku z tym mam kilka pytan - moze ktos moglby mi pomoc
w kwestiach prawnych z tym zwiazanych
1. Jakie dokumenty musze uzyskac aby bez problemu przewiezc auto
(bedzie to najprawdopodobniej Opel Astra rocznik 1992-93)
tutaj i oclic. Wiem ze Umowa kupna-sprzedazy, ale w jakim jezyku.
Jest na to jakis szablon?
Ponadto swiadectwo pochodzenia EUR.1 zeby zaplacic mniejsze clo -
skad je wziac, tzn. po pierwsze skad druk, po drugie w jakim jezyku,
pozniej po wypelnieniu kto ma to podbic. Chyba trzeba isc z tym do
urzedu celnego w Niemczech zeby podbili - czy tak?
Jak jaki druk wypelnic? Np. trzeba tam wpisac eksportera -
jesli bedzie to osoba fizyczna (ktos od kogo kupie) to co mam wpisac?
Jakie jeszcze inne dokumenty?
2. Wyczytalem ze przy imporcie do wartosci celnej oprocz ceny zakupu
dolicza sie koszty przewozu i ewentualnego ubezpieczenia.
Chyba w przypadku importu samochodu nie bedzie takich "doliczen"?
3. Moze ktos ostatnio sprowadzal takie auto. Jesli cena zakupu na umowie
bedzie okolo 3500 DM to czy moga mi ja zmienic (podniesc) przy
obliczenia
cla?
4. Prawdopodobnie po samochod pojade sam. Kupie go na siebie a tutaj,
(ze wzgledu na koszty ubezp.) chcialbym go zarejestrowac tak ze glownym
wlascicielem bylby ojciec a ja wspolwlascicielem. Czy jesli kupie go na
siebie moga wystapic pewne problemy przy rejetsracji na ojca i na mnie?
Jak to ewentualnie rozwiazac?
5. Czy jest jakis termin obowiazujacy od kupna samochodu tam, a do
stawienia
sie na granicy, oraz pozniej do urzedu celnego?
wiem ze duzo tych pytan, ale przeszukalem siec i nie znalazlem
jednoznacznej
satysfakcojonujacej odpowiedzi, wiec dlatego prosze o pomoc, szczegolnie
dla
mnie wazne sa odpowiedzi na 1 pytanie
--
# pozdrawiam #
# arml #
Temat: Jak sprowadzic samochod?
1. Jakie dokumenty musze uzyskac aby bez problemu przewiezc auto
(bedzie to najprawdopodobniej Opel Astra rocznik 1992-93)
-------
- umowa kupna sprzedaży z deklaracją pochodzenia auta (dla aut z unii -
dostępne na http://www.clo.pl/deklaracja.htm) język obojętny, ale najlepiej
w PL (odchodzi kasa na tłumacza)
- ważny przegląd auta
- dowód rejestracyjny na blachy tranzytowe na ciebie (ew. na kogoś innego i
poświadczone notarialnie oświadczenie, że jesteś jego przedstawiciel i w
jego imieniu załatwiasz sprawy)
- blachy tranzytowe (przykręcone do auta :))
- ubezpiecznie (zazwyczaj jest w cenie blach tranzytowych) - ale to dla
miśków w razie kontroli,na granicy niepotrzebne)
Ponadto swiadectwo pochodzenia EUR.1 zeby zaplacic mniejsze clo -
skad je wziac, tzn. po pierwsze skad druk, po drugie w jakim jezyku,
----------
http://www.clo.pl/deklaracja.htm najlepiej w PL
UWAGA. Ważne, żeby sprzedający podpisał się imieniem, nazwiskiem, wpisał datę i miejscowość (CZYTELNIE)
oraz dodatkowo podpisał się na końcu umowy. tą formułke wpisujesz na końcu umowy.
Czyli są DWA CZYTELNE Podpisy sprzedającego i 2x data + miejscowość (pod umową i pod formułką)
2. Wyczytalem ze przy imporcie do wartosci celnej oprocz ceny zakupu
dolicza sie koszty przewozu i ewentualnego ubezpieczenia.
Chyba w przypadku importu samochodu nie bedzie takich "doliczen"?
-------
będą. musisz podac kwote ubezpieczenie (r-ek) i dolicza ci koszt trasportu
z miejsca zakupu (wg swoich jakichś tam widzimisów)
3. Moze ktos ostatnio sprowadzal takie auto. Jesli cena zakupu na umowie
bedzie okolo 3500 DM to czy moga mi ja zmienic (podniesc) przy
obliczenia cla?
-------
Zależnie od stanu auta. proponuję auto odwartościowić, tzn. brak
jakiegokolwiek wyposarzenia (koło, narzędzia itd) jak chcesz, to wyjmij co
tylko możesz przewieźć innym autam (fotele, tapicerki itp..)
4. Prawdopodobnie po samochod pojade sam. Kupie go na siebie a tutaj,
(ze wzgledu na koszty ubezp.) chcialbym go zarejestrowac tak ze glownym
wlascicielem bylby ojciec a ja wspolwlascicielem. Czy jesli kupie go na
siebie moga wystapic pewne problemy przy rejetsracji na ojca i na mnie?
Jak to ewentualnie rozwiazac?
-------
jak go zarejestrujesz, (albo zaraz po odprawie ostatecznej) zpisz aojcem
umowę, że sprzeajesz mu 1/2 auta.
5. Czy jest jakis termin obowiazujacy od kupna samochodu tam, a do
stawienia sie na granicy, oraz pozniej do urzedu celnego?
------
do granicy do końca ubezpieczenie, do urzędu zelżnie od odprayw graniczenj.
jak na przekaż, to ci w papiery wpisza ile masz czasu na osteteczną, jeżeli
ostateczna, to bodajrze 7 dni na zarejestrowanie.
pozdr
HARLEY
Temat: Już czas wysiąść z samochodów
http://www.rzeczpospolita...rszawa_a_4.html
KOMUNIKACJA Jak sobie radzą w Niemczech
Bilet jak w Berlinie
Czy ze wspólnym biletem będzie można jeździć po całej aglomeracji warszawskiej? Stołeczni urzędnicy pojadą nad Szprewę, żeby nauczyć się, jak to zrobić
Warszawa: budowana od 24 lat linia metra, zaniedbany Dworzec Centralny i pierścień autostradowy od lat 90. wciąż tylko w planach. Berlin: gęsta sieć linii U-Bahn i S-Bahn, futurystyczny dworzec Hauptbahnhof, ringi autostradowe wokół miasta i w jego wnętrzu.
Władze Warszawy uznały, że przed Euro 2012 mogą skorzystać z doświadczeń w dziedzinie komunikacji niemieckiej stolicy. Prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz i burmistrz Berlina Klaus Wowereit podpisali wczoraj list intencyjny. Władze stolicy zapowiadają, że dzięki niemu rozszerzą wspólny bilet. Chcą, żebyśmy jeździli z nim komunikacją miejską i pociągami Kolei Mazowieckich na terenie całej aglomeracji (teraz usługa obejmuje tylko miasto)
-Wspólny bilet funkcjonuje z powodzeniem nie tylko w Berlinie, ale w całej Brandenburgii - mówi dyrektor Zarządu Transportu Miejskiego Leszek Ruta. -Jeśli zastosujemy niemieckie rozwiązania, od stycznia bilet powinien pojawić się w Warszawie i okolicach - twierdzi.
Głównym problemem jest na Mazowszu ustalenie systemu wzajemnych rozliczeń między ZTM (to instytucja miejska) i Kolejami Mazowieckimi (to spółka, której współwłaścicielem jest Urząd Marszałkowski). Stolica i podwarszawskie samorządy - zrzeszone w związek transportowy -powinny bowiem dopłacać kolejarzom za respektowanie miejskich biletów w pociągach. Koleje Mazowieckie nie godzą się jednak na kwotę ustalaną ryczałtem. Chciały jak najczęściej - nawet co kilka miesięcy - aktualizować dane o liczbie pasażerów podróżujących pociągami na podstawie wspólnego biletu i - w razie ich wzrostu -podpisywać aneksy.
Burmistrz Wowereit tłumaczył wczoraj, że takie badania są zlecane w Berlinie zaledwie co trzy lata. Powód - koszt takiej operacji to aż 5 mln euro. Czy kolejarze zgodzą się na wariant berliński i bilet aglomeracyjny w końcu ruszy?
-Wiele na to wskazuje, ale nic nie jest jeszcze przesądzone - ucięła wczoraj prezes Kolei Mazowieckich HalinaSekita.
Czy Berlin może nauczyć się czegoś od Warszawy? Dziennikarka niemieckiej telewizji ARD bez skutku namawiała burmistrza Berlina, żeby przeniósł do nich obowiązujące nad Wisłą ceny biletów.
KONRAD MAJSZYK
Już czas wysiąść z samochodów
Rz: Druga linia metra, obwodnica, a może lotnisko? Od czego zacząłby pan walkę z korkami w Warszawie?
Klaus Wowereit :Od inwestowania w komunikację miejską. Mieszkaniec aglomeracji powinien dostać możliwość szybkiego, bezpiecznego i wygodnego dojazdu do celu tramwajem, metrem albo pociągiem. Do tego potrzeba współpracy wszystkich szczebli administracji.
Czy łatwo zachęcić mieszkańców do porzucenia samochodów?
W Berlinie wcale nie stało się to od razu, trwało długie lata. Ludzie musieli się przekonać, że transport publiczny jest atrakcyjny, dobrze zorganizowany i konkurencyjny wobec samochodu. Wtedy następował przełom w myśleniu. Samochód stawał się w mieście nieefektywny ekonomicznie i ekologicznie.
Czym w takim razie porusza się pan dziś po Warszawie?
Samochodem. Ale tak zdecydowali organizatorzy wizyty.
Czy utknął pan w korkach?
Jeszcze nie. Może dlatego, że nie jeździliśmy w godzinach szczytu.
---------------------------------------------------------------
komentarz - osservatore:
Może te słowa prezydenta Berlina skłonią niektórych do przemyśleń na temat potrzeby zaasfaltowania w pierwszym rzędzie wielkich połaci miasta, zamiast zająć się na poważnie myśleniem nad rozwojem zbiorkomu w Warszawie - apeluję tu zwłaszcza to różnych "tajemniczych" organizacji pro-drogowych i ich zwolenników.
Temat: ubywa mi wody,"dymi na bialo" !!!!!!!
zasadniczo to w kwestii silnikow nic sie nie zmienilo, silnik jest nadal jedna z 2 czesci skladowych samochodu
1. rama (nadwozie)
2. blok silnika
3. w sporadycznych przypadkach rowniez skrzynia biegow (BMW ma numer rowniez na skrzyni)
ale jednak pewne zmiany zaszly... pojawily sie nowe dowody rejestracyjne w ktorych numer silnika NIE WYSTEPUJE
wniosek?
prosty...
zmieniasz dowod rejestracyjny: np. dopisujac ojca jako wspolwlasciciela (do sterego dowodu nie wbija)
w nowym dowodzie nr silnika nie ma
wiec mozesz wlozyc sobie nawet silnik od koparki
zatrzyma cie policja i co? i sprawdzic moga jedynie numer nadwozia!!!
co lepsze
diagnosta na przegladzie nie ma juz obowiazku sprawdzac numeru silnika - mi nie sprawdzali chociaz mam jeszcze stary dowod
kolejny wniosek?
powoli przygotowuje sie "prawo" do wkroczenia do UE - czyli do uznania silnika za czesc zamienna
jesli chcesz byc FAIR wobec policjantow to mozesz sobie spreparowac fakture (tudziez umowe K-S) z jakims Helmutem Von Adolfem i okazywac sie nia w razie kontroli - wedlug prawa fakt zmiany silnika musisz zglosic na przegladzie, diagnosta wystawia kwitek i z tym kwitkiem dopiero jedziesz do UK
mysle ze troche przyblizylem
moja rada:
wymien blok a numer zeszlifuj jesli nie jestes go pewnym (jego pochodzenia, jesli jest z niemiec z briefem to zostaw), dopisz ojca (albo brata) do dowodu jako wspolwlasciciela - dostaniesz nowy dowod a policje bedziesz mial w dupci gleboko
ta przypadlosc z "braniem" wody to prawie napewno problem glowicy
jesli chcesz wyeliminowac blok to sprawdz wszystkie swiece, jesli beda identycznie zabrudzone to znaczy ze blok jest dobry, jesli jedna bedzie miala inne zabarwienie, inny nalot itp. to znaczy ze tuleja gdzies pekla
sprawdz glowice, to 99% szansy w przypadku M20
sprawdz blok, ja mialem krzywizne 0,3mm na 3-4 garze --- to typowa "usterka" w M20 po 200.000km, i wiecej, przebiegu --- przez to pekaja glowice
jeden stary mechanik w moim miescie powiedzial mi ze 10 lat temu nie slyszal o tym zeby komus w M20 pekla glowica, ten silnik byl cudem techniki i byl poprostu bezawaryjny, wiek i przebieg robi swoje - bloki ze starosci i przegrzania krzywia sie (moze przez to ze sa dlugie) i nic na to nie poradzimy ((
szlifowanie glowicy papierkiem nic ci nie da
to nie w tym rzecz
glowice planuje sie po to zeby uzyskac idealnie rowna powierzchnie - tylko maszynowo jestes w stanie to zrobic
jak przeszlifujesz papierem to pozbedziesz sie jedynie syfu i resztek uszczelki, a glowica jak byla krzywa tak bedzie
wyobraz sobie:
blok ma 0,3mm krzywizny na 3-4 garze (zapadl sie na srodku), glowica wygiela sie w dol na koncach - od temperatury itp. - to normalne
jesli przykrecisz to, nawet na nowa uszczelke to na srodku glowica nie przylegnie dobrze i bedzie przedmuch albo glowica peknie na srodku (lub w kilku miejscach) zeby dopasowac sie do krzywego bloku
pamietaj ze glowice dociaga sie duzym momentem 14 szpilkami, tutaj licza sie setne mm!!!
nawet krzywa uszczelka (podrobki AJUSA, GLASER itp.) moze spowodowac pekniecie glowicy
na szczescie ELRING i GOETZE (niemieckie oryginaly) obnizyly ceny i mozna kupic oryginal uszczelke do 2.0 juz za 60zl
ale sie rozpisalem ))
mam nadzieje ze pomoglem
pzdr
Temat: Zakup AUDI
Jestem szcześliwym posiadaczem 100 C4 od 2.5 roku. Zakupiłem ją w lato tuż przed wyjazdem na wakacje do Włoch (miesiac przed dokładnie) i od razu założyłem do niej jeszcze gaz - totalne szaleństwo. Ale oprócz problemów z gaze niemiałem żadnych problemów w trasie, więc autko zdaje się być OK. Oczywiście podstawowe cześci eksploatacyjne wymieniam, pompę paliwa też musiałem wymenić (500 pln), po wakacjach jakiś mały remont zawieszenia, i fura bryka jak ta lala.
Co do wielkości samochodu - nie wyobrażam już sobie jechać w trase za granice mniejszym samochodem. Wygoda z jaką jedzie się takim autem na wycieczke jest porównywalna, jak to Aneczka napisała, do siedzenia w kanapie przed telewizorem. Jeśli więc lubisz dalekie podróże, doradzałbym większy, wygodniejszy samochodzik. Jeśli natomiast śmigasz tylko po mieście i od czasu do czasu wypad poza miasto, lepszym rozwiązaniem zdaje się 80tka.
Diezle są zawsze droższe niż benzyniaki, ale potem zato tańsze w eksploatacji - chyba, że kupisz benzyniaka i założysz gaz, ale to tylko wtedy, jeśli zamierzasz naaaaaprawdę dużo jeździć, bo inaczej zakup DOBREJ instalacji Ci się nie zwróci (przy zakupie gazu naprawde warto kupić orządna instalacje i się cieszyć autem).
Argument ze nie utrzymasz 100tki, a juz bardziej 80tke jst raczej nietrafiony - ubezpieczenie liczy się od silnika i twojego wieku i czasu od jakiego posiadasz prawko. Nie wiem jakie masz warunki finansowe, ale zakładając po wieku że jesteś studentem i pracujesz gdzieś dorywczo - nie powinieneś mieć problemu z utrzymaniem nawet 100. Samochód oczywiście zarejestruj na rodzica który ma 600% zniżek w ubezpieczalni a siebie zrób jako współwłaściciela - będziesz korzystał ze zniżek 60% i będa Ci rosły też Twoje własne.
Co do konkretnych wydatków - ja za ubezpieczenie 2.0l silnika, 60% znizek, prawko >5 lat płace 800 zł (HDI Samopomoc, koniecznie obdzwoń wszystkie ubezpieczalnie przed wybraniem ostatecznej. Ja po puknięciu opelka inarobieniu mu szkód na 11 tysi byłem w oddziale HDI tylko raz, potem przyszedł liścik z potwierdzeniem i cześć. Szkód własnych na szczęście brak - 100tka mocna bryka ). Olej 3l 120 zeta - z beczki w feuvercie. Filterki po kilkanaście-kilkadziesiąt złotych, świece do 100ki. Przeglad o ile pamietam 140 zł? 160 moze?
Co do rózniec 80-100 - w 80tce nie siedziałęm nawet, wiec nie będę się wypowiadał, niech napiszą Ci co znają oba te auta na pamięć.
Co do samego zakupu - ja sprowadziłem przez kumpla brata z Włoch, cena nie była okazyjna, bo 16k, ale stan auta był super (i nadal jest oczywiście) poza kilkoma drobnymi usterkami, jak zawsze. Teraz to nie ma reguły że w Polsce śmiecie a zajebiaszcze auta na zachodzie, i w kraju mozna wyrwać dobrą sztukę. Jakkolwiek polecam wyjazd za granicę (Niemcy, Austria) w celu zakupu. Mój kolega był juz dwa razy w tym roku po kilka aut na handel i ceny tam są naprawde atrakcyjne. Tylko trzeba się dowiedzieć o przepisy, podatki itp., bo coś się u nas chyba ostatnio zmieniłi. Ktoś z formu kto ma doświadczenie na pewno w tym temacie Ci doradzi.
Uff, to chyba wszystko co mi przychodzi do głowy zaraz po śniadanku
[ Dodano: 16 Styczeń 2008, 07:57 ]
Temat: Jak dobrze przepędzić złej jakości miód
Polacy pędzą u Czechów
Nie możesz zjeść jabłek ze swojego sadu? W piwnicy gniją śliwki? Szkoda, żeby się zmarnowały! Pakuj je do samochodu i wieź do Czech. Sąsiedzi zrobią ci samogon. Legalnie! W Polsce monopol na produkcję alkoholu ma państwo. W Czechach jest inaczej. Tam każdy, kto ma pieniądze, może mieć swoją gorzelnię i produkować w niej wódkę. Polacy już o tym wiedzą i... korzystają z okazji. Za stosunkowo niewielką opłatą robią u Czechów zaciery z owoców, pędzą wódkę, a potem bez problemu przywożą ją do kraju. Stało się to możliwe po wejściu Polski i Czech do Unii Europejskiej.
– Od ubiegłego roku mamy klientów z całego Śląska Cieszyńskiego, a nawet Bielska-Białej – mówi Wojciech Feber, współwłaściciel gorzelni „Pod zieloną lipą” (U zelene lipy) w Stonawie, 15 kilometrów od Cieszyna. Prowadzi ją razem z ojcem Andrzejem, senatorem i wójtem w jednej osobie (w Czechach nie ma zakazu łączenia biznesu z polityką). Zainteresowanie Polaków pędzeniem wysokoprocentowego alkoholu z owoców jest tak wielkie, że gorzelnia musiała uruchomić polskie strony internetowe, gdzie podawane są receptury robienia zacierów ze sfermentowanych owoców. – Z 12 kilogramów jabłek otrzymamy litr 50-procentowego alkoholu – zachęca Feber.
Moc jest wielka
Gorzelnia „Pod zieloną lipą” powstała pięć lat temu w budynku starej gospody i jest dzisiaj jedną z wielu na Zaolziu. Podobne działają w Suchej Górnej, Wędryni i koło Bogumina. Do niedawna istniały też państwowe gorzelnie w Orłowej i Trzyńcu. Polacy zaglądają jednak najchętniej do Stonawy, bo łatwo i szybko można tam dojechać.
– Tradycja pędzenia alkoholu dotarła do nas z Moraw. Skąd się wzięła? Robimy dobre piwo, ale mocny alkohol mamy fatalny, więc wolimy sami pędzić – twierdzi Władysław Koch, inżynier górnictwa na rencie, który dorabia sobie jako gorzelnik.
Procenty do zeszytu
W piwnicy gorzelni są dwie wielkie 300-litrowe kadzie. Wrzuca się do nich rozdrobnione owoce i czeka, aż zakwaszą się na zacier. Po 6-8 tygodniach owocowa breja trafia do mniejszych kadzi połączonych z destylarnią. Zacier gotuje się i przepala. Bimber gotowy jest po 2-3 godzinach. W zależności od rodzaju owoców ma od 50 do 70 procent. Zawartość alkoholu jest dokładnie mierzona i odnotowywana w zeszycie.
– Ludzie przywożą do nas również gotowy zacier. Tak jest taniej i szybciej – przekonuje Koch. Co chwila zrywa się zza biurka i biegnie rzucić okiem na termometr. Choć proces jest skomputeryzowany, musi kontrolować temperaturę palenia zacieru oraz sprawdzać, czy nie wytrącił się alkohol metylowy. – Gdybym tego nie zauważył, ludzie oślepliby i straciłbym klientów – śmieje się.
Już opary wystarczą
W gorzelni niesie się zapach śliwowicy, gruszkówki, jabłkówki, morelówki. – Ja w pracy nie piję – zapewnia pan Władysław. – Muszę być trzeźwy, żeby pilnować interesu. Zresztą, już same opary wystarczą. Czasem po dniówce jestem tak otumaniony, że ledwo do drzwi trafiam.
Najbardziej wydajne są śliwki. Z 300 kilogramów zacieru wychodzi 30 litrów alkoholu. Na wódkę nadają się też jabłka, gruszki, brzoskwinie, czereśnie, porzeczki, winogrona, a nawet owoce leśne. Rodzaj jest nieistotny, ważne, żeby owoce były dojrzałe. Można je nawet mieszać, ale nie należy dodawać cukru, bo wtedy wódka szczypie w gardle. Możliwe jest też ultradźwiękowe „starzenie” destylatu. Specjalny aparat zmienia w ciągu kilku minut świeżą gorzałkę w wódkę o walorach wieloletniego destylatu.
Sąsiedzi zacierają ręce
Czeskie przepisy umożliwiają właścicielom sadów pędzenie dla własnych potrzeb i z własnych owoców 30 litrów czystego alkoholu rocznie. Za 133 korony (ok. 20 zł) za litr czystego alkoholu mogą to robić legalnie w takich gorzelniach jak w Stonawie. Polacy muszą tylko podpisać oświadczenie, że są właścicielami sadu albo ogrodu i tak samo jak Czesi mogą rocznie produkować na własne potrzeby 30 litrów czystego alkoholu. Nie ma problemów z przewiezieniem takiej produkcji przez granicę.
Czescy gorzelnicy zacierają ręce, bo biznes się kręci i dziwią się, że w Polsce nie wolno legalnie pędzić samogonu.
– Państwo polskie tylko na tym traci, bo ludzie jeżdżą do nas i płacą akcyzę Czechom – dziwi się Koch.
Ile to kosztuje?
* Destylacja fermentu: 220 koron za litr 100-procentowego alkoholu; w cenę wliczona jest akcyza w wysokości 133 koron; w praktyce za litr 50-procentowej śliwowicy, o ile sami przygotowaliśmy zacier, zapłacimy 110 koron, czyli około 14 zł.
* Starzenie destylatu: 5 koron za litr; destylat musi być jednak wyprodukowany na miejscu.
* Miksowanie owoców: 50 koron za 300 litrów przecieru.
[ Dodano: 2005-02-11, 17:43 ]
Otym wszystkim donosi dzisiejszy DZIENNIK ZACHODNI
Temat: Kierowcy autokarów dla GW: Jak zahamować bez hamulców
Prawdopodobnie kierowca autobusu, który rozbił się w niedzielę we Francji nie próbował żadnego z "awaryjnych" sposobów zatrzymania pojazdu. Hamulcem walczył do końca. - To tak jak z kierowcami, których samochód utknie na przejeździe kolejowym. 90 procent z nich będzie siedziała w aucie do ostatniej chwili... - mówi instruktor jazdy autobusami Maciej Kulka.
Do katastrofy doszło przy końcu stromego, 8-kilometrowego zjazdu, gdzie droga skręca pod kątem 90 stopni. Zakręt był chroniony barierą, ta pękła wskutek uderzenia autobusu.
'Gazeta Wyborcza' zapytała kilku zawodowych kierowców i instruktorów, czy prowadzący autokar z pielgrzymami miał jakąkolwiek szansę uratować pojazd przed upadkiem ze skarpy.
Wszyscy podkreślają, że znają zbyt mało szczegółów wypadku, by można było dokładnie odtworzyć jego przebieg. Wszyscy są też pewni, że jedną z przyczyn była zbyt duża prędkość (zdaniem motocyklistów, którzy jechali za autokarem jego kierowca rozwijał prędkość ok. 70 km na godzinę, podczas gdy przepisy dopuszczają co najwyżej 40 km).
Ślady na drodze świadczą także, że kierowca hamował. Prawdopodobnie pojawił się jednak problem z hamulcami - nie wiadomo jednak czy z winy niedoświadczonego kierowcy (miał 22 lata, a uprawnienia do kierowania autobusem od września) czy z powodu usterki autokaru.
Bez względu na przyczyny, autokaru wjeżdżającego w niebezpieczny zakręt, nie był już w stanie zatrzymać tzw. hamulec zasadniczy. Czy w tym momencie kierowca mógł coś jeszcze zrobić?
Zdaniem kierowców mógł nie wchodzić w zakręt, tylko pojechać prosto. - Kierowca mógł szukać krawężników, zabudowań czy ściany skalnej, na których mógłby wyhamować. Do takiej ściany mógłby się "przytulić" - mówi portalowi Gazeta.pl instruktor jazdy autobusami, Maciej Kulka. Podobny sposób podaje kierowca Waldemar Fridhard, który jeździł trasą do Grenoble. W rozmowie z "Gazetą Wyborczą" zdradza, że był w podobnej sytuacji: - Mając 24 lata w polskich górach wiozłem wycieczkę dzieci. Pękł mi przewód hamulcowy. Gdy się zorientowałem, że nie mam hamulców zdecydowałem się uderzyć czołowo autobusem w najbliższą ścianę. Wiedziałem, że za kolejnym zakrętem nie będę miał szansy na zatrzymanie. Autobus poszedł do kasacji, ale nikomu nic się nie stało.
Zdaniem Kulki kierowca z niedzielnego wypadku mógł w ten sposób uciekać w lewo i szukać przeszkody do wyhamowania. - Tu zawsze pojawia się bariera psychologiczna - może uda się zatrzymać, ale autobus będzie zniszczony. I kierowca zaczyna się liczyć z kosztami właściciela autokaru...
Kulka podaje również inne sposoby. - Kierowcy łapią się wszystkiego: można wrzucić wsteczny, próbować zniszczyć skrzynię biegów, zaciągnąć hamulec ręczny. Takie doświadczenie daje jednak praktyka, a ten kierowca jeździł tylko 8 miesięcy.
O hamowaniu "ręcznym" wspomina również Ryszard Kotyla, kierowca i współwłaściciel firmy przewozowej "Rywikot". - To jest jednak trudne. Przecież masz tylko ułamki sekund - mówi portalowi Gazeta.pl.
Kotyla zwraca również uwagę na kształt drogi. - Na dobrze wyprofilowanej kierowca ma większe szanse. Droga skręcająca w prawo powinna być nieco pochylona w prawo. Jeśli tak było to kierowca mógł puścić hamulec i próbować manewrów. W innym wypadku nie miał szans.
Według Kotyli na niedzielny wypadek mogła również wpłynąć marka autokaru. - "Scania" to sztywny autokar, ciężko się nim manewruje.
Jedna z pojawiających się hipotez mówi, że trakcie hamowania w jednym z kół pękła opona. Jeśli to prawda, to zdaniem instruktora Kulki, kierowca jadąc na samej feldze, nie miał szans wyjść z opresji - autobus nie reaguje wtedy prawie na ruchy kierownicy. - Tak jakby jechał na sankach - mówi Kulka.
(Michał Pietniczka - Gazeta Wyborcza)
Temat: Znowu mam pytanie
Cześć wszystkim !!!
Sam nie wiem od czego zacząć ?
- Może by tak od początku ,
Rok temu rozpocząłem pracę w nowej firmie i dostałem jako służbowe auto
CITROENA BX 1,6 TRS Automat .(Skrzynia była uszkodzona).
Do tego czasu o citroenach miałem dość niepochlebne zdanie (wynikające z
zasłyszanych opini pseudofachowców, którzy g... wiedza o tych samochodach.)
Samochód był już dobrze wysłużony (rocznik 1990) , po pięciu wypadkach .
"Fachowcy" w firmie przerobili go na manualną skrzynię -zakładając jakiś
wynalazek : używając cięgien od starej syrenki i pedałów od jakiegoś
rozbitego poldka . Nie trzymał śladu (skrzywiona tylna belka).
Na przekór zdrowemu rozsądkowi i dobrym radom zakochałem się w tym
samochodzie .
Pomimo licznych awarii ( będących wynikiem wieloletniego braku
jakiegokolwiek serwisowania z czego między innymi wynikła awaria
automatycznej skrzyni biegów - jak udało mi się ustalić , nie wymieniono
oleju przez ok. 150 tys. km) po których wiem bardzo dużo o usterkach
mogących pojawić się podczas eksploatacji przejechałem tym samochodem ok. 75
tys. km .
Niestety ostatnio miałem wypadek i rozbiłem to auto (skasowany wózek,
rozbity lewy reflektor, uszkodzony zderzak i prawy błotnik oraz zbita szyba
przednia) .
Po rozmowie z szefem zaproponowałem, że go odkupię za rozsądną cenę na co
szef się zgodził i zostałem szczęśliwie nieszczęśliwym posiadaczem onego.
Teraz mam problem i potrzebuję pomocy okazało się, że naprawa jest
nieopłacalna .
Chciałbym sprowadzić z zagranicy drugi taki na części (kupienie u nas
przekroczy wartość tego auta ,a tak naprawię sam) , bo nie zamierzam tego
auta sprzedawać - ja go po prostu kocham .
Jeśli ktoś ma namiary na ludzi mogących sprowadzić takie auto na obcych
tablicach ( za rozsądną cenę) proszę niech da mi znać - będę bardzo
wdzięczny .
Pozdrawiam
Anonimowy Alkoholik .
Witam
Jak obiecywalem chodza mi po glowie kolejne ankietki:-)) Tym razem - jakim
kto jezdzi statkiem??
Warunek: bryka musi byc wlasnoscia odpowiadajacego, ew. moze byc jej
wspolwlascicielem. Moze to byc pojazd wziety na kredyt.
Moj bolid to Citroen BX 16 TGS
Czekam na odpowiedzi, wyniki w piątek.
--
Piotr Biegała
Największa giełda w Polsce http://www.auto-gielda.com.pl Zajrzyj jeśli
chcesz kupić, sprzedać brykę. Zdjęcia aut rozbitych, numery kradzionych,
ciekawostki i wiele innych atrakcji.
Strona miłośników Cytrynek http://www.citroen.prv.pl
Temat: Podejscie do klienta w ASO Fiat (dlugawe)
wczesniej AC i oddalem auto do naprawy do ASO Fiata - Ganinex w
Gliwicach.
Ganinex i Auto-Gazda to w sumie jedna firma bo obie należą do p. Adama
Gazdy z tego co wiem i chyba obie robią blacharkę itd w tym samym
miejscu. Obu nie polecam!
dowodu bo oni auta do lakierni (ktora miesci sie w Goczalkowicach kolo
Bielska Bialej)
Hmm.. a myślałem że ta lakiernia to w Pszczynie. Nawet stary zderzak jak
odbierałem to był w Pszczynie... dziwne...
Co prawda naprawa trwala ponad 3 tygodnie, ale poniewaz dostalem od ich
zastepcza Pande nie przeszkadzalo mi to az tak bardzo.
Moja naprawa też się bardzo przeciągneła... bo jak się okazało zamiast
kupić oryginalne części (jak obiecywał mi pan przyjmujący zlecenie
naprawy) to szukali zamienników i mieli z tym spory problem bo autko mam
troszeczkę nietypowe.
przyjechalem odebrac samochod zauwazylem, ze na liczniku przybylo 30km.
To u mnie akurat kilometrów nie przybyło wcale.
"mechanik musial
pojechac z Goczalkowic do Pszczyny na przeglad techniczny". Pytam sie
wiec po co do Pszczyny skoro mowil wczesniej ze maja ta stacje na
miejscu. Na to uslyszalem, ze "wcale panu tak nie mowilem".
Popatrz na mapie jak daleko jest z Goczałkowic do Pszczyny (np.
pilot.pl) bo chyba mechanik jechał okrężną drogą np. przez Bielsko.
Kiedy zostawiałem auto w Auto-Gaździe inny klient akurat odebrał swoje i
po chwili wrócił z prośbą o wyjaśnienie czemu ma 60 km na liczniku
więcej... Odpowiedź była naprawdę dobra, w sam raz na pozbycie się
natręta. "ja niestety nie wiem ale dowiem sie od chłopaków z serwisu i
zadzwonię do Pana". Z autopsji wiem że na pewno nie oddzwonił... ale
trudnego klienta się pozbył koncertowo.
Normalnie rece opadaja!
Dokładnie. Ja robiłem naprawę bezgotówkowo w Auto-Gaździe z OC sprawcy.
Mają ponoć umowę z PZU, ponoć, bo w praktyce to burdel na kółkach. PZU
nie wiedziało o tym że Auto-gazda naprawia mi auto i przez miesiąc
przesyłali pieniąde raz do mnie, raz do mojego ojca (wspolwlasciciela) a
na koniec, którąś tam część do Gazdy. Oczywiście Pan w Auto-Gazdzie
twierdził za każdym razem, że już tam zaraz zadzwoni i wyjaśni...
Obiecywał mi że zrobią naprawę na oryginalnych częściach i że oni z PZU
wyciągną pieniądze (bo wycena była zaniżona). G... prawda - oszuści po
prostu. Części kupili w hurtowni niedaleko mnie... bo znalazłem gdzieś
nalepkę.
Najlepsze było natomiast kiedy po prawie roku dostałem z Auto-Gazdy
wezwanie do zapłaty(!!!) 1700 zł za naprawę mojego auta. A to przecież
salonie, wziałem kopię dla siebie i... na drugi dzień dzwoniła
przestraszona pani z księgowości w Pszczynie z przeprosinami, ze to nie
jej wina i ze w Gaździe w Bielsku mają bałagan i im nie przesłali
dokumentów.
Dodam jeszcze że po jakimś czasie od naprawy wymieniałem żarówkę w
lampie postojowej (wymienianej przy okazji naprawy) i po jej zdjęciu
moim oczom ukazała się pięknie i glęboko (aż do blachy) pęknięta
warstawa lakieru i drobne zagięcia. Nawet tego nie tknęli. Postojówka
zasłania to i po co się męczyć, prawda?
Tak więc szykuj się że, któraś z firm Pana Adama Gazdy jeszcze parę razy
Cię zaskoczy, nawet kiedy już o nich zdążysz zapomnieć ;)
Temat: Skok Kluczyka, jak dorobić się dodatkowych parę milionów
Skok Kluczyka, jak dorobić się dodatkowych parę milionów?
Nie do wiary a jednak, jadąc autostrada w Polsce trzeba uiścić słone opłaty, Wielkopolskiej S.A, którym współwłaścicielem jest pan Kulczyk z Niemiecką firmą ze Sztudgartu o ile zostałem dobrze poinformowany. Istnieją wysokie podatki zawarte w benzynie itd itd, na ten temat nie chce się tu rozpisywać. Kierowco jeżeli masz przy sobie polskie złotówki, to po przejechaniu ok. 170 km portfel twój będzie chudszy, ale to jeszcze nie ten problem. Jeżeli ich nie masz, a dysponujesz tylko walutą EURO, zostaniesz zmuszony do wymiany na stanowiskach płatniczych po 3,45 za jedno EURO!!! Musisz mieć na dodatek banknoty, żadnych monet i uwaga- otrzymujesz resztę w złotówkach /wymiana konieczna/ w przeliczniku 3,45!!! Jeżeli masz małe nominały np. 10 €, to strata jest jeszcze wyjątkowo mała. Przy banknocie 100 € tracisz plącąc na autostradzie na rzecz S.A 8,35 €! (31 PLN), przy nominale 200 € (16,70€) (61,79 PLN) !!! Czy jest zgodne z polskim prawem zaniżać dobrowolnie oficjalny minimalny państwowy kurs Euro i wymuszać w ten sposób zapłacenie autostrady zarabiając, pobierając trzykrotną wartość przejazdu samochodu osobowego płacąc podatek tylko za 11 PLN?! Są to olbrzymie sumy przy sprzedaży tej waluty po cenach nawet państwowych, nie mających nic wspólnego z działalnością drogowa! Mając na uwadze ilość pojazdów płacących w Euro, nieświadomi nawet tego co wyprawia firma pana Kulczyka obcokrajowcy i nie tylko, płaca aby podniósł się szlaban i mogli nadal podróżować . Reasumując czy jest zgodne z prawem pobierać Euro po tak niskim kursie wydając resztę w złotówkach po tak zaniżonym kursie? Jest to przymus gdyż każdy musi zapłacić przekroczenie (nowych granic) na autostradzie. W niezmienionej formie i treści artykuł ten został przesłany do Prokuratury w Poznaniu w celu wyjaśnienia nieprawidłowości w działalności tej firmy i ustalenia podstaw prawnych zezwalających samowolne zaniżeniu ustalonego państwowego kursu Euro, w celu osiągnięcia znacznych korzyści majątkowych ukrywając je w ten prosty sposób i zapewne nie plącąc dodatkowych podatków od zysku, przy korzystnej tak wymianie. Klient otrzymuje pokwitowanie( paragon fiskalny) na 11 PLN za przejazd rzeczywiście płaci sumę 31PLN, bez żadnej informacji lub pokwitowaniu o wymianie waluty i po jakim kursie.
Widać wyraźnie, jak bardzo łatwo można w( legalny) sposób dorabiać się następnych milionów pod uważnym nadzorem urzędów uprawnionych do wykrywania nieprawidłowości w prowadzeniu firm i obsłudze klienta.
O dalszym biegu wydarzeń będę Państwa nadal informował, mam nadzieje że praktyki te ulęgną zmianie na korzyść nas, podróżujących, a skarb Państwa odzyska utracone znaczne należne mu podatki. Na zakończenie dodam, że nikt nie miałby najmniejszych wątpliwości, gdyby pobierano na punktach płatności Euro po kursie Państwowym, wydając różnice również w Euro, na życzenie PLN w przeliczeniu po kursie Państwowym, z paragonem fiskalnym za przejazd z uwidocznioną sumą wymiany waluty.
Żródło
www.haloooo.com
Jerzy Grunwald
Strona 3 z 3 • Wyszukiwarka znalazła 161 wypowiedzi • 1, 2, 3