Czytasz wypowiedzi wyszukane dla słów: prezent na ślu





Temat: zaproszenia ślubne - gdzie?
"...może macie własne doświadczenia..."

Tak - radzę nie żeń się. Nudzi sie po roku a po 2 latach - robimy imprezę z
okazji rozwodu.

Ciekawe dlaczego nie obchodzi sie uroczyście rozwodu? Przecież to większa
radość niż ślub. Człowiek wchodzi na wyższy poziom świadomości. Prowinno sie
urządzać huczne imprezy z tej okazji. Mój rozwód obchodziłem z przyjaciółmi nad
morzem w wynajętm po za sezonem ośrodku - moja była zona też tam była.
Oczywicie córka także (z przyjaciólmi). Zaproszenia były ustne. Prezenty w
płynnej postaci. Polecam. Masz uczucie zrzucenia balastu - odwrotnie niż na
ślubie - bierzesz na siebie same obciążenia - ze kochasz, że szanujesz, że aż
do smieci.... bleeeeeeeee. Pustoslowie wymuszone głupią tradycja. Jeżeli te
deklaracje nie wynikają z naturalnych potrzeb a sa wymuszone nie do końca
świadomie - to jepiej zyć "na kocią łapę"...





Temat: ....muzyka z hi fi?!?!?!
....muzyka z hi fi?!?!?!

Witam,
Ja wychodze za maz juz za 5 miesiecy, we Francji )) Organizowac bedziemy
aperitif (szampan, winko, soczki i cos malutkiego do przegryzienia, ok. 2
godzinki) na 80-90 osob, natomiast samo weselne przyjecie na ok 30-40 osob
(restauracja). Zastanawiam sie nad muzyka...Nie zamierzam zatrudnic zespolu,
ani chyba tez DJa. Muzyczke puscimi sami z hi fi (MP3), wiec bedzie sobie
gralo dobrych pare godzin )) Co sadzicie o tym pomysle?

A tak na marginesie, to chcialabym polecic taki sposob organizowania wesela.
Aperitif jest bardzo dobrym wyjsciem, jesli chce sie ograniczyc koszty samego
przyjecia weselnego, a zaprosic wiele osob! Na aperitif ida wszyscy
zaproszeni na slub (woow! i juz macie sporo prezentow ) to drugi plus ), a
do restauracji juz tylko bliska rodzinka i przyjaciele. Tak wiec niktnie
powinien sie poczuc pominiety i zapomniany ))





Temat: Ksiega weselna gosci
Ksiega weselna gosci
Witam!
W sierpniu bede "swiadkowac" mojej przyjaciolce i zastanawiam sie nad prezentem - procz gotowki, wedle ich zyczenia, chcialam sprezentowac im cos na pamiatke. W sklepie internetowym na www.slub.artidame.pl znalazlam weselna ksiege gosci. Pomysl mi sie podoba, czy ktos z was spotkal sie z czyms takim? A moze wiecie gdzie mozna zrobic cos takiego na zamowienie?
Pozdrawiam
dzoana



Temat: OBOWIĄZKI ŚWIADKA I ŚWIADKOWEJ
Za wiele to nie robiłam
Pojechałam tylko na wieczór panienski prawie 700 km ,potem pomagałam pannie
młodej kiedy było trezba a to w ubieraniu ,a to w odbieraniu kwiatów i
prezentów,(same przyznacie ze to niezbyt wiele)wiecej załatwiał świadek min
szarfy na samochodzie ,zresztą w ostatniej chwili,bukiety dla nas,pilnowanie
obraczek i dowodów osobistych,od przemowy i toastów sie wywinął,ale moze
dlatego tak sie wszystko odbyło ze slub był tylko cywilny a wesele w gronie
najblizszych osób i raczej bez zadnych dziwnych zwyczajów typu "bramy" inne
pomysły sprzed lat...mam nadzieje ze u mnie bedzie podobnie



Temat: zaręczyny na weselu
hmm.. ja tez uwazam ze zereczanie sie na slubie -nawet najblizszej rodziny to
nie to... moze to brzmi spektakularnie, wielka widownia i...pozniej facetowi
latwiej bedzie zapamietac dwa wydarzenia przy jednej dacie ale slub jest dla
pary mlodej...
nie zgodze sie tez ze to "niezly prezent, dzielenie milosci itd" ...
ostatecznie zareczyny powinne byc dla siebie a nie zeby jeszcze komus (przy
okazji) zrobic dobrze

pozdr



Temat: zaręczyny na weselu
Nie zgadzam sie!
A ja sie wlasnie nie zgodze z przedmowczyniami! Tak, wesele to przede wszystkim
swieto mlodej pary i ich dzien, ale jaki piekniejszy prezent mozna dostac na
slub niz to ze bliskie nam osoby tez znalazly swoje szczescie? To tak jakby
swietowac milosc podwojnie - swoja i siostry! Ja bylabym ZACHWYCONA i bardzo
wzruszona gdyby ktos z mojego rodzenstwa czy rodzenstwa meza przypieczetowal
swoja milosc zareczynami podczas mojego wesela. To taka piekna symboliczna
zapowiedz ze kolejne pary beda po nas szczesliwie wstepowac w zwiazek malzenski.
Wiec nasze swieto staje sie przez to swietem malzenstwa w ogole
POmysl podoba mi sie BARDZO, i nie rozumiem w czym moglby mi samej ujac jako
pannie mlodej? Przeciez wesele robi sie po to zeby wlasnie PODZIELIC sie z
innymi swoja radoscia, a nie zeby wszyscy non-stop tylko mnie mieli w centrum
uwagi?



Temat: W A Ż N E D R O B I A Z G I :):):)
Cześć, przede wszyskim gratulacje. Jeżeli chodzi kto odbiera prezenty, koperty
i kwiaty to umnie od tego będą drużbowie, część kwiatów zostawimy w kosciele, a
część zawieziemy na grób. Co do pytania usadzania gości, wybór miejsc gdzie
będą siedzieć pozostawiam im (nie mam czasu zastanawiać się czy dana osoba
będzie chciała siedzieć z tą a nie inną osobą). Ja też mam ślub o 16.00, wydaje
mi się że jak pójdziesz do fryzjera między 11.00 a 12.00 (zależy od fryzury ale
liczę że mi zejdzie u fryzjerki ok. 2 godzin, później kosmetyczka ok. 40 minut -
tylko makijaż, bez robienia tipsów)



Temat: 2 wesela w rodzinie w tym samym miesiacu...
2 wesela w rodzinie w tym samym miesiacu...
czesc, wlasnie dostalam wiadomosc ze moja kuzynka postanowila wyjsc zamaz w
sierpniu...no wlasnie ja od dlugiego czasu planuje swoj slub na
sierpien..smutno mi teraz bo wiekszosc gosci mamy wspolnych a wiem ze sa
ciezkie czasy i wydaje mi sie ze ludzie nie pojda na 2 wesela w miesiacu bo
wiaze sie to z duzym wydatkiem.. albo ta z nas ktora wyjdzie zamaz pozniej
dostanie "mniejszy prezent" smutno mi strasznie i bardzo sie tym
zdenerwowalam!nie wiem jak sie zachowac w tej sytuacji???co radzicie?
pozdrawiam



Temat: W A Ż N E D R O B I A Z G I :):):)
- prezenty odbiera świadek, kwiaty - świadkowa, koperty - zbiera "wrzuca" młody
(do torebki, którą wcześniej przygotujemy)
- kwiaty później - do pokoju hotelowego i na sali (będziemy mieli wielkie
flakony) - po weselu część na grób dziadków,
- w samochodzie - mamy limuzyne więc jedziemy ze świadkami i rodzicami; ale
zazwyczaj młodzi siedzą z tyłu - z przodu kierowca + świadkowa (do pomocy
młodej)
- gości raczej pousadzam - młodzi koło młodych, rodzinki razem... jakoś dam
radę
- też mam ślub o 16tej i fryzurkę sprawię sobie ok. 12-13tej;




Temat: Pilne-Szukam dobrego fotografa do zdjęć ślubnych
a ja szczerze polecam parę moich znajomych,
na nasz slub dostliśmy przepiękny prezent ,mianowicie sesję i album.
widziałam wiele albumów ,zawierających zdjecia z kościoła ,lokalu ,pleneru i są
piękne.
Co do cen, nie bardzo wiem ,jak to wygląda teraz ,ale wszystko jest do
uzgodnienia ,i reguły nie są sztywne. prosze dzwonic pod numer tel.
691880306.



Temat: Polityczny horoskop braci Kaczyńskich
Czy będzie wesele????
to super!!!!kiedy będzie slub pana premiera to też jest w gwiazdach zapisane
ale pewnikiem nie powiedza bo teraz bracia nie pozwola na to aby sie cos
przedostało na swiatło dzienne aaa jeszcze jedno kto bedzie świadkiem? i
Andrzej Lepper odda w prezencie swoja swinię bo chyba ma jakaś swinie:)



Temat: Koniec roku 2002
michal_el napisał:

> anna1000 napisała:
>
> > francuz_el napisał:
> >
> > > Ja bede nastepny w kolejce... panie przodem :))
> >
> > kolejka już długa...Zeta ja i Francuz...coś ten Zeta sie ociąga...
>
>
> A właściwie to gdzie on się podział?

też mnie to zastanawia, wsiąkł...pewnie w drodze do Elbląga, na święta jedzie,
albo już przyjechał, ale w E. nie ma netu...to napiszę nie czekając na Niego
styczeń-zaręczyny
luty-pisanie i napisanie pracy
marzec-pierwszy raz, aż tak zostałam doprowadzona do ostateczności, że
straciłam kontrolę nad sobą i wybuchłam...
kwiecień-?????-nie pamiętam...
maj-szukanie mieszkania do kupienia
czerwiec-ślub i kupno mieszkania, przeprowadzka, obrona
lipiec-wesele
sierpień-remont mieszkania, podróż poślubna-kajaki
wrzesień-szukanie pracy, remont mieszkania
październik-znalezienie pracy
listopad-praca-dom-praca-dom
grudzień-prezenty

u mnie to romantycznie i brutalnie (marzec)




Temat: Koniec roku 2002
Gość portalu: anna napisał(a):

> michal_el napisał:
>
> > anna1000 napisała:
> >
> > > francuz_el napisał:
> > >
> > > > Ja bede nastepny w kolejce... panie przodem :))
> > >
> > > kolejka już długa...Zeta ja i Francuz...coś ten Zeta sie ociąga...
> >
> >
> > A właściwie to gdzie on się podział?
>
> też mnie to zastanawia, wsiąkł...pewnie w drodze do Elbląga, na święta
jedzie,
> albo już przyjechał, ale w E. nie ma netu...to napiszę nie czekając na Niego
> styczeń-zaręczyny
> luty-pisanie i napisanie pracy
> marzec-pierwszy raz, aż tak zostałam doprowadzona do ostateczności, że
> straciłam kontrolę nad sobą i wybuchłam...
> kwiecień-?????-nie pamiętam...
> maj-szukanie mieszkania do kupienia
> czerwiec-ślub i kupno mieszkania, przeprowadzka, obrona
> lipiec-wesele
> sierpień-remont mieszkania, podróż poślubna-kajaki
> wrzesień-szukanie pracy, remont mieszkania
> październik-znalezienie pracy
> listopad-praca-dom-praca-dom
> grudzień-prezenty
>
> u mnie to romantycznie i brutalnie (marzec)
>
>
To teraz czas na Francuza:)




Temat: zwyczaje ślubne w Hiszpanii
zwyczaje ślubne w Hiszpanii
Wybieramy się na ślub i wesele do Barcelony. Panna młoda jest Słowaczką, Pan
młody to Hiszpan oczywiście.

Pytanie o kwiaty - wręcza sie po ceremonii jak w Pl?

Prezent - kiedy wręczać po ceremonii w kościele czy podczas przyjęcia?

Planowane jest przyjęcie dzień przed ślubem - kolacja "zapoznawcza" dla
wszystkich gości i rodziny - coś należy przynieść ze sobą?

Z góry dziękuję za rady

Agnieszka



Temat: Wesele we Francji
Wiem ze o weselu bylo, i nawet dosc dokladnie, ale wyszukiwarka nic
mi nie daje (ta wyszukiwarka chce pewnie ciapki i ogonki, jak
rowniez moze nie jest "po slowach" tylko cale zdanie co sie daje - w
kazdym razie nici, jedyny watek mam ten
forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=10129&w=58087294&v=2&s=0 ).

Na ogol slub w sobote po poludniu (15-ta, 16-ta), potem pogaduszki i
zdjecia, czesto w parku kolo merostwa, potem przerwa.
Samo wesele jest na ogol w zarezerwowanej restauracji, czesto pod
miastem (wiecej miejsca, park, chalasowac mozna cala noc), i sklada
sie z dwoch czesci: do polnocy i po polnocy. Do polnocy jest
kolacja, wielki rytual, stoly z ustalonymi biesiadnikami, z
przerwami gdzie mozna opowiadac historie. Dan bedzie kilka, male,
chodzi o to aby sie delektowac. Serwis win do posilku. Kolacja
skonczy sie pewnie serwisem digestifs - zadna butelka wodki na
stole, serwis. Po polnocy zaczna sie tance.

Prezenty sa zorganizowane, czyli "liste de mariage", gdzie kazdy
wybiera ile wplaci i na co, potem sklep przywiezie panstwu mlodym co
wybrali.
Kwiatow sie nie przynosi, jesli wogole to przysyla przez kwiaciarza
rano do domu pani mlodej.



Temat: Najbardziej absurdalne...
Ostatnio matka mojego faceta (w skrócie: teściowa) zabroniła nam się
przeprowadzać w piatek. Bo to oczywiście przynosi pecha.
On jej uległ i zaczęliśmy przeprowadzkę w sobotę. W poniedziałek zadzwoniła do
mnie i prosiła, abyśmy nie spędzali pierwszej nocy w nowym mieszkaniu - z
powodów jak wyżej. Na końcu języka miałam, aby zapytać w jaki dzień wolno sie
przeprowadzać.

Również z jej repertuaru:
- nie wolno w pierwszy miesiąc po pogrzebie usuwać kwiatów z grobu (niestety,
nie wiem dlaczego)
- jak się idzie do kogos z pierwszą wizytą nalezy przynieść łyżeczkę w
prezencie (????)
- nie wolno partnerowi/partnerce kupować butów (tu akurat wiem - bo w nich
odejdzie)
- czarny kot jest u niej na porządku dziennym
- takie tam jeszcze inne.
- ślub w maju = niechybny rozwód



Temat: wazne pytanie w temacie wesela))))
wazne pytanie w temacie wesela))))
Zostalem zaproszony na slub i wesele mojej siostry w Polsce,niestety nie bede
mogl przyjechac (mieszkam za oceanem),jednak chcialbym wyslac jej jakis
prezent,mam wrazenie ,ze dla mlodych najwazniejsza bedzie zielona gotowka.Mam
wiec w zwiazku z tym pytanie:Jaka w tym momencie jest tzw.stawka ?



Temat: chrzciny-kasa
Nie wiem, czy można dawać bo "wypada", albo "nie wypada". Zależy na ile Cię
stać. Może lepiej kupić jakiś prezent i zmieścić się w kwocie 100-200 złotych?
500 to i na ślub wydaje mi się bardzo wygórowaną sumą.
Nie chciałabym jako matka przyjmować takiej forsy na okoliczność chrztu moich
dzieci, czułabym się skrępowana.




Temat: Republikanie przegrali ważne głosowanie w spraw...
SLUB TO NIE LICENCJA PEDALOW I LISBIJ
Te pare slow pod zdleciem jest mylace. To odbywa sie w urzedach gdzie
rejestruja biznesy, wydaja licencje samochodowe i znajduje sie biuro rzeczy
znalezionych. Pedala latwo znalezc, ale trudno sie go pozbyc. W sklepach
jubilerskich odebrali czesc bizuteri przeznaczona dla kobiet. To byl poczatek
konca. Kobitki wziely sie twardo za obrone swoich praw. Pedalstwo sromotnie
przegralo. Dziewne ale lisbije nie chca dawac sobie prezentow. W takich
sytuacjach jedna na druga bykiem patrzy. Przyzwyczajenie do dobrego sie odzywa.



Temat: 3 tydzień - proszę o rady

> - czy mogę chodzić na solarium? Wiem że to szkodliwe (nie tylko dla
> ciężarnych) ale mam za miesiąc slub i sami wiecie. Czy może wystarczy jak
> owinę brzuch grubym ręcznikiem (promienie chyba nie przejdą?)

na Twoim miejscu zrezygnowalabym z solarium, nie chodzi nawet o przenikanie
promieniowania, ale o ogolne rozgrzanie calego ciala, moze zakonczyc sie
poronieniem, tak samo jak niewskazane sa gorace kapiele

> - wiem, że trzeba łykać kwas foliowy. Mam w domu takie pastylki musujące f-my
> Kruger, ACE+kwas foliowy. Czy coś takiego może być?

lepiej kup po prostu Folik lub inny preparat zawierajacy tylko kwas foliowy

> - Kiedy najwcześniej trzeba pójść do lekarza na pierwszą wizytę

ja poszlam okolo 10 dni po spoznionej miesiaczce

No i oczywiscie GRATULUJE super prezent slubny

pozdrawiam
Agga + 29 tyg Malenstwo



Temat: W A Ż N E D R O B I A Z G I :):):)
- kto odbiera prezenty, koperty i kwiaty ?

Mysle, ze pomoga w tym swiadkowie i nasze rodzenstwo.
Koperty pozniej - albo beda przechowane w przepastnej torebce mojej mamy, albo
zostawimy w pokoju hotelowym. Mamy nadzieje, ze nic im nie bedzie. Odwozic do
domu byloby ciezko - lokal bedziemy miec poza miastem.

- i co później z kwiatami ?

Na sali - chcialibysmy wczesniej przygotowac/udekorowac wiadra, i w nich
przechowac. Pozniej - zlozymy na grobie.

- jak wsiadacie do samochodu ? kto gdzie siedzi ?

Ho.... Pewno my oboje z tylu. Slonko na pewno pomoze mi wsiasc - z suknia nie
ma zartow. Jest tez opcja, zebym ja siadla z tylu ze swiadkowa (sukienki...), a
panowie z przodu.

- usadzacie gości czy sami wybierają sobie miejsca ?

Aby uniknac balaganu, zamieszania, pokrzywdzenia kogos, niepewnosci i
dezorganizacji - na stolach beda wizytowki.

- jezeli mam ślub o 16.00 to o której do fryzjera ?

Czy sesja zdjeciowa ma byc jeszcze przed slubem?
To zalezy od odleglosci: z domu do kosciola, czy fryzjerka przyjezdza do
Ciebie, czy Ty do niej, czy beda oczepiny, jak z makijazem wczesniej (najpierw
powinna byc fryzura, potem makijaz)

- no i nie wiem co jeszcze ?

Wiele, oj, wiele...
Ale sie nie przejmuj, powoli da sie rade



Temat: Kosmos 3001
Kosmos 3001
zlamalam sie i na prosbe niejakiej/go kropekuka postanowilam zajac sie
poradnictwem forumowym. Na poczatek nowoczesne oswiadczyny lub slub- zgodne z
trendem czasu i najnowoczesniejsza wizja estetyczna zalecana na swiecie.
Oto ona:

Para wstepujaca w zwiazek przez duze Z:
´On´- zdejmuje uroczyscie permanentna prezerwatywe ze specjalnym kanalem
osmotycznym na sterylny mocz;
´Ona´ - odkleja permanetny plaster hormonalny chroniacy ´ja´ przed
niekorzystnymi wplywami testosteronu na wyglad slicznego mezczyzny w
eleganckiej formie ´fikusnego´ tatuazyku z lewego posladka...

´Oboje´ wypowiadaja przy tym sakramentalne zdanie ´ufami Ci moj partnerze´.
Aby w ten uswiecony zwiazek nie wkradla sie nuda i jako gwarancja jego
trwalosci partner od prezerwatywy wrecza zapakowana w filuterna bibulke
koloratke, ktora tez z nabozenstwem montuje na udzie ´swojej wybranki´.
Zgromadzeni goscie wreczaja oblubiencom przerozne prezenty w tym zmodyfikowana
wersje roznych pism Swietych w wersji animowanej z zaznaczonymi odpowiednimi
´fikusnymi´ fragmentami. Tlum intonuje zapamietale ´make abortion, no women´...

To tak ze specjalna dedykacja dla Tomka. Z przypomnieniem skeczow ze szkolki,
ktore to czesto robilismy na Swieto Szkoly i z racji na to ze nie zaznal
biedak koedukacji .

PS- jak sie pojawie jeszcze to nie z tym nickiem. Znajdziecie mnie na pewno
wrazie by co, ale nie chce byc kojarzona z komuna, sklepami i poslankami



Temat: W A Ż N E D R O B I A Z G I :):):)
Hej,

ja mialam slub o 16, wszystko wyszlo idealnie:

1. Telegramy odbierala swiadkowa - miala taki specjalnie przystrojony koszyczek,
do ktorego wrzucala telegramy. Kwiaty - swiadek, pomagala osoba towarzyszaca
swiadkowej. Samochod stal blisko wiec prezenty mozna bylo od razu przeniesc do
bagaznika. Kwiaty proponuje zostawic w kosciele.
2. Samochod byl kolegi, prowadzil swiadek, obok siedziala swiadkowa a my z tylu.
3. Gosci usadzalismy my. Zrobilismy ciekawe wizytowki z sentencjami i
wierszykami slubnymi z tylu. Dzieki temu nikt nie rzucal sie na miejsce, osoby,
ktore sie znaly nie czuly sie skrepowane.
4. Ja bylam u fryzjera trzy godziny przed wyjazdem do kosciola - wystarczylo,
ale to zalezy od fryzury.
5. przede wszystkim sie nie martw, rzeczy i sprawy istotne teraz, w trakcie
slubu i calego dnia i wesela wydadza Ci sie nie warte zachodu.
Zycze wszystkiego dobrego.



Temat: KIEDY POWIEDZIEC RODZINIE O CIAZY ?
Hehe, dobre pytanie! ja myslę, że przy Wigilii to bedzie najwspanialszy
prezent. Tak a propos, my o pierwszej ciaży powiedzielismy moim tesciom (wtedy
jeszcze nie-tesciom) jak byłam w 6 miesiącu. Nie lubię teściówki i jej reakcja
wcale mnie nie zdziwiła. Pierwsze pytanie to kiedy slub, jak się dowiedziała,
że nie będzie, to o mało nie posiwiała. W sumie dla niej to nie była dobra
wiadomosć, bo miała nadzieję, że jadnak jej synus w koncu się ze mna
rozstanie... pozdr



Temat: Czy można wspólnych rodziców chrzestnych?
My bedziemy miec jednych chrzestnych do obu dziewczynek i to w sumie
nie z wyboru a z koniecznosci, bo mieszkamy daleko od rodziny i nie
wszyscy moga dojechac a znajomych nie chcialam brac. Ale teraz to
juz mi sie nawet to rozwiazanie podoba. A z prezentami nie ma
problemu, my mieszkamy w Niemczech i tutaj nie ma zwyczaju dawania
laptopa na komunie. Od tego sa rodzice!!! I musze przyznac, ze
bardzo mi sie to podoba, bo takie okazje jak komunia czy slub to nie
przetarg "kto da wiecej".



Temat: Prawo jazdy w ciąży;-
Kasiu,

Nie poddawaj się Ja też zdałam za czwartym razem- może i tobie się uda.
Wprawdzie w ciąży wtedy nie byłam ale za to za kilka tygodniu miałam mieć ślub.
Postanowiłam jakoś wykorzystać ten fakt by wpłynąć pozytywnie na
mojego "prześladowcę".
Wiedziałam że tym razem to już MUSZĘ zdać. Bo i kasy i cierpliwości już nie
miałam.

Ładnie się uśmiechałam i całą drogę coś paplałam nie dopuszczając go zbytnio do
głosu ( poprzednie 3X byłam poważna i wystraszona)Starałam się nie zwracać
uwagi na jego brak większego zainteresowania i srogą minę. Opowiedziałam mu
chyba z pół życia O studiach z psychologii, o wpływie negatywnym wpływie
stresu w sytuacji egzaminacyjnej, no i o tym że mam obiecany w prezencie
ślubnym samochód, o ile oczywiście wreszcie zdam. I zdałam!!!

Trzymam za ciebie kciuki!
Asia




Temat: prezent na ślub siostry
prezent na ślub siostry
Witajcie!!!
Szukam jakiegos ciekawego wzoru do wyszycia na ślub siostry.
Myslałam o słonecznikach lub makach a moze macie cos innego i fajnego
bardzo bym była wdzieczna
Ma to byc cos naprawde niezwykłego
pozdrawiam



Temat: slub cywilny i koscielny - kiedy prezent
slub cywilny i koscielny - kiedy prezent
Jestem swiadkiem na slubie kolezanki, która z narzeczonym postanowila wziac w
czerwcu slub cywilny a we wrzesniu koscielny. Po ktorym slubie wypada dac
prezent? Mam kupic dwa czy jeden? Co o tym sadzicie?



Temat: ŚLUB
ŚLUB
Ciekawa jestem co byście daływ prezencie ślubnym na moim miejscu?
w niedzielę idę na slub(wychodzi za mąż po raz drugi) kuzynki.Nie chcę dawać
pieniędzy bo to żadna pamiątka.No i nie mam pomysłu!Ratunku!Ja-go



Temat: Slub
Slub
Wydalabym sie chetnie za Karolaka ale on jakos sie nie deklaruje. Moze byscie
obiecali mu kosztowne slubne prezenty to by sie skusil na moje wdzieki?



Temat: Rodzice chrzestni dla dwojga
Ale z drugiej strony, pomyślcie...dwa prezenty na komunię, dwa prezenty na ślub
i takie tam...ja początkowo chciałam za mamę chrzestną dla moich trojaków moją
siostrę, ale żal mi się jej zrobiło... Każde dziecko ma innego rodzica
chrzestnego.



Temat: Kochani, help! Serwis aparatów cyfrowych!
Hm, to ja się podzielę opiniąo Fuji FinepixS5000- dla mnie bomba - jestem pod
niustającym wrażeniem - tym można wszytko
Lubie takie prezenty...
Moze nawet slub z tej okazji drugi wezmę??



Temat: Monogram - gdzie
Monogram - gdzie
Czy ktoś podpowie mi gdzie w wawie można kupić pościel z wyhaftowanym na
życzenie monogramem? Szuka niebanalnego prezentu na ślub przyjaciółki... Będę
wdzięczna.



Temat: oryginalny prezent slubny
oryginalny prezent slubny
Potrzebuje ratunku! Zupelnie nie mam pomyslu co podarowac bratu w prezencie
slubnym!!! Brat to typ luzaka, mieszka w Londynie, a prezent ma byc
niezobowiazujacy, jak sam to powiedzial. Slub za tydzien, a ja nie mam
zupelnie zadnego pomyslu:(((



Temat: Indie -ślub hinduski
Indie -ślub hinduski
CZy moze ktos się orientuje co kupuje się w prezencie hinduskiej parze młodej?
jade na ślub do Indii i chciałam kupić prezent, a nei chciałabym popełnić
jakiejś gafy ;)



Temat: CYWILNY -PREZENT!!!????
CYWILNY -PREZENT!!!????
CZESC WAM MAM PYTANIE DO WAS DZIEWCZYNY W LIPCU IDE NA SLUB Z MOIM FACETEM DO
JEGO SIOSTRY BEDZIEMY SWIADKAMI JAKI POWINNISMY DAC PREZENT A JAK KASE TO ILE
ILE WYPADA. JEST TO TYLKO SLUB CYWILNY I NAWET IMPREZY TAKIEJ NIE MA KAWA I
CIASTO



Temat: prezent slubny od swiadka
prezent slubny od swiadka
ile na slub powinnien dac swiadek ? czy kase czy prezent?
czy wypada sie swiadkowi zapytac co para chce na prezent
dodam ze swiadek nie jest rodzina tylko kolega ?



Temat: Prezent dla nowożeńców
Prezent dla nowożeńców
Jestem zaproszona na ślub i wesele,w jakiej kwocie robi się teraz prezenty?
Ile zwykły gość a ile chrześni?Wiem,że można dać dużo,pogadajmy o
realiach.Dzięki,pozdrawiam.



Temat: Ile się teraz daje w prezencie?
naprawde najwiekszym prezentem jest to ze goscie przyjada na slub. a jezeli mam
liczyc za ile zjadlam??? mysmy dostawali prezenty od rodziny za 50 - 80 zl od
osoby srednio liczac a wydalismy na weselne przyjecie 500,- od osoby za sama
kolacje z trunkami.




Temat: w sobotę ślub a ja nie mam prezenu :( co kupić
w sobotę ślub a ja nie mam prezenu :( co kupić
w sobotę ślub a ja nie mam prezenu co kupić może macie jakieś pomysły. A
może robiliście liste prezentów i pomysł byście mi podsuneli? Para jest
nietypowa ponieważ kobitka nie jest typem gospodyni.




Temat: Prezent ślubny-pieniadze !!!!!!!!!
Prezent ślubny-pieniadze !!!!!!!!!
Prosze pomózcie.Jak dyskretnie zasugerować na zaproszeniach, w moim przypadku
POślubnych, bo ślub za granicą,że wolelibyśmy pieniążki od prezentów?? Moze
znacie jakies wierszyki itp.
Dzieki wielkie!!!!



Temat: prezent ślubny dla narzeczonego??
prezent ślubny dla narzeczonego??
No właśnie - 27 wrzesnia mamy ślub i zastanawiam sie jaki prezent lub
niespodzianke moge zrobic swojemu przyszłemu mezowi z tej okazji. Macie
jakies pomysły???



Temat: z prezentem do Rosji - co z cłem ?
z prezentem do Rosji - co z cłem ?
moja mama jedzie do znajomych do Rosji , na ślub . Chce państwu młodym zawieźć
w prezencie niedrogi odtwarzacz video ( niecałe 200 zł ) , czy ruscy celnicy
mogą wlepić jej jakieś opłaty celne ?



Temat: co na prezent ślubny?
a moze sesja fotograficzna?
jezeli slub ma miejsce w Paryzu lub okolicach , mozesz podarowac oryginalny
prezent w postaci sesji fotograficznej :)

polski-fotograf-paryz.com



Temat: SIEDLCE POZDRAWIAJĄ GDAŃSK :-))))))))))))
Żabko, ślub bedzie na plaży, prawda? Hm, fajnie bedszie :) Ja lece kupic
szwagrowi prezent, tzn. ide jakis wybrać... Nie cierpie kupować planowanych
prezentów, trudne to jest! Pozdrawiam/oliwka



Temat: Czy wyszywacie dla siebie, na prezent, czy
Ja ostatnimi czasami wyszywałam na prezenty tzn.poduszki na
nowiecke,bratowej na urodziny,na ślub, również koleżance na
urodziny.Sobie też pare obrazów wyszyłam i dalej wyszywam.Chyba jest
to już mój nałóg bardzo mnie to relaksuje.



Temat: Tralalumpku, masz nowy prezent
Tralalumpku, masz nowy prezent
w postaci watku- slub z arabem:::::::::::::::)))))))))))))))))))))))))))))




Temat: prezent ślubny - koperta
prezent ślubny - koperta
Mam pytanie,ile się teraz do takiej koperty wkłada? Bardzo proszę o sugestie,
gdyż za 3 tygodnie jestem zaproszona na ślub i wesele mojej koleżanki (21
lat).




Temat: ślub !!! pilne
ślub !!! pilne
weteranki, pomocy
oczywiście w ostatniej chili budzę się, że nie mam prezentu. macie cos
ładnego ??? jakas parke np. please.
bede wdzieczna tu albo na gazetowego
Dzieki Aga



Temat: wzór na ślub
wzór na ślub
proszę o wzorki na prezent ślubny



Temat: Prezent w kopercie. Pomocy!
Prezent w kopercie. Pomocy!

Idziemy na ślub, chcemy dać pieniądze młodym,(bo to się przyda, mają kredyty i
wydatki). Ile zazwyczaj daję się ?



Temat: Prezent w kopercie. Pomocy!
W rodzinie dawaliśmy ok 600 zł. Znajomym ok 300-400 zł.
Raz byliśmy zaproszeni tylko na ślub, młodzi nie robili wesela, więc kupiłam
prezent za ok 170 zł. + kwiaty.



Temat: Rita,stłukłem szklanke!!!
jak zostaną ci ostatnie dwie szklanki to znaczy , że czas na ślub i obydwie
naraz rozbij na szczęście,a ja w prezencie ślubnym zacznę zbierać następną
kolekcję :) i chyba tak jak mamaut radzi PLASTIKOWE ;), żeby miłość była wieczna



Temat: P-O-M-O-C-Y, P-O-R-A-D-Y...
bez przesady nikt nie kupuje kwiatów na slub za 50 zł
przeciez jak juz pisałam wcześniej jak każda młoda para zbierzesz troche
gotówki w prezencie, to za tą gotówkę nie możesz karmy kupić? to też przecież
darowane od gości...



Temat: może lepiej poczekać?
niestety mieszkanie możemy dostać tylko po ślubie, moi rodzice nie chcą byśmy
zamieszkali bez "sakramentu" a ja nie chce się kłócić i robić coś wbrew nim, a
poza tym mieszkanie miałoby być prezentem od naszych rodziców właśnie na slub,
więc albo, albo



Temat: jestem dzis pierwsza...
a ja dopiero teraz, czytajac ten watek, zdalam sobie sprawe, ze
primo: swieta juz calkiem niebawem
secundo: nie mam ANI JEDNEGO prezentu
i zaczynam sie trchoe stresowac
( coz za zbieg okolicznosci:wlasnie w zetce mowia, ze swieta i slub sa
najbardziej stresogenne...)




Temat: rezygnuję z kwiatów od gości
Mam lepszy pomysł. Zaproś ludzi na ślub z weselem, a jak Ci dadzą prezenty i
pieniądze to powiedz, że impreza się nie odbędzie - zaoszczędzisz na wydatkach
na wesele a pieniądze od gości otrzymasz. Proste nie??



Temat: Wesele w Egipcie
Wesele w Egipcie
Hej,
jadę na wesele siostry kolegi do Kairu. Nie mam pojecia - jak się powinnam
ubrać? jaki prezent kupić? i generalnie? Jak wygląda ślub i wesele w Egipcie?
Wyznanie: islam.



Temat: czesc wam kochani i "kochani"
Prokocim, twój kolega Bogdan chodzi z dziewczynką, szykuj się na ślub i zbieraj
zielone na prezent wręczony osobiscie.



Temat: Ile dac na slub (gotowka)
Gość portalu: Andie napisał(a):

> 300 pln to akurat tyle, ile płaci się przeciętnie za zabawę dla 2
> osob. Poza tym często jest tak, że idąc na wesele musisz jeszcze zapłacić za
> jakieś przejazdy/czasem nocleg/fryzjera/ewentualnie kupic coś do ubrania.
Więc
> te koszty powiekszają się. Niemniej jednak, gdybym miala iść na ślub bliskiej
> mi osoby i gdybym mogła dać "tylko" 200 pln, to tyle bym dała, albo
ewentualnie
>
> poszukalabym jakiegos fajnego prezentu

No wlasnie. Dochodzimy od sedna. Wszystko zalezy od... zamoznosci mlodej pary i
tego gdzie wesele jest zorganizowane.

Jezeli jest to wiejska potancowa w remizie z morzem wodki i zespolem discopolo,
a koszt zarcia (schabowy, flaki, kapusta) na pare wychodzi po 200 pln, to
mysle, ze smialo mozna dac i 100 zl i nikt sie nie powinien obrazic.

Jezeli natomiast slub zorganizowany jest np. w Palacu Sobanskich, z kawiorem i
innymi delicjami, to nie oszukujmy sie, ale koszt takiego wesela na pare rzadko
miesci sie ponizej 1000 zl (samo jedzenie), wiec prezent w postaci 300 zl jest
troszke nie na miejscu, zeby nie powiedziec - nieelegancki. Jezeli nie stac nas
na pojscie na taki slub, to po prostu nie idzmy, uprzedzajac o tym mloda pare.
Mloda para z gory wie, czy zaproszeni goscie beda w stanie "odwdzieczyc" sie za
tak przygotowane przyjecie. Jezeli wiedza, ze znajomi ledwo wiaza koniec z
koncem, powinni (a) zorganizowac wesele skromnejsze, (b) nie oczekiwac
prezentow - i wprost to znajomym powiedziec - badz liczyc sie z tym, ze wielu
ludzi nie przyjdzie.

Zasada ta nie dotyczy oczywiscie rodzicow chrzestnych i innej b. bliskiej
rodziny. Jezeli mloda para wie (a powinna wiedziec), ze status materialny tych
osob jest b. niski, powinna zaprosic te osoby wyraznie mowiac, ze nie oczekuje
zadnego prezentu, gdyz prezentem dla nich bedzie obecnosc tych osob na weselu.
Takie zrozumienie sytuacji pozwoli uniknac rodzinie stresu, a mlodym
rozczarowania z pustej koperty.



Temat: po co zyc czesc 2
po co zyc czesc 2
pisalam niedawno moja sytuacje z tesciami zapomnialam tylko dodac ze moj maz
ma brata starszego od siebie o 7lat,on jest w ich domu na zupelnie innych
warunkach na lepszych,duzo lepszych....jemu wolno bylo prawie wszystko,a
mojemu mezowi odwrotnie,to moj maz musil sprzatac ich pokoje(!!)kiedy
braciszek wychodzil do knajpy na imprezke bo przeciez kazdy musial mu
nadskakiwac..w dniu naszego slubu byl tylko on z jego rodziny,tesciwie nie
przyjechali tylko wyslali kartke elektroniczna i zadzwonili na chwile...brat
spytal sie co bysmy chcieli dostac na slub jako prezent a mysmy
odpowiedzieli"no nic,najwazniejsze ze bedziesz nam swiadkowac"myslalam ze to
dla niego jakis zaszczyt ale widocznie sie mylilismy
a on nie wyglupiajcie sie tylko mowcie co chcecie?a moj maz odparl:no to
mozesz nam dac na przyslowiowy obrazek...no i nadszedl dzien slubu on nam
zlozyl zyczenia dal kwiaty i tyle...pomyslelismy sobie ok.fajnie ze wogle
jestes na naszym slubie.a po jakims tygodniu jak bylismy u niego bo maz
chcial sobie zabrac jakas rzecz on przychodzi i prawie rzucajac daje nam
koperte z 200$ze slowami"macie na ten obrazek"?teraz tez tesciowie sa w
polsce i nawed im przez glowe nie przyszlo aby odwiedzic moich rodzicow!dodam
ze sa to ludzie jakies srednio 12lat starsi od nich,ja jestem w idiotycznej
sytuacji bo jak mam wyjasnic rodzicom czemu tesciowie nie maja ochoty sie z
nimi spotkac(mieszkaja od siebie 10minut jazdy autem)?faktach?dodam tez jak
bylismy w domu rodzinnym meza a mieszka tam obecnie tylko brat jego to bylo
na krotko przed naszym slubem,weszlismy a tam nikogo nie bylo komp wlaczony
ktos gadal przez gadu-gadu,ma z zostal na chwile na korytarzu rozmawial z
kolega a ja weszlam pierwsza i pierwze co mi sie rezucilo w oczy to ten
wlaczony komp podeszlam bo chcialam go wylaczyc,brat meza ma czesto cos
takiego ze wyjdzie na cala noc i swiatlo,telewizor sa wlaczone non-stop,ale
mniejsza o to i co widze rozmowe jego z matka bla,bl ,bla ogolnie moglam sie
dowiedziec z tej ich gadki ze mysmy braciszkow pokzyzowali plany ze maz
wyjechal ze Stanow.bla,bla bla...ze teraz musieli sprzedac swoje nowe
mieszkanie i zamieszkac w mieszkaniu rodzinnym(niedawno byl z laska)no ize
wogle przez to ma straszna krzywde a na to ze si pobieramy
skwitowali"zobaczymy co z tego wyjdzie"!a matka no to teraz ma ja,po tych
slowach poczulam sie jakbym nie wyszla za maz tylko jakby maz sobie kupil psa!
co myslicie o tych sytuacjach?



Temat: ile pieniedzy na prezent?
Uważam, że mówienie, iż "nie wypada dac mniej niż..." nie do końca jest fair
wobec osób, które naprawdę mają ciężką sytuację i po prostu nawet te 100-150 zl
to dla nich duzy wydatek.
Jednak wychodzę z założenia, że na wesela nie chodzi się co miesiąc - a
przynajmniej ja nie należę do takich osób. I dlatego, jeśli trafi mi się jakieś
wesele raz na 1-2 lata, to jakimś tam minimum stosowności jest dla mnie
kwota 300 zł na parę. Chociaż nie należę do osób majętnych, a raczej
przeciętnie sytuowanych uważam, że przecież ja mam dać młodym jakiś PREZENT od
siebie. A skoro młodzi od prezentu wolą pieniądze, to nie może być tak, że oni
sie wykosztują na przyjęcie, żeby pięknie ugościć mnie i inne bliskie im osoby -
a ode mnie nie dostanę de facto nic - no bo jeśli np. przyjęcie od osoby
będzie kosztowało 130 zł, do tego koszty alkoholu, dekoracji etc. - to wyjdą
po prostu na zero. Oczywiście gdyby młodzi woleli prezenty rzeczowe to nie
szukałabym na siłę czegoś, żeby tylko kosztowało 300 zł, ale też nie
cieszyłabym się, że "kurczę, mogę kupić komplet pościeli z satyny za 90 zł i
kropka". Gdyby pościel podobała mi się i uzanałabym ją za stosowny prezent,
to pewnie dokupiłabym jeszcze jakieś fajne szklaneczki/filiżanki albo jakiś
ciekawy srebrny gadget do zastawy stołowej. Oczywiście będąc pewną, że utrafię
w gust i potrzeby młodych.
Dobrą opcją jest też zrzucenie się z innymi znajomymi parami po te 250-300 zł i
kupno np. porządnego aparatu fotograficznego czy innego wymarzonego przez
bohaterow imprezy sprzętu typo odtwarzacz DVD, jakas fajna mikrofala etc.
Ktoś może mi powiedzieć, że to strasznie analityczna wyrachowana postawa - ale
ja nazwałabym to raczej realnym podejściem do sprawy. Oczywiście, podkreślam,
że takie rozumowanie stosuję w przypadku zupełnie przeciętnie sytuowanych
osób... bo jeśli ktoś, kto jest mi bliski, miałby nie przyjśc na mój ślub i
wesele, bo nie miałby na prezent - to oczywiście 1000 razy wolałabym obecność
tej osoby bez jakiegokolwiek prezentu niż obecność kogoś, kto wsadzi mi w
kopertę 1000 zł, ale za kim nie przepadam.



Temat: Jechać na ślub i wesele czy nie?
Jechać na ślub i wesele czy nie?
Mam dylemat. Zostaliśmy zaproszeni na ślub i wesele do kuzyna mojego
narzeczonego. Zastanawiam się jednak, czy jechać – z powodów czysto
praktycznych, szczególnie finansowych. Dla mnie jest to zupełnie obca osoba,
a dla mojego narzeczonego po prostu kuzyn, z którym nie utrzymuje jakoś
specjalnie zażyłych kontaktów – widują się 1-2 razy do roku. I teraz tak –
jeśli pojedziemy na to wesele, to na sam prezent, kwiaty i dojazd wydamy ok.
600 zł – bo nie jesteśmy zmotoryzowani, a impreza jest na drugim końcu
Polski. Do tego dochodzą koszty „reprezentacyjne” – akurat tak się złożyło,
ze musielibyśmy na te imprezę kupić nowy garnitur dla mojego narzeczonego, bo
ostatnio strasznie schudł i wszystkie ciuchy z niego lecą. Czyli w sumie
trzeba liczyć razem minimum 1200 zł. O tym, ze ja także powinnam zainwestować
w jakieś ubrania etc. Nawet nie wspominam, choć ostatnimi czasy właściwie i
tak odmawiałam sobie wszelkich zakupów odzieżowych właśnie ze względu na
wydatki mieszkaniowe, edukacyjne etc. W każdej innej sytuacji właściwie
przebolałabym taki wydatek, ale ostatnio wynajęliśmy mieszkanie i w związku z
tym mięliśmy mnóstwo wydatków, tak wiec nasze oszczędności znacznie zmalały.
Dodatkowo w przyszłym roku sami bierzemy ślub i właściwie już powinniśmy
oszczędzać pod tym katem. Dodatkowo sprawę komplikuje fakt, ze ja jeszcze nie
znam tej części rodziny mojego narzeczonego i tez chciałabym się przed nimi
jakoś zaprezentować a nie stresować, ze np. jadę w średnio fajnych ciuchach i
musze skąpić np. na głupiego fryzjera.
I teraz nie wiem co zrobić – czy naciskać na narzeczonego abyśmy odpuścili
sobie te imprezę, czy jednak pojechać, mimo kosztów. Narzeczony chce jechać,
ale szczerze mówiąc nie jest to dla niego jakąś bardzo bliska osoba. Gdyby
był to ktoś, z kim czujemy się bardziej związani – w ogóle nie
zastanawiałabym się nad ta kwestia i pojechała mimo kosztów... Myślałam tez o
rozwiązaniu połowicznym – czyli o tym, by kupić im jakiś fajny prezent i
wysłać i wykręcić się jakimiś obowiązkami...
Co o tym sadzicie?




Temat: ślub po turecku....
ale, ale...opisujecie wiejskie wesela lub w tradycyjnym srodowisku. w
srodowiskach zeuropeizowanych wesela sa podobne jak u nas, najczesciej
wyprawiane w restauracjach i hotelach.
na naszym weselu w Stambule byly przystawki, kilka dan do wyboru i ogromny
pietrowy tort udekorowany mloda para z cukru. do picia winko, szampan i
niealkoholowe drinki. mozna bylo zazyczyc sobie wodke, ale akurat my z tych
slabo pijacych jak sie towarzystwo rozkrecilo (napilo ) to zabawa byla
super, moja rodzina do dzis je wspomina. kobiety i mezczyzni siedzieli i
tanczyli razem, oprocz tancow meskich, podobnych do zorby. przygrywala nam
fajna kapela z wokalistka, a na koniec zatanczyla tancerka brzucha, specjalnie
zamowiona na te okazje. calosc trwala ok. 4h. gdyby nie to, ze akurat tego dnia
padalo to mielismy w planach jeszcze sztuczne ognie.
bylam na kilku takich weselach, gdzie oboje mlodzi byli Turkami, wiec nie byl
to wyjatek. nie zdecydowalam sie tylko wtedy na "kina gecesi" (malowanie
henna), bo mialo byc tylko w babskim gronie i troche sie krepowalam, prawie
zadnej z nich nie znalam, dzis zaluje.
slub w urzedzie stanu cywilnego tez jest podobny do naszego, tyle ze siedzi sie
przodem do publicznosci. tradycyjnie mlodych obdarowuje sie pieniedzmi i
zlotymi specjalnymi monetami przypinanymi do ubrania. panna mloda czasem, ale
nie zawsze, ma czerwona szarfe w pasie lub na ukos, przypieta specjalnie na ten
cel. najczestszym prezentem jest zloto, ktore wg tradycji zostaje zawsze przy
kobiecie, np w razie rozwodu. mozna tez dac cos do domu lub z wyposazenia agd.
my dostalismy tez sporo recznych robotek, np przepieknie ozdobione reczniki.
nie daje sie kwiatow w takiej formie wiazanek, za to duzo jest wiencow na
bardzo dlugim ok 2m kiju, ktore nam kojarza sie z zaduszkami
samochody udekorowane sa podobnie jak u nas, z inicjalami panstwa mlodych w
serduszkach.
dla gosci przygotowuje sie specjalne dekoracyjne cudenka z czyms slodkim w
srodku w podziece za prezent i przybycie na slub/wesele. rozklada sie przy
kazdym nakryciu lub rozdaje z pieknie przyozdobionego kosza przy wreczaniu
prezentow.




Temat: Pod Kosciolem - " po prosbie "
Pod Kosciolem - " po prosbie "
" ŚRÓDMIEŚCIE. Wyłudzanie przed kościołem
Ślub na sznurku

Żeby wziąć ślub w kościele garnizonowym przy ul. Bernardyńskiej trzeba się
przygotować na przyjęcie dodatkowych gości ceremonii. Widok pary młodej
zwabia pod świątynię okolicznych kloszardów, którzy nie myślą odejść z
pustymi rękami.

Dzisiaj będzie tu bardziej tłoczno.

Sobotnie popołudnie to najważniejszy dzień tygodnia dla co niektórych
amatorów mocniejszych trunków, kręcących się w pobliżu placu Kościeleckich.
Ślub tego dnia bierze zazwyczaj kilka par. To okazja do wyłudzenia od nich
kilku butelek wódki w zamian za przepuszczenie przez tzw. bramę.
Wypuszczą za "flaszkę"
Rynsztunek bramowicza nie jest wyszukany. Zazwyczaj jest to sznurek, a w
wersji ekskluzywnej - sznurek i przywiązana do niego puszka. Bramowicz jest
zazwyczaj, zgodnie z obowiązującymi trendami, lekko nieogolony i ma
specyficzny kolor nosa i oczu.
Bartosz T., który niedawno brał ślub w kościele garnizonowym, poprosił o
pomoc straż miejską. - Przed złodziejami przestrzegał nas ksiądz, który
radził pilnować samochodów i zabierać z nich prezenty weselne i inne
przedmioty. Wiedzieliśmy też, że z rąk kloszardów trzeba wykupywać się wódką,
bo mój ojciec specjalnie był obejrzeć kilka takich ślubów. Dlatego złożyłem
specjalne pismo w sekretariacie municypalnych. Niestety nie dało to
rezultatu. Strażników nie było, a pijaczkowie żebrali o wódkę -
opowiada "świeżo upieczony" mąż.
Ksiądz widzi, strażnik nie
Municypalni nie zgadzają się z zarzutami. Twierdzą, że nie mają
obowiązku zabezpieczania prywatnych ceremonii, a w opisany dzień byli przez
całą godzinę (od 17 do 18) w pobliżu kościoła.
- Samochód strażników stał na parkingu. Przecież nie mogliśmy postawić
go przed wejściem do kościoła. Funkcjonariusze nie widzieli tam żadnych
pijanych osób, a jedynie dwie dziewczynki, które chciały prosić o cukierki.
Nakazali im odejść - informuje Arkadiusz Bereszyński, rzecznik straży.
Ksiądz dziekan pułkownik Józef Kubalewski, proboszcz parafii
garnizonowej, zna problem doskonale. - Kloszardzi są w pobliżu kościoła na
okrągło. Siedzą na ławkach, zostawiają nieczystości, śmieci. Nie ma dla nich
świętości ani autorytetów - mówi.

Maciej Myga
gp.red-miejski@gpmedia.pl
19 Lipca 2003 "




Temat: Obowiązek wobec rodziny...?
Wesela, wesela...
Moja siostra wychodziła za mąż w latach 80-tych. Nie dość, że mama musiała się
zapożyczyć i spałacać dług przez kilka lat, to jeszcze trzeba było wszystko
"zdobywać", począwszy od szynki na kartki etc. I oczywiście wszystko trzeba było
zrobić: wypożyczyć zastawę, krzesła, upiec ciasto. Mama całe wesela była taka
zmęczona, że wątpię czy można to nazwać zabawą. A najciekawsze było słychania
ok. 3 nad ranem wujków - niedopitków, którzy dopiero w takim stanie nabrali
odwagi na rozmowy o polityce. Nie wspomnę o moim tacie, który oczywiście spił
się i zrobił awanturę.
Ja wychodziłam za mąż 10 lat później. Nie chciałam, żeby jedna noc mojej radości
kosztowała rodzinę kilka lat wyrzeczeń. Poza tym nie lubię imprez z alkoholem.
Moje wesele było małym przyjęciem w restauracji, bez alkoholu (a zabawa i tak
trwała do 3-ciej w nocy). Ciasto zostało kupione. Moja mama mogła usiąść z
gośćmi i po prostu się bawić. Resztę rodziny zaprosiliśmy osobiście tylko na
ślub. Oczywiście nie przyszli, no bo jak tak bez imprezy? Niektórzy zaproszeni
na wesele też nie przyszli, no bo jak się bawić tak bez wódy?
Niedługo później wychodziła za mąż moja koleżanka. Poszłam na ślub, dałam
prezent i wróciłam do domu. Dla mnie dawanie prezentu nie jest jednocześnie
zapłatą za bilet wstępu na imprezę. Daję prezent temu, kogo lubię i szanuję.
A więzi rodzinne można pielęgnować w inny sposób. Co roku wysyłam spora liczbę
kartek świątecznych. A dostaję 2-3. Mimo to wysyłam w następnym roku życzenia do
tych, którzy nic nie napisali. I huczne wesele nic by tu nie zmieniło.




Temat: ŚLUB BEZ WESELA!!!
U nas odbyło się to w nastęujący sposób:

Na ślub do kościoła na godz. 15.00 zaprosiliśmy wszystkich, których chcieliśmy i
o których wiedzieliśmy, że przyjdą Reszta rodziny - tej dalekiej, z którą
rzadko się widujemy - nie była zaproszona, ani też nie wysłaliśmy im zawiadomień
- bo po co - po to, żeby potem słuchać, że kogoś, kto mieszka w Szczecienie
zaprosilismy do Warszawy na sam ślub. bez "ugoszczenia"? A tak po rodzinie
została rozpuszczona informacja, ze nie robiliśmy wesela tylko przyjęcie dla
chrzestnych - i jest OK.
W kościele było w sumie ok. 50 osób, natomiast na przyjęcie, które rozpoczęło
się ok. 17.00 zaprosiliśmy 25 osób - rodziców, rodzeństwo, rodzice chrzestni z
rodzinami, babcie, i kilku najbliżych przyjaciół.
Obiad trwał ok. 5 godzin i było super. Menu bardzo obfite i smaczne - 2 daniowy
obiad, deser-lody, tort, oprócz tego rózne przystawki - sałatki, wędlinki, ryby
- naprawdę sporo zostało. Alkohol nasz - i wino, ale i symboliczne "zdrowie"
wódką też. Płaciliśmy po 90 zł od osoby.
W tle nasza ulubiona muzyczka

Cała impreza kosztowała nas nie więcej niż 9000 zł:
Przyjęcie: 2250
Alkohol: 450
Zaproszenia z częsciową wysyłką: ok. 50(samodzielnie robione)
Stroje: ja 1700 (1200 suknia, 200 buty, 300 bielizna i dodatki) on 1500 (1000
garnitur, 300 buty, 300 koszula + krawat)
Fryzjer + makijaż: 250
Kwiaty: bukiet + przypinka 150
Obrączki: 600
Fotograf: 700
Wszystkie opłaty kościelne wraz z dekoracją kosciola: 500
Noclegi dla 8 przyjezdnych osób: 600

Od rodziców ( którzy zreszta się nie dokładali do kosztów), od chrzestnych, ,
babć i przyjaciół dostaliśmy w sumie koperty na łączną sumę 5000 zł, opróz tego
kilka bardzo fajnych i przydatnych prezentów - więc można powiedzieć, że nasz
ślub z imprezą kosztował nas niecałe 4000 zł.



Temat: nie mogę się połapać w tej biurokracji
Mam jeszcze wiele pytań
Mam jeszcze sto tysięcy innych pytań, mogę?
1. Czy my musimy jeszcze coś robić z naszym aktem ślubu zanim im go
poślemy? Gdzieś go jakoś zatwierdzać w Polsce albo w Kanadzie?(na
Jersey jest zatwierdzony na wszelkie możliwe sposoby, urzędnik,
który dawał nam ślub poradził nam, żebyśmy go jeszcze podbili w
tamtejszym immigration, co też uczyniliśmy i to ponoć ma wystarczyć,
żeby był wszędzie uznawany.)
2. Nie rozumiem w ogóle tych przeklętych formularzy. Czy mogę Was
popytać punkt po punkcie jak to się wypełnia? Robił ktoś cos takiego
ostatnio? Na przykład w punckie o pierwszym spotkaniu jest podpunkt
czy jakies prezenty sobie dawaliśmy? Rozumiem, ze skoro to jest w
tym miejscu akurat to dotyczy prezentów na pierwszym spotkaniu, a
nie prezentów w ogóle, tak, czy nie?
3. Czy rozmaite dokumenty towarzyszące jak np. akt urodzenia mojej
córki, muszą być przetłumaczone na angielski?
4. O co mogą się przyczepić? Czy przyczepią się o to, ze nie mamy
obrączek (bo nie mamy naturalnie z naszym swiatopoglądem, ale możemy
pozyczyć jak trzeba będzie od kogoś)? Czy przyczepią się o to, że
widzieliśmy się tylko trzy razy przed ślubem? (To przez nich, drani,
nie moglismy częściej, bo mnie do niego nie puścili) Czy przyczepią
się o to, że nie mamy "normalnych" listów, tylko koło tysiąca maili?
Czy przyczepią się w końcu o jego zarobki czy nie?
5. Dalej nie mqam jeszcze wyroku sądu o pozbawieniu praw
rodzicielskich mojego byłego, jak na razie miałam tylko warunkową
zgodę sądu na wyjazd dziecka na chwilę i teraz ten dokument jest
bezwartościowy - czy myślicie, że możemy na razie złozyć papiery
mimo to, ewentualnie tylko dołożyć jakieś zaświadczenie, że sprawa
się toczy, czy trzeba czekać aż będzie ten wyrok? (A diabli wiedzą
kiedy to będzie, bo koleś jest "nieznany z miejsca pobytu", a to
przeciąga sprawę mimo moich ciągłych jęków na piśmie, że proszę,
żeby szybciej.)



Temat: Nie chce wychodzic za maz :(
Rozumiem Cie doskonale. Wszyscy, ktorzy mowia jakie to piekne, jakie
wzruszajace ta cala ceremonia, prezenty, suknia, weselne obyczaje itd. pewnie
maja racje. Ja do nich nie naleze. Kiedys robilam wszystko, zeby uniknac takiej
ceremonii i nie do konca mi sie udalo. Slub byl(cywilny) chociaz przyjecie
mniejsze niz sie wszyscy spodziewali. To bylo dawno. Malzenstwo po licznych
burzach przestalo istniec. Tamtego pana nie widzialam od kilku lat i dobrze mi
z tym.
Moj drugi maz oswiadczyl sie po miesiacu znajomosci. Slub jednak to dla nas
wylacznie uregulowanie spraw prawnych. Zeby uniknac ceremonii i nie obrazac
rodziny wzielismy go za granica. W polsce tylko potwierdzenie dokumentow.
Wszyscy czuli sie ogromnie rozczarowani a my szczesliwi z powodu unikniecia
szopki. Ktos przewidujaco napisal, ze niechec do ceremonii Ci minie. No coz
mnie jakos nie minela. Moj facet po prostu przyjal moj punkt widzenia bo
okazalam sie dla niego wazniejsza niz rodzina i oczekiwania cioc i wujkow. On
sam nie mial chyba nic przeciwko tradycyjnemu weselu chociaz raczej bez ksiedza
(on kiedys bral juz slub koscielny, ja nie).
Zycze wytrwalosci. Nie zawesze to czego chca inni musi byc wazne takze dla nas.
Moj kumpel zorganizowal przyjecie weselne w chacie studenckiej na pustkowiu.
Bylo niezwykle. Takiego wesela nikt z rodziny sie nie spodziewal. Oni wszesniej
nie uprzedzili o charakterze ceremonii. Z kosciola goscie zostali zapakowani do
autokaru i uwiezieni w kraj szeroki na lono natury. Chalupa bez pradu, wesele
bez tancow i orkiestry ale za to z jaka atmosfera! Bylo wielkie ognisko,
pieczone prosie, spiewy z gitarami i fletem. Nawet wiekowe i niezwykle nobliwe
ciocie bawily sie doskonale chociaz pierwszy moment zaskoczenia byl ogromny.
Trzymaj sie mocno
pozdrawiam



Temat: dlaczego znowu ślub???????????
Jejku uwielbiam o tym myśleć i rozmawiać ;-)))))

No więc u mnie było tak:
Poznaliśmy się 07.08 1999r. na ognisku,na wsi; ja miałam świeżo skończone 18
lat ;-))) On- typ samotnika ale dusza towarzystwa- gdzie się zjawiał tam
rozkręcała się zabawa- ja- nieśmiała myszka ;-))) Po 3 tygodniach pierwszy
pocałunek, po miesiącu wyznanie miłości z Jego strony (ode mnie jakiś 3
miesiące po).
Potem spotykaliśmy się w Warszawie, przyjeżdżał do mnie o 6 rano w niedzielę
(pracował i mieszkał poza Wawą), czasami jeździliśmy do Jego rodziny na wieś...
Zamieszkaliśmy razem po jakimś roku u mnie w domu, razem z moją kochaną.
liberalną Mamcią. M. oświadczył mi się 19 czerwca 2000 roku, czyli w niecały
rok po poznaniu ;-D Pojechaliśmy do jubilera, wybraliśmy pierścionek- cudo ;-)
i potem oświadczyny na kolanku(chlip, chlip). Po półtora roku zamieszkaliśmy
sami, w mieszkanku po moich dziadkach- dotarliśmy się. Aż w 2003 roku
zaczęliśmy myśleć aby w końcu ze stanu narzeczeństwa przejść w małżeństwo ;-)))
Zaplanowaliśmy datę i wesele- 21.09. 2003 rok. Dzień ślubu wspominam jako
najpiękniejszy i najszczęśliwszy (obok narodzin synka). Czułam się wtedy bosko,
chciałam by ten dzień trwał wiecznie... Potem podróż poślubna nad morze....
A na Wigilię zrobiliśmy piękny prezent całej rodzince- zasialiśmy ziarenko
naszej miłości ;-)))

M. prawie od początku mówił mi o tym , że marzy abym została Jego żoną, abyśmy
byli razem... Nie był "uczulony" na instytucję małżeństwa. Baaardzo źle
wspominał pierwszy ślub i wesele- ba! On nawet z niego uciekł. Po 3 godzinach
najzwyczajniej w świecie pojechał sobie do domu nie czekając na tradycyjne
Oczepiny... Na naszym weselu- dbał o gości, o mnie, tańczył, śmiał się,
przeżywał ten Dzień.... KOcham Go bardzo!
Dodam jeszcze ,że gdzieś głęboko tam mamy nadzieję na ten ślub drugi- przed
Panem Bogiem.Oby się udało... Pierwszy wyrok- korzystny- już za nami...




Temat: Jak wyglada ceremonia slubna?
No to ja jeszcze swoje trzy grosze wrzuce.
Slub bralam w: thelawn-weddings.com/ 3 lata temu prawie. Wszystko bylo
przygotowywane na wariackich papierach, bo decyzje podjelismy w lutym, ze slub
chemy w wakacje. Jedyna wolna data byla jednak tylko we wrzesniu i to w
niedziele, co koniec koncow zaoszczedzilo nam pare funtow. W czerwcu
dowiedzielismy sie, ze sie przeprowadzamy do Niemiec na dwa miesiace (lipiec i
sierpien), wiec wszystkie przygotowania odbywaly sie za posrednictwem
internetu. Ale do rzeczy: Przede wszystkim wynajelismy 'tostmastera' (to polski
odpowiednik chyba wodzireja), ktory opiekowal sie goscmi i nadzorowal przebieg
calej uroczystosci. Super sprawa, o nic nie trzeba sie martwic. Menu
wybieralismy chyba miesiac przed uroczystoscia, zrezygnowalismy z szampana -
jako pierwszy toas wybralismy... wodke. To byl chyba jedyny polski akcent, ale
goscie byli zachwycenie, tylko niektorzy nie wiedzieli, co robic z tym
kieliszkiem wodki - dolac do soku, czy wypic. Panie z Reg. Office przybyly 1
godz. przed slubem, opowiedzialy jak bedzie przebiegac uroczystosc i wybralismy
tresc przysiegi. Potem moj tato poprowadzil mnie przez sale i przekazal
narzyczonemu. Oprawe muzyczna zapewnila nam harfistka, ktora znalezlismy na
necie i zostawilismy jej wybor co do repertuaru. Spisala sie na medal,
przygrywajac do uroczystosci i obiadu. potem goscie zostali "wypedzenie" do
ogrodu na sok i pimmsa, a my mielismy sesje zdjeciowa. Po jakiejs godzince czy
dwoch tostmaster zarzadil obiad - my stalismy przy wejsciu i oficjalnie, jako
maz i zona witalismy gosci. Przy nas stali rodzice, a tostmaster kazdego goscia
z osobna przedstawial rodzicom. Fajne to bylo. Kwiato, jak Jagienka wspomniala,
nie przynosi sie; prezenty i koperty z zyczeniami zostaly zlozone w specjalnym
pomieszczeniu. Po obiedzie i przemowieniach zaczela sie czesc dyskotekowa z
zimnym bufetem. Tu juz kazdy placi za siebie (my zdecydowalismy sie zostawic
troche kasy za barem i zapewnilismy bufet) i na ta czesc zaprasza sie
przewaznie dodatkowo dalszych znajomych. W Anglii jest odwrotnie niz w Polsce -
na uroczystosc zaslubin zaprasza sie najblizszych i nikt, kto zaproszenia nie
dostal, nie powinien sie pojawic (w Polsce z reguly mozna sie spodziewac w
kosciele sasiadek, znajomych znajomych itp). Calosc zakonczyla sie o 23:00.
Bylo super! Ufff, jesli bedziesz w czwartek na spotkaniu, to moge ci podac
wiecej szczegolow...



Temat: dzienniki wam-pirzycy
poniedziałek
I już po imprezie... Udała się całkiem, całkiem... Jeszcze nie doszłam po niej
do siebie...
Goście dopisali - był Vampi z Normą - Norma cała radosna, już cieszy się na
ślub, i chociażem nie mężczyzna, zaczynam rozumieć dlaczego Vampi tak stracił
dla niej głowę... On też zdaje się byś żywcem wpiekłowzięty z powodu tych
zaręczyn. W prezencie przynieśli mi dzecko, co to je dostali od Św.Mikołaja.
Norma wprawdze trochę protestowała, ale jek pozwoliłam jej przyrządzić to
dziecko, zrobiła to wyśmienicie i nawet sama stwierdziła, że jedzenie dzieci
może być równie przjemne jak ich wychowywanie... Tylko niestety ta pierwsza
przyjemność trwa zdecydowanie za krótko. A w końcu za rok tez są Mikołajki.
Wspólnie też radziliśmy co zrobić z prezentem, który ja dostałam od Św.M. i
doszliśmy do wniosku, że chyba zrobimy z niego wampira - bo w sumie całkiem
dorzeczny z niego facet, a przekonałam się, że samotna kobieta w grobowcu nie
zawsze może czuć się bezpieczna.
Przyszedła też kumpel Vampiego - Wilkołak. Trochę mnie zaskoczył swoją wiytą i
musiałam ganiać do nocnego sklepu po skrzynkę piwa, bo krwi to on nie pija, a
pragnienie ma spore. Ale miło, że wpadł - taki rozrywkowy z niego gość...
Przybył też Hannibal - jak miło!!! Sam zaproponował się na kucharza. Nie wiem
co bym bez niego zrobiła z tymi wszystkimi ciałami, z których piliśmy krew, a
sporo tego było... A tak to mieliśmy rewelacyjne zakąski. Z początku Hannibal
patrzył na mnie z takim dziwnym wyrazem w oczach, że aż czułam się nieswojo, co
mi się wybitnie rzadko zdarza. Ale późśniej, jak już się trochę najadł ten
dziwny wyraz zniknął z jego oczu i był przeuroczy... cóż za dowcip, cóż za
erudycja...
Oczywiście przybyło też całkiem sporo innych zjawduchówupiorów, za dużo by
wymieniać. Na moment przyszedł nawet sam hrabia Drakula wraz ze swoją świtą,
pogratulować mi mieszkanka i potwierdzić zgodę na udzielenie ślubu Normie i
Vampiemu. Cóż za zaszczyt w moich skromnych progach!!! Nawet zostawił mi kilka
strzyg, żeby posprzątały po imprezie, tak że jak było po wszystkim (a owo
wszystko należy rozumieć w jaknajszerszym tego słowa znaczeniu) mogłam
spokojnie położyć się spać...




Temat: Expose samotnego, chetnego na zmiane statusu
O prosze! Nigdy nie trzeba tracic nadziei.
96-latek porzucił kawalerski stan
Cztery lata przed setką pewien mieszkaniec miasta Clermont-Ferrand
we Francji porzucił stan kawalerski, by przed urzędnikiem stanu
cywilnego poślubić swą 88-letnią towarzyszkę.
Marguerite Janin i Yves Leycuras zarejestrowali swój związek
partnerski pięć lat temu, ale teraz zdecydowali się na ślub. On był
kiedyś szefem kuchni w marynarce handlowej, ona pracowała w
cukierni. Pani Marguerite była wdową po pierwszym mężu i ma 64-
letniego syna.

- Robię to dla niej - mam nadzieję, że sprawi jej to przyjemność -
wyjaśnił dziennikarzom pan Yves, który swoje "tak" powiedział głośno
i wyraźnie, wśród oklasków przyjaciół. Po czym nowożeńcy poszli
uczcić swój ślub w restauracji, gdzie dostali w prezencie kosz
kwiatów i ciasto owocowe.

Clio! Hmm. Z checia bym sie podjal szczytnego zadania usmiechania
sie wciaz do Ciebie, ale ja na nutach nie bardzo sie znam i moglbym
cos pomieszac w duecie, a wiadomo czym to pachnie. Kiedys, spiewalem
(krotko) w duecie, ale ze zawsze biore za wysoko "C" (tak mi mowila)
i nie przestrzegam; "A battuta" to mnie pognala - zamiast moj
wspanialy glos skonwertowac. Bo ja juz taki jestem ze wszystko
wykonuje "Affettuoso" i nijak do zadnego duetu nie moge sie
dopasowac? Co bys mi radzila?
Oki! Jeslis tak mila, to poprosze cos lekkiego na poczatek moze, cos
(jako zem patriota) z Moniuszki? - moglibysmy wcielic sie w
spiewakow wykonujacych np. arie Halki z IV aktu, ktore szczegolnie
zywo sa sluchane przez takich jak ja. Nigdy bowiem nie mozna zawiesc
oczekiwan. Mysle, ze ten klasyczny polski repertuar operowy podasz
mi wzorowo?




Temat: przyjecie zamiast wesela i co rodzina na to?
No ja w tym całym podejmowaniu decyzji ślubnych miałam w nosie to, że ktos się
obrazi - bo to tego kogoś problem, nie mój. Jeśli ktoś patrzy na ślub jako
okazję do wyżerki i chlania - to raczej nie jest to typ osoby, którą darzyłabym
szacunkiem - więc w sumie wisiałoby mi to, co taka osoba myśli sobie o moim
ślubie i moich decyzjach. Mam bardzo liczną rodzinę i wiem, że na pewno
niektórzy będą plotkować na temat braku wesela, albo tego, że wolałam zaprosić
przyjaciółki i znajomych rodziny,niż ciotki - ale wiem też, że wiele osób to
zrozumie.

Co do kosztów - dla mnie też wydanie każdego tysiąca złotych nie jest łatwe, bo
zarabiamy raczej przeciętnie, a z natury jestem naprawdę oszczędną osobą - ale
postanowiłam nie być drobiazgowa chociaż w tej kwestii - bo wiem, że zależy mi
na tym, aby ten dzień jakoś fajnie uczcić - nie z pompą, ale z jakąś klasą,
elegancją... tak, byśmy mieli co wspominać ... tak, by ślub i wesele nie
kojarzyły mi się nigdy ani z zarzynającymi wydatkami, które rosną w
zatraszającym tempie, ani z liczeniem każdego grosza i rezygnowaniem np. z
ładniejszego bukietu ślubnego tylko po to, by zaoszczędzić 20 zł, czy z kupnem
sukni za 700 zł bo za 800 to już za drogo. Po prostu podjęliśmy jakąs decyzję,
wydaje nam się że rozsądną, założyliśmy sobie jakiś realny budżet i zamierzamy
się tego trzymać.

Nie liczę na to, że wesele mi się zwróci, ale też nie będę udawać, że nie wiem,
iż dostanę od chrzestnych czy przyjaciół jakieś tam pieniądze czy prezenty - bo
wiem, że dostanę, i prawdopodobnie koszt całej imprezy, w tym ostatecznym
rozrachunku będzie niewysoki. Ale nie jest to jakieś wyrachowane podejście do
sprawy tylko zpo prostu świadomość rzeczy oczywistych.
Gdybym zaprosiła tylko rodziców, chrzestnych i przyjaciół tylko na ceremonię do
kościoła - tez z pewnością otrzymalibyśmy jakieś upominki czy pieniądze, i
wtedy byłoby mi głupio -nie daltego, że ktoś mi cos przyniósł/dał - ale
dlatego, że KTOŚ BLISKI chciał sprawić mi przyjemność, a ja w nie miałam w tym
dniu ochoty wypić z tym kimś szampana, czy kawy i pogadać godzinkę...Wiem, że
gdybym nie planowała żadnej, nawet skromnej imprezy po ślubie, to i tak
chciałabym się spotkać po ceremonii choćby z tymi najbliższymi osobami -
zaprosić je do domu na tort i ciasto - nie po to, by ugościć " z obowiązku" ale
po to, by po prostu POBYĆ i PO-CIESZYĆ się jeszcze trochę z nimi z tego tak
ważnego przecież momentu mego życia.



Temat: Obowiązek wobec rodziny...?
Byłam zszokowana po przeczytaniu listu tygodnia,ale odetchnęłam z ulga, bo
pomyślałam, że nie tylko ja tak myślę. Przeczytałam co zabawniejsze fragmenty
mojej mamie, więc pośmiałyśmy się razem.
Na szczęście moja mama nie uważa że wesele to czyjkolwiek obowiązek. Wręcz
przeciwnie.
Lubię moją rodzinę i chciałabym ich zobaczyć na moim weselu, jeśli na takowe
kiedykolwiek będzie mnie stać.
Moi rodzice mi tej zabawy nie zafundują i nie jestem tym oburzona. To nie jest
ich obowiązek. Właściwie to bardzo się cieszę, że mają takie poglądy. Gorzej
jest w rodzinie mojego przyszłego. Przekładamy nasze plany ślubne właśnie z
powodu braku pieniędzy.
Kiedy powiedziałam przyszłej teściowej, że na razie ślubu nie będzie, bo nas na
to nie stać, powiedziała, że nie moja w tym głowa. A jak jej odpowiedziałam, że
z mojej strony, to akurat moja w tym głowa, zatkało ją. wiem, że w związku z
tym uważa moich rodziców za ostatnich dziadów, skoro nie wypełnią swojego
obowiązku i nie wyprawią córce weselicha. Ona uważa że to ich święty obowiązek.
Ciekawe co by było, gdyby wesela w ogóle nie było. Chyba wyklęliby mnie i tyle
by było po tej całej dalszej rodzinie. I co z tego że ich znam. jak wesela nie
zrobię i ich nie zaprosze, to przy kłopotach wypną się na mnie, mimo że będą
rodziną mojego męża.
Typowa wiejska mentalność!!! Teraz wszyscy po kolei wypytują moją przyszłą
teściową, kiedy wreszcie będzie ślub, no bo ile można na to czekać...
Nigdy nie uwierzę w to, że czekają na to, żebym weszła do rodziny. Czekają na
weselicho, darmową wyżerkę i popijawę. Ktoś tu wspominał, ze wesela sie
zwracają w prezentach. Te czasy już dawno minęły. Owszem czasem Młodzi na
weselu nieźle "zarabiają", ale tylko wtedy gdy wszystko opłacają rodzice,a oni
tylko zgarniają koperty...



Temat: Jak wyglądały waze zaręczyny?
Ja chyba sama powiedzialam, ze chce pierscionej jak on pytal co chce na
gwiazdke. Wybral jakis, zabral mnie do jubilera, ale na szczescie okazalo sie
ze jest duzo za duzy i tego akurat nie da sie zmniejszyc... wybralam sobie
inny (z brilantem ;))... ufff... zaplacil za niego ze skarbonki do ktorej
odkladal drobniaki chyba z pol roku, hahah, liczyl jubiler i dwie
ekspedientki... smiesznie bylo. Na Wigilie przyjechal do mnie do domu, mamie
dal kwiaty, chyba tatowi whisky... pozniej byly prezenty... starzy juz sie
domyslali, no bo kto daje takie kwiaty i whisky przed Wigilia... Pozniej
kleknal, wreczyl mi kwiaty (pechowe 20 roz, ktore zaraz iklaply!!!) caly sie
trzasl (a taki maczo z niego) wydukal, wyjakal, ze mnie kocha i czy zostane
jego zona... mi sie chcialo smiac, bo pierwszy raz go takiego zdenerwowanego
widzialam! No ale powiedzialam TAK.
9 miesiecy pozniej rozstalismy sie, tzn. zostawil mnie, bo jak twierdzil
bede "zla" zona... teksty ze to ja "zmusilam go do zareczyn".
Przykre.
Spotykalismy sie na ten teges chyba jeszcze przez poltora roku, a moze nawet
dwa lata. Potem poznal "idealna zone"... Ale w koncu przylazl do mnie (tu
dluzsza historia co i jak bylo) z placzem (powtarzam MA-CZO) zebym wrocila
itd, ze sie zmienil, ze zrozumial, ze mnie zranil, ze glupi byl... Jakos mi
trudno bylo mu wybaczyc, nie moglam wykrzesac z siebie zadnej lezki,
ale "pozwolilam" mu wrocic. Jestesmy znow razem od poltora roku.
Pierscionka drugiego nie dostalam, jak twierdzi "tamte" zareczyny sa znow
wazne. Wykupil jakis nowy abonament czy co? Nie przypominam sobie.
Slub chce cywilny, bez wesela, bez niczego, bo mu szkoda kasy na wóde
dla "obcych ludzi" - tak twierdzi... A ja to co? Moje marzenia sa niewazne?
Trabi o dziecku, ale szczerze mowiac co czesto mysle czy to wszystko ma sens...
Wczoraj np. mialam urodziny... Zadzwonil, ze jest chory i po mnie nie
przyjedzie (do pracy) i czy mu to "wybacze"...
Czy ja chce takiego meza???
Trzeba sie milion razy zastanowic zanim sobie spieprzysz zycie. Lepiej
przemylslec niz potem ciagnac sie po sadach i rozwodzic.
Ja wlasnie teraz "przemyslowuje" i nie jest mi z tym najlepiej... :(

P.S. Przeczytalam to wszystko... Sama sie sobie dziwie co napisalam...
zupelnie jak "rozterki nastolatki", hihihii... a ja juz taka "duza"
dziewczynka jestem...

Pozdrawiam,
K.




Temat: Wojna o posag
Ave,
a czy są w IOndiach prezenty ślubne wręczane przez gości nowożeńcom? Może w ten
sposób odbija się część kosztów wesela?
T.

Gość portalu: sto kobiet napisał(a):

> To niestety wcale nie sa bzdury. Wiele mlodych dziewczyn w Indiach albo
popelni
> a
> samobojstwo albo jest zamordowanych przez rodzine swojego meza, a jak nie
> zamordowana to maltretowana psychicznie - bo posag byl za maly. No oczywiscie
> porzadne rodziny sie od zwyczaju posagu odcinaja gruba kreska, no ale co
> tradycja to tradycja. I nie mozna tego tlumaczyc kosztami wesela. Na moim
> hinduskim weselu bylo tylko 600 osob - bo tylko ze strony mojego meza.
> Ogladalismy sluby na 1600 osob... Generalnie zalezy od rodzin jak sobie dziela
> wydatki ze slubem - za moj slub zaplacili w calosci rodzice mojego meza - ale
> byla to sytuacja wyjatkowa - przyznaje. Kazdy system daje pole do wypaczen. A
> system malzenstw aranzowanych w Indiach jest pod tym wzgledem wyjatkowy - bo
> malzenstwo opera sie na negocjowanym kontrakcie, a nie milosci i zrozumieniu.
> Latwo wiec stronom stawiac horrendalne wymagania. Ale i na to jest sposob.
Moja
> kuzynka wychodzila za maz - rodzina meza zazyczyla sobie 500 osob tylko z
stron
> y
> na weselu. Ona chciala miec gora 200-os wesele i postawila na swoim. Tyle ze
> tesciowa jej nienawidzi i robi jej przykrosci na kazdym kroku. Nie wszyscy
sobi
> e
> zdajemy zsprawe z tego ze te mlode dziewczyny po wyjsciu za maz pakuja
walizke
> i
> wyprowadzaja sie do tesciow i z nimi mieszkaja. Wcale sie wiec nie dziwie, ze
> rodzice boja sie o ich los i staraja sie uzbierac jak najwiekszy posag, zeby
ni
> e
> dac powodu do konfliktow na tym tle... A rozwody w Indiach sa rzadkie raczej
ni
> e
> z powodu wysokich kosztow wesela, tylko wynikaja z tradycji i kultury i
pozycji
> kobiety w tych spoleczenstwach. Kobieta idealna to kobieta ulegla.




Temat: Wiza do Algierii
Wiza do Algierii
Bardzo chcialabym zobaczyc Algierie ale nie jest mi to dane poniewaz mam
problem z uzyskaniem wizy do tego pieknego kraju. W czerwcu tego roku
zlozylam wszystkie potrzebne dokumenty i uzyskalam odpowiedz, ze wiza powinna
byc za 14 dni. Niestety mija juz 75 dzien moich zmagan z dziwna procedura
obecnego konsula. Zwodzi mnie za kazdym razem nie dajac zadnej kon kretnej
informacji. Mialm tam poznac rodzine mojego nazyczonego i wziasc slub
muzulmanski. Niestety nic nie przemawia do sumienia zimnego konsula. Raczej
bawi sie ze man dajc wciaz nadzieje. To bardzo dziwny czlowiek i n ie wiem
czemu nie chce pomoc mi polaczyc sie z moim nazyczonym. Wymysla cagle inne
procedury. Za pierwszym razem powidzial nam ze pozwolenie wydaje Algier.
Tymczasem nazyczony osobiscie dowiedzial sie, ze to konsul ma takie
uprawnienia. Ciagle wymysla cos innego a na ostatnim spotkaniu powiedzial mi,
ze musza zrobic wizje lokalna i przegladal jakas teczka z doku mentami brata
mojego nazyczonego,ktory mieszka od lat w Polsce i byl ze mna w ambasadzie.
Kzaal dzwonic za 15 dni wiec tak zrobilam ale nadal nie chce mi dac zadnej
konkretnej odpowiiedzi. Nie wiem czemu traktuje mnie jak zabawke. Jestem
dorosla kobieta i wiem co robie i czego pragne. Jestem juz u kresu
wytrzymalosci, nie wiem co robic? Mieszkam daleko od Warszawy i podroze do
ambasady nadszarpnely mnie juz sporo. Moj nazyczony nie moze przyjechac do
mnie bo nie pracuje na tyle dlugo zeby mogl starac sie o wize do Polski.
Czekalam cale wakacje i niedlugo ramadan. Nie chcemy brac slubu w bylejakim
kraju tylko w kraju mojego nazyczonego. Konsul wydaje sie byc zimny i nie
czuly na moje prosby. Nie wiem czy zyczy sobie jakis prezentow za to? Ja
nigdy nie dawalam lapowek i nie zamierzam tego robic.
Pozdrawiam



Temat: Problem z byłą mojego narzeczonego
Problem z byłą mojego narzeczonego
Witam wszystkich!

Problem stary jak świat i pewnie niejednokrotnie poruszany na forum. Żyją sobie
szczęśliwie: ona (25 lat) i on (27 lat). Są razem od 2,5 lat. Zaręczają się.
Planują ślub na sierpień 2004. Obydwoje po nieudanych związkach. Ona rozstała
się z nieodpowiedzialnym facetem po 3 latach szarpaniny. On rozstał się z
dziewczyną (decyzja wspólna, powód: wypalenie się, niezgodność), z którą był 2
lata. On i ona przez rok prowadzą życie singli. Nagle BUM!, spotykają się.
Wielka miłość, miliony wzruszeń, pewność, że to ta i ten. Po pół roku poważna
decyzja: mieszkamy razem. Wszystko układa się dobrze, bywają wzloty i upadki -
jak w każdym związku.
Resztę możecie wywnioskować z tytułu wątku...
Pół roku temu w nasze życie weszła bezpardonowo była dziewczyna mojego
narzeczonego. Po roku wojaży po Stanach wróciła do Polski. Najpierw telefon do
mojego Maćka - że sobie przypomniała, że znajomi się wykruszyli, że czuje się
zagubiona. Potem kolejne telefony, sms-y w różnych sprawach. Głównie, żeby się
wyżalić i poprosić o pomoc (a to w znalezieniu telefonu do X., a to w sprawie
jakiegoś urzędowego pisma itd.). Po 2 mies. telefony stały się coraz
natarczywsze. DZaczęło to denerwować nie tylko mnie, ale i Maćka ("rok
siedziała w Stanach i zapomniała jak się pismo do urzędu wysyła?"). Maciek
kulturalnie próbował ją spławić wykręcając się brakiem czasu, potem dał jej do
zrozumienia, że pomógł jej na tyle ile mógł, a teraz niech radzi sobie sama.
"Była" od początku wie, że Maciek jest ze mną, że mieszkamy razem i planujemy
ślub. Jednak jej to nie zraża... potrafi zadzwonić i swobodnie zapytać się
mnie: "Czy jest Maciejka?" /tak mówiła do niego gdy byli razem/. Jest w tym
wszystkim bezczelna. Załatw, przewieź meble, pomóż wybrać prezent dla brata,
wyjdź ze mną w sobotę, bo mi się nudzi - to tylko jej niektóre "prośby".
Miałam okazję ją poznać.... na imprezie znajomych Maćka. Osoba typu: błyszczę
na siłę, głośno mówię i robię maślane oczy do wszystkich facetów. Z imprezy
wróciłam wściekła i po raz pierwszy zrobiłam coś, czego unikałam. Do tej poty
traktowałam ją jak muchę zakłócającą błogą ciszę. Wydawało mi się, że powinnam
zachować spokój i starać się ją ignorować. To wszystko wzięło w łeb po naszej
rozmowie. Potraktowała mnie z góry: "Ach! To to z tobą jest Maciek?", dała do
zrozumienia, że tworzymy średnio udaną parę: "To, co łączyło mnie z Maćkiem
było niepowtarzalne" i że ma na niego ochotę: "Jest wciąż taki pociągający i
gdyby tylko chciał to..."
Tego już za wiele! Ona najwyraźniej ma ochotę na mojego mężczyznę i mam
wrażenie, że nie cofnie się przed niczym, by go zdobyć. Maciek zapewnia mnie o
uczuciu, twierdzi, że jego też cała sytuacja denerwuje. To dlaczego nie powie
jej wprost, żeby się odpier@%?




Temat: Może komuś pomoże-głos uratowanego dziecka...
Chyba nigdy nie ma "odpowiedniego" czasu na dziecko... poznałam męża zaraz po
maturze, obydwoje pracowaliśmy, kasy nie było za dużo ale dawaliśmy radę,
mieszkaliśmy razem półtora roku i planowaliśmy ślub, pół roku przed planowaną
datą ślubu okazało się że będziemy mieli dziecko...cóż..nasze plany w jednej
chwili się zmieniły, wszystkie terminy musieliśmy pozmieniać zamiast w pięknej
sali mieliśmy ślub w sali weselnej na działkach, nie była świetna jak ta
poprzednio wybrana ale taka normalna, wszystko musiałam sama zorganizować,
zaprzyjaźnione koleżanki mamy ugotowały przepysznie za 1/3 ceny którą zawołał
kucharz wcześniej, wszystko było po kosztach, a było cudownie, pysznie,
orkiestra super, sukienka koleżanki po kilku przeróbkach, prawie wszyscy goście
zamiast standardowych prezentów dali pieniądze, a nie byli szczególnie "dziani"
ale wystarczyło żeby prawie całe koszt wesela się zwrócił...
bałam się powiedzieć rodzicom o ciąży bo wszyscy mieliśmy inne plany, zrobiliśmy
obiad dla moich rodziców i mojego partnera wówczas i to właśnie ON ogłosił
nowinę wszystkim zebranym bo ja się bałam, wszyscy na mnie spojrzeli...byli w
szoku a ja skulona na tapczanie... i nic...nikt nic nie mówił, wiedziałam że nie
są zadowoleni, poszłam do kuchni, za mną mama i przyszła "teściowa" i
powiedziały jedna przez drugą że wózek mi kupią...myślałam że się
przesłyszałam...byłam cholernie szczęśliwa...Juleczka urodziła się zdrowa,
dziadkowie byli zachwyceni, mama dzwoniła co godzinę do szpitala żeby się
dowiedzieć czy wszystko w porządku i to ona do wszystkich dzwoniła że już jest
nasz skarb na świecie...
nie było łatwo, cały czas prawie płakała, albo jadła, prawie w nocy nie spałam,
z pieniędzmi nie było lekko ale ubranka dostaliśmy, na resztę starczyło...tyle
nocy nieprzespanych ale jeden uśmiech, krok, słowo- wszystko zapisywaliśmy, Mąż
nosił ją na rękach jak księżniczkę...przeprowadziliśmy się do wielkiego miasta i
mieszkaliśmy sami...moi rodzice daleko, teściowie starsi, nie było prawie nikogo
do pomocy, zaszłam w drugą ciążę, byłam przerażona, nie znałam zbyt wielu
koleżanek, mąż całymi dniami w pracy a ja z dwójką małych dzieciątek...to był
prawdziwy egzamin...wszędzie gdzie musiałam iść szłam z nimi, do urzędu , na
zakupy, lekarza, po chleb...ale i na spacery, plac zabaw...jak Mateuszek miał
ok. roku wzięliśmy działkę i tak się na trawie dzieciaczki bawiły a ja z
nimi...to były najcudowniejsze chwile w moim życiu, było trudno ale chwil
radosnych było tyle samo, nie raz płakałam razem z dziećmi...
teraz poszły do przedszkola, uwielbiają tam być a ja odbudowuję moje ja, od
października chcę iść na studia, dorabiam pielęgnując ogrody (uwielbiam tą
pracę) jak dzieci są w przedszkolu więc na przeżycie mamy- dałam ogłoszenie, mąż
wyjechał za granicę, przyjeżdża co dwa tygodnie na kilka dni, w między czasie
mąż wpadł w hazard ale wyszedł z tego, z kasą jest coraz lepiej, jeszcze pół
roku tam popracuje i będzie z nami albo my do niego się przeprowadzimy ale
raczej zostaniemy, jestem szczęśliwa choć jak sobie przypomnę jak wtedy czułam
się sama z dwójką dzieci w urzędzie labo sklepie, jak panie na mnie patrzyły z
pogardą czasami to robi się smutno, jak ciężko było walczyć o męża i pomóc mu
wyrwać się z tego nałogu, iel wpajania mu od nowa że niszcząc siebie niszczy
dzieci ale jest na dobrej drodze do wyleczenia. Mimo tych wszystkich trudności
niesionych przez los dzieci są najcudowniejszym darem jakim dostałam. Więc
dziewczyny, prawie każdy moment jest nieodpowiedni, czy się ma męża, czy nie,
przy to z przypadku, czy ma się za mało lat, nigdy nie wiadomo jak będzie, ale
musimy dawać radę A zawód MAMA jest tak samo ważny jak każdy inny i daje
mnóstwo różnych możliwości, trzeba być sędzią, pielęgniarką, kucharką,
sprzątaczką a jak dziecko powie że "jesteś najlepszą moją mamusią" to się serce
kraje
najgorsze ale nie straszne to przetrwać ten pierwszy rok
powodzenia i cieszę się że znalazłam się na tym forum
jeśli ktoś chciałby porozmawiać to proszę pisać na gazetowego



Temat: Obowiązek wobec rodziny...?
Ciociu - sugerujesz małe wesele na 60 czy 80 osób - policz sobie to jest raptem
40 par. Z tego państwo młodzi, świadkowie, rodzice i teściowie, załóżmy że
każde z nich ma 1 sztukę rodzeństwa, załóżmy że wszyscy dziadkowie żyją +
rodzice chrzestni obydwojga - to już prawie 30 osób. To zazwyczaj absolutnie
niezbędna, najbliższa rodzina. A reszta? Roznie bywa w rodzinach, czasem rodzic
mają więcej rodzeństwa - i co wtedy? Nie da się zmieścić w takiej liczbie, a o
rodzeństwie ciotecznym w ogóle nie ma mowy. Przykładowo - u mnie rodzice mają
łącznie 7 rodzeństwa, każda para ma dwójkę dzieci, z czego 80% jest "pożeniona"
i ma własne dzieci. I co z tym fantem zrobic? Selekcję? Oprócz tego przecież są
jeszcze goście ze strony pana młodego. Liczyłam kiedyś, że tej najbliższej
rodziny byłoby około 100 osób (do poziomu rodzeństwa rodziców i ich dzieci). Z
tej setki lubię może 10 sztuk. Reszta jest mi najdoskonalej obojętna.
Słyszałam ostatnio, jak to dziadek wymusił zrobienie wesela wnukowi (skromnego -
na 60 osób), w sytuacji, kiedy młodzi mają po 18 lat, mieszkaja kątem u
rodziców, chodzą jeszcze do szkoły, utrzymują się z pensji pracującej mamy i
renty ojca - ta rodzina ledwo wiązała koniec z końcem jeszcze przed ślubem, a
teraz jeszcze dziecko w drodze i wydatki większe. Nic to, że nie mają za co
żyć, a matka bedzie spłacała kredyt przez kolejne 3 lata, grunt, że
staropolskim zwyczajem było "zastaw się, a postaw się".

A koszt przyjęcia weselnego w Warszawie dla 1 osoby zaczyna się gdzieś od kwoty
minimum 150 - 250 zł (i to w raczej niskim standardzie, bez alkoholu i
orkiestry, o noclegach nie wspomnę). Znajomi na wesele wydali ponad 50 tys. zł,
ale oni są już urządzeni, więc mogli sobie pozwolić na pewien luz.

Co do pomocy - to istotnie nie jestem w stanie wyobrazić sobie sytuacji, kiedy
potrzebuję pomocy od dalszej rodziny - zdecydowanie po ewentualną pomoc
zwracałabym się do banku, rodziców lub bliskich znajomych (w tej kolejności). W
czym mi pomoże ciotka-rencistka, starsza ode mnie o kilkanaście lat, która nie
może się odnaleźć w kapitalistycznej rzeczywistości? Przepraszam, ale to ja
jestem doradcą podatkowo-organizacyjno-inwestycyjnym dla całej rodziny.
Podtrzymanie więzi rodzinnych odbywa się automatycznie - jesli rodzina jest
fajna. Nikt nie bedzie o te więzi zabiegał ze zrzędzącą, wścibską ciotką czy
wujem-nudziarzem. Taka jest kolej rzeczy.

Czasy są takie, że jednak większość normalnie myślących ludzi liczy się z
groszem i ogranicza wydatki. W liczbie gości weselnych również. Nie oczekuj, że
ktoś zaprosi jakiegoś pociotka widzianego ostatnio przed 15 laty, zamiast
ukochanej przyjaciółki w imię nieistniejących więzi. Nie wiem, na jakim świecie
ty żyjesz, ale prezenty weselnie od dawna już nie pokrywają nawet części
kosztów wesela, jeśli już o tym wspomniałaś. Bo tez mało kogo stać na danie
około 500 zł od pary. To zaledwie pokryje podstawowe koszty wesela. Podróż
poślubna ze ślubnych kopertówek to chyba do Otwocka na działkę, chyba że ktoś
ma bardzo hojną i zamożną rodzinę.

A wspomnienia? Pierwszego wesela dla rodziny nie wspominam w ogóle, dla mnie to
nie była najmniejsza frajda, kolejna śmiertelnie nudna impreza rodzinna
(oczywiście z racji kosztów nie dane mi było zaprosić znajomych), natomiast
drugi ślub był dla mnie - tylko rodzice i bardzo, bardzo dużo przyjaciół. A
zamiast przyjęcia dla pociotków - niezapomniana podróż życia.




Temat: Nieporozumienia z mężem :(
Nieporozumienia z mężem :(
Cześć,
jesteśmy małżeństwem z 2 letnim stażem (mamy po 27 lat), oczekujemy
pierwszego dziecka. Jestem w 20 tc. Postanowiłam wam się trochę wyżalić i
zapytać o radę.
Ciąża to nie choroba, ale jakimś tam obciążeniem psychicznym i fizycznym jest dla
organizmu kobiety. Zwalniają się obroty i pomimo aktywności kobieta pewnych
spraw nie jest w stanie przeskoczyć. O co mi chodzi?
Otóż, mój mąż jakoś nie potrafi tego zrozumieć. Tego, że czuję się zmęczona,
bolą mnie plecy, że zmienił się mój sposób myślenia i już nie robię wszystkiego na
łapu capu, tylko planuję, że jestem w stanie z czegoś zrezygnować, żeby zapewnić
sobie i dziecku poczucie bezpieczeństwa, że ciążę przechodzę dosyć trudno, bo
leczę alergię i hormony dają mi w kość.
Przed ciążą prowadziliśmy życie normalnie aktywne, często decydowaliśmy się w
ostatniej chwili na jakiś wyjazd, w biegu pakowaliśmy plecaki, podróżowaliśmy całą
noc itp.
Na początku lipca przyjaciel męża bierze ślub. Mieszka 200 km od nas. Oczywiście
jesteśmy zaproszeni. Biorąc pod uwagę, że będę wtedy w 28 tc, jakoś nie za
bardzo mam ochotę na podróż, potem na wesele. Zaproponowałam mężowi, że
może zastanowimy się nad rezygnacją z tego typu imprezy. Wyślemy życzenia i
prezent i chyba każdy rozsądny człowiek nie obrazi się na to, że nie
przyjechaliśmy. Mój mąż nie chce o tym słyszeć. Musi jechać i koniec. I powiedział,
że pojedzie beze mnie, skoro ja wolałabym zostać w domu. Bardzo mnie to
zasmuciło Wygląda na to, że będę 3 dni siedzieć sama w domu, bo on planuje już
wyjazd w piątek. Czuję rozczarowanie, bo myślałam, że mąż będzie mnie wspierał i
zostanie ze mną. Nie da mu się niczego wytłumaczyć, tylko powtarza, że ?ciąża to
nie choroba i nic by się nie stało gdybym pojechała?. Nie wiem, co mam robić.
Jestem przybita ((
Kolejna sprawa, całkiem świeża. W nadchodzący weekend wybieramy się do
znajomych (150 km). Będziemy podróżować pociągiem. Planowałam, że
wyjedziemy w sobotę rano, żeby się dobrze wyspać. Chcę nadmienić, że pracuję.
W piątek do godz. 18-tej. Tymczasem mąż wpadł na pomysł, żebyśmy wyjechali w
piątek o godz. 21. Pociąg ma być osobowy, więc na miejsce dotarlibyśmy po 3,5
godzinach. Nie mam siły włóczyć się po nocy, skoro już teraz zmęczenie sprawia,
że śpię już o godz. 21. Ale jemu tak zależy na zorganizowaniu weekendu, bo
gdybyśmy pojechali w sobotę rano, to popołudnie byłoby rozbite i byłoby mniej
czasu na spotkanie z przyjaciółmi (jak to określił). Pokłóciliśmy się o to. W końcu
dał za wygraną, ale widać że jest zły.
Czuję, że on się o mnie nie troszczy. Z dziecka się cieszy, ale wciąż myśli, że jestem
tą Tatianą sprzed kilku miesięcy, która potrafiła jechać całą noc pociągiem, by
spotkać się na 3 godziny z przyjaciółką. Wtedy miałam więcej siły, inaczej myślałam.
Teraz jest we mnie życie, o które chcę się troszczyć. I marzę, żeby mąż pomyślał
najpier o NAS (o mnie i dziecku) zanim wpadnie mu do głowy jakiś nagły pomysł.

Co o tym myślicie?
Tatiana
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • chadowy.opx.pl



  • Strona 2 z 2 • Wyszukiwarka znalazła 192 wypowiedzi • 1, 2